Share
 

 A chusteczkę haftowaną tobie podaruję

Go down 
AutorWiadomość
Garlan Tarly
Garlan Tarly
Wiek postaci : 32 dni imienia
Stanowisko : rycerz, Lord Horn Hill
Miejsce przebywania : Horn Hill
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t931-garlan-tarly#4844https://ucztadlawron.forumpolish.com/t967-garlan-tarly

A chusteczkę haftowaną tobie podaruję Empty
Temat: A chusteczkę haftowaną tobie podaruję   A chusteczkę haftowaną tobie podaruję EmptySro 4 Mar - 21:26


152 rok po Podboju, Wielki Turniej Rycerski
Riverrun
Garlan Tarly & Alysanne Tully



Poddenerwowanie towarzyszyło przyszłemu lordowi Tarly od chwili opuszczenia Horn Hill. Droga do Riverrun była zaś daleka, nigdy wcześniej nie wyruszył tak daleko na północ od rodzinnych włości, podróż więc dłużyła mu się w nieskończoność. Ojciec, znający go tak dobrze jak nikt inny, wyczuwał nastroje swego syna i rozmową starał się odciągnąć jego myśli od czekającego ich turnieju. Nie pocieszał Garlana, nie zapewniał, że z pewnością zwycięży, nie kazał mu się nie denerwować. Zdrowy stres mógł młodzieńca jedynie zmobilizować do większych starań; a choć wierzył i ufał w jego talent do władania mieczem, który młody Tarly starał się szlifować każdego dnia, to wiedział jednako, że brak mu prawdziwego doświadczenia. Garlan przed kilkoma księżycami ukończył dopiero dziewiętnasty dzień imienia, a dwa lata wcześniej pasowano go na rycerza, szanse na zwycięstwo turnieju miał - ale na tyle duże, by się puszyć.
Im mniejsza odległość dzieliła ich od Riverrun, to do zdrowego poddenerwowania dołączało podniecenie, ekscytacja z powodu pierwszego tak dużego turnieju. Dotarłszy na miejsce nie przestawał się uśmiechać, po raz pierwszy bowiem brał udział w tak podniosłym i dużym wydarzeniu, które ściągnęło wielu znamienitych gości. Nie tylko potężnych chorążych Dorzecza, nie jedynie lordów wielkich rodów Westeros i Namiestników, ale i sam Król Siedmiu Królestw i Królowa zaszczycili swą obecnością lorda Kermita Tully, by wziąć udział w wielkim rycerskim turnieju z okazji jego czterdziestego dnia imienia. Władców królestwa także miał ujrzeć na własne oczy po raz pierwszy, a świadomość, że ich spojrzenia będą śledzić jego zmagania podczas turnieju sprawiała, że w dziewiętnastoletnim młodzieńcu buzowały coraz silniejsze emocje.
Pierwszego wieczora, podczas uczty, która miała rozpocząć turniej, zbyt często sięgał po kielich z arborskim winem, aż w końcu sam ojciec wymierzył mu sztyletem w skórzanej pochwie bolesny cios w przedramię, samym spojrzeniem przekazując mu niewerbalne ostrzeżenie - jeśli Garlan nie zamierzał się ośmieszyć, to miał zmienić wino na czystą wodę, by zachować trzeźwość umysłu i jasność myślenia. Musiał być w pełni sił, ale zasnąć nie było mu łatwo. Gdy wszystkie rozmowy w Riverrun ucichły, a goście lorda Tully udali się na spoczynek, on leżał w miękkich pościelach gościnnego łoża przewracając się z boku na bok i myśląc jedynie o brzasku, który nadszedł zbyt prędko.
Kiedy jednak wywołano jego imię - ser Garlan Tarly, jakże dumnie to brzmiało - i stanął na polu w pełnej zbroi płytowej i swym mieczem, który poprzedniego dnia polerował i ostrzył z najwyższą dbałością, poczuł, że ten strach z wolna ustępuje, poczuł, że jest w swoim żywiole. Szczęk uderzenia stali o stal pieścił jego uszy, dochodzące jakby przez kurtynę wody dźwięki przestraszonych dam i dopingujących mężczyzn, były jedynie pieśnią motywującą, by napierał na przeciwnika dalej, jeszcze agresywniej, jeszcze silniej, by nie dał mu wytchnienia.
I zwyciężył - swój pierwszy pojedynek w tym turnieju, który miał być jedynie początkiem. Może nie było to bardzo chwalebne zwycięstwo, stawał wszak naprzeciw rycerza w podobnym wieku, może zaważyło o nim szczęście, ale schodząc z pola i ściągając hełm uśmiechał się tak triumfalnie, jakby właśnie zwyciężył najważniejszą bitwę w wojnie o losy królestwa. Nonszalancko przeczesał dłonią przydługie, ciemnobrązowe włosy i spojrzeniem omiótł zasiadające w lożach damy, zastanawiając się która z nich jest na tyle ładna, aby zaczął starania o jej względy i chusteczkę, którą mógłby włożyć pod zbroję.
Od następnej konkurencji dzieliło go wiele godzin, dzień zaś był słoneczny i ciepły, podążył więc w stronę namiotu, by pozbyć się zbroi - w której mógłby się w ciągu tego czasu zagotować - ale nim tam dotarł zboczył z drogi, zwabiony słowami panienko Tully wypowiadanymi najpewniej przez służącego. Cóż by to była za okazja, gdyby mógł wymienić kilka zdań z bratanicą Lorda Riverrun - i jeśli podarowałaby mu swą chusteczkę - a przynajmniej to była pierwsza jego myśl, bo kiedy wyłonił się zza namiotu ujrzał nie pannę, a naprawdę... panienkę. Dziecko jeszcze.
Było jednak za późno, by się wycofać.
- Panno Tully - skłonił się przed nią nisko, wracając wspomnieniami do poprzedniego wieczoru i próbując sobie przypomnieć, czy stojąca przedeń dziewczynka była córką Lorda Riverrun, czy może dalszą krewną. - Turniej zdążył już panienkę znużyć? - zagadnął żartobliwym tonem, pogodnie, uprzejmie, mimowolnie kładąc dłoń na rękojeści miecza, który miał na prawym boku.
Powrót do góry Go down
Alysanne Tully
Alysanne Tully
Wiek postaci : 24 dni imienia
Stanowisko : Córka lorda Riverrun
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t704-alysanne-tully#1821https://ucztadlawron.forumpolish.com/t716-alysanne-tully

A chusteczkę haftowaną tobie podaruję Empty
Temat: Re: A chusteczkę haftowaną tobie podaruję   A chusteczkę haftowaną tobie podaruję EmptyCzw 5 Mar - 9:08

Większe uroczystości od zawsze ją przytłaczały - nie przepadała za ich gwarem i tłokiem, pasującym raczej do pospolitego targowiska czy wiejskiego jarmarku, niż siedziby władców Riverrun. Zbyt duża liczba osób wokół sprawiała, że wszyscy zlewali się w jedną wielobarwną plamę, a od ich zapachów Alysanne kręciło się w głowie. Do tego, nawet gdy oczy wszystkich skupione były na toczących się konkurencjach czy też występach zatrudnionych do bawienia gawiedzi artystów, ona wciąż miała wrażenie, że czuje na sobie wzrok ludzi. Kiedyś skarżyła się na to pani matce, ale ta nieodmiennie uśmiechała się pobłażliwie i obdarowywała ją tą samą argumentacją. To dlatego, że jesteś taka ładna, mawiała. Że włosy niczym żywy ogień przyciągają uwagę, jak płomień kuszący ciągnące ku niemu ćmy, a delikatne rysy bladego lica dają niemą obietnicę przyszłego piękna. Mieli upatrywać w niej przyszłości dla swych rodów, oceniać jako partię dla siebie czy też własnych krewnych, choć wciąż jeszcze nosiła na ogół włosy rozpuszczone, na znak swego dziecięcego statusu. Mówili, że zmieni się to - kwestia jednego lub też dwóch najbliższych dni imienia. Alysanne miała nadzieję, że się mylili i nigdy nie przyjdzie jej upiąć włosów poza formalnymi okazjami, a krwawy los kobiecego rodzaju nie stanie się jej udziałem.
Tym razem jedynym zdobieniem fryzury były dwa niewielkie warkoczyki zbierające kosmyki z frontu i zbiegające się z tyłu głowy, by tam spłynąć na ramiona wraz z miedzianymi falami reszty swobodnie puszczonych włosów. Drobną postać odziano w schludną sukienkę w kolorze jasnego błękitu, urozmaiconego białymi zdobieniami w okolicach rękawów oraz sięgającego szyi dekoltu. O dziwo nie zaszyła się z daleka od zgiełku przygotowań, a weszła w sam jego środek, spacerując między namiotami w towarzystwie septy. Liczyła, że zajęci sobą uczestnicy turnieju nie zwrócą na nią uwagi, pozwalając jej w spokoju pomyszkować nieco i napatrzeć się na nich z bezpiecznej odległości, jak czyniła to wcześniej, zasiadając na trybunach. Przemykała więc między namiotami, zatrzymując się w ich cieniu, ilekroć coś przykuło jej wzrok, a zdarzało się to dość często. Błysk turniejowej zbroi, nietypowy herb na powiewającym na wietrze proporcu, egzotycznie wyglądający wojak - wszystko to intrygowało ją ogromnie, nawet jeśli nie zamierzała się zbytnio zbliżać, by zaspokoić ciekawość. Do grona zainteresowań wliczały się i wierzchowce, właśnie jeden z nich okazał się wystarczająco fascynujący, by skłonić ją do nieco większej śmiałości i podejścia nieco bliżej. Prowadzący konia giermek rozpoznał jej osobę, służył wszak jednemu z dorzeczańskich rycerzy, poza właściwym tytułem obdarzył ją więc i komplementem, a po chwili również pozwoleniem na pogładzenie szyi zwierzęcia. Nie pachniało ono może najładniej i przerażało nieco rozmiarami, ale miało ładną, błyszczącą sierść, która okazała się całkiem przyjemna i ciepła w dotyku.
Była tak skupiona na głaskaniu wierzchowca, że w pierwszej chwili nie zorientowała się, iż ktoś zdecydował się do nich dołączyć. Dopiero słowa powitania skłoniły ją do podążenia wzrokiem za spojrzeniem giermka i w kierunku źródła głosu, by odkryć jednego z uczestników turnieju. Dzięki Bogom miała dobrą pamięć, stąd też bez problemu skojarzyła jego tożsamość oraz fakt, iż odniósł już w trakcie zmagań pierwszą wygraną.
- Ser Tarly - dygnęła, próbując na szybko znaleźć właściwą odpowiedź na jego pytanie. - Nie, nie. Cieszy mnie, że tak wielu wspólnie z nami świętuje urodziny mego pana ojca... Ładnie walczyłeś, ser - pochwaliła delikatnie, cicho, jakby zbyt głośne stwierdzenie faktów niosło ryzyko pozbawienia ich prawdziwość, odebrania słowom autentycznego brzmienia. Na jasne policzki wstąpił delikatny róż, a kąciki ust uniosły się w nieśmiałym uśmiechu.
Musiała zadrzeć nieco głowę, by móc na niego spojrzeć - wydawał jej się tak okropnie wysoki, choć przecież nie przewyższał nawet jej ojca. Być może to fakt, że jeszcze niedawno oglądała jego zmagania, zakrzywiał sposób, w jaki postrzegała młodzieńca. Dodawał mu w jej oczach centymetrów i lat, zwiększał respekt, na który zasługiwał. Jednocześnie, co być może najbardziej zaskakujące, nie sprawiał, że czuła przed nim bojaźń jak to miało miejsce w przypadku wielu innych szlachetnych mężów, z którymi miała styczność pod ojcowskim dachem. Brak było tej irracjonalnej potrzeby, by wziąć nogi za pas i zwiększyć dystans między sobą a imponującą prezencją, co skłaniało ją do podjęcia choćby próby porozmawiania z rycerzem. Wszak jako członkini Wielkiego Rodu winna była dbać o odpowiednią prezencję i kontakty z innymi wysoko urodzonymi, a nie próbować tylko chować się za maminą spódnicą.
Powrót do góry Go down
Garlan Tarly
Garlan Tarly
Wiek postaci : 32 dni imienia
Stanowisko : rycerz, Lord Horn Hill
Miejsce przebywania : Horn Hill
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t931-garlan-tarly#4844https://ucztadlawron.forumpolish.com/t967-garlan-tarly

A chusteczkę haftowaną tobie podaruję Empty
Temat: Re: A chusteczkę haftowaną tobie podaruję   A chusteczkę haftowaną tobie podaruję EmptyNie 15 Mar - 21:00

Szlachetnie urodzone damy głaszczące wierzchowce czułym gestem były dość rzadkim widokiem. Może i pełnokrwisty koń o lśniącej sierści i ciekawym umaszczeniu cieszył ich oko, zwłaszcza, kiedy dosiadał rycerz o fizys nie mniej dla wzroku przyjemnej, jednakże sam zapach skutecznie zniechęcał do tego, by się do nich zbliżyły. Być może panienka Tully nie wkroczyła jeszcze w ten wiek, kiedy wystarczyła sama woń, by doprowadzić dziewczynę do omdlenia, a może potrafiła docenić piękno i siłę tego pożytecznego zwierzęcia na tyle, by puścić w niepamięć inne wady. Sam Garlan do końskiego na przestrzeni lat zdążył już przywyknąć, przestał go wręcz zauważać.
Powstrzymał uniesienie brwi, kiedy dziewczynka zwróciła się do niego po nazwisku, bezbłędnie odszyfrowując jego tożsamość; była to miła niespodzianka, że panna Tully zapamiętała jego osobę. Nie wywodził się wszak z jednego z wielkich rodów, nie był też - jeszcze - Lordem, nie pochodził nawet z Dorzecza. Rycerz z odległego południa, młodzieniaszek, który niczym jeszcze nie zasłynął, dziedzic zamku chorążych. Tarly byli jednymi z najpotężniejszych chorążych Tyrellów, ich pozycję w Reach można było określić jako silną, lecz w towarzystwie Wielkich Rodów i samego króla czuł się o wiele mniej znaczący.
Rudowłosa panienka sama rozszyfrowała przed nim swą tożsamość, zdradzając, że lord Kermit Tully, obchodzący swój czterdziesty dzień imienia - z okazji którego odbywał się tenże turniej - jest jej ojcem. Garlan gorączkowo próbował wyłowić z pamięci imię dziewczynki, był pewien, że słyszał je przecież, podczas powitalnej uczty, kiedy pytał o zasiadających przy stole krewnych lorda Kermita - wypadało ich znać, ale nie zwrócił wówczas uwagi na dziecko, a jej starszych braci. Dziedzic Riverrun był w podobnym do niego wieku.
- Nie zostaliśmy sobie przedstawieni, pani. Garlan Tarly - odpowiedział, odnajdując zręczne wyjście z tej sytuacji; wyciągnął ku dziewczynce dłoń, wcześniej ściągając rękawicę, w nadziei, że mu ją poda. Może i była jeszcze dzieckiem, ale wkrótce wkroczy w okres dojrzewania, stanie się panienką, już uczyła się bycia damą - i jak damę zamierzał ją traktować. Była córką gospodarza turnieju, winien był jej szacunek. Wspomniała, że ładnie walczył. Miał ochotę się zaśmiać z tego epitetu, trudno określić walkę ładną, ale doceniał ten komplement z ust dziewczynki. Mile połechtała jego ego świadomość, że córka Kermita obserwowała go w walce. Rumieniec zaś wydawał się uroczy. - To zaszczyt móc z wami świętować, panienko, twój pan ojciec, Lord Kermit, to wspaniały rycerz i wojownik - wyrzekł zgodnie z prawdą; nie kłamał, nie słodził, by wzbudzić w dziewczynce sympatię, wiele przecież słyszał o lordzie Riverrun. - Czuję też dumę, że jego córka obserwowała moją walkę. Dziękuję ci, pani, za te słowa. - Tarly uśmiechnął się szczerze i skłonił lekko przed rudowłosą, po czym spojrzał na wierzchowca, którego dotychczas głaskała. - Przepadasz za jazdą konną, panienko?
Powrót do góry Go down
Alysanne Tully
Alysanne Tully
Wiek postaci : 24 dni imienia
Stanowisko : Córka lorda Riverrun
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t704-alysanne-tully#1821https://ucztadlawron.forumpolish.com/t716-alysanne-tully

A chusteczkę haftowaną tobie podaruję Empty
Temat: Re: A chusteczkę haftowaną tobie podaruję   A chusteczkę haftowaną tobie podaruję EmptySro 18 Mar - 20:45

Koński zapach przywodził jej na myśl nieco najbliższych członków rodziny, a zwłaszcza starszych braci. To oni dzięki godzinom spędzonym w siodle przesiąkali wonią dosiadanych wierzchowców, otaczając nią i młodą Alysanne, gdy ta wybiegała im na spotkanie i witała uściskami wątłych ramion. Na swój sposób konie kojarzyły się jej więc z bezpieczeństwem bycia u boku krewnych, przy których przecież nigdy nic nie mogło zagrozić jej osobie - nawet powodujące panikę spojrzenia niektórych mężczyzn i ich nieprzyjemnie naznaczone chrypą głosy niosące ze sobą wcale niemile widziane słowa.
Tym razem jednak wypowiedzi rozmówcy nie płoszyły jej, zachowywał się bowiem z należytym dla sytuacji wyczuciem. Choć ręce same próbowały odnaleźć drogę ku skrawkowi rękawów, by miętolić w nerwach ich materiał, to powstrzymała się splatając przed sobą palce dłoni. Musiała zachować właściwy dla okoliczności spokój, reprezentowała wszak nie tylko siebie, ale całą rodzinę gospodarzy i mimo młodego wieku nie zamierzała pozwolić sobie na uchybienie zasadom etykiety. Nie zniosłaby, gdyby jej postępowanie przyczyniło się do pogorszenia renomy Tullych - samo wyobrażenie rozczarowania na twarzy pana ojca i matki wystarczyło, by skłonić do dołożenia wszelkich starań. Mogła być tylko dzieckiem, ale była córą Riverrun i z taką godnością musiała się prezentować.
- Alysanne Tully - dygnęła, z lekkim tylko zawachaniem podając mu drobną dłoń, wyplatając ją z własnego uścisku. Czy była tak chłodna, jak na ogół? Zapewne. Jej matka zawsze powtarzała, że zimne ręce oznaczały ciepłe serce, ale Alysanne wątpiła w to powiedzonko, tak jak czyniła to z wieloma mądrościami przywleczonymi przez rodzicielkę z rodzimych stron. Północ wydawała jej się równie obca, co gorące krainy Południa, podchodziła więc do praktyk stamtąd z pewną dozą dystansu i ostrożności.
- Tak też słyszałam. Pan ojciec lubi zan- zabawiać nas opowieściami z dni wojaczki - stwierdziła, szybko poprawiając swoją wpadkę słowną. Faktem było, że dla dziewcząt na ogół historie z czasów wojny nie były szczególnie pasjonujące do słuchania. Mogły posłużyć raczej jako przestroga przed podobnymi konfliktami w przyszłości, których młoda panienka miała nadzieję nigdy nie uświadczyć. Pokój był miły, tak jej, jak i ludowi, a także śledzącemu ich poczynania wzrokowi Siedmiu.
Uśmiechnęła się i skinęła lekko głową słysząc podziękowania, by następnie zamyślić się nieco, usłyszawszy pytanie.
- Moi bracia lubią konne przejażdżki i czasem mnie na nie zabierają. Bardzo lubię te okazje - stwierdziła w końcu, nieco nietypowo odpowiadając na jego pytanie. Nie chodziło bowiem w jej preferencjach o samą czynność jazdy konnej, a towarzystwo bliskich osób. Rodzina, obowiązek, honor. Widać motto rodowe było już teraz bliskie dziewczynce, która krewnych ceniła bardzo mocno.
Powrót do góry Go down
Garlan Tarly
Garlan Tarly
Wiek postaci : 32 dni imienia
Stanowisko : rycerz, Lord Horn Hill
Miejsce przebywania : Horn Hill
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t931-garlan-tarly#4844https://ucztadlawron.forumpolish.com/t967-garlan-tarly

A chusteczkę haftowaną tobie podaruję Empty
Temat: Re: A chusteczkę haftowaną tobie podaruję   A chusteczkę haftowaną tobie podaruję EmptyNie 22 Mar - 18:23

To wszak Dorzecze, a nie barbarzyńska północ, czy zdziczałe dornijskie południe. Może to i Reach uchodziło za kolebkę rycerstwa, ale z biegiem lat dobre obyczaje dotarły do cywilizowanych regionów Westeros. Wydawała się młodziutka, ciężko było mu stwierdzić na oko ile liczyła imienia, przypuszczał jednak, że nie byłaby jeszcze gotowa do zamążpójścia. Twarzyczka wzbudzała raczej rozczulenie swoimi dziecięcymi rysami, sylwetkę miała drobniutką i niską; na tyle niską, że by ucałować ją po rycersku w dłoń musiał przed nią uklęknąć. Natura obdarzyła go wzrostem mocno ponad przeciętnym, przewyższał większość znanych sobie mężczyzn i pomimo lat dziewiętnastu nie przestawał rosnąć. Cieszyło go to, ciężko pracował nad tym, by nie pozostać przy tym cienką włócznią i każdego dnia ćwiczył walkę mieczem i jazdę konną.
- Alysanne, piękne imię, po dobrej królowej Alysanne, czyż nie? - odparł z uśmiechem, uklęknąwszy przed dziewczynką i całując ją krótko w wierzch drobniutkiej dłoni, którą wypuścil z uścisku. Czy noszone imię mogło być prorocze i dziewczynka miała w sercu tyle dobra, co słynna królowa? Przez noszone rękawice nie wyczuł jak zimna była jej skóra, że mogła zwiastować chłód, którym obdarzy go w przyszłości. Żadne z nich nie miało jeszcze pojęcia co szykowało dla nich Siedmiu, nie przypuszczało nawet, że ich ścieżki kiedyś splotą się nierozerwalnie. Nawet gdyby nagle wieszczka, czy wiedźma uchyliła przed nimi rąbka tajemnicy, nie uwierzyłby. Panna Tully była dla niego wszak zdecydowanie zbyt młoda, a pan ojciec już teraz przebąkiwał o małżeństwie i niejakiej córce lorda Arbor.
Dźwignął się na nogi, zabrzęczała płytowa zbroja, którą wciąż miał na sobie i uśmiechnął się rozbawiony, ale nie przez słowną wpadkę Alysanne; nie mógł oprzeć się wrażeniu, że czuła się zakłopotana jego towarzystwem, choć nie uczynił przecież nic, by tak się stało. Starał się zachować tak jak na rycerza przystało w towarzystwie damy.
- To muszą być naprawdę ciekawe historie, mam nadzieję, że może którąś jeszcze usłyszymy podczas świętowania - powiedział ze szczerą wiarą, że tak się stanie; z przeszłości mogli wyciągnąć nauki, z cudzych błędów wnioski. Takie przekonanie wpoił mu pan ojciec. - Domyślam się jednak, że dla ciebie panienko, może to nie być aż... pasjonujące. Nie ma w tym nic złego. Wojaczka to nie zajęcie dla damy - rzekł, spoglądając na dziewczynkę pobłażliwie. Czułby się zaskoczony i wręcz zaniepokojony, gdyby mała dama czuła zainteresowanie prawdziwą wojną i walką. Lepiej dla niej, by pasjonowały ją typowo kobiece zajęcia - będzie wtedy szczęśliwsza w swojej złotej klatce, w której żyła każda szlachetnie urodzona kobieta.
Źle zinterpretował jej odpowiedź. Zrozumiał, że przepadała za konnymi przejażdżkami, nie ze względu na towarzystwo braci, a samą jazdę, dlatego śmiało wysunął propozycję: - Jeśli tylko masz ochotę pani, możemy wybrać się na przejażdżkę, choćby teraz, jedynie pozbędę się zbroi. Mój koń jest spokojny i usłuchany.
Powrót do góry Go down
Alysanne Tully
Alysanne Tully
Wiek postaci : 24 dni imienia
Stanowisko : Córka lorda Riverrun
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t704-alysanne-tully#1821https://ucztadlawron.forumpolish.com/t716-alysanne-tully

A chusteczkę haftowaną tobie podaruję Empty
Temat: Re: A chusteczkę haftowaną tobie podaruję   A chusteczkę haftowaną tobie podaruję EmptyWto 24 Mar - 21:52

Trudno było dziewczęciu ukryć zachwyt, gdy oto stający w szranki na turnieju rycerz opadał przed nią na jedno kolano, całując podsuwaną mu pod nos dłoń. Scena wydawała się niemal jak żywcem wyjęta z któregoś z poematów głoszonych przez bardów czy też pojedynczych historii o nieco mnie edukacyjnych walorach, które zdobiły niektóre z kart stronic zgromadzonych w bibliotece Riverrun ksiąg. Co robiły panienki w takich sytuacjach? Zapewne rumieniły się uroczo na policzkach, trzepotały rzęsami spuszczając wzrok, by następnie po samym rozstaniu opowiadać z ekscytacją grupie przyjaciółek o nowej znajomości. Alysanne była niemal pewna, że szkarłat oblewał całe jej lico, zamiast uciec spojrzeniem nie potrafiła go oderwać od postaci mężczyzny, a fakt o jego spotkaniu pozostawi dla siebie, nie mając raczej żadnych bliskich znajomych nawet wśród swych dwórek. Widać było, że jest jednocześnie nieco skrępowana, ale też zafascynowana obrotem spraw, a odniesienie do jej imienia jeszcze bardziej wytrąciło ją z równowagii.
- Nie, po... Czarnej Aly - stwierdziła, brzmiąc jakby samo wspomnienie tej postaci nie było dla niej szczególnie przyjemne. - Ale o wiele bardziej wolę wspomnienie dobrej królowej.
Królowa Alysanne zasłynęła swą dobrocią i mądrością, a także pobożnością i zdolnością do sprowadzenia na świat wiele potomków dla ówczesnego władcy. Była dziesiątki, może setki razy lepsza od dziewki, która niczym chłopię złapała za broń ruszając w bój, a we wszelkich kontaktach cechowała się językiem tak niewyparzonym, że zakrawał niemal na wulgarny. Ojciec lubił dużo o niej opowiadać, podobnie jak i innych bohaterach ze swojej przeszłości, których dzieje z każdym dniem imienia coraz bardziej zaczynały nużyć młodą szlachciankę. Tych miała wciąż jednak dość mało, by faktycznie choćby przez wiek wykluczać siebie jako potencjalną kandydatkę na żonę dla rycerza z Horn Hill. Wierzyła, że pan ojciec znajdzie jej męża w podobnym wieku, do tego niedaleko od domu i w jeśli nie w zgodzie z nią, to chociaż po wcześniejszym poinformowaniu o snutych planach. Nic nie mogło zwiastować planów, jakie miało dla nich Siedmiu.
- Jestem pewna, że ojciec zechce zabawić nimi gości podczas ucztowania - zawsze tak czynił i panienka Tully nie miała najmniejszych wątpliwości, że i tym razem skorzysta z szerokiej widowni, by zachwycać historiami z czasów swej młodości. Alysanne w tym czasie mogłaby zwyczajnie zapychać usta serwowanymi słodyczami i podziwiać z oddali suknie noszone przez przyjezdne damy z innych części kontynentu.
- Czy to przystoi? - zawachała się widocznie, po raz pierwszy od rozpoczęcia ich konwersacji. Udawanie się na przejażdżkę z dopiero co poznanym mężczyznom wydawało jej się conajmniej leżeć w szarej strefie "właściwych i niewłaściwych", stąd miała nadzieję, że młodzieniec mający za sobą rycerskie nauki pokieruje ją nieco w tym względzie. Z pewnością przecież nie zamierzał narazić jej dobrego imienia i reputacji, zwłaszcza jako córki gospodarza. Wciąż jeszcze nie zniszczono jej wiary w ludzi - to miało nastąpić dopiero w ciągu kolejnych kilku lat.
Powrót do góry Go down
Garlan Tarly
Garlan Tarly
Wiek postaci : 32 dni imienia
Stanowisko : rycerz, Lord Horn Hill
Miejsce przebywania : Horn Hill
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t931-garlan-tarly#4844https://ucztadlawron.forumpolish.com/t967-garlan-tarly

A chusteczkę haftowaną tobie podaruję Empty
Temat: Re: A chusteczkę haftowaną tobie podaruję   A chusteczkę haftowaną tobie podaruję EmptySob 28 Mar - 19:54

Nic dziwnego, że policzki dziewczynki pokrywał wyraźny rumieniec. Była jeszcze zbyt młoda, by brylować na dworze jak pełnoprawna dama. Zdziwienie mógłby budzić fakt, gdyby już teraz miala obycie z mężczyznami i czuła się pewnie w ich towarzystwie. To dopiero źle by o niej świadczyło. Niewinny rumieniec był zupełnie na miejscu, przywykł zresztą, do podobnego widoku. Rycerze z Reach bywali bardziej szarmanccy i czarujący od innych krain, bo na ich ziemiach dużo większą wagę przywiązywano do dobrych manier i sztuki dobrego wychowania. Nie bez przyczyny Reach nazywano kolebką rycerskości. A on - on był wciąż młody i miał głowę pełną ideałów. Pragnął być podziwianym rycerzem, zasłynąć i zapisać się na kartach historii. We wspomnieniach mężczyzn jako utalentowany wojownik - w pamięci kobiet jako ich wymarzony rycerz z pieśni, dlatego wciąż starał się robić na nich wrażenie.
- Czarnej Aly... Rozumiem - wydukał, wyraźnie zbity z pantałyku, nie potrafiąc odnaleźć w głowie słów, które byłyby w tej chwili odpowiednie. Była jeszcze zbyt młoda, by wiedzieć, że damie czasami lepiej skłamać i szczerze podzieliła się z nim prawdziwą genezą noszonego swojego imienia.Na jej miejscu również wolałby wspomnienie dobrej, smoczej królowej Alysanne, od Czarnej Aly, bo choć Blackwoodowie, tak jak jego rodzina, poparła królową Rhaenyrę w czasie Tańca Smoków, to za nią samą nie ciągnęła się dobra sława... Mówiono, że nie była zbyt piękna i używała zbyt sprośnego jak na damę języka. Oby panienka Tully nie wdała się w tę imienniczkę i w przyszłości powiła swemu małżonkowi syna, a nie cztery córki. - Samo brzmienie jest... ładne - rzekł Garlan, starając się zreflektować, powiedzieć coś uprzejmego, by pocieszyć dziewczynkę. Chyba po prostu nie był w tym najlepszy - ale się starał.
Po wąskich ustach przemknął uśmiech, kiedy Alysanne zapewniła, że jej pan ojciec z pewnością będzie chciał zabawić gości historiami ze swej przeszłości. - Cieszę się zatem. Chętnie ich posłucham i myślę, że nie tylko ja. - Nie tylko tych o Czarnej Aly. Kobieta chwytająca za broń w jego oczach jawiła się jako wynaturzenie i wstyd dla rodziny. Na miejscu jej ojca - a raczej brata, nie wyobrażał sobie siebie jeszcze w tej roli, choć powinien - nauczyłby ją dyscypliny choćby siłą. Zamknąłby ją w komnatach pod kluczem, gdyby nawet to nie przyniosło pożądanego efektu.
- Nie moją intencją było cię urazić pani, nie uczyniłbym nic, co mogłoby cię obrazić - odpowiedział od razu, zakłopotany, że jego propozycja mogła zostać zrozumiana opacznie, skoro panienka Tully miała wątpliwości, czy to przystoi. - Mogę wystosować zaproszenie i jeśli twój pan ojciec się zgodzi, towarzyszyć będzie nam septa... - powiedział dalej, choć to było już mu zdecydowanie mniej na rękę. Mógłby zaprowadzić ją - w towarzystwie przyzwoitki, rzecz jasna, nie naraziłby honoru córki gospodarza, nie śmiałby - do wierzchowca i pomóc usiąść w siodle teraz, zaraz; wystosowanie zaproszenia, uzyskiwanie zgody... To wszystko nabierało dużo bardziej oficjalnego charakteru. Wolałby podobne wysiłki skierować ku pannie, przy której miał szansę, by skraść całusa i zyskać jedwabną chusteczkę jaką mógłby nosić pod zbroją. Nieustannie wyobrażał sobie, że zwycięża turniej i ma zaszczyt uczynić jedną z kobiet Królową Miłości i Piękna. Tyle, że nie mógł się wciąż zdecydować, którą by wybrał, gdyby tylko mógł. Riverrun było teraz pełne pięknych dam - ale jedenastoletnia Alysanne znajdowała się z racji swego wieku poza kręgiem potencjalnych kandydatek.
Powrót do góry Go down
Alysanne Tully
Alysanne Tully
Wiek postaci : 24 dni imienia
Stanowisko : Córka lorda Riverrun
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t704-alysanne-tully#1821https://ucztadlawron.forumpolish.com/t716-alysanne-tully

A chusteczkę haftowaną tobie podaruję Empty
Temat: Re: A chusteczkę haftowaną tobie podaruję   A chusteczkę haftowaną tobie podaruję EmptyWto 31 Mar - 17:32

Trudno było stwierdzić na jak długo osoba rycerza z Horn Hill pozostanie wyraźna w pamięci rudowłosej, z pewnością jednak udało mu się wywrzeć właściwe wrażenie, rysując w młodym umyśle na kształt rycerskiego wzorca, jaki przewijał się w niektórych z wyśpiewywanych pod dachem twierdzy balladach. Myśl, iż mogło być to jedynie złudne wrażenie nie zdołała się wkraść do dziecięcego wciąż umysłu. Kłamstwo nie było rzeczą dobrze znaną pannie Tully, a jako umiejętność miała opanować je dopiero w nieodległej przyszłości, wciąż jeszcze cechując się tą naiwną dziecięcą szczerością, którą w tym świecie traciło się jednak nader szybko. Pare dni imienia i dziewczę miało zapomnieć, jak to było bez namysłu zdradzać innym prawdę, zamiast tego ucząc się w jaki sposób z pomocą odpowiednio dobranych słówek zręcznie ją omijać. Nie kłamać, to wszak nie przystoiło dobrze urodzonym i pobożnym pannom, a jedynie malować zdaniami obraz piękniejszy, niż to w rzeczywistości miało miejsce.
- Nie jest najgorsze - przytaknęła mu, gotowa skupić się raczej na pozytywnych aspektach, niż zbyt długo dumać nad mało przyjemnym pochodzeniem imienia. - Na pewno brzmi ładniej, niż Aregelle, które również rozważano. - pożaliła się, lekko marszcząc brwi.
Doprawdy nie miała pojęcia, co też przyszło jej rodzicom, by rozważać podobne opcje, zmuszona była jednak do okazania chociaż minimalnego szacunku wobec ich wyborów. Skoro tak lubili imiona zaczynające się na "A", to przecież posiadali tyleż ładnych mian. Na przykład Alarra, jak córka jednego z lordów Winterfell, która stanowiła swego czasu dwórkę dla nikogo innego, a właśnie Dobrej Królowej. Albo Arsa, jak małżonka jednego z przodków dziewczęcia, który panował w Riverrun. Ale teraz nie było co płakać nad rozlanym mlekiem, nie gdy jej myśli powinny być skupione na toczącej się obecnie rozmowie, a nie dywagacjach, które nie przyniosłyby nic poza pogorszeniem nastroju. Zwłaszcza, że kwestie duchów przeszłości pozostawiali za sobą, co też Alysanne była skłonna z chęcią uczynić.
Wpatrywała się w swego rozmówcę szeroko otwartymi oczami, mimowolnie przekrzywiając lekko głowę, jakby wypowiadane przez niego głowa budziły u niej swego rodzaju zdziwienie. Zdecydowanie było to dla niej coś nowego, podobnie formalne traktowanie, jakby nie liczyła sobie ledwo ponad dziesięć dni imienia, a stanowiła jedną z chichoczących na turniejowych trybunach panien na wydaniu. Może właśnie przez to poczuła się na tyle dojrzale i pewnie, by zdecydować się samodzielnie podjąć decyzję o uczestnictwie w ewentualnej przejażdżce.
- Nie będzie takiej potrzeby - zawyrokowała w końcu, z niespodziewaną jak na drobną postać powagą i zacięciem w głosie. - Możemy wybrać się na przejażdżkę, byle nie za daleko.
Nie obawiała się zupełnie krzywdy ze strony mężczyzny, który był przecież rycerzem, a co za tym szło żył w jej mniemaniu według wszelkich zasad etykiety. I inni raczej nie powinni przejąć się, gdyby oddaliła się nieco. Prawdę powiedziawszy to wątpiła wogóle, by ktokolwiek zorientował się, iż jedna z latorośli lordowskich zniknęła gdzieś, choćby nie było jej przez parę godzin. Alysanne często czuła się pominięta, wręcz zapomniana przez swych krewnych, a raczej spokojne uosobienie dziewczynki jedynie im to ułatwiało. Jej bracia zdobywali o wiele więcej uwagii, tak ze strony własnych rodziców, jak i wszelkich goszczonych przez nich osób, podczas gdy rudowłose dziewczę zadowalało się raczej staniem z boku i słuchaniem toczących między nimi konwersacji. Wiele księżyców miało minąć, nim zaczęłaby prawdziwie błyszczeć w towarzystwie, a nawet wtedy pozostałby jej nawyk unikania nieprzyjemnych sytuacji, w której cała uwaga otoczenia skupiłaby się na niej.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

A chusteczkę haftowaną tobie podaruję Empty
Temat: Re: A chusteczkę haftowaną tobie podaruję   A chusteczkę haftowaną tobie podaruję Empty

Powrót do góry Go down
 
A chusteczkę haftowaną tobie podaruję
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje :: Zawieszone-
Skocz do: