Share
 

 Ogrodowe Alejki #2

Go down 
AutorWiadomość
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Ogrodowe Alejki #2 Empty
Temat: Ogrodowe Alejki #2   Ogrodowe Alejki #2 EmptyPią 13 Mar - 14:53



Ogrodowe alejki

Choć ogrody Czerwonej Twierdzy mogą blednąć w porównaniu z tymi niektórych zamków Reach, to wciąż imponując rozmiarami i rozmachem. Spotkać tu można licznie rośliny zarówno zwyczajowo spotykane na kontynencie Westeros, jak i sprowadzane z innych regionów Znanego Świata. Między krzewami przechadzają się wielobarwne pawie, a w koronach karłowatych drzew gniazdują i wyśpiewują swe trele mniejsze ptaki. Większość alejek jest brukowana, a na ich skraju ustawiono w pewnych odstępach od siebie kamienne ławeczki oferujące szanse na złapanie tchu zmęczonym szlachcicom. Ogrody są często uczęszczane, a na głównych alejkach próżno szukać ustronnego miejsca z dala od wścibskiego wzroku postronnych.

Powrót do góry Go down
Leana Lannister
Leana Lannister
Wiek postaci : 17 dni imienia
Stanowisko : Dwórka Królowej Matki, Lwica z Casterly Rock, Klejnot Zachodu
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t562-leana-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t671-leana-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1106-towers-of-gold-are-still-too-little

Ogrodowe Alejki #2 Empty
Temat: Re: Ogrodowe Alejki #2   Ogrodowe Alejki #2 EmptyPią 13 Mar - 15:06

3 VIII (???)

Jesteś lwicą, szepce pani babka w jej głowie, chłodem słów wżynając się w delikatną powłokę umysłu. Nawet jeśli stąpa lekko, z gracją przynależną panience doskonale z tańcem obeznanej, tak ulotność nie towarzyszy wiotkiej sylwetce, nie naznacza wątłością jej oblicza rozjaśnionego słodyczą uśmiechu. Każdy krok czyniony zdaje się przesiąkać pewnością, niemym potwierdzeniem własnego istnienia, nie tonie we własnej kruchości, mdłym blasku eteryczności przynależnym bladolicym, balansującym na skraju zbytniej chorowitości niewiastom. A lwice nie odczuwają lęku, polują, nie są zwierzyną łowną. Nie przeszkadza to jednak Leanie zacisnąć mocniej smukłych paluszków na ofiarowanym ramieniu pana brata, szmaragdem lśniących tęczówek sięgnąć jego twarzy, jakby upewniała się, że wszystko jest takie, jakie powinno. Idealne. Bo czas płynął niezmiennie, a wraz z nim emocje wiążące się z koronacją ulegały ciągłej zmianie — odczuwany dotąd lęk ustępował dumie, gdy wyniesiona na zaszczytną pozycję dwórki królowej matki, poddawała się z wrodzonym wdziękiem nowym obowiązkom, czerpiąc wiedzę od dam towarzyszących latami jej wysokości Daenarze. Ulga, iż żaden z zaistniałych incydentów na uroczystości nie dotknął bezpośrednio jej rodziny, przeistaczała się w zadowolenie, że ni jeden Lannister nie naraził siebie na śmieszność w oczach wielkich rodów, że godność oraz szlachetność otaczała ich niby wspaniała, bujna lwia grzywa i nikt nie mógłby zarzucić im żadnych błędów uczynionych. Nie po tylu upokorzeniach, jakich doznała królewska rodzina z własnej strony, li przemocy, wobec której książę Dorne musiał zachować kamienną twarz, ból w sercu dzierżąc za podobną ujmę, a także cierpień, którym poddawał się lord Arryn, widząc, jaką hańbą odkrywa jego ród najstarszy z jego synów. Tylko echo zawstydzenia pozostawało takie samo, wstyd oraz znamiona urazy, kąsającej ego, wypełniającą zieleń oczu szklistością nieznośną. Zmuszającą dolną wargę różanych ust do drżenia, kiedy wspomnienia powracały, a jasne policzki roszone były soczystym pąsem, pod którym niknęły nawet złote konstelacje piegów. Nie sądziła, ze smutkiem w duszy osiadłym, iż i to mogłoby przeobrazić się w jakikolwiek sposób, lecz przybyły niedawno służący, zapraszający ją w imieniu swego pana na spacer pośród królewskich ogrodów, dawał nieśmiałą nadzieję, że przykre incydenty obrócą się w coś zgoła przyjemniejszego. Pamiętała zaskoczenie, jakie weń się pojawiło na widok mężczyzny, przeganiające precz nadąsanie związane z niedocenieniem jej talentów, kiedy to pokazywała najmilszemu Casterowi namalowany przez nią region Dorne, o którym złoty lew opowiadał z pasją, tłumacząc, jak istotną dla gospodarki mogłaby być hodowla świń. Nie rozumiała co prawda tego nagłego zainteresowania wypasaniem brudnych wieprzów, które wyglądają brzydko i jeszcze gorzej śmierdzą, ale kochała swego brata szczerze, więc tak jak zawsze, wsłuchiwała się w jego słowa, gotowa pokazać, iż tak, słucha go, jak najbardziej, a nawet z podobnych opowieści coś wynosi. Nie spodziewała się, iż cios nadejdzie z obu stron. Lancel siedzący nieopodal, czyszczący miecz z zapamiętaniem oraz uśmiechający z tylko sobie znanym rozbawieniem, uznał, iż narysowała naprawdę ładnego bazyliszka, na co młodszy Lannister zareagował obronnie, że to oczywiście śliczny kotek, którego widzieli po drodze do komnaty, w której przebywali. Młodziutka arystokratka gotowa była się rozpłakać, bo przecież ewidentnie były to dornijskie granice opatrzone kwiatkami, żeby nie wyglądały nazbyt przygnębiająco, gdy tę dramatyczną scenę przerwało im pukanie. Zaproszenie przyjęła ze zdziwieniem oraz uprzejmością, zastanawiając się mimowolnie, czy miałaby szansę się przebrać, choć noszona suknia przecież należała do wyjątkowo gustownych oraz wspaniałych, lecz Caster zaproponował niemalże natychmiast, iż ją odprowadzi, albowiem sam miał się do biblioteki i tak zaraz udać. Starszy ze złotych bliźniąt najpewniej powróciłby na plac treningowy, zdobył się przed tym na pożegnanie, odgarniając z gładkiego czoła siostry złoty pukiel, zapewniając, iż prezentuje się uroczo, ale ma absolutny zakaz jedzenia ciastek. Zareagowała z naturalnym piskiem oburzenia i nadęciem policzków, co spotkało się ze śmiechem dziedzica Casterly Rock i szelestem spódnicy, gdy opuszczała prędko pomieszczenie, zwalniając trochę, by Cas zdołał ją dogonić. Uczynił to bez trudu, szeptem snując pocieszające zapewnienia, iż przecież się tylko droczą. Wybaczyła im, zawsze im wybaczała, lecz odrobina kapryśności jeszcze nigdy lady Lannister nie zaszkodziła, a oni nie musieli wiedzieć o podobnej tkliwości względem nich (i tak wiedzieli).
Rozstała się ze złotym bliźniakiem tuż przy wejściu do ogrodowych alejek, życząc mu przyjemnego dnia i z tylko jednym strażnikiem u boku, mogła wyjść na spotkanie z lordem Tyrellem. Nie denerwowała się, choć obawy gromadziły się na skraju świadomości, słodycz uśmiechu nie straciła na swej sile, nawet kiedy Leo pojawił się w zasięgu wzroku. Dygnęła grzecznie przed młodzieńcem, spod rzęs nań patrząc nieśmiale, jakby spodziewała się jakiejkolwiek reprymendy z jego strony.
Lordzie Tyrell — wita się miękko, patrząc nań w zaciekawieniu, zastanawiając się, czy widok jej jest mu miły dla oka.

| jestem bardzo ślepa (albo zapatrzona w siebie) i nic nie widzę, ale oby wrażenie było dobre ;-;
Powrót do góry Go down
Los
Los
Wiek postaci : Stary jak rodzaj ludzki
Stanowisko : Wichrzyciel
Miejsce przebywania : Wszędzie i nigdzie

Ogrodowe Alejki #2 Empty
Temat: Re: Ogrodowe Alejki #2   Ogrodowe Alejki #2 EmptyCzw 19 Mar - 20:00

MG


Jedyne co udało się dostrzec młodej córze lorda, że zapraszający ją na to spotkanie młodzieniec faktycznie znajdował się w punkcie, który wskazał jej wcześniej wysłany przez lorda Wysogrodu sługa. Trudno było określić, jak długo oczekiwał już na miejscu, nie mógł być to jednak dłuższy okres czasu, bowiem nie zdecydował się zająć miejsca na stojącej nieopodal ławce. Zamiast tego stał, w zamyśleniu spoglądając na rosnące w okolicznych grządkach krzewy. Ich kwiecie mogło prezentować się co prawda dość przyjemnie dla oka, ale trudno było spodziewać się, że byłoby zdolne rywalizować w konkursie piękna ze złotymi polami otaczającymi stolicę Reach. Tam właśnie wonie roślin dominowały powietrze, nie musiały wcale konkurować z wszechobecnym w Królewskiej Przystani smrodem dużego zagęszczenia słabo dbającej o higienę gawiedzi. Wkrótce Tyrellowie powrócić mielo do swych rodzimych stron, podobnie jak wszyscy gości oddychając wreszcie pełną piersią, ale zanim to nastąpiło należało skorzystać z obecności przedstawicieli najznamienistszych rodów kontynentu. Wierzył, że jego rodzeństwo w należyty sposób dbało o dobre imię rodziny, zawiązując nowe znajomości i dbając o stan tych, które już udało im się stworzyć. On sam również musiał dołożyć swą cegiełkę do tych starań, a jaki był lepszy na to sposób, niż spotkanie z czarującą panną Lannister, na której jego wzrok osiadł już w trakcie koronacyjnej uczty?
Wzrok młodzieńca przeniósł się z obserwowanych roślinności na zbliżającą się ku niemu szlachciankę, a na usta wkradł się uśmiech, który już wcześniej mogła dostrzec w czasie trwania obchodów, gdy ich oczy spotkały się na moment.
- Lady Lannister. Dziękuję za chęć poświęcenia mi tych paru cennych chwil ze swego popołudnia - ukłonił się przed nią, by następnie zaoferować swe ramię. Mieli wszak udać się na wspólny spacer po dość malowniczej okolicy.
Powrót do góry Go down
Leana Lannister
Leana Lannister
Wiek postaci : 17 dni imienia
Stanowisko : Dwórka Królowej Matki, Lwica z Casterly Rock, Klejnot Zachodu
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t562-leana-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t671-leana-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1106-towers-of-gold-are-still-too-little

Ogrodowe Alejki #2 Empty
Temat: Re: Ogrodowe Alejki #2   Ogrodowe Alejki #2 EmptySob 28 Mar - 1:36

Aromat kwiecia dociera nieśmiało ku delikatnym płatkom nozdrzy, wciąż nienawykłych do ścisku niemytych ciał, których smród wraz z brudem ciasnych uliczek docierał nawet do Czerwonej Twierdzy i żadne drżenie różanych warg, smutek wsączony w zieleń oczu nie mógł sprawić, by pobyt w stolicy nadal mógł pozostać tym ze snu utkanym, idealnym według wyobrażeń oraz możliwości, które powoli klarowały się w blond główce panienki, stawiającej wciąż nieznośnie niepewne w swej pewności kroczki na planszy składającej się na królewski dwór. Nie denerwowała się jednak, nie wprawiała w trzepot płochego serca, ni kształtnego noska nie marszczyła wiedząc, iż w pewnym momencie pośród tańca niedomówień oraz masek zbyt fałszywych, żeby tak uznać je za rzeczywiste — będzie wirować zręcznie, początkowo prowadzona przez persony bardziej doświadczone, gotowe wskazać dziewczątku odpowiednie ścieżki postępowania, aż w końcu sama popłynie między smukłymi sylwetkami, z gracją czyniąc to, czego oczekiwała od niej rodzina, a w których spojrzeniu poszczególnych członków tak znamienitego rodu, odnajdowała najwyższą formę pochwały, mogącą przewyższać nawet ofiarowaną przez jego wysokość łaskawość. Potrzebowała jednak czasu, a choć uczyła się pilnie, tak pewne kwestie czekać nie były w stanie, stąd lady Lannister musiała poruszać się ze słodyczą uśmiechu na ustach osiadłą i pod woalem czerni rzęs skrywać przebudzającą się dopiero naturę drapieżnika. Albowiem tak, jak zwykła powtarzać pani babka — niechaj siedem piekieł jej lekkimi będą — Leana Lannister była lwem.
Promienie słońca, które zdołały wkraść się między złoto misternie upiętych pukli, swą intensywnością zdawały się nadać niepowtarzalnej aury otoczeniu, mimowolnie odciągając uwagę córy Zachodu od wszelakich niedogodności dotąd doznanych, nawet jeśli urażone ego zdoła się jeszcze upomnieć o zadośćuczynienie za ignorancję, jakiej była świadkiem. Bazyliszek, też coś, burczy w nadąsaniu, które przemija w momencie, gdy dostrzega między krzewami granat piór jednego z pawi przechadzającego się niespiesznie po alejkach, niby pan na swoich włościach. Ma chęć przytknąć na podobną myśl opuszki palców do górnej wargi, tłumiąc tym samym dźwięczny chichot związany z takowym porównaniem, acz powstrzymuje się, woląc nie uchodzić za głupiutką gęś w czyjejkolwiek obecności, nawet strażnika snującego się za nią niby przerośnięty cień, znacznie brzydszy niźli powinien być. Pogoda ducha nie powinna być uznawana za wstyd, przyznaje niepewnie sama przed sobą, utrzymując proste ramiona oraz zaciekawione, ciągnące ku barwnym kwiatom spojrzenie. Mówią, że jeśli ogrody w stolicy są w stanie wydrzeć westchnienie z piersi, tak widok tych należących do Wysogrodu potrafią tchu pozbawić — nie postawiła ni razu stópki obutej w drogocenny bucik na żyznych ziemiach Reach, stąd nie mogła odkryć prawdy w tymże powiedzeniu, acz pozwoliła sobie się zastanowić, czy w takim przypadku mieszkańcy tegoż regionu czuć mogli, jeśli nie odrazę, to niechęć wobec zieleni osiadłej w Królewskiej Przystani. Nie zamierzała jednak o to pytać, to wydawało się niegrzeczne oraz niesamowicie wręcz nudne. Zdecydowanie mniej nudnym był widok lorda Tyrella, czekającego nań w nieskończonej cierpliwości, dzielnie trzymającego się na nogach w szczątkowym okazaniu szacunku, jakże druzgocącym było widzieć go siedzącego na ławce, zupełnie tak jakby przez ociąganie własne, ośmieliła się doprowadzić do zmęczenia młodzieńca.
Proszę wybaczyć mi mą śmiałość lordzie Tyrell, jednak pozwalam sobie wierzyć, iż chwile stają się prawdziwie cennymi, tylko przy miłym towarzystwie — odpowiada grzecznie, ujmując delikatnie ofiarowane ramie. Nie odzywa się, zaintrygowana, w jaki sposób lord Leo zamierza poprowadzić rozmowę i czy zechce sam z siebie nawiązać do incydentu sprzed ledwie dnia całego. Mała lwica pierwsza muskać podobnego tematu nie planowała, podobne działanie przecież mogło na nowo przywołać negatywne emocje, a w tak urokliwym miejscu było to wręcz niewybaczalne.
Powrót do góry Go down
Los
Los
Wiek postaci : Stary jak rodzaj ludzki
Stanowisko : Wichrzyciel
Miejsce przebywania : Wszędzie i nigdzie

Ogrodowe Alejki #2 Empty
Temat: Re: Ogrodowe Alejki #2   Ogrodowe Alejki #2 EmptyWto 31 Mar - 21:30

MG


Z pewnością, jeśli tylko jego rozmówczyni zapragnęłaby dopytać, lord Wysogrodu gotów byłby opowiadać o pięknie swych rodzimych ziem jeśli nie dniami, to chociażby godzinami. Z pewnością żaden okres czasu temuż poświęcony, żadna ilość znanych w ich języku słów nie byłyby zdolne doskonale odwzorować piękna Reach, a jednak niemal każdy jego mieszkaniec gotów byłby podjąć się skazanej na porażkę próby zarysowania choć szczątkowo, co też kryło się w królestwie, które wielu zdawkowo nazywało Spichlerzem Westeros. Byli wszak wszyscy zakochani w tym miejscu, które dawało im każdego lata żyzne plony, zapewniając przyszłość o wiele pewniejszą, niż miało to miejsce w chłodniejszych regionach, a na okres wojen pozwalając nie martwić się głodem zaglądającym wielu w oczy, gdy pojemne spichlerze otwierały swe wrota dla potrzebujących. Ale to nie wystarczyło, by zyskać im szacunek obecnego władcy. Przekonali się o tym boleśnie w czasie wydarzenia, o którym w swej wspaniałomyślności panienka Lannister postanowiła przynajmniej chwilowo nie wspominać. Nawet jednak, jeśli przemilczeliby niedawne wydarzenia wspaniałych celebracji koronacyjnych, to nie czyniłoby to ich niebyłymi. Tyrellowie zostali potraktowani niewłaściwie, o tym przekonani byli zarówno oni, jak i członkowie innych rodów, tak dużych, jak i małych. Może jednak cały pobyt w Królewskiej Przystani miał się okazać czymś więcej, niż tylko pasmem nieszczęśliwych wieści, a dzisiejsze spotkanie miało wprowadzić nieco jaśniejszych barw do pejzażu wycieczki do stolicy. Właśnie z taką myślą wydawał polecenie przekazania zaproszenia i właśnie ona też towarzyszyła mu, gdy ramię w ramię ruszali w końcu alejkami wzdłuż których posadzono kolorowe krzewy kwietne, roztaczające aromat na tyle intensywny w swej słodyczy, iż czynił on całkiem znośnym przebywanie poza ścianami pomieszczeń.
- Pozostaje mi więc dołożyć wszelkich starań, by te najbliższe stały się dla ciebie, Pani, wartościowe niczym klejnoty skarbców Skały[b] - uśmiechnął się, a ton głosu nie pozwalał wątpić, iż rzeczywiście zrobi, co w jego mocy, by wspólny spacer zapadł towarzyszce w pamięć. Czyż był bowiem większy zaszczyt, niż pozostawić swój ślad w życiach innych i być wspominanym jeszcze na wiele księżyców po ostatniej okazji do rozmowy? Zwłaszcza przez osobę tak nadobną i urokliwą…
- [b]Musisz wielce radować się z zaszczytu służby na dworze królewskim
- było to bardziej stwierdzenie, aniżeli pytanie, wciąż jednak zdawało się, że lord Tyrell pragnął usłyszeć szczerą odpowiedź na temat odczuć swej rozmówczyni. A przynajmniej na tyle prawdomówną, na ile pozwalały wszelkie okoliczności, w tym miejsce w którym się znajdowali. Nikt nie wiedział o pająkach czających się wśród krzewów, tkających swe sieci intryg, lepiej od władców Wysogrodu.
Powrót do góry Go down
Leana Lannister
Leana Lannister
Wiek postaci : 17 dni imienia
Stanowisko : Dwórka Królowej Matki, Lwica z Casterly Rock, Klejnot Zachodu
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t562-leana-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t671-leana-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1106-towers-of-gold-are-still-too-little

Ogrodowe Alejki #2 Empty
Temat: Re: Ogrodowe Alejki #2   Ogrodowe Alejki #2 EmptyCzw 25 Cze - 2:09

Lubili mówić. Ci wszyscy spowijający spojrzenia w chmurne odcienie, zaciskający szczęki w niechęci wyrazie, usta splatający w wąską linię. Lubili mówić, lubili słyszeć tembr własnego głosu, to poczucie istoty każdego padającego w przestrzeń słowa, jakby były one przypowieścią, którą należy skrupulatnie poddawać analizie niźli prozaicznym wyrażeniem zdania. Wystarczyło tylko dać im powód, oblec śpiewne tony w niewinności tchnienie, trafność myśli obrać w skromność podszytą kurtuazją, jakże przyjemnie łechcącą ego. Pozostać cierpliwą, gdy początkowe próby rozbiją się niczym fale o klify niewzruszenia, zmienić nacisk, odnaleźć odpowiedni balans między zaintrygowaniem a cofnięciem się o krok, by miano trzpiotki nie otarło się o wiotkie ciało ni razu. Nie było to proste. Pozostawać czułą na każde, nawet najdrobniejsze drgnięcie mięśni, każdą padającą zgłoskę a przy tym zachowywać pozę beztroski oraz wdzięku. A jednak lady Lannister ośmielała sądzić, iż było to łatwiejsze, zmusić milczących do rozmowy, niż tych, którzy sobie ją ukochali i język wybrali na swe ostrze. Jak bowiem podtrzymać iskrę zainteresowania, kiedy rzekomy przeciwnik doskonale odnajduje się w tych tanecznych krokach toczonej konwersacji? Jak sprawić, by przyjemny spacer zdobiony promieniami słońca, jakże korzystnie uwydatniającymi złote aspekty urody młodej lwicy nie zamienił się w swego rodzaju przesłuchanie skalane oczywistościami? Takie zasypywanie pytaniami, a żeby tylko wypełnić nimi pustkę, jaką zasiać mogła tylko cisza, wydawało się niesłychanie głupie oraz niemożliwie nudne. Zabawniejszym byłoby wzbudzić chęć do podzielenia się podobnymi spostrzeżeniami, do wyznaczenia granicy, iż te peany na cześć piękna Reach nie padają, bo jakaś niewydarzona pannica nie miała lepszego pomysłu na dysputę — nie, pojawiają się, albowiem towarzysz z własnej woli pragnie o nich wspomnieć, podsycić miłość i ciekawość do nieznanych ziem, zwabić idyllicznymi wyobrażeniami, by móc zaskarbić całą uwagę Klejnotu Zachodu dla siebie. Co dotychczas, chociaż był to odstęp ledwie kilku sekund, wychodziło nader marnie, lecz Leana mająca serce wrażliwe, gotowe nieść wybaczenie nie zdradzała się z niezadowoleniem wcale, przed sobą samą również nie, chociaż brak pochwały dla jej powabu był wielce krzywdzący, powstających ran zaś nie mogło ukoić nawet przyrównanie jej czasu do drogocennego. Oczywiście, że każda chwila dziewczątka była cenna, była jedyną córką Namiestnika Zachodu, a teraz jedną z dwórek samej Królowej Matki — oznaczało to szereg pilnych obowiązków, nie była królewną mogącą wiecznie kaprysić w swoich komnatach, była lwicą, miała swoje sprawunki, ludzi, z którymi należało się spotkać. Jakże wspaniale się składało, iż lord Tyrell był jedną z tych osób, którym mogła poświęcić przynajmniej jedno spojrzenie. Może nawet dwa, biorąc pod uwagę, iż młodzieniec posiadał nad wyraz przyjemny dla szmaragdowego oka uśmiech.
Delikatne opuszki smukłych paluszków sięgają różanych ust, kiedy słyszy słowa Leo, a uśmiech jaki pod nimi tkwi ciepłem oraz jasnością konkurować mógłby ze słońcem wiszącym nisko nad nimi.
A więc lubicie wyzwania lordzie? Mówią, że doprawdy niewiele potrafi dorównać klejnotom znajdującym się w Skale, jakże wspaniale będzie móc temu zaprzeczyć i obrać podobne spotkania za przykład — odpowiada miękko Ana, z lekka żartobliwie, ażeby powstrzymać potencjalną sztywność, jaka mogła się pojawić, to przecież było takie miłe południe. Nawet zbytnia pewność pana Wysogrodu wywoływała skry rozbawienia, a nie urazy, kiedy ceniąc się tak wysoko, sądził, iż ledwie jeden dzień wystarczy, by przyrównać siebie wartościowo do cudów spoczywających w skarbcach Lwiej Skały. Caster najprawdopodobniej żywo oponowałby przed podobnym spostrzeżeniem, ukazując zalety płynnych walorów ludzkich i jak winno się postępować wobec ofiarowanych możliwości. Lancel zaś stwierdziłby, że jest przystojniejszy od lorda Leo i na tym skończyłaby się ich rozmowa. Czasem przebywanie ze starszym ze złotych lwiątek było ulgą dla cierpiącej od wyimaginowanych migren głowy.
Raduje mnie myśl, iż mogę przynieść chlubę swej rodzinie, cieszy również świadomość, iż przyszło mi służyć tak godnej podziwu osobie, jaką jest jej wysokość, proszę mi wybaczyć tę śmiałość panie, lecz jestem bardziej onieśmielona służbą na dworze królewskim. Czy zabrzmi to wyjątkowo niegrzecznie z mej strony, jeśli pozwolę sobie nieśmiało zapytać lorda, jak czerpać pewność, gdy jest się tak niepewnym? — pyta ze skromnością wzrok opuszczając, choć zieleń tęczówek gotowa jest wyjrzeć spod czerni długich rzęs, może nieco płochliwie, jakby obawiała się, że mogłaby w jakiś sposób urazić Tyrella, co było przecież niedorzeczne.
Powrót do góry Go down
Los
Los
Wiek postaci : Stary jak rodzaj ludzki
Stanowisko : Wichrzyciel
Miejsce przebywania : Wszędzie i nigdzie

Ogrodowe Alejki #2 Empty
Temat: Re: Ogrodowe Alejki #2   Ogrodowe Alejki #2 EmptySob 4 Lip - 12:04

MG


Lord Tyrell spacerował niespiesznie prowadząc leniwą rozmowę z Leaną. Mimo, że tematy które poruszali zdawały się być coraz poważniejsze, to spokojny marsz jak i nieśpieszne tempo rozmowy oraz towarzystwo ślicznotki przy boku sprawiały, że odpoczywał.
Leo spojrzał na dziewczynę zauważając jej uśmiech. Bezwiednie, niczym w lustrzanym odbiciu kąciki jego ust również unoszą się w nieznacznym uśmiechu.  
-Powiadają, że mężczyzna nie może uciekać przed wyzwaniami. Chętnie podejmę się i tego. Chociaż nie jestem pewien czy Lord Lannister byłby zadowolony, ze stwierdzenia, że istnieje coś cenniejszego niż klejnoty znajdujące się na Skale. Może nie uświadamiajmy go o tym- dodał jeszcze pół żartem pół serio jakby podejmując grę dziewczyny sprowadzając przy tym rozmowę na nieco swobodniejsze tory. Nie miałby nic przeciwko gdyby dalsza ich konwersacja poszła w tym właśnie kierunku.  
Słuchał z pozorną uwagą kolejnych słów Lannisterówny. Czy któraś ze szlachetnie urodzonych dam mogłaby odpowiedzieć inaczej? Zawsze służba na dworze była zaszczytem dla wybranej osoby. Chociaż Królowa Matka wydawała się być osobą, dla której służba nie powinna być zbyt… męcząca. Spojrzał z ukosa na Lannisterównę gdy zadała swoje pytanie.
-Czasem, mimo wszystko trzeba zrobić to co należy- odpowiedział nie wiedząc czy to taka odpowiedź, której potrzebowała. Poza tym pojęcie „niepoewności” było dla niego trochę obce.
-Myślę, że Korona wiele zyska przyjmując twą osobę do Czerwonej Twierdzy. Zdaje się, że pomimo, iż spacerujemy już dotąd dobrą chwilę nie dostrzegłem kwiatu, który mógłby konkurować z twoją urodą- stwierdził pozornie poważnym tonem. Wszystko wskazywało na to, że Leo będzie dążył do zmiany tony rozmowy na nieco bardziej swobodny


mam nadzieję, że jest do przeżycia
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Ogrodowe Alejki #2 Empty
Temat: Re: Ogrodowe Alejki #2   Ogrodowe Alejki #2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Ogrodowe Alejki #2
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Ogrodowe alejki

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Ogrody-
Skocz do: