Share
 

 Samotnia Castera

Go down 
AutorWiadomość
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Samotnia Castera Empty
Temat: Samotnia Castera   Samotnia Castera EmptyCzw 26 Gru - 2:31



Samotnia Castera

Sporych rozmiarów komnata zieje pustką. Surowe pomieszczenie zdominowane zostało przez ogromne łoże z baldachimem, przykryte tkaninami haftowanymi w rodowe lwy. Nieopodal, w miejscu zanurzonym w strumieniu dziennego bądź nocnego światła, stoi potężny stół, przykryty stertą idealnie ułożonych pergaminów oraz przyborami niezbędnymi do trudnienia się sztuką epistolarną. Najczęściej na blacie bogato zdobionego mebla znajduje się aktualnie zgłębiana przez Castera książka, położona dokładnie na samym środku, na specjalnej drewnianej podstawce. Tuż obok leżą cienkie rękawiczki i przedmiot przypominający nieco szczypce, umożliwiający przewracanie cennych stronic bez dotykania ich dłońmi.
Próżno szukać tu jakichkolwiek ozdób poza lśniącą złotem zbroją, do tejże roli sprowadzonej. Ubrania znajdują się w osobnym pomieszczeniu, pełniącym funkcję garderoby. Trzy krzesła, na których oparciach prężą się lwy, rozstawiono w przypadkowych miejscach, zaburzających panujący tu ład i harmonię.

Powrót do góry Go down
Helena Reyne
Helena Reyne
Wiek postaci : 15
Stanowisko : kryształowa dama
Miejsce przebywania : Castamere
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t595-helena-reyne#1054https://ucztadlawron.forumpolish.com/t665-helena-reynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t666-helena-reyne#1558

Samotnia Castera Empty
Temat: Re: Samotnia Castera   Samotnia Castera EmptyPon 6 Sty - 17:29

Białe światło niczym gwiazda wzdychało nad zatapianym w granatowych morzach nocy Casterly Rock. Przez długie okna wyglądały buchające płomienie wygodnie osadzone w złotych żyrandolach, spomiędzy nich spoglądała też dama, czerwone lwiątko oczarowane księżycowym kalcytem na tyle, by chwilę wcześniej wydostać się z okowów męskich rozmówek na tematy tak pasjonujące, że aż nudnawe dla dziewczęcego ucha. Otaczające księżyc błyski gwiazd załamywały się w pasmach okrągłego kryształu, odbijały się od jego potężnej energii, lądując w drobnych promykach gdzieś po rozciętych częściach kraju. Którykolwiek z nich przymrużał swoje oko w stronę zachodu? Nie wiedziała. Znów obróciła się w stronę szerokiego stołu, przy którym ojcowie i synowie regionu zapijali swoje szaleńcze plany ekspansji. Jej własny opiekun, najszlachetniejszy z lordów marszczył czoło, wyrysowując coś na powyginanych mapach. Pojedyncza nić światła prześlizgnęła się po rodowym sygnecie, zaczepiając jasne oczy Heleny. Nie była tutaj potrzebna. Nie ona jedna opuściła wyściełane miękkimi materiałami krzesło, nie ona jedna wyruszyć chciała gdzieś poza zdobną salę, poza biesiadne okrzyki triumfujących królów bez korony. Caster zniknął. Nie wiedziała, jak wiele czasu minęło, ani tym bardziej dokąd się udał. Na dziewczęcej twarzy zagościło czujne, jakby zamyślone spojrzenie. Żadna głowa nie spostrzegła, jak spódnica po cichu wymyka się z długiej komnaty, jak po raz ostatni jasnowłosa fala miga gdzieś u progu rzeźbionych wrót.
Ujrzała szeroki korytarz pełen przejść, skrętów, nieodgadnionych zakamarków wypchanych lwimi futrami. Ruszyła odważnie, poszukując w schematach ścieżek mapy, która doprowadzi ją do zagubionego królewicza. To nie było Castamere, choć pałace powielały przewidywalnie układy dróg. Szczególnie zachodnie wydawały się bliskie, wygodne dla lwa, ale mimo wszystko istniały różnice, które Helena potrafiła dojrzeć bez trudu. Brakowało jej kryształowych lamp, brakowało jej ścian oblepionych milionami tęczowych kamieni dumnie prezentujących swój nienaruszony kształt. Piękne wnętrza domu Lannisterów nijak nie chciały otulić jej ciepłem. Nie prosiła jednak o to nigdy, choć może powinna rozpocząć poszukiwania, nim upadną szkarłatne sztandary, zanim jeszcze oblecze ją peleryna złotego lwa. Wolała nie rozplątywać tych myśli. Skupiła się na swej drodze. Niezbyt pewnie zaglądała do poszczególnych zakamarków, zastanawiając się, dokąd mógł pójść. A jeśli wyszedł z zamku? Wspięła się po schodach, czasem muskając palcami ramy potężnych malowideł. Suknia zamiatała kamienne stopnie idealnie gładkie, wymierzone pod każdy jej ruch. Niewielkie były kroki tak niskiego stworzenia, ale jako najmłodsza siostra zgrai energicznych braci nauczyła się podążać równo z nimi. Czasami to było niemożliwe, ale zdecydowanie nie snuła się wiele mil za lwami w nigdy niedoścignionych podróżach.
Skusiły ją wreszcie niedomknięte drzwi gdzieś daleko od głośnych sal. Zdobna ich strona w wąskim pasie zdradzała drobny widok surowości tak nienaturalnej dla pozostałych zakątków twierdzy. Niezbyt zachęcające wystroje kontrastowały z porozkładanymi szeroko księgami. Te natychmiast przyciągnęły jej spojrzenie. Weszła do pomieszczenia, odważniej popychając wrota. Nic imponującego nie mogło ucieszyć jej widoków. Nic prócz męskich oczu odnajdujących się z jej spojrzeniem we wspólnej linii. Połknęła powietrze, niewielkim łykiem, który pomieściłby się w ciasnocie gorsetu. Nie znosiła tych klatek, choć nosiła je w zgodzie z obyczajem. – Czym się zajmujesz? – zapytała, robiąc znów krok w jego stronę. Widocznie pragnienie umysłu zdołało odciągnąć go od ojcowskich rozmówek. Nie przeprosiła za swą obecność. Wydawało jej się, że to zbędne. Był przyjacielem, rozumiał, że ona również z trudem mogła znieść długie godziny rozmów przy obfitych stołach. Stała wyprostowana, a jej dłonie łączyły się ze sobą w wielkim spokoju. Tylko drobny palec skubnął falbanę rękawa. Tłumiła zaciekawione westchnienie.
Powrót do góry Go down
Caster Lannister
Caster Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : złoty chłopiec, lwiątko z Casterly Rock
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t588-caster-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t619-caster-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t634-little-lion-man#1319https://ucztadlawron.forumpolish.com/t983-korespondencja-castera-lannistera#5667

Samotnia Castera Empty
Temat: Re: Samotnia Castera   Samotnia Castera EmptyPią 10 Sty - 15:03

początek siódmego Księżyca, 165
przed wyprawą do Kamienia Zachodniego


Masywne cielsko lwiej sylwetki układającej się w kształt Skały znalazło się tuż nad legowiskiem Morza już nie Zachodzącego, lecz Uśpionego Słońca. Zamek jednak wciąż nie spał, wybrzmiewał brzęczeniem setek głosów; dokonywano ostatnich przygotowań do wyjazdu na koronację, już za kilka dni orszak wyruszał w podróż trwającą niemal pełny Księżyc, a u boku Namiestnika Zachodu miał ją odbyć dumny lord Castamere.
Wraz z rodziną ugoszczono go z honorami w Casterly Rock, suto zastawiony stół uginał się pod ciężarem wykwintnych dań, choć ciążyły również bez wątpienia nie tylko one, a i coraz bardziej monotonne rozmowy, po lannisterowsku okraszone złotymi uprzejmościami; karaty uśmiechów dworowały sobie momentami ze zbyt poważnej atmosfery pompatycznego spotkania, lecz wygładzone odpowiednio wyglądały tylko jak wyraz należytej uprzejmości.
Szukał jej wzroku, spojrzenia, w którym skrzyły się szlachetnie wszystkie kamienie, dwóch - nieoszlifowanych jeszcze - jadeitów (o kolorach rozbłyskujących w trzewiach ziemi feerią minerałów nie miał najmniejszego pojęcia, zieleń kojarzyła mu się z tym jednym darem Castamere, choć młodziutka lady bez wątpienia z łatwością wymieniłaby i dziesięć innych, które bardziej zbliżone były odcieniem do pigmentu ciekawych świata tęczówek).
Szukał jej spojrzenia mimochodem, ciekaw zmian, które zaszły w niej od czasu ich ostatniego spotkania; miał wrażenie, że wystarczy tylko pył jednego Księżyca, by rysy jej twarzy naznaczył kolejny szlif dorosłości.
Ostatecznie jednak zaprzestał tych długotrwałych poszukiwań, wzrok znużony uciążliwą bezczynnością osiadł na pogrążonych w rozmowie lordach; w końcu też Caster wymknął się, gdy tylko trunek z Arbor zakołysał się we wzniesionych ku górze pucharach, a Lannister zyskał pewność, że nikt nie zwraca już uwagi na jego osobę (nikt - poza nią; czy odważy się jednak wyślizgnąć tuż za nim, podążyć znajomym już jej przecież tropem wprost do jego komnat, gdzie łamiąc wszelkie dobre obyczaje porozmawiać będą mogli ze sobą choć przez chwilę, twarzą w twarz, bez surowych sylwetek przyzwoitek cerberujących w pozach gotowych do rozdzielenia ich dwójki, gdyby tylko ośmielił się na gest nadkruszający odgradzającą ich od siebie odległość?).
Szczelina pozostawiona pomiędzy niedomkniętymi drzwiami a kamieniem ściany przepuszczała łagodną łunę bijącą od lichtarza, wskazując szkarłatnej lwicy drogę. On sam, natomiast, rozsiadł się na krześle, pochylajac się nad osadzonym na jego udach kręgosłupem ciężkiego tomiszcza; postawioną pionowo książkę usztywniała pozłacana klamra w kształcie lwa, która spinała ze sobą tworzące okładkę drewna, by chronić znajdujące się w środku kartki. Zdobione cennymi słowami w języku Valyrii.
Najpierw cichy szelest sunącej po posadzce sukni, potem pytanie brzmiące tak, jakby wypowiedziała je na granicy sennego szeptu.
Czekałem na ciebie, mówi spojrzenie, choć usta układają się w leniwy uśmiech, milcząc przez chwilę.
- Skąpane w trunkach myśli szczególnie uciążliwe bywają do zniesienia przez tych, którzy nie raczyli się ani jednym łykiem - podniósł się, nie godziło się wszak, by siedział, gdy dama wciąż spocząć nie zechciała; książkę odłożył na stół, nieprzypadkowo w ten sposób, by dostrzec mogła z łatwością inkaustowane motywy alchemiczne. - Przyznasz sama, moja pani - trudno powiedzieć, czy ozdobnik ten miał być drobną uszczypliwością względem niesionych przez przyszłość planów, czy może wyrazem największego szacunku - wobec nich, jak i niej samej - że trudno było w ferworze zabawy znaleźć tam interlokutora, który godzien byłby tego, by zamienić zeń choć kilka zdań zapadających na dłużej w pamięć - sam ton brzmiał arogancko, a wypowiadane słowa jedynie to zaakcentowały; pozwolił sobie na szczerość absolutną w obecności osoby, którą mógłby nazwać po tych wszystkich latach swą przyjaciółką - i choć powinien ową wypowiedź złagodzić, nie widział powodu, by skrywać przed młodziutką lady swoje myśli. Nie powiedział bowiem niczego, co nie byłoby prawdą - i ona z jakiegoś powodu czekała jeno, aż dane jej będzie oddalić się od wieczerzników.
- Zechcesz spocząć? - zapytał jeszcze, wciąż celowo unikając tak właściwie odpowiedzi na jej pytanie - zamiast mówić o tym, czym planował się zajmować, chciał jej to pokazać, o ile tylko okaże zainteresowanie tajemnicami cennej księgi.
Powrót do góry Go down
Helena Reyne
Helena Reyne
Wiek postaci : 15
Stanowisko : kryształowa dama
Miejsce przebywania : Castamere
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t595-helena-reyne#1054https://ucztadlawron.forumpolish.com/t665-helena-reynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t666-helena-reyne#1558

Samotnia Castera Empty
Temat: Re: Samotnia Castera   Samotnia Castera EmptyCzw 30 Sty - 22:06

A Helena Reyne, wiedziona niepojętnym przeczuciem, pozwoliła ciału przecisnąć się przez szczelinę prowadzącą do nieoczywistych, choć niby oswojonych komnat, niby swoich, niby ich. Zupełnie jakby każdy krok, gdy dziewczęca stopa z ulgą oddalała się od szlacheckiego zgiełku, doprowadzał ją do obrazów dni przyszłych. Oglądała je inaczej, spojrzeniem niepozwalającym na bezbłędną interpretację, cichym, pełnym przejmującego spokoju, choć wydawało jej się, że z dnia na dzień coraz mocnej jej go brakuje. Zbliżali się. Wieczorne cienie ślizgające się po zdobnych murach podążały za nią natrętnie, upominając. Wiedziała, że nie jest złotym lwem. Błękit Reyne’ów przebijał się nieskrępowanie przez zasłonę jej powiek, był odważny, zapewne dzielniejszy od niej. Nigdy jednak nie próbowała przezwyciężać swej kruchej natury, nie aż tak, choć towarzystwo energicznych braci prowokowało ją do niejednego zrywu. Wolała jednak pozwalać rozkwitać myślom pożerającym raz za razem coraz więcej słów, każdą ze srebrzystych rycin malowanych w kolorowych księgach mędrców. Caster rozumiał. Jak żaden z jej braci gubiących się chętnie między poplątanymi tunelami Castamere, ale panicznie pośród woluminów. Wydawało jej się, że znała rozwijającą się moc jego umysłu, każde z zamyślonych, głęboko rozważających spojrzeń. Za niezbyt surową twarzą chował się duch bystry i pełen skarbów. Chociaż trudno jej było w pełni dojrzeć do tego, kim był, kim stawali się razem, to jednak nie wstydziła się pomyśleć o tym, że pod przyjacielską peleryną chował się mężczyzna. Przede wszystkim jednak pozostawał Casterem. Dopiero później lordem, dopiero później mężem.
Nie zgromiłby jej rozczarowanym spojrzeniem, gdyby zauważył, że to księgę w objęciu jego dłoni ujrzała jako pierwszą. Dopiero potem szlachetne oblicze zatapiające myśli w nieznanych treściach. Grube skrzydła tomu kusiły go. Poczuła zazdrosne ukłucie, wiedząc dobrze, że zdołał w ciągu swego nieco dłuższego żywota zgłębić o wiele więcej zagadnień od niej. Gdyby oczy nie przestały sunąć linia po linii za sekretnymi mądrościami, z pewnością obserwowałaby go dalej. Podobał jej się ten widok, choć przyłapana, oblewała się mgiełką skrępowania. Niezbyt jednak widocznie.
Wznosił się prawie natychmiast, gotów spełniać się w rycerskich manierach.
– Ani jednym, nawet najmniejszym –
powtórzyła za nim, niejako dostarczając potwierdzenia, którego i tak nie potrzebował. – Nasączone winem usta zbyt odważnie pragną mówić, zbyt żywo. – Nie pociągały ją uroki pijaństwa. Zresztą jako dama nie mogła pozwolić sobie, by ktokolwiek ujrzał ją tak rozgorączkowaną i rumianą, tak skorą do śmiechów i przekoloryzowanych opowiastek. To nie byłaby ona, ale znała szlachetne panny kojące niepokoje w nieskończenie głębokich kieliszkach. Drgnęły ku górze jej wcześniejsze nieco zastygłe w powadze kąciki ust, gdy tylko tak pięknie nazwał ją swoją. Wydawało jej się, że w tejże chwili księżyc błysnął śmielej, pieszcząc ich młodzieńcze lica w opiekuńczym geście. On jeden mógł obserwować łamiące się między nimi odległości. Czy faktycznie malały, pozwalając z roku na rok dwóm duszom rozszyfrować coraz więcej łamigłówek? A może właśnie kryli się, gdy rosła świadomość tego, jak niewiele czasu dzieliło ich już do największej bliskości? Skłamałaby, mówić, że o tym nie rozmyśla.
Miał rację. Trudno o odpowiedniego towarzysza rozmowy, gdy upojone umysły skupiały się na tanecznych szaleństwach, jedynie co kwadrans chętnie sięgając po kolejny skrawek tłustego jadła zapijanego znów winem. Potrzebowała stamtąd wyjść. Czy wiedział, że spróbuje odnaleźć miły zakątek w jego samotni? Czy mógł być zły? Nie musiała tłumaczyć swej obecności, sam głośno zdołał rozpoznać jej motywacje.
– Wiem, że znajdę go tutaj – odparła naturalnie, a wkrótce później usiadła zgodnie z jego prośbą. Słowa jej niosły ze sobą ślad komplementu, ale nie było to coś, o czym mógł wcześniej nie wiedzieć. Uwielbiała z nim rozmawiać. Inspirował ją, oświetlał niepewne zakątki wiedzy.
Nie lękała się pozostać z nim sama, nie między opasłymi tomami, które zdawały się zachęcać go mocniej niż cokolwiek innego. Niż ona sama. Splecione dłonie ułożyły się na kolanach skrytych wygładzoną suknią, a szerokie spojrzenie popatrzyło zaintrygowane na postać blondwłosego młodzieńca. Promień ekscytacji przemknął wzdłuż wyprostowanych pleców, zdusiła go w zaciskających się dłoniach tak, by nie został rozpoznany.
Powrót do góry Go down
Los
Los
Wiek postaci : Stary jak rodzaj ludzki
Stanowisko : Wichrzyciel
Miejsce przebywania : Wszędzie i nigdzie

Samotnia Castera Empty
Temat: Re: Samotnia Castera   Samotnia Castera EmptySro 8 Lip - 11:28

Helena



KONIEC ROZGRYWKI
Rozgrywka między postaciami została zakończona. Istnieje możliwość dalszej kontynuacji w dziale retrospekcji. Temat wolny.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Samotnia Castera Empty
Temat: Re: Samotnia Castera   Samotnia Castera Empty

Powrót do góry Go down
 
Samotnia Castera
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Samotnia
» korespondencja Castera Lannistera

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Casterly Rock-
Skocz do: