Share
 

 show us your claws

Go down 
AutorWiadomość
Caster Lannister
Caster Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : złoty chłopiec, lwiątko z Casterly Rock
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t588-caster-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t619-caster-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t634-little-lion-man#1319https://ucztadlawron.forumpolish.com/t983-korespondencja-castera-lannistera#5667

show us your claws Empty
Temat: show us your claws   show us your claws EmptyPią 13 Mar - 12:12


165, VII księżyc, początek
Casterly Rock
Leana, Lancel&Caster



Rozbestwione zwierzę wskoczyło na ustawione w rogu komnaty krzesło, igłami pazurów rozszarpując atłasowe obicie, z którego spozierał nań lew panoszący się pośród sumiennego ściegu skrupulatnie wijącego się nad geometrycznymi wzorami. Lwiątko wydarte zostało spod łap truchła matki, której łup skóry najpewniej zdobi już czyjąś komnatę, a łeb szczerzyć się będzie przez wieczność w niemym ryku taksydermicznej grozy.
Ono jedno przeżyło ludzką obławę.
Teraz jak zabawka - cenniejsza niż złoto, sprowadzona ku lordowskiej uciesze - zdobić ma Casterly Rock. Ojciec na widok prezentu wymruczał coś o zbytecznym trudzie i powarkującym kłopotem obdarzył Castera, który wraz z nim przyjmował powracającego z Dorne rycerza. W młodym Lannisterze odżyło to, co czuł, patrząc na dumę prężnych mięśni królewskich drapieżników, skrytych w trzewiach Skały. Kunsztownie ozdobione gładkimi słowami podziękowania musiały wystarczyć, gdy prezent, nieporadnie przemieszczając się na małych łapkach, zrobił kilka pierwszych kroków - na monstrualnej górze, która od wieków należy do Lwów.
Ku ojcowskiej irytacji lwiątko ulokowane zostało w komnacie, miast w lochach, gdzie znajdowała się lannisterowska kolekcja, spętana żelaznymi łańcuchami; Caster nie chciał nawet słyszeć o tym, że tam jest miejsce lwicy, ba, z rozdrażnieniem zareagował nawet na sugestię, iż dla zwierzaka należy stworzyć klatkę. Nie trudził się korzystaniem z siły perswazji, lecz po prostu, głuchy na wszelkie argumenty, nakazał, by lwiątko dysponowało taką swobodą, na jaką pozwala zamek. A że Lannister nie ma najmniejszego pojęcia o tresurze dzikich zwierząt, pozostało mu więc skorzystać z podszeptów zdrowego rozsądku - pewien był, że do właściwego rozwoju lwica potrzebuje przestrzeni i swobody - z pewnością nie klaustrofobicznej klitki kamiennego więzienia.
Nie udało mu się znaleźć nikogo, któremu z pełnym zaufaniem byłby w stanie powierzyć opiekę nad swym małym kaprysem - musiał zadowolić się człowiekiem tresującym psy, a także zajmującym się już od lat lannisterowskimi lwami. Lubił to, że nigdy nie zdarzyło się Perthowi kwestionować żadnych rozkazów; zawsze bez dyskusji zabierał się za ich wykonanie, nie zamęczając nikogo dopytywaniem o szczegóły (być może miało to coś wspólnego z tym, że naście lat temu odcięto mu język).
Do komnaty lwicy zaprosił rodzeństwo, samemu zmierzając tam wcześniej, by upewnić się, że atłasowa szarfa, obejmująca lwiątko w pasie, nie rozwiązała się podczas jego energicznej eksploracji. Podszedł bliżej niż powinien, ignorując ostrzegawcze spojrzenie posępnego Pertha, po czym uklęknął tuż przed przypatrującym mu się czujnie zwierzęciem.
- Muszę cię komuś przedstawić... bądź grzeczna, moja śliczna, a dostaniesz za chwilę nagrodę - służba szykowała już jedzenie zarówno dla niej, jak i dla nich.
Powrót do góry Go down
Lancel Lannister
Lancel Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : rycerz, złoty lew, dziedzic Casterly Rock
Miejsce przebywania : Casterly Rock
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t585-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t629-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t980-and-mine-are-long-and-sharp#5623

show us your claws Empty
Temat: Re: show us your claws   show us your claws EmptyPon 16 Mar - 17:58

Im bliżej wyjazdowi do Królewskiej Przystani, tym bardziej był nieobecny; gdzieś w tyle jego głowy tlił się cień przeszłości, lęk przed ponownym spotkaniem Haerys i jej reakcją, gdzieś tlił się irracjonalny lęk, że gdy minie mury stolicy uzbrojeni strażnicy ściągną z konia i zetną mu głowę na oczach ojca, irracjonalny, był przecież dziedzicem Casterly Rock, od tamtych zdarzeń minęło pół dekady, a Caster nie dostał kruka, który mógłby być symbolem złego. Co więcej, wiedzieli przecież, że królewna widywana była przy zmarłym królu częściej niż powinna, a kazirodcze skłonności Targaryenów były bardziej niż oczywiste, podejrzenia w pierwszej kolejności nie powinny wcale paść na niego. A jednak – haniebny czyn towarzyszył mu jak zła mara wisząca nad ramieniem i szepcząca złe rady, jak zły duch, od którego nie mógł się opędzić. A przecież nie było w tym nawet jego winy. Coraz częściej spędzał w ostatnich dniach czas zupełnie sam – na konnych przejazdach przez pobliskie lasy, na częstszych patrolach z żołnierzami, których nie musiał wcale przeprowadzać, albo też na polowaniach, z których wracał najczęściej niepodobnie do siebie z pustymi rękami. Tak też dziś, ledwie odprawił do stajennego swoją klacz, otrzymał zawezwanie od samego brata: w pierwszej chwili przeląkł się, że może coś się stało, posłaniec jednak byłby wówczas znacznie bardziej rozedrgany – tymczasem sprawiał wrażenie jedynie… zaskoczonego, być może? Zmienił strój na czysty, podróżne spodnie zamieniając na dworskie, a skórznię na codzienne kaftan, nim skierował kroki do komnaty brata. Uderzył knykciami o drewno drzwi raz, nie więcej, Caster doskonale wyczuwał go po sile i miejscu uderzenia, rozchylając drzwi w trakcie gdy rozległo się zezwolenie na wejście do środka.
- Caster? – Wpierw odnalazł wzrokiem brata, później dopiero – jego nowego pupila, jeszcze młodego. Zwierzątko niewątpliwie nie było kotem, miało okrąglejsze uszy i znacznie grubsze łapy, cętkowane futro nie przypominało jeszcze lwiego, ale nie pozostawiało żadnych wątpliwości, że lwem było. Kąciki jego ust uniosły się nieco w górę kształtując się w szczery i niewymuszony uśmiech, uwielbiał te zwierzęta, wychował się pod ich sztandarem, wpatrując się w ich zamknięte klatki jak czerwoni kapłani gotowi byli taksować spojrzeniem płomienie ognisk, niezwykłe było w nich wszystko: od masywności, której tutaj – jeszcze – nie dało się dostrzec, przez siłę spojrzenia i wielkie szczęki, przez zręczność, jaką raczej sobie wyobrażał siadając naprzeciwko ich ciasnych siedlisk i na grzywie skończywszy, koronującej ich głowy niby lśniące korony. – Chyba żartujesz – rzucił, już z uśmiechem, ignorując całkiem obecność niemego Pertha, podszedł bliżej brata, by przyklęknąć obok nich, w odpowiedniej obecności od zwierzęcia – wpatrując się w nią z mieszaniną fascynacji i podziwu. – Skąd się tu wziął? – zapytał, nie odejmując jednak szmaragdowego spojrzenia od mikrego lwiego pyszczka;  na razie był drobny, ale pewnego dnia urośnie, stając się takim, jak inne bestie w klatkach. Ten był jednak inny – wolny – i najwyraźniej znajdował się w posiadaniu Castera. Kocię wydawało się żywiołowe, przepełnione energią, iskrą, pełne życia, a przede wszystkim – ciekawości wobec wszystkiego, co je otaczało, włączając w to nich samych, jak można się było zorientować po czujnym spojrzeniu drapieżnika oraz jego zawadiacko drżącym ogonie.
Powrót do góry Go down
Leana Lannister
Leana Lannister
Wiek postaci : 17 dni imienia
Stanowisko : Dwórka Królowej Matki, Lwica z Casterly Rock, Klejnot Zachodu
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t562-leana-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t671-leana-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1106-towers-of-gold-are-still-too-little

show us your claws Empty
Temat: Re: show us your claws   show us your claws EmptyPon 16 Mar - 22:14

Słowa ballady układają się miękko na pełnych ustach, gdy melodia wygrywana w złotej duszy zdaje się nazbyt intensywna, by mogła ją dłużej we własnym wnętrzu trzymać. Obraca się przy tym zgrabnie, krytycznym spojrzeniem szmaragdowych tęczówek śledząc wszelkie załamania materiału, każdą warstwę, jaka mogła niekorzystnie naruszyć zieleń tkaniny. Uniesienie, jakie odczuwała, otula sobą jasną skórę, podsyca tlącą się we wnętrzu niewieścią naturę, snując malowane wyobraźnią obrazy piękna oraz niezaprzeczalnego romantyzmu. Jak cudownie, wzdycha leciutko, na myśl, iż jakiś dzielny mąż w swej śmiałości oraz niezaprzeczalnej atrakcyjności poprosiłby ją do tańca, a może ujęty niezwykle przyjemnym usposobieniem urokliwej lwicy, zechciałby nawet uprosić ją o chustkę? Odmówiłaby naturalnie, ze skromnością wzrok odwracając, z rozkwitającym niczym kwietny pąk rumieńcem niewinności — przychylność nie powinna być oddawana tanio, jak twierdził szanowny lord papo, a kilka zręcznych słów nie jest ceną wystarczającą, by móc obcować z jakże cennym klejnotem Casterly Rock. Nie zamierzała wznosić sprzeciwu w podobnym trwaniu myśli, rozpieszczona do granic możliwości uważała wręcz, iż zaszczytem dla innych jest już samo przebywanie w jej obecności, a oznaką najwyższego uznania byłby uśmiech słodyczą znaczony, rozjaśniający piękną buzię zdobioną niemalże niewidocznymi konstelacjami piegów, niby opiłkami złota ofiarowanymi przez samych Siedmiu w swej łaskawości. Jednak nie sprawiało to, iż westchnienia stawały się lżejsze, a łaknąca uwagi fantazja ograniczała się li jedynie do oficjalnych uroczystości, które sprowadzały sobą ród Lannisterów do stolicy. Koronacja jego wysokości wydawała się niezwykle ekscytującą perspektywą, kiedy to czas zatarł ostrość wspomnień dotyczących poprzedniej, a dziecięcy umysł nie był w stanie spamiętać fatalnych doborów sukni dam obecnych tamtego dnia w sepcie. Teraz będzie swobodnie szafować osądami, z góry spozierać na wszelkie pomyłki oraz porażki, w swej niezaprzeczalnej uprzejmości pomijać podobne wpadki, by w zaciszu komnat własnych móc podzielić się spostrzeżeniami z dwórkami, które zwykły sunąć się za nią niczym cień, gotowe ubarwić płynące chwile szczerym śmiechem oraz ciekawymi anegdotkami, tłumiącymi kapryśny, skłonny to znudzeń umysł blondyneczki. Jednak czym były polityczne spędy wobec siły uczuć i atencji dostarczanej przez cnego rycerza wyrwanego rodem z opowieści? Ledwie niedogodnością, wznoszącą napięcie, tak przynajmniej sądziła, odnajdując zadowolenie w swej obecnej prezencji. Ujęła podaną przez służkę dłoń, pozwalając się posadzić na stołeczku, gdy zręczne palce Mielle jęły sunąć między złotymi puklami, układając je w misterną, wysoko upiętą fryzurę podkreślającą łagodny łuk łabędziej szyi. Tylko głupiec nie pragnąłby mojej chusteczki, pocieszała się w swej próżności, na myśli mając materiał jedwabny wyszywany ręką własną, nie zaś przyjaznej Leanie córce chorążego, trwającej dzielnie u jej boku. Zresztą, haft wyszedł jej tym razem nad wyraz uroczo, a lew miał nie tylko parę oczu (i może jedno dodatkowe, tak na wszelki wypadek skryte w bujnej, wyjątkowo bujnej grzywie), ale też łapy, które przestały imitować końskie kopyta. Jeśli to nie był sukces, to Ana nie wiedziała już, co nim było.
Plątaninę sennych mar oraz łechtania własnego ego przerwało pukanie, a także pełne skruchy zaanonsowanie woli starszego brata, zmuszającego różane usteczka do wydania z siebie ucieszonego pisku. Uwielbiała spędzać czas ze swym rodzeństwem, zaborczo kradnąc ich uwagę — a zarazem stanowczo odrzucając, gdy zbliżał się czas podwieczorku, a oceniające oczy ślizgały się po drobnej sylwetce, szukając nieprzystojących delikatnej lady krągłości, przebywających poza wyznaczonymi sferami. Głuptasy, jakby naprawdę nie wiedzieli, jak działa gorset — ku własnej uciesze. Nie mogła być im towarzystwem w każdej chwili, dlatego też łapczywie kradła wspólne momenty świadoma, iż niebawem myśli ich zajmą nadchodzące ożenki, a sama będzie nazbyt zajęta nie tyle własnymi planami matrymonialnymi, ile udowadnianiem, iż wybranki przeznaczone złotym bliźniętom za nic w sobie smaku nie mają, a w ogóle to okropnie wszystko wybierają i powinni się słuchać swej nowej, niezwykle ujmującej starszej siostrzyczki. Nie, nie starszej, to czyniło z niej osobę cóż...starą, a była ona świeża i młodziutka, spełnienie marzeń o małżonce pięknej. Wspaniałej siostrzyczki. Chociaż nie, siostrą siostry być nie chciała, pozycja jedynej córy zdawała się być dlań idealna, nie czuła potrzeby, by obcasy czyichś bucików wpraszały się na terytorium dumnej lwicy. Hm, musiała się nad tym zastanowić, a nade wszystko zadać niezwykle istotne pytanie.
Czy wyglądam ładnie? — zapytuje służkę Leana, spodziewając się albo gwałtownego kiwnięcia głową, albo gwałtownego oczarowanego kiwnięcia głową. Nawet w znajomych murach, we własnym domu musiała wyglądać ślicznie, wcale nie dlatego, że lady Bettley szepnęła jej ledwie wieczór temu, iż chodzą plotki o kuzynce z Lannisportu i jej osobie uwiecznionej w balladach. Ona też mogłaby się w nich znaleźć, zdecydowanie! Nie zadręczając się więcej, z rączkami chwytającymi spódnicę sukni oraz śmiechem osiadłym w kącikach ust, pomknęła ku wyznaczonej komnacie, za nic mając nawoływania Mielle — ale nie czyniła tego aż tak szybko, żeby nie skalać się jakimś potem godnym prostaczków. Byłoby to zbyt okropne.
Ptaszyny głoszą, iż mój najdroższy spośród równie cennych braci życzył sobie mnie widzieć — zaświergotała, kiedy strażnik, który nie zwykł odstępować swej pani na krok (a dogonić jej nie było mu trudno w żadnym razie, wszak on się potu nie lękał), otworzył przed nią drzwi, samemu się cofając, zezwalając na rodzinne chwile w zaufanym gronie. Ciekawość znaczyła szmaragd tęczówek, sunący po wnętrzu komnaty, aż wreszcie dostrzegła piaskowe ciałko, na którego widok aż złapała się za policzki absolutnie zachwycona.
Jaka śliczna, ojejku, ojejku, mogę ją pogłaskać? Pozwolisz mi? Pozwolisz mi prawda? Musisz mi pozwolić, mam mnóstwo pięknych wstążek, którymi muszę ją obdarować — potok słów opuścił różane wargi i mógłby on zostać uznany za nader irytujący, gdyby nie przyjemny ton, jakim był głoszony oraz szczera radość, jaka to przenikała lady Lannister, nawet nieobrażającą się, iż to nie ona otrzymała tak wspaniały prezent.
Powrót do góry Go down
Caster Lannister
Caster Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : złoty chłopiec, lwiątko z Casterly Rock
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t588-caster-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t619-caster-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t634-little-lion-man#1319https://ucztadlawron.forumpolish.com/t983-korespondencja-castera-lannistera#5667

show us your claws Empty
Temat: Re: show us your claws   show us your claws EmptyPon 16 Mar - 22:24

Echo niosło kroki, najpierw do niewielkiego pomieszczenia dotarło ono właśnie, by później w ślad za nim wsunęła się do środka sylwetka brata. Caster ledwie na chwilę odwrócił roziskrzony wzrok od swego odbicia w oczach lwiątka, by posłać bratu tryumfalny uśmiech, jakby to, że stworzenie się tu znalazło, było zasługą Lannistera. Widział na licu brata te same emocje, które zarysowywały się na jego własnym; bliźniacze, identyczne. - Jeśli to żart losu, to chyba polubię jego poczucie humoru - odparł, z satysfakcją przyglądając się prężącemu się stworzeniu, dumie na czterech łapach, płynnie przeskakującej z fotela na posadzkę, by skryć się na chwilę za pozłacaną nogą, potem rezolutnie zerkającej na nowego przybysza jednym tylko bystrym okiem - a następnie wspinającej się raz jeszcze na siedzisko, by spoglądać na nich już pyskiem w twarz, na tej samej wysokości, na której oni, lwi władcy, właśnie się znaleźli, na klęczkach oddając lwiątku hołd, czyniąc honory godne króla - tylko on mógł rzucić ich na kolana, ona zrobiła to ledwie się pojawiając. Jej cichy pisk niegdyś przerodzi się w ryk, od którego zadrżą mury Casterly. Wiedział to już teraz.
- Skąd się wzięła - poprawił go mechanicznie, akcentując płeć małej lwicy - na audiencji pojawił się dziś rycerz, powracający z Dorne z tym właśnie ładunkiem, chyba chciał się wkupić w lordowskie łaski szczodrym podarunkiem, ale pan ojciec zdawał się być nieszczególnie zainteresowany tym darem, po zgrabnej formułce podziękowań niemal od razu nakazał, żebym się nim zajął… i jeśli rozczytuję jego intencje właściwie, to chyba miał na myśli to, że ofiarował ją właśnie nam - żar emocji tlił się w jego głosie - jak niemal nigdy - a uśmiech poświadczał to, że młody Lannister cieszył się z tego prezentu niczym mały chłopiec, któremu właśnie ofiarowano spełnienie marzeń śnionych co noc. - Upolowali jej matkę w Górach Czerwonych, a lwiątka rozdzielili pomiędzy możnych biorących udział w tej nagonce - dodał jeszcze, już zupełnie innym tonem, bo wizja krwawej rzezi na tym gatunku, wyszczerbionym okrutnie przez ludzi, chyba poruszała go bardziej niż opowieści o wojennych starciach pośród pustynnych piasków. To człowiek robił człowiekowi - jedna i druga strona brała w tym udział świadomie, dopuszczając się okropieństw, nikt nie był bez winy; na lwy, natomiast, polowano głównie tylko dla satysfakcji odczuwanej w momencie, gdy królewska śmierć drga w twoich rękach, a ty stajesz się jej suzerenem.
Jak brzask świetlisty do pomieszczenia wdarła się i Leana, której obecność wypełniła całe pomieszczenie; siostrzany zachwyt wykwitły na rumianych policzkach tudzież blask szmaragdu spozierający na małe stworzenie sprawił, że i jego usta na powrót znalazły się w kołysce sennego uśmiechu. - Chodź do nas, siostrzyczko - powiedział tylko, wyciągając w jej stronę swoją dłoń, by dołączyła do nich - by spoczęła tuż obok, jak zawsze pośrodku dwójki braci, chroniona i otoczona miłością z każdej strony. - Chyba nie zna nas na tyle, by bez lęku pozwolić nam się dotknąć - zauważył cicho, nie zabraniając jej niczego kategorycznie, lecz sugerując, że to nie jest najlepszy pomysł - chciał, by doszła do tego wniosku sama. To nie była jedna z zabawek, którą można przestroić w kolorowe wstążki - lecz ich lwica, jedna z ich miotu. Musieli otoczyć ją opieką.
Powrót do góry Go down
Lancel Lannister
Lancel Lannister
Wiek postaci : 21
Stanowisko : rycerz, złoty lew, dziedzic Casterly Rock
Miejsce przebywania : Casterly Rock
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t585-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t629-lancel-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t980-and-mine-are-long-and-sharp#5623

show us your claws Empty
Temat: Re: show us your claws   show us your claws EmptyWto 17 Mar - 17:47

A chwilę później drzwi otworzyły się po raz drugi, gdy stanęła w nich śliczna jak zawsze mała siostra, odwrócił się przez ramię, obdarzając ją łagodnym uśmiechem. Słowotok, w jaki popadła, wydawał się całkowicie zrozumiały: stał przed nimi mały cud, rosnący w siłę symbol ich rodu, a ktoś złośliwy rzekłby, że może nawet reinkarnacja ich drogiej babki, z niej jednak nie zamierzał żartować w towarzystwie rodzeństwa - nie zadziwiła go zatem deklaracja płci małej lwicy. Podobnież zrozumiały był tryumfalny uśmiech brata, bo przecie posiadł właśnie skarb cenniejszy od wszystkiego, co dotąd kiedykolwiek otrzymali; byle błyskotka nie oddałaby nigdy piękna tego majestatycznego stworzenia, błysk nakrapianej cętkami sierści jaśniejszy był od złota.
- Lwica - powtórzył za bratem z zachwytem, bacznie przyglądając się figlarnym iskierkom w jej kocięcych oczach. Na razie - teraz - to tylko kocię, wkrótce dorośnie i stanie się dumnym symbolem przodków. Caster miał wiele szczęścia, nie przeniósł na niego spojrzenia, gdy ten zaczął snuć swoją opowieść, zbytnio zaabsorbowany tym wyjątkowym skarbem. Wielka szkoda, że wspomniany rycerz nie przywiózł ze sobą pozostałych lwiątek. Wieść o pozbawionym większych emocji ojca nie zadziwiła go również, choć nie odnalazła zrozumienia - przecież to niewielkie stworzonko budziło szczery zachwyt. - Zdążyłeś ją nazwać? - zwrócił się do brata, ciekaw i tego, miała stać się jedną z nich - nie mogła przecież pozostać przy tym bezimienną. Niewątpliwie odnajdzie w Casterly Rock luksusy najdalej nieznacznie odbiegające od tych, w jakich żyli panowie tego zamku. - Szczęście, że przetrwała tak daleką podróż. Jest niezwykła, bardzo piękna - zapewnił brata, choć wcale nie musiał, ten z pewnością czytał z jego lica dokładne emocje, popadnięcie w zachwyt i zachłyśnięcie pięknem małego drapieżnika. Odruchowo wyciągnął w górę dłoń, gdy Caster podprowadził ku nim Leanę, pomagając przysiąść również młodszej siostrze, przyzwyczajonej zapewne, że z obu boków chroniły ją opiekuńcze ramiona bliźniaczych braci. Lwi miot powiększył się dzisiaj o jedno, najmłodsze lwiątko. Z pewnością otoczą je opieką, jaką nie zaszczycili nigdy najcenniejszych podopiecznych na Zachodzie.
- Potrzebuje czasu - przytaknął Casterowi, takoż łagodnym i spokojnym tonem. Jak można było podejść do lwa - bardziej jak do psa, czy może kota? Żadne z nich nie wiedziało na ten temat wiele, ale coś mu podpowiadało, że bogata skarbnica wiedzy jego brata powiększy się niebawem o jedną dziedzinę. - Z Dorne przebyła daleką drogę, pewnie już od dawna nie zabawiła nigdzie na dłużej. Musi się wpierw odnaleźć i rozpoznać swój nowy dom. Pewnie miną tygodnie, nim zacznie go w ten sposób postrzegać. - Dni, miesiące? Nie wiedział, mógł się jedynie domyślać - z niecierpliwością wyczekując nadchodzących czasów, czasów, w trakcie których będą obserwować ją rosnącą, kształtującą się, coraz dumniejszą. Coraz większą - i bardziej złotą, niby zwierzę powiewające grozą na ich krwistych chorągwiach.
Czasów, w których usłyszą jej ryk, będący dziś jedynie cichym miauknięciem. Choć obserwując kocię pewien był, że nim to się wydarzy, obsypią złotem wielu zachodnich twórców mebli.
Powrót do góry Go down
Leana Lannister
Leana Lannister
Wiek postaci : 17 dni imienia
Stanowisko : Dwórka Królowej Matki, Lwica z Casterly Rock, Klejnot Zachodu
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t562-leana-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t671-leana-lannisterhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1106-towers-of-gold-are-still-too-little

show us your claws Empty
Temat: Re: show us your claws   show us your claws EmptySro 25 Mar - 2:17

Promienie słońca zdawały się na dobre zagościć między złotymi kosmykami włosów, ciepły ich blask zaś spłynął na śliczną buzię upstrzoną konstelacjami piegów równie złotych, co misternie upięte pukle — rozświetlił on jasne lica szczerą radością, której iskry tańczyły w zieleni tęczówek. Usta rozciągały się w uśmiechu, a źródło jego mogło być dosyć niejednoznaczne — zapewne widok małego, jeszcze niezgrabnego w swym wdzięku kociątka, mógł mieć nań wpływ na równi z obecnością bliźniąt przypatrujących się lwiątku w nie mniejszym zachwycie niż ona. Przygotowania do opuszczenia kamiennych sal Casterly Rock miały się ku końcowi, a wraz z tym zamek na skale został otulony atmosferą oczekiwania, pewnej nerwowości oraz czegoś nieokreślonego, czemu przypatrywała się z dystansem, chłodem ściskającym żołądek, jak zawsze, kiedy palce pani babki zwykły opadać na wąskie ramiona wnuczki, a głos jej nakazywał patrzeć, łączyć każdą emocję po znużenie pana ojca, ku pragnieniu ponownego ujrzenia rodziny przez panią matkę. Zadowolenie, jakim zwykła tedy emanować, wiążące się z perspektywą podróży, ponownego znalezienia się na królewskim dworze oraz zanurzenia się w nurt plotek, krążenia między niedopowiedzeniami w rytmie spotkań przypadkowych opadało w momencie, gdy do jej uszu docierała wieść o kolejnym dniu spędzonym w odosobnieniu przez Lancela, którego nieobecne spojrzenie sięgało dali, a cień jaki surowością znaczył zaciśnięte w wąską linię usta. Nie drzemała w nim iskra gorliwości, którą ukazywał, kiedy tylko pojawiała się szansa na zmierzenie się z nowym przeciwnikiem, starcie ze sobą umiejętności kończących się zwykle tym, iż stawał się lepszy. Wspanialszy niźli inni rycerze, przeciętni, niegodni nawet wspominania o nich. Ni niezrozumiały, z lekka zachłanny błysk czasem rozjaśniający oczy młodzieńca, gdy posłańcy z Królewskiej Przystani oraz z rzadka przypadkowi bardowie głosili peany o urodzie — Leana była przekonana, iż były znacznie przesadzone, jako że łatwiej było łechtać ego smoczycy, niźli narażać się na jej dąsy. Jednak nie chciała ani sprawiać bratu przykrości, ani mieć brzydkich bratanków — jego królewny. Czy nie odczuwał tęsknoty związanej z rozstaniem? Czy nie planował dlań podarku jakiegoś, który wypełniłby przestrzeń nieobecności, jaka między nimi zapadła? Blondyneczka nie wiedziała, troską wypełniając serce, dusze zaś zrezygnowaniem, kiedy Caster znikał w swej samotni, w ramionach dzierżąc zwoje dotyczące języka valyriańskiego oraz sporadycznych kamieni, przesyłanych przez lady Reyne, jako pokaz...sympatii? Przywiązania, które w nadchodzących latach miało połączyć oba rody więzami silniejszymi niż dotychczas. Leana nie ingerowała w żaden sposób w ich interakcje w zasadzie, odnajdując je jako przeraźliwie nudne w swej powinności, pozbawione otoczki powiązanej z opowieściami heroicznymi, miłością najwspanialszą na świecie, pełną westchnień oraz romantycznych zrywów. Oby tylko dzieci mieli ładne, wzdycha w duchu lady Lannister, delikatną dłoń składając na większej, należącej do złotego chłopca z Casterly Rock, niezwykle przy tym zmartwiona, czy posiadają wystarczającą ilość jaskiń, by mogli skryć weń tych wszystkich brzydkich potomków, którzy tylko mogli pojawić się na świecie. Nie mogli przecież okryć się hańbą, wystarczyło przecież spojrzeć na ich trójkę — czy istniały bardziej idealne, piękniejsze latorośle, niźli te należące do lorda Lannistera? Radowała się więc z ich towarzystwa, bardziej ożywionego niźli w ostatnich tygodniach, pełnego przejęcia oraz łapczywego przypatrywania się każdemu ruchowi lwiątka. Był też powód bardziej samolubny, który brzydko odwlekała w czasie, tonąc w głupiutkich wyobrażeniach odciągających ją od ksiąg rachunkowych, wydatków, którymi rozporządzała z ostrożnością, nim podjęte decyzje ukazywała komuś odpowiedzialniejszemu, kto mógłby doświadczonym okiem dostrzec, czy aby nie popełniła w obliczeniach ni jednego błędu. Czekała ją ostatnia wizytacja w sierocińcu, nim przyjdzie Anie wyruszyć w podróż i perspektywa umorusanych buzi, rąk wyciągniętych w potrzebie łakomego chwycenia za trzymane ciastka wywoływała szereg wzdrygnięć, nie wspominając o lęku przed robactwem, jakie sieroty potrafiły nosić na sobie pomimo upomnień opiekunów, którzy teoretycznie powinni nad tym panować. Potrzebowała jednak informacji, plotek zasłyszanych na ulicach, które mogłyby jakoś się przysłużyć, ukoić ten przeraźliwy głód wiedzy, potrzeby bycia ponad wszystkimi. Och, jakże modliła się do Siedmiu, by nigdy jej rodzeństwo nie odkryło, jak okropne wnętrze posiadała ich młodsza siostra, okazaną dobroć przeistaczając w zysk, łaskawe gesty naznaczając egoizmem.
Niemniej, nie zamierzała się tym teraz przejmować, gdy tak z pomocą braci, pełna gracji uklęknęła między nimi i nie skrzywiła się ni razu, nawet jeżeli mogła pognieść przypadkiem materiał drogocennej sukni, bo tutaj, otoczona opieką oraz łagodnością emanującą od bliźniąt, nie miała powodu do grymasów, nawet jeśli niecierpliwość nakazywała zgarnąć kocię w ramiona i przelać nań całą tę miłość, jaką przebudziło w dziewczątku. Leana była jednak dobrze wychowaną damą, grzeczną i posłuszną wobec życzliwych, pozbawionych protekcjonalności słów. Może tylko trochę kąciki ust opadły, skinęła jednak złotą główką na znak, iż rozumie.
Nie zamkniecie jej w klatce, prawda? Jest przecież taka urocza — mówi Ana, smukłe palce splatając ze sobą na kolanach, jakby tłumiła w sobie potrzebę ich wyciągnięcia, muśnięcia piaskowej sierści — Och! — ożywiła się, uśmiechem znowu twarz ozdabiając — Aelyx jest znacznie milsza, kiedy dostanie przysmak, który szczególnie uwielbia. Może ona też nas polubi, jeśli damy jej coś dobrego — zaproponowała ucieszona, choć stanowczo nie zamierzała dotykać surowego mięsa, była jednak przekonana, że podobnie jak lemur i mała kotka będzie im przychylniejsza, jeśli tylko napełni żołądek. Zresztą, sądząc po figlarnym uśmiechu Castera, zapewne już poczynił w tym kierunku odpowiednie kroki, uznanie babki dla wnuka nie brało się znikąd, tak samo, jak przekonanie, iż gdyby zabrakło ich uczonego lwa, tak reszta rodzeństwa pogubiłaby się nazbyt prędko, bez tego ich głosu rozsądku, rozwagi, która zapewni im bezpieczeństwo i dobrobyt.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

show us your claws Empty
Temat: Re: show us your claws   show us your claws Empty

Powrót do góry Go down
 
show us your claws
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Retrospekcje :: Zawieszone-
Skocz do: