Share
 

 god is a woman

Go down 
AutorWiadomość
Amaya Martell
Amaya Martell
Wiek postaci : 24
Stanowisko : Księżniczka Dorne
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1147-amaya-martell#8806https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1154-amaya-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1196-all-you-restless#9529https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1199-korespodencja-amayi-martell#9597

god is a woman Empty
Temat: god is a woman   god is a woman EmptySro 22 Lip - 21:21


5 DZIEŃ VIII KSIĘŻYCA 165
Komnaty Królowej Shaeny
Amaya Martell & Shaena Targaryen



Każda kolejna sekunda spędzona w Królewskiej Przystani napawała ją odrazą. Lękiem, żalem, niechęcią, jakiej nie czuła jeszcze nigdy, nawet wtedy gdy przyszło jej chować w pustynnych piaskach własną matkę. Północne powietrze świszczało złowieszczo w jej uszach, ilekroć wybierała się na przechadzkę po włościach Czerwonej Twierdzy bądź jej okolic, byleby tylko zająć czymś myśli, które wciąż boleśnie kołatały w jej głowie, podsuwając pomysły i wizje tak dlań samej abstrakcyjne, że momentami musiała zastanowić się nad tym, czy to, co też snuje jej umysł, jest prawdą, czy może wyłącznie snem, koszmarem ociekającym grozą, na jawie.
Jakże bardzo musiała powstrzymywać samą siebie przed bezpośrednim wypowiedzeniem słów, które opisałyby to, co czuła wewnątrz, a co jedynie spotęgowało się, wpierw po rozmowie ze swym przyszłym mężem, później z jego bratem, a na samym końcu z Morsem, z którym to dyskusja stanowiła dopełnienie tego jakże nieśmiesznego teatrzyku, rozgrywającego się w stolicy. Przyłapywała samą siebie na niemych zwrotach we własnej głowie w stronę Siedmiu, aby pozwolili jej zrozumieć decyzje, które pokierowały jej drogim bratem, ale nieważne jak bardzo próbowała obudzić w sobie niezłomną wiarę, pragnienie zemsty – krwawej, niepokojącej, bolesnej i natychmiastowej – zawsze skłonne było przysłonić racjonalny pomyślunek.
Gdyby frasunków było jej mało, przeddzień upragnionego powrotu do rodzinnych stron, nieco zaniepokojona służka przyniosła dornijskiej księżniczce wiadomość. Posłannictwo kobiety zwiastowało zaproszenie, a z uwagi na pozycję, zwyczajny rozkaz, wydany przez samą Królową Westeros, która zapragnęła widzieć Amayę w swych komnatach. Martellówna, momentalnie gdy przyjęła do wiadomości słowa swej wysłannicy, czuła zimny dreszcz, który spłynął po jej plecach jak morska woda.
Krocząc ponurym korytarzem w towarzystwie odpowiednich person, młoda Martell zastanawiała się, jak bardzo Królowa zniesmaczona czy też wzburzona jest zachowaniem swego gościa z Południa. Z drugiej strony, gdyby faktycznie któryś z kuzynów Królowej Shaeny zdecydował się podzielić swymi obiekcjami wobec krnąbrnej Księżniczki o niewyparzonej buzi, czyżby nie potwierdziły się wszelakie przypuszczenia Amayi, które nie stawiały żadnego z Targaryenów w jakkolwiek neutralnym, nie mówiąc nawet o korzystnym, świetle? Zaś czy dla Smoków to, jak zachowywała się i odzywała dornijska Księżniczka, jawnie ukazując swój bunt wobec idiotycznego paktu swego brata z samym Królem, nie było w pewnym stopniu przekroczeniem pewnych granic?
Z uporem na twarzy oczekiwała, aż zostanie wprowadzona do pomieszczeń Królowej.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

god is a woman Empty
Temat: Re: god is a woman   god is a woman EmptyCzw 6 Sie - 14:33

Zdawała się być zmęczona ostatnimi wydarzeniami. Tonęła pod falą nawarstwiających się stopniowo emocji, przez co im dalej w to brnęła - tym mocniej odczuwała swój lęk przed następstwami koronacji. Próbowała bowiem odnaleźć iluzję spokoju w sobie, gdy mierzyli się ze zgromadzonymi gośćmi, reprezentantami Siedmiu Królestw, choć wydawało się to trudniejsze, niż początkowo zakładała. Nic nie przypominało tego, o czym wspominał wieloletni przyjaciel, a jednocześnie należało ulec bezradności, która zaciskała na wątłych ramionach kobiety szpony.
Jedynie wspomnienie pozostawało wciąż żywe, skąpane w ironii.
Nie chciała już wracać jednak do rozmów, słów czy nawet obietnic składanych z ust króla. Nie ufała niemalże nikomu w Królewskiej Przystani, każdego traktując jak wroga, poza swoją rodziną i tym, którzy zaskarbili ogrom jej uznania przez lata budowanych relacji. Dystansowała się, porzucając dawne nawyki. Oxer będący więźniem stajni - nie był obiektem zainteresowania Shaeny, która pojmowała, że sens jestestwa skupiać się winien na byciu królową, a nie rozhukaną dziewuchą gnającą przed siebie na skrzydłach wolności. Przypominała ptaka zamkniętego w klatce ograniczeń.
Wypuściła powietrze ze świstem.
Musiała poprosić jedną z dwórek, by odnalazła księżniczkę Martell, wszakże to właśnie ona wzbudziła największe zaintrygowanie w Targaryence. Czy słusznie zapraszała ją na spotkanie? Nawet gdyby miała dokonać mordu na żonie Baelora, kto odważyłby się po raz kolejny wypowiadać wojnę Dorne? Z pewnością nie drogi brat młodej smoczycy, który za wszelką cenę dążył do pokoju. Zdołał zranić ją wielokrotnie, toteż nie zawierzała wyobrażeniu, by pomścił siostrę z widokiem na horyzoncie, który malował się w barwach wojny. Nawet strażnicy zostali oddelegowani spode drzwi, by dać Amayi oraz Shaenie swobodę dyskursu, który - być może - nastąpi już wkrótce.  Gdyby znała rozmyślania ciemnowłosej, zapewne parsknęłaby śmiechem. Były do siebie tak podobne...
Tak podobne...
Kąciki warg wygięły się w subtelnym uśmiechu, gdy dwórka doprowadziła panienkę Martell wprost do komnat królowej. Obserwowała ją przez ułamek sekundy, krzątając się po pomieszczeniu i chcąc przez chwilę bądź dwie utrzymać je w atmosferze ciszy. Nie lubiła jej przerywać, gdy nie było to wskazane, a one obie powinny oswoić się ze swoją obecnością, która w obliczu niedawnej historii nie była lekka, a już tym bardziej łatwa. Smukła dłoń rozlała więc wina do kieliszków, a serce zatańczyło w niespokojnym rytmie, kiedy to fiolet tęczówek osiadł wreszcie na licu Amayi.
- Emocje opadły, czyż nie? - powiedziała nagle, a w zapartym pytaniu zawibrowała nuta rozbawienia. Nie sądziła, że ktokolwiek zdoła wyprzeć z siebie wspomnień uroczystości, lecz dla Shaeny naistotniejsze było zawarcie względnego porozumienia. - Arborskie wino, chcesz spróbować? - nie bawiła się w kurtuazje. Doskonale wiedziała, że to jest dalekie od wszelkich zasad, bo czymże jest szacunek w perspektywie rozmowy znienawidzonych rodów?
Powrót do góry Go down
Amaya Martell
Amaya Martell
Wiek postaci : 24
Stanowisko : Księżniczka Dorne
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1147-amaya-martell#8806https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1154-amaya-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1196-all-you-restless#9529https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1199-korespodencja-amayi-martell#9597

god is a woman Empty
Temat: Re: god is a woman   god is a woman EmptyCzw 6 Sie - 15:20

Zatrważająca w wyobrażeniach perspektywa dokonania mordu, na którymkolwiek z Targaryenów, choć rzeczywiście – Królowa wydawała się być celem wręcz teatralnie idealnym – wciąż kłóciła się ze zdrowym rozsądkiem i wykalkulowanym pomyślunkiem dornijskiej księżniczki. Czy nie warto było poświęcać swego życia, egzystencji swobodnej jednostki, by sprzeciwić się temu, na co przystał jej brat? By pokazać, że Dorne nie jest zjednoczone w Wierze, że nie będzie godziło się na smoczego uzurpatora, że nie pogrzebie w piasku wieków tradycji, wyrzeczeń, poświęceń w imię kruchego pokoju, który mógł tak czy siak złamać się pod naporem lekkiego wiatru. Cóż jednak znaczyłby jej zamach, a później niewola, a następnie śmierć, by książę Dorne rzeczywiście przemyślał swe decyzje i wycofał się z ośmieszającego sojuszu? Był gotów poświęcić bez zawahania – własną tradycję, pamięć własnej matki, własną siostrę, nie zaprzątając sobie głowy nawet drobną rozmową z którymkolwiek z Martellów. Jej śmierć też pewnie nie stanowiłaby dla niego przeszkody na drodze wymarzonego pokoju.
Choć ręce świerzbiły ją okropnie, by zacisnąć swe palce na valyriańskiej szyi, od pierwszych momentów ogłoszenia warunków durnego pokoju, Amaya wiedziała, że jej żądza krwi nie naprawiłaby teraz niczego. Zostałaby wieczną męczennicą własnego kraju, która w przypływie porywu zrobiła coś okropnie nieprzemyślanego. A żmije nie czyniły przecież w ten sposób.
Były cierpliwe. Obserwowały, skrywały się w mroku, tylko po to, by móc zaatakować w odpowiednim momencie. Okropnie trudno było jednak być cierpliwym i wyważonym, gdy tak bardzo pragnęło się przebić ciało własnego narzeczonego naostrzonym grotem włóczni.
Północne powietrze z cichym sykiem wpłynęło wpierw w usta, później płuca południowej kobiety, w czasie gdy mrok tęczówek błąkał się po eterycznym ciele królowej stąpającej miękko po kątach komnaty. Czyżby zamierzała dyskutować z nią, przed wydaniem wyroku? Prosić o wytłumaczenia, dlaczegóż zwracała się do jej drogich kuzynów z taką bezczelnością i butą? A może zwyczajnie trafiła na dywanik żony władcy, mając niedługo otrzymać naganę za swe nieodpowiednie względem korony i rodziny Shaeny, zachowanie?
Może winna niedługo założyć dzienniczek, tworząc w nim listę Targaryenów, których udało jej się obrazić?
– Pani – wypowiedziała krótko, siląc się na słabe dygnięcie, z którym jej kręgosłup wciąż nie potrafił się oswoić, mimo kilku dni przebywania wśród smoków, całym swym jestestwem zdającym się wymagać od niej subordynacji i uległości – Nie mogłabym odmówić. Zaś co do emocji... zostały nieco stłumione – stwierdziła, marszcząc jednak nieznacznie ciemne brwi, nieco zdumiona propozycją jasnowłosej. Gdy wrota zamknęły się za nią, pozwoliła sobie przejść przez pomieszczenie, z ciekawością, ale i ogromną dozą sceptycyzmu, rozglądając się po komnacie królowej, jakby przyszło jej oglądać włości dwórki, bynajmniej nie wspaniałe komnaty samej żony władcy.
– Czymże zasłużyłam sobie na audiencję przed twym obliczem, tuż przed moim powrotem w rodzinne strony?
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

god is a woman Empty
Temat: Re: god is a woman   god is a woman EmptySro 12 Sie - 10:17

Czyżby Shaena pragnęła wystawić się na jad żmij, który wtłaczany w jej żyły, spowodowałby powolną, ale jakże trudną śmierć? Rozmyślała o tym nader często - nie widząc właściwej argumentacji dla samej siebie, by ciągnąć żywot, którego nie pragnęła od lat. Egzystowała w ferworze kolejnych dni, dysput, a nawet mrzonek o wolności, za którą tęskniła, gdy smocze skrzydła po raz pierwszy przebiła iluzoryczna strzała.
Musiała być tą, która daje przykład,
lecz wyzbyta ze swej natury - czy mogla stać się odzwierciedleniem realnym?
Oczekiwanie na Amayę potęgowała pozorna ekscytacja. Dornijczycy od zawsze budzili w królowej feerię cudacznych, dość niezrozumiałych emocji. Zaczynając od księcia, który swą postawą dominował drobną sylwetkę jasnowłosej, po uśmiechy wymieniane na koronacji, aż wreszcie zwieńczone uczuciem, które pojęła w trakcie rozmowy z panią Botley. Ludzie bywali przewidywalni, zaś ona - nigdy nie zakosztowała szczerości ów bliskości, by móc jakkolwiek ujawnić swe głęboko skrywane słabości. Szaleństwo kiełkowało więc w podświadomości Targaryenki, która z każdym księżycem traciła coś cennego; jedynie chaos pozostawał niezmienny.
- Nie musisz udawać - powiedziała spokojnie, mimo iż w głosie zawibrowała nuta niemego ostrzeżenia. Dostrzegła nieudolne dygnięcie - wymuszone dworską etykietą. Kłamliwą i jakże wzniosłą, by kłamać tym, którym należało. Shaena jednakże zbyt wiele dni poświęciła na obserwację ludzi, by nie zauważyć niechęci kierowanej pod jej adresem. Uniosła nawet brwi, gdy Martellówna starała się skrupulatnie zatuszować tę niechęć, co wywołało nikły cień uśmiechu mknącego po bladym licu kobiety. - W tym miejscu nie ma strażników a do wina nie dolałam trucizny - upiła łyk rzeczonego trunku, podając drugi kielich ciemnowłosej. Spoglądała na nią z jawną ciekawością, raz po raz analizując każdą z reakcji. Jaki miałaby w tym cel, by uśmiercić księżniczkę - już wkrótce - połączoną więzem małżeńskim z jej drogim kuzynem? Serce tylko trzepotało w piersi gwałtownie, a subtelna obawa o finał ów spotkania zakotwiczyła się w umyśle żony Baelora.
- Stłumione? To dobre słowo... Nie na tyle, by jednak spróbować ukryć nienawiść, prawda? - ponowne wygięcie warg w oznace pozornej sympatii. W leniwym ruchu opadła na swój wybity skórą i futrem fotel, podpierając się lekko o dłoń. Lekkim gęstem wskazała drugi mebel, by i ta zajęła swe miejsce, bo przecież nikt nie nakazał jej stać, a już tym bardziej - rozpowiadać plotek o (nie)gościnie królowej.
- Może ci się to wydać irracjonalne, ale mężczyźni u władzy nigdy nie byli moim obiektem zainteresowań. Kobiety w tej funkcji odnalazłyby się o wiele lepiej... - zaczęła mówić z nieznacznym zastanowieniem, w którym wybrzmiewała nuta rozżalenia. - Prawdopodobnie nie podejmowałyby okrutnych decyzji... - och, i do kogóż mogła pić słodka Shaena, rzadko kiedy podważająca wolę panów ziem i władców? Każda ze stron straciła nader wiele, a kolejne posunięcia królów, namiestników czy nawet lordów, mogły doprowadzić do wojny.
Tym razem potężniejszej niż ta, która ledwie minęła.
- Chciałam cię poznać, księżniczko Martell - przyznała zgodnie z prawdą, unosząc ku niej posrebrzane naczynie z arborskim winem.
Powrót do góry Go down
Amaya Martell
Amaya Martell
Wiek postaci : 24
Stanowisko : Księżniczka Dorne
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1147-amaya-martell#8806https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1154-amaya-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1196-all-you-restless#9529https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1199-korespodencja-amayi-martell#9597

god is a woman Empty
Temat: Re: god is a woman   god is a woman EmptyNie 16 Sie - 11:48

Okropnie trudno było sobie przypomnieć słowa, które być może padły z jej ust, gdy postawiła wreszcie stopę na lądzie, choć zjawienia się w Królewskiej Przystani nie można było zaliczać do uczucia ulgi. Żegluga jednak sprawiła, że nawet ziemie wroga przyjęła z wdzięcznością, ze sceptycyzmem, ale także i nutą ciekawości móc oglądać dotąd nieznane tereny. Nie wiedziała, na jak wiele nieprzychylnych słów w stronę władcy, czy samych Targaryenów pozwolił sobie jej cięty język, gdy spacerowała z młodą kobietą, całkowicie niepowiązaną z koroną uliczkami stolicy, decydując się na odrobinę swobody i zapewne całą masę narzekań, ale również przechwałek. Bo czyż nie były one na miejscu, skoro Dornijczycy wygrali wojnę?
Obserwując ruchy królowej miała ochotę zdzielić siebie samą w policzek. Za naiwność, ślepotę, za palące ukłucie zażenowania. Jak wyglądała teraz w jej oczach, gdy zaledwie kilka dni temu z dumą prezentowała swój ród, nie szczędząc sobie zadarć podbródka, triumfalnych uśmiechów i krytycznego spojrzenia wobec terytorium smoków, którym ostatecznie nie udało się zgiąć Południa. Wszystko po to, by na uczcie koronacyjnej stać się tą, która oddała lata poświęceń, splamionych krwią, potem i wyrzeczeniami, pod stopy chłopięcego króla.
Milczała, mrużąc nieco ciemne ślepia, wyczuwając delikatne drganie w głosie jasnowłosej, układające się w dobrze skryty rozkaz, do których wydawania nawykła i miała doń pełne prawo, a których Dornijka wciąż nie potrafiła akceptować, związana od maleńkości z wolnością, którą – zdawać by się mogło – Królewska Przystań w całym swym jestestwie pragnęła jej odebrać.
Przyjęła od Shaeny kielich z winem, nie potrafiąc pohamować delikatnego, przesyconego sarkazmem uśmiechu, kiedy ta wspomniała o truciźnie. Doprawdy była ona bronią kobiet, a sama Amaya, wychowując się w Dorne, wiedziała o takowych środkach dość sporo. Mimo to, nim uchyliła łyk z pucharu, zaciągnęła się na krótko zapachem trunku, bardziej w ramach przyzwyczajenia, aniżeli faktycznej ostrożności. Gdyby królowa faktycznie pragnęła ukarać ją za bluźnierstwa płynące z jej ust, uczyniłaby to już dawno temu.
– Lata przyzwyczajeń, rutyn i głęboko zakorzenione wartości robią swoje, pani – odpowiedziała, przenosząc spojrzenie z bogato zdobionego pomieszczenia na kobietę, by niedługo później zająć siedzisko nieopodal niej, znów doświadczając dziwacznego uczucia w dole żołądka. Powinna była ją rozpoznać. Zorientować się, że tak zadbana i niecodzienna urodą kobieta nie może być zwyczajną dwórką czy służką na królewskim dworze. Pozwalając rozważaniom, tym nad pobudkami zachowania żony Baelora, płynąć, upiła kolejny łyk z kielicha.
– Nie bez powodu i przyczyny moją ojczyzną przez tyle lat rządziła moja matka – odpowiedziała, mimowolnie zaciskając nieco szczękę na samo wspomnienie Aliandry. Jak daleko od jej działań odszedł jej brat, pozwalając na poniżenie i pośmiewisko, do którego nigdy nie dopuściłaby księżna? – W Dorne nie panują tak irracjonalne zasady, zakładające, iż mężczyzna jest ponad kobietą. Jesteśmy równi – stwierdziła, rozsiadając się wygodnie na fotelu, zastanawiając się jak bardzo swoboda i niecodzienne obyczaje Południa mogłyby być wręcz oburzające dla pobożnych mieszkańców stolicy.
Słysząc wytłumaczenie Shaeny, zesztywniała na kilka chwil, zamrugała, a ciemne brwi zmarszczyły się ledwo widocznie.
– Czy nie poznałaś mnie i mych przekonań wystarczająco, gdy byłaś tą, którą nie jesteś w tej chwili? – choć słowa te wypłynęły z jej ust miękko, a na wargach pojawił się także cień delikatnego uśmiechu, w głosie Dornijki wybrzmiewała nuta czegoś na skraju rozżalenia i irytacji.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

god is a woman Empty
Temat: Re: god is a woman   god is a woman Empty

Powrót do góry Go down
 
god is a woman
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje-
Skocz do: