Share
 

 Percival Blackwood

Go down 
AutorWiadomość
Percival Blackwood
Percival Blackwood
Wiek postaci : 28
Stanowisko : Lord Raventree Hall
Miejsce przebywania : Królewska Przystań?
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t908-percival-blackwood#4683https://ucztadlawron.forumpolish.com/t922-percival-blackwood

Percival Blackwood Empty
Temat: Percival Blackwood   Percival Blackwood EmptyNie 9 Lut - 23:39


Percival Blackwood
I have seen what the darkness does
Say goodbye to who I was


12 X 137
Kawaler
Raventree Hall
Mooton
Starzy Bogowie
178cm | 64kg
Richard Armitage

Statystyki
Siła: 41
Precyzja: 61
Zręczność: 61
Zwinność: 41
Inteligencja: 50
Odporność: 26

Żywotność: 100
Wytrzymałość: 80
Umiejętności
Blef: 41
Charyzma: 45
Jeździectwo: 41
Kradzież: 5
Logika: 5
Percepcja: 26
Podszywanie się: 4
Siła woli: 5
Zastraszanie: 26

Broń sieczna: 50
Broń dystansowa: 80
Walka wręcz: 10

Anatomia: 31
Otwieranie zamków: 26
Pływanie: 10
Zoologia: 5
Biografia
Trzask.
Biegłem przed siebie, ile sił miałem w nogach. Chrzęst gałązek i liści pękających czy kruszących się pod moimi stopami dopełniał ptasi świergot roznoszący się gdzieś w górze. Dziwne, że ptaki jeszcze nie uciekły. Nie chciałem być ostatni. Widziałem, jak Bartram próbuje przerzucić się przez zwalony pniak. Był ode mnie wyższy, silniejszy i grubszy, więc uznałem, że to może być moja szansa. Przyśpieszyłem, rwąc przed siebie. Czułem, jak serce wali mi w piersi. Myślałem, że zaraz wyskoczy albo wyjdzie mi przez gardło. Odbiłem trochę na bok, żeby nie wpaść na starszego brata i skoczyłem, podpierając się prawą dłonią o pniak, przelatując nad nim ze świstem i zostawiając Bartrama na pniaku, z którego właśnie się ześlizgnął. Już myślałem, że będę pierwszy!

Ale nie byłem.

Chwila nieuwagi wystarczyła, by nieopatrznie postawić nogę w mokrych liściach, które przykrywały śliskie błoto. Złożyłem się na ziemię jak strzała i przeleciałem na plecach po błocie, wpadając prosto do jaru, na którego dnie płynął niewielki, zimny strumień. Zatrzymałem się praktycznie na wykrocie, uderzając barkiem w jeden z grubszych korzeni. Bolał mnie chyba każdy kawałek ciała! Nie mogłem się podnieść, czując jak ból ciągnie po moich plecach, barkach, karku oraz łopatkach. Leżałem w dolince dłuższą chwilę, patrząc spod ledwo uniesionych powiek w niebo, a raczej w snopy lśniącego światła, przedostającego się przez bujne korony drzew. Nie wiem, ile czasu tak leżałem, nie mogąc się podnieść. Nieznacznie podniosłem głowę, żeby sprawdzić, czy mogę poruszyć palcami u stóp. Bałem się, że nie. Że już nigdy stąd nie wyjdę i zgniję w jakimś dole, bo nikt mnie nie znajdzie, chociaż papa miał przecież zdolnych łowczych! Na pewno by mnie znaleźli, prawda? Chyba. Oby. Przełknąłem ślinę i spróbowałem pokręcić lewą stopą w kostce – mogłem. Całe szczęście. W drugim bucie za to powoli zacząłem wyczuwać wilgoć od pięty. Musiała wylądować w cicho szumiącym strumyku. Mama się wścieknie, jak zobaczy, że jestem cały w błocie. Po podniesieniu głowy czułem, że moje długie, czarne włosy zrobiły się brązowe i ciężkie od błotnistych grud, które się do nich przelepiły. Zastanawiało mnie tylko gdzie jest Bartram.
— Percy! — Usłyszałem wołanie brata. Poczułem jak jakiś kamień zsuwa mi się z piersi. Jeny, czyli o mnie nie zapomniał.
— Tutaj! Tutaj jestem! — zawołałem piskliwym głosem. Miałem siedem lat, więc czego się właściwie spodziewałem? Że zabrzmię jak pan ojciec? Spróbowałem przechylić się na bok i usiąść. Udało się, ale tak okropnie bolały mnie plecy. Prawie się popłakałem. Rozejrzałem się dookoła, przyglądając wykrotowi. Myślałem, że może jakoś po nim wyjdę, ale szybko zauważyłem, że nie było na to szans. Dobrze, że czupryna Bartrama zamajaczyła na brzegu jaru.
— Wyciągnij mnie — powiedziałem, stojąc już na śliskich liściach. Bark i plecy cały czas mnie bolały, ale zagryzłem zęby. Poboli i przestanie, co nie? Brat znalazł jakiś konar, który mi podał i wciągnął na górę. Cały w błocie wróciłem do Raventree Hall nawet nie mając siły czyścić ubrań. Dobrze, że pani matka zrozumiała. Miała wielkie serce. Może to sprawiło, że zbytnio sobie folgowałem?

Dune, mama, próbowała wychowywać nas z ojcem na przykładnych synów sławetnego rodu Blackwoodów, ale… wyszło jak wyszło. Od najmłodszych lat uczyłem się kłamać, mając z nią do czynienia, kiedy nie chciałem, żeby bolało ją to, co zrobiłem. Wychodziłem z założenia, że czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal, więc papę i mamę wiele rzeczy omijało, dopóki ktoś na mnie nie doniósł. Nie lubiłem się uczyć, a przynajmniej nie tego, czego chciano. Całe szczęście to Bartram miał zostać w przyszłości lordem, a nie ja, więc moje ucieczki chociażby z lekcji ekonomii nie były takie zauważalne. Gdy on szlifował swoje rachowanie i inne potrzebne rzeczy do przejęcia po ojcu tytułu, ja znalazłem sobie zupełnie inne towarzystwo. Ba, szemrane typki spod ciemnej gwiazdy nie były dobrym towarzystwem dla syna Krwawego Bena, ale potrafiłem utrzymać swoje sekrety w tajemnicy. Towarzystwo, które doskonaliło mnie w tak zwanych „robótkach ręcznych” – uczyłem się otwierać zamki, walczyć na pięści, strzelać z łuku i jeździć konno oraz anatomii. Liznąłem też trochę sztuki podszywania się pod innych, jednak nawet teraz nie byłem w tym aż taki dobry, jak moja kuzynka, która uciekła z domu. Wiedziałem, że odpowiedni ubiór, zaczesanie, zarost i kaptur mogą wiele zdziałać. Szkoda, że nie mogłem niczego zrobić z długim, prostym nosem odziedziczonym po ojcu wraz z błękitem oczu i kruczoczarnymi włosami. Oczywiście ze wszystkich lekcji uciekać nie mogłem, dlatego mimo wszystko udało mi się odebrać jakąś… podstawową edukację. Maester początkowo był zaskoczony tym, jak dobrze znam różne części ludzkiego ciała i jego słabe punkty, jednakże po przyniesieniu mu pewnej książki o Starych Bogach, w których wierze zostałem wychowany, darował sobie zawracanie głowy lordowi i lady Raventree Hall. Wkrótce o tym zapomniał, a ja dalej rozwijałem swoje umiejętności. Wiedziałem, gdzie trafić, by zabić, a gdzie, aby jedynie okaleczyć. Wyrosłem na świetnego łucznika. Potrafiłem trafić do celu z zamkniętymi oczami, czy z pozornie niemożliwej odległości. Tak przynajmniej sądziła gawiedź. Często znikałem z domu, szlajając się po lasach, karczmach i wioskach Dorzecza. Byłem tym, który otwierał zamki, dzięki swoim zręcznym palcom, które zostały później docenione nie tylko przez moją bandę, ale również piękne i mniej piękne panie, które napotykałem na swojej drodze. Przystojni panowie doceniali inne moje aspekty, a ja korzystałem, bo czemu miałbym im odmawiać?

Od paru księżyców nie było mnie w domu, gdy nadeszła chwila koronacji Daerona. Niechętnie się na nią wybrałem, nie lubiąc zbytnio tłumów i jazgotu wysoko urodzonych, którzy tylko szukali okazji do dramatów. Ku mojemu zaskoczeniu koronacja była bardzo przyjemnym przeżyciem. Poznałem tam parę interesujących person, co znowu sprawiło, że zabawiłem tam znacznie dłużej, niż początkowo sądziłem. Zadowolony wyjechałem z Królewskiej Przystani pod osłoną nocy, znikając na kolejne księżyce z moją trupą, gdy rozpoczęła się wojna. Bartram i papo wyruszyli na wojnę wraz z innymi rodami Dorzecza, tymczasem zamek został we władaniu matki i wuja. Moja kuzynka poszła w podobne ślady, ale ona, w przeciwieństwie do mnie, uciekła. Ja zaś… prowadziłem bardzo luźne, nonszalanckie życie, pozbawiony wszelkich ograniczeń wynikających z tytułu. Przecież nigdy nie miałem zostać lordem. Ba, nie chciałem nim zostać. Pierwsze walki przebiegły pomyślnie i Bartram wraz z ojcem wrócili do domu. Nie było mnie wtedy dobre parę lat w Raventree Hall, jednak od czasu do czasu dawałem znak rodzinie, że żyję, wysyłając listy. W półświatku znany byłem pod pseudonimem „Strzała”, bo zawsze trafiałem do celu. Przyjmowałem różne zlecenia, ale względny spokój sprawił, że musiałem poszukać innego źródła pozyskiwania złota. Czasem zdawało mi się, że widywałem Celene, choć wszyscy nazywali ją Billie – przyjąłem to do wiadomości. Nie chciałem jej zdradzać. Nie moja sprawa, jakie życie sobie wybrała. Sam też nie byłem święty.  Wróciłem dopiero, gdy skończyły mi się pieniądze, a od jakiegoś czasu skoki nam nie wychodziły, jak i przestałem dostawać zlecenia na ludzi, którzy zaszli komuś za skórę. Chwila spokoju była jedynie ciszą przed burzą – to z moich rąk zginął Bracken, na którego natknąłem się w karczmie. Biedaczek. Nie sądził, że spotka kogoś, kto wbije mu sztylet w serce we śnie za zbrodnie przeszłości. Działałem wtedy sam, a po wszystkim bez wzruszenia wróciłem do rodzinnego domostwa.

Byłem akurat w odwiedzinach u starego znajomego, gdy ojciec wyjechał na polowanie. Wyruszyłem o świcie, a wieczorem po powrocie do domu, dowiedziałem się, że papa spadł z konia podczas polowania, nadziewając się na złamany konar i jego stan jest ciężki. Nie dożył świtu. Matka się załamała. Pamiętam, że rok 160 zabrał mi najpierw ojca, a później ją, gdy po księżycach załamania z powodu utraty męża, odeszła we śnie. Ja i Bartram bardzo to przeżyliśmy. Teraz to on był lordem i musiał znaleźć sobie żonę oraz spłodzić dziedzica, bo to ja się nim stałem, co przysporzyło mu zdecydowanie za dużo stresu. Sam zająłem się szukaniem mu przyszłej małżonki i wybrał mu parę kandydatek, z którymi Bartram zaczął się spotykać, zarzekając się, że najpierw pragnie poznać panią swego serca. Ostatecznie stanęło na trzech damach – lady Mallister,  lady Vypren oraz lady Perryn. Postarałem się nawet, żeby były z trzech porządnych rodów, psia krew, a on co? Gówno. Bartram nie zdążył wybrać sobie żony nim nie dotarły do nich wieści o zamordowaniu Lyonela Tyrella, Namiestnika Południa w siedzibie rodu Qorgyle, a wtedy postanowił, że weźmie ślub, ale dopiero po wojnie. Jedna z głupszych decyzji w jego życiu. Szkoda, że choć raz mnie nie posłuchał. Bartram ponownie uniósł miecz dla króla, lecz tym razem nie wrócił, ginąc w bitwie pod Słoneczną Włócznią w 164 roku.

Moje wypady stawały się coraz rzadsze i krótsze, choć wiedziałem, że Raventree Hall ma się dobrze w rękach wuja. Zszedłem akurat na śniadanie, gdy z posępną miną wkroczył do sali maester, wręczając mi już odpieczętowany list, w którym zawarta była informacja o śmierci mojego brata. Nabrałem powietrza w płuca, gdy dotarło do mnie, że teraz ja jestem lordem.
To wszystko miało potoczyć się zupełnie inaczej. Nie taki był mój plan.
Pytanie tylko… co teraz? Jak, psia krew, mam się za to wszystko zabrać? Nawet bycie szlachcicem mi nie wychodziło, a co dopiero lordem. Ojciec z matką się pewnie w grobie przewracają.



Powrót do góry Go down
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Percival Blackwood Empty
Temat: Re: Percival Blackwood   Percival Blackwood EmptyWto 11 Lut - 4:08




AKCEPTACJA
Never forget what you are, for surely the world will not. Make it your strength. Then it can never be your weakness. Armour yourself in it, and it will never be used to hurt you.



Bycie lordem nigdy nie miało być twoim przeznaczeniem. Miałeś robić szemrane interesy, kimś kto dba głównie o zawartość swojej sakiewki i regularnie wraca do domu, kiedy ta okaże się pusta. Życie jednak nigdy nie jest proste jak otwarcie zamka do piwniczki, w której karczmarz trzyma najlepsze wino. Oby więc umiejętności które nabyłeś, okazały się pomocne na nowej drodze życia.

Przyznawane atuty to:
Odbiór wrażeń
Szlachcic
Szemrany typ
Lord


Prócz puli punktów otrzymujesz kołczan z wołowej skóry, na który dostałeś od swoich przyjaciół z półświatka, a który na boku ma wytłoczony i pozłacany napis 'Szczała' - wynik zbyt dużego entuzjazmu jednego z członków bandy i jego marnych umiejętności ortograficznych. Strzały z niego wyciągnięte posiadają obrażenia +5, a oprócz tego daje ci on -2 do rzutów charyzmy, jeśli rozmówca widział co jest na nim napisane. Oprócz tego otrzymujesz klucz do serca, który został tak określony przez jedną z twoich przelotnych miłostek, a który po przypadkowym złamaniu stał się idealnym wytrychem. Użycie go obniża próg otwarcia zamka o 7. Możesz go użyć w 3 fabularnych sesjach na miesiąc, inaczej się zepsuje.

Powrót do góry Go down
 
Percival Blackwood
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Percival Blackwood
» Bennifer Blackwood
» Bennifer Blackwood

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Archiwum-
Skocz do: