Share
 

 Zachodni taras

Go down 
AutorWiadomość
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Zachodni taras Empty
Temat: Zachodni taras   Zachodni taras EmptySob 18 Lip - 2:02



Zachodni taras

Taras nie cieszący się zbyt dużą popularnością wśród mieszkańców Starego Pałacu. Znajduje się on na najwyższej kondygnacji - nawet pełen widok Słonecznej Włóczni oblanej złocistym słońcem dla wielu nie potrafi zrekompensować bólu nóg, który towarzyszy przy wchodzeniu po schodach. Został wyposażony w podobny sposób co inne tarasy, ponieważ znajdują się tu niezwykle miękkie poduszki, lampiony rozświetlające mrok nadchodzącego wieczoru i niski stolik mogący zmieścić niewielką tacę z jedzeniem. Rzeźbiarz odpowiedzialny za balustradę wykazał się niezwykłym kunsztem oraz talentem - każde ze słońc przebitych włócznią wydawało się żywcem wyjęte z rodowego herbu Martellów.
Powrót do góry Go down
Saoirse Botley
Saoirse Botley
Wiek postaci : 35
Stanowisko : Kapitan Lamentu
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t553-saoirse-botley#965https://ucztadlawron.forumpolish.com/t575-saoirse-botley#970https://ucztadlawron.forumpolish.com/t848-now-we-re-back-to-the-beginninghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1164-korespondencja-saoirse-botley#9030

Zachodni taras Empty
Temat: Re: Zachodni taras   Zachodni taras EmptySob 18 Lip - 2:05

8 X

Służąca spojrzała na nią z przyganą. Szwendanie się po korytarzach twierdzy dla stałych bywalców nie było niczym niezwykłym, ale dla niej stanowiło kolejną okazję poznania zatartych ścieżek. Ignorując kobietę wyszła z komnaty nie oglądając się za siebie. Nagłe poruszenie panujące wśród strażników i służby nie zaciekawiło jej na tyle, żeby pobiegła za nimi na dziedziniec i przyglądała się ewentualnej rozrywce.
Chyży umysł nie nadążał za zmęczonym ciałem. Odkąd wyłoniła się z morskiej toni minęło już kilka dni, ale w płucach nadal nosiła brzemię przełykania słonej wody. Oddychając ciężko pokonywała stopień za stopniem, tym samym bezczelnie ignorując ból promieniujący wzdłuż żeber. Każdy krok okupowała nadzwyczajnym wysiłkiem - nigdy nie sądziła, że morze będzie w stanie tak bardzo wyzuć ją z zdrowia. Droga do jednego z wielu tarasów wydawała się nie mieć końca. Kręte schody równie dobrze mogły prowadzić aż na sam skraj szykującego się do snu nieba. Na szczęście zwiewna, pomarańczowa suknia do złudzenia skrojona na dornijską modłę pozwalała chłodnym podmuchom wiatru swobodnie przepływać po napiętej skórze w ramach ledwo wyczuwalnej pieszczoty. Nawet łapanie kolejnych oddechów wiązało się z odczuciem stałego dyskomfortu. Tylko coraz to donośniejsze sapnięcia wydobywające się z ust świadczące o skrajnej nieodpowiedzialności powstrzymywały ją przed wybuchnięciem śmiechem, ponieważ to nie Wąskie Morze mogło sprowadzić zgubę, a zwyczajna ścieżka pnąca się w górę.
Na szczęście w końcu dotarła na sam taras. Zamiast bezsilnie opaść na rozłożone poduszki zdobyła się na przejście jeszcze kilku kroków i dotarła do kamiennej balustrady. Oparła o nią jedną z dłoni, drugą przykładając do walczącej o dostęp do świeżego powietrza klatki piersiowej. Dopiero po dłuższej chwili zdołała opanować niemal całe ciało, nie mogąc powstrzymać jedynie drżenia ramion. Wieczorny wietrzyk igrał rozpuszczonymi włosami.
Z zachwytem przypatrywała się Słonecznej Włóczni oblamowanej cieniem nadchodzącego wieczoru.
Powrót do góry Go down
Trystane Martell
Trystane Martell
Wiek postaci : 36
Stanowisko : Dowódca konnicy Dorne
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia i okolice
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t574-trystane-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t601-trystane-martell#1106https://ucztadlawron.forumpolish.com/t720-corruption-of-the-best-becomes-the-worst#1939

Zachodni taras Empty
Temat: Re: Zachodni taras   Zachodni taras EmptyWto 21 Lip - 20:50

Powrót do Słonecznej Włóczni zajął mu więcej czasu niż zwykle i chociaż nieznośna myśl towarzyszyła mu od chwili, gdy kolejny kruk przyniósł wieści, nie zdecydował się na szybszy powrót. Miał co robić z daleka od rodziny, przemierzając kolejne kilometry na grzbiecie ukochanej klaczy. Wiedział, że wraz z powrotem do stolicy Dorne, nie opuści szybko tego miejsca zatrzymany obowiązkami. Nie mniej łatwiej było nie myśleć o nerwowej atmosferze, jaka panowała w Starym Pałacu, ignorować poczucie przegranej i zapomnieć o spojrzeniu, jakie rzuciła mu żona, gdy rozmawiali o wszystkim, co wydarzyło się w Królewskiej Przystani. Chociaż nie obchodziła go jej opinia, tamten jeden raz wracał drażniąco w każdej nieodpowiedniej chwili.
Wjeżdżając na dziedziniec, nie był gotów na takie nowości, plotki, które falą zaatakowały, zmuszając do przyswojenia wszystkiego. Oddając wodze wierzchowca w ręce stajennego, podążył za jednym ze strażników, który jak zawsze informował o najważniejszych rzeczach. Warto było posiadać zaufanych ludzi; oczy i uszy, kiedy nie był na miejscu. Nic jednak nie było w stanie, przygotować go na wieść, że jego piękna Saoirse jest tak blisko. Odwlekając chwilę spotkanie, przebrał się, wcześniej zmywając z siebie wszelkie ślady podróży. Dornijskie słońce i rozgrzany piasek, były okrutne nawet dla niego.
Poinstruowany przez jedną ze służek, skierował się do najwyżej położonego tarasu. Pokonanie schodów okazało się bardziej męczące niż przypuszczał, ale był pewny, że będzie warto. Nagrodą miał być widok tej, która dawno temu wzięła w posiadanie jego serce i nic nie wskazywało na to, aby zamierzała je oddać.
Stając w wejściu, obserwował ją przez dłuższą chwilę, by zaraz równie cicho podejść bliżej i zamknąć ją w potrzasku ramion.
- Moja pani – szepnął jej do ucha, składając zaraz pocałunek na jej odsłoniętym barku. Odwrócił ją delikatnie, by spojrzeć na kobiecą twarz.- Moja piękna – dodał z lekkim uśmieszkiem, który zwykle unosił kąciki ust.
- Cieszę się, że tu jesteś… ale jestem prawie pewny, że powód twojej obecności, przypadnie mi już mniej do gustu – nie ukrywał, że miał braki w informacjach. Musiał to jednak szybko nadrobić, bo czuł w powietrzu kłopoty.
Powrót do góry Go down
Saoirse Botley
Saoirse Botley
Wiek postaci : 35
Stanowisko : Kapitan Lamentu
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t553-saoirse-botley#965https://ucztadlawron.forumpolish.com/t575-saoirse-botley#970https://ucztadlawron.forumpolish.com/t848-now-we-re-back-to-the-beginninghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1164-korespondencja-saoirse-botley#9030

Zachodni taras Empty
Temat: Re: Zachodni taras   Zachodni taras EmptyWto 21 Lip - 21:53

Nawet chłód wieczoru nie mógł przemóc się z ciepłem dnia odchodzącego w zapomnienie. Żar nagrzanego piasku - o czym przekonała się choćby wczoraj - miał towarzyszyć jej aż do połowy nocy. Od przeszło połowy tygodnia czuła się bezradna wobec rozwiązłej bezsenności. Oddając się temu zjawisku bez reszty potrafiła przesiedzieć na jednym z balkonów aż do wczesnego ranka, przez cały czas racząc się lekturą ksiąg zgromadzonych dzięki uprzejmości Zahiry. Raczenie się opowieściami o kulturze, zwyczajach i historii Dorne było o wiele ciekawszym zajęciem niż wyczekiwanie na pojawienie się sennych pragnień. Opierając się o kamienną balustradę wiedziała, że dzisiaj również nie wywinie się z ramion przekleństwa. Znowu nie miała zaznać dobrodziejstwa ciepłego łoża.
Nagle całe napięcie gromadzące się w ciele odpuściło. Nieznane dotąd poczucie spokoju ułożyło się łagodnie wewnątrz klatki piersiowej w oczekiwaniu na pojawienie się odpowiedzi. Zmieszana, ale i czująca ulgę Saoirse ostrożnie nabrała powietrza do płuc.
Ostateczne ukojenie pojawiło się wraz z dotykiem znajomych ramion.
Nie wyrwała się tylko dlatego, że za dobrze znała to uczucie. Zaraz wszystko to, co czuła przez ostatnie chwile nabrało sensu. Jak długo mógł ją obserwować?
Mój panie — odparła cichutko, rozkosznie, jakby odkąd trafiła za mury Starego Pałacu nie marzyła o niczym innym - co było prawdą. Miejsce, w którym został złożony pocałunek, zamrowiło przyjemnie i nie pozostawiając jej wyboru pozwoliła się odwrócić. Na widok twarzy Trystana poczuła kaskadę wzburzonych emocji, która aż nadto była widoczna w ciemnej zieleni tęczówek. Sam komplement padający z jego ust sprawił, że oblała się pąsowym rumieńcem na całej powierzchni policzków i szyi.
Wolałabym, żeby okoliczności mojego przyjazdu były przyjemniejsze — mruknęła rozczarowana. Opierając się czubkiem głowy o brodę mężczyzny jednocześnie oplotła go ramionami, tym samym nie pozostawiając między nimi choćby odrobiny przestrzeni. Łapczywie chłonęła kojące poczucie bliskości. — W drodze powrotnej z Królewskiej Przystani złapał nas potężny sztorm. Nie wiem, jak długo walczyłam z morzem. Pamiętam jedynie to, że tydzień temu ledwo żywa wyczołgałam się na plażę. Tak znalazła mnie Zahira.
Kurczowo zacisnęła dłonie na połach jego szaty. Nie odważyła się unieść wzroku, ponieważ pojawiła się tam bezradność, a przede wszystkim strach - strach, że w krainie Utopionego Boga nie dostałaby możliwości ujrzenia Trystana po raz ostatni.
Powrót do góry Go down
Trystane Martell
Trystane Martell
Wiek postaci : 36
Stanowisko : Dowódca konnicy Dorne
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia i okolice
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t574-trystane-martellhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t601-trystane-martell#1106https://ucztadlawron.forumpolish.com/t720-corruption-of-the-best-becomes-the-worst#1939

Zachodni taras Empty
Temat: Re: Zachodni taras   Zachodni taras EmptyPon 27 Lip - 20:49

Obserwując ją z wejścia na taras, otuloną ciepłymi promieniami zachodzącego słońca, nie potrafił się na nią napatrzeć, będąc jak zawsze pod wrażeniem urody panny Botley. Była jedyną kobietą, która świadoma lub nie, ale miała go w garści od kilku lat i zdecydowanie nie miał z tym problemu. Co więcej, godził się na to, mogąc zrobić dla niej wiele i bez większego zawahania. Zasługiwała na wszystko.
Podchodząc i mając ją w końcu w ramionach, czuł się spokojniej niż w ostatnich tygodniach, jakby nareszcie wszystko było na swoim miejscu. Nawet nie pamiętał, ile czasu chciał, aby tu była… żeby dotarła do Dorne, Słonecznej Włóczni i finalnie samego Pałacu. Namawiając ją na to przy każdej okazji, chciał właśnie tego, co dostał obecnie, mimo nieznośnej myśli, że nieświadom jej obecności, tak długo zwlekał z powrotem.
Odpowiedź, jaką dostał na swoje słowa, wywołała lekki uśmiech na jego ustach, który poszerzył się wraz z chwilą, gdy domyślił się emocji, jakie kryły się w ciemnej zieleni tęczówek. Znali siebie za dobrze, aby ukryć cokolwiek i przekonał się o tym nie raz, gdy nawet jeszcze w Essos, próbował cokolwiek zataić oraz nie jednokrotnie później.
Przesunął opuszkami palców po jej szyi i dekolcie, widząc rozlewający się rumieniec.
- Od kiedy jesteś taka wstydliwa? – spytał z cieniem rozbawienia w głosie, zanim pochylił się, aby kolejny pocałunek złożyć na jej ustach. Nie obawiał się, że ktoś ich zobaczy, byli w końcu w Starym Pałacu i cokolwiek wydarzyłoby się tutaj, musiało pozostać w murach.
Słysząc potwierdzenie swoich obaw, spoważniał słuchając, cóż się wydarzyło jeszcze nie tak dawno. Przytulił ją delikatnie, ponownie zamykając w ramionach, gdy sama wyraźnie tego łaknęła. Ucałował ją w czubek głowy, kładąc dłoń ostrożnie na jej karku.
- Jak dobrze, że wyszłaś z tego… że udało ci się – przytulił ją mocniej. Myśl, że cholerny sztorm mógł ją pociągnąć na dno, wywołał ukłucie strachu, które wystarczająco szybko stłumił. Nie chciał nawet gdybać, co by zrobił, gdyby dotarła do niego wieść o śmierci Sao, ba o jakiekolwiek poważnej krzywdzie, która stałaby się jej.- Jestem jej dłużnikiem i nigdy nie zdołam się odwdzięczyć dość za to, że zabrała Cię stamtąd – może kiedyś przyjdzie mu podziękować za to, co zrobiła młoda Martell, a znając umiejętności siostrzenicy, pewnie niedługo utną sobie rozmowę, pozornie niewygodną dla niego.
Złapał ją za dłoń i poprowadził w stronę poduszek, by zając tam miejsce wraz z nią.
- Mam nadzieję, że zajęto się tobą odpowiednio, nie odmówiono niczego, czego potrzebowałaś – nie chciał nawet słyszeć, że było inaczej.
Powrót do góry Go down
Saoirse Botley
Saoirse Botley
Wiek postaci : 35
Stanowisko : Kapitan Lamentu
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t553-saoirse-botley#965https://ucztadlawron.forumpolish.com/t575-saoirse-botley#970https://ucztadlawron.forumpolish.com/t848-now-we-re-back-to-the-beginninghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1164-korespondencja-saoirse-botley#9030

Zachodni taras Empty
Temat: Re: Zachodni taras   Zachodni taras EmptyPon 27 Lip - 22:05

Nie mogła tego wiedzieć, ale w takim wypadku oboje uznawali się jako wzajemne własności. Przez lata wielu mężczyzn pragnęło szczególnego rodzaju uwagi w postaci niemego przyzwolenia na bliski kontakt, ale zawsze musieli obejść się smakiem. Tylko Trystane miał możliwość ujrzenia charakterystycznego blasku w oczach, dostania szansy na zaciekłe droczenie się i zdarcia z niej wszystkiego, co osłaniało przed ujrzeniem prawdy -  nigdy nie miało się to zmienić. Rościli wobec siebie zbyt duże prawa.
Przyjemnie ciepło rozchodzące się po ciele tuż po znalezieniu się w męskich ramionach nie miało nic wspólnego z wiatrem noszącym tchnienie popołudnia. Znała to uczucie aż za dobrze, ponieważ nachodziło ją tylko w jego towarzystwie, w chwilach bliskości bądź przebywania obok siebie w jednym pomieszczeniu. Różnica polegała na miejscu, w którym się znajdowali. Podczas pobytu w Królewskiej Przystani nie śmiała marzyć o zatrzymaniu się w Dorne. Dopiero nieszczęśliwe zrządzenie losu pozwoliło im na ziszczenie tego, nad czym oboje zastanawiali się podczas wspólnych miesięcy spędzonych w Essos.
Jak na złość przez nawet tak delikatny dotyk rumieniec nabrał jeszcze głębszej czerwieni. Nie chcąc tłumaczyć się tęsknotą po paru tygodniach przerwy pomiędzy ich ostatnimi spotkaniami gniewnie zmarszczyła czoło.
Wcale nie jestem wstydliwa! — burknęła oburzona, próbując nie wyjść na kogoś o charakterze spłoszonej szesnastolatki, choć na niewiele się to zdało. To zawsze irytowało ją w Trystanie najbardziej - był w stanie sprawić, że porzucała zdrowy rozsądek i oddawała się mu tak, jak tylko tego zapragnął. Najlepszym dowodem na to była reakcja na pocałunek, ponieważ nie pomyślała zaprotestować, a jedynie przysunęła się bliżej i włożyła w ten moment nagromadzoną do tej pory namiętność.
Strach tlący się w klatce piersiowej zaczął przygasać. Oparcie płynące z poczucia bezpieczeństwa powoli wypierał wszystkie z nieprzyjemnych myśli, dlatego była mu niezmiernie wdzięczna za zamknięcie jej w ramionach oraz inne oznaki wsparcia.
Nawet Utopiony nie mógł ze mną wygrać — odparła głosem podszytym rozbawieniem, choć nadal obawiała się potęgi szalejącego morza. Niewielu udawało się wydrzeć z szponów szalejącego żywiołu. Większość spoczywała na dnie razem z swoimi statkami stając się pokarmem dla morskich stworzeń. Dla Saoirse największą karą byłoby odcięcie od mężczyzny, dla którego mogła zrobić wiele.
Wystarczyło poprosić.
Zanim zdecydowała się ponownie odezwać legła obok Trystana na poduszkach. Nie chcąc tracić ani chwili na przerwanie fizycznego kontaktu mimowolnie przytuliła się do niego, znowu czyniąc coś wbrew swojej naturze. Zazwyczaj on jako pierwszy inicjował zniwelowanie dystansu - tym razem przejęła stery, w głębi duszy nadal będąc przerażoną perspektywą zanurzenia się w odmęty śmierci samotnie.
Gdyby nie protekcja Zahiry mogłabym liczyć tylko na własne szczęście. Dostawałam to, czego potrzebowałam. Niczego i nikogo mi nie brakowało, oprócz... jednej osoby — mruknęła cicho, ledwo słyszalnie, jakby sama nie dowierzała swojej śmiałości w przyznawaniu racji stwierdzeniu o odczuciu mocnego przywiązania. — Nie ukrywam, że twoja siostrzenica przywitała mnie dość... ciepło.
W słowach Saoirse jednoznacznie dudniło drugie dno.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Zachodni taras Empty
Temat: Re: Zachodni taras   Zachodni taras Empty

Powrót do góry Go down
 
Zachodni taras
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Rozświetlony taras
» Taras
» Taras
» Taras
» Taras

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Stary Pałac-
Skocz do: