Share
 

 włosy splatałaś mi w warkocz

Go down 
AutorWiadomość
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

włosy splatałaś mi w warkocz Empty
Temat: włosy splatałaś mi w warkocz   włosy splatałaś mi w warkocz EmptyNie 5 Sty - 23:49


9 księżyc 161
Komnaty królewny Shaeny
Shaena Targaryen & Haerys Targaryen



Dziewica wśród gwiazd tańczy bosa,
usłyszysz ją w kochanków głosach  

Śmiech rozpostarł się w korytarzach Warowni Maegora.
Shaena uwielbiała cieszyć się swobodą, która okraszała jej dziewczęcą jeszcze sylwetkę, która w niedługim czasie należeć miała do mężczyzny.
Wiedziała – jak to jest, choć nigdy nie miał jej nikt. Aedion odważył się skraść pocałunki pełne namiętności, bo te, które sama składała na policzku jednego z Lannisterów opiewały w niewinność, jakoby nigdy nie miały przerodzić się w pełne pasji i rozkoszy. Jutrzejszego wieczora wszystko jednak odejdzie w zapomnienie, gdy w męskich ramionach tlić się będzie delikatność; tak, tak chciała to widzieć, zapominając o ślepej wierze, której poddawał się Baelor.
Musiała porzucić to wspomnienie, byle nie ulec obawom, które niejednokrotnie brukały zbyt młody umysł.
- Nie ociągaj się, mamy mało czasu! – zakrzyknęła do Haerys, gdy ujęła siostrzaną dłoń. Nie zwracała uwagi, że nawet taki dotyk może sprawiać ból. Gdyby miała świadomość… Gdyby kilka słów uleciało spomiędzy zaróżowionych warg młodszej z dziewczynek – nie popuściłaby takiej zniewagi. Dla niej obie siostry jawiły się jako największy skarb, a z racji, że sama znajdowała się w linii rozdarcia pomiędzy braćmi, a królewnami – musiała trzymać pozorną władze. Domagała się uwagi ze strony Daerona, wielokrotnie podkreślając swoją pozycję i niezależność w rozmowach z przyszłym mężem. Nieustraszony duch niósł ją przez kolejne dni egzystencji, toteż chełpiła się w spontaniczności działań.
Oszukiwała gwardzistów, nieustannie wymykając się spod pieczy Eyli, która zirytowana skarżyła się królowej-matce. Reprymendy na nic się zdawały, bo choć wiedziała, że oniryczność wolności nie była przypisana do nich na stałe, to powiem wiatru we włosach wyzwalał w niej feerię emocji. Od szczęścia i radości – po eskalujące podniecenia, tak skutecznie rozlewające się po meandrach żył.
- To już jutro, wiesz? W sumie, zastanawiałam się przez moment, czy nie uciec na statku za Wąskie Morze, ale wydaje mi się, że to co się stanie, będzie dużo ciekawsze! – zaklasnęła nawet w dłonie, gdy na zakręcie wypuściła nagle rękę Haerys. Odbicie się od męskiego ciała Białego Płaszcza sprawiło, że cofnęła się w krok. Rumieniec zalał jej blade lico, ale nie poczuła skruchy; była najważniejsza i nikt nie miał prawa dewastować pozornego szczęścia, które tliło się w fioletowych tęczówkach. Wymruczała zatem bezbarwne – p r z e p r a s z a m, by ostatecznie pognać we właściwą stronę. Mijani dworzanie sprawiali, że czuła się niekomfortowo, bo ściany miały uszy, a Shaena nie chciała, by Daenaera żywiła do nich urazę za nieroztropność i niewłaściwe zachowanie.
- Chcę żebyś spróbowała mnie uczesać, Haerys – zaproponowała w końcu, gdy na moment zatrzymała się pod drzwiami komnaty, by wlepić intensywne spojrzenie w srebrzystowłosą. - Lady Velaryon przygotowała też kąpiel, więc wierzę, że nie masz obecnie innych planów jak towarzyszyć mi w tym przedostatnim dniu pełnej swobody – stwierdziła bez większego skupiania się na sensie fraz. Nie podejrzewała, że Bogowie przygotowali dla niej inne przeznaczenie, jakie winna wypełniać wiernie swym przekonaniom, bo czyż nie każda panna czeka na dzień, w którym wypowie słowa przysięgi? Ona miała przy sobie rodzinę, dla której poświęcić gotowa była całą siebie; egoistycznie zagarniała drobnymi dłońmi przekorność losu, łamiąc swe przeznaczenie, ale ten jeden raz postąpiło zgodnie z wolą matki, mimo iż serce przez długie dni sugerowało co innego.
Coś co spotkało się z dezaprobatą dla nieuzasadnionych decyzji.
Powrót do góry Go down
Haerys Targaryen
Haerys Targaryen
Wiek postaci : 17
Stanowisko : siostra króla, królewna kaprysów
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t615-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t650-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t651-fire-walk-with-me#1479

włosy splatałaś mi w warkocz Empty
Temat: Re: włosy splatałaś mi w warkocz   włosy splatałaś mi w warkocz EmptyCzw 9 Sty - 8:07

Tęskniła za beztroską, za śmiechem drżącym we własnych ustach, rozpogadzającym twarz i lśniącego w duszy. Kiedy ostatni raz naprawdę się cieszyła? Zapomniała już, jak to jest chichotać perliście, skrywając cnotliwie twarz za materiałem rękawa; jak wspaniale można czuć się w beztroskim tańcu czy podczas przebieranek; jak wiele radości dawały jej występy bardów czy błaznów. Ciągle była podlotkiem, zaledwie  dziewczynką, ale odebrano jej coś najcenniejszego, krwawo odcinając od dzieciństwa, niszcząc niewinność i chęć zabawy. Zmieniła się, rozchorowała, przez wiele księżyców nie opuszczając swych komnat. Dnie zlewały się ze sobą, nie miała pojęcia, ile czasu minęło od tamtej uczty, znalazła się w stanie katatonii, a powrót do względnego zdrowia zajął długo. Dalej nie była w pełni formy, unikała kontaktu z ludźmi, pozostając pod czujną opieką maestra, ale zbliżające się, radosne święto zaślubin nakładało na królewnę nowe obowiązki. Nie miała sił stawić im czoła, lecz jakże mogła odmówić ukochanej siostrze? Ta dbała o nią, próbowała wskrzesić do życia – Haerys zamierzała więc zrobić wszystko, by przetrwać weselne celebracje. Koncentrowała się więc na tym, by utrzymać na twarzy uśmiech, ba, pozwoliła służkom przypudrować cienie pod oczami i przebrała się z koszuli nocnej w prostą suknię. A później nie protestowała, gdy zaaferowana siostra porwała ją do biegu korytarzami Czerwonej Twierdzy. Owszem, zamarła, gdy ciepłe palce Shaeny zacisnęły się na jej nadgarstku – wspomnienia były zbyt żywe, na moment straciła dech i zadrżała tak, jakby siostra smagnęła ją rozgrzanym do białości metalowym biczem – ale ruszyła za nią, skupiona tylko na tym, by nie dać upustu swej rozpaczy i strachowi. – Dlaczego miałabyś uciekać? – spytała zachowawczo, zdyszana biegiem – ostatnie tygodnie spędziła niemal ciągle na leżąco -  i zdziwiona słowami siostry. Miała zostać żoną, spełnić swój kobiecy obowiązek, dopełnić posługę u Dziewicy, poślubiając ukochanego brata. – Zostajesz w domu, z bliskimi. To powód do radości, nie planowania wypraw w dalekie krainy – stwierdziła cicho, ślizgając się na kamiennej posadzce, gdy Shaena pognała w bok, wpadając na jednego z strażników. Haerys szczęśliwie nie weszła w bezpośredni kontakt z ich obrońcą, skinęła mu tylko przepraszająco głową, pociągnięta dalej. W przedślubne szaleństwo, rozkoszną ekscytację; tak bardzo chciała uszczknąć z niej coś dla siebie, chwilę bez frasunku, sekundę bez lęku i bólu.
A siostra najwidoczniej wiedziała, co może poprawić jej humor. Erys uśmiechnęła się lekko, pierwszy raz od miesięcy szczerze. Kochała długie włosy Shaeny, uwielbiała się nimi bawić, czesać, zaplatać je tak, jak nie mogła tego wygodnie zrobić na własnej głowie. I choć było to zajęcie dla dwórek, to naprawdę je lubiła. – Oczywiście, najdroższa – odparła od razu, ze wzruszeniem, odwzajemniając spojrzenie; mniej intensywne, ale równie czułe, pomimo przebijającego się smutku. – Zaplotę ci najpiękniejszą koronę – obiecała szeptem, korzystając z okazji, by wypleść dłoń z uścisku, który przypominał tak paskudne chwile. Dziś miały się bawić, cieszyć się, korzystać z panieńskiego popołudnia – i Haerys złożyła przed samą sobą obietnicę, że zrobi wszystko, by zachowywać się normalnie, nie psując doskonałego humoru siostry. – To nie lady, a zwykła dama dworu – uściśliła tylko, jak zwykle sztywno przestrzegająca etykiety. Velarynowie byli zaufanymi chorążymi, a ich rodzinę łączyły więzy krwi, lecz mimo to nie powinni pozwalać sobie na zbytnie przywiązanie do osób nienależących w pełni do dziedziców Targarynów. Zwłaszcza teraz, gdy Shaena stawała się w pełni dorosła, jako żona i przyszła matka najczystszych potomków rodu. – Tak się cieszę, Shaeno – powiedziała szczerze, intensywnym spojrzeniem przekazując całe rozczulenie i wzruszenie. – Wierzę, nie – wiem, że będziecie razem szczęśliwi – dodała, naprawdę podniesiona na duchu wizją małżeństwa brata i siostry; idealnego połączenia dosłownie stworzonych dla siebie ludzi. Skrycie pragnęłą, by ich miłość stała się dowodem na to, że nie każde damsko-męskie uczucie kończy się tragedią; że może być pięknym doświadczeniem.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

włosy splatałaś mi w warkocz Empty
Temat: Re: włosy splatałaś mi w warkocz   włosy splatałaś mi w warkocz EmptyWto 14 Sty - 22:14

Gdyby wiedziała…
Gdyby znała prawdę, która mogła wyzwolić dziewczęcą duszę z oków zbyt dojrzałego ciała. Dlaczego zatem wstyd i nieufność spowiły umysł Haerys? Czyżby Shaena wymagała więcej niż lojalność, w której rozkochała się już jako dziecko? Sprawiedliwość była jedynym szaleństwem, które przyćmiewało zdrowy rozsądek jasnowłosej, dlatego młodsza z nich zapewne wiedziała, co  mogło czekać oprawców. Zdrajców owładniętych manią posiadania(?), na których wymierzyłaby wyrok, a ten zostałby wykonany z największą surowością, jakby nie respektowała prawa do obrony.
Nie. Nikt, kto podnosił dłoń na jednego z Targaryenów – nie zasługiwał na wybaczenie, a przecież mała Erys była ukochanym kwiatem, pośród krzewu cierni.
- Nie pamiętasz, co jest moim największym marzeniem? – spytała z udawaną obrazą. Intensywnie, pełne ognia, fioletowe spojrzenie osiadło na twarzy siostry. Zaróżowione wargi układały się w szeroki uśmiech, tak szczery i okraszony nutą niewymuszonej naturalności, że kłamstwem byłoby rzecz, iż córa Daenaery nie jest filarem młodego pokolenia swej rodziny. Utrzymywała w ryzach wszystkich, dając im odrobinę szczęścia, dzięki czemu każde przewinienie zamiatane było pod ręcznie wyszywane dywany. Posiadała siłę, zaś krew Valyrii tętniła w meandrach żył, gdy podejmowała się kolejnej próby posiadania wolności. - Chciałabym wyjechać na drugi koniec świata… Zwiedzić Essos, jakby nic więcej nie istniało, ale królowa-matka uznała, że mym powołaniem jest małżeństwoale ja się obawiam, że to fałszywa ułuda. Słowa, które przemknęły w umyśle Shae, nie znalazły drogi ujścia spomiędzy ust. Bała się rozmawiać o emocjach, uznając je za słabość, pod którą nawet ona uginała swe kolana, gdy pragnęła zrozumienia. Unikała jednak wzniosłych dysput o uczuciach, bojąc się ich ponad miarę i chowając pod kurtyną żartu i niesforności, które charakterystyczne były dla jej postaci.
Zapomniałaś?
Serce starszej z dziewczynek radowało się, kiedy to ponownie połączyły się iluzorycznym łańcuchem miłości, bo przecież to właśnie Haerys była ponadwymiarowa, a bez niej codzienność nie tliła się żywym ogniem. Przytłaczająca wizja straty i choroby równorzędnie otępiały podświadomość królewny, dlatego wbrew zakazom odwiedzała królewski promyk nieustannie, byle nabrać pewności, że tej nie grozi Nieznajomy, który z przyjemnością objąłby ją swymi ramionami.
- Dlaczego zatem ty musisz opuścić Królewską Przystań? – spytała z dozą ciekawości. Czerwone Twierdza była ogromna, a kolejna komnata dla przyszłej pary nie stanowiła trudności, której nie dało się zniweczyć. Mogłyby pozostać nierozłączne, nadal mając pewność, że nic – nawet śluby – nie zdołają ich rozdzielić.
Przecinające powietrze frazesy sprawiły, że Niepokorna spojrzała zaskoczona na blade lico królewny. Obserwowała ją przez dłuższy ułamek sekundy, gdy wreszcie przekroczyły próg komnat, a sylwetka mężczyzny nie stanowiła przeszkody w dotarciu do obranego celu.
- Aenessa to nie jest zwykła dama dworu, tylko moja przyjaciółka – wyjaśniła, a ton okraszony był nutą ciepła. Nerwowo przygryzała policzek, zaciskając smukłe palce na sukni. - Dlaczego tak bardzo jej nie lubisz? – ułożyła sentencje w pytanie, zbliżając się do wielkiej bali z ciepłą wodą. Zaciągała się przyjemną wonią olejków, podobnie jak zapachem kwiatów, które wypełniały wnętrze pomieszczeń, aż wreszcie skierowała na nowo wzrok na sylwetkę siostry.
W i e s z?
Doprawdy to – wiesz?

Mogłaby pytać i domagać się szczerości, ale ona sama przestała tak ufnie patrzeć w przyszłość, choć wnętrze radowało się na dźwięk imienia brata. Winna była mu wierność, podobnie jak oddanie, lecz czy i on ofiaruje jej namiastkę małżeńskiej racjonalności? Chciała wszak znaleźć się w jego ramionach, kosztując zakazanego owocu, o którym tyle zdążyła zasłyszeć z opowieści.
- Jeśli chcesz, możemy tak jak w dzieciństwie zanurzyć się w tej wodzie razem – zaproponowała, nie mając pojęcia, jak wiele mogło to ją kosztować. Krzywda na jej ciele – była także cierpieniem Shaeny, która – gdyby była w stanie – odebrałaby cały ból młodziutkiego dziewczęcia.
Bez względu na własną cenę.
Powrót do góry Go down
Haerys Targaryen
Haerys Targaryen
Wiek postaci : 17
Stanowisko : siostra króla, królewna kaprysów
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t615-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t650-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t651-fire-walk-with-me#1479

włosy splatałaś mi w warkocz Empty
Temat: Re: włosy splatałaś mi w warkocz   włosy splatałaś mi w warkocz EmptySro 15 Sty - 10:43

Znała Shaenę całe swoje życie, a starsza siostra była najbliższa jej sercu z całego rodzeństwa. Daerona podziwiała, najpierw z daleka, potem dała się zwieść męskiemu urokowi, nieśmiało, niepewnie, nie do końca rozumiejąc przyciąganie pomiędzy nimi, złowieszcze i czułe zarazem. Baelor żył w swoim świecie, zdawał się najbardziej wycofany z Targarynów, a nad najmłodszą siostrą Erys sama roztaczała opiekę. Kochała każdy owoc smoczej miłości, wrzała w nich ta sama krew, ale to Shae, mądrą, łagodną, sprawiedliwą Shae uznawała za przyjaciółkę. Nawet jej jednak nie mogła zdradzić brukającego ją sekretu, nie dlatego, że nie ufała Targarynce: bała się reakcji, mieszającej w rodowej polityce. Słuchała brata wystarczająco uważnie, by wyłuskać z charyzmatycznych wieści o wojnie więcej i wiedzieć, jak bardzo potrzebowali złota płynącego z Casterly Rock. Lannisterowie płacili więc także i za milczenie królewny: czy Lancel zdawał sobie wtedy z tego sprawę? Czy dlatego zachował się w ten sposób? Haerys potrząsnęła nerwowo głową, zdarzało się to częściej, jakby musiała strząsać z srebrzystych włosów brudną pajęczynę złych myśli.
Dziś chciała skupić się na tych dobrych, na ukochanej Shaenie, która błyszczała piękniej niż zwykle. – Wiesz, że te marzenia to dla królewny tylko mrzonki, moja najdroższa… - powiedziała cicho, czule, bez złośliwości. Czasem wydawało się, że to młodsza z sióstr ma bardziej konserwatywne, wręcz zachowawcze podejście. Shae była niespokojnym duchem, bardziej się buntowała, szukała przygód, które Haerys nie mieściły się w głowie. – Zostałyśmy powołane przez Siedmiu do czegoś większego. Do rządzenia i trwania przy boku wspaniałych mężów, bycia ich ozdobą, pociechą i wsparciem – kontynuowała, szczerze wierząc w każde słowo padające z nieco mniej sinych już ust. – A na ciebie spłynęła prawdziwa łaska – mężem będzie twój brat, tak, jak powinno być wśród naszej wyjątkowej krwi – głos rozczulił się bardziej; chciałaby pogłaskać Shaenę po włosach, uściskać ją, dotykiem przekazując dumę i wzruszenie, ale nie mogła: było za wcześnie.
Skoro spięciem ramion i drżeniem warg reagowała nawet na lekkie wspomnienie ślubu, który zmusi ją do opuszczenia Królewskiej Przystani, jak dałaby sobie radę z przekroczeniem granicy intymności? – To będzie korzystne dla naszej rodziny. Tak zdecydowano – szepnęła tylko, starając się nie brzmieć żałośnie, nie złorzeczyć w myślach na matkę i innych, którzy sugerowali takie rozwiązanie, oddając ją przed laty Lannisterom. Wtedy sądziła, że do ślubu nie dojdzie, że Lancel zginie w rycerskim boju albo Korona wzmocni się na tyle, by nie potrzebować złota z Casterly Rock, ale los nie okazał się łaskawy.
Okoliczności rozmowy sióstr: wręcz przeciwnie, ciepło pomieszczenia sprawiło, że Erys przestała drżeć, a wyjście poza wąski korytarz pozwoliło odetchnąć głębiej, poczuć się swobodniej. Królewna od razu podeszła do półek z wonnościami i olejami, szukając ulubionego zapachu siostry. Obejrzała się szybko przez ramię: wolała już rozmawiać o Aenessie niż o tym, co czekało ją za kilka lat, gdy stanie na ślubnym kobiercu, z płaszczem lwów na ramionach. – Po prostu to tylko córka z rodziny chorążych, wpływowych i zaufanych, ale królewny nie powinny przesadnie bratać się z kimś takim – wygłosiła poważnie, tym samym tonem, którym mówiła przed chwilą o powołaniu Targarynek. Królowie także, dodała w myślach, z zazdrością, jeszcze nie do końca uświadomioną, ale już gotową do rozrostu. Była ciekawa, czy Shaena dostrzega już ten zalążek, czy jest świadoma śledzącego młodszą siostrę spojrzenia Daerona? Czy mogła zrozumieć dodatkowy smutek Erys? Srebrzystowłosa sięgnęła po jedną z fiolek, odkorkowując ją i wąchając zawartość – tak, ona trafi w gusta siostry. Dopiero później odwróciła się i zdrętwiała; propozycja panny młodej zmroziła ją do głębi. Bynajmniej z powodu zawstydzenia nagością, nie krępowała jej, wiele razy zażywały kąpieli wspólnie, beztrosko pluskając się w gorącej wodzie. Te czasy zniknęły bezpowrotnie, nie rozbierała się, nienawidziła swego ciała, zawodnego, brudnego, kuszącego, a choć liczne zasinienia i obdarcia na skórze zagoiły się, to Haerys ciągle je widziała: smugi fioletu na szyi, nadgarstkach i biodrach, czerwień ust na czole i skroni; pieczęcie brutalnej czułości, mające pozostać tam na zawsze. – Nie, ja…gorzej się czuję – wychrypiała, a pot spłynął z karku. – A dzisiejsze popołudnie jest całe dla ciebie, musisz wypocząć i się zrelaksować – postanowiła już żywiej, podchodząc do siostry, by podać jej fiolkę z wonnym olejkiem: z nadzieją, że wybrała odpowiedni, ulubiony zapach Shaeny. – Mogę uczesać cię w bali, jeśli oprzesz się o jej brzeg – zaproponowała w zamyśleniu, przeczesując powoli palcami długie, miękkie włosy siostry. Tylko ich dotyk nie budził w niej lęku: były delikatne, lekkie, niczym pióra albo gładkie smocze łuski.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

włosy splatałaś mi w warkocz Empty
Temat: Re: włosy splatałaś mi w warkocz   włosy splatałaś mi w warkocz EmptySob 18 Sty - 20:27

Ileż mogła poświęcić dla rodziny, byle jej nie utracić?
Jak wiele słów winna obiecać, by najbliższy pojęli, że to oni są dla niej świętsi od samych Bogów?
Shaena, choć roztropna – posiadała zupełnie inne myśli niż te, które faktycznie głosiła. Lęk niejednokrotnie spowijał dziewczęcy umysł, ale przecież Haerys musiała wiedzieć, że siostra – cokolwiek, by się nie wydarzyło – to za nią będzie stała murem, po kres swych dni. Ukochała ją i umiłowała, nie mając pojęcia jeszcze o relacjach wiążących ją z Daeronem, który był nieposkromionym smokiem, podobnie jak i ona, lecz czy miał prawo wykorzystywać dobrotliwe serce Erys? Ufała, że nikt jej nie krzywdzi, a choroba, która ją dręczyła przez wiele księżyca odeszła.
Wystarczyło jednak słowo o haniebnym czynie Lancela, a poruszyłaby niebo, ziemię i wody, by młodzieniec odpokutował.
- Dlaczego tak myślisz? Wystarczyło, że pomogłabyś mi się wymknąć z tej komnaty i dostać się do portu, z którego mogłaby odpłynąć, gdziekolwiek zapragnęłabym – wyszeptała, bo doskonale liczyła się z tym, że ściany mają uszy, zaś gdyby jej słowa dotarły do kogokolwiek, cóż… Reprymenda od królowej matki oznaczałaby wiele frazesów, które zmusiłyby Shae do uległości, na którą nie była gotowa. Przypominała dzikie zwierzę, które podąża własnymi ścieżkami, a teraz winna stać się przykładną żoną, rozkoszną słodyczą, dającą nadzieję na lepsze jutro. Filarem małżeństwa i ostoją, do której Baelor zawsze będzie wracał.
I pomimo tej radości, nadal odczuwała lęk.
- Jesteś kwiatem Targaryenów, więc i ty winnaś zostać towarzyszką codzienności dla jednego z nas; Daeron może…? – wypowiedziała ów pytanie z pełną szczerością i ufnością, wszak skąd czerpać informacje, by wiedzieć, że to jego pożądała młoda podświadomość? Serce zakołowało w piersi jasnowłosej potomkini smoków, a oddech spłycił. Nie wstydziła się tkwić przed siostrą naga, przez co odczuwała subtelną nutę zawodu, gdy ta odmówiła, tak jak i robiła to w ostatnich dniach. Bystre spojrzenie Shaeny osiadło na twarzy Haerys, którą lustrowała, na nowo uczyła się na pamięć, jakby tylko to miało znaczenie i wartość, a przecież grzech Lannistera skrywany w drobnym ciele dziecka odbijał się echem od ścian komnat królewny. Krzyk wydobywał spomiędzy pierścieni żebrowych, zaś starsza z dziewczynek nie była w stanie uczynić czegokolwiek, co pozwoliłoby na zapomnienie i zatracenie się w beztrosce, od której została odcięta.
- Uważasz, że źle postępuję? Wydaję mi się, że żywisz niechęć do Aenessy, tylko nie rozumiem dlaczego… Bądź ze mną szczera, siostrzyczko – poprosiła, a uśmiech rozpromienił usta córy Aegona. Patrzyła na nią, aż wreszcie zanurzyła się w gorącej wodzie, chełpiąc się przyjemnością, jaka powoli zaczęła otępiać zmysły. Opuszki rysowały niewidzialne znaki na powierzchni, zaś fiolet spojrzenia wędrował poza granice okiennicy, z której rozpościerał się widok na horyzont. Chciała widzieć na nim smoki, których trzepot skrzydeł rozbrzmiewałby nad budynkami, zaś ich siła utwierdzałaby wszystkich w potędze Targaryenów.
Powoli wsparła się o brzeg bali, aż wreszcie rozluźniła spięte mięśnie. Przypominała sobie dni, w których to Aenessa rozczesywała gęste pukle, być może wracając z komnat jej brata; czy czyniła źle? Powinna zaprzestać godzić się na zakazany romans i odesłać ją do ciotki Baeli? Kochała dziewczynę ponad miarę, łudząc się naiwnie, że ta przyjaźń jest czymś więcej, aniżeli wykorzystywaniem wpływów na królewskim dworze. Zawahanie zatrwożyło sercem Shaeny, toteż pospiesznie przymknęła powieki, by odepchnąć od siebie okrucieństwo myśli.  
Myliła się, z pewnością.
- Chcę żebyś jutro była przy mnie – przyznała ledwie słyszalnym szeptem, by zaraz potem obdarzyć siostrę spokojem uśmiechu. - Potrzebuję cię, Erys…
Powrót do góry Go down
Haerys Targaryen
Haerys Targaryen
Wiek postaci : 17
Stanowisko : siostra króla, królewna kaprysów
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t615-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t650-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t651-fire-walk-with-me#1479

włosy splatałaś mi w warkocz Empty
Temat: Re: włosy splatałaś mi w warkocz   włosy splatałaś mi w warkocz EmptyNie 19 Sty - 18:49

Uśmiechnęła się trochę smutno na słowa siostry - nawet beztroska, pozbawiona taktycznego myślenia Haerys wiedziała, że ucieczka z Czerwonej Twierdzy nie byłaby taka prosta. Nawet jeśli udałoby się, odpowiednio rozmawiając ze strażnikami, opuścić kamienne mury, to im dalej znajdowałyby się od bezpiecznego domu, tym szybciej Shaena podjęłaby decyzję o powrocie. Królewna była tego dziwnie pewna, chociaż nie całkowicie, wszak starsza z Targaryenek miewała swoje buntownicze epizody. - I co zrobiłabyś na tym statku, moja kochana? - spytała nieco pobłażliwie: dziwnie, jak role potrafiły się czasem odwracać: ciężar hańby sprawił, że Erys spoważniała, znacznie mocniej stąpając po ziemi, przynajmniej w kwestii szlacheckiego życia, niż szukający przygody Shaena, tak łaskawa i hojna nawet wobec najbiedniejszych. - Zgniły zapach desek, ciągle te same potrawy, brak uczt wyprawianych na twą cześć. Wokół gwar coraz rzadziej dokonujących ablucji marynarzy - a za burtą tylko woda, nudna, bezkresna, mogąca budzić radość chyba tylko w tych niespełna rozumu Żelaznych - mówiła melodyjnie, z czułą przyganą, podpartą jednak lekkim rozbawieniem. Tak właśnie chciała się dzić czuć, choć udawać, że w ciągu mijającego roku nic się nie zmieniło i ciągle może spędzać czas z siostrą, szczerze mówiąc o wszystkim. O tym, co sądzi o jej sukience, tamtym przystojnym kawalerze z Wysogrodu lub o tym, że nie powinna wymykać się tak często z twierdzy.
A może także o tym, co uczynił mężczyzna, któremu została przeznaczona. Piękny kwiat Targaryenów ścięty jeszcze zanim zdołał zakwitnąć. Kąciki ust Haerys zadrżały, opadając i nadając jej twarzy jeszcze bardziej dziecięcy grymas; ukryła go jednak, odwracając się ponownie do półek, które aż uginały się od olejków, pachnideł, puszystych ręczników i różnych drobiazgów: królewska łaźnia była miejscem niebiańskim, zawsze uwielbiała tu przebywać, pluskać się w gorącej wodzie, bawić wraz z Shaeną w syrenki albo morskie księżniczki, nieświadoma, że pojęcie morskiej żony wcale nie niesie ze sobą niczego przyjemnego. Wstyd i ból wywołały na bladej twarzy rumieńce, ale równie dobrze mogła zrzucić je na karb podniesionej temperatury specjalnie zaprojektowanego wnętrza. - Wiesz, że jestem już przeznaczona dziedzicowi Casterly Rock - odszepnęła w odpowiedzi, nerwowo zaciskając palce na szklanej fiolce. Marzyła, by do ślubu nie doszło, by rycerska ścieżka zwiodła Lancela na manowce, stawiając go naprzeciwko kogoś, kto zdoła zetrzeć go na proch, ale podświadomie wiedziała, że to próżne nadzieje. Tak samo jak odzyskanie dawnego uczucia; nie rozumiała w pełni przywiązania, jakie czuła do Daerona, na to było zbyt wcześnie. Rana się nie zakepiła, a Erys była pewna, że jej serce nie otworzy się przed nikim, że jest niegodna i brudna, że wkrótce cały świat dowie się o jej hańbie, a ona zostanie wypędzona. Skuliła znów ramiona, szybkim wydechem pozbywając się natrętnych, koszmarnych myśli. - Ale to twój dzień, moja najsłodsza - i tylko o tobie będziemy dziś rozmawiać - postanowiła, siląc się na beztroskę słów, nieco zbyt okrągłych i wypowiedzianych zbyt smutnym tonem, by w pełni zatrzeć niezdrową aurę, ciągle otaczającą smukłe ciało Targaryenki. - Bo będziesz najpiękniejszą kobietą na ślubnym kobiercu w historii - a przynajmniej od czasu, gdy stawała na nim nasza matka - zmieniła gładko temat, posyłąjąc Shaenie dumny uśmiech i pomagając wyswobodzić się jej z ubrań. Ostrożnie zsunęła z ramion suknię; czyniły to dwórki, ale Haerys była gotowa służyć dziś siostrze. Nadchodził wyjątkowy dzień, a ona mniej myślała, gdy zajmowała czymś drżące dłonie.
Gdy Shaena znalazła się w balii, Haerys zgrabnie przeszła z drugiej jej strony, przysiadając na drewnianym, szerokim brzegu, zastawionym kwiatami. Pogładziła jasne włosy siostry, po czym sięgnęła po leżący nieopodal grzebień wysadzany drogimi kamieniami, połyskującymi w sprzyjającym relaksowi półmroku. - Nie żywię niechęci, po prostu ta dziewczyna nie jest warta twej intensywnej uwagi - odparła szczerze; zazdrość jeszcze nie zdołała rozwinąć się w dziewczęcym sercu, przynajmniej nie tak, jak stanie się to za kilka lat - ale o tym wiedzieć nie mogła, dopiero budząc się z otępiałej katatonii. - Me serce raduje się jednak, wiedząc, że służy ci tak wiernie, dbając o twe dobre samopoczucie - dodała wyrozumiale, zaczynając przeczesywać włosy Shaeny. Ostrożnie, ale stanowczo, tak, by nie pociągnąć za długie kosmyki, ale też by wyprostować je i przygotować do upięcia. - Jak myślisz, Baelorowi spodoba się bardziej wysoki kok czy raczej półupięcie? - spytała, marszcząc nieco nosek: im bardziej koncentrowała się na tworzeniu fryzury siostry, tym mniej myślała o tragedii, jaka ją dotknęła. - Zobacz, to odsłoni twą piękną, łabędzią szyję i obojczyki. Dobrze też będzie prezentować się nasz rodowy naszyjnik oraz kolczyki - zaproponowała, chwytając część włosów Shaeny w garść, by zademonstrować jej, na jakiej długości planuje je spiąć: siostra musiała widzieć swój profil w stojącym nieopodal kąpieli wysokim lustrem w zdobionej ramie. Podchwyciła spojrzenie Shaeny w zwierciadle, posyłając jej wspierający uśmiech. - Będę tuż obok ciebie, cały czas - obiecała, wiedząc, że sobie poradzi; że nie zawiedzie rodziny, że zaprezentuje się oficjalnie pierwszy raz od choroby - i zrobi to z pełnią majestatu Targaryenów. - Aż do nocy poślubnej: ten piękny księżyc będzie należeć tylko do was - ściszyła głos, cnotliwie, starając się brzmieć romantycznie, choć brzuch skręcał się jej z mdłości. Kiedyś wyobrażała sobie ten moment dość często, niecierpliwie marząc o tym, gdy miłość połączy ją z wspaniałym lordem lub rycerzem: teraz wiedziała już, że to były tylko mrzonki, baśnie, mające okłamywać niewiasty. To było brudne, bolesne, nieprzyjemne, przerażające - i Haerys mogła się tylko modlić, by Baelor okazał się dla Shaeny łaskawy, czyniąc swą powinność jak najkrócej.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

włosy splatałaś mi w warkocz Empty
Temat: Re: włosy splatałaś mi w warkocz   włosy splatałaś mi w warkocz EmptyWto 28 Sty - 21:59

- Odnalazłabym drogę do Lys, Volanthis… Gdziekolwiek, byle zobaczyć, czym jest inne życie… – wyjaśniła, będąc całkowicie pewną swych słów, ufając im jak niczemu innemu. Spoglądała z iluzją przestrachu na Haerys, by ostatecznie zastygnąć w bezruchu. Nie była bowiem świadoma tej intensywności, która być może przygniotłaby ją całkowicie. Zdołała poznać tylko codzienność dnia obecnego, które wiodła od niemalże siedemnastu dni imienia. Chodziła pewnie po Czerwonej Twierdzy, racząc każdego uśmiechem, tak delikatnym i dziewczęcym, a jednocześnie skąpanym nutą przebiegłości. Wydawała się być dziewczynką o niebywałej wyobraźni, toteż wykorzystywała talent ponad miarę, byle realizować swe egoistyczne pobudki. - Wiesz, że to nie jest mój świat, siostro… Te wszystkie uczty i spędy nie są dla mnie spełnieniem marzeń. Wolałabym móc uciec, wydostać się ze stolicy i być jak Daeron, ale Siedmiu wolało uczynić ze mnie kobietę i co mi z tego przyszło? – spytała z nutą rozżalenia. Nie pasowała do roli poukładanej córki, co wymuszali na niej przez lata rodzice. Buntowała się każdej decyzji, byle tylko zakosztować wolności, o której słyszała w opowieściach Młodego Smoka. Patrzyła na niego z niemą fascynacją, coraz bardziej i mocniej łaknąć rozkoszowania się w namacalności zasłyszanych historii. Potrzebowała tego już nie tylko, by móc oddychać w pełni, ale także do akceptacji samej siebie. Tkwiła w pozornym kokonie bezpieczeństwa, przyjmując na swe barki ciężar małżeństwa z człowiekiem, którego kochała inaczej, aniżeli pozostałą część rodzeństwa. Baelor był inny, przepełniony czymś nieoczywistym, podobnie jak różnił się od Shaeny.
Najstarsza z córek Daenaery przeżywała od lat pozorne piekło, kiedy to starała się poukładać w głowie każdy z możliwych scenariuszy. Opiekowała się bardziej najmłodszym kwiatem Targaryenów i Haerys, samą siebie spychając na dalszy plan. Być może dlatego tak bardzo dotknęła ją niedyspozycja dziewczęcia, kiedy to przez nazbyt długie dni leżała w łożu, a jasnowłosa nie umiała odciążyć ją od cierpienia, które dewastowało umysł.
- Ale zawsze mogłabym go dźgnąć widelcem w oko! – rzuciła wspaniałomyślnie. Wspomnienie Lancela było dla niej przykre. Pokładała w ich szczenięcym uczuciu nadzieję, ale los zakpił z niej po raz pierwszy, gdy poznała prawdę i decyzję jaka zapadła. Płakała i łamała się ponad naporem dewastujących meandry żył emocji, ale to dla ukochanej siostry starała się być silniejsza każdego dnia, by prowadzić ją za dłoń przez znoje egzystencji – jakże trudne.
Słowa dziewczęcia sprawiły, że Shae zastygła w bezruchu. Mimowolnie zacisnęła smukłe palce w piąstki, czując cudaczne napięcie na bladej skórze, która rozgrzewana była obecnie gorącem wody. Tkwiła w jednym miejscu, patrząc przed siebie. Nie mogła wszak dorównać matce, ani tym bardziej innym kobietom. Poświęcała uwagę czemu innemu, aniżeli pielęgnacji własnej urody, która wielokrotnie została interpretowana jako niewłaściwa. Mężczyźni nie odczuwali pociągu na jej widok, zaś ona powoli dystansowała się w relacjach towarzyskich, byle nie poczuć kolejnego zawodu. A może to już podświadomość tkała ten scenariusz, niczym pająk swą sieć? Myśli zostały złapane w pułapkę, a córa Aegona tonęła w bezkresie marazmu. Rumieńcu wstydu zakwitły dopiero, gdy pozwoliła na dopuszczenie w głąb podświadomości słów wypowiadanych przez Haerys.
- Myślę, że woli mnie w rozpuszczonych włosach – odparła bez zastanowienia, pojmując także wcześniejsze frazy dotyczące Aenessy. Nie rozumiała, z jakiego powodu iluzja niechęci wibrowała w tembrze siostry, toteż zaniechała kontynuacji ów tematu – nie chcąc być wścibską. Żaden niepokojący objaw nie dotarł do jej uszu, przez co nie zamierzała się jeszcze angażować w ewentualny konflikt, który rozrósłby się do kolosalnych rozmiarów. - Zresztą, wiesz? – mruknęła radośnie, odwracając się do Erys i obdarzając ją przekornym uśmiechem. - Uczesz mnie tak jak chcesz, ufam ci dostatecznie, by mieć pewność, że mnie nie skrzywdzisz – brzmiała spokojnie, a szczerość wypełniała każde z pojedynczo wypowiadanych zwrotów. Nie chciała jednak odnosić się do nocy poślubnej, której lękała się ponad miarę. Nic nie mogło być gorsze od tego, co miało nadejść, wszak było niejasne. Zasłyszała wiele opowieści o tym zdarzeniu, dlatego z taką niepewnością spoglądała w przyszłość.
Nienawidziła tracić kontroli.
Powrót do góry Go down
Haerys Targaryen
Haerys Targaryen
Wiek postaci : 17
Stanowisko : siostra króla, królewna kaprysów
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t615-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t650-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t651-fire-walk-with-me#1479

włosy splatałaś mi w warkocz Empty
Temat: Re: włosy splatałaś mi w warkocz   włosy splatałaś mi w warkocz EmptyCzw 30 Sty - 11:44

Martwiły ją wyznania Shaeny – pisano jej wszak wspaniałe życie pełne przepychu, władzy, złota oraz wspaniałych uczt. Jakże mogła pragnąć czegoś więcej? Czy w ogóle istniało coś ponad bycie królewską córką, żoną i matką kolejnego pokolenia Targaryenów? Wiele różniło ją od starszej siostry, choć teoretycznie to pierworodna powinna wytyczać szlak surowego przestrzegania ram, narzucanych potomkiniom smoków. Próby ujarzmienia ognistego charakteru nie kończyły się za dobrze, Harys nie krytykowała więc ukochanej Shae, nawet jeśli uważała chęć ucieczki za bluźnierstwo. – To mężczyźni wojują, moja piękna – powiedziała powoli, tonem kilkunastolatki, która pozjadała wszelkie rozumy maestrów. Smutek odebrał jej rozbrajającą zdolność wypowiadania frazesów, więc śmieszna powaga, z jaką panienka wygłaszała podobne oczywistości, mogła przynieść oprócz irytacji także nadzieję na to, że srebrnowłosa powoli powraca do sił. – Ryzykują życiem w obronie naszej czci i godności – głos nieco się jej załamał, takie przysięgi składali rycerze, lecz Erys nie wierzyła w nie odkąd złoty dziedzic Lannisterów sprowadził na nią porażającą hańbę. Otrząsnęła się jednak, to dzień Shaeny, opanuj się, nie przynoś jej smutku. – Posiadasz urodę, wspaniałego męża, kochającą rodzinę, bogactwa, piękne suknie, rzadką biżuterię. Nie brakuje ci jadła ani przyjemności, otacza cię chwała Targaryenów – czy można marzyć o czymś jeszcze? – wymieniła z wyraźną dumą, kończąc jednak na niedowierzaniu i szczerej ciekawości. Jaki świat wymarzyła sobie Shaena, czego pragnęła, skoro otrzymała wszystko, o czym większość dziewcząt z Westeros mogło tylko marzyć? Rozżalenie panny młodej, mającej nazajutrz porzucić troskliwe objęcia Dziewicy, nie mieściło się Haerys w głowie, ale mimo to – pragnęła zrozumieć, nie krytykować.
Zaśmiała się cichutko na groźbę dźgnięcia widelcem, powoli przeczesując palcami jedwabiste włosy siostry. – Fakt, że zostajesz w domu, ze mną, niezmiernie mnie raduje, kochana – szepnęła w końcu, rozczulona, nie chciała bowiem codzienności bez rodziny, bez wsparcia Shaeny, bez jej uroku oraz wskazówek, pozwalających przetrwać trudniejsze dni. Pochyliła się nieco i złożyła na czubku jasnej głowy kobiety przelotny, szybki pocałunek, zaciągając się jej zapachem; ich zapachem, zapachem matki, zapachem domu, zapachem komnat rodzeństwa. – Bez wątpienia, to symbol niewinności, a więc bliski sercu naszego brata – zgodziła się z Shae, Baelor stanowił przecież przeciwieństwo Daerona, przez którego komnaty przemykało wiele niewiast: pojmowała to nawet młodziutka i niewinna Erys, nie domyślająca się jednak co naprawdę dzieje się pomiędzy Królem a kobietami. Czy je także bolała bliskość, czy była wymuszana? Aenessa mówiła, że nie, chciała jej wierzyć – i być pewna, że nadchodząca noc przyniesie starszej siostrze tylko radość. – Do Septu jednak musimy je nieco zapleść. Może proste warkocze, które później podepnę złotymi spinkami matki? – zaproponowała, zabierając się powoli do pracy. Wysadzany drogimi kamieniami grzebień odbijał się w zwierciadłach, gdy powoli przygotowywała jasne pasy do weselnego upięcia. Dziewczyna aż pokraśniała z zadowolenia, lubiła troszczyć się o wygląd, nie tylko swój, ale i siostry. – Miałaś okazję porozmawiać z Baelorem? Czy również nie może doczekać się dnia ślubu? – zagadnęła, zaplatając lśniące włosy delikatnie i umiejętnie, co jakiś czas pozwalając sobie także na pomasowanie głowy Shaeny, by zrelaksować ją i sprawić nieco przyjemności. – I czy…czy matka opowiadała ci o ślubnej nocy? – dodała ciszej, tonem zakłopotanym, zawstydzonym. Sama nie miała jeszcze tej rozmowy, dorosłość zaskoczyła ją, obdarła z niewinności, postawiła przed faktem dokonanym, o jakim chciałaby zapomnieć. Wspomnienia powracały, modliła się o to, by Shaena obudziła się jako żona pełna szczęścia a nie bólu – kto wie, może od razu błogosławiona rozwijającym się pod jej sercem dzieckiem? – Jeśli powijesz syna, mam nadzieję, że nazwiesz go po mnie – dodała nieco żartobliwie, chcąc otrząsnąć się z nieprzyjemnych wspomnień. Palce Erys dalej tańczyły wśród włosów siostry, tworząc elegancką fryzurę, prostą, niewinną, ale piękną zarazem.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

włosy splatałaś mi w warkocz Empty
Temat: Re: włosy splatałaś mi w warkocz   włosy splatałaś mi w warkocz EmptySob 1 Lut - 22:52

Przysłuchiwała się słowo wypowiadanym przez Haerys.
Doprawdy? Mieli bronić czci? Szanować swe małżonki? Oddawać się w bezkresie walce? Shaena marzyła przecież o czymś zupełnie innym. Tak dalekim dla kobiet o jej statusie społecznym, a co za tym szło – musiała ulec bezwarunkowo woli matki. Nie wierzyła, że ta chciała dobrze, wszak znała Baelora i wiedziała o jego umiłowaniu wiary. Plotki głosiły nawet, że próbował się temu przeciwstawić, lecz nie zdołał wymusić presji na rodzicielce i namiestniku.
Od czasów Lancela, pojmowała coraz więcej.
Dla mężczyzn czy chłopców była odrażająca i usprawiedliwiali się wszystkim, ale nie tym co właściwie winno rozbrzmieć spomiędzy ich warg.
- Zawsze byłaś dla mnie dobra… Dlaczego? – spytała nagle, gdy większą uwagę zaczęła poświęcać frazesom mówionym przez siostrę. Uniosła nawet wymownie brwi, gdy wreszcie zdołała się odwrócić ku postaci Erys, obserwując ją uważnie. Analizowała reakcje młodszej dziewczyny, tak jak czyniła to zawsze wobec każdego – nie zważając na nachalność palącego spojrzenia.
- Oczywiście, że można – odparła bez zastanowienia. Nerwowo zaczęła nawet przygryzać policzek, zaraz potem drażniąc delikatną fakturę warg. Nieprzyjemny posmak metalicznej krwi wypełnił usta Shae, zaś ona odwróciła się plecami do swej towarzyszki. - Można pragnąć wolności, którą posiadały smoki – głos starszej był twardy, ponury. Nie znosiła sprzeciwu, ale tym razem przenikało przez tembr więcej żałości i smutku, aniżeli stanowczości. Spoglądała na rozpościerający się horyzont. Na słońce zachodzące w tafli falującej wody, aż wreszcie zastygła w bezruchu, poddając się całkowicie ruchom palców Haerys.
- Wierzysz, że to decyzje naszej matki są tymi właściwymi? Może pomyliła się w swych sugestiach i nasze ścieżki winny skrzyżować się z innymi mężczyznami? Twoja z Daeronem, a moja… – rozważała to w sercu od dawna, a teraz nie umiała wydukać imienia kuzyna, które szeptała każdego wieczora, gdy prosiła, by uległ. Nie pragnął jednak jej w ten sposób; mówił o ślubie, obietnicach, ale podobnie jak w przypadku Lannistera została sama. Aedion odwrócił się od niej i zapomniał, że nie tak dawno ślubował miłość, która widocznie okazała się ledwie mrzonką. Obłudą pięknie utkanych słów, które nie odnalazły odzwierciedlenia w szarawej codzienności.
Serce uderzało donośnie. Pędziło jak szalone, gdy myśli uderzały o siebie jak stado rozpędzonych koni. Czuła, że zapada się w sobie, zaś emocje rozlewają się po meandrach żył, dewastując ją doszczętnie.
- Możesz uczynić co zechcesz, Erys… – stwierdziła, delikatnie zahaczając opuszkami palców o pukle opadające na ramiona. Wolnym ruchem gładziła taflę wody, opierając się nieznacznie o brzeg bali. Spoglądała w oczy siostry, raz po raz starając się odnaleźć w nich wsparcie. To pozorne i faktyczne, jakby poszukiwała zapewnień, że to wszystko jest właściwe. Bała się, a strach coraz bardziej tłamsił podświadomość, gdy pojmowała jak niewiele dzieli ją od wypowiedzenia słów wiecznej przysięgi.
- My nie rozmawiamy… Unika mnie od wielu dni i obawiam się, że to jest zła wróżba dla naszego małżeństwa. Myślisz, że i on odczuwa względem mnie wstręt? – nieświadomie ubrana sentencja w uczucia, które od dawna dewastowały wnętrze Shae. Była zagubiona i pozbawiona pewności, nie ufając niczemu co miało nadejść. Sądziła, że świat zatrzymał się, a ona podąża ślepą ścieżką nicości.
Pytanie o noc poślubną sprawiło, że zadrżała i od razu zwróciła się w kierunku Haerys. Obserwowała ją uważnie, nader przejęta.
- Niezbyt dużo… Mówiła, że nie jest to przyjemne… – rzuciła zawstydzona. Owszem, ten temat krępował ją ponad miarę, dlatego też chciała zapomnieć o rozważaniach związanych z bliskością. Pocałunki wszak smakowały iluzją miłości, podobnie jak dotyk, ale cała reszta? - A co jeśli powiję dziewczynkę? - tkwiła w jednej pozie, nie przejmując się nagością i obecnością siostry. Była przyzwyczajona, że najbliżsi jej otoczeniu widywali ją bez szat, a przecież młodziutka Targaryen otrzymała najważniejsze miejsce u boku Shaeny.
Powrót do góry Go down
Haerys Targaryen
Haerys Targaryen
Wiek postaci : 17
Stanowisko : siostra króla, królewna kaprysów
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t615-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t650-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t651-fire-walk-with-me#1479

włosy splatałaś mi w warkocz Empty
Temat: Re: włosy splatałaś mi w warkocz   włosy splatałaś mi w warkocz EmptySro 5 Lut - 10:57

Zdziwiła się, słysząc pytanie pozornie nie mające nic wspólnego z pełną pasji i oddania przemową, akcentującą rolę kobiet w zdominowanym przez władców, rycerzy i lordów świecie. - Jesteś moją siostrą, krwią z mej krwi, Shaeno, znam cię całe swe życie, zawsze byłaś mi podporą - jakże mogłabym być dla ciebie zła? - odparła pytaniem na pytanie, wcale nie roztkliwiając się nad tym faktem. Miłość do Shae była dla dziewczyny naturalna niczym oddychanie, dzieliło ich kilka lat, lecz nie stały one na przeszkodzie w nawiązaniu trwałej więzi. Innej niż z braćmi, wszak do męskiego świata nie miały pełnego dostępu, inną też od relacji łączącej ją z młodziutką i chorowitą, słabą Rhaellą, równie śliczną, co kruchą, nie nadążającą często za szaleństwami środkowej córki Aegona. Haerys uśmiechnęła się lekko do siostry, wspierająco, choć ciągle ze zdziwieniem - czasem ta zadawała niedorzeczne pytania. - Moja piękna, nie denerwuj się - zwróciła jej czule uwagę, przesuwając ciepłym palcem po policzku i ustach Shaeny. Widziała, że ta nie była spokojna, że przygryzała wargi, że coś w pięknych, wielkich oczach lśniło zaniepokojeniem i niezgodą. Na ślub, czy też ogólnie, na traktowanie niewiast? - Czym jest wolność bez władzy? - zadała kolejne pytanie, tak, jakby bezbrzeżny smutek oraz doznane cierpienia nauczyły ją mądrości, pozwalającej spojrzeć na kaprysy i bunty z dystansu. - Chciałabyś być wolna jak pastuch, który spędza całe dnie z owcami? Albo brudny nomada z Dorne, kładący się każdego wieczora na niewygodnej ziemi? - pouczyła starszą siostrę, nieświadomie zamieniając się z nią rolami, próbując pokazać, że jej tok myślenia jest naiwny, oparty na baśniach, nie mający odzwierciedlenia w realnym świecie. - Jesteś Targaryenką, twoją wolnością są luksusy oraz wspaniałe życie u boku równie pięknego i rozsądnego mężczyzny. A dzięki bogom i decyzjom naszej matki, będziesz szła przez życie ramię w ramię z umiłowanym bratem. Nie wyobrażam sobie milszej sercu i dającej więcej szczęścia niewoli, jeśli tak wolisz to nazywać- kontynuowała spokojnie, bez uderzania w krytyczne tony - pragnęła po prostu uzmysłowić Shaenie, jak wiele zyskiwała, jak cudowne podarunki składał na jej drodze Los.
Sięgnęła po kolejne kosmyki włosów, kończąc upięcie: potrafiła koncentrować się i na nim, i na rozmowie, choć zamilkła na dłużej, słysząc urwane rozważanie siostry. Zarumieniła się lekko, ona i Daeron; kochała brata, wiedziała, że on kochał ją, że zaczyna zauważać w niej kobietę, że składa pocałunki pełne czułości już nie na jej skroni a na ustach, niemile zdziwiony przerażoną reakcją. Erys skuliła się, palce na moment straciły odpowiedni rytm, krzywo dopinając warkocz: musiała ponowić tą część upięcia, zyskując jednocześnie czas na odpowiedź. - Nigdy nie ośmieliłabym się podważyć decyzji naszej Matki - odparła w końcu cicho, pokornie; nawet krzywda wyrządzona przez Lannistera nie była w stanie zmienić podleglości poleceniom Daenary i Namiestnika. - Z kim chciałabyś skrzyżować swą ścieżkę, siostro? - dopytała, nagle zaniepokojona urwanym zdaniem. Haerys przyjrzała się uważnie spojrzeniu Shaeny, radosnemu, ale i smutnemu, pełnemu głębokich emocji, które katatonicznej królewnie wydały się tak odległe i piękne. - Czy też zauważyłaś, że...że Daeron traktuje mnie inaczej? - spytała po chwili, na jednym wydechu, przejęta odpowiedzią, zakłopotana nadzieją i niepewnością drżącą we własnym głosie. Znów zamilkła, przykładając się do dopieszczania fryzury przyszłej żony, rada, że ma czym zająć ręce i wzrok. Cieńszą stroną grzebienia nadała wewnętrznym elementom upięcia puszystości, delikatnie, tak, by nie sprawić kobiecie bólu. Szarpnęła jednak gwałtowniej, gdy usłyszała kolejne głupie pytanie Shaeny. - Kochana, napiłaś się naparu z szaleju? - zawołała, oburzona, odkładając grzebień, by pochwycić ciepłe, wilgotne od kąpieli dłonie siostry. - Jakże mógłby odczuwać wobec ciebie wstręt? Jak ktokolwiek mógłby nieść w duszy takie uczucie wobec ciebie? - pokręciła ze świętym niedowierzaniem głową. - Jesteś piękna, jesteś mądra, jesteś smoczą córką - powiedziała z mocą, nie odrywając spojrzenia od fioletowych tęczówek Shae. - A Baelor...znasz go tak, jak i ja, potrzebuje czasu, by zaakceptować zmiany. Może nawet wstydzi się równie mocno, co ty. I pragnie przygotować się do tego ważnego dnia - zniżyła głos, wcale nie uznając tego za coś złego. Zarówno brat, jak i siostra mieli w sobie wiele czystości, chronili swą cnotę, nic więc dziwngo, że Baelor potrzebował czasu na modlitwę i wyciszenie się przed uroczystościami weselnymi. Musiał mieć w sobie wiele siły, by od razu nie zarzucić panny młodej pocałunkami: już wyglądała pięknie, z perfekcyjnie upiętymi włosami, częściowo zebranymi w warkocze, częściowo rozpuszczonymi. Haerys pomogła jej wyjść z bali, przesunęła też wzrokiem po nagim ciele siostry, ciele perfekcyjnym, dojrzałym, smukłym, ale kobiecym. Zarumieniła się znów, bynajmniej z powodu samego faktu obnażenia: po prostu fizyczność stała się dla Erys problematyczna, przypominająca o tym, co odebrano jej na zawsze. Nieprzyjemne nie było określeniem, które wybrałaby do opisania swego pierwszego razu, ale nie zamierzała zwierzać się z tajemnicy, nie teraz, może - nigdy. - Wtedy, gdy dorośnie, będzie śliczną, silną kobietą - odparła, sięgając po puchaty, tkany z najdelikatniejszych nici, ręcznik, który rozłożyła, by okryć ramiona Shaeny. - Urodzisz i synów, i córki, uszczęśliwiając królewską rodzinę i cały kraj. Nadchodzą dla ciebie piękne lata pod błogosławieństwem Matki - przemówiła łagodnie, otulając ręcznikiem siostrę: tylko na taki dotyk mogła sobie pozwolić, przez puchaty materiał. Później odsunęła się, by poprawić jeszcze kilka złotych wsuwek, podtrzymujących imponującą fryzurę, podkreślającą idealne kości policzkowe Shaeny.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

włosy splatałaś mi w warkocz Empty
Temat: Re: włosy splatałaś mi w warkocz   włosy splatałaś mi w warkocz EmptyPią 7 Lut - 11:20

Wątpiła we wszystko, czym charakteryzowała się ich rodzina. Nie czuła się pewnie, a już tym bardziej stabilnie, gdy myślała o jutrzejszym dniu, do którego przyczyniła się Daenaera. Matka zawsze decydowała za swe pociechy, jak na ironię nie mogąc znaleźć godnej kandydatki dla Daerona, choć tą winna się okazać Haerys lub Rhaella; życie pisało jednak nieco inne scenariusze, dość mocno przesiąknięte niesprawiedliwością.
- Tylko spytałam – nie chciała uzasadniać swej obiekcji, jakby szukając w siostrze pozornej bluszczowatości. Dopatrywała się bowiem w młodszej siły, którą przestała emanować, kiedy to drzwi komnaty zatrzasnęły się, wybywając je od ciekawskich spojrzeń. Jak na ironię – nie umiała być szczera i rozmawiać wprost z ludźmi, których darzyła nie tylko sympatią, ale również oddaniem i lojalnością. Tłumiła w sobie uczucia, tak bardzo dewastujące nazbyt młodą duszę, spętaną w okowach pierścieni żebrowych.
Serce uderzyło donośnie, obijając się mocno o mur klatki piersiowej, aż wreszcie z niezadowoleniem osunęła się w bali, czekając na dalsze rytuały jak na ścięcie. Wiedziała wszak, że nic nie zdoła zmienić jej nastawienia względem mariażu, bo lęk przed nowym życiem, które dopiero co się rozpoczynało – przerażało ponad miarę. Nie mówiła także wiele z rodzicielką, by pojąć wszystko dokładnie, toteż z rozkoszą planowała pozorną ucieczkę na statkach płynących gdziekolwiek, byle jak najdalej od Królewskiej Przystani. Baelor przecież miało prawo poślubić dziewczę, które pokocha miłością szczerą.
- Właśnie tym, Erys… Wolność bez władzy – sparafrazowała słowa srebrzystowłosej z nutą przekory. - Jest wolnością. Nie będziesz nigdy wolna, jeśli na twej głowie znajdować się będzie tiara czy korona. Nie zaznasz jej również, kiedy u twych stóp będzie leżeć całe Westeros. Sądzisz, że tego pragnę? Błyskotek? Klejnotów? Złota? Luksusów, o których mówisz… Blichtru, od którego zawrócić może się w głowie? Spędów towarzyskich w trakcie, których zawsze się duszę? A może chwały, pod którą gną się kolana lojalistów? – nie, nie tego pragnęła ponad miarę najstarsza z cór Aegona, ale im więcej lat miała – tym coraz bardziej przypominała melancholijnego ojca. Uciekała od dysput z dwórkami pełnych pasji, żartów czy szczerości. Gnała przed siebie, poszukując właściwej drogi, aż wreszcie pojęła, że skrzydła, które ją niosły, zostały wyrwane, a po nich zostały tylko głębokie wyrwy zalewające się krwią.
Nie chciała jednakże wybuchać, toteż z niepewnością dotknęła policzka siostry, wlepiając w nią smutne spojrzenie. Potrzebowała iluzji zrozumienia, aprobaty dla odmienności, wszak ona – być może jedna – nie goniła za tym, co dla wszystkich wydawało się pożądliwe. Pełne słuszności czy, co gorsza, znamienitości. Zdaniem Shaeny to dzięki nazwisku i smokom byli wciąż u władzy, lecz czy one przed laty nie wydały z siebie ostatniego tchnienia? Jajo, które dzierżyła w swej komnacie od wielu księżycy ogrzewane było przez płomień, lecz nie spotkało się z należytą reakcją.
Z kim chciałabyś skrzyżować swą ścieżkę…
Nikły uśmiech rozpromienił twarz królewny, a powieki przysłoniły zmieszanie jakie kryło się w tafli tęczówek.
- Nasz kuzyn, Aedion, znalazł nader głębokie miejsce w moim sercu, Haerys… - przyznała cichutko, zalewając się rumieńcem. Poddała się przyjemnej czynności, jaką młodsze dziewczę praktykowało na jej długich kaskadach, nie mogąc zrozumieć jak mogła wydusić z siebie ów sekret. - Nie mów o tym matce, proszę – wyszeptała ledwie słyszalnie, a nerwowość wtargnęła po raz kolejny w drobną sylwetkę Shae. Pięści zaciskały się pod wodą, knykcie bielały, a zęby dręczyły cienką tkankę warg. Tonęła w bezkresie własnych myśli, tracąc coraz bardziej grunt i poddając się wyniszczającemu szaleństwu, które przejmowało władzę nad młodocianym umysłem. - Ona… Ona nie zrozumiałaby tego, dlatego nie przyjęła sprzeciwu mojego i Baelora, gdy głosiła, że zostaliśmy sobie przyrzeczeni – czy i o tym wiedziała młodsza z córek Daenaery? Pojedyncza łza spłynęła po bladym policzku starszej, która próbowała wierzyć, że moment, gdy brat weźmie ją pod swój płaszcz i przysięgnie małżeństwo – odmieni wszystko. Była gotowa oddać mu siebie i własną egzystencje, byle ten ofiarował jej te same uczucia. Na całe szczęście, przeszły do przyjemniejszej części, aniżeli dysputy o żałości.
- Tak, nie patrzy na ciebie jak na siostrę, a młodą pannice, która mogłaby stać się jego towarzyszką… Powinnaś zostać żoną Daerona, wiesz? Nie musiałabyś opuszczać wtedy stolicy dla jakiegoś Casterly Rock i zawsze byłybyśmy razem! – owszem, dla jasnowłosej było to faktem, że Targaryeni winni łączyć się ze sobą, a sojuszy nie trzeba było zawierać przez mariaże. Shaena cierpiała więc ponad miarę, gdy pojmowała, że Erys już niebawem wyleci z gniazda, a ta zostanie sama w zimnych murach Czerwonej Twierdzy.
- Skąd czerpiesz wiarę? – spytała, nie potrafiąc odnaleźć odpowiedzi na pytanie, które od dawien zadawała sobie, gdy patrzyła w lustro i dostrzegała odmienność od pozostałych członków rodziny.
Powrót do góry Go down
Haerys Targaryen
Haerys Targaryen
Wiek postaci : 17
Stanowisko : siostra króla, królewna kaprysów
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t615-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t650-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t651-fire-walk-with-me#1479

włosy splatałaś mi w warkocz Empty
Temat: Re: włosy splatałaś mi w warkocz   włosy splatałaś mi w warkocz EmptyNie 9 Lut - 14:27

Haerys westchnęła ciężko, gładząc ostatnie, szerokie pasmo jasnych włosów siostry, by później łatwiej było je wpleść w skomplikowany warkocz. – Co się stało, kochana? Przed chwilą wydawałaś się taka beztroska i szczęśliwa – spytała, nieco zdezorientowana, wszak zaledwie przed mgnieniem oka Shaena wesoło biegła korytarzem, podekscytowana czekającymi ją przygotowaniami oraz zbliżającą się ceremonią. Czy to stworzona przez młodszą siostrę fryzura nie przypadła do jej gustu? A może woda w balii była zbyt chłodna? Królewna wsunęła dłoń pod taflę, ale nie, temperatura była przyjemna a znad drewnianych brzegów unosiła się para, zmieszana z ulubionym zapachem przyszłej żony. Co więc było nie tak?
I czy odpowiedzią mogło być wspomniane z taką goryczą pragnienie wolności? Erys zdrętwiała na moment, znów szukając w lustrzanym odbiciu twarzy siostry, by upewnić się, że to naprawdę ona przemawia w tak niedorzeczny sposób. – A czegóż więcej można pragnąć, głuptasku? Według ciebie władzą jest głodowanie, życie w brudzie i biedzie, gdzie nie można podjąć żadnej decyzji, nawet tej, gdzie się zemrze? – spytała słodko, rozczulona i rozbawiona, lecz wkrótce pojęła, że Shae wcale nie żartowała; że nie była to dwuznaczna ironia a szczera modlitwa błagalna skrępowanego serca. Modlitwa, której królewna absolutnie nie rozumiała, wszak przecież do tego właśnie je powołano. Do złota, do władzy, do chwały; do służenia rodzinie i bycia perłą w Koronie Targaryenów. – Kochana, czy źle się czujesz? Może to osłabienie, wezwę maestra, bo widocznie coś plącze ci się w głowie… - zaproponowała cicho, wcale nie jak groźbę, ale jak szczery wyraz troski. Wszak takie słowa nie przystały siostrze Króla, wkrótce zaś żonie drugiego z braci, a pełna emocji i tęsknoty wypowiedź Shae była, według kapryśnej królewny, po prostu niemądra. Nigdy, przenigdy nie zamieniłaby swego życia na trudny żywot biedaków lub choćby zwykłych mieszkańców Westeros, nawet jeśli taka decyzja uchroniłaby ją przed gwałtownością Lancela. Rezygnacja z luksusów oraz dobrobytu, ba, nawet samo marzenie o takim stanie rzeczy musiało być oznaką chwilowej słabości lub gorączki. Nikt o zdrowych zmysłach nie śniłby o spadnięciu na samo dno, wprost do rynsztoka społeczeństwa. Takie wyznanie siostry zmartwiło ją, zafrasowało, mając jednocześnie zbawienny wpływ na odsunięcie smutnych myśli od własnego losu.
Sądziła, że serce Shaeny pełne jest miłości do Baelora, że perspektywa ślubu z bratem napełnia ją szczęściem – ale okazało się, że srodze się myliła. Haerys nieco zbladła, słysząc kolejne wyznanie siostry, tym razem znacznie mniej oburzające. Aedion był przystojnym, postawnym mężczyzną, starszym, odważnym, rozsądnym, przyciągał wzrok niewiast, nie dziwiło więc jej zainteresowanie. – Shaeno, kochanie… - szepnęła cichutko, przejęta taką wiadomością, przyjmowaną jednak z rozczuleniem a nie zgrozą. Dla Targaryenki gorszym grzechem była słabość ku pospólstwu niż namiętne uczucia skierowane w stronę bliskiego krewnego. – Oczywiście, że nie powiem. To nasz sekret – powiedziała z mocą, w końcu zbierając się na odwagę, by dotknąć dłoni jasnowłosej i ścisnąć je w geście wsparcia. Teraz zrozumiała nieco smutek przyszłej żony, mającej złożyć przysięgę nie temu, którego szczerze pokochała. Erys uniosła palce, by delikatnie otrzeć łzy, lśniące rosą na policzku Shae. – Może gdyby wiedziała o twych uczuciach, wszystko potoczyłoby się inaczej? – spytała cicho i niepotrzebnie, nie potrafiły przecież cofnąć czasu ani naprawić już popełnionych błędów. Musiały nieść ten ciężar – który z perspektywy królewny wcale nie wydawał się specjalnie wielki. – Ciągle przecież będziecie blisko siebie, Aedion nie posiada żony, nic nie jest stracone – dodała szeptem, pewna, że miłość ku kuzynowi jest jedynie platonicznym westchnieniem, że krew nie burzy żył siostry namiętnością, tak niezrozumiałą, jak i przerażającą dla młodej Haerys. – Czy i on odwzajemnia to uczucie? – spytała jeszcze, przejęta, na moment czując się znów sobą, prawie podekscytowaną powierzoną tajemnicą oraz sekretnym romansem, który w jej niewinnych oczach jawił się jako pasmo poetyckich listów, westchnień i muśnięć dłoni, a nie prawdziwej, hańbiącej, fizycznej zdradzie małżonka. To nie mieściło się jej w głowie, dotyk przywoływał same okropne wizje, nawet ten, którym obdarzał ją Daeron.
Tym razem to ona się zarumieniła, lekko, umykając wzrokiem w bok. Nie widziała w sobie kobiety, a zapędy Króla wpędzały ją w panikę – na razie, bowiem za kilkanaście księżyców miała powoli pozwalać mu na próby oswojenia. – Nasz Król ma związać się z inną kobietą z możnego rodu, szepczą o Braavos. A ja przeznaczona jestem dziedzicowi Casterly Rock. To wzmocni Koronę, napełni nasze skarbce złotem. Do tego zostałam stworzona i powołana – odpowiedziała z mocą, dumnie, bo choć co wieczór modliła się do łaskawej Matki o to, by sir Lancel zginął podczas rycerskiego boju, to jeśli tak by się nie stało, zamierzała wypełnić swe obowiązki. Tak, jak czyniła to starsza siostra, choć podczas tej łaźnianej rozmowy to Erys czuła się tą wiekowo dojrzalszą, bardziej odpowiedzialną, pokorną w pełni wobec zadań królewny. – Bogowie zsyłają mi ją razem z nadzieją. Znam też ciebie, znam Baelora, jesteście krwią z mej krwi, więc sądzę, że mogę z dużą dozą pewności przewidzieć waszą przyszłość. Może Baelor rozogni uczuciem twe serce, nawet jeśli ono na razie skierowane jest ku innemu – wygłosiła cicho, uspokajająco, gładząc policzek Shaeny wierzchem własnej dłoni. Tak bardzo chciała ją wesprzeć, napełnić nadzieją, usunąć smutek z wielkich, pięknych oczu – wszystko, by rozpoczęła nowy etap życia pełna dumy i radości, a nie żalu.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

włosy splatałaś mi w warkocz Empty
Temat: Re: włosy splatałaś mi w warkocz   włosy splatałaś mi w warkocz EmptyNie 16 Lut - 19:37

Były różne.
Obie inaczej spoglądały w przyszłość i na życie, które przechodziły z dumnie uniesioną głową. Nieistotnym jawiły się różnice, wszakże sama Shaena była gotowa wskoczyć za Haerys w ogień, byle tej nie zdarzyła się żadna krzywda. Dlaczego zatem młodsza z dziewcząt nie pojmowała – jak istotną dla przyszłej żony Baelora – jest wolność?
Nie błagała o wiele, a jedynie o możliwość wyjazdu, wszak – czy była im tu niezbędna? Dusiła się w ciasnych korytarzach Czerwonej Twierdzy, nieustannie wymykając się pod pieczą Aediona i gnając na koniu przed siebie; nic nie miało takiej wartości jak swoboda, po którą dążyła nieustępliwie.
Serce najstarszej córy Aegona zabiło szybciej, a zrezygnowanie malowało się w fioletowej tafli spojrzenia. Była bowiem bezradna w obliczu władczości Daerona czy matki, która nie dopuściłaby do wyjazdu córki.
- Nie chce maestera – zaprotestowała pospiesznie, nieznacznie przygryzając policzek od środka. Uniosła nawet wymownie brwi, rezygnując z dalszej polemiki, która obecnie zakrawała o wizję kłótni, aniżeli dojdzie do upragnionego konsensusu. - Nie potrafię wyobrazić sobie nadchodzących księżycy, przez co moje serce spowija strach, nad którym nie jestem w stanie panować – powiedziała nieco spokojnie, wspierając się o balię. Patrzyła w marmurowy sufit, do którego przytwierdzony był także świecznik, a wosk powoli zastygał pod wpływem dogasającego ognia. Chciała spalać się w ten sam sposób. Tonąć pod wpływem nagromadzonych uczuć, które wypełniały meandry żylne, ale wydawała się być zgubiona.
Rozpadła się na zbyt wiele kawałków, kiedy ujawniała szczerość. Dzisiejszego popołudnia zdobyła się na to samo przed ukochaną siostrą. Czy powinna? Naiwnie głupia byłaby, gdyby zwątpiła w ich miłość, jaką dążyły się od najmłodszych lat. Były nierozłączne, pełne dziecięcej beztroski, choć ta zdawała się już nie napełniać drobnego ciała Erys.
Czy zatem Shaena kiedykolwiek myślała, dlaczego tak się stało? Gdyby wiedziała – bez wiedzy brata i króla w jednej osoby – wydałaby wyrok śmierci na Lannistera, który swą rycerskość splugawił haniebnym czynem, a o którym nie miała się dowiedzieć. Wojna z Casterly Rock byłaby nieunikniona, a narzeczona dziedzica lwiego terenu była nader mądra, dusząc w sobie jeden z najcięższych grzechów.
- Nie – po raz kolejny sprzeciwiła się sentencjom siostry. Uniosła nieznacznie brwi i przygryzła dolną wargę. - Matka wiedziała, a ja nie chcę dopuścić do zdrady Baelora, którego chce kochać w ten sam sposób, co Aediona… – dla dobra rodu – wyrzekała się wszystkiego, czego pragnęła. Wolności. Miłości do mężczyzny, którego jej odebrano za sprawą namiestnika i królowej. Ulegała ludziom, łamiąc się pod naporem sugestii, jakie dewastowały zbyt młody umysł. - Kiedy widziałam go ostatnim razem – odwzajemniał, ale wtedy też powiedziałam mu o woli naszych rodziców – przyznała cichutko, łapiąc się na tym, jak bardzo przeżywa wszystko, co jest skryte pod powierzchnią bladej skóry, a co nie ulatywały spomiędzy warg. Wolała dusić w sobie wszystko, aniżeli objawiać światu własne przemyślenia, ale dostatecznie ufała Haerys, by nie wstydzić się tak onirycznych sekretów. Czy ona i Daeron również pozwalali subtelnemu dotykowi i pocałunkom odbierać trzeźwość umysłu?
- Skąd wiesz o kobiecie z Braavos? Sądziłam, że weźmie za żonę dziedziczkę jednego z wielkich rodów – przyznała nieco zaskoczona, chcą uniknąć tematu narzeczeństwa z Lancelem. Uważała wszak, że młodsza od niej córka Aegona winna nosić swoje nazwisko – u boku Targaryena, byle ich dziedzictwo rozrastało się i nie było przekazywane na inne rody, nawet te chorążych. Cóż więc winna myśleć o namiętnej relacji króla z dwórką, która była także jej przyjaciółką? Ludzie nie myśleli, byli egoistami, a ona jedynie czego oczekiwała to wyswobodzenia się z ciężkich kajdan uległości.
- Chciałabym, wiesz? Nie mogę jednak pojąć, dlaczego trzyma mnie na dystans właśnie teraz, kiedy potrzebuję go najbardziej – przyznała, powoli wstając z balii i szukając delikatnego materiału szaty, którą chciała przywdziać na mokre ramiona. Szyfon lał się wzdłuż sylwetki Shaeny, zaś fiolet tęczówek osiadł na postaci srebrnowłosej. - Dziękuję za twój czas.
Powrót do góry Go down
Haerys Targaryen
Haerys Targaryen
Wiek postaci : 17
Stanowisko : siostra króla, królewna kaprysów
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t615-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t650-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t651-fire-walk-with-me#1479

włosy splatałaś mi w warkocz Empty
Temat: Re: włosy splatałaś mi w warkocz   włosy splatałaś mi w warkocz EmptyWto 18 Lut - 13:57

Pomimo zapewnienia starszej siostry, Haerys dalej bacznie obserwowała jej zarumienioną od gorącej kąpieli twarz w poszukiwaniu symptomów choroby. Nic innego nie tłumaczyłoby szaleńczego pędu ku samozniszczeniu – a tym dla kapryśnej królewny była buntownicza wolność, pełna wyrzeczeń, biedy, wszy i innych okropieństw. – To będą piękne miesiące, kochana. Najlepsze w twoim życiu – powiedziała łagodnie, z wręcz matczyną wyrozumiałością, dalej odrobinę zaniepokojona wypowiedziami Shaeny. Do tego zostały zrodzone a później stworzone rękami matki, sept i opiekunek. Miały być pięknymi żonami, klejnotami Korony, przyciągającymi wzrok, cennymi, stającymi się zapłatą, podarunkiem lub politycznym wabikiem. Erys z niecierpliwością oczekiwała zamążpójścia – do czasu – ale i tak potrafiła przywołać tamto podekscytowanie. Inną fryzurą, wystawniejszą suknią, dumą wynikającą z stanu cywilnego; żałowała, że te wszystkie radości jej odebrano, że Lancel zniszczył nie tylko cielesną wartość, lecz obdarł ją z marzeń, z wizji świetlanej przyszłości, którymi żyła odkąd zaczęła pojmować świat wokół siebie. – Czeka cię wystawny ślub, setki kwiatów, zachwyt gości, niezapomniana celebracja, która znajdzie się na językach wszystkich oraz poruszy serca bardów – snuła więc tą opowieść dla Shaeny, werbalizując własne dziewczęce sny o najwspanialszym dniu każdej kobiety. Gładziła ją delikatnie po włosach, dopieszczając ostatnie kosmyki, by fryzura była nie tylko perfekcyjna, ale i trwała. Tracąca swój kształt dopiero, gdy za panną młodą zamkną się drzwi sypialni – miejsca, w którym zjednoczy się z przeznaczonym jej mężczyzną.
Może jeszcze nie budzącym płomiennej miłości, ale, na bogów, to był jej brat, naturalną koleją rzeczy było więc łączące ich uczucie, tym silniejsze im ściślejsze było pokrewieństwo. Westchnęła cicho, słysząc o Aedionie, o matce, surowej i kochającej zarazem. – Pokochasz Baelora jeszcze mocniej, najdroższa. Jest twoim bratem, dojrzewaliście w tym samym łonie, jesteście do siebie podobni: taka miłość to wyjątek – powiedziała czule, próbując naprowadzić Shae na prawidłową ścieżkę rozmyślań. – Możliwe, że to uczucie potrzebuje czasu, ale macie go pod dostatkiem – dodała ciszej, łagodniej, wierzchem dłoni ocierając pieszczotliwie policzek siostry. – A ty jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek widziałam, wliczając w to naszą cudowną matkę, więc tylko ślepiec nie obdarzyłby cię szaleńczym pożądaniem i oddaniem – dorzuciła, tym razem już szeptem, bo poruszała temat dwuznaczny, budzący w niej lęk i zarazem niezdrową, odsuwaną od siebie fascynację. Zarumieniła się lekko, odsuwając się od Shaeny na tyle, by pomóc jej ubrać na siebie delikatną tkaninę, wysuszającą wypielęgnowaną kąpielą skórę.
- Słyszałam – odparła trochę nerwowo, nie chcąc przyznać się, jak bardzo uważnie śledziła plotki i informacje o małżeńskich losach najstarszego brata. Była zbyt młoda, by zrozumieć uczucie, jakim ją obdarzał, odrzucała od siebie myśli o zazdrości, a niechęć do bezpośredniego kontatu skutecznie blokowała zmysłową interpretację braterskich pieszczot …albo tak sobie wmawiała, zakłopotana, wyraźnie z trudem poruszająca się na tym nieznanym lądzie.
Skupiła się więc na tu i teraz, tak, jak radził Daeron, gdy zwracała się do niego w nagłym napadzie złości lub płaczu. Koncentrowała uwagę na słodkim zapachu wonności, na ciepłej parze muskającej ciało, w końcu na swej siostrze, kochanej tak bardzo, że czasem powodowało to ból serca: ból miły, pomagający przeżyć trudne doświadczenia. – A co, jeśli i on się lęka? Tego, że cię nie zadowoli, że jesteś dla niego za dobra? Może dlatego utrzymuje dystans – zastanowiła się na głos, chcąc dodać Shaenie otuchy. Werbalnie i fizycznie: przytuliła ją szybko i krótko przy okazji otulenia szyfonową szatą. Kilka sekund bliskości, pierwszej od wielu księżyców, urywanej, bo później cofnęła się o dobre trzy kroki, splatając przed sobą dłonie. – Nie masz za co dziękować, siostro. Zawsze będę u twego boku, niezależnie od okoliczności czy miejsca – wyznała, dziwnie wzruszona, z nieco załzawionymi oczami, spoglądając na Shaenę z miłością, która dla nastolatki wydawała się trwała, wręcz nieskończona.

| ztx2
Powrót do góry Go down
Sponsored content

włosy splatałaś mi w warkocz Empty
Temat: Re: włosy splatałaś mi w warkocz   włosy splatałaś mi w warkocz Empty

Powrót do góry Go down
 
włosy splatałaś mi w warkocz
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje :: Zakończone-
Skocz do: