Share
 

 Odrobina wina jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła

Go down 
AutorWiadomość
Morra Qorgyle
Morra Qorgyle
Wiek postaci : 24
Stanowisko : dwórka królewny Rhaelli, drugie dziecko Lorda Piaskowca
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t647-morra-qorgyle#1452https://ucztadlawron.forumpolish.com/t660-morra-qorgyle

Odrobina wina jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła Empty
Temat: Odrobina wina jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła   Odrobina wina jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła EmptyWto 3 Mar - 1:05


III księżyc 165
Słoneczna Włócznia
Aedalar Martell & Morra Qorgyle


Nie pamiętała, by kiedykolwiek tak jej się spieszyło. Wyruszyła z Piaskowca razem z kilkuosobową grupą, niedługo po przybyciu kruka ze Słonecznej Włóczni. Już wcześniej docierały do ich uszu wieści o przemierzającym boso dornijskie piaski nowym smoczym królewiczu. Mówiono, że razem z nim, podróżuje utracona przed laty czternastka jeńców. Morra zachowywała jednak sceptyczne podejście do tego tematu. Wiadome było, że owa czternastka podzieliła taki, a nie inny los, by utrzymać w ryzach lordów dornijskich rodów. Sposób ten wydawał się wystarczający przez kilka ostatnich lat. Ale teraz? Po śmierci Tyrella, ponownym wznowieniu walk i co najważniejsze przypłaconego przez Księżną Aliandrę życiem ataku, w którym zginał gównodowodzący całym tym podbojem królewicz Daeron. Mogło się to wydawać odrobinę bezduszne, ale Morra dziwiła się, że jeńcy nadal oddychają. A nawet jeżeli nowy Valyrianin wyznaczony do przyszłego paradowania z koroną na głowie, sprowadzał ich do ojczystych ziem, nie można było mieć stuprocentowej pewności, że wyjdą z tego bez szwanku. Dornijka wolała zachować swoją dozę sceptycyzmu, niżeli opierać się na samej nadziei. Nawet po otrzymaniu oficjalnej wiadomości od rodu Martell, nie mogła strząsnąć z siebie pewnego rodzaju niedowierzania. Wizja ponownego zobaczenia czternastki dornijczyków, a w szczególności własnego brata, sprawiła, że Morra dotarła do Słonecznej Włóczni szybciej, niż myślała.
Kiedy wreszcie ujrzała najstarszego syna lorda Qorgyle, na powrót poczuła się jak nastolatka, którą była, gdy widzieli się po raz ostatni. Większość dnia spędziła w towarzystwie jego oraz kilku innych mieszkańców Piaskowca, aż w końcu, po wypiciu kielicha wina, zdecydowała się zostawić ich samych sobie. Była w dobrym humorze, którego choć raz nie chciała psuć, martwiąc się o nadal niestabilną sytuacje w Dorne albo zaprzątać sobie głowy ciemnymi myślami, szepczącymi jej, że wraz z powrotem jej brata, dotychczas sprawowana przez nią rola w rodzie miała ulec zmianie. Oczywiście było to łatwiejsze do pomyślenia niż zrobienia, na szczęście jednak istniało kilka pomocnych sposobów.
Zabierając wino zastane w przygotowanej na tę krótką wizytę komnacie, przemykała cichymi krokami przez korytarze. Mijając jednego ze służących, przez głowę przeszedł jej pomysł. Z wyuczoną grzecznością zapytała go, czy księżniczki Shaira lub Zahira (może to spotkanie przebiegłoby w lżejszej atmosferze, niż to w Piaskowcu) są aktualnie czymś zajęte. Szybko dodała do tego pytania i księcia Aedalara, ciągle przyzwyczajając się powrotu dornijczyków. Służący nie posiadał jednak tej wiedzy, a Morra postanowiła nie odrywać go dłużej od obowiązków. Wiedziała, że wieść o jej pytaniu, szybciej bądź później dotrze do przedstawicieli rodu Martell. Nie chciała narzucać się żadnemu z nich, ale nie obraziłaby się, gdyby ktoś do niej dołączył.
Korzystając z chylącemu się popołudniowemu słońcu, zajęła sobie miejsce na jednym z nisko położonych tarasów. W pobliżu znajdował się dziedziniec, służący najpewniej do treningów, co sugerował stojak z ćwiczebną bronią.
Nalała sobie wina, przysłuchując się dźwiękom Słonecznej Włóczni.
Powrót do góry Go down
Aedalar Martell
Aedalar Martell
Wiek postaci : 29
Stanowisko : Dziedzic Słonecznej Włóczni
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t905-aedalar-martell#4542https://ucztadlawron.forumpolish.com/t914-aedalar-martell#4654

Odrobina wina jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła Empty
Temat: Re: Odrobina wina jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła   Odrobina wina jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła EmptyPią 27 Mar - 18:43

Powrót do domu wciąż był dla niego czymś dziwnym, zdawał się po prostu nierealny. Pierwszych kilka lat było okraszonych względnym spokojem w Dorne, któremu towarzyszyło względnie poprawne zachowanie jeńców, których Daeron postanowił zabrać do Królewskiej Przystani. Gdy jednak zmarł lord Tyrell, a następnie sam król ich losy zdawały się przesądzone. Bo w końcu, jakie mieli szanse na przeżycie? Ich obecność w Czerwonej Twierdzy miała zapewnić spokój i służebne poddaństwo ich ojczyzny, co finalnie spełzło na niczym. Śmierć dotychczasowe namiestnika być może przeszłaby bez echa, ale to, czego dopuściła się jego matka?
Gdy tylko do Królewskiej Przystani przybyła wieść o zgonie monarchy wszystkich ich zamknięto w komnatach, trzymając pod strażą. Już od dawna patrzono na nich niechętnie, w zasadzie to już w dniu przyjazdu wielu życzyło im śmierci. Teraz zaś zdecydowanie osiągnęło to apogeum. Aedalar był przekonany, że jedynym, co go teraz spotka, będzie egzekucja wszystkich czternastu, którzy tutaj przybyli. Może i nie zawinili, ale chęć zemsty i szukania fałszywej sprawiedliwości była widoczna gołym okiem. Martella nieszczególnie cieszyła pozycja, w której się znalazł, ale nieszczególnie bolał go fakt, iż Daeron umarł, w końcu to on był odpowiedzialny za najazd na Dorne, śmierć tylu bliskich mu osób, jak i przesiadywanie tutaj przez te ostatnie lata. Co prawda spotkał tutaj ludzi, których w normalnych warunkach nie miałby okazji poznać, ale wciąż stanowiło to dość nikłą rekompensatę. Cieszyła go śmierć smoka, chociaż oczywiście ani myślał okazywać to jakkolwiek publicznie. Przypieczętowałby tym jedynie swój los, chociaż w tamtym czasie wątpił, aby miało to zrobić jakąś różnicę. Z tym wszystkim wiązało się jednak jeszcze jedno, śmierć Aliandry. Dalar nigdy nie miał z nią szczególnie silnej więzi, co nie powinno raczej nikogo dziwić. Interesowała się nim ledwo przez chwilę, gdy był jeszcze młody. Szybko się to jednak znudziło i oddała go w naukę swemu bratu, jak i maestrom, którzy mieli go przygotować do dorosłego życia. , po czym wróciła do swoich planów i wymysłów, co finalnie kosztowało ją życie. Czy odczuwał z racji tego smutek? Niekoniecznie. Bardziej skupiał się na tym, co to oznaczało. Zmarł dotychczasowy władca Dorne, a więc jego miejsce miał zająć dziedzic, jego starszy brat, Mors. Doskonale znał jego podejście i ciekawiło go, co zrobi z sytuacją, którą zastał na początek swego panowania.
Czy spodziewał się tego? Cóż, niekoniecznie. Jednakże, jak widać, starczyły dwie, specyficzne jednostki, aby nastał pokój, który przynajmniej teoretycznie miał wszystko naprawić. Sam Dalar jednak nie wierzył w dobre intencje Baelora. Podejrzewał, że po dotarciu do Dorne staną się na nowo kartą przetargową, lub też po prostu umrą. Mylił się, dość mocno, ale jednak wciąż czuł się z tym faktem nieswojo. Wychował się w Słonecznej Włóczni, ale teraz czuł się tutaj nieswojo, jak gdyby był kimś obcym. Gdzieś z tyłu głowy wciąż trzymało się go przekonanie, że to jedynie sen, z którego niedługo się obudzi w celach Czerwonej Twierdzy. Finalnie postanowił jednak z tego skorzystać, nawet jeśli było to fikcją.
Przypadkiem dowiedział się, że niedawno pytała o niego Morra Qorgyle, co momentalnie wywołało w nim falę wspomnień i sentymentu. Niewiele myśląc ruszył w tamtą stronę, czując usilną potrzebę towarzystwa drugiego człowieka. Chciał przekonać samego siebie, że faktycznie wrócił do domu.
- Morra Qorgyle. Zdawać by się mogło, że widzieliśmy się raptem wczoraj. Piękna i tajemnicza jak zawsze. - rzekł, wchodząc na taras, posyłając kobiecie przyjazne spojrzenie. Rozejrzał się lekko, ale nie dostrzegł nikogo ponad nią, a więc pewnym krokiem przebył odległość, jaka ich dzieliła, aby stanąć tuż przed nią. W sumie nie wiedział za bardzo, w jaki sposób powinien się z nią teraz przywitać, a więc finalnie stanął w miejscu, zerkając na jej reakcję, planując się dostosować do konkretniejszego przywitania, jeśli takowe w ogóle planowała.
Powrót do góry Go down
Morra Qorgyle
Morra Qorgyle
Wiek postaci : 24
Stanowisko : dwórka królewny Rhaelli, drugie dziecko Lorda Piaskowca
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t647-morra-qorgyle#1452https://ucztadlawron.forumpolish.com/t660-morra-qorgyle

Odrobina wina jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła Empty
Temat: Re: Odrobina wina jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła   Odrobina wina jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła EmptyCzw 2 Kwi - 18:32

Bardzo łatwo było zanurzyć się we wspomnieniach, zwłaszcza z pomocą wina. Przysłuchując się tętniącej swoim własnym unikalnym rytmem stolicy, czuła się zupełnie jak podczas swojej pierwszej wizyty. Wszystko było zarówno znajome, jak i obce. Wokół unosiła się ta sama wiązanka zapachów pustyni i morza. Prawdopodobnie najszybszą rzeczą, jaką zauważyła podczas pierwszej wizyty, było nieznacznie wilgotniejsze powietrze, co spowodowane było usytuowaniem Słonecznej Włóczni w pobliżu Czerwonego Morza. I odgłosy. Każda z siedzib rodów wydawała się brzmieć inaczej, a przynajmniej dla nastoletniej Morry. Jedne bardziej zatłoczone a drugie mniej, tworzyły swój własny szmer czy nawet melodie, która poruszała jej wyobraźnie. Upiła więcej wina, kręcąc głową na wspomnienie swojej nastoletniej osoby, kiedy znajdowanie szczęścia w małych rzeczach było o wiele prostsze. Zamiast jednak przegnać te myśli, alkohol działał  zupełnie odwrotnie. Może powinna nieco zwolnić.
Z drugiej strony zatracanie się we własnych wspomnieniach, wydawało się o wiele lepszym zajęciem niż roztrząsanie sączących się po jej głowie ciemnych myśli. Wiedziała, że prędzej czy później przyjdzie jej się z nimi zmierzyć, lecz czy musiało to już być dzisiaj? Czy choć przez jeden dzień nie mogła cieszyć się z powrotu brata, zamiast traktować go jako zagrożenia dla jej obecnej pozycji? Wiedziała, że nie było to nie w porządku wobec niego, jednak spędziła ostatnie lata wylewając siódme poty, walcząc o wszystko co osiągnęła. Nie zamierzała pozwolić, by to wszystko poszło w niepamięć. Bo gdyby tak, musiałby pogodzić się z faktem, że zmarnowała ostatnie kilka lat, sprawując rolę, której nawet nie chciała. Zacznie martwić się tym jutro i przez każdy kolejny dzień, a dziś spróbuje zatopić natrętne myśli w alkoholu.
Z rozmyślań wyrwało ją dopiero własne imię. Odkładając pusty kielich na balustradę, odwróciła się w kierunku głosu, spotykając się spojrzeniem z dziedzicem Martellów.
-A przysięgałabym na bogów, że urosłam kilka centymetrów przez ten czas.- Odpowiedziała żartobliwym tonem z łagodnie uniesionymi w geście uśmiechu kącikami ust. -Książę Aedalar. Widzę, że nie straciłeś swego talentu w dobieraniu słów. - Przyglądała się spokojnie podchodzącemu do niej mężczyźnie. Może jej percepcja zaczynała być lekko zamglona przez wina, nie umknęło jej uwadze, że najwyraźniej Aedalar pozostawiał zainicjowanie jakiegokolwiek powitania w jej kwestii. Jak również to, że nie tylko ona zaczęła dziś pić wcześnie. Gdyby nadal była tą samą nastolatką, zapewne zabrakłoby jej pewności od zareagowania w sposób, który przyszedł jej na myśl. Zmieniła się jednak jak każdy. Był to jeden z niewielu dni, kiedy udawało jej się wykrzesać więcej dawnej beztroski niż zwykle. - Och, przepraszam najmocniej, zapomniałam się pokłonić. - Nie było to zupełnie kłamstwem, w innych okolicznościach zapewne uczyniłaby to z wyuczonej maniery, jak i szacunku dla rodziny książęcej. Obecnie jednak dzięki dobremu nastrojowi, przyprawionego jej niekoniecznie najtrzeźwiejszym stanem w jej oczach dostrzec było można psotny wyraz. Wykonała przesadnie teatralny ukłon. Prostując się, przyciągnęła Księcia w ucisk, klepiąc go lekko po plecach. Odsuwając się, obdarowała go krótkim pocałunkiem w usta, po czym wypuściła wstrzymywany śmiech. - Dobrze jest cię znowu widzieć w Słonecznej Włóczni Książe. - Powiedziała zupełnie szczerze, gdy już opanowała swoje rozbawienie. Była bardzo zadowolona powrotem całej Czternastki, szczególnie że wieści te wciąż były nowością. Cieszyła się, że jej pesymistyczne przekonania o przekreślonym losie jeńców, nie spełniły się.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Odrobina wina jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła Empty
Temat: Re: Odrobina wina jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła   Odrobina wina jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła Empty

Powrót do góry Go down
 
Odrobina wina jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje :: Zawieszone-
Skocz do: