Share
 

 Komnaty królewny Haerys

Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptySro 25 Gru - 15:59



Komnaty królewny Haerys

Już od progu widać, że pomieszczenia zamieszkiwane są przez młodą damę - surowość ścian i podłóg kamiennej twierdzy zakrywają barwne arrasy, grube dywany, aksamitne zasłony oraz sprowadzane z Północy futra. Różnorodność materiałów i faktur sprawia wrażenie chaosu, ale chaosu bez wątpienia majestatycznego i niedorzecznie drogiego. Choć służki starają się utrzymać tu porządek, skłonność Haerys do kaprysów uniemożliwia utrzymanie stałego porządku: w garderobie skrzynie i stalowe wieszaki uginają się pod ciężarem sukni, peleryn oraz drogocennej biżuterii, w sypialni zaś na ziemi rozwleczone są pościele, koce i poduszki, nagminie układane na posadzce w formie legowiska, ułożonego tuż przed potężnym kominkiem, w którym zawsze, niezależnie od pory dnia, pali się ogień. W komnatach Haerys wiele jest szkatułek, złotych bibelotów, lusterek, figurek, a bogato rzeźbiona toaletka zasypana jest fiolkami z wonnymi olejkami. Przepych wydaje się wręcz przytłaczać, a jedyną porządną przestrzenią wydaje się szerokie, wygodne dębowe łoże z rzeźbionymi w winorośla kolumienkami oraz jasnoróżowym baldachimem.

Powrót do góry Go down
Cerisse Westerling
Cerisse Westerling
Wiek postaci : 17
Stanowisko : dwórka królewny Haerys, najmłodsza córka lorda Westerling
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t789-cerisse-westerlinghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t849-cerisse-westerling#3640https://ucztadlawron.forumpolish.com/t850-my-hopes-erased-and-carried-out-of-my-hands

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptyPią 24 Sty - 19:02

26 VII

Powstrzymywała drżenie swych dłoni, zaciskają palce jednej z nich, na drugiej. Tak splecione dłonie, ułożyła na materiale sukni w kolorze morskim. W milczeniu opuszczały bibliotekę, wszakże zbyt długo znała królewnę, aby popełnić tak fatalny błąd i próbować uspokoić ją, dotrzeć do owładniętego żałobą umysłu wśród ksiąg, regałów, które pełne były wspomnień związanych z Młodym Smokiem, który w oczach Cerisse był podobny do figur wielkich władców z kart ksiąg, które przed chwilą bezwiednie kartkowała. Nie była w stanie skupić się na lekturze, w napięciu oglądając każdy ruch srebrnowłosej.
Tylko nie upadaj po raz kolejny...
Jej spojrzenie było czujne, zupełnie jakby w kruchych, delikatnych dłoniach była w stanie podtrzymać rozpadające się jestestwo. Jej królewna dopiero co podnosiła się po śmierci najukochańszego brata, charyzmatycznego władcy. Spotkanie damy z Południa zrodziło w sercu młodej dwórki obawę: na własne oczy przekonała się jak szybko można obrócić w niwecz to, co przez tyle miesięcy próbowała odbudować Haerys. Gdy zmierzały w stronę komnat smoczej królewny wiedziała, że chociaż ta próbowała uspokoić swój umysł za pomocą lektury to nie było to możliwe, a przynajmniej tak wydawało się Cerisse. Panna Westerling była świadkiem dwóch skrajnych poglądów na podbój Dorne; ona sama znajdowała się gdzieś pomiędzy. Jej po prostu żal było tych ludzi, którzy zapłacili własnym życiem. Nie tylko tych, których imiona wymieniano najczęściej, ale także mężczyzn bezimiennych dla większości poddanych, będących dla możnych jedynie liczbą, a dla kogoś ojcem, bratem, synem... Każda ze stron mogła ustąpić, wszakże w imię wiary powinni pozostać zjednoczeni, a łaska i opieka króla spłynęłaby także na Dorne. Konflikt zaszedł za daleko i zdawać by się mogło, że nie było dobrego wyjścia z tej sytuacji. Cerisse jednak milczała, zachowując tworzące się w jej głowie poglądy dla samej siebie.
- Dobrze się czujesz, pani? - zagadnęła cicho, kiedy drzwi komnat zatrzasnęły się za kobietami. Chociaż oczy Cissy miały chłodną barwę to troska w nich zawarta ocieplała spojrzenie panny Westerling. Założyła za ucho niesforny kosmyk kasztanowych włosów, który wyswobodził się z delikatnie związanych włosów. Uważnie przyglądała się sylwetce srebrnowłosej.
Powrót do góry Go down
Haerys Targaryen
Haerys Targaryen
Wiek postaci : 17
Stanowisko : siostra króla, królewna kaprysów
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t615-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t650-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t651-fire-walk-with-me#1479

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptyNie 26 Sty - 12:08

Wzburzenie gasło w Haerys niezmiernie powoli. Nie potrafiła skupic się na księgach, wertowała je nerwowo, zbyt szybko, zapewne przyprawiając bibliotekarza o ból głowy, właściwie tylko prześlizgując się spojrzeniem po skomplikowanych wersetach. Od długiego czasu przykładała się do nauki, spędzając wśród woluminów długie godziny, ale konfrontacja z Morrą zupełnie wybiła ją z godnej pochwały rutyny. Smoczy ogień wymknął się spod kontroli, popieląc łaskę okazywaną Dorne: królewna nie potrafiła wybaczyć, zapomnieć o zadanych krzywdach, odrzucić chęć zemsty, ba, nawet nie starała się tego robić. Wieczorami wszak modliła się nie o mądrość czy czystość rozgniewanego serca, ale o to, by plany zemsty się powiodły, by łaskawy i sprawiedliwy Wojownik wyrżnął skrytobójców a Nieznajomy zgotował im makabryczną karę. Rozchwiane uczucia średniej siostry króla zawsze poruszały się po ekstremach, lecz odkąd ocknęła się z katatonii, to, co wcześniej uznawano za szalone, obecnie stawało się normą, zaś kres wściekłości Haerys umykał przewidywaniom. Nic więc dziwnego, że w końcu zrezygnowała z czytelni, powracając do swych komnat. Gniewna, szła szybkim, zamaszystym krokiem, rzucając niechętne spojrzenia każdemu napotkanemu słudze albo strażnikowi, akceptując przy swym boku tylko Cerisse.
Anielską, słodką, łagodną Cerisse; jedyną, która wytrzymała przy swej pani dłużej niż kilka księżyców. Doceniała jej wytrwałość, hart ducha oraz odporność na kaprysy i złośliwości: nie czyniła ich specjalnie, ale większość dziewcząt służących królewnie zostawała odprawiana szybciej niż zdołały się zadomowić w Czerwonej Twierdzy. Westerlingówna musiała być z siebie dumna, trwała przy Targaryence już niejeden rok, zyskując jej zaufanie.
- Dlaczego miałabym czuć się źle? - odparła nieco opryskliwie, jak zawsze, gdy coś ją poruszyło - lub gdy po prostu miała gorszy dzień. A ten należał do tych najbardziej paskudnych i brzydkich. Zrzuciła z ramion wierzchnie okrycie, nie przejmując się tym, że spada na podłogę, po czym równie gniewnym krokiem ruszyła ku toaletce, zasiadając przed misternie wyrzeźbionym stołem, wzbogaconym o lustro w złotej ramie. - Ta czarna niczym smoła dziewucha powinna zawisnąć za to, co powiedziała o Młodym Smoku - wyrzuciła w końcu z siebie, miotając błyskawice rozognionym spojrzeniem, tak, że aż dziw, że zwierciadło nie popękało. - Jak śmiała, przychodzi tu, panoszy się jak u siebie, pragnie czerpać ze zgromadzonej w Królewskiej Przystani wiedzy - a potem pluje w twarz królewskiej rodzinie? - podniosła głos, uderzając zaciśniętymi piąstkami w blat toaletki, wybuchając typowym dla siebie gniewem: megalomańskim, pozbawionym rozsądku czy autokrytyki, buchającym coraz mocniej, by osiągnąć wyżyny dziewczęcej wściekłości, której Cerise bywała stałym świadkiem. Ostatnio jednak chwiejne humory królewny stawały się częstsze, gorętsze, bardziej niepokojące: nadchodziły wielkie zmiany, jakie Haerys przyjmowała z lękiem, okazywanym na zewnątrz wybuchami furii.
Powrót do góry Go down
Cerisse Westerling
Cerisse Westerling
Wiek postaci : 17
Stanowisko : dwórka królewny Haerys, najmłodsza córka lorda Westerling
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t789-cerisse-westerlinghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t849-cerisse-westerling#3640https://ucztadlawron.forumpolish.com/t850-my-hopes-erased-and-carried-out-of-my-hands

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptyPią 7 Lut - 13:46

Cerisse, prawdopodobniej bardziej niż ktokolwiek inny, zdawała sobie sprawę z tego, jak trudno było ugasić smoczy gniew królewny, kiedy ten rozgrzewał ją do czerwoności. To panna Westerling stawała się przeciwnością swej dobrodziejki, będąc kojącą i spokojną wodą, która cierpliwie leczyła wszystkie rany swej królewny. Chciała być dla niej wsparciem, być wtedy, kiedy jej potrzebowała - nawet jeżeli sama królewna nie zdawała sobie z tego sprawy. Również teraz, niezmiennie stała przy jej boku, nawet jeżeli nie odzywała się, siedząc spokojnie w bibliotece, przerzucając kolejne stronicy księgi, z której prawdopodobnie nie wyciągnęła tyle, ile mogłaby, gdyby tylko skupiła się na poszczególnych słowach, składających się w wersy.
Była jej cieniem, kroczącym za nią i posyłającym nieco przepraszające uśmiechy mijanym sługom i zebranym gościem. I trudno było stwierdzić, czy młoda dama przepraszała za gniewne zachowanie królewskiej siostry, czy za to, że w ogóle ona - Cerisse - miała czelność istnieć i oddychać. W istocie, niespotykana skromność wśród szlachetnie wychowywanych panien, które uczone były zgoła czego innego. Wszakże miały lśnić, sprawiać, że panowie z jakiegoś powodu wybiorą właśnie je, chociaż każda z nich musiała wiedzieć, że to ostatecznie nie ich uroda decyduje o zamążpójściu, a interesy kryjące się za ślubem. Dlatego, ze smutkiem, nie dopatrywała się romantycznego uczucia pomiędzy Erys, a jej drogim kuzynem z Casterly Rock. I tak samo starała się pozbyć złudzeń, jakoby jej przyszło mąż miał żywić do niej cieplejsze uczucia. Otrząsnęła się ze swoich rozmyślań, a raczej to ostry ton królewny sprowadził ją na ziemię. - Wydajesz się poruszona - zauważyła ze spokojem w niebieskich oczach. Nie myliła się, już po chwili srebrnowłosa dała upust swojej frustracji, a Cissy miała być tą, która w milczeniu stała z dłońmi splątanymi ze sobą i ułożonymi na materiale prostej i eleganckiej sukni. Utrzymywała delikatny uśmiech na twarzy, a kiedy wierzchnie odzienie opadło na ziemię bez wahania podniosła je, odwieszając na należyte miejsce. A następnie stanęła za plecami królewny, ułożyła delikatną dłoń na jej ramieniu. - Widocznie na Południu nie nauczono ich szacunku do rodziny królewskiej. Myślę, że najlepiej zrobisz, królewno, ignorując przytyki przybyszów z Dorne. Wszakże czy smok przejmuje się syczeniem pustynnych węży? - starała się przemawiać mądrze, ale jednocześnie w taki sposób, aby nie rozgniewać Haerys. Z niepokojem patrzyła jak ponownie zaczyna się zapadać, oddawać humorom, pojawiającym się coraz częściej. Zaczęła sprawnie rozplątywać srebrzyste pasma włosów Erys, robiąc to z niezwykłą delikatnością. Jak to się stało, że tak zdawać by się mogło, krucha istota jak Cissy nie została jeszcze zdmuchnięta z powierzchni ziem Westeros, przez temperamentną królewnę? Cóż, widocznie przeciwieństwa się przeciągają.
Powrót do góry Go down
Haerys Targaryen
Haerys Targaryen
Wiek postaci : 17
Stanowisko : siostra króla, królewna kaprysów
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t615-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t650-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t651-fire-walk-with-me#1479

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptyNie 9 Lut - 13:09

Ze zwierciadła spoglądała na nią dziewczyna piękna, w to nie wątpiła, była świadoma swego uroku, ostrych, valyriańskich rysów, włosów tak srebrzystych, że momentami wyglądających jak niemożliwy do uchwycenia przez oko biały promień słońca; indygowych oczu o głębszym, bardziej purpurowym odcieniu, intensywniejszym niż fiołki i lawendy; cerze arystokratycznie bladej, nieskalanej żadnym pieprzykiem, piegiem lub blizną. Haerys ceniła swój wygląd, główną wygraną w genetycznej loterii, gdzie równie dobrze mogła narodzić się jako powykrzywiany, pokryty łuską karzeł, z zębami wyrastającymi z różnych części ciała - ale im starsza się stawała, z tym większą goryczą odkrywała, że perfekcyjna prezencja  nie stawała się gwarancją władzy. Ciągle traktowano ją jako rozkapryszone dziecko, którym przecież nie była, a nawet obcy, włóczący się po Czerwonej Twierdzy, każdym krokiem hańbiąc to wyjątkowe miejsce, ośmielali się kpić z niej i podważać królewski autorytet. Prychnęła raz jeszcze, a uwolniony kosmyk włosów pomknął do góry, zaczepiając o jedną ze spinek. W młodości już taka sytuacja sprawiłaby, że rozemocjonowana Erys wybuchnęłaby śmiechem, ale teraz spoglądała tylko rozgniewana na swoje oblicze. Pochmurne. Pozbawione uroku. Widocznie matka miała rację, złość szkodziła piękności - Targaryenka uśmiechnęła się więc wymuszenie, co jednak tylko podkreśliło lwią zmarszczkę, zmarszczone brwi i drżące kąciki pełnych ust. - Jakże mogłabym nie być poruszona, gdy do mojego domu zaproszono morderców mego brata! - odparła bezsensownie, ślepa na to, że przed momentem zaprzeczała swemu złemu nastrojowi. Drobna piąstka, dotychczas zaciśnięta na sukni, uderzyła w blat toaletki, wprawiając w drżenie szereg flakoników, wonności i fiolek z olejkami. - Łatwo ci mówić - co, gdyby ta czarna dzikuska obrażała twoją rodzinę? - spytała rozpaczliwie, trochę rozgniewana niefrasobliwością Cerisse, trochę naprawdę szukając u dwórki wsparcia. - Smok po prostu zdeptałby te węże, rozerwał je swymi pazurami. A gdy ja to robię, to... - ciągnęła, zaaferowana, wściekła, nie mogąca usiedzieć na miejscu, przez co wierciła się, utrudniając delikatne rozczesanie włosów i rozpuszczenie skomplikowanej fryzury. - Myślisz, że ta cała Morra poskarży się komuś? - spytała ciszej, nagle orientując się, że uderzenie kobiety z Piaskowca w twarz może zostać uznane za małe faux pas. - Zrobiłam przecież to, co należało. Tylko tak mogę chronić honor mej rodziny oraz Młodego Smoka; honor i tak nadszarpnięty przez niezrozumiałą decyzję o wpuszczeniu brudnych Dornijczyków do Czerwonej Twierdzy - dodała jeszcze szybciej, automatycznie próbując się usprawiedliwić przed samą sobą, a głos z rozjuszonego nagle zmienił się w płaczliwy. Wystarczyło, by wspomniała Daerona, a już gorące serce zalewało się łzami, na razie jednak nie docierającymi do indygowych oczu. Za dużo było w Haerys wrzenia gniewu, by mogła natychmiastowo wpaść w wilgotną rozpacz. Przynajmniej w ciągu najbliższych kilku chwil, bo zmienność nastrojów królewny  była wyłączną stałą jej charakteru.
Powrót do góry Go down
Cerisse Westerling
Cerisse Westerling
Wiek postaci : 17
Stanowisko : dwórka królewny Haerys, najmłodsza córka lorda Westerling
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t789-cerisse-westerlinghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t849-cerisse-westerling#3640https://ucztadlawron.forumpolish.com/t850-my-hopes-erased-and-carried-out-of-my-hands

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptySro 12 Lut - 17:42

Nikt nie mógł odmówić królewnie urody, blasku bijącego z jej oblicza. Srebrzyste pasma włosów nosiła dumnie niczym koronę, pokazując wszystkim swoją siłę. A przynajmniej tak rysował się obraz smoczej królewny w oczach Cissy, która podziwiała ją w równym stopniu co drżała o jej dobro. Panna Westerling zwykła emocjonalnie przywiązywać się do osób, które obdarzają ją przyjaźnią, i którym ona w swym sercu przypisała specjalne miejsce. W obecności Erys starała się powściągać drżenie warg, trzęsienie delikatnych dłoni oraz niepewny tembr głosu. Przez trzy lata służby u jej boku chyba opanowała już te sztukę do perfekcji. Dzielnie znosiła wybuchy ze strony królewny wiedząc, że nie są one dyktowane jej antypatią, ale ognistym temperamentem. I zdecydowanie wolała stać u jej boku jak przyjaciel niżeli narażać się na smoczy ogień będąc jej wrogiem. Teraz, gdy spoglądała w lustrzane odbicie, widziała pochmurniejące spojrzenie, które nie złagodniało od czasu spotkania młodej damy z Piaskowca. Czy uda jej się okiełznać ten gniew? Miała taką nadzieję. Skupiła się na rozplątywaniu kosmyków włosów i rozczesywaniu poszczególnych pasm, nawet jeżeli Targaryenka utrudniała jej to zadanie. Owszem, miała rację, los oszczędził pannę Westerling i nie odebrał żadnego z jej bliskich podczas starć na ziemiach Dorne. I czasem czuła się za to winna, bo może gdyby wiedziała, to lepiej zrozumiałaby zachowanie swej dobrodziejki i byłaby wstanie lepiej jej pomóc. Piaski porwały jedynie jego, tego który okrył się hańbą i którego ona kochała, chociaż nigdy nie miał być jej przeznaczony. - Masz rację, nie znam bólu jaki nosisz w sercu, ale i nie płynie w moich żyłach smocza krew. Nie mam w sobie tej siły, którą masz ty, najdroższa Erys - czyż nie miała racji? I czy połechtanie ego królewny sprawi, że ta uspokoi się? - Myślę, że nie ośmieliłaby się poskarżyć samemu królowi, a i jej pan ojciec nie wykaże się tak wielką głupotą, aby przez niewyparzony język swej córki kłaść cień na pokój wypracowany między Koroną a Dorne - starała się ubierać w mądre słowa myśli, które nie do końca musiały nieść taką mądrość. Nie była pewna w swoich osądach, ale brzmiało to bardzo prawdopodobnie. Wszakże większe skandale były tuszowane w kuluarach i nikt nie powinien robić afery z powodu małego wybryku młodszej siostry króla, prawda? - Poza tym, nikt prócz ciebie, Morry i mnie chyba nie widział tego zajścia - dodała już nieco ciszej.
Powrót do góry Go down
Haerys Targaryen
Haerys Targaryen
Wiek postaci : 17
Stanowisko : siostra króla, królewna kaprysów
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t615-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t650-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t651-fire-walk-with-me#1479

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptySob 15 Lut - 16:48

Cerisse bez wątpienia zasługiwała na miano świętej - Westeros nie znało dziewczyny tak młodej, a przy tym tak odpowiedzialnej, dojrzałej i stabilnej, potrafiającej zachować klasę nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Brunetka nie była przy tym kamiennym posągiem, zbudowanym na obojętności: czula, łagodna, delikatna, wyrozumiała, miała w sobie cechy najdoskonalszej Matki, najczystszej Dziewicy, przynoszącej swym towarzystwem tylko radość. Nawet kapryśna, krnąbrna Haerys od kilkunastu księżyców zaczynała w końcu dostrzegać oddanie dwórki, która pomimo ponad trzech lat okrutnego traktowania, ciągle przy niej trwała, niewzruszenie, gotowa wesprzeć dobrym słowem oraz - co równie ważne, jeśli nie priorytetowe w ich relacji - odpowiednio pokierować rozmową. Cerisse miała na swą panią większy wpływ niż każda z nich mogłaby przypuszczać, lecz dotychczas nigdy nie wykorzystywała go do własnych celów. Erys instynktownie ufała Westerling i nawet jeśli zdarzało się jej okazać niezadowolenie z przyniesionych do sypialni sukien, przystawek albo złocidełek, to były to tylko drobne zarysowania na mocnej więzi.
Srebrzystowłosa westchnęła ciężko, jakby przyjmowanie komplementu od Risse było wymagającą pracą - tak naprawdę złagodniała nieco. Tak, była odważna, była silna: dlaczego w to wątpiła? I dlaczego w ogóle przejmowała się perspektywą naskarżenia Morry? Rozsądna wypowiedź dwórki ukoiła Erys, rozluźniła się nieco, wygodniej rozsiadając się na krześle i przekręcając głowę tak, by ułatwić powierniczce sekretów rozplątanie najbardziej skomplikowanych elementów fryzury. - Dokładnie, ta ciemnawa ma niewyparzoną twarz - mruknęła groźnie, pełna złości, łypiąc złowrogo w zwierciadło, jakby mogła ujrzeć tam wyniosłą podobiznę Morry. Złorzeczenie na bogom-ducha-winną dziewczynę polepszyło nastrój królewny jeszcze trochę, dzięki czemu spojrzała na Cerisse przychylniej. - I dobrze. Ostatnio czuję się obserwowana, wiesz? Jakby ktoś szedł za mną krok w krok, jakby znikał, gdy tylko się odwrócę, jakby...jakbym nie była sama - wyznała w końcu, bez lęku, za to z fascynacją i ciekawością, beztrosko nieświadoma, że taka szczerość może być dla niej groźna: wskazywała mocno na to, że umysł Targaryenki zbaczał z utartych ścieżek w gęstwiny szaleństwa. - Widziałaś może kogoś? Kogoś, kto by mnie śledził? Albo...jakąś nową służącą? Zadurzonego strażnika?- spytała ciszej, cały czas przyglądając się Cerisse w lustrze, ponad płomieniem świecy, zabarwiającej profil srebrzystowłosej na krwawy karmazyn.
Powrót do góry Go down
Cerisse Westerling
Cerisse Westerling
Wiek postaci : 17
Stanowisko : dwórka królewny Haerys, najmłodsza córka lorda Westerling
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t789-cerisse-westerlinghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t849-cerisse-westerling#3640https://ucztadlawron.forumpolish.com/t850-my-hopes-erased-and-carried-out-of-my-hands

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptySob 29 Lut - 13:37

Cerisse wierzyła, że każdy z nich miał jakąś misję do spełnienia, że bogowie mają dla niej plan, który ona jak wierna służebnica winna egzekwować bez względu na przeciwności losu. Poza tym, w postaci królewny odkrywała cechy najszlachetniejsze, które ukazywała dopiero z czasem. Wiedziała, że mogła się jeszcze od smoczej damy wiele nauczyć. Być może jej dobroć powinna być obleczona pewnością siebie, której niestety nie posiadała. Z czasem przestała tak sumiennie zbierać w sercu każdą, jedną obelgę. Uwagi odnośnie sukien nie przyjmowane były przez nią jako personalny atak, ale raczej sugestia w sprawie obecnej mody w Stolicy czy też wskazówka do odgadnięcia humoru królewny. Pokornie odwracała się wtedy na pięcie, aby po raz kolejny nie sprawić srebrnowłosej zawodu. Nie mogła jej zawieść, czuła, że to jest jej jedyna szansa na przyniesienie dumy swemu ojcu, który po raz pierwszy spoglądał w jej stronę, dostrzegał ją wśród tłumu i potrafił poświęcić jej chwilę uwagi, kiedy mieli okazję się spotkać na królewskim dworze. Ale przede wszystkim otrzymała wielki dar - zaufanie Erys. Widziała, jak wiele wycierpiała w ostatnim czasie i nie miałaby serca zadać jej kolejnego ciosu.
Już teraz bolał ją widok Haerys. Delikatne usta Cerisse wygięły się w delikatnym uśmiechu, gdy oblicze jej dobrodziejki, odbijające się w lustrze stało się trochę mniej pochmurne. Przeszła tak wiele, dlaczego jakaś dziewucha z podrzędnego rodu z Dorne miała wytrącać ją z równowagi i podkopywać pewność swoich atutów i pozycji. A przynajmniej taki obraz starała się roztoczyć przed Haerys. Cissy sama nie wiedziała, jakie stanowisko miała zająć w zaciszu własnego sumienia, nie tylko wobec incydentu z biblioteki, ale pokoju z Dorne. Należało sobie zatem zadać pytanie, czy w ogóle była osobą na tyle kompetentną, aby jakąkolwiek pozycję względem tego zająć. Ściągnęła usta w zastanowieniu, ale i niepokoju. Kto miałby obserwować królewnę? I czemu ona nic nie zauważyła? - Wybacz, nie widziałam nikogo, ale od tej chwili będę bardziej czujna - poczuła coś w rodzaju wstydu. Dlaczego nie dostrzegła potencjalnego zagrożenia? Na razie nie pomyślała o szaleństwie, że to jedynie złudne wrażenie. W obecnym, niespokojnym czasie powinna uważać na bezpieczeństwo królewny. - Gotowe - odparła, kiedy srebrzyste pasma zostały uwolnione.
Powrót do góry Go down
Haerys Targaryen
Haerys Targaryen
Wiek postaci : 17
Stanowisko : siostra króla, królewna kaprysów
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t615-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t650-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t651-fire-walk-with-me#1479

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptyPon 2 Mar - 13:48

Roztrzęsiona konfrontacją z ciemnoskórą dzikuską – nie posiadała za grosz ogłady, ale to nic dziwnego, skoro wychowała się wśród piachu – Haerys ciągle nie mogła się uspokoić. Pierś unosiła się w rytmie nierównego oddechu, indygowe oczy błyszczały a usta drżały, nie zamykając się na zbyt długo. – Zostali tu zaproszeni jako goście, na bogów, to hańba; hańba dla naszej całej rodziny, hańba dla naszych poddanych ze wszystkich stron Westeros; hańba dla pamięci umiłowanego Daerona – perorowała dalej, zajadle, gestykulując bladymi dłońmi, fruwającymi przed nią jak zagubione ptaki lub motyle. Imię Młodego Smoka zakończyło chwilowo lament, łamiąc głos królewny, nagle piskliwy, smutny, przejęty. Dała Morrze nauczkę, bo nie mogła spoliczkować całego garnizonu kornijskich wojsk, co chętnie by uczyniła, gdyby tylko miała taką możliwość. – Powinni spalić się ze wstydu, przybyć tu na kolanach, błagając o wybaczenie za królobójstwo a nie…panoszyć się tutaj, dumni, nie wiadomo z czego, sypiąc piachem na prawo i lewo! – ciągnęła, łaskawie przestając się wiercić, by Cerisse wygodniej było rozplątać włosy. Potrzebowała wysłuchania, zrozumienia, nawet udawanego, a przede wszystkim kogoś, kto nie będzie przerywał monologu, kto nie wyśmieje irracjonalnych obaw, kto potraktuje ją z łagodnością, ze spokojem przyjmując gwałtowne zachowanie królewny. Anielska Westerling doskonale sprawdzała się w tej roli, uzupełniając braki i równoważąc stoickim rozsądkiem wybuchy rozkapryszonej królewny. – Mam nadzieję, że nie ma tutaj piachu – pociągnęła nosem, przesuwając dłonią po srebrzystych kosmykach, a później skinieniem głowy, łaskawie przyjęła obietnicę Risse, czując lekką ulgę. Ktoś się nią zaopiekuje, ktoś będzie miał baczenie na nią – niewinną i bezbronną – ktoś odegna mary oraz cienie. – A teraz przygotuj mi kąpiel, gorącą. I nie obchodzi mnie, że słudzy będą marudzić, mają przynieść pełne, parujące wiadra – zażyczyła sobie, powstając z krzesła przed toaletką. Jeśli czegoś pragnęła, miała to dostać, niezależnie, czy chodziło o przygotowanie relaksujących warunków odpoczynku, czy o wymordowanie zdradzieckich Dornijczyków. Na razie musiała zadowolić się tylko tym pierwszym, ale cóż: co się odwlecze, to nie uciecze.

Zt
Powrót do góry Go down
Cerisse Westerling
Cerisse Westerling
Wiek postaci : 17
Stanowisko : dwórka królewny Haerys, najmłodsza córka lorda Westerling
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t789-cerisse-westerlinghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t849-cerisse-westerling#3640https://ucztadlawron.forumpolish.com/t850-my-hopes-erased-and-carried-out-of-my-hands

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptyPią 6 Mar - 14:14

Znała Erys i nie dziwiło jej rozedrganie emocjonalne w jakie wprawiła ją konfrontacja z pustynną damą. Ona sama, w głębi własnego sumienia pozostawała bezstronna; chociaż głupie serce wyrywało się w stronę królewny to rozum podpowiadał, że w tej wojnie nie było zwycięzców, byli jedynie polegli, opłakujący swych najbliższych i pielęgnujący własne krzywdy, niezdolni do zobaczenia, że ten drugi też cierpi, tak samo. - Masz rację, królewno, należy przede wszystkim zważać na pamięć poległych - odparła zatem łagodnie. Zmartwienie wykrzywiło twarz dwórki, kiedy ta usłyszała załamanie w głosie Erys. Słuchała w skupieniu jej złości, skupiając się na rozplątaniu srebrzystych pasm. Znała swoje miejsce, wiedziała kiedy słowa były zbędne. Gdyby milczenie było złotem z pewnością mogłaby pochwalić się równie okazałym skarbcem co jej kochane kuzynostwo ze skały. Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy królewna wyraziła swą obawę odnośnie włosów. - Bez obaw, królewno. Włosy pozostały nieskalane piaskiem - odparła łagodnie. Gdy Haerys zażyczyła sobie gorącej kąpieli, Cerisse nie miała zamiaru zaprzeczać, chociaż miała świadomość tego, że czeka ją trudna rozmowa z rozleniwioną służbą. Jednakże, gdy chodziło o spełnianie zachcianek królewny, Cissy zdawała się wyjątkowo upartą damą. A służący chyba nie mieli serca dokładać młodej dwórce zmartwień. Wszakże temperament królewny nie był tajemnicą, szczególnie tu, w Czerwonej Twierdzy. - Jak sobie życzysz, Wasza Wysokość - powiedziała, skinąwszy głową. A następnie pośpiesznie opuściła komnaty, aby spełnić prośbę smoczej królewny. A później miała zamiar nakreślić kilka słów do swoich najbliższych, chociaż nie była pewna czy wyczekują od niej wieści, czy wypatrują kruka, którego wysłała im Cissy. Jednakże czy to ważne? Czy ona była ważna?

zt
Powrót do góry Go down
Haerys Targaryen
Haerys Targaryen
Wiek postaci : 17
Stanowisko : siostra króla, królewna kaprysów
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t615-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t650-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t651-fire-walk-with-me#1479

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptyPią 6 Mar - 14:14

| 3 VIII księżyca
Dopiero po kilku dniach od tragicznej w skutkach koronacji Haerys czuła się na tyle opanowana, by przywołać do siebie nową dwórkę i oficjalnie zaprosić ją do swych komnat. Już nie płakała, twarz miała spokojną, choć lekko podpuchniętą – a zaznajomienie się z Moirą mogło jej przecież poprawić humor. Zawsze to coś nowego, bodziec, chłodny powiew mrozu z dalekiej Północy, chwilowa rozrywka oraz obiekt wnikliwej inspekcji.
- Po pierwsze, musimy sprawić ci nową suknię. Ta zupełnie nie pasuje ani do odcienia twego lica, ani do oczu ani tym bardziej do sylwetki! – zakomenderowała, okrążając powoli Moirę i przyglądając się jej spod półprzymkniętych powiek, oceniająco, uważnie. Wysoka, postawna, umięśniona, Północna w swej potężnej prezencji: właściwie blondynka była nawet urodziwa, należało jednak wprowadzić niezbędne poprawki, podkreślić atuty i wyciszyć wady. Kobieta zdecydowanie za mało podkreślała talię, za bardzo zaś szerokie, silne ramiona.  – Nie możesz się przy mnie źle prezentować. To Czerwona Twierdza a nie Misiowa Wyspa – dodała niezbyt mądrze, myląc nazwę jednego z regionów. Nie troszczyła się przecież aż tak o nową dwórkę: dbała raczej o to, by otoczenie królewny lśniło urokiem, oczywiście niezbyt mocnym, by nie przyćmić siostry władcy Westeros. Haerys kochała piękno, nie zniosłaby patrzenia nawet na służącą, którą oszpeciłby garbaty nos albo podarty fartuszek. – Po drugie: miej służki pod kontrolą. W moich komnatach ma być zawsze bardzo ciepło. I kominek, tak; jego płomienie mają nigdy nie gasnąć! A na tacy mają zawsze znajdować się brzoskwinie. Kocham brzoskwinie. Nie lubię moreli. Zapamiętaj – dodała z powagą, podchodząc do Moiry z przodu, już po dokonanej obserwacji fizjonomii. Nie różniły się aż tak wzrostem, valyriańskie geny wysmukliły Erys ku niebu, dzięki czemu nie musiała zadzierać do Mormontówny głowy jak jakiś karzeł. – A po trzecie…zresztą, Cerisse ci o wszystkim opowie, wprowadzając w obowiązki dwórki – westchnęła ciężko, niezwykle szybko męcząc się tłumaczeniem nudnych i oczywistych zasad, dla kobiety z Północy pewnie uznanych za niedorzeczne kaprysy. Targaryenka odrzuciła srebrzyste włosy do tyłu, za ramię, po czym usiadła na długim szezlongu, wyczekująco wpatrując się w Moirę. – Opowiedz mi o sobie. Tylko, wiesz, moja droga - coś ciekawego – zażądała łagodnie, z żywym zainteresowaniem śledząc wyraziste rysy twarzy kobiety pochodzącej z dalekich, dzikich regionów. Podekscytowana królewna liczyła na mrożące krew w żyłach historie o olbrzymach, niemoralnych członkach Nocnej Straży oraz tajemnicach ukrytych w zasypanych śniegiem wioskach. Zupełnie inny świat, budzący w wychowanej pod kloszem dziewczynie tyle samo fascynacji, co lęku.
Powrót do góry Go down
Moira Mormont
Moira Mormont
Wiek postaci : 21
Stanowisko : Lady Mormont
Miejsce przebywania : Niedźwiedzia Wyspa
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t648-moira-mormonthttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t673-moira-mormont

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptyNie 8 Mar - 22:54

Stała jak słup soli i spokojnie słuchała skazania, które Haerys jej dyktowała ze swoich własnych dziwnych wyobrażeń. Przez te kilka dni od koronacji zdążyła dowiedzieć się kilku rzeczy na temat królewny, choć z pewnością dużo z nich było wyolbrzymionymi plotkami niemającymi zbyt wiele z rzeczywistością. W końcu chyba nie jest aż tak okrutna, jak opisywaliby ją niektórzy z dworu? Ludzie plotą same głupoty ostatnimi czasy. Ręce miała skrzyżowane z tyłu, a klatkę piersiową delikatnie wysuniętą do przodu. Teraz wyglądała bardziej jak przygotowany na batalię żołnierz słuchający taktyki wojennej, aniżeli skromna służka krojąca te fikuśne owoce na najmniejsze cząstki. Wsłuchiwała się uważnie w słowa swojej nowej pani i dopiero gdy ta pozwoliła jej mówić, zakaszlała cicho, spoglądając na Haerys z delikatnym uśmiechem na buzi.

Misiowa Wyspa ma wiele ciekawych atrakcji do zaoferowania. Jeżeli lady będzie zechciała się ze mną wybrać kiedyś w te rejony, chętnie i wam sprezentuję ciepłe niedźwiedzie futro. Myślę, że jest to lepszy pomysł od palenia w kominkach i narażania na niebezpieczeństwo innych. – Jakaś Celtigarowna przecież ucierpiała na ostatniej uczcie, a i Moirze nie było wtedy najlepiej. Czy to jakiś pomysł, aby szybciej się pozbyć Mormontówny z dworu? Może to i lepiej dla obu stron, o ile nie poleje się krew. – Nigdy nie jadłam moreli. Myśli pani, że mnie również nie posmakują? Nie wiem, na ile nasze smaki mogłyby się tutaj zgrać, bo raczej nasze zwyczajowe dania się od siebie różnią, ale może ten aspekt by nas bliżej połączył. – A może to brzoskwini nie jadła? A może żadnego z tych dwóch. Najpewniej, o ile w ogóle kosztowała jakichś owoców z południa kontynentu, były one zatopione w tłuszczu zwierzęcym i różnice w smakach były co najmniej ledwo zauważalne.

Coś ciekawego? Polowania czy oglądanie pijanych mężczyzn, których zachowania odbiegały od standardów Czerwonej Twierdzy, nie były dla Moiry aż tak ciekawe. Miała to przecież każdego dnia, więc o czym tutaj odpowiadać. – Uczę się rzemiosła. Może nie wyglądam, ale lubię piękno. W nieco innej formie, oczywiście. – Odsunęła nieco tkaniny znajdującej się pod szyją, aby ukazać dość prosty i mocno tandetny rzemyk przebijający niewielki kawałek górskiego kryształu, którego struktura pomimo lat wciąż była dobrze widoczna. – Stworzyłam go sama. Mamy na swojej wyspie nieco ciekawsze miejsca od murów i kanałów porośniętych brudem, gdzie takie rzeczy się znajdują. Nawet całe jaskinie ich! Ponoć to, co stworzyliśmy sami, działa na nas podwójnie. Tak słyszałam. A lady również coś ma tak mocno związanego z sobą? Chętnie i ten aspekt służby bym poznała. – Nie spodziewała się odpowiedzi pozytywnej, bo przecież oni tutaj wszystko mają za pieniądze i złoto, a nie własną ciężką pracę. Zerknęła jedynie raz na jakiś czas w kierunku Cerisse, poszukując choć odrobiny wsparcia, ale w końcu teraz można już tylko liczyć na siebie i szczęście od bogów.
Powrót do góry Go down
Haerys Targaryen
Haerys Targaryen
Wiek postaci : 17
Stanowisko : siostra króla, królewna kaprysów
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t615-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t650-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t651-fire-walk-with-me#1479

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptyWto 17 Mar - 9:14

Haerys spiorunowała Moirę wzrokiem, nie wiedząc, czy ta żartuje, czy też naprawdę wpadła na szalony pomysł podróży smoczej królewny na lodowatą północ. Cóż, była gotowa wiele jej wybaczyć, jako niezbyt mądra dziewczyna oceniała reprezentantów wszystkich rejonów stereotypowo, a w jej wizjach kobiety Północy mieszkały w zasypanych wiecznym śniegiem jaskiniach, znosząc swych brodatych mężów, których ulubionym zajęciem było pilnowanie jakiejś nudnej budowli na końcu świata. Właściwie, trochę Mormontównie współczuła i być może dlatego wykazywała się niesamowitą - jak na irytującą Erys - wyrozumiałością. - Tam jest zimno. Za zimno. Nie wiem, jak możecie tam żyć? - spytała rozpaczliwie i litościwie zarazem, załamując ręce na podołku. - Na pewno cieszysz się z przyjazdu tutaj, do wspaniałej stolicy. Zobaczysz trochę świata, ukulturalnisz się. Zrobimy z ciebie prawdziwą dwórkę, nic się nie martw: przy mnie rozwiniesz się jako kobieta! - kontynuowała, postanawiając uznać Północnicę nie za dopust bogów, a za...nową zabawkę. Stosunkowo ładny materiał, który można było uformować według własnej wizji. Naiwnie nie przewidywała jakichkolwiek problemów. - Futra...tak, je mogłabyś sprowadzić. Czy są miększe niż futra lisów? - spytała, zaciekawiona, lubiła przecież przepych i wygodę drogich ubrań oraz tkanin.
I nie pojmowała, jak okrutny żywot musiała nieść jasnowłosa dziewczyna. Nie kosztowała egzotycznych owoców? Indygowe oczy Erys rozszerzyły się jeszcze bardziej. Natychmiast powstała z szezlongu i ruszyła w stronę ozdobnego stoliczka, na którym w pozłacanej misie leżały brzoskwinie. - Morele na pewno ci nie posmakują, ale to...to jest rozkosz w ustach - wymruczała, podając Moirze jasnopomarańczowy owoc, mięsisty, soczysty, świeży, pachnący wiecznym latem. Daeron też lubił brzoskwinie, jego pocałunki nimi smakowały. Smutne wspomnienie nieco zgasiło nerwowy entuzjazm królewny westchnęła cicho powracając na wygodne siedzisko, na którym położyła się na wznak. Obserwując dalej stojącą przed nią wojowniczkę spod półprzymkniętych powiek. Sądziła, że Moirze nie uda się jej zainteresować, ale myliła się - Haerys kochała świecidełka i biżuterię, a błysk ślicznego kamienia od razu rozpalił w niej pewną sympatię. - Przepiękny! Cenny? Jak myślisz, ile złotych smoków jest wart? - zastanowiła się na głos, jak zwykle mierząc piękno wagą złota i podziwu wśród innych. Mówiła jednak szczerze, górski kryształ nawet z tej odległości przyciągał uwagę: nigdy wcześniej nie widziała takiej ozdoby. - Długo zajęło ci tworzenie takiego cacka? - spytała, poprawiając przód sukni, by ta nawet podczas spoczynku na szezlongu układała się perfekcyjnie na młodym, wysmukłym ciele. - Ze mną...mam naszyjnik od mojego ukochanego brata - odparła nagle ciszej, smutniej, dotykając szyi, na której znajdował się wisior od Daerona, z lśniącym ametystem. Nie zrozumiała pytania Moiry, być może dlatego, że w głowie królewny nie pojawiał się taki koncept jak własnoręczne stworzenie czegokolwiek. Ona tylko podziwała, kupowała, grymasiła, oceniając pracę innych.
Powrót do góry Go down
Moira Mormont
Moira Mormont
Wiek postaci : 21
Stanowisko : Lady Mormont
Miejsce przebywania : Niedźwiedzia Wyspa
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t648-moira-mormonthttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t673-moira-mormont

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptyNie 22 Mar - 17:55

Czasami i u nas się nad tym zastanawiają, jak można tam żyć, pewnie dlatego mało kto nas odwiedza. Jestem w zasadzie rada, że lady pamiętała o naszym niewielkim przylądku na samej północy. Mam wrażenie, że żyjemy tylko w cieniu Starków. – Byli w końcu chorążymi, lecz Moira, nie wiedząc, jak działają stosunki na lini seniorzy - poddane im rody, żyła w przekonaniu, że skoro wszyscy są jedną rodziną, to nie powinna się tym szczególnie przejmować. Ukulturalniła się. Zdecydowanie. Nie była jednak pewna, czy to było dla niej dobre w dłużej perspektywie czasowej. Obecna Królewska Przystań ją obrzydzała. Ludzie, ich zachowania, które potęgują się w obliczu Czerwonej Twierdzy i ta chęć do bycia najlepszym i najbardziej znanym. Przecież uczta to był występ dla służby, a każdy przechwalał się, jak bardzo może do rzyci wsadzić zasady obowiązujące na dworze. – Zależy, jak zostanie oskórowany zwierz. Wielu młodych chłopaków robi to nieumiejętnie, ruszając nożem w każdym kierunku, próbując pozbyć się tłuszczu zwierzęcia. Szatkują futro, obcinają to, co w niedźwiedziu najcenniejsze, a potem na obiad dostają nieapetycznie wyglądające mięso, będące pozostałością tego, co niegdyś żyło i mogło dać nam futro. – Próbowała mówić ładnie i składnie, czerpiąc oddech w odpowiednich momentach, a po każdym zdaniu odczekać kilka sekund, by móc ruszyć z kolejną myślą, lecz im więcej myślała, aby wypaść, jako dobra mówczyni, tym więcej śliny zbierało się w jej ustach, a ona, zamiast bycia nieugiętą pod naporem słów Haerys służką, próbowała nie napluć jej na twarz, przełykając co rusz nagromadzoną wydzielinę.

Spojrzała dość zdezorientowana na podarowany jej owoc. To trucizna, podpucha? Czy służbie wolno jeść coś, co należy do lady, a może po prostu to był miły gest? W końcu każdy jest w stanie choć raz w życiu być dla kogoś pozytywnie nastawionym. – Dziękuję, lady. – Wyszeptała pod nosem, chwytając mocniej brzoskwinię w dłoni. W oczach Moiry już pojawiały się kolejne potrawy, do których mogłaby jej użyć. Nie odróżniała zbytnio owoców, wiedziała, że jest słodkie i dobre, a teraz będzie jedyna okazja, by zapamiętać na zawsze, że tak morela nie wygląda i to można jeść. A skoro można, to kobieta się długo nie zastanawiała, wgryzając się w ponad ćwiartkę owocu, odrywając go czym prędzej. Jej ręka, oblana lepkim sokiem, wypływającym spod ugryzienia, powoli zaczynała ją denerwować. Palce samoistnie do siebie lgnęły, a jej ruchy były ograniczone, co czuła już teraz, gdy nawet nie była w połowie swojej niewielkiej uczty. Kto w ogóle pomyślał, że jest jakiś inny sposób jedzenia tego, niż wsadzenie do parującego się mięsa pomiędzy kolejne fałdy rozlewającego się tłuszczu? Przejechała wargi zewnętrzną stroną drugiej dłoni, by nie wyglądać na kompletną dzikuskę.

Długo. Nie wiem. Nie pamiętam. – Wzruszyła ramionami. Był to któryś kryształ z kolei, który szczęśliwie odłamał się od swojej macierzystej skały w taki sposób, aby mógł się jeszcze do czegoś przydać. – Myślę, że nie jest wiele wart. Większość pewnie wymieniłaby go na kilka kryształków soli, bo przecież to i to ma podobny do siebie wygląd. Z tego, co u nas się mówi, każdy kamień ma swoją wartość. Kryształ górski ma wspierać umysł. Patrzenie dalej, niż człowiek jest w stanie zobaczyć. Chciałabym czasem wierzyć, że to prawda. – Mówi się, że działa i na bóle głowy. Moira jednak nigdy na migreny się nie skarżyła, toteż nie była w stanie tego potwierdzić czy zaprzeczyć. Z początku nie za bardzo wiedziała, czy może się ruszyć, ale przecież nikt na nią nie nakrzyczał, to sobie sama pozwoli. – Piękny kamień. Zdaję się, że już spotkałam podobne w naszych górach, a może to tylko oczy zdradzają mnie. Ponoć wspomaga w chwilach stresowych, przynosząc ulgę i spokój. – Ponoć. Może to właśnie dzięki niemu atmosfera jest tak miła. – Widać, że nasz król dba o Ciebie, moja lady. Chciałabym tylko wspomnieć, jeżeli mogę cokolwiek w ogóle powiedzieć, że taki naszyjnik jest bezwartościowy. – Moira nie sądziła, że Haerys byłaby w stanie połączyć się w jakikolwiek sposób ze swoim kryształem, a jedynie szczyciła się bogactwem, jakie dostała przez miejsce urodzenia. – O każdy klejnot trzeba dbać. Samodzielnie, tam, skąd kryształ pochodzi. Mury zamkowe nie są jego naturalnym siedliskiem. – Kończąc zdanie, wzięła kolejny gryz owocka.
Powrót do góry Go down
Haerys Targaryen
Haerys Targaryen
Wiek postaci : 17
Stanowisko : siostra króla, królewna kaprysów
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t615-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t650-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t651-fire-walk-with-me#1479

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptyPon 23 Mar - 11:04

Oczywiście, że królewna Haerys nie pamiętała o misiowej wyspie gdzieś na końcu świata - kojarzyła jednak tę nazwę z opowieści piastunek, głównie dlatego, że jako mała dziewczynka uwielbiała futrzaste rysunki niedźwiedzi, lekceważąc mrożące krew w żyłach historie o sile i brutalności tych zwierząt. Dla niej były słodkimi, ślicznymi zwierzątkami, nawet jeśli na rycinach w starych księgach przedstawiano je jako drapieżne, ubrudzone krwią potwory, gotowe rozszarpać myśliwych pazurami. - Och, oczywiście, że pamiętam. Dobra królewna powinna znać swe królestwo. I swych poddanych, nawet, jeśli pochodzą z zabitych dziurami wysp pokrytych lodem - wyznała łagodnie, niefrasobliwie i brutalnie szczerze zarazem, mile połechtana słowami Moiry, która zaskakująco umiejętnie zachowywała się wobec kapryśnej Targaryenówny, nie drażniąc smoczycy, ale i nie ulegając jej humorkom oraz prowokacjom. Przynajmniej na razie, przed nimi było przecież wiele miesięcy wspólnego życia. W optymistycznej wersji, w realistycznej dwórki średniej siostry króla nie wytrzymywały ze swą panią zbyt długo, odprawiane po zaledwie kilku księżycach.
Początkowe zainteresowanie tworzeniem milusich futer bladło z każdym kolejnym słowem Mormontówny, a podekscytowana drogimi materiałami twarz Erys bladła. - Milcz, Moiro, co ty w ogóle pleciesz, co za okropieństwa prawisz! - pisnęła dramatycznie, unosząc dłonie do uszu i kręcąc głową, aż srebrzyste włosy rozsypały się na ramiona. Nie lubiła turpistycznych szczegółów, brzydziła się krwią i mięsem, o tłuszczu nie wspominając. - Futra na pewno nie mają nic wspólnego z jakimś zgniłym mięsiwem - dodała słabym głosem, mimowolnie zerkając na rozłożone przed kominkiem futro, tak mięciutkie i milusie, że na pewno nie było odcinane z obleśnego tłuszczu albo prane z jakichś wilczych flaków, o nie. - Nie martw się, moja droga, tutaj nie będziesz musiała być świadkiem takich ohydnych zajęć. Na pewno jesteś zaszczycona i wdzięczna tym awansem społecznym i nie możesz doczekać się prawdziwego życia! Bez mrozu, śniegu, napastliwych obrońców muru, głodu i chłodu...Och, jesteś taka biedna - zaświergotała szybko, chcąc zmienić temat oraz dać Mormontównie do zrozumienia, że to doskonała okazja, by wspomnianą wdzięczność jakoś okazać. I zasugerować, że tak dwórka królewny Haerys Targaryen, siostry Króla Andalów, zachowywać się nie powinna. Srebrzystowłosa ze zgrozą obserwowała cieknący z kącika ust Moiry brzoskwiniowy sok, z jeszcze większym szokiem obserwując wytarcie twarzy dłonią. Zaniemówiła, z lekko rozchylonymi wargami przyglądając się jedzącej owoc Mormontównie, nie wiedząc, czy powinna podnieść głos czy po prostu wspaniałomyślnie zignorować pokaz braku manier. Po ciężkiej wewnętrznej batalii podjęła decyzję: odkupi część swych grzechów rezygnując z reprymendy. - Cerisse na pewno zapozna cię z obowiązującymi w Królewskiej Przystani zasadami - powiedziała zamiast tego, z trudem przywdziewając na wypielęgnowanej buzi uśmiech, aż jasne zęby zatrzeszczały o siebie.
Skupiła się na słuchaniu wypowiedzi o górskich kryształach, ale początkowe zaciekawienie niknęło z każdą kolejną sekundą. Erys łatwo się ekscytowała, lecz równie łatwo traciła zainteresowanie, a przykucie jej uwagi na dłużej stanowiło nie lada wyzwanie. Ożywiła się tylko nieco na skomplementowanie piękna ametystu, a później...Cóż, Mormontówna skutecznie znów zainteresowała rozmówczynię, choć w tym negatywnym sensie. Królewna zamrugała gwałtownie, słysząc o bezwartościowości swego naszyjnika. - Słucham? Coś ty powiedziała? - oburzyła się, znów stawiając stopy na kamiennej posadzce. Wstawała się, kładła, okrążała nową dwórkę, a wszystko to w ciągu kilku chwil. - To najpiękniejszy, najcenniejszy kamień...To naszyjnik, który podarował mi sam Młody Smok, ty głupia dziewucho - zdenerwowała się, ale w jej indygowych oczach bardziej od gniewu lśnił przeraźliwy smutek, zbyt długo ukrywany podczas tej rozmowy. Zerwała się na główne nogi, rozjuszona, i tupnęła piętą o kamienną posadzkę, chwytając drżącą dłonią lśniący na dekolcie kamień. - Przywiózł mi go z dalekich krain, podarował go mnie i tylko mnie, to naszyjnik, który ma nas łączyć na wieki, dowód naszej miłości, pamiątka po pierwszym prawdziwym pocałunku - kontynuowała zajadle, gładząc nerwowo lśniący ametyst, odcinający się od bieli skóry, a mówiła tak szybko i chaotycznie, że nie do końca myślała nad drugim dnem słów, moralnych dla Targaryenów, dla innych zaś...rodzinnie problematycznych. - a ty śmiesz mówić, że jest bezwartościowy? - wybuchnęła na koniec drżącym od emocji głosem, zła i smutna, rozżalona i zirytowana, z ogniem buchających ze spojrzenia, objawiając przed nową dwórką swój chwiejny charakter. Nie w pełnej krasie, ale o tym Moira miała dopiero się przekonać, poznając dopiero ułamek kaprysów oraz zmienności nastrojów swej pani.
Powrót do góry Go down
Moira Mormont
Moira Mormont
Wiek postaci : 21
Stanowisko : Lady Mormont
Miejsce przebywania : Niedźwiedzia Wyspa
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t648-moira-mormonthttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t673-moira-mormont

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptyPon 23 Mar - 21:43

W sumie nie miała się co dziwić, że nawet ułagodzony opis wytwarzania takich skór będzie dla Haerys czymś bestialskim. Każdy chętnie jadłby przygotowane przez kuchcików mięsiwa, pił drogie wina ze złotych kielichów, które były tworzone przez ciężką pracę prostych ludzi na wykopaliskach, przez co większość z nich nawet nie dożyła czasu, gdy rozkopane grudki metalu przysłużyły się komukolwiek. Na Północy ludzie byli bardziej zgrani, nawet różnica między szlachtą a pospólstwem się zacierała, choć ci drudzy często to wykorzystywali na swoją stronę. Tutaj nawet nie było takiej możliwości. – Natura nic nie ukrywa, moja pani. Niedźwiedzie, dziki, łosie, borsuki. One wszystkie żyją energią, która ich otacza. Wykorzystują ją jedynie do tego, aby przeżyć. Ludzie chyba tego nie rozumieją. Nie ma mrozu, śniegu, głodu... dziwnie tak jakoś. Czuję się jak w zamkniętej szklarni, nie widząc prawdziwego świata zza murów miasta. Przed koronacją miałam cel, aby zwiedzić Królewską Przystań przynajmniej raz w życiu. Było to naprawdę szokujące doświadczenie. – I jak bardzo smutne. Nie zamierzała dziękować nikomu za to, że została dwórką. Nie zamierzała również się poddawać. Jeżeli Starzy Bogowie zapragnęli tego dla Moiry, to ona będzie im wiernie służyć, czyniąc to jak najlepiej może. Prawdziwa wiara, od wieków zapomniana w stolicy, powinna odżyć na nowo. Czy to właśnie ona została powołana do głoszenia jedynej słusznej religii? Chciałaby w to poniekąd wierzyć. – Chętnie się z nią spotkam. Na pewno ma wiele ciekawych historii do opowiedzenia. – Odwzajemniła uśmiech, choć jej wzrok był skierowany bardziej w podłogę, aniżeli twarz kobiety.

Moira zdziwiła się, widząc, że Haerys w końcu ukazuje nieco więcej emocji niż patrzenie na swoją służkę z góry. To o tym jej opowiadano przed spotkaniem? Nie wydawała się gorsza niż niejeden awanturnik karczmienny, choć dla samej blondwłosej królewny musiało to być nie lada wyzwanie, by tak podnieść głos. – Młodego Smoka... – Wyszeptała do siebie. Kazirodczość tak bardzo ją brzydziła, a jednak w Czerwonej Twierdzy był to często praktykowany zwyczaj. Z samego szacunku do poprzedniego króla, aniżeli strachu przed Haerys, wolała przemilczeć ten temat i nie wchodzić zbyt głęboko. – Przykro mi, że Daeron umarł, moja lady. Widzę, że wielkimi emocjami darzysz ów naszyjnik. Czy nasz poprzedni król świadomie go wybrał, aby ustrzec cię pani przed zbyt pochopnym zachowaniem? – Zachowanie Targaryenki nie wytrąciło Moiry i nie spowodowało, że ta nagle zatraciła język. Była słabą rozmówczynią, właściwie nigdy do siebie nikogo nie przekonała, ale znosiła wiele, będąc nauczoną przez swoje całe życie unikania niepochlebnych zdań kierowanych w jej kierunku. Ręcę splotła z tyłu, na wysokości lędźwi, ściskając mocniej swoje dłonie, aż kilka kropelek brzoskwiniowego soku poleciało na posadzkę komnaty. – Klejnot powinien się zmieniać wraz z nami. Gdy wchodzimy w nowy okres życia, należy go oczyścić i napełnić swoją energią, choć jak lady wolisz - miłością - od nowa. Jeżeli lady tego nie robi, powoduje tylko, że piękny ametyst podarowany przez Daerona się marnuje. Nie widziałaś, moja pani, brak zmiany w swoim zachowaniu od czasu... przepraszam, że o tym wspomnę, ale od czasu śmierci naszego króla? Nie chcę oczywiście niczego sugerować, jako dobra służka, pragnę dbać o ciebie, jak tylko mogę. – Przyzwyczaiła się, że mało kto słucha jej bełkotu na temat mocy kamyków czy całej otaczającej ich natury. Pewnie będzie tak samo i tym razem, choć nadzieja umiera ostatnia i być może uda się w głowie Haerys zakorzenić coś na przyszłość.
Powrót do góry Go down
Haerys Targaryen
Haerys Targaryen
Wiek postaci : 17
Stanowisko : siostra króla, królewna kaprysów
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t615-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t650-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t651-fire-walk-with-me#1479

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptySro 25 Mar - 14:47

Jasna brew Haerys uniosła się wysoko do góry. Spoglądała teraz na Moirę nie tyle z politowaniem, co lekką dezorientacją. Chętnie wymieniłaby wiele znaczące spojrzenia z Cerisse, ale dwórka gdzieś zniknęła, przywołana przez służki. Królewna miała nadzieję, że nie przekazywały właśnie Westerling jakiejś okropnej informacji o plamie na sukience, jaką zamierzała przymierzyć lada dzień, by jak najgodniej prezentować się w żałobie po rozsądku Króla. Rozkojarzyła się nieco tym frasunkiem, ale znów powróciła do przemawiającej mądrze i metaforycznie Moirze - pech chciał, że Mormontówna nie natrafiła na wdzięczną rozmówczynię. - Energia łosi? Co to znaczy? - powtórzyła z niedowierzaniem, akcentując każdą zgłoskę, zastanawiając się, co też jasnowłosa dziewoja z Północy plecie. - Szklarnie są piękne! - podchwyciła jednak po chwili, w końcu odnajdując w przemowie dziewczyny jakieś znajome porównanie. - Jest w nich ciepło, kwiaty rosną w idealnych warunkach, osiągając wspaniałe rozmiary...No i jest bezpiecznie, żaden deszcz ani niechciana chmura nie zepsują cudownego podwieczorku przy śpiewie bardów! A popołudniowa herbatka wśród wiecznie barwnych kwiatów...ach, wszystko przed tobą. Mam nadzieję, że razem z Cerisse niedługo przygotujecie moje miejsce wypoczynku w królewskich ogrodach - klasnęła ręce, nagle podekscytowana własną wizją. Ucieszyło ją porównanie Czerwonej Twierdzy do szklarni, uspokoiła się nieco, uznając epitet szokujący za kolejne pochlebstwo. - Szokująca wspaniała. Oczywiście, ta część, w której mieszkają normalni ludzie - uściśliła, bo wolała nie wyobrażać sobie wylewających się rynsztoków, brudu i tłumu w biedniejszych dzielnicach, które do tej pory widywała...no, nie widywała ich nawet na obrazkach.
Łagodny nastrój zmienił się jednak nie do poznania, gdy Moira naruszyła sakrum, splunęła na świętość, na imię Daerona. Powstająca z szezlongu królewna aż trzęsła się ze złości, lecz, o dziwo, spokojne słowa Moiry przedarły się przez czerwonawą mgiełkę gniewu. - Podarował mi go z miłości, nie jako jakąś...przestrogę! Jak możesz w ogóle coś takiego insynuować! - odparła, rozjuszona, próbując powstrzymać drżenie dolnej wargi zazwyczaj zapowiadające płacz. Pytanie Mormontówny nakazało jednak głębsze zastanowienie się nad intencjami Daerona, a wizja ukochanego nieco złagodziła rozpacz. - To naszyjnik mający mnie chronić - dodała już bardziej płaczliwie niż wściekle, choć wciąż łypała na Moirę niezwykle urażona, mimo wszystko zaciekawiona kolejnymi słowami. Pociągnęła nosem, sapnęła, dalej zła i zmierzyła ostrym spojrzeniem blondynkę: od stóp aż do głowy. - No, może masz rację...nigdy wcześniej o czymś takim nie słyszałam - powiedziała w zastanowieniu, dając się uspokoić na tyle, by przestać warczeć. Kolejne mgnięcie rozkołysanej huśtawki, tym razem mknącej ku względnemu spokojowi. Machinalnie pokładziła opuszkami palców prawej ręki lśniący ametyst, nieco odchylając go od ciała, by przyjrzeć mu się w pełnej krasie. - Ale jak mogłabym napełnić go...miłością? - powtórzyła, zdezorientowana. - Nie chcę, by stracił na wartości lub się zepsuł, jest taki piękny - dodała szybko, nerwowo, licząc na to, że słowa Moiry są prawdziwe - a nie podyktowane jakimiś baśniami z dalekiej Północy.
Powrót do góry Go down
Moira Mormont
Moira Mormont
Wiek postaci : 21
Stanowisko : Lady Mormont
Miejsce przebywania : Niedźwiedzia Wyspa
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t648-moira-mormonthttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t673-moira-mormont

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptyCzw 26 Mar - 13:56

Energia łosi. Czy mówiła coś takiego? Zamierzała już parsknąć głośno śmiechem, lecz powstrzymała się w ostatniej chwili, manifestując to jedynie szerszym uśmiechem zwieńczonym kaszlem w wolną od owocu dłoń. Miała szczerą nadzieję, że nie spowoduje to kolejnego wybuchu złości w Haerys, choć ciężko byłoby to teraz zatrzymać. – Wszystko ma energię. Łoś, kwiaty w szklarni czy deszcz. Z pewnością kwiatom jest dobrze w ich stagnacji, ale by iść dalej trzeba nieco więcej niż przytulnej komnaty w zaciszu. Gdy wiatr podłamie łodygę, roślina może się dzięki temu na nowo rozwijać, stawać się silniejszą i dać coś od siebie światu, niż tylko piękny wygląd za szkłem. – Jednak królewna najwyraźniej wolała dalej żyć w swojej niewielkiej komnacie, udając, że nic złego się wokół jej nie dzieje. Żyjąc wspomnieniami za Daeronem, cokolwiek go z nią łączyło, niczego się nie osiągnie. Co za pech. Choć w sumie Moira nie była pewna tego, czy to co mówi ma większy sens. Zdawała sobie sprawę, że jest przecież na gorszej pozycji, może właśnie przez sposób myślenia, jaki w niej wykiełkował, studiując książki o Starych Bogach. Czy to się nie gryzło z tym, co sama mówiła? Zgodnie ze swoimi przekonaniami powinna już dawno porzucić swą dawną wiarę i przerzucić się na siedmiu, pozostając najlepiej jedną z sept. – Choć powinniśmy pozostawać dalej sobą. – Dodała, właściwie sama dla siebie, by we własnych oczach nie wyjść na hipokrytkę.

Powoli w głowie kreował się obraz Haerys. Ten prawdziwy, nieusłyszany z plotek. Moira z reguły mało się odzywała, przeważnie przez to, że głupio jej było wejść komuś w słowo, więc, nawet gdy chciała przeprosić za swoje zachowanie, nie było takiej możliwości, by przedrzeć się przez słowa lady. Spokój zmieniał się w krzyk, by następnie ponownie się załamać, doprowadzając niemalże do jakiejś histerii czy jeszcze bogowie wiedzą czego. Z jednej strony zaczynało to powoli irytować Mormontównę, która otaczała się do tej pory ludźmi co prawda prostymi, lecz pewnymi swoich emocji, których zbyt wiele nie było. Jak byli wściekli, to krzyczeli, jak byli smutni, to płakali, a tutaj człowiek nawet nie wie, w jakim stanie będzie blondynka za te kilka chwil. Z drugiej zaś, w głębi duszy Moira poczuła chęć do pomocy. Nie umiała w interakcje międzyludzkie, przecież nie będzie jej wspierać i mówić, że powinna się uspokoić, bo to będzie dobre dla jej wyglądu. – Nie wiesz, lady, co widział Daeron – odpowiedziała krótko na słowa o przestrodze. Czy zauważył on to samo co Moira? A może to kobieta z północy się myliła i zachowanie Haerys jest zupełnie normalne, tak ciężko jest to ocenić. – Jak ludzie się kochają, to mówią sobie nawet to, co im nie pasuje. Może nasz miłościwie nam panujący jeszcze niedawno król nie chciał tego mówić, choć doskonale wiedział, co chciałby powiedzieć. Nie wiem, jestem tylko kimś z misiowej wyspy. – Jak ktoś boi się śniegu, to wrzuca się go do zaspy i czeka, aż sam wyjdzie. Wolała widzieć Haerys zdenerwowaną niż niepewną. – Może przez to trzeba zająć się naszyjnikiem. Potrzebne jest oczyszczenie. Oddanie kryształu temu, skąd on pochodzi. Niewiele tutaj pozostało miejsc, które są związane z naturą, jak mniemam. Nie wiem, czy przez to będzie możliwe przywrócenie jego mocy.
Powrót do góry Go down
Haerys Targaryen
Haerys Targaryen
Wiek postaci : 17
Stanowisko : siostra króla, królewna kaprysów
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t615-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t650-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t651-fire-walk-with-me#1479

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptyCzw 26 Mar - 18:38

- Kwiaty z połamanymi łodygami są brzydkie - odparła tylko, zdezorientowana, owszem, poniekąd rozumiejąc metafory i piękno słów, lecz tylko wtedy, gdy dotyczyły one podniosłych kwestii miłości i wiary. Energia zwierząt i roślin zupełnie jej nie obchodziła, ukochała tylko piękne stworzenia i piękne okazy flory; piękno bowiem było podstawowym kryterium oceny świata przez rozkapryszoną królewnę. Zderzenie dwóch światów, rozpieszczonej bogactwem, krnąbrnej i nieprzystosowanej do życia na wolności Targaryenki z wolną, wytrzymałą i silną Mormontówną na pewno miało obfitować w przyszłości w intensywne starcia. To ich pierwsze nie miało w sobie nawet ułamka zwykłej, niszczycielskiej siły, bo obydwie wciąż znajdowały się w komnacie królewny i żadna z nich fizycznie nie ucierpiała. Wprowadzonej w furię Erys zdarzało się rzucać w dwórki wazonami, nigdy nie trafiła, ale raz roztrzaskane kawałki zraniły córkę możnego rodu, sprowadzając na nią poważne kłopoty. Odmówiono jej wtedy zakupu nowego gorsetu, co przyjęła z ogromną rozpaczą - lecz kara wcale nie nauczyła dziewczynki zbyt wiele.
A może jednak? W końcu haniebne słowa Moiry, uderzające w cześć Daerona - bo jak inaczej mogłaby je odebrać? nie mieściło się jej to w głowie! - nie sprawiły, by zaczęła szarpać rozmówczynię za długie, zaskakująco ładne włosy. Owszem, wyobrażała sobie taki finał konwersacji, ale na razie tylko prychnęła cicho, zaplatając ręce obronnie na piersi, tuż pod lśniącym naszyjnikiem. - Czasami mówisz coś, zanim pomyślisz, prawda? - powiedziała wyniosłym tonem, uznając zarówno dziwaczne opowieści o energii, jak i nazwanie naszyjnika bezwartościowym za...brak ogłady. Tak, postanowiła być łaskawą, łagodną królewną. - Oczywiście, że wiem co widział. Widział najpiękniejszą królewnę na świecie - zaperzyła się, podskórnie jednak zgadzając się z Moirą; z tym, że Daeron często próbował jakoś wpłynąć na jej charakter, złagodzić go, znormalizować. I tylko jemu się to udawało. Gdy żył, czuła się nie tylko szczęśliwsza, ale i spokojniejsza, bezpieczniejsza, bardziej kontrolując swe wybuchowe zachowania. Posmutniała zupełnie, obracając w dłoniach piękny ametyst. - O nie, nikomu nie oddam tego naszyjnika! - krzyknęła tuż po słowach Moiry i aż cofnęła się do tyłu, obronnie przyciskając go do piersi. - Nikomu, jest mój. I wcale nie trzeba go oczyścić, jest czyściutki i zadbany - kontynuowała zajadle, zła na siebie, że dała się podpuścić tej...wiedźmie z Północy. Paskudne określenie cisnęło się na jej usta, ale ostatkami sił powstrzymała się przed wysyczeniem tych słów. - Następnym razem powstrzymaj się od takich komentarzy, widać, że w ogóle nie znasz się na biżuterii! - kontynuowała, urażona, obracając się plecami do Moiry. - Możesz już odejść, Cerisse zaprowadzi cię do twych komnat. I, na bogów, obmyj się przed snem z tego soku! - zakomenderowała, machnięciem ręki odprawiając dwórkę, ciągle obrócona tyłem, by Mormontówna nie widziała wątpliwości w indygowych oczach - i ich skupienia na naszyjniku, który nagle zaczął być więcej niż tylko ozdobą.

| ztx2
Powrót do góry Go down
Haerys Targaryen
Haerys Targaryen
Wiek postaci : 17
Stanowisko : siostra króla, królewna kaprysów
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t615-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t650-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t651-fire-walk-with-me#1479

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptyPią 27 Mar - 10:24

| 8 VIII

Czuła się tak bardzo źle. Okropnie. Wręcz potwornie, przemęczona, obolała i bardzo zdezorientowana. Już gdy obudziła się tego koszmarnego ranka, wiedziała, że nie zdoła udać się na poleconą jej przez Baelora pokutę, choć bogowie jedni wiedzieli, że po niedawnym amoku zdecydowanie powinna przybrać szare szaty septy. Cóż, i tak miała nadzieję, że okrutna i nadwyraz sadystyczna kara ją ominie.
Nie ruszała się więc z łóżka, odmawiając przyjęcia śniadania, łaknąc tylko wody, która nigdy wcześniej nie smakowała jej tak dobrze, niczym źródlana magia wypełniając ciało względnie nowymi siłami. Mimo to, pomimo nieco lepszego samopoczucia, zaległa wśród delikatnych, tkanych z jedwabiów pościeli, wystawiając zza kołdry tylko czubek zgrabnego noska oraz nieco spocone czoło. Myślenie w takim stanie przychodziło Erys trudniej niż zwykle, ale się nie poddawała. Musiała wycisnąć ze złego samopoczucia coś dobrego, sprawić, by to dziwne rozegranie i osłabienie przyniosło jakiś pozytywny rezultat. W końcu zdecydowała, że wykorzysta je jako tarczę przed zesłaniem do brudu i gminu, wsunęła się więc głębiej pod pościele, chcąc zgrzać się jeszcze bardziej i zaczerwienić bladą twarz. Gdy w drzwiach pojawiły się po raz kolejny zaniepokojone służki, z rozpaczliwym jękiem nakazała im wezwanie jednego z maestrów, tego względnie najmłodszego, który opiekował się nią także podczas psychicznej zapaści po usłyszeniu wieści o śmierci Daerona.
Wysunęła się spod przykrycia dopiero w momencie, w którym próg prywatnych komnat królewny przekroczył siwowłosy mężczyzna. Skierowała ku niemu rozpaczliwe, wilgotne spojrzenie, prezentując medykowi spoconą, zgrzaną, zarumienioną twarzyczkę. - Maestrze, ogarnęła mnie potworna słabość...Tak bardzo źle się czuję - wychrypiała, starając się nadać swemu głosowi tonu niewiasty wycieńczonej, ledwie wydającej z siebie poszczególne słowa. - Zalały mnie zimne poty, nie mogłam w nocy zasnąć nawet na moment...Mam też dreszcze, kręci mi się w głowie... - kontynuowała coraz słabiej, dalej bez ruchu leżąc na poduszkach, z włosami rozpostartymi wokół głowy niczym srebrzysta aureola. Wierzchem drżącej dłoni otarła czoło, po czym przymknęła sine powieki, czyniąc wszystko, by jak najlepiej udać obłożnie chorą, przez co nie musiałaby opuszczać komnat i skazywać się na wędrówkę wzdłuż rynsztoka do biedoty.

BLEFUJĘ NA 100
Powrót do góry Go down
Bezimienny
Bezimienny
Wiek postaci : Wszelaki
Stanowisko : Każde
Miejsce przebywania : Wszędzie

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptyWto 31 Mar - 16:06

Jego ciężki łańcuch pobrzdękiwał miarowo, kiedy ospale dreptał do komnat królewny; ciężar ciała przelewał się z jednej nogi na drugą, dobrze, że nie służył nigdzie na Północy - bezczelna szlachecka ni chybi porównałaby go do pingwina, a jego tylko bolały kolana - mimo tego bólu zdążył przebyć warownię Maegona, kierując się ku odpowiednim drzwiom, w które wpierw zapukał, a uzyskawszy pozwolenie czuwającej nad nią straży, minął próg komnat. Czuwał nad królewną, gdy tę zmogło po śmierci jej brata, wiedział, że miała delikatny, wrażliwy organizm. A zwłaszcza - delikatny umysł.
- Wasza Książęca Wysokość - Skłonił się w progu, pokracznie uginając się do ukłonu pomimo bólu kolan. Chwilę później wszedł głębiej, podtrzymując drzwi - za nim podążał chłopiec ze służby, niosący tacę, na której leżały gliniane naczynia, jedne wypełnione naparami, inne samą zagrzaną wodą i kilka sakiewek wypełnionych najpewniej ziołami.
- Niedobrze to wygląda, Królewno - przyznał, z daleka obserwując jej rozgrzaną twarz. Kiedy chłopiec już znalazł się w środku, podszedł bliżej jej łoża z frasunkiem wypisanym na twarzy. - Jeśli wybaczysz, pani, muszę to zrobić - wytłumaczył, wyciągając przesuszoną dłoń, by dotknąć nią czoła młodej niewiasty. Nie było ciepłe, było gorące i naznaczone potem zgodnie z jej słowami. Jej słowa z trudem uchodziły z jej gardła, wydawała się bardzo osłabiona. Maester nie przejrzał blefu, skupiony na jej objawach, nie podejrzewając Haerys o taką dziecinność, ani - tym bardziej - że tak silne zmęczenie może zostać wywołane samą myślą o zejściu do biedaków, zmartwił się jej rzekomą gorączką.
- Nie wstawaj, pani, powinnaś pozostać w cieple. Czy mogę zobaczyć twoją dłoń? - Uchwycił ją, odgarniając rękaw szaty od skóry, by przyjrzeć się jej fakturze, nie dostrzegł jednak śladu niepokojących objawów - ni śladu wysypki. - Czy przydarzyło ci się w ostatnim czasie coś, co mogłoby wywołać wychłodzenie? Odczuwałaś zimno, Królewno? - Podszedł bliżej tacy, podejmując zeń jedno z naczyń, przygotował dla niej herbatkę na wzmocnienie - mieszaninę czystka, jeżykówki, babki, szałwi i czarnego bzu, doprawione sokiem z lipy i miodem. Tego ostatniego dodał więcej, niż było to konieczne, w nadziei, że choć trochę przytępi smak. Znał kaprysy Haerys.
- To cię wzmocni, moja pani - obiecał, podchodząc ku niej z naczyniem i ofiarując jej rozgrzany napój. - Nie czekaj, aż przestygnie, pij - polecił troskliwie.
Powrót do góry Go down
Haerys Targaryen
Haerys Targaryen
Wiek postaci : 17
Stanowisko : siostra króla, królewna kaprysów
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t615-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t650-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t651-fire-walk-with-me#1479

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptyWto 31 Mar - 17:22

Oszukiwanie starego maestra nie wywołało u Haerys wyrzutów sumienia, ba, sądziła, że uczyni jemu i właściwie każdemu przysługę, gdy wykpi się z wykonywania potwornej kary. Lepiej, by staruszek leczył u niej przeziębienie, nawet nieco wyimaginowane, niż później odkarzał całą Czerwoną Twierdzę, łapiąc w międzyczasie pchły i wszy, które przyniosła tutaj z przytułku dla biedaków. Podniesiona na duchu obecnością znanego jej medyka oraz troską widoczną wśród pomarszczonej skóry jego pooranej wiekiem twarzy, włożyła jeszcze więcej energii w zaprezentowaniu swych aktorskich umiejętności.
- Ależ oczywiście, maestrze. Czyń, co musisz - wyjąkała słabo, wywracając niego oczami, by jak najdoskonalej udać zmęczenie oraz tragiczną słabość, blokującą zwykłe kaprysy stroniącej od dotyku królewny. Dotyk sękatej, suchej dłoni siwowłosego nie był właściwie nieprzyjemny, nie traktowała go bowiem jako zagrożenie. Był przy niej w najgorszych chwilach, ufała mu więc, tak po prostu, chociaż zmarszczki, kurzajki i zapach starości oraz niesmacznych eliksirów, otaczający maestra, budził w niej zdegustowanie. Ukrywała je jednak, pozwalając mu na dotknięcie czoła a potem dłoni. Zatrzęsła się pod tym dotykiem, udając dreszcze gorączki, po czym sapnęła cichutko, osłabiona, po chwili postanawiając zanieść się kaszlem. Przysłoniła twarz rąbkiem pościeli, elegancko, ale również po to, by podkreślić drżenie słabiutkich dłoni. - Boli, gdy oddycham...męczy mnie też suchość w gardle, nie pomaga ani źródlana woda ani rozpuszczony w niej miód - kontynuowała przedstawienie, głębiej zakopując się pod kołdrę, by zgrzać się jeszcze bardziej. I by maestrowi nie przyszło do głowy badanie innych rejonów jej ciała lub faktyczne dociekanie, na co rozchorowała się królewna. - Tak, bardzo...bardzo zmarzłam. Zażywałam kąpieli w morzu, przy skalistej plaży, ale było wtedy dość chłodno... - wyznała szczerze, znów udając kasłanie, po czym padła na poduszki bez ruchu, przymykając oczy. Wcześniej, przed pojawieniem się maestra, pocierała je dość długo, przypomniała sobie też niektóre smutne momenty ze swego życia, dzięki czemu powieki były zaczerwienione, a same oczy załzawione, jak przy faktycznej chorobie. - Nie mam siły się podnieść, maestrze. Co będzie z moją wizytą w jadłodajni? - spytała słabiutkim tonem, licząc na to, że objawy zagwarantują jej polecenie przebywania w łóżku i dbania o siebie. Otworzyła powoli oczy, z niechęcią obserwując przygotowania specjalnej wzmacniającej herbatki. Napoju? Eliksiru? W każdym razie: czegś niezbyt smacznego. Naprawdę musiała wiele poświęcić, by jednak nie obnażyć cudownego uzdrowienia. - Napoisz mnie, maestrze? - dodała drżącym tonem, składając usta w dzióbek, by tak pozwolić się napoić. Ohydny smak od razu uderzył ją w gardło, przełknęła jednak z trudem kilka łyków. - Bolą mnie też kości, nogi i ręce - westchnęła smutno, rozglądając się dookoła, licząc na to, że sługa poda jej coś do przepicia ohydnej mikstury.

[https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1009p275-rzut-koscia#7079]blef, rzut 48[/url]
Powrót do góry Go down
Bezimienny
Bezimienny
Wiek postaci : Wszelaki
Stanowisko : Każde
Miejsce przebywania : Wszędzie

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptyWto 31 Mar - 18:46

Dreszcz Haerys był dziwny, z pewnością nie wywołała go gorączka, ale pamiętał, że królewna nie przepadała za dotykiem. Być może to dlatego się wzdrygnęła.
- Wybacz, pani. Zabolało? - zmartwił się szczerze, nigdzie na ciele Haerys nie odnalazł poważniejszych objawów, nie słyszał kataru, ale kaszel niewątpliwie ją męczył, złudzeń nie pozostawiała też gorączka - oczy były lekko przekrwione, wilgotne, chwycił za nadgarstek, w skupieniu odmierzając tętno, bez zmian. Zadumał się chwilę, prawdopodobnie nie dręczyło jej nic poważnego, ale nawet najlichsze przeziębienie mogło przejść gładko w zapalenie płuc - a królewna Haerys nie cieszyła się dobrym zdrowiem. Dopiero co powstała z łóżka po śmierci brata. Jej ciało było wątłe i wymagało zahartowania.
- Gdzie cię boli, pani? Możesz pokazać? - Gardło, płuca? Musiał być czujny, by dobrać odpowiednie medykamenty i nie dopuścić do powikłań. Służył królewskiej rodzinie z oddaniem od tak wielu lat. Westchnął, gdy zakopała się pod kołdrą mocniej. - Wciąż odczuwasz chłód? - podsunął ze zmartwieniem, podczas gorączki zwykle tak było, rozpaczliwie szukało się ciepła, którego miało się w nadmiarze. - Zostań pod pierzyną, Królewno, choroba potrzebuje ciepła. W ten sposób najlepiej ją pokonasz. - Pokiwał głową, oplatając dłońmi naczynie z przygotowanym dla niej wywarem, przelewając jego zawartość prosto do ust osłabionej dziewczyny. Do dna, dopiero, gdy kubek był pusty, powstał, by odnieść go na miejsce. - Nogi? - zmartwił się, królewna długo leżała bez ruchu. - Powinienem na nie spojrzeć - westchnął, przenosząc naglące spojrzenie na Haerys. Musiała odsunąć tak pierzynę jak koszulę nocną.
- Och, jadłodajnia! Wielką szkodą byłoby opuścić takie wydarzenie - przypomniał sobie, całkowicie zapominając, że Królewna podjęła się takiego zaszczytnego zadania. Zmartwił się, nie miał dla niej dobrych wieści. Nie powinna się narażać, warunki w takich miejscach były różne, a osłabiony organizm był dodatkowo podatny na inne zarażenia. Jej początkowe objawy mogły też rozwinąć się w prawdziwą chorobę, którą mogłaby zarazić potrzebujących. Poza tym, z taką gorączką miałaby pewnie problem ustać z talerzami przez cały dzień. Westchnął. - Kiedy to miało być, Królewno?
Powrót do góry Go down
Haerys Targaryen
Haerys Targaryen
Wiek postaci : 17
Stanowisko : siostra króla, królewna kaprysów
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t615-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t650-haerys-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t651-fire-walk-with-me#1479

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptySro 1 Kwi - 10:16

- Nie, ale jestem nadwrażliwa na dotyk, wszystko mnie drażni, nawet miękkie pościele... - odparła szybciutko słabym tonem, nieco zdenerwowana, gdy maester pochwycił jej rękę, by zbadać puls. Nie chciała w swym blefowaniu przesadzić i zagwarantować sobie kilkutygodniowej kwarantanny lub, co gorsza, wypijania setek obrzydliwych eliksirów. Postanowiła więc nie dodawać kolejnych symptomów słabości, ale utrzymywać te aktualne, by jak najlepiej odegrać obłożnie chorą - acz nieprzesadnie. Kolejne pytanie zafrasowanego maestra wywołało w głowie królewny kołowrót myśli, próbowała skupić się na rozważeniu wyoboru swych objawów. - W gardle, o tu, w środku szyi - wskazała w końcu dłońmi, nieco odsuwając kołdrę, by obnażyć obojczyki oraz szyję. Miała nadzieję, że od nerwowego kasłania wnętrze ust i gardło będą zaczerwienione, kaszlnęła więc jeszcze kilka razy, mocniej, by je podrażnić i podkreślić niemożliwą do przezwyciężenia słabość. - Tak, zimno mi jak...och, maestrze, na pewno tak lodowato jest w komnatach tych biednych Starków na Północy! Już wiem, czemu moja dwórka jest taka dziwna, na Misiowej Wyspie na pewno jest też tak przeraźliwie zimno... - nie mogła przepuścić okazji, by nieco o Moirze poplotkować, ale stłumiła chęć wymieniania dalszych opinii o Mormontównie. Była przecież słaba, chora i biedna, tak bardzo biedna. Kąciki ust zadrżały, przekręciła głowę w bok na wysokich poduszkach, by bardziej rozczochrać włosy i podkreślić tym samym swój kiepski stan. - To pewnie z zimna, maestrze, nie trzeba. Czyż nie wspominałeś kiedyś, że gorączka napełnia bólem kości kończyn? - rzuciła szybko, zastanawiając się, czy ucieczka przed jadłodajnią jest warta niemoralnego obnażania nóg. W końcu jednak ugięła się pod ciepłym, troskliwym spojrzeniem maestra i schowawszy własną głowę pod kołdrą, zawstydzona - i chcąca dodać twarzy niezdrowych rumieńców - wystawiła spod pierzyny blade, smukłe nogi i korzystając z okazji, że jej twarz była zakryta i ułatwiała kłamanie, ze smutkiem zareagowała na wieści o wielkim wydarzeniu. - Tak, dziś przeznaczono ten dzień, wyznaczono straże, przygotowano wszystko w przytułku...nie mogłam się tego doczekać, pomocy tym biednym istotkom... - zakaszlała znów, modląc się w duchu do Matki, by maester uwierzył i wydał decyzję, która uchroni ją od taplania się w brudzie, wszach i śmierdzących potrawach wraz z biedotą i Falyse. Do tego w stroju septy. Na samą myśl Haerys naprawdę zrobiło się niedobrze, więc gdy wystawiła twarz znad pościeli, była szczerze nieco zielonkawa na licu.


rzut na blef, 38
Powrót do góry Go down
Bezimienny
Bezimienny
Wiek postaci : Wszelaki
Stanowisko : Każde
Miejsce przebywania : Wszędzie

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys EmptySro 1 Kwi - 11:04

Maester wydawał się wyraźnie zmartwiony, służył rodzinie królewskiej z oddanym sercem i o każdego pośród jej członków dbał jak o własne dziecko, ostatni czas spędzony nad osłabioną żałobą Haerys wzbudzała szczególną troskę nad jej osobą. Martwił się, że jej stany będą się pogłębiać - wiele ksiąg wskazywało na to, że gdy zachoruje dusza, trudno było ocalić ciało. Tymczasem bezruch, wszechobezwładniający smutek królewny, wskazywał na poważny cień przyćmiewający właśnie duszę.
- Otwórz usta, królewno - poprosił, kładąc przesuszoną dłoń na jej podbródek, by unieść go wyżej i dokładnie obejrzeć gardło od środka, wydawało się nieco podrażnione, z pewnością rozgrzał je ciepły miód - westchnął nad swoim roztrzepaniem, powinien wpierw w nie spojrzeć, a potem podać miksturę - ale jednocześnie nie dostrzegł niepokojących objawów: ni wysypki, ni przerośniętych migdałów, ni dziwnego nalotu na języku. Królewna z pewnością była osłabiona, ale nie odnalazł u niej poważniejszych objawów choroby. Pomruczał przytakująco, milcząc w zamyśleniu.
- Niedźwiedziej Wyspy, Królewno - poprawił ją machinalnie, jako maester odpowiadał wszak również za wykształcenie królewskich dzieci. - Lady Moira jest córką lorda Niedźwiedziej Wyspy, a na niej panuje tak inny klimat, jak inne zwyczaje. Powinnaś z nią więcej o nich rozmawiać, moja pani, to doskonała okazja, by poznać najdalsze ludy poddane Żelaznemu Tronowi. I choć u nich rzeczywiście doskwierają mrozy - na wyspie jeszcze bardziej odczuwalne - to nie można tego samego powiedzieć o Starkach. Winterfell, Królewno, ogrzewają naturalne gorące źródła rozciągające się pod ich pradawnym zamkiem. To bardzo niezwykła konstrukcja. - Uśmiechnął się dobrotliwie do królewny, wstając od jej łoża, ku stolikowi, na którym wciąż spoczywała jego taca. Ujął inne gliniane naczynie, z rozwagą doprawiając je startym czosnkiem i syropem z cebuli trzymanym w buteleczce z ciemnego szkła.
- Wasza Wysokość, bezruch sprzyja znacznie poważniejszym chorobom niżeli przeziębienie... - Uniósł siwą krzaczastą brew, gdy schowała się pod kołdrą, nie wyczuwając jednak w dziewczęcym zawstydzeniu niczego podejrzanego. Obejrzał łydki, ścisnął je w kolanach, po zakończonych oględzinach zakrywając skrawkiem pierzyny. - Ale tym razem to tylko osłabienie - przytaknął, wciąż trzymając w ręku naczynie zamierzał podać je królewnie, lecz wówczas dostrzegł zmianę na jej twarzy. Naprawdę nie wyglądało to dobrze. Zatrzymał naczynie w rękach.
- Zmartwię cię, Królewno, ale dzisiaj to niemożliwe. Nie powinnaś się narażać. Nie wydaje mi się, by doskwierało ci coś poważnego, ale choroba może się rozwinąć. Dzisiaj nie znajdziesz sił na tak ciężką pracę. Powinnaś zostać w łóżku, pod pierzyną, porządnie się wygrzać i dużo spać. - Pokiwał ze smutkiem głową, odkładając naczynie na stolik obok łóżka. - Wypij jeszcze to, Wasza Wysokość, gdy tylko poczujesz się na siłach.


*werdykt maestra ustalony przez mg
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Komnaty królewny Haerys Empty
Temat: Re: Komnaty królewny Haerys   Komnaty królewny Haerys Empty

Powrót do góry Go down
 
Komnaty królewny Haerys
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Haerys Targaryen
» Haerys Targaryen
» Komnata królewny Rhaelli
» Komnaty lordowskie
» Komnaty królowej Shaeny

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Warownia Maegora-
Skocz do: