Share
 

 Balkon

Go down 
AutorWiadomość
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Balkon Empty
Temat: Balkon   Balkon EmptyNie 22 Mar - 13:22



Balkon

Dość przestronny balkon wychodzący na zatokę, który w pogodne dni pozwala dostrzec nawet nieodległą Smoczą Skałę.
Pomimo raczej kameralnych rozmiarów zdolny jest pomieścić nawet kilka osób, z czego korzysta się urządzając nieraz posiłki na świeżym powietrzu. Podłoga wykonana jest ze szlifowanego kamienia, który płynnie przechodzi w wijące się barierki, zabezpieczające nieostrożnych przed upadkiem z wysokości. Czasem można napotkać zasiadającą na jednej z nich mewę, choć szczęśliwie ptaki te nie są jeszcze na tyle bezczelne, by naprzykrzać się i odlatują spłoszone gwałtowniejszym ruchem lub głośniejszym dźwiękiem.


Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

Balkon Empty
Temat: Re: Balkon   Balkon EmptySob 11 Lip - 18:31

3 X

Nieprzywykła do konieczności bezproduktywnego spędzania dłuższych okresu czasu, do czego zmusiła ją wpierw końcówka ciąży, a później okres regeneracji po samym porodzie, Aenessa zadawała się wręcz spragniona możliwości skorzystania ze względnej swobody. Mogąc w końcu stanąć na własne nogi zdawała się gotowa niemalże do biegania po korytarzach zamku, zatrzymywana przed podobnym nierozsądkiem jedynie pełnym troski głosem maestra i znacznie bardziej stanowczymi słowami rodzicielki. Wybiegała więc myślami, z każdym dniem pozwalając sobie na coraz dłuższe spacery, a każdą wolną chwilę poza nimi przeznaczając na zapoznanie się z nową rolą jaka jej przypadła. Rolą matki.
Jeśli ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości po jej wcześniejszym upartym oddaniu przygotowywaniu się na nadejście potomków i zaciętej obronie ich praw do zawitania na świat, to te pierwsze kilka dni w których odzyskała sprawność po porodzie winny były przekreślić te rozważania. Velaryonówna bowiem, być może w czymś na kształt przeciwieństwa do obecnej pani Driftmarku, rodzicielstwem zdawała się oddychać i spełniać. Posiadanie jednego dziecka oznaczało ogromną zmianę, a dwójka stanowiła już zupełnie inny poziom, nie powinno więc dziwić, że jasnowłosa wisiała nad kołyskami swych potomków tak długo, jak ci nie padli zmorzeni snem. Każdy, najmniejszy dźwięk z ich strony zdolny był poderwać ją na równe nogi, a służki jej pomagające zdawały się bardziej nauczycielkami niż wykonującymi czynności przy latoroślach. Szczęśliwie już wcześniej dużo rozmawiała z nimi na temat opieki, mogła więc przy odrobinie wsparcia całkiem dobrze radzić sobie z wyzwaniem, a w posiadających już często własne potomstwo kobietach znajdowała dużo oparcia. Żadna z nich nie odważyła się też przy niej używać słowa "bękart", ani dociekać ojcostwa niemowląt, za co Aenessa była wielce wdzięczna. Dość długo już mierzyła się z malującą w ciemnych barwach rzeczywistością, pozwalała sobie więc na chwilę oddechu i cieszenia się urokami macierzyństwa, nawet jeśli składało się na nie wciąż obfite krwawienie, gorące poty czy bolesność.
Tym razem czuła się na tyle dobrze, by wychynąć ze swoich kwater, zabierając ze sobą na taras również i swych synków. Wystawiono również i ich łóżeczka, by mogła w razie czego dać odpocząć ramionom, ale póki co tylko jeden z nich drzemał w kołysce. Drugiego kołysała, przytulając do piersi, nucąc mu pod nosem spokojną melodię, a choć Naeron już dawno przestał kwilić, to nie wyglądało by zamierzała prędko go odłożyć. Zamiast tego z niemalże nabożnym zachwytem wpatrywała się w pucułowatą twarz okraszoną srebrzystymi kędziorkami, na której policzkach równie jasne rzęsy rzucały długie cienie. Może z czasem drobne lico obsypałyby piegi, takie jak te, które dawniej śledziła palcami i ustami na skórze Daerona. Tak bardzo pragnęła, by były do niego podobne, nawet jeśli po niej samej odziedziczyłyby niewiele - widząc w dzieciach ich zmarłego ojca tym bardziej mogłaby cieszyć się przeświadczeniem, że uratowała coś z niego w tym świecie.
Powrót do góry Go down
Los
Los
Wiek postaci : Stary jak rodzaj ludzki
Stanowisko : Wichrzyciel
Miejsce przebywania : Wszędzie i nigdzie

Balkon Empty
Temat: Re: Balkon   Balkon EmptyNie 12 Lip - 21:44

MG - Baela Targaryen



Okres gorączki, która zawładnęła ciałem najmłodszej córki pani Driftmarku, był jednym z najtrudniejszych okresów jej późnodorosłego życia. Nawet radość ze zdrowo narodzonych wnucząt nie mogła uspokoić umysłu lady Baeli przed strachem o utratę Aenessy. Może była matką ostrą, trudną i wymagającą, lecz cały czas była matką. Pozwoliła sobie przez to dbać osobiście o córkę w momentach jej najtrudniejszej choroby, a gdy ta dochodziła do siebie - znikać z jej oczu dla zajęcia się wnukami. Powodów takiego zachowania lady Baeli było kilka, lecz najważniejsze z nich było to, że nawet przed własnym dzieckiem ciężko jej było okazywać twarz ludzką i czującą. Skoncentrowana na osiąganiu celów bez względu na przeszkody stojące na jej drodze, we współpracy z małżonkiem i młodszym synem miała na głowie naprawdę wiele. Toteż dojście Aenessy do siebie okazało się być jeszcze większą ulgą, niż mogła się tego spodziewać.
Mamki i służące towarzyszące Aenessie w opiece nad chłopcami wybierane były przez lady Baelę starannie, coby przekazywały jej informacje - tak o stanie zdrowia dzieci i ich matki, jak i w dbałości o bezpieczeństwo dzieci. To nie tak, że lady Baela nie chciała na ten temat rozmawiać z córką, lecz przedłużający się czas na ich kolejną pogawędkę służyć miał nagromadzeniu dobrych wiadomości. Dowiedziawszy się zatem o wystawieniu dzieciąt na balkon, wpierw pokiwała z uznaniem względem pomysłu - dzieci słońce łapać powinny, a i lepiej dla ich organizmów będzie przyzwyczajać ich z Driftmarckim klimatem. W następnej kolejności skierowała swe kroki na balkon.
- Nesso... dobrze cię widzieć - cichy głos lady Baeli był miłą odmianą od tonu, który przybierała zazwyczaj. Nie chciała jednak zbudzić dzieci, użyła więc głosu, który do serca Aenessy mógł trafić z łatwością - od otwartego ognia bardziej przypominał ciepło płomieni kominka lub kaganek żarzący się usilnie na biurku. Tym samym bowiem głosem przemawiała do niej w jej dzieciństwie.
- Mam dla ciebie dobre wieści. - kontynuowała chwilę później, by spokojnym i przez to cichym krokiem podejść bliżej, w kierunku kołyski zajmowanej przez Haerona. Koniuszki palców starej lady musnęły ledwo kołyskę, zaś ona skupiła fiolet swych oczu w postaci córki, wyrażając niemą prośbę o pozwoleństwo. W obecności córy i przy jej pełnym zdrowiu nie śmiałaby tknąć dzieci bez jej pozwolenia. Wiedziała, że jeżeli Aenessa mogła odziedziczyć coś po niej, to ognistą miłość do swych potomków.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

Balkon Empty
Temat: Re: Balkon   Balkon EmptyPon 13 Lip - 11:05

Czy brakowało jej większej obecności matki w tych pierwszych dniach, gdy świadomość przestała być zakłócana jarzmem gorączki? Z pewnością, nie śmiała jednak wyrazić swych uczuć na głos, zamiast tego skupiając pełnie sił na rzeczach, na które miała rzeczywisty wpływ. Miast dopraszać się o obecność lady zamku cieszyła się choćby i stojącymi u boku służkami, które w okazywaniu zachwytu i ciepła były o wiele bardziej wylewne, niż jej własna rodzicielka. Nic dziwnego więc, że lgnęła do ich ciepła, zwłaszcza gdy jej własne dopiero na nowo zaczynało gorzeć wraz z kolejnymi dniami powracania do sił.
Mruczenie ustało, gdy tylko jej uszu doleciały zbliżające się kroki. Żadnego brzęku zbroi, ni szczęku żelaza, a jedynie szum przesuwanej po kamieniu sukni - odetchnęła z ulgą, wypuszczając powietrze, którego zatrzymania nawet nie była świadoma. Delikatny, może nieco zmęczony uśmiech rozlał się na lekko zarumienionym licu Velaryonówny, gdy dobrze znana jej kobieta wkroczyła w przestrzeń balkonu, przestępując jego próg. Co prawda nie spodziewała się żadnego towarzystwa, zawsze jednak przyjmowała obecność innych z radością, korzystając z przyjemności rozmowy skupionej najczęściej na nowych mieszkańcach Driftmarku.
- Matko - przywitała się, nie wstając jednak, jak to miała w zwyczaju nawet w ostatnich tygodniach ciąży. Czym innym było wówczas wkładanie wysiłku w podniesienie się, a zupełnie co innego stanowiłoby teraz zakłócenie spoczynku Naerona - na to nie mogła sobie pozwolić. Jeszcze jakby dla upewnienia się, że ich rozmowa nie wyrwie z objęć snu dziatek przeniosła na nie na chwilę spojrzenie, by z ulgą dostrzec ich wciąż przymknięte powieki i na nowo utkwić wzrok w lady Baeli.
Jasnowłosa skinęła lekko głową, wyrażając nieme przyzwolenie by i drugie z dzieci znalazło się w ciepłych, kobiecych ramionach. Zawsze było to miejsce lepsze od obojętnej, chłodnej kołyski, nawet jeśli akurat w przypadku osoby Baeli sprawy nieco komplikowały się. Chociaż młoda Velaryonówna nie zwykła na ogół chować urazy, to w tym jednym przypadku, gdy tyczyło się to nie tyle jej osoby, a kwestii dzieci, skłonna była do większej pamiętliwości. A choć jej rodzicielka od momentu ich urodzenia nie okazywała nic prócz troski, to zupełnie odmienne nastawienie do samej ciąży jeszcze sprzed paru księżyców pozostawało żywym w pamięci. Nic dziwnego, że odbudowa relacji w pełni opartej na wzajemnym zaufaniu miała potrwać, a możliwe, że nigdy właściwie nie miała się dopełnić. Niektóre rany nigdy się nie goiły.
- Jakież to wieści? - dopytała, równie cicho, ostrożna by nie zakłócić snu dziecka. Tak długo, jak spokojnie drzemało przy jej piersi nic więcej nie zdawało się potrzebne do szczęścia. Bezpieczeństwo i brak kolejnych burzliwych wydarzeń, tylko o to prosiła teraz Siedmiu, mając już dość przebytych sztormów. "Dobre" nowiny miały potencjał zakłócenia aktualnie panującej na morzu ciszy, ale pozostawała pełna optymizmu, licząc na coś rzeczywiście pozytywnego.
Powrót do góry Go down
Los
Los
Wiek postaci : Stary jak rodzaj ludzki
Stanowisko : Wichrzyciel
Miejsce przebywania : Wszędzie i nigdzie

Balkon Empty
Temat: Re: Balkon   Balkon EmptyWto 14 Lip - 23:09

MG - Baela Targaryen



Odwzajemniła uśmiech córki niemalże natychmiast. Tak prosta i szybka reakcja mogła jedynie utwierdzić świeżo upieczoną matkę w przekonaniu, że babcia dzieci faktycznie intencje ma dobre i nie przyszła tutaj nikogo strofować. Lady Baela była szczególnie uzdolniona w przybieraniu pięknych póz i min, a rzeczywistość często przedstawiała się inaczej od tego, jak prezentowała ją ona sama, lecz w tym przypadku osoba tak blisko z nią związana jak Aenessa mogła z całą stanowczością stwierdzić, iż pani Driftmarku grała w otwarte karty.
- Siedź, najmilsza - wyszeptała niemal od razu, tak na wszelki wypadek. Coś o ciążach bliźniaczych i ich wpływie na kobiecy organizm wiedziała. Była nawet trochę zaskoczona tak szybką rekonwalescencją córki, choć bywały momenty, gdy sama groziła Maestrowi rychłą śmiercią, gdyby jakimś cudem zagapił się w swych obowiązkach opieki nad chorą.
Nachyliwszy się nad kołyską, ujęła dziecię delikatnie, by następnie - jak to doświadczona matka, ująć je w sposób odpowiedni. Dużo znaczyło dla niej zaufanie Aenessy względem opieki nad dziećmi. W końcu stanowiły one jej skarb - ostatnią i chyba najpiękniejszą pamiątkę o mężczyźnie, którego kochała. Cały czas jednak w umyśle Baeli Targaryen kotłowały się myśli o tym, jakże ironicznym było zabrać dorosłego mężczyznę i dać w zamian dwóch noworodków. Tak, jakby dorosłym nie trzeba byłoby się zajmować.
- Nie mówiliśmy ci tego z twoim panem ojcem wcześniej, by oszczędzić ci nerwów - podobne rozpoczęcie rozmowy nie mogło jednak gwarantować, że nerwy nie pojawią się teraz. Ba, gdyby spytać lady Baelę, obstawiłaby, że tym jednym zdaniem mogłaby unieść włosy na karku córki w wyrazie ostrego stresu i strachu. - Lecz podjęliśmy pewne kroki dla zapewnienia dzieciom lepszego losu.
Obecność babci musiała wpłynąć pozytywnie na małego Haerona, który nie zamierzał oznajmiać światu swego niezadowolenia płaczem. Pani Driftmarku starała się temu zapobiec, gdyż jeżeli bliźniacy Aenessy choć trochę przypominają prawdziwych synów Driftmarku, jej bliźniaczych braci, wystarczy płacz jednego, by kwilili oboje.
Tymczasem Baela przestąpiła kilka kroków w kierunku swej córy, kontynuując.
- Niedługo po koronacyjnej uczcie twój pan ojciec poprosił Maegona o przysługę. Miał wpłynąć na Baelora, by ten zapewnił dzieciom odpowiednie bezpieczeństwo oraz legitymizował je. Nie nalegaliśmy na konkretne nazwisko, wiedząc, że chcesz dla dzieci głównie spokoju i rozumiejąc, że nazwisko Targaryen może okazać się dla nich zgubą...
Przerwała na moment, chcąc upewnić się co do reakcji córki na dotychczasowe wieści. Mówiła cicho po części ze względu na służbę, która mogła kręcić się w okolicy jak i z powodu dzieci.
- Oto niedawno otrzymaliśmy od Maegona list, w którym informuje nas o decyzji twego kuzyna króla. Choć nie zgodził się na nadanie dzieciom nazwiska Velaryon czy Targaryen, zgodził się na nadanie im nazwiska zupełnie nowego, gdy na to zasłużą. Dostałam zaproszenie do Królewskiej Przystani, by pomówić z nim na ten temat, lecz obawiam się, że w związku z powodzią na spotkanie będzie trzeba jeszcze poczekać.
-
czy według Aenessy wiadomości te zostaną odebrane jako dobre? W głowie Baeli, która rozpatrywała najróżniejszej maści scenariusze, zazwyczaj malujące się w ciemnych barwach, taki obrót sytuacji był niczym łaska samej Matki. - Dlatego też, poza przekazaniem ci wieści, chciałabym, byś miała jakiś wpływ na to, co w rozmowie poruszę. Sam Maegon zjawi się u nas niedługo, bowiem wypływa w rejs jako asysta dla budującej się floty Casterly Rock. Będziesz miała okazję podziękować mu osobiście.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

Balkon Empty
Temat: Re: Balkon   Balkon EmptySro 15 Lip - 20:01

Zmarszczyła lekko brwi, gdy padły słowa, jakoby wcześniejsze odwlekanie tej rozmowy pokierowane było jej dobrem i chęcią, by ograniczyć jej stresy. Z pewnością w tym momencie przyznanie tego nie pomogło jasnowłosej rozluźnić się, ale mimo wszystko bez zbędnego odzywania się przystąpiła do słuchania wyjaśnień pani Driftmarku, nawet jeśli świadomość, iż bez jej udziału planowali intrygi związane z życiem jej oraz dziećmi pozostawiała gorzki posmak w ustach.
Rozumiała dlaczego matka postrzegała przyniesione przez kruka nowiny jako coś pozytywnego. Z punktu widzenia rodziny z pewnością o wiele lepiej prezentować się miała historia o daniu początku nowemu rodowi, nawet jeśli niekoniecznie sławnemu czy posiadającemu znaczne majątki ziemskie, niż hańba posiadania bękartów do tego nie z jednego z synów, a córy Velaryonów. Jak zaś sama główna zaopatrywała się na podobne plany, milcząc jeszcze przez chwilę po tym, gdy zakończyły się składane przed nią wyjaśnienia sytuacji.
Nietrudno było zgadnąć, patrząc na jej lico, które dość dobrze odzwierciedlało na ogół myśli kłębiące się pod jasną czupryną, nawet mimo lat prawy w przywdziewaniu maski na królewskim dworze. Tutaj, w domu, nie musiała udawać, co zresztą i tak zapewne nie zdałoby się na wiele w konfrontacji z matką. Kto jak kto, ale lady Baela potrafiła przejrzeć swą najmłodszą latorośl na wylot i żadne udawanie entuzjazmu nie wchodziło przy niej w grę. Nie dziwiło jej, że Baelor okazywał się mało przychylny ich petycji - od dawna nie zaopatrywała się na niego jako sojusznika, dostrzegając potencjalne zagrożenie w popadającym w fanatyzm władcy. Wpisując się w tradycje nie tylko odcinał dzieci od ich dziedzictwa nie pozwalając przyjąć nazwiska ni ojca, ni matki, ale jeszcze pragnął by do tego "zasłużyły" sobie na prawo do godnego istnienia bez pogardy, choć przecież same niczym nie zawiniły. Tymczasem ci, którzy odebrali im ojca cieszyli się sojuszem z koroną.
- Chciałby pewno, by nim nauczą się chodzić gotowe były przysięgać swą lojalność koronie - a przecież by same dzieci zagroziły jej, wymagałoby to nie ich własnej inwencji, a wpływów z zewnątrz, które Velaryonowie potrafili ukrócić. Nic dziwnego, że jej ciche słowa wybrzmiały gorzko, acz wyjątkowo spokojnie, jakby nie było to dla niej żadnym zaskoczeniem. Mając wszak sporo czasu spędzanego samotnie w murach twierdzy, myślała wiele o wszystkich wydarzeniach ostatnich księżyców i możliwym rozwoju wydarzeń a obecna sytuacja jedynie sprawiła, że wszystkie z żali powróciły do jej świadomości. Mimo to nie wybuchła, jak to mieli bardziej temperamentni w zwyczaju, a jedynie zacisnęła mocniej szczękę, jak zwykle dusząc w sobie negatywne emocje i myśli, którym upust mogłaby dać przez łzy. A przecież nie zamierzała płakać przy dzieciach, nawet jeśli te były zbyt malutkie, by zrozumieć znaczenie matczynych łez czy zapamiętać je na dłużej. - Jeśli otwarte wsparcie dla jego własnych bratanków leży poza możliwością króla, wówczas pragnęłabym jedynie, byś napomknęła o kwestii ich bezpieczeństwa. Siedmiu naucza by troszczyć się o słabszych, a me dzieci będąc bezbronnymi mają w tym świecie dużą rzeszę wrogów oraz osób pragnących je wykorzystać bez względu na potencjalną szkodę.
Tylko tyle i aż tyle. Wierzyła, że jej rodzicielka sama zadecyduje na ile tematyka podsunięta przez Aenessę była właściwa oraz w jakie słowa ubrać jej prośbę, by trafiły one do kuzyna, z którym w tym momencie nie czuła zbyt bliskiej więzi. Może wynikało to z ciągłego powtarzania matki, iż nie była smokiem i izolowała się nieco od Targaryenów, a może zwyczajnie ten konkretny krewny nie dał jej wielu powodów by darzyć go ciepłem rodzinnego uczucia.
Powrót do góry Go down
Los
Los
Wiek postaci : Stary jak rodzaj ludzki
Stanowisko : Wichrzyciel
Miejsce przebywania : Wszędzie i nigdzie

Balkon Empty
Temat: Re: Balkon   Balkon EmptySob 18 Lip - 21:30

MG - Baela Targaryen



Szczerze powiedziawszy, spodziewała się po córce większego entuzjazmu. W oczach lady Baeli jej krewny Baelor zyskał porządnie tym, że nie odrzucił starań Maegona bez wyjaśnienia, tym samym ukrócając wszelkie możliwe próby wpłynięcia na królewskie stanowisko. Obie z Aenessą wiedziały, co potwierdzone zostało przez ich wcześniejszą rozmowę, jeszcze przed rozwiązaniem, że wpłynięcie na Baelora nie było sztuką łatwą i prawie pogodziły się z tym, że taka akcja może pozostać poza ich zasięgiem. Tymczasem jednak król - tak samo bogobojny i zdewociały - okazał się być na tyle miłosierny, jak bogowie, z którymi na ustach robił wszystko. Oczywiście jeżeli wierzyć plotkom.
Na słowa córy czoło Pani Driftmarku pokryło się jeszcze bardziej widocznymi zmarszczkami. Emocje płynące ze słów Nessy były wręcz przytłaczająco negatywne. Sama Baela przełknęła ślinę, jakby starając się przepuścić gorycz w dół przełyku i mieć to po prostu z głowy. Choć po dalej skwaszonej minie można było się domyśleć, że Aenessa uderzyła w punkt.
- Gdy ja byłam jedynym dziedzicem króla Aegona III, jeszcze przed tym jak twój pan ojciec sprowadził tu Viserysa, Larrę i Baenrysa, też wiele zagrażało mojemu życiu. Choć byłam ledwie dziewczęciem i to jeszcze przed pierwszym kwitnieniem. Chłopcy - na moment zawiesiła głos, by obniżyć jego tembr o jeden poziom w dół, dając do zrozumienia córce, że w tej właśnie jednej chwili mówiła zupełnie szczerze i bez jakichkolwiek masek - Choć możesz tego nie widzieć po obu swych braciach... - Ciekawe, którego z bliźniaków miała na myśli Baela Targaryen gdy malowała go w tak złych barwach?
- Chłopcy są zawsze zagrożeniem dla dziedziców. Czy są to bękarty, czy nie. Wiem, że logicznie Haeron i Naeron nie zawinili w niczym, jest to błąd młodości i zerwane przez śmierć plany. Jednak te dzieci są solą w oku Targaryenów. Wszystkich potomków mych kuzynów i pewnie Viserysa również. To, że Baelor kategorycznie nie odmówił, jest już naszym zwycięstwem i mam nadzieję, że uda mi się przekonać go do...
Zauważając, że zapędziła się zbyt mocno i uniosła głos do poziomu półszeptu, zatrzymała się na moment, by jeszcze raz zajrzeć w twarz wnuka. Jej zdaniem oczy odziedziczył z pewnością po Daeronie, lecz nos miał całkowicie velaryoński.
- "Rozszerzenia" tego stanowiska. Najlepiej wśród całej rodziny królewskiej, w najgorszym przypadku wśród członków Małej Rady. Obawiam się tylko, czy starczy mu autorytetu. - ten ostatni nadszarpnięty został znacząco w trakcie uczty koronacyjnej i ogłoszenia warunków pokoju. Sama Baela uważała potomka swego kuzyna za człowieka absolutnie niestworzonego do roli, którą nakazano mu pełnić. Czuła też, że Aenessa podziela jej zdanie w tej kwestii. - Jeżeli uda się nam zasiać przynajmniej informację o tym, że król ma dzieci w opiece, mówię tu o jakiejkolwiek opiece, bo ta pozostawia wiele do życzenia... Może to ostudzić zapały tych, którzy obawiają się miecza królewskiego kata.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

Balkon Empty
Temat: Re: Balkon   Balkon EmptyNie 19 Lip - 21:03

Nie było niczym nietypowym spodziewać się po niej entuzjazmu, w jakiejkolwiek doprawdy dziedzinie. Zawsze pełna optymizmu, dostrzegająca jasną stronę sytuacji, potrafiła swą obecnością rozświetlić spotkanie. Coś jednak zmieniło się w Aenessie, czy to w sposób nagły, czy też na przestrzeni ostatnich księżyców. Śmierć ukochanego złamała ją częściowo, ale wraz z dziećmi zdołała "ozdrowieć", nie była jednak taka sama. Jak drzewo zgięte podmuchem wichury dorastało na zupełnie nowy sposób, obrastając tkanką i w uparcie sięgając obniżonymi gałęziami ku słońcu, tak i ona ewoluowała podług tego, co miało zagwarantować przetrwanie w nowych okolicznościach.
- Odrzucając ich wcale nie pomagają im przestać być zagrożeniem - stwierdziła, szczerze wierząc, że wyrzucając na margines o wiele łatwiej było zrobić sobie z jej dzieci mniej przychylnych stronników, niż gdyby okazano im odrobinę sympatii. Gdyby okazano im dobroć, odpłaciliby się nią a tak? Mieli zaowaloną pogardę i niechęć.
Odwróciła na chwilę wzrok na słowa o "błędzie młodości", który z jej własnej perspektywy był może jedyną rzeczą w całym jej życiu, której żałować musiała jedynie na pokaz, a która zapewne nawet i na łożu śmierci nie miała u niej wzbudzać nic prócz przyjemnego ciepła gdzieś w głębi piersi. Miała jednak na tyle rozumu, by nie odzywać się w tej sprawie, zaraz na powrót przywdziewając dość neutralną mimikę twarzy. Nie odzywała się też na głos, by skomentować "bycie solą w oku", jakie przypadło w udziale jej dzieciom. Miast cieszyć się z pozostania w świecie jakiegokolwiek namacalnego śladu po Daeronie, jego żądni władzy krewni woleli przeliczać wszystko na złote smoki i szanse by zasiąść na Żelaznym Tronie. Chyba tylko aktualnemu władcy nie zależało na tym aż tak, ale nawet on by zapewnić sobie bezpieczną posadkę skłonny był odwrócić się plecami do własnych bratanków. Czasem nie mogła się nadziwić jak bardzo zostanie matką zmieniało perspektywę, jak wiele do tej pory pewnych i pełnych miłości relacji zmuszona była postawić pod znakiem zapytania, nawet jeśli czyniła to w ciszy własnego umysłu.
Uniosła lekko brew w momencie, gdy tamta urwała swą wypowiedź, postanowiła jednak nie dociekać jej końcówki. Wciąż pozostawała tą samą ciekawską Ness, ale wiedziała już lepiej, że niektóre rzeczy winny były pozostać z dala od potencjalnie nasłuchujących uszu. A przecież nawet Driftmark nie był od nich wolny.
- Mając w pamięci cóż spotkało morderców jego brata nie jestem pewna, czy podobny strach pojawiłby się w czyimkolwiek sercu… - stwierdziła, mało entuzjastycznie, jakby szukając pociechy w bliskości synka i nachylając nad nim głowę, by koniec matczynego nosa zaczepił o jasne pukle pierwszych włosów z którymi przyszedł na świat. - Chciałam poruszyć jeszcze jedną kwestię, a właściwie poprosić o coś - zaczęła nieco ciszej, by po chwili znów wyprostować się i spojrzeć na matkę. - Doceniam iż angażujecie się w zapewnienie dobrego losowi swym wnukom i dziękuję,  jednak pragnęłabym być przynajmniej świadoma co większych przedsięwzięć. Ich życie jest dla mnie najważniejsze, a zmartwienie o nich to ma nowa norma, tak jak ma to miejsce w przypadku twoim oraz mego pana ojca, gdy chodzi o mnie i me rodzeństwo.
Powrót do góry Go down
Los
Los
Wiek postaci : Stary jak rodzaj ludzki
Stanowisko : Wichrzyciel
Miejsce przebywania : Wszędzie i nigdzie

Balkon Empty
Temat: Re: Balkon   Balkon EmptyNie 26 Lip - 20:12

MG - Baela Targaryen



- Na miejscu króla i królewien, ba, nawet książąt, dzieci z nazwiskiem Targaryen zawsze byłyby dla mnie ciężarem i konkurencją. - ciężka to była prawda i mówienie tych właśnie słów z jednoczesnym trzymaniem wnuka w ramionach przyszło lady Baeli z niemałym trudem, co wyraźnie odbiło się w jej fioletowym spojrzeniu. Jednak prawda była właśnie taka, jaką przedstawiła. Zalegitymizowane dzieci były prostym celem, wystawione wręcz na tacy dla potencjalnych wrogów. Naeron i Haeron byli teraz przykryci pod welonem tajemnicy i przynajmniej tak długo, jak znajomość tożsamości ojca nie wyszła poza rody Velaryon i Targaryen - mogli być względnie bezpieczni. Co nie oznaczało gotowości na opuszczenie gardy i zaufanie wszystkim, którzy zdecydują się wejść w życie panów Driftmarku, nawet pod pozorem pomocy.
- Wiem, że ciężko jest wierzyć w puste frazesy w obliczu problemu, lecz nie mamy innego wyjścia niż wierzyć, że Matka otoczy cię i dzieci odpowiednią opieką. Nie jesteśmy w pozycji, by zrobić wiele, lecz mamy wystarczająco siły, by dbać o swoich. To jedno mogę ci zagwarantować. - krótki uśmiech zjawił się na ustach lady Baeli. Normalnie pewnie przytuliłaby córkę do siebie lub ułożyła jej rękę na ramieniu, lecz teraz, gdy obie były zajęte dzieciątkami, postanowiła ograniczyć się do tegoż uśmiechu właśnie.
- Byłaś przed porodem, Nesso - zauważyła tonem już trochę bardziej strofującym. Nie był on jednak typowo szorstkim tonem upominającej lady Baeli, dalej posiadał on pełne miłości podszycie, choć wszyscy wiedzieli, że Targaryeńska miłość była szczególnie trudna. - Poza tym, nie ufałaś mi i nie ufasz do końca w dalszym stopniu, popraw mnie, jeżeli się mylę. Nie traktujemy cię z twym ojcem jak dziecko, lecz jako nasze dziecko musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by zapewnić ci, a przez to też tym dwóm malcom, wszystko, co najlepsze. Pragnę, byś zrozumiała, że to była sytuacja wyjątkowa. Dlatego też zjawiłam się tu dziś, by wytłumaczyć Ci wszystko i pozwolić na dalsze kierowanie tą kwestią, oczywiście jeżeli zechcesz.
Baela była bowiem gotowa wycofać się z całego planu i zniknąć gdzieś w cieniu lordowskich komnat, jeżeli Nessa wyrazi takie życzenie. Choć normalnie pewnie wtrącałaby się w każdą możliwą przestrzeń, która tylko pozwalałaby na jej udział w życiu córki i wnucząt. Teraz jednak sytuacja była wyjątkowa - o ile Maegon ze swym pierwszym małżeństwem nie zamieszał solidnie w dziejach dynastii panującej, o tyle przeżył tragedię i śmierć - tak żony, jak i nowonarodzonej córki. Nessa miała przed sobą wiele lat trudu. Lecz będąc kobietą dorosłą, Baela pozwoli jej na napisanie swego własnego losu - nawet bez udziału matki.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Balkon Empty
Temat: Re: Balkon   Balkon Empty

Powrót do góry Go down
 
Balkon
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Lwi balkon
» Balkon na Wieży Morskiego Smoka

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Twierdza Przypływ-
Skocz do: