Share
 

 Lymond Arryn

Go down 
AutorWiadomość
Lymond Arryn
Lymond Arryn
Wiek postaci : 27
Stanowisko : dworzanin, dziedzic Arrynów z Gulltown
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t561-lymond-arrynhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t641-lymond-arryn#1377

Lymond Arryn Empty
Temat: Lymond Arryn   Lymond Arryn EmptyNie 15 Gru - 21:30


Lymond Arryn
Kind? How boring that would be. I aspire to be wicked.


IV dzień dwunastego księżyca 138 p.P.
kawaler
Gulltown
Grafton
Siedmiu
175 | 80
Aneurin Barnard

Statystyki
Siła: 32
Precyzja: 50
Zręczność: 36
Zwinność: 42
Inteligencja: 70
Odporność: 40

Żywotność: 100
Wytrzymałość: 80
Umiejętności
Charyzma: 45
Blef: 41
Jeździectwo: 30
Logika: 45
Percepcja: 40
Taktyka: 25
Siła woli: 41
Zastraszanie: 20
Broń sieczna: 45
Walka wręcz: 10

Ekonomia: 38
Etykieta: 10
Heraldyka: 10
Biografia

Gdy klingi obu mieczy ćwiczebnych spotkały się ze sobą, młody Arryn doskonale już wiedział, że popełnił błąd. Wiedział to jeszcze na moment przed tym, jak poczuł przeszywający ból rozchodzący się wzdłuż ramienia, które wraz z mieczem przyjęło na siebie siłę ciosu.
Gdyby walczyli naprawdę, byłby martwy.
Nawet mimo tego, że w drżących rękach wciąż trzymał miecz, niewiele byłby w stanie zdziałać. Nie sparowałby kolejnego ciosu, nie było też większych szans na to, by skutecznie wyprowadził własny. Mimo wszystko spróbował. Bo przecież chodziło przede wszystkim o to, by się nie poddawać. Nawet jeśli nadwyrężone ramię odpowiedziało bolesnym ukłuciem protestu, Lymond uniósł miecz, by odpowiedzieć atakiem na wcześniejszy cios.
Chwilę później ćwiczebny miecz wylądował na ziemi.
A Arryn definitywnie byłby martwy, gdyby walczyli naprawdę.

Miał ledwie osiem dni imienia, gdy odebrał tę bolesną lekcję. Tym łatwiejszą do zapamiętania, że ból w ramieniu towarzyszył mu nieprzerwanie przez kilka kolejnych dni. Podczas długich posiedzeń nad księgami rachunkowymi, z którymi od najmłodszych lat oswajał go zarówno ojciec, jak i maester. Nie ustępował w czasie kolejnych godzin spędzanych w towarzystwie maestera, zaś wszystkie lekcje, które odebrał w tamtym czasie jako przyszły dziedzic Arrynów z Gulltown okraszone były tym właśnie promieniującym nieprzyjemnie bólem i płynącą z niego konkluzją.
To nie siła była jego atutem.
Atutem była pojętność, z jaką przyjmował wpajane mu informacje, lekcje i nauki. Atutem była łatwość w zapamiętywaniu najważniejszych danych, podstawowych wymagań, jakie przed nim stawiano. Atutem była lotność umysłu, rezolutność i bystrość, jaka cechowała najstarszego potomka Orsica Arryna. Wszystko to, co prawdopodobnie wystarczyłoby, by usatysfakcjonować ojca i stać się jego godnym następcą.
Nie wystarczało to jednak Lymondowi.
Nie był przecież jak jego ojciec. Nie stronił od walki, podstawy fechtunku nie były mu obce i wciąż było to dla niego za mało. Nie chciał przecież jakoś sobie radzić w razie większej potrzeby. Chciał robić to dobrze - jak niemal wszystko, czego się podejmował i co budziło w nim choćby cień zainteresowania. Najwyraźniej na przekór Siedmiu, którzy nie widzieli dla niego drogi wojownika, nie obdarzywszy go zatem stosowną siłą fizyczną. W ten sposób byłoby mu prawdopodobnie po stokroć łatwiej - wszelkie niedociągnięcia byłyby rekompensowane odpowiednio silnymi ciosami, które musiałyby okazać się wystarczające, by poradzić sobie z przeciwnikiem.
Bogowie nie przewidzieli jednak dla niego najłatwiejszej drogi. Jeżeli rzeczywiście chciał postępować wbrew ich planom, musiał starać się bardziej. To, co inni otrzymywali od Siedmiu w darze, Lymond musiał u siebie wypracować. Ciężką pracą, bolesnymi treningami oraz godzinami spędzonymi na placu ćwiczebnym.
A także wnioskami płynącymi z każdej kolejnej lekcji.
Nie był silny, jednak z czasem nauczył się, gdzie powinien uderzać, by nawet niezbyt mocny cios przyniósł pożądany efekt. Nauczył się również, że znacznie lepiej radził sobie z unikaniem ciosów przeciwnika niźli blokowaniem ich - dzięki temu przynajmniej godziny po treningach, spędzane już nie z mieczem w ręku, a w towarzystwie maestera, okazywały się znacznie mniej bolesnym doświadczeniem.

Orsic Arryn jasno i wyraźnie widział przyszłość swojego syna. I to już najpewniej od momentu, gdy tylko dowiedział się, że jego żona wydała na świat męskiego potomka. Problem polegał na tym, że sam Lymond chętnie widziałby tę przyszłość nieco inaczej... Od dziecka nie wykazywał choćby krzty zainteresowania tym, co tak pociągało jego ojca i dzięki czemu ród Arryn z Gulltown mógł poszczycić się majątkiem większym od ich krewniaków z Orlego Gniazda. Nie interesował go handel, szczegółowe rachunki uważał za zbyt nudne i żmudne zajęcie, zaś nauki maestera niejednokrotnie przyjmował z wyraźną niechęcią i znudzeniem.
Choć urodził się jako stosunkowo drobne dziecko, którego nie powinny pociągać pojedynki, stało się zgoła inaczej. Młody Arryn po stokroć wolał spędzać czas na placu ćwiczebnym niźli pośród zakurzonych ksiąg, których zapach przyprawiał o mdłości i ból głowy.
Nie miał aspiracji, by stać się kolejnym Złotym Orlęciem. Nie aspirował również do tego, by w przyszłości stać się wierną kopią własnego ojca. Właściwie jako dziecko dość często zwykł głośno i wyraźnie wyrażać swoje ubolewanie nad tym, że rzeczywiście był pierworodnym dzieckiem Orsica i że w związku z tym niewielkie znaczenie miało jego własne zdanie w kwestii jego przyszłości.
Pod tym względem miał sporo racji - niewiele miał do powiedzenia. Mógł buntować się jako dziecko. Mógł z niechęcią spoglądać naburmuszony na maestera spod ciemnej grzywki. Mógł próbować unikać nudnych lekcji, poświęcając ten czas na naukę walki. Mógł próbować. Stosunkowo szybko jednakże musiał zrozumieć, że przed stawianymi przed nim obowiązkami nie było ucieczki. Musiał się więc z nimi pogodzić, doceniając fakt, że również jego ojciec dość szybko zrozumiał, że nie wypleni całkowicie pociągu syna do pojedynków.
Kompromis wymagał znacznie więcej wysiłku, jednak opłacił się. Nikt nie mógł zabronić Lymondowi spędzać długich godzin na placu ćwiczebnym, jeśli tylko wciąż miał on zamiar pamiętać o tym, że jego obowiązki względem rodziny pozostawały na pierwszym miejscu.

Bogowie postanowili spojrzeć przychylniej na młodego Arryna niedługo po tym, gdy ten skończył dziesiąty dzień imienia - wtedy bowiem, dzięki funkcji pełnionej w tamtym czasie przez jego dziadka w Małej Radzie króla Aegona, na królewskim dworze znalazło się miejsce również dla Lymonda. Zarówno on, jak i jego ojciec postrzegali to jako ogromną szansę. Choć jednak każdy z nich patrzył na tę sytuację pod nieco innym kątem... Dla Orsica była to przede wszystkim szansa na to, by jego syn, znalazłszy się pod opieką Starszego nad Monetą, poznał korzyści płynące z nauki tego wszystkiego, do czego podchodził z taką niechęcią. By docenił swoje dziedzictwo i z większym entuzjazmem podszedł do swoich przyszłych obowiązków.
Dla Lymonda zaś... była to szansa na to, by od tych obowiązków w jakiś sposób uciec. By zostawić za sobą Gulltown - przynajmniej na tak długo, jak długo było do możliwe - i zasmakować nieco w tym, co oferowała Królewska Przystań oraz sama Czerwona Twierdza. W tej zresztą chłopiec odnalazł się nad wyraz szybko. Jeżeli bowiem w jakiś sposób wdał się w ojca, to z pewnością nie można było odmówić mu charyzmy. Potrafił zjednać sobie ludzi już jako dzieciak, urok osobisty wykorzystując prawdopodobnie niejako nieświadomie i dopiero ucząc się jak należycie z niego korzystać... Niewykluczone zresztą, że to właśnie on poniekąd sprawił, że na królewskim dworze Arryn miał zagościć nieco dłużej, niźli początkowo zakładając, odnajdując się na nim jako dworzanin.

Mając dziewiętnaście dni imienia wziął udział w podboju Dorne. W tamtym czasie nie widział innej możliwości - nie mógłby pozwolić sobie na bezczynne ukrywanie się w bezpiecznym miejscu, skoro czuł się realnie związany z królewskim dworem i skoro był w stanie zrobić należyty użytek z miecza. Wyruszenie wraz z innymi zbrojnymi ku pustynnym piaskom wydawało się być jedynym rozsądnym wyjściem.
Choć prawdopodobnie już wtedy Arryn musiał podświadomie zdawać sobie sprawę z tego, że nie było w tym ani odrobiny rozsądku.
Nie dokonał w walce żadnych wielkich czynów. Nie rozsławił się niczym, co miałoby sprawić, że jego imię powtarzane byłoby przez setki głosów w całym Westeros.
Przeżył.
Tylko tyle i aż tyle. Spośród piasków Dorne do Królewskiej Przystani udało mu się zresztą powrócić w jednym kawałku, bez jakichś poważniejszych obrażeń. O ile więc nie było to szczególnie wielkie dokonanie, o którym miałyby głosić pieśni minstreli w najróżniejszych zakątkach siedmiu królestw, to jednak dla Lymonda było jak najbardziej wystarczające.



Powrót do góry Go down
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Lymond Arryn Empty
Temat: Re: Lymond Arryn   Lymond Arryn EmptyNie 22 Gru - 14:39




AKCEPTACJA
Never forget what you are, for surely the world will not. Make it your strength. Then it can never be your weakness. Armour yourself in it, and it will never be used to hurt you.



Rodzice nieraz już od momentu narodzin snują wielkie plany dla swych pociech, które z czasem okazują się mniej lub bardziej trafione. W przypadku Twego pana ojca oczekiwania wyraźnie pokryły się z boską wolą, która obdarzyła Cię bystrym umysłem, a z drugiej strony obie te rzeczy zdają się niekoniecznie współgrać z Twymi własnymi aspiracjami. Być może powrót żywym z Dorne będzie największym sukcesem, gdy chodzi o te poczynione z mieczem, a nie z piórem w ręku, a może jeszcze zagościsz na ustach minstreli.

Przyznawane atuty to:
Królowie Góry i Doliny
Szlachcic
Tancerz ostrza
Wątłe zdrowie

Na start prócz puli puntów do wydania otrzymujesz również doskonale wyważony zdobiony miecz jednoręczny. Za namową jednego z nauczycieli fechtunku podarował Ci go ojciec przed wyruszeniem na wojnę dornijską. Być może nie pozwolił Ci on wsławić się w czasie walk, ale zdecydowanie uratował niejeden raz skórę - jego współczynnik obrażeń to +16. Ponadto otrzymujesz również księgę o gospodarowaniu majątkiem, która może nie stanowi pasjonującej lektury, ale wzbogaca Twoją wiedzę z zakresu ekonomii dając +5 w czasie rzutów związanych z tą umiejętnością.

Powrót do góry Go down
 
Lymond Arryn
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Aileen Arryn
» Corwyn Arryn
» Francis Arryn
» Marion Arryn
» Corwyn Arryn

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Archiwum-
Skocz do: