Share
 

 Quirin Pyke

Go down 
AutorWiadomość
Quirin Pyke
Quirin Pyke
Wiek postaci : 22
Stanowisko : Marynarz na rozkazy Lorda Greyjoy
Miejsce przebywania : Wyspy Żelazne
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1076-quirin-pyke-budowa#7636https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1173-quirin-pyke

Quirin Pyke  Empty
Temat: Quirin Pyke    Quirin Pyke  EmptyCzw 14 Maj - 19:25


Quirin Pyke
Yo Ho haul, together,
Hoist the colours high
Heave Ho, Theives and Beggars,
Never Shall We Die!


143
Kawaler
Żelazne Wyspy
ród matki - brak
Utopiony Bóg
183m 65kg
Torrance Coombs

Statystyki
Siła: 50
Precyzja: 25
Zręczność: 29
Zwinność: 48
Inteligencja: 41
Odporność: 27

Żywotność: 95
Wytrzymałość: 55
Umiejętności
Blef: 30
Charyzma: 40
Jeździectwo: 50
Logika: 26
Percepcja: 45
Skradanie się: 25
Broń sieczna: 30
Pływanie: 40
Tropienie: 25
Biografia
Pierwszym, a zarazem najwyraźniejszym wspomnieniem był obraz matki siedzącej w ciasnej izbie przy mizernie wykutym kominku, w którym trzaskał ogień. Kochała wyszywać i robiła to niemal każdego wieczora kołysząc się delikatnie na drewnianym krześle bujanym, który z każdym odchyłem jej tułowia skrzypiał głośno, prosząc o chwilę wytchnienia. Nuciła przy tym stare szanty, opowiadające o bezkresnych wodach, jednak jej twarz wydawała się być dziwnie zatroskana, a troska ta pogłębiała się za każdym razem, kiedy tylko kierowała swoje spojrzenie na dziecko, które grzecznie bawiło się u jej stóp drewnianym stateczkiem udając, że podbija kolejne morskie trakty. A kiedy jej wzrok spotykał się z niewinnym spojrzeniem oczu tak podobnych do jej własnych, gdyby nie subtelne akcenty zieleni, które przemykały się w błękicie spojrzenia chłopca. Wówczas na twarzy kobiety, którą Quirin nazywał matką pojawiała się kolejna, zupełnie obca mu jeszcze emocja - Emocja, która zmuszała ją do wyciągania dłoni w stronę syna, i sadzania go sobie na kolanach. Przyciskała wówczas dziecię najmocniej jak się tylko da, trzymając blisko serca i powtarzając jak wielkim skarbem jest dla niej, a później...kładła syna spać i sama udawała się na spoczynek, chociaż Quirin wiedział, iż jej sen był poprzedzony łzami, które wylewała w poduszkę, tylko dlaczego?
To pytanie towarzyszyło Quirinowi przez niemal całe dzieciństwo. Nigdy nie spodziewał się, jednak iż dowie się prawdy w dość nietypowy sposób.

☠

Quirin był tak introwertycznym dzieckiem, iż zdarzało mu się rozmawiać z kawałkiem węgla, którym czasami tworzył dziecięce rysunki, oraz przepraszać przedmioty, które niechcący potrącił. Nie jest przesadą stwierdzenie, iż chłopczyk nie miał w innych dzieciach przyjaciół. Nie dlatego, że one go odrzucały, ale dlatego, iż częściej od wspólnych zabaw, wybierał samotne wycieczki. I chociaż matka starała się nakłonić swojego syna na przeróżne sposoby, a ten spędził trochę czasu z rówieśnikami, to zawsze udało mu się znaleźć jakiś sposób, aby się z tego wywinąć. Wszystko po to, aby na swoich krótkich nóżkach pobiec nad wybrzeże, zająć swoje ulubione miejsce na jednej z najbardziej wystającej skały i wpatrywać się w odpływające oraz przybijające do brzegu statki. Uciekał wtedy zawsze w swoją wyobraźnię, snując kontynuację swoich morskich przygód. A jego statek był potężny, piękny oraz budzący grozę i podziw wśród wszystkich tych, którzy tylko znaleźli się na jego drodze. A on oczywiście był kapitanem, który dumnie stawał na dziobie wpatrując się w horyzont, i wyznaczając kolejny cel rejsu, omijając wszystkie morskie potwory, za to wypatrując statków, które można było ograbić. A kiedy nastawał wieczór i chłopiec wraz z nadejściem mroku dobijał do portu, biegł z powrotem do wioski, aby udać się do miejscowej karczmy w której wieczorem zawsze przesiadywał mężczyzna, który przez miejscowe dzieci był nazywany "Wujkiem Samem" Był to stary żeglarz, który przez swój zły stan zdrowia nie był już w stanie wejść ponownie na pokład statku, a przynajmniej żaden szanujący się kapitan nie chciał go zwerbować. Dlatego też z nudów, oraz z tęsknoty za otwartymi wodami przesiadywał w gospodzie, upijając się grogiem. To właśnie wtedy w tawernie wyjątkowo pozwalano dzieciom przesiadywać. Wszystko dlatego, iż wujek po paru kuflach grogu stawał się niezwykle wylewny (o późniejszych godzinach dosłownie) ku uciesze zafascynowanych dzieci opowiadał o latach swojej młodości, o tym jak zaciągnął się na statek. Opowiadał o kapitanie, który był postrachem tej łajby, oraz o licznych przygodach, które przyszło mu przeżyć. A potem Quirin wracał do domu, zmęczony i umazany błotem oraz Utopiony Bóg raczy wiedzieć czym jeszcze. A w domu na stole czekała na niego miska przygotowanej przez matkę zupy rybnej. Natomiast po kolacji chwytał ponownie swój drewniany stateczek i siadał przed kominkiem, rozgrzewając zmarznięte ciałko.

☠

Życie Quirina mijało beztrosko, na tyle beztrosko na ile może mijać życie dziecka, któremu przyszło żyć w domu w którym pieniędzy nigdy nie było dużo. Zdarzało się, nie raz i nie dwa, iż głód zaglądał w oczy. A Quirin chciał czy nie musiał dorosnąć szybko. Dlatego, kiedy przyszło obchodzić mu 9 dzień imienia nie otrzymał żadnej uczty, a jedynie życzenia od zatroskanej matki, której jednocześnie było wstyd, że nie jest w stanie zapewnić swojemu dziecku godnego życia. Fantazje o morskich podbojach musiały zostać odsunięte na bok, drewniany stateczek został rzucony w kąt, a chłopak poznał smak ciężkiej pracy. Chwytał się więc wielu zadań, które mogłyby się wydawać odpowiednie dla dziewięciolatka. Jedną z takich prac było zaciągnięcie się na statek rybacki. Niestety nigdy nie utrzymywał się tam za długo. Wszystko przez chorobę morską, która chociaż nie dopadała go co chwila, to była na tyle intensywna, iż częściej spędzał czas z wystawioną głową za burtą, niż przy faktycznej pracy. To właśnie wtedy dostał łatkę tego słabeusza, oraz mimozę. Obcowanie z matką musiało przynieść efekt. Quirin często wówczas słyszał, iż przydałaby mu się męska ręka, bo jeżeli dalej będzie takim chuchrem to lada moment zacznie nosić sukienki. Chłopak podjął się więc innych zajęć. Czasami pomagał w karczmach, a zadanie było dość proste. Miał zamiatać podłogę, zmywać i dbać o ogólną czystość. A jeżeli szczęście się do niego uśmiechnęło, ktoś akurat potrzebował chłopca na posyłki. I wysiłki zarówno Quirina, jak i jego matki zaczynały po jakimś czasie przynosić efekty. Powoli zaczynali odbijać się od dna. Niestety, kiedy Quirin już zaczynał mieć nadzieję, że w końcu wszystko zacznie wracać do normy, iż będzie mógł ponownie biegać na klify, aby podziwiać statki, że wieczorem znowu będzie słuchać opowieści Wujka Sama - plany znowu wzięły w łeb. Na zimową gorączkę zapadła jego matka. Mieszkańcy wioski, kiedy tylko informacja o zarazie się rozniosła podjęli szybką a zarazem brutalną decyzję. Zamknęli chłopca razem z matką w domu nie pozwalając im wychodzić. Co jakiś czas tylko zaglądali przez szyby okien czy mieszkańcy tego domu już pomarli, czy nadal jeszcze dychają. Chłopak więc musiał siedzieć i obserwować jak jego matka jest zżerana przez chorobę. I chociaż sam próbował jakoś temu zaradzić. Zbić gorączkę okładami ze zwilżonych szmat. Jego wysiłki niestety spełzały na niczym. Z każdym kolejnym dniem stan matki się pogarszał. Aż pewnego deszczowego wieczora, jakby odrobinę jej się poprawiło. A przynajmniej na tyle, aby dźwignąć się odrobinę z łóżka i opowiedzieć synowi historię jego pojawienia się na świecie. Opowiadała o tym jak została morską żoną, gdyż Taron zauroczył się w jej urodzie. Wspominała o życiu w zamku, ale również o wielkiej miłości, która ją tam spotkała a Lord Greyjoy w swej wspaniałomyślności pozwolił jej odejść z ukochanym, który z resztą niedługo po tym jak dowiedział się, że przyjął pod swój dach brzemienną kobietę, i to nie z nim - wyrzucił ją na bruk. A ona obiecała sobie, że nie wróci do złotej klatki i nie pozwoli, aby jej dziecko miało miano bękarta. Ukrywała to wszystko przez tak długi czas, i dopiero w momencie, kiedy stała nad grobem zdecydowała się na wyjawienie prawdy. Wiedziała, że umiera, że nie ma dla niej już żadnego ratunku, ale jej syn miał całe życie przed sobą. Dlatego też kazała mu obiecać, że jeżeli jej zabraknie uda się do Torona i przypomni mu tę historię, a on będzie wiedział co dalej z tym zrobić. Na śmierć nie musiała czekać długo. Biedaczka odeszła z tego padołu kilka dni później.

☠

Quirin chociaż obiecał coś matce, nie udał się do ojca niezwłocznie. Prawie rok zajęło mu podjęcie ostatecznej decyzji. Wszystko przez to, iż z jednej strony nie wyobrażał sobie tego jak by to miało wszystko wyglądać. Pojawiłby się na jego włościach ogłaszając, że jest jego bękartem, który teraz domaga się czegoś. Lord Greyjoy miał władzę i mógł przecież jednym ruchem dłoni pozbyć się problemu. Czym wszak dla wielkich było skazanie bękarta na śmierć, aby tylko zamieść wszystkie brudy pod dywan. Jednak, czy gdyby matka nie była pewna tego, iż nie stanie mu się żadna krzywda to czy by kazała mu zwrócić się w stronę ojca.
W wieku dziesięciu lat postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Podjął decyzję, której skutki mogły być dwojakie. A czy miał coś więcej do stracenia niż własne życie? nie. Dlatego po zebraniu w sobie odwagi udał się do ojca, chociaż spotkanie z nim nie było wcale takie łatwe, to ostatecznie udało mu się z nim porozmawiać. Chociaż nie była to wcale rozmowa prywatna czy poufna. Toron z początku uznawszy, iż chłopak albo sobie z niego żartuje, albo chciał po prostu wyłudzić od niego trochę pieniędzy chciał go ukarać, ale historia którą opowiedziała chłopcu najpierw matka, a którą on przekazywał Lordowi wszystko zmieniło. Historia, imię matki, jej opis stały się ostatecznym dowodem na to, iż nie jest to żaden głupi żart. I chociaż Quirin nie oczekiwał niczego więcej niż kilku monet na życie, to ojciec zaiste go zadziwił. Wziął pełną odpowiedzialność za dzieło swoich lędźwi. Zapewnił mu wikt i opierunek, oraz zatroszczy się o odpowiednią edukację, której chłopcu wyraźnie brakowało. Postanowił również zatroszczyć się o przyszłość swojego syna z nieprawego łoża. Postanowił wcielić go gdy tylko odrobinę podrośnie do załogi na okręcie flagowym ich rodu. Przywołał do siebie, jednego z żeglarzy, którzy mu służyli i od tamtego momentu Quirin był pod jego pieczą.
Wieść o Lordowskim bękarcie dość szybko się rozniosła po wyspach, a dla Quirina rozpoczął się ciężki trening, który miał sprawić, iż stanie się w końcu mężczyzną. Żeglarz, który sprawował nad nim opiekę nie należał do typu ludzi, którzy zwracali uwagę na to, że miał do czynienia zaledwie z dziesięciolatkiem. Na nic się nie zdały tłumaczenia chłopca, iż chociaż bardzo marzy o tym, aby wieść morski żywot to choroba morska skutecznie mu to uniemożliwiała. Został dosłownie zaciągnięty za szmaty na pokład jednej z galer, a kiedy wyruszyli na wody usłyszał wyraźne ostrzeżenie. Jeżeli się porzyga, to resztę rejsu spędzi przywiązany do podstawy masztu, gdzie bujało najmocniej. Nie trudno się domyślić, iż wystarczyło kilka minut od wypłynięcia, a żołądek chłopca już dał o sobie znać. I chociaż przez chwilę liczył na to, iż groźby pozostaną groźbami, to zmienił zdanie w momencie, kiedy załoga rzeczywiście zaciągnęła go i przywiązała do masztu. I takim o to sposobem swój pierwszy tak długi rej chłopak spędził przywiązany, bez możliwości poruszenia się, czując jedynie bujanie, które przesuwało co chwila treść jego żołądka w różne strony. A kiedy uznawano, iż chłopakowi wystarczy już tych morskich szkoleń, wracano ponownie do portu i wypuszczano nieszczęsnego dziesięciolatka, ale bynajmniej nie po to, aby ten mógł sobie odpocząć. Na to nie było czasu. Trzeba było nadrobić wszystkiego braki w umiejętnościach o które nie zadbała jego matka. Dlatego też w między próbami ujarzmienia jego choroby morskiej uczył się walki mieczem, oraz jazdy konnej. Z upływem kolejnych dni Quirin zaprzyjaźniał się z poszczególnymi członkami załogi, którzy w przypływie dobroci postanowili raz na zawsze rozwiązać problem choroby morskiej. Uznali, iż grog jest najlepszym lekarstwem na wszystko, więc podczas jednego z rejsów postanowili napoić biedaka grogiem. I chociaż faktycznie wymioty, które były spowodowane kołysaniem statku ustały, to tym razem były spowodowane po prostu nadmiarem alkoholu. Po tej jakże nieudanej próbie pokonania choroby morskiej Quirina, jego opiekun i trener zdradził mu pewien żeglarski sekret. Przed kolejnym rejsem wręczył mu dorodny korzeń imbiru i kazał mu to rzuć. Chociaż smak był obrzydliwy to ku zdziwieniu chłopca oraz reszty załogi przyniosło to oczekiwana rezultat. I chociaż mdłości nadal się pojawiały, to z każdym kolejnym razem stawały się one coraz mniejsze, aż w końcu ustały zupełnie.

☠

Lata mijały, a chłopiec dorastał i mężniał. Nie był już tym samym siuśmajtkiem co w momencie przybycia do Lorda Greyjoy. Udało mu się zdobyć zaufanie nie tylko załogi, ale również swojego ojca. Podejmował się każdego zdania, i wypełniał rozkazy bez żadnych zbędnych dyskusji. Sam chciał brać udział w podboju Dorne w 157 roku, ale ojciec stanowczo mu tego zabronił. Quirin miał wówczas zaledwie 13 lat i nadal musiał się wiele nauczyć. Sam tak naprawdę nigdy nie miał ambicji, aby mieszać się w politykę wielkiego świata. Bardziej od politycznych wojen wolał walki na morzu, ewentualnie rejsy, które miały na celu odkryć kolejne szlaki handlowe. Toron chociaż był jego ojcem i Quirin nigdy nie wyrzekł się tego, był przez niego traktowany bardziej jak władca niż ojciec. Wszystko dlatego, iż chłopak miał w sobie dostatecznie dużo taktu, aby nie próbować wchodzić w jego rodzinę, czy w jaki kolwiek spoufalać się z jego żoną czy dziećmi. Szczególnie, iż znacznie częściej go nie było niż był. Morze stało się jego życiem, a galera, a później tak jak ojciec obiecał okręt flagowy domem, chociaż jego ojciec zapewniał go, że jeżeli zajdzie taka potrzeba znajdzie się dla niego izba. Quirin częściej wybierał pokład statku do snu. Na szczęście chłopak znalazł w życiu również inne rozrywki niż samo żeglarstwo. Często można było zobaczyć go biorącego udziału w wyścigach konnych, albo pojedynkującego się dla zabicia czasu. A oprócz tego nie stronił od picia rumu bądź grogu, przy którym wraz z swoimi kompanami oddawał się grze w karty bądź kości. Nie obce mu były, jednak również cielesne uciechy. Nigdy nie wzgardził jakąś młodą i uroczą dzierlatką, która była gotowa rozdziać się przed nim i oddać, a on...nie odmawiał.
Kiedyś dawno temu postawił wszystko na jedną kartę i chociaż lękał się przed tym jaka to będzie karta, to z talii ku jego uciesze udało mu się wyciągnąć Asa.

Powrót do góry Go down
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Quirin Pyke  Empty
Temat: Re: Quirin Pyke    Quirin Pyke  EmptyPon 27 Lip - 20:39




AKCEPTACJA
Never forget what you are, for surely the world will not. Make it your strength. Then it can never be your weakness. Armour yourself in it, and it will never be used to hurt you.



Na Żelaznych Wyspach ciężko jest uciec od trudów żywota. Te jednak dotknęło Cię bardzo wcześnie - najpierw przez okoliczności Twego poczęcia, potem przez śmierć ukochanej matki. Lord Żelaznych Wysp nie jest najlepszym z ojców, lecz na swój sposób zadbał o to, byś wyrósł na kogoś przydatnego swej społeczności. Najlepsze żelazo kute jest w trudach i przy odrobinie szczęścia odnajdziesz okazję, by udowodnić wszystkim, co w Ciebie wątpili, jak bardzo się mylą.

Przyznawane atuty to:
Otwarte wody
Czytanie i pisanie
Uznany bękart
Wśród elit

Na start prócz puli puntów do wydania otrzymujesz również kompas, który wręczył ci niegdyś jeden ze starych marynarzy. Mechanizm jest już stary, lecz wykonany tak porządnie, że posłuży pewnie następnym pokoleniom na żelaznych statkach. Ozdobiony jest znakami w języku, którego nie znasz, lecz może kiedyś ktoś odszyfruje znaczenie napisów dla Ciebie. Zapewnia Ci on +5 do rzutu na nawigację. Ponadto otrzymujesz płaszcz z foczej skóry, którego plecy są w całości pokryte hafterm stworzonym przez Twą matkę. Jest to ostatni prezent, jaki od niej otrzymałeś i przez wiele lat był na Ciebie zdecydowanie za duży. Teraz jednak pasuje idealnie, zaś kołnież z króliczej sierści chroni Cię przed zimnem. Zapewnia Ci on +5 do rzutu na siłę woli.

Powrót do góry Go down
 
Quirin Pyke
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Quirin Pyke
» Podróż do Pyke
» Reinhard Pyke
» Reinhard Pyke

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Żelaźni-
Skocz do: