Share
 

 To say goodbye is to die a little

Go down 
AutorWiadomość
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptySob 15 Lut - 6:55


IV/V Księżyc 165
Koniec Burzy, Wizyta Baelora I i jego orszaku po przygodzie w Wyl
Maegon Velaryon & Morrigan Baratheon




Od momentu pojawienia się Baelora I w Końcu Burzy minęło kilka dni. W tym czasie burzową twierdzę można było porównać do młynu, bo takie panowało tam zamieszanie. Cała służba chodziła nakręcona jak w zegarku, a nawet członkowie rodziny zachowywali się inaczej, jakby bardziej poważnie i dystyngowanie. Nie należało bowiem w żadnym wypadku zakłócać spokojnej rekonwalescencji Jego Królewskiej Mości, a pokazanie się z jak najlepszej strony mogło tylko zadziałać na korzyść Baratheonów.
Mimo to Morrigan wciąż miała mieszane uczucia względem nowego władcy Siedmiu Królestw i brała udział jedynie w spotkaniach, z których nie mogła się w żaden sposób wymigać. W innym wypadku zawsze znajdowała wymówkę byleby tylko nie musieć przebywać w pobliżu króla ani towarzyszącemu mu orszakowi. Gorycz związana ze stratą ojca nie zdążyła jeszcze przygasnąć i sam widok Miłościwie Panującego sprawiał, że jej żołądek wiązał się w ciasne supły zdenerwowania. Być może była zbyt młoda, a być może niedoświadczona w strategiach bojowych i polityce, jednakże ciężko było jej pojąć jak Baelor mógł się zgodzić na nawiązanie pokoju i to w tak szybkim tempie. Jego decyzja była niczym wymierzenie siarczystego policzka wszystkim tym, których bliscy polegli w walce, do której tak namiętnie nawoływał jego własny brat! Nie raz i nie dwa, jedyna córka poległego lorda zastanawiała się czy jej ojciec nie umarł na próżno, pozwalając aby teraz Dornijczycy w triumfie tańczyli na pisku przesączonym krwią ludzi z Północy.
Od tego ciągłego rozmyślania, młoda lady Baratheon obudziła się z łagodną migreną trapiącą jej osobę. Przez to w trakcie śniadania nie odzywała się zbyt często, pochłonięta przez własne myśli. Jedynie zdawkowe proszę i dziękuję opuszczało jej usta, gdy potrzebowała czegoś co ustawiono na stole z dala od niej. Kończąc posiłek w raczej szybkim tempie, przeprosiła wszystkich zebranych i zniknęła w korytarzach twierdzy, udając się do swojej własnej komnaty. Prosząc jedną ze swoich służek o zaplecenie luźniejszej fryzury, złapała pierwszą lepszą książkę jaka znalazła się pod ręką i udała się w stronę Bożego Gaju. Stukot jej pantofelków rytmicznie odbijał się echem od kamiennych ścian, aż w końcu dotarła do tylnego wyjścia prowadzącego na zewnątrz. Nim na dobre opuściła mury zamku, zatrzymała inną służkę i poprosiła o przysłanie kosza, w którym miały znajdować się kolejno: kiść winogron, kilka ciasteczek oraz mała karafka wina. Dopiero wtedy udała się do swego celu, po drodze nie zatrzymując się nigdzie indziej.
Błękitne niebo sporadycznie przecinały puchate chmury, a wiatr nie był nawet tak przeszywający jak zwykle. Być może obecność króla oswoiła tymczasowo burzowy temperament charakterystyczny dla tego regionu, za co Morrigan mogła być nawet wdzięczna. Znacznie łatwiej było korzystać z ładnej pogody, gdy ostry wiatr nie smagał po twarzy i nie próbował urwać głowy. W zamian delikatna bryza rozwiewała co luźniejsze kosmyki włosów i zalotnie bawiła się krawędzią sukni. Zasiadając na jednej z ławeczek, brunetka odczekała kilka minut na dostarczenie kosza przekąsek i wtedy racząc się soczystymi owocami, zaczęła czytać książkę. Szum drzew stanowił idealne tło do chwili relaksu i ani się obejrzała, gdy opowieść o dalekich krainach zza Wąskiego Morza wciągnęła ją na tyle, by przenieść ją do nieznanych egzotycznych regionów.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptySob 15 Lut - 10:31

Nie można było ukrywać, że kilkudniowy pobyć w Końcu Burzy wszystkim dawał się we znaki. Zarówno przyszły król, jak i protektor potrzebowali odpoczynku, a także zaleczenia ran, które powstały na skutek nieoczekiwanego działania ze strony Dornijczyków. Maegon posłusznie starał się krążyć przy władcy, ze służącymi pracującymi we Wyle wędrował po korytarzach, jeśli miał coś przynieść bądź znaleźć dla Baelora. Nie narzekał ani nie marudził, mimo iż już chciałby wrócić do Królewskiej Przystani. Podróżowanie na koniu jakoś jemu nie sprzyjało. Kiedy miał okazję, sam często po całym dniu sprawdzał, czy otarcia powstałe na skutek jazdy konno u kostek, znikają. Jakby mógł, zaproponowałby Baelorowi rejs do Królewskiej Przystanii, aby mogli spokojnie dopłynąć, nie tracąc przy tym zbyt wiele sił. Musieliby wtedy zorganizować jakieś statki, a to wymagałoby kontakt z ojcem Maegona. Chętnie nawet wysłałby do ojca kruka z taką wiadomością, lecz zanim by przybyli, zanim wszyscy gotowi by byli na podróż morską, to pewnie zdołają przygotować się na wyprawę konną.
Postanowił porzucić tymczasowo myśl o rejsie, a w zamian korzystając z chwili wolnego, zapoznać się z tutejszą architekturą. Wiedział, że Baelor teraz odpoczywał i miał dwie godziny dla siebie. Maegon zdołał przekazać kuchni, co sobie Baelor życzy do zjedzenia, po czym postanowił zgarnąć jabłko. Nie chciał brać żadnych bułek pszennych, czy kawałka upolowanej dziczyzny. Dwie godziny wolnego dla niego oznaczały dwie godziny spacerowania, relaksowania się na wybrzeżu, wsłuchaniu się w morską falę. A jabłko wziął tylko dlatego, aby coś przekąsić w międzyczasie.
Zanim jednak zdołał wyjść z kuchni, doszła jedna ze służek, która zaraz zaczęła z wiklinowym koszem krążyć po kuchni i szukać ciasteczek. Maegon z boku obserwował z zaciekawieniem, a kiedy ta już zgarnęła i ciastka i kiść winogron, Velaryon podszedł do niej z wesołym uśmiechem na twarzy.
- Dla kogo to?- zadał pytanie żartobliwym tonem. Dodatkowo jeszcze przyłożył jabłko do ust i ugryzł je, zaraz odrywając kawałek owocu, który zaczął być miażdżony przez jego zęby. Służka rzuciła w odpowiedzi, że to jest dla młodej lady, która krąży na zewnątrz i jeszcze musi znaleźć karafkę wina. Velaryon przechwycił koszyk. - Znajdź wino, ja jej zaniosę. Akurat mam chwilę przerwy i planowałem pospacerować na zewnątrz.- oznajmił, po czym kontynuował spożywanie jabłka. Oparł się o ścianę, aby spokojnie obserwować ruch w kuchni i mrugnąć okiem do jednej kucharki, która zawiesiła na nim akurat swoje spojrzenie. Zaraz jednak skoncentrował swój wzrok na służce, która przyniosła karafkę wina. Maegon podziękował jej skinieniem głowy, a następnie spokojnym krokiem zaczął maszerować w stronę wyjścia. Jadł sobie spokojnie jabłko, póki nie doszedł do drzwi, po których oczekiwał mocnych wiatrów. Z tego powodu tak jak zjadł większość jabłka, resztkę zatrzymał w dłoni, a kiedy wkroczył na teren zewnętrzny, to wyrzucił gdzieś w kąt, aby nie zostało to zbyt szybko zauważone. Wątpił, aby po drodze zaistniały miejsca, gdzie można było wyrzucać śmieci.
Jednakże nie zastanawiał się długo nad swoim czynem, tylko szedł spokojnym krokiem, czując orzeźwiający wiatr, który smagał jego włosy. Uśmiech na jego twarzy nie znikał, a jego serce nie chciało stąd zbyt szybko znikać. Tu czuł się dobrze, prawie jak w domu. Jeszcze tylko brakowało statku, na który by mógł wskoczyć i podryfować pół dnia z półprzymkniętymi powiekami. Zamian tego, w dłoni trzymał kosz z ciastkami, winogronem i winem. Sam zaś wędrował wzdłuż ławek, a po chwili jego wzrok odnalazł młodą kobietę, która była pogrążona w jakiejś lekturze. Jak się nieco zbliżył, dostrzegł znane jemu rysy twarzy, które jasno precyzowały, kim jest czytelniczka.
- Lady Baratheon.- nie chciał jej przestraszyć, więc powitał ją nieco ściszonym tonem. Zaraz też podniósł nieco wyżej kosz, na wysokość swoich piersi, aby kobieta mogła dostrzec, że trzyma w dłoni kosz. - Przynoszę kosz z zawartością, o którą pani prosiła.- dodał, kończąc swoją wypowiedź ułożeniem kosza na ławce, tuż obok owoców, które podjadała. Morrigan, młoda osoba, która stroniła od różnych oficjalnych spotkań, a przynajmniej takie odniósł Velaryon wrażenie. - Jakieś jeszcze inne życzenia masz, lady?- zadał pytanie spokojnym tonem, kierując swój spokojny wzrok na twarz Morrigan. Łagodne spojrzenie, połączone z uśmiechem, wyczekiwało ewentualnych dalszych poleceń, bądź pozwolenia na oddalenie się.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptySob 15 Lut - 15:23

Książka, w której zatraciła się Morrigan nie była niczym innym jak prostym zbiorem opowiadań pewnego handlarza z jego podróży między kontynentami. Nie była to lektura zbyt wymagająca ani górnolotna, zwłaszcza w momentach, gdy akcja przenosiła się na pokład statku gdzie autor częściej niż rzadziej oddawał się alkoholowemu upojeniu. Jednakże fragmenty skupiające się na przebywaniu w miejscach, o których wcześniej nawet nie śniło się młodej pannie, sprawiały, że oczy samoistnie otwierały się szerzej w pragnieniu pochłonięcia każdej informacji. Oczywiście z racji swego niedoświadczenia w podróżach nie miała ona żadnej gwarancji, że to co czytała było prawdziwe, lecz sam fakt pobudzanej wyobraźni mógłby zrekompensować wszelkie straty w tym zakresie.
Właśnie w tym momencie trafiła na jeden z ciekawszych fragmentów opisujących wysokie palmy, egzotyczne owoce i piękną architekturę dalekiego miasta. Burzowe oczy młódki zabłysnęły wewnętrznym blaskiem na samo wyobrażenie jak cudownie musiało to wyglądać w rzeczywistości. Przewracając kolejne kartki, niemalże czuła pod opuszkami palców delikatne powierzchnie drogocennych materiałów, porowate skórki nieznanych owoców, zapach unoszący się od straganów sprzedających wszelakie zioła i inne przysmaki jakich nie mieli w Siedmiu Królestwach. Z tego wszystkiego zapomniała nawet o własnym winogronie, którego koralik od kilku minut tkwił między jej smukłymi palcami. Wrzucając go do buzi, rozmarzona westchnęła głęboko i przewróciła kolejną kartkę.
Z transu wyrwał ją dopiero głos mężczyzny, którego się nie spodziewała, a który zwrócił się do niej po imieniu.
- Och - zaskoczona uniosła wzrok znad książki. - Pan Velaryon, mam rację? - spytała, przypominając sobie jego osobę. Nie było to zbyt trudne gdyż przez większość czasu był u boku króla, a ona miała dobrą pamięć. Poza tym z jakiegoś względu po prostu zapadł jej w pamięć i bez obecności Baelora. Przesuwając spojrzenie z jego twarzy na trzymany koszyk, zamknęła książkę i uśmiechnęła się do niego. Z początku trochę sztywno, ale szybko przemieniło się to w prawdziwe zadowolenie.
- Jakże to miło z pańskiej strony, szczerze doceniam ten gest i dziękuję. Jednak czy nie było w pobliżu żadnej służki, która mogłaby zrobić to za pana? - spytała i zdając sobie sprawę, że mogło to zabrzmieć jak niechęć z jej strony, pospieszyła z wyjaśnieniami. - Jego Królewska Mość, Książę Protektor oraz wszyscy im towarzyszący są naszymi gośćmi. To nieuprzejme aby dodawać panu obowiązków, zwłaszcza w czasie wolnym. - Zagadnęła, przynajmniej zgadując, że obecnie musiał być odprawiony od służby u boku króla. Wątpiła bowiem aby był w gaju z rozkazu.
- Dziękuję, nie potrzeba mi niczego więcej. - Odparła ze szczerym uśmiechem i zgarnęła kosmyk włosów za ucho. - Być może ma pan ochotę do mnie dołączyć? Jestem pewna, że w koszu jest wystarczająco wina i przekąsek dla dwojga.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptySob 15 Lut - 16:28

Z każdą chwilą przekonywał się, że wyjście na spacer nie był złym pomysłem. Wiatr nie hulał zbyt mocno, aby była potrzeba dodatkowego opatulenia się. Dodatkowe przeziębienia bądź choroby, były zdecydowanie zbędną rzeczą w całej zaistniałej sytuacji. Nikt nie chciał niepotrzebnie przedłużać pobytu, należało zająć się sprawami w Królewskiej Przystani. Nie było istotne, że byli traktowani jak goście, mieli tutaj wsparcie w każdej sytuacji, czy to łatwe, czy trudne sprawy. Maegon nie spodziewał się żadnych honorów, czy względów od osób z błękitną krwią. Jego ojciec zasłużył na wszelkie względy, on był szanowany wśród szlachciców. Maegon wolał na to zapracować, niż korzystać z jego przywilejów.
- Zgadza się, lady.- oznajmił ze skinieniem głowy. Łatwo było odkryć jego nazwisko, niż imię, zważając na prawie że identyczny wygląd ze swoim bliźniakiem. Rhaegor był starszy o kilka minut, lecz fizycznie trudno jest stwierdzić jakieś różnice między nimi. Można dziękować losowi, że tutaj nie ma również jego bliźniaka. Zapewne lady dostałaby na sam widok paskudnej migreny, po której potrzebowałaby kilku chwil dla siebie.
- To nie jest dla mnie żaden problem, pani. Po drodze napotkałem służkę i postanowiłem ją wyręczyć, skoro i tak zmierzałem pospacerować wzdłuż wybrzeża.- szybko oznajmił, nie chcąc, aby biedna służka oberwała za jego dobre chęci. - Niech jej lady nie karze z tego powodu.- dodał jeszcze. Więcej nic nie mógł zrobić dla tej służki, może lady Baratheon okaże jej łaskę i spojrzy życzliwie. Maegon nie powinien jej zabierać koszyka, czy też wyręczać w obowiązkach, lecz zrobił to dobrowolnie, chcąc dobrze oczywiście.
Słysząc propozycję lady, która proponowała wspólny posiłek, na chwilę zawiesił swój wzrok na Morrigan. Wyszedł, aby pospacerować, żeby powdychać te chłodne i orzeźwiające powietrze, lecz też to może zrobić tutaj, siedząc z młodą panienką. Mógłby odmówić kulturalnie, wiedząc, że lady chwilę temu była pogrążona w lekturze.
- Jeśli lady tego pragnie, mogę chwilę potowarzyszyć.- odpowiedział po chwili zastanowienia, po czym usiadł na ławce, po drugiej stronie koszyka. - Jeśli lady zechce, wyjmę wino, a pani może opowiedzieć, jaką ciekawą lekturę trzyma w dłoniach.- oznajmił łagodnym tonem, zaraz podnosząc pokrywę kosza. Postanowił oddać głos młodej lady, skoro sama jemu zaproponowała wspólną rozmowę. On wolał zająć się czymś praktyczniejszym, jak odpowiednim zagospodarowaniem winem, które czekało na rozlanie. Za pozwoleniem Morrigan, Maegon wyjął karafkę wina i jeden kielich. Najwyraźniej służka włożyła kielich, zanim przybyła do kuchni po resztę asortymentu. Kielich zaraz ułożył między swoje kolana a wolną ręką zaraz otworzył karafkę, aby następnie nalać nieco aromatycznego wina do szklanego naczynia, zabierając 3/4 jej objętości. Kiedy zamknął, karafkę schował do koszyka. Włożył swoje palce pod czarką, opatulając nóżkę naczynia, które zaraz ostrożnie podniósł i zaraz podsunął w stronę Morrigan.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptyNie 16 Lut - 4:38

Uśmiechając się delikatnie, młódka pokręciła przecząco głową. Nie wiedziała czy Maegon poprosił o wyrozumiałość względem służki dlatego, że ona wyglądała na surową czy może przez to, że inni szlachcice przyzwyczaili go do widywania takiego zachowania względem służby. Jednakże nie musiał się on obawiać o los biednego dziewczęcia ponieważ Morrigan nie zamierzała nikogo rugać. Koniec końców dostała to czego potrzebowała i skoro nie sprawiało to jemu żadnego problemu...
- Proszę się nie martwić, nic takiego nie będzie miało miejsca. - Odrzekła spokojnym tonem i poparła swe słowa nieco weselszym uśmiechem od poprzedniego. - Nie mam w zwyczaju karać służby i robię to tylko w ostateczności. - Przyznała zgodnie z prawdą. Nie mogła powiedzieć tego o innych szlachcicach, lecz ona sama nie czerpała przyjemności ze sprawiania komuś przykrości, a zwłaszcza ludziom, którzy byli na jej każde zawołanie. Otóż przecież wszyscy byli ludźmi i każdy miał prawo do chwili słabości. Obserwując tą nagłą reakcję ze strony mężczyzny, Morrigan zastanowiła się czy jemu samemu zdarzyło się zostać skrytykowanym przez kogoś wyższego stanowiskiem, jednak nie czuła aby to było jej miejsce, by pytać o coś takiego toteż przełknęła swoją ciekawość.
Krótka chwila zastanowienia jaka nastąpiła po jej propozycji do wspólnego spędzenia czasu, wprawiła dziewczę w zakłopotanie. Ba, pomyślała ona nawet, że przekroczyła jakąś niewidzialną granicę i tym samym wprawiła swojego gościa w równie niezręczną sytuację. Jak zwykle odezwała się zanim zdążyła przemyśleć własne słowa i teraz zaczęła ich żałować. Nie chciała wpędzać Maegona w zakłopotanie, a pauza jaką ją uraczył od razu powiedziała jej, że mężczyzna szukał wymówki do grzecznego wywinięcia się z tej sytuacji. Delikatny rumieniec pokrył blade policzki Morrigan, gdy ta odwróciła na moment wzrok.
- Proszę o wybaczenie, panie Velaryon. - Odparła zawstydzona, powracając spojrzeniem do jego twarzy. - Nie powinnam była nalegać zwłaszcza, że zabieram panu czas wolny od służby u boku króla. W pełni zrozumiem jeśli zechce pan odejść i kontynuować swoją przechadzkę w samotności.
Bacznie obserwując każdą z reakcji dworzanina, Morrigan musiała przyznać, że w głębi duszy jednak się ucieszyła, gdy ten postanowił zabawić ją swoją obecnością i zasiadł na ławce, po drugiej stronie koszyka. Nawet wtedy wciąż było jej trochę głupio, ale nie w takim samym stopniu jak przed momentem. Układając książkę na kolanach, zwróciła się do niego przodem by łatwiej było im rozmawiać, a jej oczy rozbłysły na nowo, gdy zapytał co takiego czytała. Podekscytowanie od razu wymalowało się na jej twarzy, rozciągając ją w promiennym uśmiechu.
- Och, to jedna z najciekawszych książek jaką miałam okazję ostatnio przeczytać. Nie wiem czym się pan interesuje, jednak opisane są tutaj najciekawsze rzeczy jakie tylko można znaleźć za Wąskim Morzem. Rzadkie przedmioty, drogie tkaniny, owoce, egzotyczne rośliny i architektura! Ach, to wszystko brzmi tak cudownie... - mówiła wyraźnie rozmarzona. - Ile bym dała by samej móc zobaczyć opisywane tam krajobrazy. Aż ciężko uwierzyć, że takie miejsca naprawdę istnieją. - Westchnęła lekko, przelotnie układając jedną z dłoni na piersi.
Zauważając napełniony kielich wystawiony w jej stronę, wyciągnęła swe dłonie by odebrać naczynie.
- Dziękuję. Może zechce pan poczęstować się ciastkiem lub winogronem? - zaproponowała i wzięła od niego kielich, a gdy to robiła ich palce mimowolnie się zetknęły. To zaś przywołało na jej lico kolejny tego dnia rumieniec i zawstydzone dziewczę czym prędzej odwróciło wzrok. Chowając się za kielichem, upiła kilka małych łyków wina i dopiero po tym odważyła się spojrzeć na swojego rozmówcę.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptyPon 17 Lut - 13:27

Nie miał pewności, czy lady zamierza później ukarać służkę, czy faktycznie nic jej nie zrobi. Ludzie bywają różni, a im ktoś bardziej jest pyszałkowaty i dumny, tym gorszy jest w obejściu. Morrigan też nie była bez skazy, skoro można było ujrzeć, jak unika spotkań, bądź jak z nich wychodzi. Skąd miał wiedzieć, że jest łagodna w obejściu o dobrym sercu? Teraz ma okazję to zobaczyć, lecz nie miał pewności, ile w tym jest szczerości, a ile fałszu. Ma teraz okazję do przekonania się, nieco poznania lady Baratheon. Przyjął w milczeniu jej decyzję, nie kwestionując jej w żaden sposób. Jedynie to uśmiechnął się szerzej, skinając przy tym głową na znak podziękowania. Więcej już nie był w stanie zrobić dla służki.
Za to dla siebie mógłby zrobić jeszcze więcej, lecz zdecydowanie wolał nie zbierać po drodze chmur burzowych. Odmówienie lady byłoby ryzykowne dla niego. Nawet jak ta zaczęła przepraszać, Maegon już zdołał się pogodzić z faktem, że dziś nie będzie miał sposobności do spaceru. Przynajmniej w jakiś sposób jej obecność rekompensuje straconą prywatność. - To nie jest żaden problem dla mnie, lady.- odpowiedział grzecznie, obserwując, jak jej wyraz twarzy zmienia się na skutek zawstydzenia. Rumieńce nadawały kolorytu na jej bladej twarzy. Jakby Maegon był młodszy, pewnie jeszcze zarzucił farmazonami, aby ów rumieniec utrzymać na jej twarzy jak najdłużej. Jednakże obecnie nie w głowie były mu teksty do podrywu, a przypilnowanie, żeby nie rozlać wina z karafki na swoje szaty. Ze spokojem wysłuchał opowieści, które nawiązywały do treści książki. Ciekawe, że czytała treści odnośnie do terenów za Wąskim Morzem. Pociągała ją egzotyka, tajemniczość tego miejsca, czy jego niedostępność? Ach, gdyby nie tytuły, potrzeba zachowania odpowiedniego dystansu, z pewnością zadałby kilka nader prywatnych pytań, które pomogłyby zrozumieć motywację młodej kobiety.
- Miała lady okazję już zwiedzić jakieś miejsca w Westeros?- zamian tego, zadał pytanie, które było zdecydowanie w dobrym tonie i nie wykraczało poza niedostępne pytania. Skoro chciała podróżować i zwiedzić nieznane kraje, to czy miała okazję zobaczyć, co oferują ziemie Westeros? Czy poznała, przykładowo, bogactwo Reach, surowość północy? A może zwiedziła górne skały w Dolinie lub tereny Korony? Widział, że ta najchętniej by tylko mówiła, więc wolał dać jej możliwość opowiadań, snucia planów i marzeń, jeśli to da jej ukojenie. On sam zaś pewnie w trakcie wejdzie w swoje wspomnienia, marzenia, smakując przy tym towarzystwa płci przeciwnej.
- Z przyjemnością, pani.- oznajmił, już chcąc skierować swój wzrok na zawartość koszyka, kiedy wyczuł, jak ich palce zetknęły się nieoczekiwanie. Zaskoczony spojrzał wpierw na jej palce, aby upewnić się, że chwyciły stabilnie kielich, po czym szybko zabrał swoje dłonie, kierując swój wzrok na zarumienioną panienkę. Zdecydowanie była młoda, skoro przy pierwszych przypadkowych kontaktach rumieniła się, dzięki czemu była ciekawym obiektem do badań. Zaraz jednak wrócił spojrzeniem na koszyk i zgarnął jeden owoc winogrona, który oderwał od pędu. Zaraz włożył do ust ów zielony owoc, przegryzając jego skórkę, aby delektować się słodkim sokiem w środku.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptyPon 17 Lut - 16:23

Trzymając kielich wina w dłoni, wykonała nią kilka delikatnych gestów jakby chciała wymieszać znajdujący się w środku alkohol. Trunek zalał ścianki szklanego naczynia i przez moment Morrigan obserwowała jak ten z powrotem ścieka na dół kielicha, by dołączyć do reszty znajdującego się tam wina. W międzyczasie zastanawiała się ona nad odpowiedzią dla Maegona i próbowała sobie przypomnieć co takiego zdążyła zobaczyć przez zaledwie dwadzieścia lat swojego życia. Niestety nie było tego zbyt wiele, do czego przyznanie się było nieco zawstydzające zważając na fakt iż dopiero tak żywo rozprawiała o podróżach za Wąskie Morze.
- Jak zapewne wiesz mój panie, mój ojciec był lordem Końca Burzy, a to skutecznie zatrzymywało go w zamku. Wszelkiego rodzaju wyjazdy opierały się głównie na obowiązkach, a przyjemności schodziły na drugi plan. Zaś moja matka... Jej zdrowie nigdy nie było zbyt dobre dlatego stroniliśmy od udawania się w dalekie podróże. - Obdarzając dworzanina nieco smutnym uśmiechem, upiła kolejny łyk wina. Dziewczyna nie mogła nazwać się mianem wielkiego podróżnika, jednak jej chęci zwiedzenia świata, poznania nowych miejsc, rzeczy i obyczajów wykraczały poza podstawową ciekawość zwykłych ludzi. Ona była wręcz spragniona poznawania nowych rzeczy oraz doświadczania nowych wrażeń i choć bardzo kochała swój dom, musiała przyznać, że czasami miała go już dosyć. Codziennie patrzenie na te same ściany, tych samych ludzi, tą samą wodę rozciągającą się w zatoce... Z czasem młoda lady Baratheon zaczęła tęsknić za nieznanym.
- Gdy lady Meredith pojawiła się w naszej rodzinie, kilka podróży przywędrowało wraz z nią. Jednak głównie odwiedzaliśmy jej rodzinę w Reach, lub oni przybywali w gościnę do naszego zamku. W Królewskiej Przystani byłam zaledwie raz, gdy mój ojciec wyjeżdżał na wojnę z Dorne. - Odwracając wzrok od mężczyzny, opuszkiem palca przejechała po skórzanej oprawie książki wciąż leżącej na jej kolanach. Wzdychając cichutko, zaśmiała się krótko i z takim rozbawieniem na twarzy ponownie spojrzała na swojego towarzysza.
- Czy to nie zabawne, że nie znając własnych ziem tak bardzo ekscytuję się tym co można znaleźć za Wąskim Morzem? Nawet nie mam pewności czy w Westeros nie znajdują się równie urzekające miejsca jak te opisywane w książce. - Odrzekła z tą nutą tęsknoty słyszalną zwłaszcza w drugiej części swojej wypowiedzi. Nie pozwoliła sobie jednak by długo trwać w takim nastroju i prędko się rozpogodziła myśląc już o czymś innym.
- Panie Velaryon, czy pan dużo podróżował? Towarzysząc królowi musiał pan widzieć znacznie więcej niż ja. - Zagadnęła go, teraz siedząc zupełnie zwrócona ku niemu. Po jej wcześniejszym rumieńcu nie było już śladu, jednak nie wolno było wykluczać sytuacji, w której miałaby zarumienić się ponownie. Morrigan choć nie należała do brzydkich kobiet, obycia z mężczyznami raczej nie miała najlepszego. Jej najbliższe kontakty z z płcią przeciwną kończyły się właściwie na rodzinie, a nie była ona raczej typem kobiety do szukania nocnych atrakcji wśród czy też poza murami twierdzy.
Nic więc dziwnego, że znacznie łatwiej było jej się zawstydzić w obecności Velaryona zwłaszcza, że wyglądał na człowieka inteligentnego i było na czym oko zawiesić.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptyWto 18 Lut - 18:45

Podróże potrafią być fascynujące, jeśli znajdzie się w nich odrobinę inspiracji. Można też mieć odrobinę smykałki do nich, na skutek czego ilość podróży zostaje zwiększona. Problemem często może być transport, szczególnie jeśli pragnie się dotrzeć do krain za Wąskim Morzem. Prócz statków, mało jest znane, w jaki sposób można tam się dostać, a to też podróż w zależności od miejsca docelowego. Czasowo może się przeciągnąć do nawet dobrego miesiąca. Zachodzi również kwestia materialna, gdyż kogo obecnie stać na takie podróże, skoro wiele krain teraz dostało po kieszeni przez wojnę. Najlepszym rozwiązaniem było przeczekać, zgromadzić potrzebne fundusze i zaplanować sobie wyprawę. Zanim jednak przyjdzie czas na zwiedzanie Essos, niektórzy zmarli Wysokich Rodów nadal zdobi dornijski piasek.
Słysząc, jak zaczęła wspominać swoich zmarłych rodziców, Magon początkowo miał wrażenie, że zagalopował się z prostym tematem. Nie wiedział, czy był dla niej odpowiednią osobą do wypłakiwania się po stracie rodzica. Był jedynie obcą osobą, nieznajomym, który z grzeczności może wysłuchać jej żale, lecz słowa, które wypowie, mogą przynieść trudno do ocenienia skutek. Na razie postanowił w milczeniu wysłuchać całej opowieści, nie chcąc przerywać swojej rozmówczyni. Obserwował zaciekawiony każdą następującą u niej reakcję, która jasno wskazywała, że przeżywa nadal żałobę po stracie swych bliskich, a jednocześnie też pragnie wyjść z czterech kątów. Utkwiona między macochą a obowiązkami, najwidoczniej szuka perspektywy, bądź celu do osiągnięcia w przyszłości.
- Moje podróże dopiero się rozpoczną, lady. Sam nie miałem zbytnio okazji do zwiedzania dzikich krajów. Zanim zdołałem wypłynąć z Driftmark dalej, zjawiła się wojna, w której brałem udział u boku swojego ojca, lorda Pływów. Teraz zaś u boku Baelora, ponownie zjawiłem się, lecz już konno, zwracając jeńców, których miałem okazję wcześniej eskortować.- nie rozwodził się zbyt wiele o swoich podróżach, których nie było aż tak wiele. Bardziej to pływał statkiem po okolicy, nawet widząc piękno Smoczej Skały, która przecież nie jest daleko od Driftmarku. Maegon woli wodę niż ogień. Swobodnie czuł się, kiedy dryfował po wodzie, niż jadąc konno wiele mil. - Wyobrazi sobie, jak siedzi sobie wokół nieznanych jej drzew, z których wyrastają żółte owoce. Nie sięga jednak po te owoce, jednak nosem wyczuwa zapach świeżości i pobudzenia, mimo iż nie ma w najbliższej okolicy ani wiatru, ani dostępu do morza bądź akwenów wodnych. Drzewa te sięgają koło czterech, do pięciu metrów wysokości, a przy nim jest ławeczka do spoczynku, ja ta tutaj. Do uszu dochodzi dźwięczne zawodzenie ptaka, którego nie jest w stanie dostrzec,- spokojnie mówił, samemu jednocześnie przymykając swoje powieki, aby lepiej sobie wyobrazić to, co właśnie jej opisuje. - Chciałaby Pani pójść dalej, w głąb tajemniczego lasu, który ciągnie się za drzewami z żółtymi owocami?- dodał pytanie, otwierając przy tym swoje powieki, On nie nakazał jej zamknąć, więc zerknął na nią z ciekawości, aby dostrzec, czy zechce oddać się pełni jego barwnej scenografii. Wyciągnął sobie z koszyczka kolejny owoc winogrona, spokojnie czekając na jej odpowiedź. Ile było prawdy w jego słowach, tylko on o tym doskonale wiedział.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptySro 19 Lut - 4:48

Choć temat podróży przywiódł na język Morrigan krótkie wzmianki o jej zmarłych rodzicach, nie zamierzała się ona nad tym rozwodzić więcej niż było to potrzebne. Miała ona wystarczająco dużo taktu, by nie uzewnętrzniać się ze swoich smutków i bolączek przed nieznajomym mężczyzną. Wątpiła również, by Velaryon był zainteresowany historią jej sieroctwa, a słuchanie takich rzeczy możliwie wprawiłoby go jedynie w zażenowanie czego dziewczę wcale nie planowało. Ich rozmowa była zbyt lekka i przyjemna, aby psuć wesoły nastrój opowiadaniami o stracie zwłaszcza, że przecież niemal całe Westeros pogrążone było żałobą czy to za poległym królem bądź członkami własnej rodziny. Poza tym jakby na to nie patrzeć Morrigan nie należała do osób noszących serce na ramieniu i wolała zatrzymywać swoje uczucia i emocje dla siebie.
- Cieszę się, że powrócił pan cały i zdrów, a jednocześnie jest mi przykro, że w ogóle doszło do tej wojny. - Powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy, w którym kryła się nutka smutku. Nie dało się jednak wyzbyć tego uczucia, gdyż przecież samo wspomnienie zakończonej wojny doprowadzało niektórych ludzi do łez.
Na pewien czas odwróciła ona spojrzenie i ponownie utkwiła je w kielichu wina, pochłonięta pewną myślą. Była ciekawa i chciała zapytać jak wygląda Dorne, czy rzeczywiście rozpościerają się tam bezkresne piaski pustyni, czy słońce niemiłosiernie grzeje skórę, czy roślinność wygląda inaczej od tej u nich. Nie sądziła jednak aby pytanie o takie rzeczy było chwilowo dobrym posunięciem, toteż milczała i napiła się troszkę wina, które później przegryzła kruchym ciasteczkiem. W międzyczasie Maegon podjął się swojej opowiastki i Morrigan oddała się słuchaniu.
Mniej więcej w połowie jego opowieści, dziewczę zamknęło oczy i zwróciło twarz do nieba. Delikatna bryza rozwiewała jej włosy, przynosząc ze sobą orzeźwienie. Oczami wyobraźni zaczęła widzieć to co opisywał jej mężczyzna i zastanowiła się czy rzeczywiście widział kiedyś taki krajobraz czy tylko raczył ją piękną historią.
Gdy zadał jej pytanie wciąż miała zamknięte oczy i wzięła głęboki oddech. W odpowiedzi kiwnęła potakująco głową jednak nie będąc pewna czy dworzanin to zauważył bądź nie, uchyliła lekko powieki i spojrzała w jego stronę. Podchwytując jego spojrzenie, które już na niej spoczywało, uśmiechnęła się do niego.
- Proszę kontynuować. Nie mogę się doczekać, aby dowiedzieć się co kryje się w głębi tego tajemniczego lasu. - Spoglądając na niego z uśmiechem jakiego jeszcze wcześniej mu nie posłała, raz jeszcze odwróciła twarz do nieba i zamknęła oczy. Nawet przyglądając się jej z profilu można było powiedzieć, że wciąż była uśmiechnięta. Ból głowy z rana odszedł w niepamięć, a towarzystwo od którego tak stroniła okazało się bardziej przyjemne niż mogła się tego spodziewać.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptyCzw 20 Lut - 9:39

Czy wojna ta była potrzebna? Z pewnością Daerona kierowały mocne pobudki, które chciały dornijskich ziem we władanie. Jednak czy nie można było tego zrobić inaczej? Maegon nie zastanawiał się nad tym, nie żałował swojej pierwszej wojennej wyprawy. Czy popłynąłby, wiedząc, jak zakończy się ta wojna? Zdecydowanie tak, a nawet pewnie zatrzymałby się w Lys na kilka dni dłużej.
- Niech lady nie myśli już o wojnie. Nasz przyszły koronowany władca pragnie pokoju i pragnie zrobić wszystko, co może uczynić w tej kwestii.- pocieszył młodą Morrigan. Mógłby jej opowiadać, jak to zabijał dornijczyków na statku, jak palili i grabili ich okręty, ale takie opowieści zdecydowanie nie są dla wrażliwych dam. Te opowieści zostaną dla młodych chłopców, którzy pragną różnych opowieści z walki, jak na przykład dla królewicza Rhaegona. Może nawet dla młodego lorda Thomasa, jeśli ten oczywiście chciałby o tym rozmawiać.
Maegon widział, że dobrze zrobił, nie idąc w brutalny tok rozmowy, skoro młode dziewczę rumieni się przy drobnych komplementach i ucieka wzrokiem na kielich wina, jakby była sarenką. Teraz musiał działać delikatnie, z użyciem sprytu i logiki, aby wyjść z opowieści, którą tkał pojedynczymi słowami. Poczekał chwilę, aż przymknie swe powieki, żeby wyjąć z koszyka ciastko.
- Zdoła ledwo unieść dłoń, a na nią pada owoc z drzewa. Nie był ani ciężki, ani jakiś wielki. Swoją dłonią jest w stanie opleść owoc, który jak przyłoży do nosa, to poczuje zew świeżości. Zamiast jednak wgryźć się, postanawia odłożyć owoc na ławkę, a sama wstaje i wymija ławkę. Za drzewami o żółtych owocach, może ujrzeć niezwykłe drzewa o dziwnych kształtach liści. Ani to nie przypominało znane liściaste drzewo, ani iglaste, mimo iż jej liście kształtem przypominają strzałę. Podchodząc bliżej, może dostrzec, jak coś porusza się wśród liści, a chwilę później dochodzi znany dobrze dźwięk zawodzenia. Kiedy już staje przy drzewie, nie widzi niczego, dzięki czemu mogłaby wspiąć się na gałąź, lecz dostrzega dwa majestatyczne ptaki z piórami, których paleta kolorów przypomina tęczę. Ptaki wyczuwając na sobie cudze spojrzenie, zaraz prostują swoje przepiękne skrzydła. Speszone, zaraz odlatują, lecz zostawiają coś, co przypomina gwiazdo, tyle że bez jajeczek.- mówił spokojnym tonem, obserwując z ciekawości jej mimikę twarzy. - Niech panienka powie, co zechce z tym zrobić. - zachęcił ją, aby sama dodała coś od siebie do tej opowieści. Dostała od niego bazę wyjściową, do której może powrócić w każdej chwili. Reszta natomiast może zależeć od niej. W końcu nie można mieć wszystkiego, o tym nawet królewski ród zdaje się wiedzieć, a przynajmniej taką świadomość ma Baelor.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptyPią 21 Lut - 6:12

Siedząc z zamkniętymi oczami, Morrigan westchnęła głęboko i pozwoliła aby z jej ciała choć chwilowo uszło całe napięcie jakie zbierało się w niej ostatnimi czasy. Przez ten krótki moment, gdy jej towarzysz zabawiał ją historyjką, postanowiła pójść za jego radą sprzed kilku minut i nie martwić się niczym innym, by zamiast tego skupić się na obrazach jakie malowała jej wyobraźnia karmiona kolorowymi opisami mężczyzny.
Wyobrażając sobie owoc, który rzekomo miał wpaść prosto w jej dłoń, młódka niemalże naprawdę mogła poczuć świeży i orzeźwiający zapach jakim przesączona była żółta skórka. Rozum podpowiadał jej, że najprawdopodobniej rozmawiali o cytrynach, jednakże wzmianka o tym jak duże było ów tajemnicze drzewo nieco zbijało ją z tropu. Dzięki temu nie miała ona żadnej pewności, że w jej wyobraźni obrazy, którymi była tak hojnie karmiona wyglądały identycznie jak wyobrażał to sobie Maegon. I poniekąd w tym tkwił cały urok opowieści. Mimo tego, że oboje mogli widzieć tą samą rzecz w zupełnie innych odsłonach, to wciąż potrafili wspólnie dojść do porozumienia i zgodzić się, że myśleli i rozmawiali o tym samym.
Łagodne promyczki słońca pieściły delikatnie twarz młodej kobiety, a ta ochoczo nadstawiała ku nim swoją buzię by poczuć chociaż najmniejsze ciepło dochodzące z nieba. To tyko pomagało wyobrazić sobie, że znajdowała się w jakimś pięknym, egzotycznym i gorącym miejscu, do którego normalnie tak łatwo by się nie dostała. Jednakże jej brwi ściągnęły się w chwilowej frustracji, gdy mężczyzna zaczął opisywać dokładniej liście drzewa. Choć próbowała wykreować w miarę realistyczny obraz tej rośliny, wszystko co widziała było dość... abstrakcyjne. To ponownie nakłoniło ją do zastanowienia się czy Velaryon dzielił się z nią jedynie dziełem swojej własnej bujnej wyobraźni, czy czerpał swoją inspirację z czegoś co dane było mu naprawdę zobaczyć i dotknąć.
- Chcę skosztować owocu, który trzymam w dłoni. - Powiedziała zdecydowanym głosem i otworzyła oczy, kierując swoje spojrzenie na twarz Maegona. - Chcę się dowiedzieć jak smakuje. Czy jest słodki i miękki? A może jego kwaśny sok uszczypnie mnie w język i sprawi, że będę chciała się napić wody? Może w ogóle nie jest soczysty, a jego zapach jest znacznie lepszy niż smak. - Gdybała na głos, nie spuszczając dworzanina z oczu. Skutecznie wzbudził w niej zainteresowanie, umiejętnie poruszając strunę, która rwała się do poznawania nowych rzeczy i zgłębiania tajemnic, o których normalny człowiek nie pomyślałby dwa razy, nie chcąc tracić na to swego cennego czasu.
- Gdy owoc zaciekawi już moją ciekawość - ciągnęła dalej, a jej usta wykrzywiły się w uśmiechu - chcę iść w głąb tego tajemniczego lasu. Być może znajdę te piękne ptaki, które tak szybko uciekły. Pragnę zobaczyć je raz jeszcze, a naruszanie ich gniazdka nie brzmi jak dobry i grzeczny pomysł.
Urywając z kiści winogron kilka zielonych koralików, wrzuciła je do ust rozkoszując się ich smakiem. Cała reszta - książka, wino, ciasteczka - odeszły w niepamięć, zupełnie zepchnięte na dalszy plan. Jej uwaga była teraz pochłonięta przez żółte owoce i piękne ptaki, które chciałaby ujrzeć na własne oczy, nie tylko w swojej wyobraźni.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptyPią 21 Lut - 20:20

Jakby Morri wiedziała, ile rzeczy zostało przemilczanych podczas jego opowieści, z pewnością mogłaby pójść po jakiś szkicownik i zażądać od niego narysowania rzeczy, o której tak chętnie opowiada. Mówi — żółty, okrągły owoc, lecz nie opisuje rzeczy, których nie jest w stanie opisać — czyli dziwnych wypustek, czarnych plamek i specyficznej jednej liści, która wesoło wystaje z owocu. Chyba lepiej jej o tym nie wspominać, prawda? Nie musi wiedzieć, że nie zna się na roślinach i na zwierzętach, że myli liście szpinaku z liśćmi jakiejś zielonej sałaty, czy też z mięs czasem myli smaki dziczyzny z wieprzowiną. Co jest na stole i będzie zjadliwe — to po prostu zje. A skoro Morrigan chciała skosztować owocu, który zdołał jej opisać, to nie zamierzał jej w tym przeszkadzać. Przegryzł ciastko, uśmiechając się wesoło, widząc, jak jej wzrok spoczywa na nim. Pogryzł i przełknąć nieco ciastka, specjalnie nieco przedłużając chwilę milczenia.
- To skosztuj i opisz, jak smakuje, pani.- mówiąc, na jego twarzy kąciki ust postanowiły zmienić nieco swoją pozycję, aby posłać do Baratheon nieco zawadiackie spojrzenie. Niech dołączy się do tej opowieści, nada swój tok myślenia i spojrzy na to z innej strony. To ona — a nie Maegon — będzie tam powracać, kiedy będzie miała na to ochotę. - A kiedy posmakuje owoc, to uniesie swoją gardę. Ujrzy wnet owe ptaki, które spłoszone latały nad nią. Kiedy pochwycą spojrzenie, zaraz zaczną szybować w stronę tajemniczego lasu, który z każdej strony zaczynał być coraz bardziej kolorowy. Barwne liście poruszały się razem z niewielkim powiewem wiatru, który się pojawił. Mijając po drodze brzozę, nagle się zorientuje, że znajduje się na małej polanie, która kształtem przypomina niewielki owal. Wystarczy tylko unieść głowę, aby ujrzeć, jak na gałęziach drzew swoje łapki kurczowo trzymają małe, szare ptaszki o żółtych brzuszkach i swoim ćwierkaniem, tworzą słodką balladę. Po chwili przylatują ptaki o tęczowych piórach, zajmują wolną gałąź i wpatrują się w Ciebie z zainteresowaniem, nieco przy tym przechylając głowy na bok.- kontynuował swoją opowieść. Wrzucał takie fragmenty, które był w stanie opisać. Zdawał sobie sprawę, że sobie może wyobrazić sytuację znacznie inaczej, lecz jakoś tym się nie przejmował. Dla niego było ważne, że chciała słuchać więcej, a najlepiej to barwnych detali nadających piękna rzeczom. Więc pominął opisanie drzewa, które nazwał brzozą, a nim NIE było, czy też wystających korzeni, o które mogła się potknąć w trakcie spaceru. To miała być ładna opowieść, bezpieczna, bez jakiejś nuty przemocy, czy też trwogi.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptySob 22 Lut - 8:07

Rozmowa z młodym dworzaninem była lekka i przyjemna, stanowiąc jednocześnie zupełne przeciwieństwo tego czego wcześniej spodziewała się panna Baratheon. W momencie, gdy królewski orszak przekroczył progi burzowego zamku, ciemne chmury zebrały się nad osobą Morrigan, jednakże teraz zostawały one szybko rozwiewane. Z tego wszystkiego aż było jej trochę głupio, że zachowywała się tak oschle i wręcz dziko, unikając jakiegokolwiek przeciągłego kontaktu z gośćmi. Warto było jednak zmienić swoje nastawienie, a ponieważ wyznawała zasadę lepiej późno niż wcale, miała nadzieję, że w tym krótkim czasie uda jej się naprawić szkody jakie mogła wyrządzić własnemu wizerunkowi.
Oczekując kontynuacji kolorowej opowieści, Morri poruszyła się niecierpliwie na ławeczce i wsparła się o koszyk, który spoczywał między nimi. Widać było bardzo wyraźnie, że dziewczę czerpało wiele radości z takiej prostej rzeczy jak ta krótka historia, a podekscytowanie aż biło od niej przyjemnym blaskiem. Oczy również jakby rozbłysły jej wewnętrznym światłem zmieniając kolor tęczówek z ciemnego burzowego nieba, na jasną wodę rozciągającą się tuż poza granicami Końca Burzy. Promienny śmiech zaś zdawał się nie znikać z twarzy młódki sprawiając, że dłużej nie wyglądała na nieprzystępną i niemiłą.
- Hmm... - mruknęła cicho, zastanawiając się jak mógłby smakować ten tajemniczy owoc. Chociaż jej wiedza zielarska nie należała wcale do najgorszych, wciąż była wybrakowana i Morrigan miała problem z trafnym rozpoznaniem owocu. Postanowiła jednak, że nie odbierze jej to przyjemności jaką czerpała z tej wspólnej wyprawy. - Skoro daje mi pan wolną rękę w tej kwestii to już wiem jak będzie smakował ten egzotyczny przysmak. - Odrzekła po krótkiej chwili, posługując się tą samą techniką przetrzymania towarzysza w niepewności, jaką on zastosował na niej zaledwie moment temu.
- Będzie to owoc bardzo zaskakujący i przez wielu uważany za zwodzący. Jego aromatyczna lecz nieco gruba skórka ukrywać będzie pod spodem miękki i bardzo soczysty owoc. Po ugryzieniu, jego sok z pewnością zabrudziłby twarz i dłonie tego kto miałby okazję go skosztować. W pierwszej chwili na pewno okazałby się szokiem dla konsumenta, gdyż kwaśny sok nieprzyjemnie szczypałby w język. Jednak po chwili nastąpiła by niespodzianka, nieprzyjemny kwaskowy posmak ustąpiłby słodyczy tak pysznej, że nie sposób powstrzymać się przed następnym kęsem. Szkoda, że owoc ten jest tak mały, że nie potrafi dobrze zaspokoić wzbudzonego głodu. - Wyraźnie z siebie zadowolona, wyprostowała dumnie plecy i przegryzła jeszcze dwa owoce winogronu. Ta jakże stymulująca rozmowa zdawała się przysparzać jej znacznie więcej rozrywki aniżeli zaznała ona w ostatnich tygodniach. Jakie to szczęście w nieszczęściu przygotowało dla niej Siedmiu! Uśmiechając się radośnie wysłuchała kolejnej części opowiastki, tym razem już gotowa na uzupełnienie jej swoimi własnymi słowami.
- Słuchanie ćwierkania ptaków od zawsze należało do listy moich ulubionych zajęć, toteż po zaspokojeniu ciekawości względem żółtego owocu pospiesznie udam się w głąb lasu podążając za śpiewem ptaków. Doprawdy urocze z nich stworzenia! - Z tego podekscytowania aż ona sama poderwała się z miejsca jakby rzeczywiście miała się zaraz gdzieś udać w poszukiwaniu przygód. Książka, która do tej pory spoczywała na jej kolanach spadła na ziemię, ale dziewczyna to zignorowała oddając się zupełnie opowieści.
- Myśli pan, panie Velaryon, że któryś z nich usiadłby na mojej dłoni? Tak łatwo jest spłoszyć te delikatne stworzenia, lecz ich kolory sprawiają, że nie mogę oderwać od nich wzroku. - Oznajmiła, choć jej spojrzenie wcale nie było utkwione w żadnym ptaszku, a raczej w Maegonie.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptySob 22 Lut - 11:59

Maegon dbał jedynie, aby utrzymać dobry nastrój dla Morrigan, skoro poprosiła o jego obecność przy ławce. Obecnie daje wrażenie innej osoby, otwartej, wesołej i chcącej zwiedzić nieznane zakamarki. Ciekawe, czy to jest jedynie jej maska na pokaz, skoro do tej pory zdołał zaobserwować, jak stroni od towarzystwa i pogrąża się w melancholii. Nie mógł mieć ani wiedzy, ani pewności, ile w obecnych jej działaniach jest prawdy, a ile narzuconej maski, którą przyjmuje z grzeczności. Nie chciał się w to zagłębiać, zwłaszcza że nie przewidywał, aby mieli wkrótce sposobność częstszego spotykania się. Wolał więc zostawić po sobie dobre wrażenie, nieco rozbawić lady Baratheon, żeby nie były później rozsyłane plotki, że dworzanie rodziny królewskiej to święte buce, które nie umieją w relacje z innymi osobami.
Nie skomentował doboru smaku owocu, aczkolwiek nieznacznie skinął głową na znak aprobaty. Niech fantazjuje, póki ma na to sposobność. Dopóki ta chwila trwa, to niech rozkoszuje się fantazją, a Maegon nie będzie jej w niczym powstrzymywać. Może przyhamować swoje opowieści, lecz podrzuci drobne wskazówki, którymi samodzielnie będzie mogła się dalej sugerować. Kwestia ptaszków, z którymi już wiedziała, co zrobi, także pozwalała mu na tymczasowe zakończenie swojej opowieści. Już nawet miał pewną myśl na języku, którą chciał powiedzieć, lecz usłyszał, jak książka upada na ziemię. Jego oczy zarejestrowały zaraz, że panienka wstała z miejsca, nie bacząc na biedną książkę. Maegon zaraz nieco pochylił się, aby schwycić tomisko, a następnie wstał na dwie nogi.
- Może kiedyś któryś usiądzie, jeśli nie będzie pani robić spontanicznych gestów.- powiedział rozbawiony po nieoczekiwanym zdarzeniu. Ręką przetarł książkę od ewentualnego piasku, który mógł wejść po niefortunnym zderzeniu z ziemią, po czym podniósł swoje spojrzenie na Morrigan. - Może również samej spróbować zanucić, dołączyć do tych treli, wtedy może zdoła nawet pani na tyle zaufać, aby pozwolić pogłaskać po piórach.- dodał, stawiając powoli swoje kroki, aby stanąć przy Morrigan. Zaraz wyciągnął swoje ręce z książką w jej stronę. Aby mogła spokojnie rozeznać się w sytuacji oraz przejąć swoją własność. - Może, zamiast czytać, powinnaś pani spróbować malować, rysować? - zasugerował jej pomysł, który może u niej się sprawdzić. Jeśli miała bogatą wyobraźnię, jak potrafiła ubrać w tak barwne słowa smak żółtego owocu, to może powinna spróbować oddać się sztuce. Malowanie, rysowanie, może nawet pisanie poezji?
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptyNie 23 Lut - 6:53

Podrywając się w podekscytowaniu z ławeczki, Morrigan wykonała kilka wolnych obrotów aby materiał sukni nie zaplątał jej się między nogami i nie spowodował upadku. Nie przeszkodziło jej to jednak w zerknięciu na błękitne niebo i uśmiechnięcie się od ucha do ucha. Migrena jaką odczuwała jeszcze jakiś czas temu przy śniadaniu, odeszła teraz w niepamięć pozostawiając młódkę w wesołym i radosnym nastroju. Maegon niewątpliwie przyłożył do tego rękę za co z pewnością dostanie podziękowania, a może i nawet jakiś symboliczny podarek, który miałby wyrazić jej wdzięczność za tak znakomicie spędzony razem czas. Z każdą kolejną chwilą Morrigan stawała się nieco odważniejsza i bardziej otwarta, a wszystko to za sprawą oswojenia się z nową sytuacją oraz towarzystwem. Dworzanin był na tyle miły i sympatyczny, że nie przyszło jej nawet do głowy, by mógł to robić jedynie dla pozorów.
- Och. - Westchnęła nieco zawstydzona tak otwartym pokazem swojego podekscytowania, gdy mężczyzna skupił się na jej porywczości z jaką wstała z ławeczki. - Oczywiście ma pan zupełną rację, panie Velaryon. - Zaśmiała się rozbawiona tą sytuacją i odwróciła twarzą w jego stronę. Jej wyprostowana sylwetka oraz dłonie luźno splecione na wysokości brzucha przedstawiały grzeczną i dobrze ułożoną pannę gotową do wystawiania na salonach, jednakże rozwiane przez wiatr włosy oraz promienny uśmiech jaki gościł na jej twarzy z całą pewnością nie nadawały się do pełnienia poważnych funkcji.
- Śpiew? - odrzekła, chwilę się nad tym zastanawiając. W międzyczasie odebrała od mężczyzny książkę i przytulając ją do piersi obiema rękoma, wolnym krokiem zaczęła zataczać wokół niego koło. - Wierzę, że śpiewanie nie wychodzi mi najgorzej. Jednak co powie pan na nieco... muzyki? Może warto spróbować gry na harfie lub dzwonkach, albo na... flecie. - Zagadnęła, zachodząc go z drugiej strony i spoglądając na jego twarz. Niestety żadnej z tych rzeczy robić nie potrafiła, jednakże skoro Maegon był takim znawcą od tajemniczych ptaszków z pewnością mógłby jej coś doradzić.
- Niestety więcej talentu mam w nogach i tańcu aniżeli w rękach i malowanie tak pięknych krajobrazów wychodzi mi znacznie lepiej, gdy pozostają one wyłącznie w mojej wyobraźni. - Przyznała zatrzymując się naprzeciw niego. - Jednakże może warto byłoby się podjąć jakichś lekcji. Czas w Burzy potrafi się dłużyć, zwłaszcza w ciemne i deszczowe dni.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptyNie 23 Lut - 16:17

Nie uszło Maegonowi uwagi, iż młoda brunetka zatoczyła kilka obrotów, których zdecydowanie nie oczekiwał. Zamrugał kilka razy zaskoczony, jednocześnie nie mogąc oderwać wzroku od falujących fałd materiału. Musiał przyznać, że miała piękną urodę, a uśmiech na jej twarzy dodawał jej urokowi kilka dodatkowych punktów. Jednakże nie było szukać otwartych ust, czy spragnionych spojrzeń na jego twarzy. Była śliczną dziewczyną, która na chwilę potrafiła wyjść ze skóry bucowatej istotki. Do niego pozostała rola przykładnego dworzanina, który z należytym szacunkiem traktuje osoby wyżej od niego urodzone, umila czas różnymi opowiastkami.
Śpiew, muzyka, taniec — niezbyt te rzeczy były mu znane. Jeszcze jakby miał zanucić jakąś szantę, to może zdołałby to zrobić. Zatańczenie? Stronił od tego, unikając potencjalnych możliwości zdeptania partnerki. Takie rzeczy zdecydowanie wolał zostawić kobietom, które zostały stworzone dla artystycznych dusz. I dla bardów, aby ci mieli, co robić w tawernach i gospodach wieczorną porą.
Nieco obracał głową, jak ta zaczęła krążyć wokół niego. Z zaciekawieniem obserwował jej kroki, próbując domyślić się, po co to robi. Nie jest na żadnym polowaniu, nie szuka tu żadnej zwierzyny, prawda? Może panienka chciała nieco większej rozrywki — tego nie mógł być pewny.
- Decyzja ta, jak i inna, należy do pani. Myślę nawet, że ktoś się znajdzie odpowiedni do nauki pani, sam zbytnio nie nadaję się do tego.- grzecznie mówił, próbując wyrzucić z siebie myśl, że ta chciałaby z nim zatańczyć. Ręce zaraz schował za plecami i zaplótł je w ciasny splot. Na twarzy zagościł uprzejmy uśmiech zaś, jego podświadomość czekała, aż ta zaniecha swoich działań.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptyNie 23 Lut - 19:04

Odchodząc na moment od Maegona, panienka podeszła do ławki by odłożyć na niej trzymaną w rękach książkę. Zrobiła to delikatnie, w przeciwieństwie do wcześniejszego poderwania się w pośpiechu. Choć wtedy od razu nie podniosła książki z ziemi i wyręczył ją w tym dworzanin, młoda panna traktowała przedmioty - a zwłaszcza książki - z należytą im uwagą i szacunkiem. Nie była bowiem ona rozpuszczana i rozpieszczana za dziecięcych lat i zarówno ojciec jak i matka od małego wpajali jej pewne zasady jakimi należało kierować się w różnych sytuacjach.
Pozostawiając ławkę i kosz z przekąskami za sobą, wolnym lecz lekkim krokiem Morrigan skierowała się ku jednej z wierzb, której długie, zielone gałązki sięgały niemalże samej ziemi. To sprawiało wrażenie jak gdyby drzewo pragnęło uchronić się przed ciekawskimi spojrzeniami ludzi gęstą kurtyną liści. Dłoń młódki dotknęła tejże naturalnej kurtyny liści, wprawiając ją w ruch. Drobny szelest długich gałęzi rozszedł się cichym echem dookoła jej sylwetki. Posyłając Maegonowi przez ramię rozbawiony uśmiech, Morri weszła w gąszcz cienkich gałązek jakby ona również chciała się przed nim ukryć.
- Proszę powiedz mi mój panie, czy wszystkie panienki na królewskim dworze są tak obeznane ze sztuką? - spytała spomiędzy gałązek, wciąż wędrując wśród tej maleńkiej dżungli. - Służąc u boku króla musiał pan poznać choć kilka z nich. Oczami wyobraźni widzę jak siedzą razem w kole haftując piękne kwiaty, bądź delikatnie brzdękają na harfach umilając czas członkiniom rodziny królewskiej. - Zastanawiała się na głos, żywiąc prawdziwe zainteresowanie tym tematem. Jednak gdy rozdzieliła kurtynę zielonych strączków i spojrzała na mężczyznę, jej uśmiech przybrał zupełnie inny wyraz. - Jestem pewna, że ów dwórki muszą być również bardzo piękne.
Czekając bardzo uważnie na odpowiedź dworzanina, po kilku sekundach dziewczę znów zniknęło pomiędzy drobnymi listkami drzewa. Opierając się plecami o jego szeroki pień, odchyliła nieco głowę by móc spojrzeć w górę. Być może i tam chowały się jakieś piękne ptaszki, których nie miała wcześniej sposobności ujrzenia. Zaciekawiona, szukała jakiegokolwiek ruchu wśród gałęzi, lecz nic szczególnego nie przykuwało jej uwagi. Zamiast tego, jej luźno puszczone włosy zaczepiły się lekko o bardziej wystające fragmenty kory, jednak ona nic sobie z tego nie robiła.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptyWto 25 Lut - 15:17

Obserwował bez słowa jej czynności, w których już nie było pośpiechu. Podążał wzrokiem, nie odchodząc od niej, gdyż nie wiedział, czy to może uznać za oddelegowanie, czy może ma czekać na jakieś wskazówki. Nie wiedział, czego powinien się po niej spodziewać, zwłaszcza że wcześniej ukazywała znacznie inny typ osoby. Książkę odłożyła na ławce, a ona uciekła do drzewa, w którym się skryła. Obserwował, jak pojedyncze kosmyki włosów plątały jej się z korą i gałęziami. Jak zaczęła bawić się gałęziami, cichy i przyjemny szelest rozbrzmiał w okolicy. On jedynie, to czujnym wzrokiem obserwował jej czynności, nie potrafiąc zrozumieć, do czego ona dąży, chowając się wśród liści.
- Każda dwórka na swój sposób jest wyjątkowa, pani. Trudno jest stwierdzić, która jest piękniejsza i zaradniejsza. Grają, recytują, śpiewają, tańczą, haftują, czy nawet podróżują wspólnie.- zaczął mówić, przy okazji uśmiechając się zawadiacko do niej, kiedy postanowiła odsunąć nieco gałęzi. Nie zdążył się przyjrzeć panience, bo ta zaraz na powrót zasłoniła się gałęziami. Zamiast czekać, postanowił podejść do drzewa, aby schwycić podstępne gałęzie i nieco je rozsunąć na boki. - Jeśli Pani pragnie być jedną z dwórek, mogę podsunąć przyszłemu władcy parę sugestii. Tylko już wtedy nie powinna pani chować się w gałęziach.- powiedział rozbawiony, kierując swoje spojrzenie na koronę drzew. Cicho roześmiał się, po czym puścił gałęzie wolno, które zaraz zasłoniły Morrigan, a sam cofnął się o dwa kroki. Niech nie skrywa się w drzewie, tylko wyjdzie na promienie słoneczne. Delikatny wiatr dalej powiewał, tylko czas zdawał się biec do przodu.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptyCzw 27 Lut - 16:18

Chowając się wśród długich gałęzi drzewa delikatna bryza zdawała się nie docierać do Morrigan, odbijając się od zielonej kurtyny liści, które to raczyły obu gości gaju swoim śpiewem przy każdym ruchu. Przymykając powieki dziewczyna westchnęła lekko, rozkoszując się tą rzadko spotykaną pogodą w Burzy. Gwałtowne powiewy wiatru i chmury pewnie nadejdą znacznie szybciej niżby tego chciała, więc należało korzystać z pięknej pogody ile można.
Wysłuchując słów mężczyzny, w głowie porównywała swoje umiejętności jakimi mogłaby się wykazać i z przykrością musiała stwierdzić, że wiele jej brakowało do bycia przykładną i dystyngowaną dwórką. Aczkolwiek nie brała tego zbytnio do siebie, wcale nie przewidując aby prędko miała się znaleźć na królewskim dworze i sprawować tę rolę.
- Z pańskich opowiadań wnioskuję, że królewski dwór przepełniony jest wszechstronnie utalentowanymi dwórkami. Jakież to szczęście dla korony. - Odparła pogodnie, wychodząc w tym samym czasie spomiędzy długich gałązek drzewa.
Gdyby ją zapytał skąd wziął się ten pomysł nagłego chowania wśród liści pewnie ciężko byłoby jej znaleźć odpowiednie wytłumaczenie. Być może gdyby na chwilę tam do niej dołączył pokazałaby mu coś ciekawego, zdradziła jakiś sekret. A tak to nic z tego nie będzie miało miejsca.
- Naprawdę zechciałby pan zrobić coś takiego? - spytała, spoglądając na niego z uśmiechem oraz prawdziwą ciekawością i zaskoczeniem w oczach. Nie spodziewała się od niego takiej propozycji, a nie obracając się wśród ludzi ze stolicy nie wiedziała nawet czy było w tym coś dziwnego. Być może taka propozycja nie była niczym nadzwyczajnym, a ona tak na to reagowała.
- Muszę przyznać, że taka zmiana pewnie wszystkim wyszłaby na dobre. Zbyt dużo czasu spędziłam już w Burzy, jednakże zapewne musiałabym porozmawiać o tym wcześniej z Meredith. - Myślała na głos, a już chwilę po tym jej ton ponownie zmienił się w radosny i figlarny. - Chociaż nie jestem przekonana, ten zakaz chowania się między gałęziami bardzo mnie smuci. Nie wiem czy jestem w stanie sobie tego odmówić. - zaśmiała się krótko i spojrzała wprost na twarz Maegona.
- Czyżby było to uznawane za brak dojrzałości, a może jest ku temu inny powód dlaczego dwórki nie powinny chować się wśród liści? - spytała pół żartem, pół serio, a chcąc poprawić swoje włosy natknęła się palcami na mały listek, który musiał zaczepić się w jej kosmykach, gdy przechodziła między gałązkami. Upuszczając go na ziemię, prychnęła cicho rozbawiona i znów spojrzała na mężczyznę, z którym stała wśród ciepłych promieni słońca.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptySob 29 Lut - 14:23

Ona się bawiła w chowanego, on zaś starannie dbał o to, aby jego maniery były na odpowiednim poziomie. Nie w głowie były różne zabawy czy psoty. Trudno było stwierdzić, czy nie ma ochoty brać udziału w młodzieńczych zabawach, czy ich nie dostrzega. Z pewnością był obojętny wobec tego i nic nie wskazywało aktualnie, aby miała nastąpić jakaś zmiana.
Zarówno jej pierwszą, nader gładką wypowiedź, jak i pytanie, zostawił bez żadnej słownej odpowiedzi. W zamian tego dostała tajemnicze spojrzenie, które oceniało dziewczę, czy rzeczywiście się nadaje na dwórkę. Ostateczne decyzje podejmuje król w doborze dwórek i dworzanin, Maegon wiedział o tym bardzo dobrze. Mógłby ją przedstawić władcy, lecz z pewnością same słowa mogą nie wystarczyć. Ma jeszcze nadzieję, póki tu Baelor był, aby pokazać się z tej lepszej strony. Po kilku sekundach ostatecznie nieco uniósł swe kąciki ust, jednakże sama powinna dojść do odpowiedzi na własne pytanie. Nie była głupia, miała bystry umysł, więc lepiej nie było podawać jej wszystkiego na tacy.
- Służba nie jest przymusem, lecz dobrowolnym aktem, pani. Wiążę się z tym nieco wyrzeczeń, lecz Korona odwdzięcza się za lojalność i oddanie. Może nawet nie będzie musiała pani chować się wśród gałęzi, aby odnaleźć swoją radość.-powiedział. Nie chciał być niemiły, czy też ukrywać przed nią pewnych kwestii. Bycie dwórką wiąże się z obowiązkami, wyrzeczeniami i wiernością wobec osoby, której się służy. Rodzina królewska, jak sam Maegon zauważył, wynagradza tych, którzy są wierni i służą lojalnie. Sam nie drgnął, kiedy dziewczę wyszło z ukrycia, a promienie słoneczne delikatnie muskały jej obnażone fragmenty ciała. Obserwował jej poczynania, jak pozbyła się listka ze swoich kosmyków. - Czasem nawet jeden liść może nie być liściem, głos ptaka nie musi pochodzić od ptaka, a drzewo może być czymś innym, niż nasz wzrok ukazuje.- przez chwilę pozwolił, aby filozoficzne rozważanie wyszło z jego ust, samemu też czyniąc powolne kroki w stronę Morrigan, nie zdejmując z niej swojego spojrzenia. - Czasem nawet sen wydaje się nieprawdopodobny. Dlaczego też niewinne dwórki nie powinny chować się wśród liści?- kontynuował swoje słowa, spokojnym tonem. Specjalnie powtórzył jej pytanie, aby sama spróbowała odnaleźć ich sens. - Nawet ten liść, który nie musi być liściem, czym został ukarany, że musiał opuścić bogate kosmyki włosów? Czemu te słodkie lico uśmiecha się, kiedy słońce muska jej delikatną skórę?- po tych słowach, na chwilę przymilkł. Ta krótka pauza, która nic nie znaczyła dla Maegona, aniżeli możliwość przymknięcia swych powiek i wzięcia wdechu. Czuł przyjemny wiatr, który krążył wokół niego. Zaraz na powrót otworzył swoje powieki, a jego wzrok zaraz odwrócił się na pobliskie drzewo. Wyminął Morrigan, a jego kciuki zaś delikatnie ocierały się o siebie za jego plecami. - Niech pani się zastanowi nad tym.- dodał, nie kierując na lady Baratheon swojego spojrzenia.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptyPon 2 Mar - 5:22

Wysłuchując uważnie słów dworzanina, panienka starała się nie odrywać od niego wzroku, a na malinowych wargach tańczył delikatny uśmiech. Jego obecność choć niespodziewana, sprawiała jej wiele radości nawet jeśli nie wiedziała czego powinna się po im spodziewać ani na jak wiele sama mogła sobie pozwolić w jego towarzystwie. Niemniej jednak to nieplanowane spotkanie sprawiało, że jej wyjście do Gaju niewątpliwie stało się o wiele ciekawsze niżeli się tego spodziewała jeszcze tego ranka.
Wypowiedź Maegona jak najbardziej miała sens i Morrigan nie postrzegała dwórkowania jako przymusu odgórnie narzuconego przez koronę. Wręcz przeciwnie, uznawała to za szczególne wyróżnienie względem damy zaproszonej do stolicy i sprawowania tak ważnej roli w życiu królewskiej rodziny. Nie musiała znać się na polityce, być wyszkolona w walce na miecze czy też wyróżniać się innymi nadzwyczajnymi dla kobiety umiejętnościami, by dobrze przysłużyć się jakiejś królewskiej damie.
- Jeśli tak bardzo chwali pan sobie służbę na dworze królewskim, to może rzeczywiście pozostawienie drzew samym sobie nie jest tak wielkim wyrzeczeniem z mojej strony. - Odpowiedziała nieco wolniej, jakby rzeczywiście zastanawiała się nad plusami i minusami tejże sytuacji. Zupełnie tak jakby przypadkowe chowanie się wśród liści drzew miało dla niej jakieś prawdziwe znaczenie.
Jednakże jego kolejna wypowiedź przywołała na jej twarz chwilowe zastanowienie, które objawiło się poprzez zmarszczkę między jej brwiami. Jeszcze przed momentem żartowali sobie w najlepsze i utrzymywali rozmowę w lekkim tonie, lecz teraz Morrigan nie mogła nie myśleć o jego słowach niczym o zawoalowanym ostrzeżeniu. Liść nie będący liściem, śpiew ptaka nie pochodzący od ptaka... Dziewczę już samo nie było pewne czy Maegon po prostu się zgrywał i próbował nakłonić ją do myślenia nad nieistniejącym rozwiązaniem, czy naprawdę była to jakaś przestroga. Zważając na okoliczności w jakich przyszło Baratheonom gościć przyszłego króla, młódka nie mogła zignorować tej małej czerwonej lampki jaka zaczęła jej migotać z tyłu głowy.
Po tym jak dopiero zachwalał służbę u boku króla chyba nie chciał teraz sugerować, że Królewska Przystań może wcale nie być taka bezpieczna na jaką wygląda?
- Dajesz mi dzisiaj sporo do myślenia, mój panie. - Zagadnęła go, odwracając się za nim by wciąż móc na niego spoglądać. - Czuję się zobowiązana aby później szczodrze się panu odwdzięczyć za tę jakże interesującą aczkolwiek niespodziewaną rozmowę. Znalezienie drugiego takiego rozmówcy będzie nie lada wyczynem. - Dodała wkrótce, komplementując jego osobę. Być może było to jego doświadczenie jakiego nabył z wiekiem, a może po prostu miał talent do porywania swoich rozmówców. Jakby nie było, mógł być z siebie zadowolony.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptyPon 2 Mar - 23:56

Z jednej strony chwalił służbę, opowiadając piękne słowa i znane powszechnie opinie. Nie może przecież na głos krytykować czegoś, co sam wykonuje. Zwłaszcza tutaj, kiedy pełno jest obcych osób, które mogłyby chętnie donieść niespokojne wieści do uszu władcy. Maegon, mimo że nie był dworzaninem z własnej woli, przywykł do tej roli i posłusznie wykonuje swoje obowiązki, unikając mówienia źle o Baelorze. Za to mógł ją ostrzec, używając półsłówek i prostych zagadek, które powinny dać jej do myślenia. Miał nadzieję, że młoda Baratheon wysnuje z tego właściwe wnioski i nawet jeśli zechce być na dworze królewskim, to będzie uważnie stawiała swoje stopy, a swoje słowa wymawiała z rozwagą. Sam pamiętał, jak niezbyt lubiący politykę i jej zawiłości, musiał odnaleźć się na dworze królewskim. Zrobił to, z dużą pomocą siostry oraz poznanych później osób. Nie był perfekcyjny w tym, lecz stara się ciągle doskonalić swoje sztuczki i umiejętności.
- Skoro tak uważasz, pani.- oznajmił, nie próbując nawet z nią się sprzeczać. Byłoby to nawet bezsensowne, skoro sam po chwili uśmiechnął się wesoło, czego Morrigan nie mogła zauważyć. Będąc odwrócony od niej, cicho westchnął, po czym na pięcie wykonał półobrót, aby zaraz zwrócić swoją twarz naprzeciw Morrigan. - Mam mimo wszystko nadzieję, że nie będzie to nic kosztownego, pani. Wszak to była chwila rozmowy, urozmaicona opowieściami.- dorzucił grzecznym tonem. Nie chciał, aby ta szukała, nie wiadomo jakiej bogatej rzeczy dla niego, w zamian za chwilę przyjemnej konwersacji. Mogła prawić komplementy, których chętnie jeszcze przez chwilę wysłucha. Za to zdecydowanie nie chciał, aby ta szukała jakichś książek, tomisk z powieściami, czy też wręczała jakieś własne prywatne pamiątki.
Nieco zbliżył się do niej, skoro ta odwróciła się specjalnie w jego stronę. Obserwator powiedziałby, że ta odległość równała się dwóm łokciom, mogło to tak być i w rzeczywistości. Posłał jej szeroki uśmiech na swoich ustach, z ciekawością badając jej twarz, jakby ta zechciała się ponownie zarumienić. - Życzy sobie coś jeszcze panienka?- zapytał się grzecznym tonem. Mógłby teoretycznie odejść, lecz wolał mieć pewność, że Morrigan nie potrzebuje niczego więcej, czy to od niego, czy z zamku.
Powrót do góry Go down
Morrigan Baratheon
Morrigan Baratheon
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Przyrodnia siostra Lorda Końca Burzy | Dwórka Królowej Shaeny
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t820-morrigan-baratheon#3196https://ucztadlawron.forumpolish.com/t841-morrigan-baratheonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1169-korespondencja-morrigan-baratheon#9105

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptyCzw 5 Mar - 7:27

Baczne spojrzenie młódki podążało za sylwetką dworzanina nie chcąc przeoczyć najmniejszego szczegółu. Przy tym wszystkim na jej ustach majaczył delikatny uśmiech unoszący jej kąciki ust. Po tej jakże krótkiej wymianie zdań aż sama zaczęła się sobie dziwić dlaczego wcześniej tak długo unikała jakiegokolwiek kontaktu z gośćmi. Oczywistym było, że rana po stracie ojca wciąż była jeszcze bardzo świeża, ale przecież koniec końców żaden z tych mężczyzn nie był temu winien. Nie mogła się więc nacieszyć, że została wyprowadzona ze swojego błędnego myślenia, bo jeszcze przyszłoby jej żałować tego przez długi, długi czas.
- Oczywiście, że tak uważam. Sądzę również, że nasza rozmowa mogła nawet dorównać tej jakże ważnej kwestii wyboru nowego koloru nici do haftowania. - Przyznała, dodając do tego mały żart aby nie brzmieć zbyt poważnie. Nie była jakąś tam panną snobką z wyższych sfer, której trzeba było prawić elaboraty by choć trochę ją zainteresować. Musiała przyznać, że konwersacja z Maegonem była naprawdę stymulująca oraz interesująca, lecz nie mogła wszystkiego przypisywać jego umiejętnościom oratorskim. Ważną rolę zapewne grał fakt, że do tej pory nie dane było im tak żywo dyskutować i samo to wzbudzało w niej ciekawość i zainteresowanie.
- Proszę się o to nie martwić. - Zagadnęła z niegrzecznym uśmiechem, który mógł znaczyć nie mniej i nie więcej niż to, że i tak zrobi to co uważała za słuszne. - To zaledwie mały drobiazg w ramach podzięki za spędzony wspólnie czas. Może być pan pewien, że podarunek ten będzie jak najbardziej adekwatny. Żywię nadzieję, że przypadnie do gustu. - Myśląc już co takiego pośle do komnaty zajmowanej przez Velaryona, młódka uśmiechnęła się nieco szerzej, wciąż nie spuszczając go z oczu. Uśmiech ten jednak szybko zmalał, gdy mężczyzna zbliżył się do niej dość... blisko. Zaś jego pytanie połączone z małą odległością jaka ich dzieliła, wywołało kolejny już rumieniec na jej bladym licu. Odwracając na moment spojrzenie, schowała niesforny kosmyk włosów za ucho i wyprostowała się nieco bardziej, odzyskując swoją pewność siebie.
- To bardzo miło z pana strony, jednakże nie będę zajmować więcej drogocennego czasu. Było mi bardzo miło móc zamienić tych kilka zdań. - Powiedziała z uśmiechem, spoglądając prosto w jego oczy. - Mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze okazję do rozmowy. Chętnie usłyszałabym więcej opowieści, jeśli nie proszę o zbyt wiele. Tymczasem życzę udanego dnia, panie Velaryon. - Żegnając się skinieniem głowy, dała mężczyźnie znak, że mógł swobodnie odejść i wznowić swoją przechadzkę. Zapewne spoglądała za nim ukradkiem dopóki nie zniknął gdzieś za rogiem, a wtedy odszuka jakiejś służki by na jej prośbę dostarczyła do komnaty dworzanina koszyk świeżych owoców oraz jeden z jej osobistych dzienników w skórzanej oprawie, którego nie miała okazji wykorzystać.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little EmptyCzw 5 Mar - 21:12

Dla dworzanina nie było istotne haftowanie, które było domeną kobiet. Mimo to uśmiechnął się, doceniając jej chęć żartowania. Jednakże zdecydowanie nie uważał, aby swoim zachowaniem zasłużył na jakieś podarki z jej strony. Niczym się nie zasłużył, a jedynie to wykonał drobny gest, umilając jej towarzystwo, na jej oczywiście polecenie. Jak nie on, to pewnie ta dwórka, która miała się zjawić, wywołałby uśmiech na jej bladym licu.
- Skoro tak, to będę czekać w takim przypadku na podarek.- oznajmił kurtuazyjnie. Nie wypadało mu wyrzucić czy sprzedać podarku, lecz jeszcze niech zobaczy, co takiego znajdzie się we własności. Może zachowa albo wręczy siostrze, w zależności od jego przydatności i żywotności. O tym jednak nie musiała wiedzieć panna Baratheon. Nie, im mniej wie, tym lepiej dla niej samej. Już zdecydowanie przystępniej wygląda z zawstydzonym rumieńcem, którego nie sposób było przeoczyć. Trzymał ręce przy sobie, a w głębi duszy był rozbawiony ową sytuacją. Czy każda młoda panna tak się rumieni? Ach, jakże słodki to był smak, kiedy oczy widziały zarumienione poliki, uciekające w bok spojrzenie. Nie musiał nawet jej dotykać, sama wykonywała świetną robotę, z której on sam był zadowolony.
Z ciekawością spojrzał w jej oczy, kiedy ta w końcu dała radę unieść swoje spojrzenie. Z pewnością nie było to ich zarówno pierwsze, jak i ostatnie spotkanie. - A zatem do usłyszenia, panno Baratheon.- powiedział, przeciągając ostatnie dwa słowa. Ujrzał jej skinienie, mógł się już swobodnie oddalić w stronę króla. Powolnym ruchem skinął głową na pożegnanie, a następnie wyminął dziewczę, kierując się w stronę zamku. Nie chciał sprawdzać, czy ta zerka na niego, czy może po prostu jego przeczucie jest w dobrym nastroju do żartowania sobie. Cicho westchnął, wdychając świeże powietrze, a następnie zniknął w drodze do zamku, maszerując powolnym tempem.

z.t x2
Powrót do góry Go down
Sponsored content

To say goodbye is to die a little Empty
Temat: Re: To say goodbye is to die a little   To say goodbye is to die a little Empty

Powrót do góry Go down
 
To say goodbye is to die a little
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» kiss me goodbye
» The story of life is quicker than the wink of an eye, the story of love is hello and goodbye...

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje :: Zakończone-
Skocz do: