Share
 

 Ogrody

Go down 
AutorWiadomość
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Ogrody Empty
Temat: Ogrody   Ogrody EmptyPią 3 Sty - 0:15



Ogrody

Ogrody Czerwonej Twierdzy są rozległe i przecinają je liczne, ułożone z ceramicznych płytek chodniki. Wzdłuż głównych ścieżek ustawione są po obu stronach kolumny, które stanowią podparcie dla stelaży będących podparciem dla roślin pnących, które przewieszane są od jednej kolumny do drugiej. W królewskim ogrodzie znajduje się parę niewielkich, drewnianych altan, które zapewniają spokój, a także cień. Ci, którzy chcą się cieszyć słońcem, mogą natomiast skorzystać albo z ławeczek, które poustawiane są przy alejkach, albo z niewielkich stoliczków, do których przystawione są krzesła. W ogrodach znajduje się także fontanna, wybudowana przy jednej ze ścian, której środek zdobią stare rzeźby.

Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

Ogrody Empty
Temat: Re: Ogrody   Ogrody EmptyPią 3 Sty - 2:50

28 VII 1965(???)


Królewska Przystań była tak samo obrzydliwa jak ją zapamiętał. Na ulicach było tłoczno, a samo miasto zdawało się śmierdzieć od nadmiaru brudu, potu i zbyt dużej ilości zapachów, które zostały przywiezione z najodleglejszych zakątków kontynentu. Było tym gorzej, że oto mieli przed sobą wydarzenie na na prawdę wielką skale; koronację króla, co tylko zwiększało ilość przypadkowej gawiedzi i smrodu, który generowali.
Sam czuł się dość dziwnie, wracając do Czerwonej Twierdzy po tak krótkim czasie. Jej sylwetka w pewien sposób straszyła i sprawiała, że odczuwał narastającą w nim gorycz, ale może też i pewnego rodzaju satysfakcję. W końcu tym razem nie patrzył na nią jako więzień, a jako gość. Zastanawiał się, jak wiele nieprzychylnych spojrzeń będzie ich śledzić. Ich - wszystkich dornijczyków, którzy odpowiedzieli na zaproszenie z okazji podniosłej chwili koronacji. Jak wiele z tych spojrzeń będzie chciało wbić im nóż w plecy i zemścić się, za to z czym nie mieli nic wspólnego. Nie bezpośrednio.
Nie miał jednak zamiaru spędzić czasu, który dzielił go od przybycia do koronacji, na siedzeniu w swojej komnacie i kontemplowaniu jej smętnych ścian czy przedmiotów, które się w niej znajdowały. Z niejakim obrzydzeniem był w stanie stwierdzić, że znał je na pamięć, tak jakby wciąż próbował sobie wmówić, że te sześć lat pobytu tutaj wcale nie odcisnęło na nim swojego piętna. A przynajmniej nie aż tak dużego.
Nie zamierzał też tego czasu spędzać samotnie. Skoro już tutaj był, a razem z nim parę znajomych twarzy, dość szybko podjął decyzję, którą z nich porwać na wspólny spacer po dobrze znanych mu ogrodach. Shaira, bo to o niej była mowa, mimo lat które spędzili osobno, wciąż była mu tak samo bliska. Pamiętał opowieści, które wyczytywała z książek, a potem snuła mu, podczas ich licznych 'treningów', na które naciskała jej matka podczas jego pobytu na ich dworze. Teraz, nawet jeśli nie zagłębiali się w stare historie, ani też nie trzymali w rękach mieczy, wciąż cenili swoje towarzystwo. A przynajmniej on cenił jej.
- Twój brat opowiadał ci może o swoim pobycie tutaj? Tak sobie wyobrażałaś to miejsce? - zapytał, uśmiechając się do niej lekko, ciekawsko, kiedy wstąpili na główną alejkę ogrodów.
Powrót do góry Go down
Shaira Martell
Shaira Martell
Wiek postaci : 24 dni imienia
Stanowisko : księżniczka Dorne, siostra Morsa Martella
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t557-shaira-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t713-shaira-martell

Ogrody Empty
Temat: Re: Ogrody   Ogrody EmptyPon 6 Sty - 19:39

Korytarze Czerwonej Twierdzy przemierzała w milczeniu, lecz krokiem zdecydowanym, z książęcą godnością, brodę dumnie nosiła wysoko, pomimo nieprzychylnych, a wręcz wrogich i nienawistnych spojrzeń, zawieszanych nań wszędzie, gdzie tylko się pojawiła; towarzyszyli jej zbrojni, dornijscy rycerze, czujni i w każdej chwili przygotowani na ewentualny atak. W Królewskiej Przystani wszyscy, poza Dornijczykami, pragnęli wszak ich śmierci. Doskonale wyczuwała niechęć, widziała nienawiść w oczach, większość tych, z którymi miała zasiąść przy stole z okazji koronacji Baelora najchętniej ujrzałoby ją dławiącą się kością z kurczęcia.
Tylko, że nie czuła, aby miała powód do wstydu. W żadnym wypadku nie czuła się winna - niczego. Tak osobiście, jak i jako Dornijka. To nie oni zaczęli tę wojnę, to nie oni pierwsi rozlali krew. Bronili swojej niepodległości wszelkimi możliwymi sposobami, nie chcąc ugiąć kolan przed uzurpatorami Westeros - i nie ugną ich.
Dlatego Shaira nie zamierzała ukrywać się w komnatach gościnnych aż do ceremonii. Nie kryła się po kątach jak tchórz, bo czyż nie byłoby to równoznaczne z poczuciem winy, którego nie czuła? Przechadzka po uliczkach Królewskiej Przystani, nawet w towarzystwie zbrojnych, nie wchodziła w rachubę; miała dość rozsądku i rozumu, by wiedzieć, że dyskusje z nierozumną gawiedzią prowadzą donikąd, a rozwścieczony tłum niewiele rozumie. Na zaproszenie lorda Dayne na spacer po ogrodach twierdzy odpowiedziała jednak z przyjemnością. Długie lata tęskniła za jego obecnością, często wracała wspomnieniami do lat dzieciństwa, gdy spędzali ze sobą sporo czasu. Oddano go na książęcy dwór na wychowanie, dorastał razem z dornijskimi książetami i księżniczkami, a podobny wiek zbliżył ich do siebie.
- Lordzie Dayne - wyrzekła cicho, podając mu drobną dłoń do ucałowania, gdy wychynęła z mrocznych korytarzy Czerwonej Twierdzy, pojawiając się wśród obcej, egzotycznej dla niej roślinności obleczona w rodowe barwy. Lekka, przywodząca na myśl dojrzałe pomarańcze suknia z lejącego się materiału odsłaniała ramiona, głęboki dekolt i skórę pleców na tyle mocno, że dworzanie musieli czuć się oburzeni, jednakże Shaira czuła niemałą przyjemność nosząc się w tym miejscu prawdziwe po dornijsku. Smagłość skóry podkreślała złota biżuteria, liczna tak jak miała zwyczaj nosić, na nadgarstkach i kostkach brzęczały bransolety, a długą szyję zdobiła rodowa kolia.
- Varionie - powiedziała, uśmiechając się do mężczyzny ciepło, kiedy ruszyli alejką ogrodów. - Tak, lecz nawet w jego opowieściach miejsce to było mniej cuchnące i brzydkie, aniżeli okazało się naprawdę. Rzeczywistość jest jeszcze smutniejsza - odpowiedziała śmiało, rozglądając się - mimo wszystko - z ciekawością po ogrodach.
Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

Ogrody Empty
Temat: Re: Ogrody   Ogrody EmptyCzw 9 Sty - 4:13

- Ahh, jeszcze nie Lordzie i oby pozostało tak jak najdłużej. Mój ojciec wciąż nie cieszy się dobrym zdrowiem, jednak daje sobie radę wystarczająco dobrze. - odpowiedział jej z lekkim, pogodnym uśmiechem. Wierzył bowiem mocno, że skoro skończył się jego okres pobytu z dala od domu, to teraz kiedy wreszcie wrócił, Lord Dayne zacznie wracać do pełni sił. Z drugiej strony jednak wiedział, jak bardzo przewrotny bywał los, jednak wciąż pozostawało mu mieć nadzieję, że to jeszcze nie był jego czas by rządzić Starfall, bo na prawdę tego nie chciał. Wystarczył mu ciążący u pasa miecz.
Dłoń podana Shairzę pokazywała, jak różnili się pod względem wyglądu. Jego karnacja, mimo że łapiąca złoty odcień od słońca, wciąż pozostawała wyraźnie jaśniejsza; spokojnie mógłby być uważana za jednego z tutejszych, a wrażenie to tylko pogłębiały fioletowe oczy, które mogły mu pewnie przykleić łatkę jakiegoś zbłąkanego Targaryeńskiego bękarta. Mógłby czuć się jak u siebie i z łatwością przemierzać zatęchnięte uliczki Królewskiej Przystani, gdyby nie charakterystyczny dornijski ubiór, który nawet kiedy mieszkał w stolicy na stałe, nawet na moment nie został zastąpiony. Na koszulę i spodnie, które były kremowej barwy, został narzucony długi kaftan w liliowym kolorze, który przytrzymany w pasie był purpurowym pasem farbowanego we wzory materiału.
- Kiedy znajdziesz się bliżej samej twierdzy, to mniej śmierdzi. Osobiście wysnułem teorię, że otaczające twierdze mury są tylko po to, żeby zminimalizować swąd. - zaśmiał się, na moment przywdziewając maskę wyraźnego zadowolenia. Musiał przyznać, że w towarzystwie Shairy czuł się na prawdę swobodnie, a wypowiadane przez niego słowa były o tyle śmiałe, że wydawali się być sami, przynajmniej jeśli chodzi o najbliższe otoczenie. Miał też świadomość, że większość raczej nie zrobiłaby wiele z tak mdłym oszczerstwem, najpewniej poprzestając na nadąsanej minie. - Czyżby brakowało ci wszechobecnego piasku? - zapytał z nieco ironicznym uśmieszkiem. Nawet jeśli był dornijczykiem, to czasem miał wrażenie, że gdyby nie podróże do Słonecznej Włóczni, to właśnie wszechobecny, irytujący i drażniący piach byłby jego największym wrogiem. W zalesionym korycie Torentine wbrew pozorom ciężko było o nieprzebrane połacie złocistego i sypkiego piasku.
- Wiesz... cieszę się, że wreszcie mogę cię zobaczyć. Oglądanie przez 6 lat tylko twojego brata, wcale nie jest aż tak przyjemne jak mogłoby się wydawać. To chyba głównie kwestia uczesania, ale wciąż... - kolejny uśmiech, jaki jej posłał, był nieco bardziej zaczepny i nonszalancki. Bardziej... jak on. Wbrew pozorom, nawet jeśli rozmawiał z bliskimi sobie ludźmi, ciężko było uświadczyć wyrazu nacechowanego tylko w pozytywny sposób czy też pozbawionego zaczepnej iskry.
Powrót do góry Go down
Shaira Martell
Shaira Martell
Wiek postaci : 24 dni imienia
Stanowisko : księżniczka Dorne, siostra Morsa Martella
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t557-shaira-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t713-shaira-martell

Ogrody Empty
Temat: Re: Ogrody   Ogrody EmptyNie 26 Sty - 11:06

Odwzajemniła pogodny uśmiech, naprawdę cieszyła się, że po tylu latach znów dane jest jej go spotkać, wolnego i swobodnego, że mogą porozmawiać jak za dawnych lat.
- Ja również mu tego życzę. Oby cieszył się dobrym zdrowiem jak najdłużej, a jego panowanie nad Starfall było spokojne i szczęśliwe - odrzekła dornijska księżniczka, w słowach tych kryjąc zawoalowane życzenie, by pokój, jaki miał nastać pomiędzy królestwem Targaryenów a księstwem Dorne, okazał się stabilny i długoletni. Koniec z rozlewem krwi, który wyniszczał oba kraje i przede wszystkim rodziny. Chciała wierzyć, że to możliwe, że Baelor okaże się człekiem mądrzejszym od swego brata.
W chwili, kiedy zetknęły się ich dłonie zerknęła na nie przelotnie. Istotnie istniał pomiędzy nimi niemal tak duży kontrast jak pomiędzy nią, a mieszkańcami Królewskiej Przystani. Shaira stanowiła uosobienie morskiej Dornijki - o skórze smagłej, opalonej, włosach ciężkich i ciemnych jak owoce kakaowca, które przywożono z Wysp Letnich, jedynie oczy miała inne. Nie ciemne, głębokie, a jasne jak niebo roziskrzone błyskawicami. Duże, wyjątkowe przyciągały cudze spojrzenia, wyróżniały ją spośród tłumu innych morskich Dornijek.
Zaśmiała się na słowa Variona o murach, które miały chronić mieszkańców Czerwonej Twierdzy nie przed pospólstwem, lecz smrodem tego miasta - smrodem zepsucia, moczu, brudu i ryb. Nie widzieli się od tak dawna, oboje się zmienili, dorośli, ale już od pierwszej chwili Shairze zdawało się, że pomiędzy nimi niewiele uległo zmianie. Czy wciąż mogli rozmawiać ze sobą tak swobodnie i szczerze jak przed laty?
- Jestem skłonna dać temu wiarę, Varionie, niezmiernie dziwię się, że nie uciekli na Smoczą Skałę przed tym zapachem... - rzekła cicho, nachylając się ku swemu przyjacielowi z lat dziecięcych, by jej słowa dotarły jedynie do uszu przyszłego lorda Starfall. Może i otaczała ich roślinność, lecz na gałęziach drzew wciąż mogły przysiadywać obce ptaszki, czekające jedynie na to, by wyćwierkać do odpowiednich uszu podsłuchane rozmowy.
- Tak, brakuje mi go, tęsknię i za nim, i za naszym słońcem. Nie czuję się tu dobrze - odpowiedziała mu szczerze, unosząc lekko brwi, zdziwiona tym ironicznym uśmiechem. Shaira miłowała Dorne całym swym sercem - wszystkie jego wady i zalety. Gorący, chrzęszczący pod stopami piach, który dostawał się dosłownie wszędzie. Żar lejący się z nieba tak intensywnie, że zapierał człowiekowi w piersiach dech. Pustynny i pozornie martwy krajobraz, który tak naprawdę tętnił życiem, wystarczyło mu się uważnie przyjrzeć.
- Och, rozumiem. - Znów się uśmiechnęła, choć miała nadzieję, że i w tych słowach Variona kryła się ironia, że on i jej starszy brat mimo wszystko byli dla siebie wsparciem w tej niewoli. Do obu z nich pisała listy, ale nie mogła na pergamin przelać swych prawdziwych uczuć z obawy, że wpadną w niepowołane ręce. - Jak spędziliście te sześć lat, Varionie? - spytała, na jej twarzy zaś pojawiła się powaga.
Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

Ogrody Empty
Temat: Re: Ogrody   Ogrody EmptyPon 10 Lut - 0:27

Pokiwał lekko głową, słysząc jej słowa. Życzył swemu ojcu tego samego, chociaż nie tylko dlatego, że darzył go sentymentem, jakim dzieci darzą swoich rodziców. Varion w tej nadziei miał ukryte intencje, które wynikały z tego, że chciał jak najbardziej odroczyć w czasie to, co było nieuniknione, czyli przejęcie tytułu Lorda Starfall, a także wszelkich obowiązków, jakie niosło ze sobą to miano. Wciąż nie czuł się gotowy, ani tym bardziej godny, by wpychać się na miejsce, które nie było mu przeznaczone. Podobnie jak Shaira pokładał nadzieję w pokoju, który był wynikiem porozumienia Baelora i Morsa. On sam miał dość krwi i poczucia straty, nie wspominając już o ciężarze jakim była wojna dla jego ojca, reszty rodziny i samego Starfall. Skarbiec był obciążony, a zasoby pożerane, podobnie z resztą sytuacja wyglądała u innych rodów, a powrót tego stanu, szczególnie tak szybko po ledwo co zakończonej wojnie, nie wróżyłby nikomu długiego i dobrego życia.
Musiał też przyznać, że w tym momencie na prawdę doceniał jej towarzystwo. Była bowiem tym, czym było samo Dorne, a jej widok przypominał mu tak samo o ciepłym i słonym morskim powietrzu, jak i o gorących piaskach pustyni, które przesypywały się w mozolnej wędrówce wydm. Jej wygląd, tak odcinający się na tle mdłych panien zza północnej granicy, a także wspólnie spędzone lata podsuwał mu do głowy porównanie, że to Shaira niechybnie była słońcem, które znajdowało się w heraldyce Martellów. A jej jasne, nietypowe dla dornijek spojrzenie sprawiało, że czasem spoglądał na nią nie jak na przyjaciółkę z dzieciństwa i towarzyszkę zabaw, ale po prostu jak na kobietę. Niezwykle atrakcyjną kobietę.
- Może na Smoczej Skale wcale nie jest lepiej? - rzucił, wzruszając ramionami bez przekonania. - Albo nie mogą znieść swojego własnego towarzystwa. - odpowiedział cicho, korzystając z chwili, kiedy zmniejszyła oległość, by ich kpiny nie trafiły do niepowołanych uszu. Uśmiechnął się lekko, kontynuując dalszy spacer.
- Królowa kazała dwórkom się nami zajmować. - odpowiedział na jej pytanie, zerkając na nią z ukosa. - Rozmawiały z nami, towarzyszyły podczas posiłków, czasem czytały. Chociaż co złośliwsi lub zorientowani mówili, że nas uspołeczniają lub ukulturalniają. - powiedział, również poważniejąc nieco, spojrzeniem wodząc po otaczającej ich roślinności. - Ogólnie... nie zrozum mnie źle, wiem kto rozpętał tę wojnę, ale jedno muszę przyznać byłemu królowi; traktował nas jak gości, nie jak więźniów. Równie dobrze mógł nas wrzucić do strzeżonych komnat i karmić chlebem i wodą, zamiast tego mogliśmy trenować i poruszać się bez przeszkód po całej twierdzy. Gdyby nie to... pewnie wielu z nas wróciłoby do domów będąc kimś zupełnie innym.
Powrót do góry Go down
Shaira Martell
Shaira Martell
Wiek postaci : 24 dni imienia
Stanowisko : księżniczka Dorne, siostra Morsa Martella
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t557-shaira-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t713-shaira-martell

Ogrody Empty
Temat: Re: Ogrody   Ogrody EmptyWto 11 Lut - 23:10

Dornijska księżniczka nigdy nie odwiedziła Smoczej Skały i przypuszczała, że nigdy nie będzie mieć podobnej okazji. Obiecano im pokój, to prawda, w tym celu wszak przybyła do Królewskiej Przystani. W trakcie ceremonii koronacji Baelora i jego małżonki Shaeny ogłoszone miały zostać warunki rozejmu. Młodsza siostra lorda Słonecznej Włóczni wyobrażała to sobie jednak zupełnie inaczej, niż miało to nastąpić. Nie spodziewała się jeszcze, że jej nadzieje zostaną roztrzaskane niczym figurki ze szkła przez samego Morsa. Dziś żyła jeszcze nadzieją, że będzie jak dawniej. Łudziła się, że jest to możliwe, skoro buniuczny i złakniony krwi Daeron został odesłany do siedmiu piekieł, zaś na tron wstępował jego młodszy brat. Mówiono o nim, że jest niezwykle pobożnym człowiekiem, oddanym Wierze, cóż zaś było milsze Siedmiu, jeśli nie pokój? Wątpiła, by taki człowiek dążył do podbicia dornijskiej ziemi za wszelką cenę, by rozlewał krew niewinnych w imię chorej ambicji. Wierzyła, że Mors to wykorzysta na swoją korzyść, że zapewni Dorne niepodległość i spokój. Powrót do domu tych, których więziono w Królewskiej Przystani przez długie lata.
- Z pewnością nie, jeśli mam oceniać po ich zmyśle estetyki. A raczej jego braku - stwierdziła wyniośle, oglądając się przez ramię, by krytycznym okiem spojrzeć jeszcze raz na wysokie wieże Czerwonej Twierdzy. Jawiła się Dornijce jako dziwaczna, nieprzyjemna i kanciasta budowla. O wiele bardziej przypadała jej do gustu południowa architektura.
Shaira skupiła na przystojnej twarzy dziedzica Starfall spojrzenie jasnych oczu, kiedy ściszonym głosem opowiadał jej o latach spędzonych jako jeniec króla Daerona. Nie potrafiła powstrzymać uniesienia brwi i grymasu, który cieniem przemknął po jej twarzy, gdy wspomniał o uspołecznianiu i ukulturnianiu Dornijczyków. Mieli ich za dzikusów, podczas gdy to ludzie z północy byli nieucywilizowanym, niemal prymitywnym ludem. Wystarczyło zwrócić uwagę na to jak traktowali kobiety.
- Tylko dwórkom? - spytała Shaira. Czy służące królowej damy miały się nimi opiekować niby piastunki dziećmi, czy może wszyscy dworzanie traktowali ich jak gości? To było istotne. - Cieszę się, że nie wtrącono was do lochów, ale... pamiętaj o tym, że z pewnością nie czynił tego z dobroci serca, czy uprzejmości, Varionie. To potwór. Miał w tym swój cel. Zapewne chciał, byście przywiązali się do dworu Królewskiej Przystani. Do niego. Byście pomyśleli, ze Dorne mogłoby być i powinno być częścią jego królestwa. Może miał nadzieję, że któreś z was nas zdradzi?
Shaira zatrzymała się i zacisnęła palce na ramieniu Dayne'a, spoglądając prosto w jego oczy; mówiła całkowicie poważnie. Nie wierzyła, aby podobne traktowanie było jedynie gościnnością. To musiał być podstęp.
Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

Ogrody Empty
Temat: Re: Ogrody   Ogrody EmptyPon 17 Lut - 16:47

Jego fioletowe oczy błądziły przez moment po zaroślach, kiedy z każdym krokiem zapędzali się coraz głebiej w ogrody Czerwonej Twierdzy. Nie znaczyło to jednak, że jej nie słuchał; wyłapywał dokładnie każde jej słowo, a także sposób w jaki brzmiała. W końcu jednak znowu powiódł spojrzeniem w jej kierunku.
- Dwórki łatwo zmusić do posłuszeństwa. Teoretycznie byliśmy gośćmi, w praktyce niektórzy traktowali nas tak jak o nas myśleli. - wytłumaczył, nie zamierzając w jakikolwiek sposób mydlić jej oczu czy też zatajać przed nią prawdy w tej materii. Nawet jeśli spędził między tymi zatęchłymi murami sześć długich lat, to wcale nie traktował ich jak wakacji, anie też nie myślał pochlebnie o mieszkańcach tego miejsca. Oczywiście, niektórzy z nich byli przyjemni w obyciu, nie dlatego że ktoś im kazał, a dlatego ze taka była ich natura, jednak wciąż... nie polepszali jego oceny całego ogółu. Poczucie bycia uwięzionym zbyt mocno wryło mu się w umysł, rzucając bardzo długie cienie na wszystko, czego doświadczał. Jej kolejne słowa sprawiły, że zmarszczył czoło, odwracając też spojrzenie by tym razem obserwować ścieżkę przed nimi. Rozumiał co miała na myśli, jednak w pewien sposób bolało go to, że w ogóle postanowiła poruszyć z nim ten temat. Był wychowankiem Słonecznej Włóczni, nie Czerwonej Twierdzy i jego lojalność nigdy nie została zachwiana, tak samo jak nigdy odczuł chociaż cienia sympatii w stosunku do swojego oprawcy. Bo jakby nie patrzeć, dla niego tym własnie zawsze był Daeron.
- Może. - odpowiedział jej, przystając i spoglądając jej w oczy. Czuł jak jej palce zaciskają się na jego ramieniu, jednak nie poruszył się w żaden znaczący sposób. - Nie wiem, Shairo. Wiem natomiast, że niektórzy z naszych ludzi już i tak poddają w wątpliwość naszą lojalność. Twoja matka, ty, twoi bracia, Zahira - wspominając o jej starszej siostrze, na moment zrobił pauzę. - Podzieliłaś się swoimi obawami także z Aedalarem? - zapytał, wciąż patrząc na nią uważnie.
Powrót do góry Go down
Shaira Martell
Shaira Martell
Wiek postaci : 24 dni imienia
Stanowisko : księżniczka Dorne, siostra Morsa Martella
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t557-shaira-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t713-shaira-martell

Ogrody Empty
Temat: Re: Ogrody   Ogrody EmptySob 29 Lut - 19:08

Nawet jeśli żyli tu wygodniej, niż mogli, to w serdeczność, którą mieliby okazywać im wszyscy dworzanie rodu królewskiego, nie wierzyła. Nienawiść do Dornijczyków była tu zbyt silna. Nie wszyscy zaś potrafili grać na tyle dobrze, aby to zamaskować. A inni... Cóż, bywały jednostki, które potrafiły spojrzeć za ścianę uprzedzeń.
- Tak, tutaj łatwo zmusić kobietę do posłuszeństwa, ale dwórka wciąż nią pozostaje... A większość kobiet podatnych jest na męski czar, czy się do tego przyznają, czy też nie. Któż oparłby się tak przystojnym rycerzom jak ty, czy mój drogi brat? - odparła, pozwalając, by rozbawienie rozbrzmiało w jej słowach i rozładowało nieco atmosferę pomiędzy nimi, która stała się napięta przez jej ostrzeżenie - wynikające jednak z troski. - Nie wątpię w twoją lojalność książęcej koronie, Varionie - zaprzeczyła natychmiast księżniczka, kręcąc przy tym głową. Może powinna była się oburzyć, poczuć urażona, że jej to sugerował, ale sama słyszała plotki krążące po dornijskich pustyniach o jeńcach, którzy powrócili do domu. Spędzili w Królewskiej Przystani długie lata - ponoć w wygodach. Cieszyło ją to jednocześnie i martwiło, lecz jak mogła zwątpić w swego przyjaciela? Gdyby trzymano go w lochu o suchym chlebie i wodzie... Tak. Wtedy nie byłby tym samym człowiekiem, który opuścił Dorne przed laty. To zniszczyłoby go doszczętnie.- Chciałabym jedynie, byś miał to na uwadze przy ocenie tych ludzi. Cokolwiek mówi król Baelor, nie są nam przyjaciółmi - powiedziała ściszonym głosem, opuszczając dłoń, którą zacisnęła na jego ramieniu. - Martwiłam się o was tak bardzo. Czasami odchodziłam od zmysłów, zastanawiając się, czy jeszcze kiedyś was zobaczę - wyznała cicho, spoglądając prosto w oczy rycerza ze Starfall. Troska spędzała jej z powiek sen zarówno o Aedalara, jak i o niego. - Jemu powiedziałam to samo - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Shaira uważała, że winna im była szczerość. Ufała zarówno starszemu bratu, jak i Varionowi, dlatego nie zamierzała mydlić im oczu słodkimi słowami.
Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

Ogrody Empty
Temat: Re: Ogrody   Ogrody EmptyNie 8 Mar - 1:48

Przekrzywił nieco głowę, z wyraźną przekorą malująca się na jego twarzy, co było odpowiedzią na słowa, które usłyszał. Shaira wiedziała, że Varion i Aedalar razem stanowili połączenie, które często wpadało w kłopoty, jeśli chodziło o panny; a przynajmniej tak się sprawy miały, kiedy to oboje znajdowali się jeszcze w Słonecznej Włóczni. Mogła więc sobie wyobrazić jak byli sobie w stanie pofolgować tutaj, na obczyźnie, bez czujnych oczu kobiet, na których im zależało.
- Co do mojego udziału w tej kwestii, zgodzę się bez dwóch zdań, ale twój brat? W Czerwonej Twierczy jest popyt na odtwórców Targaryenów, biedaczek nie mógł więc zbytnio szaleć - parsknął, bez oporów posyłając prztyczka w nos nieobecnemu przecież przyjacielowi Nie wiedział jednak tak po prawdzie, czy Shaira wiedziała jak źle było z jej bratem, przynajmniej na początku ich pobytu w Królewskiej Przystani. Depresja pożarła go niemal całego, a żal po śmierci ukochanej nie dawał o sobie zapomnieć przez długi czas. Obie te rzeczy w końcu ustąpiły, ale bogowie świadkiem, ze Varion faktycznie i do żywego martwił się wtedy o jej brata. On sam może nie stracił ukochanej, a przynajmniej nie ostatecznie i bezpowrotnie, jednak zal po śmierci brata pożarł go w inny sposób, napełniając po prostu goryczą i gniewem. Nie mógł zliczyć na palcach obu rąk, ile to razy ich ofiarą stała się chociażby Rhiannon, podczas ich spotkań.
- Wiem, Shairo. Zdaję sobie z tego sprawę tym bardziej, że nigdy nie postrzegałem ich jako przyjaciół. Niektórzy mogli być życzliwi, ciekawi i po prostu zyskali moją sympatię i nie zamierzam temu zaprzeczać, ale wiem gdzie leży ich lojalność. Tak samo jak pamiętam gdzie leży moja. - uśmiechnął się do niej uspokajająco, chcąc w ten sposób postawić przysłowiową kropkę nad i całej tej rozmowy o jego oddaniu Księciu, jego rodzinie, krajowi i jej. Bo nawet pomimo łączącej ich przyjaźni, Shaira była też jego Księżną.
Przystanął, bo narrator nie pamięta czy to już zrobił czy nie, i ujął jej dłonie w swoje, odwracając się do niej przodem. Jego gest był subtelny i delikatny, jednak jednocześnie jego postawa pozostawała pewna siebie.
- Teraz jednak, nie musisz się martwić. Jesteśmy z tobą, w Królewskiej Przystani, owszem, jednak już nikt nie trzyma nas tu siłą. - powiedział głosem cichym i spokojnym, patrząc jej prosto w oczy. Wierzył w to. Jutro mieli świetować oficjalną wolność swego kraju. I nawet jeśli warunki tego pokoju mogły im nie przypaść do gustu, to jeńcy wrócili do domu, a kraj przestał broczyć krwią każdego dnia.
Powrót do góry Go down
Shaira Martell
Shaira Martell
Wiek postaci : 24 dni imienia
Stanowisko : księżniczka Dorne, siostra Morsa Martella
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t557-shaira-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t713-shaira-martell

Ogrody Empty
Temat: Re: Ogrody   Ogrody EmptySob 28 Mar - 15:30

Oczywiście, że wiedziała o tym jaki był z nich ognisty duet. Przyjaźń jaka łączyła Variona i Aedelara była silniejsza i bliższa, niż ta pomiędzy nimi, nic jednak dziwnego, byli do siebie podobni i mieli więcej wspólnego. Wspomnienia o spędzonych wspólnie wieczorach na ucztach w Słonecznej Włóczni, kiedy mogła obserwować tę dwójkę w akcji... Damy książęcego dworu nie mogły się im oprzeć. Nie wspominając o kobietach z klas niższych zapatrzonych w dornijskiego księcia i dziedzica Starfall jak w obrazek. Żadnemu z nich nie można było odmówić uroku osobistego, lecz w Królewskiej Przystani przyćmiewać go mógł sam fakt pochodzenia, samo nazwisko... Wyobrażała sobie, że usychali tu z pragnienia, choć wody i wina mieli pod dostatkiem. Tutejsze kobiety nie były tak roznamiętnione, a dziwaczne konwenanse pętały ich pragnienia ostrymi okowami. Koszmar.
- Odbijecie sobie wszystkie te lata, gdy tylko wrócicie do domu. Zadbam o to - obiecała rycerzowi z figlarnym uśmieszkiem, przejawiającym się w uniesionym kąciku ust; księżniczka, choć wciąż była panną, nie krygowała się, daleko jej do pruderii - w końcu wychowała się w Dorne. Ich obyczaje dla tutejszych wydawały się... Skandaliczne.
- Cieszy mnie to - odpowiedziała, rozumiejąc przesłanie i aluzję w słowach Variona; nie drążyła dłużej tego tematu, poczuła się spokojniejsza, lecz w stolicy północnego królestwa nigdy miała nie czuć się swobodnie. Doskonale udawała, ale w duchu pozostała pozostawała spięta. Przystanęła, zaskoczona, kiedy Varion ujął jej drobne dłonie w swe własne - silne i szorstkie od trzymania miecza i wodzów, spoglądając głęboko w oczy. Nie odwróciła spojrzenia, uśmiechnęła się do niego z rozczuleniem, szczerze wzruszona tymi słowami. - Wiem, Varionie, nic nie cieszy mnie w tej chwili bardziej. Poczuję jednak jeszcze szczęśliwsza i spokojna, kiedy wszyscy stąd wyjdziemy, gdy wrócimy do domu - powiedziała cicho, po czym wyswobodziła jedną z dłoni z jego uścisku i czułym gestem pogładziła policzek przyszłego lorda Dayne przelotnym, czułym gestem. - [b]Najpierw musimy przetrwać jutro, a żeby to zrobić, potrzebujemy sporo wina - zaproponowała, sugerując, by powrócili do komnat gościnnych, gdzie będą mogli napić się dornijskiego - jeszcze nie wiedzieli, że nazajutrz jedyne co im zaoferują, to sok malinowy, by ich obrazić.
Wsunęła dłoń po ramię Variona, by wraz z nim powrócić do Czerwonej Twierdzy.

| zt
Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

Ogrody Empty
Temat: Re: Ogrody   Ogrody EmptyWto 31 Mar - 5:20

Uśmiechnął się, widząc figlarny błysk w jej oku. Relacja, która ich łączyła, sprawiała że patrzył na ten drobny gest zupełnie inaczej niż większość mężczyzn mogła go odczytać. Shaira może i była piękna, ale kompletnie poza jego zainteresowaniem. Kiedy byli dziećmi, z oczywistych przyczyn spoglądał w zupełnie inny sposób na jej siostrą, ją samą uznając po prostu za koleżankę do wygłupów. Z czasem to podejście niewiele się zmieniło, bo młodsza księżniczka była po prostu bliską mu osobą. Wiedział, że ten błysk i padające z ust słowa nie dotyczyły się jej konkretnie. Nie zamierzał jednak odrzucać jej zapewnień, nawet jeśli miał wrażenie, że czas spędzany w Słonecznej Włóczni pod sugerowanym przez nią względem, mógł być poświęcony tylko jednej osobie.
- Przynajmniej mam świadomość, że z Tobą i Aedalarem u mego boku, jutrzejszy wieczór rzeczywiście może być znośny. - uśmiechnął się w końcu, w odpowiedzi na jej ostatnie słowa, nie chcąc już bardziej rozwlekać ckliwych chwil i odnosić się do tych poprzednich. Jej krótki gest, wręcz pieszczotę, dla postronnych obserwatorów najpewniej niewłaściwą, przyjął bez słowa sprzeciwu, rozumiejąc ten gest doskonale. W końcu znowu podstawił jej ramię i zgodnie z życzeniem, poprowadził w kierunku Czerwonej Twierdzi i ich gościnnych komnat.

||zt
Powrót do góry Go down
Lysander Redwyne
Lysander Redwyne
Wiek postaci : 20
Stanowisko : Dziedzic rodu Redwyne
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1018-lysander-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1042-lysander-redwyne

Ogrody Empty
Temat: Re: Ogrody   Ogrody EmptySro 6 Maj - 21:36

8 VIII 165



Wspomnienia bólu wczorajszego poranka pozostały z nim. Obudził się z obawą, ale nie zaznał silnego skurczu i przez moment cieszył się słodką wolnością. Pozwolił sobie na dłuższy wypoczynek; gdy weszła służka to posłał jej swój najwspanialszy uśmiech, który najprawdopodobniej kupił mu jej wybaczenie. Nie chciał mieć problemów z kobietami na statku, zbyt dobrze wiedział, że wkurzona służka może nieźle utrudnić życie. Ubrał się w spokoju, nadal niepewny swych ruchów, ale coraz szybszy, skoro ból nie przychodził. Wiedział, że nie będzie mógł jednak zostawić laski na w kajucie. Wolał nie ryzykować i wystawić się na widok z dodatkową nogą niż cierpieć. Nawet jednak duma miała swoje granicę. Zresztą, jego dzisiejsza towarzyszka doskonale zdawała sobie sprawę z jego sytuacji. Była nawet świadkiem wraku jakim był zaraz po wypadku, choć wolał nie wracać myślami do tych podłych momentów. Zamiast tego skupił się na sytym śniadaniu, które na szczęście mógł zjeść w spokoju z dala od ojca. Może był on zajęty kolejnym śmiesznym pomysłem lub już w drodze na Północ na drewnianej łódeczce. Jego brak byłby ulgą dla wszystkich, prócz jego lafiryndy. Nadal napawało go zdumieniem, że ona i Viserra dzieliły wspólną krew i przodków. W każdej rodzinie znajdą się czarne owce; ojciec uważał, że to on był w ich, ale tylko łóżkowe umiejętności macochy musiały przysłaniać mu umysł, by nie dostrzegł jej szaleństwa. Cieszył się, że została ona daleko za nimi, gdyż nie wiedział czy zniósłby jej towarzystwo w nadmiernych ilościach czyli w jakichkolwiek. Pogoda była idealna na poranny spacer, lecz nie było szans nawet na krztynę prywatności w królewskich ogrodach. Piękne, lecz pospolite. Przysiadł przy jednym ze stolików, oczekiwanie na towarzyszkę spędził głaszcząc czule psa. Nuria była o wiele spokojniejsza niż wczoraj, leżała na ziemi i tylko co pewien czas brązowe ślepia spoczywały na nim. Co pewien czas mijali go ludzie, ich wścibskie spojrzenia lądowały na jego lasce, a szepty zostawały długo nim znikli mu z oczu.  
- Głupcy - prychnął cicho, nawet pies nie zareagował na te poranne niesnaski z samym sobą. Była już zapewne przyzwyczajona do jego pozytywnych opinii o świecie, ludziach i przyszłości. Nic tylko świętować miejsce, w którym przyszło im żyć.  
Powrót do góry Go down
Viserra Tarth
Viserra Tarth
Wiek postaci : 18 wiosen
Stanowisko : Córka lorda Tarthu
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t970-viserra-tarthhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t974-viserra-tarth#5398

Ogrody Empty
Temat: Re: Ogrody   Ogrody EmptyPią 8 Maj - 20:58

W końcu pojawiła się i ona. Nie oszczędziła drogiemu znajomemu czekania - jej sylwetka ukazała się na horyzoncie elegancki kwadrans po zjawieniu się bruneta i choć nie było tu mowy o dokładnym sprawdzeniu czasu, Lysander mógł doskonale odczuć jego upływ. Na jej wargach gościł lekki, usatysfakcjonowany uśmiech - bynajmniej nie z powodu spóźnienia. W oku miała ten szczególny błysk, a włos był uroczo rozwichrzony, zupełnie jak za czasów, gdy była małą dziewczynką. Dziś jej ciało opinała mało wyrazista suknia w odcieniu srebra, znaczona złotymi wzorami, przez którą jej skóra zdawała się być biała jak popiół z odcinającymi się od niej różanymi wargami.
Jej szaro-niebieski wzrok powędrował ze znajomej twarzy na równie znajomy pysk. Kiedy Viserra pokonywała ostatnie metry, to właśnie w postaci Nurii zakotwiczyła spojrzenie. Uśmiechnęła się do psa serdecznie, po czym przysiadła się do znajomego z właściwą sobie, rozpromienioną miną.
— Lysandrze — przywitała się krótko, nie zawracając sobie głowy zbędnymi uprzejmościami. Znała go na tyle długo, że czuła przy nim tę cenną, niezobowiązującą strefę komfortu, którą dzieliła jeszcze z maksymalnie trzema innymi osobami na świecie. — Jak podoba ci się w stolicy? Jakieś ciekawe obiekcje? — Oczy jej iskrzyły, widocznie nie mogła się doczekać miejsca w rozmowie, gdy dziedzic Redwyne'ów odbije piłeczkę. Przechyliła lekko głowę, odprawiając gestem służkę, która przydreptała tutaj razem z nią. Ze znajomym czuła się bezpiecznie. Może i nie mógł jej zapewnić ochrony jak wartownik, ale z drugiej strony taka służka też na nic by im się nie przydała, gdyby ktoś postanowił zagrozić ich bezpieczeństwu. Viserra przeciągnęła się subtelnie, a nie było w tym czynie nic, czego powstydzić by się mogła młoda dama - ot, mimowolny ruch. Zmierzyła krótkim spojrzeniem starszą matronę, która akurat przechodząc, obrzuciła suchym spojrzeniem obrazek, jaki tworzyła wraz z Lysem, obok którego leżała wsparta o ławkę laska - to na nią zwróciła szczególną uwagę, patrząc pobłażliwie, z widmem cynicznego uśmiechu. Nim Vis wróciła wzrokiem do znajomego, w jej oczach pojawił się cień wyższości skierowany pod adresem kobiety. Kolejna niegodna uwagi poczwarka na tym ziemskim padole. Mała, bez znaczenia i wiedząca tak bardzo, bardzo mało.
Powrót do góry Go down
Lysander Redwyne
Lysander Redwyne
Wiek postaci : 20
Stanowisko : Dziedzic rodu Redwyne
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1018-lysander-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1042-lysander-redwyne

Ogrody Empty
Temat: Re: Ogrody   Ogrody EmptyNie 10 Maj - 18:23


Szepty podążały za nim jak cień, zawistnie komentując obraz jaki przedstawiał. Wśród różanych krzewów, których piękno mogłoby oczarować niejednego przejezdnego, zepsucia wypuszczało swe pąki i tylko śmierdzący kwiat zgnilizny docierał do jego zmysłów. Wszędzie to samo, powinien do tego przywyknąć, ale duma nie pozwalała mu w pełni zaakceptować tych podłości. Nie musiał długo czekać na swoją towarzyszkę; znacznie różniącą się od tego rozbrajającego dziecka, którego przyszło mu poznać przed wieloma laty w Wieczornym Dworze. Nadal hipnotyzująca i przyciągająca uwagę, wzrok spacerowiczów szybko spoczął na jej szczupłej sylwetce. Wdała się w matkę, a na Zachodzie klejnoty to dostępne dobro. Powstał, gdy zbliżyła się do niego i odprawił cały formalny ceremoniał powitania.
- Viserro – znajome głoski pogłaskały jego język. Usiadł ponownie na wcześniej zajmowanym miejscu i skupił swój wzrok na osobie, która była mu blisko prawie jak rodzona siostra. Posiadał dwie, obydwie kochał mocniej niż było to rozsądne dla jego serca. Ona była trzecią, z którą nie dzielił krwi, ale czuł się za nią odpowiedzialny i pełen obaw jak za dwie, których pokrewieństwa nie mógł się wyprzeć. - Miejsce pełne atrakcji, sławetne słowa o jej wielkości oddawały w pełni jej przepych. – słowa skrojone dla uszu mieszkańców tych murów, nie kłamstwa lecz też nie oddające w pełni jego myśli. Szczerość nie pasowało do tego miejsca, nie pasowała również do niego. - Nie poznałem jednak jej  jeszcze wystarczająco dobrze, nie wiem czy jest to w ogóle możliwe. Jak twoje wrażenia?
Zaglądnął już oczywiście do sławnych w całej krainie burdeli, które nadal były najlepszą rzeczą jaką zaznał w tym mieście. Oczywiście, prócz długo nie widzianych dusz. Nie miał zamiaru zwierzać się Vis ze swych skromnych przygód, nie były to opowieści dla uszu dam.  Pogłaskał psa, by ponownie wstać i zaoferować ramię dla swej towarzyski. - Ogrody wręcz zachęcają do spaceru. Nie mogę się doczekać, by usłyszeć wieści z Wieczornego Dworu - zagadnął, wiedząc, że nadzieje o rychłej śmierci macochy nie będą jedną z nich. W drugą rękę wziął laskę, której obecność była przypomnieniem i karą w jednym. Rzadko kiedy go potrzebował, była to najczęściej informacja dla innych. Kalectwa nie miał wypisanego na twarzy, laska stanowiła wystarczająco jawny element.  
Powrót do góry Go down
Viserra Tarth
Viserra Tarth
Wiek postaci : 18 wiosen
Stanowisko : Córka lorda Tarthu
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t970-viserra-tarthhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t974-viserra-tarth#5398

Ogrody Empty
Temat: Re: Ogrody   Ogrody EmptyCzw 21 Maj - 10:12

Doskonale zdawała sobie sprawę z oczu obserwujących ją ze wszech stron, ciekawskich spojrzeń bezczelnych gapiów, napawających się naturalnym wdziękiem damy; mogłoby się zdawać, że nawet drzewa wstrzymały oddech, gdy szła w stronę swojego towarzysza.
Jej dech zapierał jedynie widok kwiatów, tak pięknych, że miała ochotę przystanąć i wdychać ich słodką woń do końca dnia. W miarę posuwania się do przodu jednak cieszyła się, że nie zrobiła tego wtedy, gdy miała na to ochotę, bowiem z każdym jej krokiem gama rozkosznych zapachów stawała się coraz bogatsza. Jej wzrok spoczął na moment na czerwonej jak krew róży, przypominającej jej o niedawnym wydarzeniu. Serce Viserry na moment zakotłowało się szybciej w klatce piersiowej z ekscytacji.
Viserro. Zaledwie trzy sylaby wypowiedziane w ciągu dwóch sekund sprawiły, że nosicielka imienia uśmiechnęła się szerzej. Gdyby chodziło o kogoś mniej ważnego w jej życiu, pewnie nie zwróciłaby nawet na to uwagi, jednak gdy to uwaga Lysandra była skierowana pod jej adresem, wszystko wydawało się zwyczajnie prostsze. To właśnie lubiła w otaczaniu się inteligentnymi osobami: swego rodzaju pewność, stabilizację.
Uniosła nieznacznie brew na jego elokwentne słowa, lecz wtedy zerknęła w bok i zobaczyła parę, starszą damę i prowadzącego ją pod ramię mężczyznę, bez ogródek patrzących w ich kierunku wścibskim wzrokiem. Poczuła wzbierającą w niej niechęć. Wyprostowała się jeszcze i posłała im twarde spojrzenie, zanim przeniosła je na Lysa.
— Obawiam się, że to miejsce nie jest dobre do dzielenia się obiekcjami — wymruczała tak, żeby jej słowa dosięgły tylko uszu towarzysza.
Z wyrazem wdzięczności wymalowanym na twarzy wstała i ujęła Lysandra pod ramię. Wbiła przed siebie wzrok, próbując rozpoznać sylwetki majaczące w oddali. Czasem robiła to, gdy próbowała poskładać myśli.
— Muszę cię z przykrością zawiadomić, że moja ciotka ma się bardzo dobrze — odparła półgłosem po dłuższej chwili, gdy już upewniła się, że nie mają żadnych niepożądanych słuchaczy, depczących im po piętach. — Kiedy ostatnio ją widziałam, próbowała odwołać kasztelana ze stanowiska. Dobrze, że w tej kwestii nie ma nic do powiedzenia - starzec jest schorowany i stoi nad grobem, prawdopodobnie pamięta jeszcze podbój Aegona — Viserra uśmiechnęła się półgębkiem. Oczywiście przesadzała, jednak wygląd sługi faktycznie mógł budzić wątpliwości. — A jak się sprawy mają w Reach? Czy Tyrellowie nadal...? — Niezadane pytanie zawisło nad nimi jak ciemna chmura. Jej nowiny musiały poczekać. Zresztą, to nie był dobry moment.
Powrót do góry Go down
Lysander Redwyne
Lysander Redwyne
Wiek postaci : 20
Stanowisko : Dziedzic rodu Redwyne
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1018-lysander-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1042-lysander-redwyne

Ogrody Empty
Temat: Re: Ogrody   Ogrody EmptyNie 31 Maj - 23:13

Od kiedy ją tylko poznał, wiedział, że będzie kimś wyjątkowym. Rzadkim promykiem słońca w pochmurnym dzień, ostatnim klejnotem z podupadającej kopalni. Początkowo nie przeczuwał tragedii jaka go czeka w czasie pobytu u szanownych sojuszników. Tak dobrze sobie radził, tak bardzo się starał. Był czarujący, uprzejmy i pilny; chciał być tym idealnym synem. Nie tylko dla swojego ojca, ale również zdawał sobie sprawę z konsekwencji dla rodu, jeśli zawiedzie. Wiedział jednak, że macocha nie darzy go sympatią. Wzrok, ten przenikliwy wzrok, który przenikał wszystkie warstwy skóry wprost do umysłu. Nie mógł go znieść, nadal nie może. Vissera nie przypominała lafiryndy jego ojca, była echem Zachodu i wspomnieniem swojej matki. Przebywał z nią nie tylko z powodu powinności, ale również czystej chęci serca, które czasem nawet przyśpieszało, gdy uśmiechnęła się szerzej.  Była doskonałą rozmówczynią, uważnym obserwatorem i obdarzona była dużą dozą poczucia humoru. Gdy jego wyobrażenie o świecie legło w gruzach, kończyna straciła sprawność a głowa porządek - była przy nim, te niewinne i nierozumiejące jeszcze w pełni okrucieństwa świata dorosłego dziecko.  
- Żadne nie jest, ale jestem pewny, że znajdziemy sposób, by się zrozumieć - zapewnił ją, słowa dostępne tylko dla jej uszu i ukryte przed głodnymi spojrzeniami przechodniów. Zdawał sobie sprawę, że znajdowali się na obcym terenie i każdy ich ruch był obserwowany. Znajdywali się w jaskini smoka, które choć coraz bardziej przypominały jaszczurki, to nadal dzierżyły władze. Ruszyli powoli do przodu, spowalniał ich skromny orszak.  Słuchał uważnie jej słów, ironiczny uśmiech krążył po jego twarzy i nic nie mógł zrobi, by go powstrzymać. Kiełkowała w nim pewna satysfakcja, że zaraził ją wątpliwościami co do Pani Arbor; powoli wzrastającą nienawiścią, które stopniowo znajdywała sobie miejsce w jej głowie.  
- Czyli pozostała równie urocza, co ją zapamiętałem. Wspaniała kobieta, pełna dobra – tylko doświadczone ucho jego towarzyszki mogło wychwycić fałszywą nutę w jego głosie, twarz nie zdradzała szyderczych myśli. Nie było osoby, której darzyłby równie wielką nienawiścią, jak kobiety, która szeptami rządziła ich wyspą. - Mam nadzieje, że nie sprawiała tobie żadnych problemów?  
Spojrzał na nią, chcąc uchwycić zmiany na jej twarzy. Lady Redwyne była niebezpieczna, nigdy nie można było jej lekceważyć. Bezwzględna w swoich poczynaniach; zuchwała, gdy miała taką możliwość. Tyrellowie byli o wiele prostsi, różyczki gotowe do ścięcia. Młodzi, niedoświadczeni i głupi. Niech bogowie ratują ich przed takimi władcami. - Reach, cóż. Żebracy są pewnym problemem i nie jestem pewny czy wszystkie osoby są zdolne do poradzenia sobie z nim - rozpoczął, posyłając jej znaczące spojrzenie. - Mój ojciec szykuje się na wyprawy na Północ, jego plany założenia zwierzyńca są coraz bliższe realizacji – pokręcił delikatnie głową; absurdalny pomysł i absurdalne wykonanie.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Ogrody Empty
Temat: Re: Ogrody   Ogrody Empty

Powrót do góry Go down
 
Ogrody
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Szklane ogrody
» Wiszące Ogrody

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Ogrody-
Skocz do: