Share
 

 a w okowach snów pozostał on

Go down 
AutorWiadomość
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

a w okowach snów pozostał on Empty
Temat: a w okowach snów pozostał on   a w okowach snów pozostał on EmptySob 4 Sty - 13:03


Koniec pierwszego księżyca 165
Komnaty przyszłej królowej
Aenessa Velaryon - Shaena Targaryen



Umierała po stokroć we własnych myślach. Ciało rozpadało się na drobne fragmenty, kiedy tylko spoglądała na horyzont rozpościerający się za okiennicami przyozdobionymi przez czarne kotary. Nie pragnęła wszak słońca, jak gdyby to kojarzyło się z uśmiechem brata i spojrzeniem rozpalającym niewieście serca – nawet to należące do Shaeny, która skryła się pod płaszczem pozornego bezpieczeństwa. Wiedziała, że kobiety go pragnęły, a wysoko urodzone damy marzyły o tym, by to na nie zwrócił uwagę, lecz on nie myślał o ożenku, zawierzając się wznioślejszym celom.
Dlaczego więc obrał sobie na brankę przyjaciółkę buntowniczej królewny? Czy żywiła względem niego żal?
Jedynie o czas, którego poświęcał niewystarczająco.
Mężczyźni w jej codzienności nie stanowili bowiem filaru, elementarnego wsparcia; dopuszczała do siebie niewielu, jakby ze strachu przed kolejnym odtrąceniem. Jedynie Daeron zdawał się przedrzeć przez wysoki mur, nadając jestestwu siostry nieco większego sensu. Znał jej naturę. Buntowniczy charakter i nieposkromionego ducha, którego nie udało się ujarzmić nawet sepcie, po czasie akceptującej młodociane wybryki. Kto więc posiadał siłę, by okiełznać córę Aegona III? Obecnie – być może – przyszłą królową, tak stłamszoną poprzez następne pogłoski docierające z Dorne.
Gdyby krzyk miał moc, rozdarłaby niebo, by wojna zakończyła się pokojem. Pozornym i kruchym, ale napawającym cichą nadzieją, która wypełniałaby przemęczone ciała.
Jasnowłosa była jednak na skraju wyczerpania;
myśli wciąż gnały ku Młodemu Smokowi, ku Baelorowi, tak ufnie podążającemu za Wiarą, która zawodziła ich w decyzjach, ku drogiemu kuzynowi będącemu w niewoli. Dornijczycy skutecznie wyniszczali ich ród, który niezłomny jak dotąd - panował w Westeros. Złamała ich duma, wiara w rzeczy (nie)osiągalne, a zarazem pragnienie przyćmiewające zdrowy rozsądek. Żniwa rozgrywające się tej batalii były ogromne, dlatego też sama Shaena katowała się, nieustannie odmawiając posiłku i wody. Chleb czy napój spożywała w minimalistycznych ilościach, by nie opaść do reszty sił, nasłuchując pogłosek, które miały przynieść kolejne informacje o najbliższych.
Sen wkradał się w ściany czaszki, serce uderzało w nader wolnym rytmie, zaś oddech spłycał się coraz bardziej. Eyla, wieloletnie towarzyszka i powierniczka sekretów trwała przy niej, modląc się do Ojca i Matki, by oszczędzili młodziutką Targaryenkę. Tkwiła przy jej łożu od wielu nocy, gdy powietrze coraz rzadziej docierało do płuc, a dziewczę nie posiadało dostatecznie sił, by rozchylać powieki. Nieznajomy obejmował coraz pewniej jej sylwetkę swymi szponami, mimo że sprzeciwiała się temu.
Podświadomość nakazywała jej cierpliwość, dlatego z uległością poddała się woli septy, która podsunęła okruszki chleba pod sine wargi małżonki króla. Słowa ulatywały spomiędzy ust, lecz i tych nie chciała rozumieć, pragnąc jedynie ciszy i spokoju, by już nikt nie dręczył jej umysłu.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

a w okowach snów pozostał on Empty
Temat: Re: a w okowach snów pozostał on   a w okowach snów pozostał on EmptySob 4 Sty - 14:21

Wiedziała, że musi wyjechać i nie chodziło tylko o podjętą już za nią decyzję rodziny. Każde załamanie korytarza, pomieszczenie czy brukowana ścieżka ogrodu zdawało się przynosić ze sobą bolesne wspomnienia wspólnie spędzonych z ukochanym chwil. Nawet je własna alkowa nie uchowała się od tego, a wypełniające ją przedmioty przywodziły wspomnienia chwil, w których otrzymała je czy też nosiła na sobie. Biżuteria, suknie, sprowadzone z Essos pachnidła. To były oficjalne powody dla powrotu, które coraz bardziej odbierały jej siły, nawet jeśli starała się jak najwięcej energii przeznaczyć na wspieranie tych, którzy również dotknięci zostali wielką tragedią śmierci króla. Wśród nich Shaena, jej przyjaciółka, nowa królowa, która coraz bardziej podupadała na zdrowiu. Jej drobna postać zdawała się kurczyć z dnia na dzień, a sypialnia zyskała miano narzuconej samej sobie celi. A teraz miała zostać bez wsparcia swej umiłowanej dwórki.
Aenessa czuła się niczym zdrajczyni od momentu, gdy królewnie zakomunikowane zostało odejście młódki z pełnionej przez ostatnie lata funkcji. Co prawda oficjalnie nie zostało ono określone jako coś stałego, podkreślono możliwość powrotu dziewczęcia po zregenerowaniu sił, Velaryonówna wiedziała jednak, że były to jej ostatnie dni w tej roli. Być może nigdy już nie miała postawić kroku na terenie Królewskiej Przystani, mury Czerwonej Twierdzy wraz ze swymi duchami pozostałyby jedynie wśród nawiedzających ją nocami wizji. Sny o nich nawiedzały ją często i preferowała je o wiele bardziej od obrazów smaganej wiatrem i żarem słońca pustyni pokrytej ludzkimi truchłami. Czasem wyobraźnia wplatała między nie zbielałe kości, jak te zdobiące pomieszczenie Sali Tronowej, podkreślając koniec kolejnego ze smoków - Młodego Smoka.
Przemykając labiryntem korytarzy znalazła się w końcu przed drzwiami do sypialni Shaeny. Marsz tu dłużył jej się, a może to ona specjalnie zwalniała chód, pragnąć jak najbardziej odwlec to, co nieuniknione. Nie spodziewała się, by królowa zdołała opuścić swe komnaty, by właściwie pożegnać się ze swą przyjaciółką tuż przed wkroczeniem na pokład statku odpływającego ku Driftmarku. To Aenessa musiała pofatygować się ku niej, po raz ostatni zerknąć w zapadniętą przez trudy żałoby twarz i wypowiedzieć kolejne bolesne dla nich obu słowa. Nic dziwnego, że nawet uniósłszy rękę, by zapukać w drzwi, zawahała się, potrzebując kilku oddechów na zebranie sił. Dopiero uzyskawszy zgodę na wejście, przestąpiła próg wejściowy, zatrzymując się jednak tuż za nim, ze wzrokiem spuszczonym ku ziemi.
- Wasza Wysokość - dygnęła, zachowując się pod każdym względem zgodnie z etykietą. Była może aż nazbyt formalna, ale w tych czasach etykieta okazywała się wyjątkowo cennym sojusznikiem, dodając sił. - Lady Aenessa Velaryon. Pragnęłam wypowiedzieć me pożegnania przed opuszczeniem stolicy.
Jej spojrzenie nieśmiało uniosło się nieco, prześlizgując się po łożu, na którym spoczywała Shaena, jasnowłosej kobiecie zagrzebanej pod prześcieradłem, a w końcu sepcie pełniącej straż przy boku Targaryenki. Zapewne modliła się o szybki powrót młódki do zdrowia, ale Aenessa zbyt dobrze wiedziała, że trzeba było czegoś więcej, niż tylko pobożnych słów by tamta wróciła między żywych. Bardzo pragnęła pomówić z przyjaciółką w cztery oczy, pozwolić sobie na zupełną szczerość po obu stronach, nie śmiałaby jednak otwarcie o to poprosić.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

a w okowach snów pozostał on Empty
Temat: Re: a w okowach snów pozostał on   a w okowach snów pozostał on EmptyNie 5 Sty - 18:21

Każda wieść, każde słowo, wszystko pozostawało ścieżką, przez którą podążała po omacku. Nie poszukiwała prawdy ani odpowiedzi na zasłyszane informacje, łaknąc jedynie ciszy i spokoju, będącego dla duszy ułudą spełnienia.
Irytował ją więc oddech Eyli, mimo iż ta była dla Shaeny przyjaciółką. Frustrowały ją sentencje wypowiadane przez kobietę, podobnie jak modły odprawiane do Bogów. Ci nie słuchali. Odwrócili się od Targaryenów, podobnie jak i pozostałych rodów; pozwalali na okrucieństwo. Upadek tlił się na horyzoncie, a przecież era władców nie powinna kończyć się tak szybko. Pogrążeni w żałości, miotali się niczym smoki na uwięzi, którym odebrano ogień i połamano skrzydła.
Jak więc najstarsza siostra Daerona winna utrzymać w ryzach rodzinę, gdy ci, na których najbardziej liczyła znajdowali się daleko na Południu. Martwi czy też upokorzeni – dla oprawców nie miało to z pewnością żadnej różnicy.
Fioletowe tęczówki osiadły na ścianie przed nią, jakby zamierzała namalować w swojej wyobraźni wspomnienie Młodego Smoka i Baelora, którzy na ołtarzu wojny złożyli swe życia. Pojedyncza łza spłynęła po policzku dziewczęcia. W słabym uścisku zacisnęła palce w pięści na pościeli, a chłód powoli zaczął otulać jej odsłonięte ramiona. Nieistotnym było słońce tlące się na niebie, wszak ciało jasnowłosej istoty pozbawione było wewnętrznej siły, toteż każdy bodziec odbierała intensywniej. Wiatr osiadał na skórze przyszłej królowej, pozostawiając nikłe ślady pod postacią gęsiej skórki, zaś gorączka coraz mocniej ją dręczyła, wpychając omamy do umysłu.
Szaleństwo było niemal na wyciągnięcie ręki, a dziewczę trzymały ostatki trzeźwości, by nie popaść w rodzinne przekleństwo.
Słyszała słowa, które padały z kobiecych ust. Rozpoznała głos, który odbijał się echem w ścianach czaszki, lecz nie była zdolna do wyszeptania choćby powitania. Z trudem odwróciła ku przyjaciółce głowę, spoglądając na nią z ufnością. Słabość ogarnęła postać Shaeny, kiedy zrozumiała – po co Aenessa przyszła, a świadomość jej odejścia tłamsiła ją równie mocno. Traciła bowiem wszystkich; wszystkich, których kochała ponad własny los, stąd wybranie ramion Nieznajomego nie było czymś kłamliwym. Wolała tonąć w wiecznym piekle, aniżeli patrzeć jak kolejni umierają i opuszczają Królewską Przystań w celu lepszej egzystencji.
- Usiądź – wychrypiała, ledwie słyszalnie, kiedy septa opuściła komnaty młodej Targaryen. Powieki córki Aegona III zamknęły się, próbując zaczerpnąć powietrza, by w trzeźwości porozmawiać z lady Velaryon. Być może już nigdy nie spędzą popołudnia razem, wszak nawet maester nie dawał żonie Baelora zbyt wielu szans na dożycie kolejnego księżyca. Pragnęła łudzić się pokojem, lecz ten nie istniał w podświadomości ludu czy też szlachetnie urodzonych. To co czynił syn Daenaery było ledwie zalążkiem próby, by dać to o czym tak naprawdę każdy śnił.
- Nie… – trud wypowiadanych słów zaciskał się na krtani Shae, która ledwie otworzyła oczy, by dostrzec delikatną twarz Nessy. Desperacko poszukiwała dłonią jej palców, chcąc z nią połączyć się raz jeszcze, tak jak zwykły to robić, gdy pozostawały same. - Nie… Mu-sisz – rzuciła półszeptem, wiedząc, że niczego nie zdoła zmienić.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

a w okowach snów pozostał on Empty
Temat: Re: a w okowach snów pozostał on   a w okowach snów pozostał on EmptyNie 5 Sty - 19:21

Oczy w kolorze lawendy zdawały się szukać swego celu po całym pokoju, jego kamiennych ścianach i podłodze, uparcie unikając w pierwszej chwili spojrzenia na kobietę. Nie mogła patrzeć na tamtą, nie potrafiła. Słabość przyjaciółki, na którą w żaden sposób nie potrafiła zaradzić, sprawiała jej niemal fizyczny ból, raz jeszcze zaciskając szpony wokół jej własnej piersi i utrudniając nabieranie kolejnych wdechów. A może to sypialnia była po prostu tak okropnie duszna, ciągła obecność w niej Shaeny pozbawiała przestrzeń życiodajnego powietrza. W końcu jednak trzeba było unieść wzrok. Wpierw śledził on septę opuszczającą pomieszczenie, by następnie przesunąć się i pozwolić jej spojrzeć w dobrze znane oczy pełne ufności. Czy po dzisiejszej rozmowie jeszcze kiedyś je ujrzy? A może za chwilę zamkną się, zmuszając do podjęcia przygotowań do kolejnego pogrzebowego stosu.
Młódka zgodnie z życzeniem zbliżyła się do łóżka i ostrożnie przysiadła na jego skraju, jakby zbyt energiczne drgnięcie materaca okazać się mogło śmiertelne dla spoczywającej na nim niewiasty. Wydawała się w tym momencie tak krucha, zupełnie pozbawiona zazwyczaj wypełniającego jej żyły żywego ognia. Zawsze dość szczupła zmizerniała okropnie, trudności w spożywaniu pokarmów przez młódkę były Aenessie wiadome. Jej stan zajmował uwagę wielu, plotki o nim gościły na ustach intrygantów, a jej pozostało jedynie próbować wyciszyć je jakoś i modlić się, by Siedmiu okazało łaskę rodzinie Targaryenów nie zabierając kolejnego z jej członków. Właśnie cud zdawał się być potrzebny, by uchronić Shaenę od chłodnych objęć Nieznajomego, a Velaryonówna łudziła się, że pomimo własnego grzesznego życia Bogowie wciąż skłonni byli usłuchać jej błagań o ocalenie tamtej. Obie traciły wszystkich, jedyne co można było zrobić to upewnić się, że niektóre z rozłąk nie potrwałyby na wieczność.
Zorientowawszy się czego tamta pragnie natychmiast podała swą dłoń, jakby ta odrobina emanującego od niej ciepła mogła rozbudzić na nowo iskrę życia w ciele Shaeny. Gdyby tylko mogła, już nigdy nie rozplotłaby ich palców, pozostając u jej boku aż do samego końca, nieważne czy nadszedłby on za księżyc, czy też ich tysiąc.
- Muszę - Opuścić to miejsce. Opuścić Ciebie. Oderwać się od tego wszystkiego. Pożegnać z ludźmi i miejscami mi najdroższymi. Powiedzieć prawdę.
Słowa więzły jej w gardle. Stawały niczym ość - boleśnie wbijająca się w ciało, uparcie pozostawająca na miejscu mimo starań. A jednak musiała się zmusić do wypowiedzenia ich, wywlec je na światło dzienne, niezależnie od sił, które by to wymagało. Zwłaszcza że tylko ona posiadała te siły, nawet jeśli jej własne zdrowie mocno nadszarpnął ostatni księżyc, nieraz również zmuszając do pozostania w obrębie własnego łoża.
- Wiesz, że cię kocham, Shaeno. Nie zamieniłabym ostatnich lat, nawet gdybym na początku świadoma była zdarzeń, mających położyć im kres.
Jej głos był pełen bólu. Cichy, ale nie przez wzgląd na wstyd, a intymność tej chwili. Wiedziała, że łzy prędzej czy później dołączą do jej wypowiedzi, ale na razie udawało jej się jeszcze kontrolować emocje.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

a w okowach snów pozostał on Empty
Temat: Re: a w okowach snów pozostał on   a w okowach snów pozostał on EmptyPon 6 Sty - 0:44

Nicość nabrała większego sensu, aniżeli kolorowe dni, które przelatywały przez smukłe palce. Chciała mroku ogarniającego dziewczęcą duszę. Ramion Nieznajomego, którymi ją otulał, kiedy zasypiała na dłużej niż powinna, tylko po to – by zaczerpnąć oddechu. Obudzić się z okrutnego koszmaru, w którym to nogi stawały się zbyt ociężałe, pozbawione szansy na jakąkolwiek ucieczkę.
To wszystko nie było jednak koszmarem.
Daeron umarł, a Elar pozostawał w niewoli, przez co i jej mąż ryzykował życiem, byle osiągnąć zamierzony cel. Pozostawiona w odmętach swych myśli była skupiona egoistycznie na swoim losie, który chciała zakończyć, wręcz z maniakalną potrzebą zapomnienia o krzywdach wyrządzonych przez Dorne. Martwiła się także o dwórki, choć obecnie nie mogła poświęcać im uwagi, przez co lawirowała na pograniczu strachu o zaufanie i lojalność.
Nic nie było ważne.
Nic nie miało już większej wagi jak rozpacz i żal, który pozostawał po zmarłych.
Próbowała uchylić powieki, by patrzeć na twarz Aenessy, desperacko poszukując jej dłoni. Dziewczę było sprytniejsze, dając swej protektorce iluzję wsparcia, które obecnie zdawało się być na wagę złota. Shaena nie widziała motywacji, by zaprzestać swych działań, toteż nikt nie odciągał jej od planów, wiedząc że to już bezcelowe działanie. Maester koił ból miksturami, a ona starała się – mimo fatalistycznych pobudek – odnaleźć w sobie ikrę siły i dawnego ognia. Przebłysk, który wyzwoliłby w niej wolę walki o własne życie.
Muszę – rozbrzmiewało jak mantra w ścianach czaszki (niedoszłej) królowej. Odwróciła fioletowe tęczówki wypełnione pustką od oblicza lady Velaryon, by ostatecznie skupić się po raz kolejny na ścianie rozpościerającej się przed łożem. Rozdarcie między słusznością wyborów, a porzuceniem było okrutne, bo być może to ona była w stanie zdominować nieposkromioną naturę córy Aegona III, by zakończyła swe destrukcyjne działania.
Nie. Nikt tego nie potrafił uczynić.
Nikt…
- To nasze… Na… Pożeg… – ponownie wychrypiała litery, próbując ułożyć z nich słowa. Mówienie sprawiało dyskomfort, podobnie jak próba poruszenia się. Bolały ją bowiem ramiona, plecy, a myśl o chodzeniu przypominała mrzonkę młodziutkiej panienki, która to marzy o księciu na białym koniu. Shae wiedziała, że to kwestia dni, gdy oddech uleci po raz ostatni z jej wnętrza, a serce zabije wolniej niż kiedykolwiek wcześniej. Świadomie wybrała tę ścieżkę w obawie, że kolejną z pogłosek będzie wieścią o śmierci Baelora. Nie chciała tego słuchać ani czytać w listach, które przynosiły kruki; jej odejście wydawało się być prostsze. Uwolniłby się od brzemienia niechcianego ślubu, mogąc posiąść kobietę, której odda siebie – zapominając o siostrze, która jawiła się jak największy ciężar.
- Ness… Spotkam go… – wyszeptała, nie podnosząc szczególnie tonu, choć obie wiedziały, że za ten grzech skończy w piekle. Chwilowy uśmiech zagościł na dziewczęcym licu o zapadniętych policzkach i zasinionych miejscach wokół oczu. Włosy straciła blask, wciąż układając się w fale, kiedy rozsypane po poduszce kontrastowały z jasnością karmazynowych poduszek. - Nie-długo – głos się łamał, tak jak i złamano ją.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

a w okowach snów pozostał on Empty
Temat: Re: a w okowach snów pozostał on   a w okowach snów pozostał on EmptyPon 6 Sty - 12:10

Nie tylko Aenessa miała wyraźnie trudności, by patrzeć w tej rozmowie w twarz drugiej ze stron. Widziała jak wzrok Shaeny ucieka ku sufitowi w odpowiedzi na tę zdawkową odpowiedź, która oznaczała w równej mierze posłuszeństwo i zdradę. Oto postępując w zgodzie z rozporządzeniami matki, siostry i całego grona innych krewnych miała opuścić łoże konającej kuzynki, przyjaciółki, królowej. Być może nie pozwolą jej nawet na uczestnictwo w obchodach pogrzebowych, gdy, jeśli, tamta faktycznie wyda ducha w przeciągu najbliższych księżyców. Oto wszystko, na co mogły obie liczyć - szeptana konwersacja w dusznej sypialni, kilka wychrypianych zdań, łzy i nieskryta całunem fałszu prawda. Wszak nie było już miejsca na ukrywanie czegokolwiek, nie między nimi i nie w tym momencie. Pokiwała głową, potwierdzając słowa tamtej o spotkaniu z Daeronem, również ignorując grzeszność takiego sposobu odejścia z tego świata, który gwarantował trafienie do piekła.
- Kiedyś na pewno - ale nie teraz. Tak bardzo pragnęła, by wszelkie uczone głowy oceniające stan Shaeny myliły się w swych prognozach. Mierzyli ją przecież miarą zwykłego człowieka, a jej przyjaciółka nie była w żadnym swym aspekcie zwyczajna. Stanowiła część starovalyriańskiej spuścizny, w jej żyłach krążyła krew smoczych lordów buzująca żywym ogniem. Nie mogła ot, tak zgasnąć na ich oczach, jak kwiat niepodlany o jeden dzień z rzędu za dużo. A jednak Aenessa nie potrafiła zmusić się, by zabronić jej takiego wyniszczającego postępowania, dla którego finał mógł być tylko jeden. Przekonywała ją łagodnie do pozostania wśród nich, ale nie potrafiła wykazać się zdecydowaniem i to nie przez fakt, iż nie wypadało rozkazywać królowej. Velaryonówna zwyczajnie nie mogła sobie pozwolić na podobną hipokryzję, by odwodzić od śmierci drugą osobę, gdy sama jeszcze nie tak dawno rozważała o wiele gwałtowniejsze zakończenie własnego żywota. Powstrzymały ją od tego między innymi aktywnie wspierające ją najbliższe jej osoby oraz przeświadczenie, że wciąż była potrzebna innym, ale przede wszystkim świadomość, że nie żyła teraz dla siebie. Każde kolejne uderzenie serca oznaczało szansę, by i inne kiedyś zabiło, pompując krew tego, który wydawał im się stracony na wieki przez zdradziecki akt południowców.
Przesunęła się nieco bliżej, wolną rękę wyciągając w kierunku głowy Shaeny. Drżące palce dotknęły jasnych włosów, które tak dobrze znała, mając okazję pielęgnować je i układać wiele razy na przestrzeni ostatnich lat. Teraz przeczesała je z większą niż kiedykolwiek ostrożnością, obawiając się, że za wiele siły mogłoby doprowadzić do skrzywdzenia kobiety, zadać jej kolejne cierpienia. Starała się odwzajemnić przebłysk uśmiechu, który posłała jej tamta, ale starania te zakończyły się niepowodzeniem. Kąciki ust ledwo zadrgały, a obraz już teraz począł lekko rozmazywać się. Zamrugała gwałtownie i tym razem udało jej się odpędzić łzy, wiedziała jednak, że prędzej czy później powrócą. Do tego czasu musiała przekazać wszystko to, z czym tu przychodziła, w tym prawdę o swym stanie. Dotychczas poznała ją jedynie Sivena, która zgodnie z danym słowem pozostawiła tę wiedzę dla siebie - Shaena zasługiwała, by usłyszeć te słowa od głównej "winowajczyni". Aenessa łudziła się, że być może dodadzą jej sił, a jeśli nie zdołają osiągnąć aż tyle, to przynajmniej osłodzą jej ostatnie chwile wśród żywych. Skoro sama relacja dwórki i Daerona spotkała się ze zrozumieniem, to i jej owoc nie powinien wzbudzić żadnych negatywnych odczuć, a jedynie te pozytywne. Tak sobie przynajmniej powtarzała.
- Pragnę, byś wiedziała, że... Że nie zabrali nam go zupełnie. Że pozostało nam po nim coś więcej, niż wspomnienia - zaczęła niepewnie, obawiając się, że zbyt nagłe zrzucenie na drobną postać kobiety szokujących wieści mogłoby doprowadzić jej stan do pogorszenia się. Wprowadzała więc temat powoli, ostrożnie, obserwując jej reakcje i dając czas na wyartykułowanie ewentualnych uwag.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

a w okowach snów pozostał on Empty
Temat: Re: a w okowach snów pozostał on   a w okowach snów pozostał on EmptyPon 6 Sty - 19:13

Wspomnienia uderzyły gwałtownością w ciało Shaeny, która jakby bez życia leżała skryta pod karmazynowym materiałem pościeli. Chciała pytać o wszystko, co działo się poza murami Czerwonej Twierdzy, lecz słowa grzęzły w gardle, gdy już wiedziała jak je sformułować, by nikt nie uraczył jej kłamstwem. Obłuda spowijała dziewczęcy umysł za każdym razem, kiedy ktokolwiek miał odwagę wypowiedzieć kilka fraz, by uspokoić rozkołatane serce przepełnione strachem. Nikt bowiem nie opowiadał wzniosłych sentencji, że wojna zakończyła się pomyślunkiem, a Daeron wraca z Baelorem i Elarem.
Nie. Być może i ta dwójka nie wróci, skoro Młody Smok został zamordowany,
a biała chorągiew nie miała żadnej wartości dla zdrajców.
Jaką więc miało mieć życie Targaryenów, skoro królewskie nie liczyło się dla ludzi z Południa?
Przełknęła nieco głośniej ślinę, desperacko łaknąc wody, o którą nie prosiła. Patrzyła tępo w sufit, coraz bardziej zapadając się w swoim szaleństwie, tak intensywnie dudniącym w ścianach czaszki. Była w stanie krzyczeć, choć głos grzązł na linii krtani. Łzy spływały po pyzatych policzkach, zaś ona sama w desperacji pragnęła przez moment towarzystwa Aenessy poczuć się jak dawniej. Wolna i nieskąpana w obowiązkach, będących ciężarem na jej młodych barkach. Duch ciągle wyrywał się ku zachodom słońca, kiedy to pędziła w galopie na grzbiecie swego konia, teraz tęskniąc za życiem, które wiodła wbrew woli matki i septy.
Czy i teraz nie grzeszyła przeciwko woli najbliższych?
- Ni-nieb… Bawem – zaprotestowała, w ten swój władczy sposób, mimo iż ton nie wybrzmiewał jak ten należący do królowej. Chrypa nieustannie drażniła kobiece gardło, kiedy to raz po raz próbowała podejmować się dyskusji z przyjaciółką. Przesunęła zatem wolno głową po poduszce, kiedy smukłe palce głaskały zniszczone kosmyki włosów, by móc przyglądać się obliczu lady Velaryon, którego z dużym prawdopodobieństwem – n i g d y – nie zobaczy. Choroba nie odebrała jednak Shaenie obrazów sprzed lat czy księżycy, kiedy to prowadziła Nessę przez korytarze wbrew wszelkim zasadom, by ta posłużyła za subtelną przykrywkę pod faktycznie działania królewny.
Co powiedziałaby Haerys? Jak bardzo rozzłoszczony mógłby stać się Aedion?
Nie lubili przecież, gdy spędzała w najgorszych częściach miasta ogrom swego czasu, oddając go najuboższym i dzieciom, którym los odebrał rodziców. Robiła to z dobroci serca, pragnąc przychylić im nierealnej codzienności, odległej dla skażonych biedą dłoni; cóż więc było złego w jej obcowaniu z ludem? Być może – nie zasługiwała na to, by dzierżyć tytuł, w którego posiadanie weszła wraz z narodzinami.
- C-co? – spytała, nieco się krzywiąc. Zagadki i łamigłówki były dość intrygujące, choć nie teraz. Nie w momencie, kiedy logika była pozbawiona realistyczności. - On nie-żyje – wymruczała z trudem, bo jedyne co po Daeronie faktycznie zostało,
to kilka łańcuszków i nieco sukna sprowadzonego z Essos.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

a w okowach snów pozostał on Empty
Temat: Re: a w okowach snów pozostał on   a w okowach snów pozostał on EmptyPon 6 Sty - 20:24

Gdyby tylko Shaena zapytała Aenessa z pewnością opowiedziałaby o wszystkim, co też udało jej się usłyszeć i zobaczyć poza ścianami sypialni tamtej. Nie była co prawda tak dobrze poinformowana, jak na ogół, ale wciąż docierało do niej wiele, tak informacji, jak i plotek. Wszystkie najbliższe władcy osoby znajdowały się na językach stolicy, dywagacje na temat ich losów zdawały się łatwiejsze i atrakcyjniejsze, od mierzenia się z własnymi prognozami na przyszłość. Każdy dworzanin i dwórka zdawał się unikać konfrontacji z własnymi demonami, zamiast tego głośno zastanawiając, który z Targaryenów dołączy w najbliższym czasie do Daerona, co stanie się z jego faworytą, kiedy powrócą wieści o klęsce szaleńczej misji Baelora. Nic z tego nie stanowiło rzeczy pocieszającej, nic więc dziwnego, że tak wielu z pewnością wolało karmić zmożoną chorobą ducha królową półsłówkami, nawet jeśli nie odważyli się na otwarty fałsz, jakoby wszystko przebiegało dobrze. Może lepiej, że nie była zdolna zadać swej przyjaciółce żadnych pytań o stan rzeczy - Velaryonówna nigdy nie zwykła jej okłamywać, a tym razem prawda mogłaby okazać się zabójcza dla osłabionego serca kobiety.
Upór, z jakim odpowiedziała jej Shaena przypominał dawną kobietę, tę poruszającą się o własnych siłach po korytarzach Czerwonej Twierdzy, której Aenessa miała zaszczyt służyć jako dwórka, ale przede wszystkim przyjaciółka, powierniczka sekretów, sojuszniczka. Teraz była jedynie naiwnym dziewczęciem wspierającym, mało efektywnie, na duchu dokonującą żywota kobietę, przed którą powinno stać jeszcze tak wiele dni imienia. Powinna była cieszyć się życiem u boku kochającego męża, nieszczędzącego jej czułości i odchowywać kolejne jasnowłose dzieciątka o fioletowych oczach. Kolejna rzecz, za którą mogła winić Dorne - wygaszenie ognia, który powinien był płonąć przez lata, przewodząc Siedmiu Królestwom jako królowa.
- Jesteś spragniona? - wpatrując się w nią tak intensywnie, nasłuchując, udało jej się wyłapać kolejną z niewymówionych próśb. Rozejrzała się szybko po pokoju, by dostrzec stojący obok łóżka kielich z wodą, pozostawiony bez wątpienia przez sprawującą pieczę nad Shaeną septę. W wypadku, gdyby jej pytanie spotkało się z odpowiedzią twierdzącą, gotowa była przychylić naczynie do ust tamtej, chwilowo wycofując głaszczącą ją po włosach dłoń.
W innych okolicznościach Shaena podjęłaby zapewne próbę zrozumienia, jakie znaczenie kryło się za nietypowymi słowami swej przyjaciółki, tym razem jednak czas faktycznie nie był najlepszy, by bawić się z nią w zgadywanki. Przyniosłoby to jedynie frustrację, gdy otępiony cierpieniem umysł próbowałby pojąć słowne łamigłówki, a ostateczne odkrycie prawdy zapewne i tak należałoby do Aenessy. Była to winna przyjaciółce, zwłaszcza biorąc pod uwagę, iż wcześniej zdążyła się podzielić już informacją z inną mieszkanką królewskiego dworu, Siveną. Być może to królowa powinna była usłyszeć o tym jako pierwsza, jednak rozmowa ta wymagała od Velaryonówny zebrania sił, których nie posiadała jeszcze w ciągu ostatnich dni. Teraz nie było wyjścia. Odetchnęła głęboko.
- To, co chcę powiedzieć - tym razem to nie smutek blokował kolejne słowa, ale nie mogła się zatrzymać, nie teraz. Przesunęła się na materacu nieco bliżej do Shaeny, przesuwając jej dłoń na własne kolana, tuż obok brzucha. - To, że noszę dziecko Daerona.
Serce waliło jej jak oszalałe, gdy ostatnie ze słów opuszczały jej usta, zagłuszając wyznanie niemal kompletnie. Spojrzenie utkwiła w trzymanej we własnej ręce drobnej dłoni jasnowłosej, czekając na odpowiedź. Niezależnie jaka by ona nie była, nie zamierzała niczego żałować.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

a w okowach snów pozostał on Empty
Temat: Re: a w okowach snów pozostał on   a w okowach snów pozostał on EmptyWto 7 Sty - 22:14

Odmęty podświadomości dewastowały drobne ciało dziewczęcia, które błagało o śmierć. Łaknęła odejścia z tego świata, tonąc w ramionach Nieznajomego. Niewiele bowiem trzeba było, by utraciła trzeźwość umysłu, tak bardzo pogrążonego w rozmyślaniu o rychłym końcu.
Jak wiele należało znieść, by zapomnieć?
Zastygła w bezruchu, kiedy łzy spłynęły po zapadniętych policzkach, a fioletowe tęczówki pozbawione ikry wlepiały się w murowany sufit. Opuszki palców gładziły karmazyn pościeli, zaś serce uderzało wolnym rytmem.
Pozwól mi umrzeć,
przecież żadna na tym niczego nie straci, skoro właśnie wypowiadasz słowa pożegnania.

Hipokryzja tliła się w wypowiedzianych przez Aenessę słowach, toteż Shaena nie reagowała. Jak mogła mówić o byciu i tęsknocie za wspólnymi latami, skoro i ona porzucała ją jak psa? Niechcianego, będącego ciężarem dla swego właściciela. A może – to egoizm targał spętaną w okowach żeber duszą? Od zawsze chcąc być najważniejszą, jak gdyby brakowało jej tego przez całe życie, gdy każdy wymuszał na niej swą wolę.
Przyjaciółka wiedziała o demonach, które karmiły się strachem królewny, gdy to koszmary otępiały myśli. Okrutne obrazy niejednokrotnie pojawiały się kilkukrotnie, a ona płakała przez sen, na drugi dzień pokazując niezłomny charakter. To ludzie byli jej siłą, która pozwalała żyć, eskalując każdy dzień z osobna jakby ten kolejny miał się stać ostatnim. Wagę również przykładała do ludu, który ukochała szczególnie, mimo iż początkowo robiła to tylko z powodu Baelora. Pragnęła zwrócić jego uwagę na siebie, by docenił dobroć żony, którą zesłało mu Siedmiu. Dopiero po czasie rozkochała się w dobroci, puszczając w niwecz swe marzenia o wolności.
Skinęła głową na potwierdzenie pytania, które padło z ust lady Velaryon. Pragnęła wody, którą i tak odtrącała za każdym razem, kiedy to podsuwano pod spierzchnięte wargi kielich napełniony pod brzegi. Trzęsła się niczym kwiaty przy silnych podmuchach wiatru, dusząc się własną egzystencją.
Noszę dziecko Daerona…
Słowa te dudniły w głowie Shaeny, gdy pojmowała wartość sentencji. Wiedziała, że Nessa nie kłamie, ale jak to możliwe, skoro przysięgali – oboje – że nie popełnią błędów, które zaważą na reputacji rodów? Szczęście mieszało się z paraliżującym bólem, wszak mimo lekkości ducha, to właśnie ona ze wszystkich Targaryenów zdawała się być najrozsądniejsza.
Słone krople ponownie spłynęły po licu kobiety, a szloch rozniósł się echem po komnacie. Nie umiała zapanować nad bezsilnością, która obezwładniła ją, dlatego zabrała dłoń z brzucha dawnej dwórki. Dziecko miało wychowywać się bez ojca, czego żadne maleństwo nie powinno doświadczyć, stąd z trudem odnajdywała logiczne wyjście dla tak trudnej sytuacji.
- To… Przez to wyjeż… Zostawiasz mnie? – wychrypiała, a kaszel spętał jej płuca. Trudność w złapaniu powietrza okazała się paraliżująca, a młoda Targaryenka walcząc o każda haust tlenu wkładała w to ogrom energii. Emocje sparaliżowały ją doszczętnie, podobnie jak chwilowa niemoc, która ustępowała z kolejnymi sekundami.
Czas przelewał się przez palce i nim na nowo odzyskała szansę na wypowiedzenie następnych słów, Aenessa musiała dręczyć się obawą, że jasnowłosa tego nie zaakceptuje.
- Przybliż się, pro-proszę.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

a w okowach snów pozostał on Empty
Temat: Re: a w okowach snów pozostał on   a w okowach snów pozostał on EmptySro 8 Sty - 8:48

Czy naprawdę tak wyglądało to Shaeny, jak nieczułe pożegnanie z niechcianym psem? Jeśli tak Aenessa pragnęła winić za podobną ocenę jedynie osłabienie i ból mącące ocenę tamtej, wszak cała ta sytuacja stanowiła dla Velaryonówny kolejną tragedię w przeciągu jednego księżyca. Wpierw traciła ukochanego, nie mogąc nawet właściwie oddać się po nim żałobie, wszak oficjalnie nie łączyło ich nic. Teraz zmuszona była odsunąć się od przyjaciółki, która równie dobrze mogła za chwilę dołączyć do Daerona i również wówczas nie mogłaby poświęcić się należycie wypłakiwaniu po niej, musiała wszak ograniczać gwałtowne przeżycia, które mogłyby zakłócić jej stanem zdrowia. Już i tak mocno nadszarpnęła go w ostatnich dniach, za co mogła winić tylko siebie - nie mogła popełnić kolejny raz tegoż błędu, musiała dbać o siebie bardziej.
Fakt, że mimo czterech lat, w których trakcie dzielili łoże, udało im się uniknąć niechcianych konsekwencji, świadczył, iż rzeczywiście oboje podchodzili poważnie do deklaracji, by uchować się od niechcianej ciąży. Byli ostrożni, a czas i praktyka pozwalały im lepiej poznać siebie nawzajem, ograniczając nawet spożycie tej nieszczęsnej herbatki miesięcznej, której smak zdołała poznać już zbyt dobrze. Ostatnie księżyce jednak pełne nerwów w związku z kolejnym wybuchem walk w Dorne, wybiły ich z dobrze znanego rytmu. Sprawiły, że trudniej było się skupić, łatwiej było o potknięcie, którego najwyraźniej nawet wypity pod koniec ubiegłego roku napar nie zdołał zneutralizować. Wszystko ułożyło się pod sytuację, którą w innych okolicznościach uznałaby zapewne za niedogodność zmuszającą do wypicia, raz jeszcze, herbaty. Teraz jednak specyfik ten poszedł w odstawkę i Aenessa łudziła się, że więcej nie będzie go musiała już w życiu stosować.
Blondynka nie była pewna, na jaką reakcję liczyła. W pierwszej chwili wzięła szloch, łzy kobiety za objaw szczęścia, zbyt obezwładniającego w chwili słabości. Za chwilę jednak tamta cofnęła dłoń, którą równie dobrze mogłaby w tym momencie wymierzyć policzek dwórce. To, co widziała Aenessa nie było radością u drugiej z kobiet, nie dostrzegała jej choćby niewielkiego przebłysku. Obawy, towarzyszące jej przed laty, gdy wyznawała prawdę o fakcie zaistnienia relacji między nią i Daeronem, powróciły ze zdwojoną siłą. Strach, że spotka się z pogardą, że usłyszy z ukochanych ust słowa godne najbardziej nieprzychylnych osób, które zranią jej serce z precyzją dornijskiej strzały. Zwłaszcza gdy nienarodzone jeszcze dziecko już teraz zostało obarczone odpowiedzialnością za pierwszy z występków.
- To nie jego wina. Decyzja zapadła przed mym odkryciem - podjęła próbę usprawiedliwienia, jeśli nie własnych działań, to chociaż wpływu nienarodzonego dziecka. Nie była nawet pewna, czy słowa te miały szansę dotrzeć do królowej, nie gdy były one wypowiadane tak cicho, a tamta zanosiła się kaszlem. W innej sytuacji rzuciłaby się, próbując jakoś jej pomóc - teraz sparaliżowało ją poczucie, że nie tylko nie miała co szukać tu odzwierciedlenia swej radości, ale musiała przygotować się na kolejne negatywne odczucia. Być może tak było lepiej, przynajmniej gdy Shaena wyrzuci jej już wszystko raniące uwagi ze strony rodziny, gdy ta odkryje prawdę, okażą się jedynie powtórką znanego cierpienia.
Znów nie patrzyła na jasnowłosą, utkwiwszy wzrok w dłoniach - wyswobodzona z uścisku ręka dołączyła do drugiej, splatając się na udach, skutecznie maskując drżenie. Trudno było jej spojrzeć na Shaenę nawet wtedy, gdy ta wydała jej polecenie, poprosiła o zbliżenie się. Zrobiła to, oczywiście, że tak, ale w całej jej postawie widać było napięcie.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

a w okowach snów pozostał on Empty
Temat: Re: a w okowach snów pozostał on   a w okowach snów pozostał on EmptyPon 13 Sty - 20:46

Śmierć mogła nadejść, otulić ją w szczelnym uścisku – zabierając ostatni dech.
Nieznajomy pozostawał jednak niewzruszony, nieustannie znęcając się nad wychudzoną sylwetką Shaeny, która w niczym nie przypominała ciała nieposkromionej Targaryenki, postępującej zawsze według własnego pomysłu. Nikt bowiem nie posiadał mocy, by okiełznać naturę dziewczęcia, ciągle podążającego za własnymi decyzjami.
Pamiętała nawet pierwszy dzień wśród ludu, kiedy to ofiarowała bochenek chleba małemu chłopcu, który szukał ciepła w jej wątłych ramionach. Smukłymi palcami rozczesywała ciemną czuprynę, a fioletowe tęczówki raz po raz osiadały na jego twarzyczce, kiedy to obdarzał jasnowłosą rozkosznym uśmiechem.
Czy to wtedy roznieciła się w niej nadzieja na macierzyństwo?
Nie. Nie mogła tego odczuwać. Nie powinna.
To nie było dla niej, choć pragnęła tego ponad miarę.
- A czy wydałam na was wyrok? – zapytała, dobitnie akcentując sens każdego wyrazu. Mówienie sprawiało siostrze Baelora niebywałą trudność, dlatego kaszel nasilał się z każdym kolejnym oddechem. Ból przeszywał drobną sylwetkę, zaś wargi pokrywały się karmazynem, kiedy to próbowała powstrzymać w sobie duszności. Ataki duszności bywały męczące, toteż z taką boleścią w sercu odpuszczała karcenie przyjaciółki za bezmyślność i głupotę. Bogowie – mimo błogosławieństwa – zesłali na nią także karę, a przecież to dziecko wyrażać miało miłość, której nie zdążyli spełnić.
Jasny materiał chustki przesunęła po ustach, z których ściągnęła krew, by chwilę później odrzucić ją w bok. Łzy spłynęły po bledziutkich policzkach, co było wyrażeniem gromadzących się emocji, tak intensywnie buzujących w meandrach żył. Mięsień spętany więzieniem żeber donośnie bił, napawając iluzją nadziei, że już wkrótce, już niebawem ujrzy twarzyczkę maleństwa; pamiątkę po bracie, którego kochała ponad miarę.
Palce królewny powoli przesuwały się ku linii brzucha Aenessy. Opuszkami gładziła materiał, badając fakturę kobiecej sylwetki. Przymykała powieki, oddalając się do sennych marzeń, w których to i ona przyjmowała rolę matki. Zazdrość przemawiała przez ciało Shaeny, bo czyż nie powinna stać się rodzicielką dla dziedzica rodu? Pragnęła tego ponad miarę, być może bardziej niż winno pragnąć się życia, ale cóż dostała od losu i Siedmiu, tak ukochanych przez męża? Upokorzenie i boleść ciągnącą się od czterech lat pod kurtyną plotek.
- Boisz się? – głos odbił się echem od ścian, kiedy to pojęła czas w jakim się znalazły. Jedna umierała, druga ofiarowała dar egzystencji. Cena jawiła się jako wysoka, ale czy nie należało jej poświęcić dla dobra potomstwa? Być może,
być może to ona była zbłądzonym głupcem, który popełnia karygodne błędy.
- Czy on… – zawiesiła ton, by zebrać myśli. Nie potrafiła ułożyć sentencji w oczywistość, toteż odpuściła sobie wzniosłe treści. Musiała znać prawdę, jakby obsesyjnie łudząc się, że Velaryonównę stać na odrobinę szczerości. - Wiedział?
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

a w okowach snów pozostał on Empty
Temat: Re: a w okowach snów pozostał on   a w okowach snów pozostał on EmptyWto 14 Sty - 9:12

Znała Shaenę zbyt dobrze by nie wiedzieć o pragnieniach tamtej, które musiały budzić się do życia, ilekroć wspominana została kwestia macierzyństwa. Jej przyjaciółka zasługiwała na szczęście, zwłaszcza to związane z własnymi dziećmi, których pragnęła całym sercem. Kto, jeśli nie ona, powinien był zostać matką - dzielnie stawiała czoła plotkom o swym małżeństwie, pozostając wierna wzgardzającemu jej bliskością mężczyźnie, a swój czas i energię poświęcała bezinteresownie dla dobra prostego ludu. Jeśli ktokolwiek zrozumieć miał decyzję Aenessy o zachowaniu tej ciąży, to przecież właśnie młoda królewna, znacznie dłużej ogarnięta szaleństwem potrzeby przyjęcia roli rodzicielki. Nawet jeśli palce tamtej na próżno miały na razie doszukiwać się jakiejkolwiek krągłości brzucha, to sam ten gest czułości wystarczał, by uspokoić odrobinę rozchwiane nerwy Velaryonówny.
- Nie, nigdy - powoli, niepewnie, oderwała wzrok od zbielałych kłykci, by raz jeszcze napotkać spojrzenie fioletowych oczu. Osłabienie tamtej najwyraźniej było dość silne, by nie była skłonna do udzielenia reprymendy swej dwórce, zupełnie zresztą uzasadnionej. Nic jednak straconego - kto inny z pewnością podejmie się tegoż zadania, a zapytana Aenessa zdolna byłaby nawet wskazać imiennie osobę, która z pewnością nie powstrzyma się od urządzenia prawdziwego piekła na ziemi swej nieodpowiedzialnej latorośli.
- Staram się być dobrej myśli - zaczęła niepewnie, motto rodzinne żywe w jej umyśle. Pradawni. Prawdziwi. Odważni. Musiała więc okazać się hartem ducha, nie rozczulać się na sobą i nie roztrząsać najczarniejszych scenariuszy, a jednak wiedziała, że jeśli kiedykolwiek mogłaby pozwolić sobie na szczerość, to właśnie w rozmowie z Shaeną. Właśnie dlatego wraz z kolejnym wydechem zdobyła się na dopełnienie odpowiedzi. - Boję się okropnie. Jeśli coś zabierze mi to dziecko - Siedmiu, komplikacje czy ludzie, nie zniosę tego.
Cios, jaki wszystko to miało stanowić dla jej własnej reputacji oraz renomy rodu, nie był szczególnie istotny. Zdolna była poświęcić własne szczęście i życie, byleby pod jej własnym sercem zabiło kolejne, a w świecie pozbawionym Młodego Smoka oddech wziął jego potomek. Nawet to jednak nie było przecież gwarantowane - życie pisało najbardziej nieprzewidywalne scenariusze, a nie każda ciąża kończyła się wydaniem na świat zdrowego dziecka. Czasem jej zakończenie znaczyła krew na udach już w pierwszych miesiącach od odkrycia błogosławionego stanu, innym razem noworodek okazywał się zbyt słaby lub chorowity, by przeżyć pierwsze doby. Tej drugiej z opcji uparcie nie dopuszczała do siebie, wierząc, że krew Daerona musiała wystarczająco sił, rozniecić ogień życia. Odpowiedzialnością za szczęśliwe donoszenie obarczała więc, może niezbyt rozsądnie, jedynie siebie i to własną osobę winiłaby, gdyby doszło do poronienia.
Dotychczas trzymała się całkiem dobrze, przynajmniej jak na okoliczności tegoż spotkania i tematykę poruszaną w rozmowie. Wystarczyły jednak te trzy słowa zszyte w krótkie pytanie, by zburzyć doszczętnie jej równowagę. Maska względnego spokoju, którą nosiła, nie tyle pękła, ile rozpadła się w drobny pył pod naporem kolejnych atakujących ją myśli. Spuszczają głowę, tak że broda oparła się niemal o pierś, jakby z nadzieją schowania się za pojedynczymi kosmykami jasnych włosów, pokręciła nią przecząco, niezdolna chwilowo wypowiedzieć na głos odpowiedzi. Nie wiedział, oczywiście, że nie. Sama wciąż jeszcze miała więcej domysłów i nadziei, niż faktycznej pewności, ale chciała w to wierzyć. A przecież powinien był zostać poinformowany - usłyszeć z jej ust pełne radości słowa o spodziewaniu się potomka, by później wspólnie stanowić świadka dla cudu stworzenia i w końcu wziąć dziecko w ramiona, oznajmiając światu swe ojcostwo. Zdrada dornijczyków pozbawiła ich tego wszystkiego, zabierając Daerona ze świata, nim zasmakować był zdolny choćby samego początku tegoż nowego wyzwania. To nie było sprawiedliwe, nic z tego nie było, a żal zwilżył teraz i jej policzki łzami.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

a w okowach snów pozostał on Empty
Temat: Re: a w okowach snów pozostał on   a w okowach snów pozostał on EmptyNie 19 Sty - 20:47

Otaczała Aenessę płaszczem pozornego bezpieczeństwa. Nie zastanawiała się wszak nad konsekwencjami, które płynęły z jej decyzji, ale wiedziała, że ta sytuacja odbije się echem. Dwór szeptał, podobnie jak ludzie, którzy być może znali już prawdę. Shaena nie była bowiem zbyt ufna, odkąd każdy zawodził ją ponad miarę, a wiara w umiłowanych nikła z każdym kolejnym ciosem, który wbijany był w jej ciało. Stal przecinała skórę, głęboko, aż do kości, a trucizna rozlewała się po meandrach żył.
Była martwa już za życia.
A ludzie wykorzystywali dobroć serca, które biło nie dla niej, ale dla nich. Być może dlatego odczuwała dyskomfort z powodu własnych decyzji, tak mocno odbijających się rodzinie Velaryonów, ale także i na samych Targaryenach. (Jak mogli być tak bezmyślni? – zachodziła w głowę, kiedy to myśli zderzały się ze sobą, niczym rozpędzona konie na wyboistej drodze).
Wierzyła, że oboje byli świadomi konsekwencji, które spłynąć miały już tylko na córkę Baeli.
- Musisz zawierzyć swoje życie Bogom, wszak to oni dzierżyć będą nad tobą pieczę – powiedziała ze spokojem, łapiąc się na tym, że cała siła i energia wkładana była w tę rozmowę. Zaczynała żałować, że nie zdołała umrzeć przed księżycem, kiedy to maester porzucił płonną nadzieję, iż Shaena kiedykolwiek powstanie z łoża. Miała nawet wrażenie, że im bliżej jest tego, tym mocniej odczuwa cudaczny dyskomfort, łaknąc coraz bardziej ramion Nieznajomego. Ufała, że stan Baelora i Elara jest dużo lepszy, a Haerys znajdzie się pod skrzydłami tych, którzy zaopiekują się nią. Raz po raz pokładała nadzieję w sile swej rodziny, samej pragnąc – egoistycznie – odejść z tego świata.
- Być może nigdy nie zobaczę twojego dziecka, ale wierzę, że dasz mu wszystko co najlepsze – wydukała, aż wreszcie fioletowe tęczówki osiadły na drzwiach, w których pojawiła się Elya. Spoglądała na nią z niepewnością, jak gdyby gubiąc poczucie czasu. Leki i mikstury zażywane niemal codziennie coraz bardziej tłamsiły drobne ciało dziewczęcia. Nie chciała wypijać czegokolwiek, co pochodziło od ziół, wszak to usypiało ją na długie godziny.
Na nowo zdecydowała więc spojrzeć na Nessę, by chwilę później zastygnąć w bezruchu. Czas rozłąki zbliżał się wielkimi krokami, toteż Shaena nie protestowała, gdy septa weszła w głąb komnaty. W ciszy, ulegle oczekiwała następstw, jakie miały mieć miejsce, by już niebawem pożegnać się z przyjaciółką. Ścieżki ich życia były niezbadane, dlatego z taką skrupulatnością lękała się wszystkiego, co zbliżało się w sposób natarczywy. Nieustannie analizowała decyzje ludzi, ale im dłużej trwało rozmyślanie, tym ona popadała w większe szaleństwo.
Nie uraczyła już panienki Velaryon dobrym słowem, podobnie jak nie chciała układać frazesów w słowa rzucane na do widzenia. Łudziła się, że być może – jeszcze raz – kiedykolwiek – ujrzą się i wymienią choć kilka słów, ale świadomość stanu potwierdzał tylko, że spotkanie może być jednym z ostatnich.

/zt x2
Powrót do góry Go down
Sponsored content

a w okowach snów pozostał on Empty
Temat: Re: a w okowach snów pozostał on   a w okowach snów pozostał on Empty

Powrót do góry Go down
 
a w okowach snów pozostał on
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Jorelle Snow
» Jorelle Snow
» po drugiej stronie snów nie było

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje :: Zakończone-
Skocz do: