Share
 

 Olla Oland

Go down 
AutorWiadomość
Olla Oland
Olla Oland
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Płomienna eskorta
Miejsce przebywania : Ghost Hill, Dorne
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t721-olla-olandhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t727-olla-oland

Olla Oland Empty
Temat: Olla Oland   Olla Oland EmptySro 1 Sty - 19:45


Ollandis z Myr / Olla Oland
stab me, my soul is your little bitch


Pierwszy dzień pierwszego książyca 140 roku
Panna, wierna Sercu Ognia
Myr
-
R’hllor
158 | 70
Azealia Banks

Statystyki
Siła: 28
Precyzja: 21
Zręczność: 40
Zwinność: 29
Inteligencja: 70
Odporność: 62

Żywotność: 90
Wytrzymałość: 70
Umiejętności
Jeżdziectwo 26
Mistycyzm 54
Percepcja 55
Siła woli 49
Charyzma 26
Pływanie 15
Logika 50
Blef 35
Zielarstwo 25
Anatomia 10
Podszywanie się 35
Biografia
Nie mogę się uspokoić.
Zapach roztopionego cukru stygnącego na skórze, unosi się w pomieszczeniu, mieszając się ze stęchlizną starych kotar. Zapachem palonego w kominku drewna. Czegoś jeszcze. Starych murów. Cytryny. Umytych świeżo włosów. Są długie i za gęste. Mokre ciążą niesamowicie, irytują ją, jak wszystko, jak wiele, więc leży na plecach, pleciony dywan nie stanowi dobrej izolacji od zimnej podłogi, ale co z tego, skoro zawsze jest jej, a przynajmniej powinno być, gorąco.
Rusza palcami u stóp, na przemian, patrząc na wyciągnięte w górę nogi, oparte piętami o ścianę, dłoń wyciąga, dotyka rozprowadzonej na skórze cukrowej pasty, ale jeszcze jest ciepła.
Olla wzrok przenosi na sufit, wzdychając przeciągle, niecierpliwie ugniatając w dłoni kulkę pasty, która jej została, z którą nie ma co zrobić, poza tą mało satysfakcjonującą zabawą.
Zawsze.
Zawsze, zawsze, zawsze do kurwy nędzy zostaje jej kulka pasty.
Jest znudzona, powinna odpoczywać, powinna się czymś zająć, powinna wiele rzeczy. Ubrać się. Ile mogło minąć odkąd wyszła z kąpieli? Czy to ważne? Przeziębi się?
Nawet jeśli. Czy to ważne?
Przymyka powieki, aby poukładać w głowie wspomnienia, skoro nie ma nic innego do roboty, rozkłada ramiona na boki,czując, jak każdy nerw w jej ciele drga z porityowania, chociaż na zewnątrz jest spokojna. Nie ma sensu się rzucać, nie ma po co się rzucać. Nikt i nic jej w tej złości nie ulży.
Krew gotuje się w niej od zawsze i Ollandis pozwala sobie bluźnierczo wyrokować, że R’hllor nie ma z tym nic wspólnego.

Zostań tam, gdzie jesteś.
Pierwsze zdanie wypowiedziane przez czerwonego kapłana do czarnoskórego, krępego mężczyzny. Zatrzymał się w połowie kulejącego kroku, wspinając się po kamiennych schodach, spojrzał w górę na postać w czerwonym płaszczu, nie miał powodu, aby pójść dalej, skoro taka jego wola. Był zmęczony, tą wspinaczką, wczesną porą, kiedy słońce dopiero zapowiadało, że wzejdzie niebawem, niebo było szare, z kroplą pomarańczu, zupełnie już nie nocne, ale wcale nie było widno.
- Przyprowadziłem, zgodnie z umową. - Jedną rękę wyciąga za siebie, wskazując, parę stopni niżej, stojące dziecko, przerażone, choć ze śladami śpiochów w oczach, wyraźnie wyrwane ze snu o tej porze niespodziewanie. Drugą rękę mężczyzna formuje w łódeczkę, w oczekiwaniu na sakiewkę najwyraźniej, ale kapłan mruczy z niezadowoleniem, zerkając na dziecko.
- Wróć tutaj jutro o tej samej porze, z dziewczynką.
- Weźcie tego! Nie chcę go, to syn mojej żony, za połowę ceny! To silny chłopak! - Jakby siła jakiekolwiek miała znaczenie w takim wieku. Dzieci można było ukształować, a kapłan nie tego chciał. Nie taka była umowa, mężczyzna przyprowadzić miał swoje. Małą córkę, okrągłą jak jej ojciec, tak formowały się płomienie. A bardziej toczyły się. Jak beczułki.
Mężczyzna mógł próbować, czegokolwiek, ale to bez sensu, nie chciał zadzierać z czerwonymi kapłanami. Nie chciał też oddawać córeczki, ale dzieci mógł mieć jeszcze wiele, a kłopotów nie chciał więcej.

Zostaw mnie wściekłą.
Podobno Pan Światła ją wybrał. Podobno się jej domagał.
To było intrygujące na początku, kiedy przełknęła już rozłąkę z rodziną, nosić brzemię wybranej pośród innych. Męczące, gdy zaczęto od niej wiele wymagać. Rozczarowujące, kiedy wyszło na jaw, jak nijaki ma potencjał. Ollandis przeszła przez całą przeprawę emocji, które żywili względem niej inni kapłani i które ona żywiła wobec siebie, kończąc gorzkim upadkiem na ogromną dupę i wnioskiem, że R’hllor niczego od niej nie chciał.
A czerwony kapłan, który zawarł z jej ojcem umowę słono się pomylił.
Nie było w niej nic. Poza gniewem. A to za mało, by zasłużyć na szacunek w morzu czerwonych kapłanów. Pogrążona w gorliwych modłach i obowiązkach dobrze się czuła tylko sama. Dwadzieścia lat szkoleń, zgrzytania zębami, po co? Po to, by mogła udzielać ślubów i pogrzebów.
Nie nadawała się na wojownika, tych szkolono inaczej przecież od małego, a wobec niej inne były plany. Kiedyś.
Nie nadawała się na świątynną prostytutkę, była zbyt nieprzyjemna. Nie była w stanie umilić innym czasu, będąc wiecznie z każdym na wojennej ścieżce. Nie była też atrakcyjna. Całkiem zgrabne nogi, ale nad nimi sporo już masy i zero rzeźby. Trochę zbyt wąskie ramiona w stosunku do ogromnej głowy i piersi trochę za dużych, żeby jej już w młodym wieku nie bolał kręgosłup.
We wszystkim znajdowała powód do irytuacji. Tak, jak wielu jej braci i sióstr w każdym skrawku jej osoby znajdowali powód do kpiny. Nie wszyscy, oczywiście, tylko stałe grono, ale wystarczyło ich aby jej pewność siebie i humor podupadły na lata.

Dlatego chcę krzyczeć.
Oczy zaczynają łzawić od zbyt długiego wpatrywania się w płomienie. Dym drażni, piecze, musi mrugać nadmiernie, jak każdy inny zwykły człowiek.
Ollandis nie jest w stanie z dumą nosić swojej szaty czerwonej.
Nosi ją więc nie ze wstydem, a z rozdrażnieniem.
Z rozdrażnieniem zaciska też dłonie na kamiennej misie, spoglądając w języki ognia, wpatrując się w nie intensywnie, dopóki głowy nie musi spuścić, bo znowu oczy zaszły łzami.
Jest sama, więc krzyczy, drze się do siebie, odchodząc w końcu od paleniska i kopiąc boleśnie w nogę drewnianej ławy.
- Gówno widzę! - Odwraca się i wydziera prosto w te płomienie, które nie reagują, jak zwykle, bo R’hllor nie reaguje na jej gniew, ani na nią w ogóle, od dnia, kiedy została przekazana do świątyni.
Reflektuje się, zasłania twarz dłońmi, na kolana upada, czołem dotyka zimnej posadzki, wybacz mi, wybacz mi panie, jestem niecierpliwa.

Daj mi nieco czasu.
- Do Volantis? A po co? - Próbuje dogonić posłańca, ale on nic nie wie, on tylko przekazuje, jego nie pytać. Mało było w Volantis czerwonych kapłanów? Na cholerę ją tam jeszcze wysyłać? Ollandis nie rozumiała z tego nic, zwłaszcza, gdy tak chętnie między wierszami podkreślano jej, że w rankingach świątyni wypada, blado.
Pozbywali się jej? Za dużo jadła? Za dużo powietrza im kradła? Wysyłają na misję? Ją?
Wpada do okrągłego gabinetu ozdobionego draperiami czerwonymi, żeby się dowiedzieć, że drogą losowania, którego wcale nie było, wybrano ją eskortą, dla dziewczątka krwi szlacheckiej, która miała wobec Pana dług. Słuchała tylko jednym uchem, streszczenia o tym, jak Tolandom jedne z tych kapłanek, które na nią z góry spoglądały, przewidziały katastrofę statku, skupiona na tym, że.
Że opuści mury świątyni.
Bycie kotem w worku nie ma znaczenia w obliczu krystalizującej się w głowie wizji pozornej wolności i samodzielności.
Była przecież dobrą uczennicą. Wszystko czego od niej wymagano przez lata łyknęła. Jej największa wada polegała na tym, że była zwykła, a nie spektakularna. Nie potrafiła niczego ponad. A nic ponad nie było przecież potrzebne Tolandom do szerzenia wśród swoich wiary w Serce Ognia.



Powrót do góry Go down
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Olla Oland Empty
Temat: Re: Olla Oland   Olla Oland EmptyCzw 2 Sty - 8:48




AKCEPTACJA
Never forget what you are, for surely the world will not. Make it your strength. Then it can never be your weakness. Armour yourself in it, and it will never be used to hurt you.



To niewątpliwe frustrujące, gdy ludzie wokół mają wobec Ciebie oczekiwania, którym niekoniecznie jest się zdolnym sprostać. Jeszcze więcej irytacji może wyniknąć z faktu, że wymagania te wywodzą się z boskiej woli, według której właśnie w murach świątyń Pana Ognia znajdowało się Twoje miejsce. Czerwone szaty były Ci przeznaczone, a teraz miałaś nosić je dumnie pośród zupełnie obcej ziemi kontynentu Westeros. Być może to właśnie wydarzenia, mające mieć tam miejsce pokażą, że R'hllor i jego słudzy właściwie wybrali.

Przyznawane atuty to:
Dar języków
Czerwona kapłanka
Gniewna
Sztywniara

Prócz początkowej puli punktów do rozdania otrzymujesz również złoty medalion z rubinem, którego czerwony kryształ zdaje się pełen życia, niczym płomienie przekazujące prawy o świecie wiernym R'hllora. Zapewnia Ci on bonus +5 w czasie rzutów na charyzmę. Ponadto w Twoim ekwipunku znajduje się również flakon myrryjskiego ognia, substancji leczniczej produkowanych w Wolnym Mieście Myr, która służy do oczyszczania ran oraz wspomaga proces trawienia. Sądząc po jego objętości powinien wystarczyć na około trzech użyć.

Powrót do góry Go down
 
Olla Oland
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Olla Oland

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Archiwum-
Skocz do: