Share
 

 Kapliczka

Go down 
AutorWiadomość
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Kapliczka Empty
Temat: Kapliczka   Kapliczka EmptyWto 28 Lip - 5:42



Kapliczka

Chociaż Dornijczycy znacznie różnią się od swoich sąsiadów z Północy, są oni ludźmi wierzącymi. Ich kultura może odbiegać od norm panujących w północnych regionach kontynentu, nie oznacza to jednak, że nikt z ludzi Południa nie pragnie się nigdy pomodlić o przychylność Siedmiu. Mała kapliczka schowana w wąskiej uliczce Słonecznej Włóczni jest idealnym miejscem na spokojną i cichą modlitwę, lub rozmowę, która nie powinna zostać przed nikogo podsłuchana.
Powrót do góry Go down
Lancel Lannister
Lancel Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : rycerz, złoty lew, dziedzic Casterly Rock
Miejsce przebywania : Casterly Rock
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t585-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t629-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t980-and-mine-are-long-and-sharp#5623

Kapliczka Empty
Temat: Re: Kapliczka   Kapliczka EmptyWto 4 Sie - 12:59

4 x, wieczór

Opuściwszy stary pałac i wychodząc na ulice miasta znów poczuł zapach orientalnych przypraw unoszący się od tutejszego targu, znów dostrzegł barwne tkaniny i piękne, odważnie odziane niewiasty, znów chłonął wzrokiem krajobraz, upstrzony roślinami, jakie w jego stronach zdać się musiały egzotycznymi. Złote włosy i spieczona słońcem skóra nie mogły sprawić, by wtopiłby się w tłum, ale czynił to odzieniem - jego było wielce niepraktyczne w tutejszym klimacie, szyte w Dorne spodnie i podobny kaftan pozwalały mu lepiej znosić tutejsze warunki. Mówiono mu, że te kaftany nakładało się na nagi tors - na ten krok jednak się nie zdecydował, nazbyt przywiązany do własnych tradycji i zbyt krótko przebywający na obcej ziemi, by przyjąć podobną rzecz za naturalną. Pod kaftanem miał lekką dornijską koszulę, pod nią - skryty medalion lwa, z którym również postanowił się nadto nie afiszować. Wiedział, ile gniewu było w ludziach po wojnie - widział go w oczach mieszkańców Lannisportu do dzisiaj, gdy na horyzoncie pojawiały się statki, których chorągwie nie były oznaczone. Najczęściej kupieckie - ale lęk pozostawał żywy. Ze starych pamiątek pozostał mu rycerski pas i miecz, który był doń przytroczony; z oznaką swego statusu nie zwykł się rozstawać nigdy.
Nie wiedział, którą drogą mógł trafić do kapliczki wskazanej przez księżniczkę, ale kilku przypadkiem napotkanych uczynnych wędrowców wskazało mu drogę. Nie zwlekał z wyruszeniem, przypuszczał, że w drodze mógł zbłądzić, a nie wypadało damie kazać na siebie czekać - zresztą, spacery po Słonecznej Włóczni sprawiały mu przyjemność, bo Lancel z ciekawością odkrywcy zwiedzał nowy poznany świat. Dotąd znał go tylko z ksiąg i opowieści - czymś niezwykłym było móc ujrzeć go na własne oczy i móc osobiście docenić jego piękno. W zasadzie starał się przy tym nie ściągać nadmiernej uwagi - nie znał tutejszych zwyczajów, nie znał tutejszego ludu. I nie przybył tutaj na próbę sił, a po to, by pozwolić załodze odpocząć w drodze przed trudniejszą przeprawą.
Nie zastanawiał się nigdy nad religią w Dorne. Skromność kobiet, która pojawiły się w Królewskiej Przystani, zdawała się być daleka od tej, którą wyznawał Baelor - co podsuwało mu, że Siedmiu nigdy nie cieszyło się tutaj nadmierną popularnością. Spodziewał się wpływów czerwonych kapłanów, którzy od pamiętnego spotkania w lesie budzili w nim większy szacunek - szacunek mieszany z niepokojem - niż wcześniej. Może jego podejrzenia nie były dalekie od prawdy, bo kapliczka zdawała się wcale nie gromadzić tej nocy tłumów. Jednym okiem tylko zajrzał do środka, nie odnajdując nikogo skrytego w blasku świec ozdabiających posągi Siedmiu - zatrzymał się przed wejście, wsparty plecami o pobliski mur, oczekując swojej towarzyszki.
- Pani - zwrócił się do istoty, która wnet wyłoniła się z pobliskiego mroku, wiotkość jej kroku dorównywała temu, który dostrzegł na sali treningowej. - Pozwoliłem sobie odczekać z własną modlitwą na ciebie, przed którym z posągów składamy tej nocy kwiaty? - Zapewne przed żadnym, ale każde z bóstw symbolizowało coś innego - nie wiedział, który z patronem najczulej obejmuje tę część Słonecznej Włóczni, którą miał dziś ujrzeć.
Powrót do góry Go down
Amaya Martell
Amaya Martell
Wiek postaci : 24
Stanowisko : Księżniczka Dorne
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1147-amaya-martell#8806https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1154-amaya-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1196-all-you-restless#9529https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1199-korespodencja-amayi-martell#9597

Kapliczka Empty
Temat: Re: Kapliczka   Kapliczka EmptyWto 4 Sie - 14:02

Wychowanie pod skrzydłami Zahiry stanowiło idealne przeszkolenie w kwestii wymykania się z pałacu i samotnych wędrówek. Nie była już małą dziewczynką, by straż upierała się dotrzymywać jej kroku gdziekolwiek się pojawiała, choć zrezygnowanie z takowej ochrony całkowicie również wydawało się być nierozsądnym pomysłem. Niemniej jednak na ulicach Słonecznej Włóczni, w czasach tak niespokojnych i dziwacznych dlań samej, nietrudno było o człowieka lojalnego i oddanego sprawie Martellów. Dwórki czy służki faktycznie mogły zdawać się zdziwione nieobecnością księżniczki w pałacowych komnatach po nadejściu zmierzchu, ale tym Amaya przejmowała się akurat najmniej, szczędząc sobie tłumaczeń przed kobietą, która zmieniała jej treningowy strój na czarną, przewiewną suknię, pozbawioną barwnych, jasnych kolorów, w które zwykła odziewać się księżniczka, a które zdecydowanie przyciągały wzrok, nawet wśród feerii barw dornijskich ulic, słynących z intensywnego życia, nawet nocą. Fala ciemnych włosów spłynęła gładko po miedzianych plecach, kiedy służka rozplotła warkocz i wypięła ozdoby z czarnych pasm Martellówny. Jedynie złoty naszyjnik błyszczał misternie między obojczykami.
Wtopienie się w tłum w takowych okolicznościach nie należało do zadań niewykonalnych, tym bardziej, jeśli spędziło się długie lata na snuciu się po włościach Słonecznej Włóczni, niekoniecznie związanych z pałacowym życiem i zachowaniem odpowiednim dla książęcej rodziny.
Stąpając po rozgrzanym bruku miejskich uliczek nie oglądała się za siebie, a na pełnych ustach błąkał się nieodgadniony uśmiech, skropiony pewnością siebie i chęcią przygody, której pobudek sama nie była w stanie zrozumieć, zbyt zajęta w ostatnim czasie żalem, rozmyślaniem nad losami Dorne i potrzebą wendety, która mimo upływu dni nie słabła. Może w czasie tak nieprzychylnym jej samej, brakować zaczęło jej odrobiny rozrywki, do której nawykła przez wszystkie lata pałacowej beztroski?
Kapliczka nie była miejscem często przez nań samą odwiedzanym. Prawdę mówiąc, kwestia wiary pozostawała dla księżniczki sprawą drugorzędną, w przeciwieństwie do jej brata, który, wydawać by się mogło, stracił rozum dla oświecenia Siedmiu. Amaya nie mogła wierzyć, że wszystko to, czego dopuszczał się Mors było dyktowane pobożnością. Prędzej szaleństwo płynące w jego skażonej valyrią krwi szeptało do ucha Martella absurdy, w całej swej krasie sprzeczne z dziedzictwem Dornijczyków.
– Wybacz, że musiałeś na mnie czekać, panie – rzuciła w ramach powitania, pozwalając sobie na krótki, życzliwy uśmiech w wykonaniu uniesionego kącika ust, nim nie zlustrowała powolnym, bezpardonowym spojrzeniem swego towarzysza wieczoru. Miękkim krokiem zniwelowała dzielący ich dystans, by przenieść wreszcie wzrok na pokryte blaskiem płynącym od świec posągi Siedmiu – Jakie jest twe życzenie, sir? Kto winien pobłogosławić nasz wieczór? – rzuciła, z nutą rozbawienia w głosie, która zdradzała, iż podejście księżniczki do wiary dalekie jest od wyobrażeń smoczego króla o pobożnych, oddanych wierze kobietach.
Powrót do góry Go down
Lancel Lannister
Lancel Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : rycerz, złoty lew, dziedzic Casterly Rock
Miejsce przebywania : Casterly Rock
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t585-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t629-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t980-and-mine-are-long-and-sharp#5623

Kapliczka Empty
Temat: Re: Kapliczka   Kapliczka EmptySro 5 Sie - 0:59

Wyglądała inaczej - w skromniejszym stroju, bez fikuśnych ozdób, z włosami jedwabiem opadającymi na ramiona, niesplecionymi we wcześniejsze warkocze, inaczej, a jednak coś może w jej profilu, może postawie, a może kroku, wciąż wskazywało na wysokie urodzenie. Duma: oczywista i charakterystyczna, w innych rejonach świata nie robiąca na nim właściwie większego wrażenia - być może dlatego, że wszystko, co widział tutaj, zdawało się obce i inne, a być może w dornijskim ludzie rzeczywiście więcej było niezłomności niżeli w pozostałych. Skinął głową na powitanie, tym samym niedbale zbywając zbędne przeprosiny. Dopiero na jej słowa spojrzał wgłąb septu raz jeszcze, a kącik jego ust drgnął lekko wyżej, odbiła piłeczkę, nie zamierzał uciekać przed wyzwaniem, które sam ropoczął.
- Moglibyśmy poprosić Ojca o przebaczenie, by nie osądzał nas zbyt szybko za tę niesforną eskapadę wgłąb nocnego miasta. Wina nasza bezsprzeczna, lecz działamy przecież w dobrej wierze - stwierdził, zatrzymując wzrok na mężczyźnie trzymającym wagę, jego oblicze nie różniło się niczym od twarzy, które widywał na posągach w swoich stronach. Wychował się w cieniu tych figur, przed nimi składał rycerskie śluby, ale po prawdzie ich imiona i wizerunki niewiele dla niego znaczyły. Miał im za złe, że milczeli. - Ale... - przerwał, wahając się tylko przez moment. - Czyż nie jest to pierwsze spotkanie dwóch zwaśnionych ludów po trwającej wojnie? - Celowo nie nazwał jej Podbojem, spodziewał się, że tutejsi mają na tę nazwę swój własny pogląd. Była w tych słowach krztyna ironii, nikłe zaangażowanie wojsk Lannisterów pozostawało obiektem kpin pozostałych wielkich rodów - miał jednak potrzebę zaakcentowania w tym momencie czegoś innego. - Niech Matka spojrzy na nas łaskawym okiem, to ona zaprowadza pokój. Niech zadba o ten, który i teraz został nam dany - zdał pobożne życzenie, wciąż z rozbawieniem, choć jego słowa rzeczywiście poważnymi były. Odnalazłszy wzrokiem lico księżniczki, badał jej reakcję. Powinno być w nim pewnie więcej gniewu - jego król poległ wszak właśnie na tych ziemiach. Ale gniewu w nim nie było, Daeron sam prosił się o śmierć, a Lannisterowie zdawali się dawać do zrozumienia, co o tym sądzą, niemrawymi działaniami toczonymi ni mocniej, ni słabiej, od tych, które nie pozwoliły Jego Wysokości obwołać ich zdrajcami. - Ale śpieszmy w drogę, pani, nim Ojciec przejrzy nasze zamiary i, co gorsza, dostrzeże, że jednak nie zwróciliśmy się w jego stronę - stwierdził z powagą, choć z jego głosu niechybnie dało się wyczytać, że i on względem bogów szacunku nie nosił w sercu wiele.
Powrót do góry Go down
Amaya Martell
Amaya Martell
Wiek postaci : 24
Stanowisko : Księżniczka Dorne
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1147-amaya-martell#8806https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1154-amaya-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1196-all-you-restless#9529https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1199-korespodencja-amayi-martell#9597

Kapliczka Empty
Temat: Re: Kapliczka   Kapliczka EmptySro 5 Sie - 11:50

Prawdą było, że nieważne jak księżniczka starałaby się dopasować do pospólstwa, nieważne jak ubogą w ozdoby wybrałaby szatę, pewnych, oczywistych wręcz nawyków, postaw czy drygów, nie sposób było się pozbyć, tym bardziej, że w przeciwieństwie do siostry, rzeczywiście przykładała dużą wagę do odpowiedniej prezencji swojej osoby, począwszy od fantazyjnych strojów, po nienaganne wyczucie taktu, maniery i etykietę. Mimo to, wciąż różniła się znacząco od północnych panien, którym przez myśl nie przyszłoby zachowywać się w taki sposób, jaki czyniła to dornijska księżniczka, a na co idealnym przykładem była jej mała schadzka z Lannisterem przy miejskim punkcie kultu Siedmiu.
– Niesforną eskapadę... – powtórzyła za nim, walcząc z cichym chichotem, który pragnął wydostać się spomiędzy jej warg. W ślad za Lancelem przesunęła spojrzeniem po figurze Ojca, wciąż jednak nie potrafiąc podejść do ów modłów w sposób należyty, z błąkającym się uśmiechem na ustach sprawiając wrażenie niemalże rozbawionej nastolatki, która w istocie wymknęła się z pilnie strzeżonego domu, by móc pozwolić sobie samej na psoty w niebezpiecznym mieście. Czy faktycznie błagali już teraz? O wybaczenie? Pobłażliwość? Mało surowe oko ze strony bogów wobec zbrodni, które mieli popełniać?
Ciemne spojrzenie na nowo spoczęło na mężczyźnie – tym razem tym żywym, z krwi i kości, nie posągu – a po chwili oczy księżniczki zmrużyły się nieco, kiedy kobieta usłyszała słowo wojna, którze rzeczywiście nieco rozjaśniło jej rządny przygód i zabawy umysł, przypominając o tym, co otaczało ich zewsząd. Ledwo zauważalnie skubnęła zębami dolną wargę ust, by ostatecznie przytaknąć podbródkiem na słowa Lannistera i pozwolić samej sobie na cień uśmiechu.
– Martell i Lannister wspólnie przed obliczem Siedmiu, któżby się spodziewał? – mruknęła, z nutą wesołości, nie przejmując się zbytnio dwuznacznym wydźwiękiem, który kojarzyć mógł się jedynie ze ślubami, wyraźnie rozbawiona, ale i zaintrygowana perspektywą wieczoru, jakby samo wyobrażenie jeszcze nie tak dawno było dlań samej absurdem samym w sobie, a teraz faktycznie się ziściło. Na kilka krótkich chwil zawiesiła spojrzenie na kolejnej z figur, przekrzywiając nieco głowę w jedną stronę, jakby chciała dostrzec w posągu Matki choć cień wskazówki, rady – wciąż jednak wzrokiem przesyconym sceptycyzmem i nutą powątpiewania przyglądając się jej kamiennej sylwetce, która – odkąd tylko księżniczka pamiętała – była właśnie tylko tym. Pustym głazem, głuchym na wszystko i wszystkich.
– Niech Siedmiu ma nas w opiece – skwitowała krótko, a kącik ust powędrował do góry, nim księżniczka nie zwróciła się tyłem do bóstw, którym cześć oddawali, a przynajmniej oddać próbowali, by zaraz potem opuścić zadaszenie kaplicy i skierować spojrzenie w stronę Lannistera, z wciąż skrzącymi się iskierkami psotliwości w niemalże czarnych tęczówkach.
– Zatem, skoro pragniesz poznać tutejsze zwyczaje, kulturę i ludność, panie, pozwolę sobie zabrać cię w miejsce, w którym będziesz mógł zobaczyć, jak bardzo dornijskie tawerny różnią się od pubów Królewskiej Przystani. W naszych na pewno mniej jest sczurów i przykrego zapachu – stwierdziła z nieco sarkastycznym uśmiechem, nie będąc w stanie oszczędzić sobie drobnego przytyku w stronę stolicy, kiedy stąpali rozgrzanym brukiem wzdłuż jednej z uliczek miasta – Jeśli natomiast zmorzy nas gwar i hałas panujący wśród ludności, w centrum Włóczni odnajdziemy odrobinę ochłody.
Powrót do góry Go down
Lancel Lannister
Lancel Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : rycerz, złoty lew, dziedzic Casterly Rock
Miejsce przebywania : Casterly Rock
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t585-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t629-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t980-and-mine-are-long-and-sharp#5623

Kapliczka Empty
Temat: Re: Kapliczka   Kapliczka EmptyCzw 6 Sie - 16:28

Księżniczka skryta pod plebejskim strojem nie zadziwiała go ni w połowie tak jak powinna: może dlatego, że księżniczka, która potrafiła trzymać w rękach broń - był przecież tego świadkiem, z włócznią tańczyła w doskonałej harmonii, do tego dorosła wiekiem, zdawała się być w tej roli jednak adekwatniejsza - a na pewno bardziej zaradna - niż najmłodsza siostra Bealora. Spoglądając na Amayę zastanawiał się, czy Rhaella zdoła odnaleźć się w mieście gorącego słońca - czy za parę lat, w przebraniu czy bez, będzie zdolna poruszać się po ulicach z taką pewnością, z jaką czyniła to dzisiaj Amaya.
- I ani jednego smoka w pobliżu... - podjął jej słowa z rozbawieniem, uśmiechem drżącym na jego usta ni mniej, niż na jej, z podobnym rozbawieniem zauważając, że ich przyszłe plany w zasadzie nieco się pokrywają; nieszczególnie tęsknił za swoją królewną, nie był pewien, czy na jego wardze wciąż nie ma śladu po rozcięciu, gdy podczas ich ostatniego spotkania zaczęła ciskać w niego talerzami. I nie tylko. Coś zaiskrzyło w jego spojrzeniu, gdy podjął dwuznaczny wydźwięk słów księżniczki, skinąwszy na jej słowa już tylko głową, odwracając się od siedmiu posągów - po podjęciu kilku kroków tylko na krótko obejrzał się przez ramię, by spojrzeć w lico ojca: porównując go do figury, którą przed paroma tygodniami - na jego oczach i bez jego sprzeciwu - spalił Czerwony Kapłan, przywołując niepokojące wizje, które przemknęły mu przez pamięć kolejny raz. Niepotrzebnie, gdyby cokolwiek przydarzyło się jego ojcu, wieści dotarłyby już do Słonecznej Włóczni.
Znacznie przyjemniej było przecież skupić się na celu podróży - i niecodziennej towarzyszce. Zaśmiał się na jej słowa krótko, znów cicho, dusząc dźwięk w zarodku, podążając za nią rozgrzanymi ulicami miasta. Nawet kiedy słońce zaszło, jego promienie wciąż dusiły nieprzyzwyczajony do podobnych temperatur organizm.
- Marynarze śpiewają romantyczne pieśni, a szynk pachnie tym, czym pobliskie targowisko? - upewnił się, wciąż rozbawiony. Księżniczka pewnie miała rację, w Słonecznej Włóczni musiało być mniej brudu - bo miasto było zwyczajnie mniejsze. Mówił zapewne o przyprawach, niekoniecznie potrafił je nazwać. - Wychowałem się w Królewskiej Przystani. Pozwól, że porównam i bezstronnie spór rozsądzę, choć to, co pamiętam ze stolicy sprzed lat, może się różnić od tego, co można tam zastać dzisiaj. - Ostatni pobyt był zbyt krótki, by odświeżyć pamięć o mieście - jako chłopiec wymykał się niekiedy do uboższych dzielnic. Delegacja Martellów przebywała w Królewskiej Przystani jeszcze krócej niż jego. - Znacznie bardziej ciekawi mnie, jak wasze tawerny mają się do tych, które znam z Lannisportu. Nie widziałaś, pani, nigdy słońca, które zachodzi nad naszymi wodami - jego światło rozprasza się na niebie feerią barw, migocze w kołyszących się falach i rozpływa złotem mieniącym się w równie złotych straganach. - To tam zostawił serce, gdzież słońce zachodziło piękniej - niżeli nad Zachodem właśnie? To tam złote promienie odbijały się w setkach precjozów, którymi handlowano w pobliżu złotych kopalń. Serce zostawił w domu, lecz do nowego miejsca podchodził z otwartym umysłem, chcąc móc czerpać z pustynnej krainy jej piękno. - Ochłody? - podjął, nie do końca rozumiejąc, co mogło się pod tym pojęciem kryć - morze, oaza - w środku miasta? - czy termy - Z radością zakosztuję miejskiego życia - zwłaszcza nocne wiele mówi o mieszkańcach miasta - rzucił, przemykając wzrokiem po mijanych szyldach, szukając spojrzeniem tego odpowiedniego - choć przypuszczał, że tawerna zwróci na siebie uwagę przede wszystkim gwarem.
Powrót do góry Go down
Amaya Martell
Amaya Martell
Wiek postaci : 24
Stanowisko : Księżniczka Dorne
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1147-amaya-martell#8806https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1154-amaya-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1196-all-you-restless#9529https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1199-korespodencja-amayi-martell#9597

Kapliczka Empty
Temat: Re: Kapliczka   Kapliczka EmptyCzw 6 Sie - 16:55

Dornijka po wydarzeniach z koronacji króla Baelora, do własnych myśli nie dopuszczała nie tyle co ochoty, co zgody na powrót w stronę stolicy, mając za idealny przykład swojej niechęci nikogo innego, jak mężczyznę, który wbrew jej woli, został jej przeznaczony. Zaledwie kilkuminutowa rozmowa ze smokiem zdołała utwierdzić ją w podsycanej latami niechęci, a podróż powrotna w rodzinne strony pozwoliła na przywołanie wspomnień, dzięki którym prędko odnalazła osobę swego drogiego narzeczonego w zamglonej retrospekcji, łącząc Aerysa z białowłosym najeźdźcą, który u boku Daerona siał zniszczenie w jej umiłowanym mieście. Jakże bardzo zapragnęła być wtedy tą, która po raz kolejny odważy się na zamach. Nie obchodziło ją to, że mężczyzna bynajmniej władcą nie był. Jego tytuł, zaledwie najmłodszego syna królewskiego namiestnika, nie odebrałby jej satysfakcji z tego złowieszczego czynu. Czyż nie takie było jej przeznaczenie?
– Ma zapach tych, którzy tam rezydują – stwierdziła, chłonąc rozbawienie Lannistera i barwiąc je swym własnym, pozwalając sobie na odrobinę swobody, tak niecodziennej dla niej samej, mimo swobód dornijskich obyczajów, wciąż skrytej za własnym tytułem i książęcym statusem – Bynajmniej nie mam na myśli zapijaczonego pospólstwa – dodała krótko, z cieniem uśmiechu na ustach. Przybytki Dorne różniły się znacząco od tych, którymi szczyciła się Północ. Klientela bywała tak barwna, jak barwne były jej stroje, a zapachy, istotnie przemykały od słodkiej woni dojrzałych owoców, przez gorzkie trunki, egzotyczne, szczypiące w nozdrza przyprawy, aż po mdłe, acz wciąż porywające wonią kadzidła panien spacerujących eterycznie po nocnych uliczkach.
Nie mogła powstrzymać uśmiechu, o dziwo dyktowanego prostą szczerością i zrozumieniem, kiedy Lancel rozpoczął opowiadać o swych rodzinnych stronach, których, istotnie, Amaya nigdy nie miała okazji widzieć. Zachód był dlań samej krainą tak odległą, jak całe Westeros, które Dornijczycy, poza swą ojczyzną, zwali Północą, a sama nazwa tych terenów nie zachęcała zbyt wielu południowców do jakiejkolwiek podróży. Momentami zdawało jej się, że to Essos jest stroną, do której Dorne winno należeć.
– Śmiem stwierdzić, bez jakiejkolwiek znajomości ziem Zachodu, że to, w jaki sposób słońce wita się z horyzontem w twym domu, panie, istotnie nie może równać się ze sposobem, w jaki czyni to w Królewskiej Przystani – stwierdziła, przytakując lekko głową na potwierdzenie swych słów. Nie musiała zbyt wiele się nad tym zastanawiać – stolica zbrzydła w jej oczach na tyle, że po jej oględzinach, doceniłaby nawet surową, mroźną Północ – Jednak to Dorne nazywane jest krainą słońca, czyż nie? – pozwoliła sobie na krótkie przypomnienie, a kącik jej ust znów drgnął ku górze. Słoneczny kolos był wszechobecny na ziemiach Martellów – począwszy od nieboskłonu, którego zdawać by się mogło, nigdy nie opuszczał, po barwy, herb jej rodu, ozdoby na szatach i złotą biżuterię. Nawet ją samą nazywano w dzieciństwie małym słońcem.
– Prawda? Zadziwiające jak wiele, paradoksalnie, noc jest w stanie rozświetlić przed nami – mruknęła, zerkając wpierw na Lannistera, by chwilę później znów zawiesić swój wzrok przed sobą, spacerując wraz z nim wzdłuż uliczek. Gdy mijali najpopularniejszy w południowej stolicy zamtuz, wokół którego unosiła się aura – ciężka, zapachem przypominająca piżmo i kadzidło, w akompaniamencie kobiecych chichotów, odgłosów płynącej gdzieś nieopodal muzyki – księżniczka nie mogła oprzeć się krótkiemu, rozbawionemu spojrzeniu, podsyconego drgający uśmiech, w stronę Lancela. Darowała sobie jednak opis tego punktu ich wycieczki, uważając takowy za zbędny.
Powrót do góry Go down
Lancel Lannister
Lancel Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : rycerz, złoty lew, dziedzic Casterly Rock
Miejsce przebywania : Casterly Rock
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t585-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t629-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t980-and-mine-are-long-and-sharp#5623

Kapliczka Empty
Temat: Re: Kapliczka   Kapliczka EmptyPią 7 Sie - 12:06

Miasto rzeczywiście miało niepowtarzalny urok, inny zapach: czuł go odkąd zszedł ze statku w porcie po raz pierwszy, z ulgą witając stabilny twardy grunt pod nogami, który wreszcie nie kołysał burtą w jedną i drugą stronę, który wreszcie objawiał stabilny, piękny krajobraz, tak inny od nieskończonego falującego morza. Jadł kiedyś na królewskim dworze potrawę przyprawioną smoczą papryką - zdawało mu się, że to te zapachy mieszały się w niepowtarzalnym bukiecie. Lancel miał duszę podróżnika, potrafił odnaleźć piękno i zachłysnąć się krajobrazem wszędzie, od mroźnej północy po rozgrzane słońcem południe - nawet jeśli status i urodzenie miały sprawić, że nigdy nie pozna ni połowy tego, co poznać by chciał.
- W Dorne i pot pachnie kwiatami? - dopytał, może zadziornie, może stawiając wyzwanie, choć rzeczywiście chciał zobaczyć te miejsca - poznać Dorne takim, jakie znali je jego mieszkańcy i takim, jakim znał je z pięknych opowieści o męstwie wielkich rycerzy i nieskalanej odwadze księżniczki Nymerii. - Czy słońce wysusza go, nim zdąży spłynąć po skórze? - Uśmiech nieprzerwanie drgał na jego ustach. - Powinienem uprzedzić moich chłopców, że nie wszędzie ich wpuszczą? - Załoga Lannisterów zaznawała odpoczynku: najpewniej właśnie gdzieś w pobliskich tawernach, zajęci sprośnymi przyśpiewkami i zbyt dużą ilością alkoholu - jak to wśród marynarzy bywało najczęściej i jak to pijane pospólstwo zwykło się zabawiać. Pokręcił głową na krótkie potwierdzenie jej słów:
- Nie może - Nic nie mogło, choć - jeszcze - za życia nie widział wiele, to odkąd nauczył się chodzić i mówić uczono go nade wszystko miłości do ojczyzny, nad którą miał niegdyś wznieść panowanie. Jego usta drgnęły ponownie na jej dalsze słowa. - Wasze słońce jest wielkie i ciężkie - czuję go każdym fragmentem mojego ciała, ciągnie mnie w dół z taką siłą, jakby był to wóz ciągnięty wołami. Staram się trzymać cieni: one przed nim chronią, niewątpliwie gorąc jest tak silny, że czuję, jakbym mógł chwycić jeden z promieni w dłoń... jak uczynił to mój pradziad - Lann Lannister, który w dawnych baśniach skradł złoto słońcu; rozbawienie znów zadrgało na krańcu słowa. - Na wschodnim wybrzeżu zachody nie są tak widoczne, a wschodom urody odbierają wyspy prowadzące na obcy kontynent. - Zamyślił się na krótko, spoglądając w pobliską linię horyzontu. - Byłaś kiedyś w Essos, pani? Zdaje się, że stąd leży tak blisko - na wyciągnięcie ręki.  - A jednak, podróż w odległe krainy pozostawała trudna i niebezpieczna, z problematycznymi Stopniami pomiędzy.
Przeciągnął wzrok w bok, dostrzegając figlarny uśmiech błądzący na twarzy księżniczki, gdy oznakowanie jednoznacznie przywiodło na myśl rozpustny przybytek; dźwięki i słodkie zapachy zdawały się to potwierdzać - żadna z księżniczek ni królewien w stolicy nawet nie przeszłaby obok podobnego miejsca nie odwracając wzroku, odwaga Amayi zaskoczyła go ponownie. - Nie jest to tawerna, pani - pozwolił sobie zauważyć, choć w jego oku coś błysnęło; była w końcu pod przebraniem, a jego niewielu potrafiło tutaj rozpoznać. - Czy i tam nie uraczymy pijanego pospólstwa?
Powrót do góry Go down
Amaya Martell
Amaya Martell
Wiek postaci : 24
Stanowisko : Księżniczka Dorne
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1147-amaya-martell#8806https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1154-amaya-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1196-all-you-restless#9529https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1199-korespodencja-amayi-martell#9597

Kapliczka Empty
Temat: Re: Kapliczka   Kapliczka EmptyPią 7 Sie - 16:38

Nie raz wyobrażała sobie, że i jej będzie dane pływać po wodach, poznawać dalekie krainy, upewniać się, czy słońce wstaje w innych stronach w taki sposób, jak witało ją każdego poranka w sypialnianej komnacie. Zwykle wtedy gdy żegnała statki pod banderą Martellów, czasami nawet pod inną z podległych im rodów Południa, zastanawiała się, czy w sercach podróżników drży strach, czy jest to może tylko i wyłącznie dziecięca ekscytacja. Jednak do tej pory najdłuższa z podróży, jakie miała okazje przebyć, dotyczyła wspomnień wątpliwie radosnych, bardziej zakrawających o koszmar, który księżniczka pragnęła wyrzucić ze swej pamięci. Może gdyby kataklizm, który pogrążył ją doszczętnie, nie byłby tak ściśle związany z Królewską Przystanią, faktycznie odnalazłaby w dalekich stronach odrobinę przyjemności związaną z krajobrazem czy kulturą tamtejszych mieszkańców.
– Tylko ten należący do rdzennych Dornijczyków. I owszem, ze słońcem nawet ten kwiecisty nie ma szans – stwierdziła, wyraźnie rozbawiona jego pytaniem, które na myśl przywodziło jej rozważania małego chłopca. Lancel w prawdzie momentami właśnie tak dla niej wyglądał – jak złoty młodzieniec, pragnący poznać wszystko czym charakteryzowała się południowa kraina, nie zważając na niebezpieczeństwa czy przeciwności losu. Obserwowanie, jak zieleń tęczówek chłonie każdy, nawet najmniejszy skrawek jej ziemi, która dlań była tak naturalna, jak promienisty kolos na niebie, dla niego stanowiła egzotykę samą w sobie – zakrawało o zwyczajną rozrywkę, na którą nie sposób było nie unieść kącików ust, obserwując, jak Lannister adoruje spojrzeniem wszystko, co mijali na swej drodze.
– Niech przekonują się na własnej skórze. Skoro byli tak dzielni, by porywać się na podróż w te rejony, czymże będą przybytki dornijskiego miasta? – rzuciła luźno, unosząc nieznacznie brew ku górze, nie mając bynajmniej zamiaru, mimo wszystko, dawać Lancelowi werbalnego kodeksu, który określałby pożądane zachowania w Dorne. Zjawienie się obcokrajowców i dla jej ludu stanowiło zapewne źródło zainteresowania, nie zamierzała ich tego pozbawiać, ostrzegając lannisterskich żołnierzy przed niewiadomą czy zwyczajnym zatrzaśnięciem drzwi przed nosem.
Krocząc ramię w ramię z mężczyzną, nie potrafiła nie unieść brwi ku górze, w pytającym, ale poniekąd i wyzywającym geście, gdy wspomniał legendarną postać Lwów związaną z promieniami słońca. Bez zbędnych słów pozwoliła mu jednak kontynuować, do momentu, gdy nie zapytał o Essos, na co księżniczka z cichym sykiem wciągnęła powietrze, zamilkła na moment, i odezwała się dopiero po dłuższej chwili.
– Niestety nie było mi to dane. Tyle razy jednak żegnałam statki wypływające w stronę odległej krainy, że towarzyszy mi dziwaczne uczucie, jakbym faktycznie była związana z tym kontynentem – mruknęła, ledwo zauważalnie marszcząc brwi, gdy jej myśli nawiedziły wspomnienia i frasunek z nimi związany – Czasami jednak zastanawiam się, czy to właśnie nie do Essos winno należeć Dorne – dorzuciła. Czy nie łatwiej byłoby, gdyby Południe stanowiło po prostu kolejne, jedno z wolnych miast, wyzwalając się od smoczego uzurpatora, który bezustannie rościł sobie prawo do ich ziem, bez zwyczajnej podstawy ku temu?
Swobodne podejście do publicznych przybytków stanowiło kolejny aspekt dziwnego dla pozostałych mieszkańców Westeros, frywolnego sposobu bycia Dorniczyków. Lecz nawet na ziemiach tak wyzwolonych, jej jako księżniczce, istotnie nie wypadało szwendać się nieopodal zamtuzu. Znała jednak tutejsze uliczki tak dobrze, że stawianie kroków nieopodal dornijskiego burdelu stanowiło dla niej powód bardziej do rozbawienia, niźli niepokoju.
– Nie powinnam być zaskoczona, że to właśnie tam pragną udać się twe kroki, rycerzu, nieważne w jak dyplomatyczne słowa i wymówki ubierasz swe pragnienia – stwierdziła z wyraźnym rozbawieniem, chwilę później wypuszczając z ust krótki śmiech, dostrzegłszy wyraz twarzy Lannistera – Mimo to, bynajmniej to nie w to miejsce pragnę cię zabrać. – postanowiła, wciąż z błąkającym się uśmiechem na ustach, przechodząc dalej, krocząc uliczką między następnymi rzędami lokali i budynków. Choć południowe kobiety były niebywale fantazyjne i potrafiły zaprzeć dech w piersiach niejednemu mężczyźnie, nie porównywała towarzystwa nawet tuzina takowych panien, w akompaniamencie ich umiejętności, uroczych słów i działań, do swego własnego, nawet gdyby pozwalała Lannisterowi jedynie doświadczać swego wyniosłego spojrzenia. Takowe jednak schowała w swym wnętrzu, pozwalając sobie samej na swobody i spontaniczność tegoż wieczora, docierając wreszcie ze swym gościem do drzwi piaskowej gospody. Mężczyźnie stojącemu przy wejściu, strażnikowi w dornijskim odzieniu, posłała krótkie, porozumiewawcze spojrzenie, być może odnajdując w jego twarzy twarz tego, z którą spotykała się nie raz, wymykając z pałacu wielokrotnie.
Powrót do góry Go down
Lancel Lannister
Lancel Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : rycerz, złoty lew, dziedzic Casterly Rock
Miejsce przebywania : Casterly Rock
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t585-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t629-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t980-and-mine-are-long-and-sharp#5623

Kapliczka Empty
Temat: Re: Kapliczka   Kapliczka EmptyWto 18 Sie - 14:50

Pot Dornijczyków pachniał kwieciem tak samo, jak Tyrellów różą - piękne owiać możnych pięknymi legendami, które pomogą wystawić im posągi za życia - oczywiście, że żartował, doskonale wiedział, że było inaczej, może i po raz pierwszy w życiu był tak daleko poza domem, ale znał smak drogi i wiedział, jak żyją żołnierze, jak żyją marynarze. Lannisport był trzecim największym portem Siedmiu Królestw, spodziewał się, że w mniejszym mieście rzeczywiście mniej nieco mniej śmierdziało - ale to nie miało znaczenia, przez całą drogę w jego nozdrzach świszczał nade wszystko drażniący zapach smoczej papryki i innych przypraw, których nazw nie był w stanie rozpoznać. Potrafił docenić czar orientu, z którym się tutaj spotykał - tak jak potrafił docenić miłość, z jaką księżniczka opowiadała o swoich ziemiach i swoich włościach, nadpisując im te wszystkie piękne cechy. Lancel rzeczywiście nie dbał o bezpieczeństwo, przekonany, że niewiele mu tutaj groziło - odkąd cel jego podróży przeniósł się z Dymiącego Morza na Stopnie, wydawało się, że najgorsze niebezpieczeństwa były już właściwie za nim. Naprzeciw czających się tam potworów - pustynne skorpiony nie wydawały się aż tak niebezpieczne - ale wciąż piękne i warte poznania. Maester zawsze mawiał, że podróże uczą - jeszcze nie rozumiał, dlaczego.
Jego usta drgnęły w rozbawieniu, gdy Amaya rzuciła jego ludziom wyzwanie - najemnicza załoga wydawała się dość doświadczona, by być w stanie odnaleźć skrawek wolnego miejsca w nadmorskiej tawernie - a może i zapachem nie będą wale aż tak odstawać od reszty - darował sobie jednak ten komentarz, pozwalając Dornijce dalej snuć swoją baśń.
Zlustrował ją spojrzeniem, gdy odpowiedziała na jego słowa - z równie dużym sentymentem mówiąc o odległej krainie, czytając jednak między wersami jej wypowiedzi to, co wydawało mu się najważniejsze.
- W Essos Słoneczna Włócznia byłaby wolna - podjął, poszukując jej spojrzenia. - Jak pozostałe miasta - Czy były wolne naprawdę, czy stanowiły ligę powiązanych ze sobą miejscowości, trwających w ekonomicznej zależności, która tak naprawdę pętała ich równie mocno jak zwierzchnia władza królewska? Nie wiedział. Ale miał się wkrótce dowiedzieć, zmierzając do jednego z nich - z tym samym rozmarzeniem w oczach, które potrafił dostrzec u Amayi. - Wiele z nich wciąż niesie spuściznę Valyrii, książę pewnie podzieliłby twój pogląd - Przelotnie znów na nią spojrzał, badawczo przyglądając się rysom twarzy, szukając reakcji, trudno było przeoczyć fioletową barwę jego oczu - zdawało mu się, że raczej niecodzienną w tych stronach tak samo, jak w jego.
Brak skrępowania na licu księżniczki nieco go ośmielił - na tyle, by na jej słowa zareagować wciąż rosnącym rozbawieniem; jej pozycja nie była tym, co budziłoby jego trwogę - sam był wszak dziedzicem Skały - ale wciąż była niewiastą.
- Wpierw podstępnie wabisz mnie w to miejsce, potem ganisz za ucieczkę wzroku? Nie jest to sprawiedliwe - ale i nikt nie uprzedzał, że ta gra taką będzie - stwierdził lekko, nie opuszczając brody w dół; w ślad za nią minął w końcu próg karczmy, rozglądając się po jej kątach i nie omijając wzrokiem spojrzenia, które Amaya wymieniła ze strażnikiem - dostrzegając pośród gwaru te subtelne gesty. Szynkarce oddał parę monet, zawahawszy się, nim podał nazwę trunku.
- Wina? - Bardziej zapytał, niż stwierdził, podążając wzrokiem za córą Martellów - miała okazać mu obyczaje, dotąd nie spostrzegł innych trunków niż te, którymi i na północ stąd raczono się najczęściej. Skierował się ku jednemu z bocznych stolików, skinąwszy głową na swoją towarzyszkę, zacieniony stolik zdawał się odpowiednio dyskretny, by nie rzucać się w oczy pijanej gawiedzi. - Bywasz tu częściej, pani - podjął, poruszając kwestię dostrzeżonej subtelności. - Czy księżniczce wypada nawiedzać gospodę prostego ludu?

percepcja 75 na dostrzeżenie wymiany spojrzeń

poszliśmy tutaj
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Kapliczka Empty
Temat: Re: Kapliczka   Kapliczka Empty

Powrót do góry Go down
 
Kapliczka
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Miasto-
Skocz do: