Share
 

 Piaskowa Gospoda

Go down 
AutorWiadomość
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Piaskowa Gospoda Empty
Temat: Piaskowa Gospoda   Piaskowa Gospoda EmptyWto 28 Lip - 5:12



Piaskowa Gospoda

Piaskowa Gospoda zawdzięcza swoją nazwę białym kamiennym ścianom, które wyglądają jakby były zrobione z jasnego piasku zalegającego na plażach Słonecznej Włóczni. W gospodzie można zaleźć kilka prostych komnat utrzymanych w jasnych barwach oraz zjeść satysfakcjonujący posiłek przy dobrym napitku.
Powrót do góry Go down
Amaya Martell
Amaya Martell
Wiek postaci : 24
Stanowisko : Księżniczka Dorne
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1147-amaya-martell#8806https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1154-amaya-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1196-all-you-restless#9529https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1199-korespodencja-amayi-martell#9597

Piaskowa Gospoda Empty
Temat: Re: Piaskowa Gospoda   Piaskowa Gospoda EmptyWto 18 Sie - 15:54

kontynuacja z kapliczki

Młoda Martell była zbyt zaabsorbowana połączeniem nieznanego z ukochaną ojczyzną, wycieczką, na którą bynajmniej nie powinna była przystawać, by przejmować się manierami czy też absurdami, jakie charakteryzowały jej spacer z Lannisterem. Zachłyśnięta namiastką wolności, do której przecież była przyzwyczajona, a której ukrócano jej każdego dnia. Którą miała niedługo utracić bezpowrotnie, zostawiając za sobą nie tylko własny dom, młodość i miłość, co samo poczucie bezpieczeństwa, o przynależności nie wspominając.
Choć doskonale wiedziała, że sprzymierzanie się z Lwem, po zmroku, nawet na terenach tak przez nań samą znanych, nie należy do rozsądnych posunięć godnych jej statusu i książęcego tytułu, nie była w stanie oprzeć się pokusie, dyktowanej psotliwą naturą i chęcią przygody, którą przez wzgląd na ostatnie wydarzenia, musiała nieustannie tłumić. Tęskniła ku temu, czym kiedyś było jej życie, gdy jej myśli nie wypełniała tylko i wyłącznie chęć zemsty, gorejący żal nie pozwalający na sen, ukołysanie własnego umysłu i uciszenie niepokoju.
– Tymczasem wolność stała się ceną pokoju – rzuciła, na kilka krótkich chwil zaciskając ciasno szczękę. Nie wiedziała – czy Essos gwarantowałoby im rzeczywistą niezależność, czy wolność w tamtych rejonach rzeczywiście była taką samą wartością, tak samo pożądaną jak w Siedmiu Królestwach. Nigdy nie było jej dane odwiedzić sąsiedniego kontynentu, i choć nie raz, wieczorami, snując się po pałacowych włościach, rozmyślała o tym, czy nie łatwiej byłoby po prostu wypłynąć w nieznane, wyzbywając się skazy, jaka do nich przylgnęła, przyodziać miano wolności – ilekroć nawiedzały ją marzenia o beztrosce i żegludze po Wolnych Miastach, miejscach, które zapierały dech w piersi już z samych opowieści – wracała do punktu wyjścia, zdając sobie sprawę, że jej miejscem na ziemi jest Dorne, nieważne na jakim kontynencie by nie leżało.
Lannister mógł zauważyć, że samo wspomnienie starszego brata księżniczki sprawiło, że kobieta drgnęła, by zaraz potem zjeżyć się momentalnie, prawie jak zwierz zdający sobie sprawę z zagrożenia czyhającego nieopodal. Ciemne oczy zmrużyły się nieco, prawie tak jak paciorkowe ślepia węża, kiedy Amaya przywołała wewnątrz swego umysłu wspomnienie własnego brata.
– Jak widać, valyria potrafi osiąść wzdłuż i wszerz – odpowiedziała nieco oschle, z nutą ostrości we własnym głosie, niemalże obrzydzona tym, że wciąż tak wiele łączyło ją z Morsem. Że wciąż dzieliła z nim nazwisko, krew, że cały kontynent doskonale wiedział, że jest jego siostrą. Kogo wtedy interesowało to, czy zgadzała się z jego wolą, czy wprost przeciwnie?
Ku chwale Siedmiu, rozgoryczenie księżniczki wymalowane na ciemnym licu nie trwało długo, ustępując w końcu miejsca rozbawieniu i nucie pobłażliwości, jaka zatańczyła w jej spojrzeniu, którym obdarzyła Lancela, niedługo później pozwalając sobie na dźwięczny śmiech, wyraźnie rozweselona jego drobnym zarzutem w jej stronę.
– Podstępnie? – powtórzyła, unosząc brew ku górze, gdy wraz z nim wchodziła do środka, mechanicznie opuszczając nieco głowę w dół, w niemalże wyuczonym geście – Mam przypomnieć, któremu z nas tak spieszno było do poznawania uroków mej ojczyzny, że oczekiwanie na światło poranka wydawało się zbyt trudne do spełnienia? – rzuciła, unosząc jeden z kącików ust wyżej, lawirując między stolikami i personami, które również zechciały spędzić wieczór w karczmie.
– Poza tym sprawiedliwość w dzisiejszych czasach ma dość marną wartość, nie sądzisz, sir? Pomijając oczywisty fakt, że bywa okropnie nudna – wypowiedziała, a ciemna brew znów drgnęła ku górze. Czymże była sprawiedliwość, gdy za poświęcenia odpłacało się upokorzeniem? Gdy krew nagradzana była pogardą i brakiem szacunku?
Obrzuciwszy stolik krótkim spojrzeniem zajęła miejsce w boku, mogąc skryć nieco swe lico przed ciekawskim spojrzeniem gapiów, i wciąż posiadając dostateczny widok na resztę przybytku. Wyzwoliła kosmyki ciemnych włosów założone za ucho, tym samym czarną kurtyną zasłaniając bok odsłoniętej twarzy.
– W Dorne wino jest winem, nie sokiem z malin – stwierdziła z przekąsem, przystając na jego propozycję – Chociaż wy, ludzie Północy, wolicie arborski trunek – rzuciła, przekrzywiając nieco głowę w jedną ze stron i przyglądając się Lancelowi.
– Zapewne częściej niż ty, rycerzu – zażartowała z cieniem delikatnego uśmiechu, na kilka krótkich chwil obrzucając pomieszczenie krótkim spojrzeniem, by znów wrócić nim do zieleni tęczówek młodego Lwa – Nie bez powodu moja suknia nie zachwyca swym wyglądem – wypowiedziała, ściszając nieco swój głos, wpuszczając na własne usta sarkazm – Przyznam się do grzechu, sir, ale ów strój nie został wybrany w ramach pokory i skromności wobec modlitwy, jaką odbyliśmy niedawno – kącik ust drgnął ku górze – Moda Królewskiej Przystani jest okropnie smętna i dołująca. Ale nawet ubrana jako septa wzbudzałabym sensację tutaj, panie. Zakończmy więc rozważania o moim tytule i cóż z związku z nim wypada, bądź nie, hm? Wybaczę ci niezwracanie się ku mnie w odpowiedni sposób podczas tegoż wieczora, masz me słowo, rycerzu.
Powrót do góry Go down
Lancel Lannister
Lancel Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : rycerz, złoty lew, dziedzic Casterly Rock
Miejsce przebywania : Casterly Rock
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t585-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t629-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t980-and-mine-are-long-and-sharp#5623

Piaskowa Gospoda Empty
Temat: Re: Piaskowa Gospoda   Piaskowa Gospoda EmptySob 22 Sie - 19:41

Wolność stała się ceną pokoju Dornijczyków - zastanawiał się, na ile właściwie było to prawdą. Dorne zwyciężyło. Oparło się najeźdźcom, bo jako jedyne królestwo najechane przez ekspansywnych Targaryenów doczekało się czasów, w których smoki nie miały już skrzydeł. Odpierali niegdyś ogień tych, które jeszcze potrafiły latać - ogień tak straszny jak ten, który przed wieloma laty spopielił pole ognia, na którym swój status utracili oni - Lannisterowie. Status - ale czy wolność? Czy jedno z drugim zawsze szło w parze, czy zakulisowo nie dało się pogodzić interesów tak, by korona sądziła, że ma kontrolę nad tymi, którzy w ich imieniu rządzą na ich ziemiach, czy to w Dorne, czy na pozostałych ziemiach Siedmiu Królestw? Niechęć Amayi wobec jej brata, a zatem i wobec jego decyzji, była bardziej niż odczuwalna. Bardziej niż oczywista. Wobec samych Valyrian zresztą też, kącik jego ust drgnął na komentarz księżniczki.
Wzruszył lekko ramieniem, nie opuszczając wciąż podbródka; naturalna duma złotych władców bezsprzecznie zdobiła jego profil nawet podczas tej pogawędki - pobłażliwość Amayi zdawała się zderzać wyłącznie z rozbawieniem błądzącym to na ustach, to w skrzących źrenicach, lew epatował naturalną pewnością siebie pomimo nienaturalnego sobie środowiska. Na próżno można było u niego szukać lęku lub ostrożności, choć jego pewność niewątpliwie nie miała żadnego uzasadnienia: piaski były mu obce.
- Podążam za twoim krokiem jak ślepe dziecko, księżniczko, mogłabyś mnie wprowadzić nawet na statek Żelaznych - co było o tyle absurdalne, że Greyjoyowie nie mieli przecież skąd się wziąć w Dorne. - Rozejrzyj się - dodał zaraz - poczuj zapach falującego morza i rozsypanych na pobliskich straganach przypraw, spójrz na niebo, nad którym słońce już zaszło, a żar nie przestał lać się na ulice - czy nie byłoby bezbożnym marnotrawstwem czasu zamknąć się w zimnych murach pałacu i pozwolić temu żyć bez świadków? - Uchwycił jej spojrzenie, nieco wyzywająco; zupełnie jak wtedy, gdy krzyżowały się drzewca ich włóczni. - Cieszysz się, że udało ci się stamtąd wyrwać, pani - stwierdził, nie zapytał, choć nie wiedział tego wcale; miał widać z ryzykanta więcej, niż zdawać się mogło na pierwszy rzut oka. - Zawsze byłem zdania, że sprawiedliwi nie żyją długo - przyznał w końcu, tu zgadzając się z księżniczką; pozornie tylko nie wychwytując kontekstu owej niesprawiedliwości. Zaraz coś w jego oku błysnęło figlarnie, nachylił się nad stołem poufale, budując krótką chwilę napięcia przed wyznaniem tajemnicy:
- Zdradzę ci podły sekret, księżniczko, sokiem z malin poczęstowano tamtego dnia wyłącznie was  - szepnął teatralnie, choć to nie złośliwość, a rozbawienie wciąż tańczyło w jego oczach, wsparł się na krześle, płynnie podnosząc głos do normalnej rozmowy. - I przyznam, że spoglądałem na to z pewną zazdrością, nas uraczono rozcieńczonym winem, które nie było ni winem ni sokiem, a ponurą i straszliwą chimerą jednego z drugim. Nie jestem pewien, kogo usiłowano wówczas obrazić najbardziej - dodał z zastanowieniem, przecierając w całkiem poważnym zamyśleniu podbródek. - Arbor owiany jest legendami, pani, ufam, że zdołałaś uszczknąć choć łyku podczas swojej krótkiej delegacji w Królewskiej Przystani, po lub też przed oficjalnymi uroczystościami. Bez tego rozmowa o walorach smakowych tutejszych trunków byłaby dalece nierówna - a z przyjemnością porównam jedno z drugim. - Skinął głową szynkarce, potwierdzając złożone zamówienie po słowach Amayi. Jego usta drgnęły, przypuszczał, że znał podróżne życie znacznie lepiej niż ona, ale niewątpliwie miała rację - w dornijskich karczmach nie przebywał często.
- Nie zachwyca? - zdziwił się, na pokaz teatralnie, bo też było to w zdaniu jeno retoryką. - Nie pomogłyby nawet pokutne wory, by odebrać ci piękna, pani - choć skromny, strój zdawał się zwyczajnie odpowiedni. Błyszczenie złotem na nocnej ulicy zdać się mogło wyłącznie głupotą. Skinął jednak głową, przyjmując tak wytłumaczenia, jak propozycję pominięcia tytułów; zagadkowy uśmiech znów zatańczył na jego ustach. - Zatem i do mnie winnaś zwracać się imieniem, Amayo - podjął propozycję, nie mając jej nic na przeszkodzie. - Czy nie ten jest właśnie wolność, o której mówiłaś - ucieczką od konwenansów, tytułów i powinności? A może tylko pozorną, bo goszczenie mnie tutaj nie jest wcale od powinności dalekie. Czy pokój musi wykluczać wolność? - Utkwił w niej źrenice, ciekaw tego, co miała do powiedzenia.
Powrót do góry Go down
Amaya Martell
Amaya Martell
Wiek postaci : 24
Stanowisko : Księżniczka Dorne
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1147-amaya-martell#8806https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1154-amaya-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1196-all-you-restless#9529https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1199-korespodencja-amayi-martell#9597

Piaskowa Gospoda Empty
Temat: Re: Piaskowa Gospoda   Piaskowa Gospoda EmptySob 22 Sie - 20:31

Księżniczka chciała wierzyć, że mimo tragicznych wydarzeń, ich zwycięstwo wciąż coś znaczy. Gwarantowało im przecież wolność, stawiało Południe w blasku słońca - w blasku, który niegdyś Daeron pragnął im odebrać. Wszystkim doskonale wiadomym było, jak skończył smoczy król, a jego śmierć była niemalże teatralnym zwieńczeniem chłopięcych prób sięgnięcia po niemożliwe. Dorne nie było złamane. Pozostawało niezależne, niezłomne, nie do podbicia. Mimo kilku upadków, było niemalże jak niestrudzony wojownik w oczach księżniczki, który mimo doznanych ran wciąż powstawał, silniejszy niż przedtem. Krew Rhoynarów szumiała wszakże w żyłach każdego z nich, zagrzewając do walki, budząc wartości, za które gotowi byli walczyć i ginąć. Ileż jednak znaczyła ich siła woli, ile znaczyła przelana krew i poświęcenie, skoro wszystko to zostało złożone u stóp brata tego, którego z taką zaciętością i satysfakcją pokonali?
Upokorzenie, którego dopuścił się Mors było niczym bolesny policzek, pulsujący mimo upływu czasu, i Amaya nie zamierzała przez choćby ułamek sekundy udawać przed Lannisterem, że jest inaczej. Nawet gdyby Lancel dopuścił się bluźnierstwa, oczerniłby władcę, teraz Namiestnika Południa, czyż nie przyklasnęłaby na jego słowa?
– Takim zaufaniem zdążyłeś mnie uraczyć, sir? – znów pozwoliła sobie na delikatne uniesienie brwi, dopełniając pytający wyraz twarzy uśmiechem. Powstrzymywała się od otwartego śmiechu, gdyż znalezienie statku Żelaznych w obecnych czasach nie graniczyło z cudem, nieważne jak absurdalnie by to dlań nie brzmiało. Może gdyby się postarali, faktycznie udałoby im się wkraść na pokład ich łajby, zupełnie jak gdyby byli tylko zbuntowanymi nastolatkami w poszukiwaniu przygody, bynajmniej nie reprezentantami Wielkich Rodów.
– Oswoiłeś się z krajobrazem na tyle, że może to tobie powinna przypaść rola przewodnika naszej podróży? – rzuciła, posyłając w jego stronę kolejne uniesienie kącików, odpowiadając na jego frywolne spojrzenie równie wyzywająco, bynajmniej nie ganiąc go za takie słowa – wręcz przeciwnie – czerpiąc z nich przyjemność, uradowana sposobem, w jaki Lew spoglądał na jej ziemie. Osąd w jego ustach napotkał odpowiedź w drobnym, ledwo zauważalnym skubnięciu zębami dolnej wargi w wykonaniu księżniczki, kiedy Amaya znów rozejrzała się po okolicy, z uśmiechem wciąż tańczącym na ustach.
– Jaszczurze sztuczki, hm? – rzuciła,  przez ułamek sekundy zadziwiona własną bezpośredniością. Zaraz jednak wciąż wróciła wesołość, choć cień oburzenia również zaszczycił jej lico, gdy wspomnieli wspólnie wydarzenia z uczty, które młoda Martell wolałaby wymazać ze swej pamięci, począwszy od wina, na rewelacjach odnośnie sojuszu kończąc. Z krótkim westchnięciem skinęła głową na kolejne słowa z ust Lannistera.
– Arborskiego wina mogłam zakosztować w komnatach samej królowej. Przeżycie, dla którego wielu oddałoby życie, jak mniemam – cień ironii okrasił jej wargi, choć nie można było stwierdzić, że przez księżniczkę przemawiała zwyczajna złośliwość.
Kiedy Lancel zwracał uwagę na jej strój, przesunęła spojrzeniem po oddalającej się kobiecie, a gdy mężczyzna napomknął o pięknie dornijskiej księżniczki, z wesołością znów zwróciła swą uwagę ku niemu, krzyżując wraz z nim beztroskie spojrzenie.
– Czyżby? Niemniej jednak, musisz się zgodzić, że dornijskie kreacje milsze są dla oka niźli te, które było mi oglądać w Królewskiej Przystani – wypowiedziała swobodnie, kiedy szynkarka wróciła ponownie do zajmowanego przez nich stolika, kładąc na jego blacie zamówiony, typowo dornijski trunek.
– Lancelu, ciężko jest mówić o wolności, gdy pokój pieczętowano utratą niepodległości – oznajmiła, pozwalając sobie czynić honory i rozlać szkarłatny napój do przyniesionych wraz z butelką kielichów – I owszem, goszczenie cię w Dorne jest najczystszą z powinności, którą mój tytuł i konwenanse, jak to ująłeś, każą mi spełniać – nie zamierzała rezygnować ze szczerości, skoro w materii pobytu Lannisterów na Południu zgadzali się aż nadto – Jednak twój pobyt w miejskiej karczmie u mojego boku bez wahania określiłabym mianem wolności, na którą oboje przystaliśmy, mimo wielu aspektów, które sprawnie nas od niej odsuwają.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Piaskowa Gospoda Empty
Temat: Re: Piaskowa Gospoda   Piaskowa Gospoda Empty

Powrót do góry Go down
 
Piaskowa Gospoda
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Gospoda "Ryczący Lew"
» Gospoda "Pod pijanym septonem"

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Miasto-
Skocz do: