Share
 

 Garlan Tarly

Go down 
AutorWiadomość
Garlan Tarly
Garlan Tarly
Wiek postaci : 32 dni imienia
Stanowisko : rycerz, Lord Horn Hill
Miejsce przebywania : Horn Hill
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t931-garlan-tarly#4844https://ucztadlawron.forumpolish.com/t967-garlan-tarly

Garlan Tarly Empty
Temat: Garlan Tarly   Garlan Tarly EmptyCzw 13 Lut - 22:01


ser Garlan Tarly
Anger makes you stupid.
Stupid gets you killed.


I księżyc 133
kawaler
Horn Hill
Fossoway
Siedmiu
188 cm | 92 kg
Eoin Macken

Statystyki
Siła: 80
Precyzja: 55
Zręczność: 40
Zwinność: 55
Inteligencja: 45
Odporność: 45

Żywotność: 120
Wytrzymałość: 80
Umiejętności
Nawigacja: 8
Pływanie: 10
Sztuka przetrwania: 5
Tropienie: 26
Wspinaczka: 5

Blef: 26
Charyzma: 26
Jeździectwo: 26
Logika: 27
Percepcja: 41
Taktyka: 30
Siła woli: 41
Zastraszanie: 41
Broń sieczna: 80
Broń obuchowa: 26
Broń dystansowa: 26
Walka wręcz: 26
Biografia
Tamtej nocy, kiedy to przyszedł na świat, nie tylko pełen bólu krzyk Lyanny Tarly, krwi Fossoway, nie pozwalał zasnąć mieszkańcom Horn Hill, ale także siarczysty mróz. Starcy mówili, że nie pamiętali tak ciężkiej i trudnej zimy. Był to jej przedostatni rok. Taniec Smoków dobiegł końca, królowa Jaehaera wyskoczyła z okna wieży, zaś plaga głodu pozbawiała życia kolejnych mieszkańców północy. Drugi z synów Lorda Horn Hill – nadano mu imię Garlan – pozostawał tych nieszczęść długo nieświadomy i bezpieczny, lecz po latach szeptano po kątach, że tamta zimowa noc odcisnęła na nim swoje piętno i okrutne duchy zimy wsączyły lodowaty mróz do jego serca już na zawsze.
Urodził się jako drugi – ale nie ostatni, bo po nim lord Tarly doczekał się jeszcze z małżonką dwóch córek w ciągu kilku latach – i jego życie miało wyglądać inaczej. Los zdecydował, że nie dane mu będzie dziedziczyć ojcowskiego tytułu, władzy nad zamkiem i ziemiami rodziny, rodowego miecza z valyriańskiej stali, który należał do nich od setek lat. To jego starszy o trzy lata brat, Edric, miał pewnego dnia zostać Lordem Horn Hill i władać podległymi im ziemiami. A Garlan? Jemu pisane było zyskać tytuł rycerski, ożenić się ze wskazaną przez ojca lub brata damą i służyć Edricowi pomocną dłonią, radą i mieczem. Służyć najpierw ojcu jako syn, rycerzowi jako giermek, Edricowi jako ser Garlan, nigdy nie Lord. Taką historię przygotowało dlań Siedmiu. Historię, która nigdy miała nie zostać spisana na łamach historii – kogóż bowiem interesuje los drugiego syna?
W naturze Garlana nie leżało jednak pozostawienie swego losu w rękach Siedmiu. Zdecydował za nich.
Lordowski syn – tu nie miała znaczenia kolejność – odebrać musiał porządne wykształcenie i surowe wychowanie. Lekcje czytania i pisania, później historii i heraldyki, matematyki i rachunków nużyły Garlana niezmiernie. Z niecierpliwością wyczekiwał chwil, kiedy przyjdzie mu znów uczyć się jazdy konnej i dostanie w ręce drewniany miecz. Odkąd tylko pamięta marzył o tytule rycerskim i zdobyciu sławy w boju, najlepiej z Dornijczykami, z którymi Reach łączyła nienawiść od zawsze na zawsze. Horn Hill leżało na Pograniczu, w przeszłości egzotyczne dzikusy nie raz i nie dwa dały im się we znaki, dlatego też z ogromną radością długie lata później ruszył w bój za królem Daeronem. Zanim jednak nadeszło lato jego żywota, wiosna była długa i nie zawsze radosna. Garlan doskonale wpisywał się w obraz syna, o którym marzyć może każdy lord. Zdrowy i silny, rósł jak na drożdżach, zawsze wybijał się wzrostem ponad innych chłopców, uwielbiał ćwiczenia z drewnianą bronią i szanował swego ojca. Lord Horn Hill spoglądał na niego z dumą i Garlanowi zawsze zdawało się – a może tylko to sobie wmawiał? – że brakowało tej dumy w jego spojrzeniu, kiedy padało na Edrica. Dziedzic Horn Hill nie był bowiem tak zainteresowany walką i rycerskimi ideałami jak jego młodszy brat. Z dużo większą ochotą spędzał on czas w bibliotekach, a odkąd tylko nauczył się czytać i pisać, trwonił energię na układanie pieśni i poematów, jakby marzył o wędrówce barda. Garlan kochał swego starszego brata i często myślał, że Siedmiu się pomyliło, że zakpiło z nich. To on powinien był urodzić się pierwszy i pewnego dnia przejąć ojcowskie obowiązki, Edric zaś mógłby wtedy poświęcić się temu co kochał – sztuce. Wszystko byłoby wówczas tak jak należy. Życie nie jest jednak pieśnią, gdzie dobro zawsze zwycięża, a rycerz w każdym swym celu jest szlachetny i uczciwy.
Z czasem zazdrość zaczęła zatruwać to, co było pomiędzy nimi, zatruwać umysł Garlana, który coraz częściej czuł gniew i dręczyło go poczucie niesprawiedliwości. To przecież on lepiej walczył mieczem, lepiej trzymał się w siodle, był wyższy i silniejszy, to z nim ojca łączyła dużo lepsza relacja. Edric zdawał się pogardzać tym, co miało mu przypaść w udziale, o swojej przyszłości wypowiadał się w taki sposób jakby miał uczynić łaskę dziedzicząc Horn Hill. Myśl o tym, że w ręce Edrica pewnego dnia wpadnie także Jad Serca nie pozwalała Garlanowi nocą zmrużyć oka. Potrafił spędzać długie godziny po prostu wpatrując się w ten miecz – ze świadomością, że nigdy miał nie należeć do niego.
Miał należeć do Edrica, ale stało się inaczej.
W herbie Tarlych widnieje czerwony myśliwy z łukiem w rękach. Do rodzinnych tradycji należały częste polowania. Okoliczne lasy obfitowały w zwierzynę. Garlan nigdy nie stronił od towarzyszenia ojcu, uwielbiał te chwile, w przeciwieństwie do Edrica. Tamto popołudnie miało być pewnym pożegnaniem. Drugi syn lorda Horn Hill, liczący sobie dwanaście dni imienia, wyjechać miał do Wysogrodu, by tam odebrać wychowanie, służyć jako giermek jednemu z synów rodu Tyrell, aby pewnego dnia pasował i jego na rycerza. On i Edric, podczas braterskich przekomarzanek, zgubili się i nie potrafili odnaleźć drogi powrotnej. Błądzili długie godziny, pewnie w kółko, przez frustrację i zdenerwowanie zaczęli się kłócić. Niedźwiedzi ryk wystraszył ich obu, ale pozostawali poza zasięgiem bestii, która wpadła do dołu i nie potrafiła się wydostać. Edric zsiadł z konia i podszedł bliżej, na sam skraj, by lepiej przyjrzeć się zwierzęciu. Garlan stał tuż obok.
To nie on popchnął Edrica w łapy rozwścieczonego niedźwiedzia, ale nie uczynił też nic, kiedy starszy brat potknął się i runął w dół. Zacisnął dłonie na korzeniach i wzywał brata, aby mu pomógł, ale Garlan zmienił się w nieruchomy posąg. Nie potrafił się ruszyć i pewna część jego duszy wcale ruszyć się nie chciała. Pozwolił, aby słabe ręce Edrica zawiodły go w najważniejszym momencie i słuchał jego krzyku, kiedy głodny niedźwiedź go rozszarpywał.

Nie wyjechał wtedy do Wysogrodu. Lord Garth pragnął, aby jego dziedzic wychował się w miejscu, którym miał władać. W wyobraźni dwunastoletniego Garlana wszystko wyglądało inaczej, niż nastąpiło to później. Śmierć Edrica, którą uznano za tragiczny wypadek, wstrząsnęła lordem Horn Hill i jego małżonką, która nie uśmiechnęła się już nigdy. Kilka lat później zmarła, mówiono, że z żalu za pierworodnym synem. Ojciec uśmiechał się rzadko i nie żartował tak chętnie jak dawniej. Edrica wspominano długo i z tych wspomnień można było wysnuć wniosek, że Edric był zupełnie innym człowiekiem. Z ich słów wyłaniał się obraz cnego rycerza, który zachwycał innych nie tylko odwagą serca, ale i pięknem swego słowa. Garlan znosił to wszystko w milczeniu. Złość i gniew dusił w sobie. Rozbił o ściany swoich komnat nie jeden i nie dwa dzbany po winie z powodu z bezsilności i frustracji. Nikomu nie mógł powiedzieć o tym jak wyglądała prawda. Nikomu nie mógł też powiedzieć, że dobrze się stało, że przecież on będzie znacznie lepszym Lordem Horn Hill od Edrica.
Miał być pierwszym, a nadal czuł, że żyje w cieniu starszego brata.

Kolejne lata wiosny jego życia upłynęły głównie na ćwiczeniach. Został giermkiem młodego kuzyna, swego ojca, zwycięzcy kilku turniejów i licznych pojedynków. Ser Loras go nie oszczędzał. Czasami młody dziedzic – jakże dumnie to brzmiało w jego uszach – był mu za to wdzięczny, innym razem przeklinał go tak brzydko, jakby wychował się w rynsztoku. Zazwyczaj służył mu pokornie, chcąc jak najprędzej zasłużyć na własny tytuł, ale tlący się w nim gniew nierzadko nie pozwalał Garlanowi na opuszczenie głowy. Zdarzało się, że odpyskował, że odmówił przyniesienia dzbana z winem, że wypomniał, iż pewnego dnia to on będzie wydawał mu rozkazy – i odbierał za to surową nauczkę.
Pasowano go na rycerza, kiedy ukończył siedemnasty rok życia. Świętował tę chwilę huczniej, niż własny dzień imienia. Czuł, że świat leży u jego stóp, że to czego zawsze pragnął jest bliżej, niż kiedykolwiek sądził. Nawet śmierć matki nie potrafiła w nim wygasić tej euforii. Jedynie noce, kiedy w snach pojawiała się twarz starszego brata, poczucie winy przygważdżało go do łoża mocniej niż robił to najsilniejszy przeciwnik w pojedynku. Świadomość, że poniekąd zamordował swojego brata dla tytułu ściskała jego trzewia niby żelazna pięść. Czasu nie mógł cofnąć i musiał żyć z tym dalej. Zaciśnięcie rąk na ojcowskim tytule, rodowym mieczu i włościach miały kosztować go wiele – własne człowieczeństwo.

W roku 152 po Podboju wyruszył do Riverrun na Wielki Turniej rycerski. Największy jaki widział. Pierwszy raz na własne oczy ujrzał króla i królową. Jako młody rycerz, dziewiętnastoletni, aż rwał się do bitki i udziału w licznych konkurencjach. Nie zwyciężył wszystkich, nie zwyciężył całego turnieju, choć bardzo się starał. Udało mu się zabłysnąć w walce na miecze, ale zaszczyt uczynienia wybranej damy Królową Miłości i Piękna przypadł w udziale innemu, bardziej doświadczonemu w walce rycerzowi.
Lata młodości upłynęły mu poniekąd szczęśliwie. Korzystał z życia i statusu dziedzica lordowskiego tytułu, z zawartości rodowego skarbca i własnych umiejętności. Zawsze pragnął od życia więcej, niż było to dla niego zaplanowane. Garlan nie zamierzał być zaledwie dobrym rycerzem. Chciał w walce mieczem stać się niezrównany, by jego gwiazda rozbłysła jasno jak kometa nad kontynentem. Chciał, aby minstrel pisał pieśni o jego zwycięstwach, pieśni, które dotrą na najdalszą Północ, a może i nawet do Wolnych Miast? Nie ustawał w ćwiczeniach, często się pojedynkował, sprowokować go nie było trudno. Dostał wówczas sporo nauczek, a słowa wypowiedziane przez ser Dondarriona zapadły mu w pamięć na zawsze: gniew może uczynić cię silniejszym, lecz jednocześnie sprawia, że głupiejesz. A głupcy umierają.
Nie w głowie był Garlanowi ożenek, kiedy wokół niego kręciło się tyle pięknych i interesujących kobiet, spragnionych jego zainteresowania. Wyrósł na wcale przystojnego mężczyznę o imponującym wzroście i szerokich ramionach, mocno zarysowanej szczęce i niskiej barwie głosu. Złamanie nosa podczas bójki nie oszpeciło go znacznie, maester dobrze go nastawił. Przyszły lord Horn Hill nie stronił wówczas od wina i śpiewu, tańca i kobiet, lubił się bawić, alkohol zaś pomagał mu wyciszać podszepty przegniłego serca o Edricu. Nie było przecież dnia, aby o zmarłym przed laty bracie nie myślał. Wspomnienia ojca o zaręczynach z panną Redwyne zbywał machnięciem ręki. Dziewczyna z Arbor okazała się ładna i skromna, ale nie była nawet pierwszą córką lorda Redwyne. Mocno to Garlanowi wadziło.
Tym razem to Daeron Targaryen, Młody Smok, rozwiązał ten problem za niego. Wypowiadając wojnę Dorne i ruszając na jego podbój, by zjednoczyć całe Westeros pod sztandarami smoczego rodu. Plany zrękowin odeszły w niepamięć. Zginęły wraz z lordem Garthem Tarly na gorących piaskach pustyni. Po wezwaniu do walki Garlan czuł podniecenie i euforię. Czyż nie na tę chwilę czekał całe swoje życie? Na chwilę prawdziwej walki? Dosiadłszy konia, aby poprowadzić wojska Horn Hill na Książęcą Przełęcz, gdzie dołączyli do armii Wysogrodu, był dwudziestoczteroletnim mężczyzną, który może i potrafił świetnie walczyć mieczem, ale nic nie wiedział o prawdziwej wojnie. Rzeczywistość pozbawiła go złudzeń tak jak czyniło to życie z czternastoletnią dziewczyną, która dowiaduje się, że przyjdzie jej poślubić mężczyznę starszego od jej ojca, a nie młodego, przystojnego rycerza w lśniącej zbroi.
Prawdziwa walka, w której nie było miejsca na uczciwe zasady i rycerskie ideały, wojna, gdzie wszystkie chwyty były dozwolone, obdarły Garlana z resztek naiwności i uczyniły go mężczyzną, lecz nie jedna jego noc okazała się bezsenna przez obrazy, które wyryły się pod powiekami. Rozczłonkowanych ciał, całego morza krwi, wyprutych wnętrzności, palonej skóry. Ojciec, ugodzony dornijską włócznią, wyzionął ducha na jego rękach. Wtedy, w połowie roku 157, kiedy żar lał się z nieba, a czas jakby zwolnił, gdy wokół nich miecz uderzał o miecz, Garlan poczuł chęć, aby wyznać ojcu prawdę o Edricu, ale nie potrafił. Nie chciał, aby umierał ze świadomością, że pod jego dachem zadziała się najgorsza ze zbrodni – bratobójstwo. Zginął i dołączył do swego pierworodnego syna, zaś nowy Lord Horn Hill robił wszystko, aby nie podzielić ich losu. Mógł mieć przecież pewność, że nie będzie dla niego miejsca obok nich, w siedmiu niebach, tylko cela w samych siedmiu piekłach.
Znienawidził wówczas Dornijczyków po stokroć mocniej i z jeszcze większym zapałem walczył dla Daerona I. Śmiał się z tych psów najgłośniej, gdy Słoneczna Włócznia skapitulowała i Książę Dorne, a wraz nim czterdziestu Lordów Południa, ugięło kolano przed Młodym Smokiem. Zaledwie piętnastoletnim młodzieńcem. Do Horn Hill powrócił po niemal dwóch latach, już jako Lord Tarly, z nowymi bliznami na ciele, aby zaopiekować się rodzinnymi włościami i dwójką młodszych sióstr. W chwili, kiedy usiadł w ojcowskim fotelu, gdy miał właściwie wszystko, czego pragnął, poczuł się... dziwnie pusty. Zupełnie nie wiedział, co miał teraz uczynić. Ze sobą, z tym zamkiem, ze złotem w skarbcu. Zwyciężyli w wojnie, podbili Dorne, powrócili z tarczą, tytułowano go Lordem i wychwalano za gorliwą walkę. Tak długo walczył o to, by zacisnąć palce na tym, czego zapragnął, tak długo i gorączkowo gonił w tym kierunku, że kiedy wreszcie dotarł do celu - zabrakło mu następnego. Nie było obok ojca, aby wskazał mu kierunek. Tak naprawdę nie było już nikogo. Nikogo, komu mógłby w pełni zaufać. Nikogo na kim mógłby polegać. To na nim mieli teraz polegać, to on miał wszystkimi się zaopiekować, dopiero wtedy poczuł, że przemyślał tego jak wielką weźmie na siebie odpowiedzialność. Znów musiał się uczyć. Zarządzania majątkiem, ludźmi, życia po wojnie. Nie był już tak rozentuzjazmowanym młodzieńcem jakim był przed wyruszeniem na najdalsze południe.
Mijały kolejne lata. Lata spokojne i tłuste. Dzięki pomocy maestra, zarządcy i doradców Garlanowi udawało się panować nad włościami, które należały do Tarlych, nie roztrwonił, a nawet udało mu się minimalnie pomnożyć rodzinny majątek. Często wypominano mu, że powinien się ożenić. Nie był już młodzieńcem, zaś Horn Hill potrzebowało dziedzica. Dostawał wiele propozycji; lordowie Reach i nie tylko pragnęli wydać za niego swe córki, by nosiły tytuł lady Horn Hill, ale to było dla niego za mało. Córki chorążych go nie interesowały. Zawsze przecież pragnął więcej, prawda? Garlan miał wygórowane ambicje, może aż zbyt wygórowane.
W roku 164, gdy liczył sobie już trzydzieści jeden dni imienia, jego suzeren został zamordowany przez podstępne, dornijskie skorpiony. Lord Horn Hill był wówczas pierwszym, który rwał się, aby ruszyć na południe i uczynił to, gdy tylko nadszedł z Królewskiej Przystani taki rozkaz. Tym razem jednak nie odnieśli spektakularnego zwycięstwa. Nikt nie ugiął przed nimi kolan. Garlan dwoił się i troił, robił wszystko co w jego mocy, ale pod Słoneczną Włócznia ponieśli druzgoczącą porażkę. Sam został zraniony zatrutą włócznią na tyle poważnie i dotkliwie, aby medycy podjęli decyzję o jego powrocie do Horn Hill za niego. Zdołano wyleczyć ranę, odpowiednio wcześnie podane antidotum uratowało jego życie, lecz kiedy odzyskał przytomność we własnych, miękkich pieleszach opadł na nie znowu. Maester odczytał mu list, który przyniósł kruk potwierdzając prawdziwość powiedzenia czarne skrzydła, czarne słowa. Daeron I zginął w Dorne, zamordowany podstępem, zaś jego następca pomaszerował na południe - ale nie po zemstę, lecz zwrócić dornijskich jeńców i zawrzeć pokój. W głowie Garlana zaś pojawiła się nowa, paląca myśl. Był tak bliski śmierci i prawie pozostawił Horn Hill w rękach swego kuzyna.
Na to nie mógł pozwolić.




Powrót do góry Go down
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Garlan Tarly Empty
Temat: Re: Garlan Tarly   Garlan Tarly EmptyWto 18 Lut - 19:15




AKCEPTACJA
Never forget what you are, for surely the world will not. Make it your strength. Then it can never be your weakness. Armour yourself in it, and it will never be used to hurt you.



Bratobójstwo... Ślady, które pozostawia ta zbrodnia, nie są łatwe do starcia. Z największą pewnością będziesz musiał żyć z nimi do końca życia, czy Ci się to podoba, czy nie. Twoja ambicja może Ci pomóc, jednak obawiam się, że już wiesz, iż nic nie przychodzi bez własnej ceny. Tak, jak zawsze pragnąłeś więcej, niż było ci przeznaczone, musisz mierzyć się z konsekwencjami i emocjonalnym wypaleniem. Pamiętaj jednak, że Los pomaga odkupić winy i nikt nie jest na straconej pozycji.

Przyznawane atuty to:
Koneser wina
Szlachcic
Mroczny sekret
Łowczy
Lord

Na start, prócz puli punktów do wydania, w twoje ręce trafia Jad Serca, rodowy miecz z valyriańskiej stali. Jego podstawowy współczynnik obrażeń wynosi +25. Ponadto do twojego ekwipunku trafia bogato zdobiony, złoty gwizdek myśliwski, przy pomocy którego możesz zwabić zwierzynę. Zauważyłeś, że szczególnie ochoczo reaguje na niego ptactwo. Gwizdek zapewnia ci bonus +5 do rzutu na powodzenie tropienia.

Powrót do góry Go down
 
Garlan Tarly
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Garlan Tarly
» Leonette Tarly
» Leonette Tarly

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Archiwum-
Skocz do: