Share
 

 Niesnaska

Go down 
AutorWiadomość
Niesnaska
Niesnaska
Wiek postaci : 24
Stanowisko : Członkini Bandy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t798-niesnaskahttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t821-niesnaskahttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t822-drobne-niesnaski#3221

Niesnaska Empty
Temat: Niesnaska   Niesnaska EmptySro 15 Sty - 23:32


 
Niesnaska
Don't let little strife to shape your whole life

 

 
4 II 141
Czwarty dzień, drugiego księżyca, 141 po podboju
Samotna
Zachodni Kamień
Fowler
Wiara w siedmiu
160 | 52
Emma Appleton

Statystyki

  Siła: 26
  Precyzja: 61
  Zręczność: 41
  Zwinność: 41
  Inteligencja: 26
  Odporność: 45

  Żywotność: 60
  Wytrzymałość: 100
Umiejętności

Proste:
[40] Otwieranie zamków
[40] Sztuka przetrwania
[10] Anatomia
[10] Zielarstwo
[1] Heraldyka
[1] Etykieta
[1] Pływanie

Złożone:
[61] Percepcja
[61] Skradanie się
[61] Kradzież
[41] Zastraszanie
[41] Walka wręcz (Krótka - Noże/Sztylety/Kastety)
[1] Logika
[1] Mistycyzm

Biografia

"Grzech"

  Mówi się, że każdy z nas chce ukryć swoje niecne uczynki. Że niektórzy potrafią posunąć się bardzo daleko, by te, nigdy nie zostały odkryte, a tym bardziej, zagroziły ich szlachetnej przyszłości. Za niektóre błędy się płaci, jednak co bogatsi i lepiej sytuowani, nie muszą za nie płacić, jeśli nie chcą. Ciężki grzech, prościej, wygodniej, skryć pod osłoną rodzinnej tragedii. Bo czymże innym jest śmierć dziecka, dla jego rodziców, jeżeli nie powodem do płaczu i żałoby?

  Wszystko musiało pójść wedle planu. Ogłoszenie poronienia, zabranie dziecka i pozbycie się go, czym prędzej. To był plan awaryjny, przygotowany na wypadek, gdyby wszelkie herbatki ziołowe, nie podziałały. Czasami, bywa właśnie tak, że los komuś sprzyja, choć trudno powiedzieć by, były to wspaniałomyślne gwiazdy. Byli wtedy w krainach zachodu. Dzieci obecnego Lorda Fowlera. Przygnał je do Lannisportu traktat handlowy, nic więcej. Matka życzyła sobie bardzo towarzyszyć mężowi i bratu, mimo że do połogu miało dojść, już niedługo. Mąż, zaniepokojony, chciał zorganizować wszystko jak najwcześniej, dlatego ruszył przodem. To była w końcu kraina, w której mieszkali ich krewni po babce. Może nie byli władcami tej krainy, lecz również posiadali ziemię, Ród babki, Marbrand był jednym z szanowanych zachodnich rodów.

  Rodzeństwo zostało samo, wraz ze swoją świtą. Musieli tylko znaleźć miejsce, w którym nie będą tak widoczni... I znaleźli, niewielka wieś w pobliżu Lannisportu, wręcz idealne miejsce na realizację ich ostatecznego planu. Do narodzin doszło właśnie tam. Nie przewidzieli jednego, że zabraknie im odwagi i pewności siebie. Bo cóż złego zrobiła ta mała istota, prócz narodzin z tego plugawego związku, siostry z bratem, który na zawsze powinien zostać wymazany z ich wspólnej pamięci. Już teraz wyglądała trochę jak ich babka, resztę... Trudno było ocenić. Najlepsze co przyszło im do głowy, to oddać dziecko wędrownemu septonowi, niech się nim zajmie, weźmie złoto i milczy na wieki. Ukrycie grzechu, przy pomocy grzechu dzieciobójstwa, nie mogłoby im pomóc. Nie mogliby zaznać odkupienia, nie od kapłana, lecz we własnych sercach, bo modlili się szczerze o łaskę siedmiu i odpuszczenie tego grzechu. Septon Orland zabrał dziecko ze sobą, tak jak mu polecono. Do zawiniątka z dzieckiem, dostał również niebieską wstążkę z srebrnymi wykończeniami. Choć nie wiedział jeszcze, co z dzieckiem zrobi, datek na kościół był zaprawdę spory, dlatego pytań nie zadawał. Nie próbował domyślać się rodowodu dziewczynki a po akcencie żołnierza, który je dostarczył, mógł wnioskować związek z Dorne. Nie kwestionował woli " Matki " bo wierzył w jej mądrość i dobry osąd. Podczas swojej wędrówki po krainie zachodu, głosił wiarę a dziecko, oddał do jednej z Sept w większej wsi, do której trafił. Zostawił tam małą znajdę i choć obawiał się, to zdecydował, że będzie jej tam doglądał, jeśli bogowie mu zezwolą, dopóki nie wyrośnie.

"Rola"

  Każdy w życiu bywał niesforny, tak samo i ona, sprawiała problemy. Jej pracą była pomoc w sepcie, nie znała innego życia, choć zastanawiała się, dlaczego akurat ona musi mieszkać z kapłanami, gdy inni mieszkają w domach z mamą i tatą. Tłumaczyli jej, że taka była wola siedmiu bogów, by została ich służką. Orland miał okazję odwiedzić ją więcej niż raz, jak wypytywała go o to, skąd jest, zwykle zbywał ją opowieścią o tym, jak znalazł ją na drodze. Wtedy była już nastolatką. Ciemne, brązowe włosy na głowie, które miały potencjał wyglądać dobrze, jeśli odpowiednio zadbane. Ciemne, o brązowej barwie, dosyć zwyczajne oczy no i twarz, którą jakby postawić obok starej Marbrandowej, można by stwierdzić, że zadziwiająco przypadkowe podobieństwo. Poznawała zasady wiary i to jak obchodzić się w czasie obrządków. Wiele z rzeczy których ją tutaj uczono, przychodziło jej z trudem, nie była też pilną uczennicą, nie odnajdywała się w tym i nie chciała tego robić, chęci całkowicie jej opadały, gdy pojawiał się problem, że wykorzystuje dłoń lewą, a nie prawą, tak jak wszyscy " normalni ". Część rzeczy przywykła robić odruchowo. Klasztor posiadał trochę zwierząt i ziemi, musiała się zajmować i nimi. Przez cały ten czas, wmawiano jej, że należą do Siedmiu i wszystko, co posiadają, należy do bogów, nie mają potrzeby posiadania. Gdy była starsza i zaczynała mieć realny wpływ na swoje życie, zwykła wymykać się z septy, ku nieszczęściu kapłanów. Wiele razy ostrzegali ją i grozili jej gniewem bożym a za łamanie zasad karali - Głównie postem, choć i fizyczne reprymendy się zdarzały. Gdy tylko zaczęła przekształcać się w młodą kobietę, szybko stało się jasne, że jej kobiece ciało i obecność, rozprasza mnichów, możliwe nawet, że kusi ich grzechem. Zwykła często obserwować przyjezdnych i tych, którzy zatrzymywali się w klasztorze na modlitwę, a później jechali dalej. Jej świat ograniczał się do tych kilkudziesięciu metrów i wioski. Nie chciała, by było tak zawsze, dlatego gdy tylko mogła, odrywała się od zadań i próbowała poznać sekrety okolicy. Jednego dnia, gdy powinna była zajmować się zwierzętami na polu, zaniedbała swoje zadania i zbiegła nad niewielki staw, miała ochotę popływać i bawić się w wodzie, a nie pilnować krów. Dopiero po jakimś czasie spostrzegła, że ktoś ją obserwował. Było to dla niej zarówno zawstydzona, jak i podniecona. Nie czuła czegoś takiego nigdy przedtem. Uznała, że najlepiej będzie nie reagować, dlatego spędziła w wodzie dużo czasu, więcej niż zamierzała.

"Krzywda"

  Czas płynął szybko i kiedy spostrzegła na brzegu chłopca z wioski, podpłynęła nieco bliżej. Choć, nie na tyle, by ukazać mu swoje ciało. To wciąż była jej tajemnica. Z boku, przy drzewie leżało wszystko, co posiadała i mogła nazwać swoim, szata w kolorze szarym, ze specjalnie doszytym kapturem i sandały. Z niebieską wstążką się nie rozstała i miała nią przewiązaną szyję. Jak tylko zbliżała się, to on zaśmiał się z niej i ruszył w kierunku drzewa, biorąc wszystko pod pachę i tak samo szybko ruszył w pobliski lasek a ona za nim w pogoń. O ile po polu jeszcze go goniła, to jak tylko wbiegł w las, przewaga, jaką zdobył, gdy była w wodzie, była już nie do nadrobienia. Nie wspominając o kamieniach i patykach, po których musiałaby stąpać. Robiło się ciemno, ona mokra, zmęczona biegiem, pływaniem no i pozbawiona jakiegokolwiek okrycia, znalazła się przy lesie. Szał i zdenerwowanie spłynęło z niej i zostało zastąpione przez rozczarowanie i wstyd. Objęła się rękami i padła na trawę w płaczu. Zdawała sobie sprawę, że nie może tak wrócić. Bała się wstydu i zniewagi, jakiej została poddana. Bardziej od tego, bała się zjedzenia przez wilki, dlatego, gdy zrobiło się ciemniej, czmychnęła w kierunku pola, na którym miała pracować. Okazało się, że już jej szukali. Miała nieszczęście trafić akurat na najważniejszego z kapłanów, który nie mógł ukryć swojej złości, widząc ją taką. Już wysnuł swoje wnioski, nie dość, że zignorowała swoje obowiązki wobec bogów, to jeszcze ich znieważa, paradując bez odzienia. Próbowała się tłumaczyć, lecz septon nie zamierzał słuchać jawnogrzesznicy. Uderzył ją w twarz i chwycił za rękę, prowadząc za sobą. Modlił się o siłę i rozwagę. Powtarzając, że będzie musiała odbyć karę i modlić się o przebaczenie, matki i dziewicy. Ciągnął ją tak przez fragment osady, który prowadził do klasztoru. Tam zamknęli ją w jednym z pokoi i powiedzieli, że otworzą rano. Tak też się stało. Rano przyniesiono jej szaty z kapturem, które ubrała, miała wziąć udział w porannej mszy i prosić o wybaczenie. Dostrzegła w jej trakcie chłopaka, który jeszcze miał czelność głupio się do niej uśmiechać. Nie mogła tego znieść, jedyne co wróciło, jedyne co odczuwała to gniew. Nie modliła się o przebaczenie, lecz o karę dla wszystkich, którzy dopuścili się jej krzywdy. Udało jej się dotrzeć do swojego rówieśnika, gdy ludzie wychodzili z kaplicy, przerwała modlitwę, by to zrobić.

  - Nie pozwolę, byś nie został ukarany, słyszysz? Obiecuję ci to. - rzekła do chłopca, który nie ważył się wykonać żadnego ruchu przy kapłanach i rodzicach. On tylko wzruszył ramionami i zbył ją. Chciała sprawiedliwości.

"Wyrok"

  Już od jakiegoś czasu kapłani zamierzali się jej pozbyć. Posłali więc do żeńskiego klasztoru, by ktoś przybył i ją odebrał. Ona natomiast, planowała zemstę. W końcu przyszła pora by jej dokonać... Kierowała się nad staw, wiedziała, że właśnie tam go dziś zastanie. Zabrała z kuchni nóż i zacisnęła swoją lewą dłoń na jego rękojeści. Musiała zapewnić sobie przewagę nad nieco silniejszym chłopakiem. Jak tylko pojawiła się w pobliżu drzewa, spostrzegła nie jednego a trzech chłoptasiów. Nie zdecydowała się zrezygnować ze swojego planu. Zadziornie uśmiechnęła się w ich stronę. Stała tak i czekała, lecz widziała, że każą jej czekać. Ich ubrań nie było w pobliżu. Przygotowali się. Była zła, że nie mogła zrobić tego, co zaplanowała. Zacisnęła mocno zęby i zaczęła myśleć, jak ściągnąć ich na brzeg. Czasu nie miała zbyt wiele, bo musiała jeszcze wrócić na pole i krów pilnować.
  - A raz kozie śmierć, już mnie widzieli - Postanowiła wykorzystać swój wstyd przeciwko nim. Byli już w wieku, w którym zaciągali inne wieśniaczki w siano, a przynajmniej próbowali. Ściągnęła więc z siebie szatę i odłożyła ją kawałek dalej, została jej jedynie niebieską wstążka na szyi, nóż schowała za drzewem, pod luźno ułożoną ziemią. Wiedziała gdzie. Tak wyszła im naprzeciw. Mogli ją oglądać. Tym razem dalej się wstydziła, lecz była pewna, że zwróci się to jej z nawiązką. Miała racje, jeden po drugim zaczęli się zbliżać i wyszli z wody, wyraźnie zainteresowani. Przez jej głowę przechodziła tylko jedna myśl. Szybka kara. Oni myśleli o najróżniejszych głupotach i figlach.
  - Wiedziałem, że to Cię ośmieli - Mówił jeden z nich z tym samym uśmieszkiem.
Ona nie odpowiedziała, usiadła tylko na ziemi i rozsunęła się. Oni wydawali się bardzo miło zaskoczeni. Do czasu. Chwyciła za sztylet i wbiła go w szyję swojego oprawcy. Raz, potem drugi w tors. Nie zdążył nawet zareagować. Podniosła się kierując go w stronę dwójki pozostałych
  - Widzicie! Tak to się kończy, właśnie tak! - Odpowiedziała z uśmiechem i rządzą mordu w oczach, nawet im wydała się teraz straszna.
  - Addy... Addy, przestań, my nic nie powiemy, zostawimy Cię w spokoju, prosimy, zaatakowały nas wilki, prawda? Zapomnijmy o tym drobnym nieporozumieniu, zwykłej Niesnasce - Spoglądał na swojego kolegę. Ona potrząsała lekko nożem w dłoni. Przez krótką chwilę, nie wiadomo było, jak to się skończy. Nie zamierzała ich puszczać i chyba dotarło to do nich. Rzucili się w jej kierunku, odskoczyła na bok, przecinając brzuch jednego, nadział się własnym impetem. Gdy się podnosiła, trzeci uwalił się na nią i próbował wytrącić nóż z ręki i samemu go użyć. Nie miał jednak szczęścia, bo kopnęła go w klejnoty, to dało jej wystarczająca przewagę, by uderzyć go w twarz, a potem ugodzić w pierś nożem. Ciężko dychała nad ciałem ze wbitym w nie nożem. Nie czuła smutku, nie czuła przerażenia. Emocje, adrenalina i smak triumfu.
  - I co teraz powiecie, co? He!? Nic, nic już nie ma cię do powiedzenia? Może przeprosiny? I tak ich nie przyjmę, nie zasługujecie na to, świnie! Niesnaska... Upokorzyliście mnie i zapłaciliście za to - Mówiła do siebie, wiedziała, że nie uzyska odpowiedzi, miała jeszcze większą satysfakcję i możliwość upuszczenia emocji. Zdała sobie sprawę, że jest cała we krwi. Podeszła nad brzeg i po chwili zastanowienia cisnęła nożem w sam jego środek. Tak pozbyła się narzędzia zbrodni. Wody stawu natomiast oczyściły ją. Czy mogła to uznać za rozgrzeszenie? Wróciła do swojej pracy, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Wieczorem, poszukiwano jednak chłopców i znaleziono ich ciała nad rzeką. Przypałętał się do nich jakiś wilk i już zaczął skubać, jak słyszała z relacji wieśniaków. Słowem nie pisnęła o swoim udziale, odniosła swój triumf, zwycięstwo i wiedziała, że życie pośród tych mnichów to nie jest jej bajka. Chciała czegoś innego.

"Coś innego"

  Kilkanaście dni później, osada została zaatakowana przez bandę zbójców. Akurat w trakcie uroczystości. Dziewczyna już wtedy nosiła pod sukienką nóż. Bandyci od razu zaczęli działać, kraść co droższego mieli ludzie, namowy kapłanów nie były dla nich wiążące. Widząc, że czynią to na co mają ochotę, wciąż znajdując się przy kapłanach, rzuciła głośno.
  - Chcę się do was przyłączyć! - Oni zwyczajnie zdębieli i ją wyśmiali.
  - Pokażę wam gdzie Septon skrywa pieniądze! - Krzyknęła, to zmieniło postać rzeczy, zarówno ludzie, jak i kapłani byli wstrząśnięci jej słowami. Ci drudzy, upraszaliby, się powstrzymała. Ona spokojnym krokiem zbliżyła się do Septona, miał on klucz na szyi do skrzynki ze złotem. Żaden z łotrów się nie wtrącał, chcieli obejrzeć to przedstawienie. Kapłan nie zamierzał go oddać.
  - Jeżeli nie oddasz mi tego klucza, to sama wypruję ci flaki. - Nie wziął tego na poważnie. Zabijanie kapłanów nie było w modzie. Nikt by się nie odważył, ona miała to wszystko w poważaniu. Chwila niezgody wystarczyłaby, sięgnęła za nóż i zaatakowała nim kapłana, który równie szybko wyzionął ducha. Bandyci otępieli całkowicie, lecz nie przeszkodzili jej. Zabrała klucz i zaprowadziła ich do jego komnaty, gdzie otwarła przy jego pomocy skrzynie.
  - To co, mogę teraz się do was przyłączyć? -
  - Darmowej dziwce nie odmówię - Rzucił jeden z bandy, reszta zaczęła się śmiać. Addy miała wrażenie, że znalazła się w potrzasku. Nie zamierzała być niczyją dziwką.
  - Jako jedna z was... Pokazałam wam skrytkę! - Nie wiedziała, co w nią wstąpiło, że postanowiła postawić wszystko, co znała, na szali z nieznajomymi, do tego spod ciemnej gwiazdy. Drużyna łotrów nie była nastawiona zbyt entuzjastycznie, lecz ich przywódca Jarres westchnął z zawadiackim uśmiechem na twarzy i się odezwał.
  - Jeżeli masz takie jaja, jakie pokazałaś tutaj, to pomyślę o tym. Pójdziesz ze mną. - Wieśniacy, którzy nie brali udziału w nabożeństwie, zdążyli już zgromadzić się z widłami na zewnątrz, ci w środku również powoli tracili cierpliwość. W końcu ktoś nie wytrzymał i doszło do ataku, który przerodził się w rzeźnię. Addy stanęła po stronie łotrów i zaczęła zarzynać wieśniaków wraz z nimi. Nie miała już żadnych oporów ani sentymentów. Osiągnęła to, co chciała. Była wolna od zasad i mogła zacząć sama kreować swoją rzeczywistość.

  Szybko stała się częścią bandy, ostatecznie zostało to zatwierdzone w chwili, gdy jeden ze współtowarzyszy chciał się do niej dobrać i sam Jarres pozbawił tego odważnego życia. Ich banda składała się z kilkudziesięciu łotrów, pośród których, mogła wyróżnić Jarresa - Przywódcę, Koryna - Łucznika, Thomasa i Marthew - Złodziei, Darnisa - Rzezimieszka, który bardzo dobrze walczył, no i siebie, choć nie byli to wszyscy, tych polubiła najbardziej. Niesnaskę, bo takie imię w bandzie przybrała. Miano nadane jej przez mnichów, Adelaide, skrótowo Addy, całkowicie porzuciła w odmęty starego życia. Mając jakieś dwadzieścia kilka lat, wciąż była członkinią bandy, która dokonywała rabunków zarówno na drogach, lasach a czasem nawet, jak i w większych miastach, jeżeli ktoś miał na tyle odwagi, by takową pracę im zlecić. Poznała nieco sztuczek w tym zawodzie, począwszy od cichego poruszania się, a na podcinaniu mieszków nie kończąc. Walczyła lewą ręką, to dawało jej przewagę, choć również musiała się nauczyć jak wyprowadzać ciosy i jak ich unikać. Wciąż nosiła niebieską wstążkę, czasem wkoło szyi, czasem jako inny element ubioru, zupełnie bez powodu. Miała ją ze sobą zawsze i nie chciała się z nią rozstawać.

  Członkostwo w bandzie, bardzo szybko stało się normą, przestała być " nabytkiem " i została zwyczajnie ich siostrą. Możliwe, że była to tylko zasługa Jarresa i tego, że zaczął uważać ją za swoją córkę, którą zawsze chciał mieć. Po jednej z akcji zakończonych sukcesem, sprawił jej prezent w postaci dwóch, ładnych sztyletów, jeden trochę dłuższy od drugiego. Dłuższy nazwała Perswazją, krótszy rozsądkiem. Korzysta z tej stali do dzisiaj. Zasłynęła pośród łotrów bezpośredniością i dopełnianiem przyrzeczeń. Jeżeli obiecała kogoś oszczędzić, to robiła to bez dłuższego zastanowienia, jeśli obiecała pozbawić kogoś życia, dążyła do tego, jak tylko mogła. Życie w bandzie dało jej jeszcze coś, własność. Miała swoje złoto, swoją działkę łupów, choć czasem zdarzało się by myślami wróciła do prostoty septu. Kochała tę wolność, to, że każda decyzja, którą podejmowała. Nawet jeśli, przynosiła jej kłopoty, należała do niej.

  • Od kiedy tylko mogła, wolała liczyć na siebie, niż na innych, uznaje to, że właśnie ci inni mogą zostać wykorzystani do jej celów, jeżeli tylko będzie wystarczająco z nimi szczera. Zawsze należało wykorzystać opcje, które miała w dłoniach, jedno ostrze nazywała perswazją, a drugie, skryte w bucie, rozsądkiem. Któż ośmieli się sprzeciwić?
       
  • Nie ma oporów przed pozbawianiem życia innych. Wierzy, że każdy dokonał jakichś zbrodni. Mniejszych, czy większych, nie ma to dla niej znaczenia. Widocznie ktoś wybrał właśnie ją, by ukarała danego osobnika. Kobieta, mężczyzna czy dziecko. Nie dzieli ludzi na kasty. Twierdzi, że jest to część jakiegoś większego planu, jeżeli jakieś dziecko miałoby zostać samo, bez rodziców, skazane na łaskę klasztorów i innych ludzi, lepiej je również zabić. Mniej cierpienia dla innych.

  • Wydaje się dość odważna i porusza się z śmiałą postawą

  • Podobno źle jej z oczu patrzy.

  • Nie ważne co o tobie myślą, czy mówią. Liczy się to do czego jest się zdolnym.

  • Na co dzień, mówi zwykle to, co myśli i spełnia swoje zachcianki, czy to małe, czy duże. Jeżeli chce z kimś pomówić, nie ma oporów się odezwać, nawet jeśli miałoby to doprowadzić do czegoś złego. Nie jest w końcu sama, prawda? Może liczyć na swoich kompanów tak jak i oni na nią.

  • Neguje istnienie miłości. Jest tylko " zależność i niezależność. "

  • Czasem miewa koszmary, w których ma wrażenie, jakby obserwowała ją jakaś siła nieczysta.


 

 
Powrót do góry Go down
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Niesnaska Empty
Temat: Re: Niesnaska   Niesnaska EmptyNie 19 Sty - 8:56




AKCEPTACJA
Never forget what you are, for surely the world will not. Make it your strength. Then it can never be your weakness. Armour yourself in it, and it will never be used to hurt you.



Wychowywałaś się otoczona wiarą, jednak wydawać się może, że szczególne błogosławieństwo otrzymałaś akurat od Nieznajomego - pana śmierci i tego co nieznane. Poprzez zrządzenie losu włożył do twej dłoni nóż i zdawać by się mogło, że to właśnie to narzędzie, szczególnie zakrwawione, pasuje do ciebie najlepiej.

Przyznawane atuty to:
Spłacamy swe długi
Mańkut
Szemrany typ
Złodziejaszek


Prócz puli punktów otrzymujesz również niebieską wstążkę obszytą srebrem, która daje ci +5 do rzutów na charyzmę przeciwko ludziom nisko urodzonym i +5 do rzutów na siłę woli. Oprócz tego otrzymujesz Perswazję, czyli długi nóż, jeden z tych, które dostałaś, który posiada podstawowy współczynnik obrażeń 15 i daje ci +5 do rzutów na zastraszanie, gdy masz go na widoku.

Powrót do góry Go down
 
Niesnaska
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Niesnaska

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Archiwum-
Skocz do: