Share
 

 i need somebody to heal

Go down 
AutorWiadomość
Galhaelar Targaryen
Galhaelar Targaryen
Wiek postaci : 30
Stanowisko : Książę Smoczej Skały, Dziedzic Żelaznego Tronu, Smoczy Rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t739-galhaelar-targaryen#2111https://ucztadlawron.forumpolish.com/t758-galhaelar-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t759-twas-not-by-fire-but-was-forged-in-flame#2294

i need somebody to heal  Empty
Temat: i need somebody to heal    i need somebody to heal  EmptyWto 7 Sty - 0:15


1 VII 165
Czerwona Twierdza
Shaena Targaryen & Galhaelar Targaryen



Królewska Przystań trwała niezmiennie, ludzkie istnienia gasły i zapalały się niczym świece w świątyni, a mury stolicy niewzruszone, niezmienione stały w tym samym miejscu i żadne okrucieństwa nie mogły pchnąć jej murów. To wciąż była ta sama sieć dróg, które prowadziły do Czerwonej Twierdzy czy portu. Niezmiennie spowijał ją swąd kłamstwa i fałszu. Zawsze przeludniona, słoneczna i męcząca. I zapewne tak było, żadna z tych rzeczy nie uległa zmianie, to Elar nie był tym samym człowiekiem, który niegdyś niezłomnie zwalczał przestępczość na ulicach stolicy. Biedota kuła w oczy, głód kierował pospólstwem zamieszkującym miasto, kiedy wielcy panowie, w tym jego krewni, napełniali swe żołądku do syta każdego dnia. Wcześniej nie zwracał na to uwagi, jednakże sam doświadczył okrutnego uczucia głodu i pragnienia.
Powrót do rzeczywistości miała smak słodko-gorzki. Niewysłowiona ulga towarzyszyła wyswobodzeniu z kajdan. Jednakże zderzenie z rzeczywistością miało być tym razem znacznie trudniejsze. Owszem, już raz odgrodził się murem od obrazów nawiedzających go po pierwszym podboju Dorne. Z tym, że wtedy w całości - ciałem, duchem i umysłem wrócił z Południa. Teraz chociaż fizycznie przemierzał ulice Królewskiej Przystani to nadal siedział w klatce. Czuł na plecach dotyk nagrzanych, metalowych krat, a żeliwne bransolety kajdan pętały jego nadgarstki. Nie chciał przyznać tego przed samym sobą, ale odczuwał lęk - wciąż prześladowały go projekcje własnej wyobraźni, pustynne halucynacje, które były karykaturą, wyolbrzymieniem prawdziwego życia, ale czy na pewno? Czy będzie potrafił oddzielić jawę od wizji szaleńca? Czy będzie potrafił spojrzeć na swych krewnych trzeźwym okiem, a nie przez krzywe zwierciadło? To miało się za chwilę okazać.
Spokojny powrót do Królewskiej Przystani zapewnili im matka lorda Końca Burzy i jej szwagier oraz kompan walk podczas Podboju. Powinien się spodziewać, że wyjdzie im na przeciw, ale sądził, że uda mu się przemknąć korytarzami zanim królowa Shaena zakończy spotkanie z jeszcze niekoronowanym królem. Stanął przed jej obliczem, w jej oczach pewnie będąc cieniem samego siebie. Materiał przygotowanego dla niego na podróż odzienia nie opinał się już na okazałych mięśniach, skóra na twarzy, zniszczona i wysuszona, przypominała naciągnięty, szary pergamin uwydatniając kości policzkowe. Nie był gotowy. Czy w jej spojrzeniu odnajdzie oczy Młodego Smoka?
- Królowo - wychrypiał po chwili, skłoniwszy przed nią głowę. Zmieniła się. Obydwoje się zmienili, pytanie jak bardzo. Jak powinni zachować się względem siebie teraz?
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

i need somebody to heal  Empty
Temat: Re: i need somebody to heal    i need somebody to heal  EmptyWto 7 Sty - 22:14

Ostatnie księżyce sprawiły, że siły Shaeny odeszły, jak wspomnienie wcześniejszych lat. Była okraszona efemeryczną nutą zagubienia, które tętniła w meandrach żył, gdy rozmyślała o wydarzeniach z Dorne.
Coraz częściej wstawała z łoża, próbując przechadzać się po komnacie, na zbyt długo tkwiąc przy okiennicy i wpatrując się w horyzont. Tuż przed ślubem, Daenara niejednokrotnie powtarzała, że pewnego dnia utonie w rozmyślaniach, gdy jej tęczówki osiadać będą na tle nieba i zlewającego się z nim morza. Tęskniła za mężem, jak gdyby lękając się, że wydarzy się coś złego, że nie zdoła powrócić wraz z Elarem, który zbyt wiele czasu spędził w Dorne. Parszywe uczucie rozprzestrzeniało się w ciele królowej, co w obecnej chwili pobrzmiewało sztucznością i absurdem.
To nie ona winna nią być.
Nie była do tego gotowa.
Widmo reguł było jednak zbyt potężne, a ona – stłamszona przez dworską etykietę – łamała się niczym gałązka na wietrze.
Wieść, że powrócili z Południa sprawił, że zadrżała pod naporem kumulujących się w ciele uczuć. Czekała na moment, gdy i ona będzie mogła utonąć w ramionach Baelora. Och, ironio. Od lat nie chciał jej posiąść, a ona – odrzucona przez małżonka – dochowywała wierności, którą winien doceniać inny, zdolny do odwzajemnienia pozornej miłości.
Klęczała przy łóżku nowego króla, a łzy spokojnie płynęły po bladych policzkach. Oblicze skryła w fałdzie miękkiej pościeli, szeptem wypowiadając słowa kolejnej modlitwy. Serce kołowało w jej piersi, gdy spoglądała na szczuplejsze ciało brata, nie będąc zdolną do wypowiedzenia choćby słowa. Nerwowo zagryzała policzek, raz po raz dręcząc cienką fakturę warg, czując metaliczny posmak krwi. Chciała być filarem dla tych, którzy wątpili, wszak Siedmiu ofiarowało Shaenie niebywałą szansę, gdy to Ojciec i Matka wyrwali ją z ramion Nieznajomego.
Kto miał być zatem siłą dla niej, gdy zwątpienie ogarniało zbrukany umysł?
Znajomy głos wyrwał ją z zamyślenia, kiedy to przemierzała kolejne korytarze Warowni Maegora. Mimowolnie uniosła wzrok na najstarszego syna Viserysa i choć była w towarzystwie dwóch gwardzistów, nic nie powstrzymało się przed zbliżeniem ku kuzynowi, który swą osobą nie przypominał dawnego siebie.
Nie potrafiła mu odpowiedzieć, ubrać sentencji w odpowiednie frazy, toteż łamiąc etykietę – wtuliła się w jego postać. Żaden gest nie miał jednak dwuznacznego wydźwięku, a ledwie ten przepełniony nikłą potrzebą zrozumienia. Sama była odmienna, nie taka jaką pamiętał, gdy wszystko się zaczęło. Zaszlochała ledwie słyszalnie, nakazując gwardzistom odejście, jak gdyby ten trzymający straż pod komnatami Baelora w zupełności wystarczał.
- Zabierz mnie stąd – poprosiła ledwie słyszalnie,
łamiąc się na jego oczach.
Powrót do góry Go down
Galhaelar Targaryen
Galhaelar Targaryen
Wiek postaci : 30
Stanowisko : Książę Smoczej Skały, Dziedzic Żelaznego Tronu, Smoczy Rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t739-galhaelar-targaryen#2111https://ucztadlawron.forumpolish.com/t758-galhaelar-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t759-twas-not-by-fire-but-was-forged-in-flame#2294

i need somebody to heal  Empty
Temat: Re: i need somebody to heal    i need somebody to heal  EmptyCzw 9 Sty - 14:13

Pustynne piaski zawładnęły jego jestestwem. Chociaż fizycznie był tutaj, to jego duch nadal siedział uwięziony w klatce nad przepaścią pełną żmij. W ciszy wciąż słyszał ich złowrogie syczenie, a gdy zamykał oczy niezmiennie czuł drwiące spojrzenie dornijskich strażników. On stamtąd nie wrócił - jeszcze nie. Potrzebował czasu i samotności, a przynajmniej tak twierdził. Wszakże w Królewskiej Przystani nie znajdzie się ani jedna osoba, na której ramiona mógłby zrzucić ciężar doświadczeń minionych miesięcy. Namiastkę powiernika swych najmroczniejszych sekretów mógł mieć w Corwynie, który był naocznym świadkiem wydarzeń w Wyl. To nadal za mało, mogli wspólnie pić, trenować i pojedynkować się, ale był w stanie przedstawić go wszystkim swoim demonom.
Nie potrafił znaleźć swojego miejsca w Czerwonej Twierdzy - komnaty okazały się zbyt ciasne. Poza tym właśnie tam szukano jego osoby, chciano wejść i zamienić z nim chociaż kilka zdań. Prawda była jednak taka, że jedyna osobą, z którą szczerze chciał się zobaczyć bez obawy tlącej się w sercu był jego pierworodny syn. Naiwnie wierzył, że matka nie zasiała w sercu młodzieńca wątpliwości i niechęci względem pana ojca, a młodzian zrozumie powód nieobecności ojca w jego życiu. Próby podboju Dorne niefortunnie zbiegły się z okresem dzieciństwa w życiu pierwszego przedstawiciela nowego smoczego pokolenia.
Wiedział, że niewiele zostało mu czasu do spotkania z nową królową. Poczucie obowiązku i związanie Elara obietnicą miało doprowadzić najstarszego ze smoczych książąt przed oblicze Shaeny, ale naiwnie łudził się, że ma jeszcze czas. Okazało się jednak, że królewskie siostry dużo bardziej łaknęły wieści o jego obecnym stanie niżeli najbliższa rodzina. Wszakże niestrudzona Haerys wpadła do jego komnat, ignorując życzenie starszego kuzyna. A teraz bogowie, albo zwykły przypadek, postawił przed jego obliczem Shaenę.
Nie spodziewał się tego, bliskiego dotyku jej drobnego ciała, drobniejszego niżeli to zapamiętał. Na początku chwilę się zawahał, niepewny i zszokowany zaistniałą sytuacją. Czyja bliskość, tak delikatna, w pewnym sensie czuła i szczera, nie podszyta fałszem sprawiła, że ciałem Elara ogarnęło ciepłe uczucie. Niepewnie objął drobne ciało kuzynki, skinąwszy strażnikom, którzy niepewnie przyglądali się dwójce smoczych potomków, jak gdyby szukali potwierdzenia także w purpurowych oczach Elara. Skinął delikatnie głową, a strażnicy opuścili ich, czego dowodem były kroki roznoszące się echem po korytarzu. - Obawiam się, że stąd nie ma ucieczki - odparł posępnie. Miał stać się dla niej filarem, kimś na kim będzie mogła oprzeć się w chwilach zwątpienia, jeżeli nie znajdzie zrozumienia we fioletowych oczach męża. Nie było nic gorszego niż odrzucenie ze strony współmałżonka. I chociaż sytuacja nie napawała optymizmem to byli w tym razem. Zupełnie jakby coś w jego postawie chciało powiedzieć - jestem tutaj. Tylko czy i on będzie w stanie wytrwać? Stanąć stabilnie, aby Shaena przeniosła ciężar swoich obowiązków i wątpliwości na niego? Czy już odzyskał siłę na tyle, aby udźwignąć to wszystko? Musiał.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

i need somebody to heal  Empty
Temat: Re: i need somebody to heal    i need somebody to heal  EmptyPon 13 Sty - 21:59

Nie chciała wiedzieć.
Nie pragnęła poznać prawdy, która łamała jej serce. Choroba powoli opuszczała kobiecą sylwetkę, choć osłabienie wciąż tliło się na bladym licu, którego nie pokrywał rumieniec ani nie przyozdabiał rozkoszny uśmiech. Była cieniem kształtującym się na tle sylwetek nieustannie przemierzających korytarze Czerwonej Twierdzy.
Nie dopuszczała jednak do siebie nikogo, nawet zaufanej Sivieny, która zawsze była u jej boku, piastując nad nią nie tylko opiekę, ale i oferując zaufanie rozrastające się w ciągu lat. Dlaczego zatem nie potrafiła tym razem zawierzyć ich relacji, która w swej skomplikowanej prostocie – mogła uratować życie Shaeny już wcześniej? Wieść o potomstwu Daerona, obecność Aediona i miłość Haerys, której przyszła królowa tak bardzo potrzebowała, jak gdyby egoistycznie nakazując trwanie przy sobie, mimo iż te słowa nigdy nie uleciały spomiędzy spierzchniętych warg. Oni byli; patrzyli na upadek młodego jestestwa, która zapadało się w gęstwinie pościeli, kiedy to nieustannie błagała Nieznajomego o litość i odebraniu bólu, jaki wypełniał jej kruchą sylwetkę.
Baelor powrócił, podobnie jak Elar, za którymi żywiła szczerą tęsknotę. Gotowość ujrzenia małżonka jawiła się jako okrucieństwo, wszak nieposkromiony duch gotowy był zerwać łańcuchy, by wyruszyć w poszukiwaniu sprawiedliwości, na którą nie zasłużyli dornijczycy. Gardziła nimi, tak jak gardzi się plugawym robactwem, ale nie była przepełniona buntowniczą aurą, nakazującą porwanie się w wir walk i wojny, byle odebrać parszywcom sens dalszej egzystencji.
Pragnęła zemsty; długimi księżycami karmiąc się nią, kiedy to w koszmarach dostrzegała brutalne obrazy. Pełne krwi, cierpienia i krzyku, który wybudzał ją ze spoczynku. Łzy spływały po policzkach, zaś ona nie była w stanie zmrużyć oka, poddając się bezsprzecznie losowi.
Tym razem tkwiła w ramionach mężczyzny, doszukując się w nich ukojenia. Targana emocjami łudziła się, że stanie się wybawcą z koszmaru jaki śniła od tygodni. Opuszkami wodziła po męskich plecach, wyczuwając napięte mięśnie – już nie tak wyraźne jak wcześniej. Pamiętała wszak; wiele dwórek zazdrościło Falyse męża, który żywił wszystkie cechy jakich mogła poszukiwać kobieta. Shaena zmieniła się zbyt mocno, by w ten sposób spoglądać na kuzyna, choć niebywale potrzebowała świadomości, że ktoś jest dla niej – bez korzyści, a jedynie dlatego, że równie mocno tego chce. Nie dopytywała jednak Elara o oczekiwania względem ich znajomości, jakże trudnej i skonstruowanej z nieoczywistych sentencji, które kryły się pod prostymi wyrazami. Przez moment chełpiła się w iluzji postaci Targaryena, dopiero odsuwając się, gdy zostali sami.
- Bałam się – przyznała tonem pełnym szczerości. Lęk stał się towarzyszem Targaryenki, gdy to pogrążała się w rozmyślaniu o powrocie brata i ojca Rhaegona. Wizje spętane w okowach niewoli i brutalności ludzi z Dorne były niebywale żywe, toteż pogłoski o ich pobycie na Ziemiach Burzy sprawiły, że sercem zatrwożył strach, przeplatający się z nikłym szczęściem. - Bałam się, że was więcej nie zobaczę – wyszeptała, niemo prosząc, by zabrał ją z korytarza. Potrzebowała ciszy i zatonięcia w efemerycznej wolności, o której zdołała zapomnieć.
Powrót do góry Go down
Galhaelar Targaryen
Galhaelar Targaryen
Wiek postaci : 30
Stanowisko : Książę Smoczej Skały, Dziedzic Żelaznego Tronu, Smoczy Rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t739-galhaelar-targaryen#2111https://ucztadlawron.forumpolish.com/t758-galhaelar-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t759-twas-not-by-fire-but-was-forged-in-flame#2294

i need somebody to heal  Empty
Temat: Re: i need somebody to heal    i need somebody to heal  EmptyNie 19 Sty - 19:12

Milczał.
Jego usta miały pozostać zasznurowane. Od momentu, w którym jego purpurowe tęczówki ujrzały osłabione żałobą, chorobą, ciało królowej wiedział, że jej teraz za szczupłe ramiona nie były w stanie przyjąć jeszcze jednego ciężaru. Dlatego postanowił milczeć, dławić się okrutną prawdą, w zamian serwując półsłówka, które mogły znaczyć wszystko, jak i nic. Shaena nie miała stać się powierniczką jego demonów, uzdrowicielką zniszczonej duszy. Miała być kolejną osobą, przed którą stawał w jednej ze swoich masek. W tym przypadku miał stać się filarem, na którym oprze swe umęczone ciało, gdy ciężar życia okaże się zbyt wielki. Przysięgał na swój miecz, że będzie bronił przed upadkiem wszystko to, co ich poległy król umiłował.
Daeronie, daj mi siłę, do spełnienia złożonej ci obietnicy...zdawały się wołać jego rozpaczliwe myśli, chowające się za fasadą dumnie wyprostowanej, książęcej sylwetki. Nikt nie miał wiedzieć co dzieje się w jego głowie, jakie emocje rodzą się w sercu. Ci, których obdarzył zaufaniem nie byli w stanie pomóc mu w niesieniu jego własnego ciężaru, zatem musiał milczeć, za towarzystwo mając własne demony. Krył się za maską, która chroniła go przed okazaniem słabości. Nie mógł jej pokazać, wtedy Shaena nie czułaby się bezpieczna w jego towarzystwie, nie byłaby na tyle pewna jego osoby, aby oprzeć się, szukać pomocy w spojrzeniu starszego kuzyna.
W oczach Elara nie było nienawiści, chociaż był jedną z tych osób, które powinny bardziej niż ktokolwiek inny pałać chęcią krwawej zemsty za zbrodnie, które popełnili. Jednakże zamiast żywego ognia w jego oczach była pustka. Jakby czegoś w tym spojrzeniu zabrakło. Na szczęście Shaena schowała się w jego ramionach, jej żałoba pozwalała uwierzyć w siłę kuzyna, który zapadał się pod własnym ciężarem, a rzeczywistość, do której miał wrócić nie miała być dla niego łaskawa. Wciąż słyszał syk żmij, z tym, że gatunek z Królewskiej Przystani był dużo bardziej przebiegły i łudząco podobny do ludzi. - Ale jesteśmy, ja jestem - szepcząc, niczym obietnicę. Miał trwać przy niej, mogła być tego pewna. Wszakże przysięgał, do ostatniego oddechu będzie ich bronił... Poprowadził ją do komnat, aby zapewnić królowej trochę prywatności i upewnić się, że żadna niepotrzebna para oczu nie będzie za nimi wodzić natrętnym wzrokiem. - Usiądź - poprosił, widząc jej słabość.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

i need somebody to heal  Empty
Temat: Re: i need somebody to heal    i need somebody to heal  EmptySro 29 Sty - 21:10

Wiedziała, że kłamał.
Któż nie podejmowałby się ułudy fałszu przed obliczem tej, która mimo wewnętrznej siły, zdawała się łamać na wiele sposobów? Informacje, wszelkie zasłyszane plotki – była ich świadoma, chociaż umysł chorował równie intensywnie co ciało. Lawirowała na pograniczu ufności, lecz tym razem schowała swą egoistyczną naturę, wtulając twarz w tors Targaryena. Gładziła opuszkami jego ramiona, pozbawione mięśni, które imponowały kobietom na dworze.
Był bowiem pociągający i przystojny, ale nie dla Shaeny, która widziała w nim swego opiekuna.
To Daeron miał nim być.
Uniosła lekko podbródek, przyglądając się męskiemu obliczu. Analizowała go. Próbowała dostrzec ledwie zauważalne zmiany, aż wreszcie zaniechała bycia jedynie kuzynką, ale też osobą, na której barki został zepchnięty ciężar dziedziczenia. Przygryzła policzek od środka, posłusznie zajmując miejsce, by zmęczone ciało opadło na jeden z foteli. To samo zaleciła jemu, lekkim machnięciem dłoni, starając się skupić na myślach, jakie otępiały tornado myśli, rozbijających się o ściany czaszki.
- Przestań udawać – szepnęła cicho. Nie była bowiem z delikatnej gliny, która po uderzeniu pęka i kruszy się na minimalistyczne fragmenty. Ukształtowała ją codzienność i decyzje najbliższych, tak bardzo pozbawiające ją wolności – wieloksiężycowej kochanki, która obejmowała drobną postać swymi ramionami. Zacisnęła smukłe palce w pięści, a knykcie zaczynały bieleć, bo sama pamięć o niewoli Galhaera i spacerze Baelora w żmijowisku, przebijała dziewczęce serce na wylot. Narzędzie to było ostrzejsze, aniżeli valyriańska stal. Odczuwała całą sobą cierpienie męża i kuzyna.
- Naprawdę sądzisz, że o niczym nie wiem? Pogłoski o tym, co uczynili rozniosły się nader szybko i nie uwierzę, że mówisz o [ii]byciu[/i] tak spokojnie, drogi Elarze… – wyszeptała, jednakże żal pobrzmiewał w tembrze. Możliwe, że zbyt młode lata stawiały ją w świetle przegranej, ale przecież nie była naiwna i głupia, by taić przed nią oczywistości. Błagalnie spoglądała w męskie lico, tak zmizerniałe od znojów ostatnich wydarzeń. Pragnęła zachować pozorność spokoju, co jawiło się niczym nieosiągalna szansa i perspektywa na najbliższe minuty rozmowy.
- Masz we mnie oparcie, choć wiem, że uważasz inaczej, ale tym razem to ja muszę być filarem dla was – nie odwrotnie – przyznała z pełnią szczerości.
Nie chciała być traktowana z pobłażliwością godną Bogów, a na równi – po raz pierwszy, od dawien dawna.
Powrót do góry Go down
Galhaelar Targaryen
Galhaelar Targaryen
Wiek postaci : 30
Stanowisko : Książę Smoczej Skały, Dziedzic Żelaznego Tronu, Smoczy Rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t739-galhaelar-targaryen#2111https://ucztadlawron.forumpolish.com/t758-galhaelar-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t759-twas-not-by-fire-but-was-forged-in-flame#2294

i need somebody to heal  Empty
Temat: Re: i need somebody to heal    i need somebody to heal  EmptySro 5 Lut - 1:44

Nie kłamał.
Został wypalony od środka - zniszczył go jego sam smoczy ogień, podjudzany dornijskim słońce. Chociaż zmuszał swoje usta do układania się w dobrze sobie znane wzory to nie był do końca pewien czy w jego sercu tliła się radość. Czy pozwolił sobie na prawdziwą ulgę. Jak miał odsłonić się przed królową, skoro sam nie rozumiał języka demonów, które krzyczały w jego głowie. Nikt nie miał poznać sekretu, nikt nie był na tyle blisko, aby wiedzieć, że on wcale nie wrócił z Dorne. Był powłoką bez duszy, która nadal pozostawała zakuta w kajdany, smagana batem i obnażona ze wszystkiego.
Miał zadanie do wykonania - to trzymało go przy życiu, seria zadań. Gdyby teraz ktoś zwolniłby go ze wszystkich przyrzeczeń i zobowiązań to z rozkoszą oddałby się morskiej toni. Ale nie mógł - ogień i krew, na nowo musiały stać się jednością i wypełnić żyły księcia protektora. Czas rekonwalescencji dobiegło częściowo końca, czas stać się przykładem siły dla reszty rodziny. Nawet jeżeli w środku był ruiną.
- A co miałbym udawać? Co chcesz abym ci powiedział? - chłodny spokój emanował z wypowiadanych przez Galhaelara słów. Wszakże nie znajdował jeszcze słów do opisania minionych wydarzeń, nie posiadał wystarczających pokładów samoopanowania, aby móc bez skazy na honorze przywoływać najbardziej okrutne sceny, których był świadkiem, których był uczestnikiem. - Może czas uwierzyć, najdroższa Shaeno, bo uwierz, jedyne co wypełnia me serce to spokój. Spokój, którego nie było w nim od dawna - trwał jeszcze w letargu, pewnego rodzaju zawieszeniu. Jeszcze nie wszedł w pełni w starą formę. Nie był jeszcze mężem, toczącym niekończącą się wojnę z żoną i zarazem młodszą siostrą, ojcem jedynego dziedzica spuścizny Targaryenów, czy Księciem Protektorem Smoczej Skały. Był człowiekiem, który po niewoli wrócił do domu, który mógł poruszać się po korytarzach dobrze sobie znanych i poszukać w nich swojego spokoju.
Nie rozumiała. Nie był gotowy opowiedzieć jej o swojej hańbie, obnażyć się przed nią w całości, pozbawiony masek, rycerskiego oręża, odzienia i godności. - Nie powinnaś przejmować na swe barki całego ciężaru żałoby i powojennego zgiełku. Z własnej woli i woli twego brata, do ostatniego tchu będę strzegł ciebie przed upadkiem i zdradzieckim ciosem... - czego nie udało mi się zrobić w przypadku Daerona, dokończył gorzko.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

i need somebody to heal  Empty
Temat: Re: i need somebody to heal    i need somebody to heal  EmptyPią 7 Lut - 10:05

Nie mógł wiedzieć.
Może nawet lepiej, że nikt nie uraczył go informacjami, które zakrawały o żałość, jaka wypełniała szczelnie meandry żył? Nienawiść dudniła echem, podobnie jak ból, które przez niemal siedem księżycy odbierały Shaenie oddech. Wojna nie była potrzebna, lecz stała się życzeniem króla, na co ten odpowiedział zapłatą wykonaną z największą surowością.
Również Baelor nie był świadom, ale dla jasnowłose stało się to dobrą wróżbą.
Zniknięcie. Ucieczka. Śmierć. Cokolwiek nie przyniosłoby życie – zostaną oddaleni od prawdy. Ostatnim czasem odpychała od siebie każdego, dopuszczając do siebie jedynie dwie dwórki i septę. Rzadziej matkę, a jeszcze bardziej sporadycznie siostry. Była posiadaczką spokoju i ciszy, jaka rozprzestrzeniała się w jej drobnym ciele, dzięki czemu zyskiwała szansę na ukojenie demonów.
- Prawdę – odpowiedziała krótko, nader władczo. Nie przejmowała się konwenansami ani tym, że był dojrzalszym mężczyzną, wobec którego winna kierować się bezsprzecznym szacunkiem. Galhaelar był również kuzynem i człowiekiem, któremu ufała od lat, toteż przełamywała kolejne bariery, kiedy to słowa opuszczały krtań i dźwięcznie odbijały się od marmurowych ścian.
- Moje serce wypełnia pustka – głos nie załamał się, a ona sama nie wyraziła żadnej emocji, jaka mogła zbrukać ton. - Nie czuję nic, ponad zawód – nigdy nie była dostatecznie wolna, by móc decydować o samej sobie. Ba, zawsze podlegała woli matki i Viserysa, którzy zrujnowali wolność, a od której młodziutka córa Aegona była uzależniona. Pragnęła jej bardziej niż bogactwa. Ta jednak wymykała się ze smukłych palców z każdym kolejnym rokiem, a fiolet tęczówek pokrywał się beznamiętną tarczą, w której królował smutek. Ozdobna marionetka Targaryenów.
Dla ciebie także nią była, Elarza?
- Którego brata? – chciała zasłyszeć imię męża, łudząc się, że to on mógłby się lękać utraty Shaeny, ale przecież… Wiedziała, że to kłamstwo i choć najsłodsze na świecie – na moment zapomniałaby o cierpieniu, które niosła na barkach przez lata małżeństwa. Nie przyznawała tego przed sobą, ale jednym z powodów jej samobójczej głodówki była chęć uwolnienia Baelora spod ciężaru związku, do którego zostali przymuszeni.
Powrót do góry Go down
Galhaelar Targaryen
Galhaelar Targaryen
Wiek postaci : 30
Stanowisko : Książę Smoczej Skały, Dziedzic Żelaznego Tronu, Smoczy Rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t739-galhaelar-targaryen#2111https://ucztadlawron.forumpolish.com/t758-galhaelar-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t759-twas-not-by-fire-but-was-forged-in-flame#2294

i need somebody to heal  Empty
Temat: Re: i need somebody to heal    i need somebody to heal  EmptySro 12 Lut - 19:04

Skoro ona nie chciała zwierzyć się z własnych demonów, dlaczego Elar miałby odkrywać przed nią swoje rany? Nie był na to gotów, nie umiał przed samym sobą przyznać się do mrocznych myśli, które nawiedzały jego umysł, kiedy jedynym towarzystwem było mu syczenie żmij pod jego klatką. Cały czas czuł się jak w śnie i chociaż spędził już prawie trzy miesiące poza dornijskim więzieniem to czasem bał się, że to jedynie wytwór jego wyobraźni, że odezwało się szaleństwo drzemiące w smoczych żyłach. A jednocześnie resztki jego dumy nie pozwalały mu przyznać się do porażki, do tego, że przez ten czas nie był księciem pełnym smoczej dumy, ale zaszczutym zwierzęciem, zakutym w kajdany i smaganym batem. Smokiem poranionym i zaszczutym. Nie umiał zmrużyć w spokoju oczu, odpływał dopiero, gdy zmęczenie brało nad nim zdecydowaną górę i nie był w stanie dłużej opierać się ociężałym powiekom.
Wlepił purpurowe spojrzenie w poranione dłonie, w nadgarstki noszące na sobie znaki szerokich bransolet. Szczęki zarysowały się mocniej na wychudzonej twarzy. Czy miał po raz kolejny załamać się tym razem nie pod ciężarem bata oprawców, ale pod wpływem wspomnień, które paliły dotkliwej niż rozgrzane kraty. Czy nie widziała? Jak znowu zaczynał się kulić chociaż wcale tego nie chciał? Jak załamywał się na jej oczach, chociaż usta milczały, próbując powstrzymać żałośnie brzmiące słowa.
Dlaczego mi to robisz, najdroższa Shaeno?
- Czego ode mnie oczekujesz? Iż wyspowiadam się z każdej blizny brukającej moją skórę? - wycedził, nie mogąc powstrzymać irracjonalnej złości. Był to ryk rannego smoka, niezdolnego do wzbicia się w powietrze. Zapadła gęsta cisza, wypełniona ciężkim oddechem księcia, który po chwili przeniósł łagodniejsze spojrzenie na królową. - Wybacz - dodał nieco ciszej, nieco pokorniej. Wszakże czy nie miał przed swoim obliczem przede wszystkim królowej, a nie młodszej kuzynki? Zdecydowanie zbyt młodej, aby przyjmować na swe barki ciężar odpowiedzialności za wszystkie ziemie Westeros. Zresztą, czy był wiek, który pozwalałby z pewnością stwierdzić, że ta osoba jest gotowa na objęcie najwyższego stanowiska.
- Skąd ten zawód, Shaeno? - chociaż ją kochał, nie widział powodów to goryczy innych niż żałoba po bracie. Jej wolność nie była odebrana, a jedynie częściowo odebrana i to przez nią samą, tak długo jak sama pozwalała manipulować sobą swej matce i wujowi. Kiedy zda sobie sprawę z istotności swej osoby dostrzeże, że była niemniej wolna niż każdy członek rodziny królewskiej. A czy którekolwiek z nich miało wolność, o której marzyła królowa?
- Daeron w swoich ostatnich słowach poprosił mnie o opiekę nad tobą i twymi siostrami - być może ją rozczaruje, ale jakiż sens miałaby taka prośba ze strony Baelora, który jeszcze nie wydał ostatniego tchnienia i nie powiedział ostatniego słowa. Niezależnie czy uważał swe małżeństwo z siostrą za karę czy przywilej, nadal darzył ją ciepłym uczuciem, a przynajmniej tak wydawało się samemu Elarowi.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

i need somebody to heal  Empty
Temat: Re: i need somebody to heal    i need somebody to heal  EmptyPon 17 Lut - 21:15

Wlepiła wzrok w Galhaelara, który był niemalże na wyciągnięcie ręki. Jawił się jak senna mara; nierealny, nieprawdziwy, nieobecny. Fiolet tęczówek Shaeny podążał więc za każdą zmarszczką wygiętą pod ciężarem czasu, jaki stłamsił go na ziemiach Dorne.
Uczyniła krok w przód, a potem kolejny. Raz. Dwa. Trzy. Zmniejszała coraz bardziej dzielący dystans, ulegając złudzeniu wolności, za którą tęskniła i skamlała po nią jak kundel w zaułku stolicy. Modliła się do Bogów, by zwrócono jej mężczyznę, którego pokochała w pierwszy rok po ślubie, a kiedy był tak blisko – bała się spojrzeć na niego. Czuła cierpienie, jakie spowijało ciało Baelora. Nawiedzając go jedynie nocą; właśnie wtedy mogła składać ulotne pocałunki na jego spierzchniętych wargach, zaraz potem całując linię między brwiami – pozostawiając za sobą jedynie słodką nutę perfum sprowadzonych na jej szczenięce życzenie z Volanthis.
- Owszem – odparła bez zastanowienia, uginając przed nim kolana. Smukłe palce podążały po bliznach, jakie miał na nadgarstkach, muskając je z delikatnością. - Chcę, żeby za każdą odpowiedzieli. Chcę, żeby mój mąż wyciągnął konsekwencje z ich czynów. Chcę, by ten koszmar nigdy więcej nie powrócił… – mówiła, ignorując to jedno słowo, tak wzniosłe i istotne dla innych, lecz nie dla niej. Uśmiech na moment wykrzywił zaróżowione wargi, by ostatecznie zniknąć z lica dziewczęcia, które wciąż pozostawało spętane w okowach łańcuchów ograniczeń.
Niebawem odmieni się wszystko – szczególnie jej codzienność.
- A jak myślisz, kuzynie? Niemal siedem księżycy tkwiłam w łożu, błagając o śmierć, która byłaby wybawieniem – nie karą za bezmyślność…przynajmniej on mógłby zakosztować pozornego szczęścia – tych słów nie odważyła się wypowiedzieć na głos. Przełknęła głośniej ślinę, aż wreszcie zbliżyła się ku niemu, łamiąc normy i reguły, łaknąc jedynie męskich ramion, w których miałaby szansę skryć się przed Wiarą w Siedmiu i bystrym spojrzeniem matki oraz wuja. Dzierżyli oni nad nią władzę, spod której nie potrafiła się wydostać, jakby kajdany były nader ciężkie, by zdołała je rozerwać.
- Ja nie potrzebuję opieki – szepnęła cicho, niewiele myśląc – łamiąc po raz kolejny bariery i ujmując twarz starszego Targaryena w drobne dłonie. - Haerys i Rhaella owszem – mruknęła niemrawo, wszak ona nadal pozostawała niespokojnym duchem, którego nikt nie był w stanie okiełznać.
Nawet Bogowie.
Powrót do góry Go down
Galhaelar Targaryen
Galhaelar Targaryen
Wiek postaci : 30
Stanowisko : Książę Smoczej Skały, Dziedzic Żelaznego Tronu, Smoczy Rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t739-galhaelar-targaryen#2111https://ucztadlawron.forumpolish.com/t758-galhaelar-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t759-twas-not-by-fire-but-was-forged-in-flame#2294

i need somebody to heal  Empty
Temat: Re: i need somebody to heal    i need somebody to heal  EmptySro 18 Mar - 16:09

Drżał, pod wpływem ciężaru wspomnień. Znowu czuł rozgrzany do czerwoności metal kajdan, w uszach szumiał syk żmij, a on czuł niewyobrażalną suchość w popękanych wtedy ustach. Naciskała, z każdym kolejnym krokiem coraz mocniej, burząc kruchy mur, który pozwalał mu na utrzymanie iluzji normalności.
Szczęka zarysowana teraz wyraźną linią na wychudzonej twarzy księcia nie ustępowała. Pod warstwą cienkiej skóry napinały się mięśnie, zupełnie jakby całym sobą, każdym skrawkiem własnego ciała próbował powstrzymać wodospad wspomnień, które raniły jego umysł, sprawiały, że każda blizna na nowo stawała się ogniskiem niewyobrażalnego bólu. Przełknął ślinę, purpurowe spojrzenie książęcych oczu pociemniało. Przez chwilę stało się mniej przychylne, raczej miało w sobie coś z dzikości rannej bestii, zdesperowanej do wykonania ostatniego skoku, opętana szaleństwem, byleby ochronić samego siebie. Może zbyt gwałtownie zabrał dłonie spod delikatnego dotyku, który przecież przynosił pewnego rodzaju ukojenie.
- Nie zrobię tego, mimo ciepłego uczucia jakim cię darzę, nie otworzę przed tobą swego serca i umysłu. Chcę podtrzymać iluzję człowieka, którym byłem nim spętały mnie kajdany dornijskiej niewoli - głos pozbawiony był nerwowości gestu. On sam chciał na powrót stać się człowiekiem, którego zapamiętali mieszkańcy Czerwonej Twierdzy. Jeszcze nie umiał się odnaleźć w starej-nowej rzeczywistości, miotał się. A ona nie ułatwiała mu tego.
Stężał, przypominając niedoskonałą rzeźbę wielkich artystów, na której twarzy malowało się zmartwienie i której ciało pokryte było siecią blizn przez nikogo jeszcze nie zbadanych. Czując jej delikatny dotyk na twarzy, otumaniony nadmiarem emocji towarzyszących powrotowi do domu, uniósł chropowatą, szorstką dłoń do swego policzka. - Twe słowa przeczą sobie. Nastały ciężkie czasy i wszyscy potrzebujemy opieki - nie odmawiał jej sobie, ale ustawiał się na samym końcu kolejki. Jemu i tak nikt nie był w stanie pomóc, ni rodzina, ni maesterzy, ni sami bogowie. Nie potrafił znaleźć w modlitwie ukojenia, chociaż pokornie klękał do modlitwy w towarzystwie Baelora podczas pobytu na Końcu Burzy. Oparł niepewnie swoje czoło, o jej. Zapominając, że on jest Księciem Protektorem Smoczej Skały, mężczyzną zamężnym i ojcem, a ona - na bogów! - królową, matką całego ludu Westeros.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

i need somebody to heal  Empty
Temat: Re: i need somebody to heal    i need somebody to heal  EmptySob 21 Mar - 18:41

Chciała zabrać demony, które spętały Galhaelara. Pragnęła ofiarować mu ciepło, jakiego pozbawiony był na dornijskich ziemiach, gdy to niewola pogrążała nie tylko męskie ciało, ale i umysł. Naiwnie wierzyła, że wystarczy kilka ciepłych słów i wsparcia, a może – okazywała się nader głupia, kiedy zmuszała go niemalże do otworzenia się przed nią, czego nie chciał.
Nie teraz. Nigdy.
Nie z nią.
Spuszczała wzrok, jakby w zawstydzeniu, gdy tylko pojmowała sens niepotrzebnej wymiany zdań. Rumieńce oblewały purpurą jasne poliki, zaś wargi męczone były przez zęby, które nieustannie wgryzały się w miękką strukturę. Walczyła ze sobą i swoją ciekawością, jakby niczego bardziej nie pragnęła jak zadośćuczynienia. Cena nie miała dla Shaeny znaczenia, wszak w swej porywczości i nieposkromionemu charakterowi – przypominała bardziej Daerona, przez co zapewne skończy podobnie do niego. Zamordowana z zimną krwią przez zdrajców.
Szaleństwo przyćmiewało zdrowy rozsądek, zaś serce napędzane było żalem, który nie opuścił meandrów żył.
- Dobrze – zgodziła się w końcu, nieustannie badając opuszkami palców fakturę oblicza kuzyna. - Chcę żebyś wiedział, że moje serce jest przepełnione szczęściem, że ty i Baelor powróciliście do domu – wyjawiła z pozornym uśmiechem, który rozciągnął blade wargi. Zaskoczona reakcją Elara, nie odsunęła się, dając mu podparcia – nie dostrzegając w tym niczego zdrożnego, wszakże nie czyli nic, co mogłoby przypominać karygodne występki. Była oszołomiona bliskością, zapominając jak to jest – czuć przy sobie mężczyznę, a teraz miała tę szansę niemalże na wyciągnięcie dłoni.
Serce uderzyło donośnie o pierścienie żeber.
- Nie odtrącaj zatem opieki, którą chcemy otoczyć ciebie i króla… Zamek bez was był pusty, a teraz mamy was… Czy nie to jest najważniejsze? – szepnęła ledwie słyszalnie, subtelnie odsuwając się, lecz nie na tyle, by nie móc policzyć pojedynczych zmarszczek wokół oczy Galhaelara. Drżała od chłodu wpadającego przez okno, a może od kamiennych płyt, na których przed nim klęczała. Zacisnęła mimowolnie dłonie na jego nadgarstkach, odnajdując męską rękę, do której przytuliła się policzkiem, mimo iż pragnienia brały górę i chciała czegoś innego; czegoś bardziej zakazanego.
Powrót do góry Go down
Galhaelar Targaryen
Galhaelar Targaryen
Wiek postaci : 30
Stanowisko : Książę Smoczej Skały, Dziedzic Żelaznego Tronu, Smoczy Rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t739-galhaelar-targaryen#2111https://ucztadlawron.forumpolish.com/t758-galhaelar-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t759-twas-not-by-fire-but-was-forged-in-flame#2294

i need somebody to heal  Empty
Temat: Re: i need somebody to heal    i need somebody to heal  EmptyPon 23 Mar - 3:10

Niestety, nawet najbardziej kojące słowa najczulsze gesty nie były w stanie zdjąć ciężaru, pod którym się uginał. Niektóre rany był zbyt głębokie, aby się zabliźnić. Mógł nauczyć się żyć z tym bólem, ale to jeszcze nie ten czas. Demony zrodzone z piasków trzymały go zaborczo w swoich objęciach, resztki uporu i smoczej dumy nie pozwalały mu wypowiedzieć głośno tych na pozór prostych słów; złamano mnie. Był smokiem niezdolnym do lotu. Stworzeniem niegdyś pełnym niezakłamanej dumy i siły, teraz desperacko próbował unieść połamane skrzydła, chcąc znowu wzbić się w przestworza, a pod ich cieniem schronić najbliższych. Na razie podtrzymywał iluzję siły, desperacko wręcz pragnąc prawdziwego powrotu do dawnego siebie.
Była pierwszą, którą spotkał.
I pierwszą, która na nowo próbowała go złamać, nawet jeżeli nie była tego świadoma.
Sprawiła, że tama pękała, powoli zmywając obojętność z jego oblicza, a która stała się jego tarczą. Zionąca pustka w jego duszy wypełniała się na nowo tym, co miało pozostać w ukryciu. - I ja raduję się mogąc znowu cię ujrzeć, Shaeno - mówił szczerze. Nie spodziewał się, że jeszcze zobaczy ich twarze. I chociaż mijały kolejne księżyce od momentu wyzwolenia go z niewoli, to dopiero teraz dotarło do niego, że naprawdę znów znajdował się wśród smoków.
Stężała dotąd twarz ustępowała delikatnemu drgnięciu kącików ust. - Najlepszym lekarstwem dla mnie będzie normalność - chciałby zapomnieć o tym, dlaczego nie mógł patrzeć jak jego syn robi postępy w walce, dlaczego to wszystko musiało się wydarzyć. Spojrzał na nią. Jego dłonie niepewnie spoczęły na jej łokciach. - Wstań, proszę - odzyskiwał spokój, z każdym kolejnym wdechem usypiając piaskowe mary. Serce chciało tego, co inicjowały jej pragnienia, ale rozsądek mówił stop. On mówił stop. Nie mógł. Kimże by się stał? Nikczemnikiem bez krzty honoru, pozbawionym godności i wdzięczności wobec tego, któremu zawdzięczał życie.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

i need somebody to heal  Empty
Temat: Re: i need somebody to heal    i need somebody to heal  EmptyCzw 26 Mar - 21:28

Próbowała przełamywać kolejne bariery, jakie przed nią stawiał, co było niebywale trudne, ale robiła to nie tylko dla siebie, ale także dla niego. Pragnęła ofiarować mu pozór bezpieczeństwa, którego nie doświadczał przez ostatnie miesiące, dlatego taką z taką skrupulatnością pokonywała kolejne odległości. Była zaangażowana, a zarazem godziła się z porażką.
Nader młoda i być może – jeszcze bardziej naiwna.
Fiolet tęczówek osiadł na twarzy kuzyna, a sylwetka nagle powstała, jakby w obawie przed skarceniem. Zadrżała od słów Galhaelara, by ostatecznie usiąść obok niego i ująć męską dłoń. Gładziła opuszkami palców grzbiet, po którym sunęła z subtelnością. Próbowała przypomnieć mu o swej obecności, którą mógł sobie zagarnąć. Nie myślała o nim w kategoriach bliskości, od której stroniła, a której równorzędnie poszukiwała. Właśnie z taką rozkoszą przyjęła ciepło starszego Targaryena, aż wreszcie wyswobodziła z uścisku rękę – dystansując się do wszystkiego.
Chłodna poza Shaeny świadczyła o jej statusie, ale prawda była zgoła inna; musiała odpędzić od siebie grzeszne potrzeby, byle tylko oczyścić umysł z nietypowych wizji. Podeszła do okna. Horyzont zachodził pełnym słońcem, zaś jego głęboka barwa napawała ciepłem; czymś obcym dla córki Aegona.
- Zatem kiedy odzyskasz siły, wyruszymy na przejażdżkę konno – zaproponowała z szerokim uśmiechem, który dało się wyczuć w tonie, jaki do niego skierowała. Nie spoglądała jednakże na dłużej na twarz Elara, ciągle odczuwając ból straty, który ranił ją do żywego. Gdyby straciła także dwójkę swych krewnych, zapewne Nieznajomy zagarnąłby ją w swe szpony i stałaby się własnością bezkresu, w którym nie zdołałby jej odnaleźć nikt.
- A może spacer popołudniową porą? – zagaiła, odwracając się wreszcie do niego i kierując do zeń wygięcie spierzchniętych warg. Odzyskiwała dopiero swą werwę i nieposkromiony charakter, a na to potrzeba było czasu, którego oni nie mieli zbyt wiele.

/zt x2
Powrót do góry Go down
Sponsored content

i need somebody to heal  Empty
Temat: Re: i need somebody to heal    i need somebody to heal  Empty

Powrót do góry Go down
 
i need somebody to heal
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje :: Zakończone-
Skocz do: