Share
 

 Komnaty dwórki Siveny

Go down 
AutorWiadomość
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptySob 11 Sty - 16:27



Komnaty dwórki Siveny

Pierwszym pomieszczeniem, do którego wchodzi się z korytarza, jest przestronny salon. Znajdują się w nim niewielki stolik otoczony niskimi fotelami obitymi czerwoną satyną , a pod ścianami można znaleźć komody i gablotki. Na wprost drzwi znajdują się stosunkowo spore okna otoczone bordowymi zasłonami, z których rozpościera się widok na odległe morze. Na lewo od wejścia znajdują się drzwi prowadzące do garderoby i sali łaziebnej. Z prawej stron znajduje się sypialnia, której głównym punktem jest wielkie łoże i toaletka zasłana licznymi kosmetykami, pachnidłami oraz biżuterią. W całych komnatach znajdują się liczne tkaniny, którymi przykryte są ściany oraz dywany zalegające na podłogach w licznych odcieniach bordo i granatu.  

Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptySob 11 Sty - 19:38

27 dzień VII księżyca 165  

Ostatnie dni mijały jej w zastraszającym tempie, a czas uciekał jak piasek przelatujący przez palce. Zbliżająca się koronacja i cała organizacja z nią związana pochłonęła ją bez reszty. Cały zamek został postawiony na nogi i panował w nim gwar większy nawet niż w świąteczne dni. Ostatecznie koronacja nowego władcy jest nie lada wydarzeniem, nawet jeśli nie ze względu na osobę króla, to ze względów wizerunkowych i towarzyskich. Do Królewskiej Przystani miała zjechać cała arystokratyczna śmietanka, a służba dwoiła się i troiła, żeby przybyłej szlachcie zapewnić jak najlepsze warunki i ugościć ich po królewsku. Dodatkowo całą sytuację komplikowało przybycie gości, których należało, zgodnie z wolą króla, ugościć na równi z innymi. Było to zadanie o tyle trudne, że na całym dworze ciężko było znaleźć osobę, która nie ucierpiałaby w jakiś sposób w związku z konfliktem. Większość pałała do Dornijczyków nienawiścią i aż dziw brał, że do tej pory nie doszło jeszcze do rozlewu krwi. Wszystko to składało się na iście wybuchową mieszankę.
Teraz jednak, korzystając z chwili spokoju, kiedy jej służki opuściły komnatę zajmując się licznymi sprawunkami, dziewczyna stała zamyślona wpatrując się w skrawek morza widziany w oddali z jej okna. Uważała to za największą zaletę swoich komnat. Nie przestronność pokoi, znacznie przerastającą wielkością jej sypialnię na Arborze. Nie chodziło także o przepych, który można było dojrzeć w jakości wykonania mebli i licznych tkaninach zaściełających komnaty. Tylko o ten drobny kawałek oceanu, który sprawiał, że nie czuła się we własnych pokojach jak w klatce. Czerwona Twierdza często sprawiała takie wrażenie. Pomimo swoich rozmiarów wydawać się mogła wielkim więzieniem szczelnie zabezpieczonym ze wszystkich stron. Brakowało jej tutaj wolności, którą czuła na rodzinnej wyspie. Możliwość obcowania z naturą, tak wszechobecną na terenach Redwynów. Świeżego powietrza, którego na próżno było szukać w stolicy. Myśli Siveny powędrowały także do pewnej osoby, która znajdowała się nie aż tak daleko od niej. Tylko kawałek oceanu, w porównaniu z podróżą do jej rodzinnych stron, dzielił ją od Aenessy. Kiedy ostatni raz ją widziała obiecała jej odwiedziny, jednak pomimo wielu księżyców, które minęły od tego momentu obietnica pozostała niespełniona. Co prawda miała nadzieję niedługo zmienić ten stan rzeczy, a liczne listy które wysyłały do siebie umilały trochę rozstanie przyjaciółek. W swoich wiadomościach Ness często wspominała o dobrym samopoczuciu, zarówno swoich jak i potomka, bądź potomków, którzy już niedługo zawitają na świat. Tyle, że dla Siv to było za mało, a każde słowo zapisane na papierze poddawała w wątpliwość. Właśnie dlatego pod wpływem chwili wysłała liścik i dlatego oczekiwała teraz na swojego gościa. Mimo, że słowo zawarte na papierze może mieć wielką moc, to słowo wypowiedziane miało dla niej niepomiernie większe znaczenie.
Powrót do góry Go down
Rhaegor Velaryon
Rhaegor Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : Dziedzic Lorda Velaryona
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t676-rhaegor-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t718-rhaegor-velaryon

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptyNie 12 Sty - 19:26

Starszy z bliźniaków niedawno przybył do stolicy, gdzie zamieszkał w Czerwonej Twierdzy, w jednym z pokojów gościnnych. Jako syn członka Małej Rady oraz członek szacownego rodu i krewniak po kądzieli Targaryenów mógł cieszyć się pewnymi nieoficjalnymi przywilejami takimi jak większe i bardziej luksusowe komnaty. Z pewnym sentymentem przywitał widok czerwonych murów, które dawniej były jego drugim domem. Choć zdecydowanie bardziej wolał spędzać czas na morzu, to właśnie tutaj spędził szczęśliwe chwile wśród ciekawych ludzi z różnych stron Westeros. A to właśnie tej różnorodności brakowało mu na Driftmarku. Tam czasem miał wrażenie, że ciągle widzi te same twarze, co było nudne i męczące. Także i tym razem się nie zawiódł, a nadchodząca uroczystość była powodem, dla którego do stolicy ściągało znacznie więcej, niż zazwyczaj, ludzi.
Zupełnym zbiegiem okoliczności jego komnata trafiła się koło pokojów ojca. Z jednej strony cieszył się, gdyż rzadko miał okazję go widzieć twarzą w twarz, ale z drugiej nie mógł już sobie na wiel pozwolić. W końcu głupio tak się upić z kolegami i przez pomyłkę wejść do komnat ojca. Z tego właśnie powodu po początkowym entuzjazmie wywołanym widokiem ojca starał się jak najmniej pojawiać w tych okolicach. Lord Alyn patrzył surowym wzrokiem na każde, choćby najmniejsze, uchybienie w jego zachowaniu, co denerwowało dorosłego już Rhaegora.
Właśnie podczas jednej z przechadzek korytarzami Czerwonej Twierdzy dostał liścik o treści zaskakującej. Nie spodziewał się, że zostanie zaproszony do komnat nieznanej sobie damy, choć szczegóły listu rozwiewały wszelkie wątpliwości co do zamiarów kobiety. Przyjaciółce jego drogiej Aenessy chętnie udzieli o niej informacji, więc kazał przekazać, że przyjdzie we wskazanym terminie. Chcąc potraktować kobietę poważnie ubrał się w swój piękny czarny jedwabny dublet wyszywany srebrną nicią, najlepszy jaki miał w Królewskiej Przystani.
Gdy nadeszła pora spotkania stawił się się w jej pokojach oczywiście uprzednie upewniając się, że nikt nie zauważy, że tam właśnie wchodzi. Nie chciał narazić niewinnej osoby na niepotrzebne plotki. Podniósł prawą rękę do serca i uczynił lekki skłon, choć kobieta mogła zauważyć, że początkowo to lewą rękę chciał podnieść.
-Lady Siveno. - Przywitał się. - Mam nadzieję, że zdrowie cię nie opuszcza. - Uśmiechnął się przyjaźnie.
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptyNie 12 Sty - 19:33

Miejsce spotkania, choć bezsprzecznie kontrowersyjne, zostało przez nią dogłębnie przemyślane. Jednym z niewielu zaufanych miejsc były jej własne komnaty. W Czerwonej Twierdzy ciężko było o takie, w którym można mieć pewność co do poufności rozmów. Praktycznie wszędzie ktoś słuchał, a szansa że treść konwersacji trafi do niepowołanych uszu tylko wzrastała kiedy w pałacu wręcz roiło się od ludzi. Temat Ness i jej romansu z Daeronem wystarczająco długo był na językach wszystkich w stolicy. W końcu za sprawą koronacji nowego króla plotka przycichła i ostatnio rzeczą, której Redwynówna pragnęła było sprawienie, aby przez nią znów wypłynęła na powierzchnię.
- Proszę. – mówiąc to odwróciła się do drzwi zamiatając głośno spódnicą. Jej suknia wykonana była z zielonego aksamitu o barwie tak ciemnej, że pod odpowiednim kątem wydawał się czarny. Wiele osób wciąż nosiło żałobę, dlatego ostatnimi czasy cała garderoba dziewczyny składała się z ciemnych ubrań. Ciemnych, nie czarnych. Stroje wybierała z szacunku do otaczających ją osób, a nie realnego smutku za zmarłym bliskim, a końcu sama nie straciła nikogo takiego w trakcie wojny.
- Ser Rhaegorze. – odpowiedziała na powitanie dygając lekko i odpowiadając na uśmiech towarzysza. Wskazała także znajdujące się w pokoju fotele zachęcając gościa do zajęcia jednego z nich. – Dziękuję, zdrowie mi dopisuje. Jak podoba się panu wizyta w stolicy?
Grzeczne rozmówki, tego od nich wymagano. Pustych konwersacji o pogodzie, zdrowiu rozmówcy, zdrowiu rodziny do piątego pokolenia wstecz. Sivena rozumiała wszelkie konwenanse i zasady rządzące etykietą, ale przecież już na wstępie złamała jedną z podstawowych reguł zapraszając siedzącego przy niej mężczyznę do własnych komnat, na dodatek zanim zostali sobie oficjalnie przedstawieni, a co najgorsze bez żadnej przyzwoitki w okolicy. Gdyby jej Pan Ojciec o tym usłyszał niewątpliwie zszedłby na zawał. Ale w tej sytuacji nie czuła się jakby był on jej całkowicie obcy. Słyszała o nim nie raz od Aenessy oraz znała jego brata bliźniaka i była pewna, że nie stanie jej się żadna krzywda z jego strony. Jednak co najważniejsze, był on jedyną osobą na zamku, która miała kontakt z jej przyjaciółką ostatnimi czasy. Dlatego pozwoliła sobie wyjść poza strefę uprzejmości i prosto z mostu zadać pytanie, dla którego zaprosiła go tutaj.
- Jak Ne… pańska siostra Aenessa się czuje? Wiem co prawda o jej samopoczuciu z listów, ale to nie to samo co usłyszeć to na głos od bliskiej jej osoby. – przy wypowiadaniu słów na jej czole pojawiła się niewielka zmarszczka, którą można było jedynie zinterpretować jako oznakę zmartwienia.
Powrót do góry Go down
Rhaegor Velaryon
Rhaegor Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : Dziedzic Lorda Velaryona
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t676-rhaegor-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t718-rhaegor-velaryon

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptyPią 17 Sty - 15:50

Rhaegor zajął fotel jedynie wtedy, gdy to samo uczyniła lady Sivena. Jako dobrze wychowany rycerz nie mógł przecież siedzieć w sytuacji, gdy dama stoi. Jeżeli tego nie zrobiła, to po prostu podszedł do jednego z nich i oparł się o niego nonszalancko.
-Dawno mnie tutaj nie było, wracają wspomnienia. - Odrzekł. - Trochę się tutaj zmieniło, widzę nowe twarze, ale jestem szczęśliwy mogąc widzieć znowu na żywo potęgę murów Czerwonej Twierdzy.
Wbrew pozorom Rhaegor choć znał podstawy etykiety, to nie za bardzo lubił się do niej stosować. O ile rozumiał, że pewne postawy czy gesty mają na celu wyrazić szacunek rozmówcy, to sporo z zasad uważał za rozdmuchane błazeństwo a grzecznościowych rozmów szczerze nie cierpiał. Dlatego niezmiernie ucieszył się, że Sivena postanowiła niemal od razu przejść do rzeczy.
Tak jak został uprzedzony sprawa dotyczyła jego siostry, Aenessy. Długo się wahał nim odpowiedział. Widać było wyraźnie, że walczył z sobą. Z jednej strony nie miał prawa wynosić rodzinnych tajemnic na zewnątrz, z drugiej Sivena to była jej przyjaciółka.
-Aenessa...ona...Na co dzień stara się sprawiać wrażenie szczęśliwej i spokojnej. Wydaje mi się jednak, że bardzo cierpi. - Poczerwieniał ze smutku i wstydu. Pragnął szczęścia siostry więc czując co się dzieje w jej wnętrzu także i on cierpiał.
Zamilkł na dłuższą chwilę i zapatrzył się w okno.
-Jednej nocy słyszałem płacz dochodzący z jej komnat. - Dodał niespodziewanie i uciekł wzrokiem w podłogę.
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptySob 18 Sty - 20:19

Potęga murów Czerwonej Twierdzy. Dziewczyna uśmiechnęła się na te słowa. Kiedy przybyła do stolicy miała te same odczucia. Majestat budowli robił na niej ogromne wrażenie, szczególnie w porównaniu do rodzinnego zamku. Klimat wielkości tego miejsca. Jednakże z czasem to inne czynniki zaczęły przeważać w jej postrzeganiu twierdzy. Byli to przede wszystkim ludzie w niej przebywający. Atmosfera towarzysząca każdym najmniejszym czynnością, które wydawały się ważniejsze tylko dlatego, że wykonywano je w tym miejscu, z którego sprawowano władzę rozciągającą się na cały kontynent.
- Typowa Ness – z pozoru silna i spokojna, ale w głębi serca… - mówiła raczej do siebie niż do swojego rozmówcy, niepewna nawet czy dosłyszał jej wypowiedź. Na ostatnim słowie głos jej się załamał, a Sivena w końcu ciężko usiadła na fotelu, jakby nogi same się pod nią ugięły. Wiedziała, że te słowa nadejdą, oczekiwała ich, a mimo to uderzyły w nią. Cisza wydawała się przeciągać kiedy każde z nich zatopiło się we własnych myślach. Miała już coś dodać gdy niespodziewanie spokój przerwały nadchodzące z naprzeciwka słowa. Pamiętała pierwsze dni po nadejściu smutnych, niespodziewanych wieści o śmierci Daerona. Cierpienie, które odmalowywało się na twarzy Aenessy kiedy widziała coś z nim zawiązanego albo jakiś podarek i wracały do niej wspomnienia o utraconym ukochanym. Łzy, które blondynka niejednokrotnie wylewała w ramionach przyjaciółki. Oczy Siv zaszły wodną mgiełką, ale ona zamrugała intensywnie starając się ją odpędzić.  – Tylko czas może zaleczyć niektóre rany. Jednak jestem przekonana, że już niedługo dzieci zapełnią, chociaż trochę, pustkę ziejącą w jej sercu. – jej głos był spokojny, wręcz uspokajający. Wyciągnęła rękę w stronę Rhaegora chcą dodać mu otuchy, ale  oprzytomniała i po chwili wahania cofnęła ją niepewna czy zostałoby to odebrane we właściwy sposób. Wiedziała, że Ness pomogłoby to, ale to nie była ona, tylko jej brat. Starając się zagłuszyć lekkie zakłopotanie dodała. – Niedługo po koronacji mam nadzieję że będę mogła osobiście poprawić nastrój pańskiej siostrze.

Wątek przeniesiony do retro
Powrót do góry Go down
Lysander Redwyne
Lysander Redwyne
Wiek postaci : 20
Stanowisko : Dziedzic rodu Redwyne
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1018-lysander-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1042-lysander-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptyCzw 26 Mar - 16:01

2 VIII 165, popołudnie


Dźwięk butów uderzającym o chłodny kamień odbijał się od okolicznych ścian. Dało się usłyszeć mocniejsze uderzenie jednej kończyny oraz delikatniejsze, a zarazem wolniejsze drugiej. Sprawne ucho szybko wychwytywało nieścisłości, prędkość poruszania się świadczyła o osobie starszej wiekiem, ale twarz była młoda, wręcz tracąca dopiero swą chłopięcość. Towarzysząca mu służka dostosowywała swe kroki do niego, nie spuszczając swych brązowych oczu z podłogi. Zapewne nie chciała zdradzić swego rumieńca, który przyozdobił jej twarz i tylko zerkała przelotnie ku niemu, by szybko uciec wzrokiem. Niektóre dziewczęta potrafiły być pociesznymi istotami; gdyby nie długo wyczekiwane spotkanie z siostrą poświęciłby jej o wiele więcej czasu i spędził popołudnie w urokliwym towarzystwie, a może przedłużyłoby się ono do nocy. Spojrzał ku niej, w idealnym momencie, by zauważyć jak zwinnym ruchem ustępuje zabieganej służbie. Tak, zdecydowanie przedłużyłoby się do nocy. Żadne jednak spotkanie nie mogło odwieść go od spotkania z Siveną. Zbyt długo na nie wyczekiwał i zbyt mocno tęsknił, by nawet pokusy ciała zabrały go z tej ścieżki. Przystanął na chwilę, by wyminąć się z młodym rycerzem. W Czerwonej Twierdzy panował o wiele większy ruch niż przyszło mu zaznać w murach ich rodowej siedziby, na każdym rogu napotykali nowe twarze, które szybkim tempem pokonywały korytarze. Każdy się tu śpieszył, miał zadania do wykonania. Oblicze twierdzy po uczcie przedstawiało chaos, który będzie w niej obecny, póki większość gości nie opuści miasta. Wtedy powróci do dobrze znanego sobie rytmu, w końcu po każdej burzy następuje cisza. Zastanawiał się jak Sivena radziła sobie na początku, gdy jeszcze z nikłym doświadczeniem stawiała pierwsze kroki w tej dżungli. Tak innej od dobrze znanego im Arboru, który kusił spokojem i słodkim zapachem owoców i kwiatów. W tym miejscu zgniły zapach otaczał twą skórę, skażał twoje włosy i nigdy nie odpuszczał. Oczywiście, w twierdzy było to o wiele mniej odczuwalne. Dobre serce wśród bezdusznych tłumów, choć ona zapewne potrafiła również wśród nich odnaleźć ziarenka szlachetności. Pogrążony w swych myślach, nawet nie zauważył, gdy dotarli pod drzwi. Służka wyraźnie niezadowolona z braku uwagi z jego strony, pożegnała się krótko i chłodno. Nie był jednak rycerzem z jej bajki. Nie tracąc czasu, zapukał o mosiężne drzwi i pozwolił długo kiełkującej ekscytacji pojawić się na swojej twarzy. Nie wiedziała o jego dzisiejszej wizycie, równie dobrze mogła być zajęta swymi obowiązkami. Przeczucie mówiło jednak, że jego siostra znajduje się za jego drzwiami i zwykł słuchać się tych rad instynktu.  
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptyCzw 26 Mar - 19:11

Natłok wrażeń, zaduch panujący w Wielkiej Sali, a może zwyczajne zmęczenie po kilku dniach przygotowań sprawiło, że nie czuła się najlepiej tego dnia. Tętniący ból w jej głowie sprawiał, że nie była nawet w stanie wypełniać swoich obowiązków i u boku nowokoronowanej królowej musiały zastąpić ją inne dwórki. Dzięki temu ona sama miała chociaż jeden dzień wolny od obowiązków, kiedy to mogła zregenerować siły po całej tej wielkiej uczcie. I miała zamiar spożytkować cały starając się nie myśleć o wydarzeniach dnia poprzedniego.
Cały poranek spędziła w łóżku złorzecząc na migrenę biednej Mai, która nawet pobiegła do maestra po zioła na tę dolegliwość. Kiedy dudnienie lekko ustąpiło, a jej służka mogła w końcu zająć się innymi obowiązkami niż niańczenie swojej pani, starała się usiąść do zajęć, które zazwyczaj przywracały jej spokój ducha, ale szybko okazało się, że melodia wydobywająca się z lutni jedynie pogarsza jej samopoczucie. Dlatego też skupiła się na jednej z ksiąg, która od dawna z powodu braku wolnego czasu spoczywała na jej szafce nocnej. Właśnie kiedy zaczytywała się w wyjątkowo interesujący fragment usłyszała pukanie do drzwi. Cóż, cały dzień spędzony we własnych komnatach sprawił, że nie wyglądała zbyt wyjściowo, wciąż ubrana jedynie w nocną halkę, na którą narzuciła kwiecistą podomkę i włosy splecione w prosty warkocz przerzucony przez ramię. Przeklęła w myślach Maię, której jak zwykle nie było kiedy była potrzebna, zaznaczyła stronę, którą właśnie czytała zagięciem i ciaśniej otulając się narzutką udała się do drzwi, żeby przegonić delikwenta zakłócającego jej spokój. Z lekką irytacją otworzyła drzwi już otwierając usta, ale wszystkie słowa, które chciała wypowiedzieć wyparowały z jej głowy kiedy przed drzwiami do własnych komnat ujrzała ducha. Bo to musiał być duch, prawda? Stała tak jeszcze uderzenie serca, zanim uświadomiła sobie, że czekający tam młodzieniec nie jest jedynie zjawą.
- Lys! – momentalnie otworzyła drzwi na oścież i rzuciła się przytulić brata nie zastanawiając się czy nie przewróci przy tym ich oboje. Objęła mocno szyję brata przyduszając go lekko, a szeroki uśmiech nie schodził z jej twarzy na widok bliźniaka. To wszystko wydawało się nieprawdopodobne, w żadnym z listów ani on, ani ich ojciec nie zająknęli się słowem o jego przyjeździe. Nie widziała go także w czasie uczty, ale raczej całe wydarzenie unikała spoglądania w tamtą stronę nie chcąc spotkać wzroku ojca. Kompletnie nie spodziewała się go zobaczyć chociaż musiała przyznać, że była to niezwykle miła niespodzianka. Co nie zmieniało faktu, że… - Jak mogłeś mi nic o tym nie wspomnieć?! I dlaczego czekałeś z tym tak długo?! – odsunęła się od brata i pacnęła go wcale nie tak lekko w ramię, ale nawet pomimo tego przepływu złości nie była w stanie ułożyć ust w prostą kreskę, bo kąciki cały czas unosiły się ku górze.
Powrót do góry Go down
Lysander Redwyne
Lysander Redwyne
Wiek postaci : 20
Stanowisko : Dziedzic rodu Redwyne
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1018-lysander-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1042-lysander-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptyPią 27 Mar - 14:23

Było coś urokliwego w spotkaniach po latach. Żadne słowa pisane, nawet najbardziej szczere, nie będą w stanie spełnić wszystkich potrzeb serca. Nie przekażą uśmiechu, który rozciąga się na twarzy. Nie oddadzą ciepła, które pojawia się w oczach na widok osoby bliskiej sercu.  Często obecny był również pewien niepokój, stres powodujący drżenie dłoni i wątpliwe uśmiechy. Zmartwienie upływającym czasem; zmianami, które mogły nastać. Zamiast ukochanej osoby, człowiek mógł spotkać tylko mierną kopię dobrych wspomnieć albo potwora, którego życie zmusiło do dramatycznych decyzji. Los był nieubłagany, życie ponure a ludzie krusi. Wychodził z założenia, że zawsze trzeba spodziewać się najgorszego. Nie zaznał tego niepokoju; nie zwykł brać rzeczy za pewnik, ale Sivena była jednym z nielicznych stałych elementów w jego życiu. Czasem czuł jakby wręcz była częścią jego osoby, duetem nierozdzielanym. Przyszli na ten świat razem, tylko fatum mogłoby rozdzielić ich na wieczność.  Nawet odległość, która dzieliła Arbor od Królewskiej Przystani nie mogła tego zmienić. Nie było w całym Westeros ważniejszej osoby dla niego niż Sivena, często uważał, że była ona jego jedyną prawdziwą rodziną. I dobrze. Im mniej istnieje ludzi, dla których masz miejsce w sercu tym mniejsza szansa, że zostanie ono złamane. Gdy ją ujrzał nie mógł już dłużej powstrzymać szerokiego uśmiechu, który zagościł na jego twarzy. Przegrał walkę z własnymi emocjami, co zdarzało mu się często, ale rzadko kiedy były one tak pozytywne. Objął jej wąską talię ramieniem, przyciągając do siebie. Gdyby mógł zapewne uniósłby ją, ale zawsze pozostawał świadomy swoich ułomności. Pozostawało mu nacieszyć się z tej krótkiej chwili, gdy nie ważne było jego kalectwo, ojciec, macocha i wszystkie inne problemy tego świata. Najważniejsza była teraz ona – materialna, żywa i nawet jeśli zmęczona, co wyjaśniało strój, w którym się znajdywała. Był pewny, że wczorajsza uczta kosztowała ją wiele wysiłku. Również przygotowania do takiego wydarzenia jak koronacja nowego króla nie zostały obojętne dla jej zdrowia. Miał początkowo wątpliwości czy nie powinien poczekać z spotkaniem, ale wiedział, że nie wybaczyłaby mu tego szybko.  
- Do ostatniego dnia nie byłem pewny czy przypłynę. Ojciec chciał, bym został w Szafirowej Wyspie - powiedział neutralnie jakby sama ta myśl nie wywoływała w nim oburzenia. Nie tylko ominęłoby go spotkanie z siostrą, ale również musiałby spędzić czas w miejscu, z którego ma tylko złe wspomnienia z macochą. - Nie chciałem robić Ci nadziei - dodał ciszej, masując miejsce uderzenie jakby naprawdę zrobiła mu krzywdę. Nie było to teraz ważne, spotkali się i wiedział, że zbyt dużo ludzi spaceruje tymi korytarzami, by nawet mieć złudzenie prywatności. - Doszły mnie słuchy, że to jedyne miejsce w twierdzy, gdzie serwują nierozwodnione wino - zagaił uśmiechając się szeroko i czyż nie była to podstawa spotkania osób z ich rodu?
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptyPią 27 Mar - 15:57

Na Arborze było wiele rzeczy i miejsc, których jej brakowało, ale nie tak wiele ludzi. Na dobrą sprawę jedyną osobą, za którą bezsprzecznie tęskniła był jej brat. Reszta – ojciec, macocha albo piastunki i służące, które uważała za sobie bliskie – oni wszyscy mogli zostać zastąpieni. Mogła nawet powiedzieć, że przynajmniej w małej części znalazła w Czerwonej Twierdzy nową rodzinę, taką którą sama dla siebie wybrała nie zważając na więzy krwi. Może też dlatego Lysander był jej tak bliski, bo uważała go nie tyle za członka rodziny, co przede wszystkim przyjaciela. Bliźniaka, który zawsze ją rozumiał, potrafił rozwiać wszelkie jej obawy albo po prostu wysłuchać. Osobę, z którą czuła się dobrze nawet wtedy kiedy chciała być sama.
- Szafirowa Wyspa?! Potrafiłabym jeszcze zrozumieć, gdyby nakazał Ci zostać na Arborze, byle nie tam… - głos załamał się jej na wspomnienie wydarzeń związanych z tym miejscem. Całego strachu i tej niepewności, które towarzyszyły jej od momentu otrzymania wieść o wypadku brata. Ona sama nie miała zamiaru postawić więcej stopy na tej wyspie, a to tylko ze względu na zasłyszane historie. Co w tej sytuacji musiał czuć jej bliźniak, u którego sam widok tego miejsca wiązał się z traumatycznymi wspomnieniami. Już widziała oczyma wyobraźni jak tylko pod ciężarem duchów przeszłości kuleje jeszcze bardziej, a każdy krok wywołuje grymas na jego twarzy. Z trudem wyplątała się z objęć brata, żeby móc przyjrzeć się jego twarzy.
- W takim razie powinieneś przynajmniej przyjść przywitać się wcześniej… Ale niech Ci już będzie. – doskonale wiedziała, że nawet jeśli Lysander zawitałby do jej komnat dzień albo dwa wcześniej istniała naprawdę niewielka szansa, że ją w nich zastanie. Najpewniej nawet próba znalezienia jest gdzieś na zamku zakończyłaby się fiaskiem, kiedy to kręciła się po całej Twierdzy dopinając wszystkiego na ostatni guzik i dotrzymując towarzystwa wtedy jeszcze królewnie.
Na wspominkę wina podawanego na uczcie zaśmiała się jedynie perliście otwierając szerzej drzwi i zapraszającym gestem wpuszczając brata. – Rozgość się proszę. – Kiedy jej brat znalazł się w pomieszczeniu, a zamknięte drzwi odcięły ich od wścibskich oczu i gwaru korytarzy, podeszła do komódki zalewając dwa kielichy nierozwodnionego Złotego Arborskiego. Jedną z nich podała młodzieńcowi, a sama zajęła miejsce w jednym z foteli. – Jak się sprawy mają na Arborze? I jakim cudem aż do tej pory udaje mi się unikać ojca? – Skoro Lysander znajdował się w Królewskiej Przystani oznaczało to, że lord Redwyne także tu był. Zresztą, wypytywał ją nawet listownie o prezent jaki powinien podarować królowi i królowej z okazji koronacji, a nie pamiętała by uczynił to w trakcie uczty. W końcu gdyby tylko powstał i wygłosił zapewne zbyt pompatyczne przemówienie zwróciłby tym uwagę swej najstarszej córki.
Powrót do góry Go down
Lysander Redwyne
Lysander Redwyne
Wiek postaci : 20
Stanowisko : Dziedzic rodu Redwyne
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1018-lysander-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1042-lysander-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptySob 28 Mar - 16:32

Arbor był domem i więzieniem, rajem i koszmarem w jednym.  Dla przejezdnego, który postawił swoją stopę pierwszy raz na wyspie, mogła się ona wydawać jak spełnieniem marzeń. Obraz winnic skąpanych w zachodzącym słońcu; zapach kwiatów, który kusi i przyciąga byś podszedł bliżej i promienie słońca muskające twoją twarz, gdy wita się ono w czasie wschodu. Pamięta, gdy o świcie wyczekiwał pierwszych promieni. Gdy goła noga bawiła się w wilgotnym piasku, a morska woda uderzała o ciało docierając do kolan. W oddali widział strażnika, który kręcił głową i z wyraźnym niezadowoleniem zbliżał się do niego. Zanim wszystko się zmieniło lubił uciekać spod czujnego wzroku piastunek i straży. Potem już nie mógł uciekać, noga mu nie pozwalała. Sivena uciekła na stałe, nawet nie wiedziała jak bardzo jej zazdrościł. Czy była świadoma swego szczęścia? On nie mógł uciec.  Oznaczało to, że musiał rządzić.  
-Szafirowa wyspa jest miejscem jak każde inne - stwierdził beznamiętnie, nie wiedząc czy próbuje oszukać siebie czy ją. - To towarzystwo było odpychające. Są dni, gdy nie mogę nawet na nią spojrzeć - zdradził, unikając jej wzroku, gdyż zawsze uważał, że Siv była zbyt dobra na kontakt z mrocznymi emocjami, które najczęściej wypełniały go, gdy myślał o macosze. Zbyt długo się nie widzieli, trudniej było powstrzymać się. Nie miał przed nią tajemnic, ale zawsze obawiał się jej reakcji na brutalność jego myśli względem świata i istot, które go zamieszkiwały. Sivena był zbyt dobra na ten świat, zawsze się bał się, że kiedyś będzie musiała za to zapłacić. Dlatego musiał ją chronić, gdyż nie ufał, że ojciec wywiąże się z tego rodzicielskiego obowiązku. Potrząsnął głową, chcąc odgonić nieprzyjemne wspomnienie od siebie i móc w pełni skupić się na siostrze. - Następnym razem obiecuję poprawę - przyłożył dłoń do piersi, starając się wyglądać przy tym jak najbardziej szczerze i niewinnie. Nie wiedział, kiedy będzie następny raz, gdy się ponownie zobaczą, gdy jego wizyta w Królewskiej Przystani dobiegnie końca. Ich drogi mogły rozejść się i nie będzie im dane wypić wspólnie wina przez zdecydowanie zbyt długi okres. Gdy wszedł do pomieszczenia, obrócił się dookoła chłonąc wzrokiem przestrzeń. Fotele, komody, gablotki – to było miejsce, w którym żyła jego siostra. Podszedł do okna prezentującego widok na morze, które z każdego miejsca wyglądało równie bezkreśnie. Uśmiechnął się w podziękowaniu, gdy w jego dłoni pojawił się dobrze znany ciężar kielicha. - Zawsze towarzyszy Ci morze - wskazał dłonią na widok za okna, przyglądając mu się przez chwilę. Był pewny, że często stawała w tym samym miejscu co on teraz i obserwowała ten sam krajobraz. Słysząc jej następne słowa, odwrócił się w jej stronę i nie mógł powstrzymać uśmiechu. - Ojca zmogła choroba, niestety nie mógł uczestniczyć w uczcie. Wielka strata, ominęło nas wspaniałe przemówienie - stwierdził, odchodząc od okna, by zasiąść na fotelu naprzeciwko Siveny. Oparł się wygodnie o oparcie, a wesołe ogniki pojawiły się w jego oczach. - Stęskniłaś się za nim? - zapytał, ukrywając rozbawienie za kielichem z winem. Smakowało ono o wiele lepiej niż te, którym poczęstowano ich poprzedniego wieczora. Redwyne zawsze musieli być dobre wino przy sobie, nic równie mocno na koiło duszy.
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptyNie 29 Mar - 15:18

Czy Sivena uciekła tak naprawdę? Nigdy nie była całkowicie wolna i nigdy nie będzie, a Królewska Przystań okazała się jedynie inną, bardziej zdobną klatką. Zamiast ścian z piaskowca otaczały ją teraz takie zrobione z czerwonej cegły. Kiedy wcześniej miała zobowiązania tylko względem swojego rodu, teraz dochodziły także te wobec królowej. Przyjazd tutaj nie był jej decyzją, a nawet jeśli się na nią cieszyła zapadła ona bez jej udziału. Odsyłano ją tylko z miejsca do miejsca. Jedyną różnicą między nimi było to, że Lysander będzie na wieki związany z rodzinną wyspą, podczas gdy Sivena bezwiednie odsyłana by nazywać kolejne miejsca swoim „domem”.
- Jednak jeśli mogę to wybiorę każde inne miejsce niż tamto. – głos miała w tym momencie pewnym, jakby nic nie mogło złamać jej postanowienia w tej kwestii. Nie chciała ciągnąć tematu, szczególnie widząc ból w oczach brata. Gdyby okazało się, że to miejsce wiążę się z niechcianymi wspomnieniami byłoby znacznie łatwiej niż kiedy była to osoba, która znajdowała się obok na co dzień. Kobieta, którą powinni nazywać „matką”. Gotowało się w niej na samą myśl o tym. Złość nadeszła niespodziewanie, a w oczach skrzyły się piekielne ogniki. N Nie chciała ciągnąć tematu, szczególnie widząc ból w oczach brata, dlatego zamiast tego zmieniła temat. – Na szczęście masz dzięki temu możliwość odwiedzenia stolicy. Sprostała twym oczekiwaniom czy z ulgą wrócisz do domu? – nie chciała tylko usłyszeć o reakcji brata na Królewską Przystań, Czerwoną Twierdzę i znajdujący się na nim dwór królewski, ale przede wszystkim dowiedzieć się jak odbiera miejsce, które przed laty stało się jej nowy domem. Czy uważa, że jego siostra pasowała do tego wszystkiego co znajdowało się obecnie wokół nich, a może wręcz przeciwnie. Tyle, że on znał ją jako słodką i niewinną szlachciankę z Arboru, a ona dłużej już taka nie była. Stolica i dwór po jakimś czasie zmieniają każdego czy tego chce czy nie.
- Ten widok to jedna z ulubionych rzeczy w moim pokoju. Poza winem oczywiście. – było to jedno z tych wspomnień, które kojarzyły jej się z dzieciństwem. W wyspiarskim życiu morze jest wszystkim, otacza cię nieustannie. Dźwięk fal uderzających o skały, skrzek mew - to wszystko przywoływało wspomnienia. Co prawda w stolicy słychać było gwar miasta i krzątaninę na zamku, ale sam widok morskiej toni potrafił działać uspokajająco.
- Złego licho nie bierze. Aż dziwne, że nawet pomimo niedyspozycji nie pojawił się na tak ważnym wydarzeniu. Na pewno złorzeczy teraz na lewo i prawo. – tak jak brat ukryła uśmiech za kielichem wina, ale sama nie potrafiła określić czy jest to rozbawienie wywołane słowami czy może odpowiedź na wesołość brata. Często wystarczyła drobna reakcja Lysa, żeby i jej udzielał się jego nastrój. Nawet pomimo markotnego charakteru uśmiech brata rozweselał także jej twarzyczkę. Niestety działało to także w drugą stronę i widząc smutek braciszka sama czuła się jak w jej umyśle zbierają się ciemne chmury. – Jak widzisz nie płaczę z tego powodu. Chociaż będę musiała się z nim spotkać tak czy siak. – sposępniała na samą myśl o konieczności spotkania z ojcem. Wątpiła, że czekać na nią będą pochwały za dobre zachowanie, a nawet jeśli to wypowiedziane niechętnie. Przynajmniej póki co miała wymówkę, żeby jeszcze trochę odwlec w czasie to co nieuniknione.
Powrót do góry Go down
Lysander Redwyne
Lysander Redwyne
Wiek postaci : 20
Stanowisko : Dziedzic rodu Redwyne
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1018-lysander-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1042-lysander-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptyPon 30 Mar - 23:34

Marzenie o ucieczce było ułudą dziecka, które nie mogąc odnaleźć miłości i ciepła w domu rodzinnym, śni o wielkich miastach, fantastycznych przygodach i cieple ludzkie ciała w czasie uścisku. Pobyt u Tarthów szybko udowodnił mu, że droga do krajobrazów ze snu będzie długa i ciężka. Wypadek odebrał mu dzieciństwo, nie mógł już spojrzeć na świat niewinnymi oczami. Dziecięce złudzenia musiały zostać zapomniane, gdy szczęściem była przespana noc bez bólu. Nawet będąc na Szafirowej Wyspie, głową nadal był w Arbor – nie dało się uniknąć wspomnień oraz zasad wszczepionych w dziecko przez surowe wychowanie. Gdy nie możesz uciec, musisz zrobić wszystko, by miejsce twojego pobytu sprawiało najmniej przykrości. Dlatego pierwszą rzeczą po śmierci ojca będzie wyrzucenia ladacznicy z wyspy i usunięcie wszystkiego, co z nią związane.
-Północ też mnie nie zachęca do odkrywania nieznanych lądów. Ojciec planuje tam jedną ze swoich eskapad, pragnieniem jego serca są mamuty – zgrabnie zmienił temat na mniej problematyczny, całkiem zabawny w jego mniemaniu i na pewno bezpieczniejszy. Szafirowa wyspa na zawsze pozostanie miejscem przeklętym - przez koszmary, ból i zbrodnie, których tylko zdesperowanych człowiek mógłby się podjąć. Nie wybaczył, nie zapomniał i kiedyś się zemści, ale najprawdopodobniej nigdy nie zastanie spokoju ducha. - Królewska Przystań jest tak okropna, jak się spodziewałem, ale nadal sama odległość od Arbor dodaje jej atrakcyjności-stwierdził, dotykając palcami zasłon. Jego dłonie zawsze musiały dotykać, poznawać strukturę powierzchni. Towarzyszki nocnych przyjemności to ceniły, w innych sytuacjach mogło być problematyczne. - Mimo okropnego zapachu widać, że to miasto żyje i ma w sobie coś urokliwego. Jakie były twoje pierwsze myśli, gdy je zobaczyłaś? - zapytał, gdyż nastoletnia Sivena musiała mieć zupełnie inne podejście do tego miejsca niż doświadczona dwórka, którą miał przed oczami. Obydwoje się zmienili, jego rzadkie wizyty w Królewskiej Przystani nie pozwoliły na śledzenie każdego centymetra, który im przybywał. Nie mówiąc tylko o wyglądzie, przetrwała w tej dżungli polityki i musiało wpłynąć to na jej spojrzenie na świat. Zapewne nie podzielała jego zdania, że ludzie to małe gnidy, które zrobią wszystko, by Cię wykorzystać i nieliczne szlachetne przypadki trzeba doceniać i trzymać blisko serca.
-Musimy dzielić krew, bo mam takie samo zdanie. Nawet podobni jesteśmy, nie uważasz? - uwielbiał się z nią droczyć, wychodziło wtedy z niego zaginione dziecko. Tylko ona potrafiła wydobyć z niego najlepsze, to co dawno utracone i rzadko przypominane. Wiedział również, że ona też lubi te momenty. Gdy mogą być Lys i Siv, dwójką ludzi śmiejących się tak głośno, że zaniepokojona służba zagląda do pokoju. Wyprostował nogę, rozsiadając się wygodnie i nie mogąc zabrać uśmiechu z twarzy. - W tym wieku to już trzeba uważać, Siv. Szczególnie gdy ma się tak ambitne plany jak zwierzyniec-zdradził siostrze, patrząc na nią wymownie. Nie musiał dopowiadać, na jego twarzy jak na płótnie odwzorowana była pogarda do tego pomysłu. Dosłownie słyszał dźwięk monet uciekający mu z kieszeni. Nawet jeśli Cytadela będzie zainteresowana tym projektem, nie sprawi to, że zaakceptuje on to jako inwestycje wieku dla wyspy. - Będę Ci towarzyszyć-zapewnił, ale widok pewnego smutku, który wkroczył do jej oczu, sprawił, że z niego samego wyleciała wesołość. Milczał przez chwilę, bawiąc się kielichem. - Sivena, on najprawdopodobniej Ci tego nie powie, więc czuje się zobowiązany-zaczął, robiąc krótką przerwę, by poczekać na złapanie jej spojrzenia. - Naprawdę jesteśmy z ciebie dumni, z tego, jak sobie poradziłaś. Przetrwałaś tutaj. Popatrz na siebie, dwórka królowej! - posłał jej łagodny uśmiech, ten zarezerwowany tylko dla niej. Rzadko kiedy był tak szczery, jak w tym momencie, ale zasługiwała na to, by to usłyszeć. - Koniec ckliwości, pijmy wino. Twoje zdrowie! - wypił duży łyk wina i z czułością smakował go na języku.
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptyWto 31 Mar - 16:06

Jakkolwiek wizja podróży wydawała jej się zawsze magiczna, tak Północ nie była kierunkiem jej marzeń. Znacznie bardziej ciekawiło ją Essos, miejsce skąd pochodzili jej potomkowie. Egzotyka Wolnych Miast, już nawet orient charakteryzujący Dorne, mimo że tego miejsca wolała unikać ze względu na wciąż napięte stosunki i widmo wojny, które cały czas wydawało się wisieć nad tymi terenami pomimo pokoju. Wszystko to brzmiało ciekawiej od zimnej Północy, która z zasłyszanych opowieści wydawała się mdła i smutna.
- Myślałam, że do tego czasu ojcu znudzi się ten pomysł, a zwierzyniec był jedynie przelotnym hobby. – zanim opuściła rodzinną wyspę lord Redwyne już poświęcał wiele uwagi tworzeniu planów. Zbyt oderwanych od rzeczywistości w jej odczuciu. Przynajmniej w obecnych czasach, kiedy wszyscy tak wiele stracili i wszelkie siły wkładali w odbudowę, a nie zabawianie się kosztem zwierząt. Widać jednak, że ich ojciec przeżywał ostatnimi laty drugą młodość, pozwalając sobie w końcu na spełnienie młodzieńczych marzeń. – Będziesz mu towarzyszył? – zapytała brata z nadzieję po cichu licząc, że zamiast tego poczeka na powrót ojca w stolicy, spędzając najbliższe miesiące u jej boku i nadrabiając stracony czas. Tylko Siedmiu wiedziało kiedy będą mieli następną okazję się spotkać, najpewniej na weselu jednego z nich kiedy to nierozerwalnie obiorą nowe ścieżki życia oddalone od siebie o setki jeśli nie tysiące kilometrów.
- Odległość jest zarówno zaletą, jak i wadą. Odbiera mi też możliwość spotykania Cię częściej. – uśmiech rozświetlił jej twarzyczkę, szczególnie kiedy napłynęły do niej wspomnienia pierwszych dni w stolicy. – Wydawała mi się majestatyczna. Wszystko tutaj było ogromne, szczególnie w porównaniu z Arborem. Ale szybko okazało się, że to miejsce jest zwyczajnie zepsute. Zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. – Zachwyt, który odczuwała na widok tych wszystkich pięknych ludzi brylujących na salonach, ubranych w zdobne stroje i obwieszonych biżuterią, musiał kiedyś minąć, a już na pewno kiedy poznawało się ich charaktery. Tak samo było z miastem, kwiatowy zapach z ogrodów jedynie maskował smród Królewskiej Przystani. Były to fakty, o których wszyscy wiedzieli, ale nikt nie mówił o tym otwarcie. Mimo wszystko była optymistyczną osobą, dlatego nie mogła tym ponurym akcentem zakończyć opisu. - Na szczęście nawet w tym gnieździe żmij znalazłam przyjazne osoby, a Królowa jest niezwykle miłą osobą. Mam nadzieję, że ją kiedyś poznasz. – ponownie uśmiechnęła się do brata, nie mogąc przestać radować się jego towarzystwem.
- Nie mam pojęcia jak do tego doszło. Niesamowity zbieg okoliczności. Można by wręcz pomyśleć, że jesteśmy bliźniętami. – głośny śmiech rozbrzmiał w jej komnatach. Sama nie pamiętała kiedy ostatnio to robiła, śmiała się tak po prostu, z głębi serca. Miało to chyba miejsce całe księżyce temu, jeszcze przed śmiercią króla i całym tym smutkiem, który okrył swoim woalem Czerwoną Twierdzę. W czasach żałoby nie ma czasu na radość, a dopiero teraz uświadomiła sobie jak bardzo jej tego brakowało.
- Niech staruszek ma coś z życia. – osobiście nie była aż tak negatywnie do tego nastawiona jak jej brat. Ten plan nie oddziaływał na nią bezpośrednio, ale też nigdy nie interesowały ją finanse i inwestycje ich rodu. To była działka ojca i brata, a nawet gdyby chciała się w to zaangażować spotkałaby się z odmową.
Nienawykła do słuchania pochwał, wzruszyła się słysząc słowa brata. - Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy. – ściśnięte gardło spowodowało, że jej słowa były ledwo słyszalne. Na chwilę odwróciła wzrok mrugając intensywnie i starając się odgonić łzy przesłaniające jej pole widzenia. Nieczęsto zdarzało się, że słyszała pochwały, dlatego każda z nich była dla niej o wagę złota. Dopiero po kilku chwilach udało jej się względnie uspokoić, ale cały czas oczy błyszczały wilgocią. – Nasze zdrowie. – poprawiła brata po czym sama wypiła całkiem spory łyk wina. – To za co wypijemy kolejny toast? Ojciec w końcu znalazł dla Ciebie jakąś pannę albo może Tobie jakaś wpadła w oko. -  mrugnęła do Lysa, skoro jej brat się z nią droczył, ona mogła być trochę wścibska i powtykać nos w jego życie prywatne. W końcu gdyby była na wyspie byłaby ze wszystkim na bieżąco, a tak to musieli nadrobić zaległości. Trzy lata to całkiem sporo czasu, który przypadł akurat na ich wejście w dorosłość.
Powrót do góry Go down
Lysander Redwyne
Lysander Redwyne
Wiek postaci : 20
Stanowisko : Dziedzic rodu Redwyne
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1018-lysander-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1042-lysander-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptyPią 3 Kwi - 22:00

Essos zawsze kojarzyło mu się z matką. Nie mógł patrzeć na nie inaczej niż ląd, z którego pochodziła syrena z Myr. Nie czuł do Myr żadnego emocjonalnego przywiązania, tylko zainteresowanie. Chciałby poznać pierwsze kroki swojej matki; ludzi, którzy ją otaczali, gdy pierwszy raz uraczyła ich śpiewem. Chciałby ją poznać. Nie wiedział o niej za dużo, nie była temat poruszanym w domu. Sprawiało to za dużo bólu ojcu, co oznaczało, że stawiał się jeszcze ostrzejszy i nieprzystępny. Bezpieczniej było dla wszystkich, gdy się milczało. Również obecność macochy uniemożliwiała przeprowadzanie rozmowy, przecież zawsze była tą drugą. Matka musiała być piękna, inteligentna i pełna dobra. Teraz była tylko martwa.  
- Modliłem się wręcz o to do Staruchy, o mądrość zesłaną na niego. Nie wysłuchano mnie, nie powiem, żebym był zaskoczony - stwierdził, przewracając oczami i z pełną świadomością, że zostałby szybko zbesztany zarówno przez ojca jak i septy za to. Bogowie nie zwykli słuchać jego próśb; gdy był jeszcze dzieckiem wierzył, że mu pomogą - nie pomogli. Został sam z bólem i gniewem, nie szukał u nich pocieszenia, gdyż zawsze pozostawali głusi. Nie znalazłby wspólnego języka z Miłościwie Panującym, ale spodziewał się, że to była jedna z wielu różnic, których nie zdołaliby pokonać. - Nie zamierzam. Będę się przed tym bronić, na okręcie nie ma za dużo miejsca. Jeszcze byłbym zmuszony do rozmowy, a ile można słuchać skarg na swój temat? - pytanie opuściło jego usta, lecz nie spodziewał się odpowiedzi. Obydwoje wiedzieli jaki jest ojciec, żadne z nich nigdy nie będzie mogło go zadowolić. Co innego młodsze dzieci, smarkacze potrafiły zakraść się do jego serca. Gdyby równie mocno nie zakradły się do jego, to mógłby również i na to narzekać.  
- Coś co jest zepsute, nadal może być majestatyczne. Arbor jest piękny, trudno go nie kochać, ale im lepiej go poznasz tym bardziej zepsuty jest. A najbardziej zepsuty jest na samym szczycie. Królewska Przystań przynajmniej jest szczera - zauważył, choć może ta szczerość wcale nie była założona, ale była błędem tych, którzy tu rządzili. Nikt nie chciał widzieć prawdy, gdy kłamstwo tak słodko kusiło i pozwalało zapomnieć. Wszędzie, gdzie są ludzie będzie można znaleźć upodlenie. Fascynująca cecha istot, tak pięknie potrafią tworzyć, by zaraz zniszczyć coś na zawsze. Cieszył się, że Sivena nie żyła złudzeniami o tym miejscu. Nie mogła, była na to zbyt mądra. Tylko, że nawet najświatlejsi ludzie ich czasów potrafili pozostać ślepi, gdy nie chcieli zobaczyć oczywistego. - Wiesz, że nawet przyszło mi ją już kiedyś poznać? Potrafi zrobić wrażenie. Kolejna dobra dusza wśród plugawców. Dobrze, że macie siebie nawzajem; że nie jesteś tutaj sama - gdyż w takim miejscu, jak to trzeba mieć sojuszników i oczy szeroko otwarte. Lysander nie wiedział na ile silna więź łączy dwie kobiety, lecz miał świadomość, że zarówno dla dobra Siv jak i ich rodu powinna być silna. Dla królowej też, posiadania przyjaciela jak Siv to zawsze dar, na który mało kto zasługuje. Spodziewał się, że była jedną z nielicznych, którzy na to zasłużyli. - Nie, to nie jest możliwe. Chyba wiedziałbym gdybym miał bliźniaczkę? Chyba, że zostałem oszukany - kontynuował, udając przerażenie. Zakrył usta dłonią, odzwierciedlając najlepsze teatralne triki, które przyszło mu zobaczyć. Nie wytrzymał jednak długo i szybko dołączył do siostry. Wino delikatnie wylało mu się podłogę, co go uspokoiło i szybko posłał Siv przepraszające spojrzenie. Wziął głęboki oddech i ponownie oparł się o fotel, tak dobrego wina nie można marnować. Już miał się powstrzymać przed komenatzrem, ale przygotowana piękna odpowiedź opuściła jego usta - Jeśli Desmer chce zaznać życie to sprowadzę dla niego najlepsze kapłanki miłości i będzie  to o wiele mniej kosztowne - spojrzał na siostrę, szukając śladów rumieńców, które był pewny, że ozdobią jej twarz - Albo sept, idealna inwestycja na obecne czasy! - zaproponował entuzjastycznie, choć zapewne postawiłby w nim stopę tylko przy otwarciu. Nie widział powodu, by częściej tam zaglądać. Niestety, planów ojca nie dało się zmienić. Milczał przez chwilę, widząc poruszenie siostry. Zasłużyła, by to usłyszeć. Całą swoją postawą przez lata, swoim charakterem i ciężką pracą. Powinna była usłyszeć to wcześniej, gdyż życzliwe osoby są często pomijane, a gnidy chwalone. Nic w tym świecie nie było sprawiedliwego. Wypił łyk wina, by następnie uśmiechnąć się z całą pewnością siebie, którą posiadał. - Na świecie jest tyle piękna, nie można podejmować wyborów pochopnie – nie śpieszyło mu się do ożenku, lubił młodość i wolność, której zawsze mu brakowało, ale w tej kwestii jeszcze ją posiadał. Wybór żony będzie poprzedzony długą analizą, pokierowany dobrem rodu i uzasadniony złotem. Nie będzie to miłość, nie będzie to zastrzyk emocji, gdy poznajesz urodziwą kobietę. Będzie to polityka w swoim najpierwotniejszej wersji. - W Królewskiej Przystani na pewno znalazłaś przystojnych chłopców. Żaden nie przyśpieszał bicia twego serca? Żaden nie śpiewał serenad i nie chciał walczyć o twą rękę? - powoli zbliżał się do niej aż oparł łokcie o kolana. - Ileż męskich serc zostało przez ciebie złamanych? - dokończył dzieła, walcząc jej bronią i idąc nawet kilka kroków naprzód. Była piękną kobietą, musiała to wiedzieć. Kobieta, która zdaje sobie sprawę ze swoich atutów to najgroźniejszy przeciwnik. Nawet nie wiedział kiedy dorosła, ale chyba było to typowe dla braci, że zawsze na końcu przychodzi do nich zrozumienie.
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptySob 4 Kwi - 14:32

Widmo zmarłej matki wisiało nad nimi całe życie. Przez lata chłonęli każdą najmniejszą informację, która się komuś wymsknął. Czasami były to niepozorne stwierdzenia, jak to że robią coś podobnie jak matka albo całkowicie inaczej. Wspomnienia o umiejętnościach Melissy, nawet jej wyglądzie, który to często był porównywany do urody Siv, wszystko to pozwalało im stworzyć w ich głowach własny obraz rodzicielki, której nie dane im było poznać. Ale była to tylko ułuda, senna mara, która zapewne nie miała wiele wspólnego z prawdą.
- Arbor zepsuty?! Jak możesz tak mówić? – prawie wykrzyczała te słowa całkowicie oburzona. W jej głowie wyspa była wręcz idyllą. Rajem na ziemi. Wszystkie wspomnienia związane z rodzinną siedzibą były sielankowe. Zieleń trawy żywsza, barwy kwiatów wyrazistsze niż gdziekolwiek indziej. Zapach roślinności po deszczu piękniejszy niż jakiekolwiek perfumy. Nawet widoki były nieporównywane z niczym innym, bezmiar oceanu, szum fal, liczne okręty o wszelakich banderach na horyzoncie. Z każdym z tych widoków łączył się dobrymi wspomnieniami. Te złe miała raczej związane z ludźmi, ale starała się je odsiewać, przydzielając je do innej kategorii, żeby nie niszczyły tych przyjemnych.
- Naprawdę? – zdziwienie w jej głosie było raczej spowodowane tym jak wiele nie wiedziała o bracie po latach rozłąki. Jak wiele mogło się wydarzyć przez zaledwie kilka dni imienia. – Widzisz zatem, że jestem w dobrych rękach i nie masz się o co obawiać. – zaraz też uśmiechnęła się łagodząc wcześniejsze słowa. Świadomość, że może zabrać z ramion brata chociaż jedno zmartwienie wiele dla niej znaczyła.
- Masz rację, pewnie ktoś cię po prostu podrzucił do kołyski. – przewróciła teatralnie oczami w odpowiedzi na grę brata, starając się tak jak on utrzymać poważną minę i polegając na tym nawet szybciej niż Lysander. Upiła kolejny łyk wina, machnięciem ręki reagując na rozlany trunek. Zawsze utrzymywała zapasy rodowego specjału, a także piwniczki dworu były dobrze zaopatrzone, zatem nie musieli martwić się, że zabraknie im wina i sępić każdą kroplę.
- W tym tempie będziemy mieć w całym królestwie więcej septów niż wyrasta grzybów po deszczu. – mówiła cicho, może nie szeptem, ale na tyle by mieć pewność, że jej słowa nie wpadną do żadnych niepowołanych uszu. Cały czas pamiętała gdzie się znajdują, a w Czerwonej Twierdzy było trzeba być uważnym cały czas. Co prawda własne komnaty zapewniały zazwyczaj prywatność, ale nawet one nie dawały stuprocentowej pewności. Często miała z tyłu głowy pytanie czy słowa, które wypowie nie poniosą się gdzieś dalej i jej nie zaszkodzą. To właśnie przez to wielu poległo na dworze królewskim, nie zachowując należytej uwagi. – Przynajmniej my bądź oryginalni w tej kwestii i zamiast stawiać kolejny Dom Boży zbudujmy coś innego skoro już musimy.
Kiedy zadawała pytanie nie sądziła, że tak szybko obróci się ono przeciwko niej. Miała nadzieję wyciągnąć coś z brata zanim temat skupi się na niej i dopiero wtedy strategicznie zmienić temat. Tymczasem znalazła się w potrzasku, bo Lys jako pierwszy przeszedł do ofensywy. – Co to w ogóle jest za odpowiedź? To się nie liczy! – była przekonana, że jej brat wcale nie narzekał na brak zainteresowania ze strony płci pięknej. Zresztą sposób, w jaki wymanewrował się od odpowiadania jej… Już widziała jak licznym pannom miękną kolana jak tylko usłyszą takie słowa. Poza tym musiała przyznać, że jej bliźniak wyprzystojniał ostatnimi czasy i nawet nieodłączna laska nie mogła zaburzyć postrzegania jego osoby. Ba, pewnie dodawała mu jeszcze tajemniczości, a panienki zastanawiały się jakim sposobem taki młodzieniec kuleje dopowiadając sobie same niestworzone historie na ten temat. Szybko, za szybko, okazało się, że broń którą wytoczyła przeciwko niemu jest obosieczna. Słysząc postawione przez niego pytanie i czując bliskość przed którą nie miała gdzie uciec, zarumieniła się, a pąsowy kolor rozlazł się po jej policzkach. – Kompletnie nie wiem o co ty mnie posądzasz. – całą pewność siebie jaka w niej została włożyła w wypowiedzenie tych słów, aby głos jej nie zadrżał. Wzrok krążył po całej twarzy brata, po ścianach za jego plecami, ale nawet na chwilę nie spojrzała mu prosto w oczy. Wyczytałby z nich wszystko co chciał wiedzieć, a ona tak lekko mu tego nie da. - Nie musisz się martwić, nic mi nie wiadomo o żadnych pojedynkach, w których polała się krew walecznych rycerzy… - dopowiedziała uspakajając się trochę i żonglując słowami jak on. Skoro Lys nie podzielił się z nią niczym konkretnym to ona też tego nie zrobi!
Powrót do góry Go down
Lysander Redwyne
Lysander Redwyne
Wiek postaci : 20
Stanowisko : Dziedzic rodu Redwyne
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1018-lysander-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1042-lysander-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptyNie 5 Kwi - 23:49

Próbował czasem sobie wyobrazić ojca za czasów życia ich matki. Człowieka młodego, pełnego ambicji i determinacji. Człowieka, który zaznał szczęścia. Człowieka zakochanego i gotowego do poświęceń w imię miłości. Nie potrafił. Desmer zawsze był figurą z lodu, srogą i nieprzyjazną. Wywołującą respekt, ale i strach. Nie mógł sobie wyobrazić go jako osobę zadowoloną ze swojego życia. Poznał go jako osobę nieszczęśliwą, wymagającą i wiecznie niezadowoloną z poczynań swoich najstarszych potomków. Czuł do ojca całą gamę emocji: od szacunku przez nienawiść kończąc na żalu. Niezamierzanie czuł też miłość, choć było to wyjątkowo głupie i uwydatniało jak słabą istotą był.  
- Sieroty błąkające się po ulicach; żony, które poznają ciężar męskiej ręki co wieczór; matki, których mężowie polegli na wojnie zmuszone do drastycznych, upodlających czynów, by wykarmić rodziny. Głód, którego ani ty ani ja nigdy w życiu nie zaznaliśmy. Arbor to piękne miejsce, ale jak każde inne pełne jest zepsucia, na widok którego odwracamy wzrok, gdy ojciec triumfalnie przejeżdża przez miasto - powiedział spokojnie, pozbawionym emocji tonem. Nie dołączył do jej oburzenia, już dawno pogodził się okropieństwami świata. Wygrywają najsilniejsi, a słabi zawsze będą cierpieć. Dlatego nie można okazywać słabości, nie można dać się pokonać. Nie interesował się nadmiernie losem prostych ludzi, nie fascynowały go ich historie. Nie był jednak ślepy, ignorancja również nie przynosiła mu korzyści. Milczał przez chwilę, bijąc się z myślami, które w końcu go pokonały.  - Spójrz na nas - dodał patrząc jej prosto w oczy. Patrz na dwójkę dzieci, która nigdy nie zaznała rodzicielskiego ciepła. Patrz na ojca, który obwinia potomków o śmierć ukochanej i karze ich, karze i nie przestaje. Patrz na macochę, która w imię ambicji czy może strachu zdolna jest do morderstwa. Patrz, nie widzisz? Wszędzie zgnilizna.  
- Los skrzyżował nasze ścieżki, choć nie była wtedy jeszcze królową - tylko nieszczęśliwym dzieckiem, które podobnie jak on zostało zawiedzione przez własnego rodzica. Nieszczęsne dusze przyciągają siebie nawzajem; szukają zrozumienia, a mało kto potrafi pojąć pełen tragizm sytuacji. Nie opowiadał siostrze o tych skromnych rozmowach, czasami wydawały się one tajemnicami, które gdy zostaną wyszeptane za dnia, tracą swą moc. - Zawsze będę się obawiać, to typowe dla braci - odwzajemnił uśmiech, przystał na pokój i zapomnienie o niezgodzie. Nie potrafił się nie martwić, gdy wiedział, że znajduje się w stolicy drapieżników i otoczona była przez nieprzyjaciół. Nie wrogów, nie sojuszników, ale osób, które mogą być każdym. Każdego można kupić, a lojalność to rzadka i krucha rzecz, którą równie szybko co zyskać, można utracić. Posmakował wina, oddając się w pełni lekkiej i przyjemnej chwili. Z dala od trosk dnia codziennego, z dala od polityki. Ułuda, którą stworzyli sobie na jedno popołudnie. Gdy słońce przywita się z nimi następnego dnia, wrócą do rzeczywistości. Do gry, którą ludzie stolicy oddychali. Spojrzał na Siv ostro, gdy usłyszał jej następne słowa. Szybko złagodził spojrzenie, ale instynktownie jego wzrok powędrował do drzwi. Nigdy nie można było zapomnieć, gdzie się znajdują. - Wszystko dla radości naszego Miłościwie Panującego, jesteśmy tylko sługami, którzy podążają wyznaczoną przez niego ścieżką - najczystsze kłamstwo opuściło jego usta, pogarda schowana za wyważoną treścią. Spojrzenie mówiło jednak wszystko, nietrudno było odgadnąć co sądzi o zauważalnym zbliżeniu korony do Wiary. Wiedział, że nie wyniknie z tego nic dobrego dla panujących. Wielki Septon zyskał władzę, która wydawała się niemożliwa w czasach panującej dynastii. - Zwierzyniec nadal pozostaje okropnym pomysłem, te pieniądze można by lepiej spożytkować. Sept daje przynajmniej pewne korzyści - milczał przez chwilę, by uśmiechnąć się szelmowsko. - Zbliża nas do bogów - dokończył, przejeżdżając palcami po obręczy kielicha.  
Zabawa słowami zawsze mu wychodziło. Nie inaczej było obecnie, gdy widział frustracje objawiającą się na twarzy bliźniaczki. Nie lubił czekać na atak, gdy czuł, że może wygrać zanim prawdziwa bitwa się rozpocznie. - Szczera - odpowiedział, skracając swoją wypowiedź do minimum, byle tylko dodać oliwy do ognia. Nie narzekał na zainteresowanie kobiet, czasem szczere wynikające, że nigdy nie należał do brzydkich przedstawicieli ich gatunku. Czasem było podyktowane tylko jego pozycją, nawet będąc kaleką, pozostawał dziedzicem. Prawdą pozostawało, że lubił kobiety. Słodkie niewiasty, których serca nigdy nie zaznały urazu. Doświadczone kochanki, którym złoto zawsze przyświecało w czasie nocnych aktywności. Każda go czegoś uczyła, każda była wyjątkowa; lubił tego doświadczać. Nie spodziewał się jednak, że siostra chciałaby poznać tę urokliwą prawdę. Zresztą, to ona była o wiele ciekawszym tematem. Nie miał zamiaru jej odpuścić. - Posądzam Cię o wykorzystywanie własnej mocy i władzy, którą posiadasz. Serca są łamliwe, nawet tych najtwardszych rycerzy -   postanowił jednak jej odpuścić. Powstał, okrążył powoli fotel i stanął za nią. Dotknął palcami przyjemnej tkaniny, oparł się o oparcie fotela. Wiedział, że nastanie dzień, w którym zostanie ona żoną. Obiecał sobie, że zrobi wszystko, by mężczyzna ten był najlepszym z możliwych. Nie mógł obiecać jej miłości, ale bezpieczeństwo, które przyjdzie, jeśli nie z miłości to strachu przed odwetem z jego strony. - Nie martwiłbym się, byłbym dumny. I tak zapewne żaden z nich nie byłby Cię godzien - zakończył uśmiechając się wesoło. Postawił pusty kielich stoliczku, czuł, że nie powinien pić więcej. Trzeźwy umysł w tym miejscu to nie tylko kwestia dobrego wychowania, ale też przeżycia.  
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptyPon 6 Kwi - 18:35

- Tak wygląda praktycznie każde miejsce na świecie jak sam wspomniałeś. Nie lepiej cieszyć się, że  wśród mieszkańców Arboru nie ma aż tyle rodzin, które straciły kogoś w wojnie? Liczyć, że ludzie na naszych ziemiach są choć trochę szczęśliwsi niż gdzie indziej, żyjąc otoczeni winnicami i w portach gdzie kwitnie handel? – nigdy nie przepadała za pesymistycznym podejściem brata. Tutaj nawet nie chodziło o to, że taki świat był bardziej realny, bo przecież świat nie jest ani czarny ani biały, tylko w całym spektrum szarości. Nikt nie jest niezaprzeczalnie zły, tak samo jak nie ma człowieka, który całe swoje życie jest święty bez popełnienia chociaż jednego grzechu. Każdy ma wady i zalety, ale czy nie lepiej dopatrywać się w ludziach tych lepszych stron? Oczywiście widząc w innych tylko mankamenty nie zawiedziemy się na nich, ale też nie zaskoczą nas pozytywnie. Sivena osobiście wolała patrzeć na świat przez różowe okulary licząc się z tym, że może się na kimś zawieść i jednocześnie mając nadzieję, że tak się nie stanie. Patrząc na nich i widząc tylko dwójkę kochającego się rodzeństwa, którzy mogli mieć łatwiejsze życie, ale przetrwali to co ich spotkało i może nawet wyszli z tego silniejsi. Dwójkę szczęśliwców, których los obdarzył sobą nawzajem dając im tak wiele możliwości z racji urodzenia.
Z zaskoczeniem przyjęła lakoniczną odpowiedź brata, zastanawiając się dlaczego ani on, ani Shaena nie wspomnieli wcześniej o tym. Nie naciskała jednak, licząc że jeśli będzie chciał to powie jej sam o przebiegu tego spotkania. Ciekawiło ją jedynie czy dotyczyło ono jej samej, a jeśli tak to jakie stwierdzenia padły. – W takim razie przynajmniej nie martw się za bardzo. – potwierdziła rozejm brata, nie mając już zamiaru wracać do tego tematu. To było oczywiste, że się o nią obawiał, tak samo jak ona zamartwiała się czasami jak daje sobie radę na wyspie. Chciała tam być dla niego, służyć w razie konieczności radą albo po prostu wysłuchać co chce z siebie wyrzucić po całym dniu wypełniania obowiązków. Niestety nie było to możliwe i żadne z nich nie mogło nic na to poradzić.
- Nie podoba mi się to co dzieje się aktualnie dzieje. Religia nie powinna stanowić głównego ogniwa władzy. – wyszeptała w kierunku Lysa, brat był jedyną osobą na całym świecie, z którą mogła podzielić się swymi obawami bez konieczności martwienia się konsekwencjami. Z jednej strony król wspominał o pokoju i chęci do życia w bezpiecznych czasach, a po chwili ogłaszał, że jest tylko jedna słuszna Wiara, podczas gdy jego poddani wyznawali co najmniej kilka innych. Nie wróżyło to spokojnych czasów, przynajmniej im wydawało się nic nie grozić.
Może i lepiej, że Sivena nie słyszała myśli bliźniaka, bo zapewne zeszłaby z miejsca na zawał, a przynajmniej całkowicie zmieniła swoje zdanie o Lysandrze. Wiedziała, że brat ma powodzenie u kobiet, ale nigdy nie brała pod uwagę, że on może z tego korzystać. Liczyła, że tak jak w opowieściach są to jedynie płonne wyznania i kradzione po kątach pocałunki. Jej wizja była cały czas niewinna, poparta raczej zasłyszanymi historyjkami niż doświadczeniem.
Słysząc oskarżenia brata skierowane w nią, uśmiechnęła się szeroko co powinno samo w sobie być odpowiedzią. – Czyli rozumiem, że na całym świecie nie ma żadnego mężczyzny, który byłby dla mnie odpowiedni? Cóż, chyba mogę pożegnać się w takim razie z małżeństwem. Ale może przynajmniej jakaś kobieta okaże się mnie godna? – nie wytrzymała nawet do końca wypowiadanego zdania zanim wybuchnęła śmiechem. W przeciwieństwie do braciszka nie miała zamiaru rezygnować z wina, bawiła się coraz lepiej, a nie miała dzisiaj żadnych obowiązków, które przeszkodziłyby jej w odpoczynku. Poza tym wino okazywało się wspaniałym lekarstwem na wcześniejszy ból głowy. – Muszę przyznać, że też nie mogę sobie wyobrazić odpowiedniej dla Ciebie kobiety. Coś czuję, że trudno będzie spełnić twoje wymagania. – spoglądała na brata kątem oka sadowiąc się wygodniej w fotelu i przerzucając nogi przez oparcie, żeby móc go lepiej widzieć.
Powrót do góry Go down
Lysander Redwyne
Lysander Redwyne
Wiek postaci : 20
Stanowisko : Dziedzic rodu Redwyne
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1018-lysander-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1042-lysander-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptySro 8 Kwi - 10:26


Nie lubił się z nią nie zgadzać; różnice zdań, które czasami prowadziły do przykrych kłótni. Mając jednak tak różne podejście do świata i ludzi, wieczny pokój był wykluczony. Obydwoje obstawali przy swoim, obydwoje były pewni swych racji. To ich łączyło, zawsze silniej niż poróżniały poglądy. - Mam się cieszyć, że w naszym domu nie jest tak źle, jak gdzie indziej? Co to za pociecha dla ludzi głodujących. To im mam powiedzieć? Radujcie się, w innych krainach głodują bardziej? To absurd - syknął, kręcąc głową. Przez chwilę skupił się na widoku za oknem, uspokajając się. - Co z plagą żebraków, która nas nawiedza. To też znajdę gdzie indziej? Młoda różyczka nie pomogła nam na razie - zaatakował ponownie, zawiedziony własną postawą i jak zawsze pochłonięty gniewem. Wiedział, że Sivena nie miała tego na myśli. Błędnie intepretował jej słowa dla własnej korzyści, złość przysłoniła mu jej słuszne zamiary. Nie pozwalał jednak sobie na satysfakcje z dobrostanu na wyspie, w porównaniu do siostry. Wśród ludzi, którzy naprawdę zasługiwali na pomoc, znajdywali się również parszywcy, którzy wykorzystywali niemoc wyżej postawionych i ubóstwo tych z niższych warstw. Gnidy, zatruwały całe dzielnice swoimi szkaradnymi czynami. Miejsca tworzą ludzie, a na nich zawiódł się już dawno. Nie potrzebne mu było peany o ludzkiej szlachetności i pokonywaniu trudności, bajki dla dzieci i dam. Za każdym ten temat wywoływał między nimi niezgodę, a w nim smutek. Kiedyś nawet strach, że Sivena będzie miała go dość i straci również ją. Siedzieli jednak tu razem, nawet w niezgodzie pozostawała dla niego najważniejszą osobą. Dlatego zawsze będzie się martwić. Nawet, gdy będzie ona już stara i posiadała wnuki to będzie zastanawiać się nad jej bezpieczeństwem. Człowiek ma przekonanie, że przeżyje własnych rodziców, ale rodzeństwo powinno być Ci towarzyszami życia. Byli bliźniakami, łączyła ich jeszcze silniejsza więź, dla wielu niezrozumiała. Okrucieństwem było to, że zostali rozdzieleni przez zobowiązania i odległe tereny. - Spróbuje - choć już teraz wiedział, że przegra i nawet nie wiedział czy będzie tracić czasu na próbę. Nie musiała jednak o tym wiedzieć, im mniej posiadała zmartwień tym lepiej. Nie chciał też otwierać kolejnego konfliktu, naprawdę chciał miło spędzić to popołudnie. Poranek z ojcem był wystarczająco męczący, nie potrzebował kolejnej dawki negatywnych emocji. Były zresztą sprawy, w których się zgadzali. - Nie jesteś samotna w swoich obawach - podzielił się z nią, podobnie jak ona zniżając głos do szeptu.  - Nie ufam tym szczycie organizacji, to zręczni politycy. Może spowodować to ponowne zbliżenie stolicy z naszymi bliskimi sąsiadami - dodał, nie wymieniając z nazwy o kogo mu chodziło. Ród Hightower nie podniósł się jeszcze w pełni z porażki jaką był taniec smoków, ale ich wpływy nadal były silne. Redwyne od lat pracowali na umocnienie swojej pozycji, słabsi niż zazwyczaj sąsiedzi przysłużyli się do tego. Wizja wojen religijnych również nie napawała optymizmem, byłoby to jednak zaprzeczeniem polityki pokoju jaką prowadził dotychczas król. Nie ufał ani jemu ani Wiarze, w imię ideologii gotowi byli do równie drastycznych czynów co bezbożnicy. Zapewne tak, by go nazwali, gdyby poznali jego myśli o kobietach i relacjach męsko-damskich. Jakże wiele piękna i dobra omija ich, gdy wgapiają wzrok w milczące pomniki. Doświadczenia dorastających kobiet i mężczyzn znacznie się różnił, na nie nakładano szereg zakazów, które uniemożliwiały im poznanie tajemnic przed ślubem. - Nie poznałem wszystkim mężczyzn i kobiet świata, więc nie mogę powiedzieć. Istnieje jednak prawdopodobieństwo, że trzeba będzie zaniżyć wymagania - odparł, choć prawda pozostawała o wiele bardziej brutalna. Tu ostatnie słowo miał ojciec, a wymagania były o wiele niższe niż jego. - Kogo w takim razie ty byś chciała? - zapytał, szczerze ciekawy jakie też marzenia zawracają jej głowę. Jak mało znaczyło w polityce, to czego chcieli i pragnęli. Czasem jednak wypowiedzenie tych nierealnych życzeń na głos, dodawał ukojenia. On dawno już skończył z tą ułudą, często przecież poddawał się pragnieniom ciała. Jeśli czegoś chciała, złoto często to podarowało. Spojrzał na nią w dół, nadal opierając się o fotel i zawadiacki uśmiech ozdobił jego twarz. - Na szczęście dla mnie, to nie moje wymagania muszą zostać spełnione, nikt mnie nie będzie pytał o zdanie - liczył, że Desmer poradzi się go w tej kwestii, ale świadomość, że cała moc była w rękach ojca, nie znaczyła dla niego niczego przyjemnego. Będzie się on kierować dobrem rodu, to było najważniejsze dla ich obu.  
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptySro 8 Kwi - 23:12

Była jedna rzecz, której nienawidziła ponad wszystko inne. Wszelakie kłótnie, a w szczególności te, w których uczestniczyła z bratem, kiedy każde z nich było zbyt uparte i nie chciało zgodzić się z tym drugim. Dyskusje, które prowadziły donikąd, bo od początku wiadomym było, że żadne z nich nie ustąpi. Nigdy nie lubiła sprzeczać się z bratem, ale oczywistym było, że to się czasami zdarzało skoro inaczej patrzyli na świat, a nie mieli zamiaru odpuścić. Nawet gdyby jedno zgodziło się z drugim, byłoby to na zasadzie kłamstwa stojącego w sprzeczności ze światopoglądem. Ale nawet ta świadomość, że umniejszała bólu wywołanego słowami Lysandra. Jakby sugerował, że jest jedynie głupią dziewczynką, która nie ma pojęcia o świecie za murami zamku, w którym się wychowała. Jakby próżna nie potrafiła dojrzeć cierpienia innych, a to wcale nie było prawdą. - Doskonale wiesz, że nie to miałam na myśli. – odpowiedziała cichym, zbolałym głosem. Nie chciała jednak by ta nieprzyjemna wymiana zdań popsuła ich nastrój na dłużej, a skoro oboje są zbyt uparci by przystawać przy swoim, jedynym logicznym wyjściem wydawało jej się porzucenie tematu. Wolała już odpuścić, poddać się. – Nie kłóćmy się o to teraz, dobrze? – zapytała podnosząc na brata oczy, w których wciąż widoczny był ból. Nawet jeśli tak bardzo pragnie o tym porozmawiać, zawsze mogli uczynić to później, teraz nie chciała zakłócać tego pierwszego spotkania po latach kłótnią i obrażaniem się na siebie.
Wspominając o swoich obawach związanych z obecną władzą miała na myśli znacznie obszerniejsze spojrzenie na sprawę niż Lysander, który wydawał się martwić własnym podwórkiem i jego okolicą. Było to zrozumiałe, w końcu miał zostać w przyszłości lordem Arbor i to głównie wyspa powinna być dla niego najważniejsza, dobro jej mieszkańców i bieżące sprawy z nią związane. Dalsze tereny schodziły na drugi plan, jeśli nie miał na nie wpływ i nie ingerowały one w jego życie to nie było sensu się nimi przejmować. Ale Sivenie nawet na myśl nie przyszło, że obecna sytuacja może sprzyjać ich sąsiadom, raczej skupiając się na ogólnym, bardziej globalnym obrazie. Widocznie życie na dworze królewskim jej się udzielało, chociaż faktycznie powinna skupiać więcej swojej uwagi na kwestiach Reach. – Jeśli budowa nowego septu dojdzie do skutku nie będziesz musiał się o to dłużej martwić. Oby to była jedyna konsekwencja tych działań. – na chwilę zamyśliła się zanim zadała pytanie, które od dawna chodziło jej po głowie. – Myślisz, że nasz władca może starać się nawrócić Północ i Żelaznych na wiarę w Siedmiu? – cały czas mówiła wręcz szeptem, aż nadto świadoma, że ich słowa mogłyby zostać odebrane jako zdrada.
Małżeństwo było fundamentalnym etapem w życiu każdej kobiety. Ich życie można było wręcz podzielić na części, w których jedna liczyła się przed zamążpójście, kiedy to oddane były ojcowskiej rodzinie i kolejną gdy przechodziły pod opiekę rodu męża symbolicznie zakładając płaszcz z wyszytym herbem wybranka. Zmieniały nie tylko nazwisko, ale też przynależność i lojalność względem nowej rodziny. Czy tego pragnęły czy nie był to kamień milowy w życiu każdej z nich. - Chyba będzie to konieczne, inaczej pisany jest mi los starej panny. – odparła wyraźnie rozbawiona pokazując w ten sposób, że przedstawiona wyżej wizja do niej nie przemawia. Chyba każde dziewczęcie miało w swojej głowie obraz idealnego partnera, jego wyglądu, charakteru, sposobu bycia. Ideału, który nigdy nie będzie istnieć. Rzeczywisty wybranek rzadko kiedy miał coś wspólnego z księciem na białym koniu. – Będę szczęśliwa jeśli tylko nie zostanę odesłana gdzieś daleko. Chcę mieć możliwość odwiedzenia Cię raz na jakiś czas. – posiłkowała się raczej mówieniem czego nie chce, jakby wypowiedzenie wlanych nierealnych życzeń miało sprawić, że na pewno się nie spełnią. Zaprzepaścić wszelkie szanse na ich powodzenie. – Ale jeśli spotkasz odpowiednią kobietę jestem pewna, że twoja sugestia nie zostałaby odrzucona. – nie dodała, że wspomniana niewiasta musiałaby spełniać szereg cech, w tym odpowiednie pochodzenie, żeby w ogóle być brana pod rozwagę. W końcu miała zostać przyszłą lady Arbor, panią całej wyspy, matką przyszłych pokoleń Redwynów. Miała jednak nadzieję, że ich zdanie też zostanie wzięte pod uwagę przy wyborze, a nie tylko dobro rodu.
Powrót do góry Go down
Lysander Redwyne
Lysander Redwyne
Wiek postaci : 20
Stanowisko : Dziedzic rodu Redwyne
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1018-lysander-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1042-lysander-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptyPią 10 Kwi - 20:46

Kłótnie zawsze przychodziły mu łatwo. Gniew był emocją, która towarzyszyła mu nieustannie. Przy każdym wdechu i wydechu, niechciany przyjaciel, który posiadał nad nim władze. Lata walki, próby ujarzmienia, a ostatecznie pogodzenie się. Nie odszedł, w chwilach słabości wygrywał i objawiał się. Tak jak przed chwilą, przejął nad nim kontrolę. Nie był jednak dzieckiem, kontrola tych gwałtownych impulsów przychodziła mu łatwiej. Ramiona opadły mu delikatnie, przejechał dłonią po twarzy, odczuwając zmęczenie. Nawet tak krótkie wybuchy były męczące dla niego emocjonalnie. Chciałby być inny, nie tylko w pełni sprawny, ale chciałby zaznać spokoju. Kulawy i na wiecznej wojnie, nawet działająca na niego jak oaza siostra, nie potrafiła tego zmienić. - Wiem - powiedział mając na języku przeprosiny, ale duma, głupia duma nie pozwoliła mu ich użyć. Spojrzał w bok na podłogę, unikając jej wzroku. Słyszał ból w jej głosie, poczuł nawet winę za to. Duma, jakże piękna ozdoba człowieka. Gdy odezwała się ponownie, przeniósł wzrok na nią i złapał jej własne spojrzenie, w którym była niema prośba o pokój. Nawet w czasie kłótni, któreś z nich umiało postawić granicę.  
Tym razem była to Sivena. - Dobrze, to i tak nie jest teraz najważniejsze - uśmiechnął się łagodnie, mogli o tym zapomnieć. Miał świadomość, że temat ten jeszcze powróci. Możliwe, że ponownie wywoła on między nimi niezgodę i nigdy nie dojdą do porozumienia. Nie było to teraz ważne, mieli dużo czasu do namysłu, co zrobić z plagą żebraków. O samym królu nie mógł tego powiedzieć.
Tereny odległe od Reach nie pozostawały w obrębie jego zainteresowań. Każdy lord powinien martwić się o własne podwórko, nie miał zamiaru wtrącać się w sprawy go nie dotyczące. Reach posiadało wystarczająco dużo swoich problemów, a Arbor był wystarczająco trudny do zarządzania. Nie widział sensu, by zamartwiać się nad losem mieszkańców Północy, którzy byli mu tak obcy jak to możliwe. Będą mieć co jeść czy nie, to nie jego kwestia. Posiadanie sojuszników w tych rejonach zmieniało delikatnie te sprawy, wymuszało zainteresowanie się losem tamtych ziem. Możliwe, że ojciec posiadał większą wiedzę na temat sytuacji w tamtym rejonie, skoro tak pilnie pragnął odwiedzić zimową krainę. Sam Lysander nie widział potrzeby zwiedzania zamarzniętych włości, lecz zarazem własna ignorancja mogła go kiedyś zaboleć. - Budowa nowego septu potrwa długo, a majestatyczny Gwiezdny Sept pozostaje otwarty dla wszystkich, którzy posiadają bogów blisko serca - podzielił się swoimi obawami. - Im szybciej sept zostanie wybudowany, tym lepiej - zgodził się z nią po chwili namysłu. Jego siostra znała panującą rodzinę o wiele lepiej niż on, lepiej ich rozumiała. To ona była tutaj ekspertką, postanowił zaufać jej przeczuciu. Nadal myśl ta niepokoiła go, widział zagrożenia, które piętrzą się przed nimi. I przed innymi krainami również. Zaśmiał się gorzko, daleko było mu do wesołości. Wielce Miłościwy, obraz dobra i pojednania. Nieśmieszny żart. - Nie poznałem dobrze ludzi z tamtych terenów, ale zdążyłem zrozumieć, że jest w nich głębokie przywiązania do religii przodków i własnych korzeni. Jedyny sposób, by to zmienić to mieczem i krwią. Dużą ilością krwi - stwierdził cicho, wizja przerażająca i nie był pewny czy sam panujący był zdolny do jej podjęcia. Nie spodziewał się, żeby sam Baleor rzucił się w wir wojny. Wyślę swoich rycerzy, niech umierają za niego i jego wiarę. Pozostawała opcja wzmocnienia Wiary Wojującej, oddania inicjatywy w ręce Wielkego Septona i jakże wielką władzę wtedy, by posiadał. W obustronnych relacjach zawsze jedna strona była bardziej dominująca, zwłaszcza w małżeństwie.  
Małżeństwo, obowiązek, który wcześniej czy później stanie się rzeczywistością. Był młody; starsi od niego pozostawali bez małżonki przy boku i bez dzieci, które były gwarantem trwałości rodu. Sivena miała mniej czasu, wymagania wobec kobiet były o wiele surowsze. Przyjdzie mu oglądać, gdy ciężki płaszcz okryje jej ramiona i zabierze ją od rodziny, Arbor i wszystkiego co znała. Gdyby miał pewność, że oddaję ją w dobre ręce, byłby o wiele spokojniejszy. - Oboje wiemy, że akurat to, nie jest Ci pisane - rzekł na granicy wesołości i gorzkości. Za cichym rozbawieniem kryła się ponura świadomość, miał nadzieje, że tego nie wykryje. Nie chciał ponownie psuć atmosfery śmiechu, czasem powinien ugryźć się w język. Wyszłoby to mu na lepsze, miałby na pewno mniej problemów. - Obiecuję Ci, że zrobię wszystko co w mojej mocy, by to życzenie zostało spełnione - jeśli będzie musiał o to walczyć u ojca, to był zdolny do poświęcenia własnej osoby, byleby ona była szczęśliwa. Jego egoizm miał swoje wyjątki, ona była jednym z nich. Domyślał się, że nie byłaby to uprzejma rozmowa z rodzicielem. Zapewne byłby to układ, w którym byłby na straconej pozycji i musiał ponosić tego konsekwencje. Była tego warta, była warta całego złota Arbor. - Słodka nadzieja, chyba tylko to nam zostało. Siostro, przed nami ciekawe czasy – stwierdził, patrząc na nią z góry i kręcą powoli głową. Odepchnął się od oparcia fotelu i podszedł powoli ponownie do okna. Widok słońca, które powoli poruszało się, by ostatecznie się z nimi pożegnać. Morze, które wołało go nawet z tej odległości. - Obiecaj mi, że nie zrobisz nic głupiego. Nie wpakujesz się w kłopoty - nie patrzył na nią, nadal twarzą zwrócony do morza, słońca i świata. Jakże oszukańczo piękny potrafił być.
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptySob 11 Kwi - 15:55

Burza minęła i nawet jeśli wiedziała, że powróci jeśli kiedyś postanowią na nowo podjąć się tego tematu, to teraz cieszyła się ze spokoju jaki po niej nastał. Mogli wyciszyć się, uspokoić i na powrót cieszyć ze spędzonego razem czasu. Bez kolejnych kłótni, które tylko pokazywały ich różne charaktery i podejście do problemów. Byli wychowani praktycznie tak samo, ale każde z nich mimo tego inaczej patrzyło na świat. Kolejna różnica ich dzieląca.
- Spokojnie, teraz i tak król nie ma czasu na tak odległe wycieczki. Wcześniej nie miał na barkach całego kraju, kontynentem rządził jego brat, dlatego tego typu pielgrzymki były możliwe. Teraz wątpię, żeby mógł opuścić stolicę na tak długo. – ciągnęła dalej uspokajając brata, zastanawiając się jak ich rozmowa zeszła na tematy polityczne. Otaczała ją ona cały czas na dworze królewskim, każdego dnia musiała się pilnować i myśleć o konsekwencjach swoich działań. Miała nadzieję, że przynajmniej w zaciszu własnych czterech ścian będzie od niej wolna, ale widocznie nie było to możliwe. Towarzyszyła jej ona na każdym kroku, nawet w rozmowie z bliźniakiem. – Zatem możliwe, że czeka nas kolejna wojna. – w tym momencie modliła się z całych sił, żeby jej słowa nie okazały się prorocze. Tym razem mieli szczęście i w potyczkach nie stracili żadnego członka rodziny, ale taka przychylność losu nie trwa długo. Następnym razem może usłyszeć o odejściu bliskich jej osób i nosić żałobę nie tylko w ramach solidarności z innymi. Wolała nawet nie rozpatrywać takiej smutnej wizji przyszłości.
Była aż nadto świadoma, że od dnia narodzin pisane było jej wżenienie się w inną rodzinę. Inny los nie był możliwy, chyba że chciała sprowadzić hańbę na ich ród. Miała być gwarantem jakiegoś sojuszu, zatwierdzonego jej ciałem i duszą, która zostanie podarowana w prezencie razem z podpisem na papierach handlowych. Mimo tej świadomości, miała ochotę podziękować bratu za śmiech, którym ją rozbawiał rozjaśniając nawet tę nieszczęśliwą dla niej wizję. – Dziękuję. – nie wątpiła, że Lysander zrobi wszystko co w jego mocy by spełnić złożoną jej obietnicę, nawet jeśli nie będzie miał wiele do powiedzenia w tym temacie. Wierzyła mu całą sobą i była w stanie postawić na to własne życie. Miała tylko nadzieję, że nie poświęci własnego szczęścia dla niej, tego nie byłaby w stanie wybaczyć sobie do końca swoich dni.
Wodziła wzrokiem za bratem, jak to miało miejsce od chwili, w której postawili pierwsze kroki, a może nawet wcześniej - kiedy wspólnie przyszli na świat. W większości jej wspomnień był jej brat, nawet jeśli nie jako postać pierwszoplanowa, to zawsze gdzieś w jej polu widzenia. Biegała za nim od najmłodszych lat, jako mała dziewczynka dzieliła się z nim wszystkim co miała. Zastanawiała się o czym myśli patrząc teraz w morze. Czy tak jak ona czuje tęsknotę, jakby ten żywioł go wzywał. Też dusi się zamknięty w pomieszczeniu ze świadomością, że mógłby teraz przemierzać bezkresy oceanów.
- Dlaczego sądzisz, że mogę wpakować się w jakieś tarapaty? Coś się stało? – zapytała niepewnie po chwili milczenia zastanawiając się czy Lys nie wie o czymś co zrobiła, jakim jej głupstwie, które starała się ukryć przed resztą świata. Albo może czymś czego nie jest świadoma ona sama.
Powrót do góry Go down
Lysander Redwyne
Lysander Redwyne
Wiek postaci : 20
Stanowisko : Dziedzic rodu Redwyne
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1018-lysander-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1042-lysander-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptyPon 13 Kwi - 23:26

Polityka była codziennością; tematem tak powszechnym, że prawie można było uznać, że nim oddychał. Nawet, gdy dyskutował o pięknie i kunsztu malarskim, to polityka nadal przewijała się w tle. Został wychowany tak, by wyczuwać te niewinne intencje. W ich świecie nie można było być otwartym, szczerym. Kłamstwa równie częste co wino, gra jako styl życia. Sivena musiała rozumieć jej zasad; w stolicy każdy kto ich nie przestrzega, stał na straconej pozycji.  
- Jeśli tylko jego dusza zapragnie, to będzie mógł. Kto go powstrzyma? - pytanie zawisło między nimi, zawierało gorzką prawdę o ich świecie. Oddajmy królowi, co królewskie. Nikt nie mógł go powstrzymać, decyzje jego mogło być ostateczne. Tym rodzajem władzy można było się upić, dosłownie utonąć i zatracić. Nie dziwiło go, że tak wielu ludzi, którzy posiadali w swoich rękach siłę do decydowania o setkach istnień, często nadużywali władzy. Byli sadystyczni, niesprawiedliwy i pełni megalomanii. Tak pewni swoich decyzji i praw, że gotowi byli rozpętać wojnę w obcym domu. Nie patrząc na koszty, ofiary i absurd; szaleństwo pchało ich do przodu. - Ona zawsze czeka u bram, od nas zależy jak szybko ją wpuścimy - i on sam przeczuwał, że lata pokoju nie będą im dane. Zbyt wiele złości pozostawało w ludziach, zbyt wiele niesprawiedliwości miało miejsca. Ludzie pragną zemsty, jeśli jest to jedyna rzecz jaka im pozostała. Wojna zabrała im wszystko inne, wrócili jako zmienieni ludzie. Ludzie Północy oraz Żelaźni nie poddadzą się wpływom Wiary z dobrocią i uśmiechem na twarzach. Będą walczyć o coś o wiele cenniejszego niż ambicja chorego człowieka, będą walczyć o przetrwanie i duchy przeszłości. Tak samo oczywiste było dla niego, że czeka go niejedna bitwa dotycząca przyszłości Siveny. Nie podda, tego był pewien. Chodziło tu o jej przyszłość, bezpieczeństwo i choć szczyptę szczęścia. Reach pozostawało wspaniałą krainą, pełną potencjalnych kandydatów. Nie chciał, by zbytnio oddalała się od wyspy, przecież był to również jej dom. Nie wyobrażał jej sobie gdzieś na Północy czy w Dolinie, tak daleko. Zarazem cyniczny głos w jego głowie upominał go, nie ważny był dystans a zysk. W tej sprawie miał jednak zamiar pozostać altruistą, a przynajmniej nagiąć swój egoizm. Będzie próbował pogodzić potrzeby zarówno rodu jak i jej samej, nie takich cudów dokonywał. Dla siebie będzie o wiele bardziej oszczędny, nie liczyło się nic, lecz zysk. Nie ważne, jak mocno jego serce biłoby na widok kobiety, nie zdradzi rodu i własnego intelektu. Pójdzie do burdelu i znajdzie podobną, złoto potrafi załatwić wszystko.
Chłonął widok, który prezentował mu się przed oczami. Na chwilę zapomniał, w którym miejscu się znajduje i z kim. Nie chciał tego nazwać, nie chciał o tym myśleć, ale może była w nim pewna tęsknota za wyspą. Mimo wszystkich złych rzeczy, które go napotykają we własnym domu, pozostawał w nim sentyment. Morze, zawsze było jego przyjacielem i kochanką, słodką wolnością. Wyspa zawsze kończy się morzem, kontynent pozostawał o wiele surowszy. - Nic się nie stało, mam po prostu przeczucie, że wszystko się zmieni. Obiecujesz? - upomniał ją jeszcze raz, tym razem odwrócił się do niej i odnalazł wzrokiem jej oczy. Chciał usłyszeć te słowa, może żeby przynajmniej kiedyś jej je wytknąć.  
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny EmptyPią 17 Kwi - 19:09

Rozumienie zasad gry wcale nie oznacza automatycznie, że lubimy w nią grać. Sprawia to jedynie, że wiemy co rozgrywa się przed naszymi oczami. Tak właśnie było z Siveną, miała świadomość jak to wszystko działa, musiała mieć skoro przebywała nieustannie na królewskim dworze, centrum wszystkich wydarzeń, a na dodatek u boku królowej. Rozumiała zasady, coraz lepiej radziła sobie z wszelakimi aluzjami, ale nie znaczyło to wcale, że czerpie z tego przyjemność.
Może brat miał rację, w końcu król dzierżył władzę prawie absolutną, ale Sivena chciała wierzyć, że są osoby, które potrafią przemówić do jego rozumu. Chociażby królowa, żona Baelora, nawet jeśli nie miała wpływu na własne życie prywatne to może na rządy władcy, w końcu była nie byle kim. Albo namiestnik, który wydawał się rozsądnym człowiekiem i w przeciwieństwie do reszty rodziny ze spokojem przyjął warunki pokoju przedstawione w czasie uczty. Oby istnieli ludzie, których młody król będzie gotów słuchać i oby nie był to tylko Wielki Septon szepczący wolę Siedmiu.
- Obiecuję. – powiedziała w końcu patrząc się bratu prosto w oczy. Nie wiedziała, dlaczego chciał to od niej usłyszeć, czy może wie o czymś więcej, czego ona nie była świadoma. O jakiś czarnych chmurach zbierających się na horyzoncie. Mimo to mogła mu obiecać, że postara się trzymać z dala od kłopotów. Prawie zawsze starała się to robić, rozsądnie podchodzić do problemów i wszelakich sytuacji, żeby w razie czego nie ponieść konsekwencji. Szczególnie tutaj, w Królewskiej Przystani, gdzie potknięcia nie były łatwo i szybko wybaczane.

Ztx2
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Komnaty dwórki Siveny Empty
Temat: Re: Komnaty dwórki Siveny   Komnaty dwórki Siveny Empty

Powrót do góry Go down
 
Komnaty dwórki Siveny
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Komnaty dwórki Leany
» Korespondencja Siveny Redwyne
» Komnaty lordowskie
» Komnaty gościnne
» Komnaty Maestera

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Komnaty mieszkalne-
Skocz do: