Share
 

 Cisza przed burzą

Go down 
AutorWiadomość
Viserra Tarth
Viserra Tarth
Wiek postaci : 18 wiosen
Stanowisko : Córka lorda Tarthu
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t970-viserra-tarthhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t974-viserra-tarth#5398

Cisza przed burzą  Empty
Temat: Cisza przed burzą    Cisza przed burzą  EmptySro 26 Lut - 23:09


Rok 164 po Podboju, 10 dzień IV księżyca
Tarth, Niewielki ogród
Viserra Tarth & Morrigan Baratheon


Świat tego dnia ani trochę nie wyglądał, jakby stanął na nogach. Słońce muskało leniwie szafirowe wody wokół Tarthu, ptactwo śpiewało radośnie, a na niebie nie było ani jednej chmurki. Postronny obserwator z dalekich krain nigdy nie powiedziałby, że Westeros jest od lat pogrążone w wojnie z Dorne. Nie tu, na Szafirowej Wyspie, gdzie wszystkie elementy krajobrazu układały się w jeden, idylliczny obrazek.
Septa Jordane mawiała, że bogowie mieli zesłać na Westeros siedem lat żmudnych bijatyk, by je oczyścić z grzeszników i przywrócić stan rzeczy obecny za panowania Jaehaerysa I. Cóż za nonsens. Siódmy rok już mijał, a z tego co słyszała Viserra, jeszcze trochę czasu upłynie, zanim ostatnie szczęki stali ucichną.
Młoda dama właśnie wchodziła w zacny wiek siedemnastu lat i z tej okazji zostało wyprawione skromne przyjęcie na dworze. Jej ojciec wrócił do domu na chwilę; przybył całkiem niedawno, by zająć się zaległymi sprawami tu, w Tarthcie. Viserra mogła wychodzić naprzeciw prostaczkom, urządzać dla nich spotkania na wzór audiencji, słuchać i z nimi dyskutować, jednak nie miała pełnomocnictwa, by wydawać większe wyroki - pewnymi sprawami po prostu musiał zająć się lord. Dzięki temu jednak mógł dzisiaj uczestniczyć w świętowaniu dnia jej imienia. Prawdę mówiąc, gdyby nie on, pewnie w ogóle nie doszłoby to do skutku.
Po tradycyjnej uczcie goście nie tańczyli, jak na balu z okazji jej wejścia w pełnoletniość rok temu w Castamere, tylko wyszli, by zwiedzać wyspę. Dziewczyna nie miała im tego za złe - wielu członków ich rodzin poległo na wojnie, zabawy nie byłyby na miejscu. A poza tym, Tarth był po prostu ładny.
Vis pląsała właśnie między wąskimi alejkami, stopy na ziemi, lecz głowa w chmurach. Wzrok błądził po nieskończonym błękicie, doszukując się białych kształtów tychże wytworów pary wodnej, które dziewczyna tak bardzo lubiła obserwować. Na jej smukłym ciele opinała się bladoróżowa suknia ze złotymi zdobieniami i opuszczonymi rękawami, dopełniona medalionem z lwem po matce dziewczyny. Rozbiegane spojrzenie z uradowaniem skupiało się na coraz to innych elementach: tu ptaszek na płocie, tam wstążka zawiązana na gałązce, tu dziecko z prześlicznym wianuszkiem na głowie... Widząc dziecko, od razu żywo obróciła się w stronę wejścia do zamku. W progu siedziała mamka, bawiąca młodszą parę bliźniąt i co jakiś czas rzucająca spojrzenie w stronę bawiących się dalej starszych chłopców. Uspokojona tym widokiem Viserra uśmiechnęła się lekko i zniknęła za najbliższym zakrętem. Niespiesznie podeszła do jednej z ławek i spoczęła na niej, chowając się w cieniu płaczącej wierzby. Przymknęła oczy i poczęła wsłuchiwać się w odgłosy natury, tak spokojnej dzisiaj...
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

Cisza przed burzą  Empty
Temat: Re: Cisza przed burzą    Cisza przed burzą  EmptyPią 28 Lut - 5:01

Wojna w Dorne trwała w najlepsze, a każda wiadomość nadsyłana krukiem była odczytywana bez zwłoki. Nic więc dziwnego, że ostatnimi czasy to właśnie wieści z frontu przychodziły do Końca Burzy. Jakie więc było zdziwienie młodszej lady Baratheon, gdy do jej rąk dostarczono zaproszenie do Tarth na przyjęcie świętujące siedemnaste urodziny lady Viserry.
Przez kilka dobrych dni młódka zastanawiała się jak odpowiedzieć na ten list, gdyż w najmniejszym stopniu nie była w nastroju do świętowania. Gdyby tego było mało, nawet swoich urodzin nie obchodziła tak hucznie jak przed wojną, choć co roku bardzo wyczekiwała tego dnia. Koniec końców stwierdziła, że niegrzecznym byłoby niepojawienie się na tej uroczystości. Przyjmując więc rolę przedstawiciela swojej rodziny, Morrigan postanowiła przyjąć zaproszenie i stawić się na urodzinach swojej znajomej. W pewnym sensie opuszczenie Końca Burzy na kilka dni było dobrym pomysłem i dziewczyna wkrótce zaczęła planować wyjazd. Podjąwszy tę decyzję nakazała swej służbie kupno konkretnego prezentu jaki miała na myśli oraz zorganizowanie transportu do Wieczornego Dworu.
Szczęśliwie cała podróż przebiegła bez większych problemów, choć Morrigan nie mogła powiedzieć aby podróżowanie statkami sprawiało jej przyjemność. Znaczną większość czasu spędziła wraz ze swoją służką pod pokładem, nie mając ochoty na przyglądanie się niekończącym wodom otaczającym ją z każdej strony. A gdy tylko dotknęła stopą ziemi, dziękowała Siedmiu za tak prędką i spokojną podróż.
Docierając do miejsca docelowego, panna Baratheon odświeżyła się jak należy oraz przyodziała suknię godną okazji. Błyszczące zdobienia na piersi oraz rękawach były wystarczającym dodatkiem by pomimo stonowanego koloru stanowić coś wyjątkowego czego z pewnością nie założyłaby na co dzień.
Sama uroczystość przeminęła dość szybko i bez większych zabaw, a tuż po uczcie goście zostali zaproszeni do swobodnych przechadzek wśród pięknej i zielonej roślinności miasta. Udając się w poszukiwaniu za solenizantką, Morrigan przywołała swoją służkę i wspólnie wyszły do ogrodu. Obie panie poruszały się niespiesznie, brunetka nieco bardziej z przodu. Spacerowały tak może przez kilka minut mijając się z innymi gośćmi aż w końcu oczom jeleniej damy ukazała się osoba, której to szukała.
- Lady Viserro, wszystkiego najlepszego! - powitała ją radośnie, przerywając ciszę jaka panowała do tej pory. - Aby wszystkie twoje marzenia spełniły się w mgnieniu oka. - Dodała i pozwoliła sobie usiąść obok niej na ławeczce.
Wygładzając swoją suknię oraz poprawiając włosy nieco rozwiane przez delikatną bryzę nadchodzącą znad wody, Morrigan uśmiechnęła się do swojej koleżanki z delikatnie chwyciła ją za dłoń. - Dziękujemy za zaproszenie. Niestety tylko ja mogłam się tutaj pojawić choć reszta rodu Baratheon przesyła najszczersze życzenia. Pozwoliłam sobie poprosić jedną z twoich służek by zaniosła prezent do twojej komnaty. - Na to uśmiechnęła się jeszcze szerzej, zastanawiając się jak zareaguje młoda blondynka, gdy zobaczy u siebie w komnacie dekorowane zwierciadełko ze szczotką i grzebieniem.
Powrót do góry Go down
Viserra Tarth
Viserra Tarth
Wiek postaci : 18 wiosen
Stanowisko : Córka lorda Tarthu
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t970-viserra-tarthhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t974-viserra-tarth#5398

Cisza przed burzą  Empty
Temat: Re: Cisza przed burzą    Cisza przed burzą  EmptyPią 28 Lut - 23:02

Wpatrywała się w promienie słońca prześwitujące między zwisającymi gałązkami wierzby, uśmiechając się z zamyśleniem. Powinna szukać towarzystwa gości, w końcu to ona miała być gwiazdą wieczoru... Nie miała jednak ochoty sobie iść. Jeszcze nie. Mało kto zaglądał w ten zakamarek ogrodu, więc miała go tylko dla siebie. Nie, żeby miała stronić od obcowania z ludźmi - miło by jej było dzielić je z kimś innym, rozmawiać o jego pięknie. Albo o czymkolwiek innym. Poniekąd te ogrody były jej chlubą, mało brakowało, a zostałaby ich prawowitą właścicielką. Mimo, że z Castamere utożsamiała się bardziej, czuła potrzebę obrony rodu ojca, gdy ktoś obrażał bezpodstawnie go i wszystkie elementy kryjące się pod słowem "Tarth".
Korzystając z chwili na samotne przemyślenia, ponownie zastanowiła się nad kwestią swojego zamążpójścia. Słyszała historię jej matki, bynajmniej nie od niej samej, ale znała morał: Tavilla chciała wyjść za mężczyznę, którego sama wybierze, ale jej ojciec nakazał jej poślubić ojca Viserry mimo danej wcześniej obietnicy o wolnej ręce w tej sprawie. Teraz córka zrodzona z tego małżeństwa obawiała się, że podzieli los matki. Musiała więc rozegrać to sprytnie. Ale jak?
Jej rozmyślania przerwał znajomy głos.
— Lady Morrigan! — Zaćwierkała wesoło. Zanim zdążyła wstać, by dygnąć, druga dama po prostu siadła na ławeczce. Viserra nachyliła się do niej i objęła ją krótko. — Dziękuję za te miłe słowa — skinęła życzliwie głową.
Odruchowo przejechała palcami po delikatnym materiale swojej sukni, widząc, że Baratheonówna robi to samo. Naraz wspomniała z żalem jedną z sukien jej matki, piękną, muślinową kreację w barwach rodowych Reyne'ów. Morrigan prezentowała się w swojej wspaniale, a ona też by mogła, gdyby tylko ojciec nie uznał pomysłu włożenia tej cudownej, srebrno-czerwonej kreacji z okazji celebracji siedemnastych urodzin za absurdalny.
— Nie przejmuj się tym, moja droga — westchnęła. — Wszyscy teraz pochłonięci są wojną. Ludzie umierają, a ich rodzinom nie zabawy są w głowie — mówiąc to, rozejrzała się. Sam fakt, ilu gości można było minąć tego dnia w ogrodzie dawał wiary jej słowom.
Nagle jakiś ptak przefrunął tuż nad głowami panien. Zrobił kółko nad wierzbą, po czym osiadł gdzieś pomiędzy jej gałęziami i zaczął śpiewać. Viserra podziękowała w duchu Siedmiu, że nie napaskudził im na głowy. Słysząc dopowiedzenie o prezencie, posłała Morrigan słodki uśmiech.
— Jesteś zbyt hojna, lady — lekko uścisnęła jej dłoń, którą druga dama trzymała. — Co słychać w Końcu Burzy? Czy wszyscy w rodzinie zdrowi? — Gładko przeszła do mniej oficjalnej części rozmowy.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

Cisza przed burzą  Empty
Temat: Re: Cisza przed burzą    Cisza przed burzą  EmptyPon 2 Mar - 5:25

Uśmiechając się życzliwie do solenizantki, Morrigan przymknęła lekko oczy i zwróciła twarz ku niebu wdychając słonawą bryzę jaka dochodziła do nich znad wody. Było to dla niej uczucie bardzo znajome i sprawiało, że czuła się ona jak w domu. Co prawda Tarth przynależało do ziem Burzy jednakże jak mówiło stare powiedzenie, wszędzie dobrze ale w domu najlepiej.
Zwracając się ponownie do Viserry przyjrzała się jej od stóp do głów, a w jej spojrzeniu nie było ani krzty oceniania.
- Wyglądasz wspaniale. Mam nadzieję, że ten dzień przepełniony jest samymi przyjemnościami. - Odrzekła ze szczerą wiarą, że jej znajomej niczego dzisiaj nie brakowało. Wydarzenia jakie obecnie miały miejsce w Siedmiu Królestwach były niefortunne, mówiąc łagodnie, jednakże ten dzień był jej świętem i powinna zaczerpnąć z niego choć odrobinę radości nim przeminie bezpowrotnie. Sama doskonale rozumiała w jakiej sytuacji mogła znajdować się Vis, chociażby dlatego, że swoich urodzin również nie obchodziła tak hucznie jak sprzed czasów wojny. Teraz, wydawać by się mogło, wszelkie świętowanie straciło sens, gdy bliskie i ważne im osoby zmagały się na piaskowym froncie Dorne.
Siadając wygodniej na ławeczce zwróciła się przodem do lady Tarthu i skinięciem głowy odprawiła swoją służkę. Żadna z nich niczego w tej chwili nie potrzebowała i atencja kobiety była zbędna.
- Ależ skąd, dziś jest twoje święto i jako gość nie mogłam się pojawić bez prezentu! - Zapewniła ją i raz jeszcze lekko uścisnęła jej dłoń zanim cofnęła rękę i ułożyła ją obok drugiej na kolanach.
Gdy blondynka zapytała o rodzinę, Morrigan westchnęła głęboko w akompaniamencie śpiewu ptaszka jaki przed momentem przeleciał nad ich głowami.
- Jak najbardziej, dziękuję, że pytasz. Meredith zajmuje się Thomasem, a ten z dnia na dzień rośnie jak na drożdżach - uśmiechnęła się na wspomnienie brata - jednakże wszyscy byli by znacznie szczęśliwsi gdyby ojciec w końcu wrócił do domu. Jego nieobecność odbija się na wszystkich mieszkańcach Burzy.
Opuszczając spojrzenie na splecione dłonie, młódka uśmiechnęła się smutno.
- Mam nadzieję, że wkrótce wojna dobiegnie końca i na nowo wszyscy będziemy szczęśliwi.
Poruszając się nieco na ławeczce, wyprostowała plecy i uśmiechnęła się weselej. - Lepiej porozmawiajmy o czymś weselszym. Może wśród gości jest ktoś o kim chciałabyś mi powiedzieć? - Zagaiła, oczywiście mając na myśli obiekt dziewczęcych westchnień jeśli takowy posiadała.
Powrót do góry Go down
Viserra Tarth
Viserra Tarth
Wiek postaci : 18 wiosen
Stanowisko : Córka lorda Tarthu
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t970-viserra-tarthhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t974-viserra-tarth#5398

Cisza przed burzą  Empty
Temat: Re: Cisza przed burzą    Cisza przed burzą  EmptySro 4 Mar - 23:42

Viserra wyprostowała się i poprawiła jedną z drobnych kokardek na jej stroju. Blond loki spłynęły po jej ramieniu do przodu, łaskocząc odsłonięte partie skóry. Zlustrowała je kontrolnie spojrzeniem w barwach burzowych chmur i bezceremonialnie przeczesała końcówki palcami.
— I nawzajem, lady — rozpromieniła się, odbijając piłeczkę. Była kobietą, lubiła komplementy i inne miłe słowa, choć ponad nie ceniła jeszcze konstruktywną krytykę. Każda pochwała była jak kaloria - we właściwych ilościach są w stanie umocnić organizm, ale przyjmuj ich w nadmiarze, a padniesz na chorobę serca; dobra krytyka budowała w psychice to, co najlepsze. — Słyszeć takie rzeczy z twoich ust to zaszczyt — skłoniła subtelnie głowę w niezobowiązującej, może nawet trochę humorystycznej formie tego obyczaju i uśmiechnęła się do znajomej z ukosa.
Raptem słońce zaszło za zabłąkaną chmurą. Viserra zmarszczyła brwi; przysięgłaby, że jeszcze chwilę temu aż po horyzont niebo było czyste. Mogło to oznaczać tylko znaczne nasilenie wiatru, a przynajmniej ona tak przypuszczała. Nie orientowała się za dobrze w zjawiskach atmosferycznych, choć jej ojciec znany był ze swej pokaźnej floty - co od razu nasuwało myśl, że jego córka, jako ewentualna dziedziczka, powinna być obyta w żegludze, a co za tym idzie, wiedzieć coś także na temat zjawisk pogodowych. Viserry jednak nigdy nie ciągnęło specjalnie do morza - nie lubiła pływania statkiem nawet, gdy celem podróży było Castamere. Sama obsługa okrętów była dla niej czarną magią i jedynym, co w tym wszystkim lubiła, była nawigacja za pomocą gwiazd. Tylko to jej jako tako szło, choć czasem z rozmarzeniem zapatrywała się w te przepiękne, lśniące obiekty na niebie, doszukując się w nich odbić własnych pragnień, zamiast szukać celu podróży. Na szczęście jej pan ojciec szybko się poddał i pozwolił córce jeździć konno po lasach z innymi damami, zamiast uczyć się o statkach i rozpoznawaniu pogody na morzu.
Uśmiechnęła się lekko, gdy służka się oddaliła - pora na najlepszy punkt każdego spotkania dwóch lub więcej panien. W jej oczach pojawiły się rozbawione iskierki. Gdy lady Morrigan zabrała dłoń, Viserra również ułożyła swoją swobodnie na udach, ściągając lekko łopatki do tyłu, poza tym szczegółem jednak postawą sygnalizowała, że czuje się komfortowo w tej sytuacji.
— Najlepszym prezentem jest oczywiście cała gama zacnych osobistości, które się tutaj dzisiaj zjawiły — powiedziała z rozbawionym uśmiechem; odkąd sięgała pamięcią, wszyscy karmili gości tymi słowami na różnych uroczystościach, przez co w jej rodzinie stały się już tradycją, która poniekąd straciła na znaczeniu. Viserra jednak chętnie używała podobnych wyrażeń, zwłaszcza, kiedy odwiedzała ją kuzynka. Witały się tymi słowami jak gdyby w formie ich osobistego żartu, co nie znaczyło oczywiście, że nie cieszyły się na swój widok. — Ale, jak wiadomo, i podarki spełniają swoją rolę w radowaniu serc bliskich — dodała, nie przeganiając uśmiechu igrającego na jej ustach.
Ptak rozśpiewał się już na dobre, racząc panny swoim wesołym trelem.
Viserra przybrała strapioną minę, widząc przygnębienie drugiej damy.
— Koniecznie ich ode mnie pozdrów — również na chwilę spuściła wzrok. Przez moment obserwowała swój kciuk mimowolnie pocierający grzbiet drugiej dłoni, po czym przeniosła ową rękę na przedramię Morrigan. — Nie ma co się przejmować na zapas. Będzie dobrze, zobaczysz — zapewniła.
Zabrała swoją dłoń i obserwowała wyraz twarzy znajomej, nieświadomie marszcząc brwi z zatroskaniem. Viserra miała smętne przeczucie, że po wojnie nic nie będzie takie same, lecz ugryzła się w język - wolała zakończyć temat, by nie wpędzać Morrigan w jeszcze większy dołek.
— Oooh — westchnęła, unosząc wzrok do nieba i śmiejąc się. — Chwala Siedmiu, że go tutaj nie ma. Chyba bym spłonęła żywcem, gdyby mnie zobaczył w tej dziecinnej kreacji — zachichotała znowu, kręcąc głową delikatnie. Zwróciła nagle rozpromieniony wzrok na Morri. — A ty...? — Zmrużyła oczy z sugestywnym uśmiechem. Ostatnio nie była na bieżąco z ploteczkami w Krainach Burzy, gdyż dopiero co wróciła z – prawdopodobnie ostatniej tak długiej – wizyty na Zachodzie i jeszcze nie zdążyła prześledzić wszystkich nowych wiadomości, a przez ten czas mogło się wiele zmienić. — Powiedz mi, lady Morrigan. Czy ktoś nowy ostatnio zawitał na twoim horyzoncie?
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

Cisza przed burzą  Empty
Temat: Re: Cisza przed burzą    Cisza przed burzą  EmptyWto 10 Mar - 5:39

Wywracając żartobliwie oczami, Morrigan zaśmiała się na podziękowania młodej blondynki. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że ze względu na swoje nazwisko oraz piastowaną pozycję, jej słowa mogły mieć dla wielu znacznie większą wagę niżby były wypowiedziane przez pierwszą lepszą osobę, aczkolwiek miała nadzieję, że ludzie, z którymi rozmawiała nie brali każdego jej słowa z powagą większą niż było to wymagane.
- Ach Viserro... - westchnęła - Tylko stwierdzam fakty. Każdy kto ma dwoje sprawnych oczu potrafi dostrzec jak pięknie się prezentujesz. W końcu jesteś gwiazdą wieczoru... - zawahała się na moment i zaraz roześmiała - albo raczej dnia i to normalne, że wyróżniasz się z tłumu.
Odgarniając zbłąkany kosmyk włosów z twarzy, raz jeszcze spojrzała na niebo, które teraz zaszło chmurami. Nie była tym zaskoczona jednak znacznie ciężej było powiedzieć, że nie była rozczarowana. Czasami nawet Morri zastanawiała się czy nie przyszła na świat w złym miejscu. Chociaż uwielbiała Koniec Burzy i jego okolice, nie potrafiła tak całkiem do końca zaakceptować panującej tam pogody. Spragniona była ciepła i słońca, błękitnego nieba i delikatnej bryzy. Jej zachcianki były jednak rzadko spotykane w tym regionie, więc gdy tylko gorąca gwiazda oferowała swoje objęcia nawet na kwadrans należało z tego korzystać.
- Mam tylko nadzieję, że się nagle nie rozpada. - Powiedziała cicho, patrząc na niebo. Chwilę po tym przeniosła swoją uwagę na solenizantkę i tam zatrzymała spojrzenie na znacznie dłużej, kontynuując rozmowę.
Przez krótką chwilę zastanawiała się nad słowami lady Tarth. Początkowo chciała jej od razu przyznać rację i powiedzieć, że to przecież goście nadawali całemu wydarzeniu odpowiedniej atmosfery. Jakby nie było świętowanie w pojedynkę nigdy nie było tak zabawne i radosne jak to w grupie, jednak w odpowiednim czasie ugryzła się w język. Inaczej musiałaby zaprzeczyć samej sobie, bo po chwili naszła ją refleksja. Goście jak najbardziej byli ważni, jednak nie było niczego lepszego niż goście, których się faktycznie lubiło!
- Wszyscy wiemy, że sprosiłaś tylu gości tylko dla pięknych prezentów! - Odparła, drocząc się z Viserrą. Nie sądziła aby była w tym choć krzta prawdy, a nawet gdyby się tak okazało to Morrigan nigdy nie zdobyłaby się powiedzieć czegoś takiego na głos i tym bardziej prosto w twarz. - Jeśli rzeczywiście lubisz ich towarzystwo to jest to jak najbardziej miły dodatek do tych wszystkich upominków jakie otrzymałaś. - Tym razem powiedziała to grzecznym i pozbawionym żartów tonem. Byłoby jej niezmiernie przykro, gdyby okazało się, że sama solenizantka nie czerpała żadnej przyjemności z obecności zaproszonych osób. Co więcej byłoby już naprawdę źle gdyby ci zaproszeni pojawili się z obowiązku aniżeli swoich własnych chęci.
- Tak, mamy taką nadzieję. Meredith codziennie wyczekuje kruków, ale jesteśmy dobrej myśli. - Skomentowała z lekkim uśmiechem, dodając otuchy im obu. - Gdy tylko wrócę do domu przekaże im twoje pozdrowienia. Thomas na pewno będzie zadawał wiele pytań. - Zachichotała na samo wyobrażenie jak bardzo podekscytowany będzie jej przyrodni brat, gdy Morrigan wróci w końcu do Burzy.
Jednakże to kolejny temat pochłonął całkowicie uwagę młódki, aż ta prościej usiadła na ławce. Niegrzeczny uśmiech rozciągnął jej usta, gdy krzyżowała ręce na piersi.
- Panno Viserro Tarth! - krzyknęła radośnie. - Koniecznie musisz powiedzieć mi o nim coś więcej! Jak możesz być szczęśliwa z jego nieobecności? - droczyła się. - Powinnaś go wypatrywać za każdym rogiem moja droga. Jestem pewna, że od niego dostałabyś najlepszy prezent. - rzuciła dwuznacznym komentarzem, sama się przy tym nieco rumieniąc. Była zaskoczona skąd nagle znalazła się w niej odwaga to mówienia takich rzeczy, ale co zostało już powiedziane nie mogło zostać cofnięte.
- Niestety lub stety w zasięgu mojego wzroku nie było ostatnimi czasy nikogo nowego. Chciałabym żeby było inaczej, jednak nikt nie potrafi wzbudzić we mnie wystarczającego zainteresowania. - Odburknęła pod nosem. - Ale! To tylko kolejny powód do tego żebyś opowiedziała mi o tym tajemniczym paniczu!
Powrót do góry Go down
Viserra Tarth
Viserra Tarth
Wiek postaci : 18 wiosen
Stanowisko : Córka lorda Tarthu
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t970-viserra-tarthhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t974-viserra-tarth#5398

Cisza przed burzą  Empty
Temat: Re: Cisza przed burzą    Cisza przed burzą  EmptyCzw 12 Mar - 19:25

W jej oczach widoczne były iskierki rozbawienia, zupełnie, jakby - w dobrze znany co sprytniejszym dzieciom - sposób testowała, na ile może sobie przy Morrigan pozwolić. Wcześniej los nie krzyżował ich dróg zbyt często, można było wręcz powiedzieć, że dziewczęta wiedziały o sobie jedynie tyle, ile damom z sąsiadujących zamków było trzeba, aby mogły nawiązać konwersację. Od czasu, gdy Viserrii zabroniono przebywać w Castamere dłużej, niż to było konieczne, dziewczyna nie miała nikogo "na poziomie" do prowadzenia pogawędek - wokół niej krzątały się niemal wyłącznie dzieci zbyt małe, by nawiązać z nimi ciekawą rozmowę. Młoda Baratheonówna zdawała się być natomiast dobrą kandydatką na znajomą, z którą Vis mogłaby nawiązać głębszą relację i ze spokojem ducha jej zaufać.
Zaśmiała się dźwięcznie w odpowiedzi na fortunne zestawienie słów przez dziewczynę - wszak głowy jej rodu od pokoleń nazywano Gwiazdami Wieczornymi. Przez słowa znajomej przyszła jej do głowy pewna myśl. Na moment zawiesiła zamyślony wzrok na najbardziej wysuniętej na lewo gałęzi drzewa.
— Czy jeżeli mężczyźni są prezentowani przez wieczór — zaczęła, mrużąc w skupieniu oczy. — To kobiety są dniem? — Spojrzała na Morrigan z rozbawionym uśmiechem. — Jeśli tak, damy z Tarthu powinno się zwać po prostu Słońcami — skwitowała, patrząc na drugą dziewczynę nieodgadnionym wzrokiem, po czym w końcu się roześmiała perliście. Humor dzisiaj jej dopisywał, a to z kolei sprzyjało lekkości dziergania swawolnych myśli, które gdzieś po prostu musiały znajdować ujście.
Ponownie przeniosła pogodne spojrzenie na niebo i rozejrzała się niespiesznie. Gdzie wzrokiem nie sięgnąć, tam było czyste; jedynie ta pojedyncza, zbłąkana niczym mała owieczka chmurka przewijała się przez wielki błękit, sunąc jak koń wyścigowy.
— Maester twierdził, że przez najbliższe trzy dni pogoda nie powinna ulec zmianie — odparła po chwili. — Jestem skłonna mu uwierzyć, ten człowiek unosi się zapałem nad meteorologią i astronomią odkąd sięgam pamięcią — wyznała gładko, uśmiechając się mimowolnie. Ceniła starego maestera Fyodora, ale jego fascynacja pogodą nigdy nie spotkała się z jej pełnym zrozumieniem. Co prawda, Viserra lubiła obserwować gwiazdy i chmury, ale to jeszcze nie czyniło jej pasjonatką.
Spojrzała na Morrigan bez cienia uśmiechu, jedynie w jej burzowych oczach próba zachowania powagi toczyła spór z rozweseleniem pchającym się na jej usta.
— Oczywiście, że tak — przytaknęła głębokim głosem sugerującym, że próbuje blefować. W końcu jej wargi rozciągnął szeroki uśmiech, lecz panna ciągnęła dalej: — Wynajęłam zwiadowców, którzy mieli mnie informować na bieżąco, czy moi goście wiozą ze sobą podarki dla mnie. Jeśli nie odnotowali u kogoś godnego prezentu, owy jegomość nie został wpuszczony na przyjęcie — wyrzuciwszy ostatnie słowa, zachichotała. — Nonsensem dla mnie jest sama myśl, że ktoś mógłby obchodzić dzień imienia tylko dla podarków. Dla mnie to okazja do świętowania kolejnego roku, który udało mi się przeżyć — dodała żartobliwie, jednak było w tym trochę prawdy. Czasy były niebezpieczne...
Skinęła subtelnie głową nie drążąc dłużej tej kwestii, by nieobacznie nie zejść na mniej przyjemne obu pannom tematy.
Kolejne słowa Morrigan wywołały następną - tym razem nieco nerwową - salwę pociesznego śmiechu Viserry.
— O, Siedmiu — parsknęła mało grzecznie, czując czerwień szczypiącą jej skórę aż po czubki uszu. Podziękowała w duchu losowi, że obdarzył ją bardzo delikatnym, raczej bladoróżowym rumieńcem zamiast nieregularnym burakiem, jaki widywała u niektórych panien. — W to akurat nie wątpię — odparła z ironią, jednak w jej oczach zamigotały iskierki, a leciutki rumieniec nieznacznie przybrał intensywniejszą barwę. Wyprostowała się i poruszyła ramionami w celu rozciągnięcia się, łypiąc na Baratheonówną z uśmieszkiem. Dotąd starsza znajoma wydawała jej się być raczej nieśmiałą, delikatną jak wiosenny kwiatuszek damą, a tu taka niespodzianka. To odkrycie było dla młodej Tarth niezaprzeczalnie pozytywnym zaskoczeniem.
— Jestem pewna, że długo taki stan rzeczy nie będzie miał miejsca — zapewniła, kiwając głową jakby dla potwierdzenia swoich słów. Morri jednak nie zamierzała dać spokoju tematowi tajemniczego obiektu westchnień Viserry. Dziewczyna westchnęła i odchyliła się na oparcie ławki, przymykając oczy. — Zwie się Garlan Tarly — powiedziała tylko, rzuciła spojrzenie na znajomą i uśmiechnęła się szerzej, ciekawa jej reakcji.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

Cisza przed burzą  Empty
Temat: Re: Cisza przed burzą    Cisza przed burzą  EmptyCzw 19 Mar - 6:30

Z twarzą delikatnie zadartą ku niebu, Morrigan siedziała i rozkoszowała się towarzystwem i rozmową z solenizantką. Na szczęście chmury jak szybko się pojawiły tak szybko zniknęły i tylko białe obłoki niczym małe owieczki błąkały się tu i tam na niebieskiej połaci nieba. Panna Baratheon uwielbiając błękitne sklepienie, chłonęła każdą sekundę bez deszczu i wichury chcąc jakby zachować trochę słońca na te biedniejsze dni, gdy burze i sztormy władały pogodą ich regionu.
Słysząc pytanie rozmówczyni, Morrigan zawtórowała jej swoim chichotem, a ich wspólny dźwięk brzmiał niczym sto szklanych dzwoneczków, które uprzyjemniłyby dzień nawet największej marudzie.
- Bezapelacyjnie! - Odrzekła, zgadzając się z jej słowami, a w głosie starszej dziewczyny słychać było nieukrywane rozbawienie. W oczach zaś zabłysł ten nieposkromiony ognik zwiastujący nic innego jak więcej śmiechów i zabawy. - Nie ważne jak wspaniała i rozgwieżdżona będzie ta noc, prędzej czy później każdy zatęskni za złocistym słońcem. To tylko sprawiedliwie aby kobiety były zwane Słońcami swych mężczyzn! A cóż by oni bez nas poczęli! - Zawołała rozbawiona, chichocząc na całego. Jak można było zauważyć cały ton ich rozmowy był niewątpliwie żartobliwy i mający dostarczyć rozrywki, jednak w tej wypowiedzi Morr zawarła swoją najszczerszą opinię i przekonania. Bowiem wszystkie panny jak Westeros długie i szerokie, były Słońcami jednakowymi. Pięknymi, gorącymi, troskliwymi, dodającymi sił i energii. To one wydawały na świat kolejne pokolenia i budziły domowników do życia, a za młodu umilały czas swoim tańcem i śpiewem, koiły zmysły zaledwie lekkim dotykiem dłoni. Jeśli nie zasługiwały więc na miano Słońc, nic innego nie zasługiwało na podobne tytuły, ot co!
- Jaka cudowna nowina! - zaćwierkała radośnie w odpowiedzi na wspaniałą wiadomość o pogodzie. - Mam nadzieję, że się nie myli. Jeśli jego przepowiednia się sprawdzi, w podzięce koniecznie wyślę mu kosz najsłodszych owoców! - zaśmiała się i uniosła spojrzenie do góry. Ptaki ćwierkały wesoło, goniąc jeden za drugim przez bezkresne połacie niebios, od czasu do czasu rzucając na nich malutki cień skrzydeł. Wzdychając głęboko, na twarzy młodej brunetki zagościł pełen satysfakcji uśmiech. Była niezmiernie zadowolona ze swojego przyjazdu do Tarth, który pozwolił jej chwilowo odetchnąć od widma wojny jakie na co dzień wisiało nad nimi wszystkimi.
- Niezmiernie mi miło, że ten skromny podarunek z mojej strony sprostał twoim wymaganiom, o Lady Tarth! Nie wybaczyłabym sobie gdybyś zawróciła mnie do domu z racji źle dobranego prezentu... - unosząc dłoń do czoła, udała westchnienie, które miało świadczyć o niewysłowionej uldze. Zaraz po tym cofnęła dłoń i zaczęła się cicho śmiać, nie za głośno aby przypadkiem nie ściągnąć na nich ciekawskich spojrzeń innych gości.
Siadając nieco prościej, niemal ze wstrzymanym oddechem wyczekiwała dalszych informacji ze strony Viserry. Jakie to było ekscytujące móc w końcu z kimś porozmawiać na takie tematy! Oczywiście zawsze miała w pobliżu Merry, aczkolwiek nie mogła zbyt wiele oczekiwać ze strony macochy jeśli chodziło o historię miłosnych podbojów.
Jej oczy otworzyły się szerzej, gdy znajoma w końcu zdradziła jej miano tajemniczego jegomościa.
- Lord Horn Hill?! - spytała, nie dowierzając swym własnym uszom. - Teraz nie mam żadnych wątpliwości, że jego prezent byłby najlepszy ze wszystkich jakie dziś dostałaś. - Dodała niewinnie, lekko zawadzając łokciem o rękę Viserry. - Powiedz mi, jak się poznaliście?
Powrót do góry Go down
Viserra Tarth
Viserra Tarth
Wiek postaci : 18 wiosen
Stanowisko : Córka lorda Tarthu
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t970-viserra-tarthhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t974-viserra-tarth#5398

Cisza przed burzą  Empty
Temat: Re: Cisza przed burzą    Cisza przed burzą  EmptyCzw 19 Mar - 22:46

W ferworze rozbawienia Viserra skierowała spojrzenie prosto na Morrigan i kątem oka zauważyła, że od strony zachodniej części ogrodu nadchodzi córka kasztelana, Gertie, znana też jako Plotkara z Tarthu. A przynajmniej w wąskich kręgach towarzyskich Vis. Młoda dziewczyna nadal nie mogła wybaczyć fałszywej byłej przyjaciółce, że swego czasu wygadała jej sekrety połowie Szafirowej Wyspy za odrobinę chwilowej atencji. Gertie szła z uczepioną jej ramienia koleżanką, Mysią Mary, nazywaną tak ze względu na kolor jej włosów. Viserra przewróciła oczami i odwróciła wzrok, znowu skupiając się na Morrigan.
Wesołość powróciła wraz ze słowami znajomej.
— Nie mogliby grzać się w blasku naszej chwały — odparła żartobliwie na retoryczne pytanie Morri. — Nie byliby tak wspaniali bez naszego blasku! — Dodała konspiracyjnym szeptem, uśmiechając się szeroko, jakby czytając znajomej w myślach. Oparła się dłońmi o brzegi ławki, lekko pochylona, lecz wciąż nie zgarbiona. Maniera bezwiednego prostowania się została wpojona jej dawno temu.
Viserra ponownie zaśmiała się krótko i pokręciła głową.
— Ufam mu w tej kwestii — powtórzyła, wciąż się uśmiechając, teraz lekko nieobecnie, odbiegając myślami gdzieś znacznie dalej niż poza mury zamku. Jej wzrok ponownie się wyostrzył, a na usta powrócił figlarny grymas. — Będzie wdzięczny, choć pewnie wolałby dostać kolejny przyrząd do badania wiatru.
Gdzieś w oddali rozległo się szczekanie ogarów. Viserra bacznie odwróciła głowę w tamtą stronę, lecz zaraz usłyszała dźwięk rogu myśliwskiego. Mężczyźni szli na polowanie z okazji święta jej imienia. Ciekawe, czy to oznacza dzika na kolację, pomyślała zaniepokojona dama. Nie przepadała za dziczyzną. Uspokojona, lecz wciąż trochę nieukontentowana wizją twardego, gumowatego mięsa na następny posiłek, powróciła do wcześniejszej pozycji.
— Im dłużej tu siedzimy, tym bardziej odnoszę wrażenie, że i ja bym tego sobie nie wybaczyła — odparła z błyskiem w oku. Towarzystwo lady Morrigan było nie tylko niezwykle pocieszne, ale i w pewien sposób kojące dla tak samotnej w murach Wieczornego Dworu damy z Tarthu. Od śmierci matki i brata tylko wyjazdy do Castamere dostarczały jej rozrywki. Nie licząc pewnych... Wydarzeń towarzyskich. Blondynka poczuła, jak jej rumieniec subtelnie rozpływa się na delikatnych policzkach coraz czerwieńszą plamą.
Po raz kolejny tego popołudnia zaśmiała się rozkosznie.
— Oh, czemuż to się łudziłam, że jednak nie zapytasz? — Jęknęła wyraźnie wyższym głosem, powściągając pchający się na jej usta uśmiech, przez co aż w jej policzkach pojawiły się delikatne dołeczki. — Lady Morrigan! — Spróbowała innej strategii, rumieniąc się jeszcze intensywniej, a w jej głosie pobrzmiewało rozbawienie. — Wścibskość jest gorszym grzechem niż kradzież, słyszałaś kiedyś o tym? — Kolejnemu wybuchowi radości solenizantki towarzyszyło ponowne granie rogu; psy musiały zwietrzyć trop zwierzyny. Viserra pokręciła z udawaną dezaprobatą głową, jednak szybko podłapała temat zaczęty przez Morri. — Taaak? A jaki? — Zapytała z niejednoznacznym uśmiechem. Musiała chociaż sprawiać pozory wzorcowej dyskrecji. A poza tym, z chęcią dowie się, jaki to prezent cnotliwa lady Baratheon miała na myśli.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

Cisza przed burzą  Empty
Temat: Re: Cisza przed burzą    Cisza przed burzą  EmptyWto 24 Mar - 3:14

Będąc rozmówczynią aktywną, dokładną i skupioną, uwadze Morrigan nie umknęło spojrzenie jakie jej znajoma posłała w kierunku pewnej panienki, która spacerowała akurat po ogrodzie. Tamta również nie omieszkała spojrzeć w ich stronę, jednak młódka nie widziała w tym niczego dziwnego. Obie panny dopiero śmiały się jakimi były słońcami i wręcz nie sposób było na nie nie spojrzeć. Poza tym Viserra była przecież najważniejszą osobą tego dnia jak również lady całej wyspy, na której właśnie gościli. Nic więc dziwnego, że skupiała na sobie spojrzenia ludzi. Jednakże brak uśmiechu na ustach solenizantki dał jej trochę do myślenia.
- Tamtej panience chyba słońce schowało się za horyzont. Szła taka naburmuszona niczym burzowa chmura. Tylko patrzeć jak zacznie ciskać w kogoś piorunami. - Zaśmiała się dla rozluźnienia atmosfery. Dla kogoś stojącego obok słowa młodej Baratheonki mogły wydać się uszczypliwe i złośliwe, jednak ona nie miała żadnych złych zamiarów. Jako córka wielkiego rodu zapewne powinna bardziej uważać co i o kim mówiła. Jakby nie było nawet najmniejsza wpadka z jej strony mogłaby zaraz źle rzutować na całą rodzinę, a tego na pewno nie pragnęła zwłaszcza w tych nieciekawych i burzliwych czasach.
- Jedna z mniej lubianych koleżanek? - spytała poważniej, tyrpiąc Viserrę delikatne łokciem. Z tej krótkiej obserwacji dało się wywnioskować, że obie panny się znały ale sympatia niekoniecznie wiązała ich dłonie.
Donośne szczekanie przykuło uwagę Morrigan, która uniosła swoje spojrzenie i rozejrzała się dookoła. Oczywiście żaden pies nie miał możliwości pojawienia się w ich towarzystwie, jednak brunetka nie mogła się powstrzymać przez wyglądaniem mężczyzn udających się na polowanie. Ów sport nie nadawał się dla każdego, a często gęsto ci, którzy decydowali się już na taką rozrywkę wyglądali... wystarczająco dobrze by zawiesić na nich swoje spojrzenie. Niestety grupa mężczyzn nie przechodziła nigdzie w pobliżu i Morrigan westchnęła z rozczarowaniem.
- Ale mamy więc szczęście, że nie zawróciłaś mnie do domu i nie musimy się teraz zastanawiać jakbyś inaczej spędzała ten piękny dzień bez mojego towarzystwa. - Z tymi słowami, dziewczę podniosło się z ławki i wygładziło fałdy swojej sukni. Zwiewny materiał zatańczył wesoło, poruszany lekkimi ruchami dłoni. Kryształki jakie zdobyły jej górną część sukni zabłyszczały radośnie w świetle słońca, mieniąc się wszystkimi kolorami tęczy. Wyciągając dłoń do Viserry, dała jej niemy sygnał by ta również powstała i gdy tylko to zrobiła Morrigan złapała ją pod ramię.
- Mogłabym się w ogóle nazywać twoją koleżanką, gdybym nie zadawała ci takich pytań? - zaśmiała się dźwięcznie, prowadząc je wąską ścieżką wśród pięknej roślinności tarthowego ogrodu. - Nigdy czegoś takiego nie słyszałam i również teraz odmawiam przyjąć to do mojej wiadomości! Będę kontynuowała życie w tej błogiej nieświadomości, zadając więcej nieprzyzwoitych pytań. - Odrzekła siląc się na poważny ton, chociaż jej usta zdradzały rozweselony uśmiech, który zaraz zakwitł jej na twarzy. Zatrzymując jedną z przypadkowych służek, brunetka poprosiła ją o przyniesienie dwóch kielichów pełnych wina. Zaraz po tym zwolniła nieco kroku żeby kobieta nie miała problemu z ich odnalezieniem jeśli odeszłyby zbyt daleko.
Milcząc przez pewien czasu udawała, że zastanawia się nad odpowiedzą dla blondynki.
- Pewnie byłaby to jakaś piękna brosza, albo miękki szal z drogiego materiału. A może słodki jak letni owoc pocałunek? - przy ostatnim prezencie nachyliła się bliżej ucha dziewczyny i zniżyła głos, by zaraz się odsunąć na normalną odległość i zaśmiać wesoło. Zdecydowanie się z nią droczyła.
Powrót do góry Go down
Viserra Tarth
Viserra Tarth
Wiek postaci : 18 wiosen
Stanowisko : Córka lorda Tarthu
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t970-viserra-tarthhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t974-viserra-tarth#5398

Cisza przed burzą  Empty
Temat: Re: Cisza przed burzą    Cisza przed burzą  EmptyPią 27 Mar - 18:01

Morrigan Baratheon może i była elokwentna nawet w czasie przyjacielskich pogaduszek, ale Viserra Tarth nie miała powodów, by zachowywać się równie bezpretensjonalnie w takiej sytuacji.
— To Gertie Wunlock, Plotkara z Tarthu — odparła z niejakim niesmakiem. Chwilę patrzyła na Morri z ponurym uśmieszkiem, po czym poddała się i parsknęła śmiechem z jej żartu. — W przeszłości zachowała się wobec mnie nieuprzejmie — wyjaśniła. — Od tej pory się do siebie nie odzywamy — ucięła temat, spoglądając ponownie na niebo. Z rozbawieniem zauważyła chmurę w kształcie kociego pyszczka. Pokazała ją Morri, szczęśliwa, że dostrzegła akurat to zamglenie zawieszone pod sklepieniem niebieskim. Zauważyła ponadto, że obłoki zaczynają mienić się złotem i spojrzawszy na zachód uświadomiła sobie, że słońce chyli już się ku dołowi.
Zwracając wzrok ku Morrigan zobaczyła, że koleżanka ogląda się w stronę ujadania psów. Mężczyźni w Tarthcie może i nie byli tak urodziwi, jak w innych zakamarkach Westeros, ale nie można im było z pewnością odmówić odwagi ani pokaźnych rozmiarów, często idących w parze z imponującą muskulaturą. Viserra czuła się przy nich malutka, ale niektóre kobiety szalały za tym typem. Blondynka nigdy nie pojmowała, jak można szaleć za takimi drzewiszczami. Morrigan natomiast wyglądała, jakby wręcz z nadzieją wypatrywała ich muskularnych torsów, odzianych w opinające ciasno koszule. Vis zachichotała.
— Mamy szczęście — potwierdziła z uśmiechem. Morri wstała i zaczęła wygładzać suknię. Tarth spojrzała na nią pytająco, lecz zaraz podążyła za jej przykładem, zachęcona ruchem dłoni tej drugiej. Jednym pociągnięciem ręki poprawiła suknię - chwała niech będzie sztywnym materiałom - i ruszyła obok znajomej, pociągnięta za ramię.
Nie mogąc się powstrzymać, znowu zaśmiała się na słowa młodej lady Baratheon. Doprawdy, była rozkoszna, a dodatkowo podsycała dobry humor Vis. Rozgwieżdżonymi z wesołości oczami spojrzała demonstracyjnie ku niebu i pokręciła głową, aż jej faliste włosy zatańczyły za plecami.
— Zaraz umrę przez ciebie ze śmiechu, lady Morrigan! — Oznajmiła wesoło. — Jak możesz mi to robić? — Ponownie podjęła się próby powściągnięcia uśmiechu, która również zakończyła się fiaskiem. Jej policzki stały się uroczo różowe, niemal jak jej suknia. No tak. O wiele prościej jej było po prostu flirtować z mężczyznami, niż potem przyznawać się do jakichkolwiek uczuć do nich.
Z niepokojem pomieszanym z rozbawieniem spojrzała na składającą zamówienie koleżankę.
— A więc taką masz taktykę — wyciągnęła oskarżycielsko palec w jej stronę, gdy służąca się oddaliła. — Upić mnie, a wtedy dowiedzieć się szczegółów! — Zmierzyła Morri nieodgadnionym spojrzeniem. — Nie doceniałam cię — powiedziała jak rasowy kanciarz. — Jestem pod wrażeniem, lady Morrigan Baratheon.
Zarumieniła się intensywnie na słowa Morri, jednak oczy jej zabłyszczały w niezwykle urokliwy sposób.
— A może dałby mi... Wino! — podjęła żywo, lecz wtedy na horyzoncie pojawiła się służka i Viserra skupiła się na niesionym przez nią trunku zamiast na tym, co faktycznie chciała powiedzieć. Konspiracje mogły poczekać jeszcze chwilę.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

Cisza przed burzą  Empty
Temat: Re: Cisza przed burzą    Cisza przed burzą  EmptyWto 31 Mar - 21:36

Wysłuchując wyjaśnienia jakim raczyła ją solenizantka, panna Baratheon zmarszczyła brzydko nos. Nie było to zachowanie z jakim powinna się prezentować żadna dama, ale ta sytuacja sama się o to prosiła. Chwilę później zawtórowała jednak koleżance i razem śmiały się wśród pięknej roślinności Tarthu.
- I bardzo dobrze - skwitowała krótko - Takimi osobami nie należy zawracać sobie głowy. Szkoda tylko czasu i nerwów. Jesteśmy na to zbyt dobre, by obracać się w tak niewdzięcznym towarzystwie. - Lekka pycha przemówiła przez usta Morrigan, na co ta lekko się zarumieniła. Sama nie była idealna i dobrze o tym wiedziała. Dla obserwującego oka mogła być grzeczną, ładną i mądrą Lady Baratheon, ale w środku nie była już taka piękna jak na zewnątrz i ten cień czasami przyćmiewał jej lico w najmniej pożądanym momencie. Z ochotą zwróciła więc głowę w stronę kociej chmury i westchnęła rozczulona i jednocześnie rozmarzona. - Zawsze chciałam mieć takiego kota, ale biedaczek prędzej umarłby na zawał przy tej częstotliwości burz i sztormów jaka nas ciągle nawiedza...
Podłapując rozbawione spojrzenie Viserry, młódka zarumieniła się nieco mocniej niż przed chwilą i musiała z tego wszystkiego odwrócić wzrok w inną stronę. Ale czy można było ją za cokolwiek winić? Wszyscy chłopcy - a może już mężczyźni - którzy mogliby zwrócić na siebie jej uwagę, zostali wysłani na wojnę. Nic więc dziwnego, że bystre oczy Morrigan szukały w tłumie kogoś kto przykuł by jej uwagę i być może nawet zabawił inteligentną rozmową. Czasami zastanawiała się czy przypadkiem nie miała zbyt wysokich oczekiwań, ale Meredith wybijała jej to szybko z głowy powtarzając, że wymagała dokładnie tyle na co zasługiwała. A teraz, gdy Viserra podzieliła się z nią nowinką o kawalerze i jego zalotach... Brunetka westchnęła jakby zrezygnowana chociaż dla nasłuchującego ucha nie brzmiało to wcale smutno. Głowa jej była pełna marzeń i romantycznych historii, które inspirowane były wszystkimi tymi książkami jakie udało jej się przeczytać oraz opowiastkami przekazywanymi z ust do ust. Rzecz jasna nikomu się do tego nie przyznała, ale miała takie ciche marzenie spotkać tego jedynego u stóp Końca Burzy, zabiegającego o jej rękę, z oczami błyszczącymi niczym gwiazdy, uśmiechem promiennym jak samo słońce, poczuciem humoru i może nawet nutką przyjacielskiej uszczypliwości żeby nie było nudno.
Rozmarzona zupełnie nie słuchała o czym obecnie mówiła jej koleżanka i z wrażenia aż potknęła się o lekko wystający z ziemi kamyk. Obudziła się od razu i przyłożyła wolną rękę do serca, patrząc wielkimi oczami na twarz blondynki. Zaśmiała się wesoło i pokręciła głową. Akurat wtedy służka przyniosła im wino, o które poprosiła i szybko upiła łyk.
- Oczywiście, droga solenizantko. Alkohol to jeden z najcudowniejszych darów tego świata i z okazji twojego święta mam zamiar wykorzystać to najlepiej jak będę potrafiła. - Zachichotała i napiła się jeszcze troszkę. - A ponieważ języki nieco się rozwiązują po kilku kielichach... Widzę w tym same plusy. - Puściła do koleżanki komiczne oczko i zaśmiała się raz jeszcze.
Odwracając spojrzenie ku zachodzącemu słońcu, młódka udała, że mocno się nad czymś zastanawia. Dla wzmocnienia efektu postukała się nawet palcem po brodzie, by dopiero po chwili przenieść spojrzenie niebieskich oczu na pannę Tarth.
- Nie ukrywam, że wino również byłoby wspaniałomyślnym prezentem ze strony Lorda Tarlyego. - uśmiechnęła się przebiegle. - Podwójna szkoda, że go tutaj nie ma i naprawdę nie przywiózł tego prezentu. Z chęcią bym go poznała i zabawiła krótką rozmową przed odesłaniem go do ciebie. - Podroczyła się jeszcze chwilę, kierując je teraz w stronę zamku.
Powrót do góry Go down
Viserra Tarth
Viserra Tarth
Wiek postaci : 18 wiosen
Stanowisko : Córka lorda Tarthu
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t970-viserra-tarthhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t974-viserra-tarth#5398

Cisza przed burzą  Empty
Temat: Re: Cisza przed burzą    Cisza przed burzą  EmptyPią 24 Kwi - 15:36

Po raz kolejny tego popołudnia Viserra spojrzała na drugą kobietę z lekkim uśmieszkiem zdradzającym aprobatę dla jej słów. Choć Viserra faktycznie niczego w życiu jeszcze nie dokonała, a przed publiką, jaką byli prostaczkowie zgrywała bohaterkę, która jest im równa, to podświadomie czuła się od nich zwyczajnie lepsza. Była córką lorda, która wyciąga łaskawie swą szlachetną rękę nad głowami prostaczków, sypiąc monetami, lecz bynajmniej nie robiła tego widząc obraz ludzkiej rozpaczy i nędzy; chciała, żeby ją tak postrzegano. Żeby widziano w niej drugą damę z Reyne'ów, hojną, piękną i powszechnie kochaną. Nie dopuszczała do siebie myśli, że prostaczkowie patrzą na nią jako córkę ich lorda, Gwiazdy Wieczornej, choć w rzeczywistości tak właśnie było. A Gertie Wunlock? Viserra mogła być jedynie jedną z wielu gwiazd na niebie, choćby i najmniejszą, ale Gertie wciąż była tylko córką zwykłego mieszczanina, przez co nigdy nie mogłaby urosnąć do rangi szlachetniejszej, byłej koleżanki.
— Jestem skłonna powiedzieć, że pewne osobniki radzą sobie lepiej niż mieszczanie — powiedziała, myśląc oczywiście o swoim rudo-złotym kocurze, którego nazwała na cześć jednego z lwów, którego widziała kiedyś na pokazie przejezdnego cyrku w Castamere dumnym imieniem "Akhar". Rozejrzała się teraz za nim, lecz naraz przypomniała sobie, że na czas uroczystości kazała go zamknąć w jej komnatach, by nie polował na wróble na oczach gości.
Jej lico rozjaśniło się jeszcze bardziej, gdy zawstydzona Morrigan odwróciła wzrok, zarumieniona. Patrząc nadal przed siebie, nachyliła się do koleżanki i przyciszonym nieznacznie głosem zagaiła:
— Moja ciotka wyszła jakiś czas temu za lorda Redwyne'a — dama uśmiechnęła się jak kot, choć można było w tym grymasie zauważyć kwaśną nutkę, która zagościła i w głosie Vis, gdy wspomniała o krewnej. — Lord Desmer ma już starszego syna z wcześniejszego małżeństwa. Młodzieniec jest przystojny i... nie ma żony — nie mogąc się powstrzymać spojrzała na Morrigan. Odchrząknęła i kontynuowała. — Oczywiście, ma też mnóstwo innych zalet — Przypomniała sobie, jak Lysander zmienił się od czasu tego okropnego wypadku. Musiał dorosnąć szybciej, lecz pomimo tragiczności okoliczności, w jakich się to stało, Vis uważała to za dobrą zmianę. — Ma... niebywały urok osobisty. I jest bardzo inteligentny — znowu zwróciła spojrzenie przed siebie. Jakaż to szkoda, że nie znam żadnej niezamężnej, urodziwej i mądrej panny, którą mogłabym mu polecić... — Powściągnęła uśmiech; w jej słowach oczywiście była ukryta sugestia, ale nie chciała niczego narzucać Morrigan wbrew jej woli.
Gruchnęła śmiechem z podjętego przez brunetkę żartu.
— Morrigan, doprawdy wiesz, jak świętować. Żałuję, że częściej nie obchodzimy razem czyichś dni imienia.
Choć Viserra nie to miała na myśli, faktycznie zabawnie złożyły jej się słowa i teraz znowu zachichotała. Zakręciła trunkiem w kieliszku, który nie wiadomo kiedy znalazł się w jej dłoni. Na moment ścisnęła szkło odrobinę mocniej, słysząc prowokujące słowa znajomej. To był jednak jedyny przejaw zazdrości z jej strony. Zdawała sobie sprawę, że i tak powinna zamknąć już rozdział lorda Garlana. Romans, który zrodził się i rozwijał wyłącznie w jej głowie był niedorzeczny. Zapewne lord Tarly i tak zapomniał już o niej...
— Cóż... — Na moment wbiła wzrok w kamienie na drodze. — Na pewno byś się nie nudziła — uśmiechnęła się do Morrigan promiennie.
Gdy były na schodach zamku, kieliszek Viserry był już pusty. Odstawiła go na tacę przechodzącego obok lokaja.
— Dziękuję ci za wspaniale spędzony czas, lady. Bawiłam się wyśmienicie. Mam nadzieję, że jeszcze będziemy miały okazję kiedyś to powtórzyć!
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

Cisza przed burzą  Empty
Temat: Re: Cisza przed burzą    Cisza przed burzą  EmptyNie 3 Maj - 17:47

Rozmawiając z Viserrą o kotach i innych domowych stworzeniach, Morrigan rozmarzyła się na nowo. Co prawda nie mogła narzekać na brak zajęć lub towarzystwa, gdy przebywała w murach Końca Burzy, jednak każdy przechodzi kiedyś jakieś załamanie. Twarze z czasem się nudziły i zaczynały męczyć, nowe książki i zabawy kończyły się, a wyobraźnia wolno dogorywała w ciszy pod naporem obowiązków. Jakże więc byłoby miło posiadać jakieś zwierze, które stałoby się nowym i wiernym towarzyszem panny. Być może nawet jedynym powiernikiem sekretów, skoro i tak nikomu nie mógłby ich przekazać. Bez wątpienia równie miło byłoby móc przytulić się do futrzastego przyjaciela i móc podrapać go za uchem nie wywołując przy tym żadnego skandalu i zgorszenia.
- Skoro tak twierdzisz, chyba raz jeszcze będę musiała porozmawiać z Meredith. - Zachichotała w odpowiedzi na słowa koleżanki. Jak było widać, Morrigan nie potrzebowała dużo namawiania i łatwo ją było do czegoś przekonać, gdy ta już miała coś podobnego w głowie. Ba, nawet na samo wyobrażenie, że przy ich następnym spotkaniu Morri może być już dumną właścicielką jakiegoś pięknego zwierzaka, wywołała na jej twarzy promienny uśmiech.
Przenosząc spojrzenie na Viserrę, patrzyła na nią z nieukrywanym zaciekawieniem ujawniającym się poprzez lekko przymknięte powieki. Nie była do końca pewna do czego zmierzała solenizantka, gdy wspomniała o ślubie swojej ciotki. Być może wiązał się z tym wydarzeniem jakiś smaczek, o którym niewiele osób miało pojęcie? Może Viserra była świadkiem jakiegoś skandalu, albo... pragnęła wyswatać ją z jakimś młodzieńcem.
- Jak można pozwalać na takie marnowanie się wspaniałego kandydata do ożenku! - zawołała, dramatycznie przykładając wolną rękę do serca. - Aż trudno uwierzyć, że żadna zamożna panienka nie oczarowała go jeszcze swoją urodą i charakterem. Jesteś pewna, że nie znasz żadnej uroczej damy, którą chętnie mogłabyś mu przedstawić? - zapytała z chichotem w głosie i szturchnęła ją lekko łokciem. Co prawda nie tak Baratheonka wyobrażała sobie zapoznanie ze swoim potencjalnym małżonkiem, jednakże szczęściu należało czasami dopomóc, a Morrigan miała tego w sobie aż nadto. Wolała również wykorzystać dawaną jej szansę i przekonać się na samej sobie, niż później siedzieć w kącie i płakać, że coś wspaniałego uciekło jej przed nosem.
- Wiesz... Gdybyś już naprawdę nie mogła nikogo znaleźć chętnie ci pomogę. - Wywróciła oczami niby jakby złożenie tej propozycji kosztowało ją naprawdę wiele wysiłku, a co ważniejsze jakby wcale nie chciała tego zrobić i bardzo się temu poświęcała. - Nie możemy przecież pozwolić żeby biedak tak się marnował. Przecież to grzech! - Zaśmiała się, nie mogąc dłużej dawać. Mimo wszystko sam fakt, że Viserra zaproponowała jej coś takiego, przywołał ciepło, które rozlało jej się po całym sercu. Blondynka była naprawdę dobrą koleżanką i Baratheonówna zawsze będzie miała to na względzie, oczywiście odwdzięczając jej się tym samym.
- Gdy tylko wojna dobiegnie końca i wszyscy szczęśliwie wrócą do domów, będziemy świętować co księżyc! Zapamiętaj moje słowa, bo tak będzie. - Puściła do niej konspiratorskie mrugnięcie i uśmiechnęła się szeroko. Nie wiedzieć kiedy jej kielich z winem został opróżniony z całego trunku jaki tak jeszcze przed chwilą podano. Odłożyła więc naczynie zaraz po tym jak zrobiła to panna Tarth i odwróciła się do niej całym ciałem.
- Mam nadzieję, że na długo zapamiętasz ten dzień - ściskając delikatnie obie dłonie dziewczyny, Morrigan raz jeszcze złożyła jej życzenia. - Bardzo dziękuję za zaproszenie, wspaniale było móc cię zobaczyć i celebrować z razem z tobą ten dzień. Wszystkiego najlepszego! - Dodała już na sam koniec i objęła młodszą kobietę.
- Do zobaczenia wkrótce, Lady Tarth. - Pożegnała ją oficjalnym tytułem i obie panienki rozeszły się w przeciwne strony.

z/t x2
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Cisza przed burzą  Empty
Temat: Re: Cisza przed burzą    Cisza przed burzą  Empty

Powrót do góry Go down
 
Cisza przed burzą
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Burza
» Burza
» Korespondencja - Burza

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje :: Zakończone-
Skocz do: