Share
 

 An apology is a good way to have the last word

Go down 
AutorWiadomość
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

An apology is a good way to have the last word Empty
Temat: An apology is a good way to have the last word   An apology is a good way to have the last word EmptyPon 30 Gru - 0:27


13 X 159
Święty Gaj w Czerwonej Twierdzy
Rhiannon Stark & Varion Dayne

Księżyc zdążył zniknąć z nieba i pojawić się na nim ponownie wiele razy, zanim Lady Stark otrzymała wiadomość. Zapisana na pergaminie, schludnym pismem, nie zawierała w sobie wiele. Rhiannon mogła mieć jednak w niej przeczytać, że proszono ją o spotkanie, właśnie w Bożym Gaju. Jedyne, co widniało dalej, to podpis nadawcy.
Lubił naturę; drzewa ogrodów i bożego gaju przypominały mu zalesione zbocza gór, które otaczały Starfall. Co prawda gęstwina pielęgnowanych przestrzeni nie mogła się równać z nieprzebytymi i dzikimi leśnymi ścieżkami, ale było to niewątpliwie pocieszającą namiastką, nawet jeśli sam Varion niekoniecznie chciałby się do tego przyznać. Wszelkie jawne wspominki i melancholijne odniesienie zatrzymywał dla siebie, starając się nikomu nie pokazać, że Czerwona Twierdza była dla niego większym utrapieniem, niż można by się spodziewać.
Sam też do końca nie był pewien dlaczego właściwie postanowił zwrócić się do Lady Stark. Próbował znaleźć na to odpowiedź, jednak wyglądało na to, że im bardziej się starał, tym trudniej mu to przychodziło. Miał lekkie wyrzuty sumienia; jego zachowanie definitywnie nie było rycerskie, chociaż on sam nie sądził, by to właśnie było sednem sprawy. Czuł się tak, jakby było to coś w jej geście, spojrzeniu lub słowie, co sprawiało, że za każdym razem kiedy powracał wspomnieniami do momentów w bibliotece, czuł nieprzyjemne palenie wstydu. Nieznaczne, ale wciąż wystarczająco irytujące, by postanowił coś z tym zrobić.
Przesadził? Może, a nawet na pewno - nie miała zamiaru się tego wypierać, przynajmniej nie przed samym sobą. Postanowił to więc naprawić, a przynajmniej spróbować. Poniekąd dlatego wybrał miejsce, gdzie na pewno nie podąży za nimi żadne spojrzenie i nikt nie usłyszy jego momentu słabości, bo właśnie tak postrzegał te wszystkie uczucia.
W samym gaju był już wcześniej. Jego spokój przyciągał, a pseudo czarodrzewo miała w sobie dziwny urok, nadający temu miejscu atmosfery mistycyzmu. Podobne wrażenie wywierały septy, jednak jako bardziej popularne, w jego własnej opinii oddziaływały w o wiele mniejszy sposób. Stał więc, właśnie przed czarodrzewem, przyglądając się jego poskręcanym gałęzią i mając nadzieję, że Rhiannon jednak przyjmie jego zaproszenie.
Powrót do góry Go down
Rhiannon Stark
Rhiannon Stark
Wiek postaci : 22
Stanowisko : Dwórka Falyse Targaryen, najmłodsza siostra lorda Starka
Miejsce przebywania : Smocza Skała
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t521-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t525-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t578-i-m-stronger-than-all-my-man-except-for-you

An apology is a good way to have the last word Empty
Temat: Re: An apology is a good way to have the last word   An apology is a good way to have the last word EmptyPon 30 Gru - 1:01

Choć od wydarzeń w bibliotece minęło już tyle czasu, że rany zdołałyby się zagoić, w sercu Rhiannon wciąż panował niepokój. Fiasko spotkania z Varionem zostało przemilczane przed królową, która - jakimś cudem! - uwierzyła w jej historię o wspólnym czytaniu historycznych ksiąg i modlitw odpowiednich dla młodych dam i rycerzy o złotym sercu. Non domyślała się, że jej historia mogła wydawać się grubymi nićmi szyta, a przyjęta została tylko ze względu na jej wyraźne zaangażowanie w sprawę. Tak bardzo, jak mogła, starała się wybadać, czy kwestia incydentu dalej pozostała tajemnicą wiążącą ją z Dornijczykiem. Wydawało się, że sekret był bezpieczny, ale na jak długo?
Gdy w jej dłonie dostał się pergamin z prośbą o spotkanie, w pierwszym przepływie chwili chciała podrzeć go na kawałki. Nie uważała Variona za osobę, której powinna poświęcić swój czas, nie po tym, co zrobił jej tamtego dnia w bibliotece. Palące upokorzenie dawało o sobie znać za każdym razem, gdy jakimś cudem znajdowała się w towarzystwie jego rodaków. Dużo wody upłynęło w Czarnym Nurcie, nim lady Stark doszła do jednej ze swoich wielu konkluzji - to nie ona powinna się wstydzić, że mu zaufała, lecz on, że nadużył tego zaufania tak naprawdę w pierwszych minutach ich znajomości.
Od początków edukacji uczono ją jednak wybaczania. Wybacz i zapomnij, głos starego maestera z Winterfell rozbrzmiał w jej głowie zupełnie tak, jakby ten transportował się nagle i zasiadł na krześle zaraz po jej prawej stronie. Czy jednak Varion zasługiwał na przebaczenie? Co do tego nie była już taka pewna. Nie mogła wyrzucić z siebie obawy, że zaproszenie będzie kolejnym sposobem na uprzykrzenie jej życia przez znudzonego monotonią życia Czerwonej Twierdzy ser Dayne. Z drugiej strony jeżeli istniał choć promil możliwości, iż faktycznie zrozumiał swój błąd, kim była, by odmawiać mu wybaczenia?
Uspokoił ją również wybór miejsca spotkania. Boży gaj był miejscem odwiedzanym przez nią już wielokrotnie. Nic w tym dziwnego, skoro była jednym z niewielu mieszkańców Czerwonej Twierdzy wierzących w starych bogów. Nawet brak faktycznego czardrzewa nie odejmował temu miejscu aury spokoju, za który tak bardzo ceniła boże gaje. Septy zawsze zdawały jej się za duże, zbyt krzykliwe, a poza tym - oddzielały człowieka od natury. W trudnych warunkach atmosferycznych - czy to na Południu, czy na Północy - nie szło przeżyć bez bezwzględnego jej zrozumienia.
Z każdym kolejnym krokiem poza własne komnaty dobry nastrój opuszczał jej ciało. O tyle, o ile wiedziała, że to nie jej przypadnie przepraszanie i troska o polepszenie wspólnych relacji, o tyle martwiła się ponownie o przebieg spotkania. Miała przecież tylko jedno zapewnienie - pergamin z jego podpisem. Wychodząc na zewnątrz, postanowiła przyspieszyć kroku, jakby chciała wyprzedzić troski i smutki drepczące tuż za nią. Nim zdążyła się obejrzeć, znalazła się już w bożym gaju. Sylwetka Variona odcinała się na tyle dobrze od krajobrazu, że nie można było jej pomylić z nikim innym.
- Ser - powiedziała w końcu. Nawet jeżeli wcześniej śmiertelnie ją obraził, dalej pozostawał "gościem specjalnym" samego króla. Dygnęła więc przed nim jeszcze raz, w dokładnie ten sam sposób, w jaki uczyniła to w bibliotece.
Choć z pewnością musiało ją to sporo kosztować.
Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

An apology is a good way to have the last word Empty
Temat: Re: An apology is a good way to have the last word   An apology is a good way to have the last word EmptyPią 3 Sty - 3:44

Delikatny szelest materiału jej sukni, zapowiedział jej przybycie. Nie był w stanie w pełni zatopić się w kojącej atmosferze gaju, z każdym kolejnym uderzeniem serca uświadamiając sobie, że jest lekko poddenerwowany. Nie był pewien, czy w ogóle przyjdzie i chyba to właśnie wprowadzało tę nerwowość, którą starał się ukryć jak tylko umiał. Z pozoru więc wydawał się spokojny - luźno zwieszone barki nie zwiastowały napięcia, mimo że on sam zdecydowanie je odczuwał, a spojrzenie fioletowych oczu zaiskrzyło się nonszalancją od razu, kiedy tylko padło na sylwetkę dwórki.
- Lady Stark - powiedział miękko jej miano, samemu odwracając się w jej kierunku by podobnie jak ona sięgnąć po etykietę, przez co skłonił się przed nią. Zaraz po tym, i grzecznościowy opuszczeniu spojrzenia, zaraz na powrót podniósł je, jednocześnie taksując ją dyskretnie wzrokiem. Nie był jednak w stanie jasno określić, co tak na prawdę sobą reprezentuje w tym momencie. Miał wrażenie, ze byłą równie nieswoja co on sam i nie był pewien, czy powinien brać to za dobrą kartę. Zaraz potem wziął głęboki oddech, już wyprostowany i ostatni raz zerknął na czarodrzewo, tylko po to by w końcu wpić w jej twarz pewne siebie spojrzenie.
- Chciałem cię przeprosić - powiedział wreszcie, głosem spokojnym i rzeczowym. Rhiannon jakby nie chciała, nie mogła się w tym prostym zdaniu dopatrywać chociaż cienia żalu. - Zdaję sobie sprawę, że moje zachowanie było niehonorowe i uwłaczające twojej godności, a dodatkowo mogło przynieść ci kłopoty. - dopiero teraz w jego słowach zadźwięczało coś, co można było traktować jako skruchę. - Mam nadzieję, że tak się nie stało. Lady Stark, czy będziesz w stanie chociażby kiedyś, wybaczyć mi to uchybienie? - zapytał z nadzieją w głosie. W tym momencie rzeczywiście przypominał kogoś, kto rzeczywiście mógłby się mianować tytułem rycerza. W głębi serca jednak nie do końca przejmował się tym, co właśnie mówił. Rozumiał, że polepszenie stosunków z nią mogło działać na jego korzyść i nawet jeśli nie czuł skruchy to czy miało to jakiekolwiek znaczenie, skoro miał przed sobą właśnie ją? Królową Naiwności i Beznadziejności?
Powrót do góry Go down
Rhiannon Stark
Rhiannon Stark
Wiek postaci : 22
Stanowisko : Dwórka Falyse Targaryen, najmłodsza siostra lorda Starka
Miejsce przebywania : Smocza Skała
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t521-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t525-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t578-i-m-stronger-than-all-my-man-except-for-you

An apology is a good way to have the last word Empty
Temat: Re: An apology is a good way to have the last word   An apology is a good way to have the last word EmptyPią 3 Sty - 19:34

Nie mogła nie zwrócić uwagi na postawę swojego rozmówcy. Jej wewnętrzny głos przekonywał ją, by na wszelki wypadek zachowała najwyższą czujność. Raz nadszarpnięte zaufanie nie było czymś, co w przypadku Rhiannon dało się bardzo łatwo naprawić. Co innego, że ona sama zazwyczaj po prostu nie chciała widzieć sytuacji, które stawiały tego, czy innego delikwenta w potencjalnie negatywnym świetle. Czyniło z niej to jednocześnie idealnego powiernika tajemnic wszelakich, jak i osobę bezwzględnie narażoną na negatywne konsekwencje, o ile pozostają one w zakresie tychże wspólnych tajemnic.
Na razie jednak zachowanie Variona, może za wyjątkiem tego niebezpiecznego błysku w oku, które w jej odczuciu nie mogło zwiastować niczego dobrego, było całkowicie poprawne. Dało się zauważyć, że jej postawa nawet lekko się rozluźniła. Opuściła delikatnie barki, pozwalając napiętym mięśniom przynajmniej na odrobinę odpoczynku. Nie spuszczała szarego spojrzenia z jego osoby, skupiając na nim praktycznie całą swoją uwagę. Kąciki zaciśniętych z nerwów ust drgnęły na moment, lecz nie można było z całą pewnością stwierdzić, że był to efekt jakiegoś dziwnego zadowolenia, czy może kolejna oznaka niepewności co do dalszego przebiegu spotkania.
- Cieszę się, że zdołałeś zauważyć niebezpieczeństwo tamtej sytuacji - jej głos wybrzmiał już mniej niepewnie. Przywdziała zbroję z logiki i racjonalizmu, która była jej główną obroną przed sytuacjami, w których nie czuła się najsilniejsza. Prawdą jednak było to, że gdyby Rhiannon zdecydowała się powiedzieć komukolwiek o przekroczeniu granicy przez Variona, najprawdopodobniej czekałaby go dotkliwa kara. Non miała specjalne miejsce w sercach nie tylko służących i innych dwórek, ale także królewien i oczywiście - swej dobrodziejki księżniczki Falyse. Gdyby tylko miała w sobie więcej chęci na zemstę, byłaby naprawdę trudnym przeciwnikiem.
Ale potrafiła przebaczać.
- Mam nadzieję, że wyciągniesz z tego lekcję, ser Dayne. Nie leży to w mej naturze, by trzymać urazę zbyt długo. Zwłaszcza że przeprosiny nie przychodzą łatwo i są, moim zdaniem, dużą próbą charakteru - przestąpiła jeszcze jeden krok, ponownie skracając dystans pomiędzy nimi. Dalej jednak chciała - może zrażona wcześniejszym spotkaniem - utrzymać odstęp przynajmniej na długość ramienia. Mimo to wyraz jej twarzy zdawał się znów znacznie łagodniejszy. Może w jej szarych oczach dalej królowała naiwność, która kazała jej wierzyć w magiczną przemianę Variona. Naiwność, która nie kłóciła się z nakazem uwagi.
Rozprostowała pergamin z zaproszeniem, który pogniótł się lekko pod wpływem emocji. Czy to był jedyny cel ich spotkania?
- Nie spodziewałam się jednak, że zaprosisz mnie akurat do bożego gaju.
Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

An apology is a good way to have the last word Empty
Temat: Re: An apology is a good way to have the last word   An apology is a good way to have the last word EmptySob 4 Sty - 1:03

- O ile ktoś rozumie, że popełnił błąd, przeprosiny nie są czymś trudnym. - odparł, uśmiechając się do niej uprzejmie. - Jestem w stanie jednak zrozumieć, Lady Stark, że możesz nie zapatrywać się na tak bliskie kontakty z taką ochotą jak niektóre damy dworu. - jego dłonie powędrowały do tyłu, splatając się za plecami, a on sam odwrócił się bardziej w kierunku drzewa, na które wcześniej spoglądał. Podczas gdy ona postąpiła kolejny krok w jego stronę, on z kolei wykonał jeden w odwrotnym kierunku. - Nie zrozum mnie źle, nie mam zamiaru teraz nikogo obrażać. - rzucił zaraz pośpiesznie, jakby obawiając się, że ten właśnie chce jawnie nastawać na honor innych kobiet, które można było spotkać w towarzystwie królowej i jej krewniaczek. - Raczej stwierdzam fakty. - posłał jej krótkie spojrzenie i równie krótki uśmiech, który zaraz zniknął z jego twarzy, kiedy to wykonał kolejny krok w stronę czarodrzewa. Jego ton był swobodny, czy też wręcz niedbały, jakby zachowanie o którym właśnie wspominał, był dla niego czymś naturalnym i niczym niezwykłym. Wcale nie zamierzał jej oznajmiać wprost, że niektóre z wysoko urodzonych dam traktowały królewskich gości z nieco przesadną zażyłością, nie to żeby któremukolwiek to przeszkadzało. Był też przekonany, że podobnie jak w przypadku dornijczyków, tego typu zachowania wynikały ze zwykłej nudy.
- Jeśli mam być szczery, to wybrałem Boży Gaj głównie z obawy, ze mogłabyś mi nie uwierzyć. Byłem gotowy znowu przysięgać. - zaśmiał się pod nosem, by zaraz wskazać na wiekowe drzewo przed nimi, do którego powoli się zbliżał. - Słyszałem, że wiara w starych bogów mówi, że nie można kłamać stojąc przed czarodrzewem. W sumie... - odwrócił się do niej na pięcie, z wyraźną ciekawością malującą się na twarzy. - Czy skoro to czarodrzewo nie ma wyrytej twarzy, to czy działa? Czy przysięga złożona przed nim jest na prawdę szczera i wiążąca? - zapytał, z charakterystycznym dla siebie, delikatnym uśmiechem czającym się w kącikach ust. Przed chwilą właśnie powiedział jej o chęci składania obietnic tylko po to, by zaraz kwestionować czy coś takiego w ogóle byłaby wiążące.
Powrót do góry Go down
Rhiannon Stark
Rhiannon Stark
Wiek postaci : 22
Stanowisko : Dwórka Falyse Targaryen, najmłodsza siostra lorda Starka
Miejsce przebywania : Smocza Skała
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t521-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t525-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t578-i-m-stronger-than-all-my-man-except-for-you

An apology is a good way to have the last word Empty
Temat: Re: An apology is a good way to have the last word   An apology is a good way to have the last word EmptySob 4 Sty - 1:38

Wielowątkowe relacje pomiędzy dwórkami, dworzaninami, a nawet... samym królem, nie były dla Rhiannon niczym nowym. Wiedziała o tym, o czym szeptano po kątach, na przykład plotki o wzrastającej zażyłości pomiędzy Aenessą a królem Daeronem właśnie, jednak o podobnych kontaktach między jeńcami a dwórkami... Nie wiedziała kompletnie nic. Może to i lepiej? Gdyby wiedziała o możliwości przerodzenia się spotkań "uspołeczniających" w relację znacznie głębszą i poważniejszą od relacji nauczycielka-uczeń, zapewne nie zgodziłaby się na swój udział w całym przedsięwzięciu. Niemniej jednak informacja ta wywołała w niej bardziej zdziwienie niż złość. Zmusiła nawet do zastanowienia nad tym, jak dużo faktów i zdarzeń przemykało obok niej i nad jej głową. Z drugiej strony wiedziała, że żadna dwórka nie będzie chciała publicznie przyznać się do swojej zażyłości z jeńcem w obliczu trwającego konfliktu.
- Nie, proszę - wtrąciła się na moment, chcąc zapewnić go o braku negatywnego odbioru jego słów. Nie mogła poskromić ciekawości, a skoro już tutaj przyszła - oczekiwała, że spędzony z nim czas owocować będzie w coś naprawdę ciekawego, nie tylko kolejne zmarnowanie czasu zakończone starganymi nerwami.
Podążała za nim wzrokiem, jednak nie ruszyła się z miejsca. Jedynie splotła palce dłoni ze sobą, następnie kładąc je na miejscu, w którym suknia wierzchnia łączyła się z suknią spodnią. Warto jednak zaznaczyć, że przez ukrycie rąk za plecami Varion zadał jej świadomości pierwszy, lekki cios. W końcu najłatwiej wierzyło się w dobre zamiary tego, który nie ukrywał ruchów swych dłoni.
Tym razem na jej wargach zatańczył chwilowy, delikatny uśmiech. Ponowne podjęcie tematu wiary Rhiannon było dla niej wyraźnym sygnałem o początku ich kolejnej gry. Teraz jednak, będąc nauczoną wydarzeniami biblioteki, miała nadzieję nie dać się ograć tak prosto. Nadzieja z kolei nie była zbyt dobrym doradcą. Mimo to jej brwi uniosły się lekko na wspomnienie o gotowości do złożenia kolejnej przysięgi. W tak krótkiej historii ich wspólnych kontaktów mogła jedynie obawiać się przedmiotu kolejnej obietnicy.
- To drzewo, przed którym stoisz, mój panie, to drzewo serce - zaczęła miękkim, przyjemnym dla ucha tonem. Może w jej oczach pojawiło się trochę... zażenowania? Współczucia? Wierni nowym bogom nie musieli przecież wiedzieć wszystkiego o tych starych, jednak mylenie czardrzewa z drzewem sercem było dość sporym błędem. - Czardrzewo pełni zazwyczaj rolę drzewa serca i to ono posiada twarze. Tak jest na przykład w moim rodzinnym Winterfell. Ich historia jest na tyle długa, że obawiam się, nie mogło tutaj wyrosnąć. Te tutaj zaś... to olcha. I winorośle. Zresztą, stanowi dość miłe zastępstwo dla właściwego czardrzewa, jeżeli nie zauważyłeś różnicy.
Pomimo początkowego wrażenia zażenowania odczytywanego z jej oczu, starała się nie brzmieć ani trochę nadęcie czy jakby chciała go w tym momencie uczyć. Tym bardziej oczywiste było, że nie zamierza traktować go jak kogoś głupszego od siebie tylko z powodu jego niewiedzy w jednej dziedzinie.
- Przysięga złożona przed drzewem sercem, nieważne jakiego gatunku, jest wiążąca. Szczera zaś, gdy szczere są intencje składającego - Przechyliła głowę na bok, pozwalając wolno puszczonym kosmykom włosów prześlizgnąć się z jej barku na plecy. Dzieła dopełnił lekki wiatr, który poruszył liśćmi drzewa i zakłócił chwilową ciszę ich szumem. Nie spodziewała się, że taki jeden, drobny detal mógłby ponownie otworzyć jej drzwi do dobrego nastroju.
Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

An apology is a good way to have the last word Empty
Temat: Re: An apology is a good way to have the last word   An apology is a good way to have the last word EmptySob 4 Sty - 3:19

Varion powoli zbliżył się do drzewa, w towarzystwie jej słów. Cała aura tego miejsca wydawała się niezwykle spokojna i kojąca, i nawet nie przeszkadzały w tym jej słowa, w których miał wrażenie że dźwięczała nuta zażenowania czy protekcjonalności. W sumie wcale go to nie dziwiło, bo Rhiannon zapewne właśnie czuła się jak nauczycielka, wykładająca coś niedouczonemu dziecku. Szkoda tylko, że tego dzieciaka nie do końca interesowało, co ma mu w tej kwestii do powiedzenia. Dla niego ta drobna różnica nie miała żadnego znaczenia; drzewo wciąż było dla niego tylko drzewem, nawet jeśli w przyjemny sposób przypominało o domu. Wyciągnął dłoń, którą jeszcze przed chwilą wskazywał na nie, by dotknąć jego pnia. Nie zająknął się nawet na moment, pozwalając jej ciągnąć swoją wypowiedź aż do końca, zupełnie nieprzerwaną. Dopiero kiedy skończyła, odwrócił się do niej przodem, opierając o drzewo barkiem i splatając ręce na piersi.
- Brzmisz raczej pragmatycznie, jak religijnie, moja pani. A wcześniej odniosłem wrażenie, że jesteś niezwykle... - zmarszczył brwi i zakręcił palcem, jakby chcąc w ten sposób pomóc sobie w znalezieniu właściwego słowa. Była to tylko wyliczona pauza, mająca na celu zamaskować fakt, że dokładnie wiedział co chciał przy niej powiedzieć. - przepełniona mistycyzmem. - grymas niezdecydowania pogłębił się nieco, jakby to wciąż nie było to, czego szukał, ale nie też nie mógł znaleźć niczego lepszego. - Nie zrozum mnie źle, po prostu jestem ciekaw. Tak samo jak zastanawia mnie czy wiara w siedmiu działa po północnej stronie gór czerwonych tak samo, jak po tej południowej. Czy sposób twojego mówienia jest podyktowany faktem, że zewsząd otaczają cię innowiercy, czy może jest to tylko kwestia... etykiety?
Przyglądał jej się uważnie, mimo dzielącego ich dystansu, który dodatkowo się zwiększył, kiedy znalazł się przy drzewie. - Czemu ktoś na drzewie serca nie wyryje twarzy? Podobno twoi bogowie nie widzą tam, gdzie nie mają oczu.
Powrót do góry Go down
Rhiannon Stark
Rhiannon Stark
Wiek postaci : 22
Stanowisko : Dwórka Falyse Targaryen, najmłodsza siostra lorda Starka
Miejsce przebywania : Smocza Skała
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t521-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t525-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t578-i-m-stronger-than-all-my-man-except-for-you

An apology is a good way to have the last word Empty
Temat: Re: An apology is a good way to have the last word   An apology is a good way to have the last word EmptySob 4 Sty - 23:08

Nawet jeżeli czuła się jak nauczycielka kładąca swemu podopiecznemu do głowy prawdy świata, nie przychodziło jej to z wrodzoną lekkością. Wręcz przeciwnie, gdyby robiła to księżyc temu, zamiast przeglądania tamtego nieszczęsnego modlitewnika, mogłaby wczuć się w to jakoś bardziej i mówić głosem pełnym pasji. Była jednak przepełniona - od stóp do samej głowy - chęcią uniknięcia protekcjonalnego tonu. Po wyrzucie Variona w jej stronę nie mogła przecież podchodzić do tej kwestii inaczej. Miała przed sobą przecież dorosłego mężczyznę, który pomimo umyślnego ignorowania zasad etykiety panujących w Czerwonej Twierdzy, nie potrzebował dalszego dokształcania. Mogła jedynie starać się jak najpełniej odpowiedzieć na jego pytania.
Na jej twarzy pojawił się wyraz rozczarowania. Podobnie jak większość emocji ujawniających się przez mimikę, był on jednak wyjątkowo... niewyraźny. Czy ubodły ją słowa o pragmatyzmie wygrywającym nad religijnością? A może zatracenie tej delikatnej aury mistycyzmu, o której wspomniał? Była przecież młodą dziewczyną, a te chciały być ze wszech miar wyjątkowe, nie bacząc na to, że tak samo wyjątkowa jest każda następna dama.
- Czardrzewa mają jedną twarz, zaś siedmioramienna gwiazda znika nam z oczu, gdy niebo zajdzie chmurami - rzuciła nawet nie złośliwie, może z odrobiną goryczy. Przestąpiła jeden krok, zbliżając się do jednej z wielu gałęzi drzewa serca. Gdy tylko stanęła na palcach i wyciągnęła rękę w górę. Prawie udało jej się musnąć najniżej położone liście. Jednocześnie długi, nierozcięty rękaw sukni zsunął się w dół, odsłaniając w końcu jasną, szczupłą rękę. Chwilę trwała w milczeniu, przerywanym szelestem korony drzewa, szczęśliwa, że nie musi stać w pełnym słońcu. Lata w Królewskiej Przystani były dla niej dużym wyzwaniem.
- Jestem, z tego co mi wiadomo, jedyną wyznawczynią starych bogów, która zamieszkuje obecnie Czerwoną Twierdzę. Jak pewnie wiesz, w naszych Siedmiu Królestwach jest kilka religii i po prostu nie uważam, by któraś była lepsza od drugiej. Moja rodzina została przy wierze naszych przodków, inne rodziny przekonwertowały się na wyznanie andalskie i przyjęły zwyczaje najeźdźców. Jest to chyba całkiem normalny bieg historii - gdy opuściła rękę, porzucając próby dotknięcia liścia, z jej lekko rozchylonych ust wydostało się ciche westchnienie. Barki opadły już luźno, jakby cały stres postanowił już ulotnić się z jej ciała. Przynajmniej na razie. Spojrzała w końcu w jego kierunku, szukając jakiejś odpowiedzi czającej się czy to w fioletowych oczach, czy w tańczącej w kącikach ust. - To tak jak dzielić ludzi na uspołecznionych i dzikusów tylko dlatego, że wierzymy w co innego.
Tym razem mówiła już wolniej, spokojniej, a co najważniejsze - ciszej. To, że ściany miały uszy, było oczywistą oczywistością, jednak dalej Non starała się być ostrożna w tym, jakie słowa mogłyby dotrzeć do uszu kogoś niepożądanego. Przestąpiła więc kolejne kilka kroków, by znaleźć się w zasięgu zasłyszanego szeptu. Może chciała za wszelką cenę skrócić dystans, jaki między nimi panował?
- Nikt nie kaleczy drzew - odniosła się po raz kolejny do kwestii twarzy na drzewie sercu, zadzierając głowę do góry. Co prawda czardrzewo w Winterfell było znacznie większe, jednak posadzenie tutaj przed niemal 160 laty takiego drzewa i jego wyrośnięcie do podobnych rozmiarów było samo w sobie imponujące. - Jednak jeżeli nie wierzysz, że patrzą... Możesz złożyć mi przysięgę małżeńską. Jeżeli będą to tylko czcze słowa i starzy bogowie odwrócą od ciebie twarz, septon z pewnością udzieli ci ślubu z twą narzeczoną, gdy tylko skończy się wojna. Nie masz, wydaje mi się, nic do stracenia.
Rzucała mu wyzwanie i nawet się z tym nie kryła. Może czuła już, że z Varionem nie idzie dogadać się, używając samej dworskiej etykiety? Że by zdobyć chociaż część jego szacunku powinna zacząć grać w jego grę? Jednocześnie cały czas nie mogła się pozbyć tego dziwnego uczucia, które dalej kłuło ją niczym bielizna ze słabej jakości wełny. Tego, że pochodzili z tak różnych światów, że dla znalezienia wspólnego języka przynajmniej jedno musiało wyjść ze swojej strefy komfortu.
Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

An apology is a good way to have the last word Empty
Temat: Re: An apology is a good way to have the last word   An apology is a good way to have the last word EmptyNie 5 Sty - 2:30

- Jednak ich oczy nie spoglądają daleko, a któregoś z siedmiu zawsze znajdziemy w drugim człowieku. - odbił piłeczkę, jednak nie można było powiedzieć, że było w tym jakieś zaangażowanie czy satysfakcja. Nawet jeśli wykazywał zainteresowanie pewnymi kwestiami, to na pewno nie dlatego by wyrobić sobie jakieś zdanie o drugiej religii czy też wykazać wyższość swojej. Nie należał bowiem do ludzi, których kwestia wiary jakkolwiek interesowała. W swoim życiu spotkał bowiem nie tylko osoby wyznające Siedmiu czy Starych Bogów, ale także sieroty, czerwonych kapłanów czy wyznawców utopionego. Jedną z ostatnich rzeczy, jaką można było u niego szukać, to faktyczna chęć pokazania, że jego religia jest lepsza on innej. Co innego, kiedy robił to dla zasady, żeby kogoś zgnębić. Wzruszył nieznacznie ramionami, w odpowiedzi na jej słowa dotyczące przechodzenia na inne religie. Przynajmniej nazywała rzeczy po imieniu - andalowie byli najeźdźcami i nawet jeśli on sam wywodził się z rodu, który hołdował ich tradycjom, on sam nie do końca uznawał to za odpowiednie. Czy to sposób bycia jego matki i tradycje Tolandow, które ze sobą przywiozła, czy też sam fakt, że wychowywał się przez jakiś czas pod opieką Martellów, a najpewniej obie te rzeczy razem, sprawiły że o wiele  otwarcie patrzył na perspektywę kobiety zarządzającą rodem i będącą dziedziczką.
- Całe szczęście, że to nie o mnie, bo jeszcze byłbym gotów się obrazić. - parsknął, wyraźnie rozbawiony jej uwagą. Zwrócił też uwagę na jej ton; słowa wypowiadała wolniej, ale też przede wszystkim - ciszej. Może i miała rację co do tego, chociaż on szczerze ku temu wątpił. Oczywiście, drzewa mogły mieć uszy, ale równie dobrze niekoniecznie w tym momencie.
- Jakby nie patrzeć, dzieci lasu to robiły, a to początkowo była ich religia. Dlatego mnie dziwi, że nie jest to dalej praktykowane. - odpowiedział niedbale, uśmiechając się do niej nieco wyraźniej, kiedy ta zbliżyła się jeszcze bardziej. Musiał przyznać - bawiło go to, że w pewien sposób próbowała go gonić, chociaż niekoniecznie był pewien, czy ona też zwróciła na to uwagę. Nie miał jednak zamiaru znowu robić kroku w tył, nie w momencie, kiedy do jego uszu doleciały jej kolejne słowa. Przygryzł wargi chcąc wyraźnie stłumić parsknięcie śmiechem. Rhiannon wyraźnie próbowała również grać z nim w grę, tak samo jak wydawała się zakładać, że on sam nie będzie w stanie za nią podążyć. Oczywistym jednak był fakt, że musiał po prostu w to wszystko wskoczyć, skoro ona sądziła, że się wycofa.
- Lady Stark? - uniósł dłoń w jej kierunku, tymi dwoma słowami prosząc ją, by podała mu swoją. - Stoję dziś z tobą u swego boku, przed obliczem bogów, łącząc z tobą dłonie tak, jak wodospady łączą się z rzekami i tak jak rzeki łączą się z oceanami. Nic na tym świecie nie zostało stworzone by żyć samotnie; a to co zostało rozdzielone, znajdzie swe odbicie w tym, co mu przeznaczone. Niebo zsyła pocałunki górom, a fale zderzają się ze sobą, kiedy słonce otula ziemię, a księżyc zanurza swe promienie w morzu. Jestem twój, moja pani, póki szepty bogów słychać w wietrze, a ich spojrzenie zsyłają na nas gwiazdy. - mówił cicho, słowa wypowiadając wolno i miękko, z delikatnym uśmiechem czającym się w kącikach ust i oczach, które wpatrzone były w jej własne. Kiedy skończył, uniósł jej dłoń, by złożyć na jej wierzchu krótki pocałunek.
Powrót do góry Go down
Rhiannon Stark
Rhiannon Stark
Wiek postaci : 22
Stanowisko : Dwórka Falyse Targaryen, najmłodsza siostra lorda Starka
Miejsce przebywania : Smocza Skała
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t521-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t525-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t578-i-m-stronger-than-all-my-man-except-for-you

An apology is a good way to have the last word Empty
Temat: Re: An apology is a good way to have the last word   An apology is a good way to have the last word EmptyNie 5 Sty - 22:53

- Okrutni muszą być nowi bogowie, jeżeli przybierają postać ludzi - skwitowała krótko, na moment opuszczając spojrzenie. Nie podobała jej się taka retoryka, chociażby dlatego, że... zakładała ludzkość bogów. W przeciągu swojego krótkiego życia zdążyła się bowiem nauczyć, że nie wszyscy zasługiwali na dobre słowo. Nie każdy szczycił się honorem, nie każdy postępował tak, by być dowodem na istnienie światła i piękna. Co gorsza, jej umysł uciekł ponownie jeden księżyc wstecz, do sceny z biblioteki. Jeżeli w tamtym momencie, przepełnionym złośliwym napięciem i próbą zdominowania drugiego człowieka przez Variona przemawiał któryś z Siedmiu... Mogła mieć tylko nadzieję, że patronat nad jej narzeczonym objął zupełnie inny bóg. Przez ciało Rhiannon przeszedł lekki dreszcz, dla niewprawnego oka zupełnie niezauważalny.
- Nie uważam, byś miał się o co obrażać, ser. Jesteśmy w końcu oboje czymś na rodzaj ewenementu. Przecięcie linii naszych doświadczeń może poprowadzić nas ku odpowiedzi na wiele palących pytań lub... - widać było, że wzięła jego reakcję za dobrą monetę. Sama pozwoliła sobie na przesunięcie opuszkami palców po korze drzew. Ruch długi, spokojny i delikatny w swej prostocie. Skupiła spojrzenie na drzewie, obracając się w końcu całym ciałem tak, by mieć je naprzeciw siebie. - Doprowadzić do katastrofy. Umiarkowanej katastrofy, w granicach naszej pamięci.
Kawałki kory, które znalazły się na jej palcach, zostały z nich zmiecione ruchem przypominającym bardziej sprzedawcę przypraw niż wysokourodzoną damę. Mogło być to oczywiście jedynie wrażenie, smutna pozostałość po spotkaniach z tym i z tamtym, bo wiele ludzi przewijało się przez Królewską Przystań i prosiło o różnego rodzaju audiencje.
Puściła mimo uszu wzmiankę o dalszym praktykowaniu zwyczajów dzieci lasu. Pewnie dalej żyli gdzieś ich potomkowie. Jednak to zwycięzcy piszą historię, a to była zbyt bolesna rzeczywistość, by przejść nad nią do porządku dziennego. Król Daeron pisał właśnie księgę, mającą opiewać jego zwycięstwo i poddanie Słonecznej Włóczni. Nie wiedziała co się w niej znajdzie, mogła tylko przypuszczać. Czy Varion uznałby jego przekaz za właściwy? Skoro był tam w trakcie walk, miałby pełne prawo oczekiwać prawdziwego przebiegu zdarzeń. Czy w razie wyłapania pomyłki jego zdanie miałoby jakąkolwiek siłę przebicia? Nie. Bo był tylko i aż przegranym.
Szczerze powiedziawszy, nie spodziewała się, że podejmie wyzwanie. Może to korona królowej naiwności i beznadziejności zsunęła się z jej czoła, zakrywając wzrok? Stojąc do niego bokiem, odwróciła głowę w jego stronę, prawie na równi z początkiem jego przysięgi. Widząc wyciągniętą dłoń, podała mu ją, pozwalając sobie na uznawane w kręgach dworskich za bezczelne, nieopuszczenie wzroku z fioletu jego oczu. Brzmiał nawet przekonująco, choć wiele było w jego przysiędze naleciałości andalskich. Nie zamierzała mu oczywiście przerywać, ciekawa do przesady czy z tego też postanowi urządzić sobie pośmiewisko. Część jej myśli jednak była daleko. Varion mógł zauważyć, że jej oczy przygasają z każdym wypowiedzianym słowem. O czym myślała? Kto wrócił do jej myśli?
Co przysłoniło szarość oczu taflą łez?
- Ja, Rhiannon z rodu Stark, przychodzę, by zostać żoną. Jako kobieta pełnoletnia, dziecko prawego łoża, szlachcianka. Pragnę prosić bóstwa o błogosławieństwo. By mą duszę i moje ciało przejął - jej dłoń wydostała się niemal natychmiast z dłoni Variona, zaś druga uniosła się do góry, by dotknąć rozpalonych emocjami policzków. Nim zdążyła mrugnąć, kryształki łez przesunęły się po zaczerwienionej skórze. - Hubert z rodu Arryn.
Niemal natychmiast spuściła głowę, zawstydzona własnym pomysłem. Nie była w stanie złamać przysięgi danej wcześniej swemu narzeczonemu. Nie miała w sobie tyle siły, by splunąć bogom prosto w twarz, gdy przyszło do jej samej. Nie odważyłaby się, nawet gdyby była to religia, w którą wierzy jedynie jedna osoba. Jej ciałem wstrząsnął kolejny, płaczliwy dreszcz, jednak poza tymi kilkoma łzami, które mógł zauważyć już wcześniej, stało się niewiele więcej.
- Proszę mi wybaczyć, mój panie. Nie umiem kłamać tak dobrze, jak ty - ściśnięte gardło nie pomagało w utrzymaniu względnie normalnego tonu. Dayne mógł z łatwością wyczuć nutkę rozgoryczenia, ale też prawdziwej skruchy. Co z tym zrobi było jednak wyłącznie jego sprawą.
Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

An apology is a good way to have the last word Empty
Temat: Re: An apology is a good way to have the last word   An apology is a good way to have the last word EmptyPon 6 Sty - 0:58

Nie sądził, by cała ta farsa miała ich zaprowadzić w jakiekolwiek konkretne miejsce. Ani też, że może wywołać emocje przykre i bolące. W końcu skoro sytuacja została tak na prawdę zapoczątkowana przez Starkównę, to znaczyło że potrafiła powściągnąć ewentualne emocje, albo po prostu wiedziała co robi. A przynajmniej tak zakładał. On sam był wyrachowany, a jego zachowania wykalkulowane na tyle, by nie bał się pozwolić sobie na zbyt teatralne gesty, dokładnie takie jak teraz. Kiedy więc podała mu dłoń, na moment przestał w ogóle rozważać, czy Rhiannon spróbuje się jeszcze wycofać, a kiedy sama zaczęła wyrzucać z siebie słowa, uśmiech na jego wargach powiększył się, kiedy już zaczął szykować sobie jakąś absurdalną lub uszczypliwą odpowiedź. Albo najlepiej jedno i drugie na raz. Można więc spokojnie powiedzieć, że nie spodziewał się, że w ostatnim momencie po prostu się podda. Że podkuli ogon i ucieknie, zauważając że ta cała zabawa tak na prawdę nie była dla niej. Jej metaforyczna korona błyszczała w tym momencie niezwykle jasno, w pewien sposób po prostu rażąc go w oczy.
Westchnął.
Zaraz też wypuszczając szybko powietrze nosem, w krótkim geście czegoś na wzór rozbawionego niedowierzania. Jego jeszcze przed chwilą wyciągnięta ku niej dłoń, powędrowała w kierunku jego własnej twarzy, drapiąc po lekko zarośniętym policzku. Nie do końca wiedział, co powinien w tym momencie zrobić. Jej łzy były dla niego aż za bardzo widoczne i aż za bardzo szczere. Nie przywykł do widzenia tego typu reakcji, kiedy nie były poparte mocniejszymi słowami, gestami lub też bardziej negatywnymi emocjami. Na południu ciężko było znaleźć na dworach kobiety, które były w stanie tak po prostu, z całą swoją niewinnością i naiwnością, pokazać swoją słabość. Inną sprawą był fakt, że nawet gdyby chciałby ją pocieszyć, nie wypadało mu się do niej zbliżyć.
- Nie wiem czy wypada kryć rozgoryczenie za fasadą neutralnie sformułowanej obelgi. - odpowiedział jej z wyraźnym znużeniem, które jakby nagle na niego opadło. - Nie uważam też, że należy w tym wypadku używać tak szumnych słów jak umiejętność kłamania. Tym bardziej, że sama zaproponowałaś tę grę, Lady Stark. - jego ciało poruszyło się; powolne kroki poprowadziły go po okręgu, którego środkiem była ona, podczas gdy jego spojrzenie uważnie śledziło jej ruchy. - I przegrałaś. - dodał dobitnie, chcąc przypomnieć jej, że to był tylko i wyłącznie jej pomysł. On sam nie pchał się pierwszy do ożenku z nią. - I proszę, nie płacz. Ser Arryn na pewno nie miałby ci tego za złe. Prędzej mi. W końcu wszystko co złe, to dornijczycy. - jego ton był uszczypliwy, głównie dlatego że miał wrażenie, że gdyby ktoś ich teraz razem zobaczył, bez problemu to jego obwiniłby o zrobienie jej krzywdy. - Następnym razem po prostu proponuję uznać swoją słabość w danej... dziedzinie i nie próbować na siłę prowokować doświadczonego w niej zawodnika.
Powrót do góry Go down
Rhiannon Stark
Rhiannon Stark
Wiek postaci : 22
Stanowisko : Dwórka Falyse Targaryen, najmłodsza siostra lorda Starka
Miejsce przebywania : Smocza Skała
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t521-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t525-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t578-i-m-stronger-than-all-my-man-except-for-you

An apology is a good way to have the last word Empty
Temat: Re: An apology is a good way to have the last word   An apology is a good way to have the last word EmptyPon 6 Sty - 1:30

To nie gorycz porażki była powodem jej łez. Były one świadectwem wielkiej tęsknoty za tym, któremu była przeznaczona. Nigdy wcześniej nie czuła się w Czerwonej Twierdzy tak samotnie, jak w tym momencie. Gdy Varion z rodu Dayne, dziedzic Starfall krążył wokół niej jak sokół polujący na zwierzynę. W końcu kolejny raz udowodniła, że jest tylko i aż tym - zwierzyną łowną. Lata spędzone w bibliotece i przy boku maestera może nakładły jej w głowę mądrości świata, lecz nie dały zasmakować ani krzty mądrości życia.
Może właśnie tego jej brakowało? Doświadczenia rozmowy z tym, który nie bał się wystosować ciosu w najbardziej bolące miejsce. Zarówno Winterfell, z murami pełnymi ciepłej wody, nienawidzącymi knowań, jak i pełna fałszywej uczciwości Czerwona Twierdza trzymały Non w pułapce, z której nie chciała wyjść. W tej klatce nic jej nie brakowało i mogła żyć w bezpiecznej iluzji, że każdy, kogo spotka, będzie miał względem niej same dobre zamiary.
Gdy cofnęła się o krok i oparła plecami o drzewo, skryła twarz w dłoniach. Tęskniła za nimi wszystkimi. Za Hubertem, Rickonem, Jonnelem, Minervą, resztą rodzeństwa. Ojcem, który odszedł już na zawsze. Matką, która jeszcze opiekowała się resztą jej rodzeństwa w Winterfell. Za kuzynem i kuzynką, wujem Torrhenem. Starym zbrojmistrem Willemem, nawet Flynnem, choć daleko im było do znalezienia nici porozumienia. Oni na pewno nie pozwoliliby jej skrzywdzić. Byli dobrzy, zbyt dobrzy, by przygotować ją na wyprawę do świata, wejście w samą paszczę lwa.
Na spotkanie oko w oko z kimś, kto przeżył piekło wojny.
- To nie miała być obelga. Sama, jak widzisz, kłamać nie potrafię. Nie leży to w naturze mojego ludu - krótkie pociągnięcie nosem stanowiło o tym, że lady Stark zdecydowała odpowiedzieć na stawiane jej zarzuty. Ostatnie otarcie łez pozwoliło na ponowne odsłonięcie jej twarzy. Skoro już dwa razy przegrała, nie miała absolutnie nic do ukrycia. Niewiele było bowiem rzeczy w świecie, których pokazanie, czy zrobienie mogło pogrążyć ją jeszcze bardziej. - Mógłbyś sobie darować uszczypliwe uwagi. Ser Hubert nie jest osobą, która ocenia kogokolwiek tylko ze względu na pochodzenie. Wina jest wyraźnie po mojej stronie.
Zaciśnięte z nerwów szczęki pozwalały na wyrysowanie wyraźniejszej ich linii. Ze względu na dalsze pochylenie głowy, przeszklone i zaczerwienione od łez oczy Rhiannon patrzyły na Variona spod byka. Nie było to w żaden sposób intencjonalne, z jej strony nie miało także wywrzeć wrażenia negatywnego nastawienia. To znów napięcie i palący policzek przegranej. Tym razem na własne życzenie, bez niczyjej pomocy.
Gdzieś na końcu języka tańczyły jej równie uszczypliwe uwagi. Stwierdziła jednak, że na razie rozsądniejszym wyjściem będzie oszczędzenie ich, zachowanie na wypadek późniejszych przytyków ze strony Dornijczyka.
- Niemniej jednak chciałabym, byś i ty przyjął moje przeprosiny. - powiedziała w końcu, co było wyrazem całkowitej kapitulacji. Z drugiej strony, w umyśle Rhiannon była to prawdopodobnie jedyna logiczna rzecz, która mogłaby nie wprowadzić ją na pole hipokryzji. Skoro sama oczekiwała od niego przeprosin za niestosowne zachowanie, nie powinna odmawiać mu prawa do tego samego.
Jej spojrzenie oscylowało wokół jego butów. Zgarbione plecy i wysunięte do przodu, jakby do środka barki pogłębiały jeszcze wrażenie młodziutkiej, drobnej lady. Nie tylko pod względem psychicznym, ale również i fizycznym.
Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

An apology is a good way to have the last word Empty
Temat: Re: An apology is a good way to have the last word   An apology is a good way to have the last word EmptyPon 6 Sty - 2:23

Gdyby rozmawiał z kimś innym, uznałby że mimo zaprzeczenia, co do prób urażenia go, po prostu bezczelnie robiła to dalej. Bo prawdę powiedziawszy, dokładnie to robiła. Biorąc pod uwagę jak niechlubną umiejętnością było samo kłamanie, to jej kolejne słowa wcale niczemu nie zaprzeczały. Ona jednak, jako już jawiąca się jako niezwykle naiwna i pod względem społecznym, po prostu głupiutka, w tym momencie otrzymywała pewną taryfę ulgową, chociaż nie można było powiedzieć, że była ona duża. Nie krążył też w okół niej, jak drapieżnik. A przynajmniej nie taka była jego intencja. Jego ciało nie chciało pozostać w jednej pozycji, odnajdując ją w całej sytuacji jako po prostu niewygodną. Musiał się ruszać, bo po prostu nie wiedział co ze sobą zrobić, a jednocześnie nie chciał jej tracić z zasięgu wzroku. To, że ona wybrała miejsce pod drzewem, użalając się nad swoim własnym bólem i samotnością... to już nieco inna kwestia.
- Obyś miała rację, Lady Stark. - odpowiedział jej w kwestii jej narzeczonego, który dla niego był po prostu kolejnym zza północnej granicy. - Niestety, pobyt w Czerwonej Twierdzy umocnił mnie w przekonaniu, że wszyscy spoza Dorne nienawidzą ich mieszkańców. Głównie dlatego, że król tak chce.
Cyniczny ton ubarwił słowa, na które sobie pozwolił. Mówił jednak cicho, biorąc poprawkę na fakt, że rzeczywiście, może ktoś mógł ich słuchać. Nie próbował jednak malować siebie jako ofiary, raczej po prostu jako kogoś kto jest z tego wszystkiego niezadowolony. Słysząc jej wzmiankę o przeprosinach, machnął ręką, trochę jakby odganiał się od naprzykrzającej muchy. Nie potrzebował tego, bo i też nic to w jego nie zmieniało.
- Nie masz mnie za co przepraszać, Lady Stark. Wystarczy, że następnym razem będziesz mądrzejsza. - wzruszył ramionami. Był od niej zaledwie trzy lata starszy, a czuł się jak stary dziad, udzielający jakichś życiowych lekcji.
Powrót do góry Go down
Rhiannon Stark
Rhiannon Stark
Wiek postaci : 22
Stanowisko : Dwórka Falyse Targaryen, najmłodsza siostra lorda Starka
Miejsce przebywania : Smocza Skała
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t521-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t525-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t578-i-m-stronger-than-all-my-man-except-for-you

An apology is a good way to have the last word Empty
Temat: Re: An apology is a good way to have the last word   An apology is a good way to have the last word EmptyPon 6 Sty - 20:56

- Czy dałam ci odczuć jakiekolwiek uczucie nienawiści? - spytała w końcu, śmiertelnie poważnie. Zupełnie tak, jakby potrafiła tak szybko odzyskać kontrolę nad swoimi emocjami, jak ją tracić. W jej głosie nie dało się usłyszeć echa oskarżeń, czy próby ponownego wytrącenia mu gruntu spod nóg. Była natomiast czysta ciekawość. Umysł Variona był dla niej jak komnata, z zamkniętymi drzwiami i strażnikami broniącymi dostępu do niej. Jednak co jakiś czas zdawał się nie być zwyczajnie... zajadliwy i przekazywać jej informacje, których nie mogła znaleźć nigdzie indziej. Ta, o zażyłych kontaktach niektórych dwórek z Dornijczykami? Co prawda dalej nie mogła ocenić, ile z jego słów było prawdziwe, a ile miało być jedynie środkiem do zszokowania młodej dwórki, jednak intuicja mówiła jej, że warto byłoby mu zaufać. Stąd też - kolejne dziecinno-naiwne - pytanie o jego wrażenia.
- Słuchają się króla, bo król ma władzę nad ich życiem. Nie wierzę, że w zdrowym umyśle nie posłuchałbyś się księżnej Aliandry. - odbiła się w końcu plecami od drzewa, a dłonie zaplotła za swymi plecami. W ten sposób ponownie wyprostowała się, podobnie do struny, która tylko czeka na trącenie opuszkami palców. Była to jednak pozycja wyuczona, z łopatkami ściągniętymi do środka. Prawie zupełnie bezbolesna po okresie długich lat ćwiczeń. Kiedyś może pozwoliłaby sobie na niewielki grymas bólu, teraz zaś pozycja ta była tak naturalna jak oddychanie.
- Ser Dayne, wracając do meritum naszego spotkania. Chciałabym, byś dalej pozostał pod moimi skrzydłami - ostatnie trzy słowa zabrzmiały wręcz komicznie niezgrabnie. Rhiannon bowiem nie wierzyła w cały proces uspołeczniania, nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Jednak jeżeli trafiła już na kogoś, dzięki któremu płakała lub była bliska płaczu już dwa razy... wolała przy nim pozostać, niż pozwalać się ogrywać komuś zupełnie innemu.
Gdy upewniła się, że odległość między nimi ponownie pozwala na użycie szeptu, kontynuowała.
- Tylko dla oka. W ramach naszej pierwszej wspólnej tajemnicy. Godzina, dwie w ciągu tygodnia. Możesz nie robić absolutnie nic, z tą różnicą, że będę ci towarzyszyć. W zamian otrzymasz spokój od innych dwórek, a co najważniejsze, od królowej - przemilczała już korzyści, jakie ona mogłaby wyciągnąć z podobnego układu. Szybko jednak na jej ustach wykwitł przyjemny dla oka, miękki uśmiech. Przechylenie głowy w bok spowodowało, że jeden z kosmyków uwolnił się z jej warkocza, opadając po lewej stronie twarzy.
- Tę obietnicę mogę ci złożyć, szczera wobec bogów i samej siebie, ser Dayne.
Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

An apology is a good way to have the last word Empty
Temat: Re: An apology is a good way to have the last word   An apology is a good way to have the last word EmptyWto 7 Sty - 6:48

- Niechęci. - poprawił ją jakby, nie mając zamiaru rozwiać jej złudzeń, czy też utwierdzić w przekonaniu, że była pod tym względem święta. Mogła być niewinna, ale to też nie znaczyło, że ta jej niewinność nie potrafiła w pewien sposób krzywdzić. Do tego było to po prostu nieświadome, będące raczej wynikiem naleciałości wyuczonych przez jej otoczenie. Nie był też w stanie wskazać jej dokładnie palcem gdzie popełniła błąd, więc jego odpowiedź nie była zbytnio zachęcająca do pociągnięcia wątku.
- Żaden człowiek nie powinien posiadać takiej władzy. - na jego ustach pojawił się lekki, nieco uszczypliwy uśmiech, który jednak przede wszystkim był po prostu smutny. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że mało było czynników, które mogły powstrzymać kaprysy jednego niewłaściwego człowieka, bo ludzie mu podlegli najczęściej bali się jego gniewu czy też właśnie nieprzychylnemu im kaprysu. - Co zaś się tyczy księżny Aliandry - podjął zaraz to w wystarczający sposób zajmują ją sprawy łóżkowe, chciał rzucić uszczypliwie, jednak powstrzymał się. Aliandra miała swoje wady, ale rozdmuchiwanie ich i wyolbrzymianie, nie miało zbyt dużego sensu. - To nieco inaczej postrzega się ludzi, którzy cię wychowywali. Nie chodzi tutaj jednak o samo słuchanie się. Gdyby Księżna Aliandra powiedziała mi, że mam nienawidzić wszystkich za północną granicą, nie uzyskałaby mojej aprobaty. Problem jednak w tym, Lady Stark, że to nie Dorne próbuje atakować pozostałe regiony. To nie Dorne nakłada na siebie pokutny worek i zachowuje się, jakby traciło wszystko. Tracicie swoich braci i ojców, a my tracimy swoich braci i siostry, bo bronimy własnego domu, który reszta chce nam wydrzeć siłą. Wciąż jednak, w oczach wielu to my jesteśmy tymi złymi, bo nie chcemy tak po prostu ugiąć kolana. - mówił cicho, spokojnie, znajdując się w paru krokach na tyle blisko niej, by tylko ona mogła w razie czego usłyszeć tę skargę. - Gdyby to Księżna Aliandra pierwsza wezwała do walki i kazała nam ruszyć poza granicę, to do niej miałbym żal za śmierć bliskich mi osób. - prawdę powiedziawszy, nie bł taki pewien, że Starkówna była w stanie pojąć o co w ogóle mu w tym wszystkim chodziło. Dorne ceniło swoją wolność, ale też nie było zachłanne. Nie tak zachłanne jak Daeron.
- Jeśli sobie tego życzysz, Lady Stark. - odpowiedział w pierwszym odruchu na jej propozycję, przywdziewając nieco uszczypliwy uśmieszek. - W sumie to już dwóch tajemnic. Wątpię, żeby miała ci sprzyjać farsa sprzed paru chwil. Ale muszę przyznać, jest to kusząca propozycja. - uśmiechnął się do niej nieco szerzej, tym razem nie powstrzymując się i szybko sięgając do kosmyka, który wypadł z jej warkocza, by sprawnym, delikatnym gestem poprawić go za ucho. Ruch ten był szybki i wprawny, a przede wszystkim zaistniały najpewniej tylko po to, żeby móc się z nią podroczyć lub onieśmielić.
- Obiecuję dotrzymać ci towarzystwa, Lady Stark. Tę obietnicę mogę ci złożyć, szczery wobec bogów i samego siebie. - powtórzył po niej, cofając dłonie za swoje plecy i uśmiechając się niewinnie.
Powrót do góry Go down
Rhiannon Stark
Rhiannon Stark
Wiek postaci : 22
Stanowisko : Dwórka Falyse Targaryen, najmłodsza siostra lorda Starka
Miejsce przebywania : Smocza Skała
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t521-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t525-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t578-i-m-stronger-than-all-my-man-except-for-you

An apology is a good way to have the last word Empty
Temat: Re: An apology is a good way to have the last word   An apology is a good way to have the last word EmptyWto 7 Sty - 14:02

- Gdybym została potraktowana w ten sam sposób przez rycerza z Zachodu, okazałabym mu te same uczucia, co względem ciebie, ser Dayne. Może nadal nie przyszło ci tego odczuć, ale nie jesteś, w gruncie rzeczy, wyjątkowy -  czy miało to być uszczypliwym odniesieniem co do jego wcześniejszej tyrady na temat bycia widowiskiem? Być może. Jednak tak samo jak nie zawsze bycie na świeczniku oznaczało wzrost uczuć cokolwiek miłych, tak bycie traktowanym na równi z każdym najczęściej nie przynosiło żadnych zysków. - Nikt z nas nie jest.
Dodała po chwili, odwracając głowę w kierunku murów twierdzy. Jej olbrzymie mury miały, tak samo zresztą jak konstrukcja całej Królewskiej Przystani, przypominać o tym, kto mógł liczyć na miano "wyjątkowego". Musiała przyznać przed samą sobą, że Czerwona Twierdza spełniała zadanie reprezentacyjnej znacznie lepiej niż inne części miasta, w którym po prostu... śmierdziało. Zresztą, podobne zdanie było raczej dominujące wśród wszystkich, którzy odwiedzali stolicę Siedmiu Królestw. Nie chciała nawet roztrząsać, czy Varion myślał inaczej, biorąc za pewnik ich wspólną zgodę w tym temacie.
- Wychowałeś się w Słonecznej Włóczni? - spytała, unosząc lekko brwi, w wyraźnym zdziwieniu. Co prawda ona sama nie została nigdzie posłana "na wychowanie", jednak jej najstarsza siostra już tak. Wychowanie skończyło się szybkim ślubem i narodzinami Moiry. Myśl o istnieniu prawdopodobnych dzieci Dayne albo planowanych mariaży pomiędzy dwoma rodami wyrzuciła ze swej głowy tak szybko, jak tylko się dało. Spojrzała w końcu ponownie w jego kierunku, wyraźnie zaciekawiona. - O nie, ser Dayne. Problem jest taki, że banda Dornijskich zbirów cały czas atakuje pogranicze. Nie jest to wiedza tajemna, więc proszę, nie wybielaj swoich rodaków.
Może powiedziała to za ostro? Zresztą, dość szybko jej zacięty wyraz twarzy ustąpił łagodniejszemu, a spojrzenie zawędrowało znowu gdzieś w okolice jego szyi i barku. Byle nie patrzeć prosto w twarz.
- Jednak ugięliście kolana. Dlatego tu jesteś. Wiem, że to nie jest prosta kwestia, sama pewnie nie mogłabym się pogodzić, gdyby nagle Dzicy przedarli się przez mur i zajęli Północ - splecenie dłoni akurat za plecami uniemożliwiło Varionowi dostrzeżenie, że z każdym wypowiadanym słowem jej palce ściskały się coraz bardziej, doprowadzając powoli do powstania podłużnych, czerwonych śladów, przypominających raczej pozostałości po zbyt ciasnych pierścieniach.
Zbliżyła się o kolejny krok. Znów na granicy przyzwoitości.
- Może jednak warto poczekać? Raz zabrana wolność nie ginie na wieki, ser Dayne - może to bardzo konkretne podejście Starków do ich niegdysiejszego tytułu królów Północy. A może po prostu próba przemówienia mu do rozsądku za pomocą fałszywej nadziei? Wbrew temu, co sama chciała przyznać, ich dwójkę łączyło o wiele więcej, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.
Już nawet na tamten uszczypliwy uśmiech nie potrafiła zareagować złością. Może powinna, ale nie leżało to już w jej szerokiej gamie uczuć. Dość szybko przecież męczyła się, gdy górę nad nią brały negatywne emocje. Zresztą, była jeszcze młoda i mogła sobie pozwolić na odrobinę więcej nierozsądku. Nawet jeżeli już otrzymała swą własną koronę, momentami tak oślepiającą swym blaskiem. W odpowiedzi na ten krótki, choć przyjemny gest ze strony Variona, ponownie opuściła wzrok, jednakże tylko na sekundę. Już chwilę później znów pozwoliła swym szarym oczom szukać tych fioletowych, a uśmiech - wyraźny efekt zawstydzenia, odsłonił jej chyba największy kompleks - nieco przydługie "kły".
Szybko jednak wyplątała dłonie z uścisku i wierzchem jednej z nich zasłoniła sobie usta. Krótki, nerwowy śmiech, który nastąpił po uświadomieniu sobie pomyłki i tak nie mógł przykryć ponownie różowiejących policzków. Och, jak prosto było ją zawstydzić!
- To dla mnie zaszczyt.
Powrót do góry Go down
Varion Dayne
Varion Dayne
Wiek postaci : 25
Stanowisko : Dworzanin, dziedzic rodu Dayne, drugi syn lorda, rycerz
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t531-varion-dayne#815https://ucztadlawron.forumpolish.com/t533-varion-daynehttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t603-i-ll-float-down-to-soak-in-the-stars#1108https://ucztadlawron.forumpolish.com/t731-korespondencja-variona-dayne

An apology is a good way to have the last word Empty
Temat: Re: An apology is a good way to have the last word   An apology is a good way to have the last word EmptyWto 7 Sty - 18:44

Ciężko było mu się do tego przyznać, ale ta rozmowa powoli zaczynała go... męczyć. Słowa dziewczyny może i był trafne, ale na pewno nie miał zamiaru przyznawać jej w tym momencie racji, nawet jeśli w jakiś sposób się z nią zgadzał. Tak, nie był wyjątkowy, ale ona też nie była, a czasem miał wrażenie, że pomimo pozornej skromności, w niektórych momentach uznawała siebie za lepszą. Ciągle miał też wrażenie, że w wymienianych przez siebie zdaniach czy też poglądach, mijali się co chwilę i to nawet nie jakoś znacząco; czuł jej myśli przepływające nad wyraz blisko, jednak te parę umownych milimetrów, które dzieliły ich sposoby myślenia, wciąż były na tyle znaczące by dla niego były po prostu męczące. Nie rozumiała, że sama jej propozycja podążania za zachcianką królowej, była dla niego przytykiem. Nie rozumiała, że nie chodziło tutaj o wyjątkowość i gloryfikowanie jej, a o zwykły fakt, że każdy się od siebie różnił, a pomimo tych różnic wypadało okazać szacunek nie tyle względem drugiego człowieka, a względem drugiej kultury. Nawet jeśli ona sama nie chciała bezpośrednio mu szkodzić, to wciąż była narzędziem w rękach kogoś, kto chciał tego bardzo, ale to bardzo mocno.
Mury Czerwonej Twierdzy, które wznosiły się dookoła nich, dobitnie wskazywały na to, że zyskiwali status wyjątkowych na tle tych, którzy znajdowali się po ich drugiej stronie. I prawdę powiedziawszy, niekoniecznie by mu to przeszkadzało, gdyby nie fakt że ludzie wewnątrz tych monumentalnych murów też traktowali go jako wyjątkowego w tym gorszym sensie. Na prawdę wolał znajdować się za białymi murami Starfall jako po prostu wyjątkowy, niż tutaj.
- No tak. - sarknął w jej kierunku, nie kryjąc się nawet z protekcjonalnym i pełnym rozczarowania spojrzeniem. - Tak samo jak ty nie powinnaś wybielać swoich. Przepychanki na granicy z Reach trwają od wieków i tyle samo zginęło po jednej, jak i po drugiej stronie. Pokój czy wojna, w tej materii nic nigdy się nie zmieni, bo nie chodzi tu tylko o dornijskich zbirów, jak to ujęłaś, ale o tych z reach także. - zapewnił ją rozgoryczonym, może nieco ostrym tonem - To nie nasz i Reach bitki wywołały tę wojnę, a duma i pycha jednego człowieka. - syknął, odwracając się do niej bokiem, jakby nie do końca zdecydowany, czy rozzłościła go na tyle, by wreszcie postanowił odejść. Prawa jednak była taka, że spróbował zagrać to w ten sposób, by może poczuła się chociaż odrobinę winna, albo i wręcz przeciwnie - poczuła że wygrała, byle tylko przestała głosić jedyną prawdziwą wersję wydarzeń, czyli tę powtarzaną za północną granicą Dorne. - Akurat fakt, że tu jesteśmy, jasno wskazuje na to jak twój król próbuje się łapać wszystkiego co możliwe, by wymusić służalczość. Przegraliśmy, ugięliśmy kolano, ale to dla niego wciąż za mało. - pokręcił głową, nawet na nią nie patrząc. Jego spojrzenie było utkwione gdzieś między drzewami składającymi się na Boży Gaj. Miał nadzieję, że przynajmniej ich kolejne spotkania nie będą polegały na wymianie podobnych poglądów.
Powrót do góry Go down
Rhiannon Stark
Rhiannon Stark
Wiek postaci : 22
Stanowisko : Dwórka Falyse Targaryen, najmłodsza siostra lorda Starka
Miejsce przebywania : Smocza Skała
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t521-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t525-rhiannon-starkhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t578-i-m-stronger-than-all-my-man-except-for-you

An apology is a good way to have the last word Empty
Temat: Re: An apology is a good way to have the last word   An apology is a good way to have the last word EmptyWto 7 Sty - 19:50

Pomyśleć, jak bardzo musieli się różnić. Rhiannon przecież chodziło tylko i wyłącznie o pokazanie, że nie jest nikim specjalnym i nie musi zawsze robić za widowisko. Tyle i aż tyle. On z kolei odebrał to jako personalny przytyk, próbę sprowadzenia go na ziemię i jednoczesnego wybicia się ponad poziom. Non była ostatnią osobą, która chciała dla siebie poklasku i jeżeli coś wyczytała z ksiąg, które chłonęła z zapartym tchem, to tylko to, by zawsze równać do góry, nie w dół. Dobrze jednak, że nie mogła wejść do głowy Dornijczyka, bo same jego myśli sprawiłyby jej pewnie większą przykrość niż wszystkie wypowiedziane słowa, razem wzięte.
- Nie ma tutaj dobrych i złych - skwitowała, pozwalając sobie raz jeszcze na przybranie maski bezwzględnego spokoju. W końcu niewiele więcej mogła zrobić, a wiedziała, że jeszcze jedno słowo w tą czy w tamtą i będzie musiała gasić kolejny dornijski pożar. Nie tylko on był zresztą zmęczony - nadmierna ekspresyjność wdawała się jej we znaki. Fatyga w połączeniu z przesuwającym się po nieboskłonie słońcem, które zaczęło razić ją w oczy, sprawiły, że czuła się, jakby pod powiekami miała piasek. O ironio.
- Masz prawo tak myśleć i w żadnym wypadku nie odbieram ci twego głosu, ser Dayne. Wbrew pozorom lubię z tobą rozmawiać i twoje uwagi są... wyjątkowo cenne. Nawet jeżeli się nie zgadzamy - przymknęła na moment powieki, starając się uspokoić. Uniosła znów podbródek do góry, jakby chcąc zatopić się w promieniach letniego słońca. Czy robiła mu to na złość? Nie, pewnie, że nie. Była po prostu... zmęczona. Podobnie jak on. Czas było więc kończyć to spotkanie.
- Na mnie czas, ser Dayne. Życzę ci szczęścia, do naszego następnego spotkania -kolejny żeński ukłon, tym razem już na pożegnanie. Tego dnia nie będzie mogła chyba podjąć żadnych obowiązków, które wymagałyby od niej skupienia.


KONIEC
Powrót do góry Go down
Sponsored content

An apology is a good way to have the last word Empty
Temat: Re: An apology is a good way to have the last word   An apology is a good way to have the last word Empty

Powrót do góry Go down
 
An apology is a good way to have the last word
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» There is no bad time for good news
» I solemnly swear that I’m up to no good

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje :: Zakończone-
Skocz do: