Share
 

 Wiszące Ogrody

Go down 
AutorWiadomość
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptyNie 8 Gru - 11:49



Wiszące Ogrody

Piaskowy Okręt jest co prawda groteskowy, niemniej jednak niektóre jego miejsca można uznać za urokliwe. Wśród licznych tarasów fortecy znaleźć można również takie, na barierach których posadzono liczne rośliny, często rosnące w dół, poza obszar tarasów, swoimi zwisającymi pędami rozpraszając nieco wszechobecną piaskową barwę otoczenia.

Powrót do góry Go down
Tolla Toland
Tolla Toland
Wiek postaci : 25
Stanowisko : nieodrodna córka swego rodu
Miejsce przebywania : Ghost Hill, Dorne
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t723-tolla-tolandhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t735-tolla-toland

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptyPon 20 Sty - 23:11

10 VII 165 r pp
Wzgórze Duchów od Słonecznej Włóczni dzieliły cztery dni mało intensywnej jazdy konnej. I dobrze, bo już ten niezbyt duży wysiłek, za bardzo na jej gust, nadwyrężył jej siły, ale przez ostatnie kilka lat nie miała za dużo okazji do podróżowania wierzchem. Z kolei jej kuzyn nie dopuszczał, aby przedłużać ponad miarę ten cyrk, jakby samą siłą woli mógłby skrócić dystans i czas potrzebny, aby dostać się do Królewskiej Przystani. Jednocześnie, Tolla mogłaby się założyć o wszystkie statki wpływające do portów Dorne, że schlebiała mu funkcja reprezentanta rodu, nawet jeśli pełnił ją tylko, dlatego że jego siostra definitywnie odmówiła oddychania powietrzem Czerwonej Twierdzy, choćby przez czas trwania jednego i płytkiego oddechu.
Służba i dworzanie Piaskowego Okrętu zajmowali się pilnymi zadaniami, a Tolandówna wraz ze swoją towarzyszką mogły się dowolnie snuć. Nie łudziła się, nie miała takiego poczucia, że w Słonecznej Włóczni będzie w centrum uwagi. Jedna z kolejnych dobrze urodzonych, może inaczej byłoby w Królewskiej Przystani, ale tam zapewne każde co bardziej krnąbrne dziecko było straszone Dornijczykami, jak wcześniej wilkorami, smokami czy czymkolwiek, co używano jako straszaka. Tollę w dzieciństwie próbowano poskromić wizją krakenów i ośmiornic oraz, co namiętnie uskuteczniał jej brat, morderczym minogami, bo nie mógł znieść ich na półmiskach.
Pozostawienie ich samych sobie dawało jej sposobność by przypomnieć sobie Słoneczną Włócznię, w której bywała wcześniej, być może udałoby się jej uzyskać zgodę na skorzystanie ze zbiorów biblioteki.
Tolla spojrzała w dół tarasu, z którego rozpościerał się widok na labirynt bazarów, który otaczał mury Starego Pałacu.
Powrót do góry Go down
Emberlei Martell
Emberlei Martell
Wiek postaci : 33 lata
Stanowisko : -
Miejsce przebywania : -
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t596-emeberlei-martell

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptyWto 21 Sty - 0:06

Nadszedł czas by wruszać do Królewskiej Przystani. Szczerze mówiąc Emberlei średnio się tam spieszyło. Nie miała za grosz zaufania do kogokolwiek spoza Dorne, porównując ich w myślach do stada żmij, które pokąszą Cię śmiertelnie przy byle okazji. Nie ważne jak kwiecista jest ich mowa i jak wygodne i przestronne ich pałace.
Wiedziała jednak, że nie ma wyboru, skoro Martellowie musieli jechać, to musiała i ona. Chociażby dlatego, że nie chciała zostawiać rodziny bez swojego krytycznego spojrzenia. Nieco się obawiałą, że szczególnie mężczyznom z Dorne podstawi się kilka kielichów wina i do tego kobiet o bladej cerze i jasnych włosach, zjawisko, które w Dorne nie jest aż tak powszechne, i mogą dać się przekonać do jakiejś wielce nierozsądnej decyzji.
Ponieważ nie musiała jakoś specjalnie sama uczestniczyć w pakowaniu rzeczy na drogę, tym zajmowały się służące, które wiedziały doskonale co Emberlei chciałaby zabrać ze sobą na podróż, chętnie zabrałaby ze sobą swoją wannę, bo słyszała, że na północy nieco mniej przestrzegają higienę, to udała się na spacer do Wiszących Ogrodów. Ten widok zawsze ją uspokajał i dodawał otuchy.
Kiedy doszła do tarasów zobaczyła, że już ktoś tam stoi. Podeszła więc i stanęła obok patrząc przed siebie.
-Ładny widok prawda? Zawsze go lubiłam zagadnęła. Jakoś tuż przed tą nieszczęsną podróżą była bardziej rozmowna niż zazwyczaj.
Powrót do góry Go down
Tolla Toland
Tolla Toland
Wiek postaci : 25
Stanowisko : nieodrodna córka swego rodu
Miejsce przebywania : Ghost Hill, Dorne
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t723-tolla-tolandhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t735-tolla-toland

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptyCzw 23 Sty - 21:35

Jej wzrok błądził po oddalonych targach i uliczkach, snuła przy tym plan wyrwania się z pałacu by, choć na chwilę przestać grać rolę, którą obecnie przewidziała dla niej rodzina. Była tym już znudzona i zblazowana, niestety musiała poczekać, aż Metrys dojdzie do siebie po wczorajszym ciepłym powitaniu straży pałacowej. Uprzedzała go przed mocnym alkoholem, który pędzono tutaj na daktylach, a którego ostry smak maskowano sporą dawką melasy, ale strażnik całkiem zbagatelizował jej słowa. Przekonał się na własnej skórze o tym, co ona z dekadę temu, gdy koniecznie musiała sprawdzić czym jest słodka kobra. Napitek chwytał szybko i podstępnie, ale puszczał bardzo powoli, a nie mogła liczyć, że kuzyn przydzieli kogoś dla jej własnej fanaberii. W Volantis mogła się poruszać w miarę swobodnie na własną rękę, ponieważ chroniła ją otoczka pochodzenia z szlacheckiego rodu, konsekwencje dla niewolnika za podniesienie ręki na kogoś takiego były ostateczne,  jak i bycie świadkiem podobnego zdarzenia. Niewolnik był posłuszny albo martwy, początkowo było to szokujące, ale w mieście, w którym zawsze wrzało, a wolnych było kilkakrotnie mniej, stawało się zrozumiałe, ale chyba wolała to, jak było to zorganizowane w Dorne.
Tolla obróciła się i skłoniła się.
- Pani - przywitała się formalnie. - Prawdziwie intrygujący. Miło widzieć, że to miejsce się nie zmieniło. - Może zewnętrznie, ale nawet okupacja nie potrafiła prawdziwie zaszkodzić handlowi. - Chętnie bym się przeszła po tym labiryncie, tym bardziej, że tu częściej witają statki z Morza Jadeitowego.
Liczyła na zioła z Qarth'u lub nawet z Yi Ti.
Powrót do góry Go down
Emberlei Martell
Emberlei Martell
Wiek postaci : 33 lata
Stanowisko : -
Miejsce przebywania : -
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t596-emeberlei-martell

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptySob 1 Lut - 1:25

Granie roli jaką przygotowała dla Ciebie rodzina jest również nużące dla Emberlei więc doskonale rozumiała pannę Toland w tej kwestii. Na szczęście była na tyle daleko w linii dziedziczenia, że miała trochę więcej swobody, ale nie dużo więcej. No i trudno się dziwić, że widok jaki się przed nimi roztaczał miał swój urok i nawoływał aby bliżej skorzystać z jego uroków. Sama Emberlei lubiła czasem przejść się uliczkami targu. Po pierwsze zawsze dobrze było aby rodzina panująca utrzymywała ze swoimi poddanymi dobry i w miarę bliski kontakt. Po drugie nieraz, szczególnie w kwestii magicznych artefaktów, którymi Emberlei się interesowała, można było u niektórych kupców odnaleźć prawdziwe perełki. Nie musiała też obawiać się takich spacerów bowiem jej ochrona bezwarunkowo się należała.
No i miejscowe mocne trunki na jakich można powiedzieć wychowała się Emberlei, były zdecydowanie mocne i dlatego uważała je za takie dobre.
Słysząc słowa Tolli pokiwała głową i uśmiechnęła się do niej lekko.
-Tak, to doprawdy szczęście, że Dorne wygląda i zachowuje się w większości tak jak zawsze wojny i okupacja na pewno neico zmieniły charakter miasta i ludzi, na szczęście nie była to aż taka diametralna zmiana, z czego Emberlei się bardzo cieszyła.
A ponieważ rozumiała to, że nie każdy ma przywilej poruszania się z ochroną i to kiedy chce po mieście postanowiła pomóc jej rozwiązać ten problem, tym bardziej, że sama nie przechadzałą się targowymi uliczkami już dosyć dawno.
-Chodźmy więc i przespacerujmy się razem. Moża uda Ci się znaleźć coś co będzie odpowiadać Twoim gustom skinęła lekko głową, po czym dała znać ręką by Tolla ruszyła za nią.
Powrót do góry Go down
Tolla Toland
Tolla Toland
Wiek postaci : 25
Stanowisko : nieodrodna córka swego rodu
Miejsce przebywania : Ghost Hill, Dorne
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t723-tolla-tolandhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t735-tolla-toland

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptySob 8 Lut - 21:28

Kiedy Tolla dla czystego zajęcia czasu, choćby podczas nudnych wieczerzy z rodziną czy możnymi gośćmi, którzy korzystali z ich portu, a których wypadało ugościć ze względu na te czy inne więzy krwi, pakty czy dla dobrych relacji, w każdym razie w myślach przyglądała się kolejce do dziedziczenia w jej rodzie, to, aby do dotrzeć na jej szczyt, musiałaby nastąpić wielka katastrofa lub zaraza. A w związku z tym, że ani nie było widać oznak takich wydarzeń, ani nikt sobie ich nie życzył, z Tolandówną na czele, pozostawało jej być wystawioną na widok, bo być może ktoś się skusi. Tolla z kolei gorącą modliła się o świcie i zmierzchu, aby nie trafiła na nikogo, kto uparcie się trzyma życia na tyle, by jego trzecia żona wyzionęła ducha, a pogłębienie powiązania byłoby na korzyść Wzgórza Duchów. Może valyriańska krew, która w niej płynęła nie miała zbyt w Dorne amatorów, może z tego powodu Książę nie zapewnił dziedzica.
- Prawdziwy uśmiech losu dla nas - potwierdziła, choć lepszym byłoby, gdyby północ zajęłaby się swoimi sprawami, pozostawiając Dorne swojemu przeznaczeniu, co w sumie przyszłość miała im prawie przynieść, choć nikt z tego nie będzie zadowolony.
- To będzie prawdziwy zaszczyt móc ci towarzyszyć, pani.
Tolla podążyła za Emberlei.
- Mam nadzieję znaleźć zioła, które od powrotu ze Wschodu są praktycznie poza moim zasięgiem.
Nie kłamała, choć przeczuwała, że mogła być pretekstem dla Emberlei, ale doceniała.
Powrót do góry Go down
Emberlei Martell
Emberlei Martell
Wiek postaci : 33 lata
Stanowisko : -
Miejsce przebywania : -
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t596-emeberlei-martell

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptyWto 18 Lut - 1:38

Cóż, jeżeli nie ma się jakihcś chorobliwych ambicji, a do tego nie do końca zdaje sobie ktoś sprawę z odpowiedzialności jaka wiąże się z piastowaniem najbardziej decyzyjnego stanowiska, to bycie daleko w kolejce do korony nie było wcale taką złą rzeczą, a przynajmniej Emberlei tak myślała. Jeżeli wszystko dobrze pójdzie, to ktoś z jej utalentowanego rodzeństwa będzie dzierżył koronę w tym pokoleniu a Emberlei będzie rozkoszowac się swoją sytuacją, czyli byciu zarówno uprzywilejowaną jak i wolną by decydować o sobie dużo bardziej niż by mogła w przypadku małżeństwa nawet jako Dornijka. Można powiedzieć, że Emberlei też się modliła by taki stan rzeczy nie uleł zmianie, bo wszystko było dobrze tak jak było.
-Dobrze, że ten nieszczęsny los od czasu do czasu uśmiecha się również dla nas, chociaż moim zdaniem mógłby to robić zdecydowanie częściej odparła i westchnęła lekko na tą myśl. Dorne zdecydowanie zasługiowało na uśmiech od losu i to taki promienny, który potrwa trochę dłużej.
Słysząc jej słowa uśmiechnęła się lekko i skinęła głową.
-Zrobimy wszystko co w naszej mocy by znaleźć zioła, których pragniesz na spacerze z kimś od Martellów, powinni pojawić się kupcy oferujący naprawdę egzotyczne towary. Emberlei skinęła głową i dwójka strażników dołączyło do nich, maszerując z tyłu, podczas gdy wszyscy kierowali się schodami i korytarzami do zamkowej bramy.
Powrót do góry Go down
Los
Los
Wiek postaci : Stary jak rodzaj ludzki
Stanowisko : Wichrzyciel
Miejsce przebywania : Wszędzie i nigdzie

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptySro 8 Lip - 11:24

Helena



KONIEC ROZGRYWKI
Rozgrywka między postaciami została zakończona. Istnieje możliwość dalszej kontynuacji w dziale retrospekcji. Temat wolny.
Powrót do góry Go down
Sylva Martell
Sylva Martell
Wiek postaci : 14 dni imienia
Stanowisko : Maskotka Martellów
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t899-sylva-martell#4391https://ucztadlawron.forumpolish.com/t912-sylva-martell#4618

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptyPią 10 Lip - 13:29

8 X

Siedziała na ziemi ze skrzyżowanymi nogami, wyglądając na tak obrażoną, jak to tylko było możliwe w wykonaniu dziewczęcia o raczej drobnej budowie ciała i delikatnych rysach lekko pucułowatej buźki. Fakt, że była zła, nie był zdolny umknąć uwadze nikogo przebywającego na dłużej w murach pałacu - Martellówna dawała jasno do zrozumienia, że od momentu przybycia do nich wieści z pamiętnej koronacji króla Westeros (wciąż jeszcze nie ich własnego, przynajmniej jej zdaniem), boczyła się na cały świat i nawet mimo podkreślania ewentualnych zalet jej nowego statusu matrymonialnego nie zamierzała przyjąć zmiany z uśmiechem na licu. Z pewnością część jej frustracji wynikała z faktu nieudanej ucieczki, którą zniweczono nawet nie celowo, a jedynie przez nieszczęśliwy wybór przewoźnika mającego zabrać je do Miasta Desek. Być może planowała po powrocie inne ucieczki, tym razem jednak wszelkie jej plany mogły zostać zniweczone jeszcze nim właściwie wcieliła je w życie, wszak wszyscy wiedzieli już, że mogą się po niej spodziewać równie impulsywnego postępowania i samowolnego opuszczenia bezpiecznej stolicy.
Nic dziwnego, że zamiast prób wyrwania się stąd podjęła decyzję o zupełnie odwrotnym postępowaniu, dając jasno wszystkim wokół iż nie pragnie towarzyskich spotkań i ograniczając się uparcie do własnego towarzystwa. Po zdradzie ze strony służki nawet dotychczasowi kompani wypadli z jej łask - poza lekcjami i innymi koniecznymi interakcjami z innymi mieszkaniami pozostawała we własnych komnatach lub też, dużo rzadziej, obijała się korzystając z uroków dornijskiej pogody, czy to skacząc po murach, czy też wylegując w cieniu roślin i racząc miejscowymi przysmakami. Tak było i dziś, gdy zdecydowała się nacieszyć myślami w towarzystwie szumiącego na wietrze listowia roślin wiszących ogrodów. Zagarniając z kuchni bukłak z winem, dojrzałą pomarańczę znacznych rozmiarów i niewielki nożyk wcisnęła się między dwa krzewy, zasiadając na lekko wilgotnej ziemi w której je zasadzono. Nie przeszkadzało jej zupełnie, iż pobrudzi w ten sposób zapewne ubranie, ani też że już po chwili mogła liczyć na towarzystwo kilku żuczków czy pająka wędrującego nonszalancko po jej nodze. Zamiast tego, z wystawionym między wargami językiem, jakby miało to pomóc jej w skupieniu się na zadaniu, zabrała się za obieranie trzymanego owocu. Na ogół zajmowały się tym dla niej służące, nie szło jej więc to aż tak elegancko i dość szybko musiała strzepywać z dłoni skapujący sok (a gdy myślała, że nikt nie patrzy, także zlizywać go), ale nie poddawała się, uparcie dźgając grubą, chropowatą skórkę. Nie przeszkadzały jej nawet włosy zsuwające się na oczy, których nie dała dziś zbytnio ruszyć, pozostawiając je rozpuszczonymi w formie ciemnej grzywy.
Powrót do góry Go down
Saoirse Botley
Saoirse Botley
Wiek postaci : 35
Stanowisko : Kapitan Lamentu
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t553-saoirse-botley#965https://ucztadlawron.forumpolish.com/t575-saoirse-botley#970https://ucztadlawron.forumpolish.com/t848-now-we-re-back-to-the-beginninghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1164-korespondencja-saoirse-botley#9030

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptySob 11 Lip - 21:59

Od dnia, w którym przekroczyła mury Starego Pałacu, próbowała doprowadzić się do poprzedniego stanu. Na regenerację obolałego ciała w szczególności upodobała sobie łaźnie - gorąca woda miała zbawienny wpływ na mięśnie protestujące przy nawet najlżejszym wysiłku. Pomiędzy kolejnymi kąpielami zazwyczaj spędzała czas w przeznaczonej dla niej komnacie i przechadzała się rozległymi korytarzami, a późne wieczoru poświęcała na spokojne spacery po Wiszących Ogrodach czasami ciesząc się towarzystwem Zahiry. O ile w towarzystwie przedstawicielki rodu Martell mogła liczyć na łagodniejszą wersję nieprzychylnych spojrzeń strażników, tak bez niej nie mogła liczyć na taryfę ulgową. Spoglądano na nią podejrzliwie, bez krzty łagodności, jakby na karku nosiła nazwisko królewskiego rodu. Mimo gwałtownego zetknięcia się z realiami traktowania cudzoziemców nie okazała zaskoczenia. Byłaby bardziej zdumiona, gdyby nagle ktoś odniósł się do niej w czysto przyjazny, nienaznaczony uprzedzeniami sposób. Nie znała dokładnej liczby osób wtajemniczonej w jej sprawę przebywania na terenie Słonecznej Włóczni, dlatego zgodnie z własnym sumieniem nie miała zamiaru wychylać się bardziej niż to konieczne.
W drodze powrotnej z łaźni zatrzymała się przed wejściem prowadzącym do ogrodu. Chciała wrócić prosto do komnaty i zaczytać się w dostarczonych z bogatego księgozbioru lektur, ale prażące słońce przypominające do złudzenia to krążące nad Essos nakłoniły ją do złamania nabytej rutyny. Złociste promienie natychmiast zamanifestowały swoją wyższość choćby poprzez wysuszenie włosów wilgotnych po kąpieli. Długie, czarne kosmyki spływały na plecy prostą kaskadą przyjemnie chłodząc zgrzane plecy, a suknia uszyta z pomarańczowego, delikatnego materiału łapała nawet najlżejszy podmuch zbawiennego wiatru.
Jednostajnym krokiem przechadzała się po kamiennych ścieżkach. O dziwo o tej porze nie spotkała tu nikogo, dlatego cichutko podziękowała Utopionemu za możliwość pozostania sam na sam ze trapiącymi głowę myślami. W większości dotyczyły one zwłaszcza stanu Lamentu. Być może bez strapień o uszkodzeniach galery wracałaby do pełni sił o wiele, wiele szybciej. Poza tym pozostawała jeszcze kwestia innych Żelaznych, w tym najważniejszych dla Żelaznych Wysp Greyjoyów. Co z Gwennarą, Toronem, Liadan...? A Duny razem ze swoim najmłodszym synem, Hrothgarem? Czy Reinhard i jej pozostali bracia nie dali się złapać bogu? Ani przez moment nie pomyślałaby o wliczeniu ojca, Marona, do tego zacnego grona. Nie miałaby nic przeciwko, gdyby jego ciało gniło teraz na dnie morza obgryzane przez żarłoczne ryby. Zamyślona nad ich losem niemal przeoczyła zapach soczystej pomarańczy wdzierający się do nozdrzy. Próbując zlokalizować źródło tej niemal boskiej nuty podążała za wskazówkami nosa spragnionego wrażeń. Stąpając nad wyraz cicho i ostrożnie pośród gęstych krzewów dojrzała dość niecodzienny widok w postaci młodej dziewczyny próbującej zawzięcie dostać się do cennego miąższu. Zanim ujawniła swą obecność przypatrywała się głowie ukrytej za kurtyną gęstych włosów.
Mogę pomóc? Inaczej pozbędziesz się z owocu tego, co najcenniejsze, pani — powiedziała spokojnym, neutralnym tonem, przede wszystkim nie mając zamiaru wystraszyć nieznajomej.
Powrót do góry Go down
Sylva Martell
Sylva Martell
Wiek postaci : 14 dni imienia
Stanowisko : Maskotka Martellów
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t899-sylva-martell#4391https://ucztadlawron.forumpolish.com/t912-sylva-martell#4618

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptyNie 12 Lip - 14:12

Pogrążona w myślach dosłyszała zbliżające się kroki dopiero, gdy te wybrzmiały dość niedaleko od niej. Raczej nie spodziewała się by ktoś celowo poszukiwał jej osoby wśród zarośli, liczyła więc, że spacerujący nieznajomy zdecyduje się przejść dalej, pozostawiając ją sam na sam z przeciwnikiem w postaci pomarańczy. Tak się jednak nie stało, a doskonale słyszalny głos rozbrzmiał całkiem niedaleko od młódki. Szczęśliwie nie dała się zaskoczyć na tyle, by przestraszyć się niepowołanego intruza, a jedynie z mentalnym westchnieniem zaprzestała chwilowo drążenia ostrzem w skórce pomarańczy i odwróciła twarz w stronę kobiety. Jasne tęczówki przypominające w tym momencie płynne srebro, kontrastujące ze smagłą twarzą wykrzywioną teraz w czymś na kształt mieszanki rozczarowania i frustracji, utkwione zostały w postaci nieznajomej. Choć czy faktycznie taką była? W przeciwieństwie do Saoirse Sylva wiedziała z kim miała styczność, nawet jeśli wynikało to jedynie z dyskretnego podglądania poczynań innych mieszkańców pałacu i wsłuchiwania się w ich rozmowy. Nie wiedziała o niej za wiele - znała imię, ród z którego pochodziła tamta i fakt, że przyszła na świat na północy. Ten ostatni fakt był zdecydowanie najbardziej istotnym, wzbudzającym nieufność wobec motywów i celów kobiety, która z punktu widzenia Martellówny niczym nie różniła się od jakichkolwiek przybyszy z pozostałych królestw, których teraz dzięki śmiesznemu układowi Morsa stali się częścią.
-  Księżniczko - poprawiła tamtą, pilnując właściwej tytulatury z jeszcze większą uwagą, niż miało to miejsce jeszcze kilka księżyców temu. Zabrali im już niepodległość, brakowało by pozbawili ich również i statusu rodziny książęcej. - Nie potrzebuję pomocy - dorzuciła zaraz w odpowiedzi na ofertę, chwilowo jednak porzucając dalsze męczenie biednego owocu. Oficjalnie zdecydowała się zostawić go, bo nie wypadało jej raczej przy gościu kontynuować skrobanie i pryskać wokół sokiem. Mniej oficjalnie chciała uniknąć przypadkowego okazania, że jednak przydałoby jej się wsparcie, do czego absolutnie nie zamierzała się przyznawać. Mogła siedzieć na ziemi między krzakami, ale nadal była księżniczką i miała swoją małą dumę, zwłaszcza w kontaktach z osobami zza Gór Czerwonych.
Powrót do góry Go down
Saoirse Botley
Saoirse Botley
Wiek postaci : 35
Stanowisko : Kapitan Lamentu
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t553-saoirse-botley#965https://ucztadlawron.forumpolish.com/t575-saoirse-botley#970https://ucztadlawron.forumpolish.com/t848-now-we-re-back-to-the-beginninghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1164-korespondencja-saoirse-botley#9030

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptyPon 13 Lip - 15:16

Kolor tęczówek dziewczyny był nadzwyczaj znajomy. Zastanawiałaby się nad tym dłużej i zapewne znalazła pożądaną odpowiedź, gdyby nie dostrzeżone w nich sprzeczne emocje świadczące o niechęci. Przyzwyczajona do takiego zachowania nie miała powodów do wyrażenia zbytecznego zdziwienia takim obrotem sytuacji, dlatego w jej spojrzeniu na próżno było doszukiwać się czegoś oprócz łagodności i cichej akceptacji. Mogła jedynie przeklinać rozum Żelaznych i decyzję Torona o stanięciu w wojnie za Koroną, choć częściowo rozumiała te pobudki przez zwyczaj rabowania wybrzeży Dorne przy dojrzeniu intratnej okazji.
Księżniczko. Gładkie dotąd czoło ozdobiła delikatna zmarszczka świadcząca o pojawieniu się zalążków nikłej konsternacji. Pomyłka w tytulaturze nie wynikała z chęci zasmakowania kpiny, ale nieznajomości wszystkich rozgałęzień rodu Martell - większość dni spędzała w swojej komnacie i aż do tej pory nie miała możliwości spotkać kogoś poza Zahirą. Znamienita większość rodu zamieszkującego Słoneczną Włócznię nadal stanowiła zagadkę, a nieprzyjemne okoliczności zmuszające ją do pozostania w Starym Pałacu nie zapowiadały rychłej zmiany.
Przepraszam za afront, księżniczko. Nie miałam przyjemności Cię spotkać — powiedziała, ciesząc się, że została dość szybko wyprowadzona z błędu. Gdyby dalej trwała w niewiedzy zapewne popełniałaby błąd ze błędem. Rozwikłanie zagadki dotyczącej pochodzenia księżniczki zostawiła na później, ponieważ resztki soku z pomarańczy nadal drażniły jej wrażliwe nozdrza. Dopiero od wczorajszego popołudnia posiłki nie sprawiały kłopotów i mogła delektować się również najostrzejszymi ze smaków, choć z równie wielkim entuzjazmem sięgała po delikatniejsze rarytasy. — Szkoda tak dobrego owocu. Nawet te rosnące w Essos nie mogą się z nimi równać.
Nie nalegała. Podświadomie czuła, że wywarcie choć najlżejszej presji może skończyć się wybuchem emocji, dlatego przynajmniej na razie zachowała między nimi neutralny dystans.
Powrót do góry Go down
Sylva Martell
Sylva Martell
Wiek postaci : 14 dni imienia
Stanowisko : Maskotka Martellów
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t899-sylva-martell#4391https://ucztadlawron.forumpolish.com/t912-sylva-martell#4618

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptyPon 13 Lip - 17:18

Chwaliło się, że będąc wyprowadzoną z błędu tamta zabrała się od razu za przepraszanie, nawet jeśli siedząca przed nią księżniczka była zapewne dwa razy od niej młodsza i nie wyglądała aż tak dumnie między roślinami ogrodów.
- Rozumiem - stwierdziła, wspaniałomyślnie decydując się na wybaczenie nietaktu. Nie powinna się boczyć, nawet jeśli podobna niewiedza w czasie pozostawania pod dachem Martellów nie świadczyła najlepiej - kobieta nie znalazła się w pałacu w idealnych okolicznościach, miała więc prawo do pewnej dozy zagubienia. W obowiązku Sylvy, podobnie jak i innych jej krewnych, należało zadbanie, by tamta trochę lepiej zaczęła orientować się w stolicy Południa a jakiż był na to lepszy sposób, niż zaczęcie od przedstawienia się. - Stoi… Siedzi przed tobą pani księżniczka Sylva Martell, najmłodsza krewna obecnego księcia - i narzeczona Rhaegona Targaryena, dodała już w myślach, wciąż nie chcąc na głos potwierdzać tej części swej tożsamości, jakby milczeniem mogła wymazać ją z egzystencji. Nie była jednak na tyle naiwna, by w pełni w to wierzyć, a po prostu potrzebowała jeszcze paru tygodni, by w pełni pogodzić się z podobną świadomością co do swej przyszłości.
Ożywiła się nieco, jakby z nowym zainteresowaniem zerkając na Saoirse, gdy ta wspomniała przy niej obcy kontynent. Co prawda Dorne miało znacznie więcej styczności z osobami zza Wąskiego Morza, niż pozostałe regiony, ale wcale nie oznaczało to, że tereny za nim okazywały się lepiej znane. Wręcz przeciwnie, kolejne opowieści handlarzy i egzotyczne towary przez nich sprowadzane jedynie rozbudzały dziecięcą ciekawość, przez którą pytania same cisnęły się na usta. Tym razem również chciała wykorzystać okazję by je zadać, a w tym celu należało zatrzymać rozmówczynie na dłużej.
- Mogę się nim podzielić… - zaczęła, lekko mrużąc oczy i wyciągając tak pomarańczę, jak i nożyk w kierunku kobiety. - A w zamian opowiesz mi, pani, o jego odpowiednika z Essos.
Był to całkiem niezły układ, przynajmniej z jej perspektywy. Saoirse nie musiała stawać się świadkiem dla masakry wyrządzonej owocowi, a w zamian za to podzieliłaby się kilkoma ciekawostkami o swej wyprawie, jeśli rzeczywiście było to coś bardziej okazałego, niż wypad za Stopnie.
Powrót do góry Go down
Saoirse Botley
Saoirse Botley
Wiek postaci : 35
Stanowisko : Kapitan Lamentu
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t553-saoirse-botley#965https://ucztadlawron.forumpolish.com/t575-saoirse-botley#970https://ucztadlawron.forumpolish.com/t848-now-we-re-back-to-the-beginninghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1164-korespondencja-saoirse-botley#9030

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptyPią 17 Lip - 23:10

Miano niepokornej dziewczyny pląsającej wokół niej niczym niepokorny podmuch wiatru dodało sensu dziwnie znajomym rysom twarzy. Sylva Martell. Cichy chichot czający się na brzegach umysłu wybrzmiał niezwykle głośno, a ona sama w myślach jednocześnie przeklęła i pobłogosławiła Utopionego Boga za możliwość spotkania jego córki. Z całej rodziny mającej w herbie słońce przebite włócznią musiała spotkać akurat ją, jakby los nie pokarał ją dość przez okrucieństwo bliskich oraz serce rwące się do rozżarzonego piasku na pustyni.
Miło mi, księżniczko. Saoirse Botley z Żelaznych Wysp — przedstawienie się było formalnością, skoro zapewne zdołała już poznać jej imię nie tyle co z ust Zahiry, co służących przynoszących jadło i napitek do komnaty gościnnej. Niestety skojarzenie faktów z uczty koronacyjnej nastąpiło dość szybko, dlatego w zielonych tęczówkach na krótko pojawił się błysk smutku z powodu losu czekającego młodą Dornijkę. Jako narzeczona Rhaegona Targaryena po osiągnięciu pełnoletności zostanie zmuszona do małżeństwa i zamieszkania w Królewskiej Przystani.
Wtrącenie o Essos okazało się trafnym pomysłem. Niespodziewane spotkanie między bujnymi krzewami Wiszących Ogrodów mogło okazać się okazją do nakarmienia głowy spragnionej nowych doświadczeń. Jak każde dziecko nosiła w sercu wrodzoną ciekawość, ale jako spadkobierczyni dziedzictwa buty i pewności siebie Martellów powieliła ją wielokrotnie, aż głód urósł do sporych rozmiarów. Nie chcąc sprawiać wrażenie zbyt dumnej pozwoliła sobie usiąść naprzeciwko Sylvy przy zachowaniu neutralnego dystansu.
Uczciwy układ — przytaknęła po przyjęciu nożyka i owocu. Okazało się, że poradzenie z nim nie jest takie łatwe z racji grubej ochrony otaczającej drogocenny miąższ. Nawet przy pomocy sprawnych ruchów dłoni nie mogła zrobić tego z gracją, a najlepszym dowodem na to był sok oblepiający palce. — Te z Essos posiadają cieńszą skórkę, dlatego docierające do nich promienie słońca czynią je słodszymi od tutejszych. Są nieco... mniejsze, o ile się nie mylę. W Myr, jednym z Wolnych Miast, znajdują się rozległe pomarańczowe gaje. Wiosną wypełnia je zapach podobny do miodu, a latem można cieszyć się owocną pracą pszczół. Możni przechadzając się żwirowymi alejkami zrywają je prosto z drzew i obierają je specjalnymi nożykami.
Z uśmiechem triumfu w końcu podała Sylvie skrupulatnie obraną pomarańczę. Na wierzchu nie ostał się nawet skrawek białego nalotu, dzięki czemu mogła cieszyć się ich smakiem pozbawionym gorzkości.
Powrót do góry Go down
Sylva Martell
Sylva Martell
Wiek postaci : 14 dni imienia
Stanowisko : Maskotka Martellów
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t899-sylva-martell#4391https://ucztadlawron.forumpolish.com/t912-sylva-martell#4618

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptyNie 19 Lip - 11:44

Pozostawała błogo nieświadoma, jakiego typu myśli wywoływało u Żelaznej zdradzenie tożsamości Sylvy, nie mając powodów by podejrzewać Saoirse o cokolwiek poza być może zachwytem możliwością spotkania twarzą w twarz młodej Martellówny, będącej tak drogiej sercom mieszkańców Słonecznej Przystani. Był to, z jej punktu widzenia, dość duży zaszczyt, zwłaszcza w momencie, gdy wbrew zwyczajom dziewczę nie okazywało się aż tak towarzyskie, znacznie więcej czasu spędzając na unikaniu pałacowych rezydentów, niż socjalizowaniu się z nimi. Mimo to rzeczywiście przedstawienie się Saoirse było wyłącznie formalnością, na którą odpowiedź przyszła jedynie w postaci lekkiego skinięcia głową przez młódkę. Przebłysk smutku w oczach tamtej zinterpretowała na swój własny sposób, stwierdzając, iż pewnie kobieta spodziewała się z jej strony większej reakcji. Cóż, księżniczka nie zamierzała skakać wokół pionków Żelaznego Tronu, do których wciąż uparcie wliczała swą rozmówczynię, więc nie było czego żałować. Może nawet czuła z tego powodu pewną satysfakcję, o tak.
Gdy tamta zabrała się za obieranie przekazanej pomarańczy Sylva, niby mimochodem, przesunęła się lekko do przodu. Oficjalnie robiła to po to, by mieć lepszy widok na proces zrywania skórki i dobrze słyszeć słowa tamtej, a w rzeczywistości również by zdobyć możliwość lepszego jej się przyjrzenia. Jasne tęczówki bowiem w równym stopniu zwrócone były ku owocowi, co twarzy kobiety pracującej nad wydobyciem jego miąższu. Była ładna. Nie tak jak dornijki oczywiście, wszak była zdecydowanie zbyt blada, jak na tutejsze standardy, ale wciąż miała całkiem przyjemne rysy twarzy. Miała też ładne oczy, a ich zielonkawe tony zdawały się pasować do trybu życia powiązanego z morzem.
- Chciałabym ich spróbować. Myślisz, że moglibyśmy je tu sprowadzić i zasadzić? - jak zwykle napotykając coś, czego pragnęła, Sylva natychmiast zaczynała zastanawiać się w jaki sposób stać się tego posiadaczką. Sprowadzanie owoców z Myr raczej nie opłacałoby się, wszak w czasie podróży straciłyby świeżość, a do tego były o wiele lepsze towary do przywiezienia zza morza. Mało prawdopodobne też, by sama mogła pojechać do Essos by skosztować pomarańczy prosto z drzewa, ramię w ramię z lokalnymi możnymi. Nic więc dziwnego, że zaproponowane przez nią rozwiązanie wydawało jej się najbardziej sensowne. A póki co pozostawało delektować się dostępną odmianą, ukochaną przez południowców, z rzuconym pod nosem "dziękuję" przejęła więc obrany smakołyk i wykroiła sobie jego niewielki kawałek, wciskając go do ust. Przeżuwając wydawała się głęboko nad czymś dumać, by w końcu przełknąwszy odezwać się znowu. - Masz może ochotę, pani, na kawałek?
Saoirse była mimo wszystko gościem, a księżniczka winna była być osobą hojną, zaproponowanie więc fragmentu miąższu wydawało się dobrym posunięciem.
Powrót do góry Go down
Saoirse Botley
Saoirse Botley
Wiek postaci : 35
Stanowisko : Kapitan Lamentu
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t553-saoirse-botley#965https://ucztadlawron.forumpolish.com/t575-saoirse-botley#970https://ucztadlawron.forumpolish.com/t848-now-we-re-back-to-the-beginninghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1164-korespondencja-saoirse-botley#9030

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptyWto 21 Lip - 21:52

Zajmując się doprowadzeniem pomarańczy do porządku czuła na twarzy uważne spojrzenie młódki. Nie miała innego wyjścia niż pozwolić zaciekawionym oczom Sylvy przesuwać się badawczo po jej twarzy, przez na policzkach wykwitł pąsowy, ledwo zauważalny rumieniec. Na szczęście wystawianie się na słońce przez kilka ostatnich dni sprawiło polepszenie się kolorytu bladej dotąd skóry, dlatego nie musiała martwić się odkryciem tej tajemnicy. Zamiast tego zatopiła się w wspomnieniach dotyczących ojca siedzącej naprzeciw niej dziewczyny - ilekroć zerkała na nią spod przymrużonych powiek, tyle razy widziała znajomy uśmiech idealnie skrojonych warg, jasne tęczówki podszyte wręcz typowym poczuciem pewności siebie i dumą, smukłe palce niecierpliwie oczekujące dosięgnięcia skarbu. Nie wiedziała, czy świadomość przebywania z osobą mającą w sobie jego cząstkę sprawia przyjemność, czy też jest całkowicie odwrotnie.
Werdykt powinien zapaść pod koniec spotkania, nie w chwili, kiedy nie padło pomiędzy nimi wiele słów. Słysząc sugestię dotyczącą sprowadzenia gatunku z Myr najpierw zmarszczyła czoło, żeby po chwili znowu je rozpogodzić.
To rozsądne wyjście. Mogłabyś postarać się również o sprowadzenie innych owoców, księżniczko. Essos nie kryje w sobie tylko pomarańcze, ale arbuzy, brzoskwinie o gładkiej i chropowatej skórce, winogrona o niespotykanych w Dorne smakach... — propozycja padająca z ust Saoirse miała sens nie tylko pod względem handlowym, ponieważ wyprawa na nieznany kontynent mogłaby zaowocować w pojawienie się przyjaźni z znaczącymi ludźmi. Co prawda rozwijanie takich znajomości wiązało się również z poświęceniem im sporej ilości wolnego czasu, ale w szerszej perspektywie i chęciach ponownego wybawienia Słonecznej Włóczni z rąk królewskiego rodu warto było zaryzykować. Ostatecznie jednak postanowiła zachować te myśli dla siebie. — Odkąd usłyszałam, że z drzewa złotoserca rosnącego na Wyspach Letnich wytwarza się najlepsze łuki na znanym nam świecie, zapragnęłam zdobyć sadzonkę i posadzić ją w znanych mi okolicach. Niestety rdzenni mieszkańcy tych wysp zazdrośnie strzegą swoich sekretów i moje marzenie nadal pozostaje marzeniem, księżniczko. Tobie będzie o wiele łatwiej zdobyć nasiona owoców.
Instynktownie podzieliła się z nią historią o niespełnionym pragnieniu posiadania legendarnego łuku. Starannie maskując rozczarowanie płynące z niezrealizowanego postanowienia z wdzięcznością przyjęła kawałek pomarańczy.
Powrót do góry Go down
Sylva Martell
Sylva Martell
Wiek postaci : 14 dni imienia
Stanowisko : Maskotka Martellów
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t899-sylva-martell#4391https://ucztadlawron.forumpolish.com/t912-sylva-martell#4618

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptyNie 26 Lip - 20:09

Nieświadoma "efektów" jakie jej obecność, a właściwie to łączące ją z innym dornijczykiem więzy krwi, może wyrządzać, pozostawała grzecznie zainteresowana rozmówczynią. Jak dla Sylvy spotkanie to było z kategorii neutralnie-akceptowalnych, a być może szala powoli przechylała się nawet na tę drugą stronę.
- Arbuzy? Słyszałam o nich od któregoś z kupców. Nowe odmiany brzoskwiń, winogron… Mam nadzieję, że przyjęłyby się u nas - pomimo miłości do Południa aż za dobrze wiedziała, że nie był to region idealny dla każdego. Wymagał pewnej siły zarówno od ludzi, jak i zwierząt czy roślin wzrastających na surowej, często dość kamienistej glebie, którą nawadniali specjalnymi systemami odprowadzającymi rzeczną wodę wewnątrz sadów i pól. Istniało niestety prawdopodobieństwo, że te plony, które w Essos wzrastały obficie, u nich zwyczajnie obumarłyby, czyniąc wszelkie starania bezowocnymi. Czy jednak nie każde przedsięwzięcie było obarczone ryzykiem porażki, zwłaszcza gdy pożądane efekty miały przynieść tak słodkie nagrody? Do tego mogłaby to przedstawić dość logicznie swej rodzinie, a argumenty iż pragnie jedynie zwiększyć różnorodność towarów Dorne, jak i nawiązać nowe znajomości po drugiej stronie morza być może pozwoliłyby jej zyskać zgodę na taką wyprawę. Chociaż pewnie pan ojciec i tak zaoponowałby, wszak nawet Królewska Przystań była jego zdaniem zbyt niebezpieczna dla małej księżniczki. Dorośli byli nieraz doprawdy nieznośni, nawet jeśli chcieli dobrze.
- Ciekawe, czy łuki te są lepsze od tych, wykonanych ze smoczej kości? - zastanowiła się głośno. Choć sama lepiej obchodziła się raczej z bronią drzewcową, niż łukami, to jednak wciąż zainteresowana była wielce opanowaniem biegłości w posługiwaniu się nimi. Co prawda wcześniej marzył jej się właśnie taki z resztek skrzydlatych gadów, ale teraz podobne przedsięwzięcie wydawało się raczej mało odpowiednie, patrząc na okoliczności. Z drugiej strony złotoserca zdawały się być rzeczywiście ogromną rzadkością, a Wyspy Letnie, jeśli Sylva dobrze pamiętała z lekcji, leżały na drugim krańcu świata. Wypad tam był jeszcze mniej prawdopodobny, niż taki do któregoś z Wolnych Miast leżących po drugiej stronie morza.
Powrót do góry Go down
Saoirse Botley
Saoirse Botley
Wiek postaci : 35
Stanowisko : Kapitan Lamentu
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t553-saoirse-botley#965https://ucztadlawron.forumpolish.com/t575-saoirse-botley#970https://ucztadlawron.forumpolish.com/t848-now-we-re-back-to-the-beginninghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1164-korespondencja-saoirse-botley#9030

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptyPon 27 Lip - 19:20

Oprócz lawiny wspomnień wywołanych przez obecność Sylvy skłamałaby mówiąc, że spędzony z nią czas jest czasem straconym. Neutralny grunt rozmowy miał pozwolić im na dokonanie wstępnej oceny, zwłaszcza dla Saoirse, która wcześniej nie dostąpiła zaszczytu usłyszenia choćby najcichszej plotki na temat buntowniczej natury młódki. Cieszyła się z zainteresowania słyszalnego w jej głosie, ponieważ odkąd ostatni raz wspominała Essos minął nieco ponad miesiąc, a wiązało się to z marszem wzdłuż wyjątkowo przyjemnych obrazów przeszłości.
Arbuzy z wszystkich wymienionych przez mnie owoców są największe i zarazem najbardziej nijakie. Mają w sobie dużo małych pestek, z kolei miąższ w smaku przypomina słodką wodę. Ta ostatnia cecha sprawia, że upodobali je sobie mieszkańcy tych Wolnych Miast, w których lato jest wyjątkowo upalne — powiedziała z uśmiechem, czując na swojej skórze oddech tamtejszego wiatru nagrzanego słońcem. — Warto spróbować, księżniczko. Szanse na powodzenie są rozłożone po równo.
Zawsze istniały tylko dwie opcje. Nie mogła obwołać się ekspertem, ale być może gleba w Dorne nie różniła się aż tak bardzo od tej na kontynencie za Wąskim Morzem. Tylko krainy Dothraków porastała szczególnie bujna roślinność, reszta musiała zadowolić się piaskiem oraz słoną wodą. Wystarczyłoby tylko słowo i była gotowa bezpiecznie dostarczyć Sylvę do wspomnianych wcześniej Wolnych Miast bez obaw o narażenie się na niebezpieczeństwo, skoro przez piętnaście lat zdołała wyrobić opinię na tamtych wodach. Pomysł wspólnej podróży, choć w tym momencie niemożliwy do wcielenie w życie, zadomowił się z tyłu jej głowy.
Niestety wedle zasłyszanych przez mnie opowieści złotoserce ustępuje kości jaszczu... smoków, księżniczko — odparła, z trudem tłumiąc śmiech spowodowany pomyłką w nazewnictwie skrzydlatych stworzeń, które bezpowrotnie wyginęły w trakcie Tańca Smoków. Zbyt mocno przyzwyczaiła się do nazywania w taki sposób dawnej chluby królewskiego rodu, nie potrafiąc zdobyć się do odczuwania wobec nich szacunku.
Powrót do góry Go down
Sylva Martell
Sylva Martell
Wiek postaci : 14 dni imienia
Stanowisko : Maskotka Martellów
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t899-sylva-martell#4391https://ucztadlawron.forumpolish.com/t912-sylva-martell#4618

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptyWto 28 Lip - 10:26

Każda odpowiedź kobiety zdawała się dawać początek jedynie kolejnym zagwozdkom rodzącym się pod ciemną czupryną młodej księżniczki.
- Jak duże są arbuzy? I czy w Essos używają ich do napitków, skoro są takie soczyste? - pytania nasuwały jej się same, a niezwykła ograniczać się w czymkolwiek bez ogródek zasypywała nimi przypadkowo spotkaną Żelazną. Kto wie kiedy po raz kolejny Sylva będzie miała okazję pomęczyć nieco osobę, która na własne oczy widziała wszystkie te cuda Wolnych Miast. Nawet jeśli akurat w Słonecznej Włóczni nie tak trudno było o kupców z tamtych regionów, to ostatnimi czasy po prostu księżniczka nie miała aż tyle dla nich czasu, a w najbliższej przyszłości raczej nic nie miało się w tym względzie zmienić - nie z planami wyprawy w odwiedziny regionu Korony oraz obecną sytuacją rodzicielki księżniczki. - Może maester by coś na ten temat wiedział. A później pozostałoby zdobyć sadzonki czy nasiona…
Jak, tego jeszcze nie była pewna - w przeciwieństwie do rozmówczyni nie nawykła do długich podróży, a raczej wysługiwania się innymi w celu osiągnięcia celów, logicznym więc rozwiązaniem wydawało się opłacenie jakiegoś kupca by zdobył dla nich pożądane przedmioty. Nie była pewna ile by to kosztowało, ale gdyby powierciła nieco ojcu dziurę w brzuchu o to nowe marzenie, całkiem możliwe, że coś by z tego wyniknęło.
W momencie potknięcia tamtej na ustach Martellówny wykwitł pełen rozbawienia uśmiech, niemalże konspiracyjny, jakby omsknięcie się w mało gustownym określeniu na symbol rodu rządzącego stało się teraz ich wspólną tajemnicą. Żadna z nich nie była przyzwyczajona do odgrywania roli pełnej pokory podwładnej Żelaznego Tronu, która z bojaźnią podchodziła do echa skrzydlatych gadów, które w dawnych czasach służyły zbudowaniu potęgi Targaryenów. Zwłaszcza gdy spojrzeć na fakt, że to właśnie przodkowie Sylvy posłali jedną z pierwszych jaszczurek w Westeros na tamten świat, jej raczej nonszalanckie podejście do legendy smoczych jeźdźców nie powinno było dziwić. Szczerze wierzyła, że gdyby smoki wciąż latały po niebiosach, to równie łatwo co przed niemalże dwoma stuleciami strąciliby jednego z nich wraz z jeźdźcem.
- Trudniejsze do zdobycia i niekoniecznie tak dobre… Chyba jednak wolę te ze smoczej kości. Może nawet uda mi się doprosić o jakąś broń z niej, gdy już będę po ślubie - przy ostatnim słowie skrzywiła się lekko, wciąż nie mogąc się powstrzymać przed okazywaniem otwarcie braku zachwytu perspektywą zamążpójścia w tych konkretnych okolicznościach. Przynajmniej w Dorne nie musiała udawać, że jest przeszczęśliwa z "zaszczytu", jaki na nią spłynął przez ustalenia kuzyna i zasiadającego na Żelaznym Tronie Targaryena.
Powrót do góry Go down
Saoirse Botley
Saoirse Botley
Wiek postaci : 35
Stanowisko : Kapitan Lamentu
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t553-saoirse-botley#965https://ucztadlawron.forumpolish.com/t575-saoirse-botley#970https://ucztadlawron.forumpolish.com/t848-now-we-re-back-to-the-beginninghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1164-korespondencja-saoirse-botley#9030

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptyWto 28 Lip - 19:45

Odpowiadała z zapałem równym zadawanym pytaniom. Zainteresowanie posiadaną przez nią wiedzą było miłą odmianą po czasie spędzonym z obojętnym stosunkiem większości Żelaznych, których części mogła nie ujrzeć przez perypetie związane ze sztormem.
Są o wiele, wiele większe od pomarańczy czy innych znanych Ci owoców, księżniczko. I owszem, używa się ich do napitków. Wiele lat temu zostałam poczęstowana arbuzem zmieszanym z alkoholem i bardzo przypadł mi do gustu. Nie pamiętam tylko, gdzie miało to miejsce... Najpewniej w Myr albo Quarth, ponieważ tam tak przygotowane napoje są najpopularniejsze — wino, brandy i ale na hucznych ucztach lały się strumieniami i żadnemu z gospodarzy nie przeszkadzało, że połowa gości jeszcze przed wybiciem północy ledwo trzyma się na nogach. Na samo wspomnienie pomyj podanych im w trakcie pobytu w Królewskiej Przystani pozwoliła ustom skrzywić się w wyrazie niezadowolenia. — O rady dotyczące przewozu i przebiegu transakcji najlepiej zapytać doświadczonych handlarzy. Maester nie powie Ci nic ponad treścią w wyczytanych przez niego księgach. Nie krytykuję ich mądrości i doświadczenia, ale nie wydaje mi się odpowiednim kandydatem na takie rozmowy, księżniczko.
Nie musiała długo zgadywać, że o realizację takiego przedsięwzięcia w pierwszej kolejności zwróci się do ojca, o ile ten wkrótce zawita do Słonecznej Włóczni. Albo przedstawi swój plan matce, jeśli znajdowała się w obrębie pałacu i będzie miała nastrój pozwalający na udzielenie córce błogosławieństwa na podjęcie działania. Próba wdrożenia go w życie mogła być wspaniałą przygodą oraz sposobem na odsunięcie od siebie myśli dotyczących małżeństwa z Rhaegonem Targaryenem.
Zaintrygowana zauważyła, że jej niezdarna próba zatuszowania pomyłki w nazewnictwie skrzydlatego stworzenia widniejącego w herbie królewskiej rodziny wywołała na twarzy Sylvy uśmiech, dzięki czemu poczuła się nieco śmielej. Nie spodziewała się przesadnej sympatii do Korony, ale prędzej czekała na zwrócenie uwagi za tak przypadkową wpadkę. W ostateczności została mile zaskoczona.
Myślę, że z łatwością dostaniesz łuk z smoczej kości, księżniczko. Po Tańcu Smoków mają tego materiału aż nadto — zauważyła, tym razem świadomie, lecz nadal subtelnie podważając roszczenia zwierzchników Westeros do czegokolwiek należącego do Dorne.
Powrót do góry Go down
Sylva Martell
Sylva Martell
Wiek postaci : 14 dni imienia
Stanowisko : Maskotka Martellów
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t899-sylva-martell#4391https://ucztadlawron.forumpolish.com/t912-sylva-martell#4618

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptyPią 31 Lip - 11:27

Lekko mrużąc oczy próbowała zwizualizować sobie owoc większy od pomarańczy czy grejpfrutów rosnących na Południu. Słyszała, że miały grubą skórkę, niemalże jak orzechy, która była w kolorze zielonym z paskami. Doprawdy, opis ten wydawał jej się niezwykle abstrakcyjny, a wszelkie budowane przez jej umysł wyobrażenia wydawały jej się zupełnie nielogiczne. Doprawdy, może czas było zagłębić się w którąś z ksiąg o florze Essos i odnaleźć chociaż szkic tego mitycznego "arbuza". A później mogłaby skupić się już na próbie dostania go we własne ręce.
- Tak dobrze wspominasz pani Essos, dlaczego więc nie zostać tam? - pytanie, choć dość inwazyjne, było podyktowane w stu procentach ciekawością i pozbawione złych intencji. Krainy za Wąskim Morzem wydawały jej się tak bardzo niesamowite, a i w swych opowieściach Saoirse zdawała się pałać do nich dużą sympatią, po co więc wracać było do Westeros, gdy świat stał otworem? Z tego co słyszała młoda Martellówna Żelazne Wyspy dalekie były pod względem uroku do egzotycznych krain, tym bardziej więc dziwiło, że ktokolwiek zasmakowawszy tamtych pragnąłby powrotu do szarej rzeczywistości. Nawet sama księżniczka, choć kochała swoją ojczyznę, nie była pewna, czy przebywszy kawał świata i poznawszy wszystkie te cuda innego kontynentu tak chętnie wracałaby do Dorne.
- W takim razie dopytam też któregoś z kupców zaopatrujących pałac - stwierdziła, w myślach już mając kandydatów do tego przedsięwzięcia. Handlarzy przywożący towary na zlecenie jej rodziny na pewno mieli być łatwiejsi do złapania, niż jacyś przypadkowi sprzedawcy krążący pod Słonecznej Włóczni, a do tego powinni bez zbędnego narzekania odpowiedzieć na trapiące ją pytania, które mogłyby zaowocować w przyszłości nowym zarobkiem. Później pozostałoby jeszcze namówienie rodziny na przytaknięcie jej planom, co w obecnych okolicznościach nie mogło być przecież aż tak trudne - należało jej się wszak zadośćuczynienie za krzywdę narzeczeństwa wbrew własnej woli.
Póki co Sylva nie odnosiła jeszcze wrażenia, że kpiny z Targaryenów uderzać miały bezpośrednio w nią, jako im obiecaną - być może miało się to zmienić z czasem, ale na ten moment wciąż jeszcze dość nonszalancko podchodziła do kwestii należnego rządzącemu rodowi szacunku. Może kiedyś, gdy perspektywa związania z nimi na zawsze wsiąkłaby w jej świadomość lub też ugruntowana zostałaby dopiero samą ceremonią zaślubin, nieco zmieniłaby swoje podejście. Póki co jednak była niewiele mniej przekonana do Żelaznego Tronu, niż za czasów księżnej Aliandry, która zawsze bardzo negatywnie przedstawiała go w rozmowach z bratanicą.
Powrót do góry Go down
Saoirse Botley
Saoirse Botley
Wiek postaci : 35
Stanowisko : Kapitan Lamentu
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t553-saoirse-botley#965https://ucztadlawron.forumpolish.com/t575-saoirse-botley#970https://ucztadlawron.forumpolish.com/t848-now-we-re-back-to-the-beginninghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1164-korespondencja-saoirse-botley#9030

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody EmptyWto 4 Sie - 11:11

Możni z kontynentu znajdującego się po drugiej stronie Wąskiego Morza w sezonie na konkretny gatunek owocu starali się na wszelkie sposoby dodać go do alkoholu. Miłując trunek bardziej niż zasobność skarbca była w stanie naciągnąć ich nawet na szalenie niekorzystne warunki umowy, byle tylko dostali to, czego chcieli. Z zamyślenia nad rozczulającą głupotą tamtych mężczyzn została wyrwana dopiero przez śmiałe pytanie dotyczące jej więzi z miejscem, które w najcieplejszych wspomnieniach odważyła się nazwać domem.
Nigdy tak naprawdę nie pożegnałam się z Essos, księżniczko. Żelaznym Wyspom, choć są nieprzyjazne i wrogie mym prawdziwym upodobaniom, złożyłam obietnicę. Piętnaście lat to wystarczająco dużo czasu do namyślenia się nad kwestią dotrzymania słowa, prawda? Liczę na to, że po wszystkim jeszcze raz ujrzę blask portu w Lys lub Pentos — odparła przyjaźnie, z szczerością słyszalną w głosie i widzialną w bystrym spojrzeniu. W głębi serca nadal dudniły zdania wypowiedziane przyjaciółce tuż przed wizytą u lorda Greyjoya. Nadal pałała niechęcią do lwów o wątłym ciele z resztkami złotej grzywy, ale ziszczenie się planów dotyczących starcia ich w pył nie zależało wyłącznie od niej. Poza tym będąc w Dorne mieli ograniczone pole do jakichkolwiek manewrów. — Najlepiej wspominam Quarth. Podróż do tak dalekiego miasta oznaczało nadzwyczajne wytężenie sił, zakup większej ilości prowiantu, dokładniejszego wytyczenia trasy żeglugi... Opłacało się. Ludzie, którzy tam mieszkali, okazali się być równie ciekawi mnie co ja ich. Nawet nie zdążyłam się zorientować, a już znałam ich dialekt, siedziałam na honorowym miejscu przy gospodarzach uczt i śmiałam się razem z nimi.
Wiedziała, że sympatia tamtejszego ludu wynikała głównie z chęci poznania nieznanego, nie szczerego pragnienia zawarcia znajomości, ale i tak dano jej możliwość wchłonięcia nowej kultury. Po mało dyskretnym pozbyciu się lepkiego soku z pomarańczy z palców poprzez oblizanie ich ponownie skierowała spojrzenie ku dziewczynie. Nadal nie mogła się zadziwić, jak bardzo była podobna do swojego ojca.
Ciekawe, czy odziedziczyła po nim część charakteru.
Mądra decyzja, księżniczko — przytaknęła. — Czy jest jeszcze coś, co chciałabyś wiedzieć o Essos?
Owoce stanowiły tylko ułamek cudów, a przez lata spędzone na żegludze pomiędzy Wolnymi Miastami widziała sporo i mogła podzielić się swoimi opowieściami z Sylvą.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Wiszące Ogrody Empty
Temat: Re: Wiszące Ogrody   Wiszące Ogrody Empty

Powrót do góry Go down
 
Wiszące Ogrody
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Ogrody
» Szklane ogrody

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Stary Pałac-
Skocz do: