Share
 

 Biblioteka

Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Biblioteka Empty
Temat: Biblioteka   Biblioteka EmptyNie 24 Lis - 15:32



Biblioteka

Choć wiele z najstarszych tomów uległo zniszczeniu w czasie spalenia twierdzy przez Zielonych, to miejscowa biblioteka wcale nie świeci pustkami. Dołożono wszelkich starań, by nie tylko odnowić zbiory, ale również uzupełnić posiadaną kolekcję, także poprzez uszczuplenie dobytku dawnych wrogów czy sprowadzenie ksiąg zza Wąskiego Morza. Większość tomów spisana jest w języku powszechnym, ale znajdą się i takie sporządzone w valyriańskim. Prócz samych regałów z książkami ustawiono tu kilka wygodnych siedzeń i biurek, na wypadek konieczności sporządzenia notatek. Dla osób pragnących oddać się nocnej lekturze pozostawiono świece.

Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptySro 1 Sty - 18:02

14 VII 165


Całą twierdzę zdawał się wypełniać ludzki gwar. Słudzy potykali się jedni o drugich, zmierzając w tylko sobie znanych kierunkach, ich ręce pełne pakowanych manatków. Harmider, który kiedyś stanowił jej żywioł, teraz spychał ją na margines, potęgując świadomość wyobcowania. Na zaproszenie władcy, jako jego krewni i chorąży, wszyscy Velaryonowie mieli opuścić wyspę. Wszyscy z wyjątkiem jednej osoby - czarnej owcy mającej pozostać w cieniu zapomnienia, jak gdyby brak jej obecności poza murami mógł wymazać pamięć o popełnionych grzechach. Tak było lepiej, wszyscy powtarzali te słowa niczym mantrę, a ona przytakiwała ich twierdzeniom, nawet jeśli stanowiły kolejny ze wbijanych w jej serce cierni. Kiedyś dałaby głośno znać o swym cierpieniu, wypomniała rodzinie wyrządzane jej osobie krzywdy. Teraz, dużo bardziej pokorna, starała się uniknąć dalszego testowania cierpliwości krewnych - już wystarczająco wstrząsnęła ich światem, nie była dość bezczelna, by domagać się większej akceptacji.
Szukała więc, po raz kolejny, spokoju i samotności. Właśnie to miały zaoferować jej ściany biblioteki. Przywitały ją one zapachem kurzu zbierającego się na drewnianych półkach i starych pergaminów, zgromadzonych przez rodzinę Velaryonów w czytelni. Bez pośpiechu, wszak żadne obowiązki czy rozrywki nie czekały jej tak dziś, jak i w przeciągu najbliższych dni, wkroczyła między wysokie regały, wodząc palcem po brzegach książek. Większość z nich znała aż za dobrze - niektóre czytywała wraz z nauczycielami czasów dziecięcych, gdy dopiero uczyła się teorii prawd na temat świata. Inne z lektur pochłaniała w ciągu samotnych wieczorów spędzonych przy świetle świecy, gdy na granicy mroku czaiły się niczym drapieżnik wątpliwości i zmartwienia, gotowe rzucić się ku jej gardłu, w momencie wygaśnięcia ochronnego płomienia.
Wywołujące dawniej głównie zniecierpliwienie słowa, spisane czarnym tuszem na bladym papierze, teraz skutecznie zajmowały myśli, pozwalając spędzać produktywnie kolejne godziny. Palce zaczepiły o szczyt okładki jednej z ksiąg, wysuwając ją prosto w drobne ręce. Już wcześniej pobieżnie zapoznała się z jej treścią, która dość suchy i naukowy sposób przedstawiała szczegóły gatunków roślin spotykanych w Westeros, teraz jednak gotowa była skupić się bardziej na detalach. Zaopatrzywszy się w książkę, mogła w końcu spocząć na jednym z krzeseł, stabilnym w swej konstrukcji, acz niekoniecznie najwygodniejszym. Jasny materiał noszonej sukni, skromnej jak na standardy Korony, rozlał się u jej stóp, a strój od niechcenia poprawiony został ręką, by uniknąć nieestetycznych zagnieceń. Jasny warkocz spłynął po ramieniu, jego splot zwieńczony srebrzystą wstążką.
Zajęte przez młódkę siedzisko ustawione zostało nieopodal jednego z częściowo zasłoniętych grubą kotarą okien. Kątem oka zerkać mogła więc na dziedziniec, który wypełniony nieustającym ruchem tragarzy raz po raz przyciągał jej uwagę. Kruki przyleciały już jakiś czas temu obwieszczając to, co nieuniknione - na głowie kolejnego z władców miała spocząć korona. Nie ta sama, którą nosił Daeron, wszak do tej pory nie udało się jej odzyskać. Aenessa postrzegała to jako boskie potwierdzenie tego, co w duchu myśleli z pewnością i inni mieszkańcy Westeros, nawet jeśli bali się głośno o tym mówić - Baelor nie był godny korony Aegona Zdobywcy. Nie był godny zajmowanego na Żelaznym Tronie miejsca. Cóż był z niego za władca, skoro nie potrafił nawet rozprawić się ze zdradzieckim wrogiem, zamiast tego dając Dorne pokaz swej słabości? Co z niego za mężczyzna, jeśli nie poruszył nieba i ziemi, by pomścić mord własnego brata? Pełne frustracji pytania wślizgiwały się do jej umysłu, owijając wokół niego ciernistym bluszczem, odcinając go zupełnie i nie dopuszczając do wzrostu żadnych innych myśli. Tak było jednak lepiej, wszak te “inne” przynosiły ze sobą chłód żalu i przeszywający na wskroś smutek. Złość przynajmniej ogrzewała jej ciało, rozpalała na nowo ogień tlący się za fiołkowymi oczami. Tworzyła dziwną harmonię z ciepłem matczynej miłości, jaką odczuwała względem mającego zagościć już wkrótce w świecie dziecka.
Powrót do góry Go down
Rhaegor Velaryon
Rhaegor Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : Dziedzic Lorda Velaryona
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t676-rhaegor-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t718-rhaegor-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyCzw 2 Sty - 2:36

Rhaegor z irytacją wypisaną na twarzy przemierzał korytarze rodowej siedziby w towarzystwie służących i dworzan. Wyjazd tak dużej ilości ludzi do stolicy wymagał wielu przygotować, a przecież kto, jak nie zarządca lorda Alyna, czyli Rhaegor we własnej osobie, jest odpowiedni do udzielenia odpowiedzi na nawet najbardziej oczywiste pytanie, jakie mogło się zrodzić w ich głowach? Ostatnie dni były dla niego zdecydowanie bardziej wyczerpujące, niż kilka miesięcy rządzenia w spokojnych czasach, kiedy życie toczyło się powoli, a od błahych spraw miał swoich doradców. Gdy jednak chodziło o wyprawienie niemal całego rodu do Królewskiej Przystani na koronację Baelora, ludzie odpowiedzialni za najróżniejsze aspekty przygotowań pragnęli konsultacji tylko z nim.
Odmruknął coś wysokiemu brunetowi w zielonym dublecie i jeszcze bardziej przyśpieszył kroku. Miał ochotę odpychać się rękami od nich niczym od muchy, lecz przyszłemu lordowi to nie przystało. Niemal zgrzytając zębami udzielił odpowiedzi na pytanie jakiemuś młodzikowi, którego strój wskazywał na stajennego. Szedł nie wiedząc już samemu gdzie. Skręcał w najwęższe korytarze, byleby wyrwać choć trochę czasu dla siebie. Być może ojciec zganiłby go za takie zachowanie, ale przecież jego tu nie było. Rhae pomyślał, że gdyby jednak tu był i patrzył na niego ganiącym wzrokiem, to na swoją obronę powiedziałby, że przecież nie jest niańką. A tak się właśnie czuł. I im dłużej tak siebie widział, tym większą irytację czuł. Przez ten cały chaos nie mógł się skupić na niczym innym niż na napędzaniu się w irytacji. Grupa wokół niego zrzedła, aby w końcu zniknąć, ale czuł, że jak tylko wyjdzie na dziedziniec, to zaraz zacznie się od nowa. Na korytarzach uwijało się sporo ludzi, szczęściem zajętych spełnianiem swych obowiązków. Skręcił w jeden z większych, aby po kilku minutach ujrzeć znajome drzwi. Ach tak! W bibliotece raczej nikt go nie odnajdzie, za to on odnajdzie chwilę spokoju przed powrotem do obowiązków. Starając się zwracać jak najmniej uwagi wślizgnął się do pomieszczenia skrytego w półmroku.
Poczuł przyjemny, orzeźwiający chłód, który równie dobrze mógł wynikać z ulgi jaką poczuł, gdy drzwi się za nim zamknęły. Panująca tu cisza stanowiła kojącą dla jego uszu odmianę. Obrzucił wzrokiem stare regały dźwigające na swoich półkach niejednokrotnie jeszcze starsze woluminy. Niektóre znał bardzo dobrze, wszak jako lordowski syn musiał odebrać staranne wykształcenie. W młodości lubił czytać te opiewające wielkich królów i rycerzy, lecz późniejsze obowiązki namiestnicze skutecznie przeszkodziły mu w częstej lekturze. Właściwie minęło sporo czasu od jego ostatniej wizyty w tym miejscu. Zrobił parę kroków przed siebie nie wiedząc co ze sobą zrobić. Pamiętał, że gdzieś pod oknami mógł znaleźć miejsce do siedzenia, w dodatku z widokiem na tych durniów na dziedzińcu. Starając się stąpać jak najciszej przemierzył bibliotekę, aż ujrzał krzesła, a przy jednym z nich...młodszą siostrę. Stanął jak wryty. Ona nie wyjeżdżała, na co nalegali wszyscy włącznie z nim. Tak po prostu było lepiej biorąc pod uwagę jej stan oraz poglądy króla. Wiedział, że taka decyzja mogła ją boleć, że mogła nie życzyć sobie widoku jednej z tych osób, których stanowisko przesądziło o samotności, w jaką niedługo popadnie. Słyszała jego kroki? Wszak starał się chodzić cicho. Może po prostu odwróci się na pięcie i uzna, że w ogóle nie było go w bibliotece? A co, jeśli go słyszała, a co gorsza zauważyła? Taki krok mogłaby uznać za tchórzostwo albo przyznanie się do wyrządzenia jej niesprawiedliwości ową decyzją, a to ugodziłoby w jego autorytet zarządcy i dziedzica. Tego zaś wolał nie ryzykować. Podszedł więc jeszcze bliżej i odchrząknął głośno.
- Siostro, cóż za niespodzianka. - Przywitał się formalnym tonem skłaniając przy tym głowę. Poprawił swój czarny dublet. - Cóż to za lektura cię pochłania?- Zagadnął niby swobodnym tonem.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyCzw 2 Sty - 10:22

Wybrana na dzisiejsze popołudnie lektura nie należała do szczególnie porywających, co zresztą w pełni zrozumiałe. Raczej nikt nie byłby w stanie uczynić ze spisu ziół historii trzymającej w napięciu, której kolejne wersy wciągałyby czytelnika, zupełnie przykuwając jego uwagę. Opisy kształtu łodygi czy też liści nie dały się zamknąć w poetyckich zwrotach, zachwycających swą gładkością i rytmicznością. Jedynym, co naprawdę mogłoby zaintrygować czytelnika pozbawionego pasji dla zielarstwa, były pięknie wykonane ilustracje obrazujące starannie przedstawiane na kolejnych stronicach rośliny. To właśnie przy nich zatrzymywała się najdłużej, podziwiając dokładne odwzorowanie detali i jaskrawe kolory zdobiące płatki niektórych kwiatów. Oglądając je, nie mogła nie pomyśleć o swej przyjaciółce, Sivanie, która już przy pierwszym spotkaniu dała się poznać jako miłośniczka ogrodnictwa. Zapewne panna Redwyne o wiele lepiej doceniłaby trzymany przez Aenessą tom, a dość prawdopodobne było, że sama doskonale już znała zawarte w nim treści. Ciekawe, jaką lekturę zdecyduje się przekazać Velaryonównie w odpowiedzi na prośbę, zawartą w ostatnim z wysłanych do Królewskiej Przystani listów...
Częściowo skupiona na czytanych treściach, a częściowo pogrążona we własnych myślach przestała zupełnie zwracać uwagę na najbliższe otoczenie. Zniknął chaos podglądanego z okna dziedzińca, a nie spodziewając się innego gościa w bibliotece, nie miała szans wyłapać dźwięku otwieranych drzwi i krążących między regałami cichych kroków. Dopiero towarzyszące im chrząknięcie, już dość blisko niej, zdołało uświadomić ją co do obecności innej osoby. Niemal podskoczyła, zaskoczona, ale pierwotny szok szybko został zastąpiony na twarzy przez ciepły uśmiech, gdy zorientowała się, z kim ma styczność.
- Bracie. Obawiam się, że nic godnego polecenia - westchnęła, przymykając księgę i kładąc ją sobie na kolanach, by następnie odczytać głośno zdobiący okładkę tytuł. - "Zioła i porosty o właściwościach użytecznych", pióra Maestra Agnusa.
Oczywiście, że Rhaegor był współodpowiedzialny za decyzję, o pozostawieniu najmłodszej z członków rodu Velaryon na Driftmarku, ale nie oznaczało to, że ta zamierzała się na niego z tego powodu otwarcie unikać jego towarzystwa czy boczyć się, niczym kapryśny podlotek. Dorosłość uczyła gniewać się w ciszy, spychać negatywne emocje gdzieś na dno serca, by wypłynęły na powierzchnie dopiero w samotności alkowy. Ograniczane były szczere słowa, które dawniej bez wahania rzuciłaby w kierunku brata, by miał świadomość wyrządzanej je krzywdy. Ta bowiem służyła dobru rodziny, wartości nadrzędnej w oczach dziedzica Driftmarku, której sama Aenessa zdążyła zagrozić swymi czynami. W ostatecznym rozrachunku powinna więc była winić tylko siebie. Myśl ta wystarczyła, by już po krótkiej chwili skłonić ją do spuszczenia wzroku. Nieważne jakby nie ukochała jego twarzy, patrzenie w nią w tym momencie okazywało się ponad jej siły.
- Ufam, że przygotowania do waszego wyjazdu przebiegają płynnie.
"Waszego". Słowo pozostawiło gorzki posmak na języku, a cała wypowiedź nabrała równie formalnego brzmienia, co jego wcześniejsze powitanie. Spojrzenie fioletowych oczu kobiety utkwione zostało w tłoczeniu kolejnych liter tytułu, a palec wskazujący jednej z drobnych dłoni bezwiednie podążał za ich zawijasami.
Powrót do góry Go down
Rhaegor Velaryon
Rhaegor Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : Dziedzic Lorda Velaryona
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t676-rhaegor-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t718-rhaegor-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyCzw 2 Sty - 14:20

Nie spodziewał się widoku uśmiechu na twarzy siostry. Łagodził on jego obawy nawet jeśli był on sztuczny. Przynajmniej nie doszło do otwartej konfrontacji, której bardzo nie chciał. Odwzajemnił się więc uśmiechem.
- Faktycznie, nie brzmi to zbyt porywająco. - Nigdy nie interesował się zielarstwem. Lubił oglądać kwiatki i odpoczywać w ogrodzie, ale nic poza tym. Westchnął, jakby chciał pokazać jak bardzo go to nie interesuje. Widocznie musiała się bardzo nudzić, skoro sięgnęła po taką lekturę. Zaraz jednak zorientował się, że mogło to wyglądać jak wyraz pogardy w stosunku do Ness. Skarcił się w myślach za głupotę. Nie był to jednak koniec nieprzyjemności. Jej pytanie oraz postawa wprost kroiły mu serce. Widział jej żal oraz skruchę, lecz nie mógł nic z tym zrobić. I nie chciał, bo tak było lepiej, choć przychodziło mu to z trudem. Słowo "waszego" brzmiało okrutnie i i ubodło go głęboko w serce, lecz nie pokazał tego po sobie. Kochał swoją siostrę nawet pomimo tego, co uczyniła. Każdy przecież kiedyś błądził, a jeden czyn nie zmieni tego, że są rodzeństwem. Mimo to nie mógł postawić swoich uczuć na równi z dobrem rodu, a przecież poza samotnością i smutkiem większa krzywda się jej nie stanie. Uśmiechnął się więc ponownie i położył lewą dłoń na jej ramieniu.
- Oj nie. To prawdziwy koszmar i stres. Dobrze dla ciebie i dziecka, że go nie musisz przeżywać. - Starał się ją jakoś pocieszyć. - A droga to też będzie mordęga. Zazdroszczę ci. Po naszym wyjeździe będziesz miała tutaj ciszę i spokój. Będziesz tutaj prawdziwą panią na Driftmarku. - dodał.
Zabrał rękę z jej ramienia i usiadł na przeciwległym krześle.
- Długo w stolicy nie pobędziemy, wrócimy zaraz po koronacji. Taka podróż byłaby w twoim stanie bezcelowa. - Palce jego lewej ręki zastukały cicho o blat stolika. - Przywiozę ci piękny prezent. Może jakąś ciekawą księgę, abyś nie musiała czytać o mchu i paproci. - Chciał sprawić jej przyjemność ale i uciszyć swoje sumienie.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyCzw 2 Sty - 15:11

Ciepło złożonej na ramieniu braterskiej dłoni wystarczyło, by oderwać zupełnie uwagę Aenessy od okładki książki. Fioletowe oczy przesunęły się od niej w górę, po ramieniu mężczyzny, by powrócić ku jego twarzy. Ostatnimi czasy czuła się niczym zadowalający się ochłapami pies, ciesząc każdym, choćby najmniejszym, przejawem czułości. Już jako dziecko szukała bliskości, obdarowując rodzinę uściskami i czepiając się maminej ręki. Ostatnie lata u boku Daerona przyzwyczaiły ją do ciągłego przytulania, pocałunków, kontaktu - po jego śmierci i powrocie na Driftmark czuła się jak parias, gdy jedyne ręce skupiające się na jej osobie, należały do pomagającej w dbaniu o codzienną toaletę służek.
Wiedziała, że jego słowa pocieszenia nie niosły większej wartości - piękne zbitki liter, mające na celu poprawę nastroju i obłaskawienie jej osoby w niełatwej przecież dla nich obojga sytuacji. Starała się, naprawdę, docenić jego chęci, ale nie zmieniały one rzeczywistości. Zawsze korzystająca ze swobody i wszędobylska Ness nagle zamknięta została w ścianach twierdzy, której niewolę znosiła tak dobrze tylko przez wzgląd na dobro dziecka i obecność tych kilku osób sobie najbliższych. Teraz los odbierał jej nawet ich, pozostawiając ją na łaskę i niełaskę służby, której obecność stanowiła marne zastępstwo Velaryonów.
- Panią Driftmarku - powtórzyła za nim, ważąc słowa na języku, mieszanka trudnych do określenia uczuć widoczna na jej bladej twarzy. - Masz szczęście, że rodzice tego nie słyszą, zbesztaliby cię za podobne farmazony. Nie daliby mi pod opiekę choćby i psiarni, nie mówiąc o całej wyspie.
Nieprzyjemności wyraźnie nie miały dobiec końca, sądząc po rozgoryczeniu w tonie jej głosu, ale czegóż innego mógł się spodziewać. Aenessa doskonale pamiętała rozmowy z rodzicami, a zwłaszcza konwersację z matką sprzed tygodnia. Baela Targaryen raz jeszcze miała okazję zaprezentować jej, jak bardzo była rozczarowana swą córką. Za jak głupią i nierozsądną ją uważała. Nigdy nie miała być panią czegokolwiek, a już na pewno nie rodzinnych stron.
Ze smutkiem pożegnała w duchu ciepło dłoni, gdy mężczyzna odsunął się, zajmując miejsce naprzeciwko niej. Nic co dobre nie mogło trwać wiecznie.
- Mam nadzieję już wkrótce wrócić do zajęć bardziej ekscytujących, od lektury. Być może mógłbyś mi sprawić materiał na nową suknię - coś wytrzymałego, co dobrze zniosłoby jazdę konną - po chwili wahania zdecydowała się dodać i inne życzenie, bardziej od serca. - Ale, jeśli mam być szczera, starczy mi za prezent byście bezpiecznie powrócili do domu.
Przeżycia z początku roku podżegały czarne myśli o tym, że każdy wyruszający poza zasięg jej ramion mógł zniknąć na zawsze. Królewska Przystań nie była może Południem, ale nie stanowiła wcale przyjemnego i bezpiecznego miejsca, a koronacja była ogromnym wydarzeniem, które z łatwością możnaby wykorzystać, by wyrządzić krzywdę wybranym jej uczestnikom. A ona znów przeżyłaby Bogowie raczą wiedzieć ile dni zupełnie nieświadoma, że właśnie ktoś zniszczył kolejny z fundamentów tworzących podpory jej świata.
Powrót do góry Go down
Rhaegor Velaryon
Rhaegor Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : Dziedzic Lorda Velaryona
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t676-rhaegor-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t718-rhaegor-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyCzw 2 Sty - 18:10

Gdyby tylko Rhae wiedział, że jego dotyk sprawia jej przyjemność, nie zdjąłby dłoni. Nie domyślał się, że dziewczyna pragnie uczucia i bliskości rodziny, że już teraz czuje się samotna. Zbyt mało czasu z nią spędzał by się tego domyślić lub choćby wyczuć. Nie był zbyt uczuciowym człowiekiem, lata poświęcone obowiązkowi zarządzania ziemiami rodowymi wypaczyły go pod tym względem. Nie miał nawet żony i się nie zanosiło, aby w najbliższym czasie się to zmieniło. Zapewne już krążyły gdzieś plotki na jego temat, że w swoim wieku nie ma jeszcze kobiety ani dzieci. Jakby się zastanowił nad własnym życiem uczuciowym, to może sam pragnąłby bliskości drugiej osoby bardziej niż Ness?
Z powodu obowiązków zawsze był bardziej wyobcowany niż reszta rodzeństwa i kuzynostwa, zawsze zawieszony jako pośrednik między nieobecnym lordem Alynem za Driftmarkiem. Nie był więc tak surowy w osądach o Ness jak rodzice. Bardzo ją kochał jako siostrę i z pewnością nie był tak krytyczny jak oni. Owszem, jej uczynek pozostawił ślad na jego opinii o młodszej siostrze, jednak z powodu obowiązków był ponad błahe dworskie, obyczajowe skandale, zawiści i plotki. Oceniał jej uczynek z punktu widzenia korzyści dla rodu i choć jej uczynek przynosił więcej strat, to nie zamierzał od razu jej potępiać.
- Tak, Panią Driftmarku. Nawet rodzice nie są w stanie zmienić praw, a według nich to ty pod naszą nieobecność jesteś tutaj władczynią. I nie boję się tego co myślą i co mówią. Jesteś Velaryonką, masz w sobie krew lordów i królów i nie można ciebie traktować jak byle głupiutką trzpiotkę. - Spojrzał jej w oczy. - Żeby było jasne, nie usprawiedliwiam cię, a rodzice słusznie się gniewają. - Dodał, gdyż nie chciał podważać ich autorytetu.
Słychać było gorycz w jej głosie oraz w tym co mówiła. Nie dziwił jej się, lecz dopiero teraz zaczynał się wczuwać w jej sytuację. Może ona myśli, że rodzice jej nie kochają? Aż zrobił się blady, gdy przyszło mu to do głowy. Czy aż tak źle się działo w jego rodzie, tuż pod jego nosem? Czy był bardziej nieobecny niż lord Alyn?
- Rodzice wcale tak nie myślą. Gniewają się, bo cię kochają, bo myśleli, że dobrze cię wychowali. Ale jeden upadek nie znaczy, że jesteś beznadziejna. Jesteś jeszcze młoda, padłaś ofiarą swojej niedojrzałości oraz zachowania. - Oparł głowę na łokciu. Przez chwilę bił się w myślach. - Jeśli potrzebujesz wsparcia lub z kimś porozmawiać, to zawsze możesz znaleźć we mnie oparcie. Chociaż może nie jestem najbardziej kompetentny w tych sprawach. - uśmiechnął się lekko. Wypowiedzenie tych słów przyszło mu z trudem, czuł się przy tym głupio i niezręcznie. Prawie nigdy nikt nie przyszedł się do niego wypłakać, lecz jak sobie wyobrażał taką sytuację, to chłód rozchodził się po jego kończynach. Starał się nie żyć cudzymi nieszczęściami, kochał radość i zabawę, jednak dla siostry mógł się poświęcić.
Rozczulił się, gdy usłyszał prośbę o prezent, jakim miał być bezpieczny powrót. Nawet pomimo tego, jak została potraktowana przez ród, wciąż pragnęła ich dobra.
- To mogę ci obiecać. Nie tak daleko jest stolica od Driftmarku, sztormy się nie zdarzają, piraci tak daleko nie zapuszczają. Zatem moim prezentem poza tym powrotem będzie materiał na suknię do jazdy konnej. Może razem pojeździmy? Przyda mi się czasem odpoczynek od pracy, więc chętnie spędzę go z tobą zwiedzając nasze ziemie.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyCzw 2 Sty - 19:58

To zapewne właśnie ich matka była najsurowsza w osądzie występków córki, a Ness ciesząca się przez długi czas tytułem jej ukochanej córeczki szczególnie ciężko znosiła kolejne cięte słowa rodzicielki. Kolejne uwagi sprawiły, że faktycznie istnienie miłości między dziewczyną a panią Driftmarku, została poddana przez tą pierwszą w wątpliwość, o czym Baela miała okazję dość niedawno się przekonać. Tak samo i uczucie miłości ojcowskiej wcale nie było z punktu widzenia ciężarnej pewne, acz Alyn nie miał jak się do tego ustosunkować. Ojciec, jak zwykle, zdawał się zwyczajnie nieobecny w całej tej sytuacji, choć zdążył dać jej na samym początku do zrozumienia własne rozczarowanie sytuacją. Co sądził Rhaegor? Tego, mimo ich wszystkich rozmów od czasu powrotu Velaryonówny do domu, nie była pewna. Zbyt często brał stronę rodziców, by uznała go za wsparcie jak to określała Shaenę czy Sivenę, a z drugiej unikał właściwej krytyki i oskarżeń o zhańbienie rodu. Być może teraz, w zaciszu biblioteki, wypowiadał się najbardziej stanowczo, wciąż jednak unikał wyraźnego poparcia którejś ze stron, starając się usprawiedliwić zachowanie starszego pokolenia. Nic dziwnego, że mimo długości wypowiedzi rozmówcy Aenessa głównie milczała, ze wzrokiem utkwionym w jego osobie i zupełnie nieodgadnionym wyrazie twarzy. Wyglądała, jakby chciała coś powiedzieć i faktycznie, zachęcona propozycją udzielenia wsparcia była bliska skorzystania z niego, szybko jednak zreflektowała się.
- Masz wystarczająco wiele zmartwień, bym obarczała cię jeszcze własnymi - pokręciła głową, nie wyobrażając sobie, by dorzucała mu na barki kolejnych problemów, wymagając od niego czasu i energii. Mimo to następna wypowiedź wyrwała jej się, głosem niemal tak cichym, że równie dobrze mogła je wypowiedzieć tylko do siebie. - Po prostu... Boję się.
Złożona obietnica sprawiła, że między brwiami kobiety pojawiła się zmarszczka. Nie martwiła się siłami natury w postaci sztormów czy też wyrzutkami społecznymi, jakich stanowili piraci. O wiele bardziej martwiło ją ostrze ukryte w rękawie czy też fiolka trucizny, której zawartość cichaczem dodana zostaje do kielicha z winem. Rhaegor nie znał stolicy tak jak ona - zabójczych intryg i zdradzieckich podstępów, fałszywych uśmiechów i słodkich słów pełnych fałszu. Driftmark był o wiele sympatyczniejszym miejscem, o wiele szczęśliwszym i bezpiecznym. Był o wiele lepszym miejscem dla niej samej i jej bliskich zwłaszcza teraz, gdy zabrakło im mądrego przewodnictwa Daerona oraz jego ochrony, na którą zawsze mogli liczyć wszelcy krewni.
- Byłoby wspaniale - uśmiech powrócił, choć uniesienie kącików było ledwo widoczne. - Ostatnia nasza wspólna przejażdżka była, jeśli mnie pamięć nie myli, jeszcze przed moim wyjazdem do stolicy.
Osiem lat temu, jakże prędko ten czas leciał. Była wówczas jedynie podlotkiem, beznadziejnie zauroczonym nikim innym, a właśnie mężczyzną, z którym teraz rozmawiała. Świat był wtedy o wiele prostszy, a jej wyjazd wydawał się jedynie krótką odmianą od ich codziennego życia na wyspie, w którym planowała wesprzeć brata w jego obowiązkach i przynieść dumę rodzinie jako może nieco charakterna, ale jednak przykładna panna z dobrego domu. Przynajmniej perspektywa dobrego małżeństwa była wówczas równie odległa co teraz - wtedy ze względu na młody wiek, a teraz przez okoliczności jej stanu.
Powrót do góry Go down
Rhaegor Velaryon
Rhaegor Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : Dziedzic Lorda Velaryona
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t676-rhaegor-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t718-rhaegor-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyCzw 2 Sty - 21:25

Oczywiście, że Rhaegor brał stronę rodziców, taki miał obowiązek jako ich syn i dziedzic. Tylko tego by brakowało, gdyby podważał ich zdanie i autorytet. Cała struktura kulturowa Siedmiu Królestw opierała się na autorytecie i hierarchii. Wsparcie psychiczne nie podważało tych podstaw, dlatego uznał, że ma obowiązek wspomóc siostrę w jej trudnych chwilach. Miał wrażenie, że chciała coś powiedzieć, jednak widocznie się powstrzymała, co zmartwiło go. Czyżby mu nie ufała? Niby argumentowała to tym, że nie chciała obarczać go takim ciężarem, ale kto wie? Zdążył tylko pokręcić w zaprzeczeniu głową, że nie, że wcale to nie byłoby zbyt dużym zmartwieniem, gdy w chwili słabości Ness wyznała, że się boi. Powiedziała to ledwo słyszalnym głosem, lecz mimo to wychwycił jej słowa. Nie powiedziała jednak czego się boi. Przez sekundę zastanawiał się, czy powinien drążyć, lecz uznał, że mogłoby to ją doprowadzić do płaczu. Wstał tylko powoli i podszedł do niej, by przed nią przyklęknąć. Ujął jej dłoń i pocałował ją. Spojrzał w jej śliczne, fioletowe oczy.
- Posłuchaj mnie. Nie masz się czego bać. Jesteś tutaj zupełnie bezpieczna. Nawet jeśli rodzice się gniewają, to kochają cię i nie zrobią ci krzywdy. Jeżeli ktoś z zewnątrz nastaje na twoje życie, to nigdy nie uda mu się zdobyć naszych zamków. Ty i twoje dzieci jesteście bezpieczni. Przy mnie jesteś bezpieczna. - Wstał i objął ją najdelikatniej jak umiał. Trwał tak przez jakiś czas, by potem równie delikatnie się odsunąć. W ciszy wpatrywał się w jej oblicze. Nie usiadł aby pokazać jej, że traktuje ją i jej obawy bardzo poważnie.
- Jesteś moją kochaną siostrą, obronię cię choćby i przed samym królem, jeśli będzie trzeba. - Uśmiechnął się. - Już niedługo wrócimy z Królewskiej Przystani i znajdziesz się z powrotem wśród swoich. Potem wrócimy do wspólnej jazdy jak za starych dobrych czasów. Nigdy się stąd nie ruszę, w końcu będę lordem. Masz moje słowo, że bez względu co by się nie działo, zawsze będziesz tu mile widziana i będziesz mogła szukać tu schronienia.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyCzw 2 Sty - 22:29

Przez ułamek sekundy jego podniesienie się z miejsca zinterpretowała jako nagłą zmianę zdania, znak końca rozmowy i zamiar opuszczenia pomieszczenia. Zamiast tego w następnej chwili Rhaegor znalazł się tuż przed nią, na wyciągnięcie ręki, z których zresztą ujął jedną we własne dłoni, przyciągając do ust. Jej oddech zadrżał i nawet gdyby zechciała oderwać wzrok od dobrze sobie znanych oczu, czego absolutnie nie planowała, to i tak nie byłaby zdolna tego dokonać. Doprawdy, nawet gdyby w tym momencie na zamkowym dziedzińcu wylądowała jedna z uważanych za wymarłe skrzydlatych bestii, wciąż nie mogłaby zasłużyć na choćby skrawek jej atencji. To było jednocześnie zbyt wiele i niewystarczająco wiele, ale nie śmiała się nawet odezwać, nie gdy polecił jej słuchać swych słów. Obawiała się zresztą, że jakakolwiek próba wyrażenia splątanych myśli zakończy się załamaniem głosu, ograniczyła się więc jedynie do kiwnięcia głową, na znak zrozumienia. Dopiero objęcie ją ramionami wywołało u niej bardziej zdecydowaną reakcję, gdy bez zawahania się odwzajemniła uścisk, chowając twarz w jego ramieniu. Dłonie zacisnęły się na ciemnym materiale jego ubrania, jak gdyby mocne go pochwycenie uchroniła ich od ponownego rozstania się, przeciągnęło tę chwilę w nieskończoność. Choć wciąż nie mówiła na głos o pragnieniu bliskości, mógł doskonale odczuć, jak wiele znaczy dla niej ta odrobina dzielonego ciepła. Czując je przez chwilę, naprawdę wierzyła, że była bezpieczna.
- Rodzice nie wyrządzą mi krzywdy celowo, ale to nie oznacza, że nie zrobią jej wcale. A nie każdy wróg zechce mierzyć się w boju, niektórzy będą woleli ominąć nasze mury. A król... - urwała swą mówioną niemalże szeptem wypowiedź, samej nie będąc w stanie przewidzieć kolejnych posunięć Baelora. Równie dobrze mógłby uznać ją za niewartą zachodu, co zechcieć ukarać w myśl dogmatów Siedmiu. A rozmawiali tylko o zagrożeniach ze strony innych ludzi. Co, jeśli stanie się jej coś w połogu? Albo któremuś z dzieci? Było tak wiele niepewności, ale jedno pozostawało bezsprzeczne. - Wiem, że zawsze mogę na ciebie liczyć. Zawsze będziemy sobie bliscy.
"Będą ci bliscy do czasu", słowa matki rozbrzmiały w jej umyśle w momencie, gdy sama zakończyła wypowiedź. Właśnie to rzuciła Baela w odpowiedzi na stwierdzenie Aenessy, jakoby nawet po śmierci rodziców wciąż mogła spodziewać się wsparcia innych najbliższych jej krewnych, zwłaszcza starszych braci. Nie wierzyła, że mogliby odwrócić się od niej plecami. Niezależnie od sytuacji życiowej Velaryonów byli w tym razem, mogli liczyć na siebie nawzajem. Jej matka powinna była zrozumieć, przecież przez całe życie pozostawała blisko ze swą siostrą, a jednak wciąż przewidywała rozpad relacji swych dzieci, do którego żadne z nich nie zamierzało odpuścić. Jeśli jedna rzecz pozostawała pewna w ich życiu, to właśnie wzajemna miłość i wsparcie. Korzystając z okazji, iż nie ruszył ku siedzeniu, wyciągnęła ku niemu dłoń, pragnąć by ją ujął i podarował jej jeszcze, choć odrobinę kontaktu. Wraz z wyjazdem miała go zostać pozbawiona na wiele dni, musiała się więc nacieszyć na zapas.
Powrót do góry Go down
Rhaegor Velaryon
Rhaegor Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : Dziedzic Lorda Velaryona
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t676-rhaegor-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t718-rhaegor-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyPią 3 Sty - 13:10

Odwzajemnienie uścisku już ostatecznie przekonało go, że dziewczynie brakuje bliskości rodziny. Nic dziwnego, w końcu w ostatnim czasie musiała znieść wiele słów krytyki z niemal każdej strony. Poczuł się winny, że nie dostrzegł wcześniej w jakim stanie znajduje się jego siostra, że cieszyła się nawet tak drobnym gestem jak objęcie jej.
- Będąc w stolicy dowiem się jakie zamiary względem ciebie ma król. Jeżeli wrogie, to zadbam o twoje bezpieczeństwo w jednym z Wolnych Miast, gdzie poczekasz, aż gniew króla osłabnie. - Rhaegor był rycerzem, nie znał się na truciznach ani na położnictwie, więc umiał obronić siostrę tylko przed bezpośrednim niebezpieczeństwem. Niebezpieczeństw porodu nawet się nie domyślał, zaś śmierci na skutek trucizny mogła zapobiec jedynie wierna służba i dobra straż.
- Tak, zawsze będziemy sobie bliscy. - powtórzył za nią. Była to prawda nie tylko ze względu na to, że byli rodzeństwem, ale także, że jako jedyni z rodzeństwa przebywali razem na Driftmarku. Jak widać jednak bliskość ta była dość specyficzna ze względu na pewnego rodzaju dystans Rhaegora spowodowany obowiązkami. Gdy pomyślał o tym, że właśnie jako jedyny z jej rodzeństwa mieszkał w zamku rodzinnym i nie udzielał jej dostatecznie dużo uwagi, zdając ją na łaskę matki i kuzynostwa, zaczął się obwiniać o jej stan emocjonalny. Żal odmalował się na jego twarzy.
- Zaniedbywałem cię i twoje potrzeby. Obiecałem ci wspólne przejażdżki, ale to za mało. Obiecuję poświęcać ci więcej czasu. - Nigdy o tym wcześniej nie pomyślał, ale może uczynek, jakiego dopuściła się z Daeronem, był wynikiem zbyt małej ilości uwagi i uczuć poświęcanych jej przez rodzinę.
Widząc, że szuka z nim więcej kontaktu, raz jeszcze ujął jej dłoń, którą znów pocałował. Obdarował ją smutnym uśmiechem. Pomimo wielu słów wsparcia, jakimi ją teraz obdarowywał, wciąż ją ranił zostawiając ją samą w domu. Zbliżył się do niej jeszcze bardziej i nachylił aby pocałować w policzek.
- Będzie już tylko lepiej. Jesteśmy silnym rodem, ważnym sojusznikiem korony. Ty jesteś śliczną panną w odpowiednim wieku do małżeństwa. Wszystko się ułoży. - Pogłaskał jej brzuch. - Velaryonowie zajmą się twoimi dziećmi.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyPią 3 Sty - 13:48

Nie chciała wyjeżdżać do żadnego z odległych i obcych miejsc, jakie stanowiły dla niej Wolne Miasta. Niemal dekadę spędziła w Królewskiej Przystani, zdążyła powrócić do domu zaledwie parę księżyców temu i co? Miałaby teraz znów rozstać się z tym wszystkim? Z błękitem nieba, zbiegającym się na horyzoncie z morskimi wodami, otaczającymi wyspę. Cienistymi lasami ustępującymi nagle pola piaszczystym i kamienistym plażom, na których gniazdowało dzikie ptactwo. Ścianom twierdzy, które stanowiły niemego świadka dla jej śmiechów i łez, samotnych nocy spędzonych na obserwowaniu gwieździstego nieboskłonu i obiadów spożywanych w gronie najbliższych krewnych. To wszystko i wiele więcej oferował Dirftmark, i tego właśnie pragnęła nie tylko dla siebie, ale też dla swych potomków.
- Bądź ostrożny w kontaktach z Baelorem. Nie jest gniewny, nie stanowi okrutnika, ale jego wiara może go popchnąć do rzeczy nierozsądnych czynów - dzięki niewielkiemu dystansowi mogła mówić cicho, a więc i szczerze, mając pewność, że nikt nie miał szans wyłapać słów podważających majestat władcy.
Nie była to jeszcze zdrada, a podobne wypowiedzi z pewnością padały we wszystkich z Siedmiu Królestw, gdzie niepomszczona śmierć krewnych i przyjaciół burzyła krew w żyłach, ale wszystkie były na razie wypowiadane szeptem. Szczerość, nieważne jak bardzo niechwalona przez Wiarę, zbyt często okazywała się zgubna w świecie politycznych przetasowań i rozgrywek.
Choć nie cieszył jej okazywany żal, to słowa w połączeniu z kolejnymi czułościami skutecznie poprawiały jej samopoczucie. Chłonęła je niczym spragniony suszą kwiat, na który wreszcie skapywały pierwsze krople rosy, rozkwitając w szerszym uśmiechu. Optymizm, który zdołały przytłumić niedawne wydarzenia, odradzał się powoli, dając jej śmiałość do pewniejszego zerkania w przyszłość. Otrzymałaby więcej jego czasu, zyskała okazję do kolejnych rozmów, które wcale nie opierałyby się na krytyce poczynionych występków i zszarganej opinii. Mogłaby choć trochę odciągnąć własne myśli od zmartwień i zaoferować mu okazję do tego samego - by i Rhaegor odsunął od siebie, choć na moment, tytuł dziedzica wraz ze wszelkimi jego obowiązkami, konwenansami i obawami.
Kolejny pocałunek został złożony na jej dłoni, by następnie usta mężczyzny musnęły zarumieniony policzek i Aenessa poczuła się nagle, jakby cofnęli się w czasie o te kilka lat, znów stawiając ją w pozycji podlotka niemogącego oderwać wzroku od postaci starszego brata. Tłumaczyła sobie wówczas fascynację zbytnim pogrążeniem się w tradycjach rodziny matki, fascynacją praktykami Targaryenów i innych starovalyriańskich rodów. Teraz jakie znajdowała wytłumaczenie dla ciepła rozlewającego się po twarzy, zwłaszcza w obliczu faktów, że jeszcze niedawno zarzekała się o wierności innemu i nosiła pod sercem jego dzieci. Nic dziwnego, że w obliczu tego wewnętrznego rozdarcia wspomnienie o kolejnym mężczyźnie, który miałby wkroczyć do jej życia, wywołało natychmiastowy opór. Nie śmiała wygłosić na głos, że propozycja jej zaręczyn spotkać się miała z gwałtowną odmową Aenessy, ale wciąż musiała dać znać o swym niezadowoleniu, mimowolnie nakierowując temat na osobę swego brata.
- Jeśli ja jestem w "odpowiednim wieku", to co w twoim przypadku? Dlaczego jeszcze nie związałeś się z nikim przysięgę małżeńską? - dociekała. Rhaegor miał wszak już niemal trzydzieści dni imienia za sobą, wielu innych młodzieńców miało w jego wieku już partnerkę i dzieci. Byłoby naturalnym, gdyby i dziedzic Lorda Pływów przedłużył już ród, nawet jeśli myśl ta wywoływała u niej niełatwe uczucia. Hipokrytka - zbeształa się w myślach, wyczekując odpowiedzi.
Powrót do góry Go down
Rhaegor Velaryon
Rhaegor Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : Dziedzic Lorda Velaryona
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t676-rhaegor-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t718-rhaegor-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyPią 3 Sty - 19:08

Oparł dłoń na pasie.
- Wiem, że Baelor jest niezrównoważony. Jego czyny o tym świadczą. Jest fanatykiem, a fanatyzm jest irracjonalny. Będę więc ostrożny. - Wyszeptał spoglądając na swoją lewą rękę. Leworęczność nie przysparzała mu raczej wielu przyjaciół, a król w dodatku był nieobliczalny. Może wyjazd Velaryonów na koronację miał być ostatnią podróżą Rhaegora? Kto wie kogo Baelor uzna za wrogów Siedmiu. Sam Rhaegor był pobożny, może nawet bardziej niż przeciętny lord, ze względu na swoją przeszłość, której żałował. Wstydził się swojej leworęczności, potępiał prostytucję i kazirodztwo valyrian oraz homoseksualizm. Oczywiście nie był bigotem, kochał flirtowanie, zabawę, taniec, wino, śpiew, miał swoje słabości. Starał się jednak naprawić swoją grzeszną naturę. Wiarę szanował, uważał ją za niezbędną do utrzymania porządku w królestwie, a jej zasady za dobre i sprawiedliwe. Dlatego choć popierał moralne nastawienie króla, to uznawał część jego poglądów za przesadę. Nigdy tak łatwo by nie wybaczył Dornijczykom, nie uprawiał ascezy ani nie uskuteczniał wielu innych wyrzeczeń, których podjął się Baelor.
Rozmowa przybrała nieoczekiwany obrót. Nie spodziewał się, że będzie musiał tłumaczyć się ze swojej bezżenności.
- Jakoś nie było okazji. Zwykle małżeństwo aranżuje ojciec. Nasz, jak sama dobrze wiesz, przebywa w Królewskiej Przystani, więc nie ma możliwości kontrolować sytuacji w domu. Do tego dochodzi fakt, że z racji moich obowiązków nie mam czasu na zwiedzanie reszty królestwa w poszukiwaniu żony ani nie bywam na balach czy przyjęciach. - Przejechał dłonią po swojej twarzy. - Tak, ubolewam z tego powodu, ale może kogoś się znajdzie w stolicy? Kto wie.
Westchnął smutno. Ness przypomniała mu o tym problemie. Na nim, jako na dziedzicu, spoczywał obowiązek przedłużenia rodu. Zapewne ojciec wypomni mu to podczas spotkania w Królewskiej Przystani. Brak żony odbijał się na stanie emocjonalnym Rhaegora. Choć otaczał się rodziną, przyjaciółmi, kobietami, brakowało mu właśnie takiej kobiety, której mógł wszystko powiedzieć, wyżalić się, spędzać wspólne chwile a także założyć rodzinę, wychować dzieci. Wiedział, że w oczach innych lordów mógł uchodzić za dziwaka lub nieudacznika ze względu na jego samotność.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyPią 3 Sty - 20:36

Irracjonalny. Pamiętała, pomimo upływu czasu, noc poślubną Baelora i Shaeny, kiedy to wbrew wszelkiemu rozsądkowi i raniąc swą żonę-siostrę odmówił skonsumowania zawartego zgdonie z tradycją Targaryenów małżeństwa. Wiedząc ile działania męża przyniosły cierpienia obecnej królowej Aenessa nie mogła powstrzymać się od niechęci wobec tak sztywnego trzymania się zasad, a nawet i przed tymi wydarzeniami jej moralność nie pokrywała się z tą gloryfikowaną przez Wiarę. Nigdy nawet nie przeszłoby jej przez myśl, by potraktować starszego brata gorzej tylko przez wzgląd na jego leworęczność, unikała patrzenia z góry na kobiety pracujące własnym ciałem, zwłaszcza od momentu zyskania niezbyt chlubnego tytułu faworyty, a bliskie związki między potomkami valyriańskiej krwi traktowała jako naturalną kolej rzeczy, przynajmniej w ramach rodziny królewskiej. Być może wszystko to, te poglądy i myśli, czyniły z niej większą grzesznicę, niż jakiekolwiek popełnione wykroczenia. Z drugiej strony bardzo pragnęła wierzyć, że odmienna interpretacja niektórych nauk i okazanie wyrozumiałości wobec wykroczeń nie czyniło z niej złej osoby. Jeśli Baelor mógł ku poklasku septonów wybaczać mord własnego brata i króla pod pokojową flagą, to jej wolno powinno być łagodnie oceniać mniej poważne zbrodnie.
Aenessa również nie spodziewała się, że przyjdzie jej wypytywać brata o stan matrymonialny. Brak zmian w nich zdawał się przecież czymś normalnym, w czasie swego pobytu w stolicy ani razu nie przyśniło jej się, że mogłaby otrzymać wieści o jego zaręczynach. Był w pełni oddany obowiązkom dziedzica, skupiony na dobru rodzinnej wyspy i własnych krewnych - jej zdaniem, zupełnie przecież obiektywnym, nie było w tym miejsca jeszcze na wkraczającą do świata Velaryonów z zewnątrz pannicę. Nic dziwnego, że trudno było doszukiwać się u niej tegoż smutku, który zdawał się odczuwać mężczyzna, omawiając poruszany temat.
- Wątpię byś w całym Westeros znalazł kobietę godną stanięcia u Twego boku na ślubnym kobiercu, Rhaegorze - stwierdziła pewnie, wspominając damy, które miała okazję poznać w czasie swej dworskiej służby. Teraz jednak miało być ich więcej, czyż nie? Przybyłyby na koronację z każdego zakątka Siedmiu Królestw, a koronacja w równej mierze służyła oddaniu szacunku wobec nowego władcy, co nawiązywaniu układów między rodami. Jeden z nich mógł objąć swym działaniem również jej własną rodzinę. Nieprzyjemna myśl przemknęła przez jej umysł, jakoby zachowywała się w tym momencie niczym królewna Haerys, ale przecież wcale nie była podobna do dziewczęcia, które zdawało się nieraz o krok od wyłupienia dwórce oczu za samo spoglądanie w stronę pożądanego przez nią samą brata. A Aenessą kierowała jedynie troska, nic więcej. I to ona pchała ją do zadania kolejnego pytania.
- Ubolewasz? A więc dokucza ci samotność? - dociekała, ton jej głosu ciepły jak wtedy, gdy prosiła jedynie o bezpieczny powrót swej rodziny w ramach "prezentu". Jeśli Rhaegor wyrzucał sobie ślepotę na potrzeby siostry, na to jak czuła się niekochana, to u niej samej autentyczną grozę wywoływała myśl, że jednej z najbliższych jej osób nie wiodło się najlepiej. Nie można było pozwolić, by czegokolwiek mu brakowało, choćby wsparcia i towarzystwa.
Powrót do góry Go down
Rhaegor Velaryon
Rhaegor Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : Dziedzic Lorda Velaryona
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t676-rhaegor-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t718-rhaegor-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyPią 3 Sty - 22:25

Spojrzał ze zdziwieniem na siostrę. Aż tak wysoko go ceniła? A może to puste pochlebstwa? Jego zdziwienie przeobraziło się w podejrzenie, czy przypadkiem nie padł ofiarą żartu. Gdy jednak upewnił się, że tak nie było, roześmiał się serdecznie przerywając ciszę biblioteki.
- Haha, chyba mnie przeceniasz, słodka siostrzyczko! - Pokręcił głową z szerokim uśmiechem. Postanowił jednak pociągnąć żart. - Będę musiał obniżyć swoje standardy, w moim wieku nie można wybrzydzać. - Znów się roześmiał. Zupełnie tak, jakby przed chwilą nie poruszali smutnych i ciężkich tematów.
Chwilę jeszcze potrwało zanim się uspokoił.
- Oj, kochana siostrzyczko, cieszę się, że tak dobrze o mnie myślisz. Popatrz na to jednak realistycznie. Starzeję się a lata rządzenia wyspą zrobiły ze mnie niezbyt towarzyską osobę. Kiedyś było inaczej, ale nasza wyspa ma na mnie zły wpływ. Może stolica mnie orzeźwi, nada ochoty na flirty. Może powrócę do ciebie z narzeczoną? - Znów się zaśmiał, ale lekko.
Wprawdzie się śmiał, ale w sercu miał na to głęboką nadzieję. Ta właśnie nadzieja, oraz kolejne pytanie siostry sprawiły, że raptownie spoważniał. Już wcześniej podczas tego spotkania zauważył, że ma z siostrą wiele spólnego, włącznie z samotnością.
- Tak, czuję się samotny. Wszyscy patrzą na mnie tylko jak na lorda. Nasze rodzeństwo wyjechało, matkę znasz, a żony nie mam. Ta samotność to chyba tylko moja wina, bo cię zaniedbywałem. Przecież mam ciebie. Gdybym spędzał z tobą czas, to bym pewnie nie był aż tak samotny. Chociaż samotność wywołaną brakiem żony nie da się do końca zaleczyć obecnością siostry czy przyjaciół. Z żoną ma się specyficzna relację. - Nie spodziewał się, że tak poważnie poprowadzi temat. - Z nikim nie ma się tak bliskiej relacji jak z żoną. Chodzi tu też o relację...fizyczną. - dodał czerwieniąc się. Nie był płochliwy, o takich tematach mógł rozmawiać z przyjaciółmi, ale z siostrą jednak czuł się niezręcznie.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyPią 3 Sty - 23:58

Nie spodziewała się śmiechu brata w odpowiedzi na swe słowa, było to jednak pozytywnie zaskakujące i sama nie mogła powstrzymać się od, choćby chwilowego, odwzajemnienia szerokiego uśmiechu. Właśnie tak powinni wyglądać w trakcie wspólnie spędzanego czasu, a nie umartwiać się z nosem na kwintę. Mogłaby się przyzwyczaić do tak współdzielonej radości, przerzucania się żartami, nawet jeśli jej wypowiedź miała być w założeniu zupełnie poważna. Przecież naprawdę miał prawo zachować wysokie standardy, wybrzydzać ile tylko zechce. Być może wówczas wcale nie doszłoby do tego, czego wspomnienie na głos wystarczyło, by wewnątrz zdusić jej rozbawienie, nawet jeśli na zewnątrz wciąż podciągała ku górze kąciki ust. Królewska Przystań najwyraźniej tak doskonale wyćwiczyła ją w swych fałszach, że udawało jej się z powodzeniem zamaskować rosnący dyskomfort omawianym tematem, który przecież sama nieopatrznie podjęła.
- Z narzeczoną - powtórzyła mimowolnie końcówkę pytania, nie będąc w stanie zmusić się do kłamstwa, jakoby właśnie tego mu życzyła. Tak powinna była postąpić dobra siostra, ale najwyraźniej i tej roli nie była zdolna pełnić właściwie, podobnie jak nie odnalazła się w roli córki. Nieważne ile nie starałaby się, jej własna natura i zdradzieckie serce pracowały przeciw niej, utrudniając właściwe zachowanie i wspieranie innych w mierzeniu się z problemami rzeczywistego świata. W tym i samotnością.
Aenessa, czego zresztą niezbywalnym dowód stanowił jej obecny stan, doskonale zdawała sobie sprawę z istnienia fizycznego wymiaru relacji damsko-męskich. Choć może w jej przypadku nie zaistniał faktyczny związek małżeński, to jednak pełniła część z funkcji żony i cieszyła się niektórymi z przywilejów zarezerwowanych dla takowej. Bliskością, dotykiem, czułością. Właśnie przez te doświadczenia musiała przytaknąć mu w stwierdzeniu, że obecność kogokolwiek innego, niż osoba, z którą pozostawało się w związku, nie mogła zrekompensować braku tamtej. Niczyje dłonie nie dawały tyle, co dłonie kochanka czy kochanki. Nie mogła "zaleczyć" braku żony w tym jednym aspekcie, nawet jeśli myśl ta budziła u niej zaskakująco niewielkie opory, a żadne z wewnętrznych zahamowań nie zdawało się wynikać z przeświadczenia, iż jako rodzeństwo byłoby to zwyczajnie ohydne w oczach Bogów.
- Dla mnie nie jesteś tylko lordem. Jesteś bratem. Rhaegorem. Pragnę więc wesprzeć cię w walce z samotnością w wymiarze, który sam uznasz za słuszny. Dałeś mi zgodę, bym przychodziło do ciebie szukać oparcia lub kompana do rozmowy, byłabym szczęśliwa, gdybyś czynił podobnie, nawet jeśli byłoby to niełatwe.
Czasem trudno było otworzyć się przed innymi, zdobyć na szczerość w wyrażanych na głos zmartwieniach. Zwłaszcza osoby u władzy cierpiały na tę przypadłość - Velaryonówna widziała to u innych wokół swej osoby, stąd spodziewała się, że mogło to stanowić wyzwanie dla dziedzica Driftmarku.
Powrót do góry Go down
Rhaegor Velaryon
Rhaegor Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : Dziedzic Lorda Velaryona
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t676-rhaegor-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t718-rhaegor-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptySob 4 Sty - 16:11

- Tak, z narzeczoną. - Uśmiechnął się myśląc, że siostra aprobuje jego pomysł. - Nie martw się, wybiorę taką, która będzie idealna, zostaniecie pewnie przyjaciółkami. - Właściwie to mówił półserio, gdyż nie wierzył, że jeden wyjazd do stolicy zmieni jego sytuację. Właściwie nie miał planu jak sprawić, by się ożenić. Musiałby chyba po prostu poprosić ojca o zaaranżowanie małżeństwa. Tego jednak wolał nie mówić na głos widząc, jak siostra dba o to, by nie ożenił się z byle kim.
Zapewnienia Ness o wsparciu w jego samotności przyniosły mu ulgę, ale i ukłuły w kontekście tego jak została potraktowana przez niego. Nawet nie zauważył, że siostra jest taka dobra i czuła. Gdyby nie jej cudzołóstwo byłaby wręcz idealnym materiałem na żonę. Oczywiście nie dla niego, ale dla każdego innego rycerza z dobrego rodu. Ale los chciał inaczej. Mężczyzna, którego kochała, zmarł zostawiając ją z dzieckiem i teraz z tego powodu musi znosić nieprzyjemności ze wszelkich stron, włącznie z jego strony. Spojrzał w jej twarz i wyobraził sobie co musi czuć, lecz mimo tego pragnęła jak najlepiej dla tych, którzy traktowali ją jak ciężar i problem. Z tej perspektywy Ness wydawała się być jedyną dobrą osobą w twierdzy Pływów, męczenniczką z pokorą znoszącą niezasłużone cierpienia. Klęknął przed nią tak jak poprzednio, gdy całował jej dłoń.
- Moja słodka siostro, dziękuję ci. Choć trudno mi to przyznać, to potrzebuję pomocy, twojej pomocy. Nie jest to męskie, ale potrzebuję kogoś, komu mogę się zwierzać, z kim mogę się podzielić ciężarami życia. Jesteś dla mnie najbliższą osobą na świecie. Bliższą, niż mój bliźniak, z którym straciłem wspólny język, choć tego żałuję. - złożył swą głowę na jej kolanach.
Poczuł ulgę, jakby jego gest choć trochę go usprawiedliwiał. Podświadomie szukał w ten sposób wybaczenia, choć nie był do tej pory w stanie wyartykułować swoje przewiny. Jednak ta rozmowa z siostrą, być moje najdłuższa i najbardziej szczera w swoim życiu, powoli łamała go i wystawiała na próbę lojalność wobec rodziców.
- Przepraszam cię... - Wyszeptał. Wiedział, że od tej pory nie ma odwrotu. - Przepraszam...że cię tak traktowałem. Powinnaś była jechać z nami. - Stało się. Podważył autorytet rodziców i poniekąd ją usprawiedliwił.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptySob 4 Sty - 17:44

Nie była zdolna, by dalej ciągnąć ten temat, nie gdy wizje pojawienia się u jego boku narzeczonej wcale nie skłaniały ją do "przyjacielskich" uczuć względem teoretycznej wybranki. Podobnie jak on pozwalała sobie jeszcze wątpić, by ten jeden wyjazd zakończył się faktyczną utratą statusu kawalerskiego przez jej brata. Nie było co martwić się na zapas, rozmyślać o jakże odległej przyszłości, której i tak zapewne nie byłaby w stanie zmienić. Już wcześniej raczej niewiele miała do powiedzenia w kwestiach życia członków rodziny Velaryon, jeszcze mniej przez wzgląd na własną nieodpowiedzialność w sprawach sercowych i cielesnych.
Gdyby zechciał wyrazić na głos swe wrażenia, jakoby Aenessa była tu jedyną dobrą osobą, zaprzeczyłaby. I nie przez wrodzoną skromność i chęć zdeprecjonowania własnej wartości - po prostu nie była tu jedynym przyzwoitym człowiekiem. Dobroć dostrzegała w ich maestrze, który mimo sceptycyzmu względem świata cierpliwie edukował ją wypytywany o kwestie ciąży i połogu. Widziała ją w służkach, które witały ją, jakby nie wybyła na 8 lat, lecz 8 dni, rozpieszczając w obecnym stanie. W końcu żaden z krewniaków nie był przecież "zły", a niesnaski między nimi stanowiły nieunikniony aspekt życia rodzinnego.
- Pomogę, jak tylko mogę. Królewska Przystań powoduje dystans między ludźmi, nie tylko fizyczny - stwierdziła, usprawiedliwiając nieco odsunięcie się Maegona. - Ale naprawimy to. I w przypadku naszego brata, i w naszej relacji. Na kogóż innego możemy liczyć w tym świecie, jak nie na siebie.
Nieważne, co nie zadziałoby się wokół ich więzi, musiały pozostać silne. Wszelkie inne mogły zostać skruszone czasem, rozszarpane spiskami nieprzychylnych konspiratorów, ale Velaryonowie musieli trzymać się razem. Być blisko, tak jak teraz, w momencie, gdy tak ufnie składał swą głowę na jej kolanach. Delikatnie, by przypadkiem boleśnie go nie pociągnąć, wplotła palce w kosmyki złotych włosów brata, przesuwając je powoli. Podobna pieszczota zawsze skutecznie potrafiła zrelaksować ją samą, jakby wraz z pozbywaniem się drobnych splątać przepędzane były trapiące myśli i zmartwienia. To było odmienne od wszelkich rozmów, które mogli odbywać w przeszłości, nawet przed jej wyjazdem do stolicy. Oboje byli wówczas o wiele młodsi, ona sama ledwo wkroczyła w swe panieństwo i daleko jej było do dojrzałości, którą prezentowała obecnie.
- Nie musisz przepraszać - szepnęła, choć częściowo będąc w stanie pojąć, jaką trudność musiały mu sprawiać podobne słowa. - To tylko jedno wydarzenie, parę dni rozłąki. Lepiej będzie, gdy choć tym razem jedno z nas okaże rozsądek, ku uciesze rodziców.
To ona była tą niepokorną w rodzeństwie, miała do tego prawo. Od mężczyzny wymagano znacznie więcej, musiał być wręcz ideałem lub zaryzykować rozczarowanie rodziców. Miała tylko nadzieję, że Rhaegor nie marzył o usłyszeniu od nich słów pochwały - prędzej smoki wróciłyby do życia, niż Baela i Alyn ogłosili bycie dumnym z potomstwa. I że, jeśli pewnego dnia zajdzie taka potrzeba, przedłoży jednak jej dobro nad aprobatą starszego pokolenia.
Powrót do góry Go down
Rhaegor Velaryon
Rhaegor Velaryon
Wiek postaci : 29
Stanowisko : Dziedzic Lorda Velaryona
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t676-rhaegor-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t718-rhaegor-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyNie 5 Sty - 21:32

Jej zapewnienia o pomocy w naprawie relacji z bratem ucieszyły go, chociaż sam nie wiedział, czy chciał podejmować ku temu kroki. W końcu przebywali tak daleko od siebie, że próba nawiązania kontaktu mogła tylko rozdrapać stare rany a nie wnieść nic dobrego. O wiele bardziej cieszył się na myśl o odnowieniu relacji z nią.
- Znów będziemy kochającą się rodziną. - Dodał do jej słów po czym schował twarz w jej kolanach. Przypadkowe spotkanie spowodowane chaosem przygotowania do wyjazdu bardzo dziwnie się potoczyło. Może gdyby nie to, to jeszcze przez długi czas relacje między nim a Ness pozostawały takie nieoczywiste, niezbyt rodzinne? Ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie.
Także i jego relaksowały pieszczoty, jakimi raczyła go siostra. Właściwie to od kilkunastu lat nikt go nie głaskał po włosach, nikt nie był w tak bliskiej, intymnej sytuacji. Takie pieszczoty to przejaw miłości, przejaw, jakiego nikt mu dawno nie okazywał. Mimo to miał związane z tym pozytywne wspomnienia, które teraz stanęły mu przed oczami. Przymknął powieki, aby poczuć się jak wtedy, gdy był małym dzieckiem, kiedy to mama tak go tuliła do snu. Wtedy o wiele bardziej czuł bliskość mamy, jej miłość i wsparcie. Nie był wtedy odpowiedzialny z Driftmark, wszystko było prostsze. Dzięki Aenessie wrócił do tych szczęśliwych chwil, pięknych chwil. Wyobraził sobie, że jest siostra to jego matka, a on znów jest dzieckiem. Jej jedwabny szept niosący zrozumienie ukoił jego sumienie. Uśmiechnął się milcząco z wdzięcznością. Ten temat nie wymagał już więcej słów.
Trwałby w tej pozie jeszcze długo, ale przypomniał sobie, że czekają na niego obowiązki. Niechętnie wstał i ucałował siostrę w czoło.
- Muszę już wracać do obowiązków. Pewnie tłum ludzi ma do mnie pytania odnośnie do przygotowania do wyjazdu. - Jego głos był przesiąknięty smutkiem i zmęczeniem. - Bardzo ci dziękuję za to spotkanie, mam nadzieję, że zobaczymy się jeszcze tuż przed wyjazdem. Przyjdziesz nas pożegnać, prawda?
Rzucił jej kochające spojrzenie, ukłonił się i wyszedł.

z/t
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyNie 5 Sty - 22:44

Zapewne, nawet gdyby świadoma była niepewności brata, gdy chodziło o odnawianie relacji z bliźniakiem, wciąż zechciałaby wesprzeć jakoś tkanie między nimi nowych nici porozumienia. Wszyscy oni byli Velaryonami, łączącymi w sobie żar niesiony krwią matki i nieoczywistą naturę morza, w zgodzie z którym biło serce ich ojca. Musieli być sobie wsparciem, pozostawać sobie wierni, stanowić sojuszników niezależnie od okoliczności. Ich dom nie stanowił co prawda idealnego wzorca, patrząc na relację i nastawienie rodziców, ale wciąż byli rodziną. Nikt inny nie obdarzyłby ich bezwarunkową miłością - mogli na nią liczyć jedynie we własnych kręgach. I właśnie to przekazywały jakże niewinne czułości - palce bez pośpiechu rozczesujące splątane loki, tak podobne w barwie do jej własnych. Na chwilę zapomnieć można było o świecie zewnętrznym, z jego przekazaniami, zasadami i obowiązkami. Oboje wracali wspomnieniami do chwil o wiele łatwiejszych. Aenessa podobnie jak brat wracała myślami ku momentom spędzonym z matką, kiedy to tamta zajmowała się włosami swej najmłodszej latorośli, ale również momentów spędzanych z innymi bliskimi osobami, tymi stanowiącymi część dworu królewskiego. Układanie w akompaniamencie zupełnie szczerych rozmów włosów Shaeny o srebrnozłotej barwy i zabawy z niemal identycznymi, acz krótszymi, kosmykami Daerona. Ale to była przeszłość, a Rhaegor był tutaj z nią na Driftmarku i przez chwilę pozwoliła sobie na fantazję, że tak właśnie zostanie już na zawsze. Żadne decyzje rodziny czy króla tego nie zakłócą, żadni inni mężczyźni czy kobiety nie wejdą z butami do ich świata. Głupie marzenia naiwnego dziewczęcia, które powinna w sobie zdusić. Lepiej, by ona pozbyła się go, niż by kolejnymi doświadczeniami uczynił to los.
- Wiedzą, że jesteś niezastąpiony i najlepiej poinformowany - starała się go pokrzepić, by następnie energicznie skinąć głową w odpowiedzi na pytanie. - Oczywiście, że tak. Będę w porcie zarówno, gdy wypłyniecie, jak i gdy powrócicie - obiecała, a jak każdy doskonale wiedział Aenessa nie rzucała słów na wiatr.
Raz jeszcze skinęła głową, tym razem na pożegnanie, a gdy odszedł, jeszcze przez długi czas wpatrywała się w stronę wejścia do pomieszczenia, gdzie zniknął jej z oczu. Dopiero po chwili przeniosła spojrzenie na okno, mając nadzieję na odszukanie znajomej sylwetki brata wśród ludzi krzątających się po dziedzińcu. Wydawało jej się, że go dostrzegła, ale być może były to tylko figle jej wyobraźni, odnajdujące znajomą postać w złotowłosych mężczyznach, których szczegóły umykały jej ze względu na odległość. W końcu poddała się w poszukiwaniach, powracając do lektury, która zająć jej miała resztę popołudnia. Dopiero głód skłonił ją do ostatecznego zamknięcia czytanej książki i opuszczenia biblioteki z zamiarem poproszenia służby o strawę.

zt
Powrót do góry Go down
Arwynd Tully
Arwynd Tully
Wiek postaci : 28
Stanowisko : syn Oscara
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t618-arwynd-tullyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t635-arwynd-tully

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyNie 22 Mar - 16:55

Siódmy dzień po koronacji.


Czas nie upływał jednakowo dla każdego. Dla innych poranek się dłużył, niektórzy przeżyli go, po prostu od razu przeskakując do etapu, kiedy słońce wesoło karało ludzi na morzu. Arwynda pokarało szczególnie mocno.
Nie zostawił żadnego listu, nie powiedział nic. Kompanie najemników miały za sobą mobilność. Jasne, kilkanaście tysięcy wojskowych nie mogło poruszać się bez taborów z zasobami, służby, zwierząt. Ale szóstka? Siódemka, znaczy się? Mogli z dnia na dzień zmienić kierunek, niezależnie od kaprysów jaśniepaństwa. A w tym przypadku, jaśniepani.
- Kurwa. - Arwynd siedział oparty o burtę, nie zważając na prażące słońce, które nic nie robiło sobie z cienia, ochoczo przypominając mu o tym, co zrobił trzy dni temu. Trzy dni temu! A wciąż go trzymało. Widocznie nie tylko ból mięśni potrafił istnieć dniami, wino od tej dwórki faktycznie działało...
Nie rozmawiał praktycznie wcale. Już pierwszego dnia jego humor można było określić najwyższą formą nieznośności, co może i udzieliło się reszcie. Nie lubił morza. Kochał wodę, rzeki, jeziora. Morza było za dużo. Za dużo wszystkiego. Słońca, pierdolonych ptaszysk, które wciąż przypominały, że brzeg był gdzieś tam, niedaleko.
Stracił nieco monet, próbując opłacić kapitana, który raczej nie był chętny, żeby przyjąć uzbrojonych towarzyszy. Dopiero widok bardki, która niosła ze sobą lutnię, przekonał go na tyle, by przyjąć i kasę, i kobietę. No i tych sześciu zbrojnych na doczepkę. Argumenty potencjalnej obrony przeciw piratom były tak żałosne, jak żałosne było zachowanie oficera Arwynda. Może i nie kazał nikogo wychłostać, ale, na Siedmiu, Zębacz był tak blisko spotkania z taflą wody, że kiedy wyszli wreszcie na przystań, trzymał się jak najdalej.

Już po naprawdę dłużej chwili, byli przed bramami twierdzy. Wydawała się wcale potężna, prawdziwa. Nie mamiąca bogactwem, ale surową praktycznością. Widocznie straż ich oczekiwała, gdyż już po chwili znaleźli się na dziedzińcu, skąd służba mogła już rozporządzić ich tobołami. Kiedy Kapral czy Dornijczyk nie robili żadnych problemów, Błyskotka trzeba było przywołać do porządku, kiedy uznał, że chcą go znów okraść, a ci wszyscy, ze służby, znaczy się, byli tylko podstawieni, żeby jego żołd przywłaszczyć. Międzyrodowy spisek, tak jakby.

- Widocznie jesteśmy tutaj potrzebni - mruknął do Billie, kiedy niby zaprosili do biblioteki, jednak sugerując, że ma to nastąpić zaraz. Więc i tam ruszył, rozkazując wcześniej swoim towarzyszom, żeby nikogo, ani niczego, nie pobili. Jeszcze nie. - Zobaczmy, kogo to tam mamy chronić. - No i poszli, bo co mieli innego zrobić. Najpierw klucząc pomiędzy kolejnymi to korytarzami, żeby w końcu trafić do jakiejś komnaty. Był tam stół, parę krzeseł, dzban z winem oraz jakieś owoce. Arwynd się poczęstował, nie pijąc jednak rozrzedzonego wina. Miał wstręt do alkoholu, nawet takiego. Ciekawe czemu.

- Sir Arwyndzie. Proszę za mną. - Służący może i doskonale wiedział, kim był najemnik, jednak sama Billie stanowiła na tyle etyczny problem, że wolał po prostu uznać, ze jej nie ma. Tak było prościej i szybciej. Więc znowu ruszyli, nie czekając tak znowu długo, wchodząc wreszcie do biblioteki. Tam za to czekała n nich, Arwynd się domyślił, zleceniodawczyni. I...
Była przy nadziei.
- Pani. - Przywitał się, resztkami sił utrzymując kamienną twarz. No tak, przecież nie był tak pijany, pamiętał dokładnie, co Sivena mu mówiła. A raczej, czego mu nie powiedziała. Nie patrzył w kierunku zaokrąglonego brzucha, skupiając się na oczach kobiety. Była ładna, fakt, może trochę za... królewska. Czuć było od niej dokładnie to samo, co od królewskiej rodziny. Niewymuszoną godność, której Arwynd musiał się uczyć latami. To była szlachta. Dobrze, że i dla większych walczył.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyNie 22 Mar - 18:23

Nie była w stanie zliczyć, ile razy przeczytała ostatni list otrzymany od swej przyjaciółki z Królewskiej Przystani. Słowa utkwiły w jej pamięci i gdyby skupiła się wystarczająco mocno, byłaby zapewne w stanie wyrecytować kolejne zdania, opowiadające o sukcesie Siveny. Sama nie była pewna, czego powinna spodziewać się po synie jednego z Wielkich Rodów, który dotychczasowe dni imienia spędził na innym kontynencie. Co prawda dzięki temu nie był uwikłany w ich politykę - raczej nie musiała obawiać się, by dotyczyły go sympatie i antypatie regionów Westeros. Obawiała się jednak, że pozbawiony wzorców wyznawanych w Siedmiu Królestwach mógł nie znać ich zwyczajów i moralnych wytycznych, podchodząc do jej osoby oraz zadania ochrony potomków z niewłaściwym stosunkiem. Szczęśliwie nawet teraz to optymizm wygrywał w czasie oceny sytuacji i młoda Velaryonówna w ciągu ostatnich kilku dób zbudowała sobie obraz raczej pełnego wigoru i zapału do działania młodzieńca, któremu brat lorda Riverrun zdołał wpoić ideały związane z dbaniem o kobiety i dzieci.
Przebywała właśnie w bibliotece, gdy nadeszły długo wyczekiwanie wieści o pojawieniu się najemniczej kompanii, na którą uczuliła wcześniej straż i służbę. Choć pomieszczenie to nie stanowiło idealnego miejsca do prowadzenia rozmów, to zapewniało odrobinę ciszy i spokoju, kryjąc przed wzrokiem wścibskich plotkarzy, postanowiła więc nie ruszać się stąd. Zamiast tego poleciła słudze, by przyprowadził do niej przywódcę grupy, a sama jeszcze na chwilę pochyliła się nad czytaną książką, z nerwów jednak nie mogła skupić się na jej treści. W końcu odłożyła tom, gdy do jej uszu doleciało skrzypnięcie otwieranych drzwi, nie podniosła się jednak z miejsca, odwracając jedynie twarz w kierunku drzwi wejściowych.
- Dziękuję, Gabrinie. Możesz nas zostawić - zwróciła się miękko do służącego, posyłając mu ciepły uśmiech. Mężczyzna zerknął tylko ostatni raz ku przyprowadzonym "gościom", by następnie skłonić się i zgodnie z życzeniem szlachcianki opuścić bibliotekę. Niewątpliwie nie miał odejść daleko, patrząc na lekkie zaniepokojenie na jego twarzy.
- Sir Arwyndzie i... Pani - przywitała ich oboje, a choć osoba Billie nie była jej znajoma, to wciąż podobnie jak mężczyzna została obdarzona tym samym delikatnym uśmiechem. - Dziękuję za tak prędkie przybycie. Wierzę, że podróż i pierwsze chwile na Driftmarku przebiegły bez niedogodności. Proszę, usiądźcie.
Przy ostatnich słowach wskazała na stojące przy stole krzesła, pozostawiając im swobodę wyboru miejsc, które najbardziej by im odpowiadały. Nie zamierzała trzymać ich stojących jak kołki przy samym wejściu do biblioteki, choć z pewnością miała taką możliwość. Byli tyle jej zleceniobiorcami, co gośćmi i planowała traktować ich z należytym szacunkiem.
Miała nadzieję zrobić na nich możliwie pozytywne wrażenie, tak swym zachowaniem, jak i ubiorem. Choć noszona aktualnie suknia nie zachwycała przepychem, to widocznie wykonana była z dużą starannością, z wysokiej jakości materiałów. Turkus i biel, kolory rodu Velaryon, doskonale na niej współgrały, przewijając się również i we wstążce zbierającej razem kosmyki długiego warkocza.
Powrót do góry Go down
Arwynd Tully
Arwynd Tully
Wiek postaci : 28
Stanowisko : syn Oscara
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t618-arwynd-tullyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t635-arwynd-tully

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyPon 23 Mar - 16:49

Najemnik miał ten plus, że oczekiwało się po nim tylko skuteczności. Prosta zależność - płaciłeś komuś, wymagałeś, dostawałeś. Albo nie, jeśli byłeś pizdą i zatrudniłeś fajfusów. Arwynd jednak najemnikiem z pewnością był, kwestionując przy tym szlacheckie pochodzenie. Na ile w Essos było miłą ciekawostką, której można było używać w coraz to bardziej wymyślnych krotochwilach, tak i w Westeros okazywało się niepotrzebnym dodatkiem. Dodatkiem, który decydował o jego życiu, jeśli Blackwoodówna chciała go kiedyś znaleźć.
- Pani, proszę tylko o to, by nie zwracać się do mnie zgodnie z etykietą- Podszedł do stołu, jednak nawet nie odsuwając krzesła. Poczekał, aż Billie się rozgości, kontynuując: - Oszczędzi nam to niepotrzebnych słów. Nie jesteśmy na dworze. Jestem oficer Arwynd, jednak wolałbym, by i zwracano się do mnie po imieniu - mrugnął do niej - jeśli można. - Dopiero teraz usiadł, cały czas spoglądając na zleceniodawczyni. Ta, księżniczka. Było to czuć. Jednak nienerwowa, spokojna. Jednak tu nie chodziło o nią. Kiedy tylko ciąża wyszła na jaw, Arwynd zrozumiał wszystko. Tu nie chodziło o samą kobietę, a dzieci, które mogły być niewygodne. Ale dlaczego? Czyż w Westeros prowadzono aż tak ścisłą selekcję, że dziatki były nielegalne? Jebana dzicz.

- Po rozmowie z lady Siveną, odniosłem... wrażenie, że ochraniać mam tylko panią. - Siedział nieruchomo, nawet nie trudząc się tym, by przedstawić Billie. Mówiła za siebie, nawet nie wiedział, po co ją zabrał. Ot, po prostu. Była, bo chciał ją obok. Wolał jej towarzystwo, w szczególności wtedy, kiedy mało mówiła. Odkrywał wtedy kolejne pozytywy przebywania z nią. - Widocznie, umowa będzie musiała ulec korekcie. - Uśmiechnął się, jednak nie był to sztuczny uśmiech. Nie był też radosny. Po prostu był. Zmęczony, obojętny. Jakby wykuty przez jakiegoś znużonego życiem rzeźbiarza, który chciał na wieki uwiecznić kamienną cierpliwość. Udało mu się zaskakująco dobrze - Arwynd nie wygląda, jakby robił za alfonsa, nie wyglądał też na cwaniaczka. Po prostu się uśmiechał.

Podróż morska nie tyle sprawiła, że jego humor można było określać w zupełnie negatywnych barwach; ubranie, zaraz przed zakotwiczeniem przywdziane, nie nosiło śladów podróży. Brygantyna, choć dawno już przestająca pełnić jakiekolwiek funkcje reprezentatywne, mówiła choć o części przeżyć Arwynda. Raczej będąca marną imitacją czarnego, wypłowiała od wiecznego słońca, cała poharatana, porysowana, nosząca liczne ślady szwów, wcale nie wyglądała bezwartościowo. Niby to broda zdobiąca lico starca; świadczyła tylko o nabytym doświadczeniu, będąc gwarantem swoich usług. Gorzej, jeśli ten dziad z brodą był babą, która za tysiąc lat miała być jebana prądem, wtedy faktycznie, brygantyna traciła jakiekolwiek wartości.
- Zapłatę biorę z góry, płatność za siedem osób. Ona - wskazał kciukiem na Billie - jest również członkiem mojej kompanii, więc i oczekuję, że zostanie wynagrodzona. - Zastanowił się, dodając nieco już znudzonym głosem. - Pani.
Powrót do góry Go down
Billie Rivers
Billie Rivers
Wiek postaci : 21
Stanowisko : Objazdowa bardka, a także wrzód na tyłku Arwynda Tully'ego
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t782-billie-rivershttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t838-billie-rivers

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyPon 23 Mar - 20:35

Zdziwiła się, kiedy do jej uszu dotarła wieść, jakoby mieli się zobaczyć z pracodawczynią w bibliotece. Liczyła na miejsce albo bardziej reprezentacyjne, albo bardziej... ustronne. Dzikie pnącza wyobraźni nasunęły obraz jakiejś ciemnej uliczki, pseudonimy oraz tryb w pełni incognito, bo przecież panienka Sivena wspomniała, że ochrona miała być raczej tajemnicą. Niestety wybujałe sny rodem z powieści rzadko kiedy spełniały się na jawie, toteż nie była zawiedziona aż tak. Wszakże bardzo lubiła otoczenie literatury.
Już miała odpakowywać ze skórki pomarańczkę, kiedy w zasięgu wzroku pojawiła się pani, na którą przecież oczekiwali. Nieco się zlękła, nie spodziewając się tak szybkiego nadejścia kobiety, przez co owoc z rąk wypuściła, a ten potoczył się niekontrolowanie, wypadając z misy na stół. Pośpiesznie go odłożyła i cofnęła, stając pół kroku za Arwyndem. Najemnicze interesy w końcu były jego działką. I tak jak on próbował uniknąć spoglądania na dziecię, które ewidentnie tylko czekało, by wydostać się na świat, tak Billie nie wytrzymała i musiała rzucić okiem. Brońcie bogowie, wcale nie z niechęcią. Uważała to za coś fascynuącego.
- Proszę mówić mi Billie, lady Velaryon. - rzekła łagodnie, a następnie uśmiechnęła się ciepło i dygnęła z gracją, której jej towarzyszowi brakowało, a u niej zdawało się być pod dostatkiem. Korciło ją, by zadać mnóstwo pytań o dziecko, czy wybrała już imię, kiedy ma nastąpić rozwiązanie. Jednak wiedziała, że to nie przystoi, zwłaszcza kiedy teoretycznie była tutaj tylko na doczepkę, jako ładna ozdoba Tully'ego, która z chęcią go trzepnie, kiedy zachowa się nie tak, jak trzeba.
Usiadła, nadal spoglądając ku jasnowłosej panience przyjaźnie, jakby wręcz czekała na swoją kolej do interakcji, ale mina po chwili jej zrzedła, kiedy Arwynd zdecydował się na oschłe oświadczenie, że umowa była inna. Zmarszczyła brwi, spoglądając na niego spod ukosa, jakby chciała powiedzieć, że to nie jest w tym momencie najważniejsza kwestia. Chciała przypomnieć, że najpierw powinien był odpowiedzieć na pytanie panienki, że owszem, podróż przebiegła im wręcz fantastycznie, a potem przeprosić, że tak długo na nich czekała. Nawet jeśli to nie była prawda, pewne frazesy trzeba było powiedzieć, żeby nie wyjść na byle wieśniaka. Odwróciła swoje spojrzenie ku Aenessie, jakby chciała tymi błękitnymi oczyma ją przeprosić, ale wciąż milczała, wzdychając ciężko.
Kiedy poruszył kwestię zapłaty nie wytrzymała już i nie powstrzymała wyrazu twarzy przedstawiającego mieszankę konsternacji z oburzeniem. Czy interesy najemników zawsze były przeprowadzane tak bezdusznie? Tak bezpośrednio, bez względu na cudzą sytuację i uczucia?
- Z całym szacunkiem, zarówno do ciebie, pani, jak i do Arwynda - zaczęła, zaciskając kurczowo dłonie, widocznie zdenerwowana sytuacją. - Jeśli nie będziesz w stanie pokryć należności dla całej załogi, bo ta jak mniemam przez pani dziecko ulegnie wzrostowi - tutaj przez chwilę spojrzała spod byka na chłopaka, jakby chciała go skarcić i namówić do zmiany decyzji. - Jestem gotowa zrezygnować ze swojej części, byś mogła przekazać ją im. Ewentualnie obronię malucha własną piersią, dla mnie nie ma różnicy. - choć powiedziała coś bardzo poważnego, uśmiechnęła się szeroko, jakby wcale nie zaciążyło to na jej sercu. Była bardką, nie najemnikiem, ale noworodek przecież nie mógł się sam obronić, prawda? Była pomylona, ale nie była bez serca. I kto jak kto, ale Arwynd powinien był o tym wiedzieć.
Powrót do góry Go down
Aenessa Velaryon
Aenessa Velaryon
Wiek postaci : 21 dni imienia
Stanowisko : Czarna owca Velaryonów
Miejsce przebywania : Driftmark
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t438-aenessa-velaryonhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t526-aenessa-velaryon#807https://ucztadlawron.forumpolish.com/t440-what-if-i-fall-oh-but-darling-what-if-you-flyhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t691-korespondencja-aenessy-velaryon

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka EmptyWto 24 Mar - 14:43

Dwoje jej rozmówców pomimo podobnego odcienia pocałowanych przez ogień włosów zdawało się zupełnie od siebie odmienny. Podczas gdy mężczyzna imponował rozmiarami, a jego twarz zdawała się ostrożnie dobraną maską, drobna kobieta mu towarzysząca miała wszystkie myśli wymalowane na licu. Aenessa zdecydowała, że to właśnie ona stanowić miała w przyszłości lepszą kompankę do konwersacji.
- Jeśli tak sobie życzysz, Arwyndzie. I Billie - przytaknęła im, czując się tylko odrobinę niewłaściwie, przez tak oczywiste złamanie zasad etykiety. Mimo wszystko, jeśli nie rzyczyli sobie westeroskiej tytulatury, to nie zamierzała jej narzucać - chociaż tyle mogła zrobić ze swojej strony, by ułatwić im wszystkim współpracę.
Uniosła lekko brew słysząc, iż obrót spraw był zaskoczeniem dla najemnika. Sivena musiała zataić przed nim większość szczegółów związanych z zatrudniającą go osobą. Doprawdy, Czerwona Twierdza zdołała wywrzeć swoje piętno na tej niewinnej dziewczynie, która ledwie kilka dni imienia temu przybyła do stolicy Siedmiu Królestw. Choć z pewnością pozwalało to swobodniej poruszać się wśród elit królewskiego dworu, to Aenessa martwiła się, by ich pełne kłamstw sieci intryg nie oplotły i spętały przyjaciółki. Co prawda wciąż miała Shaenę, by ją chronić, ale sama Velaryonówna czuła się w tym względzie bezużyteczna.
- Rzeczywiście, powinniśmy wspólnie pochylić się nad szczegółami. Pragnę by było jasne, iż moje własne bezpieczeństwo stanie się wkrótce sprawą drugorzędną - to dziecko lub dzieci, które wydam na świat wymagać będą faktycznej ochrony - w jej głosie ani przez chwilę nie wybrzmiało zwątpienie, wszak od początku właśnie taki cel miało zatrudnienie kompanii. Miała nadzieję, że nowe okoliczności nie zniechęcą zleceniobiorców, wszak wprowadzały one sporo uproszczeń. Dzieci nie zamierzały, w przeciwieństwie do niej, wybywać nigdzie by udać się na konną przejażdżkę czy też opuścić Driftmark z wizytą składaną któremuś z krewnych. Przez najbliższe po narodzinach księżyce miały głównie leżeć czy to w kołysce, czy w jej ramionach, korzystając z opieki piastunek oraz własnej rodzicielki, która przecież nie byłaby od nich odciągana żadnymi obowiązkami.
Nie umknęło jej spojrzenie posłane przez Billie, ale nie zamierzała w żaden sposób komentować niezadowolenia malującego się na twarzy tamtej. Jakiekolwiek były relacje między tą dwójką nie była to jej sprawa, tak długo, jak wykonywali powierzone im zadania. Zaraz jednak towarzyszka Arwynda postanowiła zniweczyć starania Aenessy, by zachować w miarę neutralną atmosferę, otwarcie wyrażając swe zbulwersowanie... Koniecznością opłacenia ich usług? Doprawdy, rudowłosa nie powinna przejmować się aż tak faktem, iż sakiewka Velaryonówny stanie się lżejsza wraz z ich przybyciem. Zresztą, równie dobrze jej rodzina mogła przeznaczyć na ochrone te pieniądze, które normalnie zostałyby spożytkowane na jej posag - perspektywa zamążpójścia była w tym momencie niemalże nierealna.
- Pa- Billie - poprawiła się natychmiast, starając się zabrzmieć możliwie przekonująco. - Nie godzi się, bym oszczędzała na ochronie dziecka pozbawiając kogokolwiek źródła utrzymania. Dziękuję jednak za propozycję. To... Wiele znaczy.
Ile czasu minęło, odkąd doświadczyła podobnej, bezinteresownej dobroci z czyjejś strony? Doprawdy, miała wrażenie, że upłynęły od podobnego wydarzenia już całe lata. A może to ostatnie kilka księżyców upływających raczej w przygnębiającej atmosferze rozciągnęło się w jej świadomości w taki długi okres. Tak czy inaczej najemniczka zdołała zdecydowanie zaskarbić sobie sympatię Velaryonówny i choćby przez wzgląd na jej zachowanie opinia szlachcianki o całej bandzie nieco wzrosła.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Biblioteka Empty
Temat: Re: Biblioteka   Biblioteka Empty

Powrót do góry Go down
 
Biblioteka
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Biblioteka
» Biblioteka
» Biblioteka

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Twierdza Przypływ-
Skocz do: