Share
 

 Taedher Baratheon

Go down 
AutorWiadomość
Taedher Baratheon
Taedher Baratheon
Wiek postaci : 35
Stanowisko : Dowódca wojsk rodu Baratheon
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t530-taedher-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t567-taedher-baratheon

Taedher Baratheon Empty
Temat: Taedher Baratheon   Taedher Baratheon EmptyNie 15 Gru - 6:11


Taedher Baratheon
Follow me into the endless night. I can bring your fears to life. Meet me in the woods tonight.


28 VII 130
wdowiec | zaręczony
Koniec Burzy
Caron
Siedmiu
192cm | 96kg
Henry Cavill

Statystyki
Siła: 80
Precyzja: 50
Zręczność: 80
Zwinność: 50
Inteligencja: 45
Odporność: 45

Żywotność: 120
Wytrzymałość: 80
Umiejętności
Blef: 22
Charyzma: 41
Jeździectwo: 45
Logika: 27
Percepcja: 26
Taktyka: 27
Siła woli: 45
Zastraszanie: 15
Broń sieczna: 80
Broń obuchowa: 50
Walka wręcz: 41

Anatomia: 27
Ekonomia: 40
Pływanie: 5

Biografia

Początki

Przez większość swojego życia uważał, że jego data urodzin, to przekleństwo rzuconego na niego przez bogów, albo nawet i na jego własnego ojca, sprawiając, że pierworodny syn, przynajmniej pod względem fizyczności, na lorda się nie nadawał, a on zazdrośnie spoglądał na pozycję brata, która Olyverowi należała się z powodu pierwszeństwa.  Borros Baratheon miał to szczęście, że nie musiał oglądać, jak jego trzej synowie dorastali. Taedher przyszedł na świat jako środkowy syn, otrzymując imię o valyriańskim brzmieniu. Był to słoneczny poranek ostatniego dnia siódmego księżyca w 130 roku po lądowaniu Aegona I.
W trakcie ciąży Elenda sporo przybrała na wadze, zupełnie jakby pod sercem nosiła bliźnięta. Ku zaskoczeniu wszystkich na świat przyszedł jeden chłopiec. Elenda ledwo wydała na świat swojego drugiego syna, który przypominał przerośnięty bochen chleba. Całe szczęście była kobietą o silnym zdrowiu, toteż szybko doszła do siebie i po roku, już po śmierci męża, urodziła kolejne dziecko. Taedher przyszedł na świat zdecydowanie większy nie tylko pod względem masy, lecz i długości ciała, od swojego brata Olyvera. Kiedy dziedzic Końca Burzy częściej chorował, jego młodszy brat był okazem zdrowia, mimo roku różnicy pomiędzy nimi. Szybko przerósł Olyvera, ostatecznie okazując się najwyższym potomkiem Borrosa Baratheona.

Lata Nauki

Po niedługim czasie okazało się jednak, że nie tylko pod względem fizyczności był lepszy od swojego starszego brata. W bardzo młodym wieku zaczął mówić, a przed drugim rokiem życia składał już naprawdę konkretne zdania, niemalże w precyzyjny sposób wyrażając swoje potrzeby czy opinie. Chłonął jak gąbka wszystko to, co usłyszał, co widział i z czym miał do czynienia, a mimo tego wciąż czuł ogromną zazdrość spowodowaną faworyzacją Olvyera przez matkę, która przecież wychowywała ich wszystkich samotnie. Odnosił wrażenie, że traktuje go z całej czwórki swoich dzieci najlepiej, sprowadzając na siebie gniew drugiego syna. O ile ich jedyna siostra, którą wychowywano na damę, nie miała tego problemu, o tyle Tae czuł się zwyczajnie pomijany. Raz doszło nawet do sytuacji, w której powiedziała mu, że właściwie, po co uczy się ekonomii, skoro nigdy nie zostanie lordem, co sprawiło, że nie odzywał się do niej przez bite osiem księżyców, a przecież nie miał wtedy nawet dwunastu lat. Z drugiej strony wydawało mu się, że młodszemu bratu na więcej pozwala, co tylko pogłębiło jego negatywne nastawienie wobec Elendy. Już mając około dziesięciu lat, czuł się koszmarnie z tym, że, mimo swoich zdolności, dorasta w cieniu mizernego Olyvera.
Podobnie jak starszy brat był właściwie w miarę dobry we wszystkim, jednak nie przepadał za nauką heraldyki czy etykiety, bądź valyriańskiego, choć w trakcie swojej edukacji udało mu się opanować ową wiedzę na poziomie zadowalającym. Początkowo jedynie pisanie sprawiało mu problem, ponieważ nie pozwalano mu tego robić lewą ręką, którą wykonywał wszystkie inne czynności, ponieważ urodził się jako leworęczny. Po czasie zarówno jego upór, jak i wybuchowy temperament, sprawiły, że maester oraz matka w końcu odpuścili przestawianie Taedhera na praworęczność. Nie odstawał od innych wysoko urodzonych chłopców czy dziewcząt, ale nie został nigdy pasjonatem historii rodów, etykiety i języka valyriańskiego. Zdecydowanie lepiej szło mu rachowanie i zarządzanie wszelkimi rzeczami, sprawiając, że swoją wiedzę o ekonomii, handlu i świecie wyniósł na poziom eksperta, dzięki czemu w dorosłości często pomagał Olyverowi w zarządzaniu włościami, które należały do ich rodu i w zawieraniu umów handlowych, w czym nie tylko pomagała mu wiedza czysto ekonomiczna, ale również charyzma, którą się cechował oraz jego urok osobisty, a może nawet i strach, który wzbudzał w innych? Spośród rzeczy nauczanych przez maestera rzeczy przypadła mu do gustu również anatomia, nad którą siedział długimi godzinami. Nauka budowy ludzkiego ciała przychodziła mu trudniej, jednak był wystarczająco uparty, że udało mu się ją opanować na zadowalającym poziomie, ponieważ, cóż, zobaczył w niej coś, co mogło mu się przydać w innej dziedzinie, którą ukochał, oprócz zarządzania. Mianowicie w walce.
Okazało się, że miał niebywałą wręcz smykałkę do miecza, a i świetne predyspozycje fizyczne. Gdy tylko stawił się na swoim pierwszym treningu zbrojnym, wraz z resztą braci, oczy zbrojmistrza Końca Burzy błysnęły, bo od razu zobaczył w nim materiał na dobrego żołnierza oraz rycerza. Drugi syn Borrosa wolał walczyć mieczem, najlepiej jego bastardową odmianą, której poświęcał długie godziny, bo być jak najlepszym, do czego popychała go jego przesadna, nigdy niezaspokojona ambicja, jednak nie obce były mu również młoty, czy topory. Pięściarz również nie był z niego najgorszy! Szło mu świetnie. Przypadkiem pozbawił syna stajennego zębów, gdy ćwiczył z nim walkę wręcz. Najgorzej jednak szło mu strzelanie z łuku. Zbrojmistrz uważał, że łucznikiem, jako leworęczny, powinien być znakomitym, ale cóż... dobre słowa mężczyzny mu nie pomagały. Zwłaszcza kiedy Olvyer tak bardzo odsadził Taedhera z poziomem. Naukę strzelania z broni dystansowej porzucił, nie chcąc dłużej wstydzić się za samego siebie i w duchu życzyć bratu śmierci, bowiem, pomimo złości, którą generowało jego istnienie, darzył go braterskim uczuciem i byłby gotów za niego zginąć. Tak mu się przynajmniej wydawało.
Taedher średnio lubił polować, tropienie nie było nigdy jego mocną stroną, podobnie jak strzelanie z łuku, natomiast inaczej miała się sprawa z jazdą konną. Świetnie sobie radził z konia, a sztuczki i porady brał od rycerzy podczas turniejów, na które z wielką radością jeździł jako dziecko. W wieku dziesięciu lat został giermkiem, załgując młodemu rycerzowi w żywe oczy, że jest starszy i ma już w tym doświadczenia, ale wcześniejszy rycerz, któremu służył, zmarł z powodu choroby. Opowieść jak na dziesięciolatka była bardzo przekonująca, toteż mężczyzna się nie zawahał i tak oto Taedher zaczął jeździć z nimi na turnieje, o ile nie odbywały się w Dorzeczu, którego szczerze nienawidził za zamordowanie jego ojca, czy jeszcze dalej na północ kontynentu. Prawda natomiast była taka, że matka próbowała go ograniczać i przed dzieisątym rokiem życia nie pozwalała mu za bardzo wyjeżdżac poza Burzę, co doprowadziło do tego, że żaden rycerz nie był zainteresowany, dopóki Taedher nie wziął sprawy w swoje ręce.

Miłe złego początki

W wieku 16 lat został rycerzem po tym, jak uratował życie swojemu rycerzowi, gdy napadli na niego bandyci, kiedy był pijany, chcąc ograbić go z całego rynsztunku i majątku, który miał przy sobie. Taedher wyciągnął wtedy miecz rycerza z jego pochwy i zmierzył się z trójką rabusiów. Nie byli to zawodowi mordercy, ani nic z tych rzeczy, ale w podziękowaniu za uratowanie życia, pasował go rycerzem, sprawiając, że jako pierwszy z rodzeństwa nosił rycerski pas. Po tym wydarzeniu czuł się niemalże dorosły.
Przyprawiony alkoholem na przaśnej zabawie w karczmie niedaleko swojego rodzinnego zamku, wypatrzył sobie wieśniaczkę w podobnym wieku do swojego. Następnego dnia nie pamiętał ani jej imienia, ani jak właściwie znaleźli się na sianie w stajni. Zbudziła go mysiowłose dziewczę przyklejone do rozbudowanej piersi młodzieńca oraz deszcz siąpiący, jak to zwykle w Ziemiach Burzy, który kapał mu na twarz przez luki w dachu stajni. Po paru latach spotkał ją w tej samej karczmie, w której pracowała, okazując się córką karczmarza i ku jego zaskoczeniu... biegał przy niej wyrośnięty, czarnowłosy chłopach o niebieskich oczach, mocnej żuchwie i jego uśmiechu. Dziewczyna nigdy nie słała do niego listów, nie domagała się uznania bękarta, czy czegoś podobnego. Prawdę mówiąc, Taedher nawet otwarcie nie poznał jego imienia, jedynie usłyszał je ukradkiem, jednak miał pewność, że mają siedemnaście dni imienia na karku, został ojcem.
Jakiś czas później sam wziął pierwszy raz udział w turnieju. Starcia były zaciekłe, ale udało mu się wygrać wszystkie konkurencje, w których brał udział. Ta wspaniała passa trwała i trwała, ostatecznie sprawiając, że nigdy nie przegrał żadnego pojedynku, czy konkurencji, jednak... wynikało to również z tego, że wiedział, w których kategoriach ma szanse i jak dobrze się ustawić, a nie było bezpośrednio związane z jego umiejętnościami. Dochodziły tu szczypta sprytu i zorientowania się w sytuacji.  

Zaślubiny

W roku 156, czyli Olyver, już jako pełnoprawny lord, zorganizował najpierw zaręczyny, a potem mariaż Taedhera z córką chorążego - Selmyego. Olennę kojarzył z dzieciństwa jako niezbyt urodziwą, delikatną i chorowitą, toteż plan brata wydał mu się absurdalny i wręcz złośliwy. Zwłaszcza, że Rogacz zawsze marzył o potomkach i rozwinięciu swojej rodowej gałęzi. Mimo tego nie mógł bratu odmówić. W końcu to on był lordem i ustalał zasady w tym zamku. Ślub odbył się niedługo później, a Taedher starał się nie być aż tak negatywnie nastawiony.
Szkoda tylko, że żaden element tego małżeństwa mu nie odpowiadał. Po ślubie okazało się, że nie jest jedynie wątła fizycznie, ale bogowie poskąpili jej również bystrości umysłu. Taedher nie miał z nią o czym rozmawiać. Zwyczajnie go nudziła swoim ciągłym wzdychaniem i robieniem doń maślanych oczu. Takie mógł mieć na pstryknięcie palcem, a żona powinna go chociaż w jakimś stopniu interesować. Dobrze, że nie była aż tak brzydka, by nie był w stanie chociaż podjąć prób spłodzenia potomka. Tak czy siak, z biegiem czasu okazało się to bezskuteczne - Olenna zachodziła w ciążę, owszem, jednak nie była w stanie donosić żadnego dziecka i traciła je, będąc w trzecim, czwartym księżycu, doprowadzając do tego, że myśl o zaatakowaniu drażniącego, spalonego słońcem Dorne wydawała mu się naprawdę kusząca.
Rozpoczęła się wojna i Taedher się do niej zapalił, ucząc się na polach bitwy taktyki, która była dla niego wiedzą niemal zakazaną, ponieważ Elenda nie chciała, aby potrafił prowadzić wojsko, widząc w nim zagrożenie dla pozycji swojego ukochanego syna. Sęk w tym, że początkowo sądził, iż plany podboju Dorne przebiegną nieco... inaczej. Podczas bitew i po nich po obozach armii króla Daerona poszły pogłoski, jakoby brat Lorda Burzy miał zapędy do okrutnych, brutalnych tortur i tego, że nikomu z obozu wroga nie darował życia w starciu z nim. Po roku 160 widział w wojnie jedynie ogromne straty w zasobach, jak i w ludziach. W 162 roku zmarła jego żona, której, cóż, nie kochał i nie przejął się jej śmiercią, dziękując bogom, że będzie miał szansę na drugą żonę. W końcu jego brat i obecny Lord Wysogrodu, Lyonel Tyrell, stwierdzili, że pomiędzy ich rodami konieczny jest sojusz! Oczywiście osobą, która miała połączyć Jelenie z Różami, okazał się nie kto inny, jak niedawno owdowiały brat lorda Olyvera Baratheona. Dokumenty zostały podpisane, pieczęć podbita, a aranżacja zaręczyn i ślub zrealizowane pod koniec lub po wojnie. Sęk w tym, że wkrótce Lyonel umarł, a wizja sojuszu nie była już taka klarowna, toteż brat, a zarazem lord, wysłał Taedhera do Wysogrodu z pismem z pieczęcią Lyonela.

Nowa szansa

Dojechał tam po księżycu jazdy z grupą siedmiu konnych ludzi i zabawił w Wysogrodzie prawie księżyc. Okazało się, że Leo, syn tragicznie zmarłego Lyonela, nie miał żadnych awersji, co do mariażu swojej ciotki z jeleniem, więc jeden problem mieli z głowy.
Większość czasu spędził rozmawiając z młodym lordem o wojnie, bitwach i strategiach, jednak udało mu się uszczknąć trochę czasu dla Ceryse Tyrell, z którą go zaręczono. Zdarzyło im się parę przejażdżek konnych, czy spacerów, w trakcie których dziesięć lat młodsza od niego lady okazała się nie być nudna, a to była, hm, miła odmiana. Osobiście uważał ją za urodziwą, ale była to kolejna wątła i sucha kobieta, na jego drodze, co sprawiło, że obawiał się po raz kolejny braku potomka z prawego łoża, dlatego dokładnie wypytał jej bratanka o jej stan zdrowia, aby rozwiać swoje wątpliwości.
Sztuka nigdy nie interesowała go na tyle, by nauczył się grać na jakimś instrumencie, czy śpiewać, jednak, kiedy Ceryse zagrała mu na harfie, poczuł, że naprawdę mu się to podobało. Grała lepiej od Olenny i przy tym wszystkim nie zachowywała się, jak wieśniaczka, rumieniąc się na jego widok, co bardzo drażniło go w zmarłej żonie i nie pasowało mu do kobiety, która się szanuje, a takiej żony chciał. Byleby tylko nie przypominała jego matki, której śmierć w głębi duszy przyniosła mu radość.
Nim powrócił do Dorne... dotarła do niego wieść o bitwie, w której zginął jego brat, tym samym tytuł lordowski przypadł małemu Thomasowi, a skrywana zazdrość i zadra w sercu, która nigdy się do końca nie wygoiła, ponownie zapiekła. Strata brata sprawiła, że jeszcze bardziej utwierdził się w przekonaniu, że cała ta wojna była jedynie fanaberią Młodego Smoka i została tragicznie przeprowadzona. Po jego głowie zaczęła się również kołatać myśl, że jest właściwie odpowiedzialny za śmierć brata. Może gdyby nie zabawiał się tak długo w Wysogrodzie, zdołałby uratować Olyvera? Ta myśl nie dawała mu spokoju. Co więcej, na jego barki spadła pozycja, którą piastował Olyver w trakcie starć na Południu - dowódcy sił zbrojnych Baratheonów. To Taedher odpowiadał za dowodzenie i powrót zmęczonych wieloletnią wojną rycerzy do domów z przeklętego Dorne.
Śmierć Młodego Smoka nie poruszyła go tak bardzo, jak śmierć Olyvera, ale nie mógł powiedzieć, żeby się cieszył z takiego obrotu sprawy. Wolałby, mimo wszystko, żeby król nie oddał życia za tę bezużyteczną pustynię, aczkolwiek uważał, że to z jego winy Siedem Królestw straciło tylu ludzi, a los odwrócił się przeciwko nim, chociaż początkowo mieli ogromną przewagę.
Taedher powrócił do Krańca Burzy, gdzie przyjmował Baleora Targaryena, jeszcze nie ukoronowanego nowego króla Siedmiu Królestw, a później wraz z nim dotarł do Królewskiej Przystani.
Ciekawostki

Uważany jest za przystojnego. Na ciele nosi parę blizn po walkach w Dorne.

Cechuje go charakterystyczna dla Baratheonów, odziedziczona po ojcu, przedzielona na pół broda. Nie przepada za nią i zwykle nosi zarost, który ją zakrywa.

Nie cierpi Dorzecza i Dorne. Jest szczególnie uczulony na Kermita Tullyego i jego brata Oscara. Do jego uszu dotarły pogłoski o kompanii Oscara, która miała być szpilą dla jeleni.

Wyznaje Siedmiu, jednak nie jest zbyt gorliwym wiernym, choć podczas wizyty Baleora w Końcu Burzy starał się tego nie pokazywać. Podobnie jak tego, że jest leworęczny, ponieważ jego przypadłość zwykle jest wytykana palcami. W sepcie, do którego chodzili, septon nie darował sobie krzywych spojrzeń.

Jest czarnowłosy, a jego tęczówki mają pełną, nasyconą błękitną barwę.



Powrót do góry Go down
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Taedher Baratheon Empty
Temat: Re: Taedher Baratheon   Taedher Baratheon EmptyNie 15 Gru - 17:44




AKCEPTACJA
Never forget what you are, for surely the world will not. Make it your strength. Then it can never be your weakness. Armour yourself in it, and it will never be used to hurt you.



Taedherze, dużo chcesz od życia. Zdaje się, że Twój apetyt na nie jest nie do zaspokojenia, jednak czasami powinieneś przystanąć i zastanowić się, co powinno być dla Ciebie najważniejsze. Nie chcę, byś obudził się pewnego dnia i zobaczył, jak dużą część życia przeżyłeś nie jako Ty, ale jako cień swego brata. Nie zrzucaj winy na nikogo innego - to był Twój wybór i mam nadzieję, że zobaczysz to prędzej niż później. Jesteś przecież wart wiele więcej, niż wskazuje miano "drugiego syna".

Przyznawane atuty to:
Gniew burzy
Szlachcic
Mańkut
Niepokonany
Odważny

Na start prócz puli punktów do wydania otrzymujesz również miecz bastardowy, pamiątkę po twoim zmarłym ojcu. To właśnie on był ulubioną bronią lorda Borrosa i przy jego pomocy udało się mu zabić dwunastu wojów w trakcie ostatniej bitwy. Dlatego też przy jego użyciu otrzymujesz bonus +5 do walki bronią sieczną, kiedy go używasz.  Drugim przedmiotem, który otrzymujesz, jest beczułka wina z Reach, którą otrzymałeś od Lorda Wysogrodu po aranżacji mariażu. Po jego wypiciu zdajesz się czuć jak młody bóg, co daje ci +5 do rzutu na charyzmę (do 10 użyć fabularnych).  

Powrót do góry Go down
 
Taedher Baratheon
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Melara Baratheon
» Morrigan Baratheon
» Madeleine Baratheon
» Meredith Baratheon
» Meredith Baratheon

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Archiwum-
Skocz do: