Share
 

 Aleja kwiatów

Go down 
AutorWiadomość
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Aleja kwiatów Empty
Temat: Aleja kwiatów   Aleja kwiatów EmptySro 19 Lut - 22:45



Aleja kwiatów

Jedna z wielu alejek ciągnących się w ogrodach Czerwonej Twierdzy w pobliżu bożego gaju. Wokół niej posadzono rozmaite gatunki drobnych kwiatów. Można tu znaleźć między innymi żółto-pomarańczowe, przypominające niewielkie kielichy złotokubki, ciemnoczerwone kwiaty zwane oddechem smoka, fioletowe dzwonki czy intensywnie pachnące lawendy.


Powrót do góry Go down
Etrian Tyrell
Etrian Tyrell
Wiek postaci : 18 dni imienia
Stanowisko : Dziedzic Wysogrodu
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t917-etrian-tyrellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t925-etrian-tyrellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t935-say-what-you-wanna-say#4926https://ucztadlawron.forumpolish.com/t927-korespondencja-etriana-tyrella

Aleja kwiatów Empty
Temat: Re: Aleja kwiatów   Aleja kwiatów EmptySro 26 Lut - 17:55


    Wieczór, 3 dnia VIII księżyca 165

Przebywał w Królewskiej Przystani od kilku dni i szczerze zastanawiał się, ile jeszcze spędzi tu czasu. Nie chodziło o zawód miastem, bo to samo w sobie miało na swój sposób jakiś urok(choć zapachem nie powalała na kolana), a szczególnie imponujące wrażenie robiła Czerwona Twierdza, tak inna od Wysogrodzkiej budowli. Przyzwyczaił się do białych ścian obrośniętych pnączami winogron i róż, do kwiecistych, kolorowych łąk, słodkiego zapachu, jaki unosił się w powietrzu i gęstych lasów Reach, więc czuł się, cóż, inaczej, a woń w mieście drażniła jego nos. Niemniej nie mógł nie skorzystać z okazji zwiedzenia go, w szczególności Ulicy Żelaznej, bo przywiezienie upominku w postaci nowej "zabawki" było niezwykle kuszącą opcją. Obchody po mieście rozpoczęły się z rana, nie były oczywiście samotne, a w towarzystwie znanych mu osób, którym ufał, a wrócił po południu, czując jak osiadł na nim nieprzyjemny zapach miasta, który postanowił wyplenić z pomocą kąpieli.
Ani się obejrzał, a dzień zaczynał dobiegać końca, wobec czego postanowił wybrać się na spacer po królewskich ogrodach, chcąc nałapać świeżego, przyjemniejszego powietrza dla jego zmysłu węchu, dzięki posadzonym tu i ówdzie kwiatom. Ubrał się w wygodną, jasną koszulę, dobierając do niej spodnie, jednak zrezygnował z przywiązania miecza do pasa, jako, że nie zamierzał chodzić nie wiadomo ile czasu. W pewnym momencie dostrzegł znajomą sylwetkę, która poruszała się po prostopadłej ścieżce. Nieco przyspieszył kroku, chcąc spotkać się z nią na skrzyżowaniu alejek.
– Ciociu Ceryse – przywitał się łagodnym głosem, delikatnie kiwnąwszy wcześniej głową. Nie pamiętał, kiedy ostatnio zamienił z nią choć słowo, była taka nieobecna i sprawiała wrażenie, jakby zupełnie nie interesowała się swoją rodziną, co dla niego było... nawet nie potrafił znaleźć na to słowa. Chciał ją troszkę lepiej poznać, w końcu to siostra jego ojca. – Nie było wcześniej okazji aby porozmawiać... mam nadzieję, że nie przeszkadzam – dodał jeszcze, zanim w ogóle zaczął jakąkolwiek bardziej złożoną rozmowę z kobietą, bo nie wiedział, czy ta przechadza się po ogrodach tak po prostu, czy szuka kogoś, lub czeka na jakąś personę, wolał zapytać zawczasu. Hebanowe spojrzenie przemknęło przez ciotkę, którą znał jakby wcale, pomimo, że byli tak blisko ze sobą spokrewnieni.
Powrót do góry Go down
Ceryse Tyrell
avatar
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Ciotka lorda Tyrella
Miejsce przebywania : Królewska Przystań

Aleja kwiatów Empty
Temat: Re: Aleja kwiatów   Aleja kwiatów EmptySob 29 Lut - 1:52

Przechadzała się samotnie, w nieznanych sobie ogrodach Czerwonej Twierdzy szukając jakiegokolwiek ukojenia dla swej niespokojnej duszy; jednak co miałoby jej to przynieść? Widok kwiatów? Ich mdlący zapach? Samotność miała w swojej komnacie gościnnej, więc to nie miała znaczenia, czy była tu, czy tam. Tak naprawdę doskonale wiedziała, że tutaj, w jakiejkolwiek części Królewskiej Przystani, nie znajdzie spokoju, a co najwyżej chwilowo odwróci uwagę pięknem natury. Nie znajdzie też zadośćuczynienia za upokorzenie, jakie teraz musiała znosić jej rodzina… a jednak Leo nie podjął decyzji, by wracać do Wysogrodu najszybciej, jak to możliwe. Z jednej strony rozumiała, że to ostatnia okazja na jakiś czas, gdy lord będzie miał okazję na rozmowy z ważnymi osobistościami; z drugiej jednak  nawet w tak prosty sposób należałoby pokazać Targaryenom, że nie powinni w ten sposób deptać po wieloletniej lojalności Tyrellów wobec Korony, a poza tym wypadałoby już rozpocząć przygotowania do uroczystości, których zarówno młody lord, jak i sama Ceryse, winni doglądać.
Zarówno na spotkanie z Taedherem, jak i samą koronację i następującą po niej ucztę, zdążyła przyzwać już zieleń, to jednak nie zmieniało faktu, że każdego kolejnego ranka miała ochotę powrócić do żałobnej czerni; zwłaszcza teraz, gdy król w ten sposób pluł na jej ród i na to, co dla Korony przez te lata podboju Dorne uczynił Lyonel. Z pewną rezygnacją przywdziała więc rano dokładnie ten sam strój, co na ucztę: lekko połyskującą, prostą, ciemnozieloną suknię ze złotymi zdobieniami na klatce piersiowej i brzuchu. Odpuściła sobie za to drogie, barwione trzewiki, by założyć takie bardziej wygodne, a jej fryzura nie była tak misterna, jak w dniu koronacji; ot, dość zwykłe upięcie. Dzień jej minął bez większych ekscesów i nim się zorientowała zaczęło się ściemniać, jednak ona, miast udać się już do swojej komnaty i powoli szykować się na spoczynek, kroczyła powoli alejkami, niemal mechanicznym krokiem, starając się skupiać na otoczeniu. Tak jak wiele innych zapachów, woń lawendy drażniła jej nos, więc – nawet jeśli była o wiele lepsza od rynsztokowego odoru pozostałej części stolicy – starała się przechadzać bliżej innych kwiatów: złotokubków czy ciemnoczerwonych, których nazwy nie znała. Nic zresztą dziwnego: nigdy ich nie widziała w Wysogrodzie ani w innych częściach Reach, które poznała. Być może były hodowane jedynie w Czerwonej Twierdzy? W zamyśleniu zauważyła zbliżającego się do niej młodzieńca dopiero wtedy, gdy ten był zaledwie kilka kroków od niej, chwilę przed tym, jak się przywitał, na co odwróciła wzrok od kwiatów, by objąć nim sylwetkę Etriana. Już dawno przestała odczuwać żal i wyrzuty sumienia, że nie poznała lepiej swoich bratanków i bratanic, dzieci obu swoich braci. Najciężej było jej spędzać czas z Leo, tak podobnym do Lyonela, jednak z resztą także nie potrafiła się dogadywać… a teraz nie miało to nawet większego znaczenia. W końcu za trochę ponad księżyc miała się przenieść do Końca Burzy, a jej relacje z rodziną będą mogły stać się jeszcze bardziej formalne, niż teraz. Wytrenowana przez lata grzeczność i chęć zachowywania pozorów sprawiły jednak, że dygnęła lekko, chociaż wręcz odruchowo, przed dziedzicem Wysogrodu.
Dobry wieczór, Etrianie – odparła tonem zarezerwowanym dla wszystkich, którzy nie byli jej bliscy: spokojnym, zdystansowanym, choć może jeszcze nie chłodnym. Choć wolała samotność, chciała też poznać opinię członków swojej rodziny na temat koronacji i wszystkiego, co zrobił Baelor. – Nie, skądże. Usiłuję jedynie jakkolwiek uprzyjemnić sobie pobyt tutaj – przyznała zgodnie z prawdą, powstrzymując westchnięcie. Chciała dowiedzieć się, jakie jest zdanie młodszej części rodziny – tej, która nie zdążyła jeszcze zgorzknieć i której nie obrzydło wszystko na świecie, jak jej – na temat stolicy, a także ostatnich wydarzeń, więc wyjątkowo pozwoliła sobie na prawdę, jednocześnie nie zdradzając zbyt wiele.
Powrót do góry Go down
Etrian Tyrell
Etrian Tyrell
Wiek postaci : 18 dni imienia
Stanowisko : Dziedzic Wysogrodu
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t917-etrian-tyrellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t925-etrian-tyrellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t935-say-what-you-wanna-say#4926https://ucztadlawron.forumpolish.com/t927-korespondencja-etriana-tyrella

Aleja kwiatów Empty
Temat: Re: Aleja kwiatów   Aleja kwiatów EmptySob 29 Lut - 17:30

Posłał ciotce delikatny, subtelny uśmiech, kiedy ta przywitała się z nim. Dobrze, że w końcu znalazł czas na konwersację z tak bliskim członkiem rodziny, bo nawet nie pamiętał, kiedy z nią ostatnio rozmawiał, o ile w ogóle. Zawsze jakoś obracał się w towarzystwie swojego brata, ewentualnie rozmawiał z matką, zjednywał sobie znajomych w Wysogrodzie, ale nigdy nie ciągnęło go do Ceryse, która była tak nieobecna, że czasami nawet zapominał o jej istnieniu, co było... poniekąd smutne. Z tego też powodu postanowił teraz do niej podejść i zagadać, może w ostatnim momencie, bo kiedy wrócą do domu zaczną się przygotowania do ślubu i wtedy nie będzie czasu na nic.
– Huh, nie jesteś w tym jedyna – odpowiedział spokojnie. Sam próbował i starał się zaznać przyjemności z pobytu tutaj i poniekąd udawało mu się, szczególnie, kiedy faktycznie miał co robić, gdzie iść, kiedy mógł porozmawiać z kimś, kogo nie znał. Lubił poznawać nowych ludzi, oczywiście nie dopuszczał ich za blisko do siebie, trzymał mentalny dystans i nie mówił za dużo, a i ze słowami się pilnował, coby nie powiedzieć zbyt wiele. Wolał robić sobie przyjaciół, nie wrogów, a nie sprawiało mu to większych problemów. Z natury był raczej pogodny i wesoły, nawet po wyrazie twarzy można było stwierdzić, że nie ma się do czynienia z pyszałkiem czy zarozumialcem. – Nikt z Wysogrodu nie spodziewał się tak... paradoksalnej decyzji ze strony króla – stwierdził, choć nieco cichszym tonem, aby przypadkiem nikt z przechadzających się po ogrodach nie usłyszał. Czy miał żal do Baelora? Oczywiście, kto z Reach nie miał? Był nią zdziwiony, bo nie miał pojęcia, skąd się wzięła. Za wszelką cenę król chciał udobruchać Dorne? Jeśli tak - marna próba.
Mimo wszystko, niezbyt miał ochotę po raz kolejny zamęczać się przemyśleniami, dlatego zmilkł najzwyczajniej w świecie i odbiegł wzrokiem od Ceryse, skupiając go na kolorowych, kwiecistych krzewach, a potem na ogólnym wyglądzie miejsca, w jakim się znajdowali. Jak na porę wieczorną było tu w miarę ciepło, a i pochodnie rozświetlające ogrody dodatkowo robiły swoje, podarowując im swój żar.
– Musisz przyznać, ciociu, że te ogrody nijak mają się do tych u nas. Ciekawi cię, jak jest w Końcu Burzy? – zapytał z zaciekawieniem, a w jego hebanowych oczach pojawiła się mała iskierka zaintrygowania tym tematem. W końcu już niedługo zamieszka we włościach Baratheonów na stałe i opuści rodzinny zamek. Jak się z tym czuła? Chciał to wiedzieć, chciał też wiedzieć, czy będzie odczuwać jakąkolwiek tęsknotę za Wysogrodem, za charakterystycznym, kwiatowym i słodkim zapachem, za białymi murami, za cudownymi widokami i... cóż, za rodziną, od której się odetnie, choć to zapewne stanowiło dla niej najmniejszy problem w tym wszystkim.
Powrót do góry Go down
Ceryse Tyrell
avatar
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Ciotka lorda Tyrella
Miejsce przebywania : Królewska Przystań

Aleja kwiatów Empty
Temat: Re: Aleja kwiatów   Aleja kwiatów EmptyPon 2 Mar - 3:07

Ach? Której konkretnie? – spytała, a jeden z kącików jej warg uniósł się lekko w krzywym, niewesołym uśmiechu. W końcu, co tu się oszukiwać, paradoksalnych i przede wszystkim absurdalnych decyzji Baelora było wiele, zaczynając na oddaniu wszystkiego Dorne, a kończąc na pozwalaniu sobie na niemalże bunt ze strony własnej rodziny, której najwyraźniej nie poinformował o jakichkolwiek ustaleniach z Morsem Martellem. Podejrzewała jednak, że ich wszystkich, Tyrellów, szczególnie boli jedna kwestia: odebranie tytułu Namiestnika Południa na rzecz księcia Dorne. Byli jednym z najpotężniejszych rodów. Mieli największą armię, potencjał do zwołania marynarki zbliżającej się wielkością do floty królewskiej, a ich skarbiec ustępował jedynie temu w Casterly Rock. Nigdy nie byli królami, jednak dotychczasowy tytuł Namiestnika Południa doskonale oddawał ich potęgę. A teraz? Lord Wysogrodu. Obrońca Pogranicza, które przecież przestało istnieć.
Oczywiście – odparła krótko, wręcz sucho, zaraz jednak pomyślała sobie, że… po co. Po co urywać w ten sposób rozmowę, która mogła się okazać ciekawa we wnioski i która mogła przynieść jej jakąś wiedzę? Poza tym może jednak powinna chociaż trochę się postarać i, o ile nie zamierzała się zaprzyjaźniać z potomstwem swojego brata ani czynić z nich swoich najbardziej zaufanych, to… mogła przez chwilę zmusić się do normalnej rozmowy, jakby byli faktyczną rodziną, a nie taką tylko wyglądającą dobrze na rodzinnym portrecie, a w rzeczywistości gryzącą się w bezpiecznych murach rodzinnej twierdzy. Kto wie, może odnajdzie nawet w Etrianie jakąś cząstkę Lyonela? Oby jedynie cząstkę. W końcu Leo był do niego aż nazbyt podobny i to właśnie sprawiało, że było jej tak trudno choćby patrzeć na lorda Wysogrodu. – Nie miałam jednak okazji, by porozmawiać na ten temat z Taedherem, ale teraz, gdy do ślubu pozostał zaledwie księżyc… zapewne powinnam – przyznała. Faktycznie, nie rozmawiali za wiele o różnicach pomiędzy Końcem Burzy, a Wysogrodem – wiedziała jedynie trochę o relacjach swojego narzeczonego z rodziną… znanym był jej także fakt o wiele mniejszej obfitości skarbca Baratheonów, a także mniej żyznej ziemi w podległym im regionie, przez co automatycznie wyobrażała sobie o wiele mniejszy, mniej okazały zamek, pozbawiony przepychu, pięknych ogrodów i ogromnej ilości służby w odróżnieniu do jej rodzinnej twierdzy. Była jednak świadoma, że to prawdopodobnie dość naiwne wyobrażenie, zwłaszcza że obiła się jej o uszy także informacja, że jest to jeden z najsilniejszych fortów w całych Siedmiu Królestwach. Nie zastanawiała się także nad tym, w jakim właściwie stylu mógłby być zbudowany i urządzony zamek, w którym miała spędzić jak nie resztę swojego życia, to chociaż jakąś jego część.
I w tym momencie zorientowała się, że miała zostawić za sobą nie tylko bolesne wspomnienia, ukazujące się jej przed oczami w każdym pomieszczeniu zamku w Wysogrodzie. Nie, miała zostawić… wszystko, co do tej pory znała. Piękne ogrody. Promienie słońca muskające pachnące kwiaty. Boży gaj i jego Trzy Siostry, pod którymi znajdowała się niewielka, przyjemnie szumiąca sadzawka. Tarasy z pięknymi widokami, pięknie zdobione krzesła i, ach, książki, wśród których buszowała, odkąd tylko nauczyła się czytać. A co było w Końcu Burzy? Nie miała żadnego wyobrażenia, jednak poprzeczka ustawiona przez Wysogród była absurdalnie wręcz wysoka nie tylko ze względu na piękno tego zamku i jego okolic. Spychając narastający niepokój głęboko w swe wnętrze, chwyciła się tematu, który zdążył poruszyć Etrian, a którego wcześniej nie pociągnęła, zbyt zaaferowana sprawą swojego przyszłego… domu?
I… istotnie. Nie tylko ogrody okazały się nie dorastać do naszych; to samo można powiedzieć o samym zamku… i tutejszych manierach, nie sądzisz? – spytała, ściszając głos. Nawiązywała do uczty, na której nawet pomimo wlewania w siebie alkoholu uważnie obserwowała zachowanie… chociażby Targaryenek.
Powrót do góry Go down
Etrian Tyrell
Etrian Tyrell
Wiek postaci : 18 dni imienia
Stanowisko : Dziedzic Wysogrodu
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t917-etrian-tyrellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t925-etrian-tyrellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t935-say-what-you-wanna-say#4926https://ucztadlawron.forumpolish.com/t927-korespondencja-etriana-tyrella

Aleja kwiatów Empty
Temat: Re: Aleja kwiatów   Aleja kwiatów EmptySob 7 Mar - 14:08

– Skłamię, jeśli przytoczę tylko jedną, choć... oboje zapewne wiemy, która zabolała najbardziej... tak sądzę przynajmniej  – odpowiedział, powracając wspomnieniami do tamtej pamiętnej przemowy podczas uczty po koronacji Baelora. Doskonale pamiętał szok i niedowierzanie, jakie wtedy odczuwał, pamiętał towarzyszące mu chwilowe osłupienie, bo zupełnie nie spodziewał się takiej decyzji, która w jego mniemaniu była kompletnie niedorzeczna i pozbawiona sensu. Nowy król sam prosił się o kłopoty, ale chyba nie był tego świadom, oddając Dornijczykom tak wiele, jednocześnie zabierając przywileje lojalnym sojusznikom, którzy stali po ich stronie do samego końca, a w nagrodę dostali solidnego pstryczka w nos.
– Stresujesz się tym małżeństwem? – zapytał spokojnie, lecz z nutką ciekawości w głosie. Nie znał Taedhera, nie miał pojęcia jakim jest człowiekiem i jak będzie traktował jego ciotkę, ale miał szczere i głębokie nadzieje, że Ceryse nie będzie cierpieć w tym związku i miał tu na myśli zarówno cierpienie psychiczne, jak i fizyczne, bo przemoc mogła występować na różnych płaszczyznach. Ludzie byli różni, a na pierwszy rzut oka ciężko było ich ocenić i stwierdzić, jacy są naprawdę, bo niektórzy potrafili świetnie grać i stwarzać pozory porządnych, dobrych i troskliwych, choć... byli i tacy, których głównymi cechami była ostra bezpośredniość i brak owijania w bawełnę, szczerzy do bólu, potrafiący przejść po trupach, aby tylko móc sięgnąć po to, czego chcą i co sobie wymarzyli. Jego ciotka w Końcu Burzy będzie sama, w obcym miejscu, którego nie znała i nawet na oczy nigdy nie widziała, dlatego odezwało się w nim coś w rodzaju obawy. Byli rodziną i nawet, jeśli o odległej relacji - łączyły ich więzy krwi, których nie dało się zerwać. Małżeństwo było dla niego odległym tematem, o którym nawet nie myślał, jeśli chodziło o jego osobę. Nawet gdyby Leo mu kogoś znalazł - byłby raczej sceptycznie co do tego nastawiony. Brat to niech sam zajmuje się sprawami sercowymi, a nie jemu szuka panienki, kij wie po co potrzebnej.
– Manierach... – powtórzył za nią, idąc w jej ślady, jeśli chodzi o zmianę głośności rozmowy. Na terenie Czerwonej Twierdzy krzątało się mnóstwo ludzi i nieważne, że był wieczór, zawsze istniało ryzyko, że zostaną podsłuchani, co byłoby w tym momencie zbędne. – Niektórzy chyba po prostu nie są przyzwyczajeni do biesiadowania w tak... dużym towarzystwie – stwierdził i subtelnie zmarszczył brwi. Lanie się po mordach podczas uczty, na oczach przedstawicieli innych rodów było co najmniej nieracjonalne i głupie. Nie mogli powstrzymać swojej złości? Zrujnowali swoje osoby w oczach innych, a jeden taki występek ciężko będzie naprawić, a tym, którzy go ujrzeli - puścić w niepamięć. Krzyki i wyzwiska zapewne na długo wryją się w pamięć. – Jak myślisz, ciociu, Jego Wysokość zaszczyci nas swoją obecnością w Wysogrodzie? – zapytał, spoglądając na nią ciemnymi tęczówkami, które rozjaśniał jedynie black płomieni, jaki bił od stojących pochodni, które oświetlały ogrody. Szczerze mówiąc, wątpił w przyjazd Baelora do Reach, po swojej decyzji stanie się wobec nich zapewne podejrzliwy i ostrożniejszy, dlatego wnioskował, że wyśle delegację w postaci kilku członków swojej rodziny, którzy będą reprezentować Targaryenów, a sam zostanie bezpieczny w Królewskiej Przystani. Z jednej strony zrozumiałby takie postępowanie, ale z drugiej było... tchórzliwe. Po prostu. Skoro nawarzył sobie piwa, niech teraz je wypije. Do dna.
Powrót do góry Go down
Ceryse Tyrell
avatar
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Ciotka lorda Tyrella
Miejsce przebywania : Królewska Przystań

Aleja kwiatów Empty
Temat: Re: Aleja kwiatów   Aleja kwiatów EmptySob 14 Mar - 17:22

Kiwnęła lekko głową, jednocześnie wzdychając cicho. Oczywiście, jedna decyzja Baelora szczególnie uderzała w panów Wysogrodu, nie było co się oszukiwać. Utrata tytułu, nawet symbolicznego, na rzecz Martellów była okropną zapłatą za lojalność, udział w Podboju, służbę i pieniądze, jakie wtłoczyli w tę wojnę; aż dziw, że król do tego wszystkiego nie odebrał im tytułu Obrońców Pogranicza, w końcu pogranicze miało już nie istnieć… ponoć.
Podejrzewam, że to jedynie początek – odezwała się cicho. Początek… końca zjednoczonych po 165 latach Siedmiu Królestw? Jeżeli Baelor utrzyma obecny kierunek polityczny, jeżeli będzie tak silnie sprzyjał Wierze i Dornijczykom, zamiast tym, którzy byli im lojalni, być może; w końcu Wysogród mógł wytrzymać wiele, ale w pewnym momencie czara goryczy mogła się przelać. – Chociaż zapewne wkrótce zrobią coś, żeby nas ugłaskać – dodała jeszcze ciszej. Może jakiś inny tytuł w zamian, może propozycja mariażu, o ile jeszcze byli jacyś Targaryenowie których nie wydano za Martellów, może jakaś ciepła posadka na dworze lub w Małej Radzie… coś na pewno na szybko wymyślą, żeby zatuszować sprawę, ale niesmak pozostanie tak czy siak. Nawet jeśli nie chciała kolejnej wojny i nie sądziła, by ktokolwiek jej chciał, to miała nadzieję, że Leo w tym czasie, gdy zwlekali z powrotem do domu, poszedł po rozum do głowy i orientował się wśród lordów, jakie oni mają poglądy na tę sytuację, by w razie czego móc znaleźć sojuszników.
Taedher… nie daje mi powodów do stresu – odparła ostrożnie. Nie chciała mówić za wiele, nie chciała pokazywać, jak bardzo obawia się tego, że po ślubie się wszystko zmieni, że zostanie kurą domową, której jedynym zadaniem i celem w życiu było rodzenie i wychowywanie kolejnych dzieci Baratheona; nie chciała, by ktokolwiek widział, jak bardzo boi się wyjazdu z Wysogrodu, nawet jeżeli tak bardzo tego pragnęła, by uwolnić się od wspomnień i rodziny. Nie powiedziała więc nic więcej, pozwalając, by te słowa zawisły pomiędzy nimi jako jedyny fakt, jakim chciała się podzielić.
Z pewnością. Chociaż jestem zaskoczona, że wśród tych osób są także ci najbliżsi królowi. – Z jednej strony nie dziwiła się kobietom z otoczenia króla, Targaryenkom, które zaczęły robić scenę na uczcie. Wyglądało to tak, jakby król im nie ufał, i nie poinformował kogokolwiek ze swojej rodziny o warunkach pokoju i innych swoich decyzjach, jednak publiczne podważanie jego woli i pokazywanie tego braku zaufania, czy wręcz rozłamu, w rodzinie królewskiej… nie wyglądało dobrze. Nie chciała mówić tego wprost, nie tutaj, gdzie ktoś mógł ich usłyszeć; może Etrian się domyśli, może nie.
…Wątpię – przyznała. Niewielka delegacja, żeby tylko utrzymać dobre stosunki między rodami – zapewne tak, ale żeby był w niej sam król… nie uznawała tego za bardzo możliwe. Poza tym obecność Baelora mogła niepotrzebnie odwracać uwagę od głównego wydarzenia i wprowadzać niepotrzebne napięcia; zresztą, nawet widok jego rodziny mógł tak działać. – Pytanie, kogo przyśle. – Może królową lub namiestnika, żeby nie wypaść aż tak źle w oczach Tyrellów? A może tę rozkapryszoną młodą pannicę, kręcącą noskiem na uczcie? Ewentualnie kogoś niewyróżniającego się, ot, żeby tylko był ktokolwiek z Targaryenów.
Powrót do góry Go down
Etrian Tyrell
Etrian Tyrell
Wiek postaci : 18 dni imienia
Stanowisko : Dziedzic Wysogrodu
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t917-etrian-tyrellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t925-etrian-tyrellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t935-say-what-you-wanna-say#4926https://ucztadlawron.forumpolish.com/t927-korespondencja-etriana-tyrella

Aleja kwiatów Empty
Temat: Re: Aleja kwiatów   Aleja kwiatów EmptyWto 17 Mar - 19:33

Przemilczał pierwsze zdanie Ceryse, wzdychając jedynie bezdźwięcznie pod nosem, samemu nie wiedząc, co myśleć o tej całej sytuacji. Z jednej strony czuł złość i wielką niesprawiedliwość ze strony nowego króla, a z drugiej zaś budziło się niemrawe zrozumienie jego postępowania, w końcu chciał utrzymać pokój i zaprzestać dalszych wojen, jednak… czy droga, którą obrał, była właściwa i w przyszłości nie doprowadzi do czegoś o wiele gorszego? Podcięta łodyga róży odrasta na nowo, wytwarzając nowe, odporniejsze i ostrzejsze kolce.
– Coś – powtórzył za nią cicho, mrużąc ciemne ślepia. – Co masz konkretnie na myśli? – zapytał, chcąc dokładnie poznać jej opinię i tok myślenia. Ugłaskać… próbować osłodzić to, co zniszczyli, dać im tyle, aby przestali okazywać jakiekolwiek żałości, choć w środku wciąż będą trzymać to upokorzenie i żadne stanowiska, żadne tytuły czy wielkie, piękne słowa tego nie zmienią. – Dorne dostało tak wiele przywilejów i nagród za to, czego się dopuścili, że czuć się będą teraz zapewne nietykalni – Prychnął cicho, uważając przy tym, coby kontrolować ton swojego głosu, nie chciał przecież, aby jakaś osoba postronna usłyszała ich rozmowę. Nie byli u siebie, dlatego musieli szczególnie pilnować języków i potoku słów. Ściany miały uszy i nie tylko one, mnóstwo było person w twierdzy, które z łatwością mogłyby donieść o niesmaku Tyrellów do odpowiednich uszu.
– On sam może nie, ale cała ta sytuacja… zapewne owszem? – zagaił ze słyszalnym wyraźnie zapytaniem w melodyjnym i spokojnym głosie. Kolejne pytanie zaczęło mu się cisnąć na język i nie omieszkał go zadać, w końcu nie wiedział, kiedy będzie następna okazja do porozmawiania z ciotką. Chciał nadrobić ten stracony czas, kiedy żyli niby w tym samym miejscu, poruszali się tymi samymi korytarzami i chodzili dokładnie po tych samych ogrodach, a jednocześnie byli tak daleko od siebie. – Jaki jest ser Teadher? Nie rozmawiałem z nim i niewiele o nim słyszałem, a i nie chciałem być natarczywy w dopytywaniu – bo co jak co, ale Ceryse musiała już kilka razy się z nim spotkać. Wszak swego czasu był w Wysogrodzie, jednak wtedy Etrian nie czuł aż takiej potrzeby, aby faktycznie zacząć z nim wspólną konwersację, trzymał się od niego na dystans, choć nie wiedział czemu. Zazwyczaj nie miał oporów przed zapoznaniem się z kimś wcześniej zupełnie mu obcym, tak jak choćby teraz, podczas pobytu w Królewskiej Przystani,  jednak fakt, że ten człowiek ma w niedalekiej przyszłości pojąć za żonę jego ciotkę wprawiał go w zakłopotanie i niepewność. I tak po ślubie i uczcie weselnej, wcześniej poprzedzonymi prężnymi i dokładnymi przygotowaniami świeżoupieczona para opuści Reach i uda się na Koniec Burzy. Wtedy kontakt z ciotką będzie jeszcze bardziej utrudniony i utrzymanie go będzie możliwe tylko przy pomocy kruków.
– A ja… nie jestem tym zdziwiony. To ukazuje tylko niestabilność królewskiej rodziny i pokazuje, że są w niej jakieś… utarczki, większe czy mniejsze – wyraził swoje zdanie, ściszając jeszcze bardziej głos, bo mówił teraz bezpośrednio o swoich gospodarzach, a narażanie się im to ostatnia rzecz, jaką by chciał zrobić. Młodzieniec rzucający ciastkami w jakiegoś Dornijczyka (choć nie był to czyn, który nie spodobał się Etrianowi najbardziej), mdląca księżniczka i jakaś królewna kłócąca się z królewską parą, a wszystko w obrębie jednej krwi. Nie wiedział, co wywołało takie reakcje ze strony smoków, ale może i nie chciał tego wiedzieć. Swoim zachowaniem jedynie pozostawili po sobie negatywne wrażenie, które na długo pozostanie w pamięci niejednego rodu.
– Zapewne kogoś niepozornego, kto tylko przekaże prezent, życzenia i gratulacje w imieniu Jego Wysokości – mogli póki co tylko dumać, a i tak nie mieli na to wpływu. – Choć, kto wie, może jeszcze wszyscy się zdziwimy – cień uśmiechu przemknął przez jego lico. Baelor był nieprzewidywalny i zdążył już to udowodnić, niemniej liczył na to, że tym razem wykaże się rozumem, jaki posiada i zaprezentuje godnie Targaryenów. Może złudne nadzieje, ale w takie najmocniej się wierzyło.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Aleja kwiatów Empty
Temat: Re: Aleja kwiatów   Aleja kwiatów Empty

Powrót do góry Go down
 
Aleja kwiatów
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Zimowa Aleja

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Ogrody-
Skocz do: