Share
 

 We are all travelers in the wilderness of this world,

Go down 
AutorWiadomość
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

We are all travelers in the wilderness of this world,  Empty
Temat: We are all travelers in the wilderness of this world,    We are all travelers in the wilderness of this world,  EmptyCzw 19 Gru - 21:14


1 księżyc 163
Czerwona Twierdza
Sivena Redwyne & Aenessa Velaryon



Sivena przybyła do Czerwonej Twierdzy zaledwie kilka dni temu i od tamtego momentu nie mogła się nadziwić jak wielka i majestatyczna jest ta budowla. Przy zamku królewskim siedziba jej rodu wydawała się zaledwie niewielką chatką. Dopiero kiedy w oddali ujrzała Królewską Przystań dziewczyna uświadomiła sobie jak bardzo odcięta od świata była, jak niewiele w swoim życiu widziała. A także jakie wspaniałości znajdowały się na globie podczas, gdy ona spędzała czas na rodzinnej wyspie. W Siv na nowo obudził się duch podróżniczki i poszukiwaczki przygód, zdusiła go jednak szybko ze względu na obowiązki, które na nią czekały.
Podążała skupiona za służką korytarzami z czerwonej cegły starając się zapamiętać najlepiej jak umiała drogę powrotną do swojej komnaty. Dzisiaj miała po raz pierwszy poznać królewnę Shaenę, której będzie służyć. Wcześniej jednak prowadzono ją do komnaty innej dwórki, która miała być jej mentorką podczas pierwszych dni jej pobytu w stolicy. Od samego początku Siv była podekscytowana, jednak w im dłużej wędrowały korytarzami, tym bardziej się stresowała. Nie wiedziała prawie nic o królewnie i służącej jej dwórkach. Jedynie ich imiona oraz kilka suchych faktów zapisanych w kronikach. Nie wiedziała jakie są naprawdę, nawet nie znała plotek krążących wokół ich osób. Możliwe, że było to nawet lepsze rozwiązanie, gdyż nie będzie miała przez to żadnych uprzedzeń ani oczekiwań w stosunku do nich. Będzie musiała ocenić je tylko na podstawie własnego osądu. Ale co jeśli trafi na kogoś kto będzie ją wodził za nos, a ona nieznająca standardów panujących na dworze nawet nie będzie tego świadoma? Albo jako ta niedoświadczona zostanie wplątana w jakiś spisek? Nie, postanowiła się tym teraz nie zamartwiać, a zamiast tego mieć oczy i uszy otwarte. Sivena wzięła kilka głębokich wdechów dokładnie w momencie kiedy zatrzymały się przez drzwiami.
Dwórka zapukała, a kiedy usłyszała zza drzwi odpowiedź „Proszę” otworzyła je i wpuściła do środka dziewczynę. Siv rozejrzała się pobieżnie po pokoju i dygnęła przed śliczną złotowłosą dziewczyną w mniej więcej jej wieku ubraną w zdobne szaty jak przystało na wysoko urodzoną damę.
- Lady. Nazywam się Sivena Redwyne i przybyłam na dwór jako nowa dwórka królewny Shaeny Targaryen. Powiedziano mi, że będziesz moją przewodniczką w czasie pierwszych moich dni na dworze.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

We are all travelers in the wilderness of this world,  Empty
Temat: Re: We are all travelers in the wilderness of this world,    We are all travelers in the wilderness of this world,  EmptyPią 20 Gru - 9:49

Co mogły powiedzieć suche fakty spisane o osobie najdłużej pełniącej funkcję dwórki królewny szlachciance, Aenessie Velaryon? Najmłodsza córka Alyna "Dębowej Pięści" Velaryona, Lorda Pływów i przywódcy licznych wypraw, a także Baeli Targaryen, jednej z najbardziej charakternych osób wśród pozostających przy życiu członków dynastii. Urodzona w pierwszym księżycu roku 144, w kilka lat po starszych braciach-bliźniakach, jako ostatnie z dzieci małżeństwa. Powołana przed ponad pięcioma laty na dwórkę królewny Shaeny Targaryen, według wszelkiej wiedzy sprawowała swój urząd z należytą pieczą, przynosząc chlubę rodzinie. Czyny, które miały to zmienić nie znalazły jeszcze swojego odzwierciedlenia na stronach zapisanych tuszem, choć plotki o nich zataczały już coraz szersze kręgi wśród mieszkańców Czerwonej Twierdzy. Sivena zaiste miała szczęściem (lub nieszczęście) być nieświadoma wszelkich informacji przekazywanych z ust do ust wśród służby, mieszkańców oraz gości królewskiego dworu. Wszyscy tu lubowali się w ich rozpowszechnianiu, gromadzenie ich stawało się prędko ulubionym zajęciem wielu osób. Młodsza z dziewcząt zapewne już niedługo miała się o tym przekonać, podczas gdy starsza z ich dwójki już od dawna świadoma pozostawała szeptanych po kątach słów i mniej lub bardziej pochlebnych plotek. O sobie, o najbliższych, a nawet o Redwyne'ównie, którą miała przyjemność przywitać i przygotować wstępnie do pełnienia nowych obowiązków. Wiedziała o niej odrobinę więcej, niż zdradzały oficjalne teksty - słyszała o jej urodzie przywodzącej na myśl ojczyznę matki dziewczęcia, a także zamiłowanie do ksiąg czy ciekawych wypadów. Wszystko to należało wykorzystać, by uczynić ten dzień możliwie przyjemnym dla nich obu. Velaryonówna doskonale pamiętała jak trudne było dla niej samej przybycie w to miejsce i to nawet mimo posiadania w nim krewnych - Sivena nie miała podobnego komfortu dostrzeżenia znajomych twarzy wśród tłumu obcych, należało więc ułatwić jej szybkie nawiązanie nowych, dobrych znajomości.
Aenessa znajdowała się przed jednym z okien, gdy w pomieszczeniu rozległo się pukanie, po którym natychmiast zachęciła głosem gościa do wejścia. Jej własne złote włosy zebrane były wysoko, pozostawiając luzem jedynie kilka zakręconych kosmyków. Jej drobną sylwetkę otulała suknia w kolorze morskiej zieleni, ozdobiona białymi akcentami - barwy rodu Velaryon, nawet jeśli ona sama czuła się coraz mocniej związana z rodem matki, a relacje z Targaryeńskimi krewnymi jedynie tę tendencję wzmacniały. Uśmiech uniósł kąciki jej ust w momencie, gdy spojrzenie fioletowych oczu padło na Sivenę.
- Zaiste, właśnie takie zadanie mi powierzono - odpowiedziała, podchodząc bliżej ku rozmówczyni. Zaciekawienie malowało się na bladej twarzy okraszonej delikatnym rumieńcem, przywodząc na myśl kota wpatrującego się w zasiadającego na gzymsie gołębia. - Pragnę powitać Cię w tych, nie tak skromnych, progach, Pani. Aenessa Velaryon, córka lorda Velaryona i lady Baeli Targaryen, dwórka królewny Shaeny. Może się przejdziemy? Moje komnaty nie stanowią najciekawszego z miejsc...
Przynajmniej nie dla większości. - dorzuciła w myślach, mając świadomość, że przynajmniej dla jednej osoby stanowiły pomieszczenie dość często i chętnie odwiedzane. Teraz jednak zbyt wiele miejsc czekało na nie, by tkwić jak kołek w tym pokoju - Aenessa, zgodnie ze swym charakterem, nie cierpiała tracić czasu i pragnęła w pełni wykorzystać każdą wolną chwilę.
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

We are all travelers in the wilderness of this world,  Empty
Temat: Re: We are all travelers in the wilderness of this world,    We are all travelers in the wilderness of this world,  EmptyPią 20 Gru - 13:36

Dopiero kiedy Sivena stanęła prosto przyjrzała się lepiej swojej towarzyszce. I dopiero w tamtej chwili z całą siłą do niej dotarło, że znajduje się w miejscu, gdzie panują całkowicie inne zasady. Zarówno wygląd, jak i zachowanie kobiety odbiegały od tego do czego przywykła na co dzień. A raczej to Siv jeszcze odbiegała standardami od tego, co dla każdego na dworze wydawało się całkowicie normalne. Podczas gdy włosy lady Velaryon były misternie ułożone, jej lekkimi loki opadały rozpuszczone na plecy z jedynie kilkoma kosmykami spiętymi z tyłu głowy i przyozdobionymi drobnymi niebieskimi kwiatuszkami. Tak samo było ze strojem. Rano postanowiła założyć na siebie jedną z najładniejszych sukien jakie posiadała, błękitną ze złotymi wstawkami w kształcie ptaków w locie, a i ona zdawała się zaledwie dorównywać ubraniu Aenessy. Dziewczyna liczyła, że dzięki obserwacji i drobnego wsparcia z ojcowskiej szkatuły uda jej się kiedyś dorównać swojej mentorce. Ojciec. Przed jej wyjazdem wyposażył ją w więcej złota niż widziała przez całe życie oraz prośbę, by przyniosła rodowi zaszczyt i chlubę. Sivena odniosła wrażenie jakby jej ojciec chciał odkupić stracone lata. Albo po prostu sprawić, żeby zeszła mu z oczu, taką opcje też brała pod uwagę. Szczerze mówiąc tą drugą opcję uważała nawet za bardziej prawdopodobną.
Jednak rzeczą, która nawet bardziej rzucała się w oczy w lady Velaryon niż piękny wygląd i znajomość ówczesnej mody, była jej postawa. Sposób w jaki stała, mówiła, a nawet patrzyła. Jakby przynależała do tego miejsca, a to miejsce przynależało do niej. Jak gdyby jej przeznaczeniem było stąpać po korytarzach Czerwonej Twierdzy. Było widać, że nieobce są jej wszelkie obyczaje związane z tym miejsce, ale też że zwyczajnie dobrze się z tym wszystkim czuje. Sivena nie miała żadnych wątpliwości, że kobieta będzie dla niej świetną nauczycielką nie tylko dzięki wiedzy, którą jej przekaże. Dziewczyna miała zamiar pilnie obserwować swoją mentorkę i może nie tyle naśladować, co inspirować się jej zachowaniem. Wiedziała, że jeśli zostanie odebrana na dworze jako jedna z nich szybciej uda jej się zaaklimatyzować w nowym miejscu.
- Prowadź zatem, pani. Będziesz lepszą przewodniczką, ja nie zdążyłam jeszcze zapoznać się z rozległymi terenami zamkowymi. – odpowiedziała pogodnie odsuwając się na bok i przepuszczając przodem towarzyszkę. Z całych sił starała się zrobić jak najlepsze pierwsze wrażenie, dlatego w głowie wertowała wszystkie zasady etykiety jakie nauczyciele wbijali jej do głowy przez lata.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

We are all travelers in the wilderness of this world,  Empty
Temat: Re: We are all travelers in the wilderness of this world,    We are all travelers in the wilderness of this world,  EmptyPią 20 Gru - 14:55

Trudne relacje z rodzicami mogły zapewne z czasem posłużyć im jako grunt do lepszego porozumienia się, wszak obie nie pochodziły z rodzin o wzorcowym zachowaniu. Podczas gdy lord Redwyne pozostawał obecny w rodowej siedzibie i mimo to unikał kontaktu ze swą córką, lord Velaryon nie silił się nawet na zbyt długie przebywanie na Driftmarku. Bardziej od rodzinnych stron interesowało go morze, od stałego gruntu preferował niepewny pokład statku. Jako mała dziewczynka Aenessa wypatrywała nieraz z murów żagli jego statku, gdy wrócić miał z kolejnej ze swych wypraw - z czasem porzuciła ten zwyczaj czując, że entuzjazm nie znajduje odzwierciedlenia u drugiej ze stron. Czy również jej ojciec pragnął, by przyniosła im wszystkim "chlubę"? Zapewne, choć nigdy nie precyzował swych życzeń równie otwarcie, co matka. Być może miała spełnić ich pragnienia, a być może okaże się kolejnym w życiu ich obojga rozczarowaniem i powodem do kłótni. Aenessa wmawiała sobie, że nie było to dla niej istotne, w myśl zasady, że kłamstwo powtórzone wystarczająco często stanie się faktem.
Faktycznie czuła się w murach Czerwonej Twierdzy dużo pewniej, niż nowo przybyła, jednak wciąż daleko jej było do nazwania tego miejsca domem. Zbyt wiele z pomieszczeń łączyły wciąż nieodkryte tajemne korytarze, za dużo nieżyczliwych par uszu podsłuchiwało zza ścian prowadzone rozmowy. Stąpała między żmijami z gracją i pewnością siebie, ale nigdy nie zapominała o ich istnieniu. Stolica nie była Driftmarkiem, gdzie po upadku mogła liczyć na podniesienie przez matkę czy braci - tu każde potknięcie mogło skończyć się tragedią. Nic dziwnego, że na swój sposób już w tym momencie czuła się odpowiedzialna za swą rozmówczynię. Mogły być w niemal tym samym wieku, stanowić potomkinie dwóch dumnych rodów o znacznym majątku i flocie, ale gdy chodziło o rozgrywki tego miasta tylko jednak z nich mogła się poszczycić właściwym doświadczeniem. Swą rolę mentorki traktowała poważnie, nie dopuszczając do siebie myśli o niewłaściwym spełnieniu powierzonego zadania i rozczarowaniu królewny Shaeny.
- Chodźmy więc - rzuciła, ruszając przed siebie pewnym krokiem, by wyminąć Sivenę i ruszyć dalej, korytarzem Czerwonej Twierdzy. Postarała się dopasować prędkość chodu do swej towarzyszki, w głowie przechodząc raz jeszcze przez już zaplanowaną trasę ich spaceru. - Mam nadzieję, że podróż do Królewskiej Przystani nie dłużyła się zbytnio i pozbawiona była nieprzyjemności.
Ton jej głosu sprawił, że zabrzmiało to raczej jak zdanie twierdzące, niż pytanie, ale bez wątpienia spodziewała się jakiejś odpowiedzi. Najwyraźniej blondynka pragnęła, nim przejdą do właściwego przekazywania wiedzy zadośćuczynić konwenansom i wymienić kilka zwyczajowych dla tego typu kontaktom formułek.
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

We are all travelers in the wilderness of this world,  Empty
Temat: Re: We are all travelers in the wilderness of this world,    We are all travelers in the wilderness of this world,  EmptyPią 20 Gru - 18:54

Spacer zamkowymi korytarzami nie wydawał się dla Siveny szczególnie zajmującym zajęciem. Była świadoma, że poprawi to jej orientację w terenie i zapobiegnie w przyszłości niechybnemu błądzeniu. Mimo wszystko jednak coraz bardziej ekscytowało ją nowe doświadczenie i pragnęła działać. Może nie było to najmądrzejsze postępowanie, ale po kilku dniach odpoczynku potrzebowała tego czegoś co zajmowałoby jej myśli. Póki co postanowiła utrzymać chęć działania na wodzy i zamiast tego zachowywać się jak na panienkę z dobrego domu przystało. Przynajmniej do czas aż zbada grunt, po którym stąpa.
- Owszem Pani. Powiedziałabym nawet, że podróż była miłą odmianą od rutyny dnia codziennego. - odpowiedziała może odrobinę zbyt podekscytowana.
Szczerze mówiąc podróż była dla niej znacznie więcej niż tylko odmianą. Cieszyła się nią jak małe dziecko kiedy otrzyma prezent. Niektórych widok bezkresnego nieba może z czasem nudzić, szczególnie że podróż od opuszczenia Arbor do przybicia do portu w Królewskiej Przystani trwała wiele miesięcy. Dla Siv ta wyprawa była źródłem nieustającej fascynacji. Odkryła że morze nigdy nie jest takie same, tak samo jak pogoda. Jednego dnia wzburzone jak górski potok, drugiego spokojne jak tafla jeziora. Całe życie spędziła w pobliżu morza, jednak dopiero w czasie rejsu kiedy woda otaczała ją ze wszystkich stron zaczęła patrzeć na nie jak na potęgę natury. Ale nawet bardziej interesujący od bezmiaru oceanu wydawał się ląd, który od czasu do czasu widziała na horyzoncie. Często wtedy udawała się do kapitana statku z pytaniem o ich aktualne położenie przez co starszy człowiek miał jej serdecznie dość już po pierwszym tygodniach. Z czasem pożyczyła na czas nieokreślony jedną z nieużywanych, starych map i sama starała się określać ich położenie. Początkowo działo się to z pomocą stacjonującego na statku asystenta kapitana, rudowłosego młodzieńca o rumianych policzkach i niemożliwej do zliczenia liczbie piegów, ale z czasem radziła sobie z tym sama. Cóż, gdyby robiła to na poważnie niechybnie doprowadziłaby do katastrofy, ale dla jej własnej świadomości poziom jej umiejętności był wystarczający. Szczególnie, że dzięki temu mogła określić gdy znaleźli się na poziomie Ziem Burzy i tego co znajdowało się po drugiej stronie Wąskiego Morza. Serce biło jej wtedy odrobinę szybciej bowiem nigdy wcześniej nie znajdowała się tak blisko rodzinnych stron jej matki oraz tej części rodziny Siveny, której nigdy nie miała okazji poznać i o której niewiele wiedziała.
- Mogę spytać Pani czy dostąpię dzisiaj zaszczytu poznania królewny Shaeny Targaryen? – zapytała odrobinę nieśmiałym głosem licząc się z tym, że odpowiedź będzie z dużym prawdopodobieństwem negatywna.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

We are all travelers in the wilderness of this world,  Empty
Temat: Re: We are all travelers in the wilderness of this world,    We are all travelers in the wilderness of this world,  EmptySob 21 Gru - 13:01

Velaryonówna była w na tyle szczęśliwej sytuacji, że jej własna przeprawa trwała nie trzy tygodnie, jak to miało w przypadku Siveny, ale trzy dni. Ledwo weszła na statek, a już mogła z niego schodzić, wkraczając we wcześniej już odwiedzane z rodziną mury Czerwonej Twierdzy. Nic dziwnego, że trudno jej było wyobrazić długi okres czasu spędzony z dala od stałego lądu - nawet te godziny, które miała za sobą, pamiętała jako strasznie dłużące się, wypełnione towarzystwem tych samych ludzi i monotonne pod względem widoków. Jej rodzina mogła słynąć z zamiłowania do floty, ale i w tym względzie dziewczę lubiło myśleć, że wdało się w matkę, prezentując raczej tęsknotę za przestworzami, niż bezkresem mórz.
- Tak, zdecydowanie nie jest to coś, co zdarza się codzień - przez chwilę Aenessa wydawała się chcieć dodać coś jeszcze, ponarzekać na własne doświadczenia z morskich przepraw między stałym lądem, a Driftmarkiem. Uświadomiła sobie jednak, że raczej nie znajdzie zrozumienia u towarzyszącego jej dziewczęcia, które zdawało się zachwycone wspomnieniem własnych doświadczeń. - Moi bracia spędzili znaczną część życia na wodzie, rodzinna tradycja. Z pewnością byliby w tej dziedzinie bardziej wdzięcznymi rozmówcami ode mnie - obawiam się, że więcej jest mi wiadome o łukach czy koniach, niż statkach.
Gdyby Rhaegor i Daenar zdecydowali się w najbliższym czasie sprawić jej wizytę, być może faktyczni mogliby wygospodarować odrobinę czasu na rozmowę na temat żeglarstwa czy nawigacji, jeśli te kwestie stanowiłyby obiekt zainteresowania brunetki. Całe rodzeństwo Aenessy było w jej prywatnej opinii, doprawdy wdzięcznym towarzystwem, za którego czas należało pozostawać ogromnie wdzięcznym.
Ich kroki poprowadziły dziewczęta w dół kolejnych korytarzy, pod którego ścianami co jakiś czas przemykali członkowie służby. Ubrani skromnie wyraźnie starali się nie wadzić swoją obecnością, a jednocześnie zgodnie z etykietą musieli przywitać się choćby krótki dygnięciem z urządzającymi sobie po Czerwonej twierdzy spacer szlachciankami. Większość mieszkańców zamku decydowała się ignorować podobne przyjemności, wymazując ze świadomości istnienie osób, bez których zamek nie byłby w stanie właściwie funkcjonować. Nie dostrzegali stajennych, kucharzy, sług, podczas gdy ci obserwowali czyny jaśnie państwa, wsłuchiwali się w wypowiadane przez nich słowa i za odpowiednią opłatą przekazywali zgromadzoną wiedzę zainteresowanym. Dobrze było żyć z nimi we względnej sympatii, przynajmniej takiej, na jaką pozwalały różnice w statusie społecznym. Uśmiech i skinięcie głową w odpowiedzi na powitania stanowiło jeden ze sposobów na jej podbudowanie. Innym było zapamiętanie ich imion, posiadanie gdzieś z tyłu głowy kto akurat powitał niedawno na świecie nowego członka rodziny czy kogo krewny boryka się z problemami zdrowotnymi. Teraz jednak nie było czasu na pogawędki z nisko urodzonymi, zamiast tego musiała skupić się na prowadzonej rozmowie, w której pytanie o możliwość spotkania już dziś królewny skłoniło ją do chwilowej zadumy.
- Królewna powinna mieć chwilę w drugiej części dnia - zaczęła, mentalnie przechodząc przez plan dnia Shaeny. - Zobaczymy więc, co da się w tej kwestii zrobić. A na razie... Prezentują bibliotekę.
Z tymi słowami blondynka nie tylko zatrzymała się gwałtownie, ale naparła na znajdujące się po ich lewicy dwuskrzydłowe drzwi, wkraczając do wspomnianego pomieszczenia. Zbiory Królewskiej Przystani, jak chyba wszystko w niej, musiały imponować swymi rozmiarami. Na sięgających wysoko pod sufit drewnianych półkach ułożono setki ksiąg, których zdobiące grzbiety tytuły były równie często zapisane w języku powszechnym, co w valyriańskim. Mimo okazałości miejsca wzrok blondynki przyklejony był do Siveny, pragnęła bowiem wyłapać jej reakcję.
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

We are all travelers in the wilderness of this world,  Empty
Temat: Re: We are all travelers in the wilderness of this world,    We are all travelers in the wilderness of this world,  EmptyNie 22 Gru - 13:40

Sivena straciła odrobinę pewności siebie kiedy usłyszała o zainteresowaniach jej towarzyszki. Żaden z tych tematów nie był jej szczególnie bliski. Liczyła, że z czasem nie skończą im się wspólne tematy oraz nie będą się zadawalać jedynie grzecznościami i pustymi rozmówkami. Brunetce było o wiele bliżej do roślin niż zwierząt. Oczywiście jako wysoko urodzona panienka potrafiła jeździć konno i często z tego korzystała, ale nie sprawiało jej to tyle radości co spacer w otoczeniu natury. Co więcej, nie miała szczególnej ręki do zwierząt. Często zdarzało się, że nawet jeśli dziewczyna za nimi przepadała i chciała się do nich zbliżyć lub je dotknąć, stworzenia stroniły od niej. Między innymi z tego powodu wolała zajmować się roślinami, z których zresztą jej rodzinna wyspa słynęła. Siv od dzieciństwa wykazywała talent do botaniki przez co była częstą bywalczynią szklarni i ogrodów. Dodatkowo zgłębiała wiedzę na ten temat przez co potrafiła rozpoznać liczne rośliny, ale też znała ich zastosowania. Nawet w jej pokoju znajdowały się liczne donice z różnorodnymi ziołami i kwiatami przez co w pomieszczeniu zawsze unosił się piękny zapach.
Co do łucznictwa natomiast, najlepiej było powiedzieć, że dziewczyna nie miała do tego talentu. Kiedy uczono jej tej dziedziny lata temu była szczęśliwa, gdy trafiła w tarczę, a jeśli nawet udało się Sivenie trafić w jej środek, było to raczej dzieło przypadku niż umiejętności. Redwynówna nigdy też nie nauczano walki, ale za to uczono ją jak się bronić, przez co najlepiej radziła sobie z  samoobroną. Pouczano ją, że zawsze warto nosić przy sobie sztylet oraz jak go używać, ale jej lekcje opierały się raczej na obronie i odpychaniu ataków niż na samym ataku. Poza tym większość jej zajęć kończyła się stwierdzeniem, że najlepiej krzyczeć i uciekać.
- Mam zatem nadzieję poznać ich pewnego dnia. Często spotykasz swoją rodzinę, pani? – wszakże Aenessa mieszkała znacznie bliżej Królewskiej Przystani i nawet jeśli ona nie miała okazji wyjeżdżać istniała spora szansa, że jej rodzina odwiedza stolicę, czy to w kwestiach towarzyskich, czy też bardziej politycznych. Sytuacja, której Sivena raczej szybko nie uświadczy.
Kiedy poruszały się korytarzami Siv czuła się trochę niezręcznie patrząc ile osób schodzi im z drogi i kłania się przed nimi. W rodzinnym zamku dziewczyna trzymała się często bliżej ze służbą niż z własną rodziną i spotkania te często kończyły się ciepłym powitaniem i uśmiechem niż okazywaniem poddaństwa. Nie wynikało to z braku szacunku do jej osoby, a wręcz przeciwnie, z ich bliskości i zażyłości. Nie zmieniało to jednak faktu, że dziewczyna znalazła się w innym miejscu, gdzie nikogo nie znała, a co więcej gdzie panowały inne zasady. Wątpiła, by spoufalanie się z niżej urodzonymi w takim stopniu jak miało o miejsce w jej domu, było dobrze odbierane przez innych. Mimo to uśmiechała się do każdej mijanej przez nich osoby.
Kiedy dotarły do pierwszego pomieszczenia znajdującego się na trasie ich wycieczki po zamku, Sivena zatrzymała się zaskoczona. Była oczarowana wielkością, ilością oraz niewątpliwie rzadkością ksiąg. Nie wątpiła, że wśród księgozbioru znajdzie wiele białych kruków, których na próżno szukać w innych bibliotekach, nawet tych należących do Wielkich Rodów. Wiedziała także, że biblioteka będzie jednym z jej ulubionych i częściej odwiedzanych pomieszczeń w Czerwonej Twierdzy.
- Jest… wspaniała, nigdy nie widziałam czegoś takiego. - z wrażenia aż zabrakło jej na chwilę słowo, co zdarzało się niezwykle rzadko. Weszła do biblioteki i przesunęła palcem po grzbietach kilku bardzo, bardzo starych ksiąg starając się znaleźć wśród czytanych tytuły i autorów coś co znała. – Jestem przekonana, że będę regularnie odwiedzać to miejsce. – dodała z szerokim uśmiechem odwracając się do swojej rozmówczyni.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

We are all travelers in the wilderness of this world,  Empty
Temat: Re: We are all travelers in the wilderness of this world,    We are all travelers in the wilderness of this world,  EmptyPon 23 Gru - 10:37

Cóż, botanika z kolei z pewnością nie okazałaby się zbyt fascynującym tematem w oczach Aenessy. Oczywiście doceniała ona lecznicze, a czasem zabójcze, właściwości niektórych roślin, ale sama uprawa ich stanowiła w jej oczach zajęcie niezmiernie nużące. Wzrastały w tempie niezwykle powolnym, próżno było szukać tak ukochanego przez nią dreszczyku emocji w sztuce pielenia chwastów czy dobierania właściwych nawozów. Nawet przyglądanie się, jak inni zajmowali się grządkami, nie potrafiło zająć jej na dłuższy czas i nieodmiennie ruszała na poszukiwania lepszego zajęcia. Do tego, jak na lekkoducha przystało, Velaryonównie raczej ciężko byłoby wykrzesać z siebie długotrwały zapał i odpowiedzialność za jakąkolwiek roślinę doniczkową - tę zapewne czekałby rychły zgon, gdy dziewczę któryś dzień z rzędu zapomniałoby o jej podlaniu lub też przeżyłaby tylko dzięki interwencji służby. Zwierzęta były zupełnie odmienne w tym względzie, dopominając się o jej uwagę i opiekę. Ich zachowanie, nieważne ile czasu nie spędziłaby w ich towarzystwie, potrafiło zawsze zaskoczyć. Stanowiły wyzwanie, gdy ich reakcje zmieniały się w zależności od ich własnego samopoczucia, a do tego tak doskonale potrafiły doskonale wyczuwać nastrój ludzi wokół. Na ogół miała styczność z typowymi dla zamków szlacheckich stworzeniami - psami do polowań, krukami znajdującymi się pod opieką maestera, wierzchowcami pod siodło. Rzadziej udawało jej się obłaskawić, przykładowo, półdzikie koty strzegące zamkowych spiżarni przed plagą gryzoni. Lubiły ją, a przynajmniej takie wrażenie sprawiały, ilekroć przynosiła im coś wyniesionego ukradkiem z kuchni.
- Tę najbliższą sporadycznie, acz moja starsza siostra również przebywa w stolicy, wszak stanowi żonę królewskiego namiestnika. Do tego mam to szczęście, że moją rodzinę stanowi znaczna część mieszkańców Czerwonej Twierdzy. Ojciec Jego Wysokości był bratem przyrodnim mej pani matki, a z kolei królowa-wdowa to kuzynka mego pana ojca.
Aenessa posłała Sivene spojrzenie, które dało się zinterpretować jako "Valyrianie, cóż poradzisz?". Być może brzmiało to, jak coś, co miało wzbudzić u rozmówcy odrobinę respektu wobec jej osoby i, całkiem być może, zrobiła to celowo, ugruntowując swoją pozycję jako autorytet. Była wszak związana z królewskim dworem nie tylko przez wzgląd na pełnione oficjalnie obowiązki dwórki, ale właśnie łączące ich więzy krwi, które miała nadzieję jedynie z czasem pogłębić.
Z podobną nonszalancją, z jaką wypowiadała słowa na temat własnej rodziny, zachowywała się w kontaktach ze służbą czy też w momencie przekroczenia bibliotecznego progu. Nawet obserwując reakcje swej towarzyszki na imponujące zbiory nie okazywała otwarcie zainteresowania, niby jedynie kątem oka zerkając na Sivenę, starając się wychwycić zmianę wyrazu jej twarzy czy też języka ciała. Może nie była osobiście związana z powstaniem tych zbiorów ani ich aktualną prezencją, ale czuła się dumna, mogąc je zaprezentować. Naturalnie nie miały całego dnia, by zachwycać się tomami zgromadzonymi na regałowych półkach, musiała więc przypomnieć zręcznie o konieczności ruszenia w dalszą drogę. Aby nieco polepszyć komfort sytuacji postanowiła tym razem przedstawić przed swą nową znajomą wybór co do kolejnego celu ich spaceru.
- Jestem pewna, że wszelkie książki cierpliwie zaczekają na najbliższą z takich wizyt. A na razie... Być może zechcesz sama wybrać, gdzie udamy się w następnej kolejności - ogrody czy sala tronowa?
Ogrody były zapewne bezpieczniejszą z opcji - mogły poruszać się tam swobodnie, a do tego zapach roślinności skutecznie maskował nieprzyjemne wonie samej stolicy. Wąskie uliczki doskonale nadawały się do spacerów, a ławeczki i altanki dawały sposobność do przycupnięcia, by odrobinę odpocząć. Z drugiej strony sala tronowa była zdecydowanie wśród najbardziej fascynujących pomieszczeń Czerwonej Twierdzy. Mieściła w sobie sławetny Żelazny Tron i stanowiła miejsce, w którym najłatwiej można było uszczknąć choć jedno spojrzenie na ich władcę. Gdyby tylko odbywały się akurat publiczne audiencje, mogłyby przyjrzeć się wszystkiemu nieco z góry, zza balustrady. Niestety Aenessa nie miała pewności co do dzisiejszego planu dnia Daerona, równie dobrze mogły trafić na pustą salę lub pocałować klamkę, gdyby któreś ze spotkań odbywało się za zamkniętymi drzwiami.
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

We are all travelers in the wilderness of this world,  Empty
Temat: Re: We are all travelers in the wilderness of this world,    We are all travelers in the wilderness of this world,  EmptyPon 23 Gru - 13:45

Redwynowie byli niewątpliwie jednym z potężniejszych i bogatszych rodów Reach. Posiadali największą flotę, a arborskie wina często gościły na stołach całego Westeros. Niestety, mimo tego wszystkiego nie należeli do Wielkich Rodów. Nie byli też w żaden sposób skoligaceni z rodem rządzącym kontynentem, czym mogli szczycić się Velaryonowie. Wszystko to składało się na fakt, że jej ród nie znaczył aż tyle na dworze. Przybywając do Królewskiej Przystani Sivena wiedziała o tym wszystkim. Była świadoma, że otrzymanie stanowiska dwórki jest wielkim zaszczytem dla całej jej rodziny. Nie sądziła natomiast, że tak szybko jej pozycja zostanie podważona. Zostanie jej wskazane odpowiednie miejsce w szeregu, nie za wysoko jakby miała na to nawet się nie nastawiać. Hierarchia jest wszędzie, a przede wszystkim na królewskim dworze.
Pomimo zachwytu dziewczyny zbiorami, nie miała teraz zamiaru dokładnie ich zgłębiać. Zakamarki biblioteki zawsze lepiej odkrywać samodzielnie, kiedy nie jest się poganianym przez obowiązki i można bez obawy o upływ czasu błądzić między półkami. Zaczytywać się w woluminy w wysokich wnękach okiennych, bądź przy płomieniu świec siedząc przy niewielkich stolikach. Sivena miała w planach odwiedzić bibliotekę niebawem, być może nawet tego samego dnia. Teraz miała inne obowiązki. Ponadto nie chciała wywrzeć na swojej towarzyszce wrażenia, że jest osobą zaszywającą się w bibliotece, stroniąc od kontaktu z ludźmi.
Rozważania na temat ich kolejnego punktu wycieczki trwały zaledwie ułamek sekundy. Pomimo jej miłości do roślin i natury samej w sobie, sala tronowa była o ile bardziej intrygującym miejsce. Tam też rosła szansa na spotkanie kogoś i poszerzenie grona znajomości na dworze, co znaczyło niemało. Ogrody były odpowiedniejsze na poufne rozmowy, kiedy wiatr porywa wypowiadane słowa i szansa, że dotrą do nieodpowiednich uszu malała. Sprzyjały romantycznym schadzką kochanków, gdy otaczające ich drzewa były jedynymi świadkami ich wyznań. Spacer dwóch osób, które niewiele wiedziały o sobie i nie znały jeszcze wspólnych zainteresowań mógłby być zwyczajnie nudny.
- Sala tronowa brzmi jak miejsce, które pragnie odwiedzić każdy nowoprzybyły. – przystanęła przy drzwiach czekając aż Aenessa wskaże jej kierunek, w którym powinny podążać.– Które miejsce w Twierdzy jest Twoim ulubionym, pani? O ile oczywiście mogę spytać… - Pragnęła dowiedzieć się czegoś więcej o swoje rozmówczyni, a na dodatek nie chciała podążać w ciszy.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

We are all travelers in the wilderness of this world,  Empty
Temat: Re: We are all travelers in the wilderness of this world,    We are all travelers in the wilderness of this world,  EmptyPon 23 Gru - 20:05

Ulubione miejsce w Czerwonej Twierdzy... Aenessa wiedziała, które pomieszczenie wskazałaby, gdyby miała błyskawicznie odpowiedzieć zgodnie z prawdą. Był jeden pokój, jedna alkowa, z której mogłaby nie wychodzić, gdyby tylko Bogowie pozwolili jej na podobny luksus. Mrok pomieszczenia wypełniałoby nikłe światło - czy to wpadające między przerwami w zasłonach promienie słoneczne, czy też drżące płomienie świecy. Zagrzebałaby się w miękkich kocach i puchowych poduchach, z twarzą ukrytą materiałem pachnącym Nim i... Nie powinna dawać się teraz pochłonąć wspomnieniom, obrazom, za którymi tak było jej w tym momencie tęskno. Przy odrobinie szczęścia wróciłaby do królewskiej sypialni dziś wieczór, a na razie ktoś inny wymagał pełni jej uwagi. Na ile czasu odpłynęła od rzeczywistości? Nie miała pojęcia.
- Zastanówmy się... - mruknęła, próbując zamaskować fakt, że już chwila upłynęła od zadanego pytania, a ona wciąż milczała. - Jeśli mam być szczera, to sala tronowa należy do moich ulubionych, tak przez wzgląd na obecność miłościwie nam panującego, jak i jej wystrój. Za chwilę przekonasz się, pani, o czym mówię.
Nie chciała zdradzać tej "tajemnicy", nie była wszak pewna, w jakim stopniu wiedza o nietypowych elementach sali tronowej twierdzy dotarła w inne regiony Westeros. Chodziło naturalnie o wystawione tam na pokaz czaszki smoków, namacalne dowody istnienia tych potężnych stworzeń, której jeszcze za czasów ich rodziców siały postrach w przestworzach. Fragmenty szkieletów różniły się wielkością i wiekiem, ale wszystkie nieodmiennie wzbudzały u Aenessy zachwyt i fascynację - sama myśl, że jej własna matka swego czasu dosiadała podobnej bestii wywoływała u niej dreszcz ekscytacji. Nawet czas i ilość wizyt w pomieszczeniu nie były zdolne ostudzić jej zapału - nawet, teraz gdy zbliżały się do wejścia do pomieszczenia czuła niemal gęsią skórkę. Miały szczęście, przychodząc w momencie, gdy tłum wciąż jeszcze zbierał się przed kolejną z otwartych dla gości audiencji. Ludzie wypełniali pomieszczenie dość gęsto i tylko miejscami pozostawały wolne miejsca - właśnie wokół smoczych kości, a także przed samym Żelaznym Tronem. Dzięki podwyższeniu górował nad nimi wszystkimi, będąc widocznym nawet z samego progu - podobnie jak zasiadający na nim młodzieniec o białych włosach, którego Velaryonówna rozpoznałaby wszędzie. Wystarczyło jedno spojrzenie na niego by jej serce przyspieszyło, a kąciki ust uniosły się nieco wyżej. Gdyby tylko przesunęły się w na prawo, przemknęły na znajdujący się tam balkon, mogłyby uzyskać lepszy widok.
- Chodź za mną, tylko się nie zgub - rzuciła, z niemal łobuzerskim półuśmiechem. Najwyraźniej dzisiejszy dzień i ich pierwsze spotkanie nie mogło być przesadnie formalne, a natura dziewczęcia dawała o sobie znać.
Słowa te mogły brzmieć zabawnie, wszak miały po prostu przemieścić się o kilka, kilkanaście metrów w obrębie jednego pomieszczenia. Młódka wiedziała jednak, że tłum bywa zwodniczy, a zbita ludzka masa może łatwo doprowadzić do rozdzielenia ich w trakcie przeprawy. Należało ostrożnie lawirować między kolejnymi możnymi pragnącymi stanowić świadków dla królewskich werdyktów, uważać, by nie nadepnąć na niczyją stopę czy rąbek sukienki, a jednocześnie cały czas mieć oczy skupione na celu. Tak właśnie zrobiła blondynka, ruszając przed siebie z nadzieją, że po drugiej stronie spotka się z Sivaną. Pierwsza próba stolicy - pomyślała z przekąsem ciekawa, jak tamta sobie poradzi.
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

We are all travelers in the wilderness of this world,  Empty
Temat: Re: We are all travelers in the wilderness of this world,    We are all travelers in the wilderness of this world,  EmptyWto 24 Gru - 23:12

Przez przeciągające się milczenie towarzyszki Sivena zaczęła się martwić, że pozwoliła sobie na zbyt wiele. Normy społeczne mówią dokładnie o czym młodym damą wypada, a o czym nie należy rozmawiać. Na królewskim dworze te rozmowy o niczym, drobne uprzejmości i przytyki za nimi ukryte, to właśnie one stanowiły trzon większości rozmów. Być może chcąc jedynie poznać kobietę, z którą miała w przyszłości spędzić znaczną część swojego czasu, naruszyła delikatną granicę pomiędzy tym co należy, a co niestosowne. W odczuciu Siv pytanie to nie należało do szczególnie osobistych, ale sama musiała przyznać, że nie była jeszcze obyta z codziennym tańcem słów praktykowanym wśród szlachty.
Kiedy ostatecznie nadeszła odpowiedź była zaskoczona. Nawet nie tyle jej treścią, chociaż i ona brzmiała zaskakująco, co faktem że nadeszła. Gdyby Sivena myślała o swoim ulubionym miejscu na Arbor na myśl przychodziły jej zgoła inne lokacje. Biblioteka, znacznie mniejsza i niezawierająca aż tak licznym zasobów, jednak bliska jej sercu przez godziny w niej spędzone. Ogrody, szklarnie i sady wokół siedziby Redwynów, po których spacerowała każdego dnia zachwycona takim ogromem natury jakiego na próżno było szukać w stolicy. Miejsca, w których czuła się jak w domu i gdzie mogła być prawdziwie sobą. Sala tronowa w żadnym stopniu nie pasowała do tego opisu.
Wielka i majestatyczna, to trzeba jej oddać. Mimo to było w niej też coś przerażającego. Żelazny tron w istocie sprawiał wrażenie, że Targaryenowie są niepokonani. Jednakże to czaszki smoków grały pierwsze skrzypce w wystroju sali. Stworzenia te wydawały się mityczne i niewiarygodnym było, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu wzbijały się w przestworza. Żyjące legendy, których dowód istnienia spoczywał u stóp władcy. Króla, którego Sivena miała sposobność ujrzeć pierwszy raz w życiu. Kiedy myślimy o suwerenie, w wyobraźni mamy obraz doświadczonego, może nawet podstarzałego męża stanu posiadającego odpowiednią wiedzę i kompetencje, by rządzić swoim ludem. Dlatego tym, co bardziej rzucało się w oczy widząc króla Daerona był młody wiek monarchy. Nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia wiosen, a już na jego barkach spoczywał los siedmiu królestw. Młody Smok. Chłopięcy Król. Przydomki te wydawały się nader trafne.
Słowa Aenessy wybiły brunetkę z transu, w który wpadła zapatrzona na salę tronową. Tym bardziej, że białowłosa zdążyła już zniknąć wśród licznych dworzan zgromadzonych by wysłuchać królewskiej audiencji czy cokolwiek miało mieć właśnie miejsce. Dziewczyna starała się dotrzymać kroku towarzyszce, ale odwracając się w stronę w którą podążyła, wpadła na jednego z szlachciców. Wybiło ją to lekko z rytmu, szczęśliwie jednak nie przewróciła się. Pośpiesznie dygnęła mężczyźnie przepraszając go jednocześnie za nierozwagę ruchów i szybkim krokiem dogoniła dwórkę, tym razem skupiając się na otoczeniu ze zdwojoną siłą. Kiedy dołączyła do dziewczyny wraz z nią ustawiła się przy barierce.
- Wiesz pani co to za okazja? – spytała spoglądając na Aenessę.  Z ich obecnego miejsca widok tronu i czasek sprawiał jeszcze większe wrażenie w gęstniejącym tłumie. Tym razem na myśli przyszło jeszcze inne określenie sali. Grobowiec Czaszek. Mauzolem ku pamięci smoków. Jakby ku czci utraconego dziedzictwa, utraconej potęgi. Czuła się jakby stąpała po cmentarzysku. Przez to miejsce podobało jej się coraz mniej.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

We are all travelers in the wilderness of this world,  Empty
Temat: Re: We are all travelers in the wilderness of this world,    We are all travelers in the wilderness of this world,  EmptySro 25 Gru - 19:18

Przynajmniej o jedno Sivena nie musiała się martwić, gdy chodziło o kontakty ze swą mentorką - wszelkie potknięcia związane z odmiennymi normami społecznymi panującymi na dworze z pewnością nie sprawiłyby, że tamta pogniewa się na swą towarzyszkę. Oczywiście zapewne dałaby w jakiś sposób znać, iż jedna z granic została przekroczona, zrobiłaby to jednak raczej taktownie i otwarcie, wszak taki miała charakter. Urażenie jej osoby wcale nie było łatwe, na myśl przechodziły tylko dwa tematy, przy których należało stąpać ostrożeniej - dziedzictwo valyriańskie oraz wszelkie jej najbliższe osoby. W tych kwestiach należało poruszać się nadwyraz ostrożnie i z wyczuciem ważyć słowa, w innym przypadku mógł dać o sobie znać jej wrodzony upór i cięty język, tak starannie hamowany od momentu przybycia do Królewskiej Przystani.
Przedarłszy się przez tłum, mogła odetchnąć w końcu pełną piersią, opierając się o barierkę balkonika i jedynie kątem oka obserwując zmagania swej podopiecznej. Trudno było faktycznie obdarzyć ją teraz należytą uwagą, gdy inna osoba samą swą obecnością w zasięgu wzroku była zdolna skupić na sobie wszystkie spojrzenia. Nawet te jakże imponujące czaszki smoków nie były teraz w stanie zaskarbić sobie jej atencji. Nie, gdy widziała teraz lepiej czuprynę jasnych włosów, twarz wciąż jeszcze noszącą w postaci piegów wspomnienie dornijskiego słońca i fiołkowe oczy ukrwione chwilowo w jednym z Gwardzistów. Pragnęła pochwycić ich spojrzenie, choćby na chwilę, by umilić sobie jeszcze bardziej ten "postój" w ich wycieczce po twierdzy.
- Okazja? Zapewne nic wielkiego. Ot publiczne wysłuchanie któregoś z posłów, chwalących wspaniałość władcy, przy jednoczesnej próbie wpłynięcia na sposób prowadzenia jego rządów - brzmiała niemal na znudzoną, wszak właśnie tak nastrajały ją podobnie nużące wydarzenia.
Zasiadanie na Żelaznym Tronie mogło się kojarzyć z codziennym podejmowaniem decyzji, od których zależało istnienie setek tysięcy osób, ale w dużej części składało się jednak z mało angażujących audiencji. Petenci przybywali zewsząd, przedstawiając swe sprawy niemal zawsze w ten sam wyświechtany sposób, a w ich słowach próżno było doszukiwać się czegoś choć minimalnie ekscytującego. Jego Wysokość nie mógł co prawda otwarcie mówić o własnych odczuciach względem kolejnych kłaniających mu się szlachciców, ale za zamkniętymi drzwiami nie musiał ograniczać się w ich besztaniu - wiedział, że powierzone najbliższym słowa nie wydostaną się na zewnątrz. I tak parę osób, w tym i Aenessa, miało okazję zapoznać się doskonale z brakiem sympatii Młodego Smoka wobec podobnych "okazji".
- Przykuwa wzrok, prawda? - zapytała, dość nieprecyzyjnie, zawieszając spojrzenie jasnych oczu na Sivenie. Na jej ustach znów zatańczył półuśmiech.
Równie dobrze mogła nawiązywać do tego elementu wystroju, o którym wcześniej wypowiadała się w samych superlatywach, a który dla potomkini valyriańskiej krwi musiał stanowić istotną kwestię. Z drugiej strony brunetka musiała zauważyć, na czym skupiła się Velaryonówna w ostatnich chwilach - być może pytanie stanowiło zaproszenie do typowo dziewczęcej, pełnej zachwytu rozmowy o najbardziej pożądanym kawalerze Siedmiu Królestw.
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

We are all travelers in the wilderness of this world,  Empty
Temat: Re: We are all travelers in the wilderness of this world,    We are all travelers in the wilderness of this world,  EmptyCzw 26 Gru - 13:19

Spoglądając na swoją towarzyszkę zauważyła, w którą stronę tamta kierowała spojrzenie. Wzrok, który zawiesiła na władcy. Jakby jednym spojrzeniem pragnęła przekazać wiadomość, której treść znana jest tylko dla nich. Widziała już wcześniej ten wyraz oczu. Na zamku Arbor znajdował się korytarz, którego okna wychodziły na plac ćwiczebny znajdujący się w dole. Szczęśliwie prowadził on do licznych sypialni znajdujących się na piętrze, był zatem pretekstów do wędrówek służek i przystanków przy wnękach okiennych. Zatrzymywały się przy nich, niby by odpocząć, ale także by przyjrzeć się walczącym na dziedzińcu. Patrzyły rozmarzone na rycerzy i giermków jakby tylko siłą spojrzenia pragnęły zwrócić na siebie ich uwagę. Starając się sprawić, by dzięki bogów, fortuny, opatrzności czy cokolwiek rządziło ich losem wzrok ich wybranka spoczął właśnie w tej chwili dokładnie w miejscu gdzie przystanęły. Niestety z doświadczenia wiedziała, że rzadko tak się działo, a to co dziewczyny brały za zauroczenie dla mężczyzn było jedynie krótką przygodą. Nie zmieniało to faktu, że dla Siv jasnym było zauroczenie jej towarzyszki. Jeszcze raz zawiesiła wzrok na paniczu siedzącym na tronie. Niewątpliwie był przystojny o urodzie idealnie odpowiadającej valyriańskiemu kanonowi - srebrne włosy, fioletowe włosy i skóra jasna jak mleko. Mięśnie rysujące się pod szatami i piegi jako świadectwo podboju Dorne. Tylko tyle i aż tyle.
- Zatem przynajmniej dla nas jest to okazja, by ujrzeć Jego Królewską Mość w momencie wypełniania królewskich obowiązków. Króla, który niewątpliwie zapisze się na kartach historii.
Wydarzenie było zaiste samo w sobie nużące. Poseł stojący przed władcą wydawał się bardziej zainteresowany schlebianiem siedzącej przed nim postaci niż przedstawieniem sprawy, z którą przybył, a jego sposób wypowiedzi tak zawiły, że szybko traciło się wątek. Dlatego już po kilku minutach wsłuchiwania się w petenta zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu. Większość zebranych na sali zebrała się w małe grupki i rozmawiała przyciszonym głosem. Jedynie nieliczni rzeczywiście przysłuchiwali się audiencjom, bądź przynajmniej sprawiali takie wrażenie. Sala tronowa wydawała się bardziej argumentem do spotkania, wymienienia plotek i nawiązania znajomości.
- Owszem, oszałamiająco niezwykły widok… - odpowiedziała niepewnie. Nie miała pewności czy jej spostrzeżenia są słuszne. Prawdopodobnie nadinterpretowywała fakty. Jednakże z drugiej strony, osoby z zewnątrz mają świeższe, bardziej klarowne spojrzenie na niektóre kwestie. Ich spostrzeżenia są niezmącone postrzeganiem danej osoby, bez uprzedzeń i sympatii. Był tylko jeden sposób, by się o tym przekonać… - Aż dziw bierze, że nasz szanowny król nie znalazł sobie jeszcze małżonki. Jestem przekonana, że niejedna niewiasta pragnie znaleźć się u boku tak niezwykłego człowieka i przyjąć tytuł królowej. - zagaiła niewinnie, jak gdyby zaczynając całkiem nowy temat. Mówiąc to postąpiła kilka kroków w bok, tak by mieć lepszy widok. Nie tylko na samego władcę, petentów, zgromadzoną w dole szlachtę, ale również na swoją towarzyszkę i innych stojących z nimi na balkonie.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

We are all travelers in the wilderness of this world,  Empty
Temat: Re: We are all travelers in the wilderness of this world,    We are all travelers in the wilderness of this world,  EmptyCzw 26 Gru - 16:02

Niezależnie od miejsca w świecie czy też urodzenia młódkom zdarzały się niemal jednakowe w swej naturze zauroczenia. I Velaryonówna padła ofiarą podobnej choroby, która spędzała sen z powiek, przyspieszała bicie serca, by w końcu odebrać rozum i zdrowy rozsądek nieszczęśliwemu dziewczęciu. Powinna była być bardziej roztropna, wszak tak starała się wychować ją matka. Baela pragnęła zabezpieczyć swą córkę przed podobnym zakochaniem się bez pamięci - bezskutecznie. Tyleż było szczęścia, że obiekt jej westchnień był jak najbardziej zainteresowany jej osobą, a Bogowie zdawali się sprzyjać ich romansowi. I teraz Siedmiu uśmiechnęło się do kochanków, gdy los faktycznie oderwał wzrok króla od płaszczącego się petenta, by następnie powieść nim po zebranych. Nie zdawał się skupiać szczególnie na żadnej konkretnej osób, jedynie przesuwając spojrzenie po zebranych na sali, by w końcu rozpocząć lustrowanie balkonu, na którym znalazły się dwie konwersujące panny. Dwie pary fioletowych oczu spojrzały się, by choć na sekundę utonąć w sobie - chwila trwała uderzenie serca, może dwa, ale dla niej rozciągnęła się w nieskończoność. Od obdarzenia Daerona szerokim uśmiechem powstrzymało ją jedynie przygryzienie wnętrza policzka - nim wypuściła go spomiędzy zębów czar prysł i Targaryen wrócił do uważnego słuchania posła, a przynajmniej udawania zainteresowania jego sprawą.
- Zgadza się. Jego Wysokość przyłożył do tego rękę tak czynami, jak i własnoręcznie spisując dzieje Podboju - być może udałoby jej się później zaprezentować księgę jego pióra towarzyszce, wszak jako miłośniczka literatury z pewnością doceniłaby kunszt pisarski autora. - Niełatwo o pannę, której zależałoby na czymś więcej, niż nazwisku i koronie - żachnęła się, mając świadomość, że w życiu Daerona wcale nie brakowało jednak podobnych kobiet.
Ona sama tylko początkowo pozwalała swojej wyobraźni na snucie obrazów własnej głowy przyozdobionej złotem innym niż to własnej czupryny. Tytuł królowej, choć bezwątpienia zaszczytny, tracił na wartości im więcej czasu spędziłoby się w towarzystwie Daerona. Jeśli miało się okazję poznać go tak jak ona - nie jako władcę, a mężczyznę pełnego pasji i gorzejącego wewnętrznym ogniem, wówczas już sama możliwość ogrzania się u jego boku okazywała się najwyższym zaszczytem. Nic dziwnego, że gardziła wszelkimi kokietkami próbującymi zawrócić mu w głowie słodkimi słówkami i kawałkiem odkrytej skóry. Obu tych rzeczy Targaryen miał już pod dostatkiem, a jego relacje z Aenessą oraz Haerys nie pozostawiały miejsca na kolejną kobietę.
- Jeśli Bogowie pozwolą, być może obie będziemy miały okazję doświadczyć w czasie pobytu w stolicy królewskiego wesela - dorzuciła, już nieco bardziej optymistycznie.
Patrzenie na przyszłość pozytywnie służyło wszystkim zainteresowanym - jej samej pozwalało utrzymać pogodę ducha, a otoczeniu postrzegać ją jako osobę o wiele bardziej urokliwą. Wszak nikt nie lubił smucących się czy dąsających dziewcząt.
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

We are all travelers in the wilderness of this world,  Empty
Temat: Re: We are all travelers in the wilderness of this world,    We are all travelers in the wilderness of this world,  EmptyPią 27 Gru - 13:43

Poeci i bardowie często wybierali za temat swoich dzieł najwznioślejsze z uczuć – miłość. Historie o rycerzach, którzy pokonywali straszliwe potwory jedynie by zdobyć przychylność wybranek ich serca. Księżniczkach oczekujących na wybawienie przez walecznych książąt, których ujrzały raz w czasie swojego życia, ale już wiedziały, że dane jest spędzić z nimi resztę swoich dni. Każda mała dziewczynka w swoim dzieciństwie wysłuchała dziesiątki, jak nie setki takich opowieści. Baśni, że pewnego dnia ich los będzie taki sam, szczęśliwy i ekscytujący. Tylko jednym spojrzeniem będą wiedziały, że jest to mężczyzna, którego kochają i który nigdy ich nie zawiedzie. A potem te małe dziewczynki dorastają i odkrywają, że świat nie jest prosty i kolorowy. Zauroczenie nie zawsze przeradza się w miłość. Uczucie nie zawsze jest odwzajemnione.
- Wieść niesie o waleczności naszego władcy, który sam stanął do walki. – ostatecznie król Daeron był pierwszym władcą, który mógł nazwać siebie faktycznym, a nie tylko tytularnym Lordem Siedmiu Królestw.  - Jestem przekonana, że król odnajdzie w życiu kobietę, która obdarzy go uczuciem, jak i następcami tronu. – nie była jednak do końca przekonana czy osoba, o której mówi stoi przy niej. Małżeństwa wysoko urodzonych rzadko kiedy były zawierane z miłości, tak samo nieczęsto odnajdywano w takich związkach uczucie. Raczej małżonkowi uczyli się ze sobą żyć i jeśli szczęście im dopisało, znaleźć dla drugiej osoby szacunek. To sojusze między rodami i umocnienie pozycji były głównymi motywatorami do zawierania małżeństw. Dlatego wielce prawdopodobnym, wszczególności dla władcy w obliczu konfliktu zbrojnego, było małżeństwo z rozsądku.
- A Twoja ręka jest już komuś obiecana? Odnalazłaś wybranka swojego serca? Mając oczywiście nadzieję, że to te same osoby. – zapytała już mniej nieśmiało. Miała wrażenie, że z każdą mijającą minutą spędzoną z Aenessą czuje się w jej towarzystwie coraz bardziej komfortowo i swobodnie. Jakby zachowanie wszystkich zasad etykiety nie było ważniejsze niż szczerość. Jakby naprawdę mogła z czasem znaleźć w niej przyjaciółkę.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

We are all travelers in the wilderness of this world,  Empty
Temat: Re: We are all travelers in the wilderness of this world,    We are all travelers in the wilderness of this world,  EmptyPią 27 Gru - 17:50

Nie zareagowała w żaden sposób na kolejną z wypowiedzi odnośnie kobiety, mającej znaleźć się u boku władcy, nawet gdy druga jej część zdołała uderzyć w czuły punkt. Niewiele było w świecie rzeczy, których pragnęła równie mocno, co właśnie obdarzenia Daerona fizycznym dowodem dla swego oddania, właśnie poprzez wydanie na świat jego dzieci. Zdrowy rozsądek walczył z tą wewnętrzną potrzebą, by, skoro porzuciła już swe powiązanie z aspektem Dziewicy, oddać się opiece kolejnego z Siedmiu, Matce. Wiedziała, że to czyste szaleństwo, by choćby rozważać urodzenie potomka ukochanego w momencie, gdy nie łączyła ich małżeńska przysięga, a jednak nie mogła powstrzymać wizji białowłosych dziatek śpiących pod kocem w kolorze czerni i karmazynu. Może kiedyś obdarzy ją podobnym zaszczytem, a na razie pozostawała im ostrożność i napary z miesięcznej herbaty.
- Nie - odpowiedziała zdawkowo, a przeciągająca się po słowie pauza sprawiała wrażenie, iż Sivenie przyjdzie domyślać się, na które z pytań otrzymała odpowiedź. Robiła tak zarówno przez wzgląd na słuchające bez wątpienia ich rozmowy pary uszu, jak i własne widzimisię. Najwyraźniej obie poczuły się już swobodniej we własnym towarzystwie, skoro blondynka pozwoliła sobie na podobne zagrywki, w końcu jednak zdecydowała się dorzucić nieco więcej do wypowiedzi. - Ma rodzina ma wysokie wymagania względem kandydatów do mej ręki. Czasem mam wręcz wrażenie, że w całym Znanym Świecie pozostało z pięciu mężczyzn je spełniających.
Być może Aenessie daleko było do obeznania w zawiłościach rozgrywek, zwłaszcza gdyby porównać jej zdolności z tymi, prezentowanymi przez starszych krewnych, ale potrafiła z perspektywy czasu dostrzec część z ich intryg. Choć otwarcie dziękowała Siedmiu za splecenie ścieżek jej i Daerona, a także danie szansy na nawiązanie dziesiątek relacji na dworze królewskim, to właśnie ojcu i matce zawdzięczała w znacznej mierze taką szansę. Choć ich plany początkowo budziły u niej pewien opór, a opuszczenie rodzinnych stron wcale nie stanowiło radosnego wspomnienia, to z perspektywy czasu umiała lepiej docenić podjętą przez Lorda Pływów i jego żonę decyzję. Bez wątpienia mieli również na uwadze szansę na znalezienie męża dla córki, najlepiej właśnie w postaci mężczyzny, z którym tak ochoczo dzieliła łoże. Czy i lord Arbor miał nadzieję, że jego pierworodna wśród murów Czerwonej Twierdzy natrafi na mężczyznę, który zechce spędzić z nią u boku resztę życia?
- A jak to się ma w twoim przypadku, pani? - zagadnęła, ze szczerym zainteresowaniem sytuacją matrymonialną swej rozmówczyni.
Powrót do góry Go down
Sivena Redwyne
Sivena Redwyne
Wiek postaci : o 20 za dużo
Stanowisko : Dwórka po przejściach
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t613-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t614-sivena-redwynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t698-korespondencja-siveny-redwyne

We are all travelers in the wilderness of this world,  Empty
Temat: Re: We are all travelers in the wilderness of this world,    We are all travelers in the wilderness of this world,  EmptyPią 27 Gru - 22:55

Odpowiedź na tylko jedno z zadanych pytań wyjaśniała więcej niż jakiekolwiek wyjaśnienia. Sivena uśmiechnęła się w duchu rozumiejąc aluzję i prawie słysząc słowa, które nigdy nie zostały wypowiedziane na głos. Potwierdziło to jedynie wszystkie jej domysły. Z zaciekawieniem rozejrzała się wokół nich i odkryła, że zgromadzone niedaleko osoby starają się wyglądać nadzwyczaj niewinnie udając zainteresowanie stojącym w dole posłem i jego podaniem o zmniejszenie cła na importowane owcze skóry. Zaiste intrygujący temat.
- Z pewnością robią to co uważają za najlepsze dla Ciebie. Taka troska to dar. – Siv niestety nie mogła powiedzieć o sobie tego samego. Z perspektywy czasu ze zdziwieniem przyjmowała fakt, że nikomu nie została obiecana, szczególnie w ramach umowy bądź sojuszu między rodami. Była przekonana, że jej macocha z radością przyjęłaby wiadomość o pozbyciu się pasierbicy i możliwości skupienia całych swoich wysiłków na znalezieniu nawet lepszej partii dla własnej córki. Z kolei tego co jej ojciec myślałby o takim pomyśle… cóż, jego uczuć nigdy nie potrafiła rozgryźć, nigdy nie pozwolił jej poznać się na tyle dobrze. Taki stan rzeczy miał także swoje zalety, przez to Redwynówna miała więcej swobody w wyborze małżonka co nie zdarzało się często wysoko urodzonym panienkom.
- Szczęśliwie moja ręka nie została obiecana żadnemu mężczyźnie zanim go poznałam. – zaśmiała się cicho mając świadomość, że wciąż znajdują się na sali tronowej, gdzie każdy głośniejszy dźwięk przykułby uwagę. Chciała powiedzieć nowej znajomej więcej, ale otaczające je oczy i uważnie przysłuchujące się uszy skutecznie ją do tego zniechęciły. Nie wiedziała czy jest przedmiotem plotek na dworze jako nowa krew, ani ile o niej było powszechnie wiadomo, ale nie zamierzała uzupełniać niedostatków w wiedzy na swój tematu ku uciesze gawiedzi. – Co jest kolejnym punktem oprowadzania? Z przyjemnością zobaczyłabym ogrody, o których wspomniałaś.
Z uśmiechami na twarzy opuściły komnatę, a ich przyciszone głosy i chichoty jeszcze długo odbijały się od ścian korytarzy Czerwonej Twierdzy.

THE END
Powrót do góry Go down
Sponsored content

We are all travelers in the wilderness of this world,  Empty
Temat: Re: We are all travelers in the wilderness of this world,    We are all travelers in the wilderness of this world,  Empty

Powrót do góry Go down
 
We are all travelers in the wilderness of this world,
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje :: Zakończone-
Skocz do: