Share
 

 Boży Gaj

Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Boży Gaj - Page 2 Empty
Temat: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 2 EmptySob 7 Gru - 17:35

First topic message reminder :



Boży Gaj

Boży Gaj Czerwonej twierdzy to akr ziemi porośnięty wiązami, olchami i topolami przylegający do Czarnego Nurtu. Wśród wszystkich tych roślin znajduje się także jedna wyróżniająca się spośród pozostałych - jest to olbrzymia olcha, której gałęzie porośnięte są winoroślami. Drzewo jest na tyle duże, że jego liście praktycznie nie przepuszczają słońca.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Gyles Connington
Gyles Connington
Wiek postaci : 23 dni imienia
Stanowisko : dziedzic Gniazda Gryfów, dworzanin króla
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t994-gyles-conningtonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1004-gyles-connington

Boży Gaj - Page 2 Empty
Temat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 2 EmptyWto 17 Mar - 21:23

Jak to możliwe, że ta niewyobrażalna tragedia, jaka dotknęła młodą lady Lannister w jakimkolwiek stopniu postrzegana była przez Conningtona jako zabawna? Najwyraźniej zdawał sobie bowiem sprawę z tego, że w gruncie rzeczy niewiele jej groziło nawet w przypadku, gdyby przez nieostrożność miała znaleźć się na ziemi nieco szybciej, niż mogłaby sobie tego życzyć. Nie udało jej się przecież wspiąć zbyt wysoko. Dostatecznie, by upadek mógł grozić bolesnym złamaniem ręki lub nogi, niewątpliwie dziewczę musiałoby się dotkliwie poobijać, jednak nie wyglądało na to, by cokolwiek rzeczywiście mogło zagrażać jej życiu. Nic więc dziwnego, że przez cały ten tragizm sytuacji, wciąż przedzierał się również jej komizm. Widok dwórki przyodzianej w strojną suknię, z jakiegoś niejasnego powodu tkwiącą na jednej z gałęzi drzewa, mimo wszystko pozostawał dość niecodziennym, by jawić się jednocześnie jako na swój sposób zabawny. Nic tu bowiem do siebie nie pasowało. Ani położenie młodej lady, ani jej strój, ani też powaga, z jaką zdecydowała się udzielić mu - zapewne dość dalekiej od prawdy - odpowiedzi.
Choć przynajmniej przyznać należało Gylesowi, że starał się ze wszystkich sił nie zdradzać swego rozbawienia. Mógł bowiem podejrzewać, że dla dziewczęcia cała ta sytuacja jawiła się nader fatalnie i że niewiele było w niej powodów do śmiechu. Stąd nieznaczne drgnięcie kącików ust było jedyną reakcją, na jaką sobie pozwolił. Nawet, jeżeli serdeczny śmiech wciąż czaił się tuż na granicy i niewiele prawdopodobnie trzeba było, by i ten mógł wyrwać się z piersi Conningtona. Choć jednak wciąż rycerz trzymał się dzielnie, nawet po odpowiedzi, jaka padła z ust dwórki, pozwoliwszy sobie na nieco już wyraźniejszy uśmiech i śmiech niemal bezgłośny, trwający z pewnością nie dłużej niż jedno uderzenie serca. Tym razem bowiem rozbawić go miała nie sama sytuacja, w jakiej dziewczę się znalazło, ale jego wyjaśnienie. Również absurdalne, co i cała reszta tego niecodziennego obrazka.
- Zdecydowanie nie mam takiego zamiaru - zapewnił ją, posławszy w jej kierunku uśmiech, który, podobnie jak i jego wypowiedź, zapewniać miał o tym, że wszystko skończy się dobrze. Jednocześnie nieco pewniej chwycił jej chłodną, drobną dłoń, by choć w ten sposób móc zapewnić tym razem i samego siebie, że lada moment nieszczęsna dwórka nie straci równowagi i nie spotka się z podłożem w ten zdecydowanie niezbyt przyjemny sposób. - Wolałbym, żebyś na ziemię wróciła w jednym kawałku, a to wyklucza spadanie, lady.
Pogodna nuta pobrzmiewająca w jego wypowiedzi mogła świadczyć zarówno o wciąż czającym się gdzieś pomiędzy głoskami rozbawieniu całą sytuacją, jak i o tym, że ta po prostu musiała zakończyć się bezboleśnie. Niewykluczone, że w pewien sposób Gyles otuchy musiał dodać również samemu sobie. Znalazłszy się bowiem ponad ziemią, zamknąwszy w swojej dłoni tę drobną i dziewczęcą, musiał choćby przelotnie zdać sobie sprawę z tego, że powrót na ziemię wcale nie był aż tak banalny, jak mogłoby wydawać się tych kilka chwil wcześniej. Byłby, niewątpliwie, gdyby jedynym zadaniem Conningtona było wejście na drzewo i ponowne z niego zejście. Jako chłopiec musiał przecież niejednokrotnie uskuteczniać podobne zabawy, najpewniej niejednokrotnie zaliczając również upadki, jednak dzięki temu przynajmniej ucząc się najlepiej, w których gałęziach warto było szukać oparcia dla rąk i nóg, a których zdecydowanie powinno się unikać. Tym razem trudność polegała jednak na tym, że nie tylko sam musiał wrócić na ziemię, ale również powinien przy tym asekurować dziewczę, które zdecydował się wybawić z opresji. To zaś dość poważnie komplikowało sprawę.
Na krótką chwilę pozwolił sobie spojrzeć w dół, rozejrzawszy się następnie za gałęzią, która mogłaby stanowić równie dobre oparcie jak ta, na której właśnie znalazła się obok niego lady Lannister. Kilka uderzeń serca musiało minąć, nim mógłby zdecydować, czy rozsądniejszym byłoby pozwolenie na to, by to właśnie ona schodziła po kolejnych gałęziach jako pierwsza, czy może jednak nakazanie jej podążania swoim śladem.  
- Tamta gałąź nie utrzyma nas oboje, dlatego będziesz musiała zejść jako pierwsza - wskazał na kolejne potencjalne oparcie dla nóg, jednocześnie wciąż nie zamierzając puszczać drobnej dłoni, jeżeli to miałoby jakkolwiek pomóc jej w przedostaniu się nieco niżej. Jak zaś sądził - prawdopodobnie miało. Chwilę później zaś sam musiał zachwiać się nieznacznie, kiedy przyszło mu podpory szukać w gałęzi znacznie mniej pewnej od tej, którą wskazał dziewczęciu. Szczęśliwie dość szybko odzyskał równowagę, by cała akcja ratunkowa nie zakończyła się przedwcześnie, w dodatku ze szkodą dla ratującego.
- Jak sądzę, za moment będziemy wystarczająco nisko, bym mógł sięgnąć cię już z ziemi, lady - raz jeszcze spojrzał w dół, oceniając wysokość, po chwili zaś wskazując młodej lady kolejne solidnie wyglądające oparcie. Gdyby udało jej się tam dotrzeć, rzeczywiście mógłby już zakończyć te skomplikowane akrobacje we dwoje, schodząc na ziemię jako pierwszy i ściągając ją w ten sposób.
Powrót do góry Go down
Leana Lannister
Leana Lannister
Wiek postaci : 17 dni imienia
Stanowisko : Dwórka Królowej Matki, Lwica z Casterly Rock, Klejnot Zachodu
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t562-leana-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t671-leana-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1106-towers-of-gold-are-still-too-little

Boży Gaj - Page 2 Empty
Temat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 2 EmptySro 18 Mar - 2:27

Jeśli tylko w nadciągających dniach zawstydzenie zdecyduje się zaprzestać soczystym pąsem szkarłatu ciążyć na bieli policzków, upstrzonych znikomymi konstelacjami piegów złotych, a duma naruszona w stopniu znaczącym na nowo rozkwitnie niby kwiat jaki — być może przytoczy najbardziej zaufanym jej osobom opowieść. Opowieść o lękach oraz poświęceniu, niebezpieczeństwu tak wielkiemu, iż tylko prawdziwie szlachetne serce było w stanie się mu przeciwstawić. Wyolbrzymiałaby zapewne każdy najdrobniejszy element, pragnąć odpowiednio opisać powagę sytuacji — oraz wyjątkowo ładną suknię, jaką miała wtedy na sobie — wywołać, jak najwięcej emocji przejaskrawionymi słowami, gładko układającymi się na srebrnym języku. Być może śmiech osiadłby na różanych ustach, zadowolenie zaś lśniłoby w szmaragdzie tęczówek, albowiem wszystko działo się dokładnie tak jak w pieśniach i historiach snutych przez szanowne cioteczki, przeczesujące z sympatią złote loki dziewczęcia, gotowe chronić ją przed podłościami rzeczywistości. I czasem, ale tylko czasem zamarłaby raz, czy dwa, chłodem nagłym ujęta, jakby oto ponownie znalazła się w cieniu swej pani babki, a przenikliwy wzrok starej lwicy raz jeszcze kruszył na pył wszelkie oznaki naiwności, pod zapytaniem stawiając rozsądek dziewczęcia oraz rozum jej. Zakłopotanie nie zdołało opuścić bladych lic, uśmiech nie mógł natomiast przebić się przez zwoje niezadowolenia ścielące się w sercu płochym — duchy Casterly Rock wciąż krążyły na skraju świadomości, były jednak ulotne, nie docierały do umysłu skąpanego w niewieściej rozpaczy, pozbawionego chęci wszelakich do tworzenia powiastek mile łechcących ego. Było tylko poczucie dyskomfortu, ziemia będąca zarówno zbyt blisko, jak i daleko oraz wrażenie nieskończonego przygnębienia. Wiedziała, iż dla osoby postronnej, całkowicie obcej i zahartowanej bardziej, niźli ten pąk jakże troskliwie przez krewnych chowany, przypadek panienki musiał być czymś niecodziennym oraz nieskończenie zabawnym, sama mogłaby na wieść podobną nawet zachichotać, a potem zmartwić się okrutnie o losy poszkodowanej, ale nie na długo, bo przecież ileż można prawić o tym samym! Lecz tkwiąc tak niewygodnie, ze skórą nieprzyjemnie od lęku zimną, ze sztywniejącymi nóżkami oraz palcami to wbijanymi w materiał oplatający kolana, to w korę drzewa, jakby musiała się upewnić, iż nie spadnie zaraz — było to doświadczenie przerażające. Samotność drążyła koryto nurtów podłych wyobrażeń, nieprzyjemna pozycja zmuszała wręcz do ronienia łez nad tragicznym losem — choć tutaj wciąż dzielnie się opierała — i ogólne zawstydzenie również nie pomagało. Wyrozumiałość względem złośliwostek, tudzież szczerej wesołości niedyktowanej tak do końca okrucieństwem serca, nie mogła zagościć w takim przypadku we wnętrzu Leany, acz należało przyznać, iż nie oburzała się na podobny przejaw szorstkości w sposób widoczny. Była doskonale wychowaną panienką, nieco trochę przestraszoną, iż takowe działanie zniechęciłoby nieznajomego do udzielenia jej pomocy. Przynajmniej nie kpi otwarcie, wzdycha z ulgą, wdzięczna za uprzejmość Conningtona, przezwyciężającą śmiech, który czaił się w kącikach wąskich ust, jakże naturalnie układających się w uśmiech przyjemny.
W takim razie wy też spaść nie możecie sir — decyduje Lea, tonem niedopuszczającym nawet myśli, iż mogłoby zdarzyć się inaczej i niespodziewany obrońca mógłby w jakikolwiek sposób się zranić. Byłoby to wielce rozczarowujące, a otucha, jaką pewność oraz obecność rycerza weń tchnęła, uleciałaby prędzej, niźli liście na wietrze tańczące. Przygryzając dolną wargę leciutko, była niemal gotowa podjąć wędrówkę ku wytęsknionej ziemi, nie mogąc wciąż zrozumieć, jakim cudem w ogóle znalazła się w podobnym położeniu, kiedy wysiłek większy niźli spacer, czy bieg krótki pośród korytarzy był jej obcy całkowicie, nie licząc zajęć damie przystojących — przecież ona nie lubiła nawet roślin tak bardzo, a wspinanie się było jakimś smutnym nieporozumieniem. Nigdy więcej nie będę ratować chusteczek, obiecuje sobie złotowłosa. Nawet tych ulubionych, dodaje, łapiąc za spódnicę, podciągając ją na tyle, by obcasy bucików nie zaczepiły o rąbek spódnicy, acz nic ponadto. Bezpieczeństwo bezpieczeństwem, ale skromnością nadal należało się wykazywać, nawet w tak godnej pożałowania sytuacji.
A jeśli się poślizgnę i pociągnę was ze sobą? — martwi się panienka, kiwa zaraz główką i trzymając się wciąż podanej dłoni, być może nieco mocniej niźli powinna, próbuje przedostać się na wskazaną gałąź, niczym mantrę powtarzając, iż jest lwicą, złotym dzieckiem Zachodu i nie będzie lękać się żadnego upadku. A także, że powinna zapytać Castera, czy powiedzenie o kotach spadających na cztery łapy, może dotyczyć również lwów. On wiedziałby najlepiej, sam przecież lwiątko posiadał. Wciągnęła powietrze głośniej, kiedy Gyles zachwiał się wyraźnie, serce zamarło na sekund kilka i kiedy stanął jakoś tak pewniej, odzyskawszy równowagę, mogła poczuć palenie płuc i westchnienie ulgi ulatujące spomiędzy ust własnych.
Yhm... — odpowiada tylko, być może niezbyt błyskotliwie, acz nazbyt skupiona była na przetrwaniu, na znalezieniu się bezpiecznie na stabilniejszym gruncie. Jak tylko zagrożenie minie, tak będzie mogła złożyć na barki dzielnego męża podziękowania wylewne, może nawet łezkę uroni znaczoną radością, iż wszystko się dobrze skończyło. Przeprawa wciąż jednak trwała, potrzeba sprawdzenia przyciągania obiektów ze znacznych wysokości nadal należała do znikomych.
Powrót do góry Go down
Gyles Connington
Gyles Connington
Wiek postaci : 23 dni imienia
Stanowisko : dziedzic Gniazda Gryfów, dworzanin króla
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t994-gyles-conningtonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1004-gyles-connington

Boży Gaj - Page 2 Empty
Temat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 2 EmptyCzw 19 Mar - 11:37

Szczęśliwie dla siebie, panna Lannister dość mocno myliła się przypuszczając, że Gyles miałby zrezygnować z pomocy, gdyby dziewczę otwarcie oburzyło się na wszystkie te przejawy jego rozbawienia sytuacją. Mógłby natrafić na najbardziej rozkapryszoną, niewdzięczną i utyskującą pannicę, a prawdopodobnie i tak nie zostawiłby jej tak po prostu na pastwę losu. Zwłaszcza, że spotkanie podobnych przedstawicielek najróżniejszych rodów na królewskim dworze wcale nie należało do rzadkości. Poniekąd można było więc przywyknąć, po części przymykając oko na ich zachowanie, po części zaś odwdzięczając się mniej lub bardziej zawoalowanymi złośliwościami. Z pewnością więc w przypadku jawnego oburzenia ze strony młodej lady mogłaby spodziewać się ona pewnych subtelnych zmian w podejściu Conningtona. Najpewniej uznałby w takim przypadku, że dalsze tłumienie rozbawienia nie miało już najmniejszego sensu, zaś wszelkie przejawy oburzenia z całą pewnością czyniłyby sytuację jeszcze bardziej komiczną. Przy tym jednak z pewnością nie musiała obawiać się pozostawienia jej bez pomocy. Jakkolwiek bowiem wielokrotnie mogłoby okazywać się, że stosunkowo daleko było Conningtonowi do obrazu rycerza ze wszech miar idealnego, tak jednak na pozostawienie samej sobie damy, która potrzebowała pomocy, zdecydowanie nie mógłby sobie pozwolić. Niezależnie od tego, jak bardzo w danym momencie pomoc ta mogłaby wydawać się błaha i niewiele znacząca...
- Przyjmijmy więc, że żadne z nas nie chciałoby znaleźć się na ziemi szybciej, niźli byłoby to konieczne - najwyraźniej wciąż nie postrzegał potencjalnego upadku jako realnego zagrożenia, albo też nie brał pod uwagę możliwości, w której któreś z nich faktycznie miałoby spotkać podobne nieszczęście. W przeciwnym wypadku bowiem być może zniknęłaby z jego wypowiedzi ta całkiem wyraźna beztroska nuta. Być może zechciałby docenić rzekomą powagę sytuacji i całą tę mozolną podróż ku ziemi potraktować z należytą powagą. Od tego jednak wciąż zdawał się być wyjątkowo daleki. Nawet w momencie, gdy na chwilę stracił równowagę tuż po wypowiedzeniu własnych słów, nie zamierzał tracić dotychczasowej pewności i pogody ducha. Owszem, serce w piersi drgnęło wyczuwalnie, gdy przez krótką chwilę pewien był, że pomoc młodej lady zakończy się jego własnym upadkiem, jednak szybko na jego twarz powrócił wcześniejszy uśmiech, gdy już udało mu się pewniej oprzeć stopy na gałęzi. W rzeczywistości ani przez moment przecież nie groziło mu nic poważnego. Nawet w razie upadku, ten musiałby być wyjątkowo niefortunny, jeśli miałby przynieść za sobą jakieś poważniejsze konsekwencje.
Oceniwszy krótkim spojrzeniem odległość, jaka dzieliła ich od ziemi, zdecydował się wreszcie zeskoczyć, poleciwszy wcześniej dziewczęciu, by to nie ruszało się ani nawet o cal. Choć teraz mogłaby już co najwyżej poobijać się nieprzyjemnie, gdyby przyszło jej przedwcześnie spotkać się z podłożem, wolałby uniknąć również tego.
- Jesteś już dość nisko, lady. Złapię cię, jeżeli zeskoczysz - odezwał się, zerknąwszy w górę, na pozostającą na gałęzi dwórkę. Przy tym zaś naprawdę licząc na to, że znajdzie ona w sobie dość odwagi, by zdecydować się na takie właśnie rozwiązanie - mimo wszystko wciąż najprostsze i najmniej ryzykowne. Co do tego bowiem, że zdoła złapać ją w porę, zanim choćby przez moment miało jej cokolwiek zagrozić, nie miał większych wątpliwości. Całkiem sporo zaś mogłoby znaleźć się ich w przypadku, gdyby musiał szukać jakiegokolwiek innego sposoby na ściągnięcie dziewczęcia z drzewa. Poniżej jej nie było już przecież żadnych gałęzi, na które mogłaby spróbować się przedostać, by znaleźć się jeszcze bliżej ziemi. Zresztą, nawet takie mozolne przemieszczanie się w dół wciąż wydawało się po wielokroć bardziej ryzykowne niźli jeden szybki skok.
Powrót do góry Go down
Leana Lannister
Leana Lannister
Wiek postaci : 17 dni imienia
Stanowisko : Dwórka Królowej Matki, Lwica z Casterly Rock, Klejnot Zachodu
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t562-leana-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t671-leana-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1106-towers-of-gold-are-still-too-little

Boży Gaj - Page 2 Empty
Temat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 2 EmptyPon 6 Lip - 14:53

Nawet jeśli była panienką nader naiwną — cień pani babki pozostaje długi i ciężki — tak nie miała w sobie zbyt wiele zaufania wobec obcych, nie, kiedy zbrodniarze oraz mordercy czyniący gwałt, oraz zbrodnie na ludności Lannisportu traktowani byli na równi z resztą szlachetnych gości na koronacji, rycerze mający nieść pociechę i dobroć względem słabszych spozierali wrogo na drobniutkie panienki, szlachetni lordowie unikali obowiązków, wymigując się tanimi wymówkami, a wujostwo miast współczuć okazywało niedowierzanie słowom swym krewnych. Co więc broniło młodzieńca przed zrezygnowaniem z pomocy i porzuceniem zagubionej małej lwicy? Honor? Szczere serce? Tak wiele zła miało miejsce w tak krótkim odstępie czasu, wiara raz zachwiana nie mogła mieć już stabilnych podstaw. A jednak Gyles, pomimo okrucieństw kpiny powiązanych z tragiczną sytuacją lady, wciąż się dzielnie wspinał, wyciągał znacznie większą i cieplejszą dłoń w jej stronę, której poddawała się posłusznie, nazbyt przestraszona, by czynić inaczej.
Yhmm — potwierdza słabo jego słowa, cichutko i na skraju omdlenia, bo może on nie widział nic strasznego w zbliżającym się upadku, lecz Leana oczami wyobraźni dostrzegała brzydkie sińce i zadrapania, potargane włosy oraz naruszoną suknię, a co jeśli skruszyłby się jej ząb? Już nigdy nie ukazałaby ślicznej buzi światu, skazując się na smutne życie za woalką mającą ukryć wstydliwą wadę. Och Siedmiu, musiałaby mieć ich setki, tak by zawsze pasowały do reszty ich stroju, nie była gotowa na podobny wysiłek związany z zamówieniami odpowiednich materiałów. Oddycha płytko, nazbyt roztrzęsiona, choć przecież za wszelką cenę stara się być dzielna, nie ronić kryształowych łez strumieniem mogących lać się na bieli policzków, panikować przesadnie, chociaż jeszcze chwilę temu rozpaczała wewnętrznie nad problemem woalek. Opuszczanie się na ziemię było jednak straszne, okropne, tak nieprzystojące tej, którą nazywano Klejnotem Zachodu. Wreszcie są bliżej ziemi, a ciepło drugiego ciała znika, kiedy sir Connington skacze, pozostawiając lwiątko same. Kiwa głową na jego propozycje, jednak palce wpijają się w korę drewna, strach przegania wszystkie postanowienia.
A co jeśli mnie nie złapiecie? Co, jeśli spadnę? Nie możecie mnie puścić sir, nie możecie — chlipie, bliska rozklejenia się na dobre, jednak łagodniejszy uśmiech mężczyzny przekonuje ją do zaryzykowania, jest w końcu lwicą w lwy zawsze — prawda Caster? — zawsze lądują na czterech łapach. Upadek nie nadchodzi, wrażenie pędu styka się z twardością rąk, pewnością obcego ciała i przez chwilę dłuższą niż wypada, ich wzrok łączy się ze sobą, w napięciu, w uldze, w nieskończonym rozbawieniu. Drogocenne buciki jednak stykają się wreszcie z trawą, a dwórka odstępuje od nieznanego rycerza na kilka kroków, łapiąc zaraz za spódnicę sukienki, co pozwala na wdzięczne, acz wciąż roztrzęsione dygnięcie.
Dziękuję wam za pomoc panie, wasza dobroć nie zostanie zapomniana podobnie jak szczerość serca — zapewnia, nawet jeśli wie, że o incydencie zapomni za kilka dni, choć mrowienie skóry pod wpływem obcego dotyku pozostanie z nią na dłużej — Będę niesamowicie wdzięczna, jeśli zachowacie to wydarzenie dla siebie sir. Serce mej pani matki nie wytrzymałoby, wiedząc, jak wiele trosk mnie spotkało i nawet zapewnienia o waszej odwadze nie ukoiłyby jej bólu — skłamała wdzięcznie, trzepocąc czernią rzęs niewinnie, tak rozkosznie i bezradnie. I wie, widzi to w błękicie jego oczu, tę iskrę, która zapewnia, że wszystko będzie dobrze, że raz jeszcze wola Lannisterówny zostanie spełniona. Rozstają się po zamianie paru słów, Lea zastanawia się nawet czy nie podarować mu chusteczki w podzięce, ale uznaje, że jej towarzystwo było wystarczającą nagrodą. Dworzanin znika między drzewami, a głosy jej towarzyszki oraz strażnika niosą się po Bożym Gaju. Panienka poprawia strój swój, po czym do nich dołącza zadowolona, że nikt o tym przypadkowym spotkaniu wiedzieć nie będzie.

ztx2

| ciężko mi trzymać nerwy na wodzy, ale tylko - wyjątkowo uroczo - siąkam nosem i troszeczkę panikuję (silna wola 34,5), na szczęście wychodzę z tego cało i proszę o niewinną przysługę (charyzma 71), bo inaczej serce mej nadobnej pani matki pęknie na pół (blef 60,5)
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Boży Gaj - Page 2 Empty
Temat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Boży Gaj
Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
 Similar topics
-
» Boży Gaj
» Boży Gaj
» Boży Gaj
» Boży Gaj
» Boży Gaj

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Ogrody-
Skocz do: