Share
 

 Dla uniknięcia domowych niesnasek

Go down 
AutorWiadomość
Lancel Lannister
Lancel Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : rycerz, złoty lew, dziedzic Casterly Rock
Miejsce przebywania : Casterly Rock
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t585-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t629-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t980-and-mine-are-long-and-sharp#5623

Dla uniknięcia domowych niesnasek Empty
Temat: Dla uniknięcia domowych niesnasek   Dla uniknięcia domowych niesnasek EmptyNie 2 Lut - 18:38


V Księżyc 165 roku
okolice Kayce
Lancel Lannister, Niesnaska



Wyglądał trochę jak nie on, bogaty strój, zdobiony kaftan, rycerski pas skryte były pod podróżnym brązowym płaszczem, dość obszernym, by ukryć również zbyt drogie dla żołdaka jeździeckie buty, nijakim jak nijacy byli wędrowcy zatrzymujący się w tej karczmie co dnia i co nocy, złoty medalion lwa przylegał chłodem do skóry pod wewnętrzną warstwą odzienia. Złote loki skryte były pod kapturem posępnie przykrywającym co najmniej pół twarzy, nie chciał, by ktoś nakrył go na tym spotkaniu - ani rozpoznał tego wieczoru jego tożsamość lub nawet i stan, z którego się wywodził. Nie chciał ni budzić sensacji ni tym bardziej zostać zauważonym na rozmowie z pospolitymi drabami - lub, jak dyplomatyczniej byłoby ich dzisiaj nazwać, ludźmi do wynajęcia. Od zewnątrz podróżny strój opinał jedynie skórzany pas, do którego przytroczył oręż - nie była to broń w żaden sposób wyjątkowa. Niczym nie odróżniał się od innych wędrowców, ludzi kryjących się pod strzechą oberży przed z wolna zapadającym zmrokiem. Dziwne to doświadczenie - stać się jednym z wielu, raczej mu nieznane.
Nie słyszał o tej grupie wiele, choć słyszał, że byli skuteczni, że szukali pieniędzy i że akurat znajdowali się w okolicy. Głupotą byłoby nie spróbować skorzystać z okazji - choć nie był do końca pewien, czego winien się po nich spodziewać. Grupy osiłków, zbirów, którym źle z oczu patrzy? Byków, na dwa metry wielkich, na trzy szerokich? Z pewnością nie spodziewał się miast tego drobnej dziewczyny, na której spoczął jego wzrok; z rozmów w karczmie, które jednym uchem wpadły, drugim wypadły, wywnioskował, że musiała być tą, której poszukiwał. Kupił kufel piwa, bardziej po to, by nie wyróżniać się z tłumu i nie przyciągać ku sobie niechętnego spojrzenia właściciela przybytku, niżeli dlatego, że faktycznie miał chęć na pszeniczny trunek - preferował zdecydowanie wino, choć domyślał się, że arborskiego tu nie serwowano. Pewnym siebie i zdecydowanym krokiem podszedł do stołu dziewczyny, właściwie bez pytania zajmując miejsce naprzeciw niej - kładąc kufel na stole, opierając się plecami wygodnie o oparcie krzesła zupełnie jakby zasiadł we własnym domu, poniekąd tak przecież było: Zachód prawie należał do niego, a przynajmniej tak gotów był twierdzić przysłonięty pychą umysł.
A dziewczyna - dziewczyna wydawała się na oko w podobnym do jego wieku, na jej twarzy malowała się dość obiecująca zadziorność, zaś pewne ruchy doświadczonemu wojownikowi mogły podpowiedzieć, że nie nosiła broni tylko dla ozdoby.
- Chodzą słuchy, że szukacie zarobku - oznajmił na powitanie, pomijając grzeczności, których nie pomijał często; zawsze mógł się pomylić, natrafić nie na tę personę, której szukał, a pogłoski, które do niego dotarły nie musiały być wcale prawdziwe. Przyglądał się bacznie jej twarzy, szukając reakcji, potwierdzenia lub zaprzeczenia owych wieści.
Powrót do góry Go down
Niesnaska
Niesnaska
Wiek postaci : 24
Stanowisko : Członkini Bandy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t798-niesnaskahttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t821-niesnaskahttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t822-drobne-niesnaski#3221

Dla uniknięcia domowych niesnasek Empty
Temat: Re: Dla uniknięcia domowych niesnasek   Dla uniknięcia domowych niesnasek EmptyWto 4 Lut - 18:55

Nie każdy mógł pozwolić sobie na tak drogie i przy okazji ekstrawagancko wyglądające elementy garderoby. Choć, miejsce takie jak to, przydrożna pijalnia o reputacji, co najmniej wątpliwej - Choć lubiana przez żołnierzy. Gdzieżby indziej, spędzić mieli ten czas, niż tutaj, podczas jakiegoś wymarszu w kierunku innych ziem, albo zwyczajnych wypraw na prawdziwych bandytów - Tych z lasu.

Jeśli chciałeś kogoś spotkać, to było dobre miejsce, mógł pojawić się tutaj dosłownie każdy, zarówno ci którym przyświecały dobre gwiazdy, ale też ci, którym sprzyjały te złe. Wystarczyło przekroczyć próg... W środku, panowała dość ciepła atmosfera, jakby nagromadzone ciepło z pośród posiłków danych na stołach, czy też ciepło ludzkich ciał, wystarczająco ogrzewało to miejsce. Poza tym, na samym dworze również zimno nie było. Nikomu ze stałych bywalców to nie przeszkadzało, wiedzieli na co się piszą i po prostu - przywykli. Nie wszyscy musieli się tutaj skrywać, jak nieznany nikomu rycerzyk, który wkroczył do środka. Po prawdzie mało kto zwrócił na niego uwagę. Ot, kolejny podróżny, który nigdy tutaj nie był, albo ktoś kto bardzo chce się ukryć. Na swoje szczęście, dzisiaj nie było nikogo, szczególnie zainteresowanego takimi przypadkami, wewnątrz budynku.

Siedziała przy stoliku, wcale nie w żadnym kącie a w środku lokalu. Nie czuła potrzeby by się kryć ani żeby trzymać się na uboczu. Choć jej stolik był pusty, nikt inny nie zdecydował się zasiąść, prócz nowo przybyłego mężczyzny w kapturze. Przed nią nie stał jeszcze nawet żaden kufel. Tak jakby siedziała tutaj i czekała na jego doniesienie, lub kogoś kto za to zapłaci. Niemniej, nie sprawiała wrażenia kogoś szczególnie zainteresowanego tym co ją w tej chwili otaczało, zupełnie tak, jakby doskonale wiedziała, czego powinna się spodziewać - albo inni wiedzieli.

Ciemne włosy, ciut krótsze niż do ramion w żaden sposób nie wyglądały szczególnie, ot można rzec, że zwykła, wcale nie duża ani mała, rozpływająca się w tłumie. Jak słusznie zauważył, spojrzenie mówiło więcej niż pozostałe aspekty jej aparycji. Nie wspominając o widocznym ostrzu przy pasie. Akurat podpierała się na łokciach i miętosiła w rękach niebieską wstążkę, przypatrując się jej z zainteresowaniem. Dopiero po chwili zauważyła, że ktoś zbliżył się do stolika, nie zareagowała z początku, jeżeli miał to być kolejny amant to lepiej by sam zrezygnował. Ten jednak zdecydował się dosiąść i zająć miejsce jak swoje a już zwłaszcza z tym piwem, które ze sobą przyniósł. Nie oderwała wzroku od wstążki, widziała go niemal przez palce. Odezwał się i coś powiedział, nie skupiła na nim swojego wzroku. Bo czemuż miałaby poświęcać więcej uwagi komuś, kto nawet nie ujawnia twarzy. Nie szukała jeszcze powodu by zmienić swoje nastawienie.

— To miejsce jest zajęte — Powiedziała dość chłodno — Jeżeli wiesz co dla ciebie dobre to znajdziesz inne jak tylko się pojawią — Zwróciła uwagę na to, że nie jest w tym miejscu sama i powinien się z tym liczyć. Kontynuowała z niemal podobnym tonem głosu, niezbyt zainteresowana swoim nowym gościem przy stoliku. Właśnie w tej chwili donieśli jej kufel i zamówione jedzenie, kiełbasa, dosyć nieźle upieczona, ciut nadpalona, czyli jak lubiła, im więcej węgla tym lepiej - Choć nie należało przesadzać. Cofnęła ręce ze stołu i wstążkę zawiązała na nadgarstku, uprzednio ściągając z nich rękawice. Machnęła ręką do tego który jej to wszystko przyniósł i przewróciła wzrok na nowego nieznajomego.

— Nie za ciepło ci w tym płaszczu? Jeśli jesteś jakimś ważniakiem który myśli, że nie zostanie rozpoznany w taki sposób to wyprowadzę cię z błędu, ci którzy mieli wiedzieć, na pewno już wiedzą — Po tych słowach wzięła się za zajadanie doniesionej kiełbaski z chlebusiem. Nie miała nic przeciwko rozmowie z pełną buzią. — Ile? — Dorzuciła już mieląc w paszczy kawałki jedzenia.
Powrót do góry Go down
Lancel Lannister
Lancel Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : rycerz, złoty lew, dziedzic Casterly Rock
Miejsce przebywania : Casterly Rock
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t585-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t629-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t980-and-mine-are-long-and-sharp#5623

Dla uniknięcia domowych niesnasek Empty
Temat: Re: Dla uniknięcia domowych niesnasek   Dla uniknięcia domowych niesnasek EmptyNie 9 Lut - 17:23

Nie wydawał się ni speszony ni przejęty jej brakiem uwagi, szmaragdowe spojrzenie spoczęło na trzymanej przez niej wstążce, nie przykładając jednak jej kształtowi i barwom większej wagi - dziewczęce dodatki nieszczególnie go interesowały, wyglądała dla niego jak jedna z wielu ozdób należących do lemura jego młodszej siostry. Wiedział, że prędzej czy później ją odłoży - i nieszczególnie się pomylił. Skryte pod kapturem usta złożyły się w trudny do rozszyfrowania uśmiech, gdy zabrała głos - chłód jej głosu też nie był jej straszny, na swoich ziemiach był lwem, a lew nosił koronę. Wiedział, że tutaj - na Zachodzie - tylko głupiec odważy się podnieść na niego ostrze; znacznie więcej wart był żywy i przede wszystkim cały. A jeśli już ten głupiec się znajdzie - musiał jeszcze potrafić to zrobić, Lancelowi niewielu dorównywało w trudnej sztuce fechtunku. Miecz znajdował się przecież na zewnątrz podróżnego stroju.
- Teraz już tak - przytaknął dziewczynie, bo przecież właśnie je zajął; ton jego głosu przeszywała arogancja - zapewne wystarczająco charakterystyczna, by przyjąć, że nie żartował. Rozparł się na krześle jak panisko lub innego kocisko, ani nie zamierzając go zwolnić, ani nie wydając się przejętym szczególnie jej słowy - przeciwnie, ukontentowała go, przyznając, że nie była tutaj sama. Czuła się w ich cieniu bezpieczna, a to mogło znaczyć jedynie tyle, że odnalazł właśnie tych, których poszukiwał. Nie był pewien, jak liczna była ta banda, ale słyszał, że interesowało ich złoto - całe Westeros wiedziało, że nikt nie spłaca swoich długów równie skrupulatnie, co Lannisterowie - złotem z kopalni spod Casterly Rock. - Mam nadzieję, że nie będziemy na nich długo czekać - dodał, na ślepo odnajdując w jej słowach sens; nie był pewien, czy mówiła o swoich towarzyszach najemnikach, ale biorąc pod uwagi okoliczności i przecieki dostarczone mu przez żołnierzy - mógł się tego spodziewać. A jednak - nic nie wskazywało na to, by zamierzał wstawać. Wręczył dziewczynie, która przyszła ze strawą dziewczyny, kilka miedzianych monet - nie był to wszak dla niego wielki wydatek. Przyglądał się jej uważnie, śledząc lico, ruchy, spojrzenie, układ ust, gdy wypowiadała kolejne słowa, poniekąd kontent z jej postawy. Wydawała się pewna siebie, zdecydowana, gdyby napotkał zlęknione pisklę srogo zwątpiłby przecież w sens tej inwestycji. Dobrze, bardzo dobrze.
- Co was tak rozgrzewa? - zapytał spokojnie, nieprzerwanie wpatrując się w jej twarz. Nie zakładałby płaszcza jak idiota, gdyby na zewnątrz było ciepło. Wieczór niósł chłód, wiatr rwał chorągwie, dżdżyły krople deszczu. Stół pośrodku oberży nie mógł być w pobliżu paleniska. - Żar bijący od kuchni może być dotkliwy, ale nie jesteście tu służbą. Oby był to zapał, ciągnąca się za wami reputacja jest imponująca. Czy prawdziwa? - Ciekaw był jej zdania, odpowiedzi, czy w interesach bywała równie arogancka? - Nie sądzę - zbył krótko jej domysły, wtopił się w tłum strojem, a nawet gdyby ktoś dostrzegł drożej skrojony but, prędzej spodziewałby się zapewne tutaj wędrownego rycerza niż dziedzica Skały. Ale podobało mu się to, jak pyskata była - co prawda bezczelność torowała często drogę do grobu, ale ta dziewczyna wciąż żyła - więc najwyraźniej umiała sobie radzić. - Mieszek złota do podziału  - odparł, przekrzywiając lekko głowę, oferta była hojna, ale nie stanowiła fortuny - podobnie jak zadanie, które musiał rozdysponować, nie miało być polem krwawej jatki. - Wielkości mojej pięści - Ostatni fakt skonkretyzował, odnajdując drobne dłonie dziewczyny. Uniósł lekko jedną brew, gdy zwróciła się z niego z pełną buzią - nie powiedział jednak ani słowa, ostatecznie sam zdecydował się z nią pomówić. - Zainteresowani, czy mam szukać dalej? - dopytał, zadzierając lekko podbródek, w razie czego mógł przecież znaleźć innych chętnych na lannisterskie złoto.
Powrót do góry Go down
Niesnaska
Niesnaska
Wiek postaci : 24
Stanowisko : Członkini Bandy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t798-niesnaskahttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t821-niesnaskahttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t822-drobne-niesnaski#3221

Dla uniknięcia domowych niesnasek Empty
Temat: Re: Dla uniknięcia domowych niesnasek   Dla uniknięcia domowych niesnasek EmptyNie 9 Lut - 23:26

Po jego pierwszych słowach jedynie się uśmiechnęła. Zachichotała, choć nie był to typowo dziewczęcy chichot do którego Lancel mógł być przyzwyczajony. Był inny, bardziej zwiastujący zdanie sobie z czegoś sprawy, delikatnie drwiący. Może i nie była Lwicą - tak jak on był Lwem. Wciąż jednak zajrzał do jamy która do niego nie należała, był w jamie pełnej hien, na terytorium lwów co prawda, lecz w ich leżu, nawet zwierze z tak dumną grzywą jak on, nie mogło - nie powinno, czuć się zupełnie bezpiecznie. Tak, był ważny, miał pieniądze. Możliwe, że każdy wiedział kim jest, ale co jeśli jednak nie? Wtedy nawet i szlacheckie pochodzenie, albo kieszenie pełne złota, warte były tyle co nic.

— Lubimy mieć rację, co? — Niech siedzi - stwierdziła. W końcu nie robiło to jej żaden różnicy. Chciałaby zobaczyć jak sobie lwiątko Lancel spada ze stołka, gdy przyjdą pozostali, choć, gdy zaczął mówić dalej, zaczęła się zastanawiać, czy rzeczywiście chce by przyszli i odebrali jej tą chwilę, gdzie przybyły może ją zabawić swoimi pytaniami czy zachowaniem. Trudno mówić o zapale, jeśli nawet nie wie się - do czego? — Może jakbyś wypił jednego, albo dwa... — Zmrużyła oczy przyglądając się zakapturzonemu — To byś się rozgrzał. —

— Zależy co wolisz. Może być prawdziwa, może być bujdą. To twój wybór — Mogła odpowiedzieć mu jak tylko sobie życzył, skoro już oferował pieniądze. Skoro coś słyszał, to znaczy, że jakieś ziarno prawdy zostało zasiane, a czy chciał w nie wierzyć, czy nie... To już jego sprawa, lub problem - zależy jak rozpatrywać tę sytuacje. Specjalność lokalu, którą zajadała się Addy, była... zwyczajna, nie przesadzając ze zdolnościami kucharskimi, tutejszych właścicieli, to nie jadło było gwoździem dzisiejszego wieczoru. Złoto oferowane przez Lancela - mogło takowym być. Gdy wspomniał o mieszku, pokiwała głową na lewo, to na prawo. Ostatecznie to wciąż były tylko słowa, każdy potrafił mówić, nie każdy dotrzymywał jednak słowa. Wspomnienie o pięści wcale nie przyprawiło Niesnaski o większe zainteresowanie, aczkolwiek zwróciła uwagę na dłonie możliwego zleceniodawcy. — Każdy tak może powiedzieć — Nie obierała w słowach, to w końcu jemu zależało na wykonanej robocie, to i on musiał się postarać o odpowiednią uwagę tych, których chciał nająć. Tak to już było w tym biznesie, że można było nająć każdego, lecz nie każdy był zdolny do pewnych robót, nie każdy potrafił zrobić to jak należało.

— Jeszcze nie wiem. Nie zobaczyłam nawet jednej monety. — To chyba mówiło samo przez się. Wypłacalność klienta była rzeczą kluczową, nawet ważniejszą od jego tożsamości. Każdy chciał jednak wiedzieć, do kogo powinien udawać się w przypadku braku zapłaty i czyje kości należy połamać by wyrównać rachunek, nie było w tym wielkiej filozofii. Doniesiony trunek też zaczynała powoli sączyć. — Chyba jesteś w tym nowy, co? — Stwierdziła z nieco kpiącym uśmiechem na twarzy. Nie zamierzała go wytykać palcami ani robić tutaj sceny, ale brak konkretnych informacji, nie pozwalał na prowadzenie jakiejkolwiek, zakończonych transakcją rozmów, póki takie nie padną, rzecz jasna.
Powrót do góry Go down
Lancel Lannister
Lancel Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : rycerz, złoty lew, dziedzic Casterly Rock
Miejsce przebywania : Casterly Rock
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t585-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t629-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t980-and-mine-are-long-and-sharp#5623

Dla uniknięcia domowych niesnasek Empty
Temat: Re: Dla uniknięcia domowych niesnasek   Dla uniknięcia domowych niesnasek EmptyPon 10 Lut - 0:06

Wsparł się łokciem o stół, sięgając dłonią omszonej brody - odkąd zasiadł nie wypił ani łyka zakupionego piwa, kufel był raczej rekwizytem niźli celem samym w sobie - ani tym bardziej rozrywką, Lancel preferował wytworniejsze alkohole. Zastanawiał się nad siedzącą naprzeciw dziewką, nad jej butą, ostatecznie stwierdzając, że kogoś takiego szukał - kogoś, kto narobi mniej zamieszania, niż jego żołnierze, kogoś, kto tak jak żołnierze jedynie subtelnie przypomni o lwich pazurach zawłaszczających Zachód, kogoś pozbawionego skrupułów i gotowego dla złota uczynić... to, czego potrzebował - przynajmniej na razie. Jeśli będzie zadowolony, nie wykluczał przecież dłuższej współpracy, zgraja bandytów bywała przydatna wszędzie tam, gdzie nie wypadało wjechać rycerzowi.
- Ty też? - zapytał, składając usta w drapieżny uśmiech, przechwytując liczbę mnogą; w jego głosie zaś nie dało się odnaleźć nic ponad pustą obojętnością - Lancel miał język równie cięty, jak cięte było jego ostrze - i podobnie jak dziewczyna, z którą rozmawiał, bywał nadto arogancki, lekkomyślnie lekceważąc otoczenie. Zwyczajnie nie sądził, by cokolwiek mogło mu tutaj zagrozić - a gdyby, jego ojciec zapłaci za jego głowę - całą, żywą i przytwierdzoną do ciała - krocie, jeśli będzie trzeba. - Tutejszy browar taki dobry? - dopytał obojętnie, znów lekceważąco spoglądając na wciąż pełen kufel. Od arborskiego wina stało zapewne daleko.
- Wolę prawdę - podchwycił, biorąc głęboki wdech; jego sylwetka odruchowo wyprostowała się na oparciu krzesła - był postawny, wysoki jak na standardy Zachodu, krew Baratheonów nie płynęła w nim bez echa. Przez chwilę przyglądał się jej w milczeniu, oceniająco, zastanawiając się, czy to dobrze, czy też źle, że nie zabrała się zrazu za wychwalanie zalet swoich przyjaciół. Najpewniej jednak raczej dobrze, puste słowa nie budowały twardego gruntu na żadne interesy. Miała rację, fakt, że dotarły do niego jakiekolwiek pogłoski mogły stanowić o pewnej sile - mogły, ale nie musiały, by przez krainy przeszła plotka starczyło mieć znajomego barda lub nawet stałego bywalca karczm-wodzireja. Nie mógł mieć żadnej pewności, że trafił na odpowiednich ludzi - miał tylko ją, jej zachowanie i jej słowo. I podobnie jak ona - musiał ją ocenić jedynie po tym.
Westchnął cicho, gdy stwierdziła, że każdy może pochwalić się złotem - w odpowiedzi nie powiedział nic, nic nadto, iż wsunął dłoń pod szyję, pod płaszcz i odzienie, gdzie zamknął w dłoni rodowy amulet lwa. Zsunął łańcuch przez wciąż opuszczony kaptur - spod którego mogło wymknąć się kilka złotych loków, tak charakterystycznych dla głównej linii Lannisterów. Amulet okazał dziewczynie dyskretnie i bez zbędnego słowa, kunsztu jego wykonania nie dało się nie docenić - najczystsze złoto z lannisterskich kopalni, pobłyskujące w blasku świec, oszlifowane i kute na kształt herbu przez złotniczego mistrza Casterly Rock. W tym wypadku to tożsamość świadczyła o wypłacalności - oczywistym było, że nie zamierzał rzucić im złota przed wykonaniem zadania - złota, z którym mogliby zbiec przy pierwszej możliwej okazji. Reputacja jego rodu rosła przez setki lat. Nie wypuścił amuletu z ręki, po chwili wrzucając go do kieszeni podróżnego płaszcza- nie chcąc, by dojrzeli go postronni. - Zawsze spłacamy nasze długi - oznajmił, nachyliwszy się nieco mocniej na stół, o który wsparł się już oboma łokciami, i ściszając głos do szeptu, który w gwarze nie mógł wyjść poza dzielący ich stół. Nie - tych słów nie mógł wypowiedzieć każdy. Te słowa mogli wypowiedzieć tylko oni - złote lwy, o reputacji znacznie przerastającej ich, kimkolwiek by nie byli. Każdy wiedział, że ich skarbce błyszczały złotem, o nieprzebranych bogactwach Lannisterów mogli jedynie śnić poszukiwacze przygód. - A jeśli dobrze się spiszecie, być może na tym nasza współpraca się nie skończy. - Nie brzydził się najemnymi ostrzami, świadom ich zalet i tego, że nieoficjalnie niepowiązane z żadnym członkiem jego rodu nie mogli wpływać na ich poparcie. - Niekoniecznie - dodał, znów krótko, zbywając jej dalsze słowa - nie, nie najmował ludzi po raz pierwszy. Niekiedy zdarzały się sytuacje, które należało rozwiązać w sposób subtelny. A on - on przyuczał się do objęcia władzy. Nie czuł jednak potrzeby tłumaczenia tego siedzącej naprzeciw dziewce.
- Jak mam się do ciebie zwracać? - Zdradził wszak już swoje nazwisko, właściwie byłoby oczekiwać tego samego od rozmówcy.
- Potrzebuję kogoś, kto będzie w stanie wykonać swoją robotę subtelnie - jął przedstawiać sprawę, bez szczegółów, póki nie był pewien, że znalazł ku temu odpowiednich ludzi. Sprawa była delikatna, nie mógł jej oddać w ręce partacza - zwłaszcza, że działał za plecami ojca. Polityka bywała drażliwym tematem, ale pieniądz nie śmierdział, nie sądził, by dla najemnika było to przeszkodą. - Przemówić komuś, kto rozgłasza niezbyt rozsądne plotki, do rozumu i upewnić się, że umilknie lub zmieni front. - W zasadzie nie musiał nawet umierać, wystarczyło go przekonać. Ale... - Człowiek ten potrzebuje lekcji, którą popamięta. Jego... zniknięcie traktuję jako ostateczność. A obecność wysłanej na miejsce sprawiedliwości winna przejść bez echa, nikt nie chce, by ktoś pomyślał, że wasal sięga po tak drastyczne metody. - Najbliżsi będą wiedzieć. Ludzie z okolicy też. Ale to nic, to tylko pogłoski porywane wiatrem, pozbawione dowodów. - Nie trzeba mi tępych osiłków, choć to miano tobie z pewnością nie grozi - Jak z twoimi towarzyszami? - Trzeba mi kogoś, kto potrafi ruszyć głową - I będzie dość bystry, by tego nie spieprzyć. Czy dziewczyna naprzeciw niego była bystra?
Powrót do góry Go down
Niesnaska
Niesnaska
Wiek postaci : 24
Stanowisko : Członkini Bandy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t798-niesnaskahttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t821-niesnaskahttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t822-drobne-niesnaski#3221

Dla uniknięcia domowych niesnasek Empty
Temat: Re: Dla uniknięcia domowych niesnasek   Dla uniknięcia domowych niesnasek EmptySro 12 Lut - 11:43

Wielu mogłoby powiedzieć, że zakupione piwo to dla nich rekwizyt, gdyby tylko nie było im szkoda pieniędzy. Co prawda sama lokalizacja przybytku pozwalała na względny brak konkurencji, to o jakość zawsze można się kłócić. Nie mniej, darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, daleko do innych miejsc a w gębie sucho. Bandyci, czy rycerze... Co za różnica, jedni nie mieli tylko tytułu szlacheckiego, podczas gdy ci drudzy, wcale nie byli od nich lepsi, na tym rzeczywistym poziomie, pozbawionym pięknych mów i pokazowego zachowania. W środku, byli taką samą zgrają. — Może — Dorzuciła chwilę po jego wypowiedzi. Też lubiła by jej było na wierzchu, kto nie lubił? Zresztą, ktoś taki jak ona, nie mógłby być w miejscu w jakim jest, gdyby nie wymuszenie swojej racji, tu czy tam. — Jedyny w odległości kilku mil. — Nie była to odległość której chcący, by nie pokonał, choćby po to, by napić się ciut lepszego trunku, gdzieś dalej na szlaku, albo nawet i w samym Kayce. — Raczej nie ma co wybrzydzać — Podchodziła do tego z rezerwą, nie chwaliła ani miejsca ani alkoholu. Wiedziała doskonale, że nie ma to żadnego znaczenia a już zwłaszcza w tej rozmowie, gdy jest zwykłym zapychaczem, tworzącym tło dla prawdziwego powodu, dla którego owy rycerzyk, zdecydował się na przyjście w miejsce takie jak to. - Pewny siebie i tego, że jego głowa pozostanie na miejscu.

— To będziesz musiał się sam przekonać — Nie było nic lepszego niż ta nutka niepewności, prawda? Ten delikatny niepokój i ekscytacja związana z wynajmem ludzi o których się zbyt wiele nie wie. Lecz czy słowa mogłyby uśpić czujność Lancela? Przekonać go, że dokonał właściwego wyboru? Ocena kogoś na podstawie jednego spotkania była błędem. To była jedna wielka loteria w którą albo grałeś, albo nie, choć w tym drugim przypadku, odchodziłeś z niczym, a na to, mało kto mógł sobie pozwolić. Można mówić wszystko, czas zweryfikuje wszelkie nieprawości i niedopowiedzenia.

Addy nie miała pewności co przyniesie ta rozmowa, zwłaszcza, że mężczyzna był gotów rzucać złotem - możliwe, że wyimaginowanym - na lewo i prawo. Nie miała pewności - do czasu. Do chwili w której zaczął sięgać pod szyję. Możliwe, że umyślnie, lecz odsłonił swoje złote włosy. Mogły coś znaczyć, choć mogły również nie znaczyć zupełnie nic. Jej uwagę zwrócił natomiast amulet który jej okazał. Miała ochotę gwizdnąć - nie zrobiła tego, choć wyraz jej twarzy, wyraźnie przybrał taką aparycję - Tylko na chwilę. Talerz znalazł się z boku, jedzenie stało się nagle, znacznie mniejszą przyjemnością. Kiwnęła głową po usłyszeniu słów Lancela, nie miała wielkiej wiedzy o rodach i szlachcie, lecz tą dewizę znał chyba każdy na zachodzie. Czy rzeczywiście był Lannisterem, czy tylko się za takiego podawał i chciał im napytać biedy? To już nie były pytania, które powinna była zadawać, w tej chwili miała już pewność, że gość miał pieniądze.

Mienie pieniędzy, nie oznacza jeszcze, że je zapłaci. Kontakty ze szlachtą były niebezpieczne i właśnie to zakładała. Prawdopodobnie, będzie można im postawić nie jeden zarzut po pracy z kimś takim. Zorganizowanie wszystkiego, wymagało pewnej finezji no i przede wszystkim - wiary. — Zobaczymy — Odpowiedziała jednym na wieść, że na pewno mogą spodziewać się dłuższej współpracy. — A jak wolisz, jak ci wygodnie? Masz pieniądze, wybierz sobie. — Ostatecznie nie miało to znaczenia jak ją będzie nazywał. Każdy miał jakąś ksywkę albo był nazywany w jakimś środowisku. Tym bardziej, skoro były w tym pieniądze to mógł ją nazywać jak chciał, byle tylko nie nadwyrężał cierpliwości głupimi nazwami. — W takim razie dobrze, że rozmawiasz ze mną a nie z nimi — Można powiedzieć, że szczęście uśmiechnęło się do Lancela, Addy nie ujmowała swoim towarzyszom, lecz kto podejrzewałby grupę facetów, wątpliwego pochodzenia i praworządności o subtelność? Całkiem przypadkiem, mogłoby się to skończyć, mało subtelnie. W tym wypadku, była ona, więc na pewną dozę skrytości - można było liczyć. — Poradzimy sobie — Choć wypowiadając te słowa spoglądała na Lancela, to w myślach krążyła w koło swojej gromadki, wolała by plan należał w tym przypadku do niej a nie do szefa.

— Kto, gdzie, kiedy? — By zacząć działać, musiała to wiedzieć, zakładała, że wszystko już ustalone. Gdyby miało być inaczej, zależałoby to od niej, Lannister musiał być przekonany co do słuszności swojego wyboru już zawczasu. Jedyną niewiadomą, była reakcja wynajmowanych ludzi. — Jakieś konkretne wymagania, czy zdajesz się na nasze wykonanie? — Mówiła ciszej, choć wróciła już do jedzenia, ot brała kawałek kiełbaski i jadła, nie przeszkadzała sobie. Chyba oboje wiedzieli, że ustalenie warunków wykonania zlecenia to krok pierwszy, drugim było określenie odbioru zapłaty.
Powrót do góry Go down
Lancel Lannister
Lancel Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : rycerz, złoty lew, dziedzic Casterly Rock
Miejsce przebywania : Casterly Rock
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t585-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t629-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t980-and-mine-are-long-and-sharp#5623

Dla uniknięcia domowych niesnasek Empty
Temat: Re: Dla uniknięcia domowych niesnasek   Dla uniknięcia domowych niesnasek EmptySob 15 Lut - 18:09

Być może po raz pierwszy dziś kącik jego ust skąpo uniósł się w szczerym rozbawieniu; grzecznościowa rozmowa o browarze rzeczywiście była raczej tłem tej rozmowy niźli jej meritum, choć gdy spoglądał na specjały, którymi się zajadała, przeszło mu przez myśl, że może podchodził do tutejszych trunków nazbyt ostrożnie - zdawało się im nic nie brakować. I zapewne jednocześnie nie zachwycały nadto, jak wynikało ze słów siedzącej naprzeciw niego dziewki. Przez chwilę przyglądał się jej spowity milczeniem, cóż, miała rację, puste słowa nie mogłyby go przecież przekonać bardziej niż zasłyszane plotki, jedno i drugie było jedynie słowami, na poparcie których nie mógł i nie dostanie zapewne nic - a przynajmniej nic wiarygodnego. Najwiarygodniej podobne słowa rewidował czas - czas, po którym zobaczy efekty pracy tychże i stosownie do nich uiści ich nagrodę. Lub też nie, jeśli efekt będzie mierny. Oboje mogli bazować jedynie na zaufaniu nie mając nic nadto, nic nad nadzieję, że tego nie pożałują. Po prawdzie nie przywykł do pertraktacji z podobnej pozycji - niewiadomej i obcej, ale fakt, że dziewczyna wolała, żeby wyrobił sobie opinię sam, zdawało się budować pewną nić porozumienia; nie w ten sposób zwykli mówić o sobie ci, którzy mocniej dbali o swoją reputację niżeli o czyny. Na tyle, by nie zdradzać nawet imienia, wypuścił przez nos powietrze w parodii śmiechu.
- Niech będzie, Ciemnooka - uznał, chciał prawdy, więc nie silił się na wymyślone imiona; jej duże oczy rzeczywiście zdawały się najmocniej przyciągać uwagę na jej twarzy - więc podążył za nimi, wskazując na ich barwę, doskonale zgrywającą się z ciemnymi włosami i ciemniejszą cerą. Przeszło mu na myśl, że mogła mieć swoje korzenie gdzieś na południu, ale prawdę mówiąc nieszczególnie go to interesowało - tak długo, jak długo potrafiła robić to, co do niej należało i za co zamierzał jej zapłacić. Przeszło mu przez myśl nazwać ją kiełbasożercą, ale ostatecznie nie tak uczono go traktować panny - nawet te wywodzące się z prostego gminu. Było zresztą coś zabawnego w nazywaniu jej mianem niby wyjętym z rycerskich pieśni. - Nie pokładasz wielkiej wiary w swoich towarzyszach - pozwolił sobie zauważyć, niewątpliwie nie była osiłkiem jak reszta jej bandy - ale miał nadzieję, że tępych nie było pośród nich jednak nieco więcej. Nie ulegało jednak wątpliwościom, że to właśnie ona - personalnie - jeśli tylko sztyletem potrafiła wymachiwać równie sprawnie co językiem, miała największe szanse powodzenia. Potrzebował tak naprawdę kogoś, kto potrafił trzymać się cienia, kto nie zwróci niczyjej uwagi, wślizgując się do chaty sołtysa i wreszcie kogoś, kto nie będzie miał obaw wyperswadować ofierze swoich racji. Jeśli coś pójdzie nie tak, miała przyjaciół, którzy ruszą jej na ratunek - tak to widział. Skinął głową, odbierając jej zapewnienie; nie zostało mu nic nadto, niż jej zaufać.
Nachylił się zatem mocniej nad stołem, wspierając na łokciach górny ciężar ciała; chciał znaleźć się bliżej swojej rozmówczyni, nie dając słowom ulecieć w gwarze poza stolik - baczył na to już wcześniej, lecz dopiero teraz, gdy dochodziło do wymiany nazwisk, nazw i personaliów, dyskrecja okazać się musiała szczególnie ważna.
- Kojarzysz wioskę na zbiegu traktów, dzień drogi na północ od Kayce? Mówią na nią Stromy Brzeg, nie jest duża, ale podróżni często zjeżdżają z traktu, by zawitać w tamtejszej karczmie. - A dwa zbiegające się  trakty były tłumnie nawiedzane, nawet jeśli sama wioska nic nie znaczyła - to wielu podróżnych, niestety, zaznajamiało się z huczącymi tam plotkami. A sołtys odkąd nauczył się liczyć i pojął, ile odkłada na pogłówne, stał się wyjątkowo niefortunnym i mało gościnnym sprzymierzeńcem. - Sołtys ostatnimi czasy niezbyt uprzejmie wypowiada się o Namiestniku Zachodu - nazywa go - dziecinnie - maminsynkiem, który stracił matkę; babka Johanna była kobietą wyjątkową, za życia to ona winna nosić tytuł Tarczy Lannisportu. Ale to nie miało znaczenia, jego ojciec był równie dobrym władcą i jeszcze to pokaże - z lub bez jego pomocy. - Chcę, żeby przypomniał sobie, kto jest panem tych ziem i komu winny jest szacunek. Chcę, żeby jego słowa stały się bardziej przemyślane - i żeby baczył na to, co powtarzają po nim w karczmie na skraju wioski. Nikt nie powinien was przy tym zobaczyć, ludzie nie powinni mieć naocznych dowodów na to, że ktoś zmusił go do zmiany zdania - Mogą myśleć swoje, to nie miało znaczenia - jeśli tępy lud wierzył w plotki teraz, równie dobrze mógł uwierzyć w nie później, gdy zmienią swój kierunek. - I wolałbym, żeby nie trzeba mu było tego powtarzać w przyszłości. - Nie odsunął się od stołu, jego szept był na tyle cichy, by mieszał się z gwarem wokół niego i jednocześnie na tyle głośny, by Niesnaska mogła go posłyszeć. - Jak najszybciej - dodał, dokładny termin go nie interesował, ale im szybciej obraźliwe plotki umilkną, tym lepiej dla wszystkich. - Zdaję się na was. Pamiętajcie tylko o dyskrecji  - oświadczył, przyglądając się Ciemnookiej wyczekująco.
Powrót do góry Go down
Niesnaska
Niesnaska
Wiek postaci : 24
Stanowisko : Członkini Bandy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t798-niesnaskahttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t821-niesnaskahttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t822-drobne-niesnaski#3221

Dla uniknięcia domowych niesnasek Empty
Temat: Re: Dla uniknięcia domowych niesnasek   Dla uniknięcia domowych niesnasek EmptyPon 17 Lut - 12:27

— Niech będzie, kotku — Odparła z lekkim parsknięciem. Niby był to chichot, jednak nie dziewiczo radosny. Lwu blisko do kota, tym właśnie chciał byś każdy Lannister. Mógł myśleć co chciał, lecz chyba lepszego pseudonimu otrzymać nie mógł. Nie żeby miało to jakieś większe znaczenie, ot delikatna, możliwe, że z lekkim pazurkiem odgryzka. Nie wspominała zbyt wiele o swoich kompanach, szczególnie w tej chwili, nie potrzebowała tego. Pozwoliła więc Lannisterowi przejść do meritum sprawy - Zlecenia i tego co w sobie zawiera. Możliwe problemy i niedogodności też były sprawami które należało omówić. Zakapturzony wreszcie zaczął rozwijać sprawę, mogła go słuchać i notować sobie w głowie wszelkie problemy i trudności które wiązały się z tą sprawą. Słuchała, popijając swojego trunku, którego wciąż jeszcze trochę zostało.

— Stromy brzeg... — Powtórzyła za nim, niczym echo — Chyba tak. Nie jest to najgorsza mieścina — Nie miała doświadczenia z tamtym miejscem, zdarzyło się jej słyszeć to i owo, choć żadnych konkretów, które pozwoliłyby jej wyrobić sobie opinie na temat owej osady. Najwidoczniej będzie okazja by się przekonać na własnej skórze co to za miejsce. To co mówił Lannister o zarządcy osady, samym Sołtysie brzmiało niepokojąco. Nie dla niej, a dla tamtego osobnika. Zrobił sobie wielkich wrogów i będzie musiał ponieść tego konsekwencje, tylko jakie rzeczywiście one będą? Adelaida jeszcze nie miała pojęcia co rzeczywiście powinna zrobić i jakie podjąć kroki, jednak z kolejnymi zdaniami lwa, widziała tę sytuację coraz bardziej dokładnie - Pozwalało to dokonać pewnej oceny i zacząć planować.

— Skąd pewność, że faktycznie tak mówi? Plotki? — Ośmieliła się spytać. Wywiad dotyczący sprawy był ważny, wciąż nie wiedziała czy zamierza zająć się sprawą od wewnątrz, czy może w jakiś bardziej wymyślny sposób. Gdy wymieniał rzeczy których od niej wymaga zaczęła je wyliczać, wysunęła rękę i z każdym słowem wystawiała jeden palec, dokładnie tak jakby liczyła wszystkie punkty które musi wypełnić. Możliwe, że nie robiła tego całkowicie serio. Może się droczyła? — Wolisz przekonać go bezpośrednio, czy może coś bardziej wymyślnego? Nie wiem... Może jego syn lub córka go do zmiany zdania przekona? Może sam chcesz to zrobić, jak prawdziwy... — Rozejrzała się i lekko nachyliła — " Bohater " — Te ostatnie słowo wypowiedziała z wyraźnym przekąsem, możliwe, że i odrobiną drwiny. Lecz zupełnie zdawała sobie sprawę, że nic tak nie przekonuje ludzi do zmiany zdania i współpracy jak długi, zwłaszcza te warte więcej niż pieniądze.

— To miło — Choć wolała mieć pewność, że ma przyzwolenie na swoje działania. Zbyt duża doza dowolności doprowadzić mogła jedynie do jednego - nieporozumienia, na którym straciłaby znacznie więcej niż pieniądze. Nie chciała tego. — A kwestia zapłaty? Jak to rozwiążemy? — Niech szlachcic pierwszy się wypowie. Miała już swoją cenę i pewne przemyślenia, jednak liczyła, że zostanie miło zaskoczona.
Powrót do góry Go down
Lancel Lannister
Lancel Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : rycerz, złoty lew, dziedzic Casterly Rock
Miejsce przebywania : Casterly Rock
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t585-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t629-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t980-and-mine-are-long-and-sharp#5623

Dla uniknięcia domowych niesnasek Empty
Temat: Re: Dla uniknięcia domowych niesnasek   Dla uniknięcia domowych niesnasek EmptySro 19 Lut - 2:21

Przekrzywił lekko głowę, gdy nazwała go kotkiem, a blask świec mógł rozświetlić dolną część skrytej pod kapturem gładkiej młodej twarzy, a przede wszystkim usta, których kącik uniósł drapieżnie w górę; nie urągało mu podobne miano w ustach dziewki o szemranej reputacji, bo choć jego duma była wielka, to nie mniejsza od jego ego, które porośnięte lwią grzywą nie widziało dla siebie innego miejsca. Bardziej obserwował jej chichot niż go słuchał, jej słowa odbierając raczej jako flirt - i nieszczególnie mu to po prawdzie wadziło. Skinął jedynie głową, gdy powtórzyła nazwę miejscowości, przyglądając się jej twarzy tak, jakby łudził się, że wyczyta z niej przyszłość. Nie było to możliwe - musiał zawierzyć jej kruchym i niepewnym zaufaniem. Tak naprawdę nie miał jednak powodów do niepokojów, co usiłował sobie przez cały ten czas wmówić - szansa, że sołtys zaoferuje wyższą nagrodę niż złoty lew była w zasadzie żadna.
- Nie jest - przytaknął niechętnie - w tym właśnie rzecz, zbyt wielu wita w ichniejszej przydrożnej oberży - gdyby była, znacznie prościej byłoby zignorować szerzące się pogłoski, te nie milknęły, zdawał sobie z tego sprawę, Stromy Brzeg był tylko kroplą w morzu utęsknionych za sukcesami Johanny lub nieprzychylnych jej synowi. Nieistotne, jeśli mieli wypić morze, od czegoś musieli zacząć. - Plotki, które mogą nie znajdować pokrycia w rzeczywistości - przytaknął ostrożnie po raz drugi, słowa wypowiadał jednak powoli; był pewien, że w tym przypadku przeczucie go nie myliło. Nawet jeśli wciąż było to tylko przeczucie. Niesione traktem pogłoski przywoził każdy, kto wędrował tamtejszą szosą, pierwszy głos mógł być zmyślony, ale kiedy pojawiał się drugi i trzeci przedstawiający to samo świadectwo trudno było te plotki zrzucić na karb czegokolwiek niespodziewanego. Sołtys musiał być głupim, robiąc to tak otwarcie, ale gdyby był mądrzejszy, byłby możnowładcą większej i bardziej znaczącej wioski. Najistotniejsza była jednak motywacja, którą, niechętnie należało to przyznać, rzeczywiście mógł mieć. - Chodzą też słuchy, że nie spodobało mu się kilka decyzji lorda Casterly Rock - rozeszło się o podatki, które każdemu lepiej nie płacić niż płacić. Czas najwyższy, by pojął, że są one koniecznie i podszedł do swojego obowiązku z nowo narodzonym entuzjazmem i oddaniem - Jego głos naznaczony był obojętnością, nietrudno dało się zauważyć, że nieszczególnie leży mu na sercu los samego sołtysa. Był po prostu niewygodnym problemem, jak nić wystająca z doskonale skrojonego kaftana - a takie należało szybko uciąć. Uprzejmie przyglądał się wpierw jej palcom, wyliczającym kolejne zadania, by po chwili przenieść łaskawe spojrzenie ku jej licu raz jeszcze. - Może potrzebujesz, żeby ci to zapisać? - Nie mógł wiedzieć, czy dziewczyna potrafiła czytać; obserwując ją w roli, w której znajdowała się aktualnie i pośród ludzi, o których zdążyły dojść go słuchy, miał prawo ocenić ją jednoznacznie. Jeśli jednak zamierzała się z nim droczyć, on gładko podjął tę grę - podobne zabawy nie były mu przecież obce. - Podoba mi się twój sposób myślenia - stwierdził z niekrytym zastanowieniem, gdy nazwała go bohaterem - przez moment poważnie rozważał ten scenariusz, rycerza w lśniącej złotej zbroi odpędzającego zbirów od wioski, ale ostatecznie coś mu podpowiadało, że to nie był właściwy kierunek. Jego ojciec zrobił dla Zachodu wiele, rządził dobrze, wdzięczności sołtysa jednak sobie w ten sposób nie zaskarbił. Jeśli strach miał zadziałać lepiej - niechaj tak się stanie. Jedno z drugim splatało się jednak dość rozsądnie. - Zdam się na doświadczenie profesjonalistów. Zdaje się, że takimi jesteście - stwierdził z rozbawieniem drżącym na końcu języka, niechętnie i z trudem powstrzymywanym, jednak nie na tyle, by pozostało nieczytelne. - Rozejrzyjcie się na miejscu. Tak najlepiej ocenicie, jakie środki okażą się konieczne. I sięgniecie po takie, które załatwią sprawę. - Domyślał się, że nawet wśród ludzi wynajmujących zbirów istnieli tacy, którzy wierzyli, że cechowali się silniejszym kręgosłupem moralnym. Raczej do nich nie należał. Jego ściszony ton głosu wciąż dobiegał tylko do niej - nie opuszczając w gwarze bacznie strzeżonej przez niego, niewielkiej przestrzeni wokół stolika. - Jeśli zdarzy się tak, że bandyci porwą jego dziecko - o ile je miał - żonę - o ile ją miał - może zdarzyć się tak, że przypadkiem się na was napatoczę i odeślę zgubę do domu z moimi ludźmi. Lepiej jednak, żebyście ją wcześniej porządnie nastraszyli, sołtys musi wziąć to na poważnie. Upewnijcie się też wcześniej, czy w ogóle mu na rodzinie zależy. Przykro byłoby odegrać tak piękne przedstawienie tylko po to, by odkryć, że główny aktor nie pamięta swojej roli. - Sołtys mógł się do takiego pomysłu nadawać, ale wcale nie musiał. - Najważniejsze, by ludzie nie połączyli tego z nami u podstaw - nami, lwami. Nie po to gasił jedną plotkę, żeby rozniecić kolejną.
- Odczekacie kilka dni, by wieści z wioski zdążyły się rozejść - Tak tylko będzie miał pewność, czy odnieśli sukces. Podróżni zawsze nieśli wieści, a Caster potrafił je wydobyć. - Zapłatę przekażę do twoich rąk, twoich przyjaciół widzieć nie muszę, jeśli nie zajdzie ku temu konieczność. - Jeśli pojawią się w okolicy najpewniej nie zwrócą większej uwagi, ale jeśli pojawią się i będą rozpytywać o niego, może się zacząć robić nieprzyjemnie. - Zjawisz się po nią na Skale. W stajniach znajdziesz dziewczynę imieniem Jenny, skontaktuje cię ze mną. - Bo komuż innemu mógł zawierzyć sprawę tak delikatną, jeśli nie słodkiej Jenny. - Jeśli kontakt okaże się konieczny... z innych względów, wciąż zrobicie to przez tę dziewczynę. - Wsparł się wygodniej o oparcie krzesła, obserwując Ciemnooką.
Powrót do góry Go down
Niesnaska
Niesnaska
Wiek postaci : 24
Stanowisko : Członkini Bandy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t798-niesnaskahttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t821-niesnaskahttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t822-drobne-niesnaski#3221

Dla uniknięcia domowych niesnasek Empty
Temat: Re: Dla uniknięcia domowych niesnasek   Dla uniknięcia domowych niesnasek EmptyCzw 20 Lut - 12:04

Całkiem nieźle prosperująca osada, uprzywilejowany sołtys, zwiększone podatki... Wszystko to brzmiało jak dosyć standardowa historia, taka którą można usłyszeć o tych drobnych możnych, myślących w większości, że pozjadali wszystkie rozumy i bogowie są po ich stronie - Nic bardziej mylnego. Każda plotka miała gdzieś swój początek, każda mogła być jedynie kroplą w morzu, czy ziarnem na stosie, ale pośród tej morskiej toni lub góry ziarna, gdzieś znajdowało się jedna kropla czy owoc skrywający prawdę, tak było zawsze. Poszukiwanie go to strata czasu. Mówiło się jednak, że nie daleko pada jabłko od jabłoni, więc w tych plotkach, coś musi być.

Nie czuła potrzeby by mówić Lwiątku o tym, że decyzje Lorda Casterly Rock mogą nie podobać się większej rzeszy osób niż tylko temu sołtysowi, on na pewno to jednak wiedział. Nie każdy miał natomiast odwagę taką jak sołtys, by o tym mówić otwarcie. — Entuzjazm i oddanie? Nie mogę zagwarantować, że z uśmiechem na ustach będzie co okres oddawał swoją górę złota. Mogę sprawić, że będzie bardziej " wspaniałomyślny " To chyba wystarczy? — Nie wiedziała jak sołtysowy prostak zareaguje na jej działania. To był trudny orzech do zgryzienia, szczególnie, że nie przygotowała jeszcze planu działania, a wszystko okaże się na miejscu. Kiedyś — Nie, wystarczy, że zapamiętam. Mam dobrą pamięć — Skwitowała jego chęć, czy też drwinę oferującą zapisek. Nie chciała odkrywać swojej wadliwej karty, tej w której mogłoby się wydać, że w gruncie rzeczy nie potrafi czytać. Niszcząc cały ten wizerunek, który chciała sobie tutaj wypracować. Niezależnej, mającej własne zdanie i dość pewnej swego. Rzuciła więc kolejną idealną kartę pamięci, całkiem odruchowo, bez większego przemyślenia i emocji obok tego, jakby to było rzeczywiście - nic takiego.

W pewien sposób Lancel też cedził im miłe słówka jako grupie, przyjemnie jest słuchać jak ktoś cię głaszcze przy pomocy słów, niezależnie od tego czy są one prawdą czy nie - każdy lubi słuchać komplementów. — Miło by było, prawda? Ciekawe jakie uczucie towarzyszy takim rycerzom, gdy ludzie wykrzykują ich imię z oddaniem, podczas gdy taki przejeżdża przez wioskę. — Uśmiechnęła się lekko, dosłownie delikatnie, jedynie kącikiem ust. To była wspaniała perspektywa, której raczej nie dane będzie jej poznać. — Nie zadziałamy bez planu, o to bądź pewien — Dalsze ustalenia niepokoiły ją. Spotykanie się na terenie lwa nie wchodziło w grę. Mimo to nie czuła potrzeby by go poprawiać czy korygować, to zrobi się już po fakcie. Skontaktuje się z tą Jenny i ustali własne miejsce, tak powinno to zostać rozegrane. — W geście dobrej woli nie wezmę zaliczki — Miało to swoje ukryte dno, choć po części może to być spowodowane licem Lancela które tak delikatnie wcześniej odsłaniał.

— Zrobimy to po koronacji. Mamy jeszcze jedną sprawę nie cierpiącą zwłoki. Po jej zakończeniu zajmiemy się tym. — Obserwował ją, w tej chwili ona również skłoniła się ku przyglądaniu się rozmówcy. Choć nie z wyluzowanej i opartej o oparcie perspektywy. Bardziej z napiętej, ciut przygarbionej przy stole, lecz wciąż mającej oznaki luzu.
Powrót do góry Go down
Lancel Lannister
Lancel Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : rycerz, złoty lew, dziedzic Casterly Rock
Miejsce przebywania : Casterly Rock
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t585-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t629-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t980-and-mine-are-long-and-sharp#5623

Dla uniknięcia domowych niesnasek Empty
Temat: Re: Dla uniknięcia domowych niesnasek   Dla uniknięcia domowych niesnasek EmptyPią 21 Lut - 1:32

Znów wypuścił z ust powietrze, głośno, w czymś pomiędzy rozbawieniem a arogancją; podatki były naturalną koleją rzeczy, stryj Lyon wyłożył im to kilka, a może nawet tuzin razy, słuchał go wówczas - cóż, za każdym razem - trzy po trzy, ale jednakowo wystarczająco uważnie, by rozumieć chociaż podstawy podstaw ekonomii. Jako przyszły lord na ten moment wiedział tyle, że daniny pozostawały własnością Casterly Rock, a ich wysokość nie podlegała pertraktacjom. Jego lord, pan i ojciec nie był zdziercą, ściągnął jednak to, co było mu należne - i niezbędne, by odbudować lannisporcką flotę. Sołtysowi Stromego Brzegu powinno na tym zależeć nie mniej, co jego możnowładcom - wszak to od tego zależało również bezpieczeństwo jego wioski. Ale prości ludzie często zapominali o troskach, które nie wydarzały się tu i teraz - właśnie dlatego potrzebowali swoich lwów.
- Wystarczy, że będzie posłuszny - odparł zatem na jej słowa, wcześniejsze nadużycie było ironią, doskonale wiedział, że nikt nie lubił rozstawać się ze złotem, w które zdążył uwierzyć, że należało do niego. - Nie przesadzajmy, ta mieścina nie jest aż tak bogata. Nieduża sakwa to najwięcej, ile jest w stanie dać - i to przy urodzaju. - Góry złota mogły być przenośnią dla niej, która góry złota pewnie nigdy nie widziała. Ale nie dla niego, dosłownie śpiącego na górze pełnej błyszczącego kruszcu. Kopalnie pod wzgórzem Casterly Rock miały się dobrze. - Najważniejsze, to żeby był cicho i zaczął wyrażać się z szacunkiem o Lordzie Lannisterze. Rozpuszczanie tych żenujących pogłosek musi zostać ukrócone. - Nie powinni nadto odchodzić od głównego tematu rozmów, gdyby sołtys zawahał się nad przekazaniem daniny, reakcja ze strony Casterly Rock byłaby znacznie silniejsza - nikt nie lubił być okradany, a Lannisterowie zawsze spłacali swoje długi niezależnie od tego, jakie by one nie były. Jego ojciec nie miał łatwego zadania, został lordem jako dziecko, a babka pełniła regencję - regencję pełną triumfów i wybitnych osiągnięć - ale ojciec już dawno wyszedł z cienia martwej Johanny Westerling. Nie do wszystkich to jeszcze docierało - tak jak nie do wszystkich docierało, że sam Lancel przestał już być lwiątkiem.
- Ciekawe... - przyznał, z tym samym kpiącym uśmieszkiem; znał to uczucie, nie było mu wcale obce. Na Zachodzie nazywano go niekiedy ulubieńcem ludu, choć nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, że było to bardziej efektem jego charyzmy, aparycji i siły prezencji, niżeli faktycznych osiągnięć. - Niekiedy nużące, ale zdecydowanie wygodniejsze od przeciskania się przed karczemne drzwi - dodał, rzucając w ich kierunku okiem; bez oznak rycerstwa i w ubraniach, które nie przyciągały uwagi, nie wyróżniał się z tłumu i mógł się w niego wlać, ani ku temu nie przywykł ani nie mógłby tego polubić. - Was nie przeganiają z karczmy - zauważył, ciągnąc temat, nie zamierzając jednak pytać wprost o jej doświadczenia. Jego wydawały się oczywiste, dość jasno przedstawił jej swoją tożsamość. - Wiedzą tu, kim jesteście?  - Nie zdążyli tu nikomu zajść za skórę? Budzili lęk? Z innych względów - sympatię? Obojętność może, bo ich porachunki nikogo z tu obecnych nigdy nie dotyczyły?
- Jak ja się odwdzięczę za tę wspaniałomyślność? - dopytał, z tym samym nieco drwiącym, a nieco przekornym uśmiechem. Zaraz jednak spoważniał - kwestia ponownego spotkania musiała zostać domknięta bez niedomówień. Skinął głową, przyjmując termin, przestrzegając też przed własnym:
- Nie wrócimy do Casterly Rock bezpośrednio po koronacji króla. - Nie musiał się przed nią tłumaczyć, ale miejsce pobytu lorda Zachodu nie było wcale tajemnicą, wykrycie go wśród plotek nie będzie dla niej wcale trudne. Podobnie jak dowiedzenie się, kiedy prawowity lew wrócił na swoją skałę. Wpierw czekały ich zaślubiny brata lady Casterly Rock z dziewczyną od Tyrellów, o których czujne ucho pewnie też mogło już posłyszeć, gdyby tylko chciało i gdyby podobne roszady je interesowały. - Zakładam, że to wówczas zabawicie się z naszym niepokornym sołtysem. Znajdziesz mnie, kiedy na zachodnie ziemie powróci również nasz lord. - Nie miała po co kłopotać się na miejsce wcześniej.
Powrót do góry Go down
Niesnaska
Niesnaska
Wiek postaci : 24
Stanowisko : Członkini Bandy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t798-niesnaskahttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t821-niesnaskahttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t822-drobne-niesnaski#3221

Dla uniknięcia domowych niesnasek Empty
Temat: Re: Dla uniknięcia domowych niesnasek   Dla uniknięcia domowych niesnasek EmptySob 22 Lut - 12:35

Może i zabieranie pieniędzy zwykłym ludziom, przez szlachtę, było " porządkiem rzeczy " ale wyjaśnij to prostemu ludowi, którego nie interesują specjalistyczne zagadnienia ekonomii, tylko to, że jest przez pana okradany i nie ma co jeść. Im człowiek mniej wiedział, tym prościej było nim manipulować - Stawał się bardziej przewidywalny w swoich działaniach. Nie liczyło się ile, tylko sam fakt, że się te opłaty pobierało. Co mądrzejsi potrafili sobie z tym jakoś radzić, lecz nie wszyscy tacy byli. Każde kolejne zdanie przytaczane przez Lancela rozwiewało wątpliwości co do zlecenia. Klarowało wręcz oczekiwania, które miała spełnić. Oboje skrywali jakąś przeszłość, wiązało się ona z innymi profitami, możliwe, że całkowicie od siebie różnymi, zapewniającymi całkiem inne przewagi. — A kim jesteśmy? —

Uśmiechnęła się delikatnie. To, że Lancel słyszał o nich, wcale nie oznaczało, że byli jakimiś łotrami którzy trzęśli tą okolicą podług własnych zachcianek. Tutaj bardziej chodziło o aurę pewności siebie którą w koło siebie każdy z jej gromady roztaczał. Takich osób po prostu się bano, były nieprzewidywalne.
— Dotrzymując umowy, tak byłoby najlepiej —  Wspaniałomyślność była w prost proporcjonalna do ilości zapłaty i pokładanych nadziei. — W takim razie poinformuję resztę. Możesz być pewien, że dostaniesz informacje, gdy przyjdzie czas — Nie chciała tego zbytnio przedłużać, miała już wszystko z czym mogła zacząć działać. To jej wystarczyło do rozpoczęcia operacji, gdy przyjdzie odpowiednia pora. Wyglądało też na to, że nie ma co kłopotać pozostałych znajomością z tym szlachciem, im mniej osób z grupy ma z nim kontakt - tym lepiej i dla niego i dla nich.

Wstała od stołu, zostawiając pusty kufel jak i talerz. Zerknęła jeszcze raz na Lancela po odsunięciu krzesła. Nogą wsunęła je niedbale i zaraz skierowała się do wyjścia. Uprzednio ściągając swój płaszczyk z oparcia krzesła. Opuściła pomieszczenie by czym prędzej załatwić sprawę z pozostałymi członkami grupy i postanowić co dalej.
Powrót do góry Go down
Lancel Lannister
Lancel Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : rycerz, złoty lew, dziedzic Casterly Rock
Miejsce przebywania : Casterly Rock
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t585-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t629-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t980-and-mine-are-long-and-sharp#5623

Dla uniknięcia domowych niesnasek Empty
Temat: Re: Dla uniknięcia domowych niesnasek   Dla uniknięcia domowych niesnasek EmptySob 22 Lut - 22:13

Przyglądał się uważnie jej sylwetce, niby lew czujnie spoglądający na towarzyszącą mu istotę. Bez wyrazu i wzrokiem, który właściwie zdradzał niewiele. Nie chciał popełnić błędu, trochę się tego błędu bał, ale ostatecznie musiał tę sprawę załatwić - a to wymagało ryzyka. Ryzyka, którego nie mógł się bać, w przyszłości będzie podejmował znacznie większe i mający znaczący wpływ nie tylko na całe zachodnie ziemie.
- Zapewne podróżnymi poszukującymi wygodnej pryczy i smacznej strawy - odparł na jej słowa bez zawahania, pojmując sens pytania; pytania, które było jednocześnie odpowiedzią - całkiem zresztą satysfakcjonującą. Nie potrzebował zbirów, których wieśniacy rozpoznają z daleka, potrzebował kogoś, kto będzie wystarczająco dyskretny, by zbliżyć się do sołtysa podstępem i nie robiąc przy tym zbędnego rabanu. Szukając tych ludzi nie był pewien, czy szuka odpowiednich - jednak rozmowa z dziewczyną rozwiała większość obaw. Nie wątpliwości - nie mógł wszak zaufać komuś, z kim spotkał się po raz pierwszy w życiu - ale obaw co do tego, czy rozmawiał z właściwą osobą. Dziewczyna była dość niepozorna i trudna do zapamiętania, by mogła wyjść z tego bez szwanku - i bez zbytecznego zwracania uwagi na jego samego.
Skinął głową, z uśmiechem oznaczonym wyżej uniesionym kącikiem ust. Był pewien, że nie zapomną się z nim skontaktować - i miał nadzieję, że nastąpi to po udanej konfrontacji z sołtysem. To nie wystarczy, żeby plotki ucichły całkiem, wiedział o tym, Stromy Brzeg był tylko małą kroplą w morzu. Ale to też nie miało większego znaczenia, bo każda lawina miała kamień, który ją rozpoczynał.
A ojciec nawet nie musiał o tym wiedzieć.
Rad był, że nie oferowała im wzajemnego kontaktu, w istocie nie na rękę były mu konszachty z drabami. Odprowadził ją spojrzeniem aż ku wyjściu, dopiero po chwili odsuwając od siebie pełen kufel piwa - by również powstać i opuścić zatłoczoną karczmę. Wkrótce dołączył do swoich ludzi,  a wraz z nimi wrócił na trakt - by w blasku nocnego nieba i srebrnych gwiazd, na grzbiecie śnieżnego rumaka, kontynuować swoją podróż. Już bez brudnego kaptura zakrywającego złoto falistych włosów, z rycerskim pasem na wierzchu i chorągwią Lannisterów powiewającą nad oddanym wierzchowcem.

/zt x2
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Dla uniknięcia domowych niesnasek Empty
Temat: Re: Dla uniknięcia domowych niesnasek   Dla uniknięcia domowych niesnasek Empty

Powrót do góry Go down
 
Dla uniknięcia domowych niesnasek
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje :: Zakończone-
Skocz do: