Share
 

 Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze - popatrz, o popatrz!

Go down 
AutorWiadomość
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze - popatrz, o popatrz! Empty
Temat: Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze - popatrz, o popatrz!   Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze - popatrz, o popatrz! EmptySob 4 Lip - 21:46


19 VIII 165
plaża w Królewskiej Przystani
Lancel Lannister & Morrigan Baratheon


Pogoda w stolicy dopisywała. Słońce codziennie rano niezmordowanie wspinało się na wyżyny sklepienia i rozświetlało błękitne niebo, ogrzewając mieszkańców miasta swoimi ciepłymi objęciami. Morrigan była spragniona takich dni. Mieszkając w Końcu Burzy, nie mogła powiedzieć niczego złego o swoim rodzinnym domu, jednakże sztormy, ulewne deszcze i gwałtowne wiatry, które częściej niż rzadziej nawiedzały tamte regiony, wcale nie napawały jej wielkim entuzjazmem i szczególnym sentymentem do tego regionu. Nic więc dziwnego, że błagała Meredith jak tylko mogła, by ta zgodziła się na propozycję króla i pozwoliła swojej pasierbicy zostać na królewskim dworze, w służbie samej królowej Shaeny. Rzecz jasna nie robiła tego tylko dla pogody; pragnienie doświadczenia życia w stolicy, w królewskim zamku, wśród innych dostojnych szlachciców i pięknych szlachcianek przemawiało do niej znacznie mocniej niż najbardziej słoneczny dzień w całym roku. Gdyby tego było mało, jej własna kuzynka, krew z krwi, delikatna i urocza Leana, również została poproszona o służbę dla królewskiej rodziny. Będąc we dwie w Królewskiej Przystani, żadna z nich nie musiała się martwić, że pozostanie sama na lodzie i nie będzie miała do kogo się zwrócić, gdy zaistnieje jakakolwiek potrzeba pomocy.
Korzystając z dnia wolnego, tuż po śniadaniu posłała krótki list do swego kuzyna z zapytaniem czy nie miał ochoty na przechadzkę w jej towarzystwie. W końcu Morrigan tak dawno nie widziała się z własnym kuzynostwem, że teraz byłoby to wręcz niegrzeczne, gdyby przebywając z nimi w jednym zamku nie zaproponowała im chociażby krótkiego spotkania dającego możliwość choć częściowego nadrobienia straconego czasu.
Najpierw skontaktowała się z Lancelem, decydując się na osobne spotkania z każdym z rodzeństwa. Wolała uprzednio zamienić z nimi kilka słów na osobności, by poszczególnie odnowić łączące ich relacje. Dopiero później gotowa będzie spotkać się z całą trójką na raz. Wesoła była z nich gromadka i samo wspomnienie o lwiątkach z Casterly Rock przywoływało na jej lico delikatny uśmiech.
Mając w zamiarze spacer po plaży, która rozciągała się niedaleko Twierdzy, Morrigan założyła swoją ulubioną, zieloną suknię, której delikatny materiał falował przy podmuchach wiatru dochodzących znad morza. Włosy zaś spięte miała do połowy, byleby tylko powstrzymać je od zasłaniania jej twarzy. Bo jaki byłby wtedy sens spaceru po plaży, gdyby ciągle musiała odgarniać niesforne kosmyki włosów.
- Cieszę się, że znalazłeś dla mnie trochę czasu! - Przywitała go, gdy Lancel był wystarczająco blisko by usłyszeć jej głos. - Mam nadzieję, że nie oderwałam cię od niczego ważnego? - dopytała z uśmiechem na ustach, by za chwilę przenieść spojrzenie burzowych oczu na plażę, do której prowadziła kamienna ścieżka.
Powrót do góry Go down
Lancel Lannister
Lancel Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : rycerz, złoty lew, dziedzic Casterly Rock
Miejsce przebywania : Casterly Rock
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t585-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t629-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t980-and-mine-are-long-and-sharp#5623

Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze - popatrz, o popatrz! Empty
Temat: Re: Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze - popatrz, o popatrz!   Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze - popatrz, o popatrz! EmptyPią 17 Lip - 16:27

List, który otrzymał od Morrigan, sprawił mu wiele przyjemności i przyniósł odrobinę wstydu - że nie zdążył ubiegnąć kuzynki z podobną propozycją. Ich matka starała się, by jej latorośle pielęgnowały pamięć o ziemiach, z których pochodziła - nie one miały stać się ich domem i nie im mieli w przyszłości służyć, ale przecież błękitna krew kwitła na pamięci o schedzie po dawnych przodkach. Darzył Morrigan szczerą życzliwością, z jaką odnosił się również do jej brata - prawowitego lorda Końca Burzy, którzy niósł ten ciężar na swoich barkach zdecydowanie zbyt wcześnie. Wuj odszedł, wielka to strata - nie tylko dla jego najbliższej rodziny, ale dla całego królestwa. Nie chciał jednak smucić kuzynki wspomnieniami śmierci, dość już o niej było - a obowiązek kondolencyjny wypełnił przecież jeszcze w trakcie uczty. Na wyznaczonym miejscu pojawił się odziany w dworskie szaty, choć ujrzeć go podobnie odzianego nie było wcale łatwo - większość czasu spędzanego w Królewskiej Przystani spędzał na ćwiczeniach tężyzny i tępym cięciu mieczem, szlifując doskonałe umiejętności szermierskie. Jedwabny zielony kaftan podkreślał niezwykłą, ale typową dla jego rodu barwę oczu, wiatr szarpał rozrzuconymi złotymi lokami, medalion lwa na piersi odbijał promienie słońca. Przytroczony do rycerskiego miecz miał jedynie stanowić o jego statusie - na królewskim dworze musiał prezentować się odpowiednio.
- Lady Baratheon - skłonił się przedeń rycersko, jeszcze z oddali, gdy tylko usłyszał jej głos - kiedy jednak uniósł głowę, na jego licu malował się zawadiacki uśmiech. - Morrigan! - zwrócił się do niej, skracając dystans tak dosłownie, jak w przenośni. Od Końca Burzy do Skały ciągnęła się daleka droga, widywali się zdecydowanie rzadziej, niż powinni - Morrigan była przeuroczą młodą damą, której uśmiech zdawał się zdolny skruszyć najtwardszy lód. - Raczysz żartować, moja droga kuzynko, cóż mogłoby być dla mnie ważniejszego od spotkania z tobą? Dworskie intrygi, sok malinowy czy msza? - Wierzył, że mógł pozwolić sobie na poufałość, nie burząc poczucia stabilności subtelną wzmianką o religijności panującego władcy - czy też jego braku upodobania do trunków mącących zmysły. Zdawało się też niemal pewne, że równie prędko, jak prędko nowy król zasiadł na tronie, w tle tkać zaczęto sieci intryg zmierzające do jego obalenia. Lancel wychował się w Królewskiej Przystani, kochał to miasto i jego przepych, poznał jego klimat i jego wystawność. Nieco go zastanawiało, ile w nim z tego zostanie pod panowaniem Baelora. Piękne dziewczęta już zniknęły. Wyciągnął do Morrigan ramię, rycerskim gestem proponując jej podparcie w drodze ku pobliskiej plaży, z wolna zmierzając ku kamiennej ścieżce.  - Nie miałem jeszcze okazji złożyć ci gratulacji, stanowisko, na które powołał cię Jego Wysokość, niesie zaszczyt i wymaga odpowiedzialności. Królowa ma dobre serce, służba u niej nie będzie naznaczona trudem. Ale powiedz, jak się czujesz, opuszczając dom? Nie przybyłaś tu z podobnym zamiarem, wieści musiały cię zaskoczyć równie mocno, co moją drogą siostrę - Spojrzał na nią ciepło, troskliwie, czując na twarzy podmuchy nadmorskiej bryzy.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze - popatrz, o popatrz! Empty
Temat: Re: Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze - popatrz, o popatrz!   Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze - popatrz, o popatrz! EmptySro 22 Lip - 0:24

Osłaniając oczy przed promieniami jaśniejącego na niebie słońca, młódka wypatrywała swojego kuzyna, który zbliżał się do niej prędkimi krokami. Uśmiech dziecięcej niemalże radości rozpromienił jej twarz, gdyż była naprawdę zadowolona ze spotkania i możliwości spędzenia czasu z Lancelem. Najlepiej było wykorzystać czas wolny prędzej niż później, gdyż oboje mieli wkrótce zmierzyć się z całą gamą różnych obowiązków, które nie cierpiały zwłoki. Zbliżający się ślub jej drogiego kuzyna był jednym z tych obowiązków, a po takiej ceremonii nie wypadało im spotykać się na osobności nawet pomimo łączących ich rodzinnych więzi. Wyglądałoby to przynajmniej nieodpowiednio, gdyż nie byli swoją najbliższą rodziną, a zaledwie pierwszym kuzynostwem. Nie warto było bowiem zbytnio się wychylać i ryzykować urażenie czyjejś dumy bądź nadszarpnięcie czyjegoś zaufania poprzez nieroztropnie podjętą decyzję.
- Mało brakowało, a nie poznałabym cię w tym stroju. Całe szczęście, że poznałam cię po głosie - zażartowała, gdy stali już twarzą w twarz. Nie dość, że oboje nie mieli możliwości do częstego widywania się, to widok Lancela w jedwabnych szatach był dla niej niczym zupełnie coś nowego. Nie mogła jednak powiedzieć, aby takie odzienie nie pasowało do jego osoby bo prezentował się nienagannie i naprawdę elegancko, chociaż to akurat nie powinno nikogo dziwić.
Słysząc odpowiedź rycerza, młódka zaśmiała się wesoło w zupełności podzielając jego jakże trafną opinię. Całe szczęście, bo już miała zaczynać się martwić, czy aby przypadkiem nie była ona jedyną osobą w całej Czerwonej Twierdzy, która miała inne spojrzenie na całą tą religijność i dworskie zawiłości, które nigdy nie były przy niej oficjalnie poruszone.
- Czyżbyś chciał mi powiedzieć, że rozwodnione wino nie trafia w twój gust, a prowadzone msze przyprawiają cię o senność? - spytała ze śmiechem. Z tego co dotarło do jej uszu miejscowy septon cieszył się popularnością równą lub nawet większą niż niejeden utalentowany bard, choć jego kontrowersyjne poglądy przyciągały więcej krytyki aniżeli zwolenników. Sama nie miała jeszcze okazji uczestniczyć w żadnej mszy prowadzonej przez tego septona, ale wcale nie wątpiła, że nie raz będzie zmuszona pojawić się w sepcie chociażby jako towarzyszka królowej.
Podpierając się na zaoferowanym ramieniu, odgarnęła rozwiewane pukle z twarzy i ruszyła wraz z mężczyzną w dół ścieżki.
- Ach, dziękuję bardzo Lancelu - odpowiedziała mu, a kąciki jej ust raz jeszcze uniosły się w delikatnym uśmiechu. - Byłam naprawdę zaskoczona, gdy sam król wytypował mnie do tej roli i to w dodatku po imieniu! Sądzę, że mogło to mieć jakiś związek z jego wizytą w Końcu Burzy, gdy wracał z Dorne. Masz jednak rację mówiąc, że przyjechałam tutaj z innym zamiarem. Uwierz mi lub nie, ale musiałam długo przekonywać Meredith, aby pozwoliła mi zostać w stolicy. - Westchnęła na samo wspomnienie ich rozmowy i spotkania z królową w trakcie którego iskry latały w powietrzu czekając tylko na wybuch prawdziwego ognia. Całe szczęście, że do niczego takiego nie doszło. - Jestem naprawdę podekscytowana. Nigdy wiele nie podróżowałam, więc przeprowadzka do Królewskiej Przystani była szansą, której nie mogłam przepuścić. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że Leana również została wybrana na dwórkę. Mam nadzieję, że będę mogła spędzić z nią trochę czasu. No i nie będziecie musieli się o nią aż tak bardzo martwić. We dwie tutaj nie zginiemy. - Powiedziała i posłała mu pełen pewności uśmiech.
Powrót do góry Go down
Lancel Lannister
Lancel Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : rycerz, złoty lew, dziedzic Casterly Rock
Miejsce przebywania : Casterly Rock
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t585-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t629-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t980-and-mine-are-long-and-sharp#5623

Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze - popatrz, o popatrz! Empty
Temat: Re: Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze - popatrz, o popatrz!   Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze - popatrz, o popatrz! EmptySro 22 Lip - 15:53

Aura, którą roztaczała Morrigan, zdawała mu się czymś tak żywym i świeżym za wysokimi murami Czerwonej Twierdzy; trwająca żałoba zwieńczona zawarciem historycznego pokoju, wprawiająca w wibracje pierwsze podrygi kolejnej wojny domowej, nieszczęście Shaeny, kaprysy jego królewny i niezadowolenie ojca z przebiegu całości obrad, nie nastrajały optymizmem - Morrigan zdawała się cieszyć chwilą, a jej uśmiech - choć przecież też naznaczony smutkiem ostatnich śmierci, straciła ojca - zdawał się rozpraszać ponure myśli - i zarażać lekkością.
- To znaczy tylko tyle, droga Morrigan, że widujemy się zdecydowanie za rzadko. Żałuję, że nie miałem większej sposobności lepiej poznać ziemię mojej matki, jej krajobraz jest tego wart. Nie tęsknisz za nim już teraz? - Jego pytanie może było naiwne, ale trudno było mu się wczuć w podobną sytuację. Kobiety wybywały z domów, uświetniały swoją osobą obce dwory, obce ziemię. Jego od lat niemowlęcych przyuczano do panowania nad Zachodem: miał znać każą skałę i każdy skrawek ziemi, miał być skuteczny, znać problemy swoich ludzi i potrafić im zaradzić. Miał poświęcić swoje życie Zachodowi, miał go pokochać - i kochał całym sercem. Zaśmiał się krótko, w zasadzie bezgłośnie, pomny na to, że w stolicy nie tylko ściany miały uszy.
- Zdecydowanie wolę, gdy o senność przyprawia mnie wino. Przyczyny i skutki przemieszały się w niewłaściwym kierunku - odparł z rozbawieniem, poufale, korzystając z bliskości kuzynki. W zasadzie niewiele wiedział o tutejszych duchownych, z nieszczególnym zaangażowaniem interesował się religijnym życiem miasta. Mając w pamięci wieczór spędzony z kapłanem Pana Ognia, który jednak wciąż zachował tylko dla siebie. - Choć przyznać należy, że do pewnego czasu trudno było też o nudę - Mniej więcej do momentu, w którym Martellowie opuścili Królewską Przystań. Wcześniej niepewne było, czy wojna toczona dotąd tylko na jedzenie, przeobrazi się w kolejną wojnę domową - rekordowo szybko po zawarciu pokoju. - Jak w tym wszystkim odnajduje się nasz najmłodszy lord? - Był blisko spokrewniony z lordem Końca Burzy, sam był przyszłym lordem Casterly Rock - matka upewniła się, by nigdy o tym nie zapominał. Pozostawał życzliwy wobec kuzyna, dopatrując się w jego życiorysie historii jego własnego ojca. Też zajął miejsce po zmarłym ojcu jeszcze jako dziecko. Gdy tylko ruszyli w dół ścieżki, baczył na kroki, by w razie potknięcia stanowić dla kuzynki odpowiednią podporę, z ukosa spoglądając na jej rozpromienione lico, gdy opowiadała o zaszczycie, jaki ją spotkał.
- Dużo się u was w tamtym czasie działo, jak przebiegła królewska gościna? - W ciemnych barwach, spodziewał się tego, pod sztandarem żałoby po zmarłym wuju. - Doprawdy nie rozumiem, skąd twoje zaskoczenie - nikt nie zapomniałby twojego uroku, droga Morrigan. Na królewskim dworze będziesz miała okazję zabłysnąć mocniej - Koniec Burzy, nawet jeśli piękny, był przecież daleki wszystkiemu. Nie zdziwiłby się, gdyby sam król zapamiętał delikatne lico córki zmarłego lorda - zresztą, powołanie jej na służbę było przecież również - na swój sposób - uhonorowaniem jego pamięci, bohatera wojennego. Pochlebstwa, które wypowiadał, nawet, jeśli przede wszystkim miały brzmieć uprzejmie, były też jak najbardziej szczere. Młoda łania wybijała się niezwykłą energią. - Ciocia Meredith była temu przeciwna? - wychwycił, dając kuzynce przestrzeń do wypowiedzi, ale też nie dopytując wprost. Poniekąd rozumiał obawy, sam martwił się o siostrę. - Cieszę się twoim szczęściem, mam nadzieję, że się tutaj szybko zadomowisz. Kiedy przyjechałem tu po raz pierwszy, byłem pod wrażeniem ruchu w mieście. Wydawało mi się, że Lannisport jest wielki, ale Królewska Przystań zdaje się być dwa razy większa i jeszcze barwniejsza. Bale w Czerwonej Twierdzy - czy wciąż będą organizowane pod panowaniem skromnego króla? - goście z różnych stron świata, dobrze wspominam ten okres - Wszak wychował się w Królewskiej Przystani jako dziecko, mieszkał na dworze przez pięć długich lat, to tutaj zdobył rycerski pas. Nim potoczyło się pasmo nieszczęść, nim umarł Młody Smok i wielcy ludzie ze wszystkich Siedmiu Królestw. Za wyjątkiem Zachodu. Nim nadeszły ponure czasy. - Proszę, miej ją w opiece. Moją siostrę - Nie była jeszcze nawet dorosła. - Gdyby wydarzyło się coś, cokolwiek, co sprawiłoby, że podejrzenia cioci nie były pozbawione pokrycia... Po prostu trzymajcie się razem - poprosił, znacznie poważniej niż wcześniej, odnajdując spojrzeniem jej źrenice i przystając u dołu schodków prowadzących na piaszczystą plażę, by z dworską troską wyciągnąć i drugą dłoń ku kuzynce i pomóc jej pokonać ostatni, nieco wyższy schodek. Zapewne tej pomocy nie potrzebowała, ale uprzejmości nie wynikały przeważnie z faktycznej potrzeby.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze - popatrz, o popatrz! Empty
Temat: Re: Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze - popatrz, o popatrz!   Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze - popatrz, o popatrz! EmptySob 8 Sie - 6:16

Młoda dwórka nigdy nie potrafiła złościć się ani smucić dłużej niż było to potrzebne. Gdzieś głęboko w duszy wierzyła zagorzale, że to od nastawienia zależy wiele wydarzeń i nie chciała swoim ponurym zachowaniem odstraszyć czegoś dobrego co mogło wydarzyć się na jej drodze. Nic więc dziwnego, że przy każdej możliwej sposobności śmiała się i uśmiechała szeroko, starając się zarazić swoim pozytywizmem jak najwięcej osób. Gdy widziała jak uśmiech rozświetlał delikatne lica jej najbliższych - a zwłaszcza małego Thomasa - serce pęczniało jej z radości, bijąc tak mocno, że prawie boleśnie.
- Jeszcze nie! - Odparła z entuzjazmem niemal natychmiast, gdy tylko Lancel zadał jej pytanie o rodzinne krainy Burzy. - Wiele rzeczy w Królewskiej Przystani wciąż napawa mnie zdumieniem, wciąż poznaje wiele zakamarków i tutejszych obyczajów. Zapewne minie trochę czasu nim zacznę tęsknić za domem, choć Koniec Burzy zawsze nim pozostanie w moim sercu. - Dodała z nostalgicznym uśmiechem rozciągającym jej malinowe wargi. W rzeczy samej od pewnego czasu Meredith starała się delikatnie przygotowywać swoją pasierbicę do potencjalnego mariażu i przeprowadzki w nieznane jej strony. Nigdy jednak nie rozmawiały o tym zupełnie poważnie, ani nie snuły konkretnych planów jakimi miałaby się przejmować Morrigan. Wraz ze śmiercią ojca wszystkie te plany zeszły w zupełności na bok i zamążpójście nie miało obecnie żadnego priorytetu w jej życiu. Nie mogła jednak w zupełności przestać o tym myśleć bo czas uciekał nieubłaganie, a ona nie chciała zostać starą panną! Również okazja jaka się jej nadarzyła była sprzyjająca poszukiwaniom odpowiedniego małżonka, bo gdzie lepiej szukać niż w samej stolicy? - Powiedz jednak słowo i zawsze chętnie wybiorę się z tobą do Burzy. Nikt nie będzie miał niczego przeciwko twojej wizycie, a wręcz nawet będą bardzo uradowani, że sam sir Lannister zawita w nasze skromne progi. - Odparła, szturchając go lekko łokciem w bok. Zdawała sobie sprawę, że Koniec Burzy nie był wcale blisko, a atrakcji nie było tam zbyt wiele. Nawet pogoda nie dopisywała tam zbyt często, by można było spędzić swobodnie czas na świeżym powietrzu bez obawy zerwania się nagłej ulewy. Jednakże kraina warta była odwiedzenia zwłaszcza, że przecież były to strony rodzinne.
- Och tak... - przyznała ze zdecydowanym kiwnięciem głowy i schowała niesforny kosmyk włosów za ucho. - Jestem tu dopiero od niedawna ale odnoszę wrażenie, że zawsze coś się dzieje. Ciekawa jestem czy kiedykolwiek nastanie taki dzień, gdy nic się nie wydarzy i w mieście zapanuje prawdziwy spokój. - Zaśmiała się krótko, spoglądając w stronę rozciągającego się przed nimi morza. W przeciwieństwie do jej rodzinnego domu, stolica tętniła życiem bez względu na porę dnia i pogodę. Nuda była ostatnią rzeczą na jaką można było narzekać i to niezmiernie się jej podobało. Każdego poranka wychodziła ze swojej komnaty podekscytowana samą myślą co mogło czekać ją danego dnia. Zdaje się, że to uczucie było dla niej wciąż bardzo nowe i dlatego nie była tym wszystkim jeszcze zmęczona. Przewidywała jednak, że kiedyś nadejdzie w końcu taki dzień, gdy atrakcje ją przerosną i wtedy stwierdzi, że chciałaby zaznać trochę spokoju.
Gdy temat zszedł na jej młodszego brata, Morrigan westchnęła cicho i opuściła wzrok. Uśmiech na jej twarzy nieco zrzedł, ale nie była też smutna. - Chyba jeszcze sam nie do końca zdaje sobie sprawę co się dzieje i jakie spadły na niego obowiązki - przyznała szczerze - Oczywiście wie, że nasz ojciec zginął na wojnie i nie wróci do domu, lecz... Thomas nigdy go nie poznał, nawet nie wie jak wyglądał jego ojciec, a gdzie tu mowa o jakimkolwiek wzorcu do naśladowania. - Westchnęła po raz kolejny, znacznie głębiej i dłużej niż poprzednio. Kochała swojego brata całym sercem i ilekroć patrzyła w jego stronę jej serce pękało na nowo. Gdyby tylko miała możliwość żeby zmienić dla niego coś na lepsze, nie zawahałaby się ani przez sekundę.
- Niewiele mogę ci powiedzieć o wizycie króla w naszej twierdzy. - Wzruszyła lekko ramionami, nie będąc zbyt chętna by nawiązać teraz z kuzynem kontakt wzrokowy. Gdy patrzyła na tamte wydarzenia przez pryzmat minionego czasu potrafiła znaleźć wytłumaczenie dla swojego zachowania, ale wciąż było jej nieco wstyd. - Przez większość ich wizyty unikałam go jak mogłam. Byłam obecna tylko w trakcie oficjalnych posiłków, które chciał zjeść razem z nami bądź w trakcie ważnych rozmów, lecz gdy tylko miałam możliwość opuszczenia jego towarzystwa, tak właśnie robiłam. - Skupiając się na ścieżce, którą kroczyli przybliżyła mu pobieżnie wydarzenia z królewskiego pobytu. - Byłam zbyt zła i rozżalona, żeby z uśmiechem dotrzymywać mu towarzystwa i przytakiwać jego słowom.
Komplement jakim ją uraczył poprawił jej nieco humor i kąciki ust dziewczęcia ponownie skierowały się ku górze, odganiając z jej myśli nieprzyjemne wspomnienia z okresu, o którym nieszczególnie lubiła nikomu mówić. Uradowała się więc na zmianę tematu i od razu przeszła do rozmowy o innych rzeczach. - Och, Lancelu! - Zaśmiała się. - Jeśli dalej będziesz mi tak słodził żaden lord nie będzie miał szans, aby zabawić mnie swoją rozmową. - Zażartowała radośnie, wyraźnie zadowolona z pochlebstwa jakie opuściło usta rycerza. Już nie raz zdołała się przekonać, że Lannister był nie tylko złotowłosy ale również złotousty i teraz tylko bardziej ją w tym uświadamiał.
- Martwi się, że dwórki - a szczególnie te z dobrych rodzin - są łatwym celem dla każdego o złych zamiarach. Zwłaszcza teraz, gdy w królestwie zapanowała tak niepewna sytuacja. Jednak rozmowa z królową zdołała zmienić jej zdanie i dostałam jej przyzwolenie. I bez tego pewnie chciałabym zostać, ale dobrze wiedzieć, że zgadza się z moimi pragnieniami. - Dodała nieco weselej jakby jej buntowniczy akty w rzeczy samej był czymś naprawdę godnym rozbawienia.
- O nic się nie martw. - Zapewniła go i chwytając wolną dłonią jego ramię, o które się wspierała, ścisnęła je lekko w geście otuchy. Leana była nie tylko jego siostrą lecz również jej kuzynką, rodziną. O tę zawsze należało dbać, bez względu na wszystko. Krew zawsze będzie gęstsza niż woda. - Jeśli tylko coś nas zaniepokoi wystarczająco bardzo ktoś z dorosłych na pewno się o tym dowie. - Podając Lancelowi drugą dłoń, skorzystała z jego pomocy i podziękowała mu skinięciem głowy. Gdy tylko przystanęła w końcu na plaży brunetka uniosła wolną dłoń do twarzy, by osłonić oczy przed jasnymi promieniami słońca i wciągnęła głęboko powietrze przepełnione morską bryzą. Znajomy zapach i powiew orzeźwiającego wiatru opatuliły ją od stóp do głów sprawiając, że czuła się niemalże jak w domu, a to wszystko dlatego, że tutaj było jej cieplej a co za tym szło - lepiej. Przeszywające wiatry z Burzy nigdy chyba nie będą czymś za czym przyjdzie jej prędko zatęsknić.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze - popatrz, o popatrz! Empty
Temat: Re: Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze - popatrz, o popatrz!   Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze - popatrz, o popatrz! Empty

Powrót do góry Go down
 
Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze - popatrz, o popatrz!
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Gdy Lew spogląda w stronę Słońca

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje-
Skocz do: