Share
 

 I have drunk the night and swallowed the stars

Go down 
AutorWiadomość
Sylva Martell
Sylva Martell
Wiek postaci : 14 dni imienia
Stanowisko : Maskotka Martellów
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t899-sylva-martell#4391https://ucztadlawron.forumpolish.com/t912-sylva-martell#4618

I have drunk the night and swallowed the stars Empty
Temat: I have drunk the night and swallowed the stars   I have drunk the night and swallowed the stars EmptyPon 10 Lut - 12:19


I księżyc 165 p.P.
Słoneczna Włócznia
Sylva & Shaira Martell


Okropnie dużo zadziało się w przeciągu ostatnich księżyców. Najeźdźca, który nękał ich kraj przez ponad połowę życia Sylvy znów musiał stanąć przeciwko nim w otwartej wojnie, a Bogowie stanęli w niej po właściwej stronie - Dorne wygrywało kolejne bitwy usuwając siły nieprzyjaciela, niczym chwasty z ogrodu, a liczni paniczykowie z Północy padali na polach bitew, a ich truchła stawały się pokarmem dla dzikich zwierząt. Tak przynajmniej opowiadano jej, czy to w listach otrzymywanych od ciotki, czy też historiach snutych przez nieszczęśników, którzy mieli okazję znaleźć się z dala od bezpiecznych murów Słonecznej Włóczni, a których zamęczała pytaniami (a biada temu, kto spróbowałby się od nich odpędzać). Musiała wiedzieć WSZYSTKO, więcej niż ktokolwiek wokół, by nic, ani nikt nie było zdolnym jej zaskoczyć i wprawić w zakłopotanie przez ewentualną nieświadomość księżniczki, odnośnie do jakichkolwiek faktów, związanych z niepodległością Południa.
Koncept ten był, szczerze mówiąc, dość nowy dla niej. Było to coś, o czym mówiło się raczej cicho w czasie ostatnich lat, ale sama o dziwo dość rzadko zabierała w tych dyskusjach głos, zamiast tego słuchając z nabożną czcią głosów bliższych lub dalszych krewnych. Podobna wolność zdawała się niczym egzotyczne ptaki z drugiego końca Znanego Świata, zamieszkujące dżungle Essos - mówiono o niej z fascynacją i oddaniem, opiewano w tekstach zakrawających niemal na fikcję, a w końcu wypatrywano, wierząc w objawienie się. I oto pojawiła się, wraz z wiadomością, iż sam władca Siedmiu... Nie, Sześciu Królestw skonał raniony dornijskim ostrzem. Niepodległość stała się nagle nie mrzonką opiewaną z tęsknotą nad butelką wina, ale rzeczywistością, która porwała ich wszystkich z siłą gwałtownego przypływu. Świętowania na skalę, jakiej jeszcze nigdy nie miała sposobności zaznać, ogarnęły niemal całe Południe, a z pewnością zawładnęły życiem mieszkańców Słonecznej Włóczni. Obserwowała z nieskrywaną fascynacją, jak wszyscy - od prostej służby, przez straże stacjonujące w stolicy regionu, po pozostałych członków rodziny Martellów, oddychają w końcu pełną piersią i przygotowują się na kolejny rozdział życia, znów pozbawionego valyriańskiej opresji. Wstęp do niego miało stanowić i przyjęcie organizowane przez jej cioteczną siostrę, młodszą córę księżnej Aliandry, która dla samej Sylvy stanowiła przecież i niemalże rodzicielską figurę. I one więc były ze sobą dość blisko, nawet jeśli starsza z kobiet cechowała się zdecydowanie większym wysublimowaniem i zamiłowaniem do sztuk, niż odnajdująca się w siodle i z włócznią w dłoni najmłodsza Martellówna. Teraz jednak obie wyglądały równie "reprezentatywnie", wszak i młodziutka księżniczka nie mogłaby wparować na salony z rozwianym włosem i odzieniem przybrudzonym kurzem dziedzińca. Z połową włosów wciąż puszczoną wolno, a połową zaplecioną w rzędy drobnych warkoczyków prezentować mogła bogatą biżuterię pobrzękującą z niemal każdym ruchem głowy, która w równym stopniu co ciemny pigment na powiece sprawiała wrażenie, iż miało się styczność z nieco starszą, niż w rzeczywistości osobą. A ona sama doskonale odnajdywała się w świecie dorosłych, błyszcząc uśmiechem i błyskotliwą mową, gdy wciągano ją do kolejnych konwersacji (lub też, gdy sama się do nich wpraszała). Nic dziwnego, że po początkowym przywitaniu z Shairą zaginęła w tym wirze śmiechów, tańca i wina, by dopiero po jakimś czasie znaleźć się u boku kuzynki, dopadając jej ramienia, jakby w obawie, że potok ludzi rozdzieli je ponownie. Jej oczy lśniły, odnajdując spojrzenie równie jasnych tęczówek, a pokryte piegami policzki zdobił naturalny róż.
- To niesamowite - zachwyciła się. - Trochę, jakbyśmy świętowali dzień imienia księżnej, ale jednak inaczej.
Lepiej? Nie była pewna, nie potrafiła określić dokładnie różnicy w atmosferze i obchodach, ale wiedziała, że takowa istnieje. Nieuchwytna, jak przepływający u wybrzeży morski prąd, który głaskał skórę ciepłem i znosił obfite ławice prosto w sieci rybaków, sprowadzając na nich dobrobyt.
Powrót do góry Go down
Shaira Martell
Shaira Martell
Wiek postaci : 24 dni imienia
Stanowisko : księżniczka Dorne, siostra Morsa Martella
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t557-shaira-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t713-shaira-martell

I have drunk the night and swallowed the stars Empty
Temat: Re: I have drunk the night and swallowed the stars   I have drunk the night and swallowed the stars EmptyCzw 13 Lut - 21:55

Wieści o śmierci Młodego Smoka wprawiły młodszą córkę księżnej Aliandry niemal w euforię. Klasnęła w dłonie i roześmiała się serdecznie. Starszego maestra, który odczytał jej wiadomość przyniesioną przez kruka, ucałowała w oba policzki i tanecznym krokiem oddaliła się od niego, by przekazać dobre wiadomości innym mieszkańcom Słonecznej Włóczni. To nie było jeszcze ostateczne zwycięstwo. Droga do niego pozostawała daleka, jednakże w tamtym momencie wydawała się młodej księżniczce dużo prostsza do pokonania.
Ich cud wydarzył się w Piaskowcu. W Piaskowcu, w którym na świat przyszła bliska Shairze Morra, jedna z córek lorda Qorgyle. Ją także miała ochotę wycałować w oba policzki i żałowała, że nie ma jej z nimi w Słonecznej Włóczni - bo stolica Dorne świętowała. Cieszono się na ulicach i w starym pałacu.
Czyż nie była to idealna wręcz okazja, by wyprawić ucztę jakiej nie było już od dawna? Nie zważając na to, co myślą o tym inni, księżniczka Shaira zaprosiła wszystkich do jednej z jadalni pałacu, którzy tylko mieli ochotę na wino i śpiew. Chętnych nie zabrakło. Ostatnie promienie zachodzącego słońca wpadały przed okna pozbawione szkła, gdy rozbrzmiały instrumenty muzykantów i śpiew minstrela. Stoły ugięły się pod półmisków z egzotycznymi owocami, złotych talerzy pełnych orzeźwiających przekąsek i dobrego mięsa, dzbanów z dornijskim winem i nektarem z pomarańczy. Sama Shaira, obleczona w jedną ze swych ulubionych sukien, barwną i bogato zdobioną, nie żałowała sobie ani wina, ani nie odmawiała tańca. Powracała właśnie na miękkie poduszki, kiedy poczuła uścisk na ramieniu, a spojrzenie jej jasnych oczu zawisły na niższej, drobnej sylwetce kuzynki. Z szerokim uśmiechem kiwnęła głową.
- W dniu imienia świętujemy narodzenie, ten wieczór myślę, że możemy nazwać dniem zapomnienia, skoro celebrujemy śmieć - odpowiedziała Sylvie po chwili zastanowienia. W ostatnich słowach Shairy wyraźnie rozbrzmiała satysfakcja, wypowiadała je powoli, rozkoszując się ich brzmieniem. - Należałoby jeszcze usypać nieco kamieni i wyryć na nich imię: Daeron. Nie. Głupiec Daeron, by móc zatańczyć na jego grobie. Uczyniłabym to z radością - uzupełniła ściszonym tonem, pochylając się ku dziewczynce; być może była zbyt młoda, by szeptano jej do ucha podobne kontrowersje, ale radość i wino, towarzystwo bliskich i przyjaciół, uczyniło starszą Dornijkę nieco nierozsądną. Krewniaczce mogła zaufać - tego była pewna.
Czy powinna zresztą dbać, że wieść o tym przyjęciu się rozniesie?
Tak jak wielu innych Dornijczyków wierzyła, że śmierć Daerona stanowi preludium do odzyskania wolności. Do niepodległego Dorne, które znów będzie mogło wieść życie w spokoju i dostatku, tak za jej najmłodszy lat.
Powrót do góry Go down
Sylva Martell
Sylva Martell
Wiek postaci : 14 dni imienia
Stanowisko : Maskotka Martellów
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t899-sylva-martell#4391https://ucztadlawron.forumpolish.com/t912-sylva-martell#4618

I have drunk the night and swallowed the stars Empty
Temat: Re: I have drunk the night and swallowed the stars   I have drunk the night and swallowed the stars EmptyPią 14 Lut - 10:54

Żadna z nich nie przejmowała się opinią osób wokół, a zresztą nikt w pałacu nie zdawał się "zgorszony" podobnymi celebracjami. Wszyscy wydawali się gotowi dołączyć do nich niemalże w mgnieniu oka. Nie, żeby Sylva zwracała szczególną uwagę na to, kto dołączał z entuzjazmem do zabaw, a kto wyjątkowo długo wahał się przed podjęciem decyzji - zbyt skupiona była na własnej euforii i zaangażowaniu w celebracje. Zapatrzona w siebie zwracała tylko uwagę, co sama założy, w jaki sposób ułożone zostaną jej włosy, czy służące równo ułożą pigment zdobiący jej powieki, a wkraczając do jadalni, już zupełnie znalazła się w swoim żywiole, w końcu mogą odetchnąć pełną piersią i poczuć się jak gwiazda świecąca najjaśniej w towarzystwie ludzi. Co prawda nie śpiewała jeszcze, ale to "jeszcze" było tu kluczowe - z pewnością wokal większości zebranych prędzej czy później rozbrzmieć miał w pomieszczeniu. Wino w połączeniu z emocjami miała tę magiczną zdolność wyciągania z ludzi prawdziwie nietypowych zachowań i popisów "artystycznych". Na razie z samej Sylvy wyciągnięto jedynie głód, gdy jeszcze przed chwilą wypychała usta owocami morza przyrządzonymi przez kucharzy Słonecznej Włóczni. Obiecała sobie, że jeszcze powróci do tamtego stołu, ale w tym momencie jedzenie miało zdecydowanie najniższy priorytet na jej liście.
- Dzień zapomnienia... - powtórzyła, wyraźnie zadowolona z brzmienia tych słów, po czym zaśmiała się z dalszej myśli. - Cóż, z pewnością wielu nie będzie pamiętało dalszej jego części.
Co prawda Martellówna mogła być młoda, ale nie oznaczało to, że była nieświadoma skłonności niektórych osób do nadużywania alkoholu i kończenia w mniej niż akceptowalnym stanie. Przyjęcia dornijskie miały dużą skłonność do życia własnym życiem i wymykania się spod kontroli, nie zmieniła tego nawet okupacja Żelaznego Tronu. Wiele razy widywała osoby ledwo trzymające się na nogach, a nawet te nieumiejące zrobić i tego, a gdy następnego dnia wypytywała je o wrażenia, ich pamięć stanowiła jedną wielką czarną dziurę. Sama nie miała jeszcze okazji przekonać się o zgubnych skutkach zbyt dużej ilości wina na własnej skórze, choć zawdzięczała to raczej opiece pozostałych członków książęcej rodziny, niż własnej samokontroli. Gdyby tylko spuścić ją z oczu na wystarczająco długo z pewnością w przeciągu najbliższych dni imienia i ona mogłaby przekonać się, jaki wpływ na organizm miała znaczna ilość alkoholu we krwi.
- Och, myślisz, że mogłybyśmy to zrobić? - podłapała natychmiast, z błyskiem w oku. Kto jak kto, ale Sylva była ostatnią, która miałaby oburzyć się podobnymi "kontrowersjami", które tylko napędzały jej własną wyobraźnię. Trudno było powiedzieć czy zachowa tajemnicę zupełnie, ale z pewnością nie zamierzała chodzić po pałacu, rozprawiając o tym, co też wyszeptała jej do ucha krewniaczka. Co najwyżej jej ojciec usłyszałby o wspaniałości zorganizowanego przez Shairę przyjęcia oraz wszelkich atrakcjach, które zaserwowała gościom, w tym bawiąc ich rozmowami.
- Kamieni... Mogłybyśmy wyryć je w piaskowcu! - klasnęła w dłonie, zachwycona i wyraźnie rozbawiona własnym pomysłem, który uważała za niezwykle bystry, niósł wszak przesłanie idealne do całej tej sytuacji. - Na pewno pięknie wyglądałabyś tańcząc na nim, zawsze tak ładnie to robić.
Kuzynka wyglądała na parkiecie wyjątkowo elegancko i zmysłowo, zachwycając obserwatorów i przyciągając ich wzrok niezależnie od płci. Sylva lubiła ją podziwiać znacznie bardziej, niż samemu kołysać się do rytmu muzyki - osobiście czuła się wówczas niczym wielbłąd cierpiący na skręt kiszek, który podrygami próbował jakoś ulżyć sobie w cierpieniu.
Powrót do góry Go down
Shaira Martell
Shaira Martell
Wiek postaci : 24 dni imienia
Stanowisko : księżniczka Dorne, siostra Morsa Martella
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t557-shaira-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t713-shaira-martell

I have drunk the night and swallowed the stars Empty
Temat: Re: I have drunk the night and swallowed the stars   I have drunk the night and swallowed the stars EmptySob 29 Lut - 10:17

Księżniczki nie obchodziło to, co pomyślą o tym przyjęciu inni. Mieli prawo po tylu latach do świętowania, nawet jeśli oznaczało to celebrację śmierci. Śmierci, która im mogła przynieść wyzwolenie. W żadnym wypadku nie powinni czuć się jej winni. To nie Dorne wypowiedziało wszak północy tę bezsensowną wojnę w imię chorej ambicji i planów niemożliwych do zrealizowania. Czyż Daeron nie zdawał sobie sprawy z kim ma do czynienia? Że nie byli pokorną nacją, która z pochylonymi głowami przyjmie swój los? Dornijczycy zawsze będą walczyć do ostatniej kropli krwi.
Równie płomiennie umieli też świętować i bawić się.
- Tak. Dzień zapomnienia - powtórzyła raz jeszcze, wyraźnie napawając się rozkoszą jaką dawało brzmienie tych słów, jakby czuła słodycz daktyli na języku wypowiadając je. Powiodła spojrzeniem po zebranych gościach, radujących się, tańczących i cóż... Pijących wino i każdy inny trunek, który służący przynieśli w dzbanach. Póki co jeszcze z pewnym umiarkowaniem, noc była jeszcze młoda, ale im jaśniej lśnić będą gwiazdy, oni również się zapomną. To nic , dziś mieli do tego prawo, do świętowania tak, jakby jutro miało nie nadejść - właśnie dlatego, że jutro nadejdzie. Lepsze, piękniejsze i jeszcze bardziej słoneczne, bo pozbawione tego głupca, Daerona. - Ty z pewnością nie będziesz do nich należeć, Promyczku - stwierdziła Shaira, w rozbawieniu unosząc dłoń i łapiąc w dwa palce nos Sylvy, tak jak zwykle robiły to starsze ciotki w stosunku do małych dzieci w przypływie rozczulenia. Była jej kuzynką, nie ciotką, nie matką, nie miała obowiązku matkowania, lecz Sylva była bliska jej sercu - i czuła się za nią odpowiedzialna. Jeśli miała świętować wraz z nią, nic złego nie mogło się stać. W innym wypadku wuj Trystane wpuściłby do jej łoża jadowitego skorpiona.
Z drugiej jednak strony... kuzynka sprawiała wrażenie równie niepokornej co każda inna kobieta z ich rodziny. Jeśli tylko na coś się uprze, to samych Siedmiu jej nie powstrzyma. Czyż ona sama nie była podobna? Zarówno dziesięć lat temu, jak i teraz? Spróbuj czegoś zabronić Martellównie, to zapragnie tego po stokroć bardziej - zakazany owoc kusi wszak jak nic innego.
- A dlaczego nie? Któż nam zabroni? - odpowiedziała Shaira, nonszalancko wzruszając przy tym ramieniem. Wysunięty przez nią pomysł brzmiał nieco makabrycznie, z pewnością zostałby potępiony przez maestra (a co dopiero septona!), bo wieści o tej celebracji mogły dotrzeć na północ i rozjuszyć tamtejszych lordów, którzy przysięgli wierność Młodemu Smokowi. Ale jeśli będą tylko one... Może w gronie najbardziej zaufanych... Dlaczego nie?
- To doskonale podkreśli ironię jego losu - pochwaliła kuzynkę, biorąc w dłoń najbliższy kielich z winem i nie dbając o to do kogo należał, po czym uniosła go wznosząc toast za błyskotliwość i poczucie humoru Sylvy. Zaraz jednak porzuciła go gdzieś, opróżniony do połowy, na najbliższą złotą tacę niesioną przez służkę. Komplement wprawił Shairę w jeszcze lepszy nastrój. Na pełne usta wychynął nieprzewrotny uśmiech, a ona klasnęła w dłonie, dając muzykantom znak, by zagrali jedną z jej ulubionych melodii, po czym wyciągnęła je w stronę kuzynki i złapała ją za ręce. Pociągnęła młodą księżniczkę za sobą, na środek komnaty, by zatańczyła wraz z nią. - Nauczę cię - zaproponowała. Uwielbiała tańczyć, sprawiało jej to ogromną przyjemność i radość, w przeciwieństwie do nauk walki włócznią. Przyciągało do niej spojrzenia, które tak lubiła, kiedy tylko zaczynała poruszać biodrami w takt muzyki - tak jak teraz.
Powrót do góry Go down
Sylva Martell
Sylva Martell
Wiek postaci : 14 dni imienia
Stanowisko : Maskotka Martellów
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t899-sylva-martell#4391https://ucztadlawron.forumpolish.com/t912-sylva-martell#4618

I have drunk the night and swallowed the stars Empty
Temat: Re: I have drunk the night and swallowed the stars   I have drunk the night and swallowed the stars EmptyPon 2 Mar - 9:48

Wszyscy byli skłonni zrzucić odpowiedzialność za morderstwo, które przecież zostało sprowokowane, a Sylva była zapewne najmniej mu winna ze wszystkich Martellów. Mimo to czuła swego rodzaju dumę, iż w końcu jej rodzina zdołała pokazać pazur, przypomnieć światu, z czego byli zrobieni. Ich ciała nienawykły do chylenia czoła przed innymi - zostali stworzeni, by patrzeć na świat z dumnie uniesioną brodą i spojrzeniem pełnym niemego wyzwania. Duma, zakrawająca nieraz na butę, pchała ich do przodu i przepełniała również ją nawet, teraz gdy nadawano jej mało akceptowalny pseudonim.
- Nie jestem "promyczkiem" - żachnęła się, wyraźnie nie akceptując podobnie infantylnego przezwiska.
Skrzywiła się i cofnęła o pół kroku, by uciec od ściskających czubek nosa palców. Gdyby ktokolwiek spoza najbliższej rodziny pozwolił sobie na podobny afront, z pewnością przeżywałby właśnie awanturę dekady z jej strony, ale Shairze skłonna była wybaczyć przynajmniej ten jeden raz takie traktowanie swej osoby. Nikt nie powinien był w podobny sposób postępować z jej osobą, po pierwsze ze względu na jej pozycję społeczną i status księżniczki, którym z taką dumą się posługiwała, a po drugie przez wzgląd na wiek. Minęły już dni jej lat dziecięcych, kiedy to odpowiadała z częściowym rozbawieniem na podobne zaczepki - teraz była już dorosła i wymagała od otoczenia adekwatnego do tego podejścia, pełnego szacunku jej się zwyczajnie należącego. Wliczało się w to i zrozumienie, że nie potrzebowała niczyjej opieki w czasie tak nieszkodliwego zajęcia, jakim było świętowanie. Przecież nie miała popełnić żadnego głupstwa, wliczając w to nadużycie dostępnych alkoholów. Lubiła lekki szum wywołany spożyciem cierpkich win równie mocno, co władzę nad członkami i utrzymanie zawartości żołądka, a wiedziała, że przy zbytnim upiciu się łatwo było utracić te rzeczy.
Sylva mogłaby wymienić co najmniej kilka osób, które może nie zabroniłyby otwarcie podobnych pomysłów, ale zdecydowanie odradziłyby podobne rozrywki jako niewłaściwe i niegodne ich rodziny. Już sam sposób zabicia Targaryena wywoływał dość dużo kontrowersji, zwłaszcza na Północy, a podobne obrażenie jego pamięci niewątpliwie jeszcze bardziej zagrałoby na nerwach jego dawnym poplecznikom. Wizja ta wcale nie była aż tak nieprzyjemna, a w połączeniu z chwaleniem jej pomysłu przez kuzynkę zdołała rozciągnąć usta młodej Martellówny w szerokim uśmiechu i skłoniła do dołączenia do "toastu". Szybko przełknęła wino, które zdecydowanie nie było wystarczająco słodkie, by wpisać się w jej gusta, ale nie zamierzała dać się zniechęcić. Upiła kilka łyków, by następnie biorąc przykład z Shairy porzucić wciąż nieopróżnione naczynie w pierwszym lepszym miejscu, już po chwili zapominając o jego istnieniu.
- Wszyscy patrzą na ciebie... Na nas - stwierdziła, wodząc po ludziach wokół i natrafiając przynajmniej na kilka spojrzeń. Mimo to nie opierała się wyciągnięciu jej na środek, godząc się z tą improwizowaną lekcją tańca. Obawa, iż skompromituje się przez niekoniecznie perfekcyjne umiejętności i wypadnie wyjątkowo mało imponująco w porównaniu do swej tutorki, bladła w porównaniu z chęcią znalezienia się w centrum uwagii i zaznania nieco dobrej zabawy w towarzystwie krewnej. W przeciwieństwie do niej Sylva starała się znaleźć punkty wspólne między walką a tańcem - poruszać na parkiecie, choć częściowo tak zręcznie, jak czyniła to na placu treningowym. Tam jednak nie było rytmu muzyki, w który trzeba było się wpasować, a "zmysłowość" stanowiła ostatnią rzecz, o której myślało się w momencie, gdy przeciwnik próbował zdzielić cię po głowie włócznią. Nic więc dziwnego, że kołysała się nieco niepewnie, przypominając nieco tyczkę przechylaną na boki podmuchami wiatru, gdy nieco zbyt zachowawczo wykorzystywała zaokrąglające się kształty ciała.
Powrót do góry Go down
Shaira Martell
Shaira Martell
Wiek postaci : 24 dni imienia
Stanowisko : księżniczka Dorne, siostra Morsa Martella
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t557-shaira-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t713-shaira-martell

I have drunk the night and swallowed the stars Empty
Temat: Re: I have drunk the night and swallowed the stars   I have drunk the night and swallowed the stars EmptyNie 15 Mar - 17:36

Starsza księżniczka nie miała nic złego na myśli, nazywając Sylvę Promyczkiem, wprost przeciwnie. Pragnęła nawiązać do słońca w herbie ich rodziny, do radości, którą przywodziło na myśl słońce, do ciepła i blasku, jakie młódka miała w sobie. Nie mogła sobie przypomnieć, by ktokolwiek do niej zwracał się w podobny sposób, z pewnością nie matka. Za to niezwykle szybko przylgnął do niej przydomek Żmijka, który choć jej nie wadził, wielu nie kojarzył się zbyt dobrze.
- Dlaczego nie? Nie chcesz rozświetlić dzisiejszego dnia swoim blaskiem? - spytała rozbawiona, po jej twarzy zaś przemknął wyraz zaskoczenia. - Promyku, teraz lepiej? - uściśliła, uświadamiając sobie, że zdrobnienie tego słowa mogło zabrzmieć zbyt infantylnie. Musiała pamiętać, że Sylva była odeń o przeszło dekadę młodsza, liczyła zaledwie naście lat i dopiero wkraczała w trudny okres dojrzewania; musiała sięgnąć wspomnień do samej siebie sprzed lat i przypomnieć sobie, że sama czuła się wtedy niezwykle dorosła i dojrzała, oczekiwała więc, by wszyscy tak ją traktowali. Zakwitła dość wcześnie, mogła wyjść za mąż, lecz gdyby księżna Aliandra naprawdę się pośpieszyła, niczym północni lordowie, uczyniłaby tym samym swej najmłodszej córce dużą krzywdę... Trzynastoletniej Shairze jedynie wydawało się, że jest dorosła, a w rzeczywistości nic jeszcze nie wiedziała o życiu. Mała dziewczynka w ciele dopiero dojrzewającej dziewczyny. Przypuszczała, że nie inaczej jest z Sylvą, dostrzegała pomiędzy sobą a nią wiele podobieństw, dlatego też nie chciała urazić kruchego, młodego ego. Zamierzała mieć na nią oko, uważać i otoczyć opieką, ale nie traktować jak dziecka. Naprawdę chciała, by kuzynka wiedziała, że może jej zaufać, że mogą być przyjaciółkami. Czasami czuła się tak jakby Sylva była jej młodszą siostrą, której nigdy nie miała. Shaira przyszła na świat jako ostatnie dziecko księżnej Aliandry, nigdy nie była tą starszą. To całkiem przyjemne uczucie, musiała przyznać. Tym większą ochotę czuła, aby udzielić córce księcia Trystane lekcji tańca.
- Niech patrzą - i podziwiają. Dotknąć księżniczki nie jest im dane - odparła z nieprzewrotnym uśmiechem, ostatnie słowa wypowiadając na tyle cicho, by jedynie Sylvie było dane je usłyszeć.
Będzie musiała do nich przywyknąć. Do męskich spojrzeń, które będą padać na nią coraz częściej. Młodsza księżniczka wyrastała na przepiękną dziewczynę, wkrótce kobietę. Dziecięce rysy znikały, zaczynała dojrzewać, zachwycać swą świeżością i dornijskim blaskiem. Powinna być świadoma swej urody i wdzięku, nauczyć się je wykorzystywać, aby nikt inny nie nie wykorzystał ich raniąc przy tym młode, niedoświadczone serce.
Shaira klasnęła w dłonie, dając znak muzykantom, by zagrali jej ulubioną melodię. Doskonale wiedzieli którą. Księżniczka nie stroniła od zabawy, nawet w tych trudnych dla Dorne czasach, twierdząc, że wszyscy potrzebują chwil wolnych od trosk, na relaks i odpoczynek. Gdy tylko rozbrzmiały pierwsze takty biodra księżniczki same zaczęły się w ich rytm poruszać, a do nich dołączyły ręce, głowa... Tańczyła całą sobą, odnajdując w tym ogromną radość i przyjemność. Po latach praktyk stała się w tym naprawdę dobra. - Nie myśl, poczuj muzykę, jej rytm. To trochę tak jakbyś trenowała walkę - musisz to poczuć - poradziła młodszej kuzynce, widząc, że zaczyna tańczyć wraz z nią, choć wciąż dość nieporadnie, bardziej sztywno, niepewnie, ale to nic - miała przed sobą wiele czasu. Mnóstwo czasu, aby jeszcze się nauczyć.
Powrót do góry Go down
Sylva Martell
Sylva Martell
Wiek postaci : 14 dni imienia
Stanowisko : Maskotka Martellów
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t899-sylva-martell#4391https://ucztadlawron.forumpolish.com/t912-sylva-martell#4618

I have drunk the night and swallowed the stars Empty
Temat: Re: I have drunk the night and swallowed the stars   I have drunk the night and swallowed the stars EmptySob 21 Mar - 18:53

Szczęśliwie dla nich obu Shaira zdecydowała się prędko porzucić ten infantylny przydomek, jakim nieopatrznie ochrzciła młodszą Martellównę. Doprawdy Sylva o wiele bardziej wolałaby być nazywaną tak jak tamta, per "Żmijka", niż słyszeć z cudzych ust zdrobniały przydomek Promyczka. Wcale nie przejmowałaby się nawet negatywnymi konotacjami z nim związanymi - węże były przecież wdzięcznymi stworzeniami, które atakowały jedynie sprowokowane, stając dzielnie na przeciwko wroga o wiele od nich większego. W ostateczności jednak skłonna była zaakceptować "Promyk", który brzmiał już nieco bardziej dojrzale - a przynajmniej tak, jak można się było spodziewać, po wymyślonym przez krewną pełnym czułości określeniu.
- Lepiej - przytaknęła w końcu, po chwili zastanowienia, by następnie zawyrokować. - Ale tylko tobie wolno tak do mnie mówić.
Dorosła i dojrzała, te słowa rzeczywiście doskonale opisywały opinię, jaką miewały o sobie dziewczęta w wieku nastu lat. Skoro były już zdolne do zamążpójścia i sprowadzania na świat własnych dziatek, to naturalnym wydawało się, iż należą w pełni do świata dorosłych. Z drugiej strony wciąż jeszcze wydawały się kuszącymi wszelkiego rodzaju charce, a pobłażliwość z jaką traktowano małoletnich wciąż okazywała się przydatnym sposobem na wydostanie z wszelkich opresji, gdy przyłapano psotnika na gorącym uczynku. Dzieci mogły też liczyć na znacznie więcej prezentów, a rozpieszczanie ich stanowiło wręcz rodzinny obowiązek, z czego Sylva aktywnie korzystała, nawet jeśli na co dzień dumnie przypinała sobie łatkę kobiety, a nie dziewczynki. Robiła to i teraz, bawiąc się wśród starszych o wiele dni imienia gości Shairy i uparcie próbując dotrzymać kroku gospodyni. Naturalnym było, że podobnie jak inne dorosłe Martellówny, tak i ta stanowiła dla małej księżniczki wzorzec, z którego zachowań czerpała inspirację. Być równie zmysłową i charyzmatyczną, co Shaira; tak władczą i wyrachowaną, jak Zahira; wojowniczą i nieugiętą, jak Aliandra. Nawet jeśli jej droga przez życie miała okazać się zupełnie odmienna, od ich doświadczeń, to wciąż służyłyby jej jako punkt odniesienia.
- Powinni odczuwać podziw... Prawda?
Przeniosła wzrok między uśmiechniętą twarzą rozmówczyni, wsłuchując się w jej konspiracyjny szept, a zebranymi wokół goścmi. Oczywiście, nie ośmieliliby się wyciągnąć ku nim rąk, ale nie można było zabronić im patrzeć, co też niewątpliwie czynili. Nie była aż tak naiwna, by uznawać to jedynie za spojrzenie pełne zachwytu dla jej umiejętności tanecznych, które sama z bólem serca określała jako niedostateczne. Choć chowana pod kloszem, została uświadomiona co do specyfiki relacji damsko-męskich, a więc i cudzej chuci, z jaką musiałaby się zmagać. Nie wymagano od niej czystości do ślubu, jak to czyniono na Północy, ograniczając wolność dziewcząt, ale przestrzegano przed ulegnięciem zwodniczym słowom i wspominano o tych, którzy sięgali po przyjemność siłą. Wątpiła, by była zagrożona ich zakusami, ale dobrze było mieć gdzieś z tyłu głowy fakt istnienia takich osób.
- W walce jest łatwiej. Odpowiadasz na to, jak zachowuje się przeciwnik - pożaliłą się, lekko wysuwając dolną wargę.
Póki co jednak pełnie uwagii należało przenieść na Shairę. Skupienie wypisane było na twarzy młodszej z księżniczek, gdy starała się wpasować w rytm muzyki, jednocześnie choć trochę próbując odwzorować jej ruchy. Nie było to łatwe, zwłaszcza, że cały czas musiała przy tym MYŚLEĆ. W końcu poddała się, podążając za udzieloną radą i zmieniła nieco taktykę. Słuchała, nabierając z każdą nutą nieco więcej pewności i płynności. Widać było progres, choć wciąż nie zyskała swej zwyczajowej śmiałości.
Powrót do góry Go down
Shaira Martell
Shaira Martell
Wiek postaci : 24 dni imienia
Stanowisko : księżniczka Dorne, siostra Morsa Martella
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t557-shaira-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t713-shaira-martell

I have drunk the night and swallowed the stars Empty
Temat: Re: I have drunk the night and swallowed the stars   I have drunk the night and swallowed the stars EmptyPią 10 Kwi - 19:35

Shairze nie wadził przydomek, który do niej przylgnął. Uwielbiała przecież węże już od długich lat. Podziwiała te stworzenia, fascynowały ją niezmiernie, uwielbiała ich dotyk pod palcami. Ciche syczenie. Próbowała je oswoić, tresować, tak, by były jej posłuszne. Niektórzy lubili psy, inne damy koty, ona zaś umiłowała sobie węże. To nie był jedyny powód, dla którego tak ją nazywano, choć wolałaby by tak było. Wiedziała, że czasami krążą o niej plotki - o manipulacjach jakich się dopuszczała, mówiono, że owija sobie ludzi wokół palca. Wolałaby, aby mieli ją za Promyczek. Niewinny, miły dla oka, dobry, przyjemny. Czyż nie lepiej jawić się światu jako kwiat niewinny, by nie podejrzewali jaka żmija kryje się w środku i stracili czujność?
- Czuję się zatem wyjątkowa, księżniczko - stwierdziła z uśmiechem.
Czuła się przy Sylvie niczym starsza siostra i właściwie odpowiadała jej ta rola. Sama była najmłodszym z dzieci księżnej Aliandry. Nie miała młodszego rodzeństwa. Między nią, a Sylvą była dość duża różnica wieku, ale była zbyt młoda, by móc uchodzić za jej matkę.
- Prawda. Nie tylko dlatego, że masz w sobie krew królowej Nymerii i nosisz tytuł książęcy... Jesteś zjawiskowa. Tak jak kometa, którą można jedynie podziwiać z daleka - wiedzą, że gdybyś zniknęła, to nigdy już nie ujrzą czegoś równie pięknego - odpowiedziała Shaira, unosząc dłoń i chwytając w palce podbródek kuzynki, by unieść go wyżej. Powinna nosić brodę wysoko i z dumą. Na innych patrzeć wyniośle - była przecież od nich znacznie lepsza. Sylva wyrastała na piękną dziewczynę. Traciła dziecięce rysy, jej ciało niedługo nabierze kobiecych kształtów, wtedy spojrzenia, które już teraz za nią wodziły, staną się pożądliwe. Dziś była bezpieczna. Nie tylko przez wzgląd na strażników - któż chciałby wchodzić w drogę rodzinie książącej, zwłaszcza jej ojcu, który był jednym z najznamienitszych dornijskich wojowników? Przynajmniej wśród ich dworzan. Pewnego dnia zaczną zabiegać o jej względy, by obdarzyła ich odrobiną uwagi i ciepłem dotyku. Będzie mogła to uczynić, jeśli tylko zechce. W Dorne potrzebę ukojenia pożądania traktowano niemal tak jak pragnienie, czy głód. Należało ją zaspokoić.
- Tańcząc z partnerem także odpowiadasz na jego ruchy - stwierdziła starsza z księżniczek, na kilka chwil przyjmując w ich tańcu rolę mężczyzny, by zmusić Sylvę do odpowiadania na jej ruchy. Musiała znać kroki. Chcąc, czy też nie każda księżniczka i szlachetnie urodzona w Dorne kobieta winna była pobierać nauki dworskich tańców. Mogła nie czuć się w tańcu swobodnie, poruszać tak, jakby między pośladki włożono jej włócznię, ale miała dobrą pamięć.
- A gdy jesteś sama... Zamknij oczy - poradziła, zatrzymując się i unosząc ręce; zgodnie ze swoją radą sama także zmrużyła powieki. - wyobraź sobie, że jesteś sama i przestań myśleć o innych. Wsłuchaj się w rytm - kontynuowała, nieśpiesznie zaczynając poruszać rękoma do taktu melodii; zaraz dołączyły do nich biodra i nogi, całe jej ciało, zaś złote bransolety pobrzękiwały cichutko.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

I have drunk the night and swallowed the stars Empty
Temat: Re: I have drunk the night and swallowed the stars   I have drunk the night and swallowed the stars Empty

Powrót do góry Go down
 
I have drunk the night and swallowed the stars
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje :: Zawieszone-
Skocz do: