Share
 

 You think the right question will get you the truth?

Go down 
AutorWiadomość
Morra Qorgyle
Morra Qorgyle
Wiek postaci : 24
Stanowisko : dwórka królewny Rhaelli, drugie dziecko Lorda Piaskowca
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t647-morra-qorgyle#1452https://ucztadlawron.forumpolish.com/t660-morra-qorgyle

You think the right question will get you the truth?  Empty
Temat: You think the right question will get you the truth?    You think the right question will get you the truth?  EmptySro 12 Lut - 21:26


koniec V księżyca 164
Piaskowiec
Zahira Martell & Morra Qorgyle


Morra spacerowała po komnacie lekkimi, równymi krokami, wskazującymi bardziej na zamyślenie niżeli zdenerwowanie. To drugie zdradzały jednak splecione przed sobą dłonie, które pozostawały w ciągłym ruchu, to zmieniając pozycje między sobą, łącząc i rozdzielając się lub wyginając na przemian palce. Dryfowała po komnacie w zupełnej ciszy, układając własne myśli w przygotowaniu na nadchodzącego gościa. I to nie byle jakiego. Gościa w postaci przedstawiciela rodu Martellów, który w jej mniemaniu przybył za szybko. Słoneczna Włócznia leża prawie na drugim końcu Dorne, sprawiając, że podróż z niej do Piaskowca nie należała do najkrótszych. Chociaż istniała możliwość, że dojdzie do takiej sytuacji, Morra bardziej przychylała się do opcji, że to oni zostaną wezwani do domostwa Martellów, w celu złożenia wyjaśnień. W kościach wiedziała, że tak wizyta nie wróży nic dobrego. Na dodatek jej ojca nie było obecnie w Piaskowcu, co sprawiało, że obecnie to ona zarządzała w jego imieniu. Nie był to pierwszy raz, ale akurat teraz wolałaby, by to on użerał się z tym co miało nadejść. Należało mu się za wszystkie przemilczane informacje bądź zbywane ręką pytania. Często zastanawiała się, czy jej bratu też zdradzał jedynie strzępki informacji, czy może to z nią miał jakiś problem? Darem od Siedmiu można było nazwać fakt, że wiedziała o ostatnich zajściach aż tyle. Nie zmieniało to jednak opinii, że nie w smak było jej tłumaczenie się z nich.
-Szlag by cię ojcze.- Mruknęła cicho, przeciągając dłonie po twarzy. Lord Qorgyle miał wrócić dopiero pod wieczór, a nadciągające postacie za kilka chwil. Tak więc wszystko spadało na jej barki. Zatrzymała się pod drzwiami zaciskając dłonie w pięści, dając sobie ostatnie momenty na wahanie. Nabrała powietrza, zatrzymując je na chwilę, po czym wypuściła je, otwierając równocześnie drzwi. Przemierzała przez korytarze pewnym krokiem ze spokojem wymalowanym na twarzy. Ubrana w cienką ciemną sukienkę z przewiązanym w pasie szalem z rodzimymi skorpionami zatrzymała się dopiero, będąc na dworze. Otoczona zielenią, niepasującą do surowego pustynnego klimatu, ale rosnącą dzięki znajdującemu się tu źródłu wody, oczekiwała przybycia gości. Nie musiała długo czekać. Pokłoniła się przybyłej Dornijce, a wraz z nią inne obecne w ogrodzie osoby.
-Witaj w Piaskowcu, Księżniczko. - W jej głosie rozbrzmiewał szczery szacunek, a głowa jeszcze chwilę pozostawała pochylona. - Pragnę przeprosić za nieobecność mego ojca, który pojawi się dopiero ze zachodem słońca. Możesz do tego czasu odpocząć po trudach podróży Księżniczko, jeżeli takie jest twoje życzenie. W innym razie mam nadzieje, że ma osoba będzie wystarczająca. -Szczerze wątpiła, by Zahira Martell, chciała teraz odpoczywać. Będąc na jej miejscu, Morra zapewne nie chciałaby czekać. Nie kiedy, tu w murach Piaskowca znajdowało się ciało martwego Tyrella.
I tajemnica, która nie mogła wyjść na jaw. Nie teraz przynajmniej.
Powrót do góry Go down
Zahira Martell
Zahira Martell
Wiek postaci : 26
Stanowisko : Mistrz Szpiegów, najstarsza siostra księcia Dorne
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t909-zahira-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t921-zahira-martell#4702

You think the right question will get you the truth?  Empty
Temat: Re: You think the right question will get you the truth?    You think the right question will get you the truth?  EmptySro 12 Lut - 23:03

Kiedy do Słonecznej Włóczni przybyły wieści o śmierci Namiestnika wzięła je za zwykłą plotkę, czcze bajanie prostych ludzi mających nadzieję na jakikolwiek zwrot akcji w tej wieloletniej wojnie. Jednak kiedy informacja ta zaczęła się powielać musieli założyć, że jest w tym chociaż ziarenko prawdy, a przede wszystkim potwierdzić doniesienia. Bo jeśli miałoby to okazać się prawdą zmieniałoby to wszystko. Dawało im kolejną szansę, być może ostatnią, taką której nie mogli już zaprzepaścić. Najpierw jednak należało potwierdzić doniesienia, a jeśli chodziło o tak ważna kwestię Zahira miała zamiar uczynić to osobiście nie polegając tym razem na żadnym ze swoich szpiegów. Ustalenia z matką były pośpieszne, tak samo jak przygotowania do podróży, tak że księżniczka wyruszyła do Piaskowca jeszcze tego samego dnia w towarzystwie jedynie niewielkiej obstawy. W tej sytuacji czas był dla niej kluczowy, dlatego nie szczędzili szybkich pustynnych rumaków wymęczając je prawie do granic możliwości i korzystając z każdej okazji do wymiany wierzchowców na wypoczęte sztuki. Podróżowali większą część doby, przeznaczając tylko kilka godzin na odpoczynek i posilenie się przed dalszą podróżą. Jedynie ostatniego dnia pozwolili sobie na dłuższy postój w Hellholt, żeby nie dotrzeć do celu ich wyprawy będąc u kresu sił. Także dopiero stamtąd poinformowała ród Qorgyle o swoim przybyciu, licząc że brak wcześniejszego przygotowania zapewni jej przewagę w zdobywaniu informacji o całym zdarzeniu. Zdarzeniu, o którym wcześniej nie mieli zielonego pojęcia, mimo że powinni wiedzieć o nim wszystko.
Aż w końcu, po zaledwie dziesięciu dniach, przybyli do Piaskowca. Martellówna nigdy wcześniej nie miała okazji odwiedzić rodowej siedziby rodu Qorgyle. Słyszała jednak historie o tym miejscu, toteż starała się nie okazywać zaskoczenia kiedy po przekroczeniu bramy fortecy ukazały im się bujne ogrody, tym bardziej niezwykłe, że za murami widoczne były jedynie bezkresne wydmy. Zamiast tego uwagę kobiety przykuł komitet powitalny, który wyszedł jej na spotkanie i obecne w nim osoby. A raczej brak jednej konkretnej – lorda. Uśmiechnęła się pod nosem, pozostał on jednak niewidoczny dla pozostałych, ukryty pod beżowym szalem wciąż chroniącym twarz Zahiry przed wszechobecnym słońcem i piachem. Z gracją zsiadła z wierzchowa, a kiedy jej nogi w lekkim skórzanych butach uderzyły w podłoże rozległ się jedynie cichy dźwięk. Odziana była w lekki przewiewny strój składający się z licznych kawałków pomarańczowego materiału mającego nawiązywać do rodowego herbu Martellów. Na nogach miała luźne spodnie spięte przy kostkach, a do tego prostą w kroju lnianą koszulę ozdobioną haftem w złote słońca. Z jednej strony strój wygodny i odpowiedni do podróży, z drugiej wciąż pokazujący z kim rozmówca miał do czynienia. Wsłuchując się w powitanie i wyjaśnienia córy Piaskowca powoli rozwijała szal odsłaniając ciemne włosy związane w ciasne warkocze. Dało jej to chwilę na ocenę z kim ma do czynienia i zastanowienie jaką taktykę powinna zastosować wobec Morry.
- Lady Qorgyle, odpoczynek nie będzie potrzebny, prowadź mnie do niego. – położyła nacisk na ostatnie słowo. Nie żeby oczywistym nie było kogo ma na myśli.  – A reszta z tego cudownego komitetu powitalnego może zająć się naszymi końmi. – rzuciła na odchodne posyłając innym obecnym spojrzenie, po którym za żadne skarby nie chcieliby ruszyć ich śladem. Jeśli miała coś wyciągnąć z tej kobiety, będzie jedyną z tu obecnych, która pozna prawdę i ukrywane po szafach trupy.
Powrót do góry Go down
Morra Qorgyle
Morra Qorgyle
Wiek postaci : 24
Stanowisko : dwórka królewny Rhaelli, drugie dziecko Lorda Piaskowca
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t647-morra-qorgyle#1452https://ucztadlawron.forumpolish.com/t660-morra-qorgyle

You think the right question will get you the truth?  Empty
Temat: Re: You think the right question will get you the truth?    You think the right question will get you the truth?  EmptySob 15 Lut - 21:18

Wysłanie informacji o zamierzonym przybyciu dopiero z Hellholt było niezaprzeczalnie sprytnym posunięciem. Księżniczce udało się nie tylko zachować pozory dobrego wychowania, ale też wyprzeć niezaprzeczalne zaskoczenie na mieszkańcach Piaskowca. Nawet przygotowani na taką ewentualność uważali, że zajmie ona więcej czasu. Żaden z najznakomitszych Pustynnych Rumaków, które najczęściej wywodziło się ze stajni Qorgylów, nie było w stanie przebyć dystans pomiędzy Słoneczną włócznią a Piaskowcem w ciągu tylu dni. Nadal były w końcu istotami żywymi, którym niezbędny był wypoczynek. Nawet gdyby zajeździli wierzchowca ponad jego możliwości, szybciej padłby on im na środku pustyni, niżeli dowiózł do celu. Istniały więc dwa wyjścia. Racjonalniejsze było wyjaśnienie, że wymieniali konie na nowe, na co jak najbardziej mogli sobie pozwolić ze względu na pochodzenie Zahiry. Zdecydowała się nie roztrząsać drugiego z wyjść, gdy tylko o nim pomyślała. Istniał w końcu cień możliwości, że wyruszyli w drogę jeszcze szybciej. Plotka rozniosła się w błyskawicznym tempie po niemal całym Dorne, ale też potrzebowała przynajmniej chwili. A Martellowie nie wiedzieli o niczym wcześniej. Nie mogli. Prawda?
Z tego też względu jej spojrzenie powędrowało na moment ku dosiadanemu przez Księżniczkę wierzchowcu. Na pierwszy rzut oka nie wyglądał jakby przebył właśnie prawie całe Dorne, jednak wolała nie wyciągać pochopnych wniosków.
Gdy tylko ponownie się wyprostowała, spojrzała Zahirze Martell prosto w twarz. Księżniczka mogłaby mieć na sobie najgorsze z łat i nadal nie sposób byłoby nie wyczuć jej wyższego statusu. Wszyscy Martellowie zdawali się roztaczać tego rodzaju aurę, swoimi niezachwianymi postawami, nieugiętymi spojrzeniami i niezłomnymi charakterami. Bardzo możliwe, że na podobnej zasadzie Morra nie uszłaby za zwykła szarą mieszkankę w oczach prostaczków. Bystre ciemnozielone spojrzenie Qorgyle, również próbowało lepiej zrozumieć stojącą naprzeciw niej kobietę. Nie znała Zahiry Martell zbyt dobrze, większość jej nielicznych wizyt w Słoneczniej Włóczni spędziła bardziej w towarzystwie młodszej z córek Księżnej. Z drugie strony, ciężko było powiedzieć, że kogokolwiek teraz dobrze zna. Wszyscy zmienili się w ostatnich latach, pozostawiając swe stare ja tylko we wspomnieniach.
Kąciki jej ust drgnęły, czy to w uśmiechu, czy może grymasu, słysząc podkreślone przez Księżniczkę słowo, przejrzyście wskazujące na to, kogo ma na myśli. Odpuszczenie sobie drobnych grzeczności było nawet Morrze na rękę, mając nadzieje, że wizyta nie potrwa za długo.
-Bez obaw Księżniczko, w Piaskowcu mamy sporo doświadczenia w zajmowaniu się końmi. - Odparła delikatnie znudzonym głosem, jak gdyby zbyt wiele razy odpowiadała na podobne stwierdzenia. Nie odwracając się w kierunku pozostałych na dziedzińcu osób, zaczęła prowadzić Zahirę w żądanym przez nią kierunku w głąb Piaskowca. Nie zabierała jej w najmilsze miejsce, położone na skraju Piaskowca. Im dalej szły, coraz więcej światła słonecznego zastępowane było blaskiem pochodni, chociaż wcale nie znajdywały się w podziemiach. Podczas całej drogi nie zadała żadnego pytania, choć po jej głowie krążyło ich wiele. Jeżeli Księżniczka chciała się czegoś dowiedzieć, musiała sama wykazać inicjatywę.
Niedługo potem im oczom ukazała się dwójka strażników, stojąca po obu stronach wejścia do jednego z pomieszczeń. - Nie będziemy was potrzebować panowie. Idźcie zażyć trochę prawdziwego światła.- Odprawiła swoich ludzi, jeszcze zanim zdążyły do nich dostrzec. Jeżeli Księżniczka chciała przeprowadzić rozmowę w cztery oczy, nie miała zamiaru się sprzeciwiać. Zresztą znajdowały się w jej domu, co dodatkowo dodawało jej pewności siebie. Gdy tylko zostały same, gestem ręki przepuściła Zahirę pierwszą, podążając za nią do komnaty. Surowe wnętrze było praktycznie puste, nie licząc starego stołu, na którym znajdowało się zakryte ciemnym materiałem ciało. W powietrzu unosił się ciężki i drażniący zapach ziół, użytych w celu zamaskowania zapachu śmierci oraz opóźnienia gnicia ciała. Upływający czas był jednak bezwzględny i żadne działania nie byłyby w stanie zachować ciała przed rozkładem. Było to wyjście tymczasowe, ponieważ głosy wobec tego, co należało zrobić z trupem, były podzielone. Najbardziej satysfakcjonujące byłoby zapewne zwykłe porzucenie ich na środku pustyni, pozwalając by stało się posiłkiem dla zwierząt a resztki ukrył na wieki piasek.
Morrze zdarzało się tu zaglądać kilka razy, ale rzadko kiedy decydowała się odchylać czarny materiał. Teraz podeszła do stołu pewnym krokiem a na jej twarzy zadrgał jeden z mięśni, chociaż mogła to być jedynie zwykła gra cieni rzucanych przez światło pochodni. Pewnym ruchem, ruchem łapiąc za skrawek materiału odchyliła go, ukazując tym samym zwłoki Lyonela Tyrella. Przystojna niegdyś twarz, straciła już swój urok. Blada do białości skóra, zaczęła odchodzić od ciała, jednak nadal można było zaobserwować, co przyczyniło się do zgonu. Niezliczone ukąszenia czerwonych skorpionów.
Powrót do góry Go down
Zahira Martell
Zahira Martell
Wiek postaci : 26
Stanowisko : Mistrz Szpiegów, najstarsza siostra księcia Dorne
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t909-zahira-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t921-zahira-martell#4702

You think the right question will get you the truth?  Empty
Temat: Re: You think the right question will get you the truth?    You think the right question will get you the truth?  EmptyPon 17 Lut - 13:51

Pozory były wszystkim co w tym momencie miała. Mogła jedynie zasłaniać swoją niewiedzę tymi skrawkami informacji, które udało jej się zdobyć przed wyjazdem. Udawać, że wie znacznie więcej niż naprawdę wiedziała licząc, że zagubieni wyjawią coś czego nie powinni, coś znaczącego co naprowadzi ją na właściwe tory. To wszystko było pobożnymi życzeniami, w których największe znaczenie będzie mieć jej szczęście. Poza tym ma jeszcze do rozegrania z panną Morrą inną grę. Na spojrzenia, niewypowiedziane słowa i przemilczane prawdy.
- Nie wątpię. – odpowiedziała krótko zanim zapuściły się w liczne korytarze twierdzy. Fakt, że Qorgylowie potrafili zająć się końmi było oczywistością, tak samo jak Martellowie sprawowujący władzę nad Dorne albo Targaryeni zasiadający na Żelaznym Tronie. Zresztą nawet konie, na których tutaj przybyli najpewniej urodziły się i wychowały na ziemiach należących do lorda Piaskowca.
Zapuszczając się coraz głębiej w kamienne mury zamku zastanawiała się czy nie popełniła błędu poruszając się bez eskorty. Odruchowo sprawdziła czy przy biodrze przypięty ma sztylet, także jej uwaga była bardziej wyczulona na wszelkie dźwięki. Nie miała pewności czy mogła zaufać tym ludziom, podążająca przed nią dziewczyna wydawała się niegroźna, ale równie dobrze to wszystko mogło być pułapką. Taką samą, w który wpadł nie tak dawno temu Namiestnik Południa. Z drugiej strony, ona nie była ich wrogiem, a córką ich seniorki której winni byli posłuszeństwo. Tak było do niedawna, ale czy ród Qorgyle wciąż był im lojalny czy teraz ich lojalność leżała po innej stronie? Ich czyn był kwestią patriotyzmu czy mieli ku temu inne pobudki? Miała tak wiele pytań, a na tak niewiele znała odpowiedź. Kiedy w końcu dotarły na miejsce niepokój Zahiry tylko się wzmógł, ale na jej twarzy nie drgnął nawet jeden mięsień. Szczerze wątpiła by odważyli się wystąpić przeciw niej, kara za to znacznie przewyższyłaby to co miało ich czekać za inne morderstwo dokonane pod tym dachem, ale nawet jeśli coś na nią czyhało miała zamiar stawić temu czoła z wyprostowanymi plecami i uniesioną głową. Na całe szczęście mieszkańcy Piaskowca nie przygotowali dla niej póki co więcej rozrywek, a jedynym co znajdowało się w sali był trup Lyonela Tyrella, wielkiego wrzoda na tyłku Dorne. Nie znała go za dobrze, ale nawet te pojedyncze sytuacje podczas których miała wątpliwą przyjemność przebywać w tym samym miejscu co on sprawiły, że nienawidziła go do cna. Nienawiść do tego człowieka była porównywalna do tej, którą ofiarowała królowi, dlatego nie powinno dziwić, że widok jego zwłok radował ją. Nawet pomimo obrazu rozkładających się tkanek i niewyraźnie wyczuwalnego odoru gnicia, który starano się zamaskować innymi zapachami. Nie było trzeba być specjalistą, żeby odkryć co było przyczyną śmierci mężczyzny. Qorgylowie wykazali się doprawdy finezją kończąc jego życie za pomocą symbolu ich rodu, a raczej licznym symbolom patrząc na ilość drobnych ukąszeń widniejących na ciele. Przynajmniej w tym względzie informacje, które udało jej się uzyskać były prawidłowe.
- Zginął w komnatach lordowskich, prawda? – zapytała jakby tak naprawdę znała odpowiedź i jedynie potrzebowała potwierdzenia. Może w ten sposób uda jej się zamydlić oczy rozmówczyni i zasugerować, że wie znacznie więcej niż to miało miejsce w rzeczywistości.
- Oporządźcie zwłoki i umieśćcie je w trumnie, ale nie składajcie jej do ziemi. Ciało Namiestnika może nam się jeszcze przydać w przyszłości. – niewątpliwie bliscy będą chcieli odzyskać zwłoki, by pochować go w rodowych grobowcach u boku przodków i będą w stanie oddać wiele za spokojny pochówek lorda Tyrella. W głowie już kalkulowała jakie korzyści będą mogli za to wynegocjować, może nawet powrót jej brata do Słonecznej Włóczni? Chociaż niewątpliwie porzucenie resztek Lyonela w jakimś niesprzyjającym miejscu na środku pustyni było kuszącą perspektywą, nie mogli sobie pozwolić na utratę tej karty przetargowej. Gdyby chodziło o kogoś innego poleciłaby to bez wahania, szczerząc zęby na myśl o żałosnym końcu delikwenta. Odwróciła się w końcu do lady Qorgyle, dokładnie się jej przyglądając.
- Komu jesteście lojalni, Morro? – ciężar pytania dodatkowo zawisł w powietrzu obciążając je coraz bardziej, a wzrok księżniczki świdrował dziewczynę zastanawiając się jak powinna do niej podejść by zdobyć informacje, których potrzebowała. Być może ryzykowała zadając je w tak bezpośredni sposób, ale dzięki temu może jej rozmówczyni zdradzi się jakimś gestem, odwróceniem wzroku, nieprzegotowana na tego typu pytanie. Tylko czy na pewno?
Powrót do góry Go down
Morra Qorgyle
Morra Qorgyle
Wiek postaci : 24
Stanowisko : dwórka królewny Rhaelli, drugie dziecko Lorda Piaskowca
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t647-morra-qorgyle#1452https://ucztadlawron.forumpolish.com/t660-morra-qorgyle

You think the right question will get you the truth?  Empty
Temat: Re: You think the right question will get you the truth?    You think the right question will get you the truth?  EmptyWto 18 Lut - 20:26

Ciężko było jej zdefiniować, jak dokładnie czuła się w związku z ostatnimi wydarzeniami. Było więcej niż wystarczająco powodów, które przelewając czarę, przyczyniły się do śmierci Lyonela Tyrella. Określenie go jako wielkiego wrzodu na tyłku pasowało idealnie do jego charakteru. Chyba nikt nie zaszedł za skórę Dornijczykom jak Namiestnik Południa. Z wyjątkiem może białowłosego królewicza, który jednak zabunkrował się w swoim rodzinnym zamku, od kiedy osiągnął swój cel. I choć nie umniejszało to nienawiści w stosunku do władcy, to o wiele łatwiej było skupiać swoje negatywne odczucia w stosunku do przebywającej bliżej wroga. Z tego też względu będący na miejscu Tyrell, zyskiwał jeszcze więcej nieprzychylnych opinii wśród mieszkańców Południa. Nie trzeba go nawet było widzieć, nawet słowne lub listowe informacje o najnowszych z jego poczynań wystarczyłyby skutecznie podwyższyć ciśnienie. Zupełnie jak owadzie brzęczenie nad uchem w środku nocy. Morra również widywała go jedynie w nielicznych sytuacjach, jednak każda kolejna obfitowała w nowy plan, w którym miejscu najlepiej byłoby dźgnąć go włócznią. Ostatnim razem przed jego śmiercią, kuszącym narządami były oczy, szczególnie po sposobie, w jaki zlustrował ją oraz inne mieszkanki Piaskowca. Ukrócenie go o części ciała potrzebne do zaspokajania własnych przyjemności zapewne byłoby równie satysfakcjonujące. Tak więc nie, Morra nie czuła się źle w związku ze śmiercią Tyrella. I to ten fakt, nie dawał jej spokoju. Może potrafiłaby współczuć członkom jego rodziny, gdyby kiedykolwiek stanęła z nimi twarzą twarz i choć na chwilę odsunęła na bok to, kim był Namiestnik Południa. Ale nie jemu samemu. Większość zapewne wzięłaby tego typu nieczułość za normalną reakcję, dla młodej lady Qorgyle był to jednak kubeł zimnej wody uświadamiający, że i na niej wojna odcisnęła swoje piętno. Nie widziała już na kogo być bardziej zła. Samą siebie czy może kogoś innego? Przed wojną nigdy nie wpadłaby na to, że przyjdzie jej mierzyć się z czymś takim.
- Prawda. A jeżeli chcemy być dokładni, to znaleziono go w lordowskim łożu. – Odpowiedziała bez zająknięcia, spoglądając jeszcze chwile na leżące zwłoki, zanim dyskretnie, kątem oka przeniosła swoje spojrzenie na Zahirę Martell. Musiała zachować ostrożność w dawkowaniu przekazywanych jej informacji. Nie miała pojęcia, ile dokładnie wiedziała Księżniczka i ile z tej wiedzy wykraczało poza rozpuszczone plotki. Skąd mogła mieć pewność czy ktoś nie wypaplał przypadkiem coś, czego nie powinien. Miała jedynie postanowienie, by sama nie popełnić tego rodzaju błędu. Łudziła się, że uda jej się utkać wystarczającą wersję wydarzeń, odsuwając w cień drugie dno całej historii. Szkoda tylko, że im dłużej przebywała w towarzystwie Zahiry, tym bardziej miała przeczucie, że grają w grę, w której Księżniczka ma zdecydowaną przewagę.
-W naszej ziemi nie ma miejsca dla kogoś takiego. - Powstrzymała się od prychnięcia, jednak w głosie dało się wyczuć awersje do zmarłego Namiestnika. Kiwnęła głową na znak, że rozkaz Księżniczki zostanie spełnione. Przynajmniej jedną rzecz mieli z głowy. To właśnie było inne rozwiązanie, nad którym myśleli. Tyrell, nawet martwy, miał swoją wartość. Dla Morry jego śmierć jawiła się bardziej jako iskra potrzebna do przywrócenia woli walki mieszkańcom Dorne, niżeli karta przetargowa. Sceptycznie podchodziła do pomysłu wymiany jego na trzymanych w Czerwonej Twierdzy jeńców. Aedalar, Varion, jej brat- cała czternastka, którą znała lepiej lub gorzej. Byłaby niezmiernie szczęśliwa, gdyby udało się wszystkim wrócić do Dorne. Nie można było jednak zapomnieć, że smoczy królewicz trzymał ich u siebie, aby trzymać pozostałą szlachtę w ryzach. Co więc stanie się teraz, po śmierci Namiestnika Południa? Wypuszczenie jeńców wydawało się mało prawdopodobne.
Otworzyła szerzej oczy, słysząc pytanie Zahiry. Spodziewała się, że lojalność jej rodu będzie kwestionowana, nie sądziła za to, że stanie się to w tak bezpośredni sposób na samym początku rozmowy. Rozumiała powody, które za tym stały oraz szanowała bezpośredniość w zadanym pytaniu, ale pytanie wciąż zapiekło ją jak siarczyście wymierzony policzek. Wyprostowała się, jej twarz przybrała zacięty wyraz, a dłoń zacisnęła się na chwilę na ciemnym materiale.
- Nasza lojalność nie uległa zmianie. Jesteśmy lojalni Dorne oraz twojej rodzinie Księżniczko. - Starała się utrzymywać spokojną barwę głosu, nie odrywając wzroku od Martell. - Jeżeli zaś wy albo ktoś z twojej rodziny, jest innego przekonania, to możemy jedynie obiecać poprawę w czymkolwiek zawiniliśmy. - Nie ważne jak bardzo zasługiwali na to pytanie, nie zmieniało to faktu, że było ono ubliżające. Sugerowało, że ich seniorzy nie mieli już do nich zaufania.
Powrót do góry Go down
Zahira Martell
Zahira Martell
Wiek postaci : 26
Stanowisko : Mistrz Szpiegów, najstarsza siostra księcia Dorne
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t909-zahira-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t921-zahira-martell#4702

You think the right question will get you the truth?  Empty
Temat: Re: You think the right question will get you the truth?    You think the right question will get you the truth?  EmptySob 22 Lut - 17:15

Z tego co było jej wiadomo, lordowie raczej nie trzymają nad swoim łożem setek skorpionów, które w każdej chwili mogą spać na ich głowy kończąc ich żywot w zaledwie kilka minut. Nie jest to ani szczególnie komfortowe, ani bezpieczne, nie wspominając nawet, że niehumanitarne względem tych biednych stworzeń, którym musi być bardzo niewygodnie kiedy w tak licznym gronie znajdują się na tak niewielkiej przestrzeni, szczególnie że są to te same istoty, które z dumą zdobią twój rodowy herb. Już nawet nie biorąc pod uwagę, że skorpiony raczej nie mogły znaleźć się w tym miejscu przez przypadek. Dowodziło to jedynie, że cała ta akcja została zaplanowała (jakby ktokolwiek kiedykolwiek w to zwątpił...), a pytanie które należało sobie zadać brzmiało „Kto za to odpowiadał i kto o czym wiedział”. Córka lorda, która nie ma pojęcia o całym zajściu, w którym ofiarą pada jedna z ważniejszych osobistości w królestwie powinna czuć się niepewna, zażenowana i na dodatek przestraszona, kiedy w jej domu pojawia się wysłannik suzerena pragnący podjąć śledztwo. Pewność z jaką udzielała odpowiedzi jej rozmówczyni sugerowała, że należy ona do grupy, która wie coś więcej. Brak zająknięcia sugerował jej, że przygotowała sobie odpowiedzi na pytania które niewątpliwie miały paść, te oczywiste które zadałby każdy stojący na miejscu Zahiry. Dlatego księżniczka musiała zacząć myśleć bardziej nieszablonowo, zadawać pytania o których nawet nikt nie pomyśli, licząc że w ten sposób wybije Morrę z rytmu.
- Świetnie. Skoro mamy to za sobą może udamy się w jakieś przyjemniejsze miejsce? – wraz z odpowiedzią na jej ustach pojawił się promienny uśmiech tak niepasujący do otoczenia jak woda na pustyni. Jej reakcja nie znaczyła wcale, że całkowicie wierzy kobiecie i ufa w jej lojalność, ta została nadszarpnięta i kilka zdań nie będzie w stanie jej odbudować, nawet jeśli ich czyny były oznaką większego patriotyzmu niż ten który okazywała jej własna rodzina. Musiała jednak przyznać, że z każdym słowem, gestem coraz bardziej lubiła dziewczynę. Niechęć do martwego Namiestnika i oburzenie wyrażone na wspomnienie o niepewności jeśli chodzi o lojalność rodu Qorgyle, to wszystko wydawało się szczere. Tylko wydawało się to było dla niej stanowczo za mało.
- Rozumiem Pani, że twoja rodzina nie ma pojęcia jak doszło do tego… nieszczęśliwego wypadku, czyż nie? – dodała stając w drzwiach do lochów korzystając z prawdopodobnie ostatniej okazji kiedy są same, a ich rozmowie nikt się nie przysłuchuje - Jednak znacznie ułatwilibyście nam życie informując o tego typu zdarzeniach znacznie wcześniej. – nie wiedziała nawet czy Qorgylowie oficjalnie poinformowali jej ród o całym zajściu, opuściła Słoneczna Włócznię kiedy to jedynie plotka była źródłem wszelkich informacji. Dlatego miała na myśli znaczną przeszłość, jeszcze przed całą tą sytuacją, kiedy to zamach był jedynie w fazie planowania, czy to przez ród, który obecnie odwiedzała, czy kogokolwiek innego czyim udziałem było to całe zajście. Jednak im dłużej przebywała w Piaskowcu, tym większej pewności nabierała, że nie było tutaj niewiniątek.
Po tej ostatniej wymianie zdań odwróciła się do wyjścia i ruszyła przodem z powrotem ku wyższym poziomom twierdzy pokazując, że dokładnie zapamiętała drogę, którą pokonały kierując do podziemi. Po drodze zwolniła pozwalając by towarzyszka zrównała się z nią kiedy wędrowały korytarzami wciąż oświetlonymi jedynie pochodniami.
- Może po drodze zahaczymy o komnaty lordowskie? Nie powinniśmy nikomu tam przeszkadzać skoro twój ojciec przebywa poza twierdzą. – niewątpliwie miejsce zostało już uprzątnięte i nic nie wskazywało za zbrodnię, która miała miejsce w tamtym miejscu. Martellównę interesował jedynie malutki szczególik, rzecz która powinna pozostać niezmienna pomimo wszelkich porządków.
Powrót do góry Go down
Morra Qorgyle
Morra Qorgyle
Wiek postaci : 24
Stanowisko : dwórka królewny Rhaelli, drugie dziecko Lorda Piaskowca
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t647-morra-qorgyle#1452https://ucztadlawron.forumpolish.com/t660-morra-qorgyle

You think the right question will get you the truth?  Empty
Temat: Re: You think the right question will get you the truth?    You think the right question will get you the truth?  EmptyNie 23 Lut - 23:43

Morra sama nie uważała sposobu użytego do śmierci Tyrella za najlepsze rozwiązanie. Jak każdy rozsądny człowiek wolałaby, aby stało się to jak najdalej Piaskowca i nie uciekało się do użycia jej rodowego symbolu. Problem stanowił jednak fakt, że alternatywy wydawały się zawodzić w tym przypadku. W końcu nie był to pierwszy raz, gdy ktoś odważył się targnąć na życie znienawidzonego Namiestnika Południa. Raz za razem do ich uszu dochodziły wieści o kolejnym nieudanym ataku na karawanę Tyrella. Raz za razem znajdywała się kolejna grupa śmiałków gotowych zaryzykować ponownie; zawsze kończąc tak samo, jak poprzednia. Ginęli oni, ginęli ludzie Tyrella, ale nigdy nie on sam. Zmagając się z ciągłymi zamachami na swoje życie, większość ludzi dawno już dałaby sobie spokój, oprócz oczywiście upartego lorda Wysogrodu. Przekaz wydawał się jasny jak słońce. Tyrell i jego ludzie byli zbyt świadomi nastrojów panujących wśród Dornijczyków, by uśpić swoją czujność w czasie podróży. Logicznym rozwiązaniem więc wydawało się przeprowadzenie zamachu wśród murów którejś z odwiedzanych twierdz. Chociaż nawet tam najeźdźcy zachowywali stosowną dozę nieufności, to niewątpliwie okoliczności te otwierały pewne możliwości. Istniały bowiem rzeczy, które się nie zmieniały; upodobania Tyrella do zajmowania komnat lordowskich oraz wyraźny pociąg do Dornijek. Fakt że to te dwie rzeczy w znacznym stopniu przyczyniły się do jego śmierci, wydawał się straszna ironią losu.
W pewnym sensie Qorgyle od początku wiedzieli, że to im przyjdzie zmagać się z konsekwencjami spisowa ucho wydarzeń. W końcu to oni to rozpoczęli i to lord Piaskowca był niewątpliwie najbardziej pomocny Namiestnikowi Południa w kontrolowaniu rejonu. Udawałeś jedynie, ojcze? Czy naprawdę chciałeś coś zyskać? Było to pytanie, na które nigdy nie otrzymała odpowiedzi, a przynajmniej nie tak klarownej oraz szczerej jakby chciała. I tak jak obstawiali większość popierających te plany, nie chciała brać na swoje barki możliwych konsekwencji. Skoro więc wszelkie podejrzenia i tak miały spaść na nich to, czemu nie użyć skorpionów? Namiestnikowi Południa bardzo długo udawało się opierać wszystkim kąsającym go zwierzętom, teraz miał okazje poczuć je wszystkie naraz.
Było to jednak lepsze pytanie do jej ojca, jako że to on najbardziej wpłynął na wybór rozwiązania, nie widząc sensu w dzieleniu się pobudkami. Ona została jedynie z mieszaniną domysłów oraz faktów i to na nich musiała teraz operować.
Zamrugała z lekkim zdziwieniem na nagłą zmianę w postawie księżniczki. Gotowa do obrony honoru swojego rodu, nie sądziła, że Zahira tak szybko uzna jej wypowiedź za wystarczającą. Studząc swoje nerwy, zaplotła dłonie za plecami, kilka razy dyskretnie je zaciskając i rozluźniając.
Odwzajemniając gest, na jej twarzy pojawił się delikatny ulotny uśmiech. Prezentował się on zdecydowanie słabiej od tego promiennego Zahiry, jednakże nie z powodu niezadowolenia. Po prostu rzadko co potrafiło wywołać u niej szeroki uśmiech ostatnimi czasy, a przynajmniej te szczere. Sama Morra także zaczynała lubić Księżniczkę Zahirę. Wielka szkoda, że przybyła ona, aby przeprowadzić śledztwo w imieniu jej matki.
Zaczęła podążać za księżniczką, zatrzymując się w pół kroku, gdy ta przystanęła w drzwiach. Znów zaczęła w myślach przeklinać ojca za jego nieobecność.
-Jesteśmy świadomi, jak do tego doszło. Chyba większość osób będąca świadkiem tych wydarzeń albo słysząca o nich zdołała dodać dwa do dwóch, w jaki sposób zginął lord Tyrell. - Próbowała wymigać się od jednoznacznej odpowiedzi, nie chcąc uciekać się do najczystszego kłamstwa. Oszukiwanie Księżniczki prosto w twarz, źle by jej wróżyło, gdyby prawda wyszła na jaw. Wiedziała, że Zahirze nie do końca o to chodziło.- Tak, uważam, że należą się przeprosiny z naszej strony. Wysłaliśmy kruka z informacją o śmierci lorda Tyrella, jednak przez panujące zamieszanie oraz burze piaskowe, zrobiliśmy to później niżeli należało. Dodatkowo, byliśmy trochę niepewni jak ująć zaistniały wypadek, by klarownie przedstawić sytuacje, a zarazem nie zdradzać wszystkich okoliczności w liście. Najwyraźniej jednak słowo przenosi się o wiele szybciej niż listy. - Ukłoniła się w przepraszającym geście, gryząc się równocześnie w język. I co byście zrobili? Problem Tyrella nie zaczął się wczoraj. Wszyscy czekali na ruch z waszej strony, ale on nie nadchodził. Przez ile kolejnych księżyców Dornijczycy mieli znosić jego rządy? Nie mogła wypowiedzieć żadnej z tych myśli na głos. Nawet pomimo szczerego szacunku i lojalności względem rodu Martellów, nie mogła zaprzeczyć, że postępowali dosyć pasywnie względem zmiany sytuacji Dorne. Jeżeli Księżna i jej rodzina prowadziła własne knucia i spiski to efekty pozostawały tajemnicą. A jeżeli czekali na odpowiednią chwilę, to mogli czekać w nieskończoność. Ktoś musiał coś zrobić. Wiedzieli to zarówno Qorgyle, jak i inne rody Dorne. To właśnie dlatego doszły do wspólnego porozumienia przeciw Tyrellowi.
Zgodnie z prośbą księżniczki skierowały się w stronę komnat jej ojca. Wyłapała fakt, że Księżniczka bardzo dobrze pamiętała przebytą drogę, nawet pomimo natrętnych myśli w głowie. Zastanawiała się, co Zahira chciała osiągnąć z wizyty w tych komnatach. Martell była zdecydowanie za mądra, by uważać, że nie posprzątali dokładnie od czasu tamtej nocy. Jej chód stał się zauważalnie mnie swobodny niż wcześniej. Postanowiła zająć swoje myśli czymś innym.
- Jeżeli mogę spytać Księżniczko...- Zaczęła, spoglądając na Zahirę z żywą ciekawością. -...Jak się miewa twa rodzina oraz stolica? - Zawsze była ciekawska, szczególnie że od jej wizyty w Słonecznej Włóczni minęło w końcu sporo czasu. Zgodnie z przywidywaniami przemieszczenie się do głównej części twierdzy odbierało kobietom prywatność, jednak same komnaty lordowskie znajdywały się na końcu osobnego korytarza. Takie umiejscowienie dawało głowom rodu zachować pewne rzeczy, z dala od natrętnych uszu. W przypadku jej ojca, uszy te najczęściej należały do Morry i jej brata. Tak jak poprzednio, Qorgyle otworzyła drzwi i przepuściła w nich Zahirę. Już stąd dało się zauważyć duże łoże z baldachimem.
-Oto one, Księżniczko. Chociaż nie nazwałabym ich najciekawszymi, mamy tu dużo innych, bardziej urokliwych miejsc. Nawet moje komnaty zapewniają więcej rozrywki.- Rzuciła prawie jak od niechcenia, chociaż kryła się tam niepewna nuta. Nie lubiła niewiedzy, a nie wiedziała czego spodziewać się po Księżniczce.
Powrót do góry Go down
Zahira Martell
Zahira Martell
Wiek postaci : 26
Stanowisko : Mistrz Szpiegów, najstarsza siostra księcia Dorne
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t909-zahira-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t921-zahira-martell#4702

You think the right question will get you the truth?  Empty
Temat: Re: You think the right question will get you the truth?    You think the right question will get you the truth?  EmptyNie 1 Mar - 12:48

Kolejne nic nie wnoszące słowa padały z ust jej rozmówczyni. Nic nie wiedziała o całym zajściu czy jedynie bała się zdradzić jakikolwiek szczegół, że wygłaszała prawdy oczywiste i parafrazowała jej słowa? A może zwyczajnie bawiła ją ta zabawa w kotka i myszkę, w którą grały przerzucając się półprawdami albo nawet drobnymi kłamstewkami. W końcu najlepsze kłamstwa to te, które mają w sobie ziarnko prawdy, tak dobrze ukryte, że nie jest się w stanie odsiać go od otaczających go bredni. Chciała spytać czy dziewczyna kłamie jej właśnie w żywe oczy, ale nie mogła zadać tego pytania. Czy to dlatego, żeby nie wykazać się własna niewiedzą, czy aby nie wystraszyć rozmówczyni, która po mału wydawała się wybita z rytmu. Dobrze, wtedy znacznie łatwiej o błąd.
I co byście zrobili? Gdyby Morra zadałaby to pytanie trafiłaby prosto w punkt. Martellowie zadręczali się tym pytaniem przez wiele księżyców. Z jednej strony starając się działać, znaleźć najlepsze rozwiązanie na wyzwolenie ich ziem i zwrócenie wolności synom lordów Południa bez ich uszczerbku na zdrowiu. Z drugiej zaś mieli związane ręce. Każdy ich czyn uznany zostawał za ruch całego Dorne, nie tak jak miało to miejsce w przypadku rodu Qorgyle. Od ich działań mogli się odciąć, zrzucić winę na pojedynczego człowieka, niesfornego chorążego. On odpowiadał tylko za niewielki poletek ziemi wokół Piaskowca i własnych krewnych. Miał pod swoją opieką setki, może tysiące ludzi, podczas gdy Martellowie odpowiadali za setki tysięcy. Każdy ich nieostrożny ruch pogrążyłby nie tylko tych, w których płynęła ta sama krew, ale całe Dorne. Mały nieuważny kroczek na zdradzieckich piaskach, by zasypać cały półwysep.
- Wszyscy pozostają w zdrowiu. – odpowiedziała największą oczywistością niepewna jakich informacji oczekuje Morra. Bo jaka miała być odpowiedź? Zgodnie z prawdą miała przyznać, że stolica wstrzymywała oddech nie tylko na potwierdzenie wieści z Piaskowca, ale też na reperkusje jakie ten czyn wywoła. Jak zareaguje król na tego typu zniewagę, czy w gniewie na wieści o śmierci Namiestnika Południa nie postanowi by jego los podzielili także trzymani w Czerwonej Twierdzy jeńcy. Zastanawiała się czy dane jej jeszcze kiedyś będzie ujrzeć swojego brata i innych trzymanych w Królewskiej Przystani. Chodziło jej może o matkę Zahiry, która najpewniej w tym momencie mobilizowała ich siły albo brata starającego się znaleźć inne niż siłowe rozwiązanie. Albo po prostu pragnęła wiedzieć jak się miewa jej przyjaciółka, którą swego czasu była, a może nawet dalej jest, jej rodzona siostra. Cokolwiek by to nie był panienka Qorgyle nie otrzymała od niej tych wieści. Każda pojedyncza informacja była cenna, a ona nie miała w planach oddać ich za darmo. Nie w momencie kiedy nie otrzymuje w zamian żadnej prawdy o zdarzeniach z ich obecnego miejsca pobytu. – Mam nadzieję, że i w twym domu wszyscy miewają się dobrze? – odwracała kota ogonem jakby i wcześniejsze pytanie było jedynie z grzeczności.
Po dotarciu do komnat rozejrzała się po nich dokładnie, szukając jakiejś poszlaki. Czegokolwiek. Uszu jej dotarł też niepewny głos towarzyszki. Jeśli cel tej wizyty miał jedynie zasiać ziarno niepewności, było o tego warte. Wolała jednak nie wyjść stąd z pustymi rękoma dlatego uważnie przypatrywali się łożu, kotarom, a wreszcie sufitowi, sprawcy całego zdarzenia. Ze złością przyjęła wieści, że nawet ta część pomieszczenia została naprawiona. Wszystko wyglądało jakby spokój komnat nie został zakłócony od lat, a nie jak miejsce, w którym dokonano morderstwa.
- Na dzisiaj widziałam wystarczająco. Możemy powrócić do przeznaczonych mi komnat. – odparła ni z tego, ni z owego stojąc na środku komnaty. Niech zamartwiają się czy czegoś nie przeoczono podczas sprzątania. Zastanawiają się ile ta naprawdę wie. A z niechęcią przyznała przed samą sobą, że wiedziała niewiele. Ta sprawa miała zbyt wiele warstw, za dużo składowych by odkryć jej tajemnicę w jeden dzień. Dlatego zostanie, tak długo jak będzie trzeba, żeby rzucić przynajmniej trochę światła na tę kwestię. – Poinformuj mnie proszę kiedy twój ojciec powróci do twierdzy. Z chęcią spożyłabym kolację w waszym wspólnym towarzystwie. – dodała jeszcze w drodze do własnych pokojów. – Jest jeszcze coś o czym powinnam wiedzieć? – spytała cicho pozornie zmęczonym głosem.
Powrót do góry Go down
Morra Qorgyle
Morra Qorgyle
Wiek postaci : 24
Stanowisko : dwórka królewny Rhaelli, drugie dziecko Lorda Piaskowca
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t647-morra-qorgyle#1452https://ucztadlawron.forumpolish.com/t660-morra-qorgyle

You think the right question will get you the truth?  Empty
Temat: Re: You think the right question will get you the truth?    You think the right question will get you the truth?  EmptyCzw 5 Mar - 1:38

Morra nie chciałaby być w sytuacji Martellów. Nie było to nic osobistego, w końcu byli dobrymi władcami, ale czasami nie rozumiała, jak ludzie mogli zazdrościć im ich pozycji. Zazdroszczono im tytułów, sprawowanej pieczy nad resztą lordów czy też bogactwa. Większość zdawała się jednak ignorować cenę, jaką płacili za te przywileje. Ostatnie czego by chciała to jeszcze większy natłok obowiązków oraz prześladujące przeświadczenie, że jej decyzje mogą rzutować na cały naród. Już odpowiedzialność za reputacje własnego rodu i mieszkańców ziem Piaskowca, nie należały do jej ulubionych obowiązków.
Jednakże namiestnik Tyrell nie stanowił problemu tylko dla pojedynczego dornijskiego rodu. Panoszył się wzdłuż i wszerz Południa, podnosząc ciśnienia mieszkańcom. Może gdyby postanowił osiąść gdzieś na dupie, nie ingerując w ich życia oraz zaoszczędzając wszystkim widoku jego nadętej osoby, to kto wie? Może antypatia względem Lyonella Tyrella byłaby minimalnie słabsza i oszczędziłaby mu takiego końca. Teraz było już jednak po ptokach.
-Cieszy mnie, że to słyszę.- Zadaj durne pytanie, otrzymaj durną odpowiedź skarciła sucho w myślach swoje własne słowa. W końcu wszyscy zawsze mieli się dobrze. Nie potrafiła jednak obrać w słowa, o co dokładnie chciała wiedzieć. Oczywiście, że chętnie posłuchałaby co słychać u mieszkańców oraz ich aktualnych nastrojach, ale było coś jeszcze. Kontemplacja jak bardzo Słoneczna Włócznia z jej pamięci pokrywa się z rzeczywistością. Po prostu większość z jej wspomnień z dworu Martellów pochodziło sprzed wojny. Była w tym pewnego rodzaju nostalgia za prostszymi czasami.
-Oprócz trupa wnoszącego zamęt do naszego domostwa? - Spytała czysto retorycznie. - Mamy się dobrze. A przynajmniej tak dobrze jak można, biorąc pod uwagę okoliczności. - Wzruszyła lekko ramionami, nie kryjąc faktu, że większość żyć zmieniła się razem z podbojem.
Zahira może i nie znalazła w komnacie tego, czego szukała, ale za to Morra miała obrazy z tamtej nocy przed oczyma. Wtedy nie weszła do komnat, zaglądając do niej jedynie zza progu. W środku znalazła się dopiero kolejnego dnia, gdy znaczna większość skorpionów, jak i ciało zostało usuniętych. Spoglądała w zamyśleniu w stronę łoża, odrywając swoją uwagę od księżniczki. Pokiwała jedynie głową i podążyła za nią.
-Oczywiście Księżniczko, będziemy zaszczyceni. - Oznajmiła oderwana na chwilę od swoich myśli. Możesz być pewna, że osobiście przytargam ojca za ucho, jeżeli będzie trzeba. Pomyślała, zastanawiając się po raz kolejny, kiedy lord Qorgyle postanowi zaszczycić ich własną obecnością.
-Mógł wyjść stąd żywy. - Powiedziała nagle, ale bez większych emocji. - Przy łożu wisi sznur, dzięki któremu mój ojciec może przywołać sługę. Lord Tyrell został poinformowany by w razie ochoty na towarzystwo, pociągnąć za niego. Chyba wszyscy wiemy, że gustował on w naszej dornijskiej urodzie? Zdecydowanie rozsądniejszym było więc zapewnienie mu kobiet gotowych wziąć w tym udział i sowicie opłaconych, niż ryzykować by szwendał się i zaczepiał inne. -Prychnęła dosadnie, na samo wspomnienie upodobań Tyrella.- Ktoś jednak zadał sobie trud przecięcia sznura i przywiązanie go do baldachimu. Wiemy co się stało, gdy koniec końców Tyrell za niego pociągnął. Rzecz w tym, że może nadal byłby przy życiu, gdyby tylko potrafił trzymać go w spodniach. - Nie było jasne, co do końca skłoniło ją do podzielenia się tymi informacjami, ale chciała dokończyć tą historię, skoro już ją zaczęła. Księżniczka mogła wiedzieć o tym z plotek lub nie, ale Morra postanowiła podzielić się tą informacją. Nie mogła może dać jej takiej prawdy, jakiej Zahira oczekiwała, sekret nie należał w końcu jedynie do niej i jej rodu, ale należał jej się przynajmniej odrobinę jaśniejszy obraz rozwoju wydarzeń. Przez jej twarz przemknął delikatny uśmiech.
-Powinnam chyba pozwolić ci Księżniczko odpocząć trochę, zanim ma matka oskarży mnie o zawracanie ci głowy. - Stwierdziła zdecydowanie lżejszym tonem, wskazując Zahirze jej komnaty. Nie były to może pokoje lordowskie, ale były specjalnie przeznaczone dla ważniejszych gości. Wiedziała, że księżniczka nie skończyła jeszcze własnego śledztwa, ale przerwa w nim była Morrze na rękę, pozwalając na spokojniejsze zorganizowanie myśli.
Powrót do góry Go down
Zahira Martell
Zahira Martell
Wiek postaci : 26
Stanowisko : Mistrz Szpiegów, najstarsza siostra księcia Dorne
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t909-zahira-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t921-zahira-martell#4702

You think the right question will get you the truth?  Empty
Temat: Re: You think the right question will get you the truth?    You think the right question will get you the truth?  EmptySob 14 Mar - 14:13

W przeciwieństwie do Morry, nawet pomimo licznych wad, za nic nie zamieniłaby rodu, do którego należała. Rodzina rządząca miała dużo więcej obowiązków, ich decyzje wiązały się z większą odpowiedzialnością, ale ich pozycja miała także liczne zalety. Sama świadomość, że to co robi nie pozostaje bez znaczenie, niezauważone motywowało Zahirę do ciągłego działania. Cały czas był coś do zrobienia, sprawy wymagające bezustannej uwagi, a nawet zastoje wiązały się z wzmożoną koniecznością obserwowania sytuacji. W końcu kiedy nic się nie działo oznaczało to zazwyczaj ciszę przed burzą, na którą musieli się przygotować.
Nie można było zaprzeczyć, że Tyrell w pewien sposób sam zgotował sobie los, który ostatecznie zakończył jego żywot. Powszechnie wiadomy był temperament dornijczyków, nie należeli oni do spokojnych ludzi kłaniających się przed innymi niby to wyżej postawionymi. Mieli co prawda własną hierarchię i okazywali wyrazy szacunku swoim zwierzchnikom, ale do takowych nie należeli najeźdźcy panoszący się dumnie po ich ziemiach. Obrażający ich naród brakiem poszanowania tradycji i poniżaniem. Używającym sobie bezkarnie na tutejszych kobietach. Może gdyby Lyonel należał do bardziej honorowych ludzi koniec jaki go spotkał byłby łagodniejszy. Z drugiej strony jednak, jeśli Tyrell nie byłby właśnie taki jakim dał się poznać, mniej bezwzględny i przebiegły, koniec Namiestnika Południa nadszedłby znacznie wcześniej.
Miała ochotę odgryźć się pannie Qorgyle, że sami sobie sprowadzili na siebie rzeczonego trupa, ale ugryzła się w język. Czy tego chciała czy nie ten trup był im bardzo na rękę. Nawet jeśli nie chciała i nie mogła tego otwarcie przyznać.
Z zaskoczeniem przyjęła nagłe wyznanie dziewczyny, całkowicie się go nie spodziewając. Wydawało jej się, że ten taniec niedopowiedzeń i przemilczeń będzie trwał jeszcze co najmniej kilka dni. W myślach już planowała kogo ze służby będzie najlepiej przycisnąć by dowiedzieć się czegokolwiek nowego. Kto w tym domostwie mógł coś widzieć i będzie skłonny za odpowiednią opłatą podzielić się tym z nią. Na tej liście nie umieściła jednak panienki przekonana, że ta do tej pory miała wystarczająco okazji na tego typu wyznania. Wszelkie informacje przyjęła jednakowoż z radością siląc się nawet na uśmiech skierowany do dziewczyny.
- Ktoś?! – tylko tyle? Bardzo wygodna wymówka. Tajemniczy nieznajomy, który wybawił ich od konieczności dalszego znoszenia lorda Tyrella. Jakiś jegomość, najpewniej działający całkowicie bezinteresownie, jedynie w wyniku dobrej woli mordujący człowieka. Może jeszcze usłyszy, że za tym wszystkim stoją duchy? Wcale by jej nie zdziwiła taką argumentacją zaistniałej sytuacji. – Rozumiem, że już rozpoczęliście śledztwo w sprawie znalezienia tej osoby, nieprawdaż? Jutro z chęcią przysłucham się co udało się już wam ustalić. – ciekawe czy rzeczywiście tak było, czy może na szybko będą coś sklecać, żeby przedstawić jej własną wersję wydarzeń. A może naprawdę pozna tę, która wydarzyła się w tych murach. Czas pokaże.
- Dziękuję Ci Pani. – stała jeszcze chwilę w drzwiach, pragnąc w tym momencie jedynie możliwości spoczęcia na łożu, jednocześnie świadoma, że kłębiące się myśli nie pozwolą jej zasnąć. Patrzyła za odchodzącą w końcu panienką, kiedy równie niespodziewanie co wcześniej córka Piaskowca, zwróciła się do kobiety. - Jeśli później będziesz chciała spędzić czas przy winie i porozmawiać bez wspominania o tym co zaszło, z przyjemnością przyjmę twoje towarzystwo. – nawet gdyby Morra odwróciła się i coś odpowiedziała, jej słowa spotkałyby się z zamkniętymi już drzwiami komnat gościnnych księżniczki.

KONIEC
Powrót do góry Go down
Sponsored content

You think the right question will get you the truth?  Empty
Temat: Re: You think the right question will get you the truth?    You think the right question will get you the truth?  Empty

Powrót do góry Go down
 
You think the right question will get you the truth?
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje :: Zakończone-
Skocz do: