Share
 

 Morrigan Baratheon

Go down 
AutorWiadomość
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

Morrigan Baratheon Empty
Temat: Morrigan Baratheon   Morrigan Baratheon EmptyNie 19 Sty - 7:55


Morrigan Baratheon
She can't see the landscape anymore, It's all painted in her grief
So she ran to the lighthouse, hoped that it would help her see
She saw that the lighthouse had been washed out to sea


22 III 145
panna
Koniec Burzy
Penrose
siedmiu
167 | 50
Ellise Chappell

Statystyki
Siła: 35
Precyzja: 20
Zręczność: 30
Zwinność: 30
Inteligencja: 40
Odporność: 45

Żywotność: 75
Wytrzymałość: 65
Umiejętności
Jeździectwo: 30
Logika: 35
Percepcja: 35
Siła woli: 45
Broń sieczna: 15
Broń dystansowa: 26
Walka wręcz: 20

Anatomia: 10
Ekonomia: 10
Sztuka (śpiew): 26
Sztuka (taniec): 26
Zielarstwo: 17
Zoologia: 5
Biografia
145

Jakież to było wielkie rozczarowanie, gdy w samym środku czarnej nocy Lucinda Penrose wydała na świat długo wyczekiwane, pierwsze dziecko Lorda Olyvera Baratheona i to okazało się… dziewczynką. Nie dość, że na zewnątrz niebo przecinały błyskawice i szalała potworna ulewa, to jeszcze dziecko płakało wniebogłosy i nikt za nic nie potrafił jej skutecznie uspokoić, by ta choć na chwilę przestała krzyczeć. Zaledwie kilka minut po porodzie ciężko było jednoznacznie stwierdzić, którego z rodziców mała Morrigan bardziej przypominała wyglądem, jednak widząc ciemną kępkę włosów i słysząc jej głośne okrzyki dochodzące z drobnych usteczek, wszyscy zebrani zgodnie przytaknęli, że wykapany z niej Baratheon.
Jeszcze tego samego dnia w trakcie niewielkiej, wieczornej uczty wyprawionej na cześć nowego potomka Lorda Końca Burzy, na ręce Olyvera spadł ogrom gratulacji i życzeń, aczkolwiek mało kto wydawał się szczerze cieszyć z narodzin jego córki. Oczywiście nikt nie przyznał się do tego głośno, ale na twarzy każdego z obecnych było widać nie tyle zazdrość bądź zawiść lecz rozczarowanie, a nawet chwilowe zwątpienie czy ich obecny Lord będzie w stanie szybko spłodzić męskiego potomka, który zapewni ciągłość rodu. Ten niezbyt weselny nastrój udzielił się wkrótce i młodym rodzicom, którzy mimo najszczerszych chęci i prób radowania się zdrowym dzieckiem, sami zaczęli odczuwać drobne ukłucia rozczarowania. Pogłoska wśród służby głosiła, że przez pierwszych kilka dni wyrzuty sumienia Lucindy pogorszyły się do tego stopnia, że prawie wcale nie chciała spoglądać w stronę swojego dziecka, jakoby to była jej wina, że nie zdołała podarować Olyverowi chłopca.
Przyzwyczajenie się do nowej sytuacji zajęło wszystkim dobrych kilka tygodni. Olyver, jak to mężczyzna, znacznie szybciej pogodził się z losem posiadania córki i to za jego sprawą Lucinda zaczęła na nowo interesować oraz zajmować się małą Morrigan. Początkowo robiła to z obowiązku, nie chcąc raz jeszcze zawieść męża w tak ważnej dla niego kwestii. Jednak im więcej czasu spędzała trzymając dziewczynkę w swoich ramionach, tym bardziej otwierała się na matczyne uczucia i więź jaka łączyła je obie od momentu narodzin tej małej istoty. Wkrótce nikt nie musiał dłużej namawiać Lucindy do zajmowania się własnym dzieckiem. Kierowana instynktem macierzyńskim szybko uczyła się najważniejszych rzeczy związanych z wychowywaniem dzieci i spisywała się w tym lepiej niż niejedna specjalnie wyszkolona do tego służka. W mgnieniu oka rok zaczął dobiegać końca, a Lucinda podekscytowana swoimi matczynymi postępami zaczęła marzyć i snuć plany na powiększenie rodziny.


146 - 152

Czas mijał nieubłaganie, a młoda córka lordowskiej pary Końca Burzy rosła jak na drożdżach. Wbrew wcześniejszym założeniom, Morrigan była niemalże idealnym odzwierciedleniem swojej matki jeśli chodziło o aspekt jej urody. Smukły nos i wąskie usta były bezapelacyjną kopią matczynych genów, orzechowe włosy - ni to rude, ni to całkiem ciemne - mieszkanką obojga rodziców i tylko szare oczy przypominające kolorem burzowe niebo w zupełności należały do jej ojca. Każdy niezadowolony tym faktem członek rodziny mógłby zrzucić winę na los i powiedzieć, że była to kolejna niesprawiedliwość względem Baratheonów, jednak wystarczyła zaledwie krótka chwila aby Morrigan zdążyła otworzyć swe słodkie usteczka, a Jeleni charakter nadrabiał wszystkie wcześniejsze braki w jej wyglądzie. Gdyby któreś z rodziców dostało obowiązek opisania swojego dziecka w dwóch słowach niewątpliwie byłoby to "żywe srebro". Czy to było raczkowanie, chodzenie bądź nawet bieganie - małej lady Morrigan wszędzie było pełno. W całym zamku nie było chyba już ani jednej szczeliny, w którą by się nie wcisnęła, ani jednego korytarza, na którym nie wywinęła orła, ani jednych drzwi, z którymi nie zderzyła się czołem. Z gadulstwem było bardzo podobnie, bo jeszcze nie potrafiła dobrze mówić i składać pełnych zdań, a buzia już się nie zamykała od natłoku informacji jakimi chciała się podzielić. Nie mając żadnego rodzeństwa ani kuzynostwa w swoim wieku, których mogłaby zamęczać swoimi opowiastkami jej ofiarami najczęściej padała zajmująca się nią służba lub... zupełnie przypadkowe osoby, które natknęły się na nią w jednym z pomieszczeń bądź korytarzy burzowej twierdzy.
Przez swoją niesforność często ładowała się w kłopoty, które w wielkiej mierze kończyły się reprymendą od ojca, a później w najlepszym wypadku historyjką na dobranoc. Te krótkie chwile spędzone w towarzystwie Olyvera były najcenniejszymi wspomnieniami Morrigan z okresu dzieciństwa i to z prostej przyczyny. Nigdy nie mieli dla siebie wystarczająco dużo czasu ze względu na obowiązki sprawowane przez ojca. Będąc kilkuletnim dzieckiem mała Mor nigdy szczególnie się tym nie przejmowała. Gdy ojciec powiedział, że na niego już pora to tak było. Ona, zbyt roztrzepana natłokiem dziecięcych myśli biegła w przeciwną stronę szukając matczynej spódnicy.
Próba poskromienia kłębiącej się w niej dzikości nadeszła nieco później. Ponieważ oboje rodziców mogło pochwalić się biegłością w czytaniu i pisaniu logicznym było, że zadbają o edukację własnego dziecka, a znając charakter Morrigan bardzo sprytnie podeszli do całej sytuacji. Dziewczynka była z niej uparta i ciężko było ją do czegokolwiek przekonać lub nakłonić, jednak nie było takiego wyzwania, którego by się nie podjęła! Wystarczyło więc zarzucić wędkę ze słowami "jestem pewien, że tego nie zrobisz", a ona już biegła do stołu żeby tylko udowodnić komuś jak bardzo się mylił. Motywowana drobnymi nagrodami jeszcze bardziej przykładała się do lekcji byle by tylko zyskać uznanie za dobrze wykonaną rzecz. Z jednej strony była to działająca na nią metoda, zaś z drugiej niezbyt pozytywnie wpłynęła ona na zachowanie dziewczynki. Przez to szybko nauczyła się robić coś za coś, a pochwały i wszelkiego rodzaju adoracja stały się dla niej pożywką, której szukała na każdym kroku, tylko nadmuchując swoją próżność oraz ego. Nic więc dziwnego, że w wieku zaledwie sześciu lat była dzieckiem dość zarozumiałym.
Poważna zmiana w jej życiu i charakterze nastąpiła, gdy Morrigan naliczyła siedem dni imienia. To właśnie wtedy zmarła jej ukochana matka Lucinda, wywracając dziecięcy świat do góry nogami.
Dziewczynka przepłakała w swoim łóżku wiele nocy, nie potrafiąc pojąć jak jednego dnia ktoś jest, a następnego już go nie ma. Wszystkie małe drobiazgi jakie kiedykolwiek otrzymała od matki nabrały zupełnie nowego i sentymentalnego znaczenia, a ona sama zadręczała się myślami dlaczego nic wcześniej nie zauważyła. Początkowo ojciec starał się ją pocieszać jak mógł, widząc jak bardzo przeżywała stratę swojej rodzicielki. Sam miał swego rodzaju porównanie, bo w tym samym wieku stracił swego ojca. Jednakże nie był zbyt długo wyrozumiały względem jej żałobnego nastroju i wkrótce udzielił jej cennej choć ostrej lekcji życia. Dość dosadnie przedstawił jej świat i realia z jakimi przyszło im się zmagać, a to na swój sposób zahartowało jej miękkie i dziecięce serduszko. Różowe okulary spadły jej z nosa i chyba po raz pierwszy na dobre spojrzała na świat w jego prawdziwych, okrutnych barwach.
To obudziło w niej tlącą się dotychczas porywczość i impulsywność. Gorący temperament tak charakterystyczny dla jej rodziny zaczynał powoli wrzeć pod jej skórą i Morrigan nie miała innego wyjścia poza odnalezieniem sposobu jak dać temu upust bez niepotrzebnego wszczynania problemów. Czytanie, pisanie czy nawet brzdąkanie na harfie nie dawało jej tej satysfakcji, aż... nauka strzelania z łuku okazała się strzałem w prosto sedno.


153 - 157

Zaledwie rok po śmierci matki, takim strzałem ugodził ją jej własny ojciec. Nie był to w prawdzie cios fizyczny, ale bolał tak samo bardzo jeśli nawet nie bardziej. W rodzie Baratheonów, u boku Olyvera pojawiła się nowa kobieta, nowa Lady Krańca Burzy i tym samym jej macocha. Jak się później okazało, niewiele starsza od Morrigan - zaledwie siedem lat. Czyż nie było to ironią losu, że wszystkie pechowe wydarzenia obracały się w obrębie tejże właśnie cyfry? Zaraz po weselu, córka lorda oddaliła się od obojga małżonków na bezpieczny według siebie dystans. Jej relacja z ojcem uległa pewnemu pogorszeniu, Meredith początkowo wcale nie zdawała się godna zaufania Morrigan i ta traktowała ją dość chłodno, unikając wszelkiego kontaktu. Najgorsze w tym wszystkim było to, że wyglądała na dobrą i ciepłą osobę. To doszczętnie doprowadzało Mor do szału, bo jak można pałać złością do kogoś takiego?
Minęło kilka księżyców, a może nawet rok gdy mury Morrigan postawione przeciwko Merry całkiem runęły w dół. Nigdy nie przyznała się do tego na głos, lecz dobrze było raz jeszcze mieć w swoim życiu matczyną figurę nawet jeśli nie łączyły ich więzy krwi. Wsparcie i towarzystwo jakim się wzajemnie obdarzyły niewątpliwie pomogło im obu, a zdrada i rozczarowanie jakie początkowo odczuwała córka lorda stopniowo zmalało do minimum, choć nigdy na dobre nie zniknęło.
Mimo poprawionych relacji, jeszcze przez długi czas Morrigan dusiła w sobie obawy, że nowa żona na dobre skradnie jej ojca i tak jak inne macochy będzie dążyła do odsunięcia jej na dalszy plan. Nie będąc już taka młoda i głupiutka, Mor zdawała sobie sprawę jak ważny był dla jej ojca męski potomek i wizja rodzeństwa zaczęła ją przerażać jeszcze bardziej niż zwykle. Było tak przynajmniej do momentu, w którym Olyver oznajmił im obu, że wybiera się na wojnę do Dorne.
Strach, tym razem o zupełnie innym podłożu, raz jeszcze zapanował jej dniami i nocami, skutecznie spędzając sen z powiek i pozbawiając apetytu w ciągu dnia. Znając swego ojca przez tyle lat wiedziała, że od tej decyzji nie było już powrotu, bez względu na to jak często słyszała Meredith próbującą nakłonić go do przemyślenia tego jeszcze raz. W akcie desperacji sama podjęła się tego samego i próbowała namówić ojca do pozostania w domu, ale mogły go błagać na kolanach przez całe 28 dni księżyca, a on nadal im nie ustąpił.


158 - 164

Minęło kilka księżyców od czasu, gdy Morrigan i Meredith wróciły z Królewskiej Przystani, gdzie obie pożegnały się z Olyverem przed jego wyprawą na południe. Brzuch jej macochy był na tyle wielki, że Mor zaczęła się obawiać, że jeśli urośnie jeszcze trochę to wkrótce pęknie. Jednak zanim to się stało na świecie pojawił się jej przyrodni brat, Thomas Baratheon. Nieposkromiona radość wypełniła po brzegi całą Jelenią twierdzę, oto narodził się wyczekiwany dziedzic! Morrigan jako dumna siostra rozdawała uśmiechy na prawo i lewo, ale pod przykrywką promiennego uśmiechu jej żołądek zwijał się z nerwów w skomplikowane supły.
Trzynastoletnia dziewczynka nie wiedziała czego należało się teraz spodziewać, a obawa przed odsunięciem jej na dalszy plan przysłoniła chwilowo jej obiektywne spojrzenie. Jako jedynaczka nigdy nie musiała martwić się o podział uwagi między resztę rodzeństwa i chyba to było jej największym problemem. Nie łudziła się bowiem wizja władzy, gdyż od najmłodszych lat wpajano jej do głowy, że kobiety zwyczajnie się do tego nie nadawały. Pielęgnowana próżność Morrigan obudziła w niej zazdrość, a strach przed nieznanym tylko ją potęgował. Jej chłodne i opryskliwe zachowanie prędko dało o sobie znać na przestrzeni kilku kolejnych miesięcy. Lecz im Thomas stawał się większy, tym rosła sympatia jego przyrodniej siostry. Posiadanie rodzeństwa wcale nie było takie okropne i tragiczne jak się tego spodziewała, a Meredith jako samotna matka bez wsparcia męża spisywała się całkiem dobrze w swoich obowiązkach, uspokajając tym samym obawy Morrigan.
Jednak upływały kolejne księżyce i lata, a ojciec nadal nie wracał z wojny. Z nadejściem każdej nowej wiadomości córka lorda miała nadzieje, że niosła ona wieści o powrocie Olyvera. Mimo najszczerszych pragnień nic takiego nie miało nigdy miejsca. Z każdą kolejną rozczarowującą notką, Mor wykazywała coraz mniej cierpliwości i wyrozumiałości, aż w końcu nadchodzące wiadomości całkiem przestały ją interesować. Wszystko to czego dowiedziała się z przelotnych rozmów służby w zupełności jej wystarczało. Wychodziła bowiem z założenia, że jeśli wydarzy się coś naprawdę istotnego Meredith zadba by ją o tym poinformowano. Kolejny rok zbliżał się ku końcowi, gdy nad Końcem Burzy zebrały się ciemne chmury.
Jej ojciec i lord poległ w walce.


165

Na początku był gniew i słone łzy, krzyki i błagania do Siedmiu. Gdy to przeminęło nie niosąc ze sobą żadnych rezultatów, pozostał tylko smutek, chłód i pustka. Mijające dni zlewały się w jedną, szarą rzeczywistość pozbawioną ostrości, która przypominała nic innego jak tylko senne koszmary. A nawet te przestały odwiedzać sny Morrigan. Częściej niż rzadziej zaczęła miewać problemy ze snem, a jej zachowanie przypominało to po śmierci jej matki. Jednak nie pozwoliła sobie na kompletny rozpad, wspominając pouczające słowa ojca sprzed kilkunastu lat. Dając sobie czas na żałobę i zasklepienie ran, wkrótce porzuciła czerń ubrań i powróciła do wydawać by się mogło, normalnego życia. Aczkolwiek nic nie było dłużej normalne.
Besos misiaczki.


Ciekawostki

> Choć dziewczyna jest inteligentna i nie brakuje jej oleju w głowie to jest dość próżna. Uwielbia komplementy i pochwały, nawet jeśli te nie są ani trochę szczere czy prawdziwe. Uwielbia przebywać w centrum zainteresowania i wiecznie szuka uznania oraz uwagi.

> Rzucane wyzwania są dla niej niczym tlen. Najczęściej nie potrafi sobie odmówić konkurowania z kimś w czymś i nawet jeśli otwarcie nie godzi się na przyjęcie wyzwania, to zawsze znajdzie sposób by dopiąć swego okrężną drogą.

> Może za taką nie uchodzić, ale wciąż ma dziecięce serce ze złota. Los kilkukrotnie skopał jej dupkę i nauczył jak być silną i niewzruszoną, ale za bliskimi skoczy w ogień jeśli zajdzie tego potrzeba.

> Za sprawą wątłego zdrowia Olyvera, sama Morrigan nie należy do osób o końskim zdrowiu i sile olbrzyma. Co prawda nie oznacza to, że nieustannie choruje, lecz okazjonalnie skarży się na bóle głowy czy przeziębienie.

> Po śmierci ojca zaczęła miewać sporadyczne problemy ze snem. Objawia się to głównie przez kłopot z zaśnięciem o normalnej porze lub bardzo wczesne godziny wstawania, z reguły gdy na zewnątrz wciąż jeszcze ciemno.


Powrót do góry Go down
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Morrigan Baratheon Empty
Temat: Re: Morrigan Baratheon   Morrigan Baratheon EmptyWto 21 Sty - 21:15




AKCEPTACJA
Never forget what you are, for surely the world will not. Make it your strength. Then it can never be your weakness. Armour yourself in it, and it will never be used to hurt you.



Chociaż los nie potraktował Cię łaskawie, najpierw płcią, a później zawirowaniami rodzinnymi, wywodzisz się ze szlacheckiego rody, a świetlana przyszłość stoi przed Tobą otworem. Obyś odpowiednio wykorzystała tę szansę.

Przyznawane atuty to:
Ziemie Burzy: Gniew burzy
Szlachcic
Hazardzista
Odważny


Prócz puli punktów otrzymujesz również pierścień z ametystem po matce, który daje Ci +5 do rzutu na siłę woli, gdy go nosisz. Oprócz tego otrzymujesz również broszę swojego ojca, przedstawiającą jelenie rogi, która daje +5 do rzutu na charyzmę, gdy ją nosisz.

Powrót do góry Go down
 
Morrigan Baratheon
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Ziemie Burzy-
Skocz do: