Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy Miejsce przebywania : Królewska Przystań
| Temat: niedokończone dyskursy Sro 12 Sie - 10:28 | |
| 22 VIII 165 Czerwone Korytarze, a może i ogrody? Shaena Targaryen & Dorren Stark Dźwięk stali, w który przyodziani byli strażnicy nie wprawiał Shaeny w zakłopotanie. Niechęć wynikała ledwie z podejścia do całego konstruktu spotkania; chroniona pod przymusem matki i pozbawiona wolności, której wiatr przed księżycem rozczesywał jasne pukle włosów. Drżała od ferworu emocji, narastających pod brzemieniem władzy jaką nosiła na barkach. Bez możliwości bycia szczera, odartą z chłodnej maski dystansu i kalkulacji. Im dłużej więc spacerowała po Czerwonej Twierdzy - tym bardziej utwierdzała się w uczuciu nienawiści, które odbijało się niemalże echem od murowanych ścian. Serce trzepotało w piersi, oddech spłycał się, zaś sama Targaryenka nie reagowała na morze uczuć, mimo iż to budziło w niej przestrach dudniący w meandrach żył. Miała wrażenie, że świat wiruje, a z nim wirowała też ona. - W takim razie pozwól, że coś ci pokażę, panie - powiedziała, a nikły cień uśmiechu rozciągnął zroszone karminem wargi. Fiolet spojrzenia utkwiony był w męskiej twarzy, co wydawać się mogło natręctwem z jej strony, lecz była ciekawa istoty Starka. Oblicze miał piękne, a ona, chociaż wyzbyta z obecności mężczyzny, potrafiała doceniać tych, którymi się otaczała. Igrała jedynie z przeznaczeniem, które coraz ciaśniej zaciskało szpony na smukłej szyi kobiety. - Nagli cię czas? - dopytała jeszcze, kierując swe kroki w stronę alejek ogrodowych, gdzie chciała zaczerpnąć świeżego powietrza. Obserwowała mijanych rycerzy, których zbroje znów wydawały charakterystyczny dźwięk, by podążać za córą Daenaery; ironia spotkania z Corwynem była dla wielu szokiem, a matka królowej nie zamierzała pozwalać, ażeby jej dziecku stała się krzywda. - Wierzę, że ich obecność nie sprawia ci dyskomfortu... Przez lata w Królewskiej Przystani - nauczyłam się ignorować własne cienie - wyjaśniła, a ton choć smutny, wciąż pobrzmiewał nutą wesołości. Nie mogła się obnażyć przed nikim, a jedynie czerpać garściami z obecności tych, których nie miała okazji widzieć zbyt często. |
|