Share
 

 Nie tykaj tylko tej patelni...

Go down 
AutorWiadomość
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

Nie tykaj tylko tej patelni...  Empty
Temat: Nie tykaj tylko tej patelni...    Nie tykaj tylko tej patelni...  EmptySro 15 Lip - 19:55


Dzień przed wypływem z Królewskiej Twierdzy, koniec VIII 165 r P.P.
Kuchnia w Czerwonej Twierdzy
Maegon Velaryon & Morrigan Baratheon


Deszcz z nieba nie chce przestać padać, a jego przygotowania do podróży zbliżana się ku końcowi. Przygotowanie dodatkowych statków, które miały zabrać kobiety z dziećmi - na życzenie Baelora - wprawiły dworzanina w dodatkowy ból głowy. Dodatkowe miejsca, koce, worki z ziarnami i beczki z pitną wodą lądowały na statkach, które miały wyruszyć o brzasku słońca. Królewskie Płaszcze również nie próżnowały, biegając po stolicy i pomagając, gdzie się da. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, nadając niebo purpurowy odcień. Velaryon sprawdził jeszcze swoją kajutę, czy na pewno wszystko tam umieścił. Myśl, że czekały jego noce z dala od wygód Twierdzy Maegora, nadawały uśmiechu i nadziei w Maegonie. Może nie będzie bezpiecznie i wygodnie, ale będzie mógł budzić się i czuć morskie powietrze z rana.
Uśmiechnął się pod nosem, po czym nałożył kaptur na głowę i wyszedł na pokład, a potem zszedł z niego do portu. Bez dwóch zdań, był gotów na rejs, a zarazem na ważne zadanie. Podszedł do swojego wierzchowca, którego też zamierzał zabrać ze sobą w morską podróż, nie chcąc płacić za podróż po cudzych koniach. Może nie lubi tych zwierząt i jazdy na nim, lecz ekonomiczniej na tym powinien wyjść lepiej, niż niejeden żeglarz.
Zaraz wsiadł na konia i ruszył do Czerwone Twierdzy. Odstawił konia do królewskich stajni, poklepał dwa razy po brzuchu zwierzęcia, a następnie skierował swój marsz ku kuchni. Nie czekając na jej zawołanie, Mae uśmiechnął się pod nosem i podszedł do pierwszego najbliższego gara.
- Jest tu jeszcze ta wieprzowina z obiadu? Powiedz, że coś się zachowało. - zagadał, próbując wyszukać czegoś smakowitego. Jednocześnie też czuł znany sobie jej wzrok na sobie. Gdyby tak zaczął myszkować po kuchni w Driftmarku, już dawno dostałby z patelni w łeb. Nie mógł do tego dopuścić i tutaj, w kuchni Czerwone Twierdzy. - No nie bądź taka. Zobaczysz jeszcze, że rano zatęsknisz za moim widokiem. I kto ci będzie z rana mówić, że masz dar do świeżych bułeczek? - kontynuował, nieco próbując też uderzyć w ego kobiety, która rzeczywiście robi wyśmienite bułki. Maegon nie przejął się, że do kuchni weszły kolejne osoby, tylko próbował dalej szukać czegoś smakowitego. Jak na złość, kucharka zawęziła swój wzrok, jak i zacisnęła swe wargi w jedną prostą linię. - Bądź, że z patelnią Ci do twarzy? Lecz wiesz, nie musisz po nią sięgać, naprawdę. - dorzucił, mając nadzieję, że to choć odrobinę poprawi nastrój kobiety i ta nie pomyśli o chwyceniu niebezpiecznego naczynia kuchennego.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

Nie tykaj tylko tej patelni...  Empty
Temat: Re: Nie tykaj tylko tej patelni...    Nie tykaj tylko tej patelni...  EmptyPią 17 Lip - 8:05

Pogoda była senna i przybijająca, chociaż dla Morrigan ulewne deszcze i nieodłączne stukotanie kropel o szyby okien nie było niczym nadzwyczajnym. Jednak przeprowadzając się do stolicy śniła o pięknym słońcu, ciepłej bryzie nadchodzącej znad morza i jasnych chmurkach, puchatych niczym najdorodniejsze z owiec. Jakiego musiała mieć więc pecha, że zaledwie po kilku dniach jej pobytu w Królewskiej Przystani, niebo chciało rozstąpić się w pół od zacinającego ze wszystkich stron deszczu i złotych, niebezpiecznych piorunów jakie co rusz przecinały ciemne połacie niebiańskiej nieskończoności.
Wciąż w odwołaniu do królewskiej służby, uczyła się kiedy mogła i czego mogła. Pomoc Siveny była w tym nieoceniona, bo dwórka uczyła ją wszystkich najpotrzebniejszych rzeczy, niezbędnych do zaczęcia służby u boku królowej. Miały przy tym wiele zabawy, szczęśliwie przypadając sobie wzajemnie do gustu. Morrigan nie chciała nawet myśleć jakby wyglądały jej dni, gdyby obecna dwórka Shaeny okazała się opryskliwa i niemiła, albo co gorsza z jakiegoś powodu zazdrosna o nowy nabytek, w królewskim orszaku.
Kręcąc się niespokojnie między dostępnymi publicznie korytarzami Czerwonej Twierdzy i znacznie mniej dostępną Warownią Maegora, panienka z krain Burzy zapoznawała się z kolejnymi zakamarkami zamku. Nie sposób było zapamiętać każdy zakręt, zwrot i schody przy pierwszym obchodzie toteż spacerowała niemal codziennie, by zapamiętać jak najwięcej. Gdy już zacznie właściwą służbę znajomość zamku z pewnością przyda jej się już pierwszego dnia.
Piękny zapach jaki dotarł do jej nosa, zwabił dziewczę do kuchni. Wciąż czując się nieco obco, nieśmiało podeszła do drzwi, za którymi działa się cała magia związana z jedzeniem. Stojąc u progu słyszała różne głosy dobiegające ze środka, a jeden z nich szczególnie zwrócił jej uwagę. Wychylając głowę zza drzwi zajrzała do środka i przyglądała się całemu zajściu w milczeniu.
Tak jak się spodziewała, pan Velaryon krzątał się po pomieszczeniu z uśmiechem rozciągającym jego usta. Zdawało się, że próbował kokietować kucharkę, by zwinąć jej coś dobrego. Morrigan stłumiła śmiech i przyglądała się dalej, myśląc, że nie była bardzo widoczna ze swojego miejsca aż nagle inna służka wpadła na nią chcąc wejść do środka.
- Och... - Uciekło spomiędzy jej ust, gdy zmuszona weszła do środka, by puścić kobietę przodem. Ta posłała jej tylko gromiące spojrzenie i ruszyła dalej ku swoim obowiązkom, zostawiając Morrigan stojącą samotnie jak palec niemalże na środku przejścia.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

Nie tykaj tylko tej patelni...  Empty
Temat: Re: Nie tykaj tylko tej patelni...    Nie tykaj tylko tej patelni...  EmptyPią 17 Lip - 11:40

Patelnia okazywała się być przedłużeniem ręki wielu kucharek, a tutejsza nie różniła się zbytnio od reszty. Nawet na samo hasło wymówione od blondyna, kobieta schwyciła po najbliższą patelnię, jednocześnie ze zmrużonych oczu spoglądać na dworzanina. Blondyn z uwagą obserwował kucharkę, jednocześnie lawirując po kuchni, kiedy nagle dostrzegł młodą dwórkę, która wkroczyła do kuchni. Posłał jej zawadiacki uśmiech, a nawet i puścił jej wesołe oczko, po czym skupił swoją uwagę na kucharce.
- Esmeraldo, najdroższa w kucharek, której podniebienie sięga najwyżej położonym stopniom wśród Siedmiu -nie daj się prosić na kolanach. - mówił, ostrożnie podchodząc do kucharki, będąc gotów do ewentualnej walki z jej patelnią. Mae poczuł czyjeś szturchnięcie w ramię, usłyszał ciche westchnienie, lecz nie przejmował się tym zbytnio. Postanowił zaryzykować wszystko i podejść do jej ucha. - Przekażę Barniemu, aby zjawił się o świcie w porcie. Będzie co obserwować.- wyszeptał do kobiety. Wiedział, co mówił, jakiego imienia użyć, aby ujrzeć na twarzy kobiety zmieszanie. Zwycięstwo! Patelnia niczym pocisk, posłusznie został zabezpieczony i odłożony w bezpiecznie miejsce, a na twarzy kucharki pojawił się delikatny rumieniec. - To jest jeszcze coś dobrego?- rzucił wesołym tonem, a kobieta zaraz schwyciła za talerz, podeszła do jednego z garów i sowicie nałożyła Maegonowi dzisiejszy obiad. Velaryon zadowolony czekał, aż talerz będzie skierowały w jego stronę. Schwycił naczynie, posyłając kucharce szeroki uśmiech, jak i niewielkie skinienie głowy. Póki sytuacja jemu sprzyjała, podszedł do dwórki, która chyba czekała na coś. - Jak jesteś głodna, to korzystaj, póki ma dobry humor.- rzucił jej wesołym tonem, jednocześnie przechwytując z boku łyżkę, którą zaraz zaczął jeść swój wyśmienity posiłek,
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

Nie tykaj tylko tej patelni...  Empty
Temat: Re: Nie tykaj tylko tej patelni...    Nie tykaj tylko tej patelni...  EmptySro 22 Lip - 3:52

Chociaż jej wejście do kuchni nie wyglądało ani trochę naturalnie, to zmieszanie malujące się na jej twarzy dość prędko ustąpiło miejsca rozbawieniu. Widok dworzanina lawirującego między stołami i koszami pełnymi jedzenia, usilnie unikającego oberwania patelnią był wystarczająco rozładowujący całą atmosferę, by w końcu na jej twarzy zakwitł wesoły uśmiech pozbawiony napięcia czy zawstydzenia. Nawet cichy chichot uciekł spomiędzy jej warg, gdy bojowo nastawiona kucharka zarumieniła się na zaledwie jedno wypowiedziane przez Maegona imię. Młódka musiała przyznać, że dworzanin dobrze wiedział za jakie sznurki pociągnąć, aby otrzymać to czego chciał. Musiał mieć w tym wiele wprawy, co w niektórych przypadkach mogłoby być niepokojące, choć teraz wyglądało raczej jak dobre dbanie o własny interes. Być może pewnego dnia poprosi go o przybliżenie historii jak nauczył się takiego obejścia, jednak dzisiejsze popołudnie nie było odpowiednim czasem na takie rozmowy.
- Skoro tak mówisz, to chyba cię posłucham. - Odparła z lekkim uśmiechem, porzucając przy tym wszelkie tytuły jakimi wcześniej się uzupełniali we własnych wypowiedziach. Odkąd Morrigan została oficjalnie dwórką królowej, to oboje zostali współpracownikami dbającymi o dobre samopoczucie dwóch stron tego samego małżeństwa. Podchodząc do kucharki podała jej dwa czerwone jabłka, które zabrała z kosza leżącego na jednym z drewnianych stołów. Prosząc ją grzecznie i z ładnym uśmiechem, dwórka poczekała aż owoce zostaną dobrze umyte i pokrojone na równe ćwiartki. Układając je w małej miseczce zabrała ją od kobiety i przyłączyła się do dworzanina.
- Często podkradasz im tutaj jedzenie? - spytała rozbawiona, odgryzając kawałek pysznego owocu. Jabłko było bardzo soczyste i lekko kwaśnawe, twarde i chrupiące, dokładnie takie jak je lubiła. Ciche mruknięcie zadowolenia uciekło z jej ust, gdy dalej rozkoszowała się przekąską. - Z tego co widziałam masz już wiele wprawy w negocjowaniu z kucharkami. - Powiedziała wciąż przyglądając się jego przystojnej twarzy.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

Nie tykaj tylko tej patelni...  Empty
Temat: Re: Nie tykaj tylko tej patelni...    Nie tykaj tylko tej patelni...  EmptySro 22 Lip - 16:33

Nie był tutaj dosyć długo – jedynie od czterech lat służył wiernie, zaraz nawet minie piąty rok służby. Musiał wejść w tę specyficzną społeczność, nauczyć się lawirować między intrygami, mało kogo prosząc o pomoc. Nawet nieco wydoroślał, lecz mimo tego potrafi jeszcze uśmiechem omamić niektóre kobiety. I to nieświadomie!
Poczekał spokojnie na boku, aż nowa dwórka wróci z jabłkami. Sam zaś zajadał swój posiłek, co jakiś czas odwracając się wzrokiem w stronę Morrigan. Nie mógł całkiem oderwać od niej swojego wzroku, z tego powodu w jego oczach tkwiło rozbawienie. Dopiero kiedy ta zaczęła iść w jego stronę, skupił się na dokończeniu swojego posiłku. Zdołał już w tym czasie zjeść połowę swojej porcji, kiedy ta postanowiła zadać pytanie. Przełknął to, co miał w ustach, żeby następnie posłać jej rozbawione spojrzenie.
- Ja? Chyba mylisz mnie z kimś innym. - zaśmiał się wesoło. - Sama dała, wiele świadków — z tobą włącznie — może to zaświadczyć. Spójrz sama na nią. Czy ona wygląda na złą, nieszczęśliwą, strapioną? - dodał spokojnie, jednocześnie czując w ustach posmak zwycięstwa. Kucharka faktycznie była uśmiechnięta, kątem oka spoglądała to na niebo, to na Maegona. Dworzanin nic sobie z tego nie robił, tylko nałożył kolejną porcję na łyżkę, którą zaraz włożył od ust i zaczął konsumować jej zawartość. Niech sama powie, czy było czym się martwić? A może postanowi dokończyć zemsty kucharki i przywalić patelnią? Mae będąc ciekaw jej reakcji, nie zamierzał, na razie, zmieniać miejsca, jak i bezpardonowo jeść w czasie ich rozmowy. Musiał wybadać jej poziom tolerancji i cierpliwości, a raczej chciał to zrobić. Był ciekaw natury młodej dwórki.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

Nie tykaj tylko tej patelni...  Empty
Temat: Re: Nie tykaj tylko tej patelni...    Nie tykaj tylko tej patelni...  EmptyPon 3 Sie - 20:58

Lekkie i żartobliwe podejście Maegona było dla niej swego rodzaju powiewem świeżości od poważnych i czasem nawet snobistycznych zachowań wielu mieszkańców Twierdzy z jakimi miała przyjemność się zmierzyć. Z jednej strony wielu wciąż wyrażało żal po utracie ojca i traktowali ją jak dziecko, inni zaś patrzyli na nią zza czubka własnego nosa bo była przecież tylko dwórką i to w dodatku nową, gdyby tego było mało. Nic więc dziwnego, że lubiła spędzać czas z Siveną, Leaną czy chociażby Maegonem, którzy nie przyprawiali ją o szczególne zakłopotanie i nie przysparzali jej problemów ani zmartwień.
Figlarna postawa dworzanina póki co nie sprawiała jej żadnych przykrości ani nie działała jej na rerwy i sama Morrigan nie uważała, go za kogoś szczególnie szkodliwego w swojej lekkiej uszczypliwości i przekomarzaniu. Zdawał się roztaczać wokół siebie aurę rozbawienia i potrafił poprawiać ludziom humor, co pamiętała z ich własnego doświadczenia, gdy spotkali się jeszcze w Końcu Burzy. Nie wzięła więc na poważnie jego zachowania jakim potraktował kucharkę, by wyżebrać od niej jedzenie, które jadł tak szybko, że aż mu się uszy trzęsły. Zaśmiała się do niego cicho i zjadając ćwiartkę jabłka, powiedziała.
- Szybkie jedzenie i to na stojąco prowadzi tylko do niestrawności. - Zaśmiała się i sięgnęła po kolejny kawałek soczystego owocu. Jabłka były naprawdę świeże i ich smak dodatkowo poprawiał jej humor. - Chyba nie boisz się, że zaraz zmieni zdanie i zabierze ci talerz spod nosa? To dlatego tak kurczowo się go trzymasz? - spytała, śmiejąc się teraz nieco głośniej. W międzyczasie podniosła się ze swojego miejsca i stanęła obok niego, wspierając się plecami o ścianę. Idąc za jego przykładem, przeniosła wzrok na kucharkę, która co rusz zerkała w jego stronę.
- Niby nie wygląda na taką rozzłoszczoną - przytaknęła, kiwając głową. - Ale widząc te ukradkowe spojrzenia zaczynam myśleć, że może ciebie lubi nawet bardziej niż tego mężczyznę, o którym jej wcześniej wspomniałeś. - Rzuciła w jego stronę i szturchnęła go lekko łokciem w żebra. Jej niebieskie oczy błyszczały się radośnie od rozbawienia, ale tkwiła w nich również ciekawość. Nigdy nie odważyła się zapytać Maegona czy ktoś w stolicy - lub poza nią - zaskarbił sobie jego uwagę i zainteresowanie. Nie wiedziała również jakie kobiety były w jego typie i prędzej oblałaby się gorącym rumieńcem niż zapytała o coś takiego. Jej pewność siebie w towarzystwie Velaryona chybotała się niestabilnie jak błazen na nowych szczudłach i poprawa przychodziła z czasem. Przy każdym kolejnym spotkaniu zawała się oswajać przy nim coraz bardziej, ale jeszcze długa przed nią droga nim zupełnie przemoże się w swojej nieśmiałości.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

Nie tykaj tylko tej patelni...  Empty
Temat: Re: Nie tykaj tylko tej patelni...    Nie tykaj tylko tej patelni...  EmptyWto 4 Sie - 21:29

Czuł się teraz swobodnie, mimo iż spoczywała na nim spora odpowiedzialność. Zbliżająca się wyprawa, zobowiązania względem ojca, króla... Niby to wszystko było ważne, lecz w tym momencie cała ta powaga gdzieś znikała wśród beztroskiej wesołości. Cieszył się chwilą, i to nie byle jaką w dodatku. Zdecydowanie miło spędzić ostatnie godziny w towarzystwie osoby, wobec której odczuwał jakieś większe uczucia.
Zaśmiał się wesoło, kończąc zaraz jeść to, co miał na talerzu. Może i jadł szybko, lecz nie przejmował się czymś takim, jak niestrawność. Wzruszył ramionami niemal niewinnie, jakby jego czyny nie były jakąś wielką zbrodnią dla ludzkości. Odłożył na pobliskie płaskie miejsce talerz i skierował swoje rozbawione spojrzenie na Morrigan, ignorując rzucane pobieżne spojrzenia ze strony kucharki.
- Nawet nie poznałaś połowy mojego fanclubu.- zaśmiał się wesoło, czując, jak szturcha jego w żebra. Nie zrobił nic, lecz zaraz po jej czynie, zaplótł swe wolne ręce na wysokość swojej piersi, aby zarówno obronić je przed następnymi podstępnymi atakami, jak i też, aby po prostu wygodnie oprzeć się o ścianę i spojrzeć na młodą dwórkę. Uśmiechnął się cwaniacko i zaraz odepchnął się od ściany, żeby stanąć swobodnie bez opierania się, a swoją lewą ugiętą rękę skierował w stronę Morrigan.
- Może chciałabyś to zmienić, pani, dając porwać się na spacer?- spytał się kulturalnie, lecz z jego ust nie sposób było zdjąć cwaniackiego uśmiechu. - Jabłko może towarzyszyć, jeśli też chce.- dodał rozweselony. Jeśli chciała, mogła jeść spokojnie owoc podczas spaceru, to nie będzie mu zbytnio przeszkadzać. Chyba że nie będzie chciała pójść przejść się po ogrodach królewskich nocą, to wtedy uszanuje jej wolę.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

Nie tykaj tylko tej patelni...  Empty
Temat: Re: Nie tykaj tylko tej patelni...    Nie tykaj tylko tej patelni...  EmptySob 8 Sie - 6:47

Figlarność i lekkość z jaką prezentował się przed nią Maegon zaczęła przechodzić również i na nią, udzielając się w niej poprzez częstsze chichotanie i żartowanie, które normalnie nie było niczym dziwnym w jej zachowaniu jednak teraz zdecydowanie zaczynało coś sugerować. Nie będąc niczego świadoma, że już za kila godzin jej obiekt westchnień załaduje się na pokład jakiegoś statku i zniknie w dalekiej i długiej podróży, cieszyła się jego towarzystwem tak samo jak robiła to wczoraj i jeszcze dzień wcześniej, wciąż spodziewając się, że następnego ranka znów wpadną na siebie na jednym z korytarzy i zamienią ze sobą kilka wesołych zdań.
Nie spiesząc się ze swoim jabłkiem, obserwowała jak szybko dworzanin opędzlował cały talerz jedzenia. Na jej ustach zakwitł uśmiech, nie był szeroki ani nie ukazywał białych zębów, ale wyraźnie świadczył o jej rozbawieniu. W niebieskich tęczówkach pojawił się nawet błysk, ale pozbawiony był figlarności. Spojrzenie brunetki było jakby delikatniejsze i nawet bardziej sympatyczne niż wtedy, gdy śmiała się z czegoś do rozpuku. Unosząc lekko jedną z ciemnych brwi, oparła się ramieniem o ścianę tak, by stać zwrócona do niego całym ciałem.
- Och doprawdy? - spytała z jednym kącikiem ust uniesionym w geście rozbawienia. - Powinnam więc spodziewać się haremu? Może posiadasz swój własny dwór wielbicielek? Nie wiem czy wtedy będę mogła dalej z tobą rozmawiać. - Dodała jakby obojętnym tonem choć wyraźnie tliła się w nim nuta zazdrości, która jakimś cudem przebiła się przez jej na co dzień nienaganną postawę i spojrzała na swoją dłoń jakby przyglądała się swoim paznokciom z braku lepszego zajęcia. - Nie chcę się narazić na zazdrość jakiejś zakochanej kobiety. Nie wiem czy wiesz, ale nie ma nic gorszego od tego. - Dodała niby konspiracyjnym szeptem i sięgnęła po kolejny kawałek jabłka. W miseczce nie zostało ich już wiele, raptem jeszcze tylko dwie ćwiartki. Spoglądając kątem oka, zastanowiła się czy kucharka była w wystarczająco dobrym humorze aby obrać i pokroić dla niej jeszcze jeden owoc, ale chyba wolała nie ryzykować. Ona nie miała w swoim rękawie takiego asa jak Velaryon i niestety jej karta przetargowa znana jako ładne oczy na nic się tutaj nie zda.
- Tylko nas dwoje i kawałek jabłka spacerujących po zmroku? Brzmi skandalicznie. - Odpowiedziała niemal od razu i chwilę później na jej ustach zakwitł przepiękny uśmiech pełen rozbawienia. - Nie zwlekajmy ani chwili dłużej. Miseczka nie będzie nam dłużej potrzebna - rzuciła jeszcze przed wyjściem z kuchni i sama sięgając po jedną ćwiartkę wyciągnęła dłoń z miseczką w jego stronę. Lepiej żeby nie odmówił i poczęstował się oferowanym owocem. Jego słodki smak na pewno dobrze mu zrobi po kolacji jaką właśnie skończył. Niech uzna to za deser, chociaż w kuchni na pewno znalazłby więcej słodszych rzeczy niż jabłko.
- Gdzie zechce mnie pan zabrać? - spytała zainteresowana i bezpardonowo chwyciła go pod ramię. Skoro już ją zaprosił na przechadzkę równie dobrze mógł ją eskortować w jej trakcie. Na zewnątrz było już przecież ciemno i żadne z nich nie chciało, aby Morrigan potknęła się o jakiś kamyk i stłukła sobie pośladki.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

Nie tykaj tylko tej patelni...  Empty
Temat: Re: Nie tykaj tylko tej patelni...    Nie tykaj tylko tej patelni...  EmptyNie 16 Sie - 16:28

W jej obecności czuł się swobodnie, że nie odczuwał odpowiedzialności misji, na którą wypłynie następnego poranka o wschodzie słońca. Wiedział, że ona dowie się o jego wyprawie, wolał więc uprzedzić wszelkie plotkarskie metody, aby poznała prawdę z jego ust. Zasłużyła na to, jak i należała jej się prawda. Rozweselony, cieszył się z jej obecności, co z pewnością było widoczne na jego twarzy. Cicho zaśmiał się z jej słów, jak i z jej szeptów, kręcąc głową nieznacznie.
- Czyżby Pani była zazdrosna?- spytał się rozbawiony. - A może lady chciałaby stanąć w szranki z rywalkami?- dodał, będąc ciekaw jej odpowiedzi. Rozmowa była toczona żartobliwym tonem, lecz Maegon chciał poznać, co ona o nim myśli. Czy zechce wyjawić, że nie myli się jego intuicja, która do tej pory jego nie zawiodła? Nie wiedział, lecz liczył, że każde kolejne ich rozmowy powiedzą mu więcej na rosnący dylemat. Nie chciał wymuszać na niej swoich uczuć, co z resztą podkreślił podczas rozmowy z jej macochą. Wszystko miało być zgodnie z zasadami, jak i z poszanowaniem uczuć młodej dwórki.
- Skandale to nieodwieczna część życia tutaj, przywykniesz.- odparł rozbawiony na jej słowa, jednocześnie też spoglądając na miseczkę z jabłkiem. Posłusznie schwycił za miseczkę, którą odłożył zaraz, lecz nie poczęstował się jabłkiem. Był najedzony, a nie miał zamiaru podbierać jedzenia, które sobie sama zgarnęła. Zgarnął jej ramię do swojego, chociaż nie spodziewał się po niej tak szybkiej reakcji na spacer. Posłał jej zawadiacki uśmiech i skierował swoje pierwsze kroki w stronę dziedzińca.
- W bezpieczne miejsce.- odparł wesołym tonem, lecz jego myśli kierowały się w stronę młodej dwórki. Tak jak on starał się zachowywać przyzwoicie, tak czuł, że przy jej obecności, może powstać mały bałagan, których nie mało było i tak w Królewskiej Przystani. Z drugiej strony — rano odpływał, niech się dzieje, co chce. W razie czego, jak wróci, to będzie myśleć nad konsekwencjami dzisiejszego spaceru.
- Słyszałaś o toczących się przygotowaniach w porcie i o tym, że na nich będą wywiezieni najbardziej potrzebujący mieszkańcy Królewskiej Przystani?- postanowił bezpiecznie wpierw wybadać grunt. Nie wiedział, ile ona mogła wiedzieć, czy Królowa tym się interesuje równie mocno, jak Król. Jednocześnie też pomógł ostrożnie pokonać dwórce stopnie, które napotkali po drodze. Skinął strażnikom, których spotkali po drodze, a kiedy znaleźli się na dziedzińcu, powolnym krokiem skierował do królewskich ogrodów.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

Nie tykaj tylko tej patelni...  Empty
Temat: Re: Nie tykaj tylko tej patelni...    Nie tykaj tylko tej patelni...  EmptyPią 21 Sie - 19:54

Chociaż ich rozmowa wciąż była podszyta dozą rozbawienia i wesołości, temat jaki obecnie obrali wprowadzał ją w stan zakłopotania. Sama przed sobą bała się przyznać do pewnych rzeczy, a robiła się szczególnie nieśmiała i zawstydzona mając się uzewnętrznić w ten sposób przed kimś spoza jej najbliższego grona. Musiała myśleć i działać szybko, aby zbyć długa chwila wahania nie dała mu powodu do wątpienia w jej słowa. Aktorką nie była jednak najlepszą i różne próby miały rożny efekt. Teraz mogła tylko liczyć na uśmiech od losu.
- Zazdrosna? Ja? - spytała jakby chciała się upewnić, że na pewno nie pomylił jej z kimś innym. Lecz rumieniec jaki pojawił się na jej bladym licu zdradził prawdziwe uczucia dwórki. - Może tylko trochę, nie schlebiaj sobie. - Odparła starając się brzmieć nonszalancko, ale jej głos zadrżał lekko w jej wyznaniu. Zdecydowanie aktorstwo nie było jej powołaniem.
- Nie zamierzam walczyć z żadną kobietą o zainteresowanie mężczyzny. To mości panowie powinni podnosić rękawice jeśli mowa o zdobywaniu zainteresowania tej drugiej strony. - Po raz pierwszy od kilku minut zwróciła się do niego i spojrzała na twarz dworzanina. Górował nad nią przez co musiała nieco zadzierać twarz do góry, ale nie narzekała na to w najmniejszym stopniu. - Jakby to o mnie świadczyło, gdybym nagle zaczęła rywalizować z inną panną o pańską uwagę, panie Velaryon? - spytała z zainteresowaniem, nieco bardziej wspierając się na jego ramieniu.
Wychodząc z kuchni, rozejrzała się po korytarzu, który o tej godzinę nie był już wcale zatłoczony a nawet dość pusty jeśli miała być szczera. Przebywanie w miejscach dostępnych tylko dla służby wciąż napawało ją podekscytowaniem. Nigdy nie wiadomo czego można było dowiedzieć się zza kurtyny, którą nie każdy mógł swobodnie odsunąć.
- Lubię słuchać... nowych wieści. Możliwe, że szybko przywyknę do waszego rytmu życia w stolicy. - Odparła rozbawiona starając się nie użyć słowa plotki. Nie mogła jednak zaprzeczać, że każda nowa była ciekawa, przynajmniej tak długo jak ona sama nie była na językach ludzi. Wszyscy lubili słuchać, ale mało kto lubił gdy mówiono o nim, zwłaszcza mało pochlebne rzeczy a te przecież były najbardziej smakowitym kąskiem.
- Hmm, coś takiego obiło mi się o uszy, ale nie znam wiele szczegółów. Dlaczego pytasz? - zwróciła się do niego z ciekawym spojrzeniem, które zaraz przeniosło się na niebo wiszące ponad ich głowami. Przyglądała mu się chwilę próbując doszukać się jakichś gwiazd, ale na marne. Może w ogrodach zdoła ujrzeć chociaż jedną.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

Nie tykaj tylko tej patelni...  Empty
Temat: Re: Nie tykaj tylko tej patelni...    Nie tykaj tylko tej patelni...  EmptySob 22 Sie - 11:49

Widząc rumieńce na jej twarzy, miał wrażenie, że trafił w dobry punkt. Ewentualnie też mogła blefować zdolnie, lecz nawet nie chciał tego rozpatrywać. Nie, dzisiejszy wieczór miał być bez takich myśli. Miał być wolny, swobodny i beztroski, żeby wraz ze świtem, przyjąć na siebie odpowiedzialność za ważną misję do spełnienia.
- Tylko trochę? No proszę.- powiedział wesołym tonem, nie zdejmując z ust swojego uśmiechu. Droczył się z nią, lecz także upewniał się, że faktycznie dwórka może coś czuć wobec niego. Pytanie, na ile mocne to uczucie mogło być. Na wszystko znajdzie odpowiedź, tego był zdecydowanie pewny.
Cicho zaśmiał się zaraz, będąc rozbawiony jej pytaniem. Jakby świadczyło to o niej? No cóż, na dworze wszystkie chwyty były dozwolone, o ile nie znajdą się zaraz w uszach króla, czyż nie? - No nie wiem, wszystko zależałoby od tego, jak głośna byłaby ta walka.- odparł wesołym tonem. Stwierdził, że powinna dostać nieco czasu, aby lepiej zrozumieć sens jego słów. Wszystko na początku wydaje się absurdalne, lecz jeśli się wejdzie już głębiej, to widzi się wszystko w innych barwach. A wtedy nawet i dusza może być zagrożona.
Wyjście z kuchni w opustoszałe korytarze poszło gładko tak jak i dotarcie do dziedzińca. Trudno było o tej porze oczekiwać grona osób, skoro sama Królewska Przystań męczyła się z tragiczną powodzią i ludzie nocą wręcz to skupiają się na zgarnięciu kilku godzin snu w bezpiecznym schronieniu. Całe szczęście, że ten problem nie dotyczy mieszkańców Czerwonej Twierdzy, przynajmniej w tej kwestii. Bo i istotna żywności tutaj zaczyna dotykać, co widać po wydawanych posiłkach. Posłał Morrigan wesołe spojrzenie, po czym cicho westchnął pod nosem. W przeciwieństwie do niej nie spoglądał na zachmurzone niebo, skupiał się bardziej na bezpiecznym doprowadzeniu na tereny ogrodu. Jeszcze by się potknęła o coś i spadła, brudząc przy okazji dosyć drogą sukienkę.
- Mój ojciec przebywa obecnie na Driftmarku. Nie ma szans, aby przypłynął i przejął kontrolę nad nimi osobiście, a mój brat bliźniak również nie może przypłynąć i zabrać ludzi, którzy będą zabrani na wschodnią część naszej wyspy. - mówił spokojnie, z uśmiechem na ustach. - Statki wyruszą o świcie ... ze mną jako kapitanem.- dodał, kierując swoje wesołe spojrzenie na dwórkę. Osobiście był dumny z tego osiągnięcia, mógł się wykazać na morzu, które tak bardzo kochał.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

Nie tykaj tylko tej patelni...  Empty
Temat: Re: Nie tykaj tylko tej patelni...    Nie tykaj tylko tej patelni...  EmptyCzw 27 Sie - 3:16

- Tylko trochę! - Powtórzyła raz jeszcze, gdy ten zaczął bardziej dopytywać. Wolną ręką schywiła nawet za czubek swojego ucha, który teraz pałił ją niemiłosiernie od zawstydzenia. W głębi duszy dziękowała Siedmiu, że było wystarczająco ciemno żeby Maegon nie zauważył jak bardzo była zarumieniona. Mówienie o takich rzeczach nigdy nie przychodziło jej z łatwością, a w jego obecności czuła się jeszcze bardziej skrępowana niż kiedykolwiek. Był od niej starszy i z pewnością miał znacznie więcej obycia w sprawach miłosnych niż ona, co ukazywał na każdym kroku, drocząc się z nią i przekomarzając. Chociaż starała się jak mogła by wydawać się dojrzała i dorosła, czasami nie mogła wyzbyć się uczucia, że przy nim wyglądała jak dziecko.
- Nie chcę się z nikim o ciebie bić. - Rzuciła pod nosem wyraźnie naburmuszona. - Damom nie wypada żeby rwały sobie włosy z głów. Może to ty powinieneś bić się o moją uwagę? - spytała, kierując na niego swoje spojrzenie chmurnych oczu. - Pewien lord ostatnio bardzo zabiegał o wspólny obiad, ale nie podjęłam jeszcze decyzji. - Skłamała, chcąc wzbudzić w nim taką samą zazdrość jaką on prowokował u niej, gdy wspominał o innych kobietach jakie się do niego zalecały. Oczywiście mogło to zadziałać zupełnie na opak i skończyć się z przeciwnym skutkiem czego Morrigan bardzo by nie chciała. Tak czy siak musiała próbować wszystkiego, bo wiedziała, że niestety nie była tak obeznana w zalotach i podchodach jak Maegon i prędzej czy później szybko by mu uległa.
Trzymając wolną ręką poły swojej sukni, spacerowała z Velaryonem kamiennymi ścieżkami królewskich ogrodów. Wielkie kamienie pod ich stopami świeciły się od wciąż świeżych kropel deszczu, które niedawno spadły z nieba. Cała stolica była zalana, a niebo pochmurne co sprawiało, że ciężko było znaleźć początek morza i koniec chmur. Ale nie to sprawiło, że dwórka zatrzymała się w miejscu. Wiadomość jaką się z nią podzielił była niespodziewana i zupełnie ją zaskoczyła. Gdy brunetka spojrzała na twarz mężczyzny, ten był z siebie wyraźnie zadowolony i dumny. Łatwo mogła stwierdzić, że wyczekiwał podjęcia się tego zadania. Ona niestety nie podzielała jego entuzjazmu i delikatny uśmiech, który u siebie wymusiła był przebijany przez smutek.
- Och... - Wydusiła z siebie nie wiedząc co innego mogłaby powiedzieć i wznowiła ich spacer. - To... bardzo odpowiedzialne zadanie. Mam nadzieję, że dobrze sobie poradzisz. Wody w takim czasie są bardzo niebezpiecznie. Nie chciałabym żeby coś ci się stało. - Dodała znacznie ciszej, odwracając od niego swoje spojrzenie. Wypuszczając suknię ze swoich objęć, młódka wyciągnęła dłoń w stronę krzewów i zahaczyła palcami o mokre liście, prowokując mały deszcz spadających na ziemię kropel. Jej dłoń również pokryła się wodą, a paznokcie mieniły się w słabym świetle dobiegającym ich z pałacu. - Czy nikt inny nie może poprowadzić statków za ciebie? - spytała, zdając sobie sprawę jak bardzo samolubnie to zabrzmiało. Przecież był taki uradowany, gdy podzielił się z nią tą informacją, że nawet gdyby znalazł się jakiś chętny to Maegon na pewno nie zrezygnowałby z tej okazji. A już na pewno nie po to żeby tylko spędzić z nią kilka chwil więcej.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

Nie tykaj tylko tej patelni...  Empty
Temat: Re: Nie tykaj tylko tej patelni...    Nie tykaj tylko tej patelni...  EmptyCzw 27 Sie - 12:42

Zaśmiał się jeszcze głośniej, już nie chcąc więcej dręczyć młodej dwórki.Jeszcze jak zaczęła chwytać się za ucho, to udał, że nie dostrzegł tego. Jednakże już był pewny, że były od niej jakieś uczucia i nie powinien zmarnować tej okazji. Ach ta słodka i niewinna Morrigan. Szkoda, że jest tak ciemno, bo ciekawym widokiem byłoby ujrzenie jej zarumienionego lica. Jeśli się rumieni rzecz jasna, kobiety to czasem są dziwnymi istotami, których nie można w pełni pojąć.
- Doprawdy? Który to był? Czyżby to był lord... zgadnijmy... lord Baratheon?- powiedział wesoło, lecz jednocześnie jej słowa gdzieś utkwiły. Meredith nie wspominała o jakichś innych kawalerach, którzy by pytali o rękę jej pasierbicy, lecz może oni chcieli zrobić to w innym czasie? Nie mógł całkiem odrzucić opcji, że będzie musiał rywalizować z innymi panami o jej rękę. O ile Morrigan będzie darzyła swym uczuciem jego osobę, tak on będzie o nią walczyć nieustannie. Wszak nie myśli o związaniu się ślubami z przymusu.
Jednakże ujrzał, że przekazane wieści zbytnio nie uradowały dwórki. Mówiła o niebezpiecznych wodach, lecz to nie było jakieś odkrycie roku. Wody nieustannie są niebezpieczne i osoby, które o tym wiedziały, pływały z pełnym szacunkiem do tego żywiołu. Obserwował jej reakcję, jak uciekła wzrokiem do roślin, które zaczęła badać wolną dłonią. Spacer trwał spokojnie, jednakże następne słowa sprawiały, że ten spacer dodatkowo zwalniał o kilka sekund.
- I miałbym obrazić decyzję mego Pana Ojca, który osobiście mnie wybrał do misji, oraz zdanie Króla, który dodatkowo dał mi do wykonania kilka poselstw w jego imieniu?- odpowiedział pytaniem na jej pytanie, żeby zaraz nieco przeciągnąć ciszę na kilka kolejnych sekund. - To nie będzie tylko wizyta w mojej rodowej twierdzy. W imieniu ojca, jako przedstawiciel mojego rodu, mam popłynąć do Lannisportu, aby wspomóc twoim kuzynom w odbudowie stoczni.- mówiąc spokojnym tonem. Dostał zadanie, z którego był dumny. Został wyróżniony przez ojca, doceniony, mimo że mógłby na tę wyprawę wysłać starszego brata. Skoro jednak rodzice skupiają się na bękartach Ness, jak i na szykowaniu ślubu dla Rhaegora, to może nawet lepiej, że to zadanie przypadło akurat jemu, dworzaninowi. Wiedział jednakże, że nie mógł o tym wszystkim powiedzieć niewinnej Morrigan. Nie tutaj, wśród kłamliwych i zdradliwych ludzkich natur. - Wody były i będą ciągle zdradliwe, wychowałem się wszak na nich. Może nie znam tych zachodnich akwenów, lecz uważam, że jak szanuje się ten żywioł, to każda droga okaże w zamian swoją łagodną stronę. - dodał, po czym wziął cichy wdech, kładąc swoją drugą dłoń na jej dłoni. Chciał przyciągnąć jej uwagę, jak i wzrok na jego osobę. - To będzie długa przeprawa, pozbawiona wielu wygód. Jako wsparcie, wystarczą mi modlitwy kierowane do Bogów o pomyślne wody. Chyba że pragniesz dostać jakiś drobny list z mej podróży, to mogę wysłać kruka.- dodał. Nie wiedział, czego mógł się po niej spodziewać, jednocześnie też nie chciał, aby ta skreśliła jego całkiem z powodu wyprawy.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

Nie tykaj tylko tej patelni...  Empty
Temat: Re: Nie tykaj tylko tej patelni...    Nie tykaj tylko tej patelni...  EmptyCzw 3 Wrz - 3:17

Morrigan nigdy nie wątpiła w spryt i bystrość dworzanina, a on tylko utwierdził ją w przekonaniu, że nigdy nie powinna umniejszać jego umiejętnościom zarówno wtedy, gdy robiła to całkiem poważnie czy też w żartach. Przejrzał jej kłamstwo tak szybko jakby sama podała mu się na srebrnej tacy. Nie sądziła, że poradzi on sobie z tym tak szybko, a już na pewno nie spodziewała się, że będzie zadawał jej pytania z tym związane. Przygryzając dolną wargę kontemplowała jak powinna mu odpowiedzieć. Mogła dalej brnąć w kłamstwo, ale ponieważ wiernie służył królowi musiał znać wiele osobistości dworskich. Podawanie mu pierwszego lepszego nazwiska lordowskiego nie było najlepszym pomysłem. Równie dobrze mógłby znać mości pana i w mgnieniu oka przejrzeć jej kolejny blef.
Prychnęła więc pod nosem z jego żartu i zmarszczyła brwi.
- No dobrze, niech ci będzie. Wcale nikt nie zabiegał o spotkanie w trakcie obiadu ani o żadne inne jeśli już o tym mowa. - Wytłumaczyła pokonana we własnej grze, choć jej naburmuszenie nie było znowu takie prawdziwe. Musiała się trochę podąsać dla samego dąsania, ale nie zamierzała jakoś przeciągle się obrażać zwłaszcza, że Maegon nie dał jej przecież żadnego powodu. Prędzej to on mógłby się na nią zdenerwować, że próbowała karmić go nieudolnymi kłamstewkami. - Poza tym nie jestem szczególnie zainteresowana takimi spotkaniami. - przyznała teraz zupełnie szczerze, bo taka była prawda. Chociaż sama próbowała namówić Meredith do pozostania w stolicy poprzez argument, że w Królewskiej Przystani łatwiej jej będzie znaleźć męża wcale jej się do tego nie spieszyło, a już szczególnie gdy w grę wchodziła aranżacja spotkań i swatanie. Była romantyczką i naczytała się zbyt wielu książek żeby jej miłosne oczekiwania miały pokrywać się z szarą rzeczywistością.
Wyjaśnienie Maegona rzuciło jej zupełnie nowe światło na całą sytuację i Morrigan szybko przytaknęła mu głową, gdy skończył odpowiadać na jej pytanie.
- Oczywiście, że nie! - Zaprzeczyła niemal natychmiast. - Wybacz, nie od razu zauważyłam jakie to wyróżnienie będąc wybranym do poprowadzenia wyprawy i udania się w taką podróż. - Odparła, próbując zamaskować w swym głosie tą dziwną nutę, która się do niego wkradła. Ciężko było jej to zrobić, bo sama nie wiedziała co tak naprawdę chciała ukryć. Jednakże jej twarz pojaśniała, gdy dworzanin wspomniał o jej kuzynach i stoczni na zachodzie. Morrigan uśmiechnęła się do niego lekko i uścisnęła delikatnie jego ramię, na którym się wspierała. - Na pewno będą ci za to bardzo wdzięczni, panie Velaryon. Jednocześnie ród Baratheon również będzie miał to na uwadze, gdyż rodzina Lannisterów jest nam bardzo ważna i bliska. - Poinformowała go, wycierając wilgotną dłoń o materiał swojej sukni. Na szczęście miała na ręku tylko kilka kropel deszczowej wody, więc nie musiała się wcale martwić o to, że poplami lub zniszczy materiał.
Zerkając kątem oka na Velaryona, dwórka widziała, że biła z niego duma. Był wyraźnie zadowolony z powierzonego mu zadania i młoda kobieta chciała cieszyć się jego szczęściem. Chociaż niewątpliwie wykazywał się każdego dnia swoją służbą na królewskim dworze, taka okazja jak ta mogła się prędko nie powtórzyć. Starając się zrozumieć ile to dla niego znaczyło, młódka pozbywała się przykrych myśli ze swojej głowy. Stawianie siebie i swoich potrzeb na pierwszym miejscu byłoby bardzo samolubne w obecnej sytuacji.
- Wierzę, że będziesz ostrożny w swoich planach i wszystko potoczy się tak jak powinno. Słyszałam o pańskich wyczynach w trakcie wojny i mych uszu dotarło wiele pochwał kierowanych w pańską stronę. Jednak kobiety już tak mają, że przejmują się najdrobniejszymi rzeczami. - Wytłumaczyła, nie siląc się tym razem na żadne udawanie ani próby brzmienia nonszalancko bądź niewzruszenie. Gdy mężczyzna nakrył jej dłoń swoją własną, pochmurne oczy kobiety zwróciły się ku niemu z jej pełną atencją. Wysłuchała uważnie co miał jej do powiedzenia i z każdą kolejną chwilą jej twarz rozpromieniała się coraz bardziej aż w końcu uśmiechała się do niego radośnie. - Byłoby mi niezmiernie miło wiedząc, że poświęciłeś kilka minut na wysłanie do mnie listu. Niewątpliwie uspokoi to również moje nerwy. - Zadowolenie malowało się na jej twarzy, gdy odpowiadała na jego propozycję. Jeśli chodziło zaś o modlitwy do Siedmiu, nie musiał wcale o to prosić. Jako dwórka królowej przebywała z nią w Sepcie dość często toteż modlitwa nie stanowiła dla niej najmniejszego problemu. - Mam nadzieję, że niebo wkrótce się rozpogodzi. Tęsknię za widokiem gwiazd. - Dodała, kierując swoje spojrzenie na pochmurne połacie ciemnego nieba wiszącego ponad ich głowami.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Nie tykaj tylko tej patelni...  Empty
Temat: Re: Nie tykaj tylko tej patelni...    Nie tykaj tylko tej patelni...  Empty

Powrót do góry Go down
 
Nie tykaj tylko tej patelni...
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje-
Skocz do: