Share
 

 Galhaelar Targaryen

Go down 
AutorWiadomość
Galhaelar Targaryen
Galhaelar Targaryen
Wiek postaci : 30
Stanowisko : Książę Smoczej Skały, Dziedzic Żelaznego Tronu, Smoczy Rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t739-galhaelar-targaryen#2111https://ucztadlawron.forumpolish.com/t758-galhaelar-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t759-twas-not-by-fire-but-was-forged-in-flame#2294

Galhaelar Targaryen Empty
Temat: Galhaelar Targaryen   Galhaelar Targaryen EmptyPią 3 Sty - 23:10


Galhaelar Targaryen
Better not to breathe than to breathe a lie
'Cause when I opened my body I breathe in a lie


10 III 135
żonaty
Smocza Skała
Rogare
Oficjalnie Siedmiu, ale sam już nie wie
189| 70
Charlie Hunnam

Statystyki
Siła:70
Precyzja: 50
Zręczność: 40
Zwinność: 45
Inteligencja: 50
Odporność: 45

Żywotność: 100
Wytrzymałość: 80
Umiejętności
Blef - 30
Charyzma - 44
Jeździectwo - 35
Logika - 40
Taktyka - 80
Siła woli - 45
Zastraszanie - 20
Broń Sieczna - 70
Ekonomia - 26
Język obcy - 20
Nawigacja - 10
Tropienie - 10
Biografia

Młodość,
miłość,
małżeństwo

Świat budził się do życia, a zimowe mrozy odchodziły w niepamięć, gdy na świecie pojawił się pierwszy syn Viserysa Targaryena, drugiego syna ówczesnego króla oraz lady Rogare, piękności z Essos. Wielu mówiło, że narodziny pierwszego syna królewskiego brata jest oznaką nadziei, wszakże narodził się on u schyłku zimy, trwającej aż sześć lat. Niestety, Galhaelar nie był owocem pięknej miłości pomiędzy królewskim synem, a damą pochodzącą z bogatego rodu, wręcz przeciwnie – był rezultatem przykrego obowiązku, który spadł na barki tejże dwójki. Niemniej jednak, książę Viserys z dumą patrzył na pierworodnego syna, który już od najmłodszych lat rokował na silnego i sprawnego fizycznie młodzieńca. Nie mogło być inaczej – z wiekiem młody książę Elar nabierał tężyzny, wprawnie posługiwał się ćwiczebnym mieczem i nie zaznał nigdy smaku choroby. Jedynym towarzystwem był mu młodszy brat, a raczej mógłby nim być, gdyby nie fakt, że od najmłodszych lat bracia nie przejawiali chęci zacieśnienia więzów. Różnice pod względem aparycji i charakteru okazały się zbyt duże, dlatego nigdy nie zdołali nawiązać braterskiej nici porozumienia, która w przyszłości mogła okazać się niezbędna. Zatem Elar poświęcał się zabawom i ćwiczeniom z dziećmi innych możnych, którzy przebywali na królewskich dworze.
Nikt nie mógł zaprzeczyć, że Galhaelar miał niesamowite predyspocyzje na wielkiego wojownika. Wykazywał się nie tylko pod względem fizycznym, ale w czasie treningów ujawniła się także waleczna strona charakteru młodego księcia. Dlatego ojciec podjął decyzję o wysłaniu najstarszego ze swych synów na dwór lorda Tyrella, wszakże Reach było uznawane za krainę znakomitych rycerzy. Sam Galhaelar nie oponował – od zawsze wiedział, że miecz jest jego przeznaczeniem, dobrze czuł się z rękojeściom w ręku i chciał szkolić się pod okiem największych wojowników Westeros. Nie mógł narzekać na brak towarzystwa, bowiem ówczesny lord Tyrell doczekał się dwóch synów niewiele starszych od młodego księcia. Oprócz treningów i obycia się z różnym typem broni, Galhaelar pozyskiwał nauki z innych dziedzin, wszakże książę Viserys nie chciał pozwolić na to, aby jego syn pozostał niewyedukowany. Zatem pobierał nauki z dziedzin tak rozmaitych jak historia Westeros, czy ekonomia.
Mijały lata, a książę Elar z chłopca powoli stawał się mężczyzną. Był postrzegany jako młodzieniec o niezwykłej urodzie i zachwycającej aparycji. Purpurowe oczy jaśniały w blasku słońca Reach, promienie wplątywały się w srebrno-złote kosmyki włosów, a uśmiech potrafił złapać za serce niejedną damę przebywającą obecnie na dworze w Wysogrodzie. To właśnie tam, pod koniec swojego pobytu w Reach, po raz pierwszy poznał smak miłości. Oczarowała go jedna ze szlachetnie urodzonych dam. I chociaż nie odważył się doprowadzić do zbliżenia między nimi to jego serce biło mocniej na widok jej błękitnego spojrzenia. Wszystko skończyło się tak nagle, wraz z powrotem Galhaelara w rodzinne strony, gdzie jak się okazało, ojciec miał dla niego inne plany. Wrócił na królewski dwór odmieniony – był w końcu młodym, przystojnym księciem, który dobrze czuł się podczas wszelakich uroczystości i potrafił oczarować niejedną damę. Pewność siebie zakrawała czasem o pyszałkowatość, a odwaga o głupotę. A mimo to wiernie słuchał rozkazów ojca, który wpajał mu jak istotne jest dobro rodziny, które należało przedkładać nad swoje własne. Doskonale pamiętał to spotkanie z ojcem – chciał mu opowiedzieć o pannie, która wkradła się do jego serca, wierząc, że pan ojciec zezwoli na mariaż, który zdaniem Elara mógł przynieść korzyści. Był to ostatni przejaw naiwności z jego strony. Ledwie otworzył usta, gdy ojciec powiadomił go, że poślubi swą młodszą siostrę, Falyse. Nie mógł się sprzeciwić, chociaż miał wrażenie, że jego purpurowe spojrzenie krzyczało w sprzeciwie. Jednakże nie zrobił nic, aby temu zapobiec. Z woli ojca pojął za żonę piękną Falyse. Znał swoje obowiązki, chociaż czuł wypełniający go ból, gdy widział cierpienie młodszej siostry. Nie mieli szansy na to, aby w czasie dzieciństwa zbudować trwałą relację, ale nie oznaczało to, że jej los był Elarowi obojętny. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jakie obowiązki spoczywały na barkach pary po zaślubinach i mogła mu nie wierzyć, ale naprawdę starał się oto, aby szybko mogli zapomnieć o tym, że coś musi ich łączyć. Nie widział jej łez, ale to nie oznaczało, że nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo nim gardziła. Dlaczego? Nie potrafił odpowiedzieć sobie na to pytanie. Z czasem chyba przestał nawet próbować zmienić jej zdanie. Gdy oznajmiono mu, że księżniczka Falyse zaszła w ciążę mógł odetchnąć z ulgą.


Ojcostwo,
obłuda,
obowiązek

Rok sto pięćdziesiąty trzeci był rokiem skrajności, szczególnie dla młodego księcia Elara. Ostatni smok dokonał swego żywota, jego śmierć miała się stać odtąd symbolicznym upadkiem dynastii panującej. Sam książę dosyć sceptycznie przysłuchiwał się podobnym twierdzeniom, puszczając je mimo uszu. Owszem, potężne bestie poległy, pozostając reliktem historii, ale nie umniejszało to potędze rodziny. A przynajmniej w to chciał wierzyć Galhaelar. To oni byli siłą rodu, to oni podejmowali decyzje, które przez lata utrzymały ich przy władzy i to nie miało się zmienić z powodu bestii, która kiedyś musiała wydać swoje ostatnie tchnienie. Niemniej jednak to okropne wydarzenie spotkało się ze smutkiem i może rozdrażnieniem ze strony księcia. I może znowu odżyła w nim nadzieja na wybudzenie się jego jaja z letargu? Jednakże posępne myśli wywołane tragedią zostały rozwiane, gdy po raz pierwszy trzymał w rękach swego syna. Rhaegon stał się centrum jego świata, nawet jeżeli jako ojciec nigdy nie umiał tego pokazać, wszakże był człowiekiem dosyć szorstkim w obyciu – niektórzy twierdzili, że to z powodu braku doświadczenia matczynej miłości – ale gdy po raz pierwszy spojrzał na oblicze swego syna wiedział, że był w stanie zrobić dla niego dosłownie wszystko i zapewnić mu wszelkie dobra, a przede wszystkim bezpieczeństwo. Z uwagi na brak obecności Falyse, która podupadła na zdrowiu po powiciu pierworodnego syna, to Elar spędzał wolne godziny przy kołysce chłopca, który zapoczątkował kolejne pokolenie smoczych książąt. Później coraz więcej czasu skradała mu służba na królewskich dworze. Galhaelar nadal wiele czasu przebywał w towarzystwie Viserysa, chłonąc naukę, jaka płynęła z jego słów. Obserwował nierzadko strapioną twarz ojca, który dźwigał ciężar odpowiedzialności za królestwo. Ten bardzo często mówił o poświęceniu, a znając przeszłość Królewskiego Namiestnika, jego pana-ojca, nie mógł znaleźć osoby, która wiedziałaby więcej na temat owego poświęcenia dla rodziny. Miał wrażenie, że ojciec oddał całego siebie królestwu. Czy on potarfiłby w taki sam, chłodny sposób kalkulować zyski i straty i z pewnością oraz mądrością doradzać kolejnym władcom?
Czas biegł nieubłaganie, mały Rhaegon liczył sobie już prawie cztery dni imienia, kiedy królewskim dworem zawładnęła żałoba po śmierci króla Aegona III. Jeszcze tego samego roku doszło do koronacji królewskiego dziedzica, Daerona. Młody Smok zaskarbił sobie sympatię starszego kuzyna jeszcze zanim na jego skroniach spoczął ciężar korony. Czasem rozprawiali o taktykach bitewnych, sytuacji politycznej oraz innych tematach, czasem prowadząc nawet dysputy bardziej filozoficzne. Jednakże dopiero w latach późniejszych ich relacja przerodziła się w przyjaźń. Młody Smok rozpoznał w księciu sprzymierzeńca, szczególnie jeżeli chodziło o manewry wojenne, bowiem w tym czasie książę Elar odznaczał się niezwykłymi umiejętnościami, podczas zarządzania kilkoma oddziałami Straży Miejskiej. Poza tym świetnie posługiwał się mieczem i na przestrzeni lat zapoznał się z licznymi schematami i taktykami oraz sposobami walki stosowanymi w różnych okresach. Dlatego nie miał oporów, gdy młody król tchnął życie w plan podbicia Dorne i stał na czele wojsk, które podążały z królem Daeronem. Towarzyszył kuzynowi do samego końca, był razem z nim, kiedy Słoneczna Włócznia złożyła broń i dornijscy możni z księciem Dorne na czele klęknęli przed Młodym Smokiem. Początkowo myślał, że to on zajmie miejsce namiestnika Południa i do niego będzie należało utrzymanie pokoju w regionie, jednakże Daeron odprawił go z czternastoma jeńcami do stolicy. Ostatecznie to dobry przyjaciel Elara przejął kontrolę nad nową prowincją, na smoczego księcia czekało inne, dużo ważniejsze zadanie.
Daeron wielokrotnie wspominał o szacunku dla umiejętności starszego kuzyna, zdawał sobie też z pokładów jego ambicji i mimo młodego wieku doskonale wiedział, gdzie je ulokować. Jeszcze dwa lata po podboju Dorne Galhaelar działał w ramach Straży Miejskiej, zajmując się głównie zmniejszeniem przestępczości na ulicach Królewskiej Przystani i wspomagał ojca w jego obowiązkach. Do dzisiaj pamięta doskonale to spotkanie w królewskich komnatach. Kuzyn zaczął żartować, że jak na dwóch, nieprzepadających za sobą braci to Elar i Aedion niejednokrotnie udowodnili, że kierują nimi te same cele – dobro królestwa. Zresztą, Daeron był mogłoby się wydawać jedyną osobą, która sprawiała, że bracia potrafili zejść ze ścieżki braterskiej niechęci podszytej rywalizacją. Nawet pan ojciec zaprzestał jakichkolwiek prób pojednania braci. W końcu król zaoferował swemu kuzynowi przejęcie obowiązków księcia Smoczej Skały – zważywszy na okoliczności nie zapowiadało się na to, aby w najbliższym roku czy dwóch mieli doczekać się królewskiego potomka, a Smocza Skała nie mogła być pozostawiona sama sobie, tym czasem król miał wiele zadań tu, na miejscu, którymi musiał się niezwłocznie zająć. Elar opuszczał Królewską Przystań bez większego żalu, bo chociaż objęcie zaproponowanego przez króla stanowiska miało oznaczać rozłąkę z synem to mógł przestać udawać, że nie widzi niechęci w oczach żony. Z biegiem lat Galhaelar przestał zabiegać o względy Falyse, zdając sobie sprawę, że nie będzie w stanie jej zadowolić, zatem zwyczajnie pozwolił jej trwać w pogardzie. Zdał sobie sprawę, że od wielu lat czuł się skrępowany przysięgą małżeńską, a oddalenie się od stolicy, w której rezydowała księżniczka było chociaż cieniem ulgi. Zawirowania związane z problemem dziedziczenia tytułu księcia Smoczej Skały sprawiły, że mężczyzna miał naprawdę sporo pracy. W końcu nie podlegał już pod lorda dowódcę straży i to od niego zależały wszystkie decyzje, dlatego ochoczo zabrał się do modernizacji wojsk królewskich rezydujących w ich rodowej siedzibie. Czasem wracał do Królewskiej Przystani, głównie dlatego, aby zdać raport królowi i zobaczyć się ze swoim synem. Kiedy Rhaegon osiągnął odpowiedni wiek, Galhaelar sprezentował mu miecz, z rękojeścią przypominającą paszczę smoka, aby zawsze pamiętał, że to on sam może uczynić z siebie smoczego księcia, a nie latająca bestia.
Słyszał o działaniach pospólstwa w Dorne, zresztą w listownej korespondencji lord Tyrell wielokrotnie wspominał o Dornijczykach napadających na lordowski pochód. Czuł, ze napięcie rośnie i wywalczone lata temu ziemie ogarnie rebelia. Doszło do zdrady – śmierć Lyonella Tyrella stała się punktem kulminacyjnym narastających, buntowniczych nastrojów w Dorne. Wyprawa na południe była kwestią czasu i Elar oczekiwał wezwania Daerona. A gdy w końcu nadleciał kruk, książę przygotował wojska do wymarszu. Tak jak przed siedmioma laty i tym razem posuwali się wgłąb księstwa, zdobywając kolejne ziemie, chociaż nie obyło się bez walk. W jednej z nich jego młodszy brat Aedion został ciężko ranny. Widok szkarłatu wylewającego się z jego boku i bladość spowijającą książęcą twarz dopiero chyba uświadomiły Elarowi, że pomimo braku zażyłości w ich relacji nadal był mu bratem i nie mógł pozwolić, aby ten skonał. Miał jeszcze tyle do zrobienia, prawda? To on przekonał młodszego brata, żeby wydobrzał w stolicy bo tam ktoś o jego talencie przyda się zdecydowanie bardziej. Na początku następnego roku król miał udać się do Słonecznej Włóczni, gdzie lordowie Dorne mieli odnowić przysięgi. Młody Smok w kompanii najlepszych żołnierzy, w tym Elara, wyruszył w podróż pod pokoją chorągwią. To jednak nie powstrzymało zamachowców. Walczyli, ale Gal wiedział, że nie mają szans, Dornijczycy przytłoczyli ich liczebnością, żaden z nich nie spodziewał się niehonorowego ataku na pokojową delegację, nie w taki sposób. To on trzymał dłoń księcia, kiedy ten wypowiedział swą ostatnią wolę. Poźniej? Była już tylko ciemność...


Skwar,
strata,
szaleństwo?

Umarł pośród pustynnych piasków Dorne. Skronie dotykały rozgrzanego metalu, łudząc się, że dosięgnie go upragniony chłód. Spierzchnięte wargi rozchylały się w niemej prośbie o kroplę wody, chociaż duma nie pozwalała mu na wypowiedzenie tej upokarzającej prośby. Sen także nie przynosił ukojenia, zabierał go w najczarniejsze zakamarki jego umysłu. Na nowo rozdrapywał stare rany, wracał do wątpliwości, które już od dłuższego czasu nie zajmowały jego myśli. Czasem wydawało mu się, że śnił na jawie, że po drugiej stronie krat widzi swą małżonkę, uwieszoną na ramieniu młodszego brata, na którego twarzy malował się triumfalny uśmiech. Na początku wywoływało to furię w purpurowych oczach księcia. Ostatnie pokłady sił zmarnował na krzyk, a jego dłonie w dzikim szale zaciskały się na metalowych prętach krat. Niekiedy odwiedzał go ukochany kuzyn, wielki przywódca Daeron, będąc jedynie nocną marą. Czasem patrzył na niego z wyrzutem. Nie obroniłeś mnie, zdawały się mówić jego usta, jego oczy rzucały oskarżycielskie spojrzenia. To on powinien wyzionąć ducha, wszakże Młody Smok miał jeszcze tyle do zrobienia, wielu czekało na jego powrót z wytęsknieniem. Z czasem słabł. Nie mógł schować się za materiałem ubrań, całkowicie obnażony, stał tam prezentując wszystkie ułomności swego ciała i ducha. Wciśnięty w róg oczekiwał końca. Przestał się modlić do bogów, nieważne z jakich wierzeń. Nie istnieli, nie mogli istnieć, skoro dopuścili do tego – do powolnego upadku Targaryenów. Przestał wierzyć – złamano tego, którego złamać nie mogły pustynne piaski, dornijskie słońce i włócznie wojowników. Starto z twarzy pewny siebie uśmiech, zabrano krztynę wyniosłości z jego oczu, które nie przedstawiały już wielkości potomków Valyrii, ale ich powolny upadek. I wtedy, gdy opuściła go nadzieja zobaczył jego. Wątła postać Baelora kroczyła niewzruszenie pośród żmij, podążając w jego kierunku. Początkowo przekonany o własnym obłędzie, nieufnie spoglądał na mężczyznę. Niemniej jednak, szczęk otwierającego się zamka był aż nadto prawdziwy, mierził uszy księcia, który przywykł do pustynnej ciszy przerywanej syczeniem gadów, wijących się pod nim. Widok kuzyna, którego wcześniej, jak wielu przed nim, lekceważył sprawił, że na moment wstąpiły w niego nowe siły. Zastygłe mięśnie poruszyły się i zadziwiony swoją siłą, wciągnął króla do klatki. Nie bacząc na swój stan, przeskoczył jamę wypełnioną żmijami, wcześniej wziąwszy władcę na plecy. Czy to bogowie, a może odzyskanie wiary w samego siebie pozwoliły mu na wyczerpujący marsz w blasku dornijskiego słońca? Do dziś mogą zadawać sobie to pytanie zarówno ci, którzy widzieli jak książę Galhaelar powrócił z martwych, jak i ci, którzy historię zasłyszeli od naocznych świadków. Stawiał krok za krokiem, bez wytchnienia aż do pierwszego bezpiecznego miejsca, czyli Czarnej Przystani Dondarrionów, a następnie przedostali się do siedziby lordów Końca Burzy. Dopiero wtedy pozwolił sobie paść na kolana. Szedł dla Baelora, ale szedł też do swojego syna Rhaegora – jedynej osoby, do której chciał wracać.
Delikatny, miękki i czysty materiał wydawał się obcy w zetknięciu z wysuszoną, poniszczoną skórą Elara. Chociaż jego pobyt w niewoli można było liczyć w miesiącach, a nie w latach to odcisnęły one piętno nie tylko na obliczu księcia, ale także na psychice. Syn namiestnika stał się bardziej wycofany niż zwykle, niekiedy opryskliwy i cyniczny i raczej nieskory do dzielenia się swoimi przeżyciami z tymi, którzy tak ochoczo zasypywali go pytaniami. Pogrążony był we własnych myślach, pozwalając królowi oddać się modlitwie. Powrót do rzeczywistości miał być trudny. On się zmienił, ale świat pozostał ten sam – ci sami ludzie, te same sympatie, te same więzy nienawiści. Chciałby powiedzieć, że demony pozostawił w klatce, ale prawda była zgoła inna. Zabrał je ze sobą, niczym egzotycznego gościa, który nie rozumiał i nie chciał wpasować się w panujące zwyczaje. Musiał je oswoić, okiełznać i na nowo wejść w życie. Niemniej jednak, książę nie wrócił z krainy umarłych ze spuszczonym czołem. Wysoko podnosił podbródek, pierwszy raz wystawiony był na spojrzenia dworu. Szedł tym samym, dostojnym krokiem, nawet jeżeli czas spędzony w roli zakładnika odebrał mu nieco majestatyczności. Mięśnie obudowujące jego ciało zmalały, jednakże dni pozbawione pożywienia sprawiły, że książę pozbył się nadmiernej tkanki, a skóra naciągała się na jego ciele eksponując każdą nierówność mięśni, uwidoczniając żyły na rękach i podkreślając kości policzkowe. Od powrotu unikał spotkania z siostrą – małżonką. Pierwszą osobą, którą chciał zobaczyć po powrocie był jego syn. To dzięki niemu odnalazł wiarę.
Wielu wątpi w obecnego władce, któremu przypadł ten wątpliwy zaszczyt niesienia ciężaru korony na skroniach. Galhaelar nie miał złudzeń - władza może mieć niejedno oblicze, a Królestwa teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebowały oddechu, trochę czasu na wyleczenie ran, odbudowanie swojej potęgi. Być może taka była kolej rzeczy, może tak powinno być? Chociaż jego serce krwawiło, gdy opierał czoło na klatce piersiowej kuzyna, która już nie chciała się podnieść, to nie zamierzał skreślać Baelora jako władcy. Powrót do Królewskiej Przystani chciał rozpocząć od spełnienia przyrzeczenia, które zdążył dać Młodemu Smokowi - swą opieką chciał otoczyć królewskie siostry, a radą i doświadczeniem wspomóc obecnego władcę. Czy Elar zdoła podnieść się z kolan i stać się doradcą królów, tak jak jego ojciec?


Powrót do góry Go down
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Galhaelar Targaryen Empty
Temat: Re: Galhaelar Targaryen   Galhaelar Targaryen EmptyPon 6 Sty - 4:19




AKCEPTACJA
Never forget what you are, for surely the world will not. Make it your strength. Then it can never be your weakness. Armour yourself in it, and it will never be used to hurt you.



Wspaniałą, szczęśliwą młodość masz już dawno za sobą. Małżeństwo z młodszą siostrą dało Ci się we znaki, bo przecież swoje serce zostawiłeś w Reach, jednak narodziny syna sprawiły, że luka w sercu na nowo wypełniła się uczuciem, lecz tym razem ojcowskim. Twoje relacje z rodzeństwem nigdy Ci w życiu nie pomagały i może właśnie dlatego, że spędziłeś trochę czasu pod opieką Tyrellów, wyrosłeś na szlachetnego, honorowego wojownika i świetnego stratega, co pokazałeś w Podboju Dorne. Sęk w tym, że prócz pustynnego piasku przywiozłeś stamtąd również głód, duchy przeszłości i krew nie tylko żołnierzy, lecz i Twojej rodziny, co wyraźnie wgryzło Ci się w umysł. Częściowo przeszedłeś już rekonwalescencję, ale pamiętaj, aby jej nie zaprzepaścić. Skup się na oderwaniu od dręczącej Cię przeszłości i powrocie do normalnego życia. Nie jest przecież takie złe, prawda?

Przyznawane atuty to:
Królewska duma
Szlachcic
Goliat
Biały rycerz
Duchy przeszłości

Na start prócz puli punktów do wydania otrzymujesz również smocze jajo, które wręczył Ci ojciec, gdy przyszedłeś na świat wedle rodowej tradycji. Niewiele zostało ich już na świecie, jednak miałeś to szczęście, że jedno z nich - o srebrzystych łuskach z purpurowymi nitkami przechodzącymi od dołu jaja aż po jego czubek, niczym błyskawice - przypadło właśnie Tobie. Drugim przedmiotem, który otrzymujesz, jest miecz półtoraręczny z rękojeścią ubarwioną na wzór Twojego smoczego jaja i jelcem w kształcie smoczych skrzydeł, na który nachodzi paszcza smoka, który otrzymałeś od ojca, gdy byłeś młody, podobnie jak Twój syn od Ciebie. Miecz ten, gdy go używasz, daje Ci +5 do umiejętności posługiwania się bronią sieczną, a jego współczynnik obrażeń wynosi +18.

Powrót do góry Go down
 
Galhaelar Targaryen
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Galhaelar Targaryen
» Laerya Targaryen
» Maelys Targaryen
» Haerys Targaryen
» Aedion Targaryen

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Archiwum-
Skocz do: