Share
 

 I dream of gardens in the desert sand

Go down 
AutorWiadomość
Shaira Martell
Shaira Martell
Wiek postaci : 24 dni imienia
Stanowisko : księżniczka Dorne, siostra Morsa Martella
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t557-shaira-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t713-shaira-martell

I dream of gardens in the desert sand Empty
Temat: I dream of gardens in the desert sand   I dream of gardens in the desert sand EmptyNie 2 Lut - 12:24


4 księżyc 155
dornijska pustynia, wiele mil na wschód od Hellholt
Shaira Martell & Morra Qorgyle



Noce na pustyni są zdradzieckie.
Kiedy słońce znika za horyzontem, tonie w zachodnim morzu, którego nikt nigdy jeszcze nie przepłynął, temperatura spada gwałtownie. Nagrzane za dnia, parzące skórę piaski tracą ciepło i człeka oplata zimno. Shaira drżała pod miękką pościelą, nie mogąc znaleźć odpowiednio wygodnej pozycji w posłaniach, które jej przygotowano. Nie przywykła do niewygód podróży, ale nie tylko przysłowiowe ziarnko grochu nie pozwalało jej zasnąć.
Czytane jeszcze przed podróżą do Piaskowca opowieści powróciły do niej w tę bezchmurną, chłodną noc. Iskra nastoletniej wyobraźni zapaliła się od ich wspomnienia i rozszalała niczym smocze płomienie, podsuwając księżniczce wizje, w których to ona przeżywa wszystkie te niesamowite przygody. Wierciła się w łóżku, przewracała z boku na bok, wcale nie była senna, chciała się podnieść i dosiąść swego piaskowego wierzchowca - pogalopować ku wschodzącemu słońcu. W przypadku Shairy, spokojnej i rozmiłowanej w księgach dziewczyny, było to coś wyjątkowego. Nigdy nie sprawiała strażnikom podobnych problemów. Nie uciekała, nie znikała, nie pakowała się w kłopoty, ale tej nocy...
Wiedziona dziwnym przeczuciem, szaloną ideą i niemożliwym do zwalczenia pragnieniem przeżycia przygody cichutko opuściła swoje posłanie i uważając na to, by nie przebudzić służek, wciągnęła na siebie białe szaty i owinęła chustą głowę. Na palcach, niemal bezszelestnie, przeszła na drugi koniec namiotu, by uklęknąć przy pogrążonej we śnie córce lorda Qorgyle.
- Morra - wyszeptała, kładąc dłoń na ramieniu dziewczyny i potrząsając nią, lekko, delikatnie, by gwałtowne ruchy jej nie przestraszyły, a jednie przebudziły. - Morra, otwórz oczy - dodała, oglądając się przez ramię, by sprawdzić, czy służące wciąż śpią. - Jeśli nie chcesz umrzeć z nudy, nim dotrzemy do Słonecznej Włóczni, chodź ze mną. Chyba, że nie potrafisz dochować tajemnicy - rzekła do piaskowej Dornijki, gdy ta podniosła się do pozycji siedzącej. Ton głosu Shairy zabrzmiał zaczepnie, jakby rzucała dziewczynie wyzwanie. Czy podejmiesz je, Morro, czy lękasz się o swoje bezpieczeństwo?
Księżniczka dźwignęła się na nogi i wyciągnęła w stronę córki lorda Qorgyle dłoń, by pomóc jej wstać - jeśli to wyzwanie podjąć zamierzała.
Powrót do góry Go down
Morra Qorgyle
Morra Qorgyle
Wiek postaci : 24
Stanowisko : dwórka królewny Rhaelli, drugie dziecko Lorda Piaskowca
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t647-morra-qorgyle#1452https://ucztadlawron.forumpolish.com/t660-morra-qorgyle

I dream of gardens in the desert sand Empty
Temat: Re: I dream of gardens in the desert sand   I dream of gardens in the desert sand EmptyPon 3 Lut - 10:27

Morra nie miała żadnych trudności w pogrążeniu się w sen. Biedne dziewczę spędziło cały dzień buzując entuzjazmem. Uwielbiała podróżowanie samo w sobie. Niezależnie dokąd ani w jaki sposób, każde wyruszenie poza Piaskowiec niosło ze sobą obietnice odkrycia nieznanego. A także nowych przygód. Morra nie potrzebowała wiele by nazwać wydarzenia właśnie tym mianem. Wszystko było dla niej przygodą w większym bądź mniejszym stopniu. A jako dziecko niezmiernie dociekliwe i odrobine narwane, znajdowała sobie wiele sposobów na radzenia z nudą. Mieszkańcy Piaskowca przywykli już do jej rządnego przygód nastawienia, gdy raz po raz razem z swoim naturalnym bratem pakowali się zupełnie przypadkowo w kłopoty. Chyba i lord Qorgyle pogodził się z faktem że nawet podczas oficjalnych odwiedzin domów innych rodów Dorne, pomimo nieobecności  jej „wspólnika”, Morra myszkowała gdzie tylko mogła. Taka już była i wydawało się że żadna kara nie jest w stanie tego zmienić permanentnie. Aktualnie jedynym co uniemożliwiało dziewczynie okazania całego swojego entuzjazmu była obecność zbyt wielu nieznanych jej osób.  Podróż do Słonecznej Włóczni, na zaproszenie księżniczki, wiązało się z podróżą nie tylko razem z osobami wyznaczonymi przez jej ojca, ale i w towarzystwie Shairy oraz jej świty. A Morra niezbyt dobrze radziła sobie w takich sytuacjach. Dzień wiec minął ją na jednoczesnej chęci dania upustu swojej energii jak i zbyt dogłębnym rozmyślaniami jak powinna się zachować i co sobie o niej pomyślą. Wewnętrzne rozterki nie przeszkadzały jej jednak w pleceniu trzy po trzy większa cześć dnia.
Żeglowała właśnie przez bezkresne turkusowe wody, gdy jej sen został zakłócony.
- Minutka. Już prawie widzę brzeg.- Wymamrotała niezrozumiale przez sen, przebudzając się całkowicie dopiero po kolejnym rozbrzmieniu głosu. Uniosła się do pozycji siedzącej odgarniając z twarzy niesforne kosmyki włosów. Spojrzała na ubraną Shairę pytającym wzrokiem, po czym oszacowała wzrokiem resztę nadal pogrążonego we śnie namiotu. Słysząc zaczepny głos rówieśniczki, bez większego zastanowienia chwyciła wyciągnięta w jej stronę dłoń. – Twoja tajemnica jest ze mną bezpieczna Księżniczko.- Wyszeptała podnosząc się na nogi. Bezszelestnie założyła swój pustynny strój a głowę obwiązała szalem. Zerknęła jeszcze raz na śpiące postacie z powątpiewaniem, które przegrało jednak w pojedynku z ciekawością co wymyśliła księżniczka. Z resztą Morra nigdy nie potrafiła powiedzieć nie nowej przygodzie. – A co dokładnie zamierzamy robić? – Zapytała gdy znalazły się na skraju namiotu. Jeżeli zamierzały gdziekolwiek się wybrać, musiały jeszcze ominąć pełniących wartę strażników.
Powrót do góry Go down
Shaira Martell
Shaira Martell
Wiek postaci : 24 dni imienia
Stanowisko : księżniczka Dorne, siostra Morsa Martella
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t557-shaira-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t713-shaira-martell

I dream of gardens in the desert sand Empty
Temat: Re: I dream of gardens in the desert sand   I dream of gardens in the desert sand EmptyCzw 6 Lut - 23:40

Ciekawość świata w przypadku Shairy przejawiała się w nieco inny sposób. Podczas gdy panna Qorgyle pragnęła poznawać go empirycznie, poprzez podróże, myszkowanie i odkrywanie go wszystkimi zmysłami, dornijska księżniczka wyruszała w odległe podróże dzięki licznym księgom i zwojom, które zdążyła już przeczytać. Opowieściom wyciąganym z pana ojca i wszystkich innych, którzy ulegli jej prośbom - a potrafiła być niezwykle przekonująca, jeśli naprawdę czegoś chciała. Miała naturę mola książkowego i cóż tu ukrywać... Prawdziwej księżniczki. Z niezadowoleniem znosiła niewygody podróży. Posłanie w namiocie, choćby najmiększe, dla Shairy było zawsze absolutnie niewygodne. Bez możliwości codziennej kąpieli w basenie w wodach z dodatkiem olejków sprowadzanych z Essos czuła się brudna, czuła się niekomfortowo. Bez bogato zastawionego stołu głodna, chociaż zazwyczaj skubała zaledwie odrobinę tego i tamtego, przez co zachowywała bardzo szczupłą, eteryczną sylwetkę, która dopiero teraz zaczynała się po kobiecemu zaokrąglać.
Uśmiechnęła się lekko, kiedy towarzyszka podróży wymamrotała coś o brzegu. Czyż mógł być to przypadek, że śniła o wybrzeżu, może nawet samej rzece? To jedynie utwierdziło księżniczkę w przekonaniu, że po prostu muszą to zrobić.
Powątpiewanie w głosie Morry było całkowicie zrozumiałe. Wyrywała ją ze snu w środku nocy, bez sprecyzowanego powodu i namawiała, by uciekły spod czujnej opieki strażników, mających strzec ich życia i zdrowia, ku nieznanemu. Miała prawo wątpić, co więcej - powinna była jej odmówić, jeśli była dziewczyną rozsądną. Młodość jednak kpi sobie sobie z rozsądku. W tym tkwił jej urok i piękno.
Shaira kiwnęła głową przyjmując obietnicę panny Qorgyle o dochowaniu tajemnicy. Nie znały się jeszcze dobrze, lecz piaskowa Dornijka wzbudzała w niej sympatię i czuła, że powoli nawiązują nić porozumienia. - Poszukamy drzew cytrynowych u brzegu Vaith. Któż wie co jeszcze możemy tam odnaleźć? - odparła pogodnym tonem, wzruszając ramionami; Shaira nie miała sprecyzowanego planu na to jak zamierza zagospodarować czas. Chciała przeżyć przygodę. Coś, co nie zostało starannie zaplanowane przez jej opiekunów, matkę, ojca, nauczycieli. Gdzieś, gdzie czujne oko strażników nie śledziło każdego kroku.
Shaira ostrożnie rozchyliła materiał namiotu, by sprawdzić jak wyglądała sytuacja. Część strażników spała wokół ogniska. Słyszała ich chrapanie. Dwóch czuwało, odwróconych do nich plecami, cicho rozmawiali. Shaira bardzo ostrożnie i niemal bezszelestnie wyszła z namiotu, przytrzymując materiał, by Morra uczyniła to samo. Niemal wstrzymywała oddech, by nie zwrócić na siebie uwagi. Powoli, uważając na to jak stawia kroki, przeszła wzdłuż namiotu i wycofała się za niego, by zniknąć z pola widzenia mężczyzn - jeśli tylko odwróciliby się za siebie. Konie czekały nieopodal, przywiązane do uschniętego drzewa, Shaira ruszyła w ich stronę, ale wtedy usłyszała szczęk zbroi - za namiotem był jeszcze jeden strażnik. Niewiele myśląc pochyliła się i złapała kamień w palce, cisnęła nim ponad namiotem. Ona i Morra usłyszały jak mężczyzna się oddala, by sprawdzić źródło hałasu.
Wtedy Shaira ruszyła pewnym krokiem w stronę wierzchowców, wciąż jednak ostrożnie, nie wykonując gwałtownych ruchów, by nie przestraszyć zwierząt. Piaskowy rumak, którego dosiadała, parsknął cicho, kiedy odwiązywała wodze.
- Wsiądziesz sama? - szepnęła niemal bezgłośnie, oglądając się przez ramię, by sprawdzić, czy Morra wciąż jest z nią.
Powrót do góry Go down
Morra Qorgyle
Morra Qorgyle
Wiek postaci : 24
Stanowisko : dwórka królewny Rhaelli, drugie dziecko Lorda Piaskowca
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t647-morra-qorgyle#1452https://ucztadlawron.forumpolish.com/t660-morra-qorgyle

I dream of gardens in the desert sand Empty
Temat: Re: I dream of gardens in the desert sand   I dream of gardens in the desert sand EmptySob 8 Lut - 23:31

Księgi i opowieści posiadały swój własny nieodparty urok, któremu Morra często sama się poddawała. Chociaż biblioteczka Piaskowca była zdecydowanie uboższa w porównaniu do zbiorów rezydujących w Słonecznej Włóczni, to częsta obecność podróżujących karawan, szukających wytchnienia w podróży przez nieprzyjazne piaski pustyni, stanowiła dodatkowe źródło opowieści. Dornijka chłonęła jak gąbka zasłyszane historie czy opisy odległych krain, gdy razem z o wiele śmielszym rodzeństwem zawracali głowę kolejnym kupcom. To wszystko potęgowało tylko jej chęć odkrycia nieznanego. Chciała odwiedzić Wolne Miasta oraz resztę krain zza Wąskiego Morza. Tak samo, jak pragnęła na własne oczy ujrzeć zakamarki królestw własnego kontynentu przykładowo Dolińskie góry, Północny Mur czy Żelazne Wyspy. Jedną z najcenniejszych dla niej rzeczy była mapa, na której zaznaczała każde z tych wymarzonych miejsc. Było to może i dziecinne pragnienie, ale Morra dalej w nie wierzyła pomimo, że aktualnie bliżej było jej do dorosłej panny niżeli naiwnego dziecka. Kochała Dorne i pustynie, ale część jej serca zawsze tęskniła za nieznanym.
Jak mogła odmówić Księżniczce, gdy ta wręcz emanowała swoją pewnością co do własnego pomysłu. Shaira Martell od pierwszego spotkania zyskała sympatie najstarszej córki lorda Qorgyle. Morra obawiała się, że nie zdoła dobrze zaprezentować się przed Księżniczką Dorne, szczególnie z jej zakłopotanym usposobieniem. Nie okazało się to jednak wielkim problemem dla Morskiej Dornijki, dzięki czemu i Morra zaczynała powoli czuć się swobodniej w jej towarzystwie. Plus jak już wcześniej było wspomniane, nie potrafiła odmówić perspektywie nowej przygody. Propozycje Księżniczki przyjęła z pogodnym uśmiechem. Cichy głos w jej głowie przestrzegał ją przed pakowaniem się w kłopoty, ale starała się go ignorować.
Wyjrzała razem z Shairą przez uchyloną płachtę namiotu, obserwując obecnych strażników. Zapewne żaden z nich nie spodziewał się po nich nocnych eskapad, co tylko działo na ich korzyść. Jeżeli zostałyby przyłapane, zapewne do końca ich podróży pilnowane byłby z większą ostrożnością. Dlatego też młode Dornijki powinny jak najlepiej spędzić wykradziony czas, ponieważ ta możliwość może już się nie powtórzyć w najbliższym czasie. Będąc w swoim żywiole bezszelestnie, podążyła za Księżniczką w stronę wierzchowców. Gdy do ich uszu dobiegł dźwięk, zwiastujący trzeciego ze strażników, Morra instynktownie przesunęła się bliżej materiału namiotu, chcąc jak najbardziej zniknąć z pola widzenia. Shaira na szczęście zareagowała bardzo szybko, rzucając kamień na przeciwną stronę namiotu, zyskując im kilka potrzebnych chwil. Po cichu podążyła w ślad rówieśniczki, zatrzymując się jednak po chwili. Spojrzała za siebie, częściowo by sprawdzić, czy strażnik nadal znajduje się za namiotem, a częściowo by sprawdzić inną rzecz. Niezależnie od tego, jak lekkie były ich kroki, na piasku widoczne były ich ślady. Z drugiej strony jednak pustynny wiatr mógł bardzo łatwo rozprawić się z takim problem. Musiały także tylko mieć nadzieje, że strażnicy nie tak szybko zauważą zniknięcie dwóch z koni. Słysząc szept Shairy, szybko i bezgłośnie do niej dołączyła.
-Tak, dam radę.- Wyszeptała lekkim głosem z uśmiechem na twarzy. Co jak co, ale w końcu jej ród słynął z hodowli Pustynnych Rumaków, przez co już od najmłodszych lat miała styczność z tymi stworzeniami. Jej rodzina zadbała aby była w stanie radzić sobie w siodle. Jej samej z resztą też podobała się jazda konna, tak więc tak szybko jak możliwe było dla niej samodzielne wejście na konia, Morra uparcie to wyćwiczyła, nabijając sobie sporo brzydkich siniaków. Gdyby takie pytanie zadał jej ktoś z rodziny, zapewne otrzymałby w odpowiedzi naburmuszone spojrzenie i uderzenie w ramie. Pytanie Księżniczki było jednak niewinne i szczerze, więc taka też była odpowiedź. Sprawnym ruchem odwiązała własnego Rumaka, głaszcząc go chwilę po szyi. Już przygotowywała się do wdrapania na głowę, gdy coś sobie uświadomiło. Energicznie okręciła się w stronę księżniczki.
-Przepraszam.- Powiedziała cichym szeptem, spuszczając lekko wzrok.- A czy tobie pomóc w wejściu, Księżniczko?- W końcu głupio się zachowała, prawie zapominając, by się odwdzięczyć za zaoferowaną pomoc.
Powrót do góry Go down
Shaira Martell
Shaira Martell
Wiek postaci : 24 dni imienia
Stanowisko : księżniczka Dorne, siostra Morsa Martella
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t557-shaira-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t713-shaira-martell

I dream of gardens in the desert sand Empty
Temat: Re: I dream of gardens in the desert sand   I dream of gardens in the desert sand EmptyWto 11 Lut - 21:43

Shaira nie spodziewała się, że wszystko pójdzie im aż tak gładko. Przemknęły koło strażników bezszelestnie, niezauważone, tak jak dwa lisy wkradające się do kurnika. Właściwie to powinno to ją zaniepokoić. Skoro tak łatwo wymknęły się z namiotu, ktoś bardziej doświadczony równie łatwo mógł się do namiotu wkraść i poderżnąć im gardła. Czujność strażników była uśpiona. Najmłodsza latorośl księżnej Aliandry miała wśród nich opinię grzecznej i spokojnej. Kapryśnej i rozpieszczonej, owszem, ale im nie sprawiała kłopotów. Nigdy dotąd nie próbowała się wymykać, uciekać, czmychnąć spod ich opieki.
Cóż, zawsze musiał być ten pierwszy raz.
Shairze nie przeszło przez myśl jak zostaną ukarani, kiedy to wszystko się wyda. Kapryśna i rozpieszczona jak prawdziwa księżniczka zachowała się w tej chwili prawdziwie samolubnie, nie nauczono ją myślenia o innych, nie leżało to także w jej naturze. Była zaślepiona nagłym pragnieniem przeżycia przygody i przyzwyczajona do tego, że dostaje to, czego chce - musiała sięgnąć po spełnienie swego kaprysu.
Po tym jak wyszeptała pytanie w kierunku Morry, z czystej troski i zmartwienia, czy uda im się naprawdę oddalić od rozbitego obozu, uświadomiła sobie jak niemądre ono było. Towarzyszyła jej przecież panna Qorgyle, córka rodu, który słynął z hodowli najlepszych wierzchowców. Nie było w całym Westeros rumaka szybszego i bardziej wytrzymałego od piaskowego konia z ich stajni. Zmartwiła się natychmiast, czy Morra nie poczuła się nim urażona, nie taka przecież była jej intencja. Na szczęście w głosie towarzyszki nie rozbrzmiewała uraza.
- Ależ nie. Poradzę sobie, dziękuję - odpowiedziała jej równie cicho. Książęca duma nie pozwoliła Shairze poprosić o pomoc. Nie chciała również przy Morrze wyjść na Dornijkę, która nie potrafi dosiąść piaskowego wierzchowca, właśnie ze względu na jej pochodzenie. Wdrapanie się na grzbiet spokojnej klaczy zajęło jej chwilę, nie uczyniła tego z takim wdziękiem jak we własnej wyobraźni, ale ostatecznie znalazła się ponad ziemią, Morra mogła uczynić to samo.
Shaira zacisnęła palce na skórzanych wodzach i wbiła pięty w końskie boki, by ruszył przed siebie; zwierzę parsknęło cicho i księżniczka obejrzała się przerażona, czy nie zwabi to strażników. Nikt jednak nie wyłonił się z ciemności rozpraszanej przez blask księżyca i gwiazd. Klacz kroczyła przed siebie powoli, kopyta miękko zapadały się w piachu; przyśpieszyła dopiero wówczas, gdy dostała od jeźdźca odpowiedni sygnał.
- Nie musisz tytułować mnie księżniczką, gdy jesteśmy same, Morro - odezwała się pierwsza, kiedy oddaliły się konno na bezpieczną odległość; nikt nie ruszył za nimi w pogoń, strażnicy wciąż musieli być przekonani, że śpią smacznie na swoich posłaniach. Shaira poprowadziła je szlakiem na wschód, mieli ruszyć nim rano w stronę Vaith, ale one dotrą do brzegu rzeki pierwsze. Wolała nie zbaczać z drogi - nie miały przy sobie pochodni, jedynym źródłem światła było światło księżyca. - To znaczy... Nikt nie powinien wiedzieć kim naprawdę jesteśmy - poprawiła się prędko, choć tak naprawdę nie o to jej chodziło; zaczynała lubić Morrę Qorgyle i chciała, by czuły się w swoim towarzystwie swobodnie, zapragnęła poznać ją taką jaką była naprawdę, aby Morra nie nosiła przy niej maski ze sztucznym uśmiechem tylko dlatego, że pochodziła z rodziny książęcej i powinna być dla niej uprzejma. Coś jeszcze powstrzymało Shairę jednak przed wyznaniem całej prawdy. Rodzina uczyła ją, by nie obdarzała zaufaniem łatwo.
- Byłaś kiedyś nad Vaith? Zieloną Krwią? - spytała z ciekawością.
Powrót do góry Go down
Morra Qorgyle
Morra Qorgyle
Wiek postaci : 24
Stanowisko : dwórka królewny Rhaelli, drugie dziecko Lorda Piaskowca
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t647-morra-qorgyle#1452https://ucztadlawron.forumpolish.com/t660-morra-qorgyle

I dream of gardens in the desert sand Empty
Temat: Re: I dream of gardens in the desert sand   I dream of gardens in the desert sand EmptyCzw 13 Lut - 23:27

Wbrew zapewnieniom księżniczki, Morra zawahała się na sekundę, czy aby na pewno nie posłużyć jej pomocą. Po szybkiej refleksji jednak, spoglądając na dosiadającą konia towarzyszkę, odwróciła się w stronę własnego wierzchowca, dyskretnie oferując zarówno odrobinę prywatności, jak i zaufanie w umiejętności Martell. Wspięła się grzbiet pewnym spokojnym ruchem, którego doświadczony jeździec nie nazwałby jednak idealnym, gdyby oczywiście był jego świadkiem. W obecnej sytuacji była bardzo zadowolona ze swoich umiejętności. Idąc za śladem Shairy, zrównała ich wierzchowce, gdy w ciszy oddalały się od obozowiska. Jej serce pracowało przyspieszonym rytmem, związanym z dreszczykiem podekscytowania związanym z nadciągającą przygodą, a w uszach szumiało od adrenaliny, po udanym czmychnięciu spod oka strażników. Usadawiając się wygodniej, rozluźniła uchwyt na wodzach i odchyliła się lekko do tyłu, chłonąc otaczający je nastrój. Na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. Pustynne noce były zupełnym przeciwieństwem dni, posiadając jednak swój własny urok. Po zapadnięciu zmroku, gdy temperatura szybko spadała, można było dostrzec zupełnie inną naturę Dorne. Rozświetlające niebo gwiazdozbiory, nadawały piaskom bajecznego, jak i tajemniczego wyrazu. Atmosfera emanowała spokojem, aczkolwiek i życiem, wszystkich zwierzęcych rezydentów tych terenów, które lepiej funkcjonowały przy niższych temperaturach. Mówiono, że Dornijczycy odzwierciedleniem surowego gorącego klimatu, który można spotkać podczas pustynnego słońca. Prawdą było jednak, że wielu mieszkańców południa było bardziej odzwierciedleniem tych tajemniczych zimnych nocy, niżeli gorących nieprzejednanych dni.
Przyglądała się właśnie rozmigotanemu niebu, ale szybko przekierowała swoją uwagę na księżniczkę, gdy rozległ się jej głos. Podniosła lekko brwi słysząc jej słowa, jakby zastanawiając się jak inaczej miałaby ją tytułować jednak, gdy tylko uświadomiła sobie znaczenie tych słów, na jej twarzy wymalował się szczery, szeroki uśmiech. Używanie imienia było niewątpliwie bardziej osobową formą zwracania się do drugiej osoby. Miło było zwracać się do Shairy bardziej jak do rówieśniczki, niżeli usytuowanej wyżej w hierarchii Martellówny, nawet jeżeli tylko na czas jej eskapady. Pokiwała głową na zgodę.
- Jedynie przejazdem, podczas podróży do rodziny mej matki w Słonym Brzegu. - Wyjaśniła krótko zgodnie z prawdą. -A ty? - Odwzajemniła pytanie, szybko łapiąc się na tym jak głupie by ono było. Skrzywiła się lekko na własne nieogarnięcie. - Przepraszam, głupie pytanie. Na pewno tam byłaś. - Powiodła spojrzeniem wokół okolicy, z wyrazem twarzy sugerującym, że próbuje ugryźć myśli w słowa.
- A więc kim jesteś dzisiejszej nocy, Shairo? - Zaczęła zaczepnym tonem z wesołością w oczach. - Tak w razie czego.- Dodała z teatralnym wzruszeniem ramion, wiedząc, że rozmyślania te na nic się nie przydadzą. Bardziej była to zabawa dla wyobraźni. - Ja chcę być kimś z daleka! Na przykład z Essos. Morra z Braavos... Hmm... Morra z Wysp Letnich. O, to pasuje lepiej. Nawet karnacją bym się nie wyróżniała. - Rozgadała się z wielkim entuzjazmem w głosie, gestykulując obiema dłońmi pomimo wciąż trzymanych wodzy. - Gdyby jeszcze tylko za morzem mówili w normalnym języku, a nie używali słów, które brzmią jak wymyślone na poczekaniu. - Zmarszczyła nos w dziecięcym wręcz grymasie, nigdy niebędąc zbyt dobra w językach. - Mogłabym być handlarką albo jeszcze lepiej podróżniczką. O albo mogłabym...- Nie skończyła jednak tej myśli, jako że gwałtowny ruch wierzchowca wymusił na niej skupienie się nad utrzymaniem równowagi. Cóż najwyraźniej nawet koń może mieć dosyć jej klekotania.
- Co ty na to, by za chwilę dać szansę im trochę się wykazać? - Zapytała, wskazując głową na rumaki.
Powrót do góry Go down
Shaira Martell
Shaira Martell
Wiek postaci : 24 dni imienia
Stanowisko : księżniczka Dorne, siostra Morsa Martella
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t557-shaira-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t713-shaira-martell

I dream of gardens in the desert sand Empty
Temat: Re: I dream of gardens in the desert sand   I dream of gardens in the desert sand EmptyPią 28 Lut - 12:42

To była jedna z rzadkich chwil, kiedy Shaira żałowała, że nie posłuchała pani matki. Księżna Aliandra zawsze naciskała, aby młodsza córka, tak jak Zahira, poszła w jej ślady. By nie skupiała się na typowo kobiecych zajęciach, skoro urodzenie w Dorne, jej pozycja, pozwalały na to, aby mogła więcej. Pragnęła, aby obie córki, tak jak ona sama, chwyciły za włócznię i potrafiły dobrze jeździć konno, by ruszyły w bój, kiedy zajdzie taka potrzeba. Podczas gdy Zahira przystawała na to ze szczerą ochotą, zapatrzona w matkę jak w obrazek, Shaira zwracała swe spojrzenie ku książkom. Nie lubiła treningów walki włócznią, nie przepadała też za lekcjami jazdy konnej, czuła później ból w lędźwiach i miała otarte od siodła uda - była delikatnym, egzotycznym kwiatem. Jednocześnie lubiła błyszczeć i zwykle dbała o to, aby prezentować się na odpowiednim tle. Tle ludzi od których po prostu lepsza, bądź kierowała ich uwagę na zajęcia, podczas których mogła zabłysnąć. Teraz, przy Morrze Qorgyle, poczuła lekki wstyd, kiedy nie dosiadła piaskowego rumaka z równym wdziękiem i lekkością co ona. Nie trzymała się w siodle równie dobrze, ale unosiła brodę wysoko i zamierzała udawać, że radzi sobie nie gorzej, niż ona. Córka Piaskowca miała na tyle taktu, by nie komentować jazdy księżniczki, rozmową wręcz odciągała jej myśli od ponurej refleksji o naukach księżnej Aliandry.
- Twoja pani matka jest krwi Gargalen, prawda? - spojrzała na twarz Morry, szukając na niej potwierdzenia; zawsze starała się dowiedzieć jak najwięcej o dworze, któremu miała złożyć książęcą wizytę, by uniknąć faux pas i nawiązywać z poddanymi dobre relacje. Pamięć o ich rodzinnych koligacjach zawsze robiła dobre wrażenie. Teraz nie była jednak pewna, ale wspomnienie Morry o Słonym Brzegu podpowiadało, że dobrze to zapamiętała. - To nie głupie pytanie. Skąd miałabyś wiedzieć gdzie byłam, a gdzie nie? - zaśmiała się szczerze, nie czując zakłopotania, czy urażenia tym pytaniem. - Kilkukrotnie byłam, ale nigdy sama, tak jakbym chciała. Czasami podróżowałam z wizytą do lordów Dorne. Tak jak teraz - wyjaśniła. Było tam naprawdę pięknie, zjawiskowo, właściwie rajsko. Może dlatego tak bardzo zapragnęła dostać się tam jak najszybciej? I to na własnych warunkach, a nie strażników.
Proponując, aby Morra zwracała się do niej używając imienia, by zataić książęce pochodzenie, nie pomyślała nawet o tym, że mogłyby udawać kogoś innego. Sugestia ta wprawiła księżniczkę w jeszcze większą ekscytację. Oczy jej rozbłysły, na twarzy zaś zaczęło malować się głębokie rozmyślanie. Miała tyle opcji! Mogły być kimkolwiek zechciały.
- Morra z Doliny Lotosu! - zawołała Shaira, z radością podchwytując rozważania panny Qorgyle, po czym roześmiała się na wspomnienie o dziwnym języku letniaków. - Znają mowę powszechną. Po prostu staraj się używać dziwnego akcentu. Nikt się nie zorientuje - zaproponowała. - Kiedyś, dawno temu, książę z Wysp Letnich przybył do Słonecznej Włóczni. Miał pelerynę uszytą z piór egzotycznych ptaków - powiedziała z rozmarzeniem, wracając wspomnieniami do słodkiej przeszłości, kiedy mężczyzna o skórze czarnej jak heban gościł na ich dworze i opowiadał o egzotycznych Wyspach porośniętych dżunglą. - Dlaczego nie obiema jednocześnie? Możesz handlować podróżując! Może masz własny statek w porcie Słonecznej Włóczni? - zaproponowała Shaira, coraz bardziej wciągając się w tę grę wyobraźni, bo jej własna imaginacja gnała szybciej niż piaskowe rumaki. - Ja zaś będę tancerką... nie! Czarodziejką z samego Asshai. Czytałam o Panu Światła i jego Czerwonych Kapłanach. Ponoć potrafią władać magią cieni... - cokolwiek to znaczyło.
Kiedy Morra zaproponowała, aby dały się wierzchowcom wykazać, sugerując wyścig, niebo na horyzoncie zaczęło jaśnieć. Niebawem miało wzejść słońce.
- Dobrze, niech tak będzie - zgodziła się ostrożnie, choć nie była pewna, czy czyni dobrze. Wyciągnęła rękę, wskazując majaczący w oddali wielki, samotny głaz blisko szlaku. - Ścigajmy się do niego. Co ty na to?
Powrót do góry Go down
Morra Qorgyle
Morra Qorgyle
Wiek postaci : 24
Stanowisko : dwórka królewny Rhaelli, drugie dziecko Lorda Piaskowca
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t647-morra-qorgyle#1452https://ucztadlawron.forumpolish.com/t660-morra-qorgyle

I dream of gardens in the desert sand Empty
Temat: Re: I dream of gardens in the desert sand   I dream of gardens in the desert sand EmptyNie 1 Mar - 23:37

Najstarsza córka lorda Qorgyle też nie mogła pochwalić się przykładaniem większej wagi do treningów walki. Pojawiała się na nich od czasu do czasu w większości ze względu na obecność braci. Niestety wydawało się, że nie miała talentu do posługiwania się większością z oferowanych technik. Była za słaba na sprawne operowanie większością broni i niewystarczająco precyzyjne oko, by odnosić sukcesy w łucznictwie. Odpowiadać wydawała się jej jedynie włócznia, lecz i tu Morra nie czuła presji do lepszego rozwijania tej sztuki. Zawsze znajdywała inne, ciekawsze zajęcia. Chciała podróżować i odkrywać nieznane, a nie pakować się w czcze bijatyki.
-Prawda.- Potwierdziła energicznymi przytaknięciami głowy. Była miłe zaskoczona wiedzą Księżniczki, nie wpadając na to, że pogłębianie powiązań rodzinnych mogło być normalnym zwyczajem Shairy przed każdą z podróży.
Zarumieniła się z zażenowania wobec własnych przeprosin. Zgodnie ze słowami Shairy miała prawo nie wiedzieć gdzie ta była bądź nie. Wypadło jej nawet z głowy z jakiego powodu przepraszała. -Znaczy się…-Zaczęła zakłopotana, próbując wybrnąć z sytuacji.-Założyłam z góry, że podróżowaliście tą samą trasą do Piaskowca...- Wbiła wzrok w trzymające wodze dłonie, aż nagle coś jej zaświtało. Gwałtownie przeniosła spojrzenie na najmłodszą z córek Księżnej. - Czy twój Pan Ojciec nie pochodzi czasem z Vaith?
Podróż dokądś samemu budziła pewnego rodzaju dreszczyk ekscytacji. Nie miała pojęcia o tym, jak bardzo Shaira chciała uczynić coś bez nadzoru strażników czy opiekunów, ale podświadomie podzielała tę chęć. Różnicą był fakt, że w większość dni wystarczyła chwila nieuwagi w pilnowaniu młodej Qorgyle, by ta zniknęła z oczu ruszając, gdzie tylko ją nogi poniosą. Niezaprzeczalnie jednak szwendanie się po terenach znajdujących się pod jurysdykcją jej ojca lub myszkowanie w odwiedzanych domostwach innych rodów różniło się od wymknięcia się w środku nocy w celu wyruszenia na konną przejażdżkę.
Roześmiała się radośnie słysząc propozycje Shairy.
- Musiała być naprawdę niepowtarzalna. Chętnie bym taką przymierzyła. - Rzekła rozmarzonym głosem, wyobrażając sobie ową pelerynę. W jej głowie była ona bogata w kolory i powłóczysta aż do ziemi. Ach ile by dałaby zobaczyć owego Księcia na żywo. – Własny statek? Brzmi cudownie! Najlepiej z ogromnym mieniącym się kolorami żaglem. - Przez jej głowę zaczęły przewijać się kolejne pomysły, jednak czy kogoś mogło to dziwić? Była czternastoletnią pannicą z wybujałą wyobraźnią, trudno było od niej oczekiwać twardego stąpania po ziemi. Nie zaprzątała sobie myśli wszystkimi niedorzecznymi aspektami swoich wyobrażeń i tym, że rzeczywistość nie była tak kolorowa jak uważała. - To cudowny pomysł! Czarodziejka Shaira z Asshai.- Rozpromieniła się jeszcze bardziej na słowa Księżniczki.- Mając przy boku kogoś władającego magią, można się czuć bezpiecznie. W razie czego możesz kogoś nastraszyć, że użyjesz swoich mocy.
Zapewne powinna dogłębniej przemyśleć rzuconą w stronę towarzyszki propozycje. Jej zamiarem nie było bowiem przechwalanie własnych umiejętności, a jedynie odrobina rozgrywki. Pokiwała ochoczo głową.
-Gotowa? - Zapytała, zrównując własnego konia z wierzchowcem Shairy.- Trzy, dwa, jeden. Start. - Rozporządziła szybko, sygnalizując wierzchowcu, że ma szansę trochę się wyszaleć. Nabranie prędkości zsunęło z jej głowy niedokładnie ubrany szal na ramiona. Roześmiała się czując wiatr we włosach. Starała się dotrzymywać kroku Shairze, a gdy dotarły do mety wyścigu, nawet nie zwróciła uwagi, która była pierwsza. Zaaferowana była bowiem widokiem, jaki im się ujawnił. Woda na pustyni. Dornijczycy jak nikt inny wiedzieli, że wśród ich piaszczystych ziem, kryje się więcej źródeł życiodajnej substancji, niżeli mogło się wydawać. Niemniej jednak zawsze był to miły dla oka widok, zwłaszcza po przeprawie przez pustynie. -Przepiękny widok. -Powiedziała oczarowana. W tafli wody odbijało się jaśniejące niebo, zupełnie jak w jakiejś opowieści.
Powrót do góry Go down
Shaira Martell
Shaira Martell
Wiek postaci : 24 dni imienia
Stanowisko : księżniczka Dorne, siostra Morsa Martella
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t557-shaira-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t713-shaira-martell

I dream of gardens in the desert sand Empty
Temat: Re: I dream of gardens in the desert sand   I dream of gardens in the desert sand EmptySro 11 Mar - 21:46

Brak zamiłowania do sztuk walki było zatem kolejną płaszczyzną, na której mogły odnaleźć porozumienie. Shaira nie dość, że tego nie znosiła, to brakowało jej fizycznych predyspozycji, co matka powinna była zrozumieć, mając w pamięci, że najmłodsza latorośl niechlubnie wyróżniała się na tle rodzeństwa najwątlejszym zdrowiem. Jako dziecko była maleńka i krucha, podatna na choroby i piastunki nie jednokrotnie drżały ze strachu zastanawiając się, czy wyzdrowieje. Ponad sztuki walki ceniła inne, artystyczne, mając smykałkę zwłaszcza do jednej, która nie wymagała od niej siły fizycznej. Może i miała słabe ramiona, niezdatne do trzymania włóczni, co dopiero miecza, ale księżniczce nie brakowało wdzięku i gracji, które lśniły mocniej z każdą lekcją tańca. To w nim odnajdywała ukojenie i pozwoliło jej to wzmocnić ciało z biegiem lat. Nie była już tak podatna na choroby, choć delikatniejsza pozostać miała już na zawsze.
- Stara i dobra rodzina - stwierdziła Shaira, tonem godnym maestera, kiwając przy tym powolnie głową. Nauka heraldyki była nie tylko jej powinnością jako księżniczki, ale także przyjemnością. W nauce odnajdywała radość, lubiła historię, a pan ojciec zawsze powtarzał, że w przeszłości można odnaleźć mądrość. - Zawiłe są ścieżki książąt Dorne - odpowiedziała żartobliwym tonem, puszczając do Morry oczko, mając nadzieję, że poczuje się swobodniej. Niepotrzebnie była zakłopotana. - Tak. Jest bratem lorda Vaith - potwierdziła, skinąwszy głową. Małżonek księżnej Aliandry nie był dziedzicem, a drugim synem, lecz przez mariaż zyskał prestiż i tytuł o wiele istotniejszy od swego brata. Na północ od Dorne było to nie do pomyślenia, aby to kobieta sprawowała władzę i wspólne dzieci nosiły ich nazwisko. W królestwie Targaryenów nazywałaby się Shaira Vaith, nie wyobrażała sobie tego. Czuła się Martellem w każdym calu. Niezachwiana, nieugięta i niezłomna.
- Była - przytaknęła, wracając wspomnieniami do tamtego dnia, kiedy ciemnoskóry Książę zza Morza Letniego przybył w ich gościnę, budząc zainteresowanie i ciekawość młodej, złaknionej wiedzy księżniczki. - Letniacy pływają łabędzimi statkami. Słyszałaś kiedyś o nich? Są ogromne i piękne - ciągnęła dalej, sądząc, że Morra może być ciekawa opowieści o przybyszu z odległego lądu, zwłaszcza, że mogło to jej pomóc w odgrywaniu swojej roli. O ile zajdzie w ogóle taka konieczność. Radość dawało dziewczętom samo puszczenie wodzów wyobraźni. Miała już czternaście lat, wcale to jednak nie znaczyło, że przestała już po dziecięcemu fantazjować. Czytając o odległym Asshai, krainie cieni, magach władających nieczystymi mocami, wyobrażała sobie w tej roli samą siebie. Nie była nawet świadoma tego jak bardzo odległe były te fantazje od rzeczywistości. Zapiski maesterów i uczonych o magii były mgliste i dość skąpe. Niewiele w Westeros wiedziano o tym prawdziwym końcu świata. Wielu z tych, którzy wyruszyli do Asshai, nigdy nie wróciło. - Szkoda, że nie założyłam nic czerwonego, byłabym bardziej wiarygodna - mruknęła z niezadowoleniem. To byłoby jednak zbyt trudne do realizacji. Gdyby zaczęła szperać w swoich kufrach, z pewnością kogoś by przebudziła i nie udałoby im się uciec. - Zagrożę im ogniem Pana Światła - zaśmiała się Shaira, nieświadoma tego na jak wielkie niebezpieczeństwo naraziła je obie, wyciągając Morrę spod opieki strażników i zachęcając, by wyruszyła wraz z nią w nieznane. Mogły na swojej drodze spotkać bandytów, rzezimieszków, morderców, gwałcicieli... Nie miałyby z nimi szans.
Gdy jednak spięła konia piętami, by zmusić go do galopu przed siebie, śmiała się radośnie i głośno, w ogóle nie myśląc o czyhających na nie niebezpieczeństwach. Postępowały lekkomyślnie, trudno jednak oczekiwać rozsądku po czternastoletnich dziewczętach, które dotychczas trzymano zamknięte w złotych klatkach. Żadna z nich nic nie wiedziała o prawdziwym świecie poza murami zamków swych rodzin.
Starała się pośpieszać piaskowego rumaka, ale nie starała się za wszelką cenę zwyciężyć z Morrą. Wolała uważać, by nie spaść z jego grzbietu. Połamane kości i skręcony kark to ostatnie, czego było jej trzeba. Panna Qorgyle z łatwością zwyciężyła ten wyścig, lecz to było do przewidzenia i Shaira nie czuła z tego powodu złości. - Gratulacje - wyrzekła do niej, lekko zdyszana, po czym znów popędziła wierzchowca, kiedy na horyzoncie zamajaczyła im zieleń. Niebo zaczęło się rozjaśniać. Kiedy dotarły nad brzeg Zielonej Krwi słońce zaczęło wschodzić.\
- Och, tak, przepięknie, chodźmy bliżej - westchnęła zaraz po Morrze, po czym zsiadła ostrożnie z końskiego grzbietu. Owinęła wodze wokół nadgarstka i poprowadziła nieśpiesznie zwierzę w dół, podążając ku drzewom, na których dojrzewały oliwki. Wody Zielonej Krwi szumiały cicho płynąc nieśpiesznie. - Myślisz, że jest tu głęboko? Nie porwie nas nurt? - zastanowiła się. W głosie księżniczki rozbrzmiała niepewność. Potrafiła pływać, ale dotychczas pozwalano jej na to jedynie w basenach Słonecznej Włóczni i płytkim wybrzeżu Letniego Morza.
Powrót do góry Go down
Morra Qorgyle
Morra Qorgyle
Wiek postaci : 24
Stanowisko : dwórka królewny Rhaelli, drugie dziecko Lorda Piaskowca
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t647-morra-qorgyle#1452https://ucztadlawron.forumpolish.com/t660-morra-qorgyle

I dream of gardens in the desert sand Empty
Temat: Re: I dream of gardens in the desert sand   I dream of gardens in the desert sand EmptySob 21 Mar - 21:39

Posłała Shairze speszony uśmiech przyozdobiony rumieńcami, które dzięki jej hebanowej karnacji, nie wyróżniały się zanadto. Nie lubiła plątać się we własnych słowach, a jak na złość zdarzało jej się to zbyt często. Może gdyby byłaby odrobinę pewniejsza siebie i mniej przejmowała się co pomyślą inni, nie czułaby aż takiej potrzeby z wyjaśniania każdej swojej wypowiedzi. Czuła się komfortowo w towarzystwie księżniczki, może nie w takim stopniu jak w gronie najbliższych, ale wciąż była bardziej otwarta niż wobec innych mało znanych jej osób.
Odnotowała sobie w myślach, by przy kolejnej wizycie kupców z Letnich Wysp, zapytać ich o kolorowe peleryny. Bardzo chętnie by taką posiadało, nawet jeżeli i w połowie nie będzie się równać tej noszonej przez Księcia w historii Shairy. Letniacy nosili specyficzne stroje, choć zapewne tak samo myślano o dornjskiej modzie na Północy. Specyficzne, ale intrygujące. W końcu ileż to kolorowych zwierząt musiało zamieszkiwać ich wyspy, by móc tworzyć tak barwne stroje. Kolejny powód do wycieczki w tamte strony.
-Mam nadzieje, że uda mi się zobaczyć kilka z nich w Słonecznej Włóczni. - Powiedziała z nadzieją i rozmarzeniem. Coraz bardziej podobała jej się fantazja o posiadaniu własnego statku. Szkoda, że nie miała żadnego doświadczenia w żeglarstwie. -Słyszałam, że potrafią prześcignąć statki Żelaznych.- Również podzieliła się własną wiedzą, choć nie wiedziała, na ile była prawdziwa. Z ciekawością jednak przysłuchiwała się księżniczce. Zapomniała już nawet, że chodziło o odgrywanie ról i bez tego chętnie chłonęła wiadomości o mieszkańcach Letnich Wysp.
-Myślę, że i bez czerwonych szat, wywrzesz duże wrażenie. - Oznajmiła po chwili przyglądania się towarzyszce. Ze swoją książęcą postawą, niespotykanymi w Dorne jasnymi oczami nadającemu Shairze pewnej tajemniczej aury i dobrego blefu, nie miała wątpliwości, że ktoś pomyślałby dwa razy, zaniepokojony rzekomym popadnięciem w niełaskę Pana Światła. Nawet z panującą powszechnie religią Siedmiu, część ludności wydawała się dmuchać na zimne w towarzystwie czerwonych kapłanów.
Cała wina nie leżała jedynie po stronie Shairy. W końcu Morra także mogła zaprotestować w sprawie ucieczki i spróbować powstrzymać od tego księżniczkę. Lord Qorgyle zapewne nie byłby zadowolony słysząc, że wymknęła się strażnikom, a co dopiero że zabrała ze sobą córkę Księżnej. Chęć przygody była jednak zbyt silna. Nie była do końca świadoma, jak wiele niebezpieczeństw mogło na nie czekać. No bo skąd. Wszelkie ostrzeżenia starszych traktowała jako przewrażliwione obawy. Może, gdy na świecie panowało więcej wojen, to było i więcej niebezpieczeństw, ale teraz gdy panował względny pokój? Zresztą do odważnych świat należy.
Uśmiechnęła się, słysząc gratulacje i podziękowała szybko, chcąc zmienić temat, zanim znowu się zarumieni ze skrępowania.
Idąc za przykładem Shairy zsiadła z wierzchowca i przywiązała do jednego z drzew. Ostrożnie podeszła do brzegu. Zaplatając dłonie za plecami, pochyliła się lekko w bok w geście zastanowienia.
-Nie wygląda by było zbyt głęboko. - W jej głosie także rozbrzmiewała niepewność, nawet większa. Jako Pustynna Dornijka jej zdolności pływackie pozostawiały wiele do życzenia. Znała podstawy, jednak ocenianie prądu rzeki do nich nie należało. - A jak ty sądzisz? - Zdecydowała się zaufać zdaniu Shairy, uważając, że jako Morska Dornijka miała trochę więcej wspólnego z wodą, ale nie mogła jednak powstrzymać kolejnych słów. - Zaszłyśmy bardzo daleko. - Zagryzła lekko policzek. Utopienie zapewne nie było tego warte, ale trochę szkoda było jej zmarnować taką okazję. Dodatkowo zapewne ktoś w obozie niedługo albo nawet i już zauważył ich nieobecność. Nie wiadomo, ile miały czasu, zanim zostaną znalezione.
Powrót do góry Go down
Shaira Martell
Shaira Martell
Wiek postaci : 24 dni imienia
Stanowisko : księżniczka Dorne, siostra Morsa Martella
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t557-shaira-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t713-shaira-martell

I dream of gardens in the desert sand Empty
Temat: Re: I dream of gardens in the desert sand   I dream of gardens in the desert sand EmptySob 28 Mar - 18:56

W półmroku nie dostrzegłaby rumieńca na policzkach Morry nawet, gdyby jej cera była jaśniejsza, mogła więc poczuć się komfortowo i z łatwością ukryć zakłopotanie. Shaira pragnęła, by przynajmniej dziś, teraz, towarzyszka poczuła się swobodniej. Wychodziły przecież z ról księżniczki i córki lorda, a były podróżniczką i czerwoną kapłanką. Swoje prawdziwe tożsamości pozostawiły w namiocie, gdzie ich służące pewnie wciąż smacznie spały i śniły, że są na miejscu swych pań.
- Tego nie mogę ci obiecać. Żaden książę czy księżna z Wysp Letnich nie zapowiedział swej wizyty na naszym dworze - odpowiedziała z pewnym smutkiem. Naprawdę chciała, aby panna Qorgyle mogła zobaczyć tę egzotykę na własne oczy, lecz o tym co działo się w porcie Słonecznej Włóczni nie miała pojęcia. Jeśli jakiś łabędzi statek obecnie tam cumował, zapewne należał do handlarzy, czy podróżników, z którymi ona, jako księżniczka, nigdy nie miała do czynienia bezpośrednio.
- Dziękuję - powiedziała mile połechtana, jak zawsze łasa na komplementy i cudzą uwagę; spojrzała przychylnie na swą towarzyszkę i spytała retorycznie: - Kimże byłaby jednak czerwona kapłanka, gdyby nie jej wierna towarzyszka?
Właściwie to nie wiedziała, czy Czerwoni Kapłani podróżowali samotnie, czy może mieli ze sobą kogoś, kto potrafiłby obronić ich w chwili grozy? A zresztą - czy to było ważne? To była ich historia i rządziła się takimi prawami jakie sobie wymyśliły.
Wody Zielonej Krwi płynęły w tym miejscu leniwie, nieśpiesznie, nurt nie był rwący i przez pierwsze kilka metrów widziała mogły dostrzec piasek na dnie i drobne, lśniące ryby poruszające się szybko, walcząc z nurtem. - Brzegi wyglądają na mieliznę - oceniła, znów przybierając ton znawcy, choć Morra mogła wyczuć w nim jednak niepewność. - To prawda, ale pewnie już zauważyli, że nas nie ma, więc nie mamy wiele czasu. Szlak do Słonecznej Włóczni jest blisko. Będą nas szukać - powiedziała księżniczka, obracając się przez ramię, jakby sylwetki strażników miały zamajaczyć na zachodnim horyzoncie, gdzie niebo wciąż było granatowe i z wolna bledły ostatnie z gwiazd. - Wykorzystajmy więc te chwilę, póki jeszcze ich nie ma - zaproponowała swej towarzyszce, a coś w jej uśmiechu mówiło, by lepiej nie odmawiać. Przywiązawszy wierzchowca do oliwnego do drzewa zbliżyła się do brzegu rzeki, po czym uniosła dłonie i zaczęła rozwiązywać sznureczki szat, które zsunęła z ramion. Pozbyła się odzienia, a na jej twarzy próżno było szukać choćby cienia wstydu, kiedy stanęła przed Morrą całkiem naga. Miała szczupłe i wątłe ciało, może nawet nieco zbyt chude, jeszcze nie do końca zaokrąglone tam gdzie trzeba - wciąż dojrzewała. Nie uważała jednak, by miała powody do kompleksów, choć zazdrościła niektórym Dornijkom bardziej kobiecych kształtów, przykuwających mocniej męskie spojrzenia. Pozostawiwszy szaty na suchym brzegu i pozbywszy się butów ostrożnie weszła do rzeki. Wody Zielonej Krwi były przyjemnie chłodne, może nawet zbyt zimne, wciąż był wczesny ranek i temperatura wzrośnie dopiero, kiedy słońce powędruje wyżej. Bardzo powoli i ostrożnie kroczyła przed siebie, na głębsze wody, najpierw wysuwając przed siebie jedną stopę, by zbadać dno. Gdy zanurzyła się po pas przystanęła - wystarczy, nie musiała sprawdzać dalej. - Dotąd jest bezpiecznie - zawołała do panny Qorgyle, odwracając się ku niej; posłała zachęcający uśmiech, nim ugięła kolana, by zanurzyć się głębiej i woda zasłoniła nieduże piersi.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

I dream of gardens in the desert sand Empty
Temat: Re: I dream of gardens in the desert sand   I dream of gardens in the desert sand Empty

Powrót do góry Go down
 
I dream of gardens in the desert sand
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Jessar Sand
» Jessar Sand
» Maybe It's a dream, maybe nothing else is real

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje :: Zawieszone-
Skocz do: