Share
 

 Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem

Go down 
AutorWiadomość
Rhiannon Stark
Rhiannon Stark
Wiek postaci : 22
Stanowisko : Dwórka Falyse Targaryen, najmłodsza siostra lorda Starka
Miejsce przebywania : Smocza Skała
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t521-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t525-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t578-i-m-stronger-than-all-my-man-except-for-you

Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem Empty
Temat: Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem   Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem EmptyPią 20 Gru - 2:13


18 IX 159
Biblioteka Czerwonej Twierdzy
Varion Dayne & Rhiannon Stark



Uspołecznianie.
Z ust królowej matki słowo to brzmiało całkowicie dystyngowanie. Mówiła je przecież z typową dla rodziny królewskiej mieszanką dumy i gracji. Choć do manier wymowy i zwyczajów królowej, królewien i księżniczek zdążyła już przywyknąć, dalej nie rozumiała tego pomysłu. Za mgłą domysłów zostawiła powody, dla których inne damy dworu z wyraźnym entuzjazmem przyklaskiwały temu pomysłowi. Czternastka z Południa była obiektem ciekawości od momentu przybycia i o ile samą ciekawość była w stanie zrozumieć - w końcu ludzie czują ten sam pociąg do nieznanego co pszczoły do miodu - tak nie była w stanie pojąć, dlaczego trwa ona tak długo.
Kiedyś usłyszała szept, że się boi. Jak Stark mógł bać się czegokolwiek? Przyzwyczajeni do mroźnych warunków Północy, nawet tak młodzi jak Rhiannon, mieli w sobie więcej zacięcia niż wszystkie paniska z andalskiej krwi. Nie bała się. Bo kto mógł zrobić jej krzywdę? Nie Falyse, jej pani dobrodziejka. Nie królowa Daenaera, która od powrotu swego syna z wojny promieniała jak nigdy dotąd. Żadna z królewien również nie przejawiała względem niej negatywnych uczuć, przynajmniej tak się wydawało. Rhiannon od dawna starła się poznać zasady gry, choć dalej nie były zupełnie klarowne. Myślała więc, czy nie boi się plotek właśnie. W końcu jako jedyna starała się unikać umoralniających obiadków, spędzania czasu z ludźmi zupełnie jej nieznajomymi, a w dodatku tak odległymi kulturowo. Co, jeżeli ktoś w końcu szepnie słówko królowej i zostanie odesłana do Winterfell? Przyniesienie hańby rodzinie, Rickonowi i Hubertowi będącym w Dorne zupełnie nie wchodziło w grę.
Należało więc zacisnąć zęby.
Pergamin zawsze przychodził na ratunek. Chłonąc tusz, którym kreśliła starannie litery, pochłaniał też część jej obaw. Zaproszenie - bo to one wydostało się spod jej pióra - było krótkie. Spotkanie następnego dnia, po obiedzie. W bibliotece, bo gdzież indziej czuła się na tyle pewnie, by poradzić sobie z jego obecnością? Jego. Nawet nie postarała się o wybranie któregokolwiek z Czternastki imiennie. Zwrot grzecznościowy mówił jedynie "mój panie". I tak był znacząco lepszy od suchego "panie", którym musiały go raczyć inne dwórki. Ona zaś zleciła służce przekazanie zaproszenia jednemu z jeńców, wybranemu w sposób dowolny. I tak miało być to jedynie wykonanie przykrego obowiązku, nie musiała brać całej odpowiedzialności na siebie.
Biblioteka przywitała ją tym, za co ją umiłowała - spokojem. Sama postać Rhiannon była obrazem niepodobnym do Królewskiej Przystani nawet dwa lata po jej przybyciu. Dalej nosiła suknię uszytą na modłę północną. Suknia wierzchnia koloru alabastru miała niewiele zdobień, za wyjątkiem wyszytych w pasie zimowych róż, których błękit miał łączyć się ze wzorem w te same kwiaty, który znajdował się na sukni spodniej. Brak rozkloszowania rękawów powodował, że jej dłonie, nawet ułożone w wyuczony sposób na brzuchu, ginęły pośród tkaniny. W ciepłym świetle popołudnia lśnił też srebrny naszyjnik z orłem w locie - prezent od narzeczonego. Fryzurą także przypominała o swoim pochodzeniu. Warkocz, w który zapleciona została część jej włosów, okalał głowę Rhiannon niczym korona, której przecież nigdy nie założy. Kilkanaście razy podnoszono temat potrzeby darowania nowych sukien i próby przyzwyczajenia jej do bogatszych fryzur - za każdym razem starała się delikatnie zakończyć dyskusje. W trzymaniu się choć dwóch elementów życia, jakie znała z miejsca, które zwała "domem" był jakiś komfort psychiczny i nie zamierzała z niego rezygnować. Choć oczywiście na specjalne okazje przywdziewała to, co powinna. Gdy liczyło się dobro korony i jej pani dobrodziejki była w stanie pójść na ugodę.
Teraz zasiadła na jednym z obitych czerwonawą skórą siedzisk. Ciche bzyczenie - czy to muchy, czy innego owada - przypomniało jej scenę ze śniadania, gdy pszczoła zanurzyła się w naczyniu służącym do przechowywania miodu. Biedaczka utonęła, straciła życie przez coś, co sama tworzyła. Rhiannon nie mogła się oprzeć wrażeniu, że podobny los może niedługo stać się i jej udziałem. W końcu jeżeli spotkanie nie dojdzie do skutku lub nie przyniesie rezultatów, mogła już nakazać służkom spakowanie swych rzeczy i posłać po kolejnego z jej braci, by zapewnił jej bezpieczną podróż do Winterfell.
Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem Empty
Temat: Re: Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem   Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem EmptyPią 20 Gru - 4:15

Uspołecznianie.
Z początku myślał, że to żart. Równie niesmaczny, jak sam fakt, że musieli w tym miejscu przebywać. Jak się jednak okazało, wraz z wolno upływającym czasem, cała ta sytuacja żartem nie była. Nie były też nim słowa królowej, które kierowała do swoich dwórek. Miał wrażenie, że 'Miłościwie Panująca' jest albo niezwykle wyrachowaną kobietą, która doskonale wiedziała jak uprzykrzyć życie wojennym jeńcom, albo wręcz przeciwnie - wykazywała się podobnym poziomem inteligencji, co jej zakochane w tym całym koncepcie dwórki. Bowiem co do tego ostatniego, Dayne nie miał jakichkolwiek złudzeń; może i przebywające na dworze dziewczęta szczyciły się dobrym wychowaniem, urodzeniem, a także urodą, to niestety - poziom ich ignorancji był poniżej granicy dobrego smaku.
Niektórzy z jego kompanów nawet wykazywali zaangażowanie, jeśli chodziło o zakrojone na szeroką skalę wydarzenie ich reformacji. Na całe szczęście jednak, było to podejście tak samo niepoważne, jak całe zachowanie damskiej części mieszkańców Czerwonej Twierdzy. Jako prawdziwi Dornijczycy nie mogli przymknąć oczu na nadmierną uwagę, jaką poświęcały im kobiety, szybko też dochodząc do momentu, kiedy zaczęli robić zakłady o to kto pierwszy znajdzie się ze swoją nauczycielką w dwuznacznej sytuacji, przysparzając jej tym samym zmartwień i wstydu, a potem z kolei zaczęli się przepychać o to który z nich z tychże sytuacji skorzysta.
Byli przyjemni dla oka. Egzotyczni. Więc też i sam Varion nie dziwił się, że takie rozmowy w ich kręgach w ogóle się odbywają. Wiedzieli, że byli atrakcją i zamierzali bawić się tym w opór. Jemu jednak, mimo wszystko i wraz z upływem czasu, coraz ciężej było przełknąć gorycz, która narastała w nim na samą myśl o całym tym douczaniu.
Nie mógł jednak odmówić, kiedy zostało mu zaproszone zaproszenie.
Obracał je powoli w palcach, jakby gdzieś na nim miałaby się znajdować ukryta wiadomość, albo służąca oznajmiłaby, że to jednak pomyłka. Prawdę powiedziawszy, wcale by się nie zdziwił, gdyby sprawy przyjęły taki obrót. Z tego co kojarzył, Stark nie była osobą, która wyrażała chęć uczestniczenia w uspołecznianiu. Przez to właśnie, w jakimś stopniu przynajmniej, podchodził do niej z szacunkiem. Teraz nie był pewien, jak powinien ją traktować. Kolejną zagwozdką dla niego był fakt, jak zwracała się do niego we wspomnianym liście. Przywykł do o wiele chłodniejszych formalności, a przynajmniej nie takich, które stawiałyby go jej na równi.
Należało więc zacisnąć zęby, chociażby po to, żeby zaspokoić własną ciekawość.
Wbrew powszechnej opinii dam dworu, dornijczycy nie byli dzicy. Ba! posiadali nawet własne biblioteki, co poniektóre panny przyprawiało o brak tchu czy jawne niedowierzanie. Nic więc dziwnego, że w bibliotece znajdował się dość często, ceniąc sobie jej ciszę i spokój, a przede wszystkim księgozbiór, który z oczywistych przyczyn różnił się nieco od tego, jaki znajdował się w jego domu. Przez wojny czy napięcia na linii południe - cała reszta Siedmiu Królestw, w Dorne o wiele łatwiej znaleźć było pozycje zza morza, niż tutaj. Korzystał więc, póki mógł. Wertując głównie starsze woluminy, traktujące raczej o historii, niż zwykłych przygodach błędnych rycerzy.
Mimo upływu czasu, nie zmienił sposobu noszenia się. Wciąż ubierał się na dornijską modłę, zakładając na siebie luźne spodnie, na które opadał luźny kaftan w piaskowym kolorze, posiadający szerokie lamówki z bogatymi złotymi zdobieniami. Tutaj jednak, w Królewskiej Przystani, pod wspomnianą wierzchnią warstwę zakładał jeszcze koszulę, którą często darował sobie, kiedy przebywał na gorącym południu.
Jego czujne spojrzenie prześlizgiwało się po wnętrzu biblioteki, szukając sylwetki damy, która go tutaj zaprosiła i dość szybko znalazł tę, o którą mu chodziło, więc skorygował swoje kroki, by ruszyć prosto w jej kierunku. Nie chciał kazać jej czekać zbyt długo, jednak nie znaczyło to, że miał zamiar się śpieszyć. Szedł powoli, z niejako charakterystyczną dla dornijczyków nonszalancją i lekkością, a gdy wreszcie dotarł do niej, skłonił się lekko, uśmiechając się grzecznie.
- Moja pani - rzucił w jej kierunku - Dziękuję za twoje zaproszenie. Do tej pory nie sądziłem, że zajmujesz się nami, dornijczykami - dodał, zajmując przeznaczone dla niego miejsce, wciąż z tym samym, lekkim i wręcz nieprzyjemnie grzecznym uśmiechem, który miał przyklejony do twarzy. Z drugiej strony Rhiannon, z tak krótkim stażem na dworze, mogła nie do końca wychwytywać te drobne niuanse, które czaiły się w kącikach jego ust, czyniąc go na dłuższą metę, o ironio, mało przyjaznym.
Powrót do góry Go down
Rhiannon Stark
Rhiannon Stark
Wiek postaci : 22
Stanowisko : Dwórka Falyse Targaryen, najmłodsza siostra lorda Starka
Miejsce przebywania : Smocza Skała
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t521-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t525-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t578-i-m-stronger-than-all-my-man-except-for-you

Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem Empty
Temat: Re: Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem   Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem EmptyPią 20 Gru - 13:31

Nietrudno było go zauważyć. Był właściwie niewiele starszy od niej, może w wieku Huberta, gdy widzieli się ostatnim razem. Samo wspomnienie narzeczonego zakłuło ją w serce na tyle, że spuściła wzrok tak szybko, że dla osoby, która nie była z nią szczególnie blisko związana, mógłby to być wyraz zawstydzenia sytuacją niż wyuczona grzeczność. To niemiłe ukłucie w połączeniu z raczej niewielką chęcią brania udziału w całym przedsięwzięciu uspołeczniania sprawiło, że Rhiannon była coraz bardziej negatywnie nastawiona co do całego pomysłu.
To przecież nieskończenie głupie - powiedziała sobie w myślach, a echa tych słów odbijały się w jej głowie do czasu, gdy Varion znalazł się przy niej. Mógł przejść przecież obok, zjawić się w bibliotece bez żadnego konkretnego powodu. Służka mogła wręczyć zaproszenie każdemu innemu z Czternastki, więc nie musiał być to przecież on, prawda? Wolała trwać w nerwowym oczekiwaniu na to, co stanie się dalej - czy jedynie wymienią grzeczności i pójdą każde w swoją stronę, czy faktycznie ślepy los wybrał Variona na jej "pupila"?
Niepewność nie trwała długo. Przywitanie i kolejne słowa uderzyły dokładnie tam, gdzie miały uderzyć. Rhiannon podniosła się z miejsca, by unieść poły swej sukni, wystawić prawą nogę lekko do przodu i dygnąć, z jednoczesnym pochyleniem głowy. Nie miała w zamiarze jedynie przyglądać się mu, jakby właśnie wyskoczył z jednej ksiąg. Szacunek należał się wszystkim, dopóki nie zapracowali na jego utratę.
- Mój panie - zaczęła cicho, wyraźnie po to, by ukryć drżenie swego głosu. Gdy powróciła do pozycji wyprostowanej, nie trzeba było wiele, by zobaczyć, iż wszystkie mięśnie jej ciała są napięte, zupełnie jakby cała ta farsa ze spotkaniem sprawiała jej więcej problemów niż jemu samemu. - Miło mi, że przyjąłeś moje zaproszenie. Twe wrażenie zaś było słuszne, gdyż jest to pierwsze takie spotkanie z moim udziałem.
Uśmiech mężczyzny, choć przyjemny dla oka i w pierwszej chwili grzeczny, zupełnie nie ułatwiał zadania. Mógłby na dobrą sprawę obrażać ją w tych samych słowach, które dekorował tym właśnie uśmiechem, a ona, bardziej zajęta myślą o tym, jak pozostawić dobre wrażenie nie w jego umyśle, a w umyśle królowej, zapewne nawet by tego nie zauważyła. Chwała młodości górnej i durnej, bo spali spokojnie jedynie ci, którzy nieświadomi byli czyhającego zagrożenia.
- Pomyślałam, że najlepszym sposobem na... - głos uwiądł jej w gardle, gdy szukała słowa, które nie pogrążyłoby jej w dalszej moralno-intelektualnej żałobie - wzajemne zrozumienie, byłaby literatura - na tym jednym przykładzie można było jasno powiedzieć, że tok myślenia Rhiannon dalej pozostawał niewinnie dziecięcy. Przerażająco nieświadomy jak na standardy panujące w Czerwonej Twierdzy, a zupełnie akceptowalny na dalekiej Północy, gdzie polityczne rozgrywki były jedynie echem wydarzeń z innych części państwa. Szare oczy Rhiannon skupiły się na kilka sekund w fiolecie oczu Variona. Piękny kolor. Zupełnie jak tarcza herbu jego rodu.
- Czy jest jakaś pozycja, z którą chciałbyś się zaznajomić?
Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem Empty
Temat: Re: Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem   Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem EmptySob 21 Gru - 19:55

W przeciwieństwie do niej, był rozluźniony. Pewnie ktoś postronny, zwracając na nich uwagę, od razu zauważyłby te różnicę, chociaż może nie tak od razu i nie tak dobitnie jak sam Dayne, który sztywną i spiętą Rhiannon miał wręcz na wyciągnięcie ręki. W odpowiedzi na jej pierwsze zdanie, jego kąciki ust drgnęły, pogłębiając nieco uśmiech i mimo wszystko nadając mu nieco sarkastycznego wyrazu. Miał ochotę zapytać jej, czy tak na prawdę miał wybór, bo teoretycznie owszem, nikt nie mógł go do tego tak na prawdę zmusić. O wiele trafniejsze byłoby pytanie, czy tak na prawdę miał coś lepszego do roboty, ale było to raczej mało stosowne. Nie mógł też powiedzieć, że przebywanie z młodą Lady Stark było dla niego karą, przynajmniej jeśli chodziło o jej prezencję. Urodę bowiem posiadała bezsprzecznie przyjemną dla oka; szare oczy zgrywały się z równie jasną cerą i kontrastowały z ciemnymi włosami, które stanowiły ujmującą oprawę jej twarzy. Szybko też zauważył, że wciąż ubierała się na północą modłę i niemal machinalnie przez myśl przeszło mu, jak gorąco by jej było na południu w tych ciężkich sukniach.
- Literatura? - zastanowił się, odciągając od niej spojrzenie i wędrując w kierunku pobliskich półek. Ciekawiło go, czy miała na myśli wspólne czytanie, czy może jednak, o zgrozo, to ona miała zamiar mu czytać. Jeśli jednak to drugie, nie zamierzał jej w żaden sposób ułatwiać sprawy, chociaż... Stojąca przed nim panna emanowała aż za dużą dozą naiwności. Na tyle dużą, że wydawało mu się, że nie było to raczej coś wyuczonego, a zwykła i szczera postawa. Przez moment zrobiło mu jej się żal, gdyż tę właśnie naiwność, dziecięcą wręcz, szybko powiązał z niewiedzą. A niewiedzę z kolei, zawsze traktował z pewnego rodzaju smutkiem.
- Słyszałem o pewnej księdze. - zaczął, wciąż nie odrywając spojrzenia od półek i zachowując w miarę poważny wyraz twarzy. - Któraś z dam dworu o niej wspominała. O ile dobrze pamiętam tytuł, nazywała się Przestrogi dla młodych dziewcząt. - uśmiechnął się wreszcie lekko, kierując spojrzenie w jej stronę. Uśmiech ten był ciepły i można by powiedzieć, że nawet niewinny. Dobrze znał treść tej księgi, tak samo jak pamiętał, że jego starsza siostra posiadała taki egzemplarz, chociaż niekoniecznie oprawiony w modlitewnik. Tego typu literatura nie była raczej czymś, co w Dorne należało czytać aż tak ukradkiem.
Powrót do góry Go down
Rhiannon Stark
Rhiannon Stark
Wiek postaci : 22
Stanowisko : Dwórka Falyse Targaryen, najmłodsza siostra lorda Starka
Miejsce przebywania : Smocza Skała
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t521-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t525-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t578-i-m-stronger-than-all-my-man-except-for-you

Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem Empty
Temat: Re: Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem   Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem EmptySob 21 Gru - 22:12

Tak samo jak przez umysł Variona przemknęła myśl dotycząca nieodpowiedniego dla pogody Dorne stroju Rhiannon, ona pomyślała o tym, jak szybko dorobiłby się odmrożeń, gdyby znalazł się na Północy jedynie w koszuli, kaftanie i luźnych spodniach. Zastanawiała się też, czy kiedyś myślał o Północy, tej dalszej, nie tylko Królewskiej Przystani. Czy tak jak ona myślała o Dorne jako miejscu, w którym człowiek gotuje się w słońcu, on myślał o Północy jako krainie nie do życia, gdzie po wyściubieniu nosa zza murów zamku od razu zmienia się w sopel lodu?
W odpowiedzi na dopytanie skinęła potwierdzająco głową. Każda biblioteka różniła się zasobami, chociaż natknięcie się na co niektóre bardziej popularne pozycje było możliwe w prawie wszystkich większych książnicach zamkowych. Chciała jednak wykorzystać księgozbiór Czerwonej Twierdzy, jako iż - przynajmniej w teorii - miał być on reprezentatywny dla całych Siedmiu Królestw. Istniało też duże prawdopodobieństwo, że wybrana przez Variona książka nie została jeszcze przez nią odkryta. Więc jeżeli mogła poznać coś przy jego udziale... Była szansa na choć delikatne osłodzenie goryczy sytuacji, w której się znaleźli.
- Przestrogi dla młodych dziewcząt... - powtórzyła po nim, na moment znów zanurzając się w swych myślach. Widziała kiedyś bogato zdobioną okładkę, jednak nigdy nie miała na tyle czasu by się za nią zabrać. W końcu nie mogła też wiedzieć, że większa część stronic była przeznaczona nie na tekst, a na ilustracje. Na jej licach zawitał delikatny uśmiech, choć dalej nie opuszczało jej początkowe spięcie.
- Proszę mi wybaczyć. Za chwilę wrócę - odwróciła się na pięcie i kilka chwil później zniknęła pomiędzy regałami. Odległość dzieląca ją od Variona pozwoliła jej na chwilę oddechu. Oparła się na moment plecami o jeden z regałów, a głowę zadarła ku górze. Bogowie, czemu to sobie robiła? I czemu ktoś musiał wpaść na tak niedorzeczny pomysł...? Nie mogła pozostać tam zbyt długo by nie wzbudzać podejrzeń. Chwyciła więc odpowiedni tom. Uniosła lekko brwi, gdyż wydawało się, że tak naprawdę jest to modlitewnik. Sprawdzenie strony tytułowej - jedynie strony tytułowej - wystarczyło jednak by upewnić się, że to ta książka, której potrzebowała. Gdy powróciła do stolika, wydawała się już trochę spokojniejsza. A może w przeciągu kilku minut poznała w końcu, na czym polega gra pozorów?
Ułożyła księgę na stoliku, ostrożnie, z wyraźnym szacunkiem do tego, cokolwiek mogło się w niej mieścić. Zabawa błogą niewinnością mogła Varionowi przysporzyć wiele radości, o ile będzie dalej to ciągnął. Ona sama dosunęła własne siedzisko bliżej Dornijczyka, by następnie w końcu spocząć.
- Nie wiem, czy powinnam to czytać. Na Północy nie wyznaje się Nowych Bogów... - wyszeptała niepewnie, pochylając się w kierunku młodego mężczyzny. W połączeniu z długim spojrzeniem, jakie mu posłała, cała ta sytuacja przybrała obraz jakiejś dziwnej formy zwierzania się z tajemnic.
Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem Empty
Temat: Re: Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem   Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem EmptySob 21 Gru - 23:41

Północ jakoś nigdy nie wydawała mu się... istotna. Nie na tyle, by rozpatrywać jakoś świadomie i praktycznie, czy jego ubiór nadawałby się na tamtejsze klimaty. oczywistą odpowiedzią było nie i co do tego nie miał wątpliwości, ale nigdy też nie zastanawiał się, ile jeszcze warstw musiałby nałożyć na grzbiet, żeby nie szczękać zębami. Z resztą - nie mogło być tam aż tak źle, a przynajmniej nie podczas lata. O zimie chyba nawet nie miał odwagi myśleć, bo ta na południu była ledwo odczuwalna.
Kiedy zostawiła go samego, odprowadził ją wzrokiem do momentu, aż nie zniknęła między regałami. Sam natomiast zbliżył się do tego, który znajdował się obok, przyglądając się księgą upchniętym na jego półkach. Całe jego oględziny były nieco bezmyślne i pozbawione jakieś celu, a nóż w tytułach woluminów znajdzie jakiś, który wyda mu się ciekawy. Nic takiego jednak nie znalazło się przed jego oczami, więc kiedy wreszcie usłyszał kroki zmierzające w jego stronę, odwrócił się i wrócił na miejsce siedzące. Szybkim, niedbałym spojrzeniem otaksował księgę, którą ułożyła na stoliku, natychmiast rewidując, czy rzeczywiście przyniosła tę właściwą, czy nie postanowiła może 'przypadkiem' się pomylić. Trzeba było przyznać, ta cała jej ostrożność i szacunek, z jakim traktowała książkę, wydawała mu się niezwykle zabawna. Tym bardziej, że ewidentnie nie sprawdziła jej zawartości. Kiedy jednak usłyszał jej kolejne słowa, jego brwi zmarszczyły się nieco, przez co jego twarz przybrała wyraźnie nierozumiejący wyraz.
- Lady Stark... jesteś w Czerwonej Twierdzy - powiedział, jakby przypominająco, wyglądając nieco tak, jakby próbował kolejne słowa ułożyć odpowiednio w głowie. - Myślałem, że skoro służysz rodowi, który nie wierzy w starych bogów, a także jawnie łamie ich prawa, nie przejmujesz się aż tak tym, co na temat tego co czytasz mówią inni ludzie. Z tego co wiem, starzy bogowie nie zabraniają poszerzania wiedzy. Czyżbym się więc mylił? - zapytał, patrząc prosto w jej jasne, szare oczy, jednocześnie wyciągając dłoń by niby bez powodu sięgnąć po książkę. Wyraźnie jednak chciał, żeby najpierw mu odpowiedziała na pytania, które właśnie wyszły z jego strony, bo też i ciekawiło go to o wiele bardziej, niż żywot jakiejś starej pokutnicy.
Powrót do góry Go down
Rhiannon Stark
Rhiannon Stark
Wiek postaci : 22
Stanowisko : Dwórka Falyse Targaryen, najmłodsza siostra lorda Starka
Miejsce przebywania : Smocza Skała
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t521-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t525-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t578-i-m-stronger-than-all-my-man-except-for-you

Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem Empty
Temat: Re: Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem   Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem EmptyNie 22 Gru - 0:33

Jego brak zrozumienia zupełnie ją zaskoczył. Podobnie jak następne słowa, które brzmiały jak oskarżenie, rzucone bez żadnego pomyślunku w świat, w nią i w całą dynastię rządzącą Siedmioma Królestwami. Czy miała mu to za złe? Może odrobinkę, w podświadomości, w końcu stali po dwóch stronach umownej barykady. Oboje byli ludźmi z krwi i kości, z emocjami, życiorysami złamanymi (lub mającymi zostać złamane) wojną. Dlatego też powstrzymała się od pierwszego komentarza, który przyszedł jej do głowy. Zacisnęła usta w wąską kreskę, skupiając wzrok na jego dłoni sięgającej po wolumen. Może faktycznie lepiej było skupić się na treści? Z miłą chęcią przecież rozpoczęłaby wspólne czytanie, zgłębianie tajemnic tego, na co powinny uważać panny ze szlacheckich rodzin. Przeciągająca się cisza dała jej jednak do zrozumienia, że Varion oczekuje od niej odpowiedzi.
Non nie miała w zwyczaju być intencjonalnie niegrzeczną.
- W tym miejscu dalej jest boży gaj - powiedziała, nie patrząc na niego, czy nawet na książkę. Jej wzrok utkwił gdzieś w dali, w oknie, a może za oknem, które dawało im widok na królewskie ogrody. Może nie była to część, na którą się powołała, zawsze jednak natura była dla Pierwszych Ludzi jednym z priorytetów. Może dlatego postrzegani byli dalej jako nieco dzicy i nieokrzesani? Zupełnie jak Dornijczycy, choć ponownie - ogień pustyni i chłód wciskający się w każdą szczelinę były dla każdego z nich ledwie odległym marzeniem, przynajmniej na czas przeciągającej się wojny.
- Mówienie o rodzinie królewskiej w ten sposób jest tu uważane za zdradę stanu, mój panie. Proszę, byś pamiętał o tym w przyszłości - chłód, który popłynął z jej słów, był zupełnie intencjonalny. Tak bardzo jak nie chciała stawiać się w pozycji siły w relacji z ser Dayne, tak samo nie chciała, by za jej brak reakcji wplątał się w poważne kłopoty. Jeżeli można było coś uznać za uspołecznianie, było to reagowanie, gdy ktoś sam nieświadomie kładzie głowę pod ostrze kata. Czuła się w obowiązku strofowania go, choć nie czerpała z tego żadnej przyjemności. Mogła mieć tylko nadzieję, że nie odbierze on tego personalnie, choć i ta nadzieja była nikła.
- Nie mylisz się, mój panie. Jednakże jest to modlitewnik - szczególny nacisk postawiła na ostatnie słowo - A przynajmniej tak wygląda - Ostatnie zdanie dodała szybciej, po czym poprawiła się na miejscu, ponownie zatrzymując spojrzenie na jego sylwetce.
- Jeżeli jednak obiecasz mi, że pozostanie to między nami... To możemy zaczynać.
Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem Empty
Temat: Re: Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem   Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem EmptyNie 22 Gru - 23:06

Przepkrzywił lekko głowę na bok, przyglądając się jej uważnie i zaraz też podążając wzrokiem za jej spojrzeniem, które nurkowało przez okno i zatrzymywało się na odległych ogrodach. Uśmiechnął się też lekko, chociaż w każdym jego uśmiechu podczas tej rozmowy, nawet jesli był on właśnie nieznaczny, tkwiła nuta szelmostwa.
- Słyszałem kiedyś, że Starzy Bogowie nie mają mocy tam, gdzie czardrzewa nie są w stanie patrzeć, a to w bożym gaju przecież nie ma twarzy. Czyżby ktoś wprowadził mnie w błąd? - zapytał, na nowo wbijając w nią spojrzenie swoich fioletowych tęczówek. Rozumiał jej argument, ale też wyraźnie szukał w nim jakichś słabych punktów, chociaż niekoniecznie po to, by zwyczajnie zrobić jej na złość. Zastanawiało go po prostu, czy rzeczywiście dla niej chodziło o samo miejsce, czy też po prostu bliskość natury, na która głównie wskazywała stara religia Siedmiu Królestw.
- Wybacz mi moja pani, mimo upływu czasu wciąż zapominam, że tutaj ludzie boją się mówić prawdę - odpowiedział jej, uśmiechając się kwaśno, bo też rzeczywiście w pewien sposób go to drażniło, chociaż trudno było powiedzieć czy dlatego, że z po prostu niezbyt przepadał za Targaryenami, czy dlatego, że niekoniecznie mógł cieszyć się wolnością. Uchylił lekko okładkę księgi w taki sposób, że Non musiałaby wyraźnie pochylić się ku niemu, by zauważyć na co konkretnie patrzy. Przez chwilę nie odzywał się, patrząc na srtonę, aż w końcu zamknął ją, z nieco głupia miną.
- Obrazki - poinformował ją, chociaż ta mina była raczej na pokaz i wyraźnie ujmując mu w tym momencie inteligencji. Wyglądał niczym dziecko, które przed chwilą oglądało najlepsze fragmenty. - Obawiam się jednak, że nie stracę za to życia, przynajmniej w najbliższej przyszłości, a także mam wrażenie, że wyznawcy Siedmiu raczej nie przejmują się tym, co sądzą o nich innowiercy.
W sumie wiedział to z własnego doświadczenia, samemu będąc wychowanym w wiedzę Siedmiu. Nie oznaczało to jednak, że uznawał się za człowieka religijnego, a przynajmniej nie w aktualnym momencie. Jakby też nie patrzeć, religijności wymagał od niego stan rycerski, który osiągnął głównie z jednego powodu. Chociaż w aktualnej sytuacji coraz częściej zastanawiał się po co, skoro los ewidentnie wolał, by spędził życie nie jako rycerz, a jako zakładnik na dworze królów kochających się w kazirodztwie. Wciąż zastanawiało go jaki właściwie ona miała do tego stosunek, jednak był świadom, że ciągnięcie tego tematu nie będzie możliwe.
- Klnę się na Bogów, Starych i Nowych. - oznajmił, unosząc lekko dłoń w geście przysięgi, drugą sięgając po książkę i podając ją lady Stark.
Powrót do góry Go down
Rhiannon Stark
Rhiannon Stark
Wiek postaci : 22
Stanowisko : Dwórka Falyse Targaryen, najmłodsza siostra lorda Starka
Miejsce przebywania : Smocza Skała
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t521-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t525-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t578-i-m-stronger-than-all-my-man-except-for-you

Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem Empty
Temat: Re: Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem   Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem EmptyNie 22 Gru - 23:52

- W miejscu, w którym jesteśmy, nie było żadnej osady poza Aegonfortem - powiedziała, mając nadzieję, że jej rozmówca zrozumie aluzję i nie będzie musiała mu tłumaczyć jak dziecku, że to właśnie z tego powodu drzewem sercem bożego gaju w Czerwonej Twierdzy nie było nawet właściwe czardrzewo. Uwagi cedzone przez Variona nie były jej wyjątkowo na rękę - wręcz przeciwnie, zdawały się być testem jej wytrzymałości i cierpliwości. Jeżeli tak miało wyglądać każde spotkanie z Czternastką, Rhiannon wcale nie dziwiła się swojej początkowej niechęci do brania udziału w całym przedsięwzięciu. Poza głównym problemem, który mogła nazwać po prostu brakiem szacunku względem jeńców, dołożyła sobie kolejny powód niechęci - cięty język ser Dayne.
- Mówi się tu wiele prawdziwych rzeczy, mój panie. Chodzą słuchy, że zyskałeś przydomek Skradzionego Ostrza - zacięcie na twarzy Rhiannon było zupełnie oczywiste, gdy tylko odwróciła głowę w jego kierunku, by posłać mu następne, dalej upominawcze spojrzenie. W normalnych warunkach pewnie przemilczałaby jego uwagi, gdyby nie tyczyło się to religii, w której została wychowana. To nie jej bogowie byli odpowiedzialni za większość przelewów krwi w historii kontynentu.
Przesunęła wzrokiem po tej części księgi, która pozostawała w zasięgu jej wzroku, czyli właściwie jedynie po okładce. Nie chciała się przechylać w jego stronę, nie teraz, gdy po części cierpiała jej duma i walił się plan spokojnego spotkania. Czas potrzebny Varionowi na grę pozorów poświęciła na uspokojenie zmysłów i powrót do równowagi. Prawie słyszała w głowie głos królowej matki nazywającej, oczywiście w największej tajemnicy, mieszkańców Południa dzikusami. W oczach wielu ona sama była taką dzikuską, a teraz irytowało ją podejście z zupełnie innej kultury.
W końcu może właśnie tak się sprawy mają w Dorne...
Skinęła głową, przyjmując książkę w dłonie zaraz po przysiędze. Skoro złożył ją na bogów starych i nowych, musiał mieć czyste zamiary, czyż nie? Dlatego też posłała mu jedno, ostatnie spojrzenie, zanim otworzyła księgę na jednej z pierwszych stron. Na całe szczęście, a może i nieszczęście, pierwsza strona nie przedstawiała żadnego z obrazków, zaś tekst.
- Przestrogę swą kieruję do wszelkich młodych dziewcząt, by błędów mych nie popełniały i odnalazły drogę do wyzwolenia... - przeczytała bardziej dla siebie niż dla niego, w końcu zakładała, że jako obecny dziedzic rodu Dayne i pasowany rycerz potrafi czytać i pisać. Przeczytany fragment zadziałał na nią rozluźniająco do tego stopnia, że bez chwili zawahania postanowiła przerzucić kartkę dalej, a jej oczom ukazała się...
Ilustracja nagiej kobiety leżącej na środku czegoś, co mogło być jedynie obozem wojennym, w trakcie stosunku odbywanego z zamaskowanym jegomościem.
W tym samym momencie Rhiannon zamrugała kilkukrotnie, jakby nie rozumiała zupełnie tego, co właśnie ma przed sobą. W następnej kolejności zaczerwieniły się jej uszy, odsłonięte dzięki fryzurze, a z każdą kolejną sekundą czerwień spływała na policzki młodej damy. Dopiero po upływie może połowy z minuty, zamknęła księgę z hukiem, przesuwając ją w kierunku młodzieńca, jak najdalej od siebie.
- Ja... Jednak nie mogę tego czytać - oznajmiła stanowczo, ponownie odwracając głowę tak, by w jak najmniejszym stopniu uniemożliwić mu odczytanie wstydu, który malował się na jej twarzy. Cholerny Dornijczyk, zabawił się z nią jak z dzieckiem.
Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem Empty
Temat: Re: Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem   Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem EmptyPon 23 Gru - 1:51

Niekoniecznie chodziło mu o to dlaczego też najważniejsze drzewo tego gaju nie było tak właściwie czardrzewem. Doskonale wiedział, że świetną robotę w plenieniu ich wykonali najpierw pierwsi ludzie, a potem andalowie, którzy chcieli pozbyć się starych bogów i zdławić ich jak najszybciej. W końcu Bogowie zwycięzców musieli być silniejsi, skoro pozwalali swoim wyznawcom z łatwością wygrywać.
- Tak samo jak niektórzy określają czternastkę dziedziców i dziedziczek Dorne straconym pokoleniem - odpowiedział jej, chociaż było to pozbawione jakiegokolwiek wyrzutu. Przyzwyczaił się bowiem do tego określenia. Z początku rzeczywiście, w pewien sposób go to bolało, szczególnie kiedy rany po wojnie były świeże i niezasklepione. Z czasem jednak zaczął podchodzić do tego z dużą dozą znudzenia, gdyż oklepany zwrot po prostu mu się przejadł.
- Ale nie martw się pani, Świt wciąż na mnie czeka. A co czeka na Ciebie, kiedy wojna się skończy? - uśmiechnął się do niej lekko, nawet przyjaźnie, patrząc na nią spod przymrużonych powiek. Odsunął się też nieco do tyłu, wyciągając rękę by oprzeć łokieć o oparcie, a dłoń ułożyć na policzku. W ten sposób, lekko wygięty dodatkowo w jej stronę, mógł lepiej się jej przyglądać i uważniej śledzić zarówno jej ruchy jak i mimikę twarzy. Szczególnie, że właśnie postanowiła otworzyć księgę.
Opuścił nieznacznie spojrzenie, spoglądając na chwilę na pierwszą stronę, którą otworzyła, by zaraz znowu wrócić do jej twarzy. Musiał przyznać, że było mu jej trochę żal. Żal, że to akurat w jego ręce trafiło to zaproszenie. Ze strony kogoś innego na pewno dostałaby o wiele więcej... przyjaznej uwagi, o ile też ta uwaga nie okazałaby się dla niej zbyt nachalna i dwuznaczna. Z drugiej strony, prześlizgując się spojrzeniem po jej profilu, na moment zamyślił się wyraźnie, bardziej w tym momencie koncertując na jej wyglądzie niż słowach, które wypowiadała. Kiedy jednak zastygła, czyli dość szybko, w końcu leniwie znowu opuścił spojrzenie, przyglądając się wymalowanym na stronie ilustracjom. Musiał przyznać, że czasem fascynowało go ile przygód na swej drodze hehe zaliczyła, autorka. Obserwował, jak najpierw uszy, a potem policzki jego towarzyski czerwienieją. Jak powoli, coraz bardziej i dogłębniej, pożera ją wstyd. Przez moment zastanawiał się, czy na głośnym zatrzaśnięciu księgi się skończy, czy może po prostu rzuci to wszystko i odejdzie, zostawiając go, jednak mimo jawnej zniewagi, siedziała cały czas obok niego. Przez chwilę wahał się wyraźnie, z niepewnym uśmiechem, aczkolwiek złośliwym, wymalowanym na twarzy, wyraźnie zastanawiając się czy powinien już odpuścić, czy może jednak nie. Najwyraźniej nie mógł się jednak powstrzymać, bo zaraz jego usta opuściły słowa.
- Dlaczego? Przecież nie jest to modlitewnik. - zauważył, wyraźnie rozbawionym tonem. Zabawił się i to jak.
- Jednak mam nadzieję, że wybaczysz mi to pani. Może nie teraz, ale przynajmniej kiedyś. Pamiętaj, to przecież nasza tajemnica i nikt oprócz nas się nie dowie. Nie chciałbym, żeby najpiękniejszy z kwiatów dworskiego ogrodu stał się tak samo nudny jak cała reszta. - uśmiechnął się do niej nieco szerzej niż zwykle, ale wciąż nie był to pełen uśmiech, błyszczący bielą zębów, ani też pełen szczerych uczuć. Można by pomyśleć, że tak na prawdę nie był zdolny do podobnego wyrazu, że zawsze gdzieś w kącikach ust czaiło się jakieś wyzwanie czy prowokacja.
Powrót do góry Go down
Rhiannon Stark
Rhiannon Stark
Wiek postaci : 22
Stanowisko : Dwórka Falyse Targaryen, najmłodsza siostra lorda Starka
Miejsce przebywania : Smocza Skała
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t521-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t525-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t578-i-m-stronger-than-all-my-man-except-for-you

Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem Empty
Temat: Re: Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem   Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem EmptyPon 23 Gru - 12:31

Gdyby spytać Rhiannon o to, co sądziła o niewielkiej liczbie czardrzew czy bożych gajów w ogóle, powiedziałaby zapewne, że kiedyś było ich znacznie więcej. W każdej osadzie Pierwszych Ludzi musiało znajdować się czardrzewo w centrum bożego gaju. Od Muru na Północy do pustyń Dorne, gdzie Pierwsi Ludzie, tam i ich zwyczaje. Pewnie w samym Starfall znajdowało się kiedyś czardrzewo, teraz albo zatrute, jak w Raventree Hall albo po prostu wycięte. Czy były w historii przypadki, gdy wyznawcy Starych Bogów profanowali świątynie Nowych? Nie. I oby do tego nie doszło.
- Szumnie jest nazywać czternastu ludzi "pokoleniem" - powiedziała nieco zamyślona, jednak chwilę później kierując swe spojrzenie ponownie w jego kierunku. Sama różnica w ich pozach była znacząca. Wyraźnie rozluźniony i nonszalancki rycerz z Południa kontra cały czas spięta, zamknięta w ramy niewygodnych, ale grzecznych form panienka z Północy.
- Przyszłość u boku człowieka, którego kocham. Nie są mi potrzebne miecze, ni dalszy przelew krwi, mój panie - miała głęboką nadzieję, że tą jedną wypowiedzią utnie temat. Jej myśli ponownie wróciły do Huberta, do jego listów, wszystkiego, co w nich pisał. Radości z pasowania na rycerza przez samego króla Daerona, wsparcia, jakiego udzielał mu jego brat. Przez moment zdawało się nawet, że na jej twarzy zatańczył cień rozmarzonego uśmiechu. Niech Południe zaakceptuje nowe władztwo najszybciej jak tylko to możliwe. Będzie lepiej dla nich, dla Czternastki, dla samej Non i dla Huberta.
A co mogło być teraz najlepsze dla Variona? Zapewne ucieczka w podskokach. Gdyby w żyłach Rhiannon płynęła choć odrobina wilczej krwi, zapewne rozszarpałaby go na strzępy. Tutaj, na miejscu, wśród wolumenów, które stałyby się świadkami tego przykrego widoku. Tymczasem Rhiannon w odróżnieniu od dwójki swego najstarszego rodzeństwa wdała się bardziej w tę drugą odnogę krwi Starków - pomimo wyraźnego zawstydzenia malującego się na jej twarzy karminem, mina jej pozostawała zupełnie niewzruszona, jakby ktoś wylał farbę na kamienny posąg.
- Wiedziałeś o tym - oznajmiła w końcu, nawet nie siląc się na ukrycie oskarżycielskiego tonu. Jedna z jej rąk wylądowała w końcu na blacie stołu, zaś ona sama odwróciła się w jego kierunku już całym ciałem, zupełnie jakby po całej tej sytuacji nie miała już nic do stracenia. W końcu i tak niewinność i nieświadomość, które stały u podstaw jej decyzji o zaproszeniu go do wspólnej lektury okazały się być przyczyną jej upadku - równie dobrze mogła teraz zagrać w otwarte karty.
- Tego was uczą w waszej ojczyźnie? Tym się szczyci pasowany rycerz? W takim razie wasza przegrana nie jest już dla mnie żadną tajemnicą - zmrużenie szarych oczu i wyraźnie konfliktowa postawa. Nie tak pamiętano Rhiannon, która w normalnych warunkach starała się uniknąć konfrontacji za wszelką cenę. Teraz jednak, gdy na szali leżały jej godność i honor... zdawała się wpaść prosto w zastawioną na nią pułapkę.
I chyba nigdy się nie nauczy, by nie ufać każdemu, kogo spotka na korytarzach Czerwonej Twierdzy.
Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem Empty
Temat: Re: Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem   Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem EmptyPon 23 Gru - 17:11

Może i dla niej było to szumne określenie, ale jakby nie patrzeć, jak na jeden region, który musiał oddać swoje dzieci, po jednym z każdego rodu, to było wiele. Gdyby północ musiała oddać tyle samo, Rhiannon pewnie nie byłaby tak ochocza do oceny, czy rzeczywiście było to tak niewiele dusz, bo przecież mówiłaby o swoim domu. Varion też, niekoniecznie chciał dalej wchodzić z nią w dyskusję na ten temat, nawet jeśli kusiło go by odpowiedzieć, że na północy pewnie nawet nie zebrałoby się trzynaście chorążych rodów. Bardzo też chciałby ją rozczarować - wbić kolejną drobną szpilę, będącą tylko uwagą, ale jakże trafną. Dla niego bowiem wojna się wcale jeszcze nie skończyła. Nie, póki sam musiał znajdować się w Królewskiej Przystani bo wiedział, że król trzyma ich tutaj by uzyskać posłuszeństwo ich rodzin, a przez to wielkich rodów. Szkoda tylko, że Dorne to nie były tylko wielkie rody, które były w stanie zachować pozory poddania. Wszyscy dornijczycy byli uznawani za węże, więc w miarę oczywistym wydawało się, że nie należało obawiać się tylko książąt i ich chorążych. Był pewien, że okres marazmu zakończy się wreszcie jakąś jatką, po której najpewniej stracą jeńców, chociaż to akurat nie do końca go martwiło. Głównie dlatego, że nie podobało mu się bycie kartą przetargową. Dodatkowo jej wspomnienie o 'ukochanym' przywołało u niego myśli związane z ożenkiem. Mimowolnie w jego głowie utworzył się obraz Lady Qorgyle i planów, które snuli ich rodzice. Czy jednak mógł z taką samą naiwnością i prostotą powiedzieć, że była człowiekiem którego kochał? Wątpliwe. Oczywiście, posiadali relację, która nie była pobieżna i ugrzeczniona, czy też zbudowana dookoła ograniczeń etykiety, ale wciąż...
Jej oskarżycielski ton sprawił, ze uniósł lekko brew. Fasada Lady Stark, którą ta do tej pory dzielnie starała się utrzymać, wyraźnie posiadała już za mało dobrej woli, by tak po prostu wciąż istnieć. Dziewczyna wyraźnie nie była zadowolona, a on, tak po prawdzie, wcale jej się nie dziwił. Inna sprawa, że niekoniecznie było mu jej w tym konkretnym momencie szkoda. Sam pochylił się w jej kierunku, jeszcze bardziej skracając dystans, który ona przed chwilą nieco zmniejszyła, odwracając się w jego stronę. Teraz jej cała uwaga była skupiona na nim i przynajmniej było to teraz widać, podobnie jak fakt, że on całkowicie koncentrował się na niej i jej słowach.
- Może gdybyś poświęciła chociaż chwilę przed tym spotkaniem, wiedziałabyś czego nas w naszej ojczyźnie uczą - wycedził, może nieco zbyt ostro i równie oskarżycielsko co ona, jednak nie w głowie mu były już jakiekolwiek konwenanse. Mówił cicho, przytłumionym głosem, wciąż doskonale pamiętając gdzie tak na prawdę się znajdują. - Rycerz? Widzisz tutaj gdzieś rycerza? Bo ja widzę jedną z rewelacji, za którą ma nas cały dwór. A wy? Ty i tobie podobne, skaczecie dookoła nas dokładnie tak, jak powie wam królowa, bawiąc się bezmyślnie w jej teatrzyk i próby upokorzenia nas. Gdybyście miały szczere intencje jakiejkolwiek interakcji z nami, poświęciłybyście chociażby odrobinę swojego czasu, by zastanowić się nad tym jak nas traktować, a nie bawić się w durne cywilizowanie nas. - przez cały czas nie spuszczał oczu z jej własnych, jasnych i szarych. Jasne też było, że w aktualnym momencie Stark była tą osobą, na której barki wkładał całą gorycz, która zbierała się w nim od dłuższego czasu, po cichu licząc na to, że ta mała tyrada poskutkuje w jakiś sposób. - Skoro też ani ty, ani inne damy dworu nie wykazujecie inicjatywy by poznać nas na prawdę, to radziłbym więcej czasu spędzać czy to w bożym gaju, czy w sepcie, modląc się o to, by wasi ukochani wrócili z tej wojny cali i zdrowi, bo dla mnie nie jest to wcale takie pewne.
Nie było w tym złości. Nie tej czystej i żywej, raczej zwykłe rozczarowanie, które wrzące emocje trzymało na wodzy, by nie wylały się w całej swojej okazałości na, tak na prawdę, bogu ducha winną Rhiannon.
Powrót do góry Go down
Rhiannon Stark
Rhiannon Stark
Wiek postaci : 22
Stanowisko : Dwórka Falyse Targaryen, najmłodsza siostra lorda Starka
Miejsce przebywania : Smocza Skała
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t521-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t525-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t578-i-m-stronger-than-all-my-man-except-for-you

Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem Empty
Temat: Re: Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem   Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem EmptyPon 23 Gru - 19:05

Rhiannon uważała, że podstawą bycia dobrym władcą była w pierwszej kolejności zdolność panowania nad swymi poddanymi. Nie ważne, czy byli to przedstawiciele szlacheckich rodów, czy pospólstwo. Lordowie Winterfell z pewnością obiecywali stawać po stronie pospólstwa i pomagać im najlepiej jak potrafią. Sama przecież była świadkiem ceremonii przejęcia władzy przez najstarszego ze swych braci. Pochłonięta żałobą za swym panem ojcem pamiętała raczej niewiele, jednak treść przysięgi, którą złożył lord Rickon Stark, często odbijała się echem w jej głowie. W gruncie rzeczy również ta przysięga była źródłem jej postawy względem Czternastki oraz roli, jaką pełnili na dworze. Nie popierała decyzji króla, by ich tutaj trzymać siłą. Z drugiej strony, lepszego gwaranta względnego spokoju w Dorne nie było. Wiedziała, że nikt na dobrą sprawę nie chce zrobić im krzywdy, przynajmniej nie dla zasady. Gdyby tak było, zamknięto by ich pewnie w celach o chlebie i wodzie, nie zaś pozwalano - jak teraz - korzystać ze swobody prawie pełnej - ograniczonej jedynie murami Czerwonej Twierdzy. Mieli być kartą przetargową nie tylko w relacji Żelazny Tron-Szlacheckie Dorne. Mieli również być powodem, dla którego ich własne rodziny będą kontrolować ruchy swych poddanych. Spokój w Dorne oznaczał bowiem całkiem dosłownie spokój w życiu ich krewnych. Krewnych, których na dobrą sprawę, jeżeli wierzyć plotkom, wybrali sami.
- Dobrze się bawisz, mój panie? - rzuciła, ściszając znacznie głos. W końcu byli dalej w bibliotece, nie w jednej z prywatnych komnat. Z początku zdawało się, że biedna Rhiannon po prostu wstanie i wyjdzie, rzucając z hukiem zarówno książkę, która stała się solą w oku całego spotkania, jak i cały pomysł dalszego kontynuowania przedsięwzięcia zwanego "uspołecznianiem". Tymczasem cały czas znajdowała się przed Varionem, nie odsuwając się w najmniejszym stopniu, gdy ten skrócił dystans między nimi. Wręcz przeciwnie, sama wychyliła się jeszcze odrobinkę, prawie że świętokradczo niwelując dzielącą ich odległość do minimum uniemożliwiającego bezpośredni kontakt fizyczny. Uparcie wpatrywała się też w jego fioletowe oczy, uznane jeszcze parę minut wcześniej za posiadające piękny kolor, teraz oddające chyba z największą szczerością to, co dwór królewski nazwałby "jadem". Rhiannon wolała myśleć o tym w kategoriach bólu i frustracji.
- Pragnę ci przypomnieć, mój panie, że cały czas, który ci poświęciłam, traktowałam cię jak równego sobie. Skąd mi, wychowanej na Północy kontynentu, wiedzieć wszystko o twej ojczyźnie? By dotrzeć z Winterfell do Królewskiej Przystani drogą lądową, trzeba podróżować przez więcej niż jeden cały księżyc, z Starfall droga jest pewnie nieco krótsza, ale załóżmy, że potrzeba około dwóch do trzech księżyców, by przemieścić się między naszymi rodowymi siedzibami. Ile kultur i regionów spotkasz po drodze? Dorne, Ziemie Burzy, Krainy Korony, z drugiej strony Północ, Dorzecze, kawałek Doliny i dopiero Krainy Korony. Nie zarzucaj mi, proszę, ignorancji, gdy sam nie znasz zwyczajów Północy na wyrywki. - widać było po jej mowie, że starała się za wszelką cenę pozostać rzeczowa do bólu, jednak szybkość, z jaką wyrzucała z siebie słowa oraz wyraźne zaciśnięcie szczęki nie zwiastowały raczej rychłego uspokojenia emocji.
- Nie uczę cię jeść nożem i widelcem jak inne. Znam twoją ojczyznę jedynie z kilku książek, do których mam dostęp, zresztą to cud, że w ogóle przywieziono je na Północ. Nie chcę brać udziału w tym przedstawieniu, ale z drugiej strony służę królewskiej rodzinie i stratą honoru byłoby zostać odesłanym ze względu na nieposłuszeństwo względem królowej, ze wszystkich osób. Na bogów... - dopiero teraz wzięła w końcu pierwszy z głębszych oddechów. Kilka sekund przerwy wydawało się być na miejscu, w końcu z nerwów zdążyło zaschnąć jej w gardle. Przełknęła z trudem ślinę, nim ściszyła głos jeszcze bardziej, tym samym dbając o to, by następne jej słowa zostały przeznaczone tylko i wyłącznie dla jego uszu.
- Proszę cię, byś ze mną współpracował, mój panie. Nie chcę twej krzywdy czy upokorzenia, chyba moje intencje były jasne od samego początku, dlatego też jesteśmy tutaj, a nie w sali balowej - czerwień policzków i uszu przechodziła powoli w róż, gdy dłoń ze stołu dołączyła do drugiej, układając się na udach dziewczęcia.
Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem Empty
Temat: Re: Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem   Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem EmptyPon 23 Gru - 23:25

Słuchał jej uważnie, a przynajmniej na to wyglądało, bo jego oczy wciąż utkwione były w tym samym punkcie i z tą samą zaciętością. Dayne nie był tutaj by słuchać czyjegokolwiek rzeczowego tonu. Ba, nawet biorąc pod uwagę jako raczej chłodny temperament, jak na dornijskie warunki, w tym momencie ani myślał stawać w pozycji tego, który przyjmuje na siebie cudze słowa, które miały do ustawić do pionu. Jasne dla niego było, że nie on tutaj był osobą, którą ganiono i to był jego moment, w którym pozwalał sobie na wylewanie żalów, nie na odwrót. Rhiannon jednak chciała być rzeczowa, nie szczędząc mu suchych faktów i próbując zachować jednocześnie twarz. Może w innej sytuacji poczułby dla niej respekt, albo też po prostu zwróciłby na niego uwagę, jak czai się gdzieś między emocjami, które właśnie się w nim budziły. W tym momencie jednak, poruszony i obruszony jej słowami, zbyt arogancki by być w stanie po prostu odpuścić i przyznać się do błędu, po prostu uznał ją za głupią. Zrobił to dokładnie w momencie, kiedy wcale nie postanowiła cofnąć się i zachować sztywnych ram, a poruszyła do przodu, chcąc wyraźnie pokazać mu, że się go nie boi. Nie chodziło mu o to, żeby czuła przed nim lęk, ale na pewno nie zamierzał tak po prostu pozwolić jej teraz wymknąć się z tej sytuacji, gdzieś na bezpieczną odległość. Jej naiwność i emocje pchały ją do przodu, jakby zapomniała, że jeszcze chwilę temu po prostu ją ograł.
Kiedy tak słuchał jej potoku słów, z bliska wpatrując się w jej niezadowoloną twarz, czując niemal jej słowa na swojej skórze, w głowie zrobiła mu się myśl. Sięgnęła wspólnych, prześmiewczych rozmów dornijczyków, zakładających się o dworskie damy i w tym momencie coś w jego głowie kliknęło. Skoro nie mógł jej przegadać, na co definitywnie się zapowiadało, jej bliskość była jakąś odpowiedzią na całą tę jej naganę i bezczelną furtką, otwierającą drogę ucieczki.
Na bogów... Zabrzmiało mu w głowie głośno i wyraźnie, a spojrzenie wyostrzało się, kiedy zaraz też pokonał te parę centymetrów, które znajdowało się między nimi, by po ostatnich jej słowach, złożyć na jej ustach krótki, przelotny pocałunek.
Nie czekał. Krótka interakcja, w którą właśnie zagrał, mogła go faktycznie kosztować zbyt wiele. Dornijczyk podniósł się więc szybko, tanecznym wręcz krokiem, z łatwością wymijając oparcie fotela, o który mógłby zahaczyć. Ukłonił się - głęboko, ale też i szybko.
- Rozumiem, Lady Stark. Mam jednak nadzieję, że spędzony razem czas nie sprawił ci zbyt wiele przykrości. - powiedział jeszcze, odwracając się od niej pośpiesznie i szybkim, energicznym krokiem opuszczając bibliotekę.
Powrót do góry Go down
Rhiannon Stark
Rhiannon Stark
Wiek postaci : 22
Stanowisko : Dwórka Falyse Targaryen, najmłodsza siostra lorda Starka
Miejsce przebywania : Smocza Skała
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t521-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t525-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t578-i-m-stronger-than-all-my-man-except-for-you

Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem Empty
Temat: Re: Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem   Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem EmptyWto 24 Gru - 1:00

Każde z nich uparcie chciało pozostać przy swoim. Na dobrą sprawę, nawet gdyby nie stali po dwóch stronach politycznego konfliktu, a ich sprzeczka rozgrywałaby się o - na przykład - czosnek i jego kuchenne zastosowanie, żadne z nich nie spuściłoby z tonu. Bo Varion nie przyszedł tutaj być umoralniany, tylko wykorzystać sytuację i wycisnąć z niej tyle, ile w danej chwili mógł. Rhiannon z kolei przybyła, by udowodnić przed sobą i światem, że da się wszystko załatwić pokojowo i z szacunkiem. Jedno z nich znajdowało się na przegranej pozycji, jednak jedna przegrana bitwa nie zawsze musiała oznaczać przegraną w wojnie. Tyle już zdążyła wynieść ze wszystkich ksiąg opisujących techniczne strony wielkich potyczek. Zdecydowała się w końcu na krok w tył i danie mu miejsca - mogła przecież po prostu wyjść, wcześniej nabijając mu guza na środku głowy przez uderzenie książką. Mogła, ale podjęła decyzję o odwołaniu się do jego zdrowego rozsądku.
I to było powodem jej klęski.
Gdy zbliżał się do niej, nie drgnęła nawet o milimetr. W swej naiwnej niewinności myślała, że to kolejna próba. Nie zamierzała dać mu pola przez odwrócenie wzroku, w końcu to ona miała silniejszą pozycję na dworze Czerwonej Twierdzy, nie Varion. Gdyby jednak miała więcej doświadczenia z mężczyznami, wiedziałaby, że nie każdy z nich zachowuje się jak jej narzeczony. Wychowana wśród sztywnych norm zachowań, w miejscu, gdzie na otwartą fizyczność było zwyczajnie za zimno, nie mogła spodziewać się tego, co nadeszło.
Wystarczył subtelny dotyk ust, by ręce Rhiannon podniosły się z jej ud, chcąc z całym impetem uderzyć w tors młodego mężczyzny. Pewnie by trafiły, gdyby nie jeden, niewielki szczegół. Varion wyczuł idealny moment, by zniknąć z zasięgu jej rąk. Oszołomiona butą Dornijczyka i całą tą sytuacją, Rhiannon nie wiedziała nawet co powiedzieć. Ostatnie słowa skierowane w jej kierunku paliły policzki jak świeżo wymierzony, siarczysty policzek.
Nie ujdzie ci to na sucho... poprzysięgła w myślach, wbijając nienawistne spojrzenie w oddalającą się sylwetkę ser Dayne. Odczekała kilkanaście minut, by być pewną, że nie napotka go na swojej drodze, po czym sama opuściła bibliotekę. Z pewnością nie był to jej najlepszy dzień.


KONIEC
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem Empty
Temat: Re: Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem   Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem Empty

Powrót do góry Go down
 
Pokaż mi świat, gdzie delektują się dobrą zasadą i bóstwami i trudem
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje :: Zakończone-
Skocz do: