Wiek postaci : Przedwieczny Stanowisko : Gospodarz na Uczcie Miejsce przebywania : Szczyt stołu
Temat: Prosta alejka Sro 19 Lut - 22:18
Prosta alejka
Jedna z wielu alejek ciągnących się w ogrodach Czerwonej Twierdzy. Ta konkretna jest bardzo prosta, a otaczają ją krzewy czerwonych i herbacianych róż.
Kaenna Lannister
Wiek postaci : 30 Stanowisko : siostra Lorda Jasnej Wody, żona syna Tylanda Lannistera Miejsce przebywania : Casterly Rock
Temat: Re: Prosta alejka Pią 20 Mar - 20:51
6 dzień VIII księżyca 165
Wyosobniona. Obca wśród obcych, obca samej sobie. Zatracona we własnym zupełnie dlań niejasnym samej siebie obrazie. Niestałym i chwiejnym jak wszystkie kłębiące się w jej środku uczucia, które za wszelką cenę usiłuje w sobie zamykać, ale one niekiedy uparcie wyfruwają na powierzchnię, niesione wściekłością wiatru. Przytłoczona zdziwieniem i poczuciem tegoż wyobcowania, nie pojmuje, co właściwie robi w stolicy, zanurzona w tym czasowym ograniczeniu, które z lubością wgryza się w nią wysysając resztki indywidualności, odbiera sen i pożera. Nie chciała tu być, wrzucona brutalnie w tę wielką, a jednocześnie tak ciasną, duszącą przestrzeń wypełnioną smrodem płynącym znad Zatoki Czarnego Nurtu. Mimo to oddycha głęboko. Sprawdza, czy to nie poprawi jej egzystencji nieprzystającej do całego rytmu tegoż płytkiego myślenia, płytkich uczuć i nie sięgania wzrokiem poza koniec własnego nosa przez wszystkich niemal zebranych na królewskiej uczcie poczciwych i kłamliwych zdrajców. Wyciągnięty na pierwszy plan poranek zdał się wyszarpać resztki rozdwojonych i niestałych myśli i wrażeń, wypełnionych słabym i dychawicznym, przerywanym snem popychając ku konieczności dostosowania i wpasowania do całej reszty przemykających po twierdzy gości, by nie wyróżnić się zanadto niczym aż tak szczególnym. Jeżeli jest taka sama jak wszyscy, jeżeli czuje i myśli w ten sam nieskomplikowany sposób nie różniący jej od innych, jeżeli dostosuje się do zwyczajów, ubioru i poglądów, do wzorca, którego wszyscy oczekują, to czyż nie utraci tym samym własnego do siebie szacunku, przestając być tak nadzwyczajnie unikatową?
Przemyka po korytarzach Czerwonej Twierdzy w złocie mieniącej się zielenią w wpadających do środka promieniach słońca sukni. Nienagannie witając manierycznym dygnięciem mijanych przez siebie członków największych rodów Królestwa. Z dwójką strażników wodzących za nią swe kroki, jak i z lubością swoje spojrzenia wbite o wiele bardziej w jej kruchą, płynącą niemal sylwetkę, niźli w otoczenie, które miałoby stanowić dla niej samej niebezpieczeństwo. Raczy wszystkich napotykanych lekkim swym uśmiechem, ale cała energia, którą zwykle oczarowuje innych jakoby ulotniła się gdzieś w bezkresie wychylającego nieba a nieznana melancholia pływała w jej ciemnych, bursztynowych tęczówkach. Stolica sprawiała, że rozpaczliwie tęskniła za własnym domem. Tylko który był nim tak właściwie? Wszędzie przecież, czy to w Casterly Rock, czy Jasnej Wodzie czuła się tak, jakby była gdzieś obok. W rodzinnym, acz tak obcym sobie towarzystwie, nocą śpiąc u czyjegoś boku, ale nigdy nie stając się jedną z nich. Zatrzymuje się na chwilę przy mijanej przez siebie grupce roześmianych, nie ogarniętych jeszcze troskami dzieci będących dlań swoistym obrazem nieosiągalnej w rzeczy samej beztroski. Spogląda na ludzi rozmawiających ze sobą i śmiejących się zapewne z całej sytuacji mającej się na królewskim dworze. Czyniących wrażenie zjaw z innego, utraconego nagle świata. I nagle on. Dziecię smoków, który mimo mijających lat bynajmniej nie mógł zostać przez nią nierozpoznanym. W końcu to w jego oczach topiła lata temu dziecięcy jeszcze smutek, kiedy płakała a sam jego głos przynosił kojące uspokojenie. Dobrze pamięta ten ciepły dotyk jego dłoni, gdy trzęsła się z zimna. Ramiona, które chroniły ją przed ludźmi. I w końcu te głupie kłótnie o inną zakończone jedną łzą, która prosiła o przebaczenie.. Ale go nie dostała. Nie chciała dać go samej sobie. Mimo wszystko chciała tak tkwić, w całej lekkości owej chwili, w której wraz z ciepłem rozchodzącym się samowolnie w jej istoty głębi odpływał ciężar mijających w twierdzy dni. Chciała pobyć tę jedną chwilę z tamtą sobą, która przy nim tak lubiła się odmieniać.