Share
 

 nakarmię Cię ziarnem tkliwości

Go down 
AutorWiadomość
Caster Lannister
Caster Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : złoty chłopiec, lwiątko z Casterly Rock
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t588-caster-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t619-caster-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t634-little-lion-man#1319https://ucztadlawron.forumpolish.com/t983-korespondencja-castera-lannistera#5667

nakarmię Cię ziarnem tkliwości Empty
Temat: nakarmię Cię ziarnem tkliwości   nakarmię Cię ziarnem tkliwości EmptyWto 14 Sty - 12:02


157
Królewska Przystań
Shaena Targaryen&Caster Lannister



ptaku
nie płacz
nakarmię cię ziarnem tkliwości
fruniesz

Deszcz wciąż jeszcze zmywał czerń z jego skrzydeł, kiedy niewielki ptak przysiadł na żerdzi w krukarni; na upierzeniu ostały się ostatnie krople, które osiadły na dłoni Lannistera, gdy spokojnym ruchem pogłaskał kruka z Casterly Rock, doskonale mu znanego, wszak jeszcze kilkanaście Księżyców wcześniej sam korzystał z niego, by wysłać do stolicy listy wagi królewskiej.
Nazywał go w myślach Smokiem, zaważyła na tym prędkość, z jaką pokonywał przestworza; wiekowy ptak tracił na starość swoje upierzenie, lecz wciąż był szybszy od pozostałych dwóch, które również przyuczono do przemierzania dokładnie tej samej drogi.
Przemoczony list ostrożnie odczepił od nóżki stworzenia, łamiąc lak pieczęci już znacznie bardziej niedbale; z krukiem na ramieniu pożegnał się z maestrem sprawującym pieczę nad krukarnią, u której progu dłonie rozrywały już papier, spragnione zachodnich wieści.
Staranna kaligrafia Leany, pękate, ozdobne litery, ułożone w idealną harmonię, rozmyły się od wilgoci - irracjonalny niepokój pojawił się w jego myślach, wyglądało to bowiem tak, jakby uroniła nad tym listem wiele łez, a płakało przecież tylko niebo. Inkaust rozlał się, gdzieniegdzie utrudniając rozszyfrowanie wyrazu bądź całego fragmentu.
Gdy spirala schodków wieży wreszcie się skończyła, przystanął na jednym z balkonów, osłoniętych od deszczu, choć jednocześnie dających idealny pogląd na marszczone gniewem niebo, wyjątkowo zgorzkniałe, jakby płynące strugami żalu. Oparty plecami o balustradę chłonął treść listu, unosząc kąciki ust w niektórych momentach, kiedy wyobrażał sobie, jakim tonem opowiedziałaby mu poszczególną historię ich lwica, gdyby tylko mogła znaleźć się tuż obok niego.
Wciąż trzymając zgięty w pół list, sięgnął po skrytą w rolce pergaminu chustę, haftowaną nicią siostrzanej miłości, o wzorze równie enigmatycznym, co zamazane zdania zroszone deszczem.
- Następna chusta będzie próbowała zobrazować splecionego ze sobą smoka i lwa, zobaczysz - wyszeptał do swojego wyjątkowo milczącego towarzysza. - A w liście Lea zdąży już zaplanować trzy warianty kreacji, w których wystąpi na ślubie Lancela...
Kruk kłapnął dziobem, nieszczególnie chyba zainteresowany wieściami o wielkim weselu, choć połączyć miało dwie krainy, pomiędzy którymi kursował od lat; o wiele bardziej zafrapowało go to, że Cas zanurzył drugą rękę w materiale sakiewki, wyciągając z niej kilka ziaren, by niespiesznie podsunąć je ostatniemu Smokowi, który potrafi wzbić się w powietrze.
Myślami lew wciąż był tu - serce powróciło jednak do Skały.
Może nigdy jej nie opuściło.

ptaku
z opuszczonymi skrzydłami
nie szarp się
nakarmię cię ziarnem śmierci
zaśniesz
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

nakarmię Cię ziarnem tkliwości Empty
Temat: Re: nakarmię Cię ziarnem tkliwości   nakarmię Cię ziarnem tkliwości EmptyNie 19 Sty - 22:04

Serce pękło na pół, choć przecież nie powinno.
Cierpiała katusze, jakby miliony dusz uleciało w eter i nigdy nie miało powrócić. Rozkoszowała się swym bólem, jaki wypełniał dziecięce ciało, a policzki zalewały ją nieustannie, kiedy tylko próbowała iść przed siebie.
Wierzyła w piękną bajkę, gdy to subtelnie składała pocałunki na policzku Lancela. Raz po raz spoglądając na niego z ufnością. Jak śmiał ulec decyzji rodzicielom? Winni się buntować, wszak wierzyła, że ich miłość jest wielka, mimo iż szczenięca. Dlaczego nikt tego nie zauważał, łamiąc młodziutkiej Targaryen serce?
Musiała odpocząć.
Złapać oddech.
Pragnęła ciszy, która tłamsiła jej duszę.
Gnała przed siebie, ignorując nawoływania gwardzistów. Nieposłusznie pokonywała kolejne metry, aż wreszcie znalazła się na schodach, które prowadziły na górę nieznanych pomieszczeń. Brakowało jej powoli tchu, ale nie zamierzała zatrzymać się, gdy niezbadane ścieżki korytarza otwierały przed nią nowe możliwości. W desperacji była gotowa skoczyć, lecz przecież było to nader nierealne i niewłaściwe. Łudziła się, że to sen, tak daleki od prawdziwości, jednakże nawet deszcz nie zmył z jej bladych policzków.
Dostrzegła postać małego lwiątka, które zagubiło się w Czerwonej Twierdzy. Złość zaczynała coraz bardziej buzować, gdy ich spojrzenia skrzyżowały się w jednej linii, na co reagowała jeszcze większą irytacją. Nie chciała go tutaj. Nie zasługiwał na to, by stać na balkonie i patrzeć na horyzont.
- Idź sobie stąd! Nie chcę cię widzieć! – powiedziała łamiącym się głosem. Ogień powoli zaczynał w niej grać melodie cudaczności, a okrutne uczucia rozpierały ją od wewnątrz, gdy spoglądała na twarz Castera. - Zawołam gwardzistów! Zetną ci głowę! – zastygła w bezruchu, stając się typową, roszczeniową królewną. Nie zamierzała krzywdzić Lannistera, ale cierpienie tłamsiło zbyt mocno. Raniona przez świadomość zaręczyn, które były niewłaściwe, odczuwała iluzję zawodu. W onirycznej strukturze, chowała się w swych słabościach, z rozkoszą zamykając smutek jaki uwydatniała, gdy to raz po raz zanosiła się płaczem.
Drobne piąstki uderzyły w marmurową balustradę, zaś serce uderzyło donośnie w piersi. Nieświadomie okazywała swą słabość, gdy to skuliła się w kącie, pragnąc zapomnieć o decyzji Daenaery.
Nigdy więcej nie powracając w snach do absurdu.
Powrót do góry Go down
Caster Lannister
Caster Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : złoty chłopiec, lwiątko z Casterly Rock
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t588-caster-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t619-caster-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t634-little-lion-man#1319https://ucztadlawron.forumpolish.com/t983-korespondencja-castera-lannistera#5667

nakarmię Cię ziarnem tkliwości Empty
Temat: Re: nakarmię Cię ziarnem tkliwości   nakarmię Cię ziarnem tkliwości EmptyPon 20 Sty - 22:48

Kruk sfrunął na balustradę, łasy na kilka ziaren, które Caster zostawił tam dla niego.
Wtedy też morze ciszy wzburzył dziewczęcy szkwał, gdy na balkonie pojawiła się srebrzystowłosa, cała będąc gniewem i rozgoryczeniem. Nigdy jeszcze nie widział jej w takim stanie, z trudem zamaskował zdumienie, w duchu żałując, iż nadal nie jest w stanie pojąć prawideł rządzących kobietą logiką.
Mówią, że toń zielonego spojrzenia koi rozdrażnienie, wzrok Lannistera zmierzył się z tym należącym do Shaeny, nie był jednak pewien, czy nieortodoksyjne środki uspokajające pomogą.
Powitalny rytuał nie został przez niego pominięty - nawet w tych okolicznościach nie był w stanie darować sobie odgrywania wyuczonej roli.
- Czym zasłużyłem sobie na takie słowa? - iść sobie nie zamierzał, zademonstrował to przyjmując nonszalancką pozę, gdy z rękami skrzyżowanymi na piersi oparł się o balustradę.
- Dekapitacji dokonuje królewski kat - doprecyzował, spiesząc z wyjaśnieniem zawiłości tegoż procederu, być może wzroku Shaeny nigdy jeszcze nie skalał widok przelanej krwi, skoro z taką zuchwałością krzyczała o ścięciu czyjejś głowy.
- Pozwólli pertraktować, królewno - wtrącił tonem, w którym żar tlił się z taką intensywnością, jak ogień w wygasłych z życia szkieletach smoczych władców przestworzy; spokoju na twarzy nie zmącił niepokój, nie bał się jej, lecz zaczął troskać się o nią - nie miał bowiem pomysłu, co doprowadzić mogło Shaenę do stanu, w którym się znalazła - nazbyt cenię sobie własną głowę, by ją stracić - cień uśmiechu przez chwilę uformował się w ironię; skąd wiedzieć miałby, iż ona straciła swoją, a dziewczęce serce ze szkła rozkruszyła na milion kawałków wiadomość o zaręczynach Lancela. I choć zdawał sobie sprawę z tego, iż królewna obdarzyła jego bliźniaka łaskawym spojrzeniem, nie miał pojęcia, jak bardzo była do niego przywiązana.
Ziarno krytyki pojawiło się być może niepotrzebnie.
- Królewny nie powinny mieć skóry naznaczonej ranami - wyjaśnił cierpliwie, tak, jak zwróciłby się do małej Leany; z niezrozumieniem wpatrywał się w zaciśnięte pięści rówieśniczki, zderzające się z chropowatą powierzchnią.  
Nic z tego nie rozumiał, zupełnie nic.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

nakarmię Cię ziarnem tkliwości Empty
Temat: Re: nakarmię Cię ziarnem tkliwości   nakarmię Cię ziarnem tkliwości EmptyWto 28 Sty - 22:16

Oddech Castera ją irytował, podobnie jak obecność. Chciała się go pozbyć, a najgorsze scenariusze zaczynały tłamsić dziewczęcy umysł. Lawirowała na pograniczu szaleństwa, kiedy to nieustannie rozbrzmiewał w głowie głos, który przypominał o nagłej decyzji narzeczeństwa…
Jak mogli?
Jak śmiali postąpić w ten sposób?
Zastygła w bezruchu, gdy obdarzył ją spojrzeniem. Patrzyła na niego nieprzerwanie, chcąc wymierzyć jeden policzek, a potem kolejny i następny. Odczuwała frustrując, mając świadomość obecności Lannistera w Królewskiej Przystani. Nie zasługiwali bowiem na to, by spędzać tutaj choćby sekundy – o nocach nie wspominając. Słowa rozdrażniły ją jeszcze mocniej, toteż zrobiła krok w przód, by ostatecznie wymierzyć drobny cios w jego ramię. Wyżywała się na chłopcu, dostrzegając w nim możliwości ukojenia emocjonalnych demonów, tak intensywnie dudniących w meandrach żył.
- Jak śmiesz mówić do mnie w ten sposób?! – krzyknęła i odważyła się ponownie uderzyć słodkie lwiątko. Nie robiła tego silnie, wszak jej siła opierała się ledwie na subtelnych muśnięciach, aniżeli faktycznej krzywdzie. Łzy spływały po bladych polikach, które skrywała obecnie przed obliczem lepszego z bliźniaków. Fiolet tęczówek osiadł na balkonowej posadzce, a serce zwolniło rytmu, gdy wreszcie tkwiła tak blisko i zbliżyła się ku niemu. Wsparła czoło o obojczyk Castera, szukając w nim pocieszenia, które było dalekie od osiągnięcia choćby iluzorycznej fragmentaryczności zrozumienia.
- Nie chcę was widzieć w Czerwonej Twierdzy – wyjaśniła ledwie słyszalnie. Drżała pod wpływem wiatru, który pieścił odsłonięte ramiona i tworzył pozorną bańkę bezpieczeństwa. Odstąpiła do tyłu, by znaleźć się jak najdalej od Lannistera, spoglądając jedynie w jego oczy; przenikliwość wybijała w nim kolejne werwy, a gdyby wzrok zabijał, on już pewnie leżałby martwy u jej stóp.
- Jedno moje słowo sprawi, że nie wrócisz do Casterly Rock! – zawyrokowała i objęła się dłońmi. Odwróciła się na pięcie, stając do niego plecami i pozwalając sobie w sposób egoistyczny - roztapiać się nad nieszczęściem, które ją spotkało. Miłość bolała, podobnie jak wiara, że ludzie kierują się lojalnością.
A może – t y l k o – naiwnie ufała w bajkę, w których rozczytywała się z septą?
Powrót do góry Go down
Caster Lannister
Caster Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : złoty chłopiec, lwiątko z Casterly Rock
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t588-caster-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t619-caster-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t634-little-lion-man#1319https://ucztadlawron.forumpolish.com/t983-korespondencja-castera-lannistera#5667

nakarmię Cię ziarnem tkliwości Empty
Temat: Re: nakarmię Cię ziarnem tkliwości   nakarmię Cię ziarnem tkliwości EmptyPią 13 Mar - 11:48

Nie miał pojęcia, że obecność jego jest aż tak irytująca - skonfundowany następstwem nieoczekiwanych zdarzeń jak przyczajony lew wpatrywał się w ruchy obiektu gotowego do ataku. Ten nadejść mógł z każdej strony - szpikulce nasączonych jadem słów skierowała w jego stronę, dłonie sięgnęły jego ciała, formując się w piąstki, które rytmem gniewu okazywały jej słabość. Nie miała teraz w sobie nic ze smoczej godności, spalała się w ogniu furii, a widok ten sprawił, iż Caster zapragnął czym prędzej odwrócić wzrok. Dać jej chwilę, by doszła do siebie - bo zapewne nie taka chciała być przez kogokolwiek zapamiętana. I może była tylko małą dziewczynką, ale królewska krew zobowiązywała do tego, by zawsze dbać o pozory - nawet wśród bliskich, nawet wśród przyjaciół. Pragnął widzieć ją silną. Już teraz hartować musiała się, przeczuwając, co los dla niej przygotuje - co przyniesie przyszłość.
- Zapomnę, królewno, o tym, w jaki sposób ty śmiałaś się do mnie zwrócić - powiedział cicho, powoli, rozciągając w czasie tę wypowiedź, by jej znaczenie dotarło do rozgorączkowanego umysłu Shaeny; zapomni i o tym, w jaki sposób go potraktowała - jak chłopca do bicia, służącego, który kornie miał znosić każdy kaprys. Pomyliła go z kimś, kim nigdy nie był, kim nigdy nie będzie. Lwia duma ostrzegawczo rozbłysła w szmaragdowych oczach, a dłoń jego drgnęła nieznacznie, jakby chciał unieść ją i zakleszczyć pod palcami nadgarstek królewny, byle tylko powstrzymać ją przed wymierzeniem kolejnego - niezasłużonego - ciosu. - Bo jesteś mi przyjaciółką, a widzę, że targają tobą emocje, których nie potrafisz kontrolować - reprymenda czy ledwie przygana? Czymkolwiek miały być te słowa, on sam nie zabrzmiał tak, jakby wskrzesiła w nim gniew porównywalny do tego, który płonął teraz w jej ciele. Coś w jego oczach mówiło jednak - ja zapomnę, ale ty nie zapominaj. Królewna czy i sam smoczy król - przed nimi wciąż był lwem, któremu należy się szacunek; którego nie winno się drażnić.
Drobne ciało przylgnęło do niego nieoczekiwanie, a on sam zamarł, bo nagle przestał już rozumieć cokolwiek. Nie pierwszy i nie ostatni raz rozbroi go kobieca logika, a raczej jej brak. Dłonią pogładził królewnę po włosach, srebro roztopiło się pod opuszkami palców, kiedy ona sama wyznała mu coś, co trudno było mu pojąć.
- Nas? O kim mówisz? Co się stało? - niech powie mu cokolwiek - wyrzuci z siebie nie emocje, a słowa, bo to je właśnie Caster może w odpowiedni sposób zinterpretować, to na nie może zareagować własnymi, oferując pomoc adekwatną do tego, co też sprawiło, że nagle jego - i tajemniczych towarzyszy - wygnać chciała poza mury zamku. - Czymże cię uraziłem? - gestem? Nieopatrznym słowem? Ani jednym ani drugim nigdy nie uczynił jej przykrości - tego mógł być pewien.
I już - balansowała na granicy skrajności, chwilę wcześniej wtulona jeszcze w niego drżała emocjami, teraz już wyrwała się z jego bliskości, stając jak najdalej, niemal wciskając się w balustradę.
- Zgładzisz mnie czy okażesz łaskę i wygnasz do Dorne albo dalej, tam, gdzie nie sięgają nawet mapy? - uderzył w podobnie melodramatyczny ton, zerkając na swego kruka, który przypatrywał im się tak, jakby niż sam Caster rozumiał więcej z tego, co właśnie się wydarzyło. Ileż podobnych emocji spisanych w listach niósł już od zamku do zamku, wpatrując się w ludzkie ekspresje, we wszystkie odcienie uczuć? Może naprawdę wiedział o ludziach więcej niż Lannister? - Wyjaw mi me przewiny, królewno - bardzom ich ciekaw.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

nakarmię Cię ziarnem tkliwości Empty
Temat: Re: nakarmię Cię ziarnem tkliwości   nakarmię Cię ziarnem tkliwości EmptyPią 27 Mar - 20:06

Była silna; silniejszą niż ktokolwiek mógł przypuszczać, jednakże serce złamane po raz pierwszy – pękło na zbyt wiele kawałków, by poskładać je od razu. Nie chciała widzieć Lancela, zaś widok Castera sprawił, że musiała wyładować frustrację na człowieku, który nawet nie był powiązany z cierpieniem królewny. Rozkapryszona, rzucająca się na zeń z pięściami – nie przypominała siebie; wyglądała jak karykatura potomkini valyriańskiej krwi, dumnie noszącej nazwisko Targaryen.
Wybacz mi,
wybacz – nie wiem, co czynię.

- C-co…? – szepnęła skonfundowana, odsuwając się na krok. Patrzyła z rozpaczą na swe dłonie, które zacisnęła tak bardzo, aż knykcie zaczynały przyjmować białą formę. Oddech uleciał spomiędzy rozchylonych warg, zaś ona odwróciła się plecami do ulubionego lwa, który znaczył niebywale dużo. Mogła to utracić w jednej chwili, wystarczyło pstryknąć palcami, by ich przyjaźń pogrzebana została w zgliszczach (nie)pamięci.
Głos ugrzązł w gardle, gdy próbowała ponownie otworzyć usta. Próbowała wydukać nieskładnie kolejne sylaby, aż wreszcie poddała się. Była zgubiona w obliczu Bogów i młodego Lannistera, którego odważyła się znieważyć. Desperacko przetarła dłonią policzki, gdy nie przyglądał jej się w ten ostrzegawczy, przepełnionym zawodem? spojrzeniem. Nie rozumiała decyzji matki, która postanowiła zniweczyć dziecięce marzenia, a przecież i tak rozpoczęła dopiero swą wędrówkę wkraczając nieporadnie w dorosłość. Musiała stawić czoła przeznaczeniu, gnąc kark przed przeciwnościami.
Pozostawać słodką królewną, w której nikt nie dostrzeże wroga.
- Powiedz mi zatem… Jestem odrażająca? Niegodna? A może szkaradna? – poprosiła z nutą smutku w głosie, gdy wreszcie fiolet tęczówek osiadł na obliczu Castera. Przypominała w tym momencie ojca, który pogrążony w melancholii – uciekał od towarzystwa ludzi. Shaena wręcz przeciwnie – pragnęła go, choć w tym momencie mogłaby pozostać sama, rzucając się w gęstwinę fal i umierając gdzieś z dala od Królewskiej Przystani, wszak ta… Nie była jej życzliwa.
Pojęła niemy przekaz, kucając przy balustradzie, zwijając się w mały kłębek, byle tylko nikt nie zdołał jej zauważyć. Być może – usilnie próbowała się skryć także przed nim.
- Królowa zdecydowała, że moja siostra i twój brat w przyszłości przysięgną przed Siedmiu dozgonny związek… – powiedziała z wyraźnym żalem. Kochała wszak Lancela. Darzyła go miłością bezgraniczną, ale czy taką można było nazywać dziewczęcą fascynację? Jedenastoletnie dziewczynka nie wiedziała czymże jest wzniosłe uczucie, o które podejrzewała swe naiwne serce, ale on… On się nie sprzeciwił, co ubodło ją najbardziej. Demony podpowiadały parszywe wizje, w których to starszy z lwich braci – brzydzi się córką Aegona. Nie umiała poskładać swych rozsypanych myśli, dlatego też odwróciła się do rozmówcy, chowając przed nim cały strach o swoją wartość.
- Odsyłając cię za Wąskie Morze – musiałabym pogodzić się z twoją stronę, a przecież nie chcę cię stracić, Casterze… – wyszeptała ledwie słyszalnie. Sądziła, że tylko on jej pozostał, mimo iż kilka momentów wcześniej, gotowa była wyrzucić go za poręcz.
Któż posądziłby o zabójstwo ledwie dziecko?
- Zo-zostaniesz ze mną?prosiła, niemo wręcz błagała, czego w przyszłości nie miała już więcej powtórzyć.
Powrót do góry Go down
Caster Lannister
Caster Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : złoty chłopiec, lwiątko z Casterly Rock
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t588-caster-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t619-caster-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t634-little-lion-man#1319https://ucztadlawron.forumpolish.com/t983-korespondencja-castera-lannistera#5667

nakarmię Cię ziarnem tkliwości Empty
Temat: Re: nakarmię Cię ziarnem tkliwości   nakarmię Cię ziarnem tkliwości EmptyPon 29 Cze - 12:05

Kruk wzbił się do góry tylko po to, by znaleźć miejsce na lwim ramieniu - Caster łagodnym ruchem pogładził go ponownie, na otwartej dłoni przemycając jeszcze kilka ostałych się ziaren; leć, wyszeptał w końcu, pozwalając, by zwierzę po chwili zawahania ruszyło ku niebu, i dopiero wtedy, bezwiednie kalkując pozę jednego z najstarszych doradców ojca, splótł ręce niczym mędrzec, co wyglądało kuriozalnie w kontraście z jego młodą twarzą.
Darował sobie żarliwe zaprzeczanie, że przecież nikomu chyba nie przyszłoby nawet do głowy, by opisać ją którymkolwiek z tych epitetów - nikomu, poza nią samą.
- Ktoś kiedyś rzekł mi, że jeśli za dużo we mnie niezrozumiałych emocji, jeśli nie wiem, co czynić, winienem przyjrzeć się sobie tak, jakbym uniósł się w górę - śledził wzrokiem lot kruka, aż sylwetka stworzenia nie zamajaczyła jedynie w dali, zlewając się z tkanką nieba - i patrzył nie na samego siebie, lecz osobę sobie znaną, której chcę doradzić - kontynuował takim tonem, jakby zdradzał jej właśnie prawdy objawione. - Nie ma w tobie nic odrażającego, królewno, nic poza tym, czego doszukujesz się sama - puścił w niepamięć to, w jaki sposób potraktowała go przed chwilą - to, co powiedziała, wiele wyjaśniało. I jej zachowanie, i dziewczęcą rozpacz, i bezradność na los spisany przez innych.
- Uśmiechnij się, więc, Shaeno, będziemy rodziną, będziemy też przyjaciółmi, a Lancel pozostanie ci bliski, to nie jest powód do smutku, a do radości, smok z lwem splotą się w końcu siłą węzła małżeńskiego - najpierw była królewną, potem dopiero zauroczonym dziewczęciem, powinna miarkować swą reakcję - przy nim mogła sobie pozwolić na to, by ukazać swe emocje, ale lepiej, by na dworze nie rozniosło się, iż nieprzychylnie spogląda na szczęście siostry - znasz go, wiesz, że zadba o nią jak o najcenniejszy skarb Casterly Rock, a jeśli Siedmiu będzie łaskawych, to i ty będziesz mogła szanować swego męża - niekoniecznie kochać, nie to było gwarantem szczęścia. W jej przypadku sprawa pozostawała też o tyleż łatwiejsza, iż najpewniej poślubi kogoś z najbliższej rodziny, może nawet brata - nie będzie obca dla swojego męża, to więcej niż wiele kobiet może marzyć. - Ślub nie ma nic wspólnego z miłością - odparł tonem najtwardszego kruszcu, mało w nim było romantyka i wiary w to, że pokocha przeznaczoną mu dziewczynę - ale to fundament przyszłości rodów, ich ślub ma ogromne znaczenie, i dla nas, i dla was, królewno; za jakiś czas zapomnisz o żarze uczucia, którym darzysz Lancela, ale historia nigdy nie zapomni o tym sojuszu, wierzę w to całym sobą. Dla dobra naszych rodzin musimy być gotowi na to, by czasem poświęcić własne szczęście - brzmiał jak starzec, którego oczy widziały już wiele - a był tylko chłopcem, powtarzającym zasłyszane prawdy jak echo.
- Zostanę - zgodził się cicho, pozwalając na to, by oparła się o jego ramię - wsparł ją ciałem i słowem, szeptał jeszcze długo, odwracając jej uwagę od chmurnych myśli.
Ziarnko czasu po ziarnku, słowo po słowie - starał się przemawiać delikatnie, by nie zranić jej nieopatrznie; niech płacze, niech łzy zmieszają się z deszczem, a żal wsiąknie w miękką tkaninę sukienki. Ale gdy znajdą się w Twierdzy - na jej twarzy winien się pojawić uśmiech błyszczący jak słońce wyłaniające się po ulewnej burzy.
Nakarmił ją słowami pociechy - bo jej potrzebowała. Wiedział jednak, że choć teraz wciąż obciąża Shaenę smutek, ciężar ciążących na niej obowiązków będzie dźwigała z godnością. I udźwignie - jeden, i drugi.

| ztx2
Powrót do góry Go down
Sponsored content

nakarmię Cię ziarnem tkliwości Empty
Temat: Re: nakarmię Cię ziarnem tkliwości   nakarmię Cię ziarnem tkliwości Empty

Powrót do góry Go down
 
nakarmię Cię ziarnem tkliwości
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje :: Zakończone-
Skocz do: