Share
 

 Marmurowy zakątek

Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Nieznajomy
Nieznajomy
Wiek postaci : Przedwieczny
Stanowisko : Gospodarz na Uczcie
Miejsce przebywania : Szczyt stołu

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptySob 25 Sty - 17:25

First topic message reminder :



Marmurowy zakątek

Wśród zachwycających ścieżek królewskich ogrodów nie brakuje miejsc odpoczynku, lecz ta jedna altana wyróżnia się na tle zieleni oraz ozdobnych konstrukcji. Została wykonana z białego marmuru o intensywnym, wyraźnym żyłowaniu w wyjątkowym odcieniu fioletu, który niczym strumienie ciemnej krwi przepływają przez alabaster drogiego kamienia. Gdzieniegdzie pasma są pastelowe, by chwilę później wpaść w odcienie obsydianowej czerni. Altanę wykuło dwunastu wziętych artystów-rzeźbiarzy: dwanaście kolumn podtrzymuje sklepienie, ociosane w wydający się cienką koronką wzór, który tak naprawdę wymagał wielu miesięcy pracy. Dzięki temu do środka padają promienie słoneczne, a cała konstrukcja, pomimo użytego materiału, jest niezwykle lekka. Wokół kamiennej altany, zwanej Marmurowym Zakątkiem, rosną wysoko krzewy egzotycznych kwiatów. Są one często zmieniane, bo ze względu na warunki atmosferyczne, sprowadzane z daleka rośliny nie utrzymują się tutaj długo. Jest to bez wątpienia jedno z piękniejszych miejsc ogrodów, pozwalających na odpoczynek z dala od gwaru korytarzy oraz głównych ścieżek, prowadzących do najbardziej uczęszczanych części Twierdzy.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Garlan Tarly
Garlan Tarly
Wiek postaci : 32 dni imienia
Stanowisko : rycerz, Lord Horn Hill
Miejsce przebywania : Horn Hill
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t931-garlan-tarly#4844https://ucztadlawron.forumpolish.com/t967-garlan-tarly

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptyNie 22 Mar - 17:32

Podobnego obrotu spraw rzeczywiscie się nie spodziewał. Prędzej rzeczywistego wyzwania do pojedynku, odmowy, wyśmiania, lecz takiego fortelu? Stary Tully był przebieglejszy, niż dotąd Tarly sądził. Podróż do Dorne, powrót na cholerne, rozgrzane piaski pustyni była mu zdecydowanie nie w smak. Nie chciał tam wracać, nie cierpiał tego miejsca, ale honor nie pozwalał na wycofanie się. Skoro już miał śmiałość, by poprosić o rękę panny Alysanne, nie mógł podkulić ogona niczym tchórz w obliczu przeszkody. Jeśli miał dowieść Kermitowi, że jest godzien wżenienia się w jeden z największych rodów Westeros - uczyni to. Wierzył przecież, że na to zasługuje. Pragnął więcej i zamierzał po to sięgnąć. Nawet jeśli równało się to konieczności sprowadzenia cholernych trucheł, które najpewniej zdążyły obgryźć już do kości pustynne lisy i inne pełzające tam gady.
Wysłuchał Kermita uważnie, zapamiętując cenne informacje, jakie mogły mu pomóc w wypełnieniu tego zadania, za które nagrodą miała być ręka córki starego Pstrąga. Chociaż tyle mu ułatwił.
- Tak. Morra Qorgyle - potwierdził Garlan posępnie, w jego głosie zaś rozbrzmiała pogarda, zrodzona w momencie, kiedy król Baelor I ogłosił warunki pokoju i nowych dworzan.Ciężko było mu uwierzyć w tę decyzję, a co dopiero je zaakceptować. Z ulgą przyjął kielich podany przez służącego i uniósł go, kiedy Kermit wzniósł toast. Mówił tak głośno, że Garlan jął się zastanawiać, czy nie słowa te nie wpadną w niepożądane ucho. Sam wszak oznajmił, że dopiero po pogrzebach będą mogli uznać się za narzeczonych. Wolał, aby umowa ta pozostała pomiędzy nimi. - Za Alysanne, nasze narzeczeństwo i mą podróż, lordzie Tully - potwierdził, po czym opróżnił niemal połowę kielicha. Uniósł lekko brew, kiedy Kermit zrzucił nań kolejne zadanie - sam miał oświadczyć jego córce, że zostanie jego żoną? Wydało mu się to podejrzane. Zepchnął to jednak na skraj świadomości, to i tak stanie się dopiero, kiedy umowa stanie się faktem.
- Oczywiście, panie. Dziękuję, żeś zgodził się poświęcony czas i tę szansę - odrzekł mu. Niewiele więcej mieli do omówienia, skoro tak stawiał sprawę. Garlan czuł przemożną ochotę, by tego wieczora jeszcze się upić. Pożegnał się z lordem Riverrun z szacunkiem i sam także udał się do własnych komnat.


| zt x2
Powrót do góry Go down
Saoirse Botley
Saoirse Botley
Wiek postaci : 35
Stanowisko : Kapitan Lamentu
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t553-saoirse-botley#965https://ucztadlawron.forumpolish.com/t575-saoirse-botley#970https://ucztadlawron.forumpolish.com/t848-now-we-re-back-to-the-beginninghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1164-korespondencja-saoirse-botley#9030

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptySro 8 Kwi - 17:53

3 VIII

Potrzebowała ciszy.
Myśli kotłujące się w jej głowie od dnia koronacji skutecznie spędzały sen. Co prawda przez inne okoliczności i tak nie miała na niego czasu, jednak po samotnym zagrzebaniu się w chłodnej pościeli nie potrafiła przywołać do świadomości łagodnej otoczki ciepła, tym samym skazując się na napięte wyczekiwanie pojawienia się pierwszych promieni słońca przebijających się przez materiał zasłon. Ku niezmiernej uciesze wkrótce poczuła na wyciągniętym przedramieniu jeden z nich. Z cichym jękiem niezadowolenia zsunęła się z łoża i skierowała swe kroki w stronę kufra, skąd zdołała - wyjątkowym trafem - wydobyć suknię o soczystym, śliwkowym kolorze. Zwiewny materiał idealnie podkreślał ciało, jednocześnie robiąc to na tyle dyskretnie, aby nie przyprawić o zgorszenie bladolicych dam przebywających w stolicy. Mimo ostrożnego obnoszenia się z gośćmi w czasie przechadzek po korytarzach Czerwonej Twierdzy miała ochotę założyć jedną z tych noszonych w Wolnych Miastach. Była niezwykle ciekawa, co Mleczni Ludzie mieliby do powiedzenia o modzie panującej w Westeros, skoro pochodzące stamtąd kobiety z łatwością odkrywały jedną pierś i nikt nie czuł się źle w ich towarzystwie.
Po spożyciu skromnego śniadania i ochlapaniu twarzy zimną wodą wymknęła się z komnaty. Spoglądając przez okna zauważyła, że spędziła na rozmyślaniach więcej czasu niż zakładała, przez co będzie miała tą niewdzięczną okazję do spotkania się z rozchichotaną służbą i wysoko urodzonymi, którzy zmierzali w stronę ogrodów dla rozprostowania nóg. Na szczęście przez całą drogę prowadzącą przed potężne, dębowe drzwi nie spotkała nikogo, co uznała za dobry omen na resztę dnia. Popychając jedno z skrzydeł na głębokim wdechu wkroczyła w zalaną słońcem ścieżkę. W jawnym niezrozumieniu zaistniałego zdarzenia spojrzała za siebie, nie wiedząc, dlaczego przez ślepą wędrówkę została zaprowadzona do dość opuszczonego - wywnioskowała to po niepokornym bluszczu pnącym się po czerwonej cegle - miejsca.
Nie przejmując się znaczeniem tego nagłego odkrycia ruszyła ku kuszącym cieniom ogrodu z niemalże ognistym zapałem, czując na swojej skórze złociste względy rozkwitającego lata. Biorąc pod uwagę klimat panujący na ziemiach Korony ten dzień mógł zostać uznany za jeden z gorętszych. Krocząc pod rozłożystymi koronami drzew delektowała się panującą wokół ciszą przetykaną ptasim trelem i szelestem liści ocierających się o siebie na wietrze. O tej porze powinno roić się tu od dworzan pragnących zaznać wytchnienia przed czekającymi na nich obowiązkami, ale znowu zaskarbiła sobie łaski od nieznanych bogów i mogła cieszyć się własnym towarzystwem.
Z zdziwieniem zauważyła, że nieznaczną część egzotycznych roślin rosnących w ogrodzie kojarzy, jednak nie na tyle, aby z łatwością nadać im nazwy. Opuszkami palców w pieszczotliwym geście trącała płatki wielobarwnego kwiecia. Niepotrzebnie upatrywała w nich wspomnień płynących z Wolnych Miast, ponieważ bezpieczniej było odsunąć perspektywę hojnego, owocnego życia. Jeszcze nie wiedziała, czy będzie mogła określać tak powrót na Żelazne Wyspy. Nie sądziła, że nieoczekiwany gest wobec ojca z początku uczty wzbudzi aż tak dużą falę negatywnych emocji, dlatego następne działania musiała znaczyć ostrożność. Ku swojemu zaskoczeniu po chwili nieporadnego krążenia ogrodowymi ścieżkami dotarła do marmurowej, lecz delikatnej altany, która swoim majestatem górowała nad otaczającą ją roślinnością.
Z cichym westchnieniem wydobywającym się z ust przysiadła na jednej z ławek.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptyNie 12 Kwi - 17:32

Była przesiąknięta żalem i smutkiem, którego nawet nie ukrywała, gdy opuszczała swą komnatę. Błądziła myślami po wspomnieniach zakrawających o przeszłość, coraz bardziej przyłapując się na niemym pragnieniu. Nieznajomy wciąż otulał ją swymi ramionami, zaś ona sama nie wiedziała – skąd jest w niej tyle siły, by mu się przeciwstawić, mimo iż podświadomość pchała ją w odmęty tamtego okresu. Pragnęła raz jeszcze zniknąć i zatopić się w otchłani lęków i obaw, choć wiedziała, że jest jednym z filarów Targaryeńskiej krwi; na pewno?
Po koronacji zwątpiła, wszak nie mogła polegać na nikim. Utraciła pozorność zaufania, czując się jak wróg rodziny. Haerys sądziła, że siostra wiedziała o wszystkim; bycie żoną Baelora wiązało się jednak z czymś, o czym wiedziało niewielu. Spędzali nader mało czasu. Nie rozmawiali szczególnie dużo. Otrzymanie więc korony na skronie ugięło jej szyję pod brzemieniem emocji, jakie dudniły w korytarzach Czerwonej Twierdzy i rozlały się po ulicach Królewskiej Przystani. Pragnęła bowiem rozmowy z bratem, by poprosić go o wyjaśnienie choćby kilku słów, ale ten z pewnością nie ukorzyłby się przed jasnowłosą. Była zbędnym balastem, który wziął pod swój płaszcz za sprawą matki, a nie z uczucia głębokiego, jakie winien żywić do swej małżonki.
Przypominało to o kolejnym cierpieniu, skrzętnie wypełniającym meandry żył.
Podbródek zadarty nieznacznie. Fiolet tęczówek taksujący każdego, kto ją mijał. Nie dała po sobie poznać, co doprawdy dręczy kobiecy umysł, a dystans – podobnie jak pozorna wyniosłość, doprowadziły ją do miejsca, w którym niejednokrotnie poszukiwała spokoju. Serce uderzało donośnie, kiedy to przekraczała kolejne centymetry, a stukot butów strażników i brzdęk zbroi rozpościerał się w pobliżu, na co reagowała irytacją. Odbierano wolność, której potrzebowała teraz najbardziej, nie zaś dwóch rosłych mężów, którzy dzierżyli nad nią pieczę.
Z czyjego rozkazu tym razem?
Wywróciła na swój sposób oczami, jakby znużenie coraz bardziej przejmowało nad nią kontrolę, jednakże to właśnie osoba pewnej (nie)znajomej skupiła całą uwagę Shaeny. Młoda smoczyca uniosła wymownie brwi i zbliżyła się do kobiety, obdarzając ją przyjemnym dla oka uśmiechem. Próbowała odgadnąć kolejne plotki? Rozczytywała się w księgach? Tworzyła jedynie pozorną otoczkę, za którą się kryła?
- Pani Botley – powitała ją, wszakże w ostatnich dwóch dniach zdążyła zaczerpnąć wiedzy o istocie towarzyszącej dornijczykowi. Spotkanie w trakcie uczty mignęło ledwie strzępkiem obrazów, ale czy to nie Saoirse sprawiła, że córka Aegona pojęła więcej, aniżeli należało? - Zdołała pani odpocząć czy dopiero zamierza? – spytała z jawną troską w głosie, robiąc kolejny krok w przód i nie dając Żelaznej Damie wyboru. Kaprysy królowej zdawały się być także nieznośne w swej nieoczywistej strukturze.
- Wierzę, że moje towarzystwo nie będzie uciążliwe – skwitowała bez zastanowienia, po czym rozsiadła się wygodnie na marmurowym murku.
Powrót do góry Go down
Saoirse Botley
Saoirse Botley
Wiek postaci : 35
Stanowisko : Kapitan Lamentu
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t553-saoirse-botley#965https://ucztadlawron.forumpolish.com/t575-saoirse-botley#970https://ucztadlawron.forumpolish.com/t848-now-we-re-back-to-the-beginninghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1164-korespondencja-saoirse-botley#9030

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptyNie 12 Kwi - 17:35

Wymagający kaprys żaru skłonił powieki do uchylenia się pod jego ciężarem. Wykluczając zmysł wzroku chłonęła otoczenie poprzez słuch i dotyk. Świergot ptaków mieszał się z szumem liści poruszających się na wietrze, a opuszki palców napotkały przyjemny chłód gładkiego marmuru. Zatracając się w niuansach zamkniętych we wnętrzu altany niemal całkowicie zamknęła się na rzeczywistość. Podobne wycieczki w głąb świadomości były nowym sposobem na spędzanie bezdennie nużących dni na Żelaznych Wyspach. Okazało się, że Czerwona Twierdza nadaje się ku temu równie dobrze co zamczysko pod pieczą Torona Greyjoya, dlatego z cieniem zaciekawienia zanurzyła się w odmęty świetlistych myśli.
Im dłużej w nich przebywała, tym lepiej się czuła. Czyżby znalazła ostateczny dowód na to, że egoizm rozwijany równie pieczołowicie co renoma na morzach Essos wgryzł się w sposób zachowania oraz oceniania innych? Mimowolnie pozwoliła cichemu westchnieniu wydostać się zza warg ułożonych w delikatnym uśmiechu. Nie żałowała takiego podejścia względem ludzkości. Wielu… naprawdę wielu zasługiwało na swe miana.
Dopiero chrzęst płyt zbroi ocierających się o siebie wynurzył żelazne serce z morskiej gardzieli. Nadchodziła ta, której gniewu lękać powinni się pozostali członkowie rodziny, bowiem jako małżonka władcy mogła dzierżyć niezwykle bolesną broń. Wystarczyłoby zaledwo jedno skinienie do starcia kruchego istnienia w proch. Czy aby na pewno tak było? Czy ogień kryjący się w żyłach chował smoka przytwierdzonego do nasady duszy?
Będzie miała okazję się o tym przekonać.
Wbrew oczekiwaniom przyjętym przez etykietę nie powstała ani nie skłoniła pokornie głowy. Zmierzyła Shaenę Targaryen wzrokiem nieporównywalnie chłodniejszym od promieni słońca układających się na odkrytych przedramionach.
Wasza Królewska Mość — odparła w ramach oficjalnego powitania. Ton, którym posłużyła, zaliczał się do tych z rodzaju neutralnych. Nie żywiła do niej niechęci lub żarliwej sympatii, dlatego tak ważne było określenie swojego stanowiska - być może zapobiegnie to konfliktowi w czasie rozmowy. Brak uczuć względem królowej niechybnie brał swój początek w okolicznościach ich pierwszego spotkania. Dopiero w ciszy westchnień i donośnego bicia serca tylko ciepło dornijskiego spojrzenia przegnało irytację rodzącą się w trzewiach. Wolała wierzyć, że zachowali ten sekret tylko dla siebie. — Mam taki zamiar. Zaraz po przebudzeniu się uznałam, że wielką zbrodnią jest marnowanie tak pięknego, choć wczesnego poranka na krycie się w komnatach. Widok rozkwitającego ogrodu jest w stanie zrekompensować nawet brak spożycia śniadania.
Skierowała ku niej badawcze spojrzenie. Spoglądając na wprost jej oczu nie rzucała wyzwania, a jedynie chciała zrozumieć, ile opowieści o Targaryenach jest tak naprawdę prawdziwych. Lub… chodziło o coś zupełnie innego. O coś o wiele bardziej osobistego.
Skądże, wasza Królewska Mość. Mniemam, że nawet krótka konwersacja przyniesie mi wiele radości — odparła, siląc się na delikatny uśmiech, jakby miał on roztopić kry lodu znajdujące się pomiędzy nimi. Nie pragnęła tego. Wolała zostać przy obecnym dystansie odpowiadający poczuciu bezpieczeństwa.
Kim jesteś, Shaeno Targaryen? Co chowasz pod swoją fasadą?
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptyNie 12 Kwi - 17:35

Była rozżalona.
Nieustannie bowiem myślała o wydarzeniach z ostatnich dwóch dni, które tłamsiły ją swoją siłą. Destrukcyjnie wypalały w jasnowłosej poczucie bezsensu, a szalony plan ucieczki z Królewskiej Przystani przez Driftmark – aż do Essos – nie wydawał się na tyle głupi.
Czy była jednak zdolna do takiego szaleństwa?
Gdyby w tym momencie pani Botley zaproponowała jej statek i bezpieczną podróż – uczyniłaby to. Nie zważałaby na konsekwencje, a już tym bardziej nie traciłaby czasu na myślenie o matce, mężu czy pozostałej rodzinie. Nie wiedziała wszak, że zdaniem siostry jawiła się jako trucizna Targaryenów. Posiadając te informacje, zapewne ugięłaby się pod ciężarem słów i jedynie Aedionem ofiarowała sekret swej ucieczki, która owiana byłaby widmem śmierci królowej, a po której zapewne cieszyliby się pozostali członkowie smoczej familii.
W ich oczach zapewne nim nie była.
- Wszystko zdaje się lepsze od snu czy marnowania czasu na tkwienie w murach Warowni Maegora – stwierdziła niekontrolowanie, wzrokiem powodząc po ogrodzie, który malował się przed nimi. Kwiaty już nie zachwycały swym pięknem. Ptaki irytowały śpiewem, a słońce przypominało o przemijalności. Fiolet tęczówek skupił się jednak wreszcie na Saoirse, która w tym momencie mogła pochwycić pełnię uwagi, którą obdarzała ją córa Aegona.
Jak wiele myśli kłębiło się obecnie w ścianach czaszki starszej kobiety? Cóż mogło frasować jej umysł? Czy i ona widziała w Shaenie jedynie rozkoszną dziewczynkę, która zbyt wcześnie przyjęła ciężar korony na swe barki?
Nikły, nader zachowawczy uśmiech rozciągnął blade wargi Targaryenki.
- Konwersacje przynoszą radość? Zatem chętnie wysłucham jakież to dysputy mogły być przyczyną lepszego nastroju – nie kpiła; głos melodyjnie rozpościerał się pomiędzy ich sylwetkami. Nie wypowiadała słów nader głośno, wciąż rozmyślając o wczorajszym wieczorze, który rozpołowił jej serce i sprawił, że poszukiwała desperacko drogi ucieczki od nieswojej odpowiedzialności. To Baelor winien dzierżyć bielmo trudu, którym obarczył swą małżonkę, depcząc feerię skotłowanych w drobnym ciele uczuć.
- Wybacz mą bezpośredniość, ale chciałabym cię zapytać o coś osobistego – nachyliła się nieznacznie w stronę Botley, nie wiedząc jak ubrać rozważania w odpowiednią, nie urągającą jej osobie frazę. Przygryzła nieznacznie wargę, a serce zakołowało w piersi, bo choć sama Shaena nie postrzegała swej osoby jako wścibskiej, tak musiała poznać każdy sekret, który pragnęła rozczytywać bez trudu. - Widziałam twą rozmowę z księciem Trystanem, wnioskuję iż wasze relacje są zażyłe… Nie zrozum mnie źle, ale chciałabym wiedzieć jaki jest? Wierzę, że rozumiesz sens tego pytania… – i na Siedmiu – wcale nie chodziło o zainteresowanie nim jako człowiekiem, którego mogła pragnąć. Był ojcem dziewczynki, która zostanie żoną jednego z jej krewnych i wujkiem człowieka, który za żonę weźmie najmłodszą z sióstr jej linii valyriańskiej krwi.
Powrót do góry Go down
Saoirse Botley
Saoirse Botley
Wiek postaci : 35
Stanowisko : Kapitan Lamentu
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t553-saoirse-botley#965https://ucztadlawron.forumpolish.com/t575-saoirse-botley#970https://ucztadlawron.forumpolish.com/t848-now-we-re-back-to-the-beginninghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1164-korespondencja-saoirse-botley#9030

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptyNie 12 Kwi - 17:36

Spoglądając na wątłą sylwetkę królowej miała nieodparte wrażenie, że to dziecięca radość, z którą powinna wchodzić w kolejny etap życia została brutalnie zdeptana przez mniej lub bardziej bliskie osoby. Dlaczego ciężar mający spoczywać na barkach Baelora został zrzucony właśnie na nią? Już w sepcie wydawała się zmęczona, a wydarzenia z Wielkiej Sali spowodowały osiągnięcie apogeum tego stanu. O ile nadal trudziła się tym brzemieniem, ukryła to na tyle umiejętnie, że zdołała tego wychwycić. Tylko to raptowne, zapewne nie przemyślane ułożenie zdanie kazało pochylić się nad tą delikatną kwestią. Chciała wiedzieć, dlaczego świergot ptaków nagle umilkł, drzewa opiekuńczo pochyliły się w stronę kopuły altany, z kolei kwiaty złożyły swe płatki.
Głos Botley wydawał się gwałtem na ogrodzie spowitym w ciszę.
Nie mogę się z tobą zgodzić, wasza Królewska Mość. Sen jest idyllą, którego pragnie nasze ciało i umysł po ciężkim dniu, dlatego czasami warto dostarczać go aż w nadmiarze — śmiały, prawie bezczelny uśmiech nijako potraktował obawę tkwiącą w słowach dziewczyny. Nie ciesząc się z atencji władczyni Westeros odpowiedziała na zainteresowanie w sposób odruchowy. Ot, zasady dworskiej etykiety. Na próżno mogła doszukiwać się w zielonych tęczówkach cienia emocji, choćby współczucia, ale… może? Czy w kącikach oczu nie zalśniło przez ułamek chwili coś na kształt ciepła obłożonego obojętnością?
Zauważenie tych niuansów zależało od prawidłowej interpretacji uczynionej przez Shaenę. Była młoda, nieco naiwna, ale mądra. W tych niezwykłych, fioletowych obrączkach okalających czerń czaiła się chyżość umysłu przynależnego ludziom wchodzącym w najbardziej obiecujący okres życia. Rozkwitała nieśmiało, łapczywie wyciągając swe pąki w stronę porannego słońca przedzierającego się przez krzyk brzasku.
Jeszcze żadna nie przyniosła mi dziś radości. Liczę, że będę mogła teraz nadrobić to z tobą, wasza Królewska Mość.
Melodia jej tonu była równie piękna do tej wydobywającej się z ust towarzyszki rozmowy. Mogła ubrać się w ułudę kłamstwa, ale nie zrobiła tego, ponieważ mimo osobistych animozji naprawdę liczyła na interesującą pogawędkę. Czy istniał ktoś do tego stworzony lepiej niż Shaena Targaryen, małżonka władcy Westeros, którego opiekuńcze wiano roztaczało się nad każdą z krain?
Niemniej prośba o wybaczenie przed wkroczeniem na pole osobistych myśli była na tyle intrygująca, że chwilowo porzuciła plany względem dalszej konwersacji. Nie wiedziała, czego może oczekiwać po tak enigmatycznej personie, choć… istniała drażliwa kwestia, której wolałaby unikać przy każdej z znanych sobie osób. Im mocniejsze zastanowienie malowało się na twarzy królowej, tym większych obaw zaczynała nabierać. Serce strachliwie zadudniło o delikatny kościec żeber w oczekiwaniu na nieuniknione wyjawienie pieczołowicie chronionego sekretu.
Nie myliła się.
Pytanie o moje stosunki z księciem Trystanem, wasza Królewska Mość, nie może być osobiste. Na przestrzeni życia widzieliśmy się jedynie kilka razy na morskich rozdrożach, więc nie mogę powiedzieć Ci o nim zbyt wiele — rozbawienie bijące z słów zostało okraszone politowaniem lśniącym w oczach. W myślach natomiast czaiła się burza; sztorm rwał statki niczym zabawki, gniewnymi falami topiąc niewinnych marynarzy chcących tylko dostać się jak najszybciej do domowych pieleszy.
Czego chciała? Jak dużo zauważyły te niezwykłe, fioletowe tęczówki podczas krótkiej przechadzki po Wielkiej Sali, kiedy zechciała dostać chwilę prywatności?
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptyNie 12 Kwi - 17:38

Być może – Bogowie dawali pozorność snów tym, którzy na nie zasługiwali. Ofiarowali siłę, która nadchodziła po trudach nocy, lecz Shaena od dawna nie sypiała dobrze. Przemęczona. Skąpana w onirycznej ułudzie zwykłych zdarzeń, desperacko poszukująca siły, o jakiej zapomniała przez siedem księżycy. Przypominała siebie, a zarazem coś było w niej innego, obcego dla tych zaznajomionych z obyciem młodej Targaryenki; niebywale emocjonalnej, wybuchowej w swej naturalności.
Nie panowała bowiem nad uczuciami, dudniącymi w meandrach żył.
- Nie wszyscy są nagradzani w swych trudach, dlatego też odnalezienie ukojenia w ramionach nocnych patronów graniczy niemalże z cudem, moja droga – odparła bez zastanowienia, obdarzając nikłym uśmiechem Saoirse. Starsza z kobiet z pewnością dźwigała większy ciężar doświadczeń i mądrości egzystencjonalnej, ale to córa Aegona została wystawiona na próby, którym nie była w stanie podołać (a może to przekonania innych doprowadziłyby jasnowłosą na skraj?). Wypuściła powietrze przez nieznacznie rozchylone wargi, aż wreszcie skierowała fiolet tęczówek na twarz pani Botley, której przerwała iluzję spokoju, jaki odnalazła w Królewskiej Przystani.
- Wierzę, że zatem nie zanudzę cię swoim marazmem – rzuciła z rozbawieniem. Nie była najlepszym kompanem do dysput wszelkiej maści, ciągle goniąc za wolnością i pragnieniem poznania nieznanego. Czuła wszak, że codzienność, którą żyła nie jest dostateczna i pełna, toteż w każdej kolejnej wizji dostrzegła szansę na… Ucieczkę. Ucieczkę do odległych krain, jakby widząc w tym szansę na normalność. Rodzina zdołałaby zapomnieć o niej nader szybko – pozostając nieistotną, czego świadkami były rody Westeros dzień wcześniej.
Korona była ledwie bielmem – nie wyróżnieniem.
Uśmiech rozciągnął jasne wargi, gdy odparła na kwestie związaną z Martellem.
Botley nie znała perypetii Shaeny, a przecież ta zdołała pokochać w swym życiu mężczyznę. Wiedziała, gdy kobiety patrzą w ten nietypowy sposób na wybranka, sugerujący władczość nad jego sercem. Na samo to wspomnienie pokręciła z nutą rozbawienia w głowie.
- Nie zrozumiałaś mnie, pani – przyznała otwarcie, zaplatając smukłe palce na kolanach. Przyglądała się z jawną ciekawością ciemnowłosej, a serce uderzało w piersi, obijając się o pierścienie żeber.
- Dostrzegłam zażyłość między wami, która nie jest typowa dla przyjaźni damsko-męskiej. Zazdrość to wzniosłe słowo, którego nie chciałabym stać się powodem, wszak… Mój mąż jest dla mnie słońcem i księżycem na nieboskłonie… – wyjaśniła nader pokrętnie, chyląc nieznacznie głowę w geście szacunku. Nie ona winna oceniać pasję i pożądliwość między ludźmi, jednakże pewna kwestia nie dawała spokoju Targaryence, toteż odważyła odezwać się po raz kolejny. - Książę Martell uratował mnie w królewskim lesie, ale jak się później okazało – w przyszłości stanie się on moją rodziną. Chciałabym wiedzieć, czy jest mężczyzną dobrym i łaskawym czy wręcz przeciwnie? Pytam jak kobieta – kobiety, wszakże Rhaegon jest dla mnie niebywale bliski i chciałabym zarówno na jego twarzy, jak i Sylvi Martell widzieć uśmiech, nie znoje spowodowane fanaberiami dorosłych – szczęście syna Galhaelara było dla niej ważne ponad miarę, dlatego z taką skrupulatnością układała grunt dla swoich obaw. Chciała je uśpić, byle nie przekreślać tych, którzy zbliżyli się niebezpiecznie do rodziny królewskiej, z czym dopiero sama władczyni musiała się oswoić.

Powrót do góry Go down
Saoirse Botley
Saoirse Botley
Wiek postaci : 35
Stanowisko : Kapitan Lamentu
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t553-saoirse-botley#965https://ucztadlawron.forumpolish.com/t575-saoirse-botley#970https://ucztadlawron.forumpolish.com/t848-now-we-re-back-to-the-beginninghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1164-korespondencja-saoirse-botley#9030

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptyNie 12 Kwi - 17:39

Gdyby w istocie sen stanowił nagrodę za dobre uczynki, od wielu lat musiałaby mierzyć się z bezsennością wypełnioną po brzegi najmroczniejszymi koszmarami i majakami przez zbrodnie, których dopuściła się na niewinnych wędrowcach próbujących znaleźć ukojenie w podróżach po rozległych wodach przynależących do Essos. Przyglądając się królowej uważniej dostrzegła niesnaski świadczące o zbyt małej ilości poświęconej na obracanie się pośród sennych marzeń. Czyżby ciężar złożony na barki dziewczyny każdego dnia nabierał wagi? Nie zdradzając swoich przemyśleń uśmiechnęła się delikatnie.
Jeśli wasza Królewska Mość miewa problemy z zaśnięciem, ten problem powinno uśmierzyć makowe mleko podane przez maestera, o ile nie myli mnie pamięć. Wtedy, wasza Królewska Mość, powinnaś zasnąć spokojnie — podpowiedziała, nie sądząc, aby specyfik podany przez uczonego z Cytadeli potrafił uśmierzyć prawdziwe bolączki pęczniejące w głowie. Poznanie myśli młodej Targaryenki byłoby czymś niebywale zajmującym, bowiem zdołałaby nie tylko określić kotłujące się w niej uczucia, ale i pewne informacje dotyczące Baelora. Władca Westeros musiał dzielić się choć odrobiną zmartwień ze swoją małżonką. Tak wedle posiadanej wiedzy powinny wyglądać relacje pomiędzy dwójką miłujących się ludzi, w normalności szukających w drugiej istocie wsparcia i możliwości zwierzenia się z ułud tworzących się przez palące słońce lata.
To pragnienie było dla niej zakazane.
Czując na twarzy podmuch wiatru igrający kosmykami niezwiązanych włosów odwróciła twarz w jego stronę, poniekąd ignorując spojrzenie fioletowych tęczówek. Wychwytując obawę wybrzmiewającą w słowach towarzyszki rozmowy nie mogła się nie zaśmiać. Ile zasad dotyczących zachowania wobec wyżej postawionej osoby zdołała złamać odkąd to młódka przekroczyła progi altany? Na szczęście żadna z nich zdawała się nie zwracać na to uwagi.
Skądże, wasza Królewska Mość! Gdyby jednak znudziły się nam opowieści o dworskich konwenansach, służę słowem — odparła niezwykle uprzejmie, jednak znów na próżno było doszukiwać się w tym sztuczności bądź cynizmu. — Gorliwie wierzę, że moje podróże po Essos stanowią źródła wielu historii na temat wspaniałości zarówno całego kontynentu jak i Wolnych Miast.
Dyskretnie obserwowała każdą, nawet najdrobniejszą zmianę w mowie ciała królowej, będąc ciekawą reakcji względem poznania nowego świata choćby tylko poprzez ustny przekaz. Egzotyczna muzyka, feeria barw strojów, intensywny zapach aromatycznych przypraw... Wystarczyło skinąć głową, a zostawią za sobą marmurową altanę i pomkną w stronę Lys, Myr bądź Tyrosh.
Po cichu liczyła też na odwrócenie jej uwagi od poruszenia sprawy księcia Trystana. Spojrzenie płynące z pociemniałych od nikłego gniewu zielonych tęczówek ponownie spoczęło na drobnej sylwetce Shaeny. Kątem oka, jakby robiła to od niechcenia, zerknęła na kręcących się nieopodal strażników. Jak prędko zdołaliby zareagować...? Nie, nie tak powinna to rozwiązać. Zbyt łatwo utrzymywała kamienną twarz, żeby przez zwykły pretekst zniweczyć solidnie budowaną fasadę. W głębi zlęknionego serca nie bała się o siebie, ale o Dornijczyka, którego istnienie było gwarantem utrzymania na twarzy niecodziennego uśmiechu. Skoro tak uparcie obstawiała przy swoim, dostanie poniekąd właśnie to, co chciała dostać.
Nie, pani. Nie stałabyś się dla mnie powodem do odczuwania zazdrości — obdzierając ją z oficjalnego tytułu przysługującego wysoko urodzonej chciała pokazać, że zabrnęła o krok za daleko. Dopiero teraz przy niewzruszonym pancerzu pojawiła się żyłka dumy i waleczności. Przez chwilę nie czuła w żyłach chłodnej, morskiej wody, ale żar unoszący się nad pustynią w Dorne. — Uratował Cię, pani. Jest dobrym człowiekiem, którego dom został przywłaszczony przez ludzi nie mających do niego prawa. Twój bratanek, Rhaegon Targaryen, nie mógłby wymarzyć sobie lepszego teścia. Powinnaś radować się, że wkrótce będziecie rodziną, bo taka okazja zdarza się raz na stulecie.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptyNie 12 Kwi - 17:40


Spotkanie z tą niebywale intrygującą kobietą było dla Shaeny oderwaniem się od zmartwień dnia minionego. Próbowała przekształcić słabości w siłę, a pani Botley – jak widać – nieświadomie zamierzała pomóc młodej królowej, która obecnie – najchętniej – wymordowałaby wszystkich Targaryenów lub pominęła tylko kilku. Żywiła ogromną żałość względem występków smoczych potomków, którzy postępowali w sposób karygodny, ale cóż mogła uczynić? Lojalność ceniła ponad miarę, dlatego z taką roztropnością funkcjonowała wciąż przy Baelorze, oddając nieustannie serce młodszym siostrom oraz matce, której decyzje zaważyły na młodocianej egzystencji.
Król – choć mądry – wydawał się przyćmiony, ale tego nie mogła przyznać.
Nigdy.
- Moja droga, maester dba o mnie w nadmiarze, jednakże żeby dobrze się wyspać, należałoby sobie pomóc w inny sposóbwydając samosąd na zdrajcach. - Jazda konna pomaga we wszystkim, ale na tę mam coraz mniej czasu – wyjaśniła, nie ofiarowując kobiecie swych faktycznych myśli, do których nie mogła dopuścić nikogo. Nie była okrutna ani zdolna do zlecenia mordu, ale im dłużej analizowała swą codzienność, tym mocniej utwierdzała się w przekonaniu, że musi na siebie uważać. Egoizm podpowiadał pewne reakcje obronne, a im dłużej to trwało, tym bardziej wątpiła, że jest bezpieczna w Królewskiej Przystani.
Fiolet tęczówek skierował się na twarz rozmówczyni, która przyglądała się jej z niemałym zainteresowaniem. Badała każdą z możliwych krzywizn, sunąc po zarysowaniu nosa, żuchwy, a także kości policzkowych. Była piękna – niewątpliwe, ale też wciąż należała do damskiego grona, którego emocje wielokrotnie maskowane pod chłodem czy dystansem, dostrzegalne były w oczach. Ciekawość narastała z każdym kolejnym oddechem, zaś słowa padające z ust pani Botley jawiły się jako przyjemne, bo czy nie rozniecały pozoru ognia żywszej dysputy?
- Zatem chętnie posłucham o Wolnych Miastach i Wąskim Morzu. Ludzie z Żelaznych Wysp mają żeglugę we krwi, ale czy potrafilibyście żyć jedynie na lądzie? Ciekawi mnie to… – i zazdrościła im tej wolności. Skrzydła Shaeny były wszak związane przez grube sznury niewoli. Wzlecieć do chmur oznaczało bolesny upadek. Ucieczka na wody wiązała się z pewną śmiercią. Zbyt dużo słyszała o swej chorowitości, choć przez lata słabość ogarnęła ją jedynie raz. Pozornie słuchała swej matki, choć w umyśle narastał plan, którym zamierzała podzielić się w najbliższej przyszłości.
Nie stałabyś się powodem…
Doprawdy, Saoirse?

Wargi rozciągnął jeszcze szerszy uśmiech.
- Zaciekłość oznacza zwielokrotnioną słabość, a przecież nie jesteś słaba, pani… Czyż nie? – spytała od niechcenia, przyglądając się jej z zaintrygowaniem. Była silna i to motywowało córę Aegona, by nie odpuszczała, a to co ciemnowłosa uczyniła obecnie względem królowej sprawiło, że uniosła wysoko głowę. Nie była wszak chłopką z pola czy służką grzejącą łoża mężczyzn. Przypominała młodego smoka, który dopiero zaczyna swój lot – nie jaszczurkę, która błądzi na piaskach Dorne. - Powiedz mi, jak to możliwe, że kobieta z rodziny chorążych tak dobrze zna księcia? – nie czuła się źle z tym pytaniem. Każde kolejne słowo potwierdzało domysły o romansie Martella z Saoirse. Cóż bowiem mogło być powodem tak zażyłej i zacieśnionej relacji? Złośliwość nie byłą jednak domeną jasnowłosej, która w tym momencie spojrzała na rozpościerające się obok ogrody. - Masz rację, niebywałego zaszczytu dostąpili ludzie południa, którzy otrzymali szansę wżenienia się w królewski ród, ale dlaczego ja bronię jednych a ty drugich, skoro obecnie jesteśmy Siedmioma Królestwami bez podziałów? – spytała, unosząc kielich z winem do ust.
Dla Shaeny Targaryen podziały, o których wspomniała – przestały istnieć.
Powrót do góry Go down
Saoirse Botley
Saoirse Botley
Wiek postaci : 35
Stanowisko : Kapitan Lamentu
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t553-saoirse-botley#965https://ucztadlawron.forumpolish.com/t575-saoirse-botley#970https://ucztadlawron.forumpolish.com/t848-now-we-re-back-to-the-beginninghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1164-korespondencja-saoirse-botley#9030

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptyNie 12 Kwi - 17:43

Była niezwykle blisko znalezienia klucza do zrozumienia zachowania młodej królowej, ale im mocniej brnęła w gęste opary smoczego oddechu, tym bardziej miała ochotę się z nich wycofać. Nie wynikało to z tchórzostwa bądź postawienia ostatecznego wyroku, jednak kryło się w niej coś, z czym sama nie chciała mieć do czynienia. Gdyby miała możliwość dojrzenia drążących myśli kryjących się za fioletem tęczówek z łatwością zaśmiałaby się w głos. Nie tylko ona miała ochotę na ujrzenie swoich krewnych z szerokim uśmiechem rozkwitającym na krtani, ale nie warto było o tym dywagować, bowiem pewne prawdy wszczepione w świadomość nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego. Podziwiała ją za jedno. Na wątłych barkach dźwigała ciężar korony oraz wątpliwości, których źródeł należałoby doszukiwać się w jej małżonku, Baelorze.
Nie wiedziała, że uczucie to nie jest odwzajemnione tak, jak powinno.
Musisz, wasza Królewska Mość, najwyraźniej znaleźć sposób na zaproszenie snu do zmęczonego umysłu. Być może ciepła kąpiel z olejkami pomogłaby znaleźć pożądane odprężenie — zaproponowała z stonowaną dozą entuzjazmu. Maesterzy często niepotrzebnie trudzili się w podawaniu makowego mleka, bo to w zawiłych zakamarkach umysłu należało szukać przyczyn bezsenności. — Nie powinnaś się poddawać, wasza Królewska Mość. Znalezienie na to czas ulżyłoby twojemu ciału w kłopotach.
Co więcej mogła rzecz, skoro poruszała się na cienkiej, lękliwej powierzchni zbudowanej z kruchych jak lód domysłów i słów wypowiedzianych przez słodkie usta Targaryenki? Poruszając się po omacku w krainie zbudowanej przez rozmyte wspomnienia sprzed kilku dni cierpliwie pozwalała badawczemu spojrzeniu przesuwać się po detalach twarzy. Była nader ciekawa, dlaczego aż tak odczuwa wrażenie, jakoby królowa doszukiwała się w niej czegoś wyjątkowo. Wszak była tylko córką chorążego Wielkiego Rodu na Żelaznych Wyspach, która po piętnastu latach nieobecności wróciła do domu, zadziwiając okolicznych rybaków swoim istnieniem.
Przecież większość uznała jej egzystencję za przerwaną. Powstając z martwych powróciła do rodzinnego portu w aurze - przynajmniej chciała to wierzyć - strachu podszczypującego powieki. Żałowała jedynie niemożliwości ujrzenia twarzy ojca na wieść o zstąpieniu na ląd najbardziej sprzeciwiającej się mu duszy. Miał prawo dopominać się o uszczuplenie lichego majątku i zwrotu skradzionego statku, jednakże nic nie zakłócało spokoju spotkania z Shaeną Targaryen, której w łasce zamyślenia dała wyjątkową możliwość zaszufladkowania w pamięci tego niecodziennego widoku.
Piękno młódki zostało przyćmione przez słowa wzbudzające niepokój w hardym jak żelazo sercu. Na chwilę zapomniała o powinności opowieści pochodzących z egzotycznego Essos, skupiając się na tym, jak wiele spostrzegawczości kryła pod krwistoczerwonym płaszczem niewinności. O ile chciała być smokiem, Saoirse z lubością również przyjęła taką postać, ciesząc się dudniącym warkotem dobiegającym z rozjuszonych trzewi. Ogień buchający w ciele nie odnajdywał ujścia będąc miarkowany w wesołych iskierkach pląsających w jasnej zieleni tęczówek.
A za kogo mnie uważasz, pani? Skoro zaciekłość wedle swoich słów uznajesz za słabość, będziesz musiała stawiać wielce ostrożne kroki w najbliższych latach. Jesteś jeszcze młoda, pani, a życie da Ci czas nauczyć się tej rzeczy — odparła równie obojętnym tonem, widząc w postawionej przez nią tezie wiele niedociągnięć. Gdyby nie okoliczności łagodzące obecną sytuację zapewne wyraziłaby się o wiele ostrzej, z większą precyzją celując się w drobne serce ukryte za żebrową koroną. Nadal nie chodziło tu o nią, a Trystana, którego życie ceniła na równi z własnym. Zapewnienie mu pewnego rodzaju ochrony przed łapczywym ogniem buchającym z dziewczęcych domysłów królowej było priorytetem. — Znów przeceniasz moją wiedzę, pani. Zaledwie chwilę temu tłumaczyłam, że moja znajomość z księciem Trystanem opiera się na nielicznych spotkaniach pośród wzburzonego morza okalającego Essos, jednak zawsze w razie potrzeby nie odmówił mi pomocy. Dlatego nie mogłabym skłamać mówiąc, że w jego duszy mieszka cień — powiedziała pewnie, nadal nie widząc powodu, dla którego miałaby wrócić do odpowiedniego tytułowania siedzącej naprzeciwko królowej. Niepokorna natura kobiety aż nadto dawała sobie znać, czego najlepszym dowodem był niedowierzający uśmieszek widniejący na licu.
Zostałam źle zrozumiana. To rodzina królewska dostąpiła zaszczytu połączenia się z rodem Martell. A podziały będą widoczne mimo twoich szczerych intencji, pani. W Westeros przelano zbyt wiele niewinnej krwi.
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptyNie 12 Kwi - 17:57

Przypatrywała się swej rozmówczyni nieustannie. Fiolet tęczówek rozlewał się na obliczu Saoirse, z którego chciała rozczytywać emocje i myśli. Sama skrywała je pod fasadą chłodu i dystansu, mimo iż niejednokrotnie wargi rozciągane były w przekornym, nader pobłażliwym uśmiechu. Nikt nie znał sposobu na spokojny sen królowej, która łaknęła zaznania go bardziej, aniżeli czegokolwiek innego. Nie potrzebowała dysput ani obietnic o mrzonkach utkanych z wzniośle opisywanych opowieści. Pragnęła jedynie odpoczynku, na który nikt nie potrafił jej skazać, a przecież umysł Shaeny domagał się w sposób egoistyczny snu, choć skażony nim był przez pierwsze sześć księżycy nowego roku.
- Czyją dwórką byłaś, pani, że znasz takie tajniki? Wydaje mi się, że eteryczne olejki mogą pomóc mym siostrom – nie mnie – wiedziała, że to było wzniosłe, a Botley nigdy nie zaszczyciła dworu. Była zbyt butna, a także pewna siebie, by komukolwiek towarzyszyć w swój nader pokrętny sposób. Ona sama nie zdzierżyłaby u swego boku kogoś o nieposkromionym i buntowniczym usposobieniu, dlatego tak bardzo ciekawiła ją osoba kobiety. - Znalezienie czasu – to jedynie pusta fraza. Ludzie, tacy jak ja, spętani w okowach etykiety, konwenansów, zasad – nie mają dość wolności, by robić to, czego rzeczywiście pragną, nawet… Jeżeli potrafią się temu sprzeciwiać – odparła dyplomatycznie, nie uginając wciąż karku. Odpierała rady, bo czy można było oceniać faktyczne potrzeby? Gra domysłów i wniosków wyciąganych na tle kolejnych sentencji.
Ona bynajmniej nie zamierzała toczyć walki.
Nie czyniła jednak złośliwości w stronę swej towarzyszki. Oddech nieznacznie spłycił się, a dźwięk zbroi Gwardzistów sprawił, że wzrok mimowolnie powędrował w bok. Musiała mieć pewność, że matka bądź Haerys czy Rhaella są bezpieczne i chronione. Nie chciała rozniecać lęku w sercu, kładąc na piedestale zdrowie rodzicielki i sióstr, które obecnie zostały wystawione na ożenek z innymi niż smoczy potomkowie. Serce zakołowało więc w piersi, gdy dostrzegła, że strażnicy nie pilnują kobiet, a te nie opuściły widocznie Warowni Maegora.
Ponownie zaczęła taksować twarz Saoirse, której ciemne pukle dodawały charakterności. Lubiła takich ludzi jak ona, którzy nie stali się szarą masą na tle swych rodów, których członkami byli lub którym winni przysięgać lojalność. Koronie poddani byli bowiem wszyscy – bez ograniczeń. Shaena miała talent do zjednywania sobie ludzi, dlatego też czyniła to nagminnie. Prowadziła skuteczne konwersacje, zaskarbiając sobie atencję mężczyzn i kobiet, które mogły stać się jej niebywale bliskie, zaś pani Botley z każdą kolejną minutą pozostawała nieodgadnioną enigmą, co do której jasnowłosa miała zupełnie inne plany, którymi obecnie nie zamierzała się dzielić.
Perlisty śmiech rozniósł się echem nad krzewami, a wargi zatopiły się w kielichu wina. Doprawdy nie spodziewała się takiej rozmowy z Żelazną, która umiejętnościami obycia skupiała na sobie pełnię uwagi żony Baelora. Obserwowała ją, próbując pojąć i wywnioskować jak najwięcej możliwych scenariuszy, byle złożyć rozmówczyni nietypową propozycję.
- Uważam, że jesteś na tyle sprytna i mądra, że nie musisz bronić zaciekle swego zdania… Lepiej pozostawić towarzysza w niedopowiedzeniach, aniżeli wykładać mu wszystko na tacę – powiedziała ze spokojem, być może zbyt dumnie i pysznie podchodząc do kwestii tajemnic. Ona bowiem skrywała ich całą masę, stąd niewielu miało świadomość o kolejnych występkach czy zamierzeniach, których chciała się dopuścić. - Nie zrozum mnie źle, ale… Nie jest to grzechem, gdy dwoje ludzi żywi do siebie uczucia pełne pasji. Wierzę, że nie chcesz dla księcia źle i to stąd wynika twoja ocena sytuacji w jakiej znalazły się nasze rodziny, jednakże… – zawiesiła głos, tym razem chcąc udowodnić Saoirse, że nie jest jedynie głupią gęsią, za którą mogą ją mieć przedstawiciele góry mięśni – nie zawsze umysłu i inteligencji. Wargi wygięły się więc w słodkim uśmiechu, a ton głosu wyzbyty był z gniewu czy żałości. - Dorne nie należało do Siedmiu Królestw, co stało się dopiero po ustalonych wspaniałomyślnie warunkach pokoju między moim mężem a księciem Morsem, który w swej bezwarunkowej wierności dla Korony, poddał swe ziemię – tym samym zyskując smoki dla swej rodziny, to wciąż zaszczyt, którego doświadczają, wszak nie zostali wyklęci przez pozostałe królestwa, czyż nie? Król Baelor okazał im ogrom serca i łaskawości, a ja w pełni rozumiem jego decyzje - dziwne bo dziwne, ale któż na niego miał wpływ? – ostatniej kwestii nie dodała, zachowując ją z celowością dla siebie. Serce zakołowało w piersi, a wino ponownie rozpieszczało wnętrze. - Przypominam, że nie dopuszczamy się mieszania valyriańskiej krwi z innymi, dlatego to wciąż jest nagroda za lojalność, na którą książę zdecydował się przed kilkoma księżycami.
Nie czyniła gorszych z Martellów w swym wywodzie. Poznała względnie księżniczkę Shairę, która dla niej przejawiała ogromny potencjał, a swym nieodpartym urokiem potrafiła przyciągać. To samo mogła powiedzieć o Morsie, który bez wiedzy swej rodziny – podarował smoczemu władcy koronę. Sylva budziła natomiast w Shaenie najwięcej emocji, wszak pozostawała nieodgadnionym kwiatem południa, dla którego sama królowa przygotowała niebywałą niespodziankę.
- Zmieńmy jednak temat, kobiety ponoć na polityce się nie znają – zaproponowała, rozlewając po raz drugi trunku do szklanych kielichów.


Charyzma na Sao hehe
91 + 45 = 136/2 = 68 + 12 + 4 = 84
Powrót do góry Go down
Saoirse Botley
Saoirse Botley
Wiek postaci : 35
Stanowisko : Kapitan Lamentu
Miejsce przebywania : Słoneczna Włócznia
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t553-saoirse-botley#965https://ucztadlawron.forumpolish.com/t575-saoirse-botley#970https://ucztadlawron.forumpolish.com/t848-now-we-re-back-to-the-beginninghttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t1164-korespondencja-saoirse-botley#9030

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptyWto 14 Kwi - 21:29

Na próżno doszukiwała się śladów emocji skrytych za marmurową fasadą równie nieodgadnionych myśli. Odkrycie ich przez Shaenę wiązałoby się z o wiele większym wysiłkiem, na który żadna z nich nie miała czasu. Zapewne minęłyby tygodnie, może nawet lata, kiedy obie zdołałaby czytać z siebie równie łatwo co stronice pożółkłych ksiąg. Ulotność tego niespodziewanego spotkania miała w sobie coś ekscytującego. W jej przypadku wynikało to z możliwości poznania na wpół osławionych, na wpół przydeptanych Smoków, zwłaszcza przez ostatnie decyzje wygłoszone rodom na uczcie. Czy ramiona królowej przygniecione ciężarem ostrzy wbijających się w trzewia znajdą ukojenie w rozmowie z malutkim pionkiem w wielkiej grze? Mogła tylko snuć ważkie domysły unoszące się ku niebu.
Myślę, że nie nadawałabym się na dwórkę, wasza Królewska Mość, o czym doskonale zdajesz sobie sprawę — powiedziała wyjątkowo pogodnie, bez cienia żalu, ponieważ swoim zachowaniem przeczyła wszystkiemu, co powinno zawierać się w osobie dwórki. Nie należało również zapominać, że nadal przynależała do ludu zamieszkującego Żelazne Wyspy, dlatego wzbudzenie niepotrzebnych kontrowersji byłoby rzeczą zupełnie zbędną. — Owe olejki muszą mieć wyjątkowo słabe działanie. Znam takie, które pozwalają utulić umysł do snu bez cienia wysiłku w przeciągu dnia. Niestety musisz mi wierzyć na słowo, wasza Królewska Mość, ponieważ nie posiadam żadnej fiolki przy sobie.
Czy władczyni Westeros odważyłaby się przyjąć podarunek od kogoś takiego jak ona? Ponownie pozostawiła to w sferze domysłów, woląc skupić się na bardziej kwestii trapiącej oba umysły. Saoirse znalezienie cząstki dnia dla siebie stanowiło normalność, nie przywilej, który spełniała w dowolnej objętości czasu.
Jesteś królową, wasza Królewska Mość. Mimo ograniczeń nakładanych na Ciebie z powodu noszenia na skroni korony jesteś na tyle mądra, żeby przekuć je w wolność. Mówisz, że potrafisz się temu sprzeciwiać, jednak nadal widzę w tobie o wiele większy potencjał.
Czyżby z ust kobiety wydostał się... komplement? Tak, tak należało traktować starannie dobrane słowa skierowane ku Shaenie Targaryen, czego była świadkiem po raz pierwszy i ostatni. Zdecydowanie bardziej ceniła sobie stonowany stosunek do rodzaju ludzkiego z kilkoma chlubnymi wyjątkami. To, co chciała osiągnąć przy pomocy tak chyżego zagrania, ostatecznie owinęła ciasno wokół siebie niczym najchlubniejszą z tkanin, jakby nie mogła dać innym możliwości dojrzenia prawd kryjących się za istotą owej myśli.
Przybyła tu z sercem wypełnionym ciszą, słodyczą pasji okolającą soczyście zielone tęczówki oraz dumą dudniącą w klatce piersiowej. Cóż uczyniłaby po bitwie stoczonej z upadającym Smokiem? Czy w dłoniach rozoranych bliznami zdołałaby unieść jakąkolwiek korzyść prócz ognia wyżerającego wszelkie uczucia?
Jakże piękna wydawała się perspektywa uczynienia z siebie bezwolnego narzędzia wojny bez możliwości odzyskania żądnych krwi goryczy.
Z zdziwieniem odmalowującym się w delikatnie skrzywionych ustach zrozumiała, że czuje się dość swobodnie pod naporem oceniającego spojrzenia królowej. Pozwalała jej na to, chcąc, żeby zostać jak najlepiej zapamiętaną choćby pod względem wyglądu. Nie mogła przecież powiedzieć tego samego o paskudnie zadziornym charakterze przyprawiającym głowy wielu w istną kakofonię nieznośnych dźwięków. Czyżby właśnie to stanowiła powód, dla którego nadal cieszyła się towarzystwem młódki? Większość wysoko urodzonych już dawno odwróciłoby się na pięcie i ruszyło z powrotem ku twierdzy, z kolei ona nadal dotrzymywała jej towarzystwa. Saoirse nie powiedziałaby tego na głos, bowiem wtedy całkowicie zrujnowałaby swoją reputację, jednak podobnie nieustępliwy stosunek zdarzał się niezwykle rzadko. To już drugi raz w przeciągu ułamku chwil, kiedy przyznawała coś, z czym nie zdradziłaby się nawet przed najukochańszą z dusz. Niestety dyskusja dzieląca ich umysły odcinała się nader wyraźnie nad cieniem żywionej sympatii.
Strach przed brakiem możliwości zapewnienia bezpieczeństwa Trystanowi powoli ustępował miejsca lodowatej złości. Wzorcowo panowała nad spokojnym oddechem, rytm bicia serca pozostawał spokojny, a uśmiech nadal zdobił oblicze przyobleczone pąsowym rumieńcem od zbyt długiego przebywania na słońcu.
Kochała gorąco pełzające po skórze.
Och, pani, nigdy nie musiałam się do tego uciekać. Moi rozmówcy potrafili być bardzo... małomówni i czasami wystarczyło tylko kiwnąć palcem do pozyskania ich zgody. Trzeba pamiętać, że nieodpowiednio dawkowane niedpowiedzenia lubią się mścić — zauważyła, nawet nie dostrzegając pychy bijącej z kruchej sylwetki królowej. Pewność siebie, którą zyskała po poruszeniu kwestii związanej z Dorne była wręcz niebywała, mając w pamięci szmery przetykające korytarze Czerwonej Twierdzy. Mówiło się wiele, ale ile prawdy w tym tkwiło? — Ktoś musi wyjść przed szereg nienawistnych spojrzeń. Reakcja Westeros na uczcie powiedziała niemal wszystko o ich stosunku względem Południa, dlatego niejako poczułam się w obowiązku uśmiechnąć się cieplej do tych, którzy zostali niesłusznie osądzeni za krzywdy wyrządzone pod wpływem śmiałych posunięć wojennych ostatnich lat. Książę Trystan jest kimś, kogo znam lepiej od kogokolwiek przebywających wówczas na sali i nie widziałam powodu, dla którego nie miałabym nie udzielić mu mojego niemego wsparcia.
Punkt widzenia Saoirse zdecydowanie nie opierał się na subiektywnych pobudkach, lecz nie wszyscy musieli o tym wiedzieć. Skoro Shaena tak jawnie rościła sobie prawo do bądź co bądź trafnie snutych domysłów, ona również nie zamierzała pokornie kryć się w cieniu rzucanym przez ciało ostatniego smoka poległego w tańcu. Nagle zrobiła coś, co poruszających się wokół altany strażników powinno natychmiastowo zaalarmować, choć nie posiadała przy sobie żadnej broni prócz ciętego języka - płynnie przesiadła się na wolne miejsce tuż obok królowej.
Powiedz mi, wasza Królewska Mość — tytuł wypowiedziany z przekąsem świadczył bardziej o chwilowym kaprysie niż stałym powrocie do poprawnego określania młódki - jak wiele tak naprawdę zależy od Morsa Martella? Każdy ród to zespół zgranych ze sobą jednostek współpracujących ze sobą niczym jedno ciało. I... wciąż sądzisz, wasza Królewska Mość, że nie zostali wyklęci przez pozostałą część królestwa? To już się stało. Coś zerwało się z uprzęży i nie zdołasz tego powstrzymać.
Poniekąd z ulgą przyjęła kielich wypełniony winem. Z zadowoleniem zauważyła, że nie zostało rozwodnione zachowując swój należyty smak.
Ponoć. To tylko utarte frazesy, wasza Królewska Mość, których jako mądra kobieta nie powinnaś się trzymać.


Rzut na charyzmę - 81 —> (81+75)/2+15+20+4=117
Powrót do góry Go down
Shaena Targaryen
Shaena Targaryen
Wiek postaci : 20 dni imienia
Stanowisko : Królowa, żona Baelora, Patronka Nędzarzy
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t621-shaena-targaryenhttps://ucztadlawron.forumpolish.com/t653-shaena-targaryen

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptyNie 26 Kwi - 21:02

Spoglądała nieustannie na twarz swej rozmówczyni, która skrywała zapewne ogrom emocji. Te pozostawały dalekie, nieodgadnione dla młodej królowej, bo czy to było w jej gestii, by teraz rozszyfrować wszystkie? Usilnie skupiała się na dyspucie, a także argumentach, bo choć nie wszystkie do niej trafiały – pani Botley mówiła nader mądrze.
- Jak bezczelną będzie prośba, gdy poproszę  o ich dostarczenie? – zapytała z lekkim uśmiechem, który akurat rozciągnął wargi Targaryenki. Lubiła dostawać to co wydawało się być poza zasięgiem, a Saoirse im dłużej trwała w uświadamianiu młodej smoczycy, czym są ów olejki, ta coraz bardziej odczuwała dyskomfort, że nie może ich poznać, tak jak powinna. Serce zakołowało w piersi, a oddech spłycił się nieznacznie, gdy padły kolejne frazesy. Uniosła nawet nieznacznie brwi, bo czy nie była to zbyt duża poufałość? Nikt nie musiał – ba! – nikt nie powinien wiedzieć, czego dopuszczała się władczyni, a nie wszystko było dostatecznie dobre dla ogółu poddanych.
Buntownicza natura dawała znać o sobie zawsze i za każdym razem, kiedy coś nie szło po jej myśli.
- Kiedy światem rządzą mężczyźni – nie wszystko staje się tak oczywiste. Pewne rzeczy są w stanie dostrzec tylko ludzie dalecy od chęci posiadania władzychoć władze daje potęgę – a Shaena, choć niebywale pragnęła zachować koronę, zaskarbiała sobie przede wszystkim miłość ludu. Oddawała im swą dobroć, którą karmiła się za każdym razem, gdy to potrzebujący posiadali bochenki chleba i czystą wodę; nic bowiem nie było na tyle ważne, by przekładać bogactwo nad los pokrzywdzonych. Nie mogła więc zaakceptować ciosu, który zadał jej Baelor, bo choć wiedziała, że ludzie nie zaakceptują jego decyzji, podobnie jak rody, którym urągało zachowanie na uczcie koronacyjnej – sama musiała podejmować wszelkich kroków, by przyjaciele rodziny królewskiej szerzyli się po Westeros.
- Ludzie, gdy z łatwością przytakują, uważani są za głupców… Wiesz iloma się otaczam? Powiem ci coś jednak, droga Saoirse – zaczęła prawić powoli, a głos przesiąkał nutą powagi. Serce zakołowało w piersi, a oddech nieznacznie się spłycił. - Wiedza jest ponadprzeciętną bronią, z którą nikt nie jest w stanie walczyć i tylko naiwni są w stanie twierdzić, że jest inaczej – odparła bez namysłu, jak gdyby chcąc uświadomić panią Botley, że sama jest w posiadaniu informacji, które nie powinny ujrzeć światła dziennego, o ile nie jest to niekonieczne. Faszerowała swą rodzinę faktami, by osiągnąć zamierzone cele. Wykorzystywała na swą korzyść zebrane plotki, będące marną imitacją prawdy, a im ktoś dłużej z nią igrał, tym bardziej musiał wiedzieć, że nikt do tej pory nie wyszedł na tym dobrze.
Była łaskawa i dobra, ale szaleństwo było wpisane w valyriańską krew, która buzowała w ciele córy Aegona.
- Wiem, że zachowanie na uczcie było karygodne, jednak nie każ mnie za błędy tych, którzy ośmieszyli się na oczach całego Westeros… Dornijczycy zostali powitani i ugoszczeni tak jak wszyscy, lecz musisz pamiętać, że wojna zabrała żniwa nie tylko w Dorne, ale także w innych królestwach, które podlegają koronie… – mówiła ze spokojem naturalnym dla swojego tembru. Fiolet tęczówek przesuwał się leniwie po twarzy ciemnowłosej, aż wreszcie wargi wygięły się w pobłażliwym uśmiechu. Nikt nie mógł wiedzieć, co faktycznie kryje się w ścianach czaszki nowej królowej.  
- Wierzę, że Mors Martell jest na tyle mądrym człowiekiem, by wiedzieć, że nie warto doszukiwać się wrogów tam, gdzie ich nie ma; ja bynajmniej nie jestem nim, więc i dlaczego miałabym podnosić broń przeciwko nim? Stracili mega brata, a kuzyna trzymali w niewoli… Serce przez siedem księżycy napędzane było chęcią zemsty, ale ta do niczego nie prowadzi – wydawała się być pewna swych racji i przekonań. Wojna dobiegła końca i młoda Targaryenka wierzyła z całą swą ufnością, że dla innych dobiegła już końca. Zdołała jeszcze przygryźć policzek od środka, nim wstała od stołu, jakoby chcąc dodać coś więcej.
- Możesz być pewna, że nasze drogi skrzyżują się jeszcze nie raz, Saoirse Botley – wypowiedziała ów sentencje, czyniąc z niej niebywałą obietnicę. Nie lubiła rzucać słów na wiatr, a  przecież – posiadały jeszcze dostatecznie dużo czasu na poznawanie siebie nawzajem.

/zt x2
Powrót do góry Go down
Hrothgar Harlaw
Hrothgar Harlaw
Wiek postaci : 10
Stanowisko : trzeci syn lorda Harlawa
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1024-hrothgar-harlaw#6418https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1033-hrothgar-harlaw#6539

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptySob 30 Maj - 16:06

6 VIII

Teoretycznie po małym Harlawie nie było zupełnie widać wczorajszej eskapady pod mury Warowni Maegora. Na jego skórze nie było już żadnych śladów sadzy, sam chłopiec wślizgnął się bezszelestnie do komnat zajmowanych przez jego rodzinę, a potem wstał o tej samej porze co zazwyczaj i polazł [s]irytować[/c] zaznajamiać się z innymi gośćmi twierdzy. Chociaż wszyscy i tak wiedzieli, że skończy się na tym, iż znów ktoś będzie żądać od dzieciaka zejścia z jakiegoś muru/drzewa/rzeźby czy kto wie czego jeszcze.
Ktoś kto znał małego Żelaznego mógł być nieco zdziwiony jego dzisiejszym zachowaniem. Otóż po przyjściu do miejsca w ogrodzie zwanego Marmurowym Zakątkiem wcale nie zaczął próbować wleźć na dach kamiennej altany. Ci co bardziej optymistyczni mogliby uznać, że może chłopiec poszedł po rozum do głowy i istniała szansa, że w końcu przestanie wspinać się gdzie popadnie. Natomiast Ci bardziej podejrzliwi mogli się zastanawiać co też się wydarzyło, że Hrothgar nie kwapił się na zdobywanie kolejnego szczytu.
Sam zainteresowany przechadzał się dość powoli wokół altany przyglądając się jej z uwagą. Dalej jeszcze czuł ból od uderzenia kamieniem i wczorajszego upadku. Nie był do końca pewien czy dałby dzisiaj radę wspiąć się po gładkich kolumnach na dach. Chociaż korciło go, żeby spróbować.
Powrót do góry Go down
Gwennara Greyjoy
Gwennara Greyjoy
Wiek postaci : 37
Stanowisko : Lady Żelaznych Wysp
Miejsce przebywania : Lost - Zagubieni
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t573-gwennara-greyjoy#962https://ucztadlawron.forumpolish.com/t638-gwennara-greyjoy#1353https://ucztadlawron.forumpolish.com/t703-time-and-tide-wait-for-no-man#1819https://ucztadlawron.forumpolish.com/t977-listy-lady-greyjoy#5573

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptySob 30 Maj - 19:40

     — Nawet nie próbuj — usłyszał z wnętrza altany głos ciotki, na wpół surowy, na wpół jakby rozbawiony. Gwenna niedawno skończyła kolejną partię „Przejścia przez Trydent” z Gregorem i gdy po kilku kwadransach wspominek z młodości rozstali się, Żelazna trochę poprażyła się w słońcu przy fontannie, a później, znudzona nieróbstwem, wznowiła spacer i nogi zaniosły ją do ogrodów. Widać nie ona jedna nie mogła znaleźć sobie miejsca w Twierdzy (trzy dni temu zresztą zabrnęła z tego powodu aż do portowej knajpy), i był to niezawodny znak, że powinni powoli zbierać się w drogę. Siedziała wewnątrz kamiennej pergoli, niby uważnie wpatrując się w rzeźbione floresy dachu (lecz prawda była taka, że odchyliwszy głowę do tyłu zaczynała po prostu przysypiać z gorąca), dopóki nie usłyszała lekkich kroków.
     — Znów zamierzasz wpakować się w kłopoty? — spytała tym samym głosem, który brzmiał nieomal karcąco, lecz łagodny uśmiech na twarzy temu przeczył. Czyżby wiedziała o wczorajszych przygodach Hrothgara? Ale niemożliwe, bo niby skąd...?
Powrót do góry Go down
Hrothgar Harlaw
Hrothgar Harlaw
Wiek postaci : 10
Stanowisko : trzeci syn lorda Harlawa
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1024-hrothgar-harlaw#6418https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1033-hrothgar-harlaw#6539

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptySob 30 Maj - 21:13

Młody bezwiednie się wzdrygnął słysząc głos szacownej cioteczki. Nie spodziewał się jej akurat tutaj zastać. Ostatnio w ogóle miał wrażenie, że w Czerwonej Twierdzy co i rusz napotyka Żelaznych.
- Przecież nie próbuję- bruknął czując się wręcz niesłusznie oskarżonym. Co z tego, że raptem przed paroma sekundami zastanawiał się jak wejść na dach altanki.
-Wcale nie zamierzam- bruknął po raz kolejny. Chociaż tym razem spojrzał na Gwennarę z lekkim przestrachem.  Niby starał się, żeby jego małe przygody nie dotarły do uszu Dunstana, ale kto wie, może ciotka coś się dowiedziała mimochodem. Pytanie tylko o czym wiedziała. O wczorajszej wyprawie, włażeniu na posągi w Sepcie czy może o małej demolce gzymsu na dziedzińcu.
- zresztą wcale się nie władowałem jeszcze  żadne kłopoty- powiedział z miną niewiniątka

|rzut na blef 91/2= 45.5
Powrót do góry Go down
Gwennara Greyjoy
Gwennara Greyjoy
Wiek postaci : 37
Stanowisko : Lady Żelaznych Wysp
Miejsce przebywania : Lost - Zagubieni
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t573-gwennara-greyjoy#962https://ucztadlawron.forumpolish.com/t638-gwennara-greyjoy#1353https://ucztadlawron.forumpolish.com/t703-time-and-tide-wait-for-no-man#1819https://ucztadlawron.forumpolish.com/t977-listy-lady-greyjoy#5573

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptySob 30 Maj - 22:04

Przejrzenie blefu: (77 + 55) : 2 = 66 + mody


     Słysząc ten pretensjonalny ton małego delikwenta, Gwen nieufnie zmrużyła oczy w szparki i mruknęła podejrzliwie. Przejrzała go? Wiedziała coś? Cholera, chyba jednak wiedziała. Ale jakim cudem? A może wcale o niczym nie wiedziała, tylko udawała, żeby sam się wygadał? Tak, na pewno! Blefowała i czekała, aż Hrothgar coś powie! Że tak naprawdę to "tylko troszczekę" i "to nie jego wina" a potem ciocia jeszcze bardziej pociągnie go za język i wszystko wyjdzie, wszystko...  a-ale... czy na pewno tylko udawała...? A co jeśli Liadan już powiedziała jej o tamtym? Z drugiej strony, gdyby ciocia wiedziała, to przecież chyba powiedziałaby tacie...? O, o o, nabrała powietrza, nooo to zacznie się tyrada...
     — Żelazny, który nie pakuje się w kłopoty, to martwy Żelazny — powiedziała z rosnącym uśmiechem, takim tonem, jakby wygłaszała co najmniej proroctwo Utopionego. Jeszcze chwilę przypatrywała się chłopcu, a następnie zachęcająco wskazała na miejsce obok siebie na kamiennej ławie. — Chodź do mnie — zawołała go.
Powrót do góry Go down
Hrothgar Harlaw
Hrothgar Harlaw
Wiek postaci : 10
Stanowisko : trzeci syn lorda Harlawa
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1024-hrothgar-harlaw#6418https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1033-hrothgar-harlaw#6539

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptyPon 1 Cze - 12:14

Tak jak Gwennara przyglądała się podejrzliwie małemu Harlawowi, tak samo przyglądał jej się Hrothgar. Mimo ledwie dziesięciu dni imienia mały urwis zdołał się już przekonać, że przyznawanie się do winy, jeśli nie wie się, o co konkretnie chodzi, nie jest najmądrzejszym pomysłem. W najlepszym wypadku dostawał w skórę za to co zmalował, w najgorszym... dostawał za to o co był podejrzany plus jeszcze o to do czego się przyznał. No jak nic się nie opłacało.
Minę miał nietęgą gdy ciotka nabrała powietrza... po to tylko by zmienić ją na wyjątkowo głupkowatą gdy usłyszał słowa Gwen. Czyli, że co? Nie wiedziała o niczym? Czy wiedziała o wszystkim tylko się nie czepiała?
Tak czy siak, nie było po co roztrząsać akurat teraz tego dylematu. Gdy pierwszy szok minął wyszczerzył się szeroko.
-Uhm... chociaż tata czasem uważa inaczej- poskarżył się. W końcu nie raz usłyszał od Dunstana, że na pewno sobie w końcu skręci kark.
Hrotek podszedł do swojej ciotki gdy ta go przywołała. I tak nie miał nic lepszego do roboty, a może dowie się coś ciekawego przy okazji?
-Myślisz, że gdzieś są wyższe marmurowe kolumny?- zapytał wgapiając się w dach altanki. Ta wysokość nie byłaby jeszcze takim problemem, ale wspiąć się na naprawdę wysoką marmurową kolumnę. To by było coś.
Powrót do góry Go down
Gwennara Greyjoy
Gwennara Greyjoy
Wiek postaci : 37
Stanowisko : Lady Żelaznych Wysp
Miejsce przebywania : Lost - Zagubieni
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t573-gwennara-greyjoy#962https://ucztadlawron.forumpolish.com/t638-gwennara-greyjoy#1353https://ucztadlawron.forumpolish.com/t703-time-and-tide-wait-for-no-man#1819https://ucztadlawron.forumpolish.com/t977-listy-lady-greyjoy#5573

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptyPon 1 Cze - 14:18

     Filozofia wychowawcza Gwennary składała się z dość prostych punktów. Po pierwsze, brudne dziecko to szczęśliwe dziecko. Po drugie, hałaśliwe dziecko to żywe dziecko. Po trzecie, dziecko to miniaturowy dorosły człowiek, więc nie powinno się traktować go jak idioty; na powyższe składały się dwa podpunkty, mianowicie: powierzane dziecku zadania powinny być na tyle trudne, by pomóc mu się rozwinąć i nauczyć nowych schematów, a także, jeżeli dziecko raz włoży rękę do ognia i poczuje ból, drugi raz postara się tego nie robić, bo samo wysnuje logiczne wnioski i zapamięta lekcję. Chyba, że będzie próbowało celowo okiełznać ogień, ale wtedy będzie robiło to świadomie, by nauczyć się, jak uniknąć obrażeń i wykorzystać żywioł do swoich celów, metodą prób i błędów. Osądom dziecka należało ufać (w ograniczonym rzecz jasna zakresie, właściwym do wieku oraz doświadczenia)  i dać mu pole do rozwoju. Jeśli upadnie i zedrze sobie nogę – trzeba ją opatrzyć i pozwolić mu biegać dalej. Jeśli ją złamie – no cóż… to też była lekcja, nie?
     Żelaznej baaaardzo daleko było do mentalności nadopiekuńczych matek-Lwic czy Smoczyc. Ze wszystkim, co sądziła, można było dyskutować, zaprzeczać, obalać opinie… lecz miałoby to tyle sensu co próby przekonania przeciętnego szlachcica, iż życie kurwy z Zapchlonego Tyłka jest równie ważne co jego własne, albo wyperswadowanie Baelorowi pomysłu na budowę kolejnego septu, jeszcze większego, niż już teraz mieli. Różnice kulturowe, ot co.
     Gwennę rozbawiło to, że malec uparł się akurat na „marmurowe” kolumny. Jakby inny kamień zupełnie go nie interesował. Powstrzymała się jednak przed spytaniem, dlaczego akurat konkretnie takie. Może Horthgar po prostu miał „fazę”, jak każde dziecko.
     — Te w Gwieździstym Sepcie z pewnością są wyższe, a do tego marmur jest czarny, więc wyglądają jeszcze okazalej — zapewniła go, trochę zmieniwszy kurs, bo nie bardzo rozeznawała się w kolumnach Królewskiej Przystani. —  Stare Miasto w ogóle wszystko ma większe, to naprawdę przepiękne miejsce.
Powrót do góry Go down
Hrothgar Harlaw
Hrothgar Harlaw
Wiek postaci : 10
Stanowisko : trzeci syn lorda Harlawa
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1024-hrothgar-harlaw#6418https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1033-hrothgar-harlaw#6539

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptyPon 1 Cze - 20:39

W zasadzie to filozofia wychowawcza Gwennary była chyba dosyć popularna na Żelaznych Wyspach. No może ta jej część z pierwszych dwóch punktów.
Co do samych kolumn, faktycznie można byłoby powiedzieć, że chłopiec złapał fazę akurat na te marmurowe. Wcześniej nie miał za bardzo do czynienia z tym materiałem i wszystko wykonane z tego gładkiego kamienia było dla niego interesujące. Tym bardziej, że i wspinaczka po nim była bardzo trudna.
-Och… w tym całym Sepcie pewnie nikt mi nie pozwoli spróbować się wspiąć na nią…- zasmucił się nieco, że istniała taka wielka kolumna z czarnego marmuru i będzie musiał zostawić ją w spokoju.
-Wszystko? Wieże też?- mały Harlaw postanowił wypytać Gwennarę o najbardziej interesujące go obiekty. -Na pewno ma latarnię morską, prawda?- przypomniał mu się rysunek latarni z jakiejś mapy, ale w sumie mógł się pomylić co do miejsca gdzie się znajdywała.
-Po co w ogóle szczurom lądowym Septy? Czy ich Bogowie muszą być czczeni w określonym miejscu?- zadał kolejne nurtujące go pytanie. A tych Hrotek zazwyczaj miał wiele. Dawniej pewnie Dunstan miał nadzieję, że dzieciak wyrośnie z zadawania miliona pytań, ale nic na to nie wskazywało by tak miało się stać. Dociekliwy był z niego typ.
Powrót do góry Go down
Gwennara Greyjoy
Gwennara Greyjoy
Wiek postaci : 37
Stanowisko : Lady Żelaznych Wysp
Miejsce przebywania : Lost - Zagubieni
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t573-gwennara-greyjoy#962https://ucztadlawron.forumpolish.com/t638-gwennara-greyjoy#1353https://ucztadlawron.forumpolish.com/t703-time-and-tide-wait-for-no-man#1819https://ucztadlawron.forumpolish.com/t977-listy-lady-greyjoy#5573

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptyPon 1 Cze - 21:42

     Boże Utopiony drogi, za dużo pytań naraz. Teraz się głów, ciotka, od którego zacząć. Może od początku, od pierwszego, tylko czy młodemu starczy cierpliwości by wysłuchać do końca? Jego zdolność skupienia wynosiła mniej-więcej 30 sekund, trochę jak u papugi albo pokładowej małpki.
     — Wszystko większe —  powtórzyła, robiąc tak pewną siebie minę, że aż nie było po co dyskutować. — Byłam tam, i to nie raz, sama widziałam. A ta ich latarnia to prrrawdziwe monstrum. O, pamiętasz? Jak się pierwszy raz zatrzymaliśmy podczas podróży i popłynąłeś z tatą na ląd? To było niedaleko Wysp Tarczowych. — Przechyliła się na bok i palcem „narysowała” na kamiennej ławie uproszczony zarys mapy, jakby kształt litery „L”, który miał symbolizować zachodnie wybrzeża Westeros, od ziem złotowłosych Lannisterów aż po południe Dorne. — O, jakoś tu, zaraz pod Zachodem, a tu jest północ Reach… — Oczywiście żadnego śladu nie zostawiła, ale chłopiec mógł spróbować to sobie wyobrazić. — Tutaj były te wyspy. A tutaj… — powiodła palcem lekko w dół, mijając niewidzialny Mander, Jasną Wodę i Bandallon. — …tutaj, jak jest dobra pogoda, już stąd widać tę latarnię. A potem musisz płynąć jeszcze calutki dzień aby dotrzeć do Starego Miasta. Taka jest potężna.
     Dała mu chwilkę na przetworzenie tej informacji w dziecięcej główce i na ewentualne zachwycenie się, jeśli mu się zechce. Sama natomiast zaczęła przygotowywać się mentalnie na zasyp kolejną falą pytań, bądź to dotyczących poprzedniego problemu o miejscach kultu, bądź całkowicie nowych, na wypadek jeśli chłopiec zapomni, o co wcześniej pytał.
Powrót do góry Go down
Hrothgar Harlaw
Hrothgar Harlaw
Wiek postaci : 10
Stanowisko : trzeci syn lorda Harlawa
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1024-hrothgar-harlaw#6418https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1033-hrothgar-harlaw#6539

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptyWto 2 Cze - 12:54

Tym razem Gwennara nie musiała się zbytnio martwić. Jeśli temat wyjątkowo ciekawił młodego to istniała szansa, że ten będzie w stanie się skupić nieco dłużej. Tak powiedzmy do pięciu minut maksymalnie.
Rozdziawił nieco swoją buzię gdy Gwen na pewniaka potwierdziła, że wszystko w Starym Mieście jest większe. Zdecydowanie musiał tam kiedyś zawitać.
-Uhm, pamiętam- kiwnął głową dla potwierdzenia, a potem jego wzrok padł na kształty jakie rysowała jego ciotka. Próbował sobie przypomnieć jedną z map jaką nie raz widział w ojcowskiej kajucie. Na początku jeszcze nawet mu szło, ale po chwili gdy doszły kolejne miejsca pogubił się całkowicie.
-Tutaj... czyli gdzie?- zapytał mając nadzieję, że może sobie skojarzy jakąś nazwę. Gdyby ogarnął rozmach Starego Miasta niechybnie by się zachwycił, ale teraz był zbyt zajęty tym by umiejscowić jakoś w przestrzeni ten punkt o którym opowiadała Gwennara.
-No a co z tymi Septami? Podobno w Starym Mieście jest największy. Dlaczego akurat tam, a nie tutaj? - wrócił jednak do poprzedniego tematu, ale dodał jeszcze nowe pytanie.
-Jak daleko jest stąd w ogóle do tego całego Starego Miasta? Ładnie tam jest? - jego myśli skakały po różnych kwestiach i gdy natrafił na jakąś lukę w wiedzy wystrzelał z pytaniem. Trochę chaotycznie, ale przynajmniej żadnego nie przegapił!

Rzut na inteligencję 14
Powrót do góry Go down
Gwennara Greyjoy
Gwennara Greyjoy
Wiek postaci : 37
Stanowisko : Lady Żelaznych Wysp
Miejsce przebywania : Lost - Zagubieni
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t573-gwennara-greyjoy#962https://ucztadlawron.forumpolish.com/t638-gwennara-greyjoy#1353https://ucztadlawron.forumpolish.com/t703-time-and-tide-wait-for-no-man#1819https://ucztadlawron.forumpolish.com/t977-listy-lady-greyjoy#5573

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptyWto 2 Cze - 15:52

      Gwen trochę za późno dotrzegła jego konsternację, ale fakt, że młody nieco się pogubił, wcale jej nie zraził ani nie zirytował.
     — Może na prawdziwej mapie byłoby prościej — uśmiechnęła się. — Jak jakąś znajdziemy, opowiem Ci więcej. Chyba umiesz już trochę czytać mapy, prawda, Hrothgarze? — zagadnęła, wiedząc, że kto jak kto, ale Żelaźni chłopcy zwykle dość szybko nabierają zainteresowanie nawigacją. Nawet jeżeli nie mają ambicji posiadać własnego okrętu, a jedynie na takowym służyć (o co Hrothgara nie podejrzewała, bo mały miał akurat dobre wzory do naśladowania w tym aspekcie), wiedzą, że dobrze jest umieć się zorientować we własnym położeniu. Co ciekawe, większość z nich była analfabetami, ale plany potrafili zrozumieć. W końcu co to za „pirat” co nie potrafi znaleźć iksa na obrazku.
     — Widzisz, Stare Miasto jest… no… bardzo, bardzo stare. Jak sama nazwa wskazuje. Przez tysiące lat, aż do dzisiaj, Gwieździsty Sept jest najważniejszy dla innowierców i tam mieszka ichni wielki kapłan. — Nachyliła się do malca i szepnęła konspiracyjnie: — To pewnie przez ten czarny marmur — a następnie puściła mu oko na znak, że żartuje. — Król jest pewnie trochę o niego zazdrosny, dlatego buduje swój własny. No i pewnie —  tu znowu przestała szeptać i wyprostowała się — za daleko mu do tamtego, bo musiałby jeździć konno chyba z cały księżyc, aby tam dotrzeć, i drugie tyle z powrotem. A przecież wiemy, że król i tak woli chodzić piechotą. I na boso.
     Czy drwiła z Baelora w obecności dziecka? Niuueee, skąd. Chyba nie. No dobra, może troszkę… tylko odrobinkę.
Powrót do góry Go down
Hrothgar Harlaw
Hrothgar Harlaw
Wiek postaci : 10
Stanowisko : trzeci syn lorda Harlawa
Miejsce przebywania : Królewska Przystań
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1024-hrothgar-harlaw#6418https://ucztadlawron.forumpolish.com/t1033-hrothgar-harlaw#6539

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptyPią 5 Cze - 18:19

Kiwnął tylko głową zgadzając się z Gwennarą. Na normalnej mapie byłoby zdecydowanie prościej.
- Pewnie, że umiem! - no może trochę się chwalił na wyrost, ale podstawowe rzeczy z mapy wyczytać potrafił. Bardziej skomplikowane kwestie jak oznaczenie prądów morskich jeszcze nie bardzo łapał, ale tego obrazowego iksa potrafił znaleźć, co nie?
Co do chęci posiadania własnego okrętu ciocia go całkiem dobrze oceniła. W końcu, jeśli będzie mieć własny statek to będzie mógł popłynąć, gdzie mu się podoba! A tak to musiałby słuchać kapitana. Całkiem bez sensu.
- Jest takie stare i się nie rozleciało? - zdziwił się, ale zaraz porzucił tę kwestię, bo Gwen się do niego nachyliła. Nawet wstrzymał na chwilę z przejęcia oddech szykując się na jakiś sekret. -Ale dlaczego akurat marmur? - zdążył zapytać zanim zobaczył jak Gwennara puszcza mu oczko. Wtedy wydął nieco wargi trochę obrażony, że Żelazna sobie robi z niego żarty.
-Och… to faktycznie może chcieć mieć jakiś bliżej. Chociaż konno to też nie chciałbym jeździć- powiedział i nawet trochę się skrzywił na pomysł jazdy na zwierzęciu, które miało własne zdanie. Cóz, mały Harlaw pewnie zręcznym jeźdźcem nigdy nie będzie.
-Myślisz, że ten nowy będzie większy od tego w Starym Mieście? Może dlatego nie nosi butów? Żeby mieć więcej na budowę tego całego septu?- podzielił się swoim przemyśleniem z ciotką.
Powrót do góry Go down
Gwennara Greyjoy
Gwennara Greyjoy
Wiek postaci : 37
Stanowisko : Lady Żelaznych Wysp
Miejsce przebywania : Lost - Zagubieni
https://ucztadlawron.forumpolish.com/t573-gwennara-greyjoy#962https://ucztadlawron.forumpolish.com/t638-gwennara-greyjoy#1353https://ucztadlawron.forumpolish.com/t703-time-and-tide-wait-for-no-man#1819https://ucztadlawron.forumpolish.com/t977-listy-lady-greyjoy#5573

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 EmptySro 24 Cze - 14:30

     Gwennara dobrze rozumiała ten dystans wobec jazdy konnej. Uczono ją tego, gdy była młodsza, potrafiła osiodłać konia, umiała odróżnić głowę od zadu i siąść przodem w dobrą stronę, wiedziała, gdzie wsadzić stopy i jak bezpiecznie zejść, by spłoszone zwierzę nie urwało jej nogi, aczkolwiek wirtuozem tej sztuki nazwać jej nie można było. Sam relief wysp, dość skalistych i surowych, w pewnych regionach nie pozwalał na bezpieczną jazdę, toteż Lady Greyjoy używała koni wyłącznie do objazdów lokalnych osad, by zwiększyć tempo podróży. Ot, z punktu A do punktu B, bez szczególnej radości z samej jazdy i bez finezji.
     Statek zaś, ooo, to zupełnie co innego. Obiekt pozbawiony własnej woli, stanowiący przedłużenie ciała i umysłu tego, kto nim sterował. Z jednej strony, zbitek kilku desek i żelaznych nitów, tak prosty, zależny od kaprysów natury; z drugiej natomiast – instrument niesamowicie precyzyjny, posiadający coś w rodzaju „duszy”, jednoczący grupę ludzi w jedno ciało i zdolny wybrnąć z wielu niebezpieczeństw. Deski każdego pokładu śpiewały całkowicie inną melodię, opowiadały inne historie, czasem w słojach drewna zapisując okrzyki triumfu, czasem zaś przelaną krew.
     Ciotka nie mogła powstrzymać się przed parsknięciem śmiechem na wzmiankę o butach. Wyobraziła sobie Baelora – młodzieńca, który uciekał przed nią wzrokiem – w bamboszach wysadzanych ogromnymi rubinami, paradującego tak przez dzielnice biedoty. Nawet gdyby miał takie papucie, prawdopodobnie bardzo szybko by je zgubił.
     — Nie sądzę, żeby zmieścił tu coś takiego. — Zamyśliła się, spoglądając w niebo, w kierunku, w którym znajdowało się miasto, a które teraz zakryte było murami i winoroślami ogrodów. Nie mogła stąd dostrzec Królewskiej Przystani, lecz widziała ją oczami wyobraźni. I doprawdy nie mogła sobie wyimaginować, gdzie też błogosławiony Baelor znajdzie tyle miejsca, by zbudować coś choćby w jednej trzeciej tak okazałego, jak sept Starego Miasta.
     Jak wielu innych, tak i ona jeszcze nie wiedziała, że Baelor zamierzał zrobić sobie na niego miejsce. Jak dziecko, któremu brakuje już przestrzeni do zabawy, więc burzy poprzednie budowle z klocków, by na ich miejsce postawić coś nowego.
     Widocznie Lady Greyjoy była już nieco za stara i zabrakło jej fantazji.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Marmurowy zakątek - Page 2 Empty
Temat: Re: Marmurowy zakątek   Marmurowy zakątek - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Marmurowy zakątek
Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Uczta dla Wron :: Ogrody-
Skocz do: