Share
 

 Ból istnienia, ból trwania i ból samotności...

Go down 
AutorWiadomość
Desmer Redwyne
Desmer Redwyne
Wiek postaci : ok.45
Stanowisko : Lord Arbor
Miejsce przebywania : Arbor
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t699-desmer-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t715-desmer-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t719-desmer-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t722-korespondencja-desmera-redwyne

Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... Empty
Temat: Ból istnienia, ból trwania i ból samotności...   Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... EmptyPią 3 Sty - 1:53


6 VIII 162
Arbor
Desmer Redwyne, Sivena Redwyne



Zmierzchało. Czerwone słońce gasło powoli w morskich falach zachodu, a przyjemnie chłodna bryza niosła się wgłąb lądu i pomiędzy mogiły jego przodków. Usypane z żyznej Arborskiej ziemi i porośnięte wiecznie zieloną trawą i winoroślami grobowce mieniły się w odległym, sennym blasku. Na tej ziemi od wieków ojcowie pouczali synów, dzieląc się dobrymi radami przekazywanymi z pokolenia na pokolenie. A On? On tutaj głównie płakał.
Desmer Redwyne złożył kolejną czerwoną różę na mogile swojej ukochanej Pani Żony i podniósł się z kolan przecierając oczy. Była dla niego wszystkim, przez chwilę... by potem stać się bólem na wieczność, raną, której nie zabliźni czas... Pustką, której nie wypełni już nic... Bo On na to nie pozwoli, nic nie zajmie jej miejsca i nie ukoi bólu, jak stał się jedyną pamiątką bo Ukochanej. Położył dłoń w aksamitnej rękawicy na szyi, sprawdzając, czy pierścień wciąż tam jest. Był.
Chłód złota na piersi koił mu nerwy i pozwalał odetchnąć po całym dniu krycia się za maską "lorda", przypominał, że jest wciąż tym samym człowiekiem co tam, w pałacu jej ojca.
- Byłaś piękna, Liss... - uśmiechnął się do wspomnień, a one odpowiedziały podobnie. - Wciąż jesteś... A ja? - Miał wszystko poza tym, czego pragnął, a świadomość ta nie pozwalała mu ruszyć dalej. Westchnął, opuszczając głowę.
- Wiem, że rozmawialiśmy o tym już setki razy, Liss... - zaczął się usprawiedliwiać, jak wiele razy wcześniej. - Wiem, że chciałabyś bym zapomniał, ruszył dalej i żył... Więc żyję...
Desmer opadł bezsilnie na kolana i ukrył twarz w bogatym aksamicie.
- Ale zapomnieć nie mogę, Perełko... - kolejny podmuch rozwiał poły jego płaszcza ze złotogłowiu i porwał go gdzieś hen. Desmer nawet za nim nie spojrzał.
- Tęsknię za Tobą, Melisso... - wyszeptał.
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... Empty
Temat: Re: Ból istnienia, ból trwania i ból samotności...   Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... EmptyPią 3 Sty - 14:02

Przygotowania do wyjazdu zajmowały znaczną część jej dnia. Musiała zadbać nie tylko o spakowanie swoich rzeczy w liczne kufry, ale także zadbać o garderobę odpowiednią dla jej nowej pozycji na dworze królewskim.  Przymiarki i poprawki wydawały się nie mieć końca, a czas spędzony u szwaczek był bardziej męczący niż gdyby przepłynęła cieśninę dzielącą wyspę od kontynentu. Dodatkowo zgiełk panujący wokół niej sprawiał, że pod koniec dnia potrzebowała wyciszenia. A znała tylko jedno miejsce, w którym mogła je na pewno znaleźć. W ostatnim czasie coraz częściej udawała się na grób matki świadoma, że już niedługo nie będzie miała takiej sposobności. Myśląc o niej jedną ręką złapała za wisiorek, który wisiał na jej szyi od kiedy sięgała pamięcią. Złoty naszyjnik z niewielką zawieszką w kształcie krakenem był jedną z niewielu pamiątek po jej matce. Nawet nigdy nie dowiedziała się czy ma on jakieś specjalne znaczenie czy był jedynie jedną z ulubionych błyskotek Melissy. Miała tyle pytań, na które miała nigdy nie poznać odpowiedzi.
Kiedy prawie znalazła się już na miejscu uświadomiła sobie, że nie jest sama. Przed grobem matki klęczał jej ojciec. Sivena chyba nigdy nie widziała go w takim stanie, tak bezradnego, tak złamanego. Łzy stanęły jej w oczach, a niewielki wianuszek z różowych goździków zebranych po drodze wypadł jej z ręki. Stała jak skamieniała kilka kroków od celu jej wyprawy, niepewna czy postąpić te kilka ostatnim metrów czy może lepiej zawrócić i przyjść w innym czasie. Dlatego Siv jedynie stała kiedy pierwsza łza spłynęła jej po policzku, a wiatr szarpał jej rozpuszczonymi włosami zasłaniając jej widok na cały świat.
Powrót do góry Go down
Desmer Redwyne
Desmer Redwyne
Wiek postaci : ok.45
Stanowisko : Lord Arbor
Miejsce przebywania : Arbor
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t699-desmer-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t715-desmer-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t719-desmer-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t722-korespondencja-desmera-redwyne

Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... Empty
Temat: Re: Ból istnienia, ból trwania i ból samotności...   Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... EmptyWto 7 Sty - 2:50

Szum wiatru ukrył kroki jej stóp, włosy skryły łzę, a jej Pan Ojciec trwał jeszcze chwilę w milczeniu słuchając podmuchów wiatru, nim zdał sobie sprawę, że nie jest już sam. Jego umęczona twarz przyjęła postać surowej i martwej maski, jaką zwykł nosić w kontaktach z rodziną w gorsze dni. Wszelkie oznaki tłumionego wewnątrz bólu zniknęły głęboko w otchłani jego duszy, pozostawiając dla oczu Siveny tylko to, co już znała... chłód i dystans. Desmer wsparł się dłonią o ziemię i powolnym, wręcz nieco złowieszczym, ruchem podniósł się z kolan.
- Córko... - przywitał ją krótko, odwracając w jej stronę głowę. - Nie powinnaś tu być. Czyż nie powinnaś przygotowywać się do podróży? - głos jej ojca był stonowany perfekcyjnie, gdyby stał tutaj ktoś inny niż jego rodzona córka, nie istniałby nawet cień szansy na dostrzeżenie płonącego w jego oczach gniewu. Był zły, że pozwolił się dostrzec w chwili słabości... a także, że to właśnie starsza z jego córek była tą, przed którą się tak odsłonił.
Rzucił krótkie spojrzenie w dół, na bukiet goźdźików u stóp córki i wewnętrzny żar nieco w nim ostygł. Lord Redwyne często udawał się samotnie na mogiły przodków, gdzie kontemplował nad przewrotnym losem, zawsze jednak zakazywał podążać za sobą innym, by nikt nie mógł ujrzeć jego żalu. Faktem było, że ten jeden raz zapomniał to uczynić, faktem było też, że teraz już tego nie zmieni. Nie mógł przepędzić własnej córki jak byle kmiotka, nie ukarze jej też przecież za złamanie nakazu, którego nie wydał. Pozostało mu jedno...
Odwrócił się z powrotem do grobu, wbijając zamyślony i dostojny wzrok w czerwoną różę leżącą pośród winorośli, wyglądał jakby wszystko co czuł skrył za ciężkimi, okutymi drzwiami z ołowiu i tylko wprawne oko mogło szukać w nim emocji innej niż pobożna zaduma. Po chwili trwającej krótką wieczność skinął jej dłonią, by się zbliżyła, choć utrzymywał między nimi dystans.
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... Empty
Temat: Re: Ból istnienia, ból trwania i ból samotności...   Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... EmptyWto 7 Sty - 12:07

Drobna zmiana w napięciu ramion, a po chwili całkowita zmiana mimiki twarzy przygotowały dziewczynę na to co miało nadejść. Nadejście chłodu. Na to co było jej znane przez całe jej życie, na jedyne co doświadczała ze strony ojca. Skoro jej rodziciel nie chciał dzielić się z nią swoim bólem, nawet jeśli dotyczył tej samej osoby, tej samej straty, dlaczego ona miałaby pokazywać mu własne emocje? Pod pozorem odgarnięcia włosów przetarła oczy starając się nie rozmazać czernidła. Oczy wciąż jej delikatnie błyszczały, ale kiedy w końcu lord Redwyne zorientował się, że nie jest sam  i odwrócił w jej stronę, Sivena wyglądała już jak na córkę lorda przystało. To była lekcja, którą przyswoiła wyjątkowo szybko, szczególnie przebywając w obecności ojca. Postępuj tak jak od ciebie oczekują, wczuj się w rolę, która została Ci nadana w chwili urodzenia.
- Wszystkie przygotowania są już prawie zakończone, ojcze. – odpowiedziała ignorując jego przyganę. Był to swego rodzaju bunt, nie miała zamiaru ustąpić i dać się odesłać jak zwykłą służkę pod byle pretekstem. Miała takie samo prawo przebywać w tym miejscu jak jej Pan Ojciec i nie miała zamiaru z tego prawa rezygnować. Nawet widząc gniew w spojrzeniu Desmera. Gniew – to też było coś co doskonale znała. Płomień w jego spojrzeniu ukryty za maską surowości. Widziała go stosunkowo często, za każdym razem kiedy postąpiła wbrew nakazom bądź zrobiła coś co nie wypadało małej szlachciance. Aż ze zdumieniem przyjęła to, że nie boi się. W pewien sposób, przez te wszystkie lata wystawiona na nastroje ojca, nauczyła się mimowolnie je odczytywać, ale też uodporniła się nie. Ale nawet to nie sprawiło, że drzazgi wbijające się w jej serce na taką, a nie inną reakcję były choć trochę mniej bolesne i łatwiejsze do zniesienia.
Gdy jej ojciec odwrócił się, podniosła niewielki bukiecik i podeszła do grobu matki. Goździki ułożyła obok róży, niewątpliwie przyniesionej przez jej ojca. Leciutki uśmiech zawitał na jej twarzy jak słońce wychodzące zza chmur, kiedy uświadomiła sobie, że mimo niechęci ojca okazało się, że mają ze sobą coś wspólnego.
- Ciekawe co by teraz robiła gdyby była z nami. -  jej głos był cichy niczym szept i dziewczę nie było pewne czy słowa dotrą do uszu mężczyzny. Sivena nie miała okazji poznać matki, odeszła zanim w jej umyśle zaczęły kształtować się jakiekolwiek wspomnienia. Dlatego tak bardzo pragnęła dowiedzieć się o Melissie czegoś więcej, czegokolwiek, aby tylko zapełnić białe plamy informacjami o niej.
Powrót do góry Go down
Desmer Redwyne
Desmer Redwyne
Wiek postaci : ok.45
Stanowisko : Lord Arbor
Miejsce przebywania : Arbor
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t699-desmer-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t715-desmer-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t719-desmer-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t722-korespondencja-desmera-redwyne

Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... Empty
Temat: Re: Ból istnienia, ból trwania i ból samotności...   Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... EmptyCzw 9 Sty - 16:59

Nie potrafił zrozumieć własnej niechęci do przebywania z córką, z dawna w takich przypadkach spotykało ją jego długie, noszące znamiona skrępowania, milczenie wynikające z jej podobieństwa do Matki. Był chłodny i surowy, tak go wychowano, był też czasem gniewny, ale nauczono go zabijać w sobie ten gniew, przekuwając go w chłodny profesjonalizm... Nigdy nie nauczono go, jak wychować dziewczęta... To była rola matki, gdy zabrakło więc Melissy, a Jego Pani Matka ułożyła się w mogile obok Pana Ojca cóż mu pozostało, nad zdanie się na piastunki, Maestera i żony jego zaprzysiężonych Rycerzy? Był pewien, że w swoim czasie inwestycja, jaką było wychowanie córki zwróci się kilkukrotnie, tworząc nowe więzi, lub wzmacniając stare. Nie  był jednak pewny, czy przez swoje zachowanie nie sprawi, że opuści ona Arbor i zachłyśnie światem do tego stopnia, że nie zechce mieć z nim nic wspólnego.
"Ciekawe co bym teraz robiła, gdybym była z wami?" - usłyszał cichy szept Mellisy gdzieś wśród szumu traw i winorośli. Odruchowo oderwał wzrok od róży i goźdźików, by spojrzeć w stronę, z której nadchodził... Jednak za Siveną nie zobaczył niczego poza swoją klaczą i zaczepionym gdzieś dalej płaszczem. Prawie się uśmiechnął. Miała głos tak podobny do Liss...
- Twoja Pani Babka - wskazał dłonią inną mogiłę, nieco dalej. Tą porastały tylko rzadkie kępki traw, jakby winorośl Arboru mała się nań wpełznąć. - Gdy mówiłem jej, że "prawie" coś skończyłem, zwykła chwytać najcieńszą rózgę, jaką miała pod ręką, i dla postrachu trzaskać nią o podłogę przy stopach. Twój Dziad przezornie nakazywał mi wtedy dokończenie zadań, nim legendarna dyscyplina Tarlych przemówi... Cóż to była za kobieta... - Na usta Desmera wkradł się cień uśmiechu na wspomnienie Lady osobiście goniącej go z rózgą, póki nie dotarł do komnaty dziadka. Tam był bezpieczny... A teraz to on był lordem i komnata należała do niego. - Gdyby Ona tu z nami była, pewnie oboje musielibyśmy milczeć i czekać, aż pozwoli nam zabrać głos... Twój Dziadek z kolei - wskazał pokryty bujną winoroślą kurhan zaraz obok mogiły Melissy. - Był On pewnie ostatnim z nas, kto widział prawdziwego smoka w boju, a dzięki niemu Rajdy Żelaznych Ludzi nie stanowią już takiego zagrożenia, jak kiedyś. Był mądry, był mężny, zawsze słuchał swego ojca, a jego ostatnią wolę wypełnił co do joty... - Był też strasznym pantoflem, co Desmer dodał sobie w myślach, a o czym jego córka mogła w młodości pewnie słyszeć od innych, lub nawet sama pamiętać z wczesnych dziecięcych lat. Gareth Redwyne zmienił się na starość, ciężar lat i zmartwień złamał go i zmienił Arbor w izolującą się od innych wyspę na skraju świata. Handel kwitł, sojusze zawierano, a obowiązki wasala wypełniano, tak, by niczemu nie uchybić. Nic więcej. A potem zmarł, zaprzysięgając syna, by politykę tą utrzymał - Desmer nie był pewny ile razy złamał tą przysięgę. Ach... jak łatwo przychodziło mu mówić o innych, byle tylko nie mówić o Niej.
- Gdyby zaś była tutaj twoja Pani Matka, to nawet surowa Babka miałaby uśmiech na twarzy i obserwowałaby naszą trójkę z szorstkim uśmiechem skrywanym za chusteczką do nosa, byśmy tego nie zauważyli. Stałaby tu z nami, sprawiając samą obecnością, że serca innych ludzi topnieją. Prostaczkowie w Ryamsporcie po dziś dzień opowiadają sobie o przyjeździe "Syreny z Myr", bo śpiew jakim witała brzegi Arboru, był tak piękny, że myśleli, że złapałem ją w sieci i wyciągnąłem z wody... - Jego rysy pojaśniały nieco, gdy uśmiechał się do wspomnień. Kąciki jego ust uniosły się tylko nieznacznie, ale gniew wyparował i zastąpiła go nostalgia. W oddali niebo robiło się granatowe, a wiatr jakby przycichł. Lord oddał się na kilka chwila wspomnieniom, jeśli chciała go o coś zapytać, to tylko teraz, nim chwila minie i wróci Maska Władcy...
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... Empty
Temat: Re: Ból istnienia, ból trwania i ból samotności...   Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... EmptyPią 10 Sty - 16:20

Lord Redwyne rzeczywiście był dokładnie taki jakim go wychowano. Jego córka jednakże miała nadzieję nigdy nie stać się taka jak jej ojciec. Chłód i surowość były dla niej niczym wrogowie, z którymi walczyła całe życie nie chcąc by stały się częścią jej samej poprzez krew, którą przekazał jej ojciec. Z drugiej jednak strony były to cechy, które nie były oczekiwane od młodego dziewczęcia, w końcu taka panienka mogła wydawać się nieprzystępna dla przyszłego życiowego partnera. A właśnie w ten sposób wychowywano Siv, żeby była dokładnie taka jak się tego oczekuje. Całe życie brakowało jej kobiety, którą mogłaby nazwać mianem Matki, nawet przybranej. Piastunki nie spełniały dla niej tych kryteriów, zbyt odległe i za mało przywiązane. Ich relacje nigdy nie wychodziły poza narzucone granice. Także macocha dziewczyny nie przejęła tej roli, skupiona bardziej na własnych dzieciach niż cudzych. Dlatego odliczała dni i godziny do swojego wyjazdu, poznawania nieznanego, zawarcia nowych znajomości. Świadoma, że jeśli chodzi o Arbor będzie bardziej tęsknić za miejscem niż za ludźmi, którzy należeli do jej rodziny.
Kiedy jej ojciec mówił spijała każde słowo z jego ust. Wydawało się, że zatopił się we wspomnieniach, co rzadko miało miejsce, a na dodatek dzielił się nimi ze swoją córką, co zdarzało się jeszcze rzadziej. Nawet jeśli zbaczał z tematu, Sivena i tak była wdzięczna za ten skrawek pamięci o rodzinie, który jej podarowano. Posiadała niewiele wspomnień z dziecięcych lat, a nawet te które w niej zostały były rozmyte upływem czasu. Babki nie pamiętała prawie wcale, natomiast dziadka… w jej pamięci pozostał całkowicie innym człowiekiem niż rysował go ojciec. Był to dobrotliwy starzec, który sadzał ją sobie na kolanach siedząc w wielkim fotelu postawionym obok kominka. Pomimo ciepłego klimatu wyspy Lord Arbor kazał rozpalać drewno i wiele wieczorów spędzał wpatrzony w ogień, a jego spojrzenie wydawało się odległe, jakby i to co widział było odległe o dziesiątki lat. Nie raz mała Siv wybudzała dziadka z jego własnych wspomnień, a wtedy on swoim spokojnym głosem opowiadał jej historie ze swojego życia, naturalnie podkoloryzowane. Był to obraz Lorda Garetha, który należał tylko do niej, wszakże w kontaktach z innymi był odmiennym człowiekiem.
Słysząc w końcu słowa dotyczące jej matki, wstrzymała oddech, nie chcąc nawet szmerem zakłócić spokoju. Nie potrafiła nie wyobrazić sobie jakby to było. Wspomnienia, którymi ojciec się z nią dzielił wydawały się tak żywe w jej wyobraźni jakby naprawdę miały miejsce, a ona widziała je z pozycji obserwatora. Ale ponad wszystko to co padło z ust jej ojca, najważniejszy był wyraz jego twarzy kiedy to mówił. Spokój, który wygładził jego oblicze. Nieznaczny uśmiech delikatnie wyginający jego wargi. Znaczyło to dla niej nawet więcej, świadomość że jej ojciec naprawdę kochał jej matkę.
- Jaka ona była? Jak się poznaliście? – zapytała cicho, starając się nie wyrwać lorda Redwyne z pewnego rodzaju transu, w który wpadł, a jedynie ukierunkować jego myśli. Nie mogła się powstrzymać i nie wykorzystać takiej okazji do poznania lepiej także własnej historii.
Powrót do góry Go down
Desmer Redwyne
Desmer Redwyne
Wiek postaci : ok.45
Stanowisko : Lord Arbor
Miejsce przebywania : Arbor
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t699-desmer-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t715-desmer-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t719-desmer-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t722-korespondencja-desmera-redwyne

Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... Empty
Temat: Re: Ból istnienia, ból trwania i ból samotności...   Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... EmptyWto 14 Sty - 16:30

Pełne zadumy westchnienie wydobyło się gdzieś z głębi duszy Lorda Redwyne'a, jego oczy oderwały się od róży, od mogiły jego ukochanej Pani żony i spojrzały na ciemniejące w oddali niebo. Widział przed sobą pole pokryte wielkimi i małymi pagórkami pokrytymi Winoroślą pozbawioną podpory innej niż łodygi jej poprzedników, tak jak Oni oboje wspierali się teraz na obecności tych, z dawna przykrytych ziemią. Krew, sok z jego żył, jak soki z winogron krążył w każdym z śpiących pod nią Redwyne'ów, by stać się częścią jego osoby i dać owoc przyszłych pokoleń. On jednak nie widział mogił i kurchanów, nie widział winorośli, a zwiastujące zbliżającą się burze niebo powiodło jego umysł dalej, za Wąskie Morze...
- Była... piękna... - wydusił z siebie w głębokiej zadumie, jakby sam nie słyszał swoich słów. Stała mu teraz przed oczyma taka, jaką ją poznał. Młoda piękność w długiej sukni na Westeroską modłę... Z perspektywy czasu był pewien, że jej ojciec to zaplanował, ale nie obchodziła go ta pułapka. Wpadłby w nią drugi raz, gdyby mógł, gdyby sam Nieznajomy stanął przed nim i obiecał Melissę za żonę, by go porwać, to poszedłby za nią bez wahania od krain śmierci. Zapragnął ponownie uronić łzę, ale nie był sam, maska nigdy nie zniknie całkowicie.
- Pan Ojciec wysłał mnie w interesach do Myr, ichnie szkło jest najlepsze, a Arborskie wina zasługują na odpowiednią prezentację. "Myryjskie szkło, jest warte swojej wagi w złocie", rzekł mi na odchodnym - Pan na Arborze żachnął się. - "Nie daj się zwieść pięknym darom i słowom", rzekł mi chwilę wcześniej. Jakbym to ja był tym pochopnym... jakbym nie potrafił powściągnąć swoich emocji...
Desmer przerwał opowieść, długą chwilę wypełniło milczenie i szum wiatru poruszającego trawą i liśćmi.
- Miał rację - skończył w końcu. - Dałem się podejść jej ojcu, ale ona sama był szczera, i wtedy na balu, jak i później. Jej ojciec traktował ją jak towar, nie nauczył jej kłamać. Ten związek uwolnił ją spod jego władzy i pozwolił jej rozkwitnąć - stwierdził cicho, jakby żałując czegoś. Dostrzegł w swoich słowach coś, czego widzieć nie chciał. - Interes został ubity, dostawy są stałe, gdy prócz pieczęci zażądano małżeństwa zgodziłem się bez wahania... - Kolejna wala wspomnień przemknęła przez umysł Desmera, zobaczył niechęć swojej Pani Matki, gniew Pana Ojca i uwielbienie prostego ludu dla swojej "Syreny". Wszystko to trwało tak krótko, choć zdawało mu się teraz trwać wiecznie, jakby świat dzielił się na "Wtedy" i "Później". Właśnie...
- A później urodziłaś się ty i twój brat - skończył z cieniem zarzutu w głosie, który jednak zniknął zamaskowany kolejnym zdaniem. - Zbliża się burza...
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... Empty
Temat: Re: Ból istnienia, ból trwania i ból samotności...   Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... EmptySro 15 Sty - 11:21

Zawsze uważała historię rodziców niczym baśń. Porównywała ich losy do dziejów rycerzy i księżniczek z opowieści piastunek. Jako dziecko widziała ich jako bohaterów jej własnej historii. Wyobrażała sobie moment ich spotkanie, jedno spojrzenie, po którym byli pewni że są sobie przeznaczeni. Wyobrażała, bo nie wiedziała niczego na pewno. Znała jedynie fragmenty opowiadane przez innych członków rodziny, a nawet to zdarzało się nieczęsto. Prawdziwa historia była wciąż piękna, ale poza tym też bardziej realna. Fakt, że połączyło ich prawdziwe uczucie, nawet jeśli małżeństwo było planowane. Było to coś co w przyszłości miała nadzieję opowiadać o własnej przeszłości. Jednak każda opowieść ma swój kres, tak jak i ta. Zawsze to kończyło się tak samo, ona i jej brat zamiast być uwiecznieniem uczucia łączącego rodziców, byli tym co je zakończyło. To była ich wina, chociaż nie mieli na to żadnego wpływu.  To nie była ich decyzja, a mimo to byli za to karani. Siv nauczyła się z tym żyć, ale nawet pomimo tego to bolało. Zarzut w głosie jej ojca wywoływał niczym nie poparte poczucie winy. Starała się otrząsnąć z tego odczucia.
Spojrzała na niebo. Chmury zbierały się coraz szybciej, a niebo ciemniało z każdą minutą, jakby było świadome rozmowy toczącej się pod nim i starało się dostosować do panującego nastroju. Lada moment z nieba poleją się smugi wody, a nieboskłon przetną pióropusze błyskawic.
- Powinniśmy wracać. - zwróciła się do ojca odwracając się w jego stronę. Wiedziała doskonale, że łaskawy czas opowieści minął bezpowrotnie i nie ma co liczy na więcej wspomnień. – Przed udaniem się na spoczynek powinnam sprawdzić jeszcze kilka rzeczy związanych z podróżą. – dodała zastanawiając się czy lepszym wyjściem nie będzie po prostu ucieczka z tego miejsca. Czy Ojciec jej na to pozwoli, na zwyczajne odejście, bez swoich rad i opinii. Bez mówienia jej co należy, a czego nie powinna, bez dyrygowania. A może po prostu zostawi ją samej sobie, żeby do wszystkiego doszła sama, jak to zwykle bywało. Może nawet nie zauważy jej wyjazdu.
Powrót do góry Go down
Desmer Redwyne
Desmer Redwyne
Wiek postaci : ok.45
Stanowisko : Lord Arbor
Miejsce przebywania : Arbor
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t699-desmer-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t715-desmer-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t719-desmer-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t722-korespondencja-desmera-redwyne

Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... Empty
Temat: Re: Ból istnienia, ból trwania i ból samotności...   Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... EmptySro 18 Mar - 1:01

Wspomnienia wypełniające jego umysł były równie bolesne, co świadomość błędów, które zapewne popełnił, jak i tych błędów, które popełnić dopiero miał. Mógł żałować swojego zachowania względem swoich latorośli, mógł nawet czasem uważać je za błędne... ale nie mógł pozwolić sobie na uznanie tego faktu publicznie, ani nawet przed samym sobą. Czuł na sobie pełne wyrzutu spojrzenie oczu ukochanej i słyszał jej głos nie tylko z ust córki, ale i z głębi ziemi. „Powinniśmy wracać”, mówił... wracać do zamku, do obowiązków, do Pani Żony, do synów, do tej cholernej Świeczki, błyszczącej mu przez okno do komnaty. Musiał porozmawiać z Maesterem o planach budowy i związanych z nią kosztach, a przy okazji upewnić się, że Cytadela zechce wziąć udział w jego „małym projekcie”. Czekały na niego sądy, spory i listy... Zmoknięcie z Melissą nie brzmiało jak zły pomysł, deszcze go nie zabije, a Ona... Jej to nie przeszkadza, nigdy nie przeszkadzało.
- Powinnaś była zając się tym wszystkim, zanim opuściłaś swoje komnaty... - zaczął surowym tonem, odchodząc od niej w stronę płaszcza porwanego wcześniej przez wiatr. Zdjął go z gałęzi pobliskiego krzewu, nie obdarzając córki nawet jednym spojrzeniem przez cały ten czas. Nie chciał patrzeć w te oczy i słuchać tego głosu, nie teraz.
Błysk piorunu i następujący chwilę po nim odległy grzmot sprawiły, że mimowolnie odwrócił się, by spojrzeć na tańczące na niebie światła. Biły coraz bliżej. Przełożył sobie płaszcz przez ramię i wrócił spokojnie do córki.
- Cóż... nie każdego błędu można uniknąć... - stwierdził już innym tonem, bardziej odprężonym. - Masz być gotowa do podróży na czas, statek nie będzie czekać, a na razie... - tutaj zarzucił jej na ramiona swój cenny płaszcz. Przez ułamek sekundy sam zastanowił się, dlaczego to robi - ... nie zniszcz sukni.
Pierwsze krople deszczu opadły na nich chwilę potem, gdy Lord Redwyne poprowadził swoją córkę piaszczystą drogą w stronę ich rodowej siedziby. A po drodze przekonywał sam siebie, że nic się nie zmieniło.
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... Empty
Temat: Re: Ból istnienia, ból trwania i ból samotności...   Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... EmptyNie 22 Mar - 20:50

Krytyka. Nieustanna krytyka była tym co znała przez całe swoje życie. Nigdy nie mogła być przynajmniej wystarczająca, cały czas wymagano od niej więcej i więcej. Nawet drobne sukcesy, które udało jej się odnieść na przestrzeni lat zbywane były raczej prychnięciem i machnięciem dłoni niż pochwałą. Na tą mogła liczyć najwyżej od piastunek, jakkolwiek je lubiła i szanowała, ich słowa nie dodawały jej wcale otuchy i nie podnosiły na duchu. Znacznie częściej z kolei miała do czynienia z krytyką. Praktycznie wszystko złe co uczyniła spotykało się z naganą i co często za tym szło – karą. Mimo wszystko łaknęła atencji ojca, tej jedynej osoby, która nie była w stanie jej tego dać. W końcu każde dziecko chce wiedzieć, że jest doceniane przez rodziciela.
- Zajęłam się, ale niektóre kwestie lepiej jest sprawdzić jeszcze raz na ostatnią chwilę. – Po co w ogóle się tłumaczyła?! Cokolwiek nie powie będzie źle. Cokolwiek nie zrobi i tak będzie nie tak.
Patrzyła za odchodzącym ojcem zastanawiając się czy to właśnie miało być pożegnanie. Wcale nie byłaby zaskoczona gdyby okazało się, że może liczyć tylko na tyle. Ale mimo to postanowiła zaczekać jeszcze chwilę tak gdzie stała, nawet jeśli Desmer rzeczywiście uda się w stronę zamku pozwoli każde z nich wróciło samotnie. Mając w głowie taki najczarniejszy scenariusz, ze zdziwieniem przyjęła powrót ojca i zarzucenie na jej ramiona ojcowskiego płaszcza. Był to nieoczekiwany przypływ, powiedziałaby że czułości, gdyby nie ostatnie słowa, które padły z ust mężczyzny. Jakby nawet w tym momencie nie był w stanie okazać jej troski. – Dziękuję. – wydukała cicho kiedy poczuła na ramionach ciężar sukna. Otuliła się ciaśniej płaszczem kiedy spadły pierwsze krople deszczu, nie chciała usłyszeć jak tylko dotrą do zamku, że jego troska na nic się zdała. Przynajmniej powrót upłynął im w zwyczajowej ciszy, każde z nich zatopione we własnych wspomnieniach i przemyśleniach.

KONIEC
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... Empty
Temat: Re: Ból istnienia, ból trwania i ból samotności...   Ból istnienia, ból trwania i ból samotności... Empty

Powrót do góry Go down
 
Ból istnienia, ból trwania i ból samotności...
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje :: Zakończone-
Skocz do: