Share
 

 There is no bad time for good news

Go down 
AutorWiadomość
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

There is no bad time for good news Empty
Temat: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptySob 25 Sty - 15:04


VI 163 p.P.
Czerwona Twierdza, Królewska Przystań
Aenessa&Maegona Velaryon



Drzwi zamknęły się za nią z hukiem, gdy nieświadomie popchnęła je nieco zbyt mocno, niż było to konieczne. Wzdrygnęła się, słysząc głośny dźwięk, ale nie przejmowała się hałasem zbyt długo - nie miała głowy do podobnych logicznych myśli. Całość jej umysłu zdawała się spowijać mgiełka alkoholu, przyjemne szumienie go wraz z krążącą w żyłach krwią, która napływała teraz do policzków, zalewając je wyrazistym szkarłatem. Było jej tak okropnie gorąco, a noszona suknia zdawała się to jedynie pogarszać, podobnie jak rozsypane na ramionach włosy, wysuwające się z upiętej ku górze fryzury. Spróbowała doprowadzić je do porządku, ale śliskie kosmyki uciekały przed ślamazarnie łapiącymi je palcami, jakby nagle zaczęły żyć własnym życiem i rozpoczęły zabawę w kotka i myszkę. Zrezygnowana wysunęła kilka ostatnich spinek, pozwalając całości opaść. Zamierzała złapać ją w koński ogon, ale dopiero zbierając je, zorientowała się, że nie miała pod ręką żadnej wstążki. W aktualnym zamroczeniu nie była zdolna przypomnieć sobie, gdzie takowe znajdują się, porzuciła więc swe starania i niepewnym krokiem ruszyła ku łóżku, by będąc wystarczająco blisko zwyczajnie rzucić się na miękkość materaca całym swym ciężarem. Rozpalona twarz zderzyła się z chłodem jedwabnej pościeli, dłonie rozpostarły się na boki, a palce pogładziły materiał, rozkoszując się jego fakturą. Nie była pewna, jakim sposobem znalazła się tutaj ani tym bardziej w takim stanie. Wino gościło na jej podniebieniu od lat, a jednak dzisiejszego wieczora coś poszło nie tak. Nie miała świadomości, że zmęczenie oraz pusty żołądek stanowiły czynniki pogarszające znacznie jej tolerancję, a aktualnie trwające krwawienie okazało się gwoździem do trumny. Choć tyle dobrego, że faktycznie zdecydowała się powrócić do własnych kwater, zamiast pozwolić królewnie Shaenie odczuć, iż jej przyjaciółka nie wykazała się rozsądkiem i umiarem - cóż za wstyd byłby to wtedy. Nawet teraz wstydziła się, wciskając lico w prześcieradło, na wpół przytomna, ale gdzieś z tyłu głowy wciąż świadoma, że powinna, chociaż pozbyć się wierzchniego odzienia. Albo butów. Tak, buty zdecydowanie powinny zostać zsunięte ze stóp, które szczęśliwie wciąż jeszcze wystawały nad podłogą - choć jedna dobra rzecz przyszła z tak mało eleganckiego legnięcia. Kilka ruchów nogami i noszone pantofle uderzyły z łoskotem o podłogę, wykorzystało to jednak zupełnie pozostałą jej energię. Spać. Stłumiła ziewnięcie, jeszcze bardziej przyciskając twarz do łóżka, by następnie przesunąć się na nim wyżej, aż głowa znalazła się na poduszce. Zagarnęła ku piersi część narzuty, wtulając się w nią, jakby stanowić mogła substytut czegoś zupełnie innego - ciepłego, męskiego torsu, który w ostatnich dniach ze względu na królewską wizytację w innym z regionów znajdował się poza jej zasięgiem. Wymruczała jego imię, słowo zginęło jednak w marszczeniach materiału, a ona sama gotowa była rozstać się z rzeczywistością, zamykając powieki. Zdołała już zapaść częściowo w sen, granica między nim a jawą zacierała się, gdy jakby z oddali dotarło do niej pukanie do drzwi. Nim zdołała racjonalnie przeanalizować wszystkie za i przeciw, co zapewne zajęłoby jej w obecnych okolicznościach dobre kilka minut, z jej ust wyrwało się "Proszę". Przekręciła się, próbując unieść choćby na łokciach i na szybko zgarniając z oczu kilka zagubionych loków, podczas gdy reszta włosów wciąż pozostawała w nieładzie. Zapewne powinna była oddalić gościa, ale zorientowała się w popełnionym błędzie zbyt późno.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptySob 25 Sty - 15:52

Kiedy medyczka wyjawiła wiadomość, czuł, jak wszystko nagle przewraca się bezpowrotnie. Jak małe, stabilne klocki upadają z trzaskiem na podłogę, a równocześnie gdzieś w tle słychać śmiech. I to nie jakiś szyderczy, tylko przepełniony szczęściem, radością. Serce skakało z radości, zaś sam został upomniany przez żonę, aby nie skakał jak pajac z radości. Mimo iż ich więź nie trwa zbyt długo, to jednak wieść o przyszłym potomku, który na dobre zagościł w łożysku małżonki, zdecydowanie przewyższała wszystko. Miał nadzieję, że to będzie syn — godny następca, który będzie w przyszłości pływać po morzu, którego nauczy sztuki żeglugi. Już zaczęły mu pokazywać się pierwsze pozytywne myśli odnośnie do posiadania syna. Co by było, jakby trafiła się córka? Tej opcji na tym etapie wolał nie rozważać. Miał być syn, aby przedłużyć linię rodu, o który najwyraźniej jego bliźniak zbytnio się nie przejmuje. Zaskakujące, że brat nie posiadał ani jednej żony, ani jednego dziecka, tylko dalej żył jako kawaler. Oraz że tylko jemu wybrał żonę i szybko zaaranżował ślub. A Rhaegor? Kiedy na niego nastanie kolej, zwłaszcza że on jest starszy i na nim ciąży większa odpowiedzialność?
Zaraz wstrząsnął głową, chcąc pozbyć się myśli o swym bliźniaku, i na powrót, przywrócił myśli o swoim następcy. Tak, zdecydowanie powinien o tym poinformować rodziców, wysłać do matki kruka, a z ojcem spróbować spotkać się na którymś z korytarzy. Brata swego nie chciał informować, i tak wyczuwał, że prędko pójdą wieści od Matki. Za to miał okazję pójść do siostry i podzielić się z nią ową nowiną. Nie chciał czekać z nią do następnego dnia, kiedy czuł tak ciężką do opisania radość i dumę. Wyjrzał przez okno, dostrzegając, że już ściemniło się na zewnątrz. Może dzisiaj Ness nie była u Shaeny? Może będzie w swoim pokoju wypoczywała? Zdołał się już przekonać, że dwórki często śpią ze swoimi paniami w jednym łóżku, czego nie komentował w żaden sposób. Szybko poprawił swoją szatę, schował pod pałami materiału drobny sztylet. Ucałował swoją żonę w czoło, informując ją, że uda się podzielić nowiną ze swoją siostrą, po czym zostawił ją w pokoju. Sam zaś pośpiesznym krokiem udał się do komnat Ness, do których drogę znał bardzo dobrze. Z uśmiechem na ustach mijał napotkane osoby, niekiedy skinając pośpiesznie głową. Kiedy dotarł do celu, zrobił głęboki wdech, aby uspokoić swoją szalejącą wesołość, po czym zapukał dwukrotnie do drzwi. Jak padły słowa z jej strony, wpierw rozchylił drzwi, a następnie zaraz otworzył je szerzej, żeby zaraz wkroczyć do jej komnat. Przymknął drzwi i skierował na nią wzrok, który zaraz zaczął badać nastaną sytuację.
- Ness...- już chciał powiedzieć, pochwalić się, że będzie ojcem, że ona będzie miała wkrótce bratanka. Jednak widok jej ciała, który swobodnie leżał na łóżku, wręcz prosił o przekręcenie głową. Jeszcze leżące bezwładnie pantofle, które nieułożone jasno wskazywały, że skądś skoczyły.
- Widzę, że wszedłem w nieodpowiednim momencie. Jak chcesz, mogę zjawić się za dnia, kiedy będziesz w stanie podnieść się o własnych siłach.- powiedział, mierząc siostrę swoim wzrokiem. Widział, jak ta próbowała się podnieść na łokciach, jak próbuje sobie odsłonić pole widzenia od wszechobecnych loków na jej głowie. Ach, jaskółko! Czemuś znów upadła, czyżbyś sugerowała, że zbliża się nowy front? Ileż jeszcze zamierzała pić, aby padać bezwiednie na łóżko? Postanowił zaraz odnaleźć wzrokiem miednicę, do której nalał nieco wody, a następnie przyniósł ją do łóżka siostry. Przynajmniej na rano już będzie miała przygotowaną poranną pobudkę. Odłożył jej na podłodze, tuż obok łóżka, po czym ponownie spojrzał głęboko w jej błękitne spojrzenie. - Przyda Ci się rano.- oznajmił spokojnym tonem. Może powinien ostrzej ją potraktować? Okrzyczeć za brak rozsądku? Powiedzieć, że rodzice o tym się dowiedzą? Że prędzej czy później, swoim zachowaniem, wpędzi samą siebie do grobu? - Nie pij tyle na przyszłość. - rzucił dodatkowo, obierając neutralną taktykę.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptySob 25 Sty - 17:34

Ze wszystkich odwiedzających musiał jej się trafić ten najgorszy i możliwie jeden z lepszych zarazem. Wzrok, wciąż jeszcze nieco przysłonięty złotymi pasmami, a do tego rozmyty już bardziej zaspaniem, niż alkoholem, miał trudność, by dokładnie przyjrzeć się jego osobie. Dopiero wypowiedzenie przez mężczyzne jej imienia pozwoliło jej odkryć tajemnicę jego tożsamości. Próby doprowadzenia się do względnego porzadku przybrały na intensywności i w końcu udało jej się opanować krnąbrne loki, a choć wciąż jej fryzurze daleko było do ideału, to przynajmniej zdołała nieco ulizać jej całość. Do tego zamiast kolejnych starań by unieść się jakoś samodzielnie, podsunęła się nieco, by w końcu jej plecy oparły się o wezgłowie łoża, pozwalając jej zająć pozycję siedzącą. Nieodpowiedni moment? Tak, zdecydowanie, ale przecież nie oznaczało to, że miała zamiar go wygonić. Jeśli zjawiał się późną porą, to coś ważnego musiało się zadziać. Jej myśli, niekontrolowane zupełnie w momencie napędzanej winem słabości, ruszyły z kopyta, kreując najróżniejsze wizje w czarnych barwach.
- Nie, nie. Czy... Czy coś się stało Rhaegorowi? - brat był pierwszą z osób, która przyszła jej na myśl, a w głosie słychać było panikę, malującą się również na nagle pobladłej twarzy. - Matce? Panu ojcu?
Widać było, że sama nakręcała się coraz bardziej. Tak jak inni, tak i Aenessa wraz z wypiciem zbyt dużej ilości alkoholu traciła kontrolę nad pewnymi aspektami swego charakteru, acz w jej przypadku rezultat nie był może aż tak opłakany - zwyczajowa opiekuńczość przekraczała zwyczajnie racjonalne granice, zbyt łatwo posyłając ją w kierunku umartwiania się lub też łzawego rozczulania nad losem krewnych. Czasem faktycznie potrafiła się przez to popłakać, acz w tym momencie szczęśliwie jej oczy wydawały się pozostawać jeszcze suche.
Skupiona na swym wewnętrznym zamieszaniu zupełnie nie przejęła się podawaną miednicą, brat nie mógł więc nawet spodziewać się od niej podziękowania. Tak samo jego rada wydawała się zostać puszczona mimo uszu, zwłaszcza że starając się zbliżyć do jego osoby, skupiła wszelkie siły na oderwaniu się od ramy łóżka. Uklęknęła, dość mało stabilnie, zapadając się kolanami w miękki materac, a nieco wygnieciona suknia rozsypała się wokół jej drobnej postaci. Ruch sprawił, że jeden z kosmyków powrócił na wcześniejsze miejsce, przecinając złotą smugą czoło, fragment policzka i przyczepiając się do ust - zupełnie nie zdawała się przejmować jego obecnością.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptySob 25 Sty - 18:38

Z każdą mijającą sekundą widział, jak jego młodsza siostra przyjmuje do swojej pijanej świadomości, że nie jest sama i nie siedzi z pierwszym napotkanym mężczyzną. Może nawet lepiej, że w obecnej sytuacji zastała Maegona. Strach myśleć, co by było, jakby zamiast brata, zastała osobę, która z przyjemnością spróbowałaby wykorzystać tak trywialną okazję. Nie będzie oszukiwać, jego siostra jest piękną i młodą kobietą, która powinna mieć wielu adoratorów. On jednakże do nich nie należy i nie wie, czy będzie do nich należeć w przyszłości.
Widząc, jak ta zaczęła szukać abstrakcyjnych powodów, dla których zjawił się w jej komnacie, przyjrzał jej się uważniej. Przynajmniej nie upiła się na trupa, a jest w stanie rozmawiać. Nieznacznie, wręcz niewidocznie, pokręcił przecząco głową, lecz utrzymał ciszę przez jeszcze parę chwil. Nie był pewny, czy przez nią nie przemawia pijacki bełkot, szczególnie. Zwłaszcza że kiedy zdołał odłożyć miednicę wypełnioną wody na podłogę, a ta próbowała nieudolnie wstać z łóżka. Wpierw wpatrywał się w jej próby, odpuszczając dalsze prawienie kazań. Pewnie i tak rano będzie zmagać się z migreną, to będzie wystarczającą karą dla młodej jaskółki. Ujrzawszy, jak jej kosmyk włosów powrócił na jej twarz, oraz że ledwo ma siły, żeby dopełznąć się do niego, Velaryon cicho westchnął i usiadł na jej łóżku, bardziej na jednym końcu, aby zarówno nie zabierać jej zbyt wiele miejsca, jak i żeby mógł być bliżej siostry. Schwycił jej niesforny kosmyk włosów, który zaraz delikatnie przeniósł zza jej ucho. Jednocześnie na jego twarzy zagościł niewielki uśmiech. Za to jego oczy na wpół, zarówno śmiały się, jak i martwiły. Cicho westchnął, po czym wyciągnął ku niej swoją dłoń.
- Chcesz usiąść obok?- spytał się, wzrokiem zaraz wskazując miejsce koło niego. Co tam miednica, zaraz on swoim butem nieco przysunął bardziej pod łóżko. Swój wzrok starał się pilnować, aby nie zerkał na jej podniszczoną suknię. I tak pewnie ma ich dziesiątki, jako dwórka Shaeny Rzucił sobie w myślach, woląc nie ujawniać ich na światło dzienne.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptySob 25 Sty - 20:32

Czy był ktokolwiek w Czerwonej Twierdzy, kto zdecydowałby się tknąć ją choćby palcem? Wykorzystać chwilę słabości zamroczonej alkoholem panienki z dobrego domu dla zaspokojenia własnych żądz cielesnych? Sama Aenessa, może dość naiwnie, wierzyła, że odpowiedź na to pytanie brzmiała "nie". Plotki krążące po królewskim dworze robiły swoje i niewielu skłonnych było wejść na terytorium, które według wielu szeptów zaanektowane zostało już przez zasiadającego na Żelaznym Tronie. Nawet ci, którzy wątpili w ich prawdziwość, fałszywie postrzegając ją jako cnotliwą damę nie woleli zachować odpowiedni dystans zwłaszcza, że sama znacznie to ułatwiała. Daeron nie przepadał, gdy miała zbyt wiele kontaktu z płcią przeciwną, a ona nie chciała przyprawiać mu zmwartwień - korona wystarczająco ciążyła my, ukochana nie powinna jeszcze dokładać mu na barki kolejnych kwestii zaprzątających myśli. Mężczyzna, który pokusiłby się na nią, musiałby być albo mieć równie mało kontaktu z rzeczywistością, co ona w tym momencie, albo być zwyczajnie niespełna rozumu.
Zachichotała dziewczęco, gdy uratował ją od kosmyka, którego pozostawała błogo nieświadoma, przez chwilę zachowując się raczej, jakby miała trzynaście, a nie dziewiętnaście lat - zupełnie niewinnie i dziewczęco. Zaraz jednak przypomniała sobie o "powadze" sytuacji i uśmiech zsunął się z jej lica.
- Tak - odpowiedziała natychmiast, chwytając wyciągniętą ku jej osobie dłoń i przesuwając się bliżej. Nie było to aż tak łatwe, a świat wokół zdawał się równie niestabilny, co jej własna forma. Kiedy wszystko stało się takie chybotliwe, rozmyte, jakby wyjęte ze snu? Nawet sam brat nie zdawał się nie być w pełni tutaj, jego kontury nie do końca przyjmowały stałą formę nawet mimo prób skupienia wzroku, kiedy to gwałtownie mrugała. Ale nie to było ważne, o nie. Wciąż jeszcze nie uzyskała przecież odpowiedzi na swe pytanie, co skłoniło ją do zmarszczenia brwi i lekkiego uniesienia głosu, domagając się udzielenia jej takowej.
- Odpowiedz! - rozkazała, orientując się jednak zaraz po wypowiedzeniu słowa, że może nie był to właściwy ton głosu. Było to zwyczajnie niemiłe i jej samej zrobiło się przez to przykro, co też odmalowało się na jej twarzy, a kolejne wypowiedzi zabrzmiały niemal błagalnie. - Proszę, bracie. Co się stało?
Granica między spokojnym, acz nieco spanikowanym podejściem do postaci, a zupełną paniką i potokami łez coraz bardziej zacierała się, co też z pewnością mógł dostrzec. Gdyby jeszcze trochę potrzymał ją w niepewności, z pewnością jedynie pogorszyłby jej stan, a choć miałoby to może jakąś wartość edukacyjną na dłuższą metę i zniechęciło ją do spożywania nadmiernej ilości alkoholu, to na pewno nie umiliłoby wieczoru, który miał przecież należeć do Maegona i niesionych przez niego dobrych wieści.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptyCzw 30 Sty - 9:28

Maegon żywił głęboką nadzieję, że rzeczywiście nikt nie zechce wykorzystać słodkiej naiwności jego młodszej siostry. Była taka delikatna i wrażliwa, że każda poczyniona jej krzywda zaraz nie dość, że byłaby nader wyraźna, to też zaraz królewscy sojusznicy mogliby pójść pomścić jej ból. Nawet Maegon byłby wśród osób, których spajałaby chęć zemsty. Nie miała zamiaru pozwalać, aby ktoś siostrze czynił krzywdę i następnie chodził swobodnie po terenie Siedmiu Królestw. Może nawet dodatkowo zaangażuje któregoś ze szpiegów, aby ten obserwował wejście do komnat jego siostry i czuwał niedaleko niej, jeśli będzie nocą spacerowała po korytarzach. Tak, to z pewnością uspokoi Maegona, więc pewnie wprowadzi to wkrótce w życie.
Słysząc jej chichot, który wyszedł z jej gardła, nie potrafił być bardziej surowszy, niż powinien. Ness jest uosobieniem delikatności, łagodności, która swoim śmiechem zdejmuje brzemię trosk i zmartwień. Biada temu, który w niej się zadurzy, z pewnością może zatracić niejeden umysł, jak i zdrowy rozsądek. To na szczęście Maegonowi nie było pisane, kochał Ness jak siostrę, nie czuł do niej żadnych głębszych uczuć i tak też miało pozostać. Temu też z delikatnością schwycił jej dłoń i pomógł jej dostać się na brzeg łóżka. Miał ochotę się spytać, jak szybko świat jej się kręci, lecz wystarczyło Maegonowi, jak obserwował rozproszony wzrok Ness. To mówiło Velaryonowi bardzo wiele i postanowił nieco odwrócić się w stronę Nessy, aby móc mieć na nią oko, w razie jakby postanowiła paść w nieznaną stronę świata.
Słysząc jej słowa, zaśmiał się rozbawiony, kręcąc jednocześnie głową z niedowierzania. Będąc w takim stanie, jeszcze myślała o wydawaniu rozkazów? Traktowała jego, jako jej służącego? - Ach, siostro.- powiedział, jednocześnie zgarniając jej obie dłonie. Złączył je, a następnie przykrył je swoimi, żeby zarówno samemu się uspokoić od śmiechu, jak i aby zarazić siostrę swoją wesołością. - Będę wkrótce ojcem. Spodziewamy się dziecka.- powiedział, nie mogąc ukryć na swej twarzy radości i dumy, która teraz zaczęła okazywać się na jego rysach. Powiedział to na głos, więc należało roznieść wieść do rodziny, powiadomić też Baelora o tej nowinie, lecz na wszystko znajdzie czas. Teraz to był ciekaw reakcji na wieść, wiedząc, że chwilę temu była na granicy między spokojem a szaleństwem, że typowała najgorsze scenariusze na start. Chyba za dużo wypiła.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptyCzw 30 Sty - 11:36

Mogła być delikatna i wrażliwa, ale z pewnością, gdyby w pewnym momencie świadoma stała się planów swego brata, by z pomocą szpiegów doglądać jej bezpieczeństwa poprzez wystawianie ich przed drzwiami sypialni dwórki, zbeształaby go całkiem otwarcie za podobne głupstwo. Nie była przecież dzieckiem, by stawiać na jej straży niańkę donoszącą o każdym nietypowym ruchu dziewczyny jej krewnym - stolica dawała jej wolność od podobnego nadzoru ze strony matki, pan ojciec nigdy nie przejmował się nią szczególnie nawet w czasie wspólnego przebywania na dworze i zdecydowanie nie trzeba jej było w tej sytuacji obserwacji ze strony brata. Zwłaszcza że bardzo łatwo mógłby wtedy dowiedzieć się o niemoralnym sposobie, w jaki korzystała z danej swobody, umilając sobie wolne chwile w ramionach mężczyzny, który nie tylko nie był jej poślubiony, ale nawet obiecany. Czy Maegon miał wiedzę o trwającym romansie? Nie, przynajmniej sama tak nie uważała. Gdyby miał pojęcie, zapewne inaczej patrzyłby na swą siostrę, zechciał w jakiś sposób przemówić jej do rozsądku - plan skazany na klęskę, ale zupełnie w jego stylu.
Troszczył się o nią, oczywiście, że tak. Nie wątpiła w jego miłość, typową dla zwyczajnego rodzeństwa, zupełnie nieskalaną valyriańskimi tendencjami, jak to miało miejsce z jej uczuciem względem Rhaegora. Ich dwójka była dla siebie po prostu rodziną, krwią z krwi, która niezależnie od wszystkich okoliczności miała stać ramię w ramię przeciwko przeciwnościom rzucanym im pod nogi przez los. Przynajmniej tak wierzyła, nawet w tej chwili, gdy pokój kręcił się, a ona sama musiała skupić część świadomości na balansowaniu własnym ciałem, by nie przechylić się na żadną ze stron. A wraz z jego słowami naprawdę chciała to zrobić i gdyby nie trzymał we własnych dłoniach jej rąk, na pewno rzuciłaby się do przodu, przytulając go. Obecnie pozostało jej jedynie wyrazić gamę uczuć mimiką twarzy, na której zaskoczenie w mgnieniu oka ustąpiło radości, która zresztą zaraz zaistniała również w wypowiadanych słowach.
- To... To wspaniała wiadomość! Tak się cieszę! Rodzice już wiedzą? Rhaegor? Dawno się dowiedziałeś? - pomimo generalnych problemów z wcześniejszym skontaktowanie z rzeczywistością, teraz wydawała się ogarniać ją aż za dobrze. Przynajmniej do momentu, gdy prawda o jej nowej "roli" nie dotarła do niej, przerywając wyrzucanie z siebie kolejnych pytań.- Będę ciocią.
Z ostatnimi słowami głos się jej załamał, a łzy, które wcześniej pchały się wywoływane paniką, teraz skorzystały z ogarniającego ją wzruszenia, zalewając policzki.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptyCzw 30 Sty - 15:42

Jakby poznała jego myśli, miałaby pełne prawo do ukazania swojego gniewu i wściekłości. Jednakże jakby się okazało, że tym czynem zdołał zapobiec jakiejś tragedii, to byłaby wdzięczna za ochronę. On chciał jak najlepiej dla swojej jaskółeczki, która dzisiaj najwyraźniej nadała niepokojące sygnały. Nie powinna tyle pić, więc naturalną rzeczą na następny dzień to będzie sprawdzenie, gdzie ona się tak upiła. Może powinien jej nauczyć, ile powinna pić, aby się nie upić? Co, jeśli miała powody, aby tak się spić? Bądź dostanie wieści, których treść będzie na tyle szaleńcza, że nie będzie wiedział, czy poinformować o tym fakcie swych rodziców? Wolał swoje troski i obawy zostawić na następny dzień, teraz nie był to czas ani miejsce na takie rozważania.
Wolał zamiast tego, na twarzy Aenessy obserwować wpierw ukazujące się zaskoczenie, które zaraz przeobraziło się w radość. Jego uścisk dłoni zelżał prawie że do zera, więc mogła w każdej chwili oswobodzić swoje dłonie. Był rad, że siostra podziela radość, tylko nie oczekiwał, że będzie towarzyszyła im tak różnorodna gama emocjonalna. Sam poniekąd nie jest w stanie stwierdzić jednoznacznie, jakie emocje teraz przechodzą przez niego. Z jednej strony radość z potomka, duma z dokonanego dzieła, nadziei na przetrwanie ich samych, jak i rodu. Z drugiej siostra, porządnie wstawiona i ledwo mogąca utrzymać równowagę na łóżku, która dodawała troski i zmartwienia. To wszystko spajała miłość rozumiana na różnych płaszczyznach. Krystaliczna miłość do nienarodzonego potomka, braterska miłość do siostry, połączona z nadopiekuńczością. Dodatkowo widok ukazujących się łez, które zaczęły spływać po jej policzkach, wręcz uwalniały nadopiekuńczą duszę Velaryona. Swoją dłonią, która była na wierzchu piramidy, uniósł, aby koniuszkiem kciuka przyłożyć przy kanaliku łzawowym. Delikatnie przetarł, oczyszczając z łez, które zaczęły wychodzić nadprogramowo.
- Będziesz ciocią, najwspanialszą pewnie.- mówił spokojnie, prawie że szeptem, nie przerywając pracy kciukowi. Kiedy udało się osuszyć nieco jej jeden policzek, zaraz przyłożył kciuk do drugiego kanaliku i zaczął delikatnie znów zbierać słone krople. - Maester niedawno dopiero przekazał nam wiadomość. Wstępnie były tylko takie przypuszczenia, jednak teraz zostało to potwierdzone.- kontynuował swoje słowa niezmienionym tonem. Spokojnym ruchem nadgarstka, ostatecznie pozbył się wilgotnych łez, a dłoń swoją, odłączył od jej twarzy. Na twarzy Velaryona natomiast malował się uśmiech, którego nie miał zamiaru teraz tłumić.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptyCzw 30 Sty - 20:22

Tak próby "śledzenia" jej aktywności, jak i nauczenia ją odpowiedzialnie pić zapewne nie skończyłyby się pozytywnie. Umiała przecież zachować umiar, przynajmniej na ogół, a każdemu zdarzały się chwile słabości. Tak przynajmniej powtarzała sobie, ilekroć podobny do tego wieczora spotkał ją, a rano męczyło ją pragnienie połączone z bólem głowy utrudniającym nieco poprawne funkcjonowanie. Być może to miało czekać ją po raz kolejny już za parę godzin, gdy wróci do swych obowiązków dwórki wbrew ogromnej chęci pozostania w ciepłym i miękkim łożu.
Zupełnie nie przejmowała się w tym szczęśliwym czasie, iż mogła przysparzać mu zmartwień, a tym bardziej nie przejmowała się przebywającym poza tym pomieszczeniem członkami rodziny, którzy zapewne jeszcze bardziej strapiliby się widząc jej stan. Zamiast tego wolała zająć umysł o wiele przyjemniejszymi rzeczami, a mianowicie wizjami dalekiej i tej całkiem nieodległej przyszłości, jaka miała czekać ich rodzinę. Widziała oczyma wyobraźni swą bratową zaokrąglającą się wraz z rosnącym w jej łonie życiem, szczere rozmowy między kobietami o zmianach przez nią obserwowanych i wsparcie całej rodziny. Później mały człowiek o złotych włosach. Dziewczynka, chłopiec, a może oboje? Kolejne pokolenie Velaryonów miało wkroczyć na świat, otoczone bezgraniczną miłością i wsparciem, osiągając w życiu wszystko, co tylko mogli sobie zamarzyć. A choć nie chciała deprecjonować własnych rodziców, to wierzyła szczerze, że brat i jego żona mieli zapewnić temu dziecku rodzinę o wiele bardziej wypełnioną miłością, niż miało to miejsce w przypadku obecnych władców Driftmarku. No i Maegon raczej nie zamierzał znikać na Siedmiu raczy tylko wiedzieć ile z domu, gnany obowiązkami i pędem ku przygodzie.
- Będziesz doskonałym ojcem - stwierdziła bez wahania, szczerze wierząc w swoje słowa. Jeśli ona miała być najwspanialszą ciocią, to oni byliby najlepszymi rodzicami, jakich widział Znany Świat. - Więc jestem pierwsza? - zachwyciła się, unosząc dłonie ku policzkom w geście zachwytu i uderzając o nie z nieco tylko za dużą siłą. Zupełnie nie zdawała się tym przejąć, wyraźnie pogrążona w trwającej chwili, z myślami gnającymi setki mil na godzinę. Nie miała pojęcia, że właśnie spotkał ją tego typu "zaszczyt", co tylko dodawało chwili magii. Zupełnie zapomniała o łzach, które i tak pozostały tylko wspomnieniem, osuszone braterską dłonią. - Nie mogę się doczekać, aż sama przyniosę taką nowinę...
Pozbawiona przynajmniej częściowo barier przez wypity alkohol pozwoliła sobie na tę szczerość, którą możnaby zinterpretować jako naturalną dla kobiety potrzebę, by pewnego dnia stać się matką. Fakt, że chodziło jej o znacznie bliższą przyszłość z konkretnym mężczyzną nie był aż tak oczywisty, przynajmniej nie dla postronnego obserwatora niezorientowanego w jej sytuacji i relacji z jednym z Targaryenów.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptyNie 2 Lut - 10:40

Zarówno kwestie moralne, jak i edukacyjne będą rozważone przez Maegona w późniejszych godzinach. Owszem, takie śledzenie i edukacja ma wiele wad, jak i zalet, temu też taka myśl zostanie, a jedynie później on sam rozważy, czy siostra jest tego warta. Tymczasem wolał, póki co, otoczyć nad nią swoją płachtę troski, póki ta nie zaśnie. Nie wątpił, że raczej nie byłaby w stanie daleko zawędrować, lecz chciał to zrobić dla świętego spokoju. I sumienia, które on posiada.
Dziecko — ach, czy to nie była radosna nowina? Radość nie malała, a rosła z każdą chwilą. Teraz można sobie wyobrazić, jak takie dziecko miałoby blond lub złote włosy, może dostałoby fiołkową barwę siatkówki i perlisty śmiech, który rozbrzmiewałby po korytarzach Drftmarku. Na razie, przez pierwsze lata będą tutaj wychowywać swoje dziecko, w Królewskiej Przystani. Jak pozna nieco manier, nauczy się czytać i pisać, to wtedy zadecyduje, czy pośle w rodzinne strony, czy pozostanie w Czerwonej Twierdzy. Wszystko zależało, kto zagości łono żony Velaryona. Czy będzie miłować swoje dziecko, to się okaże, jak wyjdzie na świat. Jedno było pewne — nie mógł doczekać się, aż wyjdzie na świat.
Będziesz doskonałym ojcem. Te słowa już usłyszał od żony, lecz nadal one brzmią dziwnie. Musiał przetrawić ten fakt i zacząć myśleć perspektywicznie. Właściwie, jak to jest być ojcem? Takim jak Alyn, który jest zajęty obowiązkami i czasem doglądającym własne dzieci? Dobry ojciec planuje przyszłość z wyprzedzeniem? Uśmiechnął się do siostry po tych słowach, lecz nie był w pełni przekonany, że faktycznie sprawdzi się w roli ojca. Przeczuwał, że prędzej będzie drugim Alynem, który poprzez obowiązki, dbał o najważniejsze potrzeby swych dzieci. Nawet nie wiedział, czego spodziewać się po rozmowie z nim, jakich rad on udzieli, czy się ucieszy z tej nowiny. Niezbadane są myśli ojca. - Nie licząc żony i maestra — rzecz jasna.- zaznaczył ten drobny szczegół, lecz na proste rozumowanie — była pierwszą osobą, która dowiedziała się o tej ciąży. Uśmiech rozciągał się po jego ustach, a nawet cicho zaśmiał się, na widok jej reakcji. Czyżby potrzebowała nieco zimnej wody, aby lepiej przetrawić przyjętą wieść? Niech powie jedno słowo, a zaraz miednica z wodą, która przygotowana jest pod jej łóżkiem, odpowiednio otrzeźwi siostrę.
- Pewnie przyniesiesz niedługo, nie martw się Ness. Może masz już jakiegoś kawalera na oku, hm?- powiedział, jednocześnie zaraz objął siostrę w talii i przytulił do siebie. Jeśli sama chciała zostać matką, to powinna czym prędzej znaleźć jakiegoś kawalera i powiedzieć rodzicom, żeby ci zaaranżowali jej zaślubiny i ślub. Wtedy ona wyjdzie z prawdziwej miłości, a nie z obowiązku. Czy ta myśl nie byłaby dla niej wspaniała? - Może jakiś nawet książę ci wpadł w oko?- dopytywał się, z czystej ciekawości? Ach, jakby wyszła za Targaryena, to by miała naprawdę świetlaną przyszłość. Ewentualnie może jakiś dworzanin by wpadł jej w oko — żadnego potencjalnego kandydata nie chciał wykluczać.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptyNie 2 Lut - 14:19

Choć z pewnością pragnęła szczerze oglądać wzrastającego bratanka lub bratanicę, to nie w głębi serca wolałaby zdecydowanie, by kolejny z Velaryonów wzrastał nie wśród murów Czerwonej Twierdzy, a na terenach należących do rodziny od pokoleń. Drfitmark wychował ich wszystkich, często bez wsparcia ojca i przy niekoniecznie wzorcowej opiece ze strony matki. Ich wyspa była o wiele lepszym miejscem do opieki nad dziećmi, z daleka od zdradzieckich intryg, plotek i zepsucia Królewskiej Przystani. Do tego zdecydowanie zbyt dawno już w Twierdzy Przypływ nie rozbrzmiewał tupot małych stóp i dziecięcy śmiech - wszyscy jej mieszkańcy z pewnością skorzystaliby na przywitaniu nowego członka rodziny. A i ten wyniósłby z tego korzyści, zwłaszcza że w przeciwieństwie do Maegona nie wątpiła, iż faktycznie będzie odmiennym, lepszym od Alyna ojcem i sam zrobi wszystko, by nie tylko zagwarantować potomkowi pomyślną przyszłość, ale wypełni ją też miłością. Był przecież o wiele bardziej czuły od Lorda Pływów, nawet w kontaktach z nią samą okazując rodzinne ciepło i bliskość, którą czuła nawet teraz, w uścisku, jakim ją obdarzył. Bez wahania skorzystała z tego, wtulając się mocniej i chowając na chwilę twarz w jego ramieniu. Odwróciła ją ku niemu dopiero po zadanych pytaniach, z szerokim uśmiechem i jeszcze intensywniejszymi rumieńcami zdobiącymi policzki.
- Mam, oczywiście, że mam - odparła z entuzjastyczną szczerością, na jaką w tej sprawie na pewno nie zdobyłaby się, gdyby nie szumiące w głowie wino. Rhaegor również już o to pytał, podobnie jak cała rzesza mniej jej bliskich osób, zwykle jednak zdołała uniknąć tematu, zawsze bowiem lepiej było pokierować rozmowę na inne tory, niż kłamać. Tym razem jednak nie miała wystarczająco samokontroli, by próbować swych zwyczajowych sztuczek, a prawda sama pchała się na język. - To nie książę, a król, bracie. Daeron... Jest inny, niż wszyscy pozostali, tak prawdziwy i pełen pasji.
Z jednej strony obiekt jej westchnień stanowić mógł mężczyznę pożądanego przez całe grono młódek, nie było więc nic dziwnego, że i pannie Velaryon zawrócił on w głowie. Jeśli jednak słuchało się plotek, uważniej przyglądało ich interakcjom, można było dojść do wniosku, że między dwójką mieszkańców dworu działo się coś więcej niż tylko wzdychanie z odległości, jak to powinno mieć miejsce w przypadku osób niepołączonych nawet więzami narzeczeństwa. Nawet teraz nie brzmiała jak zauroczona podziwianym z daleka iskrzącym płomieniem, a raczej jak osoba znająca jego ciepło i wygrzewająca się w nim zapominając o chłodzie czyhającym gdzieś poza widnokręgiem.
W tym momencie postrzeganie samego władcy, który wiedziała przecież, że darzył ją uczuciem i obdarzał od lat swym cennym czasem, nie wydawało się mrzonką. Może niewłaściwym była próba skradnięcia chwili dla siebie, pozwolenie by umysł snuł wizję przynoszenia podobnej dobrej nowiny, ale o dziecku własnym i Targaryena, ale to właśnie działo się pod złotą kopułą zmierzwionych włosów. Rozmarzona nie myślała już o bracie i bratowej pochylającymi się na dziecięcą kołyską, ale własnej osobie z Daeronem u boku, rozpływającymi się nad małym chłopcem, w którego żyłach płynęłaby ich krew, unieśmiertelniając unię ich ciał na zawsze. Dziewczynka również by ją zadowoliła, ale Aenessa znała świat wystarczająco dobrze, by choćby jako pierwsze dziecię wyczekiwać syna.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptyNie 2 Lut - 14:52

Na ten moment nie widział nigdzie, aby oddał żonę z dzieckiem do Driftmarku, szczególnie jeśli to miałby być syn. Tutaj miał możliwości w doborze edukacji, mógł wybrać najlepszych nauczycieli, mógł użyć kontaktów, a w Driftmarku byliby zdani na Baelę. Zresztą Maegon jeszcze nie rozmawiał o tym ze swoją żoną, mieli na to dużo czasu, jeszcze zdąży z nią porozmawiać. Gorsza i cięższa rozmowa będzie z rodzicami, a szczególnie z matką. Pewnie chciałaby zająć się opieką nad wnuczką, zapewnić jak najlepsze warunki, w co nawet Maegon nie śmiał wątpić. Zdecydowanie nie wiedział, jak przebrnie te rozmowy, dlatego też jako pierwszą poinformował Ness. Nie oczekiwał od niej pytań odnośnie do miejsca wychowania, dorastania i planów dziecka na przyszłość. Przy niej mógł pozwolić sobie na okazywanie tych dobrych uczuć, których ciepło oplata ich ciała. Widok rumieńców dodatkowo sprawił, że cieplej jemu zrobiło się na sercu. Świadomość, że siostra znalazła kogoś, zdecydowanie dawała nadzieje na prędki ślub. Tak, aby i ona zaznała szczęścia, póki jeszcze miała na to czasu. Czasem dopytywał się siostry, lecz zwykle zmieniała temat, sprytnie wymijając odpowiedź. Teraz jednak wyszło to, co próbowała ukryć. Pragnął powiedzieć, że nie musi tego aż tak kryć, że rodzice pewnie to zaakceptują i spróbują porozumieć się z rodzicami. Jednak kiedy dotarło do niego, że ona jest zakochana w królu, to na chwilę jego wzrok utkwił w jej fioletowych oczach. Te małe, niewinne oczka zakochały się w królu? To byłoby nawet oczywiste, wiedząc, że władca wedle plotek — tworzy sobie wianuszek adoratorek. Tylko że... no właśnie. W jej słowach nie było niewinnego zauroczenia.
- Szlachetny król wpadł ci w oko, niebywałe. Skąd masz pewność, że odwzajemnia twoje uczucia?- wolał delikatnie wybadać grunt, nie chcąc niechybnie wywołać awantury. Zamiast negować, postanowił wypytać się, skąd ma taką pewność, że nie są to jedynie plotki innych zakochanych niewiast. Tak jak chwilę temu nawet rozważał, aby powiedzieć o tym rodzicom, tak ten pomysł uciekał hen daleko. Szczególnie kiedy jej rozmarzona twarz gdzieś na chwilę odpłynęła, on nie wiedział, jak to powinien interpretować. Postanowił więc spróbować przywrócić jej marzycielski słuch na czas rzeczywisty, poprzez przyłożenie swych warg do jej czoła. Delikatnie je musnął, po czym nieco podniósł głowę, aby na nią spojrzeć. - Jeśli chcesz, możesz mi wszystko powiedzieć. Zostanie to między nami.- wyszeptał do niej owe słowa. Chciał w ten sposób dać znać siostrze, że nie zamierza krzyczeć, a wysłuchać. Nie wiedział, czy siostra padła ofiarą miłosnej chwili, która minie, czy to jej serce zrobiło taki psikus. Jakby rodzice znali jej emocje, może by nawet Baela próbowała porozmawiać z kuzynką, aby wzmocnić ich krew i więzy. Tylko teraz rodziło się pytanie, jak mocno ich miłość poszła do przodu.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptyNie 2 Lut - 16:56

Ze strony Aenessy faktycznie nie miał się co obawiać, iż zacznie ona już teraz wypytywać go o plany związane z konkretnym zorganizowaniem przyszłości dla nowego członka rodziny. Córa Lorda Pływów rzadko kiedy przejmowała się tak trywialnymi z jej perspektywy rzeczami, na które zawsze jeszcze pozostawał czas, zamiast tego preferując cieszenie się chwilą. Ten moment, niezwykły wieczór pełen dobrych wieści i szczerości między rodzeństwem, nie miał się już nigdy w pełni powtórzyć, nie zamierzała więc psuć go rozważaniami, kto też będzie uczył dziecię brata czy w której twierdzy będzie stało jego łóżko. Zapewne, gdyby nie aktualny stan, zaproponowałaby uczczenie tej okazji butelką doskonałego arborskiego wina, do którego dostęp miała dzięki przyjaciółce z rodu Redwyne. Niestety kolejna porcja alkoholu mogłaby skończyć się dla Velaryonówny kompletną utratą kontaktu z rzeczywistością, musieli więc ograniczyć się tym razem do świętowania o suchym pysku.
Przyjemnie było móc przestać omijać temat, odpowiedzieć szczerze na temat swych sercowych spraw i pragnień co do tego, z kim chciałaby widzieć się na ślubnym kobiercu. Nie miała jak wyminąć prawdy, gdy ta zdawała się jedynym, co skłonnym był ubrać w słowa zamglony alkoholem umysł. Było tak ciepło, a ona nie potrafiła wskazać, czy rozgrzewał ją jedynie alkohol, czy może bardziej znajome ramiona Velaryona, w których wypłakiwała już niejeden raz łzy i kryła się przed koszmarami. Czuła się bezpieczna, jakby żadne wyznanie z jej strony nie było zdolne zmienić pełnego braterskiej miłości spojrzenia i zetrzeć uśmiechu z ust Maegona. Na pewno by zrozumiał, przecież znał ją tak dobrze, wiedział o bezgranicznej miłości, którą potrafiła obdarzać tych, których uznała za sobie bliskich i ważnych. A król wpasowywał się w te dwie kategorie nawet przed rozpoczęciem ich romansu - kuzyn, władca, charyzmatyczny przywódca tytułujący się Młodym Smokiem i doskonale wpisujący w jej własne osobiste fascynacje, nawet jeśli początkowo ich kontakty nie należały do spokojnych. Może właśnie z tej iskry, która towarzyszyła ich starciom słownym, powstał ogień palący się w jej sercu z niemal niebezpieczną intensywnością.
- Powiedział to, pokazał... - nie powinna była wchodzić w szczegóły, zbyt personalne, by dzielić się z nimi z kimkolwiek, a zwłaszcza z własnym bratem. W jego oczach z pewnością wciąż pozostawała małą dziewczynką, u której nawet wspominane w pieśniach bardów pocałunki wywoływać miały rumieniec zawstydzenia. Na pewno nie podejrzewałby jej o zepsucie godne, cóż, raczej ich rodziców, niż najmłodszej latorośli Velaryonów. Co prawda nikt nie śmiał, zwłaszcza z tej perspektywy czasu, zbyt otwarcie omawiać łóżkowych podbojów Baeli oraz Alyna, ale pamięć o ich niezbyt moralnym prowadzeniu się w latach młodości przetrwała. Najwyraźniej była to kolejna z cech, jakie odziedziczyła po swym ojcu oraz matce. - Myślałam, że to tylko chwilowe. Mam ostrzegała przed miłostkami, ale to trwa i.... I tak bardzo nie chcę, by się kończyło.
Był jej tak drogi, że nawet w obliczu jego ożenku gotowa byłaby pozostać u jego boku, pozwalając mu znaleźć w swych ramionach to, czego z pewnością nie dałaby mu inna kobieta - zrozumienie dla valyriańskiego ognia, bezgraniczne oddanie i wsparcie niezależnie od okoliczności. Nie wyobrażała sobie przyszłości, w której odprawiłby ją czy też w inny sposób utraciłaby zaszczyt tkwienia u jego boku, choćby w pojedyncze wieczory.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptyNie 2 Lut - 17:45

Moment, nawet jak był niezwykły i doniosły, pozostanie w ich wspomnieniach przez najbliższe księżyce. Wpadną jeszcze wielokrotnie w uściski, Maegon usłyszy kolejne pochwały i zachęty, czy to od siostry, czy od dworu. Spodziewał się, że kiedy oznajmi Baelorowi wieść, to zaraz z pomocą królewny Shaeny cały dwór będzie znał jakże radosne nowiny dla Velaryonów. Przynajmniej zmyje z siebie wątpliwości, jakoby nie był w stanie spłodzić potomka bądź posiadał w sobie prawdziwe, mezalianskie geny po rodzicach. Dopiero jak zaczął pełnić funkcję dworzanina, usłyszał o różnych wersjach podbojów jego rodziców, i to niekoniecznie na tle politycznym. Zdecydowanie wolał usłyszeć jedynie persona osób, z którymi podobno romansowali, lecz i to budziło w nim niesmak. Szanował, że mimo tylu plotek, obydwoje są nadal razem i prowadzą — a przynajmniej to pokazują publicznie — szczęśliwie swój związek małżeński.
Czy tą samą drogą, co rodzice, zamierza podążać Aenessa? Nie miał zielonego pojęcia. Mimo wątpliwości nie odtrącał siostry, która zaczęła mówić rzeczy, które dotychczas pewnie były ukrywane przed rodziną. Otoczył ją swoją braterską ochroną, nawet przyciągnął ją do siebie, aby następnie usadowić na swoich kolanach. Mała, młoda jaskółeczka, która niespodziewanie wbiła się w niebo, zaczynała ukazywać koloryt swoich piór, które dotychczas były niedostrzegalne. I to właśnie Maegon starał się osiągnąć, szczególnie że sama się nie wzbraniała przed nadchodzącą spowiedzią z jej strony. Łagodne spojrzenie taksowało twarz siostry, nawet kiedy zaczynała mówić rzeczy, po których jego wyobraźnia zaczynała iść w niebezpieczne ścieżki. Powiedział? Pokazał? Jak? Co jej pokazał w ramach swoich uczuć? Podarował jej jakiś prezent? Może zaśpiewał jej ballady w pokoju, kiedy byli sami? - Król, jak i Ty, jesteście młodzi. Może powinien porozmawiać z naszą kuzynką o waszych zaślubinach, skoro — jak mówisz — darzycie siebie wzajemnie uczuciem.- zaczął ostrożnie, chcąc oczywiście wskazać siostrze drogę do jej szczęścia. Skoro tego chcieli, to niech zaczną ustalenia, chociażby zaślubiny! Na ślub mogą poczekać przecież z kilka dni imienia. - Moja mała Ness... nie muszę Cię uczyć pocałunków, prawda?- aż zaśmiał się na koniec, nie mogąc nadziwić się, jak jego siostra wyrosła. Młoda, zakochana w Królu. Nawet jak w swoje pytanie zawarł nieco śmiechu, to rzeczywistość była nieco odmienna. Nie wiedział, czy jego siostra umiała się całować. Nawet jeśli byłby to bardzo jemu niesmaczne, to w celach edukacyjnych mógłby nauczyć siostrę całować, lecz nie sztuki miłosnej. Takich rzeczy to zdecydowanie powinna wcześniej matka odpowiednie wyedukować, a Maegonowi nawet nie przyjdzie chęć, aby pójść dalej z Ness, niż zwykły, edukacyjny pocałunek, w którym nie powinna żadna ze stron, doszukiwać się jakiegoś głębszego znaczenia. Często słyszał od innych osób, że ponoć starsze rodzeństwo uczy młodsze, jak się całuje drugą osobę. Ponoć, bo plotki potrafią być zwodnicze i nie można im w pełni zawierzać.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptyNie 2 Lut - 20:50

Sama Aenessa nigdy nie wątpiła, że brat zdolny był doczekać się potomka - ich rodzice nie mieli problemów z doczekaniem się czworga pociech i dziewczę pewne było, że i kolejne pokolenie Velaryonów powiększy rodzinę o kilku do kilkunastu nawet członków. Nie wątpiła też i w żonę Maegona, uznając bratową za osobę sobie bliską od dnia, gdy przywdziała płaszcz z konikiem morskim i to nawet mimo faktu, że Maegon niekoniecznie w pierwszej chwili zadowolony był perspektywą porzucenia stanu kawalerskiego. Teraz wszystko układało się tak dobrze, że nawet ona, wieczna optymistka, była zaskoczona podobnie pozytywnym obrotem spraw. Gdyby tylko wiedziała, do czego doprowadzić miała ciąża, o której wieści oficjalnie potwierdzone zostały przez maestera dzisiejszego wieczora - w jaki sposób Siedmiu zdecyduje się zniszczyć piękny rodzinny obraz, który już i tak przez większość ich życia nie należał do idealnych. Ich rodzice faktycznie głównie publicznie prezentowali się jako szczęśliwi w związku, w zaciszu czterech ścian stanowiąc co najwyżej partnerów w snutych planach i intrygach. Ona nigdy nie chciałaby podobnego życia dla siebie i swoich dzieci. Właśnie dlatego na przestrzeni lat negatywnie reagowała na wzmianki o zostaniu wydaną za mężczyznę wyznaczonego przez ojca, z którym w najlepszym wypadku udałoby jej się zapewne zostać przyjaciółmi. Nigdy nie spotkałaby ją z obcym miłość podobna do tej, o jakiej marzyła od dziecka, a jaką odnalazła w osobie Daerona Targaryena. Nawet jeśli oznaczało to pójście w niezbyt chlubne ślady rodziców.
Nie zaprotestowała, gdy przyciągnął ją bliżej, a znalazłszy się na jego kolanach poczuła się nagle, jakby miała nie dziewiętnaście, a dziewięć dni imienia. Emocje powoli uspokoiły się nieco w jej sercu, a pozostały w organizmie alkohol mieszał się ze zmęczeniem, ciążąc na powiekach. Czy nie zrozumiał, co miała na myśli? A może zrozumiał doskonale i akceptował ją mimo to? Próbowała odnaleźć odpowiedź w jego twarzy, a następnie doszukać się jej w wypowiedzi brata, ale nie zdołała osiągnąć w tym względzie sukcesu.
- Nie chcę go zmuszać do tego - pokręciła przecząco głową, próbując w racjonalny sposób przekazać, czemu na Bogów nie popychała go do ślubu. - Każda kobieta pragnie tylko jego korony, zdobycia jej przez ożenek. Nie chcę być jak one.
Zdusiła ziewnięcie, powoli coraz bardziej senna, a przynajmniej do momentu, gdy nie usłyszała padającego z jego ust pytania. Odsunęła się gwałtownie, niemalże spadając z jego kolan, a jej zaskoczenie było widoczne na zarumienionej twarzy już na pierwszy rzut oka.
- O czym ty... Nie wolno mi... - zapowietrzyła się, wyraźnie nie będąc w stanie znaleźć słów. Jeszcze bardziej spróbowała zwiększyć między nimi dystans, raz jeszcze znajdując się na materacu łóżka. Pomimo panującego półmroku Maegon mógł dostrzec w oczach siostry przebłysk paniki, zakrawającej niemal na strach. Nie wyobrażała sobie pocałunku z kimkolwiek innym, nawet jeśli miał on charakter w pełni "edukacyjny". Gdyby Daeron dowiedział się... Nagle cała ta sytuacja stała się w jej oczach mocno niebezpieczna - oto gościła w swej sypialni nocą innego mężczyznę, być może blisko spokrewnionego, ale dla valyriańskiej krwi nie stanowiło to przecież problemu. Co, jeśli zostałoby to niewłaściwie zinterpretowane, a ona musiałaby mierzyć się z gniewem króla, który rozniecić były zdolne nawet zbyt długie spojrzenia czy zbyt częste tańce z innymi przedstawicielami przeciwnej płci?
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptyPon 3 Lut - 10:59

Gdyby każde z nich wiedziało, co Siedmiu podaruje w niedalekiej przyszłości, już teraz zaczęliby czynić odpowiednie kroki, aby zapobiec tym tragediom. Niestety — żaden z nich nie miał daru przewidywania przyszłości, a proszenie o wizje od innowierców nie było rzeczą rozsądną. Musieli zawierzyć swoje życie Siedmiu, choć czy to była ich właściwa religia? Dawniej ich dalecy krewni wierzyli nie w Siedmiu, a w inne bóstwa. Maegon słyszał, czytał dawno temu coś o tym, lecz nie zagłębiał się bardziej w lekturę. Może jakby popłynął do Valyrii, pobył tam kilka księżycy, przekonałby się, czy religia ich przodków była tą właściwą, czy może obecnie obrana jest słuszna. By wtedy sam dla siebie podjął decyzję, w jakie bóstwa zawierzy swoje życie, komu bardziej będzie dziękować za słuszność decyzji. Tylko że taka wyprawa poczeka... Może kilka lat, kilkanaście, gdyż dopóki pełni wartę u boku Baelora, który wykazuje się ogromną miłością do Siedmiu, to ciężko było myśleć o wyprawie na odnalezienie własnej wartości duchowej. Teraz jeszcze doszła kwestia ciąży żony, kwitnącego romansu siostry z królem... Nie mógł w takim czasie opuścić Królewskiej Przystani. Musiał tu być w razie, jakby coś się wydarzyło siostrze, jakby nagle Dornijczycy zechcieli odważyć ponownie postawić swoje warunki na ledwo co uspokojonej krainie. Na razie, kruki z Dorne nie przynosiły zbyt wiele złośliwych wiadomości, miał więc teoretycznie kilka spokojnych lat na uzyskanie stabilizacji w Twierdzy i przynajmniej zacząć wychowanie swojego potomka. Tylko, czy to będzie trudniejsze od wychowania siostry, z którą ewidentnie nie potrafił sobie poradzić? Nie miał pojęcia, skąd u niej nabrały się nawyki picia, że przed nim jest wręcz w opłakanym stanie. Miał nadzieję, że stosowane przez niego subtelne zabiegi, chociaż w niewielkim stopniu pomagają siostrze odzyskać zatracony balans.
- Nie musisz zmuszać. Podejmiecie decyzję we właściwym czasie, tylko zważcie na to, że im dłużej będziecie zwlekać, tym większe będzie prawdopodobieństwo, że dostanie inną kobietę za żonę. - stwierdził łagodnym tonem. Nie miał zamiaru jej straszyć, a jedynie przestrzec, że każda decyzja będzie pociągała za sobą pewne konsekwencje. Nie musiała naciskać króla, a jedynie to uświadomić, że nic nie trwa wiecznie i kiedyś jemu dostanie się stateczna partia, która powinna ukrócić wszelkie mezalianse z jego strony.
Jednak zaraz widok siostry, która zarówno zarumieniła się, jak i wręcz spanikowana uciekła z jego kolan, sprawiła, że cicho westchnął pod nosem. Postanowił zostać na miejscu, a jedynie to ciągle kierował na siostrę swój wzrok. Co tak ją spanikowało, to że pytał jej się o jej umiejętności wargowe, czy jakieś dziwne nauki tego zakazywały? Nie wiedział, co o tym myśleć, jednakże wolał nie pogłębiać paniki, zarówno u Ness, jak i u siebie.
- Ness, spokojnie.- zaczął mówić, przybierając ton, który miał uspokoić spanikowaną siostrę. - Nic Ci nie zrobię, wszak jesteś moją siostrą. Po prostu... chciałem pomóc Ci, jeśli obawiasz się, że nie umiesz, bądź nie robiłaś tego wcześniej. Wiesz, że nie tknę Cię, mam żonę i to w dodatku ciężarną.- kontynuował swoje słowa spokojnym tonem, siląc się na łagodne spojrzenie w stronę Ness. Nie chciał, aby Ness czuła się jakoś zobowiązana do tego, bądź czuła paskudny przymus z jego strony. Sam czuł się poniekąd głupio, proponując takie rzeczy własnej siostrze.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptyPon 3 Lut - 12:07

Sama Aenessa nigdy nie rozważała zbytnio możliwości przejścia na inne z wierzeń - wychowana od małego w miłości do Siedmiu zdawała się pozostawać ślepa na inne wyznania, nawet jeśli zdarzało jej się czasem słyszeć o nich lub też spotykać pojedynczych ich przedstawicieli w czasie pobytu na królewskim dworze. Pomimo całego swego zamiłowania względem dziedzictwa przodków nie wyobrażała sobie zbytniego zagłębiania się w kwestie czczonych przez nich bóstw, o których wiedziała tylko tyle, że dzieliły imiona z niektórymi smokami Targaryenów. Być może gdzieś w świecie istnieli jeszcze ludzie znający pradawne mity i dogmaty, wciąż czczący bogów valyriańskich, ale była to zupełnie odległa perspektywa. W przeciwieństwie do brata nie miała właściwie żadnych szans, by w ciągu kolejnych dni imienia wybrać się w podróż morską na trasie innej nić Driftmark-Królewska Przystań, a przynajmniej tak sądziła, patrząc na swe obecne życie. Jeśli któreś z nich wybrać miało się na odkrywanie "prawdy objawionej", to był to zdecydowanie Maegon.
I nie chodziło tutaj nawet o kwestie dornijską, która obecnie stanowiła zapewne najmniejsze z jej zmartwień. Wojna skończyła się już wiele lat temu, a przebywający w stolicy jeńcy byli tak wdzięcznym towarzystwem, że nie spodziewała się żadnych problemów ze strony ich rodzin. Młody Smok wygrał, połączył wszystkie Siedem Królestw i szczerze wierzyła, że do końca jej życia Południe pozostanie pod kontrolą Żelaznego Tronu. Kontrolą Daerona i pokoleń następców z jego krwi.
- Nie zmuszę go ja ani inni - westchnęła cicho, przypominając sobie rozmowy z królem dotyczące jego ożenku, a właściwie niezadowolenie przez niego wyrażane, ilekroć któryś z członków królewskiego dworu śmiał poruszyć ten temat. Nie mogli skrępować smoka więzami małżeńskimi, gdy ten pragnął szybować w przestworzach z szeroko rozłożonymi skrzydłami. A już na pewno nie zamierzał oddać tej wolności jakiejś młódce zza Wąskiego Morza, krewnej Morskiego Lorda z Braavos, o krwi brudnej jak tamtejsze kanały.
Jego spokój nieco pomógł z zażegnaniem ogarniającej ją paniki, a dystans między nimi połączony z gwałtowną reakcją otrzeźwił odrobinę umysł. Przesadziła, oczywiście, że tak, ale w tej chwili niekoniecznie myślała w pełni racjonalnie. Zaryzykować można by nawet stwierdzenie, że nie tyle nie ufała mu, ile samej sobie. Będąc tak blisko twarzy, którą Maegon dzielił ze starszym z braci, który jeśli zadałby jej parę lat temu podobne pytanie, od razu spotkałby się z pozytywnym odzewem, a teraz... Sama nie była pewna, wolała więc dmuchać na zimne, zachowując odpowiednią ostrożność w ich interakcjach.
- Umiem. To znaczy... Nie trzeba. Naprawdę. - zaplątała się nieco, próbując złożyć mniej lub bardziej logiczną wypowiedź. - Wiem, że nic mi nie grozi z twojej strony. Jesteś dobrym człowiekiem.
Zmieniła nieco temat, starając się odejść od tego, który wyjątkowo mocno sprawiał, że plątała się w zeznaniach. Już i tak powiedziała zbyt wiele, a gdyby spróbował zadać pytania, o szczegóły jej relacji z władcą, z pewnością jeszcze bardziej by się pogrążyła. Nic dziwnego, że wolałaby porozmawiać raczej o jego osobie.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptySro 5 Lut - 19:04

Wiara sama w sobie nie jest czymś złym. I jemu od dziecka wpajano relikwie Siedmiu, rysy postaci, których powinien czcić, uwzględniając różne małe mankamenty. Jednakże czy ona sama nie zastanawiała się, czy wiara w Siedmiu była tą właściwą? Czy warto było umierać dla Siedmiu? Czy ich moc rzeczywiście jest nieograniczona? Może przyszłość ukaże, że religia jest niczym innym, jak mieszaniną różnych wierzeń i mitów, które na celu mają wyłącznie wiara w coś, co ma przynieść oczekiwany rezultat.
Więc czy należało przymuszać do niej każdą osobę, która nie jest w stanie pojąc słowa religia? A może inicjacja powinna następować wraz z którymś dniem imienia — może ósmy bądź dziewiąty dzień imienia? Czy to nie wtedy zaczyna kształtować się świadomość młodej osoby, która potrafi na podstawie zebranej wiedzy, stwierdzić, jaka wiara jest wedle jej wiedzy słuszna? Może znajdzie się ktoś, kto rozpocznie ową dyskusję, może Daeron będzie ową osobą. Bo mimo jego romansowania, jest całkiem inny od swojego pobożnego brata, któremu Velaryon usługuje. Był ciekaw, co przyniesie nowy dzień, jakie rządy będzie sprawował obecny Młody Smok. Czy da radę unieść się na własnych skrzydłach, czy będzie miał je spięte mosiężnymi kajdanami.
Przez chwilę jeszcze przyglądał się siostrze, chcąc zobaczyć, czy ta jej plątanina słów wynika ze strachu, czy z jej szczerości powiązanego z nadmiarem wina. Ostatecznie skinął głową, a w głębi duszy poczuł ulgę. Nie musiał robić niczego, co by dawało jemu niesmak sumieniu.
- Jakbyś jednak miała jakieś wątpliwości, to wiesz... możesz się zawsze do mnie zwrócić, obojętnie z jakim problemem.- mówiąc, próbował wyłapać jej spojrzenie. Maegon był w stanie niemal wszystko zrobić dla własnej siostry. Chciał być dla niej oparciem, jakiego nie zapewnił im ojciec. Szczególnie tutaj, w Królewskiej Przystani, gdzie mogą liczyć na siebie wzajemnie i ledwo określoną pomoc od ojca.
- To może chcesz opowiedzieć o tym prezencie, o którym wspomniałaś, hm?- spróbował, zamiast fizycznie zbliżać się do siostry, zachęcić ją do zwierzeń, aby pozbyła się parszywych podejrzeń. Niech na nowo uśmiechnie się, to Maegonowi wystarczy.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptyCzw 6 Lut - 10:44

Pokiwała głową entuzjastycznie, jednocześnie oddychając z ulgą związaną z porzuceniem nieszczęsnego tematu pocałunków, jak i pokrzepiona świadomością chęci wsparcia jej osoby w starciu z jakimkolwiek na nadarzającym się problemem. O wiele prędzej skierowałaby się ku niemu z prośbą o radę, niż gdyby miała to poczynić względem pana ojca przebywającego z nimi w stolicy czy pani matki, znajdującej się wiele mil drogi stąd, na Driftmarku. Ale przecież jej relacja z królem nie była postrzegana przez Velaryonównę w kategorii problemu, nic więc dziwnego, że zwlekała z próbą choćby wspomnienia o niej któremuś z krewnych. Dopiero Daeron zaczął uczyć ją dyskrecji, której nie miała potrzeby stosować wcześniej, a nie chciała zawieść jego zaufania.
- Prezencie...? - słowo opuściło usta, nim działający dość ociężale dziś umysł zdołał połączyć fakty. Dopiero po chwili połączyła fakty, orientując się, co dokładnie jej brat miał przez to na myśli. Najwyraźniej jej oszczędne w słowach opowiadanie o powodach, dla których wierzyła w odwzajemnienie uczuć, zostało nieco odmiennie zinterpretowane. Tak było na pewno lepiej, gdyż na opowiadanie w jaki sposób Daeron faktycznie "okazywał" uczucia nie była wystarczająco pijana nawet teraz. Szczęśliwie mogła wybrnąć z tej sytuacji bez kłamania, wszak kochanek faktycznie przekazywał jej i materialne dobra mające zapewnić jej lepsze samopoczucie oraz aparycję.
- Ach tak, prezencie - pokiwała głową, łapiąc wątek. - Podarował mi już kilka sukni i biżuterię wspaniałej jakości, ale nie to jest najważniejsze - najważniejsze nie były też pachnidła i bielizna, których kwestie naturalnie zamierzała przemilczeć. Najwyraźniej nawet pomimo wina udawało jej się mniej więcej wyczuć co było właściwe do przekazania Maegonowi. - Daje mi swój czas - zachwyciła się, z szerokim uśmiechem znów goszczącym na twarzy. - Ma go tak niewiele, pochłaniają go przecież królewskie obowiązki, a jednak zawsze znajduje chwilę dla mnie.
Czasem wystarczyła im chwila rozmowy w trakcie dnia - wyrwane rutynie minuty spędzone w cieniu kolumn, gdzie minimum prywatności pozwalało im jedynie na grzecznościową pogawędkę, rzadko kiedy urozmaiconą muśnięciem dłoni czy stanięciem o kilka centymetrów bliżej, niż przewidywała to etykieta. Prawdziwie wspaniałe okazywały się dopiero wieczory, gdy zmęczeni godzinami ciężkiej pracy wciąż odnajdywali drogę ku swym ramionom. Nigdzie nie czuła się tak "na miejscu" jak w jego uścisku, jakby Bogowie zaplanowali każdy krok jej życia, tak by ostatecznie zaprowadzić ją właśnie ku pomieszczeniom królewskim w Warowni Maegora. Nie ważne było nawet, ile z nocy spędzali znieważając Bogów niemoralnymi aktywnościami, a przez ile zachowywali się bardziej jak narzeczeństwo korzystające zwyczajnie z obecności pokrewnej duszy - każdy moment razem był dobrym momentem, którego nie potrafiła żałować.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptyCzw 6 Lut - 16:59

Maegon spoglądając na pijaną siostrę, nie wyobrażał sobie, aby ona była na tylko lekkomyślna, żeby legła królowi w jego łożu. Jest w stanie przełknąć tajemnicze pocałunki, schadzki w przytulnych kątach, czy okazywana przypadkiem poufałość. Jeśli by wtedy dowiedział się, co kryje się pod słowami siostry, już następnego dnia udałby się do Daerona, żeby z nim poważnie porozmawiać. Mógł być Smoczym Królem, mógł służyć jego bratu, jednakże śmiało przedstawiłby, co sądzi o takim traktowaniu siostry, kiedy zdołał okryć ją płachtą hańby. Nie byłoby sugestii o ślubie, tylko wręcz pokazałby Smoczemu Władcy, że może nie mieć innego wyjścia. Z tych powodów może nawet lepiej, że Velaryon nie ma zdolności legilimencji i przyjął jako pierwszą opcję, iż siostra, na razie, otrzymuje różne podarki. Spodziewał się, że może młoda zechce nieco opowiedzieć o prezentach, rozwlec słowa w barwne epitety, czy nawet zechce wstać z łóżka, aby pokazać co piękniejsze — wedle jej gustu — prezenty, którymi została obdarowana od Króla. Cicho jednak westchnął, słysząc, że najważniejszym prezentem jest wspólnie spędzony czas. Wolał chyba nie doszukiwać się dodatkowych znaczeń, które mogą kryć się za tym niewinnym określeniem. Uśmiechnął się, samemu jednocześnie znajdując miejscu, aby zaraz przysiąść koło swojej strony.
- Tylko uważaj na siebie, Ness. Prezent ten jest nader szczodry, lecz wiele osób może chcieć być na twoim miejscu. - powiedział łagodnym tonem. Nie chciał prawic jej morałów ani ciągnąć niepotrzebne wywody. Na to przyjdzie odpowiednia pora, jak i czas. - Będziesz coś potrzebowała do spania? Może coś ci przynieść?- zadał zaraz proste pytania. Mógłby ją opuścić, udać się do swoich komnat, lecz wolał mieć pewność, że jaskółeczka nie będzie próbowała jeszcze unieść swoich skrzydeł w obecnym stanie. No, chyba że jej dusza pragnie się jeszcze jakąś nowiną z nim podzielić, to miała jego pełną uwagę.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptyCzw 6 Lut - 20:26

Szczęśliwie Aenessa wykazała się, choć minimum rozwagi w tym, kogo obdarowywała świadomością o intymnym charakterze łączących ją z władcą relacji. Od niej samej usłyszały o tym jedynie pojedyncze osoby - te, przed którymi nie wypadało jej posiadać tajemnic nawet dotyczących spraw damsko-męskich. Do wąskiego grona nie należał żaden Velaryon, przewidywała bowiem, iż prędzej czy później informacja o utracie przez nią cnoty na rzecz władcy dotarłaby do lady Baeli, a ta mogłaby zachować się w sposób zdecydowanie nieprzyjemny z punktu widzenia młódki. Być może wykazałaby się nawet hipokryzją i zbeształa córkę za brak kręgosłupa moralnego, a sama poczęłaby naciskać na zaślubiny, których Daeron widocznie na ten moment nie pragnął. Dziewczę nie mogło pozwolić, by rodzice zniszczyli ten skrawek nieba, który stworzyła sobie u boku Młodego Smoka, przynajmniej jeszcze nie. Może za kilka, kilkanaście księżyców coś w całej sytuacji ulegnie zmianie.
- Oczywiście, bracie. Zawsze jestem ostrożna - pokiwała głową, starając się go uspokoić, choć zapewne w tym momencie było to raczej awykonalne. Trudno było wierzyć jej słowom, gdy półleżała na łożu wyraźnie zblazowana. - Nie, nic więcej mi nie trzeba. Chyba pójdę spać - jakby na potwierdzenie tych słów wyrwało jej się przeciągłe ziewnięcie, które starała się nieco zamaskować, unosząc obie ręce ku twarzy. Była już naprawdę zmęczona, a nawet jeśli jeszcze przed chwilą panika zdołała nieco rozbudzić ją, to jej zbawienne efekty powoli ustępowały. Czuła jak jej powieki stają się coraz cięższe, opadając na liliowe oczy. Oddechy stawały się coraz wolniejsze, zwiastując, iż tak szybko, jak legnie na materac, zupełnie straci kontakt z rzeczywistością. Powinna była udać się na spoczynek jak najprędzej, wszak jutro z samego rana czekał ją powrót do swych zwyczajowych obowiązków, które nie miały czekać na nią tylko przez samopoczucie pogorszone własną nieodpowiedzialnością w konsumpcji alkoholu.
Jakby dla potwierdzenia tego wszystkie przesunęła się na łóżku do momentu, aż jej plecy nie oparły się o wezgłowie łoża, by następnie zsunąć się na poduszkę. Wyraźnie gotowa była powiedzieć bratu dobranoc. O czym będzie śniła tej nocy? Może o małych Velaryonach biegających po korytarzach twierdzy, w której sama się wychowała. A może o zupełnie innych dzieciach, również jasnowłosych i fiołkowookich, ale noszących smocze nazwisko. Tak czy inaczej wizje te miały być niezwykle przyjemne i pozytywnie nastroją ją z pewnością na resztę dnia, niezależnie od męczącego bólu głowy czy też nieustannego pragnienia.
Powrót do góry Go down
Maegon Velaryon
Maegon Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : dworzanin [i pajacynka]
Miejsce przebywania : pływam sobie po wodach
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t729-maegon-velaryon#1995https://ucztadlawron.forumpolish.com/t745-maegon-velaryon#2159https://ucztadlawron.forumpolish.com/t746-korespondencja-maegona-velaryona

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news EmptyPią 7 Lut - 19:51

Można się cieszyć, że nawet Ness będąc pod wpływem alkoholu, jest w stanie zachować na tyle rozwagę, aby nie mówić wszystkiego, co przyjdzie jej na język. Dzięki temu każdy teraz będzie mógł spać spokojniej, a jeśli będą kogoś dręczyć wątpliwości, to z pewnością one nie będą bliskie prawdy, które młoda jaskółka skutecznie ukrywa przed całym światem. Znając siebie, Velaryon z rana będzie przez chwilę analizować nocne spotkanie, a chwilę później zostanie pochłonięty obowiązkami, które zabiorą mu większość dnia. Może nawet i lepiej, że nie będzie miał zbyt dużej okazji do przemyślenia tego, bo jeszcze wpadłby na zatuszowany przez Aenessę trop.
Ostrożna... mógłby przytaknąć, mógłby rozbawiony zaśmiać się, lecz postawił wyłącznie na szerszy uśmiech ze swojej strony. Jakby jeszcze była w stanie na samym początku usiąść samodzielnie, jakby nie chwiała się, z pewnością by uwierzył w te słowa. On już jednakże znalazł odpowiednie lekarstwo, więc nie musiała sobie tym zbytnio zaprzątać swojej uroczej główki.
W milczeniu przyglądał się siostrze, która wpierw ziewnęła, a następnie zaczęła wygodnie dobierać pozycję do spania. Skoro niczego już nie potrzebowała, to nie będzie jej zabierać wolnego czasu. Niech prześpi sobie z kilka godzin, a rano będzie z kolei męczyć się z bólem głowy. Oby położona pod łóżkiem miednica przydała jej się przy porannej toalecie.
- To śpij dobrze.- wyszeptał, ostrożnie podnosząc się z łóżka. Chwilę jeszcze spoglądał na siostrę, zanim ostatecznie zdecydował skierować się w stronę drzwi. Tak, był pewny tej jednej decyzji, zdecydowanie zapłaci dwóm wróbelkom, aby obserwowały poczynania siostry. Dzisiejszy wybryk niby jest rzeczą mało znaczącą, lecz przynajmniej przez kilka następnych dni chciał mieć pewność, że to był jedynie jednorazowy wybryk. Cicho westchnął pod nosem, kładąc dłoń na klamce, którą zaraz nacisnął. Niemal bezszelestnie wyszedł z jej komnat, delikatnie przymykając za sobą drzwi. Nie myśląc zbyt wiele, skierował się w stronę swoich komnat, aby i samemu udać się na spoczynek.

z.t x2
Powrót do góry Go down
Sponsored content

There is no bad time for good news Empty
Temat: Re: There is no bad time for good news   There is no bad time for good news Empty

Powrót do góry Go down
 
There is no bad time for good news
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje :: Zakończone-
Skocz do: